uśmiałbym sie, ale.. ...no wlaśnie- dlaczego mi się nie chce? Pomyłki, omsknięcia nie są dla mnie tak bardzo kompromitujące jak pokrętnośc myślenia egzaminatorow. Jasne, ze te pierwsze ABSOLUTNIE NIE POWINNY SIĘ ZDARZYĆ . Są wynikiem niedbalstwa i lekceważenia. Ale powiem tak- kto nic nie robi, nie popełnia błędów. Natomiast z dużym niepokojem obserwuje dowody na dziwaczny sposób myślenia tworzących egzamin. Czym inym jest chęć ustalenia poziomu wiedzy i umiejetności uczniów, a czym innym jest chęc "złapania" Robienie kompotu na kilogramy, tworzenie przepisu na bazie dziwacznych danych.. O co chodzi? Jeśli na bazie wiedzy, ktorą szkoły mają przekazać , nasze dzieciaki mają nabyć jakiś pokręconych umiejętności, to ja dziękuję... Sprawdzenie umiejętności w niespotykanych warunkach nie jest ich sprawdzeniem umiejętności wynikających li tylko z wiedzy, do licha... Tu chciałabym na moment wrócić do sprawdzianu po podstawówce. Paweł z Radomia napisał w wątku posprawdzianowym taką rzecz: ale moje dzieci nigdy prawdziwej widokówki do nikogo nie wysyłały z wakacji. Zobaczmy- jak bardzo poziom trudnosci zadania zależy od czynników, które nie do końca sobie uświadamiamy... |