Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Plany MENu
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]
rychoo01-06-2006 22:41:36   [#51]

mamy, to co chcieliśmy . . .

. . . bo nie jest żadna tajemnicą, że na te śmieszne partie i tych śmiesznych  . . "polityków", głosowali  również nauczyciele! Mało namawiali młodzież!! Niestety kilka takich "klinicznych przypadków" głupoty zmnam. Teraz przychodzi nam gawędzic o skutkach braku wyobraźni, naszej wyobraźni . . . ale to tylko 3, 5 roku jeszcze i ktoś to będzie musiał posprzątać i zapewne posprząta, pod warunkiem, ze tym razem. . .  dopisze pamięć!!!

A co do podręczników!

Ambitne wydawnictwa na bieżąco uaktualniaja podręczniki czyniąc je bardziej nowoczesnymi i przyjaznymi dla uczniów, ale o tym w Al. Szucha 25 wcale nie musza wiedzieć . . . ale jak to powiada jeden z pisowych guru, "ciemmny lud to chwyci" . . . i pozostanie w ciemnocie!
beera02-06-2006 06:46:21   [#52]

podręcznikow cd

Giertych wybierze podręczniki dla dzieci

 
 Magdalena Kula 02-06-2006, ostatnia aktualizacja 01-06-2006 20:40

Roman Giertych wkrótce ma ogłosić rządowy program "Tani podręcznik". Dotarliśmy do jego założeń


MEN chce od 2007 roku organizować przetargi na podręczniki do poszczególnych przedmiotów - wydawnictwa oprócz druku muszą zapewnić dowóz książek do wszystkich gmin i powiatów. Potem samorządy dostarczą podręczniki do szkół. Tam za ustaloną w ofercie przetargowej cenę kupią je rodzice.

Pieniądze ze sprzedaży nie zasilą jednak szkolnego budżetu. Państwo o tę sumę zmniejszy subwencję dla szkoły z budżetu państwa.

Ministerstwo rozważa też drugi wariant - za książki płaciłby budżet państwa. Uczniowie wypożyczaliby je od szkoły, a rodzice w zamian wpłacaliby na konto szkoły opłaty: na kredę, środki czystości, materiały biurowe. Według naszych informacji ten wariant ma jednak małe szanse - resort boi się, że nie wszyscy zechcą potem książki oddać. Udział szkół w programie ma być dobrowolny.

Hurtownicy, księgarze i wydawcy mówią wprost: to oznacza zapaść dla całego rynku księgarskiego.

Wojciech Satała, prezes Izby Księgarstwa Polskiego (zrzesza 350 księgarń): - Wykluczenie z systemu dystrybucji podręczników to bankructwo dla księgarzy. W pierwszej kolejności księgarnie znikną z małych miasteczek, potem i z dużych miast. A przecież edukacja opiera się nie tylko na podręcznikach, także na lekturach, atlasach, słownikach. Na tym ministerstwu nie zależy?

Piotr Marciszuk, szef Polskiej Izby Książki, nie ma wątpliwości: jeśli program wejdzie w życie, z rynku zniknie większość wydawnictw. - Zostaną ci, których stać na zorganizowanie dystrybucji. A szanse na obniżkę ceny książek i tak będą nikłe. Jeśli kosztów dowożenia i sprzedaży podręczników nie wezmą na siebie księgarnie i hurtownie, to wydawnictwa będą musiały po prostu zatrudnić armię kierowców i zorganizować to na własną rękę. A to kosztuje - mówi Marciszuk.

Teraz to nauczyciele decydują, z jakich książek uczą. Sami ustalają program i scenariusze lekcji (to jedno z najważniejszych założeń reformy oświaty). Jeśli rząd przyjmie nowy program - tę swobodę stracą. Będą skazani na podręcznik, który wybrało ministerstwo.

Prof. Elżbieta Putkiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego: - Rynek podręczników to ogromny biznes, którym nie mogą rządzić tylko zasady konkurencji i wolnego rynku. Ale organizowanie przetargów to nieporozumienie. O wartości podręcznika nie decyduje jego cena. W Polce potrzebna jest rozsądna grupa recenzentów, którzy z oferty wydawnictw wybiorą te wartościowe tytuły. Przetargi oznaczałyby centralizację programów nauczania. Czy o to chodzi nauczycielom?

dhausner02-06-2006 07:31:43   [#53]
a po co nowe podręczniki za komuny był jeden elementarz jedyny słuszny, najgorzej, że potem będzie trudno to wszystko odkręcić....................
Majka02-06-2006 08:32:33   [#54]
Powiedzcie, że to mi się śni, pliiiizzz....
nalix02-06-2006 08:34:15   [#55]

cały ten zgiełk

Nie miała baba kłopotu, to kupiła prosię.
stan02-06-2006 09:12:03   [#56]
nalix
Nie rozumiem?
Marek Pleśniar02-06-2006 09:16:23   [#57]

no wiesz - kto rano wstaje, temu pan Bóg daje, kwiecień plecień wciąż przeplata

itp;-)

AnJa02-06-2006 09:19:06   [#58]
dla mnie prosięciem jest tu temat podręczników

mocno sztuczny przecież - ten rynek się już prawie ucywilizował, coraz rzadsze są coroczne zmiany podręczników, ksiązki nie drożeją niemal, ładnie rozwija się rynek wtórny

no, ale temat chwytliwy, to poszło

zmiast tego wszystkiego, jeśli juz ktoś musi zapunktować na byciu doobrym wujkiem, wystarczyłoby dać każdemu dzieciakowi bon podręcznikowy o okreslonej wartości (jeśli w LO miałby on obnizyć kozt podręcznika o 25% to powinno to byc jakieś 100-120 zł rocznie, w technikum pewnie pod 200) i po ptokach

potencjalnym dobrym wujkom chciałbym kolejny obszar wskazać - ubrania na wf

a potem to i inne ubrania - bo mimo wszystko dzieci jeszcze zupelnie gołe do szkoły nie chodzą, a nawet te miniówki, stringi i topy coś tam kosztują
Marek Pleśniar02-06-2006 10:43:40   [#59]

oczywiście że temat jest sztuczny i zgadzam się z poglądem iż: "ten rynek się już prawie ucywilizował, coraz rzadsze są coroczne zmiany podręczników, ksiązki nie drożeją niemal, ładnie rozwija się rynek wtórny"

joszka02-06-2006 10:49:19   [#60]

Pan nasz

widocznie zauwazył ,że otrzymujemy rózne gadzety z firm wydawniczych.... To moze dlatego,a moze jedynie słuszne wydawnictwa sie ostana i niejaki Cz. z afery R nic nie zarobi.

A wogóle   RYNEK WIDZĘ OGROMNY,KASA LEŻY,TRZEBA JA TYLKO UMIEJETNIE PODNIEŚĆ !!!!!!!!!!!!!!

beera06-06-2006 13:18:29   [#61]

coś w powietrzu jest, czy co?

jakies toksyny?

Ktoś słyszał w trójce, ze w szkolach ma być odrębny przedmiot "wychowanie patrityczne" i mają go m.in. nauczać zołnierze z Iraku??????

Krzysztof Pom06-06-2006 13:22:18   [#62]
asiu, myślałem, że nic mi już nie popsuje dzisiaj humoru... A może to żart?;-)))
beera06-06-2006 13:24:34   [#63]

mnie to rozbawiło do rozpuku- powiem szczerze

:))))))))))))

szukam kogoś, kto słyszał dokładnie ;)

Marek Pleśniar06-06-2006 13:27:30   [#64]

;-))))))))))))))

może żołnierze IRACCY? To choć ciekawie będzie.

Bo śmiesznie już jest;-)

Krzysztof Pom06-06-2006 13:28:06   [#65]
Wystarczył mi we wczorajszych "Wiadomościach" o 19.30  patriotyczny poPiS lidera partii śpiewającego nasz hymn narodowy. Dla przyzwoitości mógłby przynajmniej odsunąć sie od mikrofonu. Ciekawe czy i na niego będą gromy rzucać jak na E. Góniak...
Marek Pleśniar06-06-2006 13:29:48   [#66]

też słyszałem;-)))))))))))))

Był taki film jal Leslie Nielsen śpiewa hymn amerykański na stadionie. Myślę że tu się udało osiągnąć jego poziom artystyczny:-))

beera06-06-2006 13:57:36   [#67]

Przeklejam to też tu- palny MENu w jednym watku- ciekawe bedzie kiedys popatrzec...

http://wiadomosci.onet.pl/1335237,11,item.html

Giertych: Wychowanie patriotyczne jako osobny przedmiot
Ministerstwo Edukacji Narodowej rozpoczęło konsultacje w sprawie wprowadzenia do programu szkolnego nowego odrębnego przedmiotu - wychowania patriotycznego - powiedział na konferencji prasowej minister edukacji Roman Giertych.
Na lekcjach z tego przedmiotu młodzież uczyłaby się nie tylko historii Polski, lecz także byłaby wychowywana w duchu patriotycznym - dodał.

Giertych stwierdził, że obowiązek takiego wychowania nakłada na szkoły i ministra edukacji ustawa o systemie oświatowym i Karta nauczyciela.
Wicepremier, minister edukacji Roman Giertych uważa, że na wszystkich uroczystościach szkolnych powinien być śpiewany hymn narodowy. Skierował w tej sprawie list do kuratorów oświaty.

Jak poinformował, pismo to jest zaleceniem, przypomnieniem dyrektorom szkół. "Jest to rzecz powszechna, ale nie we wszystkich szkołach" - powiedział. Wyjaśnił, że chodzi mu o to by wszelkie uroczystości szkolne rozpoczynały się, bądź kończyły, bądź były przerwane odśpiewaniem hymnu narodowego. "To kiedyś było praktykowane, warto do tej tradycji powrócić" - zauważył.

Dodał, że "we wszystkich szkołach państwowych na całym świecie podczas uroczystości hymny są wykonywane".

beera06-06-2006 14:20:53   [#68]

i z Interii:

Patriotyczne wychowanie
06.06.2006 12:02 (aktualizacja 12:56)
 
Ministrowi zależy na patriotycznym wychowaniu młodych Polaków / Ministerstwo Edukacji Narodowej rozpoczęło konsultacje w sprawie wprowadzenia do programu szkolnego nowego odrębnego przedmiotu - wychowania patriotycznego.


Na lekcjach z tego przedmiotu młodzież uczyłaby się nie tylko historii Polski, lecz także byłaby wychowywana w duchu patriotycznym - powiedział na konferencji prasowej minister edukacji, Roman Giertych.

Minister dodał, że obowiązek takiego wychowania nakłada na szkoły i ministra edukacji ustawa o systemie oświatowym i Karta nauczyciela.

Giertych uważa, że na wszystkich uroczystości szkolnych powinien być śpiewany hymn narodowy. Skierował w tej sprawie list do kuratorów oświaty.

Pismo to jest zaleceniem, przypomnieniem dyrektorom szkół. - Jest to rzecz powszechna, ale nie we wszystkich szkołach - powiedział. Wyjaśnił, że chodzi mu o to by wszelkie uroczystości szkolne rozpoczynały się, bądź kończyły, bądź były przerwane odśpiewaniem hymnu narodowego. - To kiedyś było praktykowane, warto do tej tradycji powrócić - zauważył.

Dodał, że "we wszystkich szkołach państwowych na całym świecie podczas uroczystości hymny są wykonywane".


Nowemu pomysłowi Giertycha zdecydowanie sprzeciwia się SLD. Jak zaznaczyła była minister edukacji, posłanka SLD Krystyna Łybacka, patriotyzmu można nauczać przy okazji innych przedmiotów.

Łybacka podkreśliła, że nauczać patriotyzmu należy "nie przy pomocy dodatkowej godziny lekcyjnej, tylko wykorzystując każdy element do tego, żeby pokazywać jak dobrze jest być Polakiem".

Łybacką uważam, za najgorszego ministra edukacji- ale rośnie jej goźny konkurent...

rychoo06-06-2006 15:00:37   [#69]

Pamięć to mam raczej dobrą . . .

 . . . i jeszcze dobrze pamiętam panią Łybacką, waląca jak w bęben, przy każdej okazji, w swojego poprzednika reformatora, ministra M. Handke.

Dlatego kiedy czytam dzisiaj jej wywody i znów "słuszne" spostrzeżenia, to tylko mam ochotę wyrazić żal i zażenowanie oraz współczucie.

Nie jest i już nie będzie dla mnie wiarygodna, bo miała swoje 5` u Millera, i nie realizowała tego co zarzucała panu Handke.

O tym że nie da się uczyć patriotyzmu, to na tym forum i w tym gronie nie musimy sie przekonywać, co najwyżej można obecnemu ministrowi zwrócic delikatnie uwagę na to, że co innego tresura, a co innego wychowanie.

Hymn!

Jego wybitną nieznajomością popisał się sam pisowy guru . . . dając ministrowi G. mocne i nie do odrzucenia argumenty. 

Więc po to by uchronić naszych uczniów przed taką lub podobną masakrą, wskazanym jest wykorzystywać każdą okazję,aby Hymnu uczyć, uczyć i uczyć, że zacytuję tutaj pewnego rabina . . .

O podręcznikach już pisałem i zdania nie zmienię.

A jako grupa zawodowa, to szczęścia do ministrów nie mieliśmy i nie mamy . . .

Bas06-06-2006 15:44:39   [#70]
Czy oni tam poszaleli w tym MEN-ie ? Przecież w KAŻDEJ szkole śpiewa się hymn. Niech przyjadą do mnie. Mam wychowanie patriotyczne (jest to element ścieżki edukacyjnej !), opiekujemy się pomnikiem patriotycznego patrona, flag w święta zatrzęsienie. O co chodzi, do diabła ! Wszystko gra, nienachalnie i ze smakiem prowadzimy "patriotyzację". Czy ministry oderwały się zupełnie od "dołów". A może nie poczytały podstawy programowej i ścieżek ?
syrenka06-06-2006 15:52:50   [#71]
Nie w każdej szkole każde dziecko umie hymn.
Iwona206-06-2006 15:58:27   [#72]

W szkole, w której pracuję dzieci ZNAJĄ hymn.

A co do "każde dziecko" - jeśli dziecko się nie nauczy (jak wiersza), to przepraszam, ale żadne wychowanie patriotyczne tego nie zmieni.

A może jeszcze oceny z wychowania patriotycznego będą i pozostawienie w tej samej klasie? Jeśli coś jest robione na siłę, na pokaz, to odnosi się odwrotny skutek.

syrenka06-06-2006 16:00:27   [#73]
To może niech się właśnie uczy jak wiersza?
beera06-06-2006 16:06:05   [#74]

proste sposoby:

w kazdej szkole każde dziecko zna hymn i już jest OK

;)))

...............

No nic- będa konsultować:

Ministerstwo Edukacji Narodowej rozpoczęło konsultacje w sprawie wprowadzenia do programu szkolnego nowego przedmiotu - wychowania patriotycznego - powiedział wicepremier, minister edukacji Roman Giertych.

Resort chce się konsultować m.in. ze środowiskiem nauczycieli, dyrektorów szkół, ze związkami zawodowymi i z przedstawicielami stowarzyszeń rodziców.

Na lekcjach z tego przedmiotu młodzież uczyłaby się nie tylko historii Polski, lecz także byłaby wychowywana w duchu patriotycznym - wyjaśniał minister Giertych.

Pytany przez dziennikarzy, na czym miałaby polegać nauka wychowania patriotycznego, Giertych powiedział, że konsultacje będą dotyczyły m.in. tego, co ma być elementem programu wychowania. "Jesteśmy otwarci na dyskusję" - podkreślił. Dodał, że swą precyzyjną wypowiedzą nie chciałby zakreślić ram tej dyskusji.

Podkreślając, że jest to jego osobiste zdanie, Giertych wyjaśnił, że chodzi mu m.in. "o uczenie historii Polski pod kątem tych rzeczy, które mogą stanowić dumę". Mówił także, że nauczanie powinno się odnosić do konkretnych przykładów ludzi, zdarzeń. Dodał, że w zajęciach z młodzieżą mogliby brać udział np. weterani II wojny światowej, walk z komunizmem czy żołnierze, którzy brali udział w misjach pokojowych ONZ.

Pytany, czy wychowanie patriotyczne będzie osobnym przedmiotem nauczania, minister powiedział, że wydaje mu się, że powinno być, ale ta sprawa też będzie konsultowana.

Giertych stwierdził, że obowiązek wychowania "w miłości do ojczyzny" nakładają na szkoły i ministra edukacji ustawy - o systemie oświatowym i Karta Nauczyciela. Dodał, że zapisano to w preambule do ustawy o systemie oświaty.

Znajduje się tam fragment brzmiący: "Kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego, przy jednoczesnym otwarciu na wartości kultur Europy i świata".

W Karcie Nauczyciela, w artykule 6 Karty, określającym obowiązki nauczycieli, napisano zaś: "Nauczyciel obowiązany jest kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka; dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów".

Czuję się zmanipulowana :)

 Bo co? Powiemy, ze jestesmy przeciwnikami hymnu? ;))

Pewnie- nich znają dzieci hymn i niech szkoły wychowują ludzi szanujących swoją Ojczyznę.

Ale.. co to ma wspólnego z odrębnym przedmiotem?

Majka06-06-2006 16:27:39   [#75]
Pozwolę sobie rozbić ten zapis na cząstki :

"Nauczyciel obowiązany jest kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny,
w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej,

w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka;

dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras
i światopoglądów".

Czy w przestrzeganiu WSZYSTKICH  zapisów będzie nas MEN wspierał?
Czy jeno akapit pierwszy?
maeljas06-06-2006 16:44:25   [#76]

jeno

akapit pierwszy

pozostałe się wykreśli...

syrenka06-06-2006 17:16:56   [#77]

1. Każde dziecko powinno znać hymn.
2. To nie wystarczy, żeby było OK.
3. Szkoła powinna kształtować patriotyzm jako uczucie, nie jako światopogląd.
4. Jestem przeciwna osobnemu przedmiotowi.

zgredek06-06-2006 17:28:23   [#78]

nie rozumiem:

1. Każde dziecko powinno znać hymn.- znać tekst, umieć śpiewać, rozpoznać ze słuchu?
2. To nie wystarczy, żeby było OK.- co znaczy OK, kiedy jest OK, a kiedy nie jest OK?
3. Szkoła powinna kształtować patriotyzm jako uczucie, nie jako światopogląd. kształtować uczucie? jak ukształtować miłość?

rozumiem:

4. Jestem przeciwna osobnemu przedmiotowi.

Adaa06-06-2006 17:38:34   [#79]

Nasz rozum rośnie

Kiedy Zosia była mała, chodziła do szkoły i uczyła się od nauczycieli. Dowiedziała się, że rozum jest jak ciasto drożdżowe - z czasem rośnie i wtedy jest go coraz więcej. Kiedy Zosia dorosła, znowu chodziła do szkoły, ale uczyła się od uczniów. Wtedy zrozumiała, że rozum rzeczywiście jest jak ciasto drożdżowe. Z upływem czasu rośnie i wtedy się wydaje, że jest go coraz więcej. A tak naprawdę - jest go tyle samo, a właściwie nawet mniej.

Klemens Stróżyński

Adaa06-06-2006 17:40:44   [#80]

zapomniałam dodać

że to podsumowanie tekstu

http://www.vulcan.edu.pl/eid/archiwum/1999/05/co_dzis.html

;-)

zgredek06-06-2006 17:51:09   [#81]

patriotyzm jest jak narkotyk - uzależnia tych, co spróbowali

żeby zrozumieć patriotyzm trzeba spojrzeć dalej niż poza czubek własnego nosa

jesteśmy patriotami, gdy wróg stoi u bram (wróg ogólnie wspólny przynajmniej dla większości)

zajrzyj pod ziemię, znajdź korzenie, poznaj je i zaaprobuj - będziesz patriotą - jeśli nie spodobają ci się, określisz patriotyzm według swojego sposobu patrzenia na świat

Marek Pleśniar06-06-2006 17:51:37   [#82]

uważam że pomysł ministra ubliża nauczycielom języka polskiego i historii (nie mówiąc o muzyce czy innej tam sztuce), którzy treści patriotyczne, historię i literaturę ojczystą  o ile wiem wykładają

jeśli ktokolwiek ma zarzut do ich pracy to można ją ulepszyć, sprawdzić co z tym nieszczęsnym hymnem oraz czy historia Polski itp są

 

a nie robić nowy przedmiot

beera06-06-2006 18:10:41   [#83]

konsultacje...

w tym cos jest

zmieniamy cos, co źle funkcjonuje

czy ktos tak naprawdę wie, ze nasze mlode pokolenie jest wychowne niepatriotycznie?

Ja w zasadzie to nie wiem.
W podstawowce dużo się mówi o ojczyźnie, przez pryzmat malej spoglada się na dużą.

Programy wychowawcze opierają się w zasadzie na tym wlasnie. "Jestem tu i teraz"- w węzszym i szerszym kontekście.

Cos szwankuje w tym zakresie?
Pokazcie diagnozy i ocenę skutkow wdrozenia zmiany- wtedy pogadamy.
Mozna o to pytac MEN-  na jakiej podstawie uważa, ze na lekcjach nie uczy się o zdarzeniach, ktore stanowić mogą dumę...
( byc moze mamy tu problem taki, ze myslimy o innych zdarzeniach...)

Mozna pytac MEN w jaki sposób chce zapewnic realizację calego zapisu KN...

w tej chwili... mamy inne sprawy gotowe do zmiany- już zdiagnozowane i opisane... i przepraszam... wazniejsze, bo warunkujące sukces wychowawczy uczniów

grażka06-06-2006 19:25:47   [#84]

Zgredku # 78

Ułoży się w odpowiedniej kolejności i będziemy mieć przyrost umiejętności :)
malmar1506-06-2006 20:12:29   [#85]

http://www.eduinfo.pl/?section=aktualnosci&id=2415&edu31-05

http://www.eduinfo.pl/?section=aktualnosci&id=2412&edu31-05

malmar1506-06-2006 21:44:22   [#86]
Ooojjjj! Przepraszam, ale to miały być informacje i komentarz do planów MEN, a tu się otwiera zbiorówka. Alem narobiła!! :))))
malmar1506-06-2006 21:51:20   [#87]
30 maja 2006
Co zostało wypowiedziane na konferencji...

Wczoraj odbyła się konferencja prasowa ministra Romana Giertycha podczas, której przedstawił on plan uzdrowienia polskiej oświaty.

Pięciolatek nie pójdzie do szkoły

Nauka w szkole od szóstego roku życia i obowiązkowa zerówka dla pięciolatków, a nie sześciolatków jak teraz - te postulaty PiS zawarło i w swoim programie, i w planie rządu "Solidarne państwo". Jeszcze nie dawno poprzedni minister z pełnym przekonaniem udowadniał, że dzieci z zaniedbanych środowisk i rodzin patologicznych potrzebują edukacyjnego wsparcia i im wcześniej obejmie je edukacja przedszkolna, tym lepiej poradzą sobie w szkole i dorosłym życiu

Wczorajsze zapowiedzi ministra Giertycha weryfikują jednak plany PiSu. MEN "na razie się wycofuje" z pomysłów objęcia pięciolatków obowiązkiem szkolnym. Zdaniem ministra o edukacji dzieci powinni decydować rodzice a jego zastępca Mirosław Orzechowski (też LPR) dodaje, że szanse edukacyjne trzeba wyrównywać, zwłaszcza na ws,i ale dzieci nie mogą być za wcześnie odcinane od dzieciństwa i rodziny.

W Polsce tylko jedna trzecia dzieci w wieku 3-5 lat chodzi do przedszkoli. To najniższy wskaźnik w Europie. Fatalnie jest na wsi, gdzie z oświaty przedszkolnej korzysta, co dziesiąte dziecko. Polskie dzieci najpóźniej w Europie (mając siedem lat) zaczynają też szkołę. W większości krajów UE do pierwszej klasy ruszają sześciolatki.

Matura z patriotyzmu i inne plany

Minister Giertych o planach MEN obiecuje, że w tym roku ministerstwo chce nadać nauczycielom status funkcjonariuszy publicznych. Oznacza to, że akty przemoce wobec nauczyciela będzie traktowana identycznie jak napaść na policjanta. Uczniów obejmie, zatem odpowiedzialność karna

Min. Giertych zapowiedział także kontrolę przypadków przejmowania majątku państwowego na rzecz szkół prowadzonych np. przez stowarzyszenia.

MEN zapowiada nowy plan obniżania cen podręczników. Który ma okazać się rewolucyjny. Szczegóły mają zostać podane wkrótce.

W przyszłym roku zaś, najpóźniej za dwa lata religia znajdzie się wśród przedmiotów maturalnych. W tym celu planowane jest nawiązanie współpracy z kościołami i związkami wyznaniowymi.

Giertych przyznał, że resort rozważa wprowadzenie na maturze wychowania patriotycznego oc wymagałoby rozszerzenia programu z historii.

Oczekiwania

Nauczycielska "Solidarność" (zrzesza 70 tys. osób) domaga się, by w szkołach było więcej historii, a nauczyciele na kierowniczych stanowiskach zostali zlustrowani. ZNP (317 tys. członków) chce wiedzieć, kiedy będzie ustawa o edukacji narodowej i jak MEN zamierza poprawić nadzór nad szkołami, bo w niektórych kuratoriach jeden wizytator ma na głowie nawet 200 szkół.

Giertych obiecał jednak nauczycielom kolejne spotkanie jeszcze w tym roku szkolnym.

Źródło: GW

 

30 maja 2006
...a co zostało przemilczane.

Plany ministra Giertycha przedstawione na konferencji prasowej to jednak nie wszystkie pomysły jakie On i jego współpracownicy prezentowali w ostatnich tygodniach.

Jak wynika z  doniesień prasowych, MEN chce bardzo szybkiego wprowadzenia do nowelizowanej ustawy o systemie oświaty trzech istotnych zmian. Dotyczyć one mają monitoringu w każdej szkole, blokady niektórych stron internetowych w komputerach szkolnych oraz obowiązku ustalania przez Rady Pedagogiczne szkolnych zestawów podręczników, obowiązujących co najmniej kilka lat. Z uporem godnym lepszej sprawy pytam jak zwykle o źródła finansowania dwóch pierwszych pomysłów. Okazuje się, że istnieć mają dwa – budżet i Fundusz im. Komisji Edukacji Narodowej. To fundusz państwowy na wyrównywanie edukacyjnych szans uczniów z najbiedniejszych środowisk. Powstał w ubiegłym roku, poza wpływami z budżetu trafiają tam pieniądze z darowizn i spadków. Kontem dysponuje minister edukacji, a już pomysł jego powstania budził kontrowersje. Prasa donosi, że minister Giertych wycofał projekt ustawy likwidującej fundusz i polecił dokonanie w nim takich zmian, aby możliwe było pozyskanie z niego środków na realizację systemu monitorowania szkół. Zawrzało! Oto trzydzieści tysięcy placówek szkolnych ma zostać wyposażonych w system kamer i filtry stron internetowych między innymi za pieniądze, które w założeniu miały być przeznaczone na poprawę sytuacji materialnej dzieci z najbiedniejszych rodzin. To chyba nawet nie wymaga komentarza.

Otwieramy gazetę dnia następnego i oto czytamy, że posłowie z komisji edukacji przy poparciu ministra Giertycha prowadzą konsultacje ze środowiskiem nauczycielskim w sprawie rozwiązania problemu wagarów szkolnych. Zgodnie z ich propozycją nauczyciele mieliby prawo zgłosić nieobecność ucznia na komendę policji lub straży miejskiej. Funkcjonariusze musieliby sprawdzić, gdzie przebywa i co robi poszukiwany. Np. będą musieli odwiedzić go w domu lub przeszukać miejsca, gdzie najchętniej przebywają małoletni. Złapany uczeń pod przymusem będzie doprowadzany do szkoły. Komentarze są różne, ale przecież realizacja obowiązku szkolnego przez dziecko podlega przede wszystkim kontroli rodziców, którzy za tę realizację odpowiadają. Szkoła zazwyczaj szybko informuje rodziców o wagarach czy pyta o powód przedłużającej się nieobecności. Dopiero brak woli współpracy ze strony rodziców powoduje podjęcie kroków prawnych, co skutkować może między innymi ukaraniem grzywną. Czy policjanci w Polsce naprawdę siedzą ziewając za biurkami i mają mnóstwo czasu na uganianie się po ulicach za młodocianymi, którym danego dnia nie chciało się iść do szkoły? Czy jest to sposób na ukrócenie zjawiska wagarów i kryzys wychowawczy rodziny i szkoły? Pytania oczywiście retoryczne.

Dzień trzeci nie przynosi zaskakujących pomysłów , a tylko zauważone przez przypadek i zapewne przez niewielu wyjaśnienie „afery” wykrytej i ukróconej przez ministra Giertycha, polegającej na finansowaniu ZSMP ze środków MEN, co racjonalnie myślącemu człowiekowi wydawało się co najmniej dziwne. Niestety zapewne mało kto wie, że przewodniczący ZSMP, Bogusław Wontor, udzielił wyjaśnienia, które powinno być tu przytoczone, aby uświadomić, kogo pan minister chce pozbawić środków – okazuje się, że znów najuboższe dzieci. Wontor wyjaśnił, że jego organizacja wygrała przetarg na zorganizowanie letniego wypoczynku dla najbiedniejszych dzieci z terenów dawnych PGR. „Giertych wykazał się niekompetencją i w swojej mentalności nie oderwał się jeszcze od czasów PRL” powiedział poseł i kontynuował w tym samym tonie:” Minister nie zna zasad dzielenia środków finansowych na zadania publiczne. Dziś już nie ma podmiotowego dofinansowania organizacji, ale są przetargi i konkursy na wykonanie konkretnych zadań. ZSMP tak jak Caritas, ZHP czy ojcowie salezjanie uczestniczy w przetargach i niekiedy je wygrywa, bo projekty ocenia niezależna komisja. Jeśli Giertych unieważni decyzję komisji, skrzywdzi najbardziej dzieci, które już się do wakacji szykowały. Złamie też konstytucyjną zasadę równości dostępu wszystkich podmiotów do środków publicznych.”.

Cóż, nie będziemy zastanawiać się, dlaczego przetarg wygrała ta a nie inna organizacja, faktem jest, że spisek komunistyczny, wykryty przez ministra, aż tak strasznym spiskiem nie jest.

Eduinfo.pl
MRZ

AnJa06-06-2006 22:33:53   [#88]
jestem z paskudnego pokolenia - mnie uczono, że patriotyzm to miłość

miałem mądrych nauczycieli - nie różnicowali pojecia Ojczyzna, choc nie bali sie mówic o czerwonych makach i Katyniu

ale i nie nazywali sprzedawczykami tych spod Lenino czy akcji Wisła
(ja ze wschodu - u nas o Ślązakach z Wermachtu się nie mówiło)

uczyć o miłosci z wyczytywaniem z dziennika i wstawianiem punktów przeliczanych na wagi? (wg naszego WSO - tak trzeba)

no, niby religi mozna, to czemu nie patriotyzmu?  

tyle, że religii dobrze uczą księżą i siostry - ze skończona, już jako osoby namaszczone, teologią- a oni nasz WSO maja w poważniu

jak namascić patriotę? - znaczy - namascić go miłoscią do Ojczyzny. Bo u duchownych łatwiej - seminarium czy nowicjat jako formalne potwierdzenie namaszczenia sprawdziły się na przestrzeni  wieków

a z praktycznego punktu widzenia - jakie studia (analogiczne do teologii)kwalifikują do uczenia patriotzmu?
beera07-06-2006 06:36:16   [#89]

o a dziś to

Rozmawiał Marcin Markowski 07-06-2006, ostatnia aktualizacja 06-06-2006 20:19

Za wagary odpowiadają rodzice, którzy lekką ręką wypisują usprawiedliwienia - twierdzą nauczyciele

1-->
Wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski pisze list do kuratorów oświaty. - Poproszę, by sprawdzili, jak wygląda frekwencja w szkołach - mówi. To reakcja na publikacje na łódzkich stronach "Gazety" o tym, że uczniowie coraz rzadziej przychodzą na lekcje. - Jesteśmy bezsilni - przyznaje Józef Kolat, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 17 w Łodzi. W jego liceach i technikum frekwencja spadła o 10 proc. W IV LO w Łodzi o 20 proc. W łódzkich szkołach są klasy, w których na lekcje chodzi zaledwie 70 proc. uczniów.

Podobnie jest w innych miastach. W Opolu w Zespole Szkół Zawodowych frekwencja spadła przez ostatnie trzy lata o 12 proc. W I LO w Kielcach o tyle samo tylko w ostatnim roku. Również w Szczecinie, Bydgoszczy, Poznaniu i Warszawie - od 4 do 15 proc. w dół. Średnio wynosi teraz 80- 85 proc.

Dyrektorzy mają pretensje do rodziców, którzy lekką ręką wypisują usprawiedliwienia. Często hurtowo, za kilka miesięcy wstecz. - Usprawiedliwiają wagary. Na wywiadówce dowiadują się, że syna czy córki nie było na stu iluś lekcjach, robią się czerwoni ze wstydu, ale wolą skłamać niż pozwolić, by dziecko miało obniżoną ocenę ze sprawowania - usłyszeliśmy w łódzkiej "siedemnastce".

Rodziców rozgrzesza Dariusz Jędrasiak, dyrektor II LO w Łodzi: - Dawniej nauka w liceum trwała cztery lata, teraz rok krócej, a program prawie się nie zmienił. Każdy uczeń ma w tygodniu 35 obowiązkowych lekcji. Wychodzi siedem dziennie. Klasówki, próbne matury, testy. Wielu nie wytrzymuje tempa i ucieka w nieobecność.

Z kolei Małgorzata Jóźwiak, dyrektor I LO w Kielcach, obwinia nową maturę: - Kiedyś świadectwo maturalne było jednocześnie świadectwem ukończenia szkoły. Dziś to dwa rożne dokumenty. Pierwszy idzie na uczelnie i liczy się w rekrutacji, a drugi do szuflady. Uczniowie odpuszczają więc przedmioty, których nie zdają na maturze, i znikają z lekcji.

- Tata uważa, że od paru nieobecności świat się nie zawali, a jeszcze w życiu zdążę się napracować - mówi Magda z renomowanego łódzkiego liceum.

Kłopotów z frekwencją nie zauważyły kuratoria, które nie zbierają takich danych. Nie mają ich także samorządy i Ministerstwo Edukacji.

W każdej szkole uczeń może mieć od kilku do nawet kilkudziesięciu godzin nieusprawiedliwionych. Jeśli przekroczy limit, grozi mu ocena nieodpowiednia z zachowania. O to, by go nie przekroczył, dbają rodzice, wypisując usprawiedliwienia. Nie muszą w nich podawać powodu nieobecności.

- Rozumiem prawo rodziców do usprawiedliwiania dzieciom nieobecności, ale nie może być nadużywane. Coś z tym fantem trzeba zrobić - mówi wiceminister Orzechowski.

Marcin Markowski, Łódź

Jak mieć 98-procentową frekwencję

Marcin Markowski: Dlaczego, według Pani, frekwencja w szkołach spada?

Elżbieta Świerczyńska, wicedyrektor VIII LO w Łodzi: Bo konsekwencje nieobecności ponosi dziecko, a nie rodzic - jak w Niemczech czy Holandii. Tam obecni na lekcjach stanowią 98 proc. W niemieckim Furth w szkole odpowiadającej naszej sekretariat jest czynny od siódmej. Jeśli dziecko nie idzie na lekcje, rodzic ma obowiązek zadzwonić, a w ciągu dwóch dni dostarczyć usprawiedliwienie lub zwolnienie lekarskie. Jeśli nie odezwie się do godz. 9, sekretarka dzwoni do niego do pracy i pyta, gdzie jest dziecko. Jeśli mama nie wie, przestaje działać ubezpieczenie ucznia. Jeśli w dodatku dziecka nie ma w domu, zostaje powiadomiona policja. Szkoła informuje pracodawcę rodzica, a ten - fiskusa, który odciąga od jego pensji karę. Jest to obliczony przez państwo koszt jednej lekcji pomnożony przez liczbę nieusprawiedliwionych godzin dziecka. Podobnie jest w Holandii. W Haarlem jeden z uczniów wrócił do szkoły z wakacji dopiero 15 września. Był z rodzicami w Afryce, przyniósł usprawiedliwienie. Dyrektor go nie uznał, bo rodzic ma po prostu obowiązek posyłania dziecka na lekcje w roku szkolnym, a wycieczka nie jest wystarczającym wytłumaczeniem zmarnowania publicznych pieniędzy.

W Polsce rodzic pisze: "Proszę usprawiedliwić dziecku nieobecność od do" i to wystarcza.

- Na Zachodzie musi podać konkretną przyczynę: wypadek, pożar, choroba. A jeśli notorycznie zwalnia dziecko z powodów zdrowotnych, szkoła wysyła je na badanie do swojego lekarza, który sprawdza, czy choroby nie są wymysłem rodziców. Jeśli są - wtedy również płacą za nieobecności. Frekwencji nie obniżają też choroby nauczycieli. Tam na zastępstwo z niemieckiego wchodzi germanista, a nie np. historyk, który pozwala klasie odrabiać lekcje, czyli marnuje czas, za który płaci państwo. Jest kuratoryjny program pt. "Nauczyciel na zastępstwo".

Co robić, by poprawić frekwencje?

- Zrozumieć, że to nie dziecko ma obowiązek chodzić do szkoły, tylko rodzic tego dopilnować. Mogą w tym pomóc wyłącznie rozwiązania systemowe.
syrenka07-06-2006 11:03:59   [#90]

Dyrektorzy mają pretensje do rodziców, którzy lekką ręką wypisują usprawiedliwienia.

A powinni mieć pretensje do siebie, że lekką ręką uznają każde usprawiedliwienie.

W Polsce rodzic pisze: "Proszę usprawiedliwić dziecku nieobecność od do" i to wystarcza.

Tylko dlatego, że tak zdecydowali w swoich szkołach dyrektorzy.

- Rozumiem prawo rodziców do usprawiedliwiania dzieciom nieobecności,[...] - mówi wiceminister Orzechowski.

To jest błędna wykładnia prawa, opierająca się na nieporozumieniu.

Adaa07-06-2006 11:51:33   [#91]

ale numer...

jakbym czytała niejakiego Romana,miłosnika prawa i innych rzeczy

zaryzykuje nawet,że nie "jakbym" ale "czytam"

;-)

Magosia07-06-2006 11:59:32   [#92]

Już wiem :-(

skąd to skojarzenie....stylu.... i osobowości?
Jersz07-06-2006 12:17:21   [#93]

?

A ty Adaa o syrence czy o makowskiem?

W Polsce rodzic pisze: "Proszę usprawiedliwić dziecku nieobecność od do" i to wystarcza.

Tylko dlatego, że tak zdecydowali w swoich szkołach dyrektorzy.

Podzielam tą opinię. Rodzic ma prawo napisać usprawiedliwienie ale czy podany powód będzie wystarczający decyduje wychowawca. Wyjazd na zakupy w dniu, w którym był sprawdzian nie jest moim zdaniem wystaczającym usprawiedliwieniem.

Szkoda jednak , ze brak przepisów na ten temat. Podobają mi sie rozwiązania szkól niemieckich lub angielskich. Kara dla rodziców to dobre rozwiązanie (no może z niektórych rodziców i tak nic by sie nie ściągnęło). Przed II w. ś. w Polsce przepisy były jednak lepsze. Za wagary nazywane zmudami szkolnymi płacono grzywnę lub szło sie na odsiadke w areszcie. W lokalnej gazecie z lat 20-stych przeczytałem o litosciwym policjancie który zwolnił ubogą matkę wagarowicza po 1 dniu aresztu z odbywania 2 dnia kary.

 

Jersz

Adaa07-06-2006 12:28:35   [#94]

o syrence jerszu...

co do usprawiedliwiania...jerszu,rodzic napisze -zakupy,nie uznasz,przyniesie Ci następnego dnia-wysoka temparetura..i co?...uznasz wtedy?;-)

kary dla rodziców...jasne,fajnie...nie da tatuś kasy,to ja na wagary a tatus do karceru:-)

dla mnie osobiście, sprawa usprawiedliwiania nieobecności jest tak malo znaczaca,że nie robiłabym z tego wielkiego problemów

jest rozporzadzenie,wiadomo kiedy moze byc klasyfikowany,kiedy nie...chce sobie usprawiedliwiac sam-niech usprawiedliwia...

oprocz przypadków typowej patologi,zycie jest tak skomplikowane,że wrzucanie do wora wszystkiego skutkuje jakiąś paranoją...

a!

podam przyklad idioty rodzica

oszczeniła sie suczka,wczesniaki miała,trzeba było je masować,okrywać...ponieważ mamie wypadło w tym dniu wazne szkolenie zostawila córke w domu,do pilnowania szczeniaczków,mimo,że córka miala jakis sprawdzian...w usprawiadliwieniu mama napisała zamiast "masowala szczeniaki-wczesniaki"- "była chora"...i jak ma byc w tym kraju dobrze?;-)

Jersz07-06-2006 13:15:21   [#95]
Wolę już jednak zmusić rodzica do kłamania - " że chore" lub posyłania do szkoły. Niech się rodzic sam  zdecyduje czy będzie uczył własne dzieci kłamać. Jersz
Jersz07-06-2006 13:15:24   [#96]
Wolę już jednak zmusić rodzica do kłamania - " że chore" lub posyłania do szkoły. Niech się rodzic sam  zdecyduje czy będzie uczył własne dzieci kłamać. Jersz
beera07-06-2006 13:58:01   [#97]

Dyrektorzy mają pretensje do rodziców, którzy lekką ręką wypisują usprawiedliwienia.

A powinni mieć pretensje do siebie, że lekką ręką uznają każde usprawiedliwienie.

a ja sprzeciwiam się takim tezom- tym bardziej z ust laika, rodzica, ktory w szkole nie pracuje i co wiecej- jak sam pisze jest na forum by apelowac o bezpieczeństwo dla dzieci, a jak gdyby wyglasza poglądy dla mnie nie mające uzasadnienia w niczym

Proszę Cię syrenko, zebyś podala pp dla mozliwości nieusprawiedliwienia nieobecności dziecka wypisanej przez rodzica.

Juz RomanG glosił, ze n-l powinien sprawdzać, czy usprawiedliwienie jest zasadne przeprowadzając np. wywiad u sasiadow

Twoja postawa Jersz, jest dla mnie zbyt ambiwalentna- dobrze sklamie usprawiedliwić, gorzej- nieusprawiedliwiać.

syrenka07-06-2006 14:21:47   [#98]
1. Nigdzie nie pisałam, że jestem, żeby apelować. Jestem, bo jestem.
2. Bezpieczeństwo dzieci jest ważne, dlatego dzieci powinny siedziec w szkołach, a nie wagarować.
3. pp każda szkoła jest władna stworzyć sobie sama, określając wewnątrzzakładowe warunki usprawiedliwiania nieobecności.
4. Ja nic o sąsiadach nie pisałam.
beera07-06-2006 14:21:53   [#99]

powiem jeszcze coś

MEN ma nowy pomysł- na walkę za wagarowiczami- poleci ona po powierzchni- czyli siegnie niczego.

Skończy się na dyskusji, czy n-le lekka ręka uznaja, nie uznają, i tego typu nic nie znaczące rzeczy.

A może tak po prostu- przyjrzec się nalezy:

1. Przepisom prawa dotyczącym obowiazku szkolnego.
2. Ilości wylegitymowanych nieletnich w godzinach " ryzyka szkolnego"

Obie te rzeczy można już teraz sobie spokojnie wykonywać, ale nikt nie ruszy przepisów o obowiązku- bo to robota niemedialna i żadnej akcji się na jej podstawie wysnuc nie da.

Rycho07-06-2006 14:46:01   [#100]
już tu kiedyś pisałem o tym, to teraz powtórzę
 
Tak naprawdę każda nieobecność na zajęciach ucznia objętego obowiązkiem szkolnym lub nauki jest niespełnianiem tego obowiązku. A zapisany jest on w ustawie, czyli w najwyższym rangą akcie prawnym.
 
W ustawie nie znalazłem żadnej delegacji , która by dawała komukolwiek prawo do usprawiedliwiania tego.
 
Natomiast w rozp. o ocenianiu używa się pojęć usprawiedliwionej i nieusprawiedliwonej nieobecności.
 
Można więc zapytać - kto i na jakiej podstawie może jedną nieobecność uznać za usprawiedliwioną, a inną za nieusprawiedliwioną.
 
Dlaczego ma to (uznawać za usprawiedliwione) robić szkoła, a nie rodzice?
 
albo
 
dlaczego nie mają robić tego rodzice, a szkoła przyjmowac do wiadomości tylko?
 
Znacie jakąś PP na to? Dlatego podobają mi się rozwiązania z innych krajów, które dość rygorystycznie dotego podchodzą.
 
Czemu u nas nie?
 
mam takie wrażenie, że odpowiedź znam i jest ona dla mnie dość jasna:
 
bo nie!! :-(
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]