Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 50 ][ 51 ][ 52 ] - - [ 242 ][ 243 ]
cynamonowa23-08-2007 09:29:04   [#2501]

Czwartek, 23 sierpnia 2007

Nauczyciele czekają na pieniądze za ustne matury

Chociaż od matury minęły już ponad dwa miesiące, nauczyciele nie dostali wynagrodzenia za pracę podczas ustnych egzaminów - alarmuje "Rzeczpospolita".


Pieniądze za ustne matury wywalczyli sami nauczyciele. Swych praw dochodzili przed sądami pracy. Do tego roku bowiem samorządy traktowały tę pracę jako obowiązek (i nic nie płaciły) albo, tak jak w Warszawie, z własnej inicjatywy wypłacały wynagrodzenie.


REKLAMA Czytaj dalej

if(typeof isSrd05=='undefined'){NPB("005");}


if (NJB('srodtekst') && typeof isSrd05=='undefined'){document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';var isSrd05=true;} W marcu Sąd Najwyższy orzekł, że czas egzaminowania trzeba traktować jak pracę w godzinach ponadwymiarowych. MEN przyjęło, że nauczycielom należy się zapłata tylko za czas egzaminowania, czyli za 10 - 25 minut na ucznia (w zależności od przedmiotu), według stawki 12 - 29 zł za 45 minut (w zależności od stopnia awansu zawodowego).

ZNP skrytykował ministerialny przelicznik, nazywając go okradaniem nauczycieli. Teraz zbiera informacje o opóźnieniach. Gdy będziemy mieć pełne dane, zwrócimy się do premiera o interwencję - zapowiada prezes Sławomir Broniarz.

Kto odpowiada za poślizg w wypłatach? MEN nie czuje się winne. Przekazaliśmy wniosek do Ministerstwa Finansów o uruchomienie pieniędzy - mówi "Rz" Aneta Woźniak, rzeczniczka resortu. Z kolei Ministerstwo Finansów tłumaczy, że pismo z MEN z wyliczonymi kwotami dla każdego z województw dotarło do nich pod koniec lipca. Do rozdzielenia jest ponad 12 mln zł. Po telefonach gazety na stronie internetowej MEN pojawiło się zapewnienie wiceministra Sławomira Kłosowskiego, że nauczyciele "otrzymają stosowne wynagrodzenia".

Resort finansów może wydać decyzję o przekazywaniu pieniędzy dopiero po rozpatrzeniu wniosków wojewodów. Ale dotąd o pieniądze nie zwróciły się województwa: lubelskie, mazowieckie, podkarpackie oraz wielkopolskie. Najszybciej, prawdopodobnie na początku września, wynagrodzenia dotrą do pedagogów z Łódzkiego, Małopolskiego, Podlaskiego, Pomorskiego, Warmińsko-Mazurskiego. Te wnioski już rozpatrzono. (PAP)
Małgoś27-08-2007 06:59:00   [#2502]
Problem z etyką w szkołach

Do tej pory nikogo nie interesowało, ile dzieci nie chodzi na religię
(fot. AFP)


Nikogo dotąd nie obchodziło, ilu uczniów nie chodzi na religię i dlaczego nie ma lekcji etyki w szkołach. Ani w ministerstwie, ani w kuratorium nie gromadzono na ten temat wiedzy od 15 lat. Stopnie z religii i etyki, które od września wliczane będą do średniej ocen, ten święty spokój władz oświatowych zburzyły - pisze "Dziennik Zachodni".


Czy uczniowie będą mieli równe szanse i swobodny wybór przedmiotu, skoro religia jest we wszystkich szkołach, a etyka tylko w nielicznych? Już w czasie wakacji rodzice telefonowali z pytaniem, czy teraz będą lekcje etyki - mówi Aleksandra Pękala, dyrektor III LO im. Żeromskiego w Bielsku-Białej. W poprzednim roku szkolnym 62 uczniów nie uczestniczyło tu w zajęciach z religii. Nie wykazali też zainteresowania etyką - dodaje dyrektor Pękala. Teraz to się może zmienić. Już rozglądam się za nauczycielem - mówi pani dyrektor.


REKLAMA Czytaj dalej

if(typeof isSrd05=='undefined'){NPB("005");}


if (NJB('srodtekst') && typeof isSrd05=='undefined'){document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';var isSrd05=true;} Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, kto ma uczyć etyki, jakie treści ma przekazywać i czy znajdą się pieniądze na nowe etaty dla nauczycieli. Nie zaplanowaliśmy takich wydatków - oświadcza Zofia Jonkisz ze Starostwa Powiatowego w Bielsku-Białej.

Zgodnie z prawem, publiczne szkoły mają obowiązek organizować naukę religii i etyki dla uczniów, których rodzice lub pełnoletni uczniowie "wyrażą takie życzenie". Co do etyki na ogół życzeń nie zgłaszali, a szkoły najczęściej z inicjatywą nie wychodziły, bo skoro nie ma obowiązku, to najprościej i najtaniej na czas religii wysłać dzieci do świetlicy.

Gdyby nasi uczniowie zażądali etyki, zajęcia odbywałyby się albo o 7.00, albo o 17.00, tak mieliśmy napięty program - mówi Anna Kubas, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3 w Gliwicach. Na religię nie chodziło ponad 40 uczniów. Pora na etykę była dostatecznie odstraszająca - powiedziała Kubas "Dziennikowi Zachodniemu". (PAP)
cynamonowa28-08-2007 14:53:10   [#2503]

Bolek i Lolek nie mogą być patronami szkoły

Ewa Furtak 2007-08-27, ostatnia aktualizacja 2007-08-28 08:33

Bolek i Lolek nie mogą zostać patronami szkoły integracyjnej, bo są urwisami. W dodatku rysunkowymi

Zobacz powiekszenie
Fot. Paweł Adamus / AG
Bolek i Lolek - urwisy, które zdaniem bielskich radnych nie nadają się na patronów szkoły integracyjnej
1-->
Kim jest Kazimierz Brodziński, obecny patron bielskiej Szkoły Podstawowej nr 6? W Bielsku-Białej mało kto zna odpowiedź na to pytanie, a już na pewno nie maluchy z podstawówki.

Bo Brodziński to żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku profesor Uniwersytetu Warszawskiego, krytyk literacki, poeta, tłumacz i publicysta. Z jego nazwiskiem licealiści, a częściej studenci polonistyki, spotykają się przy okazji poznawania literatury romantycznej. Brodziński bowiem m.in. popularyzował gatunek sielanki, napisał też manifest "O klasyczności i romantyczności".

Widział ich ponad miliard widzów

Szkoła postanowiła znaleźć sobie bardziej popularnego i - przede wszystkim - bliższego dzieciom patrona. Placówka nawiązała kontakty ze szkołami w innych krajach, dlatego poszukiwano kogoś znanego również poza granicami. Ktoś podsunął pomysł, żeby patronami szkoły zostali Bolek i Lolek.

Dlaczego właśnie oni? Nauczyciele i rodzice podają argumenty:

"Szóstka" to szkoła integracyjna, gdzie uczą się zdrowe i niepełnosprawne dzieci. Tymczasem Bolek i Lolek promują otwartość, tolerancję, zachęcają do działania. Filmy o przygodach Bolka i Lolka przez lata powstawały w bielskim Studio Filmów rysunkowych, chłopcy są związani z miastem. Są też bardzo popularni - ich przygody obejrzał ponad miliard widzów na całym świecie.

Pomysł entuzjastycznie przyjęły dzieci, także większość rodziców poparła zmianę patrona. Z okazji Dnia Dziecka zorganizowano w szkole festyn popularyzujący Bolka i Lolka.

Zgoda radnych miała być formalnością. Okazało się jednak, że miejskim rajcom pomysł się nie podoba. Negatywną opinię wydała w tej sprawie komisja edukacji i kultury. Bolek i Lolek nie mogą zostać patronami szkoły, bo... są urwisami. W dodatku tylko rysunkowymi.

- Absolutnie nie negujemy ich popularności, mogliby zostać patronami skweru, placu zabaw, może nawet przedszkola. Jednak nie szkoły, której patronem powinien być człowiek z krwi i kości, osoba, która może być dla uczniów wzorem do naśladowania - tłumaczy Kazimierz Polak, emerytowany nauczyciel matematyki, przewodniczący komisji.

Polak przyznaje, że Brodziński nie jest znaną osobą, sam musiał posprawdzać, któż to taki. Jednak szkoła może poczekać ze zmianą. - Brodziński to nie jest przecież Janek Krasicki czy podobna osoba o niechlubnej sławie. Niech sobie spokojnie poszukają innego patrona. Niekoniecznie Mikołaja Kopernika czy Jana Pawła II. Takich pozytywnych wzorów do naśladowania jest dookoła nas dużo - mówi Polak.

Nieprzychylny klimat wokół bajek

- Myślę, że to wina zamieszania wokół Teletubisiów i w ogóle nieprzychylnego bajkom klimatu w kraju - uważa tymczasem ojciec jednej z uczennic.

Jednak radni dementują. - Bynajmniej, nie zajmowaliśmy się tym, kto z kim w kreskówkach sypia w namiocie i jaką kto nosi torebkę. Braliśmy pod uwagę tylko względy merytoryczne - zapewnia Polak.

Roman Nehrebecki, syn nieżyjącego już Władysława Nehrebeckiego, jednego z twórców rysunkowych urwisów i pierwowzór filmowego Lolka, bardzo popierał pomysł "szóstki". Spadkobiercy udzielili wszystkich pozwoleń niezbędnych do wykorzystania chłopaków.

Teraz Nehrebecki smutno wzdycha: - Cóż, w tym kraju absurd goni absurd. Szkoda tylko, że ten zły przykład z góry idzie na prowincję. Tym bardziej mi żal, bo o ile np. w Niemczech są placówki imienia Bolka i Lolka, to w swoim rodzinnym mieście chłopaki nie mogą się jakoś tego doczekać.

Psycholog Katarzyna Patykiewicz komentuje: Patron szkoły czy przedszkola powinien dzieciom być bliski, muszą coś o nim wiedzieć, przecież szkoła jest właśnie dla nich, a nie dla nas, dorosłych.

Piotr Zaczkowski, rzecznik Śląskiego Kuratorium Oświaty, mówi, że nie istnieje coś takiego, jak wzorzec patrona czy spis dozwolonych patronów. Przepisy mówią tylko o trybie, w jakim nadaje się imię placówce, wybór patrona należy do szkoły.

- Oczywiście, są osoby, co do których nie ma wątpliwości, że nie powinny być patronami szkoły, jak chociaż Feliks Dzierżyński. Nie jest jednak powiedziane, że patronem placówki oświatowej musi być koniecznie osoba z krwi i kości. Przede wszystkim zawsze się trzeba zastanowić, jak postać patrona można wykorzystać w procesie wychowawczym. Kuratorium nie ingeruje w takie decyzje, jednak prywatnie, jako Piotr Zaczkowski, mogę powiedzieć, że ja bym przeciwko Bolkowi i Lolkowi nic nie miał - mówi Zaczkowski.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
beera28-08-2007 14:57:47   [#2504]

śmy się doczekali

"prywatnie nic nie mam przeciwko Bolkowi i Lolkowi"

Maelka29-08-2007 03:03:48   [#2505]

Minister zmienił program - podręczniki nieaktualne

Aleksandra Pezda 2007-08-29, ostatnia aktualizacja 2007-08-28 22:56

Podręczniki do matematyki i polskiego jednego dnia stały się nieaktualne. Ale nawet gdyby autorzy napisali nowe, to prawo wymyślone przez PiS i LPR zabrania uczniom je kupić

Zobacz powiekszenie
Fot. Jarosław Kubalski / AG
W poniedziałek pierwszy dzień nowego roku szkolnego. Tornistry spakowane, ale podręczniki w nich - już nieaktualne. Na zdjęciu: dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 91 w Kielcach mierzą mundurki
1-->
Jacek z szóstej klasy podstawówki od 1 września ma na matematyce zgłębiać tajniki brył obrotowych, choć jeszcze tydzień temu były one w programie gimnazjum. Wacek z gimnazjum ma się uczyć twierdzenia Talesa, choć jeszcze kilka dni temu było ono dopiero w programie liceum.

Jest problem. W podręcznikach Jacka i Wacka, które już czekają w ich tornistrach, nie ma tych tematów. A w poniedziałek początek roku szkolnego.

Wszystko dlatego, że w ostatniej chwili - 23 sierpnia - nowy minister edukacji Ryszard Legutko podpisał rozporządzenie o tzw. podstawach programowych do polskiego i matematyki, czyli w skrócie o tym, czego mają się nauczyć uczniowie. Ma ono obowiązywać od 1 września. Wprowadza m.in. nowe lektury oraz przesuwa całe działy matematyki z jednego rodzaju szkoły do drugiego.

Na podstawie takiego rozporządzenia eksperci zawsze piszą programy nauczania i podręczniki. Tego dnia, kiedy minister Legutko podpisał rozporządzenie, ciepłe jeszcze podręczniki do polskiego i matematyki straciły aktualność.

Minister edukacji tłumaczy, że zmiany są konieczne. W matematyce - żeby przygotować uczniów do powszechnej matury z matematyki w 2010 r. A w polskim - bo w wyborze lektur była zbyt "duża dowolność".

- Po tych zmianach muszę w liceum omówić około dziesięciu nowych lektur, np. Zofii Kossak-Szczuckiej albo Hanny Malewskiej. Nie ma do nich metodycznych pomocy - scenariuszy lekcji czy tematów do dyskusji. Uczniowie będą się musieli obyć bez podręcznikowych omówień, bo ich po prostu nie ma - mówi Katarzyna Olejnik, polonistka z Prywatnego LO im. I. J. Paderewskiego w Lublinie.

Podobnie z matematyką. - Do tej pory zaczynałem gimnazjum od zaawansowanych działań na procentach. Ich podstawy dzieci poznawały już w podstawówce. Teraz, jednym rozporządzeniem, minister całe procenty przeniósł do gimnazjum. Będę musiał zaczynać je od początku, choć w podręcznikach są zupełnie inne, bardziej zaawansowane ćwiczenia - mówi Dariusz Kulma, matematyk z Gimnazjum nr 2 z Mińsku Mazowieckim.

Marcin Karpiński, kierownik redakcji matematyki w Gdańskim Wydawnictwie Oświatowym: - Nie ma aktualnych podręczników. Nauczyciele będą musieli bardzo twórczo korzystać z tych dostępnych.

- Będzie chaos i skakanie po materiale. Lekcje sobie, podręczniki sobie - dodaje Maria Rząp, matematyk z warszawskiej podstawówki nr 103.

Niektórzy poloniści i matematycy o zmianach nic nie wiedzą. A wszyscy musieli do końca wakacji złożyć roczny plan zajęć dydaktycznych - rozpisany na godziny lekcyjne. Teraz będą musieli go zmieniać.

Z kolei podręczników zmienić się nie da. Cykl przygotowania i druku szkolnej książki to co najmniej rok. Ale nawet gdyby wydawnictwa napisały i wydrukowały nowe książki, żaden uczeń ich nie kupi. Zabrania tego ustawa oświatowa forsowana w kwietniu w Sejmie przez b. ministra edukacji Romana Giertycha. I przegłosowana przez koalicję PiS-LPR-Samoobrona.

Zgodnie z zawartym w niej programem "Tani podręcznik" na ten rok szkolny każda szkoła wybrała zestawy podręczników, których nie będzie mogła zmienić przez najbliższe trzy lata.

- Uczniowie kupili podręczniki, ale tylko częściowo będą z nich korzystać. Za to dodatkowo zapłacą za pomoce (np. aktualne zestawy ćwiczeń), które będziemy musieli na bieżąco produkować. Pojawi się też dużo bryków złej jakości - mówi Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki i właściciel wydawnictwa Stentor.

Wydawca Karpiński: - Lekturami politycy bawili się od miesięcy, choć nic nie trzeba było w nich zmieniać. A teraz zamieszanie.

Marek Legutko, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która współpracowała z MEN przy rozporządzeniu, nie chce komentować sprawy lektur, bo nie jest polonistą. Jest za to matematykiem. - Zmiany w matematyce konsultowaliśmy już od lutego 2006 r. i nie są moim zdaniem rewolucyjne - mówi.

Karpiński: - Ale dlaczego MEN wprowadza je w ostatniej chwili?

Polska Izba Książki wysłała właśnie do rządu protest. Domaga się wycofania rozporządzenia, bo "prowadzi do chaosu w szkołach". Karpiński: - Albo trzeba wycofać się z tej absurdalnej ustawy z "Tanim podręcznikiem".

Marek Legutko: - Dotychczasowe podręczniki i programy obowiązują, tylko niektóre treści z nich nie są obowiązkowe. Za kilka dni wydamy specjalny informator dla nauczycieli.

Komentarza MEN nie udało nam się wczoraj uzyskać.
 
Marek Pleśniar29-08-2007 07:48:45   [#2506]

przesada i panika:-)

Czegoś tam w podręczniku nie ma

mało to innych nie ma?

;-)

Małgoś29-08-2007 08:09:44   [#2507]
jak nauczyciel sie zaweźmie to nauczy i bez podręcznika ;-)
grażka29-08-2007 08:11:44   [#2508]
Racja! :)
beera29-08-2007 08:36:01   [#2509]

często myslę, że spokojnie

a w nauczaniu początkowym, to nawet lepiej:)

nikola29-08-2007 10:14:36   [#2510]
o 10.30 w tvn24 - konferencja ministra
nikola29-08-2007 10:52:38   [#2511]
oj.....słuch nie ten.........:-)
Małgoś29-08-2007 11:16:24   [#2512]
Asia! święte słowa!
jak sobie przypomnę te kretyńskie ćwiczonka do wypełniania, to wciąż mną trzęsie
Musiałyśmy z córami doklejać karteczki bo im ramy ćwiczonek mocno ograniczały inwencje twórczą
nikola29-08-2007 11:42:36   [#2513]
 

Konferencja Ministra Edukacji Narodowej

30 sierpnia 2007 r. (czwartek) o godz. 10.30 w MEN (al. Szucha 25, sala 102) odbędzie się konferencja prasowa Ministra Edukacji Narodowej Ryszarda Legutki w sprawie dotychczas podjętych decyzji oraz planów Ministra dotyczących resortu. Akredytacje do czwartku do godz. 10.00 tel. 022/34 74 492.
izabelamaciejka30-08-2007 07:01:25   [#2514]
Minister edukacji zmieni maturę z polskiego?

Nowy minister edukacji chce zmusić uczniów do czytania lektur
(fot. AFP)


Minister edukacji chce od przyszłego roku zmienić maturę z polskiego - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Uczniowie nie zdadzą jej bez czytania lektur, które tydzień temu szef resortu zatwierdził.


Minister Ryszard Legutko tłumaczy, że obowiązujące obecnie prezentacje, czyli przedstawiane przez maturzystów wcześniej opracowane tematy, dają duże pole do nadużyć. Uczniowie je nawet kupują i sprzedają. Rozważa się więc zastąpienie prezentacji egzaminem sprawdzającym znajomość lektur.


REKLAMA Czytaj dalej

if(typeof isSrd05=='undefined'){NPB("005");}


if (NJB('srodtekst') && typeof isSrd05=='undefined'){document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';var isSrd05=true;} Zmianie miałby też ulec egzamin pisemny z języka polskiego. Mają się w nim pojawić zadania gruntownie sprawdzające wiedzę o literaturze.

Resort przygotowuje także program dla szczególnie uzdolnionych uczniów. Mieliby oni uczestniczyć w zajęciach prowadzonych przez pracowników uczelni. Szczegóły są dopracowywane - podaje "Rzeczpospolita". (PAP)
Majka30-08-2007 07:13:42   [#2515]
Od przyszłego roku? Czyli obecne klasy II miałyby nadrobić zmiany?

Ludzieeeee, jak przestaję rozumiec. Czy zmiana kanonu dotyczy tylko nowych klas, czy wszystkich???
Majka30-08-2007 07:36:04   [#2516]
W Rzepie piszą:
" Marek Legutko, dyrektor CKE, zastrzega, że nowości nie obejmą uczniów podchodzących do egzaminów w tym roku szkolnym.".
Z tego wynika, że obecne II klasy zmiana objełaby...
Hmmm.... Kolejny eksperyment na zywym organizmie?
Jersz30-08-2007 08:54:04   [#2517]
Może to tylko plany na ... 2 miesiące? ale co zrobią nowi???
aza30-08-2007 09:17:57   [#2518]

a moje dziecko w II klasie....

MIC.....

Marek Pleśniar30-08-2007 10:13:29   [#2519]

jeszcze ze dwa razy to zmienią

czytać nowe lektury, nie czytać lektur, czytać...

trzeba wziąć kwijat, obrywać mu płatki i co wyjdzie to robić

aza30-08-2007 10:26:02   [#2520]

spakuję jej walizkę.....

niech przeczeka.....

Małgoś30-08-2007 15:20:18   [#2521]

a może pod tym ministerialnym tronem jakie wściekłe żyły wodne się krzyżują?

co minister to inna idea - każdy forsuje swoje upodobania (a może lepiej nazwać rzecz po imieniu - idea fix)

ja to bym od zaraz wprowadziła jako przedmiot obowiązkowy - psychologię!

i to od klasy 1 SP!

albo  jeszcze np. Feng Shui, lub brydża i taniec towarzyski

i na dokładkę ...obieranie ziemniaków ;-)

Małgoś30-08-2007 15:59:49   [#2522]

MEN nie chce "haków" na uczniów

NOWY MINISTER EDUKACJI DYSTANSUJE SIĘ OD POMYSŁÓW POPRZEDNIKA
Ciągle nowe pomysły na edukację
TVN24
MEN pod kierownictwem Ryszarda Legutki rezygnuje z pomysłu, forsowanego przez byłego ministra edukacji Romana Giertycha, wprowadzenia w szkołach tzw. Kart Ucznia.
Według tej koncepcji, szkoły miałyby prowadzić specjalne karty z informacją o wszystkich nagrodach i karach, jakie otrzymali uczniowie w trakcie nauki. Nauczeciele ocenili ten pomysł jako ryzykowny, bo mógłby stać się sposobem na "teczki, w których zbierane byłyby haki na uczniów". W czwartek MEN poinformował, że odchodzi od tego pomysłu.

W przygotowywanym przez resort projekcie nowelizacji ustawy o systemie oświaty pozostaną tymczasem zapisy, umożliwiające samorządom wprowadzenie tzw. godziny bezpieczeństwa.

MEN wycofuje się natomiast z propozycji zmian w kodeksach karnym i cywilnym, dotyczących m.in. odpowiedzialności za rozpowszechnianie brutalnych gier komputerowych.

Jak powiedział minister Ryszard Legutko, z pierwotnej wersji projektu przegotowanej przez MEN, gdy kierował nim Roman Giertych, usunięte zostały propozycje zmian w kodeksach: karnym i cywilnym. Zgodnie z porzuconymi propozycjami Giertycha, osoby które udostępnią dzieciom gry komputerowe z elementami przemocy, ponosiłyby odpowiedzialność karną, a osoby, które użyczyłyby (np. sprzedały) alkohol małoletnim, ponosiłyby odpowiedzialność za ewentualne szkody wyrządzone przez młodych ludzi pod jego wpływem.

Resort edukacji częściowo podtrzyma koncepcję wprowadzenia do systemu oświaty ośrodków wsparcia wychowawczego (OWW). Jednak proponuje korektę dotychczasowego pomysłu - zamiast odgórnego nakazu tworzenia ośrodków w każdym województwie, powstawałyby one tam, gdzie będą niezbędne.

W projekcie nowelizacji ustawy pozostaną też zapisy, umożliwiające samorządom wprowadzenie tzw. godziny bezpieczeństwa, czyli godziny, po której nieletnim nie będzie wolno przebywać w miejscach publicznych bez opieki dorosłych.

Projekt ustawy w nowej wersji powinien w przyszłym tygodniu stać się przedmiotem prac Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Legutko rozważa też zmiany dotyczące matur

Minister Legutko potwierdził na czwartkowej konferencji prasowej, że resort rozważa możliwość zmiany formuły ustnego egzaminu maturalnego z języka polskiego i odejście od tzw. prezentacji.

Jak zaznaczył, "idea stojąca za prezentacją jest słuszna, gdyż pokazuje umiejętność poruszania się młodego człowieka w obrębie pewnych zagadnień, postawienia tezy i jej udowodnienia", jednak gotowe prezentacje są przedmiotem handlu, a nauczyciele nie zawsze są w stanie zweryfikować, czy uczeń sam ją przygotował, czy kupił.

Zaznaczył jednak, że ewentualne zmiany, dotyczące ustnych matur, mogłyby obowiązywać na egzaminie najwcześniej za cztery lata.

Resort edukacji nie wyklucza zmian w pisemnym egzaminie maturalnym - tak, by znalazły się w nim w części testowej pytania sprawdzające wiedzę uczniów.

MEN planuje także prace nad podstawami programowymi nauczania, aby bardziej powiązać ze sobą zakres wiedzy przekazywanej w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Chodzi o to, by na wyższym etapie edukacji nie powtarzać treści z niższego etapu.
Marek Pleśniar30-08-2007 16:49:35   [#2523]

ludzie z takimi pomysłami na "teczkę" dla każdego - od lat 8 do 108 maja jakąś chorobę

niebezpieczną i ciężką

Małgoś30-08-2007 17:37:20   [#2524]
Kindersztuba i wiedza
Z profesorem Ryszardem Legutką, nowym ministrem edukacji rozmawia Adam Suwart
Szkoła, którą zamierzam tworzyć wraz z licznym gronem specjalistów, ma wypuszczać absolwentów kompetentnych i dobrze wychowanych.
.onet-ad-main2-box { display: none }
Mundurki, przemoc w szkole, zmiany kanonu lektur – na podstawie doniesień mediów można było odnieść wrażenie, że to główne pola działania Pańskiego poprzednika w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Czy rzeczywiście problemy współczesnej oświaty sprowadzają się do tych, skądinąd być może ważnych, zagadnień?

Ryszard Legutko, fot. AFP
Oczywiście są to tematy ważne, ale nie jedyne. Tym zagadnieniom media nadają największy rozgłos. Natomiast  Ministerstwo podejmuje całe spektrum zagadnień związanych z edukacją. Podam tylko kilka przykładów. Wprowadzamy obecnie nowe podstawy programowe przedmiotów nauczania oraz nowe, dopasowane do nich standardy egzaminacyjne na maturach. W 2010 roku wszystkich maturzystów będzie obowiązywał egzamin z matematyki. Wprowadzamy zajęcia z filozofii, która w niedalekiej perspektywie stanie się przedmiotem maturalnym. Przygotowujemy podwyżki i tzw. emerytury pomostowe dla nauczycieli. Zamierzamy wykorzystać kwotę ponad 2,7 mld euro z Unii Europejskiej na m.in. wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów, pomoc stypendialną dla osób szczególnie uzdolnionych, wspieranie inicjatyw edukacyjnych na obszarach wiejskich, podniesienie jakości i atrakcyjności szkolnictwa zawodowego.

Czy Pan Minister jest również zwolennikiem wykreślania niektórych utworów literackich z kanonu lektur – może współczesny młody Polak powinien w szkole zmierzyć się z wieloma światopoglądami, przy zachowaniu stosownego objaśnienia ze strony nauczyciela?

W kanonie lektur, który będzie obowiązywał od tego roku szkolnego, są lektury odzwierciedlające osiągnięcia literatury polskiej i światowej, współczesnej i dawnej. Jest oczywiście Gombrowicz – "Ferdydurke" (dla liceów) – jest C.S. Lewis i Lem, Czechow i Hemingway, Schulz i Mrożek, Szymborska i Kapuściński, Miłosz i Herbert. Nie mam nic przeciw wielości światopoglądów. Sprzeciwiam się niebezpiecznym ideologiom, prymitywizmowi i taniej sensacji. Tego w obecnym spisie lektur nie ma.

Jest Pan Profesor znany jako zadeklarowany zwolennik lustracji w środowisku akademickim. Czy uważa Pan, że w przyszłości proces ten może być przeprowadzony w szkołach niższego szczebla, i czy będzie to jeszcze możliwe?

Przeprowadzenie lustracji w szkolnictwie szczebla podstawowego i średniego nie jest obecnie możliwe ze względów prawnych i chyba niezbyt potrzebne zważywszy na średnią wieku nauczycieli.

Często używa się hasłowego określenia "Tolerancyjna szkoła". Jak zapatruje się na to zagadnienie Minister Edukacji Narodowej, który jest autorem książki pt. "Nie lubię tolerancji"? Czy współczesna polska szkoła jest nietolerancyjnym zaściankiem i czy owa "tolerancja" jest jej rzeczywiście tak bardzo potrzebna?

Jestem przeciwnikiem ideologii, która jest w Polsce ukryta pod hasłem tolerancji. Nie wolno pozwalać wszystkim na wszystko. W polskiej szkole często stykamy się ze zjawiskami braku dyscypliny, lekceważenia nauczycieli, chuligaństwa czy przemocy. Tego tolerować nie wolno. Należy natomiast stwarzać uczniom warunki dla pełnego rozwoju ich indywidualnych talentów. Szkoła jest wyzwaniem dla nauczycieli i uczniów. Na ogół wiąże się z tym ciężka praca i pewien poziom stresu. Tego nie da się uniknąć. "Bezstresowa szkoła" to utopia wymyślona przez ludzi, którym bardziej zależy na rozgłosie niż na dobru młodzieży.

Z Polski wyjeżdża dziś mnóstwo młodych ludzi. Socjologowie są podzieleni co do tego, czy wyjeżdżający będą wracać do kraju. Czy polskie szkoły są dziś konkurencyjne dla szkolnictwa w Europie albo USA? Czasami można odnieść wrażenie, że masowy pęd na studia wyższe skutkuje jedynie równie masową produkcją tytułów licencjata i magistra, za którymi kryją się ludzie bez właściwości, tylko pozornie rozumiejący świat, a tak naprawdę będący niewolnikami w służbie konsumpcjonizmu i współczesnej cybercywilizacji...

Miałem okazję niejednokrotnie obserwować, jak działa system edukacyjny w USA. Muszę powiedzieć, że poziom polskich szkół podstawowych i średnich – za działania których jestem odpowiedzialny jako minister - nie tylko nie odbiega od przeciętnej szkoły amerykańskiej, ale wręcz przewyższa standardy amerykańskie. Owszem, istnieją tam elitarne szkoły prywatne, ale to odrębne zagadnienie. Emigracja z Polski ludzi młodych to złożone zagadnienie społeczno-ekonomiczne. Na pewno za ich wyjazdy zagraniczne nie jest odpowiedzialny poziom nauczania w naszych podstawówkach, gimnazjach i liceach.

Rozpoczyna Pan urzędowanie w chwili, kiedy na horyzoncie politycznym wyłaniają się już nowe wybory. Czy zatem Pańska misja będzie rzeczywistym rządzeniem, czy ograniczy się do administrowania? Co chciałby Pan Minister w tym czasie uczynić w podległym sobie resorcie?

Czasu jest rzeczywiście niewiele, ale to nie oznacza, że w resorcie edukacji nic się nie będzie działo. Zamierzamy kontynuować lub sfinalizować niektóre projekty zainicjowane przez poprzednie kierownictwo resortu (dotyczy to choćby zmodyfikowanej wersji programu "Zero tolerancji"). Rozpoczynamy pracę nad tworzeniem i realizacją własnych projektów, o czym już wspominałem. Generalnym zadaniem, jakie stawia przed sobą MEN, to stworzenie szkoły równych szans, nastawionej na wypuszczanie ze swoich murów ludzi dobrze przygotowanych do podjęcia dalszego kształcenia zarówno w szkołach wyższych o profilu technicznym, jak i uczelniach humanistycznych. Szkoła, którą zamierzam tworzyć wraz z licznym gronem specjalistów, ma wypuszczać absolwentów kompetentnych i dobrze wychowanych. Kindersztuba i konkretna wiedza. Tego nie może zabraknąć absolwentom polskich szkół.
Marek Pleśniar30-08-2007 17:51:13   [#2525]
miła odmiana po roku
AnJa30-08-2007 18:26:30   [#2526]
kindersztuba i wiedza

ech - ci konserwatyści, dlatego lubie ich poglądy

i lubię konserwatystów oświeconych- znaczy:świadomych tego, że trzeba próbować, choc szans na sukces na razie nie ma
Majka30-08-2007 20:03:38   [#2527]
W Szkole Podstawowej nr 124 wzory mundurków, które już za kilka dni założą uczniowie

http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34875,4441317.html

Ten mundurek wzbudził jednak kontrowersje. - Poszłam do szkoły zobaczyć wzory jednolitych strojów. Spojrzałam na metkę i zauważyłam, że koszulki wyprodukowano w Bangladeszu.

To był dla mnie szok - opowiada pani Katarzyna, mama jednej z uczennic. - Mam nawyk sprawdzania metek, ponieważ od dawna staram się nie kupować niczego, co jest wyprodukowane w Azji.

W głowie mi się nie mieści, że szkoła, która wcześniej organizowała wśród dzieci akcję zbierania pieniędzy na szczepionki dla ich rówieśników w Sierra Leone, teraz ubierze je w koszulki z Bangladeszu!

- W Bangladeszu w nielegalnych fabrykach pracują dzieci w moim wieku - dodaje jedna z uczennic. - W zamian za ciężką pracę dostają miskę ryżu. Dzieci w szkole to wiedzą, bo uczono nas o tym na lekcjach historii. Nie chcemy chodzić w mundurkach, które tam wyprodukowano!
Majka31-08-2007 13:12:01   [#2528]
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35141,4443846.html

- Pieniądze dostaną nie tylko nauczyciele, którzy pracowali przy maturach pisemnych, ale również ci, którzy przeprowadzali egzaminy ustne i ci nadzorujący część pisemną - zapewnił Człapiński.

Jak tłumaczą władze miasta, wypłaty rozpoczynają się tak późno, bo do końca ubiegłego tygodnia urzędnicy czekali na uzasadnienie do wyroku Sądu Najwyższego o tym, jak i w jakim trybie wypłacać pieniądze nauczycielom.(...)

Czy we wszystkich szkołach płacono nauczycielom nadzorującym część pisemną, czy to łaskawość gminy?
zgredek31-08-2007 13:15:39   [#2529]
u nas szefowa płaciła
AnJa31-08-2007 15:10:41   [#2530]
zamknąć- i szefową i Człapińskiego
Marek Pleśniar31-08-2007 16:42:07   [#2531]
a naprawde wam uczniowie powyrastali z miary branej w czerwcu i teraz będą mieli gaTki do kolan?
Małgoś31-08-2007 23:05:09   [#2532]

"Zlikwidujcie mundurki, bo zamiast matur będzie strajk"
IAR 18:00

Sławomir Broniarz
(fot. ZNP)


Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się podwyżek dla nauczycieli i zlikwidowania obowiązku noszenia mundurków przez uczniów. Według prezesa ZNP Sławomira Broniarza, nauczyciele powinni otrzymać 25-procentowe podwyżki, a nie - jak wynika z porozumienia między rządem a "Solidarnością" - niewiele ponad 9-procentowe. Gdyby tak się nie stało, ZNP grozi strajkiem - uciążliwym, bo w trakcie matur.

// = 7) { wpAddEmbedObject('swf','1','', width, '52','http://i.wp.pl/a/i/wiadomosci_04/playerMP3adv.swf?smallSize='+smallSize+'&songURL='+songURL+'&logoURL='+logoURL+'&logoLink='+logoLink+'&description='+description+'&advURL='+advAudioUrl, wpAddParamsToObject( ['pluginspage','http://www.macromedia.com/shockwave/download/index.cgi?P1_Prod_Version=ShockwaveFlash'], ['quality','high'], ['bgcolor','#ffffff'], ['allowScriptAccess', 'always'])); } else { document.write('- '+description+' (IAR)

'); } // -->
ZNP proponuje także obniżenie wieku szkolnego z 7 do 6 lat i obowiązkowe roczne przedszkole dla 5-latków. Chce także, aby jednolity strój uczniowski był dobrowolny, a nie obowiązkowy. Ewentualne decyzje w tej sprawie mieliby podejmować rodzice w porozumieniu z dyrektorem szkoły. Prezes Broniarz uważa, że rodzice maja prawo decydować o ubiorze swoich pociech, zwłaszcza, że jego zdaniem dotacje w wysokości 50 milionów złotych są zbyt małe, aby pokryć wszystkie koszty.

 
Obowiązek noszenia mundurków od 1 września wprowadzono z inicjatywy poprzedniego ministra edukacji, Romana Giertycha. Jego dymisja nie jest równoznaczna ze zniesieniem tego obowiązku, ale nie wszystkie szkoły zamierzają się do niego zastosować. (js)

Marek Pleśniar31-08-2007 23:46:59   [#2533]

chyba jakies nadinterpretowanie

strajk o mundurki?

Majka31-08-2007 23:49:10   [#2534]
Strajk w czasie matur w związku z mundurkami, które dzieci mają nosić w szkołach podstawowych i gimnazjach?
bogda401-09-2007 07:40:39   [#2535]

Bunt w szkole: nie oddamy dyrektora!

 http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,4450842.html

Marek Pleśniar04-09-2007 23:03:29   [#2536]

Jestem pijana, czyli dorosła

Agnieszka Drzewiecka, Krzysztof Kołodziejczyk, Kalina Celińska 2007-09-04, ostatnia aktualizacja 2007-09-04 12:25
Zobacz powiększenie
Fot. Krzysztof Skłodowski / AG

Psycholog i mama myślą, że my mamy wielki problem z alkoholem. A my po prostu lubimy ten stan

var rTeraz = new Date(1188939530752); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
 
2-->
W gimnazjum dziewczyny piją więcej niż chłopcy - wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie magistratu w Zielonej Górze. W ciągu ostatniego miesiąca do upicia przyznało się 20 proc. chłopców, z czego aż 12 proc. robiło to co najmniej trzy razy. Wśród dziewcząt ten odsetek jest jeszcze większy (26 i 14 proc.).

- To zjawisko występuje w całej Polsce. Wchodzimy w lansowany na świecie trend dziewczyny szalonej wzorowany na takich ikonach popkultury jak Paris Hilton czy Britney Spears. Dziewczyny chcą tworzyć wizerunek osoby, która może i przesuwa granice dość daleko - uważa Bogusław Prajnser, który koordynował badania.

Majka: Jak piję, to mnie szanują

Ma 14 lat i przyszłość przed sobą. Zrobi gastronomik, wyjedzie do Irlandii, zarobi pieniądze i otworzy knajpę. Jej świat to mała niebieska toaletka w pokoju, na której walają się kosmetyki. Majka siedzi po turecku i się maluje. Nałożony tusz nie wygląda dobrze. Jest go za dużo i na rzęsach robią się czarne grudki. Z ust spływa zbyt duża warstwa brzoskwiniowego błyszczyku.

Majce daleko do dziecka.

- Kiedy miałam 12 lat, chodziłam na gimnastykę korekcyjną, bo się garbiłam. Raz instruktor rozmawiał przy mnie z mamą. Śmiał się, że mi cycuszki rosną i może dlatego tak się garbię. Bo się wstydzę. Tego dnia piłyśmy z koleżankami piwo i ja wypiłam trzy duże. Wtedy moja mama dowiedziała się, że piję. Zobaczyła, że nie jestem małą dziewczynką, której dopiero piersi rosną.

Majka zawsze, gdy była pijana, czuła się bardziej dorosła. I lepsza od chłopaków. Wiedziała, że jak pije, to ją szanują. Oni lubią takie, co radzą sobie z otwieraniem butelki z piwem. Pierwszy kapsel strzelił u koleżanki w domu. Dwa duże butelkowe. Potem opowiadała chłopakom z osiedla, ile to wypiła i jak się dziwnie w głowie kręciło. Pamięta ich otwarte usta, kiedy słuchali. To właśnie dlatego zaczęła pić. Niech wiedzą, że my, dziewczyny, potrafimy wypić więcej niż oni.

Bramkarze w dyskotekach nawet nie sprawdzają, czy wnosi alkohol. Jest za młoda. Zresztą z piwem nie ma problemu i tak zawsze przychodzi zrobiona. Trochę jej głupio w dyskotece pić. Wstyd, gdy jakaś starsza dziewczyna spojrzy. Jak na menelkę jakąś. Dlatego pije przed.

- Ja, Kamila, kilka koleżanek i jakiś chłopak szukamy najpierw menela i mówimy, że jak kupi nam piwa, to zarobi na jedno. Nie ma problemu. Chłopak idzie za nim, żeby z kasą nie zniknął. Potem lasek albo za garażami. Siadamy na reklamówkach i pijemy. Ja tylko Tyskie albo Lecha, a z wódek to Bols albo Smirnoff. Kiedyś przynieśli starogardzką, to szkoda gadać - Majka wykrzywia usta.

Na dyskotece od chłopaków wódki nie bierze: -Myślą, że jak dadzą, to też im coś dam. No, wiesz, tyłka. A ja nie dam. Nawet jak będę bardzo pijana, mogę się tylko całować - zapewnia.

Majka nie pije ze swoim chłopakiem. -Jak byłam czasem pijana, chciałam się całować i do niego przytulać. On zawsze mówił, że na amory mi się zbiera po pijaku, więc zaczęłam się bać, że pomyśli, że gdy piję bez niego, to też tak się zachowuję.

Paulina: Piciem zdobywa się chłopaka

Tańczy w zespole muzyki ludowej ima oryginalny styl - bluzy w paski, T-shirty w kropki, plastikowe korale. Po trzech piwach ma taki odlot, że korale gubi. Gubi też buty, kolczyki i paski.

-Czym jest dla mnie picie? Najlepszy sposób na samotność. Tak się zdobywa chłopaka.

Na dyskotekach zawsze piła bardziej niż chłopcy. Wszystkie koleżanki tak robią. To proste: dziewczyna się upija, zatacza, jest jej niedobrze, a chłopak się nią opiekuje. Obejmuje, prowadzi do domu. -Jesteśmy wtedy odważne i się przytulamy. Całujemy się i już ze sobą chodzimy. Ja też tak zaczęłam ze swoim. On nawet zaczął pić, żebym nie piła sama. Ale tylko piwo i to jedno, góra półtora, żeby mógł mnie pilnować -opowiada.

Najlepsze są imprezy, gdy u kogoś ze znajomych nie ma rodziców całą noc. Na takich imprezach Paulina przeważnie całuje się z innymi chłopakami. Na seks jest jeszcze jej zdaniem za wcześnie.

Potem żałuje. Jak jest pijana, to nie patrzy, jak chłopak wygląda. -A następnego dnia udaję, że go nie znam, nic nie pamiętam, unikam wzroku. Na jednej imprezie zdradziłam mojego z dwoma różnymi. I okazali się brzydcy i wieśniacko ubrani - mówi.

Właśnie dlatego pierwszy raz planuje z chłopakiem, w którym się bardzo zakocha, tak naprawdę. I który będzie ją kochał i będzie starszy o dwa lub trzy lata, bo młodsi wszystko wygadują. Planuje upić się przed tym pierwszym razem.

Klaudia: Ludzi się łatwiej poznaje

W ubiegłe wakacje przez dwa tygodnie codziennie przychodziła do domu wstawiona. Mama płakała. Najpierw, że zdrowie sobie niszczy, potem, że wstyd mieć taką córkę. Klaudia się wypierała, ale do psychologa z nią poszła. Dla świętego spokoju.

-Psycholog mi opowiadał o tym, jak alkohol działa na mózg i jak uzależnia, mówił, że alkoholicy mają delirium i halucynacje. Ja kiwałam głową, żeby tylko mama się uspokoiła -opowiada. -Psycholog i mama myślą, że my mamy wielki problem z alkoholem. A my po prostu lubimy ten stan, jest tak lekko, lepiej się gada, ludzi się łatwiej poznaje, wszyscy są bardziej dla siebie przyjaźni.

Teraz Klaudia z piciem się ukrywa. - Jak wracam w nocy, to nie ma problemu, mama zawsze śpi. Jak nie, to każe chuchać. Gumy miętowe odpadają, od razu by się zorientowała, że coś nie tak. Najlepiej chuchać przez język, a wcześniej zjeść chipsy.

Kamila: Mężczyźni wolą rozrywkowe kobiety

Wraca z zajęć w szkole muzycznej. Ma 15 lat, od dwóch gra na klarnecie. Lubi to. Ale dziś na zajęciach było ciężko, nie przygotowała się, bo była na kacu. Żeby samemu kupować alkohol, zamazała sobie na wodę rok urodzenia w legitymacji i wpisała 1990.

-Teraz zawsze mogę powiedzieć, że to prawie 18. Na początku, jak piłyśmy, czułyśmy, że jesteśmy oryginalne i wyluzowane, że nie obchodzą nas żadne zakazy. Teraz nie jest to już żadnym wielkim wydarzeniem, raczej dziwne jest, kiedy nie piję. Jak będę dorosłą kobietą, to będę piła przy mężczyznach. Mężczyźni wolą kobiety, które siedzą przy papierosie i drinku w knajpie. Wydaje mi się, że czują się przy nich bardziej męscy, gdy mogą im postawić alkohol i się zabawić z kobietą. Na pewno nie lubią takich kobiet jak w serialach, co mają dzieci i gotują, sprzątają, nie są rozrywkowe. Tak, na pewno jak będę kobietą, to będę piła z mężczyznami.

Dorota: Pijemy nawet w szkole

- Gdzie piję? Bawimy się wszędzie, w domu, w plenerze, na jakichś polankach, u koleżanek. Nawet w szkole. Umawiamy się na dzień, kiedy są luźniejsze lekcje. Na przerwach wychodzi się na dwór, bierze się Kubusia play, bo ma takie opakowanie, że nie widać co jest w środku. Przelewamy piwo. W ostatniej klasie i można spokojnie chodzić po szkole.

Jakie kobiety lubią faceci? Atrakcyjne. Czyli takie, co mają dobry humor. Alkohol to umożliwia. Łatwiej porozmawiać, jest weselej. Każdy robi się śmielszy. Ja najczęściej piję piwo. Ma się wtedy dobry humor, a jest się całkiem opanowanym. Matka nie wie, że piję. Kiedyś powiedziała, że jedno piwo nie za mocne mogę wypić. Zresztą ja mam 15 lat i ona nie może mi niczego zabronić. Poza tym my sobie ufamy.

Co dla mnie znaczy być kobietą? Być delikatną, mądrą, rozsądną. Kobiecość kojarzy mi się z macierzyństwem. Do tego kobiety są stworzone.
grażka04-09-2007 23:56:13   [#2537]
http://praca.gazeta.pl/gazetapraca/1,74785,4450570.html
hania05-09-2007 07:42:39   [#2538]
Pierwszy dzień nauki (prawie) bez mundurków
Olga Szpunar
2007-09-04, ostatnia aktualizacja 2007-09-04 23:36
Znalezienie w Krakowie szkół, których uczniowie rozpoczęli lekcje w mundurkach, nie było łatwe. Większość podstawówek i gimnazjów nie zdążyła wprowadzić obowiązkowych strojów na czas i to nie tylko przez obłożone pracą zakłady krawieckie. Mało który dyrektor spieszył się z wdrożeniem pomysłu ministra Giertycha w życie.
Zobacz powiekszenie
Fot.Tomasz Wiech / Agencja Gazet
Sp nr 68
Zobacz powiekszenie
Fot.Tomasz Wiech / Agencja Gazeta
Gimnazjum nr 2
Zobacz powiekszenie
Fot.Tomasz Wiech / Agencja Gazet
W gimnazjum nr 4 - Monika Werner
Zobacz powiekszenie
Fot.Tomasz Wiech / Agencja Gazeta
Gimnazjum nr 4 - Szymon Nasiadka, Monika Werner i Kamil Urbański
Zobacz powiekszenie
Fot.Tomasz Wiech / Agencja Gazet Zobacz powiekszenie
Fot.Tomasz Wiech / Agencja Gazet Zobacz powiekszenie
Fot.Tomasz Wiech / Agencja Gazeta
SP nr 68 - Maciek Gołda i Mateusz Dziadoń
Kilka miesięcy temu pisaliśmy, jak dyrektor Szkoły Podstawowej nr 26 Tomasz Malicki wspólnie z rodzicami uczniów ustalał wzór szkolnych mundurków, jego cenę i firmę krawiecką. Już wtedy wiedział, że w jego szkole obowiązkowym strojem w nowym roku będzie kamizelka z lekkiego dżinsu za ok. 50 zł. I co? Wczoraj uczniowie Malickiego przyszli na lekcje ubrani "po cywilnemu"...

- Podszedłem do sprawy spokojnie - tłumaczy dyrektor. - Bez sensu było zamawiać mundurki przed wakacjami, bo dzieciaki rosną. Teraz będziemy uczniów mierzyć i pod koniec października wszyscy powinni już być umundurowani.

Dyrektor Malicki nie wyklucza, że zmieni się forma mundurka i cena. - Szał powoli mija, jest większe pole do negocjacji - podkreśla.

W Gimnazjum nr 2 również zezwolono uczniom na własne stroje, byle były one - jak za dawnych czasów - w kolorze granatowym.

- Wolę, żeby za równowartość mundurka [określona przez ministerstwo na około 50 zł - przyp. red.] uczeń zjadł kilka dobrych obiadów. Dlatego postanowiliśmy niczego nie szukać, nie zamawiać i niczym nie handlować, bo szkoła nie jest od handlowania - mówi dyrektorka gimnazjum Gabriela Olszowska. - W szkole jednak, tak jak w biurze, istnieje pojęcie stosowności stroju, stąd nasi uczniowie mają obowiązek chodzić na granatowo. Od święta mamy białe bluzki i krawaty. Ta zasada obowiązuje u nas już drugi rok.

Mundurki wybrane przez Szkołę Podstawową nr 85 (granatowe kamizelki) jeszcze leżą w zakładzie krawieckim. Uczniowie starszych klas dostaną je w połowie września, pierwszaki - na ślubowaniu w listopadzie. - Prawdę mówiąc, mało kto się spieszył z wdrożeniem pomysłu ministra Giertycha w życie. Nikt nie wiedział, jak długo będzie on ministrem i jakie pomysły będzie miał jego następca - przyznaje dyrektorka Barbara Nowak.

Umundurowani uczniowie przyszli za to na lekcje w Gimnazjum nr 4. Wyjątek zrobiono dla pierwszych klas, których uczniowie dopiero będą mierzeni. Jak udało się zdążyć na czas?

- Obowiązkowy strój szkolny wprowadziliśmy już w zeszłym roku. Teraz myślimy jedynie o poszerzeniu zestawu - zdradza wicedyrektorka Teresa Żukowska. Do granatowej koszulki polo, pulowera i krawata, ozdobionych logo szkoły, ma dojść jeszcze bluza z długim rękawem.

Na długi rękaw czekają też uczniowie Szkoły Podstawowej nr 68. Ich mundurki, w których wczoraj poszli do szkoły, to granatowe koszulki polo (kosztowały ok. 20 zł). Ich wersja z długim rękawem powinna dotrzeć do szkoły za dwa tygodnie.

W poniedziałek Małopolski Kurator Oświaty Józef Rostworowski zapewnił nas, że szkoły, które nie wprowadziły mundurków z początkiem września, nie poniosą z tego powodu żadnych konsekwencji. Mają rok na umundurowanie uczniów. Potem trzeba się będzie tłumaczyć kuratorowi.

Komentarz

Choć pomysł umundurowania polskich szkół należał do tych mniej kontrowersyjnych w bogatym repertuarze Romana Giertycha, jego wykonanie idzie bardzo opornie. Nie dziwię się jednak nowemu ministrowi, że od mundurków nie odstąpił. To dopiero byłby krzyk! Krawiecka machina ruszyła i trudno byłoby ją już powstrzymać. Stanie, gdy do wszystkich szkół dotrą już te wszystkie tanie, nietrwałe i rozpaczliwie niepraktyczne kamizeleczki, koszulki polo i podkoszulki, szumnie nazywane mundurkami. Zapewne też dopiero wtedy w całej okazałości ukaże się absurdalność pomysłu najwyższego (?) wzrostem ministra w dziejach polskiego szkolnictwa. I stanie się to, co stać się musi: powszechne mundurki zostaną uroczyście odwołane. Ale będzie ulga! Na razie jednak mamy sporo swojskiego bałaganu oraz trochę zabawy i wydatków.

Olga Szpunar

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Adams13505-09-2007 22:15:26   [#2539]

Leśniczy... i wiewiórcze świecące kity

Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło od nowego roku szkolnego obowiązek noszenia przez uczniów jednolitych strojów. Powodów, jak się okazuje, jest sporo: poprawa stanu bezpieczeństwa, przywrócenie ładu w szkole, budowanie wspólnoty i solidarności, tożsamości i tradycji oraz eliminacja „rewii mody”. Specjaliści od piaru przyjrzeli się stronie wizerunkowej realizacji tego pomysłu.

(...) Oznakowane wiewiórki

Środowisko PR ocenia dotychczasowe działania wizerunkowe i informacyjne prowadzone przez MEN jako wyjątkowo nieudane i przynoszące pomysłowi więcej szkody niż pożytku. W mediach brakuje klarownych deklaracji, argumentów, a przede wszystkim poważnej debaty. Komunikacja MEN ogranicza się raczej do lakonicznych komunikatów wydanych na konferencjach prasowych. Działań wizerunkowych nie dostrzegam – mówi Przemysław Kutnyj, senior account manager CORE PR.

Również Krystian Cieślak, client service director Rainer Communication, niewiele zauważył działań ze strony ministerstwa poza konferencją anonsującą pomysł oraz pokazem mody uczniowskiej. Zauważył natomiast, że zamiast pojawiania się pozytywnych aspektów nowego pomysłu rozpętała się niezbyt przychylna debata społeczna na temat tego, czy mundurki są w ogóle potrzebne. Często podnoszono negatywy: wysoka cena mundurka, opór środowisk uczniowskich i nauczycielskich, sceptycyzm rodziców. MEN nie dał jednoznacznych odpowiedzi na te pytania i nie panował nad tym, w którym kierunku zmierza debata. Wydaje mi się, że nieprzychylny stosunek mediów do zagadnienia w dużym stopniu wynika z osoby ministra, która jest negatywną „twarzą” pomysłu – mówi Cieślak.

To, że temat pomimo wielu pozytywnych aspektów nie zdobył przychylności mediów widoczne jest gołym okiem. Jest raczej tylko zamieszaniem, z którego niewiele wynika – mówi Piotr Płocharski, prezes Lighthouse Consultants. Postrzega on mundurki jako temat niepotrzebnie sensacyjny. Ma też wrażenie, że w odczuciu społecznym (w tym również w odczuciu dziennikarzy) temat mundurków, podobnie jak wiele innych inicjatyw ministra Giertycha, pojawił się nie dlatego, że uznał go on za niezwykle istotny problem polskiego szkolnictwa, a jedynie po to, żeby pisać i mówić jak najwięcej o samym pomysłodawcy. Podobnie leśniczy, który nie bardzo wie, jak poradzić sobie z wyrębem drewna, ale bardzo zależy mu na popularności, mógłby zaproponować oznakowanie wszystkich wiewiórek w lesie malutkim światełkiem fosforyzującym na końcu pięknej wiewiórczej kity. Zainteresowanie mediów gwarantowane! mówi Płocharski.

Wspomnienia niebieskiego mundurka

Do noszenia mundurków miała zachęcić uczniów ogólnopolska kampania billboardowa, na którą MEN chciał wydać około 650 tys. zł. W końcu z kampanii zrezygnowano, między innymi w wyniku oprotestowania jej przez agencję reklamową DSK. Nie wydaje mi się, żeby przyniosła ona pożądany efekt. Z pewnością bardziej rozsądne byłoby przeprowadzenie kompleksowej kampanii PR, skierowanej do strategicznych grup docelowych – zauważa Krystian Cieślak. Podobnie jak pozostali piarowcy zauważa on, że budżet tej wielkości mógłby wspierać naprawdę szeroką kampanię PR. Pytaliśmy, jakie aspekty można by podczas niej wykorzystać.


Warto byłoby odszukać najstarszych Polaków, którzy chodzili do szkół jeszcze przed wojną i opublikować ich wspomnienia związane z mundurkiem. Można byłoby zorganizować wystawę zdjęć dzieci w mundurkach poczynając od czasów zaborów, albo też współczesną, czyli jak wyglądają mundurki dzieci w różnych krajach. Noszą je nawet maoryskie dzieci w Nowej Zelandii, więc to mogłoby być bardzo ciekawe proponuje Piotr Płocharski. Ma też pomysł na konkurs wśród samych uczniów lub studentów szkół artystycznych na projekty mundurków. Mnóstwo nastolatków interesuje się modą, designem, projektowaniem, więc mogłoby to być dla nich zajmujące. Jeśli dodatkowo nagrodą byłaby sesja zdjęciowa tych projektów w jakimś piśmie i wyjazd na targi mody do Mediolanu czy Londynu, to czemu nie? – pyta z uśmiechem.

Krystian Cieślak widzi również możliwość odwołania się do tradycji. Wydaje mu się to jednak dość ryzykowne, przez większość kojarzone z szarością i bylejakością lat komunizmu, kiedy to półki salonów odzieżowych świeciły pustkami, a mundurek był świetną okazją, żeby to ukryć. Odwołanie do tradycji powinno być raczej przywołaniem chlubnych wydarzeń z życia samych szkół: tradycji sportowych (kibicowanie podczas uczniowskich zawodów sportowych), osiągnięć uczniów na polu humanistycznym, tradycji związanej z kształceniem lokalnej społeczności i wkomponowaniem go w estetykę szkolnego ubioru – wymienia Cieślak. Na koniec, jak w przypadku każdej mody, tak i w przypadku kreowania mody na mundurek, może warto byłoby wesprzeć komunikację znanymi twarzami. Trzeba jednak pamiętać, że powinny to być postacie, z którymi młodzi ludzie się utożsamiają i na których chcieliby się wzorować.

Co więcej można zrobić, by zainteresować mundurkami nie tylko media, ale również uczniów, rodziców i pedagogów? Piotr Płocharski radziłby wykorzystać takie narzędzia i kluczowe przesłania, które byłyby jak najmniej konfrontacyjne. Można byłoby powołać się na szkolną lekturę „Wspomnienia niebieskiego mundurka” Wiktora Gomulickiego. Budować komunikację na wspólnej tożsamości uczniowskiej, na manifestowaniu poprzez mundurek przynależności do grupy – radzi.

Niektóre polskie szkoły nie martwią się poczynaniami MEN, gdyż mundurki były w nich obecne od zawsze. Są to przeważnie szkoły specjalistyczne – muzyczne, artystyczne czy katolickie. Jedną z nich jest gimnazjum Sacre Coeur w Pobiedziskach. Jej uczniowie od początku istnienia szkoły, czyli od roku 1921 zawsze nosili mundurki. Poddawany w wątpliwość był co najwyżej ich fason czy rodzaj materiału. Młodzież przeprowadzała sondaż i w zależności od wyników wprowadzano niewielkie zmiany wspomina siostra Maria Broniec, dyrektor szkoły.

W kontekście świata zdominowanego przez konsumpcyjny tryb życia wprowadzenie mundurków do szkół to niewątpliwie płynięcie pod prąd, lecz sam mundurek może być kołem ratunkowym dla młodych ludzi, którzy łatwo się gubią w chaosie współczesności, kryzysie wartości i postaw. Niestety, wśród negatywnych cieni brakuje ukazania mundurka w dobrym świetle.

Anna Wojciechowska

* * *
Często dyskutowaną kwestią, nie tylko w Polsce, jest skuteczność mundurków w podnoszeniu wyników uczniów oraz poprawianiu ich nastawienia do nauki. David L. Brunsma z Uniwersytetu Missouri oraz Kerry A. Rockquemore z Uniwersytetu Notre Dame opublikowali w „The Journal of Education Research” badania, w których udowodnili, że wprowadzenie mundurków nie spowodowało poprawy frekwencji ani dyscypliny. Nie wyeliminowało też problemu narkotyków. Ci sami naukowcy stwierdzili, że mundurki nie miały znaczącego wpływu na osiągnięcia w nauce ani na nastawienie uczniów do szkoły. Na tym samym poziomie pozostały relacje grupowe, pogorszyło się jednak ogólne nastawienie uczniów.
Źródło: www.wikipedia.org

* * *
Idea mundurków szkolnych pochodzi ze szkół amerykańskich, gdzie ubieranie się w barwy flagowe szkoły podnosiło prestiż oraz budowało silną przynależność do grupy, tzw. TEAM SPIRIT. Z obowiązku ich noszenia znane są przede wszystkim Wielka Brytania i Irlandia, ale noszą je również uczniowie w Australii, Korei Południowej, Japonii czy Kanadzie. W Polsce tylko dzieci nie pamiętają szkolnych fartuszków. Korzenie tradycji noszenia u nas mundurków sięgają bowiem początku XX wieku. Mundurki zanikły u nas z końcem lat 80., a teraz powracają.
Na podstawie: www.wikipedia.org

 Źródło: Piar.pl

bogna09-09-2007 19:59:52   [#2540]
Na Politechnice Poznańskiej latem tego roku zostało 300 wolnych miejsc na 10 kierunkach. Indeks wciąż można zdobyć m.in. na automatyce i zarządzaniu, elektrotechnice, energetyce, fizyce technicznej, inżynierii chemicznej i procesowej, inżynierii materiałowej, matematyce, mechanice i budowie maszyn oraz technologiach ochrony środowiska.

Chętnych - do tej pory - jest mniej niż wolnych miejsc. Co robi więc uczelnia? Przyjmuje każdego, kto zdał maturę. Nie przejmując się, że na jego świadectwie nie ma wyników z matematyki, fizyki czy chemii. Dziekan wydziału technologii chemicznej na politechnice prof. Andrzej Olszanowski potwierdza: - Nie zamykamy się na studentów, którzy nie zdawali na egzaminie przedmiotów kierunkowych. Wystarczą matura i szczere chęci do studiowania - zachęca.

Kandydat, który nie zdawał matury z matematyki, dostaje zero punktów, ale komisja policzy mu punkty za obowiązkowe na maturze język polski i język obcy. Rekrutacja na politechnice trwa do 10 września.

Zadzwoniliśmy wczoraj na wydział elektryczny i sprawdziliśmy, jakie szanse dostania się na ten kierunek ma osoba, która na maturze zdawała historię. - Duże! - zachęca nas pracownik uczelni. - Powiem szczerze, największe szanse ma pan, składając dokumenty na elektrotechnikę.

Podobnie jest też na UAM np. na specjalności "fizyka z informatyką". Tu też podczas rekrutacji liczyły się w zasadzie tylko oceny z języka polskiego i języka obcego. Czy lep działa? Nie za bardzo: na kierunku było 25 miejsc. Studiować będzie raptem siedmiu studentów, bo tylu było chętnych.

Uczelnie werbują w ten sposób studentów nie po raz pierwszy. Nie badają jednak, jak tacy studenci radzą sobie potem z nauką. Wiadomo natomiast, że część z nich sama rezygnuje ze studiów w ich trakcie. Władze uczelni mają tego świadomość, dlatego organizują bezpłatne warsztaty. - W zeszłym roku dodatkowe zajęcia z matematyki i fizyki cieszyły się ogromną popularnością. Uczestniczył w nich niemal co drugi student - mówi prof. Tomasz Łodygowski, prorektor ds. kształcenia Politechniki Poznańskiej.

- Wśród moich znajomych jest wiele osób, które tak jak ja na maturze zdawały historię. Jeśli ktoś wybiera kierunek techniczny, musi liczyć się z tym, że czeka go dużo nauki, nierzadko egzaminy poprawkowe i mnóstwo stresu. Uzyskanie tytułu inżyniera bez matury z matematyki jest jednak możliwe - zapewnia Grzegorz Pelc, student V roku mechaniki i budowy maszyn. Dostał się na ten kierunek, choć skończył... szkołę muzyczną!

Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
bogna10-09-2007 09:09:31   [#2541]

Minister określi czas pracy przedszkoli

ZMIANA PRAWA Gminom będzie łatwiej tworzyć alternatywne przedszkola. Zasady ich organizacji określi minister edukacji, a nie ustawa oświatowa.

Sejm przyjął poprawki Senatu do nowelizacji ustawy o systemie światy, która umożliwi samorządom tworzenie tzw. publicznych form edukacji przedszkolnej. Placówki te mają się różnić od zwykłych przedszkoli, m.in. tym, że mogą być tworzone nawet w małych miejscowościach, w których nie ma wystarczającej liczby dzieci do organizacji zwykłego przedszkola. Posłowie przyjęli też poprawkę Senatu, zgodnie z którą wymiaru czasu zajęć w takich placówkach nie określi znowelizowana ustawa, lecz minister edukacji narodowej w odrębnym rozporządzeniu.

Zdaniem Krystyny Szumilas, przewodniczącej sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Rodziny, liczba godzin zajęć w alternatywnych przedszkolach powinna być dostosowana do potrzeb każdej placówki. Nie można też zmieniać ich wymiaru zbyt często.

- A przepisy wykonawcze zmienia się łatwo. Dlatego takie kwestie powinny być ustalane w ustawie - podkreśla Krystyna Szumilas.

Zgodnie z nowelizacją, minister edukacji określi też rodzaje publicznych form edukacji przedszkolnej i warunki tworzenia, m.in. liczebność grup oraz wymagania kwalifikacyjne dla nauczycieli. W Polsce funkcjonuje już 756 alternatywnych ośrodków przedszkolnych, do których chodzi ponad 8,5 tys. dzieci w wieku od trzech do pięciu lat. Placówki te powstały w ramach programu pilotażowego Alternatywne Formy Edukacji Przedszkolnej finansowanego z EFS. Dzięki tym pieniądzom, w ciągu najbliższych sześciu lat w Polsce może powstać ponad 5 tys. przedszkoli dla 195 tys. dzieci.

Posłowie przyjęli także poprawkę Senatu, zgodnie z którą przy ustalaniu wysokości opłat za korzystanie z posiłków w stołówkach szkół niepublicznych nie będą stosowane przepisy dotyczące szkół państwowych. Zdaniem parlamentarzystów prawo nie powinno bowiem określać takich kwot, podobnie jak nie ustala odgórnie wysokości czesnego.

ŁUKASZ GUZA

lukasz.guza@infor.pl

bogna10-09-2007 10:54:16   [#2542]
Krajobraz po ministrze

Były minister edukacji Roman Giertych zostawił samorządom sporo zadań oświatowych. W wydziałach edukacji było dużo zamieszania wywołanego jego decyzjami.

- Miał wiele różnych pomysłów i trudno było za nim nadążyć. Poza tym pomysły te były niedopracowane – tak skomentował rządy byłego ministra Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP, współprzewodniczący zespołu edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.

Sztandarowy pomysł byłego ministra – mundurki w szkołach podstawowych i gimnazjach – do tej pory nie zostały wprowadzone w niektórych szkołach Większość uczniów jednolite stroje założy dopiero za kilka tygodni. Powodów jest kilka – firmy krawieckie nie zdążyły z realizowaniem zamówień, uczniowie przez wakacje wyrośli z mundurków, nie udało się uzgodnić wyboru strojów z rodzicami. Narazie dyrektorzy szkół nie będą karani za brak mundurków, ale kuratorzy niedługo zaczną sprawdzać, czy realizowany jest mundurkowy obowiązek. Jeśli nie - wówczas kuratoria będą zawiadamiać o uchybieniach organ prowadzący szkołę.

Problemy były z dofinansowaniem mundurków dla najbiedniejszych uczniów. - Większość rozporządzeń między innymi to dotyczące dofinansowania mundurków dla najbiedniejszych uczniów pojawiło się za późno. To spowodowało utrudnienia w pracy administracji samorządowej i szkół. W czasie wakacji kontakt z rodzicami był utrudniony. Myślę jednak, ze większość samorządów sobie poradziła – podsumował Olszewski.

Samorządowcy z zespołu edukacji KWRiST podkreślają, że współpraca z byłym ministrem była trudna. Plusem było rozpoczęcie prac nad zmianami w sposobie finansowania polskiej edukacji. Niestety prace tylko rozpoczęto - nic więcej z tego nie wynikło. Były minister edukacji Roman Giertych deklarował, że chce zmienić zasady podziału subwencji oświatowej, tak, „aby z ekonomicznego punktu widzenia nie opłacało się likwidować małych wiejskich szkół". Jednak nie udało się za jego rządów wypracować nowej koncepcji finansowania polskiej edukacji. Prawdopodobnie nie uda się zmienić algorytmu podziału subwencji oświatowej na 2008 rok.

Wygląda na to, że upadł również pomysł wprowadzania koedukacyjnych szkół lansowany przez poprzednie kierownictwo MEN. Samorządowcy źle oceniali tą propozycję. W sondażu przeprowadzonym przez Serwis Samorządowy PAP ponad 77 proc. samorządowców wyraziło zdanie, że szkoła koedukacyjna nie byłaby lepsza.

Plusem było wprowadzenie rządowego programu wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży w 2007 r. Dzięki niemu samorządy mogły pozyskać dodatowe środki z budżetu państwa na zajęcia pozalekcyjne w szkołach. Niestety program wprowadzano w pośpiechu.

- Gdy w ekspresowym tempie pisano w samorządach wnioski o środki na wyrównywanie szans edukacyjnych w maju b.r. już było wiadomo, że drugi semestr roku szkolnego 2006/2007 jest stracony. Nie było możliwości wsparcia dodatkowymi zajęciami pozalekcyjnymi przygotowań uczniów do matury, nie było szans na zrealizowanie z tych pieniędzy jeszcze przed wakacjami jakichkolwiek innych działań wyrównujących owe szanse edukacyjne - pisał do nas Stanisław Szelewa, dyretor świdnickiego wydziału edukacji.

Dobrze samorządowcy oceniają niektóre elementy programu „Zero tolerancji dla przemocy w szkole” m.in. możliwość wprowadzenia godziny bezpieczeństwa na terenie gminy dla osób nieletnich, czy instalowanie monitoringu w szkołach. Nowy minister edukacji Ryszard Legutko zamierza w dużej mierze kontynuować linię swojego poprzednika. Właśnie podpisał rozporządzenie w sprawie dofinansowania monitoringu w szkołach. Dzięki niemu, samorządy będą mogły się ubiegać o dofinansowanie instalacji dwóch kamer w szkołach powyżej 200 uczniów i w placówkach wychowawczych – bez względu na liczbę uczniów.

Marek Pleśniar12-09-2007 05:58:05   [#2543]

http://praca.gazeta.pl/gazetapraca/1,74785,4474121.html

Wakaty w szkołach - szukaj belfra w banku

Urszula Jabłońska 2007-09-09, ostatnia aktualizacja 2007-09-09 22:44
Zobacz powiększenie
Ania Kaczmarek jeszcze w lutym uczyła angielskiego w gorzowskiej ?trzynastce". Rzuciła jednak pracę i wyjechała z Polski.
Fot. Daniel Adamski / AG

Rok szkolny już się zaczął, a w stołecznych szkołach i przedszkolach wciąż brakuje około 300 nauczycieli. Ratusz chce pomóc im w poszukiwaniach, uruchamiając Bank Rezerw Kadrowych

Zobacz powiekszenie
Zobacz powiekszenie
var rTeraz = new Date(1189569313199); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
SERWISY
0-->
Dlatego ratusz uruchamia Bank Rezerw Kadrowych. Nauczycieli szukają nawet renomowane licea. - Wciąż nie mamy matematyka i polonisty - martwi się Seweryn Szatkowski, dyrektor LO im. Reytana. - Nie trafiliśmy jeszcze na kandydata, który miałby kwalifikacje i doświadczenie w pracy z młodzieżą. Nauczyciele odchodzą: na emerytury, urlopy albo znajdują dużo lepiej płatne posady, niekoniecznie w szkole.

Liceum Reytana to niejedyna placówka, która boryka się z brakiem kadry. W tym roku największy problem jest z nauczycielami wychowania przedszkolnego - 17 brakuje na Mokotowie, 12 - na Pradze Płd. - Jesteśmy tym wynikiem bardzo zaskoczeni- dziwi się Małgorzata Korczak z miejskiego Biura Edukacji. - Być może ma to związek ze wzrostem liczby prywatnych przedszkoli, w których dużo lepiej płacą.

Na drugim miejscu wakatów są angliści. - Poszukujemy dwóch nauczycieli. I na etat, i na zastępstwo. Jeżeli szybko kogoś nie znajdziemy, będziemy musieli zwrócić się do kuratorium o pozwolenie na zatrudnienie mniej kompetentnej osoby, np. studenta - planuje Maria Marciniak, dyrektorka szkoły podstawowej nr 342 na Białołęce.

Początkujący nauczyciel dostaje na rękę ok. 800 zł. Do tego dodatek motywacyjny (5 proc. pensji). Niewiele jak na warszawskie warunki, za to wymagania są wysokie. Oprócz dyplomu ukończenia wyższej uczelni, trzeba mieć kwalifikacje pedagogiczne uprawniające do nauczania. - Absolwenci studiów językowych wolą pracować w prywatnych szkołach - mówi Barbara Tomkiewicz, rzecznik prasowy kuratora mazowieckiego. - A matematykom czy informatykom nie opłaca się kończyć dodatkowych kursów pedagogicznych tylko po to, by móc uczyć w szkole. Czekają na nich dużo atrakcyjniejsze oferty pracy.

Szkoły, żeby znaleźć nauczyciela, umieszczają ogłoszenia na stronie internetowej kuratorium. Dyrektorzy korzystają też z własnych znajomości albo dzwonią do sąsiednich szkół. Rozpytują, czy nauczyciele, którzy pracują tam na pół etatu, nie chcieliby się zatrudnić także u nich.

Już niedługo będą mieli dodatkową możliwość. Biuro Edukacji zapowiada utworzenie Banku Rezerw Kadrowych. - Zgromadzimy oferty nauczycieli poszukujących pracy i szkół, które mają wakaty - zapowiada Małgorzata Korczak. - W ten sposób łatwiej im będzie odnaleźć się nawzajem. Formularz zgłoszeniowy pojawi się na naszej stronie internetowej w połowie września.

Żeby skorzystać z bazy ofert, trzeba będzie dostać z Biura Edukacji specjalne hasło. Ratusz chce uniknąć sytuacji, w której uczniowie będą umieszczać ogłoszenie, że ich szkoła szuka matematyka, bo nie lubią swojej pani.
bogna12-09-2007 10:01:33   [#2544]

to miłe, ze stolica bierze przykład z naszego miasta kongresowego,

w Poznaniu już od dawne bank takowy istnieje i sprawnie funkcjonuje :)

grażka14-09-2007 07:06:48   [#2545]

Wagary - problem polski?

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,4487056.html
Maelka14-09-2007 14:44:03   [#2546]

Sztuczne barwniki w żywności dla dzieci odpowiedzialne za ADHD

The Guardian 2007-09-12, ostatnia aktualizacja 2007-09-11 15:44

Po 30 latach dyskusji potwierdzają się obawy co do żywności dla dzieci. Obszerne badania przeprowadzone na zlecenie brytyjskiego rządu dowiodły ponad wszelką wątpliwość, że sztuczne barwniki i dodatki spożywcze zawarte w produktach dla dzieci powodują nadaktywność.

Zobacz powiekszenie
nikola14-09-2007 16:18:17   [#2547]
Giertych: premier jest oszustem, oszukał nauczycieli
PAP 13:55 (aktualizowane 52 minuty temu)

Szef LPR Roman Giertych
(fot. PAP / Tomasz Gzell)


Pan premier Jarosław Kaczyński jest oszustem, oszukał nauczycieli - powiedział w Gdańsku b. minister edukacji, szef Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych, odnosząc się do projektu budżetu na 2008 rok, z którego - jego zdaniem - wynika, że nauczyciele nie dostaną podwyżek. Związek Nauczycielstwa Polskiego zwrócił się do premier o pilne spotkanie w tej sprawie.


Roman Giertych powiedział, że szef rządu dwa miesiące temu obiecał mu, że będzie 10-procentowa podwyżka wynagrodzeń dla nauczycieli w przyszłym roku. Dzisiaj rząd się z tego wycofuje, wprawdzie minister finansów Zyta Gilowska nie ogłosiła tego wprost, ale dowiadujemy się z projektu budżetu, że tak naprawdę ta podwyżka oznacza obniżkę płac - dodał.


REKLAMA Czytaj dalej

if(typeof isSrd05=='undefined'){NPB("005");}


if (NJB('srodtekst') && typeof isSrd05=='undefined'){document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';var isSrd05=true;} Jak poinformowała "Gazeta Prawna", podana w projekcie budżetu kwota bazowa, od której zależy wysokość wynagrodzenia nauczycieli, będzie niższa od tegorocznej o 48 zł. Nauczyciele, jako jedyni pracownicy sfery budżetowej, nie otrzymają 2,3-procentowej podwyżki.

Zdaniem przywódcy LPR, rządy PiS przypominają państwo policyjne. Otóż dzisiaj daje się podwyżki na służby specjalne, prokuraturę, policjantów, na kraty, kajdanki, a na edukację się odbiera - podkreślił.

Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) zwrócił się do premiera o pilne spotkanie w sprawie wysokości kwoty bazowej dla nauczycieli zapisanej w projekcie budżetu na 2008 rok. Zdaniem ZNP, rząd - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - usiłuje obniżyć wynagrodzenia nauczycieli w 2008 roku.

"Przypominamy, że podczas spotkania z kierownictwem ZNP wyraził Pan, mam nadzieję szczere, oburzenie faktem bardzo niskich zarobków nauczycieli stażystów. Tym bardziej pragniemy poinformować, że przy zaprojektowanej na 2008 r. wysokości kwoty bazowej, początkujący nauczyciel otrzyma pensję o 40 zł niższą" - napisał Sławomir Broniarz, prezes ZNP w liście przesłanym do premiera.

Związkowcy argumentują, że w projekcie budżetu na 2008 r. zmniejszono w stosunku do budżetu na 2007 r. kwotę bazową, na podstawie której obliczane są pensje nauczycieli, o 48 zł - z 1885 zł do 1837 zł.

"Oznacza to, iż średnie wynagrodzenie wszystkich nauczycieli gwarantowane w ustawie Karcie Nauczyciela będzie w przyszłym roku niższe niż w bieżącym. ZNP taktuje próbę oszukania nauczycieli - przy medialnej kampanii mówiącej o ponad 9-procentowej podwyżce dla tego środowiska - za karygodną i domaga się natychmiastowego spotkania z premierem Jarosławem Kaczyńskim" - napisano w komunikacie. (zel)
nikola14-09-2007 16:20:27   [#2548]
http://www.wp.pl/r/YE262
Majka14-09-2007 16:28:40   [#2549]

ile jest kwót bazowych?

"Związkowcy argumentują, że w projekcie budżetu na 2008 r. zmniejszono w stosunku do budżetu na 2007 r. kwotę bazową, na podstawie której obliczane są pensje nauczycieli, o 48 zł - z 1885 zł do 1837 zł. "

Czy chodzi o tę samą kwotę bazową,  z której korzysta się przy naliczaniu emerytur?
zgredek14-09-2007 16:45:43   [#2550]

nie to są różne kwoty bazowe

dla emerytur - ustawa o emeryturach i rentach:

Art. 19. Kwota bazowa wynosi 100% przeciętnego wynagrodzenia pomniejszonego o potrącone od ubezpieczonych składki na ubezpieczenia społeczne, określone w przepisach o systemie ubezpieczeń społecznych, w poprzednim roku kalendarzowym.

Art. 19a. Kwota bazowa jest ustalana corocznie na podstawie art. 19 i obowiązuje od dnia 1 marca każdego roku kalendarzowego do końca lutego następnego roku kalendarzowego.

-------------------

KOMUNIKAT
PREZESA GŁÓWNEGO URZĘDU STATYSTYCZNEGO

z dnia 13 lutego 2007 r.w sprawie kwoty bazowej w 2006 r.

(M.P. z dnia 21 lutego 2007 r.)

Na podstawie art. 20 pkt 1 lit. b ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2004 r. Nr 39, poz. 353, z późn. zm.1)) ogłasza się, iż kwota bazowa, o której mowa w art. 19 powołanej ustawy, w 2006 r. wyniosła 2.059,92 zł.

----------------------------

natomiast ta kwota bazowa w ustawie budżetowej - KN:

Art. 30

3. Średnie wynagrodzenie nauczyciela stażysty stanowi co najmniej 82% kwoty bazowej określanej dla pracowników państwowej sfery budżetowej na podstawie art. 5 pkt 1 lit. a i art. 6 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 23 grudnia 1999 r. o kształtowaniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz. U. Nr 110, poz. 1255, z późn. zm.), ustalanej corocznie w ustawie budżetowej.

strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 50 ][ 51 ][ 52 ] - - [ 242 ][ 243 ]