chyba rozumiem ten uśmiech;-)
Znam nawet stosowną dykteryjkę:
Dyrektor dostał pensję, wraca do domu, niestety, okradziono go z niej po drodze.
Mija tydzień. Siedzi dyro w domu,
dzwonek do drzwi.Otwiera,
a tam ci bandyci, co go okradli. Oddają mu
portfel,
...sprawdza - wszystko jest. Pyta zatem:
- O co chodzi?
- Zabieraj tę swoją pensję, cały tydzień się z niej śmiejemy, a jeden kolega to już z tego umarł |