Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 17 ][ 18 ][ 19 ] - - [ 242 ][ 243 ]
Gaba02-11-2006 20:51:40   [#851]

to, co tu gadamy...

Najbardziej poszukiwani pracownicy w Polsce 16:20 02.11.2006
czwartek

Mimo bezrobocia w Polsce, są w naszym kraju kierunki studiów, których absolwenci nie mają żadnych problemów ze znalezieniem pracy.
 
= 7) { wpAddEmbedObject("swf","1","", "275", "25","http://i.wp.pl/a/i/finanse/flash/playerMP3.swf", wpAddParamsToObject( ["pluginspage","http://www.macromedia.com/shockwave/download/index.cgi?P1_Prod_Version=ShockwaveFlash"], ["flashvars","smallSize=1&songURL=http://i.wp.pl/a/f/mp3/10913/praca.mp3&logoURL=&logoLink=&description="], ["wmode","transparent"], ["quality","high"], ["bgcolor","#ffffff"], ["allowScriptAccess", "sameDomain"])); } else { document.write(''); } // ]]> -->


Jak mówi specjalistka od rynku pracy, Marta Kłoda - Śmiech na czele rankingu najbardziej poszukiwanych pracowników są inżynierowie z pewnej wąskiej dziedziny czyli klimatyzacji i chłodnictwa.


REKLAMA Czytaj dalej

NPB("005");


if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} W tym zawodzie to nie przyszli pracownicy zgłaszają się do pracodawców, tylko firmy same szukają, nawet juz wśród studentów ostatnich lat. Tomek Rosiński, student V roku Politechniki Warszawskiej otrzymał już trzy takie oferty pracy.

W Polsce specjaliści od chłodnictwa mogą liczyć na wynagrodzenie miesięcznie powyżej 10 tysięcy złotych. Ale jak mówi Tomek, wielu jego kolegów to po obronie dyplomu już wyjechało za granicę, bo tam mogą zarobić jeszcze więcej, w Irlandii nawet 8 tysięcy euro miesięcznie.

Chłodnictwo i klimatyzacja to nie jedyne specjalizacje, w których znalezienie pracy nie jest problemem. Jak mówi Marta Kłoda - Śmiech największym powodzeniem na rynku pracy cieszą sie przede wszystkim absolwenci uczelni technicznych, od architektury aż po budowę dróg i mostów.

Problem będą za to mieli absolwenci popularnego w ostatnich latach kierunku "zarządzanie i marketing". Ci, zaczynają pracę zazwyczaj nie związaną z ich kierunkiem studiów i czeka ich długa ścieżka zawodowa, zanim uda im się trafić do docelowego działu marketingu. Jak jednak wyjaśnia Marta Kłoda - Śmiech niezależnie od kierunku ukończonych studiów, można wybrać pracę przedstawiciela handlowego - tych ofert jest na rynku najwięcej.
Marek Pleśniar03-11-2006 03:40:12   [#852]

to nie jest nie o oświacie:-)

JAK WYJŚĆ NA SWOJE?

Leszek Szaruga

Czasy są, jak to określił w tytule jednej ze swych ostatnich książek Stanisław Lem, „takie”. Niby każdy widzi, jakie są, ale jakby nie dowierzał. W ostatnim bodaj z drukowanych na łamach „Tygodnika Powszechnego” felietonów pisał autor „Summy technologiae”: „Z jednej strony uważam, że nie należy naruszać cudzych hierarchii wartości (...), ale z drugiej – trudno się poddawać dyktatowi przemocy”. To zdanie o tyle mi odpowiada, że wciąż się z mniej lub bardziej widoczną przemocą spotykam. Przeżyłem już kilka fal swoistego terroryzmu paranaukowego, co szczególnie w naukach humanistycznych jest dość mocno odczuwalne ze względu na następujące tu po sobie „−izmy”, ostatnio bodaj postmodernizm (już kiedyś powiedziałem, że czekam na postidiotyzm). Terror to może określenie zbyt dosadne, niemniej przecież widać i słychać w języku młodych, wkraczających w życie naukowe ludzi, iż poddają się oni modnym w danej chwili terminom i pojęciom, że zatem pozwalają się uwięzić w dominującym dyskursie, który z jednej strony – jako narzecze „wtajemniczonych” – pozwala im znaleźć swe miejsce we wspólnocie, z drugiej jednak uniemożliwia lub tylko utrudnia samodzielne myślenie.

Jak tutaj wyjść na swoje? Przede wszystkim – starać się zachować dystans i ćwiczyć zdolność kontrolowania samego siebie. Tu pomocna wydaje się metoda filozofii analitycznej nakazująca nieustanne definiowanie pojęć, które zdają się „powszechnie zrozumiałe”, a często, gdy poddać je rozbiorowi krytycznemu, okazują się dalece niejednoznaczne, nieostre, a nieraz po prostu mylące. Powstaje sytuacja, która, jak to w jednym z wierszy napisał Rafał Wojaczek, sprawia, że dajemy się „nabrać na język, którego nie było”. Po drugie – należy chyba dążyć do kontrolowania zwłaszcza tych poglądów i założeń, które wydają się nam atrakcyjne, czyli, mówiąc inaczej, starać się nie poddawać bezrefleksyjnie uwodzącym nas formułom językowym, nie przyjmować na wiarę podawanych nam argumentów, lecz próbować je sprawdzić. Nie należy sobie dowierzać.

Rzecz w tym jednak, że takie „wychodzenie na swoje” może nas zaprowadzić w rejony niebezpieczne. Oto bowiem nie ulegając panującej modzie, możemy zostać w naszym środowisku zmarginalizowani. A to bolesne i nieprzyjemne – każdemu bowiem zależy w jakimś stopniu na akceptacji, na budowaniu więzi z innymi. Samotność, choć sprzyja intelektowi, bywa nieznośna: dość o tym poczytać w „Dzienniku 1954” Leopolda Tyrmanda, szczególnie w tych partiach, w których mowa o pozostającym na dalekich marginesach życia literackiego Zbigniewie Herbercie. Gdyby klimaty przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych utrzymały się jeszcze przez dekadę, los tego poety i eseisty raczej nie byłby godny pozazdroszczenia. Czy potrafiłby wytrwać przy swoim? Kto wie? Wszak pisał w „Potędze smaku”, że kuszono zbyt prymitywnie, prostacko. A gdyby kuszono w sposób bardziej wyrafinowany?

Przy czym, rzecz jasna, sama niezależność, choć jest wartością, nie gwarantuje intelektualnie wysokiego poziomu. Wybitny skądinąd filozof, jakim był Martin Heidegger, uległ systemowi nazistowskiemu, co przecież w żadnej mierze nie pomniejsza rangi jego dzieła naukowego, podobnie jak poparcie dla nazistów nie sprawia, iż podawać można w wątpliwość wielkość poezji Ezry Pounda. I na odwrót – opór przeciwko zbrodniczym systemom nie daje gwarancji geniuszu naukowego lub artystycznego. A piszę o tym dlatego, że „takie czasy”, w których nam żyć przyszło, zdają się promować mieszanie różnych porządków i od dłuższego czasu, ba!, od dziesięcioleci już obserwuję tendencje do politycznego czy ideologicznego piętnowania dzieł ludzi innych opcji. Kiedyś, w początkach lat dziewięćdziesiątych, przełożyłem wiersze jednego z poetów dawnej NRD, który, po otwarciu teczek, okazał się współpracownikiem tajnej policji, o czym zresztą, gdy te tłumaczenia publikowałem, nikt jeszcze nie miał zielonego pojęcia. I oto spotkany na ulicy kolega powiada, że tłumaczę komunistycznego szpicla. Trochę, przyznam, mnie to poruszyło, zrobiło mi się nieprzyjemnie i głupio. Lecz tylko przez moment. Bo o co chodzi? Nieprawda, odparłem mojemu znajomemu, nie tłumaczyłem komunistycznego szpicla, przełożyłem dwa dobre wiersze.

Niby to wszystko dalekie od spraw naukowych. Czy rzeczywiście? Otóż od czasu, gdy między innymi zajmuję się nauką o dziennikarstwie – a szkół tego typu jest wiele i wciąż powstają nowe – wiem, że ideologiczne klimaty nie dają się zupełnie wyrugować. Zapewne inaczej pojmuje się funkcje i rolę dziennikarstwa w szkole stworzonej przez ojca Rydzyka, a inaczej na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego czy w Collegium Civitas. Trudno się temu dziwić, ale jednocześnie zasadne wydaje się pytanie o standardy tego nauczania, o dobieranie lektur, o rodzaj praktyk. To samo dotyczyć jednak może psychologii czy socjologii lub historii, a wreszcie i prawa – tu nie bez znaczenia pozostają opcje wykładowców, wybór tych, a nie innych teorii wychowania, pojmowania choroby psychicznej, koncepcji społeczeństwa, zasad interpretacji faktów społecznych czy zdarzeń z dalszej lub bliższej przeszłości. Nie ma wyjścia – póki co, w tej materii panuje u nas pluralizm, ale przecież nie zupełna dowolność i samowola. Znam wypadek, gdy studenci zwrócili się do władz uczelni, by ograniczyły zapał ideologiczny jednego z wykładowców literatury współczesnej, redukującego pisarstwo do sfery politycznej. Nie wiem, co prawda, jak owe władze zareagowały, niemniej taka postawa studentów, wykazujących opór wobec próby ich indoktrynacji, wydaje się wysoce chwalebna. Ale też do pewnego stopnia. Bo ci sami studenci mogą przecież, jak to bywało na Zachodzie w latach sześćdziesiątych, wybrać ideologiczny terror. Gdzieś winna być w tym wszystkim zachowana równowaga, a jej zasady doskonale wykłada cytowana wyżej myśl Lema.

bogna04-11-2006 19:04:11   [#853]

Dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, Marek Pleśniar, ocenił, że zaprezentowany program "Zero tolerancji dla przemocy w szkołach" wicepremiera ministra edukacji Romana Giertycha nie zawiera nic przełomowego ani nowego

"Wszystkie te planowane przez ministra Giertycha zakazy czy nakazy, obowiązki nauczycieli czy uczniów istnieją. Mam poczucie, że minister Giertych nie zapowiedział nic przełomowego z wyjątkiem ostrzejszej kontroli dyrektorów szkół" - powiedział Pleśniar. Uznał jednocześnie, że dobrze się stało, iż opinia publiczna dowiedziała się o istniejących różnych środkach dyscyplinujących uczniów.

Podkreślił, że nauczyciele i dyrektorzy szkół nie oczekują od ministra udzielania rad i wskazówek jak mają wprowadzać dyscyplinę w szkole. "Raczej oczekiwaliby pomocy w zakresie kontrolowania pewnych niebezpiecznych i zagrażających sytuacji w szkole niż kontrolowania samych dyrektorów" - ocenił Pleśniar.

Według Pleśniara, tragedia, która wydarzyła się w Gdańsku, wstrząsnęła dyrektorami szkół, nauczycielami i rodzicami na tyle, że oni sami zastanawiają się nad uzdrowieniem szkoły.

"W polskiej szkole nie jest realizowana filozofia 'róbcie co chcecie'. Jeśli tak się dzieje, to jest to patologia" - uważa Pleśniar.

Gaba04-11-2006 20:18:16   [#854]

Andrzej, żyjesz?

II liga: niezawodny Zawisza, zamieszki w Grajewie (???)
PAP /13:39
W przerwie rozgrywanego w Grajewie meczu ŁKS Łomża z Polonią Warszawa doszło do starcia na płycie boiska między kibicami obu drużyn. Po 10 minutach ochrona zaprowadziła porządek. Spotkanie zakończyło się wygraną beniaminka 1:0.
Marek Pleśniar04-11-2006 21:43:30   [#855]

"Po 10 minutach ochrona zaprowadziła porządek. Spotkanie zakończyło się wygraną beniaminka 1:0."

no skoro beniaminek w 10 minut zaprowadził porządek to chyba jasne że jest dla niego 1:0

Ewa 1304-11-2006 22:42:59   [#856]
Ludzie Ministra?

- Nic do pani nie mam, ale w poniedziałek zostanie pani zwolniona, bo minister chce mianować swoich ludzi.- Dyrektorki okręgowych komisji egzaminacyjnych z Gdańska, Łodzi i Łomży usłyszały coś takiego w ub. tygodniu od swojego zwierzchnika. W poniedziałek jednak do zmian nie doszło

 

Nauczycielka matematyki, Irena Łaguna, dyrektorka Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Gdańsku (35 lat w zawodzie), usłyszała tę wiadomość w czwartek. Na konferencji organizowanej przez pomorskiego kuratora oświaty spotkała swojego zwierzchnika, Marka Legutkę: - Zapowiedział, że mam być zwolniona, ponieważ minister Giertych chce, aby nastąpiła zmiana na stanowiskach dyrektorów OKE. Nie podał żadnych merytorycznych zastrzeżeń wobec mnie.

 

Nauczycielka chemii Wiesława Zewald, dyrektorka OKE w Łodzi (27 lat w zawodzie), w piątek była na zwolnieniu chorobowym i nie była w stanie podjąć dyrektora Legutki, który przyjechał do Łodzi z zapowiedzianą wizytą. Informację o przygotowaniach do odwołania dostała telefonicznie od swojej zastępczyni. Zadzwoniła do Legutki: - Zapowiedział, że w poniedziałek mnie zwolni. Nie dlatego, że ma wobec mnie merytoryczne zarzuty, tylko ponieważ "na stanowiskach muszą zasiadać ludzie ministra".

 

Zewald nie ma wątpliwość, że nie da się jej zaliczyć do grupy "ludzi ministra", bo w wyborach do Sejmu w 2005 r. startowała z listy Platfoemy Obywatelskiej - Ale co to ma do egzaminów szkolnych? - zastanawia się. - Wprowadziliśmy tzw. system zewnętrznego egzaminowania, żeby sprawdzać umiejętności polskich uczniów obiektywnie. Czy teraz do arkuszy egzaminacyjnych wejdą jakieś dyrektywy polityczne?

 

Łaguna: - Jest mi smutno, nie rozumiem powodów odwołania. Pod moim kierownictwem OKE w Gdańsku działała bez zarzutu - nie mieliśmy np. żadnego odwołania po maturach. Chodzi o światopogląd? Mój jest zgodny z wartościami, które wyznaje minister Giertych - jestem gorliwą katoliczką.

 

Okręgowe komisje egzaminacyjne działają niezależnie od kuratorów oświaty. Są odpowiedzialne za przygotowanie i sprawne przeprowadzenie egzaminów zewnętrznych, czyli podsumowujących szkołę podstawową, gimnazjalnych i maturalnych oraz egzaminów zawodowych.

Posady dyrektorów OKE, choć w zawodzie nauczycielskim do pozazdroszczenia, nie są wyjątkowo lukratywne - dyrektorzy zarabiają ok. 2,8 tys. na rękę. Nie wolno im dodatkowo udzielać korepetycji, prowadzić odpłatnie szkoleń dla nauczycieli - egzaminatorów, dorabiać sprawdzaniem prac.

Czy odwołania trzech dyrektorek to początek "odświeżenia" kadry we wszystkich OKE? Nie wiadomo. Dyr. Marek Legutko nie odebrał naszych telefonów. W ubiegłym tygodniu, pytany przez zwalniane dyrektorki, odpowiadał tylko, że na razie tracą posadę tylko one.

Formalnie dyrektora OKE zwalnia minister edukacji na wniosek dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

- Nic nie wiem o planowanych zwolnieniach w OKE. Nawet nie wiem, czy takie są potrzebne - skomentował w niedzielę nasze pytanie o dymisję dyrektorek minister edukacji Roman Giertych.

W poniedziałek dyr. Legutko zadzwonił do Wiesławy Zewald: - Pomysł z dymisją odwołany. Proszę mnie zrozumieć, jestem tylko posłańcem - relacjonuje tę rozmowę Zewald.

 

(Źródło: Gazeta.pl)

AnJa05-11-2006 09:51:12   [#857]

Nie chodzę na mecze ŁKS - ta drużyna wynajmuje u nas stadion tylko.

Zadyma była podobno, ale niewielka.

słonko05-11-2006 09:57:28   [#858]

taki sobie cytat...

Łaguna: - Jest mi smutno, nie rozumiem powodów odwołania. Pod moim kierownictwem OKE w Gdańsku działała bez zarzutu - nie mieliśmy np. żadnego odwołania po maturach. Chodzi o światopogląd? Mój jest zgodny z wartościami, które wyznaje minister Giertych - jestem gorliwą katoliczką.
Majka05-11-2006 20:48:00   [#859]

ręce opadają :(

Trwa ogólnonarodowa debata, politycy i "znawcy" prześigają się w pomysłach, a młodziaki jak miały w nosie, tak mają :(

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,3718275.html

Grupa nastolatków obrzuciła jajkami dom i samochód wrocławskiej nauczycielki. Wcześniej polonistka odebrała kilka telefonów z groźbami. - Co się nie odzywasz, k...? - usłyszała.


Katarzyna Bauman uczy polskiego w Gimnazjum nr 20 na Biskupinie. Jest wychowawczynią jednej z klas trzecich. Na zebraniu z rodzicami podała numer swojej komórki.

- Kilka tygodniu później zaczęły się głuche telefony. W tle słyszałam śmiechy dzieciaków, ale wtedy to zbagatelizowałam - opowiada.

W ubiegłym tygodniu jakiś chłopak rozbawionym głosem zapytał o jej 15-letnią córkę. W pierwszej chwili pomyślała, że to pomyłka. - Bo my tu mamy imprezę, a ona obiecała, że się z nami zabawi - chłopak nie dawał za wygraną.

We wtorek 31 października, w Halloween, do jej drzwi zapukały trzy gimnazjalistki i poprosiły o ciastka. Chwilę po ich wyjściu ktoś obrzucił dom i samochód nauczycielki jajkami. - Wszystko było umazane - drzwi, schody, okna, samochód - wylicza Katarzyna Bauman.

Po napadzie znowu zadzwoniła jej komórka. - No i co się nie odzywasz, k...? - usłyszała w słuchawce. Potem telefon dzwonił jeszcze kilka razy. Nauczycielka już nie odbierała.

Katarzyna Bauman: - To było przerażające, najpierw te jajka, potem telefony. Do tej pory żaden z uczniów nie próbował mnie zaczepiać. A to był agresywny atak.

Nauczycielka zadzwoniła na komisariat. Policjanci przyjechali, spisali notatkę i stwierdzili, że nie mają autorytetu u młodzieży. - Poczułam się tak, jakbym to ja miała ich wspierać - opowiada polonistka.

Paweł Petrykowski z biura prasowego dolnośląskiej policji: - Jak ta pani złoży skargę, to prokurator będzie mógł po billingach ustalić, z jakiego telefonu do niej dzwoniono.

Katarzyna Bauaman chce wiedzieć, kto i dlaczego na nią napadł: - Nie dam się zastraszyć. Jakbym odpuściła, to byłoby tylko gorzej.
Ewa 1306-11-2006 22:19:32   [#860]

Giertych i prymas o wychowywaniu młodzieży

Marcin Górka 2006-11-05, ostatnia aktualizacja 2006-11-05 17:33

- W szkole nie ma miejsca na demokrację - grzmiał na sobotnim spotkaniu z nauczycielami w Szczecinie szef resortu edukacji Roman Giertych. Dzień później usłyszał od prymasa Józefa Glempa: Agresja młodzieży bierze się z braku miłości. Tu nie pomoże policjant, nauczyciel ani psycholog.

W niedzielę Giertych wziął udział w uroczystości 40-lecia milenijnych obchodów chrztu Polski w Szczecinie. Dzień wcześniej prezentował nauczycielom w auli I LO w Szczecinie założenia swojego programu "Zero tolerancji dla agresji w szkole". Po Gdańsku i Koszalinie Szczecin był trzecim przystankiem wicepremiera Giertycha na trasie objazdu po Polsce, podczas którego przedstawia ten projekt.

- Powinniśmy wrócić do klasycznych metod wychowania, fundamentów, które zbudowały sukcesy pedagogiki w okresie międzywojennym - powiedział minister edukacji. - Żeby kształtować charakter młodych, trzeba od nich wymagać.

Uznał, że w szkole doszło do pomylenia porządku, w którym nauczyciele są bezradni wobec chuligańskich wybryków uczniów. Obwinia za to twórców reformy edukacji. Drwił, że chyba tylko przez przeoczenie uczniowie nie mają prawa do wybierania dyrektora szkoły. - Dokąd myśmy doszli? Prawa w szkole mają tylko uczniowie! - mówił do pedagogów. - W szkole gospodarzem jest dyrektor, a nauczyciele spełniają misję wychowania, ich prawa powinny być szczególne.

Stąd program "zero tolerancji", który dać ma nauczycielom narzędzia do zaprowadzenia porządków w szkole. Zakłada on m.in. utworzenie w każdym województwie Ośrodka Wsparcia Wychowawczego, do którego trafiać będą na określony czas najkrnąbrniejsi chuligani, uczniowie będą obowiązkowo chodzić "schludnie ubrani" lub w mundurkach, będzie zakaz używania komórek w szkole, za przewinienia karani będą wykonywaniem prac społecznych. - Przywrócimy to, co zostało postawione na głowie. Jajko nie jest mądrzejsze od kury - zapowiedział Giertych.

- To znaczy, że zrezygnujemy z demokracji w szkole? - odezwała się jedna z nauczycielek.

- Nie wyobrażam sobie w szkole demokracji - odpowiedział Giertych. - W szpitalu pacjenci nie wybierają rodzaju operacji dla współcierpiącego, a żołnierze nie decydują o tym, jak przebiegać będzie bitwa. Dzieci nie mają rozeznania do pełnego korzystania z praw.

Więc demokracja nie jest dla nich. Jest dla jednostek świadomych. W szkole młodzież nie będzie rządzić.

Usłyszał brawa całej sali nauczycieli. - O demokracji trzeba młodzież uczyć, ale nie może ona oznaczać rządów dzieci - dodał na zakończenie.

Wezwał pedagogów do współpracy i poparcia programu "Zero tolerancji". Jednocześnie obiecał im pomoc resortu w walce z rodzicami, którzy, jak przypuszcza Giertych, będą oponowali przeciwko ograniczaniu praw ucznia. - Nie zostawimy was w sporze z rodzicami samych - zapewnił nauczycieli. - Możecie liczyć na ministerstwo. A po dwóch latach wszystko się uspokoi, po czterech taki porządek w szkole będzie normą. Wtedy będziemy młodzież podnosić.

Inaczej wychowanie rozumie prymas Glemp. Widząc Romana Giertycha naprzeciwko siebie w kościelnej ławce, mówił: - Młode pokolenie odstaje od ideału, ku któremu ma dążyć. Jedna po drugiej dochodzą do nas wiadomości o przemocy, lekceważy się nauczyciela - określił sytuację polskiej szkoły.

Dlaczego tak się dzieje? - Może ten agresywny chłopiec nie jest kochany, robi tak, bo odrzuca go rodzina i środowisko - wyjaśniał prymas. - A tego nie jest w stanie naprawić ani policjant, ani nauczyciel, ani psycholog. Za wychowanie odpowiedzialni jesteśmy wszyscy: rodzice, władze i Kościół.

- Minister mówi tylko o dyscyplinie, patrząc na szkołę przez pryzmat chuliganów. A gdzie edukacja i wyniki w nauce? O tym zapomniał? - usłyszeliśmy od jednego ze znanych pedagogów po zakończeniu spotkania z Giertychem. Poprosił nas o niepodawanie swojego nazwiska.

Marek Pleśniar06-11-2006 22:22:38   [#861]

- Minister mówi tylko o dyscyplinie, patrząc na szkołę przez pryzmat chuliganów. A gdzie edukacja i wyniki w nauce? O tym zapomniał? - usłyszeliśmy od jednego ze znanych pedagogów po zakończeniu spotkania z Giertychem. Poprosił nas o niepodawanie swojego nazwiska.

a oficjalnie strzelił brawka "całej sali nauczycieli";-)

Ewa 1306-11-2006 22:25:34   [#862]

chyba zmienię województwo

W szkole nie może rządzić uczeń

W sobotę wicepremier Roman Giertych prosił szczecińskich nauczycieli o pomoc w realizacji programu „Zero tolerancji dla przemocy w szkole”.

Roman Giertych, wicepremier i minister edukacji gościł w sobotę w Szczecinie. Głównym punktem programu jego wizyty było spotkanie z dyrektorami szkół i nauczycielami. To już drugie takie spotkanie w Szczecinie w ciągu miesiąca. Roman Giertych uzasadniał potrzebę wprowadzenia w życie swojego programu „Zero tolerancji dla przemocy w szkole”.

Mniej praw dla uczniów

- Od młodych ludzi trzeba wymagać - mówił. - Prawa nauczycieli muszą być szczególne, ze względu na szczególną misję, jaką nauczyciele pełnią.

Zaznaczył, iż należy przywrócić autorytet władzy nauczyciela. Stwierdził, że nie może być tak, że w szkole rządzi uczeń.

- Nie jest mądrzejsze jajko od kury - mówił. - Nie wyobrażam sobie, żeby w szkole była demokracja.

Takie wypowiedzi spotkały się z aplauzem nauczycieli.
Większość z nich program ministra popiera.

- Nie ulega wątpliwości, że w szkole jest potrzebny jakiś wstrząs - uważa Sławomir Osiński, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 47. - Większość spraw, o których mówi pan minister, to sprawy oczywiste i wiele szkół już to robi. Jeśli program będzie konsekwentnie realizowany przez 4-5 lat, to w szkole będzie poprawa.

Pomóżcie!

Sam minister edukacji zdaje sobie jednak sprawę, że nie wszyscy jego plan akceptują i że nie da się go wdrożyć bez oporów ze strony uczniów i rodziców. Dlatego zaapelował do nauczycieli: - Chcę państwa prosić o pomoc, żebyśmy budowali zmiany w edukacji wspólnie. Możecie mieć różne poglądy, ale w tej sprawie proponuję jedność. Jeśli znajdziecie się w sytuacji sporu z rodzicami, możecie na nas liczyć, będziecie mieli poparcie ministerstwa i kuratora.

Również dyrektorzy szkół prosili ministra o pomoc.

- Nie mamy narzędzi, żeby przymusić rodziców do współpracy - mówiła Władysława Użarowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 63. - Jeśli nasi uczniowie mają kuratorów sądowych, to my ich nie znamy, bo oni nie pojawiają się w szkole. Nie mamy żadnego wsparcia.

Nauczyciele uważają, że zmiany są potrzebne nie tylko w szkole.

- Czy za tymi zmianami pójdą też zmiany w kształceniu pedagogicznym? - pytała Aneta Wojak, dyrektor Centrum Psychologiczno-Pedagogicznego. - Młodzi nauczyciele nie mają żadnej praktyki, nie wiedzą jak reagować.

Będzie szkoła morska?

Towarzyszący wicepremierowi minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki zapowiedział powstanie w Szczecinie średniej szkoły morskiej. Na początku ma to być jedna lub dwie klasy w którymś z istniejących już zespołów szkół zawodowych. Nowa szkoła ma być uruchomiona już po wakacjach. Na razie o takim zamiarze nic nie wiedzą jednak oświatowe władze miasta.

- Nie planujemy utworzenia takiej szkoły - usłyszeliśmy w wydziale oświaty Urzędu Miejskiego, gdy pytaliśmy o to w piątek.

http://www.glosszczecinski.pl/
Ewa 1306-11-2006 22:26:54   [#863]

słowa członka OSKKO

- Nie ulega wątpliwości, że w szkole jest potrzebny jakiś wstrząs - uważa Sławomir Osiński, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 47. - Większość spraw, o których mówi pan minister, to sprawy oczywiste i wiele szkół już to robi. Jeśli program będzie konsekwentnie realizowany przez 4-5 lat, to w szkole będzie poprawa.

grażka06-11-2006 22:29:03   [#864]
http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_061106/kraj/kraj_a_1.html
Ewa 1306-11-2006 22:32:48   [#865]

tylko tu nie było braw

Giertych w Szczecinie
Zero demokracji

   SZCZECIŃSCY nauczyciele, dyrektorzy szkół i rodzice uczniów spotkali się w sobotę z ministrem edukacji Romanem Giertychem. Minister przyjechał, by osobiście przybliżyć im rządowy program „Zero tolerancji dla przemocy w szkole”.
Program powstał po tragicznych wydarzeniach w Gdańsku. 14-letnia gimnazjalistka popełniła samobójstwo po upokorzeniach, jakich doznała podczas lekcji ze strony kolegów z klasy. Program przewiduje za wszelkie przewinienia surowe kary: począwszy od przymusowych prac jak mycie toalet, czy grabienie liści, poprzez kary pieniężne dla rodziców, a na wydaleniu ze szkoły i umieszczeniu w specjalnym ośrodku skończywszy.
- W szkole nie ma miejsca na demokrację. Uczniowie nie mogą decydować o programie. Rządzić musi dyrektor i nauczyciele - mówił minister Giertych w auli szczecińskiego I LO.
Nauczyciele podkreślali, że szkoła nie może zastępować rodziny. Pytali ministra, jak zamierza motywować rodziców, by zajmowali się dziećmi, gdyż fundamenty wychowania społecznego i patriotycznego budują się w domu. - Przede wszystkim należy motywować nauczycieli. Chciałbym, żeby nauczyciel miał taką pozycję finansową i prestiż jak przed wojną, by był to zawód, o który się biją - odparł minister Giertych.
Nauczycielka szkoły w Kołbaskowie przypomniała ministrowi, że kary pieniężne dla rodziców już są, ale jest to martwy przepis. - Jak go egzekwować od bezrobotnych, wtrącaniem do więzienia? - pytała
Niektórym nie podobał się pomysł kontroli szkół przez tzw. trójki (policjant, prokurator, wizytator). - Może policja i prokuratura oczyściłyby przedpole, jakim są miejskie dyskoteki, na których można kupić narkotyki - proponował nauczyciel Liceum Katolickiego.
- Dyskoteki to miejsce deprawacji, należy się tym zająć, ale brak podstawy prawnej - przyznał minister.
Wielu nauczycielom spodobał się pomysł tworzenia szkół o specjalnym nadzorze pedagogicznym dla młodzieży nieprzystosowanej społecznie. Wielu jednak podkreślało, że ważna jest też profilaktyka. - Nauczyciele są przygotowywani do swojego zawodu, a rodziców do pełnienia ich roli nikt nie przygotowuje. Może pewne wzorce należałoby wprowadzić do programu nauczania? - padło pytanie z sali.
- Tylko błagam nie mówmy o elementach psychologii - uprzedził minister.
Niektórzy nauczyciele mówili, że program jest przede wszystkim efektownym fajerwerkiem. - Programy wychowawcze są zawsze potrzebne do pracy w szkole. Muszą być właściwe wychowawczo i nie mogą upokarzać ucznia - uważa Wiesława Żułtak, dyrektor Zespołu Szkół WZDZ w Świnoujściu.
Wielu obecnym na spotkaniu rodzicom nie podobało się jednak, że program „Zero tolerancji” skupia się tylko na karaniu. - Miłość to jest bardzo ważna rzecz. Karanie nie jest przepisem na rozwiązanie każdego problemu - podkreśliła Margerita Kubiak z rady rodziców Zespołu Szkół Muzycznych.
Minister Roman Giertych, przewodniczący Ligi Polskich Rodzin, od czwartku odwiedza polskie szkoły. Szczecin był czwartym po Białymstoku, Gdańsku i Koszalinie miastem, w którym prezentował program. Wspólnie z Rafałem Wiecheckim, ministrem gospodarki morskiej w sobotnie popołudnie wybrali się na przejażdżkę po szczecińskim porcie. Minister Wiechecki zapowiedział utworzenie w przyszłym roku w Szczecinie średniej szkoły morskiej. (el)

Źródło: Kurier Szczeciński

Marek Pleśniar06-11-2006 22:40:16   [#866]

ewa wkleja:-)

słowa członka OSKKO

- Nie ulega wątpliwości, że w szkole jest potrzebny jakiś wstrząs - uważa Sławomir Osiński, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 47. - Większość spraw, o których mówi pan minister, to sprawy oczywiste i wiele szkół już to robi. Jeśli program będzie konsekwentnie realizowany przez 4-5 lat, to w szkole będzie poprawa.

podzielam zdanie Kolegi:-) jest potrzebny wstrząs, bo zbyt często pedagodzy lekceważą swoją odpowiedzialność

 

szkoda że gałęzią trzęsie niepedagog;-)

parę gruszek przy okazji zleci. i to dobrze:-)

ale poniewaz niespecjalista to gałęzie poobłamuje niemiłosiernie przy okazji

ot basałyk w sadzie:-))

będziemy potem łatać, dziury w drzewach cementować  ale nic to

Ewa 1306-11-2006 22:44:21   [#867]

Marku?...

a jak myślisz- dlaczego wkleiłam?....

członkowie OSKKO są wszędzie ... i nie mówią ... Poprosił nas o niepodawanie swojego nazwiska.

Marek Pleśniar06-11-2006 22:45:41   [#868]

członkowie OSKKO są wszędzie

potwierdzam

cholery wszędzie wlezą;-)

Ewa 1306-11-2006 22:47:30   [#869]
nawet na spotkanie z Ministrem...
Magosia06-11-2006 22:48:49   [#870]

Ale mnie korci:-) i język świerzbi ;-)

to jutrzejsze spotkanie... - jak zapytam to na pewno nie omieszkam dodać OSKKO :-) Delfinki już w klapie.
Marek Pleśniar06-11-2006 22:52:02   [#871]

ja Wam dam byc BEZ delfinków!!!

(przypominam - OSKKO jest wszędzie - dowiem sie;-)

Ewa 1306-11-2006 22:53:02   [#872]
oj Marku... a jak powie "bez nazwiska proszę"
Zola07-11-2006 07:08:48   [#873]
ale bez OSKKO nie powie :-)
Gaba07-11-2006 07:53:16   [#874]

to jesdnak jest tej demokracji trochę...

Wzorowi uczniowie doradzą w MEN

ape 2006-11-07, ostatnia aktualizacja 2006-11-06 22:47

Prymusi z gimnazjów i liceów spotkali się na pierwszych obradach nowo powołanej przy MEN Rady Dzieci i Młodzieży. Dostali uprawnienia opiniodawczo-doradcze.

0-->
Posiedzenie nowej Rady rozpoczął min. Roman Giertych. - To z wami chcemy budować polską szkołę bez wulgarności i chamstwa - powiedział. Decyzja o powołaniu Rady Dzieci i Młodzieży zapadła we wrześniu, MEN został zobowiązany do tego przez Sejm. Członkowie Rady - gimnazjaliści i licealiści - to uczniowie ze średnią co najmniej 5,0 i z dobrą oceną z zachowania oraz osiągnięciami w konkursach przedmiotowych. Musieli też mieć rekomendację rady pedagogicznej i samorządu uczniowskiego. Uczniów delegowały szkoły, które na egzaminach zewnętrznych w 2006 r. miały najwyższe wyniki. Ostatecznego wyboru członków Rady dokonywali kuratorzy - każdy mógł wydelegować po trzech uczniów z województwa.

Rada będzie miała kompetencje opiniodawczo-doradcze wobec MEN. Wczoraj min. Giertych zapowiedział również, że to członkowie Rady będą przyznawali nagrodę dla "solidarnych", czyli dla tych uczniów, którzy wykażą się odwagą w obronie zagrożonych kolegów. - Postaram się, żebyśmy na tę nagrodę mieli naprawdę dużą pulę pieniędzy - obiecywał minister.

Rafał Moroń, drugoklasista z liceum w Łaziskach (średnia 5,2), spodziewa się, że będzie mógł opiniować nowy program "Zero tolerancji dla przemocy". - W polskich szkołach trzeba wprowadzić trochę porządku, dyscyplinę trzeba by nawet wprowadzać wcześniej niż w gimnazjach - mówi.

Wczoraj Rada pracowała nad regulaminem, posiedzenia mają się odbywać raz w miesiącu.
Marek Pleśniar07-11-2006 08:15:10   [#875]

nie ma;-)

bo bramka nadal zamknięta. Wzorowi uczniowie NIE doradzą. Doradziliby niewzorowi uczniowie i ich pedagodzy. To przecież z nimi jest problem.

Małgoś07-11-2006 09:09:49   [#876]

Marek :-)

BINGO!

bogna07-11-2006 23:58:54   [#877]

to Miętne w marcu będzie? ;-)

W marcu centralny kongres poświęcony edukacji

Centralny kongres poświęcony edukacji zapowiedział na marzec przyszłego roku minister edukacji Roman Giertych. Ogłosił to w poniedziałek w Olsztynie podczas spotkania z dyrektorami szkół Warmii i Mazur.

http://www.samorzad.pap.pl/?d=611061647002061&dzial=strgl&poddzial=24h

Marek Pleśniar08-11-2006 00:19:29   [#878]

a jednak w lutym konferencja OSKKO

a jedyny słuszny kongres - dla dyrektorów i nie tylko - we wrześniu 2007:-)

bogna08-11-2006 00:28:33   [#879]
:-)))
osia08-11-2006 07:17:08   [#880]
PiS będzie rozbijać układy na wyższych uczelniach

Politycy PiS chcą zlikwidować stopień doktora habilitowanego. Argumentują, że pomoże to w rozbiciu popeerelowskich układów, które blokują kariery młodych naukowców - czytamy w "Życiu Warszawy". "To próba zawłaszczania uniwersytetów" - alarmuje opozycja.

W polskiej nauce mamy do czynienia z korporacją profesorów, która zamyka się na młode osoby - uważa wiceszef sejmowej podkomisji ds. nauki i szkolnictwa wyższego dr Artur Górski (PiS). Ponieważ przepustką do tej korporacji jest habilitacja, profesorowie całymi latami blokują młodych naukowców, nie dopuszczając do zdobycia przez nich stopnia doktora habilitowanego - dodaje w rozmowie z gazetą.
bogna08-11-2006 23:19:14   [#881]

Nowe zasady przeprowadzania i oceniania egzaminów maturalnych budzą wątpliwości. Z krytyką spotyka się zwłaszcza system przeliczania wyniku egzaminu na poziomie rozszerzonym na wynik na poziomie podstawowym. Na ten temat debatowali w środę w Warszawie przedstawiciele CKE, nauczycieli, wyższych uczelni i maturzystów na spotkaniu zorganizowanym przez "Głos Nauczycielski" i ZNP.

http://www.samorzad.pap.pl/?d=611081713091803&dzial=strgl&poddzial=24h

Majka09-11-2006 06:47:05   [#882]

ale argument :(

"Jak wyjaśniła przedstawicielka Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, Lucyna Grochowska, przelicznik taki będzie stosowany tylko w 2007 r. Później uczelnie wypracują własny system przeliczania wyników. Dodała, że tabela nie jest wymysłem CKE, ani ministerstwa. "Ta tabela została przygotowana przez wyższe uczelnie dla potrzeb przeliczania przy rekrutacji wyników maturzystów z klas dwujęzycznych, ponieważ oni mogą niektóre przedmioty zdawać tylko na poziomie rozszerzonym" - tłumaczyła."

I niestotne, ze dotknie całość populacji rozszerzonych z tego rocznika?
tylko w 2007? to ma tegorocznych pocieszyć?
Małgoś09-11-2006 07:07:40   [#883]

Majka :-)

za rok będzie nowa ...amnestia

dla krzywdząco policzonych

beera09-11-2006 08:09:36   [#884]

moje dziecię zdaje

do tej pory nie wie, co będzie lepsze dla niego i co ma robić

Uczelnia żadają  rozszerzonego z historii, a przecież bardziej mogłoby mu sie opłacać zdawać podstawowy- bo przelicznik korzystniejszy.

Swoję droga- czy żadania Uczelni jesli chodzi o rodzaj egzaminu ( rozszerzony bądx nie) są zasadne, skoro i tak efekt koncowy bedzie ujednolicony?

Chyba, ze policzą sobie w odwrotną stronę- czyli ma tyle to a tyle punktow z przelicznika, a to oznacza, ze maturą zdał na tyle i tyle punktow;) Czarno to widzę

AnJa09-11-2006 09:22:47   [#885]
asiu - jesli uczelnia żada tylko rozszerzonego - dziecię wyboru nie ma - musi go zdawać

problem, jesli bierze sumę wyników z obu poziomów wg jakiegoś skomplikowanego przelicznika - wtedy niestety trzeba pokalkulować

mnie wychodziło, że w najprostszych przypadkach (waga 1 za każdy poziom - w praktyce takie przypadki nie występują) opłaca sie zdawać rozszerzony mając pewność otrzymania ok. 43- 46 p. z niego - wtedy po dopisaniu wyniku z podstawowego wg tabeli wychodzi łącznie niemal 100 p. - czyli maks. tego co uzyska się piząc tylko podstawowy.
AnJa09-11-2006 09:28:51   [#886]
aha - przepraszam, jesli to oczywiste, ale ponieważ spotkałem się już i z taka interpretacją, że tabela działa w obie strony:

tabela dotyczy tylko tych , ktorzy zdają poziom rozszerzony - do uzyskanego przez nich wyniku dopisuje sie punkty z podstawowego (czyli łacznie z przedmiotu można uzyskac 200 p.)

jeśli zdaja tylko podstawowy - dostają tylko to, co z niego uzyskali (czyli maksymalnie z przedmiotu-100p)
beera09-11-2006 09:40:01   [#887]

 jesli uczelnia żada tylko rozszerzonego - dziecię wyboru nie ma - musi go zdawać

No i o- no własnie

zawsze zostaje nam amnestia;)

AnJa09-11-2006 09:50:59   [#888]
nie kracz

historia na rozszerzonym byłaby zupełnie spokojna gdyby nie kretyński system oceniania przeforsowany przez kogoś w CKE tylko z tego przedmiotu

sympatyczny jest wos, także rozszerzony - a ponieważ wiele uczelni bierze te przedmioty zamiennie to może historię jako dodatkową, a wos obowiązkowy ?
beera09-11-2006 10:01:14   [#889]

kombinujemy tez w te stronę

ten grudzień nas ratuje- w sensie zobaczymy jak próbny pojdzie

AnJa09-11-2006 10:11:19   [#890]
nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków z próbnej

u nas z większości przedmiotów próbna wychodziła sporo gorzej od majowej

no, chyba, że pójdzie b. dobrze:-)
dyrlo09-11-2006 18:18:16   [#891]

Asiu

Nie jestem pewna czy wszystkie tresci są już w klasach zrealizowane, a próba w przyszłym tygodniu, więc tak do końca obrazem umiejetności to to chyba nie będzie. Ja na swoim przedmiocie realizuję nowe treści i równolegle powtarzam, na powtórkach jestem dopiero w końcówce klasy pierwszej. Jak Oni to napiszą? Czarno to widzę. A jeszcze na dodatek większość rozszerzony :-(
Ewa 1309-11-2006 18:20:47   [#892]

pomóżcie zrozumieć

Zmiany w Kuratorium  Doskonalenie oświaty

Rozmowa z Maciejem Kopciem, Zachodniopomorskim Kuratorem Oświaty
- Od 28 września pełni pan funkcję kuratora oświaty. Zgodnie z zapowiedziami od razu przystąpił pan do prac nad zmianami w urzędzie. We wtorek informację o nowym planie struktury kuratorium przestawił pan wojewodzie. Będzie rewolucja?
- Żadnych tak radykalnych zmian nie będzie, choć nastąpią istotne przekształcenia w organizacji pracy kuratorium. Powołamy dwa kluczowe wydziały merytoryczne. Jednym z nich będzie Wydział Nadzoru Pedagogicznego. Zajmie się on całością nadzoru pedagogicznego: będzie koordynować prace na poziomie szkolnictwa podstawowego, gimnazjalnego i ponadgimnazjalnego. Dla sprawnego funkcjonowania zostanie podzielony na wyspecjalizowane komórki. Drugim będzie Wydział Monitorowania i Wspomagania Edukacji, który zajmie się m.in. informacją oświatową oraz analizą i diagnozą wyników nauczania, a także wspomaganiem doskonalenia nauczycieli. W swoich kompetencjach będzie miał też przygotowywanie strategii nadzoru pedagogicznego prowadzonego przez kuratorium i takie kwestie, jak współpraca międzynarodowa, czy fundusze unijne. Natomiast, zgodnie z rozporządzeniem o organizacji kuratoriów oświaty, niektóre stanowiska muszą być podporządkowane bezpośrednio kuratorowi.
Wszystkie cztery delegatury kuratorium: w Koszalinie, Wałczu, Nowogardzie i Chojnie pozostaną bez zmian. Wszystkie cztery delegatury zajmą szkolnictwem podstawowym i gimnazjalnym, a w Koszalinie i Wałczu nadto ponadgimnazjalnym.
- Liczba sześciu wydziałów kuratorium zostanie zredukowana do trzech. Czy nastąpi też redukcja stanowisk?
- W kuratorium zatrudnionych jest obecnie 99 pracowników na około 3 tys. placówek. Nie jest to wystarczająca liczba, więc nie może ona jeszcze zostać zmniejszona, ale zmaleje liczba dyrektorów i stanowisk kierowniczych.
- Kogo będą dotyczyły zmiany personalne?
- Te zmiany muszą nastąpić. Decyzje są już podjęte. Nie mogę odpowiedzieć w pełni na to pytanie, gdyż trwają rozmowy z osobami, które chętnie widziałbym na pewnych stanowiskach. Są to praktycy i osoby, które kiedyś pracowały w kuratorium.
- Czy w doborze kadry kieruje się pan kluczem politycznym?
- Dla mnie ten klucz nie za bardzo ma znaczenie, ale środowisko pana ministra jest zainteresowane wprowadzeniem pewnych osób. Czas pokaże, jak to rozwiążemy. Zmiany chciałbym wprowadzić jeszcze w listopadzie. Nowe osoby będą pełniły obowiązki na niektórych stanowiskach do czasu rozpisania konkursów na stanowiska kierownicze. Mam nadzieję, że konkursy uda się ogłosić w naszym grudniowym biuletynie.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Elżbieta KUBERA

Moje "pytania" z prośbą o pomoc w zrozumieniu odpowiedzi... (ale maślaczę...)

- klucz nie za bardzo ma znaczenie - dlaczego wiec Pan Kurator jest z PiS-u skoro klucz polityczny nie ma żadnego znaczenia?

- środowisko pana ministra jest zainteresowane wprowadzeniem pewnych osób - a jednak klucz polityczny będzie miał znaczenie...

I to co najbardziej niezrozumiałe dla mnie:

Zmiany chciałbym wprowadzić jeszcze w listopadzie. Nowe osoby będą pełniły obowiązki na niektórych stanowiskach do czasu rozpisania konkursów na stanowiska kierownicze. Mam nadzieję, że konkursy uda się ogłosić w naszym grudniowym biuletynie.
Wprowadzenie nowych ludzi w listopadzie? Ogłoszenie dla nich konkursów w grudniu? Po co więc konkursy skoro te osoby już będą na odpowiednich stołkach?...  Czy tylko dlatego, że byc muszą, bo tak stanowi prawo?

Czy ktoś umie mi to wytłumaczyć?

Ewa 1309-11-2006 20:59:46   [#893]
Czwartek, 9 listopada 2006

Uczniowie pod wpływem marihuany

Dwóch 15-latków przyszło na lekcje po zażyciu marihuany! Ich o rok młodszy kolega na przerwie wypił piwo! Mieli pecha: namierzyli ich nauczyciele - pisze "Gazeta Lubuska".

To był szewski poniedziałek. A gdy to wszystko się wydarzyło, byłem właśnie w radiu na audycji o problemach w polskich gimnazjach. Taki zbieg okoliczności... - wzdycha Tadeusz Wierzbicki, dyrektor zespołu szkół nr 13 w Gorzowie. To właśnie w tej placówce w poniedziałek dwóch uczniów przyszło na zajęcia pod wpływem narkotyków, a ich kolega po piwku.
 
14-latek wpadł, bo nauczycielka stwierdziła, że podejrzanie się zachowuje. Wezwano patrol drogówki, który przebadał chłopaka alkomatem. Wyszło 0,09 promila. Uczeń przyznał, że wypił na przerwie piwo, które kupił nieopodal szkoły - mówi T. Wierzbicki.

Tego samego dnia, na lekcji religii, ksiądz zauważył, że dwóch 15-latków dziwnie wygląda. W szkole była akurat Małgorzata Przygoda, policjantka, która opiekuje się "trzynastką" (odwiedza szkołę 3-4 razy w tygodniu). Zauważyła u chłopców poszerzone źrenice i mętne spojrzenie. Zawiadomiono rodziców gimnazjalistów, potem radiowóz zawiózł nastolatków na testy narkotykowe do komendy. Wczoraj "GL" dostała potwierdzenie wyników badań: obaj byli pod wpływem marihuany.

Dziś cała trójka dostanie publiczną naganę podczas szkolnego apelu. To pierwsza kara. Ale zastanawiamy się, czy będzie wystarczająca. Przy okazji przypomnimy wszystkim nastolatkom, że takie numery od razu zgłaszamy policji - mówi dyrektor Wierzbicki. (PAP)
Ewa 1309-11-2006 21:04:33   [#894]

Bezpieczny uczeń - jak unikać zagrożeń

'Bezpieczny uczeń - jak unikać zagrożeń'

Agencja Network Public Relations odpowiada za prowadzenie kompleksowych działań PR ogólnopolskiego programu edukacyjnego 'Bezpieczny uczeń - jak unikać zagrożeń'.

Organizatorami programu są Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa z Poznania i Policealna Szkoła Detektywów i Pracowników Ochrony O’CHIKARA.
NPB("005");
Network PR wspiera działania komunikacyjne programu edukacyjnego „Bezpieczny uczeń – jak unikać zagrożeń”. Wśród planowanych działań znalazły się m.in.: media relations, budowanie relacji i zarządzanie komunikacją z liderami opinii, relacje z patronami programu oraz elementy komunikacji wewnętrznej. Agencja planuje także i koordynuje działania prowadzone w ramach strony internetowej dotyczącej programu, w tym odpowiada za treści materiałów na niej umieszczane.

Program edukacyjny „Bezpieczny uczeń – jak unikać zagrożeń” ma na celu zwrócenie uwagi i nauczenie młodych ludzi zarówno postaw sprzyjających minimalizacji agresji w ich najbliższym otoczeniu, szkolnym i pozaszkolnym, jak i opanowanie przez nich podstawowych technik samoobrony, a także uświadomienie uczniom i ich rodzicom zagrożeń, jakie niesie ze sobą zjawisko braku reakcji na przemoc. Wiedza zdobyta przez uczniów pozwoli im w dorosłym życiu lepiej dbać o bezpieczeństwo własne i bliskich. Organizatorzy zakładają, że w II edycji programu, zainaugurowanej w październiku br., weźmie udział ponad 40.000 młodych ludzi. W ramach programu prowadzone będą spotkania warsztatowe z uczniami, spotkania z kadrą pedagogiczną, realizowane ankiety na temat bezpieczeństwa młodzieży oraz dystrybuowane materiały edukacyjne.
grażka09-11-2006 21:09:58   [#895]
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_061109/opinie_a_2.html
bogna09-11-2006 21:26:24   [#896]
Szkoła, której nie ma
http://www.samorzad.pap.pl/?d=611081742141764
Sąd Pracy w Inowrocławiu przywrócił do pracy dziewięcioro pracowników szkoły podstawowej w Siedlimowie (woj. kujawsko-pomorskie). Zlikwidowana formalnie placówka walczy od kilku miesięcy o przetrwanie.

Pracownicy - siedem nauczycielek, księgowa i pracownik obsługi - zostali zwolnieni z likwidowanej przez gminę szkoły pod koniec sierpnia. Dyrektorka placówki, odpowiedzialna za zatrudnianie i zwalnianie podwładnych, nie chciała im wręczać wypowiedzeń i poszła na zwolnienie lekarskie.

Wypowiedzenia dla personelu w tej sytuacji podpisali wójt i przewodniczący rady gminy. Sąd Pracy w Inowrocławiu uznał jednak, że doszło w tym przypadku do rażącego naruszenia przepisów wynikających z Karty Nauczyciela. Wszyscy zwolnieni zostali przywróceni do pracy na dotychczasowych warunkach.

"Chcieliśmy, aby sąd dogłębnie poznał sprawę i wysłuchał naszych argumentów, ale okazało się, że jest to sprawa pomiędzy pracownikami i ich zwierzchnikiem, czyli panią dyrektor. Za jej zgodą zostali oni przywróceni do pracy, więc teraz to jej problem, skąd weźmie ona pieniądze na pensje i inne związane z tym wydatki" - powiedział w środę PAP wójt gminy Jeziora Wielkie, Marek Maruszak. Na terenie tej gminy leży Siedlimowo.

Wójt przypomniał, że szkoła z punktu widzenia władz gminy nie istnieje, nie posiada zatem planu finansowego na ten rok, pieniędzy na utrzymanie pracowników ani nawet konta bankowego.

"Chcieliśmy, aby ta sprawa zaczekała na rozpatrzenie do czasu orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który ma rozstrzygnąć, czy uchwała o likwidacji szkoły jest zgodna z prawem. Sąd nie wziął jednak tego pod uwagę i mamy teraz jeszcze większy bałagan" - tłumaczył Maruszak.

Uchwała o zamknięciu placówki została wiosną zaskarżona z przyczyn formalnych przez wojewodę kujawsko-pomorskiego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. WSA uznał jednak, że nie ma podstaw do anulowania likwidacji i teraz sprawa czeka na rozstrzygnięcie w NSA, a w walkę o utrzymanie placówki włączył się wicepremier i minister edukacji Roman Giertych.

W budynku szkoły od 1 września odbywają się normalne lekcje, ale nauczyciele nie otrzymują wynagrodzeń. Tuż przed nastaniem jesiennych chłodów opał dla placówki kupił prywatny sponsor.

Dzieci dojeżdżające do szkoły dowożone były początkowo przez mikrobus kuratorium oświaty. Po kilku dniach zajął się tym PKS z Inowrocławia, a o pokrycie związanych z tym kosztów wicepremier Giertych zwrócił się do posłów LPR.

Decyzja o zamknięciu niewielkiej szkoły i przeniesieniu uczniów do odległego o 4 km Wójcina zapadła prawie rok temu za zgodą kuratorium i była elementem programu naprawczego poważnie zadłużonej gminy Jeziora Wielkie. Placówka zatrudnia ośmiu nauczycieli i pracowników obsługi.(PAP)
Bogp09-11-2006 22:08:52   [#897]
Widać już skutki wprowadzenia "becikowego" - odwrócony został niebezpieczny trend, przybywa urodzeń - powiedział w czwartek we Wrocławiu wicepremier i minister edukacji Roman Giertych.

Politycy LPR zaprezentowali w stolicy Dolnego Śląska "Narodowy Program Wspierania Rodzinyń, którego "becikowe" jest ważną częścią.

"Liczby nie kłamią. (...) Dane z końca września mówią, że w tym roku urodzi się o kilkadziesiąt tysięcy, nawet 50-60 tys. obywateli więcej niż w roku ubiegłym. To oznacza, że stosunek urodzeń do zgonów nie będzie już ujemny. To oznacza, że becikowe działa" - powiedział dziennikarzom Giertych.

Wicepremier obiecał, że tam, gdzie LPR będzie miała wpływ na decyzje sejmików wojewódzkich, będzie uchwalane dodatkowe "becikowe" w wysokości 2 tys. zł. Również w miastach i gminach, gdzie Liga będzie współrządzić, jej radni mają działać na rzecz uchwalenia dodatku dla kobiet, które urodziły dziecko.

"Mam nadzieję, że wówczas podniesiemy liczbę urodzin w ciągu roku z 420 tys., których spodziewamy się w tym roku, do pół miliona w przyszłym. To miałoby wieloraki wpływ, np. powstrzymałoby proces likwidacji szkół i odchodzenia kadry nauczycielskiej" - zaznaczył wicepremier.

Głównym elementem "Narodowego Programu Wspierania Rodziny" zaprezentowanego przez Piotra Ślusarczyka, jest zmiana ordynacji podatkowej w taki sposób, aby dochód rodziny nie był dzielony na małżonków, ale na wszystkich jej członków.

Inne założenia programu, to świadczenie dla każdej niepracującej kobiety wychowującej dzieci w wysokości 250 zł. miesięcznie, wydłużenie urlopów macierzyńskich, poprawa warunków rodzenia, stworzenie przedszkoli osiedlowych i zakładowych oraz podwyższenie kar za molestowanie seksualne.

Pomysłodawca "Narodowego Programu Wspierania Rodzin", poseł Ligi Andrzej Mańka pytany o koszty programu, odpowiedział, że na razie są one "trudne do wyliczenia", ponieważ poszczególne elementy programu są nadal przygotowywane.

HA HA HA
Ewa 1310-11-2006 06:55:10   [#898]

Lekcja w necie

Lekcja w necie

Uczniowie szczecińskiego Gimnazjum nr 33 razem z tysiącami uczniów studentów z całego świata bili wczoraj rekord Guinnessa. Wzięli udział w największej lekcji internetowej.

Lekcję przez internet na temat "Jak wziąć udział w lekcji w sieci” prowadził indyjski naukowiec dr Subramonian. To on zaproponował gimnazjalistom ze Szczecina, żeby przyłączyli się do jego pomysłu.

- Uczestniczę w międzynarodowym programie do wymiany e-maili między uczniami - mówi Renata Michalska, nauczycielka języka angielskiego w Gimnazjum nr 33. - Tą drogą skontaktował się z nami dr Subramonian. Jesteśmy jedyną szkołą w Polsce, która bierze udział w tej lekcji.

Oprócz uczniów ze Szczecina rekord biły też tysiące młodych ludzi z Indii, Kuwejtu, Ekwadoru, Meksyku, Nigerii, Stanów Zjednoczonych i wielu innych krajów. W niektórych miejscach przed komputerami zgromadziło się 300 osób. Lekcję w języku angielskim prowadził dr Subramonian. Uczniowie mogli go oglądać i słuchać na monitorach szkolnych komputerów oraz kontaktować się z nimi i innymi uczestnikami lekcji za pomocą internetowego czatu.

- Odbyliśmy też video-rozmowę z uczestnikami z Ekwadoru i Meksyku - mówi Arkadiusz Stachowicz.

Lekcja trwała 60 minut i zaczęła się o godzinie 11 czasu indyjskiego. W Polsce była wtedy 6.30.

- Mi taka godzina nie przeszkadza, zawsze wstaję o tej porze. Takie wydarzenie jest ważne dla młodzieży. Można zapoznać się z językiem angielskim, sprawdzić jak władają nim ludzie w innych częściach świata - uważa Jakub Bobrowski.

Z powodu problemów technicznych wszyscy musieli obserwować lekcję tylko przy dwóch komputerach. Problemy techniczne były jednak nie tylko u nas.

- Co chwilę ktoś albo nie widzi doktora, albo nie słyszy - mówi Karolina Rachubińska.

Doktor Subramonian jest już rekordzistą Guinnnessa w innej dziedzinie. Poprowadził najdłuższą lekcję świata, która trwała 61 godzin i 35 minut.

Gaba10-11-2006 21:55:23   [#899]

to jest skandal


Pijany łoś terroryzuje dzieci
PAP 19:20

Łoś, najprawdopodobniej pijany, terroryzuje uczniów w Molndal na południu Szwecji.

Tamtejsza policja poinformowała, że łoś prawdopodobnie objada się sfermentowanymi jabłkami, wprowadzając się w ten sposób w stan upojenia alkoholowego. Nauczyciele ze szkoły w Molndal mówią, że buszujące po okolicy zwierzę "zupełnie zwariowało", a dzieci są naprawdę przestraszone, widząc szarżującego rogacza.


REKLAMA Czytaj dalej

NPB("005");


if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} Policja nawiązała już kontakt z myśliwymi - ustalono, że jeśli łoś nie opamięta się i nie odejdzie z okolic szkoły, zostanie przeznaczony na odstrzał. (sm)
zgredek10-11-2006 22:01:14   [#900]
może się opamięta;-)
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 17 ][ 18 ][ 19 ] - - [ 242 ][ 243 ]