Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 35 ][ 36 ][ 37 ] - - [ 242 ][ 243 ]
Adaa24-03-2007 18:35:44   [#1751]

Odwolanie wladz ...hm

o ile pamietam , w czerwcu 2006 zebrano 140 tys glosów za odwolaniem R. Giertycha, przekazano listy premierowi Marcinkiewiczowi...i gucio:-)

annah25-03-2007 11:13:32   [#1752]

Rośnie agresja wśród nauczycieli

Większość uczniów z Podkarpacia nie pije, nie pali i nie zażywa narkotyków - wynika z najnowszych badań. Dużo gorzej wypadli podkarpaccy nauczyciele.


Ujawniamy wyniki badań patologii w naszych szkołach, przeprowadzonych specjalnie dla Nowin
Badania przeprowadzili studenci pod kierunkiem prof. Janusza Czapińskiego z Uniwersytetu Warszawskiego. Ankiety trafiły do 193 szkół - uczestników kampanii "Szkoła bez przemocy”.

Przebadano ponad 12 tys. uczniów z klas V i VI szkoły podstawowej, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych w całym kraju. Przepytano też ponad 2,5 tys. nauczycieli. Dziś wyniki badań są ujawniane w całej Polsce.

Używki dla nielicznych

Badania pokazują, że znikoma część podkarpackiej młodzieży przyznaje się do zażywania narkotyków. To najkorzystniejszy wynik w porównaniu do reszty kraju. Nieco więcej naszych uczniów deklaruje, że paliło papierosy (trzecie miejsce w rankingu województw). Spora część młodzieży miewa przygody z alkoholem (czwarte miejsce).

- Dobre wyniki w rankingu nie są zaskakujące - twierdzi Magdalena Mach, pedagog z Gimnazjum nr 12 w Rzeszowie. - To zasługa profilaktyki uzależnień w szkołach i wysoki stopień religijności rodzin w naszym województwie.

Sfrustrowani nauczyciele

Co ciekawe, uczniowie przyznają, że w szkołach wzrasta agresja, ale ze strony nauczycieli.

- Powodem może być poczucie bezsilności - tłumaczy Mach. - Prawa nauczycieli są ograniczane, a autorytet podważany przez uczniów i rodziców. W końcu nauczyciele to też ludzie, a nie cyborgi wypchane wiedzą.

Elżbieta Staniszewska, psycholog ze Stowarzyszenia "Spójrz Inaczej”, dodaje: - Studia pedagogiczne nie przygotowują do sytuacji kryzysowych. Młodzi nauczyciele nie wytrzymują napięcia i bywa, że wyładowują się na uczniu.

Trzeba wyciągnąć wnioski

Na wysokim poziomie utrzymuje się przemoc w grupie rówieśniczej, choć tu na tle Polski nie wypadamy najgorzej.

- Dobrze, że zrobiono takie badania, bo pokazują sytuację w polskich szkołach - komentuje wicekurator oświaty Jerzy Cypryś. - Teraz trzeba wyciągnąć wnioski i pochylić się nad problemem wychowania młodzieży.

Kinga Rymut-Sobala

http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070323/PROMAKCJE04/70322020
annah25-03-2007 11:16:23   [#1753]

Groźnemu nauczycielowi nikt nie podskoczy

Wielu nauczycieli nie radzi sobie ze stresem. Wpadają w złość i wyładowują się na uczniach.


 

W mediach głośno było ostatnio o dręczeniu jednych uczniów przez innych, a nawet o przemocy uczniów wobec nauczycieli. Z naszych badań wynika, że ciągle dużym problemem jest także przemoc nauczycieli wobec uczniów. - Nauczyciele nas ośmieszają, wyzywają, czasem nawet uderzą - skarżą się nastolatki.

Z ankiety przeprowadzonej wśród uczniów w ramach kampanii "Szkoła bez przemocy" wynika, że nauczyciele używają w stosunku do nich słów obraźliwych, straszą a nawet stosują fizyczną przemoc. Znacznie częściej skarżą się na to chłopcy.

- Takich sygnałów mamy coraz więcej - potwierdza Alina Berbeka, wizytator ds. przestrzegania praw ucznia i dziecka przy Pomorskim Kuratorium Oświaty w Gdańsku i koordynator telefonu zaufania dla rodziców, uczniów i nauczycieli. Telefon działa od dwóch i pół roku.

- Każde zgłoszenie, nawet anonimowe szczegółowo analizujemy. 98 proc. sygnałów potwierdza się. Nauczyciele stosują wobec uczniów terror psychiczny, ośmieszają ich, lekceważą - mówi Berbeka.

Odpłacał przemocą

W jednej ze szkół podstawowych na Śląsku nauczyciele nie radzili sobie z 11-letnim Adasiem. "Łobuz z zaburzeniami osobowości, nieprzystosowany do społeczności" - taką opinię mu wystawili. Jednak według Krzysztofa Śnioszka ze Śląskiej Społecznej Rady Oświatowej to właśnie wobec chłopca stosowano przemoc. I dlatego on przemocą odpłacał. Na dodatek przez dwa lata nikt nie wspominał matce o problemach z Adasiem.

- Wmawiano mu, że jest nieznośny. Nie zabierano go na wycieczki, podburzono rodziców innych uczniów. Zamiast mi pomóc zrobiono nagonkę - żali się pani Teresa, mama chłopca. Teraz oskarża szkołę o złą wolę i łamanie praw ucznia, a syna przeniosła do podstawówki w pobliskiej miejscowości. Tamtejsza szkoła wystawiła mu dobrą opinię: "Chętnie współpracuje z pedagogiem, nie stwarza większych problemów, mądre dziecko, lubi być chwalony, bardzo się stara". W obronie Adasia i jego mamy stanęła Śląska Społeczna Rada Oświatowa.

- Naruszono tutaj prawa ucznia. Sprawa Adasia została potraktowana w sposób rutynowy - mówi Krzysztof Śnioszek, szef rady. Uważa, że ani szkoła, ani kuratorium nie wyciągnęli do chłopca pomocnej dłoni. - Być może się pogubił. Jednak szkoła powinna z takim problemem sobie poradzić. To się nie udało. Jeszcze raz okazało się, że ważniejszy jest komfort nauczycieli. To oni, a nie chłopiec powinien odejść z tej szkoły - podsumowuje Śnioszek.

Katecheta uderzył pięścią

Ciągle zdarzają się także przypadki fizycznej przemocy nauczycieli wobec uczniów. Dzięki anonimowej informacji z telefonu udało się udowodnić katechecie jednego z gimnazjów w Gdańsku, że uderzył pięścią ucznia. Został zawieszony w obowiązkach, miał sprawę dyscyplinarną. Odszedł z pracy. W innej szkole nauczyciel wuefu poniżał niepełnosprawnego fizycznie chłopca.

- Siadaj, i tak tego nie zrobisz - ośmieszał go przy kolegach.

Młody nauczyciel dostał naganę. Dano mu drugą szansę. Stwierdzono, że szykanowanie niepełnosprawnego ucznia wynikało z ambicji wuefisty.

W gimnazjum nr 1 w Gdańsku nauczycielka matematyki, która usiłowała się przeciwstawić szykanowaniu niektórych uczniów przez pedagogów, została zaszczuta przez swoich kolegów, pięć razy próbowała popełnić samobójstwo. Sprawa została nagłośniona przez media, w wyjaśnienie problemu włączyli się nawet minister edukacji i pomorski kurator oświaty.

Wyładowują się na uczniach

Przypadki przemocy nauczycieli wobec uczniów zdarzają się zazwyczaj wtedy, gdy nauczyciele nie potrafią sobie poradzić z nieodpowiednim zachowaniem uczniów.

- W trakcie lekcji nauczyciele często spotykają się z trudnymi sytuacjami - tłumaczy Jakub Kołodziejczyk, psycholog, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Brak odporności na stres w takich sytuacjach, szybkie wpadanie w złość i nieumiejętność opanowania emocji powodują pojawienie się u nich zachowań agresywnych. Do tego często dochodzi brak umiejętności warsztatowych nauczycieli w kryzysowych sytuacjach, co prowadzi do prób wymuszania posłuszeństwa siłą.
Elżbieta Staniszewska, psycholog szkolny w Starachowicach, trener Stowarzyszenia "Spójrz Inaczej” mówi wprost: - Studia pedagogiczne, niestety, nie przygotowują nauczycieli do sytuacji kryzysowych. Przez to młodzi nauczyciele nie wytrzymują napięcia i bywa że wyładowują się na uczniach. Niektórzy jednak świadomie wykorzystują przemoc, bo jest skuteczna. Groźnemu nauczycielowi przecież nikt nie podskoczy. Niestety, wtedy najczęściej ofiara przemocy wyładowuje agresję na młodszym koledze.

Szkoły też pomagają

Same szkoły też dostrzegają problem i próbują z nim walczyć. Na przykład Szkoła Podstawowa nr 28 im. Jana Pawła II w Wałbrzychu, nagrodzona w akcji "Szkoła bez przemocy" organizuje konkurs literacki "Jak pokojowo rozwiązywać konflikty, czyli dobre rady nie od parady".

Stworzono tu również Ścianę Złości, na której uczniowie mogą umieszczać rysunki przedstawiające ich negatywne emocje oraz Punkt Mediatorów, w którym uczniowie pomagają swoim rówieśnikom. Z kolei Gimnazjum nr 1 im. św. Kingi w Bochni postawiło na poprawę kontaktu między szkołą a domem rodzinnym.

Izabela Kacprzak, Wojciech Trzcionka, Dziennik Zachodni

http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070320/PROMAKCJE04/70319012
Gaba25-03-2007 11:23:33   [#1754]

a nad problemem realnego wspracia nauczycieli? Realnego, gdyż ukazem carskim - pt. kolego dyrektorze, powspieraj ty... to se można nos wytrzeć... ;-)))

 

Coraz częściej spotykam się z sytuacją zabawną w pewnej mierze - do klasycznych głupich prowokacyjnych zachowań (jakies koszmarne głupoty i żenujace hsitoryjki) nauczycielki narobiwszy rabanu, wzywają dyrektora.

Po przyjściu i ogarnięciu wzorkiem klasy i rozpytaniu, co się stało - właściwie trzeba by powstawić pałę nauczycielowi.

Szkoda gadać - wciągu kilku tygodni miałam kilka takich przypadków. Jednej pani chyba podziękujemy - postawiła 3 pałki uczniowi na lekcji i jeszcze jest zdziwona, że uczeń nie wytrzymał i ja opsykował (no oczywiście nie powienien psykować..), ale sama bym nie wytrzymała.

malinek25-03-2007 12:13:18   [#1755]
A Dyrektor nie powinien być w takich sytuacjach cyborgiem?On 1 umie radzić sobie ze stresem?
Gaba25-03-2007 12:29:59   [#1756]
tak... święty prawie, chodząca św. cierpliwość... nam także puszczają nerwy i takze potrzebujemy odreagowania - nie może nawet wziąc urlopu wypoczynkowego.
Małgoś25-03-2007 13:15:28   [#1757]

kiedyś n-l duzy, wazny i napuszony na swoim punkcie wtargnąl do mojego gabinetu z dwójką licealistów (co żałosne - jego pupili) i oburzony opisał, jak to uczniowie zamiast słuchać profesora ...piszą do siebie liściki.

Potem miał do mnie tez pretensje, bo w/g niego zareagowałam nie dość ostro - może powinnam była wytrzaskac ich po twarzach?

w/g mnie jeśli ta sama klasa na jęciach u X, Y, Z zachowuje się poprawnie, a wariuje u pana/pani NN, to przyczyna lezy po stronie osoby NN (tak nakazują prawa atrybucji)

kiedyś w ankiecie uczniowie zdemaskowali zachowania n-li, które ich wprowadzają najdelikatniej w zakłopotanie, ale zazwyczaj w małpi humor:

a) użalanie się nad soba i swoją bezradnością ("co ja mam zrobić, zebyście w końcu zaczęli mnie szanować i słuchać tego co do was mówię? chlip chlip")

b) agresywne kamuflowanie swojego nieprzygotowania do zajęć ("Co to znaczy, że już to było?! zaraz sprawdzimy! wyciągać kartki!")

c) nieradzenie sobie z własną złością i frustracją ("do jasnej cholery ile razy mam ci to tłumaczyć?! jeśli nie rozumiecie po polsku jak to zrobić, to do łopaty zamiast do szkoły!")

e) infantylne przypodobywanie się uczniom ("tez ma mam taką bluzeczkę jak teraz się nosi", "co wam znowu za bzdur nagadała ta od matmy?", "w sobote odpracowujemy, ale jak ktoś nie przyjdzie to będzie wszystko ok")

f) gadanie o pierdołach zamiast o lekcji (opowieści o kocie, dziecku, dzieciństwie: "jak byłam mała, to zawsze bawiłam się z chłopcami - np. w Indian lub 4 pancernych, a inne dziwczynki mi zazdrościły")

g) niski poziom umiejętności i wiedzy nauczyciela w dziedzinie, której uczy

bogna26-03-2007 09:17:58   [#1758]

Religia wpłynie na średnią ocen

ZMIANA PRAWA Ocena z religii będzie miała wpływ na rekrutację do liceum
• Filozofię oraz łacinę i kulturę antyczną będzie można zdawać na maturze
• Za dwa lata gimnazjaliści będą zaliczać obowiązkowy egzamin z języka obcego

Stopnie z dodatkowych przedmiotów będą wliczane do średniej ocen każdego ucznia – wynika z projektu rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów w szkołach. Oznacza to, że do średniej, która ma znaczenie w procesie naboru do szkół średnich, będzie wliczana m.in. ocena z religii, etyki, wychowania w rodzinie czy dodatkowych języków obcych.

– Skoro około 90 proc. rodziców chce, aby ich dzieci uczęszczały na religię, to nie widzę powodów, dlaczego przedmiot ten ma nie być wliczany do średniej ocen – tłumaczy arcybiskup Kazimierz Nycz, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski.

Wzrośnie znaczenie religii

Nowe przepisy przygotowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej będą miały wpływ m.in. na procedurę naboru do szkół średnich.

– Średnia ocen absolwenta gimnazjum ma znaczenie w procesie rekrutacji do liceum. Wliczanie do niej dodatkowych zajęć edukacyjnych na pewno spowoduje wzrost zainteresowania uczniów np. religią, etyką czy wychowaniem w rodzinie – uważa Regina Lewkowicz, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica w Warszawie.

MEN uzasadnia włączenie oceny z religii do średniej licznymi postulatami kierowanymi w tej sprawie przez szkoły oraz Komisję Wspólną Rządu i Episkopatu. Jednak zdaniem części pedagogów oceny z tego przedmiotu będą zawyżać średnią arytmetyczną wyników nauczania, gdyż księża, chcąc zainteresować uczniów katechezą, bardzo często stawiają im wyłącznie dobre lub bardzo dobre oceny. Dzięki temu uczniowie, którzy np. w gimnazjum uczęszczają na wiele innych dodatkowych zajęć i mają z nich dobre oceny, łatwiej otrzymają świadectwo z wyróżnieniem, które przyznawane jest po osiągnięciu średniej ocen powyżej 4,75. A im wyższą średnią się legitymują, tym łatwiej będzie im się dostać do dobrej szkoły średniej.

– Uważam, że nie ma żadnych obaw co do zawyżania średniej uczniów przez ocenę z religii. Przecież po włączeniu religii sumę wszystkich ocen będzie dzielić się np. w szkołach średnich nie przez 11, a 12 przedmiotów – tłumaczy arcybiskup Tadeusz Nycz.

ROMAN GIERTYCH, minister edukacji narodowej, chce wprowadzić egzaminy maturalne z filozofii i łaciny

Nowe terminy

W przeciwieństwie do gimnazjalistów, dla uczniów szkół średnich ważniejsze znaczenie będą miały jednak zmiany dotyczące zasad przeprowadzenia egzaminów maturalnych. MEN zdecydowało się zmienić harmonogram zgłaszania wybranych przedmiotów zdawanych na maturze. W składanych do 20 grudnia deklaracjach uczniowie nie będą mogli dokonywać żadnych zmian.

– Wprowadzenie sztywnego terminu jest właściwe, bo nauczy uczniów odpowiedzialności za własne decyzje. W ubiegłym roku w naszej szkole na 480 uczniów zdających maturę 385 zmieniło swoją deklarację. A szkoła musi wypisywać nowe deklaracje i na nowo ustalać skład komisji egzaminacyjnych – tłumaczy Zygmunt Kamiński, dyrektor LO im. Jana Zamoyskiego w Zamościu.

Niewykluczone także, że od przyszłego roku szkolnego maturzyści później poznają harmonogram sesji maturalnej. Zgodnie z rozporządzeniem dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej (CKE) będzie musiał przedstawić go uczniom najpóźniej na trzy, a nie jak dotychczas cztery miesiące przed rozpoczęciem egzaminów.

– Do 10 stycznia zestawienia deklaracji uczniów muszą zostać przesłane do okręgowych komisji egzaminacyjnych, a następnie do CKE. Te terminy uniemożliwiają określenie harmonogramu sesji maturalnych na cztery miesiące przed egzaminami – tłumaczy Maria Magdziarz z CKE.

– Zmiana terminu ogłaszania harmonogramu matur nie wpłynie w znaczący sposób na organizację pracy szkoły, ale dla uczniów może być to problem, gdyż pewnie woleliby wcześniej wiedzieć, w jakich terminach będą zdawać konkretne egzaminy – uważa Krystyna Cięciwa, wicedyrektor krakowskiego LO im. Stanisława Wyspiańskiego.

Inne przedmioty

Z punktu widzenia uczniów zaletą nowego rozporządzenia będzie natomiast wprowadzenie możliwości zdawania na maturze filozofii, informatyki oraz języka łacińskiego i kultury antycznej jako przedmiotów obowiązkowych, a nie dodatkowych. Będzie można je zdawać za dwa lata.

– Uczniowie już teraz dopytują się o możliwość zdawania filozofii. Liczby wybieranych przedmiotów nie powinno się ograniczać, pod warunkiem utrzymania wysokiego poziomu ich nauczania – mówi Regina Lewkowicz.

Jej zdaniem w przeciwnym razie zdawanie nowych przedmiotów będzie jedynie ucieczką przed trudniejszymi przedmiotami.

Zgodnie z projektem rozporządzenia zmienią się także zasady zdawania egzaminów gimnazjalnych. Od 2009 roku gimnazjaliści będą musieli zdawać trzeci egzamin obowiązkowy – z nowożytnego języka obcego, którego uczą się jako przedmiotu obowiązkowego. W przypadku gdy wychowanek uczy się więcej niż jednego języka, jego rodzice złożą dyrektorowi deklarację o wyborze jednego z nich jako przedmiotu zdawanego na egzaminie.

Nie będzie amnestii

W projekcie rozporządzenia przygotowanego przez MEN znalazły się także rozwiązania zapowiadane wcześniej przez ministra Romana Giertycha. Od 2008 roku maturzyści będą musieli zdać wszystkie egzaminy maturalne (przestanie bowiem obowiązywać tzw. amnestia maturalna), ale będą mieć prawo do sierpniowej poprawki, jeśli obleją jeden przedmiot. Dodatkowy sprawdzian poprawkowy ma być przeprowadzany po 15 sierpnia każdego roku.

– MEN nie miał wyjścia. Na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego musiał uporządkować system zdawania matur i wycofać się z amnestii maturalnej – tłumaczy prof. Tomasz Borecki, wiceprzewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

Z kolei od 2010 roku wszyscy maturzyści będą musieli zaliczyć obowiązkowy egzamin maturalny z matematyki. Wcześniej resort edukacji zapowiadał, że obowiązkowa matematyka na maturze zostanie wprowadzona już w 2009 roku.

/Łukasz Guza/

Majka26-03-2007 15:58:53   [#1759]
Filozofia miała być w 2006, ale "jakoś" im się zapomniało.  Teraz 2009... no zobaczymy.
Jersz26-03-2007 16:30:03   [#1760]

!!!

– Uważam, że nie ma żadnych obaw co do zawyżania średniej uczniów przez ocenę z religii. Przecież po włączeniu religii sumę wszystkich ocen będzie dzielić się np. w szkołach średnich nie przez 11, a 12 przedmiotów – tłumaczy arcybiskup Tadeusz Nycz.

Hmmm , albo żurnalista błędnie zacytował wypowiedź biskupa, albo ... ksiądz biskup jest typowym humanistą.

jerzyk26-03-2007 23:41:31   [#1761]
 
2007-03-26 18:29]
Grupa Wyszehradzka/ Spotkanie przedstawicieli ministerstw edukacji państw

Przedstawiciele ministerstw edukacji państw Grupy Wyszehradzkiej, którzy spotkali się w poniedziałek w Warszawie uzgodnili potrzebę wymiany doświadczeń i przykładów dobrych praktyk w dziedzinie przeciwdziałania i eliminacji agresji oraz przemocy w szkołach.

Jak mówili na konferencji prasowej po spotkaniu wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski i ambasador Czech w Polsce Bedrich Kopecky, problem przemocy w szkołach jest zjawiskiem, które występuje w całej Europie, dlatego ważne jest stworzenie płaszczyzny wymiany doświadczeń i spotkań ekspertów z zainteresowanych państw europejskich oraz organizacji pozarządowych.

Orzechowski wyraził nadzieję, że w przyszłości przedstawiciele państw Grupy Wyszehradzkiej zabiorą wspólnie głos na temat przemocy w szkole i przeciwdziałania jej, "tak by był to wyraźny głos na forum Unii Europejskiej".

Poinformował także, że podczas poniedziałkowego spotkania strona polska przedstawiła delegacjom z Czech, Słowacji i Węgier, założenia rządowego programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkołach".

Ambasador Kopecky mówił zaś że, dzięki spotkaniom i wymianie doświadczeń uczestnicy ich mogą poznać co, który z krajów robi dobrze i nauczyć się czegoś od innych. Pytany przez dziennikarzy w jaki sposób w Czechach rozwiązywany jest problem przemocy w szkołach, podkreślił ważną rolę prewencji, organizowania atrakcyjnych dla młodych ludzi form spędzania czasu oraz wychowania w duchu tolerancji dla drugiego człowieka. "Nietolerancja może być zalążkiem przemocy" - podkreślił.

Ambasador pytany był także o stosunek do przygotowywanego przez polski resort edukacji projekt specjalnej ustawy, która wprowadzi zakaz propagowania homoseksualizmu na terenie szkół i placówek oświatowych. "To u nas byłoby wykluczone" - odpowiedział. Dodał, że "to jest sprzeczne z tolerancją dla drugiego człowieka".

W połowie marca Orzechowski zapowiedział, że zgodnie z przygotowywaną ustawą osoby, które złamią zakaz propagowania homoseksualizmu w szkołach, będą podlegały karze ograniczenia wolności lub grzywny. W przygotowywanej ustawie ma znaleźć się także zapis dotyczący zwalniania z pracy nauczycieli promujących homoseksualizm.

Przyjęty na początku marca przez polski rząd "Program zero tolerancji dla przemocy w szkołach" przewiduje m.in. utworzenie ośrodków wsparcia wychowawczego dla uczniów uniemożliwiających normalną, spokojną naukę innym, monitorowanie za pomocą kamer wejść do szkół oraz możliwość wprowadzenia przez samorządy tzw. godziny bezpieczeństwa dla dzieci i młodzieży - czyli zakazu przebywania w miejscach publicznych w porze nocnej osób nieletnich bez opieki osoby dorosłej.

Program zakłada także wprowadzenie zmian w prawie, zgodnie z którymi dorośli, którzy udostępnili (np. sprzedali) alkohol małoletnim, mieliby odpowiadać za czyny popełnione przez nich pod jego wpływem. Nauczyciele i dyrektorzy szkół mają mieć zagwarantowaną ochronę prawną przewidzianą dla funkcjonariuszy publicznych, szkoły zaś mogą zostać zobligowane do zainstalowania i aktualizowania w komputerach szkolnych filtrów zabezpieczających przed dostępem w internecie "do treści, które mogą stanowić zagrożenie dla prawidłowego rozwoju psychicznego uczniów". Szkoły mogą też wprowadzić jednolite stroje dla uczniów.

Część z propozycji zawartych w programie znalazła swe odzwierciedlenie w nowelizacji ustawy o systemie oświaty, którą ma się w tym tygodniu zająć Senat.

Założenia do programu "Zero tolerancji" wicepremier, minister edukacji Roman Giertych przedstawiał już m.in. w Brukseli na posiedzeniu rady ministrów edukacji państw UE.

grażka27-03-2007 09:20:05   [#1762]

http://www.gazetawyborcza.pl/1,75478,4016586.html

Przepis na dziką hordę

Witold Kędzierski, Biały Bór 2007-03-27, ostatnia aktualizacja 2007-03-27 07:30

Jak minister Giertych sprawdzał, że szkoła jest pełna patologii i wymaga dokręcenia śruby, czyli programu "Zero tolerancji" - opowiada nauczyciel z zachodniopomorskiego miasteczka. Apeluje o niepoddawanie się czarnej pedagogice

XVII LO w Szczecinie,listopad 2006. Tzw. Giertychowska "trójka" - wizytator z kuratorium, policjant i samorządowiec - za pomocą ankiet sprawdza stopień demoralizacji
1-->
Jestem nauczycielem w niewielkim miasteczku zagubionym na rubieżach Pomorza Zachodniego. Uczę w szkole podstawowej i gimnazjum. Media mnożą relacje przypadków mające dowieść, że szkoła to miejsce systematycznych prześladowań "zdrowej" młodzieży przez zdeprawowane bandy. Zasadność tej opinii mogły potwierdzić (lub jej zaprzeczyć) zlecone przez ministra Giertycha badania. Mogło tak być, pod warunkiem że zostałyby przeprowadzone rzetelnie.

Uczestniczyłem w "badaniach" w podstawówce i gimnazjum. Kwestionariusz dotyczył m.in agresji, fali, wymuszeń i kradzieży, palenia papierosów, picia alkoholu i brania narkotyków. Ankiety wypełniane były zbiorowo (!!!) w kilkudziesięcioosobowych grupach nauczycieli, przedstawicieli rodziców i reprezentantów uczniów.

Prowadzący spotkanie czytał pytanie na głos, następnie cała grupa udzielała wspólnej odpowiedzi dotyczącej częstotliwości występowania podanego w pytaniu zjawiska (np. brania narkotyków) w zakresach: wcale, bardzo rzadko, rzadko, często, bardzo często, nie mam wiedzy.

Dochodziło do karykaturalnych sytuacji. W grupie nauczycieli padła uwaga, aby tak dobierać odpowiedzi, żeby wyniki nie były zbyt rozbieżne z wynikami grup uczniowskiej i rodzicielskiej.

Dzieci były strofowane przez prowadzącą "badania" panią wizytator, a ich odpowiedzi zostały przeinaczone.

Wyniki opracowano w tempie ekspresowym, dyrektorzy zostali wezwani na dywanik do kuratoriów, gdzie dowiedzieli się, iż rzeczywistość szkolna jest tragiczna, pełna patologii i wymaga natychmiastowych i radykalnych posunięć.

Program "Zero tolerancji" został usankcjonowany.

Według ministerialnych "diagnostów" i przyklaskujących im "autorytetów" musimy wybierać między kompletnym bezhołowiem a powrotem do szkoły "tradycyjnej" z dobrze nam, dorosłym, znanymi instrumentami egzekwowania autorytetu w postaci zapędzania do kąta, łap dawanych piórnikiem, kręcenia uszu itd. Te poglądy firmują bezwstydnie znani oficjele, wygłaszając w mediach publicznych opinie w rodzaju: "Dzieci, które nie dostają w skórę, wyrastają na złych ludzi".

Pokazywanie tych dwóch skrajności jako jedynych możliwości jest fałszywe.

Dobrze się mają programy edukujące rodziców i pedagogów do wychowywania oparte na prostych przesłaniach: "Kocham cię i chcę wychować na człowieka wolnego. Wolność jednak wiąże się z odpowiedzialnością za swoje postępowanie. Ustalimy więc zasady, których przestrzegania będziemy pilnować, a ich złamanie spotka się z ustalonymi umową konsekwencjami".

Dlaczego tak? Ponieważ dzieci nie rodzą się złodziejami, narkomanami czy bandytami. Stają się nimi, obcując z nami - dorosłymi. Dzieci obdarzone bezwarunkową miłością, którym jednocześnie postawiono wymagania na miarę ich możliwości, raczej nie zejdą na manowce.

Dlaczego nie chce tego zauważyć i wesprzeć minister? Można się domyślać, że jak większość z nas, pokolenia rodziców, nosi w sobie atawistyczne przekonanie, że tylko przemocowa szkoła zapędzająca dzieci do kozy działa skutecznie. Znam rodziców, którzy z dumą mówią, że byli bici przez swoich nauczycieli i wyrośli na "porządnych ludzi".

Można postawić pytanie: "Dlaczego ci dobrze wychowani i porządni rodzice wyprodukowali dziką hordę zdeprawowanych bydlaków, którzy według aktualnej diagnozy ministerialnej masowo zaludniają szkoły?".

Sytuacja, w której trzeba potraktować dziecko jak osobę, okazać mu szacunek i konsekwentnie pilnować ustalonych zasad, jest trudniejsza niż rygor, awantura po wywiadówce i od czasu do czasu lanie.

My uciekamy od wolności jak w rozprawie Fromma, bo jest trudna. Dzieci też uciekają. Wolą lanie raz na trzy miesiące. Potem mają spokój i mogą robić swoje.

Nie uciekniemy jednak od pytania, czy nasze dzieci mają być tresowane, aby były posłuszne i uległe, za pomocą atrap wychowawczych, czy też mają być wychowywane na istoty wolne, wrażliwe i myślące, które jeśli coś robią, to z przekonaniem, a nie dlatego, że za plecami stoi dorosły dozorca. O to idzie w zamieszaniu wokół kształtu szkoły i żaden człowiek, który się o ten kształt martwi, nie ma dziś prawa milczeć.

PS W sprawie mundurków. Co mam powiedzieć dzieciom, którym starałem się wpoić, że mogą mieć różowe włosy i zielone paznokcie i to ich nie zmieni jako ludzi. Że ważna jest praca nad sobą, mądrość i dobre serce. Chyba ubiorę pióropusz i przepaskę z trawy. Statystycznie to też mundurek.

<b>Nauczycielom (i nie tylko), którzy chcieliby nawiązać kontakt z autorem powyższego listu otwartego, podajemy jego adres e-mailowy: vito36@wp.pl </b>
Gaba27-03-2007 20:55:25   [#1763]

no! tark trzymać... coś mi kazało na to przepraszam czekać

Giertych: panie Jurku, przepraszam
- dodane 1 godzinę i 6 minut temu
Jurek Owsiak. Na koszulce, którą trzyma w ręku napis: "po siódme przepraszam".
(fot. PAP / Lech Muszyński)


"Panie Jurku, przepraszam za całe nieporozumienie" - tak rozpoczął rozmowę telefoniczną z szefem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy minister edukacji Roman Giertych. Pisze o tym na stronie fundacji Jurek Owsiak.


Ministerstwo Edukacji Narodowej nakazało kuratorom, żeby sprawdzili, czy uczniowie, nauczyciele i rodzice są zmuszani do udziału w akcjach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.


REKLAMA Czytaj dalej

NPB("005");


if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} Owsiak przeprosiny ministra przyjął. "Jest to duże wydarzenie, ponieważ to słowo w ustach naszych polityków raczej nie jest często... Co ja mówię! W ogóle nie jest używane" - napisał do internautów Owsiak. Dodał: "Podziękowałem i zaprosiłem do zapoznania się ze wszystkim materiałami dotyczącymi naszego programu edukacyjnego Ratujemy i Uczymy Ratować, który prowadzimy od kilku miesięcy. To był dobry i ważny telefon". (bart
Małgoś27-03-2007 22:31:10   [#1764]

http://www.pardon.pl/artykul/1220/geje_w_szkole_powinni_tego_zabronicGeje w szkole. Powinni tego zabronić?

(Fot. PAP)

(Fot. PAP)
Rzecznik Praw Dziecka przemówiła po raz kolejny. Znowu zabrzmiało jak przekaz z kosmosu.

Rafał Madajczak

malmar1528-03-2007 17:38:33   [#1765]

SLD zaskarży do TK stopnie z religii

Szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński poinformował dziś w sejmie dziennikarzy, że jego partia zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego zapowiedziane przez MEN rozporządzenie ministra edukacji narodowej, w myśl którego do średniej ocen na świadectwach wliczane byłyby oceny z religii.

- Mamy do czynienia z naruszeniem przepisów konstytucyjnych - powiedział Szmajdziński. Dodał, że konstytucja mówi wyraźnie, iż państwo zachowuje niezależność i bezstronność wobec kościołów i związków wyznaniowych.

Rzeczniczka prasowa Ministerstwa Edukacji Narodowej Aneta Woźniak potwierdziła we wtorek, że w projekcie nowego rozporządzenia ministra zapisano, iż stopień z religii będzie wliczany do średniej ocen na świadectwach szkolnych od roku szkolnego 2007-2008.

malmar1528-03-2007 17:39:10   [#1766]

"Kto ostatni kopnie nauczyciela, ten frajer"

Wyzwiska, rzucanie krzesłami w nauczycieli - to niektóre "zabawy" uczniów gimnazjum na stołecznej Pradze- Północ.

Do sądu rodzinnego trafią wnioski policji wobec ośmiu 14-latków z zarzutami naruszania nietykalności cielesnej nauczycieli, znieważania ich i zakłócania porządku podczas lekcji.

Jak podała w środę stołeczna policja, do funkcjonariuszy zgłosił się nauczyciel, który od początku roku szkolnego był prześladowany przez kilku uczniów. Policja ustaliła, że "wzięli oni na cel" dwóch wykładowców.

Podczas lekcji wobec nauczycieli padały wulgarne wyzwiska. Codziennością było zwracanie się do nich per "ty". Padały takie sformułowania, jak np. "Odwal się". Uczniowie wymyślili też zabawę w "durnia". Przywódca grupy rzucał najpierw hasło: "Kto ostatni kopnie nauczyciela, ten frajer".

Młodzież rzucała też w nauczycieli krzesłami i papierowymi samolotami; zagradzała im drogę, tak, by nie mogli przejść. Ponadto uczniowie spali w ławkach, pluli na zeszyty i na siebie, próbowali zmusić do zmiany ocen, wyrzucali zeszyty przez okna.

Mimo wielokrotnych uwag wpisywanych do dzienniczków uczniów, taka sytuacja trwała kilka miesięcy. Cierpliwość nauczyciela skończyła się, gdy rzucono w niego plastikową butelką - po tym, jak zwrócił uczniom uwagę, że podczas lekcji nie pije się.

Policjanci przez kilka dni przesłuchiwali uczniów. W czwartek sprawa trafi do sądu rodzinnego. Najbardziej agresywni nastolatkowie odpowiedzą za naruszanie nietykalności cielesnej i zakłócanie porządku. Takie zarzuty usłyszeli 14-letni chłopcy: Daniel G., Krzysztof K., Robert T., Patryk K., Kamil R., Kamil O., Norbert Sz. i Janusz S. Czterech z nich było już notowanych m.in. za pobicia, kradzieże, groźby, zabór pojazdu w celu krótkotrwałego użycia, rozboje, włamania.

Źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Ewa 1328-03-2007 19:38:21   [#1767]

Dyrektorzy szkół stracą pracę

Dyrektorzy szkół stracą pracę

MEN: Kadry kierowniczej w oświacie nie mogą tworzyć osoby odmawiające lustracji. Pracę stracą dyrektorzy, którzy nie wprowadzą programu naprawczego w szkołach. Kandydaci na dyrektorów będą musieli odciąć się od komunistycznej przeszłości.


/**/ ........ całość w Gazecie Prawnej  - Opublikowano: 2007-03-28

http://kadry.infor.pl/aktualnosci/45985,Dyrektorzy-szkol-straca-prace.html

ankate28-03-2007 19:51:35   [#1768]
Czy ktoś jest w posiadaniu wzoru odcięcia :-))))) Szczerze mówiąc to co jest w ww. Gazecie Prawnej wcale nie jest do śmiechu, to jakaś paranoja...
Adaa28-03-2007 19:53:49   [#1769]

chociaz raz uprzedzę kolezanki

Ewo, warto czasem skorzystac z szukajki, warto również przegladac forum

powielanie tematów wskazuje na to,ze nie korzystasz z szukajki i nie przegladasz uważnie forum

bardzo nieladnie;-))

http://oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=21105#FBK

hania28-03-2007 21:21:10   [#1770]
http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1342&wid=8792600&rfbawp=1175109516.865&ticaid=1377d&_ticrsn=5
bogda428-03-2007 22:10:48   [#1771]

może nie z prasy

 http://www.konferencja2007.szkolapolska.pl/?article=1
jatoja28-03-2007 22:58:08   [#1772]

wzór odcięcia ( dla chętnych)

Ja .... ( imie i nazwisko)..., świadomy...etc., infprmuje niniejszym, że...... ( imie i nazwisko kolegi/kolezanki z niezaprzyjaźnionej szkoły) nie odcięła się od...( tu wymienić od czego sie nie odcięła)

Oświadczenie to przesłać w ciągu pięciu dniu do 50 zaprzyjaźnionych kolegów/ koleżanek. W przeciwnym razie spotka cię 7 nieszczęść i w ogóle.
grażka29-03-2007 00:11:11   [#1773]
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34317,4019022.html
AnJa29-03-2007 08:16:08   [#1774]

chyba oświatowy?

za Onetem:
"Gazeta Wyborcza": Ksiądz Henryk Jankowski otrzyma Medal KEN. Wicepremier Roman Giertych dwa tygodnie temu spotkał się z prałatem w Ministerstwie Edukacji. Kilka dni potem ogłoszono, że prałat zostanie uhonorowany najwyższym resortowym odznaczeniem - Medalem Komisji Edukacji Narodowej.
- Otrzyma je za współpracę z wieloma szkołami i fundowanie stypendiów uzdolnionej młodzieży - mówi Mariusz Olchowik, prezes Instytutu księdza prałata Henryka Jankowskiego.

- Mógłbym wymienić bardzo wiele zasług księdza prałata Jankowskiego, ale nie w dziedzinie edukacji - mówi "GW" arcybiskup gdański Tadeusz Gocłowski. - Dlatego jestem tą inicjatywą zadziwiony i wyrażam współczucie panu ministrowi Giertychowi.

Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz nie mógł uwierzyć, kiedy gazeta poinformowała go o inicjatywie wicepremiera: - Czytam rozporządzenie i nie widzę punktu, którego kryteria spełniałby ksiądz Jankowski. Chyba że minister Giertych uznał, że bursztynowy ołtarz budowany przez prałata to wybitne dzieło plastyczne wywierające szczególnie wartościowy wpływ wychowawczy i edukacyjny.

- Przyznanie medalu księdzu Jankowskiemu to kpina ze środowiska nauczycielskiego. Minister tym gestem załatwia po prostu swoje partykularne polityczne interesy - dodaje Broniarz.

"GW" zapytała biuro prasowe MEN, za co konkretnie zostanie odznaczony gdański duchowny. Odpowiedzi nie otrzymała."

tiaaaaa
annah29-03-2007 10:58:20   [#1775]

Poprawianie Giertycha

Aleksandra Pezda 2007-03-29, ostatnia aktualizacja 2007-03-28 20:18

Obowiązkowe mundurki w szkołach mają u senatorów spore szanse, ale z "Taniego podręcznika" mogą zostać strzępy.

Zobacz powiekszenie
Fot. Paweł Małecki / AG
Wczorajsze targi Edukacja 2007 - pokaz wzorów szkolnych mundurków
var rTeraz = new Date(1175158580310); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
1-->
Senator PiS Przemysław Alexandrowicz: - Ustawa Giertycha jest zła, przyjmiemy ją, ale z mnóstwem poprawek.

Wczoraj Senat debatował nad nowelizacją ustawy oświatowej LPR i ministra edukacji Romana Giertycha. To pierwszy projekt, który przeszedł przez sejmową speckomisję "Solidarne państwo" (tworzą ją wyłącznie posłowie koalicji, przyjmują najważniejsze dla rządu ustawy).

Projekt Giertycha i LPR krytykowały wczoraj równo i opozycja, i PiS. Różnili się tylko w tym, co dalej z nim robić.

PO chciało odrzucenia całości. - To zbiór pomysłów ministra edukacji spisanych na kolanie - mówił Andrzej Owczarek (PO). - Na 16 proponowanych przez MEN zapisów siedem już istnieje, tylko w innej formie (chodzi np. o mundurki czy monitoring szkół), trzy trzeba było wykreślić jako niezgodne z konstytucją, a do czterech brakuje rozporządzeń - wymieniał.

Nie lepsze zdanie o projekcie mieli senatorowie PiS. - Jest tam jeden dobry zapis, dla którego warto nowelizację przyjąć - egzaminy eksternistyczne (dla dorosłych) przed niezależną komisją - uzasadniał, dlaczego mimo zastrzeżeń chce dalszej pracy nad nowelizacją, senator Alexandrowicz z PiS. Jego klub zgłosił wczoraj tyle poprawek, że np. z ministerialnego programu "Tani podręcznik" może zostać tylko tytuł.

Czy nie lepiej napisać nowelizację od nowa, niż wprowadzać dziesiątki zmian? - Nie. Bo Giertychowi bardzo na tej ustawie zależy, a my musimy się wywiązać z umowy koalicyjnej - tłumaczy "Gazecie" anonimowo parlamentarzysta z PiS. - Jedyne, co możemy zrobić, to walczyć po cichu, czyli poprawkami - dodaje.

Minister Giertych na debatę nad swoim projektem wpadł na kilka minut. Powiedział senatorom, że najbardziej mu zależy na uchwaleniu obowiązkowych mundurków. I poszedł na Marsz dla Życia.

Senator Edmund Wittbrodt (PO, minister edukacji w rządzie Jerzego Buzka): - Mamy połowę kadencji, a Senat dotąd nie miał szans na dyskusję z ministrem Giertychem. Za to mamy jego ustawę, która psuje rynek podręczników oraz cofa reformę oświaty i budowę społeczeństwa obywatelskiego.

Co chce zmienić Senat?

• Wybór dyrektorów szkół - LPR zgłosił do nowelizacji zapis, że decydujący głos w wyborze dyrektorów szkół będzie miał kurator (dziś wybierają ich samorządy, a kurator opiniuje kandydata). Biuro legislacyjne Senatu uznało to za niezgodne z konstytucją, bo nie było konsultacji społecznych. Po protestach samorządów i środowisk oświatowych min. Giertych zapowiedział wycofanie się z tego zapisu. W Senacie jest taka poprawka.

• Program „Tani podręcznik” - MEN i Sejm ustalili tak: szkoła wybiera własny zestaw podręczników, tylko po jednym tytule do każdego przedmiotu na cały rocznik. Zmiana zestawu najwcześniej po trzech latach. Krytykowały to szkoły, rodzice i wydawcy. Najdalej idąca poprawka w Senacie mówi, że szkoła może wybrać więcej tytułów niż jeden, o ile uzna to za konieczne (a przynajmniej do nauki języka obcego). Inna poprawka ma przesunąć wprowadzenie programu na 2008 r.

(Obowiązkowe mundurki - minister Giertych chce jednolitego stroju uczniów w podstawówkach i gimnazjach. Ten pomysł podoba się całej koalicji, więc zapewne przejdzie. Senator Jan Szafraniec (LPR) przekonywał:- To budzi poczucie wspólnoty między uczniami. Świadczy o tym wielowiekowa tradycja w wielu krajach: Australii, Korei Południowej, Malezji, na Filipinach, w Niemczech. W Nowej Zelandii nawet kolor skarpetek jest określony - uczniowie noszą szare skarpety, a uczennice białe kolanówki.

Dzisiaj poprawkami zajmie się senacka komisja, a potem Senat będzie głosował całą nowelizację ustawy.
Majka29-03-2007 16:20:50   [#1776]

:)

"arcybiskup gdański Tadeusz Gocłowski:
- Dlatego jestem tą inicjatywą zadziwiony i wyrażam współczucie panu ministrowi Giertychowi."
Majka29-03-2007 16:23:52   [#1777]
PRZEGLĄD PRASY. Wódkę z sokiem i ajerkoniak w tubkach można od niedawna kupić w niektórych warszawskich sklepach i pubach - podaje dzisiejsze "Życie Warszawy". Drinki są sprzedawane w cenie pasty do zębów.

Drinki w tubce mają 10,5 proc. zawartości alkoholu, duże kosztują 7,5 zł. Na razie dostępne są w 22 sklepach i ośmiu klubach w Warszawie, a także w Poznaniu i we Wrocławiu, jednak austriacki producent chce rozszerzyć sprzedaż na teren całego kraju.

- To praktyczne opakowanie. Takiego drinka można włożyć na imprezie do torby bez obaw, że się wyleje - mówi dla "ŻW" Ewa Kauicz, przedstawiciel dystrybutora alkoholu w tubkach. Jak dodaje, do tubki nie można też dosypać narkotyku lub środka usypiającego.

Tubki ułatwią młodzieży picie?

Wychowawcy i przedstawiciele organizacji walczących o wychowanie w trzeźwości obawiają się, że tubki ułatwią młodzieży dostęp do alkoholu, a także, że nie typowe opakowania będą atrakcyjne dla młodych ludzi szczególnie atrakcyjne.

http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,4022884.html
Majka30-03-2007 06:50:38   [#1778]

to serio jest???

Precz z Brzechwą
Jan Brzechwa (prawdziwe nazwisko Lesman) nie jest godny, by patronować szkołom, przedszkolom i ulicom w dziesiątkach polskich miast



Nie ma wśród jego utworów wierszy sławiących bohaterstwo polskiego oręża, patriotyzm i wierność Kościołowi. W zamian pożal się Boże "poeta" bez skrupułów zatruwa młode polskie umysły wirusem "gorszości" w porównaniu z innymi. Nie trzeba nawet pisać, kim, zdaniem poety o nazwisku Lesman, ukrywającego się jedynie za pseudonimem Brzechwa, są owi "lepsi"!

Redakcji "Stanu Przejściowego" udało się dotrzeć do tajnego uzasadnienia wniosku Ligi Polskich Rodzin, która zażądała usunięcia nazwiska Jana Brzechwy z listy patronów ulic najpierw we Wrocławiu, a następnie w całej Polsce. Ideę wsparł już wicemarszałek sejmu Janusz Dobrosz (kiedyś PSL, obecnie LPR).

Oto najważniejsze fragmenty dokumentu, który zdobyliśmy.

2.

Jan Brzechwa (prawdziwe nazwisko Lesman) nie jest godny, by patronować szkołom, przedszkolom i ulicom w dziesiątkach polskich miast. Nie zasługuje, by płody jego nienawistnego pióra kształtowały wyobraźnię milionów Polaków. Nie tylko z powodu ukrywanych przez lata wierszy sławiących komunizm, sowiecką armię i Józefa Stalina. Znacznie większych spustoszeń dokonały niewinne na pierwszy rzut oka wiersze, za pośrednictwem których przez kilkadziesiąt lat Lesman-Brzechwa sączył w umysły polskich dzieci jad kompleksów, niewiary w siłę narodu i bezbożność.

Mali Polacy w jego wierszach to wyłącznie niepoprawni zarozumialcy (Samochwała w kącie stała / I wciąż tak opowiadała), notoryczni kłamcy (Pomyśl tylko, co ty pleciesz! / To zwyczajne kłamstwo przecież) i godne pogardy nieroby (Na tapczanie siedzi leń, / Nic nie robi cały dzień).

Z poematów takich jak Pchła szachrajka czy Szelmostwa Lisa Witalisa wynika wprost, że Polacy to także oszuści, naciągacze, populiści, a w dodatku germanofile (Był Witalis rodem z Polski, lecz kapelusz miał tyrolski). Nie trzeba chyba dowodzić, iż jest to w oczywisty sposób realizacja tego samego programu, który w okresie II wojny światowej miał uczynić z Polaków podludzi.
(...)

Zło, na które dzieci na całym świecie zostały narażone dopiero w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy to rozpoczęło się szaleństwo związane z kolejnymi tomami przygód Harry'ego Pottera, zaatakowało małych Polaków już pół wieku wcześniej, właśnie przygodami Ambrożego Kleksa, które wyszły spod pióra Lesmana. Już choćby to wystarczy, by ostatecznie wykreślić go z grona osób, którym powierzamy dusze i umysły naszych dzieci.

6.

Jak udało się nam dowiedzieć, Liga Polskich Rodzin przygotowuje kolejny wniosek o skreślenie z listy lektur i usunięcie z grona patronów polskich ulic i szkół Juliana Tuwima. Jednym z argumentów ma być ośmieszający polski parlamentaryzm wiersz Ptasie radio.
http://czytelnia.onet.pl/0,1401638,3,artykuly.html
Gaba30-03-2007 07:42:46   [#1779]

i Konopnicką też... na szfot, bo nie dość, że dzieciów miała wprawdzie jak mrówków, ale każde z innym, to jeszcze zabił się dla nie smarkacz w Wiedniu, a i... pewną młodą poetkę przygarnęła za mocno pod koniec swego ciekawego życia czyli była bi.

No to problem...

PS. Etap poprawiania programów i podręczników na lepsze ideologicznie mieliśmy już...

odsyłam do arcyciekawej pracy:

p. dr Joanna Wojdon (z Wrocławia), Propoganda polityczna w podręcznikach do szkól Polski Ludowej (w latach 1944-1989), Toruń 2001...

 

- praca jest śmieszna i straszna, nawet matematykę zbałamucono i zatruto...

-

annah30-03-2007 08:18:18   [#1780]

"Tani podręcznik"? Nie teraz

Aleksandra Pezda 2007-03-30, ostatnia aktualizacja 2007-03-29 20:11

Senatorzy przesuwają program "Tani podręcznik" o rok. I to z dużymi zmianami

1-->
Senackie komisje nauki i samorządu poprawiały wczoraj nowelizację ustawy oświatowej przygotowaną przez LPR i ministra edukacji Romana Giertycha. Znajduje się w niej m.in. program "Tani podręcznik", który oprotestowali już nauczyciele, księgarze i wydawnictwa.

Senatorzy zdecydowali przede wszystkim, że program ruszy najwcześniej w 2008 roku, czyli rok później, niż planował MEN. - Za późno wchodzi ta ustawa, żeby wydawnictwa mogły przygotować ofertę już na wrzesień tego roku - argumentował Przemysław Alexandrowicz z PiS.

Poza tym szkoła będzie mogła dla jednego rocznika (np. wszystkich klas szóstych) wybrać trzy podręczniki do danego przedmiotu (np. języka angielskiego). Giertych chciał ograniczyć ten wybór tylko do jednego tytułu.

Pozostał wprawdzie zapis wcześniejszy, że tak wybrane książki będzie się zmieniać raz na trzy lata. Ale jest też furtka, która pomoże szkołom obejść to ograniczenie: "w uzasadnionych wypadkach" zestawy będzie można wymienić częściej, byle nie w trakcie roku szkolnego.

Zadowoleni mogą być księgarze, bo senatorzy zrezygnowali z proponowanego przez MEN zapisu, że to dyrektor szkoły powinien zapewnić uczniom dostęp do wybranego przez szkołę zestawu podręczników (czyli mógłby ściągnąć książki z wydawnictwa z pominięciem księgarń). Teraz dyrektor szkoły będzie odpowiedzialny tylko za kiermasz książek używanych.

Według ministra Giertycha dzięki "Taniemu podręcznikowi" książki dla uczniów miały być tańsze nawet o 30 proc. Jak chciał to osiągnąć? Najpierw planował zakupy centralne, potem regionalne. W końcu okazało się, że nie ma prawnych możliwości, żeby to zorganizować, bo nie można zrobić przetargów i zakupów centralnych za prywatne pieniądze rodziców. - To była nieudolna próba pożenienia wolnego rynku z centralizacją rodem z poprzedniej epoki - mówił jeszcze w środę senator Edmund Wittbrodt z PO (minister edukacji w rządzie Jerzego Buzka).

Dlatego w czasie debaty nad ustawą senatorowie pytali wiceministra edukacji Sławomira Kłosowskiego, w jaki sposób ustawa w ogóle przyniesie oszczędności? - W sposób oczywisty. Łatwiej będzie młodszym odkupić książki od starszych - odpowiadał Kłosowski.

Do całej ustawy zgłoszono 51 poprawek. Senator PO Zbigniew Szaleniec apelował wczoraj, żeby "głosować ponadpartyjnie". - Ustawa jest zła, ale nie możemy wyłamać się z umowy koalicyjnej. Będziemy więc z nią walczyć po cichu, czyli poprawkami - zapowiadali z kolei parlamentarzyści PiS. I tak uzupełniające się poprawki PO i PiS przechodziły w głosowaniu, zmieniając plany Giertycha. Nie pomogły protesty wiceministra Kłosowskiego.

Senatorowie zrezygnowali wczoraj z pomysłu LPR, żeby kurator miał decydujący głos przy wyborze dyrektorów szkół. Ma być tak, jak teraz - samorządy jako gospodarze szkół wybierają ich szefów, a kurator może tylko opiniować te kandydatury.

Minister Giertych wygrał natomiast w senackich komisjach bój o mundurki - mają być obowiązkowe w podstawówkach i gimnazjach. A w szkołach w liceach i technikach dyrektor będzie mógł wprowadzić jednolity strój szkolny po zasięgnięciu opinii rady rodziców - czyli nawet wtedy, kiedy ta opinia będzie negatywna.

Głosowanie nad poprawkami i całą ustawą w Senacie zakończyło się po zamknięciu tego wydania "Gazety".
grażka30-03-2007 08:20:58   [#1781]
A w Łodzi mamy ławeczkę Tuwima - czyli precz?
Marek Pleśniar30-03-2007 08:36:52   [#1782]
byłbym za preczem za cenę zobaczenia jak jeden z pomysłodawców  wynosi ją na swoich plecach;-)
hania30-03-2007 11:01:15   [#1783]

z gazety wyborczej

Patrioci nie pojadą na wycieczki
Agnieszka Czajkowska
2007-03-29, ostatnia aktualizacja 2007-03-29 19:44
Nauczyciele nie dostają od MEN obiecanych przez Romana Giertycha pieniędzy na "wycieczki patriotyczne". - Gdy wydzwaniałem w tej sprawie do ministerstwa, miałem wrażenie, że urzędnicy w ogóle nie wiedzą, o czym mówię - skarży się Marek Jędrychowski z Wrocławia, który chce młodzież zabrać do Lwowa.
Zobacz powiekszenie
Fot. Natalia Dobryszycka / AG
Nauczyciele z IX LO we Wrocławiu Marek Jędrychowski i Franciszek Gawłowski chcieliby jeżdzić ze swoimi uczniami na patriotyczne wycieczki. Czy min. Giertych da im na to pieniądze?
Minister Roman Giertych w październiku ubiegłego roku zapowiedział, że na dofinansowywanie "wycieczek patriotycznych" w 2007 roku resort przeznaczy w sumie 22 mln zł. - Zapoznanie się z historią na miejscu, tam gdzie się ona toczyła, to ważny element wychowania patriotycznego młodzieży. Niech szkoły zabierają uczniów do miejsc związanych z "kolebką polskiej państwowości", martyrologią lub narodowym dziedzictwem za granicą - zachęcał podczas specjalnie zwołanej konferencji.

Właśnie takie wycieczki organizuje Marek Jędrychowski, nauczyciel wiedzy o społeczeństwie we wrocławskim IX LO. Z uczniami i wychowawcami jeździ głównie na Podole i do Lwowa. Co rok zabiera tam ponad setkę licealistów. Gdy usłyszał ministra w telewizji, ucieszył się. - To dobra idea, bo to nie są tanie wyjazdy. Z powodu braku pieniędzy niektóre miejsca są dla nas nieosiągalne - tłumaczy.

Kolejną wycieczkę do Lwowa zaplanował na kwiecień. Z ministerstwa jednak nie dostanie na nią grosza, choć starał się o dofinansowanie. - Od grudnia ślę maile do MEN, zaglądam na ich stronę internetową, dzwonię - mówi Jędrychowski. - Nikt nie umie mi powiedzieć, jak dotację załatwić. Mam wręcz wrażenie, że w ogóle nie wiedzą, o co pytam. To wszystko wygląda na kolejną pustą obietnicę. Ot, minister powiedział coś pod publiczkę, by być bardziej medialnym.

Ma jednak nadzieję, że uda mu się załatwić ministerialną dotację na następną wycieczkę. Marzeniem Marka Jędrychowskiego jest wyprawa do Krzemieńca, szlakiem Juliusza Słowackiego, patrona "dziewiątki". Bez pomocy finansowej trudna do zrealizowania.

Na obietnicach MEN zawiedli się tez poloniści z wrocławskiego XII LO. Od lat organizują wycieczki historyczno-literackie na Litwę. Zatrzymują się w miejscach związanych z twórczością Adama Mickiewicza. Uczniowie i nauczyciele sami opłacają wyjazdy. Tym, których nie stać, pomaga rada szkoły. - Takie wyprawy mają ogromny sens. To jedyna szkolna wycieczka, która namacalnie pokazuje to, czego uczymy na lekcjach - uważa Ewa Baj, polonistka z "dwunastki".

W tym roku chciała zabrać uczniów do Paryża, śladami Mickiewicza. Szkoła wystąpiła do MEN o dotację. - Resort odpisał nam, że dofinansowuje tylko projekty organizacji pozarządowych i nie może przeznaczyć żadnych pieniędzy dla szkoły. Nie będę tego komentować. Nadal organizujemy wycieczki we własnym zakresie - mówi nauczycielka.

W Ministerstwie Edukacji Narodowej dowiedzieliśmy się, że właśnie trwają "końcowe prace nad programem wycieczek edukacyjnych do miejsc pamięci narodowej dla dzieci i młodzieży szkolnej".

- Opracowujemy dopiero kryteria i zasady projektów realizowanych w ramach współpracy międzynarodowej na rok 2006-07 - wyjaśnia Anna Żdan z biura prasowego MEN.

Resort obiecał jednak, że wyniki prac nad programem opublikuje na swoich stronach internetowych. Ale nie wie jeszcze - kiedy.
Marek Pleśniar30-03-2007 11:21:26   [#1784]

"właśnie trwają "końcowe prace "

:-))))

grażka31-03-2007 10:16:17   [#1785]
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34317,4025108.html
grażka31-03-2007 10:17:34   [#1786]

a tu fragmenty tekstu

Senatorzy zdecydowali przede wszystkim, że program ruszy najwcześniej w 2008 roku, czyli rok później, niż planował MEN. - Za późno wchodzi ta ustawa, żeby wydawnictwa mogły przygotować ofertę już na wrzesień tego roku - argumentował Przemysław Alexandrowicz z PiS.

Poza tym szkoła będzie mogła dla jednego rocznika (np. wszystkich klas szóstych) wybrać trzy podręczniki do danego przedmiotu (np. języka angielskiego). Giertych chciał ograniczyć ten wybór tylko do jednego tytułu.

Pozostał wprawdzie zapis wcześniejszy, że tak wybrane książki będzie się zmieniać raz na trzy lata. Ale jest też furtka, która pomoże szkołom obejść to ograniczenie: "w uzasadnionych wypadkach" zestawy będzie można wymienić częściej, byle nie w trakcie roku szkolnego.

Zadowoleni mogą być księgarze, bo senatorzy zrezygnowali z proponowanego przez MEN zapisu, że to dyrektor szkoły powinien zapewnić uczniom dostęp do wybranego przez szkołę zestawu podręczników (czyli mógłby ściągnąć książki z wydawnictwa z pominięciem księgarń). Teraz dyrektor szkoły będzie odpowiedzialny tylko za kiermasz książek używanych.

 

Senatorowie zrezygnowali wczoraj z pomysłu LPR, żeby kurator miał decydujący głos przy wyborze dyrektorów szkół. Ma być tak, jak teraz - samorządy jako gospodarze szkół wybierają ich szefów, a kurator może tylko opiniować te kandydatury.

Minister Giertych wygrał natomiast w senackich komisjach bój o mundurki - mają być obowiązkowe w podstawówkach i gimnazjach. A w szkołach w liceach i technikach dyrektor będzie mógł wprowadzić jednolity strój szkolny po zasięgnięciu opinii rady rodziców - czyli nawet wtedy, kiedy ta opinia będzie negatywna.

Marek Pleśniar31-03-2007 10:54:47   [#1787]

to BARDZO dobra wiadomość

czekaliśmy na to.

przykro że Senat musiał bronić oświaty przed ministrem od oświaty

ale najważniejsze że obroniono:-)

mundurki to nieważna głupostka

ale zaburzenie równowagi władzy nad szkołami byłoby katastrofą

hunwejbinizacją szkoły ;-)

Marek Pleśniar31-03-2007 12:33:59   [#1788]

http://praca.gazeta.pl/gazetapraca/1,74786,3970312.html?as=1&ias=2&startsz=x

Po jakich studiach jest praca

Małgorzata Rawińska 2007-03-07, ostatnia aktualizacja 2007-03-07 16:36

Już od dawna matura nie wystarcza, aby znaleźć ciekawą pracę. Ale jak wybrać studia, aby mieć chociaż niewielką pewność, że znajdziemy po nich pracę, a wykonywany przez nas zawód przyniesie nam satysfakcję i... wymierne korzyści?

var rTeraz = new Date(1175337075704); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
2-->
Dzisiaj to, jaki kierunek studiów skończyliśmy, nie mówi nam, gdzie znajdziemy pracę. Ale oczywiście im szybciej zadecydujemy, co chcemy robić w życiu, tym większa szansa, że w przyszłości będziemy wykonywać wymarzony zawód. Warto też pamiętać, że studia niejednokrotnie weryfikują plany życiowe. Kilkuletnia edukacja pozwala dowiedzieć się, co nam tak naprawdę odpowiada. I niezależnie od tego, jaki kierunek wybierzemy i czy spełni on nasze oczekiwania, pamiętajmy, że studia jako takie na pewno nie zaszkodzą nam w rozwijaniu i kształtowaniu życia zawodowego.

Myśl o przyszłości

Przy wyborze kierunku studiów kierujemy się zazwyczaj wieloma czynnikami. Może to być chęć pogłębiania wiedzy w interesującej nas dziedzinie, rozwoju osobistego lub zawodowego, kontynuacja tradycji rodzinnej, moda, ochota na przedłużenie "beztroskiego" życia... Jeżeli jednak już teraz myślimy o przyszłej karierze zawodowej (a powinniśmy!), musimy z góry wiedzieć, jacy specjaliści już teraz są i jacy za 5 lat będą poszukiwani na rynku pracy.

- Warto decydować się na studia inżynierskie o ciekawych, czy też mniej popularnych specjalizacjach - mówi Izabela Kluzek-Duda, rekruterka w agencji doradztwa personalnego SelectOne. - Informatyka i wszelakie pokrewne kierunki, związane z informatyką elektroniką czy techniką, są kierunkami, po których tak naprawdę ludzi do pracy nie ma. Także osoby, które ukończyły tego typu studia i zdobyły doświadczenie, mogą liczyć na to, że bez problemu znajdą pracę i będą za nią odpowiednio wynagrodzone - dodaje.

Jeżeli jednak uważamy, że studia inżynierskie nie są dla nas, pamiętajmy, że pracodawcy przychylniej patrzą na osoby, które ukończyły tzw. twarde kierunki, czyli takie, które dają gruntowna wiedzę z wąskiego zakresu. Dzieje się tak dlatego, że wszystkie kierunki, na których przekazywana jest wiedza ogólna, w żaden sposób nie jest usystematyzowana i konkretna, obniżają naszą wiarygodność jako potencjalnych pracowników. W końcu nadal mamy tylko wykształcenie ogólne, a nie mamy konkretnej wiedzy potrzebnej do wykonywania konkretnej pracy. - Dzisiaj najbardziej rozchwytywani są specjaliści, czyli osoby, które skończyły bardzo mocno ukierunkowujące studia. I tacy ludzie w przyszłości będą mieli małe trudności ze znalezieniem pracy - potwierdza Kluzek Duda.

Choć rynek pracy gwałtownie się zmienia, od lat niesłabnącą popularnością cieszą się takie kierunki jak prawo, psychologia czy pedagogika. Wynika to zarówno z przekonania, że są one po prostu ciekawe (jak psychologia czy, ostatnio coraz modniejsze, kulturoznawstwo), jak i z chęci zdobycia prestiżowego zawodu (tak jest np. z prawem czy medycyną). Niektóre, jak wspomniane kulturoznawstwo czy politologia, uważane są, i słusznie, za łatwiejsze od studiów inżynierskich czy medycznych i dlatego są chętnie wybierane.

Jeżeli już decydujemy się na popularne studia, musimy pamiętać, że w przyszłości najszybciej pracę znajdą po nich osoby zdeterminowane, które nie wyobrażają siebie w innym zawodzie niż wymarzony. Dlatego już teraz sprawdźmy, jakie mamy szanse na pracę po skończeniu najpopularniejszych kierunków studiów.

Najpopularniejsze i najlepiej oceniane przez pracodawców

Prawo

- Prawo zawsze było i będzie, prawnicy zawsze będą potrzebni. Praktycznie każda firma ich potrzebuje - uważa Izabela Kluzek-Duda. Warto jednak pamiętać, że ten kierunek wiąże się z ciągłą edukacją i inwestowaniem w siebie. Samo jego ukończenie nie gwarantuje zdobycia dobrej pracy, pomimo że nawet ogólna wiedza prawnicza liczy się na rynku. Dlatego już na studiach musimy zadecydować, w jakiej dziedzinie czujemy się najlepiej, i w niej kontynuować pogłębienie wiedzy. Zdobycie magistra prawa jest dopiero początkiem cyklu zmierzającego do ukierunkowania się na konkretną dziedzinę. Aplikacja jest jedną z możliwości. Jej ukończenie pozwala na otworzenie własnej kancelarii adwokackiej, notarialnej czy radcowskiej. Pamiętajmy jednak, że rynek prawniczy, chociaż powoli się otwiera, nadal pozostaje hermetyczny, dlatego też ta opcja jest dostępna tylko nielicznym. Absolwenci prawa, którzy nie myślą o otwarciu własnej kancelarii, powinni się liczyć z tym, że zanim otrzymają stałą pracę, będą musieli odbyć kilka staży w instytucjach publicznych i prywatnych. Inną możliwością jest skończenie kierunkowych studiów podyplomowych i praca w korporacjach międzynarodowych.

Dobra wiadomość jest taka, że pracodawcy zazwyczaj chętnie przyjmują ludzi po prawie. Uważają, że są oni zazwyczaj konkretni i zdyscyplinowani. W końcu przebrnęli przez sito egzaminów, które nie należą do najłatwiejszych!

Ekonomia

Pomimo że kierunki ekonomiczne zajmują dosyć odległą pozycję wśród najpopularniejszych studiów, pracodawcy bardzo je sobie cenią. Przede wszystkim dlatego, że ekonomia jest kierunkiem ścisłym, dającym konkretną wiedzę o świecie.

Po tych studiach pracy też nie zabraknie

Pedagogika

Jeżeli decydujemy się studiować ten kierunek, a już szczególnie pedagogikę specjalną, powinniśmy mieć już konkretny cel zawodowy. Zdecydowanie nie jest polecany tym, którzy chcą zdobyć po prostu tytuł magistra.

Praca dla pedagogów na pewno będzie. Na fali boomu na edukację powstaje wiele nowych szkół, szczególnie prywatnych. Jedynym problemem, z jakim spotka się świeżo upieczony pedagog, są niestety niskie zarobki. Trudno też po tych studiach zrobić błyskotliwą karierę.

Medycyna

Wybierając kierunek lekarski, adept sztuki medycznej nie może zapominać, że te legendarnie już trudne studia to dopiero początek drogi do zostania lekarzem. Tak jak studia prawnicze, również medycyna wymaga nieustannego inwestowania w siebie. Oczywiście samo jej ukończenie, pozwoli nam znaleźć zatrudnienie w zawodzie przedstawiciela medycznego bądź farmaceutycznego. Jeżeli jednak ktoś marzy o tym, aby zostać lekarzem, musi jeszcze ukończyć specjalizację i odbyć odpowiednią ilość staży. Dobra wiadomość jest taka, że pracę ma zapewnioną, ponieważ lekarzy niewątpliwie w Polsce brakuje. Ale niestety to ogromne zapotrzebowanie nie przekłada się na zarobki
Farmacja

Biorąc pod uwagę ilość firm farmaceutycznych, które weszły na rynek polski, oraz ilość otwieranych aptek, absolwenci tego kierunku nie powinni narzekać na brak propozycji. Mogą mieć za to problemu ze znalezieniem pracy niezwiązanej z kierunkiem studiów.

Stosunki międzynarodowe

Marzeniem studentów tego kierunku jest praca w strukturach międzynarodowych Unii Europejskiej czy Organizacji Narodów Zjednoczonych. I niewielkiej części z nich się to uda. Na pozostałych z czekają korporacje międzynarodowe. Absolwenci tych studiów, oprócz znajomości minimum dwóch języków obcych, mogą się bowiem pochwalić dosyć gruntowną, kulturoznawczą i ekonomiczną wiedzą o rynku europejskim i amerykańskim.

Tych kierunków unikaj

Psychologia

Na pierwszym miejscu najgorzej ocenianych kierunków przez jest psychologia

- Wśród pracodawców panuje opinia, że są to ludzie, którzy mają ze sobą problemy i dlatego poszli na te studia. Oczywiście nie można generalizować - mówi Izabela Kluzek-Duda

Także jeżeli nie planujemy zajmować się psychologią kliniczną, rozpocząć kariery jako psychoterapeuta we własnym gabinecie lub też zatrudnić się się w dziale HR (najlepiej dużej firmy) może lepiej przemyśleć jeszcze raz swój wybór?

Kulturoznawstwo

Te ostatnio coraz popularniejsze studia są odbierane przez pracodawców jako jeden z kierunków przyciągających ludzi, którzy nie bardzo wiedzą, co ze sobą zrobić, nie mają pomysłu na siebie. Jeżeli rzeczywiście nie jesteśmy pewni, co chcemy robić w życiu, zdecydowanie lepiej skończyć filologię, a kulturoznawstwo robić fakultatywnie. Filologia jest zaliczana do grona kierunków twardych i dlatego jest lepiej postrzegana na rynku pracy.

Politologia

To również kierunek niekoniecznie dobrze postrzegany przez pracodawców. Panuje wśród nich przekonanie, że absolwenci politologii mają wiedzę ogólną, ale tak naprawdę nic nie wiedzą. Część z nich na pewno znajdzie zatrudnienie w strukturach państwowych, wspomagając posłów, partie, stanowiąc zaplecze merytoryczne partii. Jednak mamy tylko 560 posłów i senatorów i na taką rzeszę politologów, jaką co roku wypuszczają uczelnie, nie ma zapotrzebowania. Poza tym, jeżeli marzymy o karierze politycznej, znacznie lepsze przygotowanie zyskamy, wybierając takie kierunki jak zarządzanie czy ekonomia.

- Na pewno nie polecam podejścia "z braku laku pójdę na politologię” - dodaje Kluzek-Duda.

Socjologia

Socjologia znajduje się pomiędzy dwoma biegunami. Na pewno jest już bardziej kierunkowa niż politologia czy kulturoznawstwo. I daje dużą gwarancję znalezienia pracy w marketingu, w działach HR czy w instytucjach zajmujących się badaniem rynku i opinii publicznej.

Warto pamiętać, że takie popularne kierunki jak stosunki międzynarodowe politologia, europeistyka, administracja, psychologia, turystyka i rekreacja, dziennikarstwo, kulturoznawstwo i marketing pozwalają rozwijać wiedzę ogólną, natomiast w żaden sposób nie kształcą pod kątem później wykonywanej pracy. Nie dają też gwarancji, że znajdzie się pracę w wyuczonym zawodzie. Bo pracodawcy nie poszukują ludzi z konkretnym wykształceniem, tylko z konkretnym doświadczeniem.
grażka31-03-2007 12:56:25   [#1789]
MEN Co po lekcjach?
Jak szkoła wychowa uczniów

Ministerstwo Edukacji szykuje program wyrównywania szans dzieci z uboższych środowisk. Zapowiada zajęcia pozalekcyjne, które będą rozwijać ich zdolności oraz "kształtować pozytywne postawy społeczne". Szczegółów nie ujawnia. - Na zajęciach będzie można skorzystać z pomocy wychowawczej i konsultacji z psychologiem -mówi wiceminister Sylwia Sysko-Romańczuk. Program ma kosztować 100 mln zł.

Ministerstwo zorganizowało wczoraj w Sejmie debatę "Bezpieczna i dobra szkoła polska". Szef Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu prof. Aleksander Nalaskowski apelował, żeby o wychowaniu dyskutowali eksperci, a nie ideolodzy i politycy. Prof. Anna Raźny (częsta komentatorka Radia Maryja) mówiła z kolei, że trzeba skończyć "z liberalną ideologią" w oświacie. Rzecznik praw dziecka Ewa Sowińska podkreśliła: - Szkoła powinna uzupełniać wychowawcze działania rodziny, przekazując dziecku wiedzę i ucząc je współżycia w gromadzie. Ingerencja w działanie rodziny jest uprawniona tylko wtedy, gdy mają tam miejsce ewidentne problemy. Minister Roman Giertych zaznaczał, że szkoła musi uczyć i wychowywać. Zapowiedział, że w połowie polskich szkół do czerwca zostanie wprowadzony program naprawczy. -Nadzór pedagogiczny musi interweniować, gdy w szkołach jest niebezpieczeństwo na niespotykaną skalę - mówił.

Na konferencję nie zostali zaproszeni posłowie z Sejmowej Komisji Edukacji. -Czujemy się urażeni. To dziwne, że o tak ważnych sprawach dyskutowano w Sejmie bez udziału posłów - mówi Krystyna Szumilas z PO, przewodnicząca komisji.

mku
 
BożenaB31-03-2007 16:24:12   [#1790]

komu służy poseł i senator?

"Ustawa jest zła, ale nie możemy wyłamać się z umowy koalicyjnej."

Znaczy - wyższość interesu partii i koalicjantów nad dobrem społeczeństwa, kraju :-(((

Marek Pleśniar31-03-2007 16:30:40   [#1791]

to nadużycie i kłamstwo:

"w szkołach jest niebezpieczeństwo na niespotykaną skalę "

 

mówię z cała odpowiedzialnością to

:-)

ewa31-03-2007 16:32:12   [#1792]

marek

masz rację

też mówię z całą odpowiedzialnością

:-)

Majka31-03-2007 17:35:16   [#1793]
Prawda, pod warunkiem, że  to napisali o efektach swoich działań.
Dawno nikt nie stworzył takiego niebezpieczeństwa.
Marek Pleśniar31-03-2007 20:52:18   [#1794]

a nasz minister nie zdązył;-) sie wścieknie że go ubiegli

 

Pomysł rumuńskich nauczycieli

2007-03-31 16:47  Aktualizacja: 2007-03-31 16:58

Surowe kary dla rodziców za unikanie wywiadówek

Zapłacą równowartość blisko dwóch i pół tysiąca zł, a nawet stracą rodzicielskie prawa - takie ostre kary spotkają rodziców, którzy nie przychodzą na wywiadówki. Przewiduje je projekt ustawy, zgłoszony przez rumuński związek nauczycieli.

Rumuńscy nauczyciele chcą, żeby obecność rodziców na klasowych wywiadówkach była obowiązkowa. Powód? Za mało interesują się tym, jak uczą się i co porabiają w szkole ich pociechy. Poza tym, nauczyciele narzekają, że wielu rodziców wyjeżdża do pracy za granicę i zostawia swoje dzieci bez opieki na długi czas. A te czują się bezkarne, stają się niegrzeczne i nie przykładają się do nauki.

Żeby rozwiązać ten problem, rumuńscy wychowawcy wytoczyli najcięższe działa. Chcą, żeby już za dwukrotną nieusprawiedliwioną nieobecność na wywiadówce rodzice płacili karę. I to nie małą - równowartość dwóch i pół tysiąca zł! Na tym nie koniec. Jeśli rodzice regularnie nie będą przychodzić na wywiadówi, mogą nawet stracić prawo do opieki nad dzieckiem.

Swoje pomysły pedagodzy umieścili w projekcie ustawy, którą związek nauczycieli wysłał do rumuńskiego ministerstwa edukacji.

Gaba31-03-2007 21:12:05   [#1795]
no to nasz będzie drugi, jeszcze będzie karać za nieuczestniczenie w Radzie Rodziców... tu może byc pierwszy... - a ja jestem za a nawet przeciw.
jerzyk31-03-2007 21:33:44   [#1796]

jest paragraf znajdzie sie zołnierz

tak mawiali kiedys w wojsku, a teraz mamy to w wydaniu minstra.
 
"Minister Roman Giertych zaznaczał, że szkoła musi uczyć i wychowywać. Zapowiedział, że w połowie polskich szkół do czerwca zostanie wprowadzony program naprawczy. -Nadzór pedagogiczny musi interweniować, gdy w szkołach jest niebezpieczeństwo na niespotykaną skalę - mówił."
 
Nieważane co stwierdzą "trójki", w połowie szkół ma być program naprawczy, bo tylko w ten sposób potwierdzi się teza że "w szkołach jest niebezpieczeństwo na niespotykaną skalę ". Nieoficjalnie mówi się, że każdy wizytator ma polecenia wyznaczyć  spośrod nadzorowanych szkół odpowiednią ich  ilość  do  opracowania i wrożenia programu.
bogda402-04-2007 17:55:58   [#1797]

program poprawy higieny

 to też istotna sprawa w szkole

 http://lodz.naszemiasto.wp.pl/wydarzenia/716389.html

beera02-04-2007 19:06:57   [#1798]

w szkołach jest niebezpieczeństwo na niespotykaną skalę ".

:)))))))))))))))))

Gaba02-04-2007 19:35:24   [#1799]

oczywiście, że jest... Asiu, własnie owej skali nie spotkałaś... - wsyztsko si.ę  zgadza...

Z wielka przyjemnoscią słuchałam abp Nycza... - ciekawe, czy pojęli to słuchacze... ze do nich mówi!

Marek Pleśniar02-04-2007 19:38:01   [#1800]
podobało misie zwłaszcza to o wierzchowcu zbawiciela
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 35 ][ 36 ][ 37 ] - - [ 242 ][ 243 ]