Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 48 ][ 49 ][ 50 ] - - [ 242 ][ 243 ]
Gaba24-07-2007 15:40:40   [#2401]
Rozporządzenie Giertycha ws. lektur uchylone
Rada Ministrów na wniosek premiera uchyliła rozporządzenie ministra edukacji ws. listy lektur - informuje serwis tvn24.pl.
O decyzji Rady Ministrów poinformował rzecznik rządu Jan Dziedziczak. Jak dodał, były trzy zdania odrębne, które zgłosili ministrowie z LPR i Samoobrony.

Na początku lipca wicepremier, minister edukacji Roman Giertych (LPR) podpisał rozporządzenie wprowadzające nowy kanon lektur szkolnych; nie było w nim żadnego dzieła Witolda Gombrowicza, znalazła się za to powieść jednego z twórców PRON Jana Dobraczyńskiego "Cień ojca". Miało ono zacząć obowiązywać od nowego roku szkolnego. W lipcu rozporządzenie dotyczące kanonu opublikowane zostało w Dzienniku Ustaw.
Marek Pleśniar24-07-2007 15:54:44   [#2402]
o! :-))
skrzat24-07-2007 16:05:22   [#2403]
Gaba była pierwsza :(
Małgoś24-07-2007 16:48:24   [#2404]

Giertych: Zaskarżę rozporządzenie rządu

Roman Giertych zapowiedział, że zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego rozporządzenie Rady Ministrów uchylające kanon lektur.

O uchyleniu rozporządzenia ws. kanonu lektur poinformował dziś rzecznik rządu Jan Dziedziczak.

Jak dodał, były trzy zdania odrębne, które zgłosili ministrowie z LPR i Samoobrony.

--> -->

Na początku lipca wicepremier, minister edukacji Roman Giertychszukaj (LPR) podpisał rozporządzenie wprowadzające nowy kanon lektur szkolnych; nie było w nim żadnego dzieła Witolda Gombrowicza, znalazła się za to powieść jednego z twórców PRON Jana Dobraczyńskiego "Cień ojca". Miało ono zacząć obowiązywać od nowego roku szkolnego. W lipcu rozporządzenie dotyczące kanonu opublikowane zostało w Dzienniku Ustaw.

Gaba24-07-2007 16:51:40   [#2405]

pogięłłłłłłłło gościa i tyle!

to wstyd, że nie-specjalista się wypowiada, to wstyd - bo pana wiedz nt. literatury polskiej jest mniejsza od przeciętnego magistra czy licencjata.

Małgoś24-07-2007 16:56:42   [#2406]
myślę, że mniejsza nawet od przeciętnego absolwenta LO ;-)
AnJa24-07-2007 18:10:06   [#2407]
o Premierze Sz.P. się wypowiadać raczą  czy Ministrze?

bo, że wiceOrzechowski nie czytał to jasne
Małgoś28-07-2007 10:13:34   [#2408]

Urzędnicy i komputery pod lupą śledczych

Urzędnicy i komputery pod lupą śledczych
Sobota, 28 lipca (06:00)

Czy urzędnicy Ministerstwa Edukacji Narodowej dopuścili się "szwindli" przy komputeryzacji polskich szkół?

Odpowiedź na to pytanie ma przynieść olbrzymie śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu. Prawdopodobnie jednak nie zaowocuje to rychłą, kolejną już zmianą w rządzie...

O tym, na jak wielką skalę zakrojone jest śledztwo, świadczy chociażby liczba przesłuchanych świadków. Do tej pory swą wiedzą na interesujący tarnobrzeską prokuraturę temat podzieliło się 1200 osób. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pomoc prawna innych prokuratur w całym kraju.

--> -->

- Postępowanie dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez urzędników Ministerstwa Edukacji Narodowej przy komputeryzacji szkół i placówek oświatowych w całej Polsce - mówi Janusz Woźnik, Prokurator Okręgowy w Tarnobrzegu.

Prawdopodobnie na "lewych" praktykach urzędników Skarb Państwa miałby ponieść wielomilionowe szkody.

Póki co, postępowanie prowadzone jest w sprawie. O tym, czy komuś konkretnemu mogą zostać postawione zarzuty, prokuratura nie chce wyrokować. - Na tym etapie śledztwa gromadzona jest dokumentacja instalacji pracowni komputerowych w szkołach, zbierane dowody - zaznacza Woźnik.

- Szczególnie interesują nas te przypadki, w których ujawniono, że dyrektor danej placówki poświadczył nieprawdę w dokumentacji odbioru pracowni. Jednak gdyby zebrane dowody miały rzeczywiście świadczyć o niegospodarności urzędników, nie musi to wcale wróżyć rychłego zdymisjonowania, dodajmy kolejnego już w ostatnim czasie, ministra.

Jak bowiem nieoficjalnie ustaliliśmy, owej niegospodarności mieliby się dopuścić urzędnicy w latach, gdy resortem edukacji narodowej nie kierował jeszcze Roman Giertych. Mało tego, to prawdopodobnie na wniosek obecnych władz prowadzone jest prokuratorskie postępowanie w tej sprawie.

Joanna Rybczyńska

dota200228-07-2007 16:53:00   [#2409]

http://www.protestnauczycieli.pl/

List otwarty do Romana Giertycha: wyrażamy nauczycielski sprzeciw

„Nieposłuszeństwo jest prawdziwą podstawą wolności, posłuszni muszą być niewolnicy”
Henry David Thoreau

Szanowny Panie Ministrze!

Wyrażamy sprzeciw wobec działań Ministerstwa Edukacji Narodowej godzących w takie wartości jak wolność sumienia, tolerancja, otwartość i swobodna wymiana myśli - wartości, które powinna szanować nowoczesna europejska szkoła.

Z niepokojem stwierdzamy, że działania Ministerstwa pod Pana kierownictwem tworzą klimat, w którym promuje się w szkołach jedynie słuszne poglądy, oparte na pseudonaukowych teoriach, populistycznych opiniach i krzywdzących stereotypach. Zabrania się prezentowania odmiennego punktu widzenia.

Przykładem zakaz wstępu do szkół niektórych organizacji - pacyfistycznych, ekologicznych, wolnościowych, prawoczłowieczych itp. - choć działają legalnie i w żaden sposób nie głoszą treści sprzecznych z Konstytucją RP. Zakazy wprowadzane są często przez zastraszonych kuratorów i dyrektorów, którzy bezbłędnie wyczuwają oczekiwania ze strony Ministerstwa.

Innym rażącym przykładem takich poczynań był zakaz korzystania z podręcznika "Kompas" i usunięcie szefa CODN Mirosława Sielatyckiego.

Ograniczana jest wolność głoszenia poglądów opartych na idei równych praw i wolności oraz niezbywalnej godności każdego człowieka. Zmiany w kanonie lektur i wliczanie oceny z religii do średniej ocen uważamy za przejaw faworyzowania jednej opcji światopoglądowej.

Sprzeciwiamy się ideologicznemu ujednoliceniu polskiej szkoły. Akceptowaniu uczniów i nauczycieli myślących zgodnie z "nową poprawnością" i pozostawianiu poza nawiasem myślących niezależnie. Przypominamy, że ludzie są różni, wierzą w różne prawdy i nie zmienią tego żadne nakazy i zakazy. Różnijmy się mądrze, różnijmy się pięknie Panie Ministrze!

Sprzeciwiamy się retoryce nienawiści i pogardy wobec odmienności, której nie sposób zakwalifikować inaczej niż jako agresję słowną - niedopuszczalną zwłaszcza u tych, których zadaniem jest edukacja.

Sprzeciwiamy się pozornym reformom oświaty obliczonym na uzyskanie poklasku i zbicie, kosztem uczniów, kapitału politycznego. Za takie reformy uważamy, m.in. wprowadzenie mundurów szkolnych, amnestię maturalną i obowiązek wybierania podręcznika na trzy lata nauki w szkole.

Sprzeciwiamy się modelowi polskiej szkoły, z której w świat wyjdzie uczeń pełen uprzedzeń wobec inności, bojący się wyrażania własnych poglądów, idący pokornie i bezrefleksyjnie za głosem większości. Nie tak rozumiemy misję szkoły w Europie, na początku XXI wieku.

Strona GłównaInformacje:O AkcjiKomunikatyKontaktPolecamy:Monitor EdukacjiAmnesty International

Marek Pleśniar29-07-2007 05:56:31   [#2410]

Krawcy nie nadążają z szyciem mundurków

Olga Szpunar 2007-07-27, ostatnia aktualizacja 2007-07-27 22:10

Do małopolskich zakładów krawieckich dzwonią szwalnie znad morza. "Weźcie połowę naszych zamówień na szycie mundurków, bo nie wyrabiamy" - błagają. - Nie bierzemy. Mamy taki nawał pracy, że sami musieliśmy odrzucić połowę zamówień - mówi Daniel Płatek z firmy krawieckiej Apla w Wieliczce.

Zobacz powiekszenie
Fot. Paweł Piotrowski / AG
Szycie mundurków w firmie MR Joseph
1-->
Jedno jest pewne: nie ma mowy, by 3 września uczniowie w całym kraju stawili się na lekcje ubrani w szkolne mundurki, tak jak chce tego Ministerstwo Edukacji. Zakłady krawieckie alarmują, że przed końcem wakacji nie zdążą zrealizować zamówień złożonych przez szkoły.

- Szukamy firm, które by nas odciążyły w pracy. Już odrzuciliśmy połowę zamówień, a chętnie pozbylibyśmy się jeszcze więcej - mówi Płatek.

Krawcy i krawcowe z firmy musieli zapomnieć o urlopach, do pomocy zatrudniono też pracowników sezonowych. Firma rozpoczęła negocjacje ze szkołami w sprawie okrojenia zamówień. Miały być koszulki polo i pulowery, zostały tylko koszulki. - Gdybyśmy szyli jedno i drugie, we wrześniu połowa uczniów poszłaby do szkoły w niczym - dodaje Płatek.

Nie chce zdradzić, ile Apla ma uszyć tzw. mundurków, bo - jak mówi - to tajemnica handlowa. Wiadomo, że zamówienia idą w grube tysiące.

Jeden zespół szkół liczy zazwyczaj około tysiąca uczniów. Koszt mundurka to ok. 50 zł, większość szkół zamówiła po dwie pary dla jednego ucznia. - To dla nas świetny biznes - przyznaje Płatek. Dlatego nikt z krawców w Wieliczce nie narzeka na zawieszone urlopy i pracę od świtu do nocy.

Właściciele szwalni, które nie dotarły ze swoją reklamą do szkół przed końcem roku, też zacierają ręce. - Przespałem tę całą akcję rozsyłania ofert - przyznaje Zbigniew Knurowski z firmy krawieckiej PPUH Mikon w Nowym Targu. - Tymczasem nie ma dnia, żeby nie dzwonił do mnie dyrektor jakiejś szkoły z prośbą o uszycie mundurków - dodaje uradowany.

Okazuje się, że nie wszystkie szkoły dostosowały się do zaleceń MEN-u i wybrały krój mundurka jeszcze przed wakacjami, tak by zdążyć z wpisaniem jego wyglądu do szkolnego statutu. Są też szkoły, które zabrały się do tego tuż przed zakończeniem roku i ich zamówienia zostały odrzucone przez firmy.

Te dzwonią teraz do Knurowskiego. - Dobrze, że jest moda na bezrękawniki, bo można zacząć szyć je z miejsca. Przygotuję dziesięć rozmiarów, każdy większy od następnego o 6 cm. Uczniowie będą mogli dopasować je do siebie. W przypadku modeli z rękawami trzeba byłoby już mierzyć każde dziecko indywidualnie. Nie wyrobilibyśmy się przed Bożym Narodzeniem - zdradza krawiec. Przez mundurkowy szał myśli o zatrudnieniu dodatkowych rąk do pracy, ale nie wie, czy mu się to uda. - W branży krawieckiej teraz nie ma kim robić - tłumaczy.

Z naszych informacji wynika, że w Małopolsce tylko jedna szkoła sprzeciwiła się pomysłowi ministra edukacji Romana Giertycha, by od września tego roku uczniowie chodzili w mundurkach. To krakowska podstawówka nr 75.

Większość, głównie po naciskach rodziców, na obowiązkowy strój wybrała najtańszą z możliwych opcji - kamizelki szyte najczęściej ze sztucznych materiałów. Do krawców realizujących zamówienia szkół zgłaszają się teraz zamożniejsi rodzice, którym ten wybór się nie spodobał. Przychodzą ze wzorem wybranego przez większość stroju i proszą o uszycie go z lepszych materiałów.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Marek Pleśniar30-07-2007 09:27:38   [#2411]

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4350006.html

Koszmarny wyjazd na obóz harcerski

az, PAP 2007-07-30, ostatnia aktualizacja 2007-07-30 07:03

37 harcerzy, w wieku od 14 do 16 lat, ich rodzice i opiekunowie przeszli w weekend prawdziwą szkołę przetrwania. Niedoszli obozowicze... dwa dni z przerwami koczowali przed Pałacem Młodzieży w Łodzi - informuje "Express Ilustrowany".

0-->
Młodzież ze szczepu harcerskiego "Jodły" hufca Łódź Polesie, w sobotę o 6 rano miała wyjechać na trzytygodniowy obóz harcerski do Wenecji koło Morąga. W ponad siedmiogodzinną podróż wyruszyła jednak dopiero... 30 godzin później. Na miejsce zbiórki podstawiano po kolei trzy autokary, ale każdy z nich miał usterki uniemożliwiające bezpieczną podróż. Dopiero czwarty pojazd, z innej firmy przewozowej, zabrał w niedzielę w południe harcerzy na Mazury.

- To są jawne kpiny - denerwuje się Joanna Anforowicz, mama Justyny. O szóstej rano w sobotę po dzieci przyjechał autokar z łysymi oponami, niesprawnymi hamulcami i odpadającym błotnikiem. Policjanci odesłali go do naprawy. Około godz. 11 miał wrócić, niestety okazało się, że naprawy nie da się wykonać w kilka godzin. Zamówiono więc kolejny autokar, który miał być pod pałacem około 15-tej. Ale ten także miał niesprawne hamulce i jakiś wyciek. Umówiono się więc na kolejną zbiórkę w niedzielę o 8 rano. I znów klapa. Kontrola policyjna wykazała, że trzeci autokar też jest niesprawny i na dodatek ma niekompletne dokumenty. Sprawny autokar, wynajęty z innej firmy, przyjechał po harcerzy dopiero około godz. 12.

- Na szczęście moi podopieczni mieszkają w Łodzi, w większości na Retkini, i po każdej nieudanej próbie odjazdu wracali do domów, więc nie siedzieli tu cały czas - mówi komendantka obozu, druhna Anna Omiecińska. - To cud, że w niedzielę, w środku wakacji, udało mi się wynająć jakikolwiek autokar - dodaje zdenerwowany Mieczysław Mika, komendant hufca Łódź Polesie, który przyjechał z kierowcami i sprawnym autokarem pod pałac.Właściciel firmy przewozowej był wczoraj nieuchwytny, a kierowca jednego z niesprawnych autokarów na widok reporterów "Expressu Ilustrowanego"... wsiadł do pojazdu i szybko odjechał.
AnJa30-07-2007 09:49:42   [#2412]
jakoś trudno mi w to uwierzyć - i w ten czas i to odsyłanie przez policję do naprawy - oni zwyczajnie zabieraja dowód rejestracyjny i kończą swoja rolę

takie sytuacje dzisiaj są zreszta bardzo rzadko- przynajmniej tak wynika z mego doświadczenia- jakiś czas temu zdarzyło sie- i podmiana autokaru opóźniła wyjazd o ok. godzine tylko

w ub roku mieliśmy zaś zdarzenie prawie nieprawdopodobne- zepsuł się autobus w trasie, niemal natychmiast podstawiono awaryjny (duże firmy przewozowe maja umowy na na takie przypadki z innymi, porozrzucanymi po kraju, tam nawet sa dyżurni kierowcy), po kilkudziesięciu kilometrach zepsuł się i drugi (w obu proste dosyć awarie - uszkodzenia przewodów paliwowych i hamulcowych- tyle, że w sklepach tego nie ma, a serwisy daleko)

zanim pojawiły sie pomysły, co robić- dopędził nas ten pierwszy, już po naprawie-  opóźniło to nas jakieś 3 godziny
Marek Pleśniar30-07-2007 09:52:12   [#2413]

kazdy z nas miał takie przypadki - ja też zmoieniałem 3 autokary

ale wierzę w:

a) bałagan jeszcze większy

b) niekompetentnych dziennikarzy - nic dziwnego, co ich obchodzi jakaś mało ważna sprawa z dowodem rejestracyjnym - zaraz trza lecieć na wywiad z połykaczem ogni albo działaczem samoobrony

taki dziennikarz musi na wszystkim sie tak samo nie znać:-)

malmar1531-07-2007 08:12:25   [#2414]

Zabraknie szkolnych mundurków

1 godz. 45 minut temu

Sztandarowy program resortu edukacji nie ma szans na realizację. We wrześniu zabraknie mundurków nawet dla 40 proc. uczniów - ocenia "Życie Warszawy".

Producentom odzieży brakuje rąk do pracy, a zamówienia ze szkól przyszły zbyt późno. Do końca wakacji producenci odzieży szkolnej powinni uszyć mundurki dla ponad 4 mln uczniów. Jednak wszyscy zgodnie przyznają, że jest to niemożliwe.

- Mundurki dla wszystkich polskich uczniów będą, ale w grudniu. We wrześniu zabraknie ich dla 40 proc. uczniów - mówi Grażyna Brzezińska, właścicielka firmy dziewiarskiej Marwel z Głogowa. Inni producenci są w tych szacunkach ostrożniejsi, ale i tak przewidują, że bez mundurków może zostać około miliona polskich dzieci.

Największym problemem producentów jest brak rąk do pracy. - Obecnie mam do uszycia 20 tysięcy mundurków, a zamówień na pewno będzie więcej. Od zaraz zatrudniłbym 50 nowych pracowników. Niestety chętnych do pracy nie ma - przyznaje Jacek Parol, właściciel Parol Fashion z Warszawy.

Niedobór krawców i szwaczek to problem większości polskich producentów odzieży. - Cały czas ich poszukuję. Niestety od miesiąca nie mam odpowiedzi na ogłoszenia w mediach. W urzędach pracy też nie ma chętnych - żali się Grażyna Brzezińska.

Zdaniem producentów przepis o mundurkach został przyjęty w złym terminie. Dyrektorzy szkół, którzy w porozumieniu z rodzicami określają wzory mundurków nie byli przygotowani na to, by jeszcze w czerwcu zmierzyć uczniów i złożyć zamówienia.

Posłowie opozycji są zdania, że na wprowadzenie mundurków w szkołach powinien obowiązywać okres przejściowy. - Inaczej od września szkoły, które nie wprowadzą mundurków będą łamać prawo - mówi Krystyna Szumilas (PO), przewodnicząca Sejmowej Komisji Edukacji. Jednak Zbigniew Girzyński (PiS) uspokaja i zapewnia, że kuratoria oświaty nie będą karały szkół za niewielkie opóźnienia.

Źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Marek Pleśniar31-07-2007 09:24:49   [#2415]

a za większe będą karały te KO?

jak by rzekł Hłasko - chcę zobaczyć pierwszego polskiego kuratora co ukarze pierwszego polskiego dyrektora za niemanie mundurka

chiałbym też wszechstronnie publikować jego, tego kuratora, nazwisko

 

ale co innego:

Zbigniew Girzyński (PiS) uspokaja i zapewnia, że kuratoria oświaty nie będą karały szkół za niewielkie opóźnienia

a tejn girzyński to co? co noge podstawia jak żabę kują?

(znam człeka z KENIM i mam swoje zdanie ale nie powiem publicznie;-)

AnJa31-07-2007 09:59:18   [#2416]
ja tam znam z telewizora

ale też nie powiem;-)
...
jako jednak nieduczony , ale zawszeć mgr historii  mam problem- co to znaczy wiele-niewiele liczone w jednostach czasu?

średniowiecze to długi czy krótki okres czasu? w porównaniu z barokiem? a z karbonem?
...
Marek Pleśniar31-07-2007 10:19:47   [#2417]
"cóż poseł r. w obliczu wieczności" ;-)
AnJa31-07-2007 10:24:55   [#2418]
zależy- Incitatus (ulubiony koń Kaliguli) do historii przeszedł- czyli jest w wieczności
Marek Pleśniar31-07-2007 16:52:57   [#2419]

:-))))

 

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60935,4352951.html

komentarze z forum

"- Na ten urlop czekały przede wszystkim nasze dzieci.."

Nasze też.

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=21&w=66753885&a=66753885

malmar1531-07-2007 19:55:43   [#2420]

Co zmieni się w kodeksie pracy

Dyżur będzie zawsze wliczany do czasu pracy

Rozszerzona zostanie definicja dyskryminacji i molestowania. Po macierzyńskim pracownik będzie miał prawo do warunków pracy jak przed nim. Gotowość do pracy w trakcie dyżuru będzie wliczana do czasu pracy.

Aby nie narażać się na przegranie spraw przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, rząd zamierza dostosować przepisy polskiego prawa pracy do dyrektyw Rady i Parlamentu Europejskiego oraz do orzecznictwa ETS. Dlatego Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przygotowało już projekt nowelizacji kodeksu pracy. Zgodnie z nim pozostawanie w gotowości do pracy w trakcie dyżuru będzie wliczane do czasu pracy. Pracownikom, którzy nie są uprawnieni do 11-godzinnego, nieprzerwanego, dobowego odpoczynku, trzeba będzie udzielić równoważnego odpoczynku najpóźniej w siódmym dniu od dnia, w którym nie mieli j11 wolnych godzin. Rozszerzona zostanie także definicja dyskryminacji pracownika, bo jej przejawem będzie także m.in. stwarzanie wobec niego onieśmielającej, wrogiej lub uwłaczającej atmosfery.

Zmiany w czasie pracy

Jeśli nowelizacja wejdzie w życie, w istotny sposób zmienią się zasady ustalania czasu pracy. MPiPS chce, aby do czasu pracy zawsze wliczany był dyżur pełniony w miejscu zatrudnienia, nawet jeśli w jego trakcie pracownik nie wykonywał pracy. Skutkiem wprowadzenia takiego rozwiązania będzie wliczanie do czasu pracy nie tylko okresu wykonywania pracy podczas dyżuru, ale także pozostawania w gotowości do jej wykonywania.

- To rozsądne rozwiązanie, gdyż pojęcie dyżuru mieści się w definicji czasu pracy, bo przecież pracownik w trakcie jego pełnienia pozostaje w dyspozycji pracodawcy - mówi prof. Krzysztof Rączka z Uniwersytetu Warszawskiego.

- Przepisy projektu nie przewidują regulacji przejściowych. Nowe zasady rozliczania czasu pracy, w tym dyżurów, wejdą w życie w terminie wejścia ustawy. Brak jest zatem podstaw do roszczeń z tytułu wliczania czasu dyżuru do czasu pracy za okres poprzedzający wejście w życie ustawy - dodaje Agnieszka Jesiotr, radca prawny z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy.

Nie zmienią się natomiast zasady rekompensowania dyżuru, jeżeli przypada on poza miejscem wykonywania pracy. W takich przypadkach pracownik nadal będzie miał prawo do czasu wolnego lub wynagrodzenia. Przyjęcie takiego rozwiązania jest zgodne z wyrokiem ETS w sprawie Jaeger. W orzeczeniu tym Trybunał uznał, że czas dyżuru medycznego powinien być w całości wliczany do czasu pracy, o ile lekarz zobowiązany jest przebywać na terenie szpitala, nawet jeśli podczas dyżuru może odpoczywać. W Polsce podobną sprawę wygrał Czesław Miś przed sądem w Nowym Sączu.

Niezwłoczny odpoczynek

Z orzeczenia ETS w sprawie Jaeger wynika także konieczność zmiany zasad udzielania pracownikowi równoważnego czasu wolnego, w przypadku gdy nie zagwarantowano mu w danej dobie 11-godzinnego odpoczynku. Trybunał orzekł bowiem, że równoważny okres powinien być udzielany niezwłocznie po zakończeniu pracy, która uniemożliwia korzystanie z tego odpoczynku. Dlatego Ministerstwo Pracy chce, aby równoważny okres odpoczynku był udzielany niezwłocznie nie później jednak niż w siódmej dobie, licząc od dnia, w którym nie zachowano okresu odpoczynku dobowego. Dotychczas mógł to zrobić w trakcie danego okresu rozliczeniowego czasu pracy.

- Przy dłuższych okresach rozliczeniowych istota odpoczynku dobowego mogła się zatrzeć. Wydaje się, że przy projektowanym rozwiązaniu zabezpieczenie pracownikowi okresu odpoczynku w takich sytuacjach będzie bardziej realne - uważa Agnieszka Jesiotr.

- Pracodawcy będą po prostu musieli pilnować terminów - uważa Anna Konieczna z białostockiej firmy Mixa.

Zmienią się także zasady przedłużania okresów rozliczeniowych czasu pracy powyżej sześciu miesięcy. MPiPS proponuje, aby było ono dopuszczalne tylko poprzez zamieszczenie odpowiednich zapisów w układzie zbiorowym pracy. Przyjęcie takiego rozwiązania wynika z Dyrektywy 2003/88/WE z dnia 24 listopada 2003 r. w sprawie niektórych aspektów organizacji czasu pracy (Dz.Urz. UE L 299 z 18 listopada 2003 r.), która dopuszcza możliwość takiego przedłużenia tylko w układzie zbiorowym pracy lub w porozumieniach zawartych między partnerami społecznymi (obecnie w rolnictwie, a także w ochronie osób i mienia przedłużenie takie może być określone także w regulaminie pracy lub obwieszczeniu).

- Należy pamiętać, że układy zbiorowe nie obowiązują we wszystkich przedsiębiorstwach. Dlatego po wprowadzeniu takich przepisów wielu pracodawców prowadzących niewielką działalność po prostu nie będzie mogło przedłużać okresów rozliczeniowych powyżej sześciu miesięcy - mówi prof. Krzysztof Rączka.

Nowa definicja dyskryminacji

Projekt nowelizacji kodeksu pracy w istotny sposób zmieni także przepisy dotyczące równego traktowania w zatrudnieniu. Zgodnie z jednym z wariantów proponowanych przez MPiPS, przejawem dyskryminacji pracownika nie będzie już tylko naruszenie jego godności, upokorzenie lub poniżenie, ale także stwarzanie wobec niego atmosfery onieśmielającej, wrogiej lub uwłaczającej.

- Takie pojęcia są niejednoznaczne i ich umieszczanie w kodeksie pracy jest bardzo ryzykowne. Na przykład tworzenie atmosfery w pracy to pojęcie z zakresu stylu zarządzania, a nie prawa pracy. Poza tym byli pracownicy często chcą się zrewanżować dawnym szefom i szukają zarzutów, jakie mogą im postawić. Wprowadzenie nieostrych przepisów bardzo im to ułatwi - mówi prof. Andrzej Patulski z Uniwersytetu Warszawskiego.

- Na pewno trudniej będzie nam się teraz poruszać w przepisach, bo jak można określić w stosunkach pracy, czy konkretne zachowanie jednego pracownika onieśmiela drugiego, i przede wszystkim czy zachowanie takie jest świadome - dodaje Michał Drozda, prowadzący w Radomiu własną firmę z branży handlowej.

Z kolei molestowaniem seksualnym może być nie tylko każde nieakceptowane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika, jego upokorzenie lub poniżenie, ale także stworzenie wobec niego atmosfery zastraszenia, wrogości lub obrazy. Dodatkowo poddanie się molestowaniu (podobnie jak przeciwstawienie się mu) nie będzie mogło powodować żadnych negatywnych konsekwencji wobec pracownika.

Warto dodać, że jeśli nowe przepisy wejdą w życie, to zgodnie z nową definicją dyskryminacji pośredniej, zajdzie ona także wtedy, gdy mogłyby wystąpić niekorzystne dysproporcje w warunkach zatrudnienia danych osób, a nie wyłącznie w sytuacji rzeczywistego ich wystąpienia.

- Takie rozwiązanie określiłbym co najmniej jako nierozsądne, o czym przekonują dotychczasowe doświadczenia z oskarżeniami o mobbing. Niektóre osoby uważają, że znamiona tego czynu wypełnia np. wydanie polecenia służbowego podniesionym tonem - uważa prof. Andrzej Patulski.

Dodatkową ochronę na podstawie kodeksu pracy uzyskają także osoby powracające do pracy po urlopie macierzyńskim. Zgodnie z nowelą pracownik taki będzie miał prawo do podjęcia pracy na dotychczasowym lub równorzędnym stanowisku za wynagrodzeniem, jakie otrzymywałby, gdyby nie korzystał z urlopu.

ŁUKASZ GUZA lukasz.guza@infor.pl

Źródło: Gazeta Prawna
Małgoś31-07-2007 23:37:49   [#2421]

Klapa wycieczek Giertycha

Ewa Michalska, Tomasz Wysocki 2007-07-31, ostatnia aktualizacja 2007-07-31 19:34

Z ponad dwustu wrocławskich szkół chęć udziału w projekcie wycieczek patriotycznych Giertycha wyraziło zaledwie siedem. Pięć z nich pozytywnie przeszło weryfikację kuratorium.

Zobacz powiekszenie
0-->
- Nie czujemy potrzeby organizowania wyjazdów pod patriotycznym szyldem - mówi Andrzej Słoka, dyrektor wrocławskiego Gimnazjum nr 5. - Jeździmy na wycieczki szkolne, ale ich koszty nie są na tyle duże, żeby ubiegać się o dofinansowanie.

Inni dyrektorzy wrocławskich placówek twierdzą, że informacja o przedsięwzięciu do nich nie dotarła. Prawo do udziału w programie Giertycha miało ponad dwieście wrocławskich szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Ale z oferty skorzystać chciało tylko siedem.

Małgorzata Petkov z Oddziału Strategii Edukacyjnej wrocławskiego Kuratorium Oświaty tak to tłumaczy: - Skoro wniosków ze szkół było tak mało, to znaczy, że nauczyciele nie interesują tym, co się dzieje. Informacja o możliwości dofinansowania wycieczek była na naszych stronach internetowych od maja.

Anna Bunia, wicedyrektorka Gimnazjum nr 24 we Wrocławiu, inaczej widzi sprawę informowania o programie: - O tym, że pieniądze zostały rozdane, dowiaduję się w tym momencie. O projekcie usłyszeliśmy w ubiegłym roku na konferencji dyrektorów. Potem żadne dokumenty z kuratorium do nas nie dotarły i uznaliśmy, że sprawa poszła w zapomnienie.

Jadwiga Żakowska, dyrektorka wrocławskiego Gimnazjum nr 23: - Nie staraliśmy się o dofinansowanie, bo nic nie wiedzieliśmy o takiej możliwości. W ubiegłym roku dwie nasze klasy były na wycieczkach w byłym obozie koncentracyjnym w Gross-Rosen i uczniowie byli bardzo zadowoleni.

Projekt wycieczek edukacyjnych ogłosił w ubiegłym roku Roman Giertych, minister edukacji narodowej. Takie wyjazdy miały promować patriotyzm i kształtować tożsamość narodową młodzieży. "Znajomość Ojczyzny, jej historii i kultury to nie tylko książkowa wiedza o niej, ale i szeroko pojęte krajoznawstwo, a przede wszystkim - znajomość miejsc, które stanowią polskie sacrum. (...) to obowiązek bycia w miejscach, które tworzyły i tworzą dziedzictwo narodowe" - czytamy w dokumencie ministerstwa. Resort przygotował 30 tras tematycznych do miejsc pamięci narodowej. Obejmują one kilkaset miejsc i obiektów, m.in. cmentarze w Warszawie i w Krakowie, sanktuarium na Jasnej Górze, obóz koncentracyjny w Oświęcimiu, twierdzę w Kamieńcu Podolskim na Ukrainie oraz Rzym, Paryż i Wilno.

Dolnośląskie kuratorium na dofinansowanie wrześniowych i październikowych wycieczek przeznaczyło w sumie 560 tys. zł. Szkoły mogły liczyć na pokrycie od 30 do 70 procent kosztów wyjazdu, uczniowie w trudnej sytuacji życiowej nawet na stuprocentowe wsparcie. Żeby dostać pieniądze, szkoły musiały wziąć udział w konkursie.

Niewiele większe zainteresowanie programem niż Wrocław wykazał region. O dofinansowanie wycieczek starało się tylko 100 placówek (na ok. 2000 wszystkich szkół na całym Dolnym Śląsku). 83 z nich dostały pieniądze. Wrocław z przeznaczonej na ten cel kwoty 560 tys. uszczknął 27 tys. Resztę podzielono pomiędzy szkoły z województwa.

Wczoraj kuratorium ogłosiło listę szkół, które przeszły weryfikację. Uczniowie z Wrocławia (podstawówki nr 98 i 107, gimnazja nr 13 i 28 i zespołu szkół nr 9) pojadą do Brzegu Dolnego, w okolice Oławy, do Ojcowa, Krakowa i Warszawy.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
cynamonowa02-08-2007 09:39:31   [#2422]

Do zawodówki czy na studia

Konrad Flis (zredagowany przez: Marcin Kosiński)

Słowa kluczowe: studia, szkoła, uczelnia, zawodówka, liceum, gimnazjum, uczeń, student, matura

fot. S. Królikowski /Agencja SE/East News

fot. S. Królikowski /Agencja SE/East News

Ostatnio w Polsce zapanowała moda na studenta. Wszyscy chcą się uczyć do 25 roku życia. Szkoły zawodowe są zamykane, bo uczniowe wybierają licea ogólnokształcące. Czy naprawde warto tyle się uczyć?

Już od dziecka rodzice wpajają dzieciom, że powinny się jak nawięcej uczyć. Po gimnazjum wysyłają swoje pociechy do ogólniaka, a w planach mają dla nich studia. Jeśli ktoś idzie do zawodówki to z reguły tylko dlatego, bo nie dostał sie do liceum. Przez co w szkołach zawodowych uczą się ci najsłabsi. Najczęściej są to lenie, którym po prostu nie chciało się czytać lektur i uczyć symboli pierwiastków.

Nie znaczy to, że są to ludzie nieinteligentni. Na studia idą ci, którzy potrafią przysiąść do książek i nauczyć się czegoś na pamięć. Skrajnym kretynizmem jest pójście do ogóniaka i zakończenie na nim nauki.

Leon zawodowiec

Szkoły zawodowe mozna nazwać politechnikami w uboższej wersji. Oczywiście jeśli pracodawca będzie miał do wyboru absolwenta "samochodówki", a inżyniera transportu to wybierze tego drugiego. Nie przekreśla to w żadnym razie szans absolwenta szkoły zawodowej. Z pewnością znajdzie prace u kogoś innego. Wystarczy przejrzeć ogłoszenia o pracę. Na rynku jest coraz mniej ludzi z fachem w rękach. Dzięki temu "zawodowcy" mogą dyktować warunki zatrudnienia. Jeśli ktoś zna się na spawaniu to spokojnie dorobi się naprawde dużych pieniędzy. Czy to W Polsce, czy na wyspach.

Wiadome jest, że nikt nie chce wyjeżdżać z kraju, a jeśli już to robi to z przyczyn czysto finansowych. Nie ma się czego bać. W Polsce do 2012 będzie bardzo dużo pracy dla fachowców, ale też dla wynieś-przynieś-pozamiataj. Już rząd planuje ściągać ze wschodu pracowników, bo u nas ich brakuje.

Praca znajdzie się dla kierowców z uprawnieniami na jazdę TIR-ami, budowlańców, ale także dla sekcji gastronomicznej. Dla absolwentów zawodówek pracy nie zabraknie jeszcze przez długie lata. Samochody się psują, kran cieknie, elektryka padła, domy budują a w drogach robią się dziury. Od tego są absolwenci zawodówek. Oczywiście przy większych budowach nie obejdzie się bez inżyniera, ale do mniejszych prac wystarczy pan złota rączka.

Wykształciuchy i studenci

Marzenie rodzica się spełniło. Dziecko dostało się na studia. Stereotypowe myślenie polega na tym, że jak ktoś zdobył tytuł magistra to już ma z górki. Faktycznie, niektórzy tak mają. Niestety tylko ci, którzy wybrali dobrze dopasowany do siebie i rynku pracy kierunek studiów.

Jeszcze przed maturą należy się dobrze zastanowić co chce się w życiu robić i jakie ma się szanse na taką pracę. Wybierając przedmioty zdawane na maturze wybieramy jednocześnie rodzaj studiów. Przed absolwentem szkoły średniej jeszcze jeden wybór (czasem wymuszony przez wynik maturalny) -  czy iść na uczelnię prywatną czy państwową

Powszechnie panuje przekonanie o wyższości studiów państwowych. Napewno ich zaletą jest brak opłacania czesnego, jeżeli mówimy o tej bezpłatnej połowie. Niektórzy pracodawcy preferują także w CV odbyte studia na wybranej przez siebie placówce. Ostatnio studia prywatne coraz bardziej zlewają się z państwowymi. Wykładowcy uczący na uniwersytecie często dorabiają na uczelniach prywatnych. Nie należy już dzielić studiów na dwa obozy. Nie jest regułą, że państwowa uczelnia zawsze jest lepsza.

Duża część absolwentów ogóniaków wybiera studia humanistyczne. Często ze strachu przed matematyką, lub fizyka. Nie jest nowością, że po studiach humanistycznych trudniej o pracę, niż po politechnice. Jeśli wybieramy humanistyczny kierunek zgodnie z powołaniem, a nie dlatego, że chcemy się mniej uczyć to powinniśmy sobie poradzić na rynku pracy. Są pasjonaci (a może szaleńcy), którzy studiują przez 5 lat filozofię przyrody nieożywionej! Czy ktoś ma pomysł co po skończeniu takiego kierunku można robić? Po politechnice łatwiej o pracę. Jeżeli jednak nie będzie choć odrobiny pasji w tym studiowaniu to nie mamy co liczyć na zajęcie, w którym będziemy się czuli spełnieni zawodowo.

Co wybrać

Jeśli nie lubisz się uczyć idź do zawodówki. Nigdy w życiu nie wybieraj Liceum bez kontynuowania edukacji. Po nim jesteś tyle wart co po podstawówce. Jeśli potrafisz się uczyć i nie przeraża cię matematyka, składasz modele a w domu potrafisz naprawić różne usterki - wybór jest prosty. Politechnika czeka

Możnaby napisać, że jeżeli nie pasujesz to żadnej z tych grup, idź na studia humanistyczne. Pamiętaj tylko, że na rynku pracy będziesz miał dużą konkurencje. Wybiją się tylko najlepsi - prawdziwi pasjonaci.

Chcąc coś robić w wyuczonym zawodzie po humanistycznych studiach musimy mieć silną osobowość. Bez niej można skończyć jak Adaś Miałczyński, bohater "Dnia Świra", czego Wam i sobie nie życzę.

AnJa02-08-2007 09:48:10   [#2423]
za onetem:
>>Minister Rolnictwa Wojciech Mojzesowicz powiedział w Sygnałach Dnia, że w resorcie, który objął po Andrzeju Lepperze, jest wiele opóźnień i zaniedbań. Dodał, że jego poprzednik ogromną większość czasu poświęcał na działania nie związane z funkcjonowaniem ministerstwa. Dotychczasowe funkcjonowanie resortu porównał do "prowadzenia kiepskiego PGR-u za PRL-u".<<

wklejam to o oświatowym - bom ciekaw opinii nastepcy naszego fachmena

a poczekam i 2 lata- jak trzeba będzie;-(
andre02-08-2007 10:02:08   [#2424]

odszkodowanie z portfela dyrektorki

Gdańsk. Nauczyciel zwolniony z III LO dostał odszkodowanie z portfela dyrektorki

dziś

Proces, jaki zwolniony z pracy nauczyciel wytoczył dyrekcji III Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku, zakończył się ugodą. Marek Szumacher żądał 20 tys. zł odszkodowania - dostał pięć tysięcy. Pieniądze miały wypłacić władze Gdańska, ale stało się inaczej. Wyłożyła je z własnej kieszeni dyrektor szkoły, Grażyna Bogusz.

Słynna "Topolówka" podlega samorządowi. Kiedy w czerwcu 2006 roku przed Sądem Pracy rozpoczynał się proces, szefowa Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Gdańsku, Regina Białousów ostrzegała dyrektor Bogusz: - Postąpiła źle, zwalniając pana Szumachera. Jeśli nauczyciel wygra sprawę, zapłacimy odszkodowanie, ale o zwrot pieniędzy zwrócimy się do pani dyrektor. Mamy prawo wyciągnąć konsekwencje wobec dyrektora podległej nam szkoły, jeśli naraża budżet miasta na niepotrzebne straty.

Ostrzeżenie pomogło. Po tym, jak doszło do ugody, Grażyna Bogusz przysłała do Wydziału Edukacji oświadczenie, że właśnie wypłaciła Szumacherowi pieniądze.
Marek Szumacher pracował w III LO 19 lat. Jest nauczycielem dyplomowanym, uczył biologii i przedsiębiorczości. Dyrektor Bogusz doszła do wniosku, że nie ma już dla niego miejsca w szkole, ponieważ liczba lekcji biologii "skurczyła się".

Szumacher twierdzi, że został zwolniony z innego powodu. Miał był nim opór wobec decyzji dyrektora, który ocenił jego pracę jedynie na "czwórkę". Nauczyciel odwołał się od tej decyzji do kuratora. Komisja kuratoryjna podniosła ocenę do wyróżniającej.

Gaba02-08-2007 10:21:16   [#2425]
I słusznie, wszyscy są bowiem w szkolnictwie wyróżniający, a skoro wszyscy - to może nikt?
AnJa02-08-2007 10:32:22   [#2426]
moja koleżanka jest własnie w szczycie konfliktu z Szefową w tej szkole

ale sposób płacenia odszkodowania- interesujący nadzwyczaj- ma tylko wątpliwość, czy zgodny z prawem i czy dyrektorka chociaż te pieniądze przez konto szkoły przepuściła
malmar1502-08-2007 11:26:06   [#2427]

Monitoring w szkołach

Rządowe dofinansowanie na monitoring w szkołach może przepaść samorządom. To dlatego, że o pomocy rządowej samorządy niewiele wiedzą. Trudno też w sezonie urlopowym szybko przygotować wnioski do wojewodów.

Tymczasem w projekcie rządowego programu pomocy samorządom na instalowanie monitoringu w szkołach termin składania wniosków ustalono na 24 sierpnia. Możliwe, że ulegnie on zmianie, ale MEN jak na razie milczy w tej sprawie.

- Nie wiem dziś ilu z dwudziestu kilku dyrektorów szkół naszego powiatu uda mi się „namierzyć”. Wiem natomiast, że program wyposażenia szkół w sprzęt umożliwiający obserwację szkoły jest bardzo ważny, potrzebny i im szybciej zostanie zrealizowany, tym lepiej - twierdzi Stanisław Szelewa, dyrektor wydziału oświaty w świdnickim starostwie powiatowym.

Poniżej jego korespondencja dotycząca monitoringu w szkołach, mundurków oraz zajęć pozalekcyjnych.

Pieniądze na monitoring w szkołach - pewnie w przyszłym roku!

Złej tradycji stało się zadość. Po raz kolejny środki budżetowe - mające służyć jeszcze w tym roku wykonaniu zapisów ustawy budżetowej oraz rozporządzeń i uchwał władz wykonawczych RP – zostaną podzielone w zły sposób i pewnie nie do końca.

Gdy w ekspresowym tempie pisano w samorządach wnioski o środki na wyrównywanie szans edukacyjnych w maju b.r. już było wiadomo, że drugi semestr roku szkolnego 2006/2007 jest stracony. Nie było możliwości wsparcia dodatkowymi zajęciami pozalekcyjnymi przygotowań uczniów do matury, nie było szans na zrealizowanie z tych pieniędzy jeszcze przed wakacjami jakichkolwiek innych działań wyrównujących owe szanse edukacyjne. Ponieważ w naszym powiecie program ten realizowany jest drugi rok rozczarowanie w szkołach było bardzo duże. Na wakacjach też nie za wiele można zrobić – do dziś nie dotarł od wojewody dokument, w którym zwiększa on budżet powiatu o dotację na wyrównywanie szans edukacyjnych. Może w sierpniu?

Z każdej strony słychać, że podobnie ma się sprawa mundurków – tu także wakacje stają się okresem najważniejszych decyzji i sięgania po środki. Nie jest to dobra praktyka. Można krzywić się na nauczycieli i dyrektorów szkół z różnych powodów, ale osobiście nie mam sumienia wymagać stałej dyspozycji dyrektora i administracji szkoły do pracy – w końcu trwa sezon urlopowy.
I wreszcie sprawa „szkół na oku” – jak ładnie określił to tekst świetnej dziennikarki „od oświaty” na stronie samorządowej PAP. Monitorowanie szkół? – tak, ale w celu „złapania” dyrektora szkoły, by napisał wniosek do organu prowadzącego o środki na monitoring!!!  Nie wiem dziś ilu z dwudziestu kilku z nich uda mi się „namierzyć”. Wiem natomiast, że program wyposażenia szkół w sprzęt umożliwiający obserwację szkoły jest bardzo ważny, potrzebny i im szybciej zostanie zrealizowany – tym lepiej.

Samorządy, na co dzień dają dowody sprawności w spełnianiu wymagań administracji państwowej. Przykład? – Na początku lipca powiaty dostały kilka godzin (!), by odpowiedzieć, czy planują zwiększenie liczby wychowanków w MOS i MOW i czy w związku z tym chcą dostać co najmniej 150 tysięcy zł. Spełniliśmy oczekiwania – przynajmniej w moim powiecie – starosta nie był na urlopie, pracownicy wydziału oświaty i wychowania oraz dyrektorzy ośrodków pracowali. Gdyby było inaczej – sądzę, że niestety tak mogło się stać w wielu powiatach – pieniądze przeszłyby „koło nosa”.

Tymczasem aktualnie mamy absolutny środek wakacji. Dyrektorzy skończyli nabór do szkół, zorganizowali prace remontowe, zakończyły się wszelkiego rodzaju egzaminy i komisje (za wyjątkiem kuratoryjnych). W samorządach urlopy trwają w najlepsze – wrócić musimy wszyscy w połowie sierpnia w związku z organizacją nowego roku szkolnego i sesjami rad w końcu sierpnia.

Ustalanie terminu składania wniosków o środki na monitoring przez dyrektorów szkół – na 20 sierpnia a dla organów prowadzących na 24 sierpnia to kolejny przykład ze wspomnianej wcześniej serii. Żeby nie być posądzonym o lenistwo nie chcę rozpisywać się na temat rozległych wymagań wobec autorów wniosków. I znów może okazać się, że środków na ten rok jest za duże w stosunku do liczby wniosków. Tym jednak nikt się pewnie w MEN nie zmartwi, gdyż program ma być realizowany jeszcze przez dwa lata. Chyba, że nie doceniam w tej chwili kolegów - samorządowców i dyrektorów szkół. Ostatecznie nie raz pokazaliśmy, że i na naszej działce oświatowej „Polak potrafi”.

Stanisław Szelewa
Dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w Starostwie Powiatowym w Świdnicy

Źródło: PAP
malmar1502-08-2007 11:30:07   [#2428]

Czternasta pensja dla nauczycieli

Świadczenie urlopowe (tzw. czternasta pensja) przysługuje każdemu nauczycielowi zatrudnionemu w danym roku szkolnym ze środków zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Wynika tak z art. 53 Karty nauczyciela.

Mimo takiej nazwy i charakteru związek świadczenia z urlopem wypoczynkowym jest niewielki. Czternasta pensja należy się bowiem niezależnie od wykorzystania urlopu. To jedna z podstawowych różnic między świadczeniem urlopowym wypłacanym na podstawie karty a wynikającym z ustawy o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych (tj. DzU z 1996 r. nr 70, poz. 335 ze zm.). By dostać te ostatnie, pracownik musi wziąć urlop obejmujący przynajmniej 14 kolejnych dni kalendarzowych wypoczynku.

Podstawowym warunkiem uzyskania świadczenia jest sam fakt pozostawania w zatrudnieniu w danym roku szkolnym. Znaczy to, że pedagog otrzyma je, nawet jeśli nie wykonywał pracy. Przysługuje więc zarówno nauczycielom pracującym (czynnym zawodowo), jak i przebywającym na urlopach wychowawczych czy zwolnieniach lekarskich. Bez znaczenia jest też rodzaj umowy: stała, okresowa, w zastępstwie czy na czas wykonania określonego zadania.

Świadczenie urlopowe dla nauczycieli nie może przekraczać wysokości ustawowego odpisu podstawowego na fundusz socjalny, czyli zasadniczo 804,60 zł w bieżącym roku dla zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć. Liczy się je proporcjonalnie do wymiaru czasu pracy i okresu zatrudnienia w danym roku szkolnym. Szkoły muszą je wypłacić do końca sierpnia tego roku, za który przysługuje. Mogą jednak wcześniej, np. w czerwcu, jeszcze przed rozpoczęciem wakacji (patrz przykład).

Nauczyciele mają prawo -oprócz świadczeń urlopowych -do dopłat do wypoczynku ze środków funduszu socjalnego utworzonego w szkole. Co więcej, jeden nauczyciel może dostać obydwie te wypłaty w tym samym roku - i świadczenie urlopowe, i dopłatę. Dopłaty do wypoczynku przysługują wszystkim pracownikom szkoły (nauczycielom, pracownikom administracyjnym oraz byłym pracownikom). Ich przyznanie zależy od sytuacji życiowej, rodzinnej i materialnej uprawnionego. Dlatego też, jeżeli nauczyciel spełnia warunki uprawniające go do dopłaty do wypoczynku, powinien ją otrzymać.

Przykład

Umowa o pracę nauczyciela rozwiązała się 22 czerwca bieżącego roku. Nie wykorzystał on zatem urlopu w trakcie ferii letnich. Mimo to świadczenie urlopowe powinien dostać w czerwcu, najpóźniej w dniu rozwiązania umowy. Karta wprawdzie nie określa zasad i warunków wcześniejszej wypłaty świadczenia nauczycielom odchodzącym przed końcem roku szkolnego, a więc przed ostatecznym terminem wypłaty świadczeń pozostałym nauczycielom. Nie ma jednak przeszkód, by wypłacić je nauczycielowi w dniu rozwiązania stosunku pracy.

Źródło: Rzeczpospolita




Chybam niedouczona, bo jakoś w budżecie mojej szkoły nie mogę znaleźć par. dotyczącego "14". Chyba pójdę zapytać księgowego ;)

Już słyszę komentarze znajomych po przeczytaniu artykułu- jak to się nauczycielom dobrze powodzi, że "14" dostają.

Ej.........
AnJa02-08-2007 11:49:57   [#2429]
przeciez od kilku ładnych lat je mamy - to gdzie tu sensacja?
cynamonowa02-08-2007 13:03:58   [#2430]
tyterroryści do szkół Aleksandra Lewińska 2007-08-02, ostatnia aktualizacja 2007-08-02 12:35

Koordynatorzy ds. bezpieczeństwa od września mają pracować we wszystkich szkołach. Nie wiadomo, co będą robić. Wiadomo natomiast, że na ich szkoleniu zarabiają zewnętrzne firmy.

1-->
Wprowadzenie do szkół stanowiska koordynatora ds. bezpieczeństwa to pomysł ministra edukacji Romana Giertycha. Bydgoskie szkoły już wyznaczyły osoby, które od września będą pełniły tę funkcję. Najczęściej to szkolni pedagodzy, psychologowie, rzadziej nauczyciele, np. wuefiści.

- Lista nazwisk jest, ale wciąż nie wiadomo, czym mają zajmować się koordynatorzy - mówi Edmund Gutknecht, dyrektor Gimnazjum nr 9. - Ministerstwo bardzo ogólnie precyzuje jego obowiązki: ma nim być osoba, do której będą docierać informacje o zagrożeniach i trudnych sytuacjach w szkole. Czyli nic nowego. Przecież do tej pory należało to do szkolnej pedagog.

I to właśnie ją Gutknecht uczynił koordynatorem. - Od września nic się nie zmieni. Tylko tyle, że pedagog będzie nazywana specem od bezpieczeństwa - śmieje się.

Gutknecht obawia się, że w praktyce koordynator będzie zobligowany do donoszenia na kolegów nauczycieli. - Nie wyobrażam sobie, żeby nasza pedagog podsłuchiwała pod salą, jaka atmosfera panuje na lekcjach i czy nauczyciele dyżurują na przerwach w wyznaczonych miejscach, a później radośnie zgłaszała mi wytropione błędy popełnione przez kolegów. Na coś takiego nie pozwolę. Rozporządzenie ministra jest tak mgliste, że nie do końca wiadomo, co autor miał na myśli.

Tymczasem od kilku miesięcy do bydgoskich szkół spływają oferty firm szkoleniowych, które chcą nauczyć koordynatorów, co do nich należy. Jednak, jak się okazuje, każda inaczej precyzuje jego obowiązki.

Maria Lewandowska-Konarska, dyrektor SP nr 41 już w czerwcu wysłała "na nauki" swoją pedagog. I nie ma wątpliwości: szkolenie było bezsensowne. Podczas jednodniowego kursu pedagog uczyła się, jakie obowiązki ma... pedagog. - Nie dowiedziała się niczego nowego. Była mowa o procedurach w sytuacji zagrożenia, jak pomagać nauczycielom i wychowawcom w kontaktach z policją i pracownikami socjalnymi, że należy dzielić się wiedzą z radą pedagogiczną - mówi Lewandowska-Konarska.

Szkoła zapłaciła za szkolenie 173 zł.

Dyrektor Zespołu Szkół Spożywczych skierował jednego nauczyciela na polecany przez kuratorium korespondencyjny kurs bezpieczeństwa w szkole. W programie kursu są m.in. "psychologiczne aspekty zagrożeń terrorystycznych i krajowe systemy obrony przed nadzwyczajnymi zagrożeniami". - Sam nie wiem, czy kurs z antyterroryzmu jest nam rzeczywiście potrzebny. Ale skoro minister każe - przyznaje się do wątpliwości Jacek Bogucki, wicedyrektor ZSS.

Edmund Gutknecht ani myśli tracić pieniądze na szkolenia, które nic nie dają: - Przychodzą do szkoły oferty różnych firm szkolących. Każda proponuje inny program. Te kursy to zwyczajne wyłudzigrosze.

Pracownicy kuratorium nie potrafią powiedzieć, czy szkolenie jest obowiązkowe. - Nie zaszkodzi. Przeszkolony koordynator będzie działał sprawniej niż nieprzeszkolony - ucina Grzegorz Kubacki, dyrektor wydziału kształcenia podstawowego, gimnazjalnego i wychowania przedszkolnego.

Dyrektorzy szkół powinni wytypować też koordynatora ds. bezpieczeństwa ze strony uczniów. Jaką rolę ma pełnić? - Pośredniczyć między uczniami a nauczycielami. Zgłaszać pedagogom niepokoje młodych. To element demokratyzowania życia szkolnego - uważa Kubacki.
Marek Pleśniar02-08-2007 13:57:34   [#2431]
wolałbym w szkole psychologa
AnJa02-08-2007 14:07:30   [#2432]
"Dyrektorzy szkół powinni wytypować też koordynatora ds. bezpieczeństwa ze strony uczniów."

O tym nie słyszałem. Ale jakiś czas temu wjakiejś szkole eksperymentowano z młodziezowymi patrolami, co to palaczy i innych łapali. Tylko nie pamiętam- kablowali na nich dyrektorowi czy wp... na miejscu spuszczali?
Gaba02-08-2007 17:45:08   [#2433]
 
') } //-->
Kraj PAP, JG /17:27
Giertych: mój kanon lektur albo dymisja
fot. TVN24
TVN24

Na liście lektur dla liceum znajdą się fragmenty "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza - poinformowała rzeczniczka Ministerstwa Edukacji Narodowej, Aneta Woźniak. Roman Giertych zapowiedział, że zrezygnuje z funkcji, jeśli nowy kanon lektur nie zostanie szybko opublikowany.
Wicepremier i minister edukacji Roman Giertych zapowiedział, że zrezygnuje z funkcji, jeśli nowy kanon lektur, zawierający fragmenty "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza, nie zostanie szybko opublikowany.

- Jeżeli ten kanon nie będzie szybko opublikowany i będą do niego jakieś uwagi, to uznam, że umowa koalicyjna została zerwana przez PiS w sposób jednoznaczny i zrezygnuję z funkcji ministra edukacji - zaznaczył Giertych. Jak dodał, kanon ogłoszony w tym tygodniu na stronach internetowych MEN "to daleko idący kompromis". Jak mówił Giertych, po uchyleniu 24 lipca przez rząd rozporządzenia w sprawie kanonu lektur, w którym nie było Gombrowicza, "albo od pierwszego września obowiązywałby kanon minister Krystyny Łybackiej, albo musiał ustąpić w sprawie Gombrowicza".

- Uznałem, że nie jest to tak ważny temat i ważny autor, żeby o niego rozbijać cały kanon lektur, który składa się z kilkudziesięciu pozycji i dotyczy wielu autorów, bardzo pożytecznych - dodał.

Jednak, zdaniem wicepremiera, uchylając poprzednie rozporządzenie premier Jarosław Kaczyński "naruszył umowę koalicyjną", gdyż wkroczył w kompetencje ministra edukacji. Jak podkreślił Giertych, przywrócenie Gombrowicza "to nie ukłon w stronę PiS, tylko ukłon w stronę polskich dzieci".

Projekt z 26 lipca został opublikowany w poniedziałek na stronie internetowej MEN. Znalazły się w nim wiersze Jana Lechonia i Kazimierza Wierzyńskiego, których nie było w rozporządzeniu podpisanym przez ministra edukacji Romana Giertycha 3 lipca. To była jedyna zmiana w stosunku do tego rozporządzenia, które uchyliła Rada Ministrów, m.in. ze względu na brak w kanonie lektur twórczości Gombrowicza.

Rzeczniczka prasowa ministra edukacji Aneta Woźniak poinformowała, że jednak na liście lektur dla liceum znajdą się fragmenty "Ferdydurke" Gombrowicza. Jak wyjaśniła, utwór ten zostanie dopisany w projekcie nowego rozporządzenia MEN do listy lektur dla szkół ponadgimnazjalnych na poziomie rozszerzonym. "Zmiana ta nastąpiła w wyniku konsultacji" - powiedziała Woźniak. Nie wyjaśniła jednak, kto zgłosił taki postulat.
« powrot
Copyright 1996-2007 Grupa Onet.pl SA 
Adams13503-08-2007 00:00:04   [#2434]

;-)

Tak czy owak ... dawno winna być dymisja. Rejtan się znalazł.
malmar1503-08-2007 17:37:47   [#2435]
Rafał z III klasy odpowie przed sądem za faul
W precedensowym procesie stołeczny sąd będzie musiał orzec, czy można skazać za "celowe działanie" oskarżonego za faul podczas szkolnego meczu koszykówki, po którym jego kolega odniósł obrażenia zagrażające życiu.
Sąd I instancji uniewinnił Rafała C., uznając, że wypadek mieścił się w granicach "ryzyka sportowego". Wyrok ten uchylił potem sąd II instancji, polecając ponowną analizę opinii biegłych. Oskarżony o celowe działanie Rafał C. - któremu grozi do 10 lat więzienia - mówi, że był to tragiczny wypadek.

W maju 2000 r., podczas meczu koszykówki w stołecznym liceum im. Jana Kochanowskiego, 16-letni Kamil G. z I klasy upadł po starciu pod tablicą z 17-letnim Rafałem C. z klasy III. Przewieziono go w ciężkim stanie do szpitala, gdzie stwierdzono m.in. pęknięcie dwunastnicy - życie uratowała mu natychmiastowa operacja.

W dzienniku meczu nauczyciel wf odnotował "faul techniczny" Rafała, który podczas starcia uderzył młodszego kolegę kolanem. Klasa Kamila oraz on sam twierdzili, że było to celowy atak; Rafał mówił, że był to przypadek - co potwierdzała jego klasa.

Na podstawie m.in. zeznań Kamila Rafał został jednak oskarżony przez prokuraturę z artykułu Kodeksu karnego, który przewiduje karę od roku do 10 lat więzienia dla tego, "kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu". Zarzuca mu się działanie w zamiarze wyrządzenia poważnych obrażeń.

W lutym 2002 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Rafała, uznając, że całe zdarzenie mieściło się w granicach "ryzyka sportowego" (które podejmuje osoba uczestnicząca w grze wymagającej kontaktu fizycznego z przeciwnikiem). O takim wyroku zdecydowały m.in. korzystne dla oskarżonego opinie biegłych.

W listopadzie 2002 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok uniewinniający i zwrócił sprawę sądowi I instancji, by raz jeszcze zbadał opinie biegłych lub też powołał nowych.

Ponowny proces ruszył przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów dopiero w styczniu tego roku (problemem była właściwość sądu, zmieniał się też skład sądu - PAP).

W piątek zeznawał dyrektor liceum Jerzy Kunicki. Jak powiedział, "nie ma powodów by sądzić, że faul był celowy - by wywołać skutek, jaki wystąpił". Podkreślił, że Rafał był "zwykłym uczniem" i nie sprawiał kłopotów. Dodał, że nie podjął decyzji o zawieszeniu lub relegowaniu go ze szkoły. Dał mu jednak naganę, bo "chciał uniknąć ewentualnego odwetu", gdyż szkoła się podzieliła w kwestii jego odpowiedzialności.

- Zderzyłem się w powietrzu z atakującym tablicę Kamilem, od którego byłem cięższy o 30 kg, co spowodowało, że doszło u niego do obrażeń - powiedział 25-letni dziś Rafał. Dodał, że przeprosił Kamila, zaznaczając, że nie miał zamiaru zrobić mu nic złego, a dziś ma zarzut "tak jak gdyby kogoś ciężko pobił".

- Jest to sprawa precedensowa i wybitnie ocena, której wynik może rzutować na uprawianie sportów "kontaktowych" - mówił mec. Michał Krysztofowicz, pełnomocnik nieobecnego w piątek Kamila, który jest oskarżycielem posiłkowym.

Także obrońca Rafała mec. Karolina Stremska podkreślała precedensowy charakter kwestii, w której orzecznictwo jest niewielkie i pochodzi sprzed kilkudziesięciu lat. Dodała, że dla młodych ludzi amatorsko grających w koszykówkę wyskok z wysuniętym kolanem jest czymś naturalnym. - Tylko zawodowi koszykarze są uczeni, by je chować - dodała, powołując się na opinie biegłych.

Proces odroczono do 17 września, kiedy ma zeznać nauczyciel wf. Prokuratura chciała ograniczyć przesłuchania świadków tylko do biegłych. Sprzeciwiła się temu obrona, żądając wezwania wszystkich świadków wnioskowanych w akcie oskarżenia, w tym kolegów obu uczniów.
annah05-08-2007 12:30:46   [#2436]
Dofinansowany będzie co trzeci lub co piąty mundurek
PAP 09:05
W zależności od województwa, co trzeci, co czwarty lub co piąty uczeń szkoły podstawowej i gimnazjum będzie miał dofinansowany z budżetu państwa zakup mundurka - wynika z danych w kuratoriach. Większość szkół zdecydowała, że uczniowie będą nosić kamizelki z logo placówki. Jak wyjaśniają przedstawiciele kuratoriów, szkoły uznały, że kamizelki to strój wygodny, praktyczny i tani.


Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, pomoc finansowa na zakup jednolitego stroju szkolnego w wysokości 50 zł otrzymają uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów z rodzin, w których dochód na osobę nie przekracza kwoty 351 zł.
Mundurki będą obowiązkowe od 1 września, ale tylko w publicznych szkołach podstawowych i gimnazjach - tak zapisano w ustawie o systemie oświaty. O tym, jak mają one wyglądać stroje jednolite, decydowali dyrektorzy szkół w porozumieniu z radami rodziców.

Wnioski o dofinansowanie zakupu strojów zbierają szkoły, następnie przekazują do gmin jako organów prowadzących te placówki. Zgodnie z decyzją Ministerstwa Edukacji Narodowej, informacje o liczbie wniosków kuratoria, które zbierają dane od gmin, muszą przekazać do resortu do 10 sierpnia. Dlatego większość gmin przyjmowało wnioski do 31 lipca.

Gminy mają swoje terminy, jeżeli ktoś się spóźni, to decyzja, czy przyjąć jego wniosek, czy nie, musi zapaść w gminie. W kuratorium warunkowo możemy przyjąć taką korektę z gminy, pod warunkiem jednak, że będzie to przed 10 sierpnia. Dla nas ten termin jest obligatoryjny i po nim nie będzie możliwe skorygowanie liczby dzieci objętych programem - zaznaczyła Grażyna Kalandyk z kuratorium oświaty w Rzeszowie.

Przepisy nie regulują, co należy zrobić w przypadku, jeśli ktoś nie zdąży ze złożeniem wniosku w terminie. Można jednak przypuszczać, że jeśli środki będą, to zostaną one wypłacone - powiedział rzecznik śląskiego kuratorium Piotr Zaczkowski.

Spóźnione wnioski będą na pewno honorowane w woj. mazowieckim. Nawet w przypadku złożenia wniosku po terminie, dzieci nie zostaną pozostawione bez pomocy - zapewniła rzeczniczka mazowieckiego kuratorium Barbara Tomkiewicz.

Wyznaczyliśmy termin składania wniosków od 31 lipca, bo do tego zobowiązało nas zarządzenie ministerstwa. Będziemy jednak honorować wszystkie złożone do 5 września, inaczej część rodzin mogłaby nie dostać dofinansowania. Przepływ informacji między rodzinami a szkołami jest utrudniony w czasie wakacji, dlatego zakładamy, że mogą być rodziny, które po prostu nie wiedziały, kiedy upływa termin składania wniosków - powiedział Marcin Litwinowicz z Biura Edukacji m.st. Warszawy.

Na przykład w woj. kujawsko-pomorskim - gdzie termin składania wniosków upłynął 31 lipca - w Bydgoszczy wnioski o dofinansowanie złożyli rodzice około tysiąca dzieci, podczas gdy urzędnicy szacują, że kryteria spełnia ponad 2,5 tys. rodzin o najniższych dochodach. We Włocławku zaś uprawnionych do pomocy jest 3200 uczniów, ale dokumenty w terminie złożyło tylko niespełna 1300.

Podkarpackie kuratorium szacuje, że z dofinansowania na zakup mundurków może skorzystać około 30 tys. uczniów, z ponad 91 tys. Również z orientacyjnych danych świętokrzyskiego kuratorium wynika, że do dofinansowania uprawniony jest co trzeci uczeń: w szkołach podstawowych 23,9 tys. uczniów, czyli około 32%, a w gimnazjach prawie 44,8 tys. uczniów, co stanowi 27,5%.

W Lubelskiem o dofinansowanie na zakup mundurków wystąpiło ponad 65 tys. rodziców uczniów, czyli ponad jedna czwarta wszystkich uczniów szkół podstawowych i gimnazjów.

Mazowieckie kuratorium szacuje, że dofinansowanie otrzyma co piąty uczeń - wnioski złożyło do tej pory 114 tys. uczniów, na blisko 500 tys. wszystkich uczniów szkół podstawowych i gimnazjów. W Warszawie o dofinansowanie wystąpiło 9,5 tys. uczniów na 107 tys.

Do Małopolskiego Kuratorium Oświaty wpłynęły wnioski o dofinansowanie zakupu mundurków dla 76,8 tys. dzieci - to nieco ponad 21% wszystkich uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych w Małopolsce.

Łódzkie kuratorium oświaty szacuje, że dofinansowanie do jednolitego stroju szkolnego obejmie 53 tys. dzieci, co stanowi ok. 21% uczniów szkół podstawowych i gimnazjum. W woj. pomorskim złożono wnioski dotyczące 44,9 tys. uczniów, czyli około 18,5% w województwie.

Na Śląsku uprawionych do dofinansowania mundurków jest tylko 14,3 proc. uczniów szkół podstawowych i gimnazjów, czyli blisko 41 tys. uczniom podstawówek i blisko 20 tysiącom gimnazjalistów. Jednak w skali woj. śląskiego dane są bardzo zróżnicowane: największemu odsetkowi dzieci - prawie 57 proc. - dofinansowanie należy się w gminie Żarnowiec, w Katowicach - co dziesiątemu dziecku, w Świerklańcu - tylko 3 procentom.

Kuratoria w większości nie zbierały danych na temat cen wybranych mundurków. Podkreślają jednak, że niezależnie od tego, ile kosztować będą stroje wybrane przez szkoły, dofinansowanie ich zakupu wynosi tylko 50 zł; w przypadku droższych resztę muszą dopłacić sami rodzice.

Niektóre kuratoria przewidują, że szkoły mogą mieć problemy z tym, by wszyscy uczniowie mieli mundurki już na początku roku. Z wielu względów nie każdy uczeń może zdążyć z zakupem stroju, np. klasy I czy też uczniowie w ostatniej chwili przychodzący do szkół. Nie będzie żadnej nagonki na nich ani pochopnego wyciągania wniosków. To jest proces, w którym musi zapanować przekonanie wśród uczniów, że chcą nosić mundurki, a nie że im się nakazuje to robić - powiedział Bogdan Wojakowski z łódzkiego kuratorium. (aka)
anmar05-08-2007 16:37:35   [#2437]

MUNDURKI DLA NAUCZYCIELI

http://wiadomosci.wp.pl/kat,,statp,UHJ6ZWdssWQgcHJhc3k%3D,wid,9082975,wiadomosc.html
malmar1505-08-2007 18:24:34   [#2438]

Kościół broni teorii ewolucji przed M. Giertychem

Po wypowiedziach polityków Ligi Polskich Rodzin domagających się rezygnacji z nauczania w szkołach teorii ewolucji, z inicjatywy abp. Józefa Życińskiego powstał nieformalny front obrony przed ośmieszającymi Kościół teoriami kreacjonistycznymi – ustalił "Wprost".
Ponad tysiąc katechetów przeszło już specjalne szkolenia, w których dowiadują się, jak łączyć wiarę z aprobatą dla teorii Darwina i innych osiągnięć nauki. - W krytyce ewolucji, jaką proponują panowie Maciej Giertych czy Mirosław Orzechowski, mamy do czynienia z fundamentalistyczną wizją religii, bliższą nauczaniu Świadków Jehowy niż doktrynie katolickiej - mówi "Wprost" abp Józef Życiński.

- W świetle teorii ewolucji tracą sens Chrzest, Odkupienie i Niepokalane Poczęcie - twierdzi w jednej ze swych publikacji Maciej Giertych, profesor biologii i eurodeputowany LPR. - Teoria ewolucji to kłamstwo, które zalegalizowano jako obowiązującą prawdę. Dla mnie to opowieść o charakterze literackim, mogłaby np. stać się kanwą filmu science fiction - wtóruje mu partyjny kolega, wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski.

Po publicznych wypowiedziach wiceszefa MEN dyrektor jednego z łódzkich ogólniaków zakazał wywieszania w pracowni biologicznej planszy pokazującej ewolucję człowieka. - To paranaukowa patologia - kwituje abp Życiński, metropolita lubelski, a także profesor filozofii przyrody. I dodaje, że księża nie mogą pozostać obojętni wobec tego ataku dziwacznych poglądów, w dodatku motywowanych źle pojętą religijnością.

- Problemem jest to, że głosząc swoje dziwaczne poglądy, prof. Giertych powołuje się na autorytet Kościoła i Biblii - mówi abp Życiński. To właśnie metropolita lubelski (zresztą członek Komitetu Biologii Ewolucyjnej i Teoretycznej PAN) stanął na czele kościelnych obrońców Karola Darwina przed LPR. Z jego inicjatywy, tuż po głośnych wypowiedziach polityków ligi, organizowane są cykliczne szkolenia dla katechetów poświęcone teorii ewolucji. Spotkania organizuje Katedra Filozofii Kosmologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a wykłady prowadzą naukowcy z KUL. Kilkugodzinne zajęcia podzielone są na prelekcje i dyskusje. Podczas zajęć uczestnicy dowiadują się, jak łączyć wiarę i naukę, poznają różne rodzaje ewolucjonizmu i dyskutują na temat bezkrytycznego podejścia do kreacjonizmu.

- Chodzi o to, by wierzący wiedzieli, że katolicyzm nie stoi w sprzeczności z uznawaniem ewolucji - mówi ks. dr Ryszard Lis, który organizuje seminaria na temat ewolucji dla katechetów archidiecezji lubelskiej. I przypomina, że Jan Paweł II nie miał w tej kwestii wątpliwości.

- Wystarczy przypomnieć przemówienie papieża z 1996 r. w Papieskiej Akademii Nauk, gdy Ojciec Święty ogłosił, że teoria ewolucji to coś znacznie więcej niż hipoteza, i ukazał wizję Stwórcy działającego przez procesy ewolucyjne - dodaje ks. Lis.

Wprost.pl, MFi /15:27
Małgoś06-08-2007 08:29:44   [#2439]
Min. Orzechowski szuka korupcji w kuratoriach oświaty

Wiceminister edukacji narodowej, Mirosław Orzechowski, doszukuje się korupcji w kuratoriach - donosi "Rzeczpospolita". Wszystko dlatego, że kuratorzy na własną rękę wzięli się za wdrażanie programu Romana Giertycha.


Dziennik podaje, że na stronach internetowych pięciu kuratoriów wojewódzkich pojawiły się informacje zachęcające do udziału w kursie "Bezpieczeństwo w szkole". Jest ono organizowane przez Studium Prawa Europejskiego - fundację, zajmującą się głównie kursami korespondencyjnymi.


REKLAMA Czytaj dalej



Studium zachęca nauczycieli do udziału w zajęciach, które - jak fundacja pisze na swojej stronie internetowej - "ściśle nawiązują do programu poprawy bezpieczeństwa w szkołach, 'Zero tolerancji'".

Gazeta ujawnia, że kurs kosztuje 330 złotych i ma przygotować do pracy w charakterze szkolnego koordynatora do spraw bezpieczeństwa. Resort edukacji chce utworzyć takie stanowisko w każdej placówce. Tymczasem - zwraca uwagę "Rzeczpospolita" - MEN w ogóle nie planował żadnych szkoleń dla koordynatorów.

Wiceminister Orzechowski nakazał już ściągnięcie informacji ze stron kuratoriów, a od samych kuratorów domaga się wyjaśnień na piśmie. Podejrzewa bowiem możliwość korupcji i chce wyjaśnić, dlaczego na stronie urzędowej reklamuje się usługi prywatnej firmy.(IAR)
Majka06-08-2007 08:34:26   [#2440]
http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070806/kraj/kraj_a_6.html
malmar1506-08-2007 17:20:19   [#2441]

Giertych podpisał kolejne rozporządzenie ws. lektur

Nowe rozporządzenie w sprawie kanonu lektur zostało w poniedziałek podpisane przez wicepremiera, ministra edukacji Romana Giertycha - poinformowała rzeczniczka MEN Aneta Woźniak.
W rozporządzeniu znalazły się lektury, o których MEN informowało w ubiegłym tygodniu: wiersze Jana Lechonia i Kazimierza Wierzyńskiego - w programie gimnazjum oraz fragmenty "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza - w programie rozszerzonym w szkole ponadgimnazjalnej.

Ponadto lista lektur dla szkół ponadgimnazjalnych na poziomie podstawowym została poszerzona o wybrane opowiadania ze zbioru "Sklepy cynamonowe" Brunona Schulza oraz "Zapiski więzienne" kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ta ostatnia książka będzie jedną z dwóch lektur do wyboru obok "Będziecie moimi świadkami" abp. Kazimierza Majdańskiego. Poprzednie rozporządzenie ministra edukacji w sprawie lektur zostało 24 lipca uchylone przez Radę Ministrów. Nie było w nim żadnej z tych pozycji. Rozporządzenie uchylono m.in. ze względu na brak na liście lektur prozy Gombrowicza, o czym informował premier Jarosław Kaczyński.

Zastrzeżenia premiera budziła też obecność w kanonie lektur powieści "Listy Nikodema", autorstwa jednego z twórców Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON), Jana Dobraczyńskiego. Ta powieść nadal znajduje się na liście lektur w podpisanym w poniedziałek rozporządzeniu.

Krytykiem pierwszej listy lektur podpisanej przez Giertycha był też minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski. To on postulował wpisanie do kanonu m.in. wierszy Lechonia i Wierzyńskiego oraz prozy Gombrowicza i Schulza.

Jak poinformowała rzeczniczka MEN, zmiany w projekcie podpisanego rozporządzenia zostały wprowadzone już po konsultacjach z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
fredi07-08-2007 06:02:43   [#2442]
Wtorek, 7 sierpnia 2007

Co dziesiąte gimnazjum w Polsce niczego nie uczy dzieci

Co dziesiąte gimnazjum w Polsce nie uczy dzieci
(fot. JupiterImages/EAST NEWS)

Co dziesiąte gimnazjum w Polsce nie uczy dzieci - te dramatyczne wnioski przyniosły wyniki egzaminu, który zdawali uczniowie na wiosnę. Co gorsza, po blisko dwóch miesiącach od ich ogłoszenia MEN nie chce powiedzieć, co z tym zrobi - pisze gazeta "Metro".


Są w kraju placówki, których uczniowie nie zdobyli praktycznie żadnych punktów - alarmował po ogłoszeniu w czerwcu wyników egzaminu gimnazjalnego Krzysztof Konarzewski z Instytutu Psychologii PAN. Jak najszybciej trzeba je zidentyfikować i wprowadzić tam programy naprawcze - dodał.


REKLAMA Czytaj dalej



Wprawdzie każdy kraj ma swoje "złe szkoły", których uczniowie nie osiągają wysokich wyników w nauce, ale ich odsetek w Polsce jest szokujący! Podczas gdy w przeciętnej szkole uczniowie średnio uzyskiwali z egzaminu ok. 31 pkt, aż w 261 placówkach udało im się uzyskać najwyżej 19 pkt.
Adams13507-08-2007 09:38:41   [#2443]

;-(

... bo w naszej oświacie ministerstwo mało że nie ma żadnej rozsądnej koncepcji na przyszłość, nie słucha mądrych podpowiedzi merytorycznie przygotowanych gremiów itp. to  tylko gasi się pożary / czasami wymyślone na tani efekt dziennikarskich fleszy/ . Nie można bawić się w politycznego kameleona i jednocześnie skupić merytorycznie uwagę na ogromie zadań stojących przed i tak bardzo skostniałym systemem oświatowym. Dlatego "Tak czy owak ... dawno winna być dymisja." Ale jak tu myśleć kiedy szefostwu rządu w głowie tylko intrygi /za podatników pieniądze/. Tak skonstruowany system wyborczy pozwala utrzymywać się, aż nadto widocznym,  pseudoelitom którzy pod przykrywką dobra rzeczpospolitej załatwiają swoje prywatne interesy ponad kontrolą społeczną. Czas z tym skończyć !!!.
stan07-08-2007 09:59:34   [#2444]
... jak?!
 
Jak większości tym którzy pójdą do wyborów to odpowiada?
 
Bo przecież nareście ktoś "dowala"
- komuchom,
- wykształciuchom,
- Żydom,
- Niemcom
- pederastom
- ....
- i wszystkim innym, którzy "nam" się nie podobają ...
Nareszcie ONI muszą się bać.
I może "nam" będzie w końcu lepiej ...
...
O roli ojca juz nie będę pisał ...
ewa07-08-2007 10:06:57   [#2445]
http://fakty.interia.pl/prasa/news/centrum-odejsc-dobrych-nauczycieli,956462,16
Małgoś07-08-2007 10:10:03   [#2446]

błędne koło: mierne szkoły kształcą miernych obywateli, którzy wybierają miernych polityków, którzy jeszcze bardziej osłabiają szkoły :-(

pozostaje nam ..praca u podstaw ...tajne komplety....szkoły podziemne

akurat to pokolenie, któremu trafiło się parę lat lepszego nauczania (w atmosferze wolności poglądów i dostępności do informacji bez krępowania umysłów) dziś stadnie wyjeżdża za granicę ...bośmy im nakładli w głowy, że znajomości języków obcych i wykształcenie otwiera  wrota na świat ;-)

no i je sobie pootwierali ....

Ania07-08-2007 14:22:10   [#2447]

tylko pozornie nieoświatowy link

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80281,4356635.html

wypisz wymaluj moje tornado w sekretariacie

Gaba07-08-2007 14:30:21   [#2448]
poczekaj... Ty paskudo!
Ania07-08-2007 14:55:48   [#2449]
hi hi :)
Ala07-08-2007 15:13:13   [#2450]

Wesołe jest życie młodego emeryta. Zwłaszcza jeśli się jest górnikiem lub nauczycielem.

http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?wid=9089384

strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 48 ][ 49 ][ 50 ] - - [ 242 ][ 243 ]