Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 28 ][ 29 ][ 30 ] - - [ 242 ][ 243 ]
Adams13506-02-2007 08:23:21   [#1401]

Małgoś

;-) Dlatego też tak wielu kandyduje na radnych, gdyż tam można się załapać nie posiadając nawet szczególnych kompetencji /  i nie obowiązuje również żadne nawet durne rozporządzenie o kwalifikacjach ;-( /. Spokojny i o wiele mniej stresowy byt na sesjach, o wiele wyższe diety i od wychowania młodych daleko. Po prostu wyższa grzęda od oświatowego grajdoła.
grażka06-02-2007 09:19:17   [#1402]

http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,44425,3896280.html

 

Siedemnastolatka terroryzuje personel w ośrodku

Szymon Jadczak 2007-02-04, ostatnia aktualizacja 2007-02-05 10:51

Zdemoralizowana nastolatka terroryzuje ośrodek opiekuńczo-wychowawczy na os. Willowym w Krakowie, gdzie dochodzą do siebie m.in. ofiary przemocy domowej. Sąd, ministerstwo edukacji i gmina rozkładają ręce, a rozzuchwalona dziewczyna ostatnio rzuciła się z nożem na wychowawców.

W tym ośrodku dziewczęta doświadczone przez los i bliskich miały odnaleźć spokój (na zdjęciu - spotkanie wigilijne)
1-->
Ośrodek opiekuńczo-wychowawczy na os. Willowym (w najstarszej części Nowej Huty) zaadaptowano na potrzeby dziewcząt, którym nie wszystko w życiu poukładało się zgodnie z planem. - Trafiają tu dzieci z rodzin alkoholików, ofiary przemocy domowej. Staramy się stworzyć im azyl, w którym mogłyby chwilę odetchnąć - tłumaczy Grażyna Dąbroś, dyrektorka placówki.

W oczekiwaniu na tragedię

Od kwietnia ubiegłego roku dziewczynom trafiającym na Willowe nie dane jest zaznać spokoju. Odkąd sąd skierował do ośrodka Monikę K.*, działanie placówki zostało sparaliżowane. - Dziewczyna jest kompletnie zdemoralizowana. Zachowuje się agresywnie, atakuje inne dzieci i wychowawców. Jej pobyt u nas to moja zawodowa porażka - przyznaje Dąbroś, bo pracownicy ośrodka nie dają sobie rady z Moniką. - Jej miejsce jest w zamkniętym ośrodku socjoterapii. Nie mamy środków i możliwości, żeby ją okiełznać!

Nastolatka świetnie zdaje sobie sprawę ze swojej bezkarności. Kilka dni temu rzuciła się z nożem na koleżankę i wychowawców. Została w porę obezwładniona, ale jedna z dziewczynek przypłaciła atak obrażeniami głowy. Z kolei inna podopieczna wylądowała na pogotowiu, po tym jak Monika K. poddusiła ją jej własnymi włosami.

- Boimy się, że za którymś razem nie zdążymy jej powstrzymać i dojdzie do tragedii - mówią wychowawcy z os. Willowego.

Bezradność sądu i ministerstwa

Rozżalenie pracowników nowohuckiego ośrodka jest uzasadnione, bo zgodnie z prawem Monika K. nie powinna w ogóle do nich trafić. Dziewczyna tuła się po najróżniejszych placówkach wychowawczych od szóstego roku życia. Gdy wiosną 2005 r. pobiła wychowawcę w jednym z ośrodków, sąd nakazał umieszczenie jej w młodzieżowym ośrodku socjoterapii dla osób lekko upośledzonych z możliwością kontynuacji nauki na poziomie ponadgimnazjalnym. Tyle że w Polsce nie ma tego typu placówek! A z braku miejsc na osadzenie w MOW niektóre nastolatki czekają jeszcze od 2001 r.

- I dziecko stacza się coraz bardziej, widząc bezradność wymiaru sprawiedliwości. Ale my nie zajmujemy się wykonywaniem takich orzeczeń! - przyznaje rzecznik krakowskiego sądu Waldemar Żurek. I odsyła do Ministerstwa Edukacji Narodowej, które za pośrednictwem Centrum Metodycznego Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej kieruje nieletnich do MOW-ów i MOS-ów.

W MEN zdają sobie sprawę z problemu, ale nie poczuwają się do jego rozwiązania. - Należy podkreślić, że zakładanie i prowadzenie nowych ośrodków jest zadaniem jednostek samorządu terytorialnego stopnia powiatowego - twierdzi Justyna Sadlak z Biura Informacji i Promocji MEN. Według niej ministerstwo ostatni raz przypominało o tym obowiązku samorządowcom w grudniu.

Sytuacja mocno patowa

Czy Kraków ma w planach stworzenie kolejnych MOW-ów? - Na chwilę obecną nie ma takiej potrzeby - informuje Małgorzata Woźniak z Wydziału Prasowego UMK.

- Przecież z braku miejsc sąd kieruje dzieci do niewłaściwego dla nich ośrodka na os. Willowym...

- Ale to sprawa sądu - twierdzi Woźniak.

I kółko się zamyka. - Sytuacja jest mocno patowa - przyznaje sędzia Żurek.

- Czy dopiero gdy dziewczyna wbije komuś nóż w plecy, znajdzie się rozwiązanie? - pytają pracownicy ośrodka na os. Willowym.

Sąd nie wyciągnął wniosków

To nie pierwsze tego typu kłopoty w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym dla dziewcząt na os. Willowym. W marcu ubiegłego roku wychowawcy chcieli wyprosić z ośrodka chłopaków biorących udział w imprezie. Powybijane szyby, połamane meble i osiem nastolatek w policyjnej izbie dziecka - taki był bilans awantury, którą sprowokowały dwie 16-latki. Zamiast na Willowym powinny były przebywać w ośrodku resocjalizacyjnym. Nie było tam jednak dla nich miejsc. W kwietniu sąd skierował do ośrodka Monikę...

* Imię dziewczyny zmieniono
cynamonowa06-02-2007 09:32:10   [#1403]
MEN sprawdza, jak szkoły uczą o prokreacji
2007-02-06 05:08 (akt. 07:38)


Według "Rzeczpospolitej", Ministerstwo Edukacji sprawdza, jak podręczniki przedstawiają rozmnażanie człowieka. - To bezprawna ingerencja w treść książek - denerwują się wydawcy.

Układ rozrodczy kobiet i mężczyzn, zapłodnienie, ciąża i poród - takie tematy wzięli pod lupę pracownicy Ministerstwa Edukacji. Jak ustaliła "Rz", w ubiegły piątek aż do późnego wieczoru wertowali szkolne podręczniki i kserowali strony z ilustracjami np. zapłodnienia albo rozwoju płodu. Takie polecenie, według informacji "Rz", miał im wydać wiceminister edukacji i szef parlamentarnego Klubu LPR Mirosław Orzechowski.

- To absurd! Tych podręczników jest masa! Co najmniej kilkadziesiąt! - denerwuje się jeden z pracowników MEN.

- Nie wiem, co ministrowi mogłoby się nie podobać. To treści napisane przez wybitnych biologów, głównie z akademickich ośrodków - dziwi się prezes Wydawnictwa Szkolnego PWN Witold Szczęsny. - Poza tym wszystkie podręczniki zostały zatwierdzone przez ministerialnych rzeczoznawców.

Ale Szczęsny potwierdza, że MEN poprosiło jego wydawnictwo w ubiegłym tygodniu o dostarczenie kompletu podręczników do biologii. Taką prośbę usłyszało jeszcze kilka najważniejszych wydawnictw edukacyjnych w kraju. - Do nas zadzwoniono w ostatniej chwili w piątek. Pracownicy MEN najpierw chcieli dostać wszystkie podręczniki do przyrody i biologii. Potem już tylko pliki elektroniczne ze stronami, gdzie jest mowa o rozmnażaniu - opowiada Marcin Karpiński z Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego.

- Nigdy dotąd żaden minister nie próbował ingerować w treść podręczników. Nie mam pojęcia, co ministerstwo zamierza zrobić z tymi informacjami. Może chodzi o przygotowanie kolejnej konferencji prasowej, na której ktoś błyśnie - zastanawia się Karpiński. Podkreśla, że wszystkie szkolne podręczniki zostały zatwierdzone przez ministerialnych ekspertów i nie ma szansy, by pojawiły się w nich niewłaściwe treści.

Wiceminister Orzechowski przez cały poniedziałek nie odbierał telefonów. Od rzeczniczki MEN Anety Woźniak "Rzeczpospolita" usłyszała tylko: - Nie ma żadnej kontroli podręczników w MEN. Pan minister Orzechowski niczego nie zlecał.

- Nie było oficjalnego listu ministra, ale były telefony z ministerstwa. Przecież wydawnictwa nie przesyłałyby podręczników do kontroli z własnej woli. Widać resort nie chce się przyznać do tego pomysłu - komentuje jeden z wydawców.
Adams13506-02-2007 09:56:02   [#1404]

:-(((

Czy ci ludzie z MEN - u nie są przypadkiem porażeni jakimś  wirusem choroby wściekłych krów. Latają z lupą i mikroskopem, oglądają ciągle się za siebie  i jednocześnie są ogarnięci całkowita ślepotą w patrzeniu w przyszłość. To tragedia kompetencyjna!!!
Adams13506-02-2007 10:01:43   [#1405]

...

Międzynarodowi maturzyści w Polsce nie postudiują  grażka 03.02.2007 09:55 [#1394]
To też przypadek objawów tej wściekłej choroby!
grażka06-02-2007 10:40:24   [#1406]
Najbardziej mnie zbulwersował fragment, gdzie na medialnie lansowanej fali walki z przemocą, gdy pojawia się problem braku ośrodków dla zdemoralizowanej młodzieży, MEN rozkłada ręce i mówi - to nie nasza sprawa. A samorządy nie widzą problemu - bo to sprawa sądu.
ankate06-02-2007 10:44:10   [#1407]
Trzeba ustawą zakazać romnażanie,  przynajmniej w podręcznikach i problem będzie z głowy...:-(((( ręce opadają ...
Majka07-02-2007 08:36:00   [#1408]

kurator zaskoczony

http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255,3901400.html

Kurator oświaty nie przypuszczał chyba, że tyle pretensji usłyszy od Świętokrzyskiej Rady Dzieci i Młodzieży, którą sam powołał.

To miało być spotkanie organizacyjne rady. Do Wojewódzkiego Domu Kultury przyjechali przedstawiciele szkół ze wszystkich świętokrzyskich powiatów. Członkowie rady otrzymali nominacje, a Janusz Skibiński, świętokrzyski kurator oświaty, powiedział, czego od niej oczekuje.

Na wspólnych zdjęciach i komplementach jednak się nie skończyło. Młodzież szybko postanowiła przekazać kuratorowi, co jej leży sercu. Prosto i bez owijania w bawełnę. - Jestem uczennicą gimnazjum w Daleszycach. Dlaczego w szkole nic nie mówi się o seksie? My na lekcjach za nic nie możemy się dowiedzieć, co to jest antykoncepcja. Jeden z moich znajomych jest zarażony wirusem HIV. Jak się chronić, dlaczego nic na ten temat nie możemy się dowiedzieć? - pytała Ania z Daleszyc.

Kurator, wyraźnie zaskoczony takim pytaniem, odpowiedział. - Przecież o tych sprawach mówi się na lekcjach wychowania do życia w rodzinie. W odpowiedzi usłyszał śmiech uczniów i nauczycieli. Uczniowie nie dali za wygraną. - Na tych lekcjach nie mówi się o kontaktach seksualnych. Mówi się o rzeczach, które nam się nie przydają, np. z czym kojarzy się wam słowo "dom" - przytaczali kolejni uczniowie. I nie tylko oni.
- Był u mnie uczeń, który podczas snu miał pierwszy orgazm. Był tym tak przejęty, że chciał się potem zabić. Mam wrażenie, że brakuje kompetentnych osób, które potrafiłyby rozmawiać z młodzieżą o takich sprawach - mówił Dariusz Łuczak, pedagog pracujący w Świętokrzyskim Centrum Profilaktyki i Edukacji. Kurator tylko kręcił głową z niedowierzaniem.

Skibińskiemu dostało się także za wprowadzenie nowej formuły konkursów przedmiotowych. Od bieżącego roku zamiast konkursów z poszczególnych przedmiotów odbywają się tzw. konkursy blokowe: humanistyczny i matematyczno-przyrodniczy.(...)
Marek Pleśniar07-02-2007 08:38:28   [#1409]
kurator sądził zapewne, że takie rady służą do tego żeby były i nie piętrzyły trudności (nie radziły)
Majka07-02-2007 08:41:16   [#1410]
Powiedział przecież, czego oczekuje ;)
słonko07-02-2007 16:12:33   [#1411]

Nauczyciele nie mogą bowiem czekać do końca roku na przyjęcie przez Sejm ustawy o emeryturach pomostowych, bo do 31 maja muszą okreslić, czy dalej pracują. Związkowcy ostrzegają, że jeśli nie będzie ustawy, to ci z nich, którzy jeszcze w tym roku nabędą uprawnienia emerytalne, złożą wypowiedzenia.

http://biznes.onet.pl/5,1390156,prasa.html

Majka07-02-2007 17:00:04   [#1412]

a to Polska właśnie.....

"
Prace nad ustawą o emeryturach pomostowych trwają już osiem lat.
Kolejne rządy zaczynają nad nimi pracę i nie kończą jej. Jedynie Krzysztof Pater, minister polityki społecznej w rządzie Marka Belki, przygotował projekt ustawy regulującej wypłatę tego typu świadczeń. Prace jednak nad nim zostały wstrzymane przez rząd. Zgodnie z założeniami reformy emerytury pomostowe miały zastąpić wcześniejsze emerytury.

ZUS nie zdąży

Nie oznacza to jednak, że w przyszłym roku osoby uprawnione otrzymają świadczenia. - ZUS nie zdąży przygotować systemu informatycznego do wypłaty emerytur pomostowych od 1 stycznia w 2008 r.

Nawet gdyby ustawa była już dzisiaj uchwalona, to i tak jest to za mało czasu na przygotowanie systemu informatycznego (stworzenie specjalnego oprogramowania, przygotowanie bazy danych płatników i świadczeniobiorców oraz systemu kontroli) i jego przetestowanie - mówi Robert Gwiazdowski, przewodniczący rady nadzorczej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Jak pokazuje bowiem dotychczasowa praktyka - testowanie w takich przypadkach trwa średnio siedem miesięcy.

Według Jeremiego Mordasewicza organ rentowy może rozpocząć dostosowanie systemu informatycznego do wypłaty emerytur pomostowych dopiero po wejściu w życie ustawy."
Majka08-02-2007 10:15:41   [#1413]

idzie nowe pokolenie reformatorów ;)

W ministerstwie kolejna konferencja :)

Działająca przy Ministrze Edukacji Narodowej Rada Dzieci i Młodzieży w pełni popiera działania MEN zmierzające do ograniczenia przemocy i agresji w szkołach w tym rządowy program poprawy stanu bezpieczeństwa w szkołach i placówkach oświatowych – Zero tolerancji dla przemocy w szkole.
Przedstawiciele środowiska uczniowskiego poparli także działania Ministra Edukacji Narodowej dotyczące wprowadzenia w szkołach podstawowych i gimnazjach obowiązku noszenia jednolitego stroju uczniowskiego.

Tomasz Zając, reprezentant Województwa Wielkopolskiego, Poznań

Chciałbym się zająć dopasowaniem programów nauczania w technikach do nowego sposobu egzekwowania wiedzy, jakim jest egzamin zawodowy, który został przed kilkoma laty wprowadzony, a do którego nadal nie został dostosowany program nauczania i tutaj widzę swoją główną rolę. Mam nadzieję, że dwa lata naszej kadencji uda nam się polepszyć stan edukacji w Polsce,(...)

Jakie dzielne dzieciaki :)))

"chciałbym zająć się dopasowywaniem programów nauczania...."
Marek Pleśniar08-02-2007 10:21:28   [#1414]

i jak w duchu naszych czasów brzmi "egzekwowania wiedzy"

jakiś zdolny adept MW?

i program dopasujewyegzekwuje co trzeba;-) i w dwa lata polepszy stan :-)))

Gaba09-02-2007 07:29:20   [#1415]
Premier karci Polaczka, Kalatę i Giertycha
Jarosław Kaczyński
TVN24

"Rzeczpospolita": Nad kim w rządzie wiszą czarne chmury? Premier ma zastrzeżenia do resortów edukacji, pracy i transportu.
Minister edukacji chwalił się, że ocena premiera poszła jak po maśle. Sam sobie wystawił piątkę z minusem. Ale tak gładko nie było - zauważa dziennik.

"I premier, i posłowie PiS nie zgadzają się, by Giertych zaskakiwał nas kolejnymi nieprzemyślanymi projektami. O większości dowiadujemy się z telewizji, bo nie raczy ich konsultować z koalicjantami" - mówi "Rz" jeden z posłów PiS. Giertychowi dostało się też za to, że nie przychodzi na posiedzenia Sejmowej Komisji Edukacji (był ledwie dwa razy). Ma też kłopoty z wydawaniem na czas unijnych pieniędzy.

Do końca czerwca około 6 tys. szkół powinno dostać pracownie komputerowe za ponad 218 mln złotych. Ale przygotowanie przetargu ciągle się opóźnia - pisze dziennik.

Według niego, kłopoty z wydawaniem unijnych środków ma też minister transportu Jerzy Polaczek. Jego resort wykorzystał niewiele ponad 15 proc. pieniędzy przewidzianych na lata 2004- 2006.

Zdaniem minister rozwoju Grażyny Gęsickiej, "to i tak postęp". Bo na koniec 2005 r. nie wypłacono na projekty budowy dróg prawie nic.

Minister był bliski odwołania prawdopodobnie również ze względu na problemy z wydaniem około 600 mln złotych z Krajowego Funduszu Drogowego - dodaje "Rz".

Na czarnej liście znalazła się także minister pracy Anna Kalata. Premierowi miał się nie podobać pomysł wprowadzenia zasiłku dla najuboższych emerytów zamiast rewaloryzacji emerytur oraz projekt upaństwowienia funduszy emerytalnych. Krytykuje też Kalatę za chaotyczne zarządzanie resortem.

Jak potwierdził "Rz" bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego, polecenie "zabrania się do roboty" dostał również minister budownictwa Andrzej Aumiller.
bogna09-02-2007 08:28:39   [#1416]

Szkoła bezruchu

http://www.samorzad.pap.pl/?d=702081133152939

Prace nad zmianami w sposobie naliczania subwencji oświatowej dla samorządów stoją w miejscu. Wiceminister edukacji Sylwia Sysko-Romańczuk powiedziała, że trudno będzie zmienić algorytm podziału subwencji na rok 2008.

 „Jeżeli nie ma dobrego sposobu to lepiej tej sprawy nie ruszać” - uważają w ministerstwie. Takie podejście prezentowali też poprzednicy kierujący MEN. Mamy z tego wielki bałagan i niezadowolenie samorządów ze sposobu dzielenia oświatowych pieniędzy.

O zmianach w podziale subwencji oświatowej pomiędzy jst dyskutowano podczas ostatniego posiedzenia zespołu edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, które odbyło się 2 lutego br.

„Uważam, że trzeba chociaż zacząć prace nad standardami oświatowymi. Nie można tego odkładać na później, bo nigdy tego nie zrobimy”- tłumaczy Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, przewodniczący zespołu edukacji KWRiST oraz wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich.

Co prawda w ministerstwie powołano zespół do prac nad subwencją oświatową. Jednak, jak do tej pory, pracuje on jedynie w teorii. Odbyło się tylko jedno spotkanie, na którym nie ustalono żadnych konkretów. „Raczej nie będzie efektów prac zespołu w 2008 roku”- uważa Olszewski.

Samorządy chcą opracowania standardów oświatowych, które pozwoliłyby chociaż w przybliżeniu określić, ile rządowych pieniędzy ma zasilać samorządowe budżety oświatowe. Standardy miałyby wskazywać m.in. liczbę uczniów w klasie w szkołach podstawowych, gimnazjalnych i średnich, ilość szkół i oddziałów w szkołach wiejskich i miejskich. „Chodzi o całościowe spojrzenie na system edukacji w Polsce i dostosowanie sposobu finansowania do jednej wizji” - tłumaczy Olszewski.

Minister Roman Giertych zadeklarował, że chce zmienić zasady podziału subwencji oświatowej, tak, „aby z ekonomicznego punktu widzenia nie opłacało się likwidować małych wiejskich szkół".

Anna Mikołajczyk-Kłębek

Małgoś09-02-2007 08:53:07   [#1417]

Zawiercie: Weneckie lustra w gimnazjach

W gimnazjach w Zawierciu (Śląskie) pojawią się lustra weneckie. Na taki pomysł wpadł prezydent miasta Mirosław Mazur. Lustra zostaną zamontowane w drzwiach klas tak, aby dyrektor szkoły, idąc podczas lekcji korytarzem, mógł zobaczyć, co dzieje się w danej klasie i jednocześnie nie przeszkadzał w zajęciach. W Zawierciu są trzy gimnazja. Za lustra, które będą kosztowały 22 tysiące złotych, zapłaci tamtejszy magistrat. Prezydent Zawiercia zapowiada, że takie same lustra pojawią się w przyszłości także w szkołach podstawowych. (BS, pap)

to tak na marginesie dyskusji o niewinnych szybkach w drzwiach klas - cóz, zycie przerasta kabaret ;-)

ola 1309-02-2007 10:32:45   [#1418]
A głośniki też zamontuje? Wtedy i wizja i fonia w jednym wrrrr.
annah09-02-2007 10:48:10   [#1419]

Opóźniony program "Tani podręcznik"

ask 2007-02-08, ostatnia aktualizacja 2007-02-08 18:02

W czwartek w Rzeszowie Mirosław Orzechowski wiceminister edukacji ogłosił, że program, dzięki któremu można będzie kupować tańsze podręczniki, nie wejdzie w tym roku, a dopiero w przyszłym.

0-->
- Na drogę legislacyjną nie wszedł program Tani Podręcznik i obawiam się, że będzie zagrożone wprowadzenie go w życie od września. Straciliśmy trzy tygodnie, a to oznacza, że najprawdopodobniej program będziemy mogli zrealizować dopiero od przyszłego roku - mówił minister Orzechowski i dodał: - Jesteśmy jedynym chyba państwem w Europie, w którym rząd nie interesuje się podręcznikami. To uderza w najbiedniejszych, bo w Polsce podręcznik żyje tylko rok: nie można go przekazać następnej klasie, nie można liczyć, że będzie tańszy, trzeba każdego roku wydać kilkaset złotych na nowy komplet.

Ale nie tylko podręczniki były tematem spotkania. Mirosław Orzechowski ogłosił, że w środę ministerstwo złożyło doniesienie do prokuratury w sprawie przyznawania ZSMP nieuzasadnionych dotacji z MEN. Chodzi o ok. 3 mln. zł przekazane przez ministerstwo ZSMP w latach 2002-2005 na wyjazdy, kursy, szkolenia, wycieczki.

Sprawdzenie dokumentów z ostatnich lat, które dotyczyły dotacji dla organizacji młodzieżowych, było jedną z pierwszych spraw, jakimi zajął się Roman Giertych po objęciu stanowiska ministra edukacji. - Byliśmy wówczas kontrolowani i kontrola wypadła dobrze. Dostałem nawet protokół w tej sprawie - mówi Bogusław Wontor, poseł SLD i przewodniczący Rady Krajowej ZSMP. Przypomina, że ZSMP podobnie, jak inne organizacje startowało w konkursach organizowanych przez ministerstwo. - Organizowaliśmy letni wypoczynek dla dzieci z rodzin popegieerowskich, także z Podkarpacia, dla rodzin biednych. Rozliczaliśmy się z wydatków, dokumenty byly sprawdzane przez komisję sejmową. Nie rozumiem sensu oddawania tej sprawy do prokuratury - mówił Bogusław Wontor.
AnJa09-02-2007 10:49:12   [#1420]
szczerze mówiąc lepsze te lustra od szybek - moim zdaniem

strasznie mnie rajcuje ta wizja dyrektora pałetającego się po szkole w cichobiegach i sliniącego sie z emocji podczas zaglądania przez lustro w dzrzwiach
Marek Pleśniar09-02-2007 15:46:20   [#1421]

nie wiem czy było ale skoro jest OSKKO:-)

Podwyżki dopingiem dla wychowawców

http://serwisy.gazeta.pl/edukacja/1,51805,3896279.html

 

Aleksandra Pezda

2007-02-05, ostatnia aktualizacja 2007-02-04 19:51

Samorządy w całym kraju podnoszą nauczycielom dodatek za wychowawstwo. Z większą pensją wychowawcy mają skuteczniej walczyć z przemocą w szkole.

Fot. Maciej Jarzębiński / AG

Katarzyna Nikiel, polonistka i wychowawca II klasy w Gimnazjum nr 5 w Katowicach, dostaje 43 zł dodatku motywacyjnego (ma dostać w tym roku dwa razy więcej): - Zwykle zostaję po lekcjach, prowadzę np. konfrontacje skłóconych uczniów. Raz w miesiącu spotkanie z rodzicami. Każdemu przygotowuję informacje o dziecku: oceny, spóźnienia, opuszczone lekcje, uwagi. Raz w tygodniu zapraszam rodziców na konsultacje. Mają numer mojej komórki, nie wyłączam jej wieczorem, sama też w sprawach uczniów telefonuję. Wychodzę też z klasą do kina, na wycieczki do miasta

var rTeraz = new Date(1171032036815); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); } Na solidną motywację może liczyć nauczyciel wychowawca w Warszawie - dostanie w tym roku miesięcznie aż 200 zł dodatku. W Poznaniu będzie to 55 zł (do tej pory było 40 zł), w Katowicach ma być ok. 70 zł (trwają negocjacje). Ale dodatek za wychowawstwo to nie zawsze duże pieniądze. W mniejszych miejscowościach podwyżki sięgają tylko kilku złotych.

- Kilka złotych brzmi jak żart, ale ważne jest i to, że samorządy wreszcie zauważyły, że należy dowartościować wychowawców - mówi Marek Pleśniar, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Przyznaje, że dyrektorzy szkół mają kłopoty z obsadzeniem wychowawstw nowych roczników: - Nauczyciele zazwyczaj traktują to jak dopust boży. Ostatecznie nie mogą odmówić propozycji dyrektora, ale często używają argumentów typu: "Dopiero co oddałem trudną klasę, daj mi chociaż rok odpocząć".

- Uwielbiam być wychowawcą, bo wtedy czuję się trochę jak rodzic moich uczniów, i nie decydowałem się na to dla pieniędzy - mówi Radosław Jaroszewicz, lubiany przez uczniów nauczyciel geografii w II LO w Gorzowie Wlkp. Ale przyznaje, że wychowawstwo kosztuje go dużo wysiłku i czasu, mimo że w jego szkole funkcjonuje stanowisko drugiego wychowawcy - wspomagającego. - Pilnuję wszelkich terminów dotyczących uczniów, żeby z powodu mojego przegapienia nie uciekła im jakaś szansa. Muszę im przekazywać wszelkie komunikaty szkolne, jestem łącznikiem między nimi a innymi nauczycielami, sprawdzam wszystkie świadectwa, pilnuję frekwencji, spotykam się z rodzicami, jeszcze zebrania, drzwi otwarte, wycieczki, imprezy klasowe. Na godziny tego nie przeliczę, ale dużo wychodzi - mówi nauczyciel.

Wychowawcy dostają do pensji tzw. dodatek motywacyjny, którego wysokość określają samorządy (jako organy prowadzące szkołę). Zazwyczaj to 20-50 zł. Na przełomie roku, w trakcie budżetowych dyskusji, związki zawodowe negocjują wysokość dodatków do nauczycielskiej pensji, w tym dla wychowawców. Sławomir Broniarz, prezes ZNP: - Wzrosła presja na wychowanie, nauczyciele mają być odpowiedzialni za uczniów prawie 24 godziny na dobę. Minister edukacji obiecał podwyżki wszystkim nauczycielom, a my rozmawiamy z samorządami o dowartościowaniu wychowawców.

W niewielkim Tomaszowie Mazowieckim urząd zdecydował, że podniesie wychowawcom dodatek motywacyjny o 15 zł (dostaną miesięcznie 60 zł). - Promujemy wychowawców, bo mają na co dzień mnóstwo pracy biurokratycznej, a jeszcze do rozwiązania ważne problemy młodzieży - mówi Halina Szczucińska, szefowa wydziału oświaty.

Małe Masłowice (Łódzkie) podniosą dodatek wychowawcom swoich trzech podstawówek i jednego gimnazjum tylko o 5 zł (wychowawcy dostaną w sumie 40 zł). - Tylko na tyle nas stać. Ale tak dużo się mówi o agresji w szkole, że chcieliśmy dać chociaż sygnał, że i my o to dbamy - mówi Zofia Jadowska, sekretarz gminy.



Katarzyna Nikiel, polonistka i wychowawca II klasy w Gimnazjum nr 5 w Katowicach, dostaje 43 zł dodatku motywacyjnego (ma dostać w tym roku dwa razy więcej): - Zwykle zostaję po lekcjach, prowadzę np. konfrontacje skłóconych uczniów. Raz w miesiącu spotkanie z rodzicami przy herbacie i ciastku. Każdemu przygotowuję informacje o dziecku: oceny, spóźnienia, opuszczone lekcje, uwagi nauczycieli. Raz w tygodniu zapraszam rodziców na konsultacje po lekcjach. Mają numer mojej komórki, nie wyłączam jej wieczorem, sama też sporo w sprawach uczniów telefonuję. Wychodzę też z klasą do kina, na wycieczki do miasta.

annah09-02-2007 22:26:00   [#1422]

było w #1398

siama wkleiłam ;)

Marek Pleśniar09-02-2007 22:42:56   [#1423]
ale nie napisałąś NA PEWNO że OSKKO ;-)
zgredek09-02-2007 22:46:14   [#1424]
jak nie, jak tak - na czarno i grubo napisała;-)))))))))))
Marek Pleśniar09-02-2007 22:49:21   [#1425]

ee, sie zmówiły

myślałem że jak powiem że tak to tak

"jak nie jak tak?"

annah09-02-2007 22:55:47   [#1426]

:))))))

to się nazywa solidarnośc kobieca :)

Marek Pleśniar09-02-2007 22:56:03   [#1427]
jaka??????
zgredek09-02-2007 22:56:35   [#1428]
SAMOrządowa?
annah09-02-2007 22:59:58   [#1429]

powinnam juz spac, a siedze i smieje :)))))))

(jestem tak zmeczona po całym dniu, ze spac nie moge)

Ewa 1309-02-2007 23:00:15   [#1430]
zgredek i Marek - cóż za duet... dwa różne wątki, a myśli te same
Majka10-02-2007 08:03:29   [#1431]

będzie rozporządzenie?

(...) Szkolne sklepiki to jeszcze przedwojenna tradycja. Przez lata były prowadzone przez spółdzielnie uczniowskie. - Dyżury w sklepikach uczyły gospodarności, szacunku do pieniądza - opowiada Szczepańczyk.

Taki sklepik do dzisiaj działa w Publicznym Gimnazjum im. Jana Pawła II w Porąbce koło Bielska-Białej. W sklepiku można kupić m.in. soki, jabłka, długopisy, zeszyty. Są słodycze, ale nie ma takich produktów jak chipsy czy gumy do żucia.
Nauczyciele opiekujący się sklepikiem zamawiają towar, jednak resztę rzeczy muszą zrobić uczniowie - dbają o odpowiedni wystrój półek, przygotowują kartki z cenami, stoją za ladą. Młodzi sprzedawcy codziennie rozliczają się z utargu. Ceny są takie, jak w zwykłych sklepach.
Dzięki kupowaniu towaru do sklepiku w hurtowniach i na wyprzedażach sklepik i tak zarabia.

- Wszystko, co uda się zarobić, w całości idzie na potrzeby szkoły, na przykład na dofinansowanie wycieczek dla najuboższych uczniów - tłumaczy Ewa Misiulewicz, nauczycielka, która opiekuje się sklepikiem.

Chętnych do pracy w sklepiku nie brakuje. Często jest ich tylu, że trzeba urządzać losowanie. Czy w bielskich szkołach możliwy jest powrót to takiego rozwiązania?(...)

Skoro przedwojenna tradycja?
;)
malinek10-02-2007 10:37:32   [#1432]

Szkoły chca organizować zakrapiane bale

PRZEGLĄD PRASY. Dyrektorzy szkół bombardują gminy i kuratoria oświaty prośbami o pomoc w doprowadzeniu do zmiany niekorzystnych zapisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Chcą nadal bez przeszkód wynajmować szkolne sale na zakrapiane bale i wesela, pisze "Dziennik Polski".
Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi zakazująca sprzedaży, spożywania i podawania alkoholu na terenie szkół pochodzi z 1982 r. Do niedawna nikt jednak nie traktował tego zapisu poważnie.

O jego istnieniu dyrektorom szkół przypomniał niedawno Mirosław Orzechowski, wiceminister edukacji. Kategorycznie zabronił organizowania zakrapianych imprez w szkole, nawet wówczas gdy na jej terenie nie ma dzieci.

- Komu to przeszkadza, że w dni wolne od zajęć lekcyjnych, gdy w szkole nie odbywają się zajęcia z młodzieżą, pomieszczenia są wynajmowane? Przecież subwencja jest tak obliczona, że na wszystko brakuje - denerwują się dyrektorzy szkół, których pozbawiono możliwości dorobienia.

"Dziennik Polski" twierdzi, że są szefowie placówek szkolnych, którzy nadal starają się obchodzić przepisy. - Ja wypożyczam szkołę, a w umowie piszę, że organizator zna ustawę o wychowaniu w trzeźwości i będzie jej przestrzegał. Po wynajęciu nie mogę tego sprawdzić, gdyż oddaję im klucze, opowiada jeden z dyrektorów.
Dorotka N10-02-2007 10:51:38   [#1433]

Giertych dyktuje szkołom - brawo Marek!!!!!!

Giertych dyktuje szkołom

Aleksandra Pezda 2007-02-10, ostatnia aktualizacja 2007-02-09 20:21

Jednakowe mundurki, zakaz włączania komórek na lekcji, a jeśli nie, to będziemy zwalniać dyrektorów, a uczniów wyrzucać

Zobacz powiekszenie
Fot. Adam Kozak / AG
Minister edukacji Roman Giertych
var rTeraz = new Date(1171100756807); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
1-->
Wczoraj minister Giertych podpisał rozporządzenie, które nakazuje szkołom wprowadzić do statutów opis stroju uczniowskiego oraz zasady korzystania z telefonów komórkowych. Rozporządzenie ma obowiązywać od 1 września, zmiany w szkolnych statutach mają się pojawić już w czerwcu.

- To szarpnięcie cuglami w polskiej edukacji - powiedział na konferencji prasowej. - 90 proc. placówek zgłasza problemy z agresją - mówił w piątek. To dane pochodzące z przeglądu szkół, którego od listopada dokonują na polecenie premiera specjalne zespoły. Policjant, wizytator i urzędnik gminy spotykają się z nauczycielami, uczniami oraz rodzicami i pytają o agresję w szkole. Według MEN zespoły odwiedziły już 30 proc. szkół. - To wystarczająca próba, żeby problem uznać za zdiagnozowany - mówi Giertych.

Wiele szkół już zakazuje używania telefonów komórkowych na lekcjach i określa, jak ma wyglądać strój uczniowski (np. że uczennice nie mogą malować paznokci, a strój ma być skromny itp.). Niektóre szkoły wprowadziły też jednolite mundurki, zaś wszystkie mają prawo to zrobić. Nowe rozporządzenie ministra edukacji teoretycznie więc tylko porządkuje zasady, ale niewiele zmienia. Rzecz w tym jednak, co minister mówi poza rozporządzeniem, bo na jego polecenie kuratorzy przekażą dyrektorom szkół, żeby obowiązkowo wprowadzili zakaz używania komórek na lekcjach oraz obowiązek noszenia mundurków. Giertych dodał też, że mundurki mają być "ładne i kolorowe", nie "takie szare jak w PRL".

Jak MEN zmusi szkoły do egzekwowania tych poleceń?

- Uczniom przypominam, że ocena z zachowania będzie miała wpływ na promocję. Dyrektorów, którzy nie posłuchają poleceń kuratora, można odwołać - powiedział Giertych. I powołał się na art. 38 ustawy o systemie oświaty, która pozwala zwolnić dyrektora "w przypadkach szczególnie uzasadnionych, po uzyskaniu pozytywnej opinii kuratora oświaty".

- Tu chodzi o sytuacje bardzo poważne, np. kiedy dyrektor szkoły popełni przestępstwo - mówi Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Strasząc nas tym paragrafem, minister Giertych wprowadza do szkół terror i robi sobie z dyrektorów wrogów.

Rzecz w tym, że dyrektorów szkół mogą zwolnić jedynie samorządy (jako organy założycielskie placówek). - Gdyby LPR, partia ministra edukacji, miała w samorządach większość, nad dyrektorami zawisłaby prawdziwa groźba zwolnień. Ponieważ tak nie jest, mam nadzieję, że samorządy będą bronić swoich ludzi - mówi Pleśniar. Ale na spotkaniu OSKKO chce zgłosić wniosek, żeby zaskarżyć postępowanie Giertycha do Trybunału Konstytucyjnego.

- Minister wie, że poza ogólnym rozporządzeniem nic nie może samorządnym szkołom nakazać. Jednocześnie daje im do zrozumienia, że muszą jego pomysły wdrożyć, bo jeśli nie, to pozwalnia dyrektorów. To są bezprawne działania.

Nowe rozporządzenie Giertycha wprowadza zasady, o których minister mówi już od miesięcy. Sejm również już zaczął nad nimi pracować. W sprawie mundurków ma do rozpatrzenia dwa już gotowe projekty: nowelizację do ustawy o systemie oświaty (zgodnie z nią szkołom "zaleca się" wprowadzenie mundurków) oraz projekt LPR - o obowiązku wprowadzenia mundurków w podstawówkach i gimnazjach. Po co minister wydaje kolejne rozporządzenie?

- Bo to przyspieszy sprawę - wyjaśnił wczoraj.

Czy to przyspieszenie miało związek z piątkową publikacją w "Rzeczpospolitej", która napisała, że premier Kaczyński nie jest zadowolony z pracy Giertycha i rozważał jego odwołanie?

- Dementuję, premier bardzo dobrze ocenia moją pracę - powiedział Giertych.

ŹRÓDŁO:
beera10-02-2007 11:04:16   [#1434]

hm...

marek powiedział 1/3 tego, co napisała ta pani;)

co nie znaczy, ze racji w tym nie ma

grażka10-02-2007 11:32:52   [#1435]

A ważniejsze niż marzenia są komórki i mundurki...

http://wiadomosci.wp.pl/kat,48996,wid,8724398,wiadomosc.html?P%5Bpage%5D=1

Marek Pleśniar10-02-2007 11:44:59   [#1436]

powiedziałem nawet wiecej ale nic na temat LPR;-) oraz o zaskarżaniu

unikam partyjnych wycieczek

trzeba jednak autoryzować takie wywiady - szkoda bo generalnie Autorka o OSKKo pisze dobrze i nie przekreca jakoś specjalnie wypowiedzi

stad zaufanie - nieco nadwyręzone

samo sedno jednak wypowiedzi, czyli sprzeciw wobec straszenia dyrektorów art 38 podtrzymuje. Nalezy się sprzeciwiać.

AnJa10-02-2007 11:50:23   [#1437]
dokładanie jakiś słów, które nie padły się prasie przytrafia

w sumie wazne jest, czy nie wypcza to jakoś poglądów przesłuchiwanego

niedawno dowiedziałem się np. że jestem zwolennikiem mundurków - no, ale że właściwie mi one nie przeszkadzają, to sens zachowano:-)
beera10-02-2007 11:55:24   [#1438]
:))))))))))))))))))))
Majka10-02-2007 12:44:06   [#1439]

niezłe przyczyny likwidacji szkoły :(

- Budynki po tych placówkach są strategiczne i niezbędne dla funkcjonowania miasta - tłumaczył Dombrowicz.

Budynek po liceum i "odzieżówce" miasto przekaże Uniwersytetowi Technologiczno-Przyrodniczemu (a UTP opuści pomieszczenia przy ul. Grodzkiej, które w całości przejmie Diecezjalne Seminarium Duchowne).
Internat "spożywczaka" stanie się natomiast nową siedzibą Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej (pomieszczenia po ZDMiKP przejmie Wyższa Szkoła Środowiska).


Co z uczniami? Ci z Zawodowej Szkoły Odzieżowej, Technikum Odzieżowego i Technikum Uzupełniającego przeniesieni będą do Zespołu Szkół Handlowych; uczący się w LO dla Dorosłych - do Centrum Kształcenia Ustawicznego.
Znikną, działające przy "odzieżówce", Uzupełniające LO, Uzupełniające LO dla Dorosłych i Liceum Profilowane Odzieżowe, bo już w tej chwili nie ma tam uczniów.
Nie wiadomo, co stanie się z młodzieżą z XVI LO. Planowano, że trafi do XII LO, ale wczoraj padła propozycja, żeby przenieść ją do "trzynastki", położonej bliżej Fordonu.
"Odzieżówka" i to liceum to jedne z niewielu szkół średnich w Fordonie.
http://miasta.gazeta.pl/bydgoszcz/1,35590,3909354.html

Nowa siedziba Zarządu Dróg i seminarium są "strategiczne" dla miasta.
malinek12-02-2007 17:46:09   [#1440]

700 mln euro na program "Zero tolerancji"

700 mln euro na zajęcia pozalekcyjne przeznaczy MEN w latach 2007-2013 z unijnego programu Kapitał Ludzki. Środki zostaną wykorzystane w ramach projektu "Zero tolerancji dla przemocy w szkole" - zapowiedział w Kielcach minister w Kancelarii Premiera Przemysław Gosiewski.
W Świętokrzyskiem rozpoczęły się w poniedziałek środowiskowe konsultacje rządowego projektu "Zero tolerancji". Ma on eliminować patologie w środowisku uczniowskim oraz przywrócić poczucie bezpieczeństwa w szkole.

Gosiewski wyjaśnił, że jednym z elementów programu ma być organizowanie dla uczniów dodatkowych zajęć sportowych i artystycznych. Otwierane będą także świetlice środowiskowe, w których dzieci i młodzież mają znaleźć alternatywę wobec negatywnych subkultur, m.in. blokersów. Propozycje działań mogą składać kuratoriom oświaty szkoły jak również organizacje pożytku publicznego.

Wiceminister edukacji Sławomir Kłosowski przypomniał, że przewiduje się także wprowadzenie w szkołach, za pomocą kamer, monitorowania wejść i korytarzy oraz instalowanie w komputerach szkolnych filtrów blokujących dostęp do portali internetowych upowszechniających treści pornograficzne i nacechowane agresją.

Kłosowski zapowiedział także ochronę prawną nauczycieli przez nadanie im statusu funkcjonariuszy publicznych, stworzenie samorządom lokalnym możliwości ograniczania uczniom prawa do przebywania wieczorem i w nocy poza domem bez opieki rodziców lub opiekunów oraz zobligowanie policji do informowania szkoły i rodziców o wagarach uczniów.

Wicepremier i minister edukacji Roman Giertych podpisał w piątek nowelizację rozporządzenia w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych szkół, zawierającą elementy programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkole".

Zgodnie z nowelizacją, do końca czerwca szkoły zostały zobowiązane do wprowadzenia do swoich statutów zapisów dotyczących zasad związanych z właściwym zachowaniem uczniów wobec nauczycieli, zasad korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych na lekcjach oraz wprowadzenia jednolitych strojów uczniowskich. Zasady te mają obowiązywać w szkołach od 1 września.
Gaba12-02-2007 18:26:19   [#1441]

ja rozumiem.... ale czy mogłabym prosic pieniądze na dodatkowy język...

- dzieci już nie bardzo mogą zmóc zajęc sportowych...

Ewa 1312-02-2007 19:17:12   [#1442]

Moje dziecko - zakała szkoły

Dzieci bywają bardziej okrutne niż dorośli. Jedne, już we wczesnym dzieciństwie zaczynają pielęgnować w sobie miłość i szacunek do drugiego człowieka, troszcząc się najpierw o ulubioną lalkę, domowe zwierzątko, potem młodsze rodzeństwo. Inne, wyrywają lalkom włosy, owadom skrzydła, a wobec swoich rówieśników są zaskakująco brutalne i bezwzględne. Problem jest szeroko dyskutowany, również wśród nauczycieli w szkołach podstawowych.
http://kobieta.wp.pl/kat,26337,wid,8727592,wiadomosc.html?P%5Bpage%5D=1&rfbawp=1171304104.296&ticaid=1335c
Małgoś12-02-2007 22:10:46   [#1443]

może nie w 100% ośwaitowo, ale w ramach ...ściezki ekologicznej ;-)

Polska przed Trybunał Sprawiedliwości nie tylko za Rospudę

Eliza Kwiatkowska, Częstochowa 2007-02-12, ostatnia aktualizacja 2007-02-11 20:00

Bruksela uznała, że Polska naruszyła prawo, bo zgłosiła za mało obszarów do sieci ekologicznej Natura 2000.

0-->
Komisja Europejska już rozpoczęła postępowanie przeciwko naszemu krajowi. Do połowy lutego rząd musi wyjaśnić, co się dzieje z nowymi obszarami Natury 2000.

- To żadne postępowanie. Dostaliśmy tylko zapytanie z Komisji Europejskiej - twierdzi rzecznik prasowy min. Szyszki Sławomir Mazurek.

- Ależ to jest już drugi etap postępowania o naruszenie dyrektywy! - tłumaczy Magdalena Makles-Mierzejewska z World Wild Fund. - Jeśli Polska nie wyznaczy obszarów, Komisja Europejska wystosuje kolejną notę. Gdy i ta zostanie zlekceważona, czeka nas proces przed Trybunałem Sprawiedliwości.

Europejska Sieć Ekologiczna "Natura 2000" chroni obszary, na których występują zagrożone gatunki roślin i zwierząt (tzw. ostoje siedliskowe) oraz ptaków (tzw. ostoje ptasie). Gdy weszliśmy do Unii Europejskiej, sieć stała się integralnym elementem polskiej Ustawy o ochronie przyrody.

W 2004 r. rząd zgłosił listę obszarów do Natury 2000. Ale okazało się, że to zaledwie cząstka listy, nad którą rząd od 2002 r. pracował z naukowcami i organizacjami przyrodniczymi. Rząd tłumaczył, że cięć dokonał pod wpływem samorządów lokalnych, dla nich bowiem wielkie obszary chronione to kłopot.

Unijni eksperci uznali, że Polska lista jest za krótka. Jeśli chodzi o ostoje siedliskowe, jesteśmy na szarym końcu UE z 4 proc. powierzchni kraju. Jeśli zaś chodzi o ptasie, nie zbliżamy się nawet do unijnej średniej. Komisja Europejska rozpoczęła więc postępowanie przeciw Polsce o naruszenie unijnych dyrektyw. Resort środowiska zadeklarował, że ostoje ptasie uzupełni do września 2006 r. - przekazał je dopiero w lutym i to nieformalny, bo nie ma do niego rozporządzenia powołującego te ostoje.

Ostoje siedliskowe ma uzupełnić do marca 2007 r. Nie wiadomo, czy zdąży.
Majka12-02-2007 23:37:09   [#1444]
http://praca.gazeta.pl/gazetapraca/1,74785,3911405.html
- Już mam tego dość. Jak długo mam siedzieć na karku rodziców. Skończyłem studia i nic z tego nie mam. Więc będę robolem i lepiej na tym wyjdę. Zapisałem się na kurs operatora wózka - mówi Leszek z Zielonej Góry, absolwent geografii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
- Od pół roku jestem bez pracy, więc chowam dyplom głęboko do szuflady i idę na kurs florystyczny. Złożyłam CV do kwiaciarni - przyznaje Małgorzata, która skończyła polonistykę.
Planuję zdobyć papiery na koparki, dźwigi i spychacze. Jak już frustracja przekroczy wszelkie granice, to wyjadę do Niemiec i tam poszukam pracy w jakiejś firmie transportowej - opowiada Krzysztof, nauczyciel języka niemieckiego.
- Uczelnie wciąż produkują bezrobotnych. Dla tych ludzi nie ma ofert pracy w ich zawodach, bo rynek już od lat jest nasycony. Teraz nie potrzeba osób z wiedzą ogólną, ale fachowców - mówi Bogusław Radzio, szef zielonogórskiego pośredniaka. Urząd dla historyków nie ma ofert. Magistrów kieruje na staże i kursy. Jednak te nie zawsze odpowiadają bezrobotnym absolwentom. I nie można się im dziwić, skoro magister historii trafia na staż do ZUS lub prokuratury i dostaje ok. 470 zł na rękę.
Maelka13-02-2007 08:04:12   [#1445]

Śmiać się, czy płakać?

http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=14591&wid=8728536&rfbawp=1171349978.137&ticaid=13368

Małgoś13-02-2007 08:25:25   [#1446]

niezła lekcja dla szkoły...

konformizmu, pokory, bierności, olewania, trzymania gęby na kłódkę

"Nie nalezy zmuszać Ministra do rozmów na tematy niewygodne"

Ministrowi nalezało wyrazić stosowna wdzięcznośc i szacunek za ...szrapanie cuglami, a nie grubiańsko nawiązywac do ogólnopolskiego niewypału decyzyjnego, tak brutalnie skrytykowanego przez Trybunał Konstytucjyjny, wyższe uczelnie i samych maturzystów. Ot, niewidzięcznicy... ;-)

Marek Pleśniar13-02-2007 08:38:04   [#1447]

omamusiu

Szefowa departamentu w ministerstwie Urszula Przybylska-Zioło poucza dyrektorkę, że uczniowie nie powinni pisać od razu do ministra, tylko najpierw rozmawiać z wychowawcą, dyrektorem, kuratorium i komisją egzaminacyjną - pisze "Gazeta Lubuska".

Urzędniczka napisała również: "Wdrażany program 'Zero tolerancji', to nie tylko walka z przemocą fizyczną, ale także - a może przede wszystkim - przywrócenie w szkołach właściwej atmosfery dla realizacji zadań statutowych: ładu, dyscypliny, porządku, kultury bycia i współżycia, szacunku dla kolegów, dla starszych, dla przełożonych. Nadsyłana przez wychowanków II LO do Pana Ministra korespondencja - codziennie nowa porcja - świadczy o tym, że w zakresie wymienionych spraw w tej szkole, a zwłaszcza wśród zaangażowanych w korespondencję uczniów jest jeszcze wiele do zrobienia...".

zatchło mnie, szczerze pisząc

AnJa13-02-2007 08:42:03   [#1448]
ano jest

tylko, że te maturzysty to już ostatnie miesiące i czasu mało

przyjrzeć się powinno wiec całemu systemowi wychowawczemu szkoły - bo jakos podejrzanie to wyglądana  na mój gust

osobiste dziatki Yes-Premiera nie tam przypadkiem chodziły? bo tłumaczyłoby to rozwydrzenie tamtejszej młodzieży
Leszek13-02-2007 10:36:21   [#1449]
ano, trzeba pamiętać, że urzędnik musi wszystko drogą służbową... :-)))
to i użyła drogi...
gdzie to do pomyślenia w "dawniejszych" czasach żeby uczeń do ministra zaraz... :-)))
i jeszcze oczekują z niecierpliwością odpowiedzi..
pozdrawiam
Marek Pleśniar13-02-2007 10:40:30   [#1450]

niby można by tak:

"jesteśmy bardzo zajęci, a uczniów w Polsce jest tylu, że pan minister nie może odpowiadać na ich wszystkie pytania. Spytajcie proszę swojego dyrektora - on na pewno zna odpowiedzi na Wasze pytania"

tylko że dyrektor też kurtka nie wie, a chciałby;-)

strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 28 ][ 29 ][ 30 ] - - [ 242 ][ 243 ]