Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 16 ][ 17 ][ 18 ] - - [ 242 ][ 243 ]
zgredek26-10-2006 23:26:12   [#801]
dyrektor, kurator, minister?;-)
beera26-10-2006 23:28:23   [#802]

:)))))))))))))))))

jxg27-10-2006 00:14:02   [#803]
miejmy taką nadzieję, choć przez chwilkę...
beera27-10-2006 16:07:18   [#804]

Żałoba w gimnazjum w Miastku, gdzie w styczniu uczniowie pobili nauczyciela
W atmosferze zadumy i powagi obchodzono dzień żałoby w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Miastku (Pomorskie). W tej szkole pod koniec stycznia br. czterech uczniów pobiło nauczyciela muzyki.
Dyrektor gimnazjum Kazimierz Kowalewski powiedział PAP, że w czasie trwającego godzinę apelu "odniósł wrażenie, że dzieci autentycznie przejęły się samobójstwem napastowanej przez kolegów gimnazjalistki z Gdańska".

"Panowała porażająca cisza, uczniowie naprawdę słuchali tego co mówię ja i przedstawicielki samorządu uczniowskiego" - powiedział Kowalewski.REKLAMA Czytaj dalej 
 
 
W czasie apelu dyrektor nie tylko prosił uczniów o zadumę nad tragedią do jakiej doszło w Gdańsku, ale przypomniał też wydarzenia, jakie rozegrały się pod koniec stycznia br. w tutejszym gimnazjum.

Uczennice z samorządu prosiły swoje koleżanki i kolegów o solidaryzowanie się z ofiarami szkolnej przemocy.

Po apelu odbyły się specjalne lekcje wychowawcze.

Pod koniec stycznia br. czterech uczniów wtargnęło do klasy, gdzie obywała się lekcja muzyki. Najpierw wyzywali nauczyciela, potem wywlekli go z klasy i zaczęli okładać pięściami. Pedagoga obronili dopiero wezwani do szkoły policjanci, z którymi gimnazjaliści wdali się w regularną bójkę.

Przez kilka dni poprzedzających to zdarzenie cała czwórka prowokowała innych nauczycieli, próbując nagrać ich reakcje za pomocą komórkowych telefonów. Odgrażali się przy tym, że teraz to oni będą wyrzucać ze szkoły. Nauczyciela od muzyki pobili, bo nie udało im się sfilmować żadnego z prowokowanych wcześniej pedagogów.

Cała czwórka w rezultacie zajść stanęła przed Sądem Rodzinnym i dla Nieletnich. Wobec dwóch sąd orzekł dozór kuratorski. Dwóch innych umieścił na pół roku w schronisku młodzieżowym. W czasie rozprawy uczniowie przeprosili nauczyciela.

Trzech z nich nadal kontynuuje naukę w miasteckim gimnazjum. Jeden zmienił szkołę. W rozmowie z PAP dyrektor Kowalewski podkreślił, że nie ma już nimi żadnych problemów.

Nauczyciel muzyki wciąż uczy w gimnazjum.

Dwa tygodnie po pobiciu Rada Pedagogiczna szkoły zaostrzyła uczniowski regulamin. Dzieci nie mogą używać telefonów komórkowych, nie wolno im też zakrywać głów kapturami.

Od września br. w gimnazjum funkcjonuje klasa zawodowa dla uczniów, którzy mają trudności z nauką. Klasę prowadzi Ochotniczy Hufiec Pracy.

"Sytuacja w szkole bardzo się poprawiła, co nie znaczy, że nie mamy problemów wychowawczych z uczniami, ale nie mają już one tak drastycznej formy" - powiedział PAP dyrektor gimnazjum w Miastku.

W szkole uczy się 850 dzieci.


http://wiadomosci.onet.pl/1424760,11,item.html

skrzat27-10-2006 19:10:17   [#805]
Dyrektor cieszy się, że uczniowie w ciszy słuchali jego słów....

Mnie to przeraża, jak niewiele muszą zrobić, żeby nauczyciel odczuł sukces wychowawczy....
Magosia27-10-2006 19:49:26   [#806]

.

Szkoły w żałobie
POLSKA W SZOKU Dziś pogrzeb 14-letniej gimnazjalistki z Gdańska zaszczutej przez rówieśników

Sąd zamknął wczoraj na trzy miesiące w ośrodku wychowawczym pięciu nastolatków z gdańskiego gimnazjum Fot : Fotorzepa
Apele, rozmowy z wychowawcami i flagi przysłonięte kirem. Tak będą dziś wyglądały wszystkie szkoły w naszym regionie. A w Lublinie o zwiększeniu bezpieczeństwa w szkołach będą rozmawiali kuratorzy z całego kraju.

14-letnia Ania popełniła samobójstwo po tym, jak w piątek jej pięciu szkolnych kolegów molestowało ją seksualnie pod nieobecność nauczycielki w klasie.
Minister edukacji ogłosił piątek dniem żałoby we wszystkich szkołach w kraju. - Wywiesimy flagi przesłonięte kirem i zorganizujemy pogadanki z uczniami - zapowiada Krystyna Zarosińska, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Świdniku.
- Cała szkoła wychodzi dziś do kina na film o papieżu. Ale jeszcze przed wyjściem wychowawcy spotkają się z uczniami - dodaje Jacek Rudnik, dyrektor Gimnazjum nr 3 w Puławach. - Prawdopodobnie w ramach apelu dla całej szkoły.
Specjalny apel odbędzie się na pewno w lubelskim Gimnazjum nr 5. - Kilka razy prowadziliśmy już takie spotkania na temat przemocy, ale ta sytuacja jest specyficzna - podkreśla Stanisław Rodak, dyrektor. - Będziemy się starali zwrócić uwagę na to, co się stało.
- Młodzi ludzie doskonale rozumieją powagę sytuacji. To temat, który pojawia się we wszystkich rozmowach - zaznacza Ryszard Kowal, dyrektor II LO w Lublinie. - Ale chyba jeszcze bardziej niż na młodzieży, wszystko to zrobiło wrażenie na nauczycielach. Dla nas to prawdziwy szok.
Zszokowani są też kuratorzy z całego kraju, którzy przyjechali wczoraj do Lublina. - Nie przypuszczaliśmy, że spotkamy się w tak przykrym momencie - mówi Lech Sprawka, lubelski kurator oświaty. - Dlatego musieliśmy poruszyć ten temat.
Na początku rozmowy toczyły się w kuluarach. Później akt przemocy w gdańskiej szkole stał się tematem oficjalnej dyskusji. Do kuratorów dołączył Ryszard Szubański, dyrektor departamentu nadzoru oświatowego w Ministerstwie Edukacji, który wczoraj został wysłany do szkoły, w której rozegrała się tragedia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie dziś w Lublinie zostaną podjęte decyzje, które zwiększą bezpieczeństwo w szkołach.


Miłosz Bednarczyk
Współpraca Arleta Kubicka
Monika Połowska
Magosia27-10-2006 19:50:08   [#807]

.

Uczniowie, przerwijcie zmowę milczenia

Fot : Maciej Kaczanowski
Flagi z kirami wywieszone przy wejściach do szkół, apele. W taki sposób przyłączyliśmy się do ogólnopolskiej żałoby jaką ogłoszono po tragicznej śmierci Ani, uczennicy Gimnazjum nr 2 w Gdańsku.

Przestańcie się solidaryzować z czymś złym! Jeśli dzieje się coś złego, mówcie o tym! Nie milczcie! - tymi słowami apelował dziśn Stanisław Rodak, dyrektor Gimnazjum nr 5 w Lublinie. - Przerwijcie tę dziwną zmowę milczenia, która panuje w klasach. Po to, żeby nie zginęła kolejna wasza koleżanka.
Takie słowa padały wczoraj prawie w każdej szkole. Ale czy zrobiły na młodych wrażenie? - To nic nie daje. Po takich tragediach ludzie zamyślają się na chwilę i później już o tym zapominają - mówi Paulina Grymuza, uczennica klasy II b w Gimnazjum nr 5. - Marsze milczenia, apele nie wpływają na zmianę zachowania agresywnych uczniów. Oni to wszystko olewają - dodaje jej koleżanka, Małgorzata Turek. - My nie możemy nic zrobić - twierdzi uczennica tej samej klasy, Paulina Włoch.
Bezczynnie nie chcą jednak siedzieć kuratorzy. W czwartek spotkali się na dwudniowym zebraniu roboczym w Lublinie. Ale przerwali prace. W piątek miał dołączyć do nich Ryszard Szubański, dyrektor departamentu nadzoru oświatowego w Ministerstwie Edukacji, który jednak pozostał w Gdańsku. - Prace dokończymy w poniedziałek. W ministerstwie edukacji odbędzie się nadzwyczajne spotkanie kuratorów oświaty - mówi Lech Sprawka, lubelski kurator oświaty. - Będziemy rozmawiać o bezpieczeństwie w szkole.


Arleta Kubicka
Gaba28-10-2006 02:29:28   [#808]
.onet-ad-main2-sky { display: none }
R E K L A M A

') getAd(4,"http://reklama.onet.pl/bannery/eragsm/layer/toplayer_taktak_610x480_onet.swf",610,480,"http://ac7.clk.onet.pl/ADCLICK/CID=00002f50f929ac4400000000/PAGEID=200610280227142724010054/SITE=WIADOMOSCI/AREA=KRAJ/ADSKY=1/ADBOX=1/ADBOXNAVI=1/ADHALFPAGE=1/ADPOP=1/ADLAYER=1") Addw83('
') -->
"GW": Fałszywy e-mail "od Giertycha" do szkół
"Gazeta Wyborcza": Ktoś podpisując się jako Roman giertych, wysłał do szkół fałszywy e-mail. Było w nim, między innymi, polecenie by przygotować się do zwiększenia liczby godzin z religii i zatrudnienia dodatkowych specjalistów z tej dziedziny.
Mail dostało co najmniej kilkanaście placówek oświaty w Częstochowie i okolicach. Kuratorium wyjaśniło jednak że pismo nie wyszło z resortu, lecz ktoś spłatał figla. Ministerstwo Edukacji narodowej twierdzi, że to prowokacja a mail jest fałszywy. Jednak dyrektorzy niektórych szkół szkół dali się nabrać i wyrazili swoją irytację z powodu tych zarządzeń.

Socjolog prof. Ireneusz Krzemiński komentując zdarzenie dla "Gazety Wyborczej" twierdzi, że też uwierzyłby w treść pisma, bo - jak mówi - mamy na stanowisku ministra edukacji niekompetentnego polityka. Zdaniem prof. Krzemińskiego minister Giertych reprezentuje nurt polityczny, z którym należy krytycznie się rozliczyć.
malmar1528-10-2006 08:42:08   [#809]

uzupełnenie Gaby ;)

Fałszywy list od Giertycha

Prosimy przygotować się do zwiększenia liczby godzin z przedmiotu religia. Przedmiot ten zostanie zastąpiony przez dwa odrębne o podobnej tematyce religia ogólna, oraz religioznastwo. (...) pieniądze przekażą Kościoły i Grupy wyznaniowe. Polecamy zatrudnić do tego celu m.in. historyków, teologów, księży, kulturoznawców..." - taki list podpisany przez ministra edukacji R. Giertycha - informuje "Gazeta Wyborcza" - dostali poczta elektroniczną dyrektorzy kilkunastu szkół w Częstochowie i okolicy.

Minister polecił im "potwierdzenie gotowości do przeprowadzenia takiej reformy". Mają też wytypować uczniów z wzorowym zachowaniem, z patriotycznych rodzin, którzy nie mają krewnych w "byłych strukturach PZPR, oraz obecnych SLD i SdPl", a którzy wezmą udział w uroczystości wprowadzenia Orderu Dziecka dla zasłużonych pedagogów. I na koniec: "będą podwyżki".

Dyrektorzy szkół zareagowali natychmiast. Małgorzata Bieć, dyrektorka Zespołu Gimnazjów im. Piłsudskiego zapytała księdza o dotacje na religię. Nie wiedział.

--> --> -->

Wanda Szymczyk z SP nr 53 zwątpiła w prawdziwość, bo znalazła błędy ortograficzne i interpunkcyjne. Na wszelki wypadek zadzwoniła jednak do częstochowskiej delegatury kuratorium. - To dowcip. Ministerstwo śle informacje tylko przez kuratorium - zapewnia Alicja Janowska, szefowa częstochowskiej delegatury.

Ale wielu dyrektorów uwierzyło w fałszywkę. Do redakcji "GW" pismo przyniósł zdenerwowany nauczyciel. - To skandal, co wyprawia minister - krzyczał. W jego szkole list ze stemplem: "data wpłynięcia", zawisł na tablicy w pokoju nauczycielskim obok oficjalnych pism kuratorium i MEN.

Anna Żdan z biura promocji i informacji MEN zapewnia: - To prowokacja. Oficjalne stanowisko MEN: "Minister Edukacji Narodowej nie jest autorem tego listu. Ministerstwo nie wysyłało żadnego listu w tej sprawie ani do szkół, ani do kuratorów".

Źródło informacji: PAP

Marek Pleśniar28-10-2006 09:13:12   [#810]

ano właśnie. W sieci zaś... nie jest się anonimowym. Znaleźć autora będzie bardzo łatwo.

Gaba28-10-2006 09:17:32   [#811]

Żenada

"Żart" odbieram jako wyjątkowo niesmaczny, bo kosztem religii, to że mozna by i warto by wiele poprawic/usprawnić w jej funkcjonowaniu w szkole (umocowanie księzy, misje, rekolekcje), to jest jedno, ale nie straszeniem, podkręcaniem ludzi przeciw religii.

Ohyda i tyle.

Marek Pleśniar28-10-2006 09:27:26   [#812]

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3707932.html

 "Widzę w tych projektach jedną myśl: "Karać, karać, karać".

Gaba28-10-2006 10:54:40   [#813]

Agata Puścikowska/26.10.2006 13:24

Dzieci na etacie. Pracujące dzieci – termin, który kojarzy się z zacofaniem i trzecim światem, coraz częściej, choć w zupełnie nowym sensie, używany jest do określenia trybu życia współczesnych kilkulatków

Justyna ma 8 lat. Wstaje, gdy jest ciemno. Biegnie na tenis. Potem szkoła: prywatna, trzy języki obce, basen, teatr. Ze szkoły na pianino, potem dodatkowy angielski. W domu jest przed wieczorem. Czasem nawet ogląda wieczorynkę. No, chyba że ma dużo zadane…

Pracujące dzieci teraz pochodzą ze świata „pierwszego” – bogatszego, wykształconego… No i świadomego, że właściwa, dogłębna edukacja to warunek sukcesu, że „odpowiednie” wychowanie to nie tylko kilka godzin spędzonych w ławce. Dlatego oprócz szkoły (zwykle prywatnej), dziecko biegnie na pianino, potem na dodatkowy angielski, tenis czy inne zajęcia. Czy jednak taka „inwestycja” w dzieci rzeczywiście się zwróci? Z czego naprawdę wynika? I czy dzieci edukowane od kołyski rzeczywiście mają zapewniony lepszy start w przyszłość?

fot. Henryk Przondziono

Dlaczego Jasia na chiński?

Myli się ten, kto sądzi, że współczesna, poważna edukacja zaczyna się od szkoły podstawowej, czy nawet zerówki. Już trzylatek, o ile jego rodziców stać, może chodzić do przedszkoli artystycznych, językowych, sportowych, muzycznych. Czesne – w zależności od miejsca i oferty – od kilkuset do… kilku tysięcy złotych. Do tego cała gama przedziwnych i wciąż nowych zajęć – ćwiczenia pamięci, wyobraźni, pobudzanie wszelkimi sposobami szarych komórek w małych głowach. Im dziecko starsze, tym bardziej zajęć przybywa. Rodzice – co ciekawe – nie tylko ci najbogatsi, coraz chętniej korzystają z ofert.

Anna Walewska, mama Kingi: – Jestem pielęgniarką, mąż nauczycielem. Zarabiamy niewiele. Żyjemy bardzo oszczędnie. Wszystkie pieniądze idą na Kingę. Nie, nie uważam, że to przesada. Po prostu przyszłość dziecka jest najważniejsza.

Znalezione na jednym z forum poświęconych wychowaniu dzieci: „Zaniedbałam angielski mojego synka. Czy nie myślicie, że nie jest za późno… Ma już 10 miesięcy”. Śmieszne? Pewnie tak, ale internetowe mamy podeszły do „problemu” poważnie. Dawały dobre rady, pocieszały i dopingowały do działania. Jedna tylko wypowiedź zachęcała zatroskaną mamę do… zdrowego rozsądku.

Przyczyn, dla których rodzice dostają „edukacyjnej histerii”, jest wiele. Niektóre zupełnie jasne i zrozumiałe: nie chcemy po prostu, aby dzieci się nudziły. Wolny czas w nadmiarze może szkodzić.

– Często wtedy pozostaje Internet i telewizja, bo przecież nie można się dzieckiem opiekować non stop – mówi Karolina Brzozowska z Kalisza, mama dwójki dzieci.

– Obawiamy się, że gdy nie zajmiemy dziecku czasu wolnego, „świat się dzieckiem zajmie” – mówi Edyta Plich, dyrektorka żeńskiej szkoły im. Cecylii Plater-Zyberkówny w Warszawie. – Boimy się złego towarzystwa, nadmiernego wpływu rówieśników czy też oddziaływania mediów.

Jak twierdzą pedagodzy, rodzice często uważają też, że nie potrafią odpowiednio pokierować dzieckiem, że osoba wykwalifikowana, z odpowiednim przygotowaniem, zrobi to lepiej. I nawet nie z lenistwa, ale właśnie z dobrych intencji, obowiązkiem wychowania obarczają szkołę, instruktorów.

– Czasem jednak są leniwi i dorabiają do tego ideologię: „Staś czy Kazio jest taaaki mądry i musi się rozwijać”… – mówi jedna z nauczycielek w poznańskim gimnazjum.

Kolejną przyczyną, dla której rodzice wciąż podwyższają wymagania względem dzieci, są… własne niespełnione ambicje. Rodzic, który w dzieciństwie chciał, a nie mógł na przykład grać na skrzypcach, częściej będzie skłaniał do skrzypiec własną pociechę.

– Jednym słowem, gdy nawet dziecko uczy się grać, to kieruje nim motywacja… rodzica – mówi Anna Ziarno, nauczycielka w klasach 1–3 w Katolickiej Szkole Podstawowej im. Ks. Piotra Skargi w Warszawie. – A to nie daje raczej zbyt dobrych rezultatów.

Są jeszcze i inne powody: sami nieraz doświadczamy „wyścigu szczurów”, więc chcemy do niego przygotować nasze dziecko, chcemy dostosować je do realiów świata. No i kieruje nami moda na konkretne zajęcia: koledzy z pracy posyłają dziecko na judo? Nasze dziecko nie będzie gorsze. I chociaż może wolałoby pograć w piłkę, wykupujemy karnet na trening.

                                                 Poza tym współczesny świat zaburzył naturalny podział „praca” – „odpoczynek”. Ponieważ sami pracujemy coraz więcej, dzieci również mają mniej czasu wolnego – uważa Plich. – Kategoria „nicnierobienia” zanika również u najmłodszych. W miejsce wolnego czasu wchodzi czas użytkowy – taki, dzięki któremu możemy mieć w przyszłości lepiej, możemy coś zyskać. 

                                                 Jaś zyskuje, Jaś… traci

Co zyskuje dziecko, które od najmłodszych lat chodzi na języki, pływa, doświadcza wielu, wciąż nowych bodźców? Pewnie uczy się systematyczności, szybciej rozwija się intelektualnie, poznaje nowe możliwości spędzania czasu, można zaszczepić w nim nowe pasje, ćwiczy wrodzone zdolności… Jeśli jednak zajęć jest zbyt dużo lub są nieodpowiednio dobrane… dziecko może stracić. Bardzo wiele.

Edyta Plich: – Skutkiem przesadnej edukacji jest brak czasu wolnego. A co za tym idzie, dziecko nie ma czasu na myślenie, rozwój emocjonalny, kształtowanie wyobraźni…Współczesny człowiek jest pełen informacji, a mało w nim refleksji. Z dziećmi może być podobnie. Dziecko otrzymuje mnóstwo wiadomości, a zwyczajnie nie ma czasu, aby je przeanalizować. Plich zwraca też uwagę, że czas wolny – o ile w ogóle jest, coraz częściej staje się czasem „użytecznym”. Nawet na wakacje wysyłamy dzieci na obozy językowe czy konne – dzieci wracają z certyfikatem, na ile są lepsze, mądrzejsze.

– Nie mają możliwości zwyczajnego odpoczynku, całkowitej zmiany trybu życia – mówi dyrektorka. – A nie trzeba nikomu tłumaczyć, że takie „lenistwo” jest konieczne do równowagi psychicznej.

Anna Wójcik, socjolog, mama pięciorga dzieci: – Nasze dzieci chodzą do dobrej szkoły, do tego na zajęcia dodatkowe – grają na instrumentach, pływają. Ich edukacja jest dla nas priorytetem. Jednak nauczyłam się, że nic na siłę. Rok temu starsza córka chodziła również do szkoły muzycznej. Radziła sobie dobrze – jest zdolna. Ale psychicznie traciła. Nie miała na nic czasu, wciąż żyła w biegu, a my z nią. Dziś uczy się gry na pianinie, ale dwa razy w tygodniu, po godzinie. Znaleźliśmy złoty środek. Gdy „złotego środka” się nie znajdzie, zamiast zyskiwać, tracą całe rodziny. Moje koleżanki stały się „szoferkami”, a nie matkami. Cały dzień w rozjazdach – nie ma chwili na rozmowę, bycie z dzieckiem, czy zwyczajne rysowanie – mówi mama 10-letniego Patryka. – Kompletny absurd: takie rodziny rwą więzi społeczne zamiast je zacieśniać.

Czy Jaś zostanie ministrem?

Z jednej strony istnieje wyraźna tendencja, żeby dzieci czytały w wieku trzech lat. Z drugiej – wciąż się mówi o zaniedbanych pod każdym względem dzieciach, biednych środowiskach i rosnących różnicach społecznych…

– Chciałabym posłać dziecko do prywatnej szkoły, na dodatkowe zajęcia… Ale, niestety, mnie nie stać – mówi Krystyna z małego miasta na wschodzie. – Jakie ono będzie miało start w porównaniu z  dziećmi z dużych miast?

Teoretycznie dzieci, które od przedszkola uczą się więcej niż ich rówieśnicy, pójdą do lepszych szkół, na lepsze uczelnie. A co za tym idzie – dostaną lepszą pracę. I w przyszłości powinny stać się elitą narodu. A praktyka?

– Nie szkoła i pęd do nauki jest dla dziecka najważniejszy – uważa Dobrochna Lama, dyrektor społecznej szkoły podstawowej i przedszkola „Strumienie” prowadzonych przez stowarzyszenie „Sternik”. – Przez dobrą edukację rozumiem połączenie wychowania i nauczania. Jeśli wychowanie potraktujemy po macoszemu, a nacisk położymy wyłącznie na nauczanie, nasz „sukces” może stać się… porażką. Dyrektorka jest zdania, że poważnym błędem we współczesnym wychowaniu jest kładzenie nacisku na rozwój intelektualny kosztem kształtowania charakteru.

– Dziecko powinno być wartościowym człowiekiem, bo to jest najważniejsze w życiu. Powinno wiedzieć, że ważny jest bliźni obok niego, a nie pieniądz i „sukces”. Jeśli dziecko wyłącznie uczy się, proces jego rozwoju może być zachwiany, chcąc nie chcąc możemy wychować ambitnego, zimnego, wyrachowanego egoistę. „Wyrachowany egoista” – nie ma lepszego materiału na współczesnego człowieka sukcesu – chciałoby się rzec.

– A właśnie nie do końca… Polska się zmienia, polscy pracodawcy też. Teraz na rozmowie kwalifikacyjnej trzeba czegoś więcej niż tylko znajomości języków i dwóch fakultetów – uważa Lama. – Człowiek musi mieć przede wszystkim wnętrze, osobowość, a tego nie da się wyuczyć nawet na najlepszych, najdroższych zajęciach. Osobowość kształtujemy od dzieciństwa. I dlatego najważniejsza w edukacji dziecka jest rodzina. Zdrowa rodzina, która wymaga, która jest, poświęca czas i kocha. Wierzę, że młody człowiek wychowywany w takiej rodzinie potrafi wiele osiągnąć – uważa Lama.

– Nie myślmy ciągle o „przyszłości” dziecka. Ono ma być szczęśliwe tu i teraz. Rodzice, w trosce o przyszłe szczęście pociech, zapominają o dniu dzisiejszym – mówi Edyta Plich. – Zamiast posyłać na siódme zajęcia dodatkowe, po prostu poczytajmy dziecku…

Na prośbę niektórych rozmówców, ich dane osobowe zostały zmienione

 

Maelka28-10-2006 11:08:15   [#814]

Tran zamiast szkół o wzmocnionej dyscyplinie? Kto wie, czy taki pomysł nie okazałby się tańszy, milszy i ... skuteczniejszy.

http://wiadomosci.onet.pl/1368143,242,kioskart.html

Daleka jestem od sadzania na ławie oskarżonych pizzy, czipsów, coli, cukierków, gum do żucia, batoników. Ale brak czasu na wspólnie celebrowane posiłki na dobre pewnie rodzinom nie wyszedł...

Gaba28-10-2006 13:28:07   [#815]

[2006-10-24 15:58]  PAP
Rząd dofinansuje szkolne wycieczki do historycznych miejsc


22 mln zł chce w przyszłym roku przeznaczyć MEN na dofinansowanie wycieczek szkolnych, w czasie których dzieci odwiedzać będą miejsca ważne dla historii i tradycji Polski w kraju i za granicą - poinformował wicepremier minister edukacji Roman Giertych na wtorkowej konferencji prasowej.

Jak powiedział Giertych, program ma być elementem wychowania patriotycznego młodzieży, nauki o naszym dziedzictwie, kulturze i tradycji. "Ma pomóc młodym ludziom zapoznać się z historią na miejscu, tam, gdzie ona się rzeczywiście działa, tam, gdzie miały miejsce wydarzenia, które ukształtowały nasz kraj, naszą kulturą, naszą edukację i nasze poczucie tożsamości narodowej" - tłumaczył szef MEN.

P.o. dyrektor Departamentu Młodzieży i Wychowania w MEN, Agnieszka Dybowska, poinformowała, że resort proponuje, aby krajowe wycieczki odbywały się do miejsc, które są kolebką polskiej państwowości, do stolic wielkich regionów naszego kraju. "Chcemy też, żeby obejmowały te miejsca, gdzie znajdują się wspaniałe zabytki architektoniczne" - zaznaczyła.

Powiedziała, że ministerstwo będzie zachęcać nauczycieli do organizowania wycieczek śladami postaci historycznych, m.in. znanych pisarzy czy dawnych władców Polski. W ramach programu młodzież ma też odwiedzać miejsca związane z martyrologią polską, np. miejsca związane z powstaniami narodowymi.

"Chcemy również stworzyć możliwości, żeby młodzież mogła rozwijać swoją wiedzę na temat miejsc, które są bliskie sercom Polaków i wiążą się z wydarzeniami historycznymi, w których Polacy brali udział, a leżą poza granicami naszego kraju. Myślimy o wspomaganiu wyjazdów młodzieży na Litwę, Ukrainę, Białoruś czy też do miejsc w Europie Zachodniej związanych z naszą historią tak jak Rzym, Monte Casino, Normandia czy Paryż" - wyjaśniła Dybowska.

Jak powiedziała podsekretarz stanu w MEN Sylwia Sysko-Romańczuk, już teraz w rezerwie celowej przyszłorocznego budżetu zagwarantowano 5 mln zł na edukacyjne wycieczki krajowe i 2 mln zł na wycieczki zagraniczne. Kolejne 15 mln ministerstwo chce pozyskać redukując część wkładu własnego w projekty współfinansowane ze środków unijnych.

Pieniędzmi będą dysponowały samorządy terytorialne, które będą dofinansowywały konkretne wycieczki organizowane przez szkoły. Celem programu jest zapoznanie uczniów z historią Polski, jej kulturą i tradycją. Kryteria rozdzielania tych środków zostaną wypracowane w ministerstwie.

Program ma ruszyć oficjalnie 1 stycznia 2007 r., a faktycznie, jak zaznaczył Giertych, dopiero wraz z sezonem wycieczkowym czyli wiosną.

hania28-10-2006 13:37:33   [#816]

przeciętny (biorąc pod uwagę różną odległość do takiego np Krakowa, czy Oświęcimia , czy .... Rzymu.........koszt wycieczki (dofinansowania) na "łebka" razy liczba uczniów (powiedzmy od... 6 klasy począwszy do zakończenia LO=??????

starczy na cokolwiek te , powiedzmy dwadzieścia perę milionów????????????

Ewa 1328-10-2006 14:38:19   [#817]
Niebezpiecznie w szkołach
Pobili nauczyciela

   NASTOLATEK (prawdopodobnie pijany) pobił ucznia, a potem kilkakrotnie uderzył pięścią w twarz nauczyciela, który stanął w jego obronie. To wszystko zdarzyło się w podgryfickich Płotach. Napastnik zaatakował, gdy nauczyciel miejscowego Gimnazjum nr 1 szedł z klasą na stadion.
Szkoła, w której uczy wf. 26-letni Paweł P., jest zaskoczona tym, co się stało. Wcześniej nie było tutaj przypadków pobicia nauczycieli. Jak do tego doszło?
– Nauczyciel prowadził grupę uczniów na stadion. Pod bramą stało dwóch wyrostków, najwyraźniej oczekujących na jednego z jego podopiecznych – informują policjanci.
Potem wydarzenia potoczyły się już szybko. 19-letni Kamil K. zaatakował 16-letniego ucznia Wojciecha M. Widząc to, nauczyciel próbował go obronić - i wtedy sam się stał obiektem agresji. Mężczyzna został kilkakrotnie uderzony pięścią w twarz. Mimo to nauczycielowi udało się obezwładnić 19-latka. W tym momencie jednak drugi z napastników kopnął wuefistę w kręgosłup. Pod wpływem uderzenia mężczyzna upadł na ziemię. Obaj napastnicy uciekli, gdy grupa gimnazjalistów pospieszyła nauczycielowi z pomocą.
O całym zajściu policję powiadomił nauczyciel. Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze zatrzymali Kamila B. we wsi Słudwia (gmina Płoty). Okazało się, że był pod wpływem alkoholu (miał 1,48 promila w wydychanym powietrzu). Nastolatek został przewieziony do policyjnej izby zatrzymań w KPP w Łobzie. Postawiono mu zarzut pobicia, naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariusza publicznego. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.
Policja w Płotach ustaliła personalia drugiego z napastników, ale w czwartek trwały jeszcze poszukiwania. (żan)

http://www.kurier.szczecin.pl/?d=regiony
Ewa 1328-10-2006 14:40:05   [#818]

SZKOLNE PIEKŁO NASZYCH DZIECI

Żałoba w szkołach po pogrzebie Ani - minuta ciszy, apele, godziny wychowawcze. Zaraz po apelu skopali kolegę - opowiedzieli „Głosowi” gimnazjaliści ze Szczecina.

Przed wejściami do szkół w całym województwie powiewały wczoraj biało-czerwone flagi przewiązane kirem. O godzinie 11 przerwano lekcje, a uczniowie minutą ciszy uczcili śmierć 14-letniej Ani. Gimnazjalistka z Gdańska nie wytrzymała poniżania przez kolegów i kilka dni temu popełniła samobójstwo.

Apel i milczenie

Byliśmy wczoraj w szczecińskim Gimnazjum nr 4. W każdej klasie uczniowie odczytali apel. „14-letnia Ania, uczennica Gimnazjum nr 2 w Gdańsku popełniła samobójstwo. Nie miała już siły zmagać się z agresją ze strony swoich szkolnych kolegów”. Czy o gdańskiej tragedii gimnazjaliści z „czwórki” rozmawiają ze sobą? Z nauczycielami, rodzicami?

- Ja rozmawiałem o tym z mamą - mówi Paweł. Jak się okazuje, w klasie jest jedynym, który sprawę omówił z rodzicami.

- W domach się o tym nie mówi, to tematy tabu - twierdzi Janina Gołębiewska, pedagog w Gimnazjum nr 4 i Centrum Psychologiczno-Pedagogicznym.

Do tego gimnazjum chodzi dużo trudnej młodzieży. Wielu uczniów jest znanych policji, bywają na komisariatach, często są spisywani na ulicach. Interwencje policji niewiele pomagają. Może dlatego, gdy pytamy uczniów o agresję w szkole, machają rękami, nie chcą o tym rozmawiać.

- Na to chyba nie ma lekarstwa - mówi z rezygnacją Marta.

Niszczą „lapsów”

Piątkowe popołudnie. Centrum Handlowe „Galaxy”. Gimnazjaliści oblegają stoliki. Zagadnięci, zgadzają się opowiedzieć o prawdziwym dniu w szkole, pod warunkiem, że nie ujawnimy ich nazwisk.

Tomek ma 16 lat. Chodzi do trzeciej klasy gimnazjum w centrum Szczecina. W jego klasie jest dwunastu chłopców i dziesięć dziewczyn. Wszyscy pochodzą z tzw. porządnych domów.

- Ale w klasie niszczą jednego z chłopaków - opowiada.

Chodzi o Kamila (imię zmienione). Rodzice przenieśli go z innej szkoły, bo tam uczniowie mu dokuczali. Dobrze się uczy, jest spokojny.

- U nas też go gnębią, bo w klasie są tacy, co nie lubią takich lalusiów. Nie ma tygodnia, aby nie dostał strzała (uderzenie w twarz ręką). Musi chłopakom oddawać kanapki, lub dawać pieniądze, które ma na drożdżówki - opowiada Tomek.

Dwa tygodnie temu klasa została sama na lekcji przez dwadzieścia minut. Kamil dostał serię ciosów w twarz. Koledzy wyrzucili mu tornister przez okno, a zeszyty pomazali flamastrami, napluli do nich i pomięli. Wyzwali od „lapsów (lalusiów) i ciot”. Nikt się za nim nie wstawił. Poza jedną dziewczyną. Została wyzwana od „szmat”. Gdy nauczycielka wróciła na lekcje, zapytała Kamila, dlaczego ma taką czerwoną twarz. Odpowiedział, że to od podpierania się rękoma.

- Boimy się, że ci co biją, dadzą nam wycisk, gdy naskarżymy. Większość dziewczyn też siedzi cicho, bo wyzywają je od dziwek i suk - dodaje Tomek.

Wczoraj, po apelu na temat wydarzeń w gdańskim gimnazjum, mieli spotkanie z wychowawcą. Rozmawiali o przemocy w szkole.

- Ci, co biją Kamila, wyrywali się z wypowiedziami, że takie rzeczy nie powinny się w szkole zdarzać. Ale gdy skończyła się lekcja kopnęli Kamila dwa razy w tyłek - mówi Tomek.

„Gwałty” to normalka

Inną historię opowiedziała nam Angelika. Ma 15 lat. Chodzi do drugiej klasy gimnazjum. Twierdzi, że nagrywanie brutalnych czy nieobyczajnych scen na telefon komórkowy to standard.

- Kiedyś na przerwie nasi koledzy złapali innego. Rzucili go na biurko tyłem. Udawali, że go gwałcą zbiorowo. Chłopak zaczął płakać. Jeden z nich nagrywał to telefonem. Mówił, że puści to w Internecie - opowiada.

Innym razem jeden z uczniów stanął przed najspokojniejszą uczennicą w klasie i zaczął wykonywać ruchy jak przy stosunku. Wypowiadał przy tym sprośności i zachęcał „aby uprawiała z nim seks”. Dziewczyna wpadła w histerię i uciekła z klasy. Nie powiedziała nic rodzicom i wychowawcy.

Większość uczniów, z którymi rozmawialiśmy, potępia to, co stało się w Gdańsku. Twierdzą, że na pewno zareagowaliby, gdyby to stało się w ich klasie.

- Gnębienie jakiegoś ucznia w klasie zdarza się praktycznie w każdej szkole. Przyzwyczailiśmy się do tego. Ale to w Gdańsku było już tak okropne, że na pewno bym zareagowała - mówi 16-letnia Ania.

- Mieliśmy dziś pogadankę z nauczycielem po apelu. Mówił nam, że przemoc w szkole trzeba wyplenić. Ale to bajka. Zawsze znajdzie się grupka osób, która zastraszy większość - uważa 16-letni Bartek.

http://www.glosszczecinski.pl/
Marek Pleśniar28-10-2006 17:48:57   [#819]
- Gnębienie jakiegoś ucznia w klasie zdarza się praktycznie w każdej szkole. Przyzwyczailiśmy się do tego
cis28-10-2006 20:29:51   [#820]
Giertych: To było wielkie przestępstwo edukacyjne
Roman Giertych
TVN24

Do końca przyszłego tygodnia Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawi program "Zero tolerancji" dla negatywnych zjawisk w szkołach - zapowiedział wicepremier i minister edukacji Roman Giertych.
Program ma być m.in. odpowiedzią na zjawiska przemocy w szkole. Dotyczyć ma zarówno uczniów, jak i nauczycieli. Zdaniem Giertycha, nauczyciele powinni bardziej angażować się w procesy wychowawcze, a nie tylko w prowadzenie lekcji.

"Ten program będzie obejmował przepisy dotyczące kodeksu wykroczeń, kwestie związane z Kartą Nauczyciela, z ustawą o systemie oświaty oraz sprawy związane z porządkiem w szkołach" - powiedział Giertych podczas Kongresu Kobiet Ligi Polskich Rodzin. "Myślę, że w czwartek lub piątek przedstawimy założenia do tego programu, który będzie odpowiedzią (...) na to, co się wydarzyło w Gdańsku, na tę straszną tragedię" - powiedział wicepremier dziennikarzom.

Giertych uczestniczył wcześniej w mszy św. w intencji 14-letniej Ani - gimnazjalistki z Gdańska, która tydzień temu popełniła samobójstwo, po tym jak koledzy z klasy molestowali ją seksualnie w czasie lekcji, pod nieobecność nauczycielki.

"To, że nie było w klasie nauczyciela na lekcji języka polskiego, to jest po prostu skandal. Bez wątpienia nie ma tu żadnych usprawiedliwień. Lekcja to jest czas święty, w którym nauczyciel ma obowiązek być z młodzieżą - po to jest zatrudniany, szkolony, wychowywany, opłacany i po to rodzice dają szkole swoje dzieci pod opiekę" - ocenił minister.

Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w gimnazjum nr 2 w Gdańsku, w ubiegły piątek. W związku z tragedią do dymisji podał się dyrektor szkoły. Minister edukacji złożył wniosek o odwołanie pomorskiego kuratora oświaty. Uczniowie, którzy napastowali dziewczynę, na trzy miesiące trafili do młodzieżowego ośrodka wychowawczego. Dziewczynkę pochowano w piątek na cmentarzu w rodzinnym Kiełpinie Górnym k. Gdańska.

Nieobecność nauczycieli na lekcjach wicepremier nazwał w sobotę "wielkim przestępstwem edukacyjnym". "Z tym trzeba absolutnie skończyć, w tym zakresie również zaproponujemy pewne zmiany w Karcie Nauczyciela" - zapowiedział Giertych.

Na pytanie, czy w grę wchodzi likwidacja gimnazjów, minister odpowiedział: "Wszystko wchodzi w grę, ale nie chciałbym tutaj rzucać haseł, bo są one potem łatwo sprzedawane, a tak naprawdę nic z tego nie wynika". Giertych przyznał jednak, że 60 proc. aktów przemocy do których dochodzi w szkołach, ma miejsce w gimnazjach.

"Zaostrzenie przepisów, wprowadzenie młodzieży do więzień nie rozwiąże problemu dyscypliny w szkołach. Co do tego nie mam żadnej wątpliwości. Czy ono jest zasadne, czy niezasadne, nie mnie się wypowiadać" - mówił Giertych, pytany, jak ocenia zapowiedź zaostrzenia kar dla nieletnich.

W Warszawie w katedrze na Pradze w intencji 14-letniej Ani z Gdańska modliło się kilkaset osób. Młodzi ludzie podkreślali swoją solidarność w walce z przemocą w szkołach. Mówili, że agresji jest coraz więcej, a po wydarzeniach w Gdańsku Polska ma się czego wstydzić. Rodzice dodawali, że gdyby nauczyciele czuli się w większym stopniu odpowiedzialni za młodzież, to nie doszłoby do wielu tragedii.

Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź powiedział w homilii, że krew Ani obciąża nas wszystkich. Winni tej tragedii są zarówno politycy, nauczyciele, uczniowie jak i media. "Woła do Boga krew dziewczyny na której popełniono zbrodnię kainową. Ta krew obciąża nas wszystkich. I Polska cała pokryła się rumieńcem wstydu, a nawet więcej - hańby" - mówił arcybiskup Głódź.

Metropolita warszawsko-praski apelował, by przywrócić autorytet szkole i nauczycielom. "Trzeba skończyć z bezkarnością rozwydrzonych nastolatków i ich nieodpowiedzialnych rodziców" - wołał abp Głódź.
.onet-ad-main2-box { display: none }
bogna30-10-2006 09:04:14   [#821]

wewnętrzna refleksja ...

Ministerstwo Edukacji rozważa możliwość podziału gimnazjów na męskie i żeńskie - dowiedziała się IAR. To reakcja na narastającą falę przemocy, w tym ostatnie wydarzenia w gimnazjum w Gdańsku.

Po samobójstwie 14-letniej Ani rozgorzała dyskusja nad zmianami w gimnazjach. Według informacji IAR, resort edukacji będzie forsował koncepcję rozdziału na szkoły męskie i żeńskie. Jej autorem jest wiceminister Mirosław Orzechowski. "To byłaby dobra droga, aby w tym burzliwym momencie życiowym była wewnętrzna refleksja i żeby wstępne kroki w dorosłość odbywały się w spokojniejszej aurze" - tłumaczy Orzechowski w rozmowie z IAR.

Wiceminister edukacji przyznaje też, że podział gimnazjów tylko częściowo rozwiąże problemy gimnazjów. "Ja nie jestem naiwny. To nam nie rozwiąże prostytucji wśród dziewcząt w tym wieku i nie zapobiegnie w stu procentach podobnym tragediom jak ta w Gdańsku" - dodaje Orzechowski.

 Dzisiaj minister edukacji ma się spotkać z kuratorami oświaty i dyrektorami szkół na specjalnej naradzie poświęconej gimnazjom. Z informacji IAR wynika, że pomysł likwidacji gimnazjów i powrotu do starego systemu w ogóle nie wchodzi w grę.

Tymczasem klasa, w której uczyła się 14-letnia Ania w gdańskim gimnazjum zostanie najprawdopodobniej rozwiązana.
.onet-ad-main2-box { display: none }

bogna30-10-2006 09:07:39   [#822]
Dlaczego już ćwierć miliona maturzystów wyjechało z Polski tuż po zdanym egzaminie? »
hania30-10-2006 09:07:58   [#823]

http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=9912&wid=8576472&rfba

Poniedziałek, 30 października 2006

Andrzej Lepper ministrem edukacji rolniczej

"Życie Warszawy" pisze, że Andrzej Lepper przejmie część kompetencji ministra edukacji Romana Giertycha. Według dziennika, pod opiekę resortu rolnictwa trafi niedługo około 100 ponadgimnazjalnych szkół rolniczych.

"Życie Warszawy" zauważa, że przejęcie szkół rolniczych przez Ministerstwo Rolnictwa, to jedna z przedwyborczych obietnic Prawa i Sprawiedliwości. Gazeta zwraca uwagę, że Andrzej Lepper będzie teraz pełnił funkcję ministra edukacji dla tych placówek - będzie je finansował i przygotowywał dla nich program nauczania.


REKLAMA Czytaj dalej

NPB("005");


if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} W opinii "Życia Warszawy" Lepper nieprzypadkowo ogłosił tę decyzję w Zespole Szkół - Centrum Kształcenia Rolniczego w Sypniewie koło Więcborka, gdzie 32 lata temu sam ukończył technikum rolnicze. To dzięki tej szkole dotarłem do miejsca, w którym dziś jestem - powiedział tam podczas inauguracji roku szkolnego.

"Życie Warszawy" ustaliło, że Ministerstwo Rolnictwa przygotowało już projekt odpowiednich zmian w ustawie o systemie oświaty. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa Jan Ardanowski zapowiada, że jak dobrze pójdzie, to około 70 placówek rozpocznie przyszły rok szkolny już pod kuratelą tego resortu. (IAR)
Małgoś30-10-2006 09:10:55   [#824]

:-(((

Są na świecie rezczy, o który się filozofom nie śniło
bogna30-10-2006 09:16:47   [#825]

Przemoc w szkole: nauczyciele nie korzystają z pomocy policji

Zdaniem nauczycieli i resortu edukacji, brakuje przepisów pozwalających walczyć z agresywnymi uczniami. Eksperci twierdzą jednak, że przepisy są, ale dyrektorzy szkół nie chcą ich stosować.


 

Zgodnie z ustawą o postępowaniu w sprawach nieletnich każdy, kto stwierdzi istnienie okoliczności świadczących o demoralizacji nieletniego, w szczególności naruszanie zasad współżycia społecznego, używanie alkoholu lub innych środków odurzających, ma obowiązek zawiadomienia rodziców, szkoły, policji. Kamila Siedlarz z zespołu do spraw nieletnich w Komendzie Policji w Żorach zauważa jednak, że wiele osób myśli, że przemoc jest tylko wtedy, gdy leje się krew. Tymczasem częste wyzwiska, przysłowiowe szarpanie za warkocze, psychiczne znęcanie się można zakwalifikować jako naruszenie godności osobistej, co jest karalne.

Interwencja stróża prawa

Szkoła nie może twierdzić, że nie ma możliwości ukarania ucznia, który wywołuje bójki, rani kolegów czy poniża koleżanki.

– Jeśli bezpośrednia rozmowa z rodzicami czy uczniem nie wystarcza i jeśli jego zachowanie nie jest wynikiem nadpobudliwości, czyli zespołu ADHD, szkoła powinna powiadomić policję, zwłaszcza gdy zachowanie ucznia zagraża życiu czy bezpieczeństwu – podkreśla Mirosław Kaczmarek z Biura Rzecznika Praw Dziecka.

Szkoły jednak rzadko wzywają policję, ponieważ boją się utracić dobre imię. Powiadomienie stróżów prawa wiąże się ponadto z koniecznością sporządzenia notatki służbowej, a w drastycznych sytuacjach zostania świadkiem w sądzie opiekuńczym. Mirosław Kaczmarek podkreśla, że nauczyciele muszą nauczyć się profesjonalnie walczyć ze złym zachowaniem uczniów.

Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego przyznaje, że procedury prawne rzeczywiście dają możliwość interwencji. Jego zdaniem jednak nauczyciele nie znają ich, ponieważ nie mają ich w programie studiów. Marcin Szyndler z Komendy Głównej Policji zapewnia, że jeśli szkoła zwróci się z prośbą o odpowiednie szkolenie, to policja je przeprowadzi. Dyrektorzy szkół niechętnie jednak zapraszają ją do siebie. Wielu z nich nie chciało np. zgodzić się na prowadzenie pogadanek o narkotykach.

Strach sprzyja bezkarności

Zdarza się też, że nauczyciele nie interweniują, ponieważ boją się zemsty czy oskarżenia o nadużycie prawa.

– Zgodnie z kodeksem karnym, nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącemu jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego – mówi Marcin Szyndler. – Zdecydowane postępowanie dyrektora szkoły, każdorazowe wezwanie rodziców czy policjantów, z pewnością spowoduje, że uczniowie, zanim wdadzą się w kolejną bójkę, czy upokorzą kogoś, pomyślą o konsekwencjach swego czynu – uzupełnia.

/Jolanta Góra/

Gaba30-10-2006 10:13:58   [#826]
poważnie, panie Broniarz, nie ośmieszaj się pan...
AnJa30-10-2006 10:35:51   [#827]
hmm

a co śmiesznego powiedział?

Bo, ze  nie mają i nie znają kompetencji policji czy Straży Miejskiej to może i smieszny, ale jednak fakt - przynajmniej na moim podwórku.
Małgoś30-10-2006 10:38:45   [#828]

myślę, że to jest smieszne:

nauczyciele nie znają ich (procedur prawnych), ponieważ nie mają ich w programie studiów

Gaba30-10-2006 10:56:35   [#829]

panie kolego, nie boje sie utraty dobrego imienia, pracuję porządnie i... wiem, co mam robić. Z wieloma policjantami pracuje nam się rewelacyjnie lepiej niż tymi, co nam mieli udzielać wsparcia.

 

gdyby nie policja, przyszłoby zęby w scianę...

AnJa30-10-2006 11:02:17   [#830]
Pani Kolezanko - a czy ja coś takiego (że boisz się utraty dobrego imienia, albo nie współpracujesz) sugerowałem?

Prezes ZNP też , przynajmniej w tym artykule, nie.

Zdanie:"Szkoły jednak rzadko wzywają policję, ponieważ boją się utracić dobre imię. Powiadomienie stróżów prawa wiąże się ponadto z koniecznością sporządzenia notatki służbowej, a w drastycznych sytuacjach zostania świadkiem w sądzie opiekuńczym."  nie jest cytatem z Broniarza, ale to  opinia policji, przedstawiciela RPO lub samej dziennikarki.
...
I wyszło na to, że za rzecznika ZNP zaczynam robić.
bogda431-10-2006 06:51:25   [#831]

taka wola ministra

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,3711576.html
Majka31-10-2006 06:53:56   [#832]
Prof. Wolniewicz o szkole
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_061031/opinie_a_1.html

Kto zawinił? Od 15 lat mówię to samo: winne są władze oświatowe oraz flankujący je koryfeusze pedagogiki i psychologii. Łącznie można objąć tę trójcę mianem pedologów, samozwańczych dziecioznawców. Wraz ze swoim dziennikarskim peletonem tworzą oni potężną grupę zainteresowaną żywotnie utrzymywaniem szkoły w stanie permanentnej "reformy" i zamętu. Duch czasu niestety im sprzyja.(...)
Gaba31-10-2006 07:02:40   [#833]
to jego głos czytałam w niebieskim dzienniku!!!
bogda431-10-2006 07:05:37   [#834]

profesor mówi dobitnie!

 myli się ??? Nie!!!!
Marek Pleśniar31-10-2006 09:39:56   [#835]

hm

Wolniewicz to dość.. ekscentryczna osoba;-) I poglądy dalej nawet idące niż taty ministra:-)))

z jakiegoś powodu profesorom niektórym na szczęście sie takie coś robi :-)

 

ale tą złośliwą uwagą troszkę trafia;-)

beera31-10-2006 09:56:05   [#836]

"Na stanowiskach muszą zasiadać ludzie ministra"

Aleksandra Pezda 2006-10-31, ostatnia aktualizacja 2006-10-30 19:24 -->

Tajemnicze zachowanie szefa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Czy minister Roman Giertych myślał o wymianie dyrektorów okręgowych komisji egzaminacyjnych?

Zobacz powiekszenie
Fot. Bartosz Bobkowski / AG
Marek Legutko, szef CKE
1-->
Dyrektorki okręgowych komisji egzaminacyjnych z Gdańska, Łodzi i Łomży usłyszały w ub. tygodniu od swojego zwierzchnika: - Nic do pani nie mam, ale w poniedziałek zostanie pani zwolniona, bo minister chce mianować swoich ludzi. W poniedziałek jednak do zmian nie doszło

Matematyczka Irena Łaguna, dyrektorka Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Gdańsku (35 lat w zawodzie), usłyszała tę wiadomość w czwartek. Na konferencji organizowanej przez pomorskiego kuratora oświaty spotkała swojego zwierzchnika, dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, Marka Legutkę: - Zapowiedział, że mam być zwolniona, ponieważ minister Giertych chce, aby nastąpiła zmiana na stanowiskach dyrektorów OKE. Nie podał żadnych merytorycznych zastrzeżeń wobec mnie.

Nauczycielka chemii Wiesława Zewald, dyrektorka OKE w Łodzi (27 lat pracy w zawodzie), w piątek była na chorobowym i nie mogła podjąć dyrektora Legutki, który przyjechał do Łodzi z zapowiedzianą wizytą. Informację o przygotowaniach do odwołania dostała telefonicznie od swojej zastępczyni. Zadzwoniła do Legutki: - Zapowiedział, że w poniedziałek mnie zwolni. Nie dlatego, że ma wobec mnie merytoryczne zarzuty, tylko ponieważ "na stanowiskach muszą zasiadać ludzie ministra".

Podobną wiadomość odebrała pod koniec tygodnia Helena Sutyniec, dyrektorka OKE z Łomży (wczoraj nie udało się nam z nią skontaktować).

Zewald nie ma wątpliwość, że nie da się jej zaliczyć do grupy "ludzi ministra", bo w wyborach do Sejmu w 2005 r. startowała z listy PO. - Ale co to ma do egzaminów szkolnych? - zastanawia się. - Wprowadziliśmy tzw. system zewnętrznego egzaminowania, żeby sprawdzać umiejętności polskich uczniów obiektywnie. Czy teraz do arkuszy egzaminacyjnych wejdą jakieś dyrektywy polityczne?

Łaguna: - Jest mi smutno, nie rozumiem powodów odwołania. Pod moim kierownictwem OKE w Gdańsku działała bez zarzutu - nie mieliśmy np. żadnego odwołania po maturach. Chodzi o światopogląd? Mój jest zgodny z wartościami, które wyznaje minister Giertych - jestem gorliwą katoliczką.

Okręgowe komisje egzaminacyjne działają niezależnie od kuratorów oświaty. Są odpowiedzialne za przygotowanie i sprawne przeprowadzenie egzaminów zewnętrznych, czyli podsumowujących szkołę podstawową, gimnazjalnych i maturalnych oraz egzaminów zawodowych.

Posady dyrektorów OKE, choć w zawodzie nauczycielskim do pozazdroszczenia, nie są wyjątkowo lukratywne - dyrektorzy zarabiają ok. 2,8 tys. na rękę. Nie wolno im dodatkowo udzielać korepetycji, prowadzić odpłatnie szkoleń dla nauczycieli - egzaminatorów, dorabiać sprawdzaniem prac.

Czy odwołania trzech dyrektorek to początek wymiany kadry we wszystkich OKE? Nie wiadomo. Dyr. Marek Legutko nie odebrał naszych telefonów. W ubiegłym tygodniu, pytany przez zwalniane dyrektorki, odpowiadał tylko, że na razie tracą posadę tylko one.

Formalnie dyrektora OKE zwalnia minister edukacji na wniosek dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

- Nic nie wiem o planowanych zwolnieniach w OKE. Nawet nie wiem, czy takie są potrzebne - skomentował w niedzielę nasze pytanie o dymisję dyrektorek minister edukacji Roman Giertych.

W poniedziałek dyr. Legutko zadzwonił do Wiesławy Zewald: - Pomysł z dymisją odwołany. Proszę mnie zrozumieć, jestem tylko posłańcem - relacjonuje "Gazecie" tę rozmowę Zewald.
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75478,3711595.html?nltxx=1721542&nltdt=2006-10-31-04-05
 
powiem szczerze- współczuję Legutce
AnJa31-10-2006 10:32:07   [#837]
a ja jakoś nie

przymus pracy zniesiono w 1990 (dokładnie to chyba 28 grudnia 1989)
beera31-10-2006 10:37:00   [#838]

:))))))))

nienawidzę Cię

AnJa31-10-2006 10:41:48   [#839]
no, nareszcie jakiś objaw uczuć  zauważyłem:-)
Marek Pleśniar31-10-2006 10:42:13   [#840]

w pewnym momencie, czasem przychodzi nam płacić..., dokonywać wyborów

musimy gdzieś pracować - i to wtedy trudne. Bo trza chociażby na chleb zarobić.

Pomyślałem, że w takiej sytuacji postawiony sięgnąłbym po taką biografię. I szalenie mi przykro - że w 2001r trzeba wracać do tego. Myślałem że to za nami.


Jacek Kuroń - historyk, wychowawca, polityk, początkowo działacz PZPR, później jeden z najbardziej znanych w PRL opozycjonistów, wielokrotnie więziony za swą działalność.

Urodził się 3 marca 1934 roku we Lwowie. W 1957 roku ukończył studia na Wydziale Historycznym UW. W latach 1955-1964 współtworzył tzw. Czerwone Harcerstwo, pracował w Kwaterze Głównej reaktywowanego ZHP. Był doktorantem na Wydziale Pedagogiki UW. Aktywnie zaangażowany w ruch proreformatorski w październiku 1956 r. Za opublikowany wraz z Karolem Modzelewskim w 1965 roku List Otwarty do członków partii, usunięty z PZPR, wydalony z uczelni, aresztowany i skazany na 3 lata więzienia. Zwolniony w 1967, w następnym roku współorganizował protest studentów Uniwersytetu Warszawskiego. W marcu 1968 r. ponownie aresztowany, skazany na 3 i pół roku więzienia. Zwolniony w 1971.

W 1975 r. sygnatariusz tzw. Listu 59, sprzeciwiającego się poprawkom do Konstytucji PRL, we wrześniu 1976 współtworzył Komitet Obrony Robotników, który pomagał osobom represjonowanym po czerwcowej fali strajków w Radomiu i Ursusie. Od 1977 r. w redakcji niezależnego kwartalnika "Krytyka", od 1977 do 1979 członek Towarzystwa Kursów Naukowych i wykładowca tzw. Uniwersytetu Latającego.

Po koniec lat 70. zaangażowany we współpracę z opozycją czechosłowacką, dwukrotnie (w 1978 i 1980) uczestniczył w głodówkach protestacyjnych przeciwko aresztowaniu przez komunistyczne władze jej przywódców z Vaclavem Havlem na czele. W swej ówczesnej publicystyce dawał wyraz sympatii i solidarności z dysydentami radzieckimi oraz uznawał prawo Ukrainy do niepodległości.

W latach 1980-1981 doradca NSZZ "Solidarność", w stanie wojennym internowany i aresztowany pod zarzutem próby obalenia ustroju. Na mocy amnestii wyszedł na wolność w 1984 r. Jeden z najmocniej atakowanych przez oficjalną propagandę liderów nielegalnej opozycji. Od 1988 roku w składzie Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym "Solidarności", uczestnik obrad Okrągłego Stołu, od 1989 do 2001 r. w Sejmie, poseł Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Wieloletni przewodniczący Komisji Sejmowej do Spraw Mniejszości Narodowych i Etnicznych.

W latach 1989-90 i 1992-93 minister pracy i polityki socjalnej, organizator i uczestnik wielu akcji społecznych (np. Fundacji Pomoc Społeczna SOS, Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych), mających łagodzić dotkliwe skutki transformacji gospodarczej. W 1995 roku kandydował w wyborach prezydenckich, zdobywając 9,22 proc. głosów.

Autor kilku książek publicystycznych (m.in. Polityka i odpowiedzialność, 1984) oraz autobiograficznych (m.in. Wiara i wina. Do i od komunizmu, 1989) w PRL wydawanych poza zasięgiem cenzury.

Odznaczony Orderem Orła Białego (1998), francuską Legią Honorową, niemieckim Krzyżem Zasługi, ukraińskim Orderem Jarosława Mądrego.

bogda431-10-2006 15:22:44   [#841]

mała przerwa miedzy postami

 .
bogda431-10-2006 15:23:29   [#842]

i dalej w tonacji obecnych zdarzeń

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3712729.html
Małgoś31-10-2006 15:26:00   [#843]

idiotyzm do kwadratu :-(

to podobnie jak zapraszanie byłych narkomanów do szkoły..

trochę czasu mineło zanim połapalismy się jak wielu dzieciakom... imponują "młodzi ludzie po przejściach"

AnJa31-10-2006 15:37:59   [#844]
wychowanek ośrodka jako małpa w zoo - super

aha - w przyszłym tygodniu będa u nas tacy po przejsciach - nie sądzę, by imponowali
Małgoś31-10-2006 15:43:25   [#845]

oj, AnJa sam wiesz jak  uczeń potrafi zaskoczyć

kiedyś, gdy były narkoman opowiadał o swojej przegranej młodości, siedziałam sobie w tłumie uczniów, dosłyszałam, jak kilka dziewcząt za plecami drobiazgowo analizowało jego seksualną atrakcyjność i kombinowało jak się zbliżyć do takiego modela; potem miały mnóstwo poprawnych pytań i wykazywały spore zaangażowanie w dyskusji, gdybym nie podsłuchała, to pewnie cieszyłabym się, ze tak mocno dziewczyny weszły w temat... :-(

Ewa 1302-11-2006 13:18:46   [#846]

Podwyżki dla nauczycieli

Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska poinformowała, że w projekcie budżetu na 2007 rok są przewidziane środki na podwyżki dla nauczycieli.

Pieniędzy tych ma być o miliard złotych więcej niż w 2006 roku i mają nimi gospodarować gminy.

Odnosząc się do postulatów ministra edukacji, który chciałby, aby specjalnym zapisem zagwarantować przeznaczenie tych pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli, wicepremier powiedziała:

- Nie może być tego rodzaju zapisu, bo gminy są organami prowadzącymi szkoły i o­ne decydują o podziale pieniędzy.

Więcej www.mf.gov.pl
Źródło: Gazeta Prawna
Opublikowano: 2006-11-02
Ewa 1302-11-2006 13:27:47   [#847]

Praca społeczna dla uczniów za złe zachowanie

Łódź (PAP) - Wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski potwierdził w czwartek na konferencji prasowej w Łodzi, że program "Zero tolerancji" przewiduje m.in. kary w postaci prac społecznych dla uczniów za złe zachowanie i łamanie regulaminu szkoły. Dodał, że każda gmina i powiat prowadzące szkoły, mogłyby same ustalać rodzaj kar dla uczniów.

Czwartkowy "Dziennik" napisał, że w szkolnych statutach mają pojawić się zapisy o karach za agresywne lub wulgarne zachowanie. Według gazety, dyrektor mógłby nakazać uczniowi odbycie prac społecznych np. w domu opieki społecznej.

Zdaniem Orzechowskiego, ministerstwo edukacji wprowadza "przywracanie porządku w polskich szkołach". Wiceminister zapowiedział, że wprowadzone będą zmiany do regulaminów szkolnych.

"Nauczyciel musi poczuć się jak prawdziwy wychowawca, przewodnik. Dlatego potrzebne są zmiany. Uczniowie muszą mieć świadomość, że każdy czyn, czy słowo ma swoje następstwa. Młody człowiek, który dopuściłby się wyzwisk w stosunku do swoich rówieśników bądź uczestniczyłby w bójce, mógłby na przykład czyścić toalety" - powiedział Orzechowski.

Gazeta Prawna 2006-11-02

Majka02-11-2006 16:22:33   [#848]
5. POLITYCY GORSI OD PORNOGRAFII

Nie sądzę, by źródłem przemocy była pornografia i gry komputerowe, a jeśli nawet, to i tak sieją one mniejsze spustoszenie w umysłach młodych pokoleń niż polityczna przemoc, cynizm, nieuczciwość etc. Widok korumpującego posła Lipińskiego, cyniczne zachowania polityków komentujących to wydarzenie czy wykrzywione w nienawiści twarze skonfliktowanych liderów czynią więcej szkód niż najbardziej wyuzdana pornografia, chociaż z pewnością dostęp do niej można ograniczać, tak jak powinno ograniczać się dostęp do obrad parlamentu czy meczów piłki nożnej. Jeśli jednak potraktujemy poważnie problem pornografii, to trzeba przyjrzeć się jej źródłom. Nie tworzą ich feministki czy liberałowie, lecz patriarchalne społeczeństwo, które traktuje kobietę jako ubezwłasnowolniony obiekt seksualny (wszak - jak powiedział Andrzej Lepper - prostytutki nie można zgwałcić, bo nie jest osobą) czy jako narzędzie prokreacji. Dlatego też sądzę, że trzeba zająć się wzmocnieniem pozycji dziewcząt w szkołach. To one są ofiarami przemocy, bo to one są formowane zarówno przez rodziców, podręczniki, jak i Kościół na osoby bierne, słabe, grzeczne i podległe mężczyznom. Pogarda dla kobiet w naszej kulturze, zwłaszcza w politycznej "kulturze" czasów obecnych, jest równie silna jak przyzwolenie dla niezależności, ekspansywności i agresji chłopców.

Całość:
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_061102/opinie_a_1.html
Gaba02-11-2006 18:15:06   [#849]

no to ładnie...

Burmistrz odpowie za podrzucenie ściągawek
PAP - dodane 22 minuty temu

Za podrzucenie uczniom ściągawek podczas egzaminu gimnazjalnego w Łaskarzewie na Mazowszu odpowie burmistrz tego miasta, Waldemar L. Prokuratura Okręgowa w Siedlcach postawiła mu zarzut przekroczenia uprawnień - poinformowała rzeczniczka tej prokuratury, Krystyna Gołąbek.

W kwietniu ubiegłego roku burmistrz Łaskarzewa uczestniczył w egzaminie jako obserwator z upoważnienia Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie. Jedna z uczennic zgłosiła komisji egzaminacyjnej, że burmistrz podrzucił jej ściągawki z rozwiązanymi zadaniami z matematyki. Ściągawki otrzymali też inni uczniowie.


REKLAMA Czytaj dalej

NPB("005");


if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} W ten sposób utrudnił przebieg egzaminu gimnazjalnego i działał na szkodę interesu publicznego i prywatnego małoletnich - powiedziała Gołąbek. (bart)
Maelka02-11-2006 18:58:13   [#850]

Podrzucił i nikt z komisji nie zauważył????
A jeśli uczniowie zmyślają?

Już się boję zasiadać w komisji. Znam daktylografię. Do zadań zamkniętych wystarczy...

I nigdy nie udowodnię, że nie pokazałam odpowiedzi:A, a tylko podparłam brodę...

strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 16 ][ 17 ][ 18 ] - - [ 242 ][ 243 ]