Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
oświatowy przegląd prasy |
AsiaJ | 24-01-2011 12:08:35 [#6101] |
---|
Inaczej czy może nie?
;-) |
Dżoana | 25-01-2011 17:47:56 [#6102] |
---|
http://biznes.onet.pl/kul-ukarany-przez-uokik-za-naruszanie-interesu-stu,18553,4154658,1,news-detal |
Benigna | 31-01-2011 08:24:11 [#6107] |
---|
uff odetchnęłam z ulgą, że teraz będę miała 35 dni urlopu
tylko kto przez tyle lat ukrywał przede mną tę większą liczbę dni wolnych???
|
malmar15 | 31-01-2011 18:21:47 [#6108] |
---|
rozszerzę marmar49
Zmiany w Karcie
Nauczyciela – propozycja samorządów
Przedstawiciele
gmin, powiatów i województw, zasiadający w zespole opiniodawczo-doradczym do
spraw statusu zawodowego nauczycieli powołanym przez ministra edukacji,
wypracowali pakiet propozycji zmian w Karcie Nauczyciela. Jedna z nich to 52
dni robocze urlopu w roku dla nauczycieli zamiast 78, a, a dla przedszkolanek
tylko 35 dni.
Kolejna
zmiana zakłada, że podwyżki i awans mają być zależne od faktycznego wzrostu
jakości nauczania. Poza tym Karta ma obejmować wyłącznie osoby bezpośrednio
zaangażowane w proces dydaktyczny i realizujący z dziećmi podstawę programową.
Ale dyrektorów szkół już nie, chyba że także uczą dzieci.
Nauczycieli
ma też obowiązywać 40-godzinny tydzień pracy, w tym 20 – 22 godziny przy
tablicy. Skróceniu ulegną też nauczycielskie urlopy na podreperowanie zdrowia –
36 miesięcy, jakie może wziąć nauczyciel podczas całej swojej kariery
zawodowej, będzie liczone wraz z wakacjami, a na dodatek przyznawane przez
lekarzy orzeczników ZUS i przez ZUS opłacane.
Zniknąć ma
też część dodatków do pensji, np. mieszkaniowy i wiejski.
Jednak ci
nauczyciele, którzy nabyli już pewne prawa, już ich nie stracą – zmiany
dotyczyłyby tylko nowych.
Źródło:
Gazeta Prawna
_________________________________________
no dobra, nie zauważyłam na sąsiednim wątku o statusie zawodowym ;-)))
post został zmieniony: 31-01-2011 18:27:18 |
malmar15 | 01-02-2011 20:51:18 [#6112] |
---|
Coraz mniej wiejskich szkół
Gminy
likwidują podstawówki: za mało dzieci, za duże koszty. Rodzice protestują, bo
to jedyne centra kultury.
Ten rok
może być rekordowy pod względem liczby szkół wytypowanych przez samorządy do
likwidacji, przekształcenia bądź oddania ich do prowadzenia przez lokalne
stowarzyszenia. Zmienione przepisy dają samorządom pełną swobodę.
http://www.rp.pl/artykul/19,603112-Coraz-mniej-wiejskich-szkol.html
|
Benigna | 02-02-2011 15:11:17 [#6113] |
---|
przepraszam, że nie można wejść bezpośredni w link:
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/483491,gminy_maja_9_dni_na_zakupy_dla_nauczycieli.html
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/483462,szkoly_prywatnye_nie_chca_karty_nauczyciela.html
http://praca.gazetaprawna.pl/komentarze/483485,wrobel_sojusz_ministra_edukacji_i_samorzadow.html
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/483683,hall_nie_bedzie_osobnej_ustawy_o_systemie_oceniania_jakosci_edukacji.html
post został zmieniony: 02-02-2011 15:13:01 |
mariwu | 02-02-2011 18:36:03 [#6115] |
---|
Różnice występują też w przypadku publicznych i niepublicznych przedszkoli, choć tu są jeszcze większe. Zdaniem ekspertów w tych prywatnych nauczyciele najczęściej pracują po 40 godzin tygodniowo, a więc dwa razy dłużej niż w publicznych, a wynagrodzenia są porównywalne.
(2 x 25 godzin pensum nauczycieli przedszkoli publicznych = 40 godzin?)
Zawsze mnie interesuje skąd eksperci czerpią informacje pozwalające im wypowiadać zdanie ;-)
Znam przedszkola, w których "nauczyciele pracują 40 godzin tygodniowo (..) a wynagrodzenia są porównywalne". Mają zwykle bardzo dużą rotację kadry, bo nauczyciele z nich uciekają. A jeśli odchodzą nauczycielki to często w ślad za nimi odchodzą dzieci. Więc przedszkole zwykle chwilę wpisuje się w statystyki a zaraz potem albo zmienia warunki pracy i płacy kadry, albo kończy żywot.
W zdecydowanej większości znanych mi przedszkoli niepublicznych nauczycielki nie pracują 8 godzin dziennie. I mają pensje wyższe niż dostałyby w przedszkolach publicznych (nalezy wziąć pod uwagę, że pracuje w nich najczęściej młoda kadra, więc należałoby porównywać raczej pensje stażystów i nauczycieli kontraktowych. To, co jest bardzo atrakcyjną pensją dla młodego nauczyciela na pewno dla dyplomowanego atrakcyjne już nie będzie).
Przy porównaniu warunków pracy wzięłabym pod uwagę także liczebność grupy dzieci, z którą pracuje nauczyciel przedszkola publicznego i liczebność grup dzieci w zdecydowanej większości przedszkoli niepublicznych. Każda nauczycielka powie, że inaczej pracuje się w grupie dochodzącej do 30 dzieci, a inaczej z 15 dzieci. I porównałabym jeszcze ilość dokumentacji, którą zobowiązana jest wytworzyć nauczycielka pracująca w przedszkolu publicznym wobec tej, którą musi przygotować nauczycielka zatrudniona w niepublicznym.
Jedno jest pewne: warunki pracy i płacy w przedszkolach publicznych są przewidywalne/ujednolicone. W niepublicznych bardzo zróżnicowane (i lepsze, i gorsze wobec publicznych). Ale nauczyciel ma możliwość wyboru miejsca pracy. Nie musi wybierać tej placówki, która oferuje nieodpowiadające mu warunki.
I taka uwaga na temat źródeł/statystyki.
Zatrudniam 2 nauczycielki. Pracują z grupą 15-16 dzieci. W przedszkolu publicznym z grupą ok 25 dzieci pracują także 2 nauczycielki. Czyli, na oko/statystycznie warunki dla nauczycielek i dzieci podobne.
Ale to nieprawda. Naprawdę, "niestatystycznie", warunki są zupełnie inne: u mnie w sali są zawsze z dziećmi 2 nauczycielki (bo prócz 2 "zatrudnionych" i ja - nauczycielka, własciciel przedszkola - mam swoje 6 godzin dziennie w sali, zmieniamy się "na zakładkę", ale nie jestem "zatrudniona", więc statystyka -np. SIO- mnie nie obejmuje). Czyli na jedną obecną w sali nauczycielkę (w moim przedszkolu niepublicznym) przypada 8 dzieci. W publicznym przedszkolu zwykle z grupą dzieci przebywa w sali jedna nauczycielka (bo pracują wprawdzie dwie, ale na zmiany) więc na jedną przypada 25 dzieci. Różnica kolosalna. Ale "statystycznie" zapewniamy dzieciom bardzo podobne warunki...
I w SIO mam jeszcze jedną, "statystyczną", ulubioną tematykę: biblioteka. Trzeba wykazać "liczbę woluminów". Mam, to wykazuję. Ale trzeba też podać powierzchnię biblioteki. Osobnej powierzchni nie mam (bo "woluminy" stoją wszędzie, ale nie mam osobnego pomieszczenia "biblioteka" ), więc wpisywałam 0. Program się gotował, bo nie przyjmował do wiadomości, że "woluminy" są a powierzchni nie ma. Próba powtarzania np. powierzchni sali jako powierzchni biblioteki też się nie udawała, bo się programowi nie zgadzała "powierzchnia ogółem". Za poradą/wskazaniem wysokiego organu część powierzchni sali wpisuję od lat jako salę dydaktyczną a część jako bibliotekę. Bo się zaparłam, że "woluminy" będę wykazywać i już :-) Czyli "statystycznie", w SIO mam salę mniejszą niż mam. Ale mam za to bibliotekę :-) Tylko to znowu jedynie statystyczna prawda...
I teraz nie wiem: psuję niepublicznym statystykę, bo wykazuję małą powierzchnię sali przedszkolnej czy raczej poprawiam, bo mam "powierzchnię biblioteki"? ;-)
post został zmieniony: 02-02-2011 18:39:31 |
grażka![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_66.jpg) | 02-02-2011 20:32:39 [#6116] |
---|
Jejku :)
W moim przedszkolu to nie będzie statystycznie pracował żaden nauczyciel? Bo pracują trzy właścicielki :)
ale fajnie :) |
malmar15 | 03-02-2011 15:35:36 [#6119] |
---|
Związki zawodowe blokują
likwidację szkół
JAN KRÓWKA
- Gmin nie stać na utrzymywanie pustych szkół, więc często są zmuszane do
podejmowania decyzji o ich likwidacji. Takie działanie samorządów wywołuje
największe niezadowolenie nie u rodziców dzieci, ale wśród samych nauczycieli.
Samorządy z powodu niżu
demograficznego coraz częściej decydują się na likwidację szkół. Czy pana
decyzja o likwidacji czterech placówek jest podyktowana tym samym?
http://praca.gazetaprawna.pl/wywiady/483830,zwiazki_zawodowe_blokuja_likwidacje_szkol.html
|
Power4 | 05-02-2011 21:12:34 [#6122] |
---|
Bardzo dobrze. Po co te wszystkie dane? Ilość ogólna wystarczy.
|
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 05-02-2011 21:14:52 [#6123] |
---|
nasi Amerykanie na kongresie opowiedzieli o tym zbieraniu MEN :-)
i ci sami Amerykanie mieli identyczne problemy - trzeba być gotowym do wykorzystania zbieranych danych albo ich nie zbierać i nie irytować ludzi
|
Gaba | 09-02-2011 08:28:09 [#6126] |
---|
Z serwisów WP
Dysleksje, dysgrafie i
dysortografie można nazwać chorobami XXI wieku, na które zapada coraz więcej
młodych osób. Do ich grona dołączyła także coraz bardziej popularna
dyskalkulia. Wokół nich zderzają się różne opinie i poglądy. Gdzie kończą się
fakty, a zaczynają mity? I czy na dysleksję cierpią tylko "głupie
dzieci", czy jest ona raczej faktycznym problemem, z jakim borykają się
uczniowie i nauczyciele?
Większość dysfunkcji takich jak dysgrafia (trudności w pisaniu), dysortografia
(trudności z ortografią) czy dysleksja (trudności w czytaniu) dotyczą braków,
które są najbardziej odczuwalne w obliczu nauki języka polskiego. Niestety,
umiejętność pisania i czytania jest konieczna również na innych lekcjach, zatem
problemy uczniów dyslektycznych rozciągają się na coraz większe obszary.
Czytanie i pisanie jest bowiem podstawą pracy na lekcjach, a także podstawową
formą sprawdzania wiedzy. Od tych umiejętności po prostu nie da się uciec,
wobec wymagań szkoły ich opanowanie jest niezbędne, a ich niedociągnięcia
widoczne na każdym kroku.
Wielu jednak sceptycznie podchodzi do problemu dysleksji uważając, że jest to
zjawisko wyimaginowane i dotyczy tylko tych dzieci, które nie czytają i nie
przykładają się do nauki, a diagnozy dysfunkcji stawiane są zbyt pochopnie. Być
może w niektórych wypadkach podobne stanowisko może odzwierciedlać stan
faktyczny i diagnoza rzeczywiście bywa nietrafna.
Wobec swoistej mody na dysleksję poloniści zaczęli kierować tabuny uczniów na
badania do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Często nie zastanawiając się
wcześniej, skąd mogą brać się problemy podopiecznych. Przed badaniami uczniowie
zostali poinstruowani, że muszą nauczyć się reguł ortografii, inaczej nici z
diagnozy. I nagle okazuje się, że uczeń ma doskonale opanowane reguły pisania,
ale to, że sprawdziany na podstawie których zaproponowane zostały badania,
napisał we wcześniejszym stanie niewiedzy, nie jest już istotne. Dziwnym trafem
połowie klasy zaczyna doskwierać dysortografia.
Trzeba sprawę postawić jasno.
Wyimaginowana dysleksja jest wyimaginowanym problemem, prawdziwa dysleksja jest
problemem realnym. Z tej prawdziwej się nie wyrasta, trzeba nauczyć się z nią
żyć, a ona może przeszkadzać i to bardzo!
W dobie biurokracji prowadzenie różnorakiej dokumentacji nie omija niemal
nikogo. Gdy wobec konieczności sporządzenia ręcznie pisanego dokumentu
pracownik uczyni w nim wiele błędów, może przysporzyć mu to kłopotów. Niewielu
szefów wyrozumiale przyjmie wyjaśnienie: "przepraszam, jestem
dys...". Ciężko też wyobrazić sobie, jak petent w urzędzie skarbowym
tłumaczy, że źle obliczył podatek,
bo ma dyskalkulię (trudności w uczeniu się matematyki). W dorosłym życiu takie
wymówki już nie działają.
Nauczyciele mogą przyczyniać się do wyuczonej bezradności dysletyków.
Uczniom z trudnościami nie należy odpuszczać, ale mobilizować do ćwiczenia i
monitorować. Powtarzane niczym mantra: "ja nie wiem, jak to się pisze, mam
dysleksję" nie jest usprawiedliwieniem. Każdego obowiązuje znajomość zasad pisowni i wyjątków! To mit,
że dyslektyk nie może przyswoić sobie reguł pisania!
Orzeczenie o dysleksji nie jest pretekstem do wzmożonego obijania, choć wielu
za takie je uważa, diagnoza dysfunkcji musi stać się raczej pretekstem do
wytężonej pracy. Owszem, dyslektykom przysługują pewne przywileje jak na
przykład przedłużony czas pracy na niektórych testach, jednak nie należy
zapominać, że w późniejszym życiu uczniowie
dyslektyczni nie będą już mieli zapewnionych specjalnych
warunków funkcjonowania. Z plakietką "dys" przyjdzie im przemierzyć
nie tylko szkolne lata, ale i całe życie...
Sara Katulska
wp.pl/ gds |
Ala | 13-02-2011 16:20:49 [#6131] |
---|
trochę się autor pomylił, rocznik 2005 to tegoroczne 6-latki i decyzja właśnie przed nimi,
90% to wizja autora a jak będzie - zobaczymy :-) |
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 14-02-2011 01:53:51 [#6132] |
---|
nie wiem czy już było?
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,9050158,Pokolenie_bez_etatu.html
Uniwersytety i uczelnie kształcą humanistów na pęczki, potem nie mamy
co z sobą zrobić w życiu. Niektórym się udało, najczęściej tym, którzy
wcale nie pokończyli studiów w terminie, tym, którzy wybrali pracę
zamiast tzw. inwestycji w siebie. Być niepotrzebnym i niezauważonym,
mając duże możliwości, to nasza klątwa. Może nie mamy siły przebicia,
może nam się nie poszczęściło, a może znajdujemy się w tej połowie,
której statystycznie ma się nie udawać. Ale dlaczego akurat my?! |
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 15-02-2011 10:23:40 [#6134] |
---|
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,9106702,Powiat_rozbieramy_i_oszczedzamy.html
Powiat to twór zbędny i drogi, który komplikuje życie - z takim hasłem w
ostatnich wyborach stanął starający się o reelekcję Robert Raczyński
prezydent 75-tysięcznego Lubina. Wygrał, a jego ugrupowaniu -
Stowarzyszenie Lubin 2006 - udało się zdobyć większość zarówno w radzie
gminy, jak i powiatu. Prezydent zaczął więc spełniać przedwyborcze
obietnice. Na początek zlikwidowano Ośrodek Doradztwa Metodycznego
Nauczycieli oraz Centrum Edukacji. - Obie jednostki były zbędne.
Nauczyciele jeździli na szkolenia do Wrocławia i Legnicy, a informacje o
szkołach, których zbieraniem zajmowało się Centrum, dostawaliśmy z
kuratorium - mówi Krzysztof Maj, lubiński wicestarosta |
AnJa | 15-02-2011 10:33:48 [#6135] |
---|
Nie znam struktury administracyjnej tam- więc nie wiem, co sięwłaściwie dziej. Ten ODN i CE to były jego (prezydenta) czy starosty? Oczywiście kierunek interesujacy zmian. |
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 17-02-2011 07:26:39 [#6137] |
---|
Połowa Polaków NIC A NIC nie czyta
Nowy raport Biblioteki Narodowej: ponad połowa Polaków nie czyta nawet krótkich tekstów, nie tylko książek
|
Adaa | 17-02-2011 09:23:26 [#6138] |
---|
był czas, ze ubolewałam nad tym, ze córki nie garna sie do czytania
zaczełam im podrzucać lektury, które - jak mi sie wydawało będą dla nich interesujace:-)
sporo tego było- wiekszość zalegała na półkach
w zyciu bym nie pomyslała, że Schmitt będzie dobry dla młodszej, Wojciechowska, Bakuła dla starszej- podrzuciłam bez przekonania:-)
trzeba podrzucać lektury systematycznie, nie zniechecac sie tym, ze leżą czasami nietkniete
nie bać się podrzucić Herę, Heroinę i inne w tym stylu - brutalne i drastyczne
dziecko musi "załapać" to co mu odpowiada - potem juz samo poszukuje i pyta - i poleca kolegom:-)
ale ilu rodziców tak robi? - bo to sa pierwsi nauczyciele czytania
książki sa drogie, wybór dobrej lteratury utrudniony - empiki zdominowane są przez książki Rusin i Pazury;-))
Prowadzę w szkole Biblioterapię - frekwencja zawsze 100%- dzieciaki uwielbiaja gdy sie im czyta.
Niesamowity widok, gdy cisza w sali, dzieciaki sobie leżą z tornistrami pod głową wsłuchane w to co im czyta nauczyciel, ktos zada pytanie ...
w domu takie obrazki sa rzadkie
................
i inne sprawa
pamietam, gdy czytałam na głos młodszej lektury - czytam, czytam i pytam - podoba Ci się?
a ona - no moze byc, tylko nie rozumiem niektórych słów - co to jest drewutnia, ceberek ...
dotarło do mnie, że to nie jej świat już - i trudno lubic cos czego sie nie rozumie:-)
|
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 17-02-2011 10:15:06 [#6139] |
---|
ano widzisz - bo....
w domu MUSZĄ być książki. I to jak najwięcej:-) Dzieci muszą je widzieć, napotykać w rożnych momentach. Setki a nie 5 sztuk.
Popatrzcie na fotografie wnętrz jakie widać u Polaków na Facebooku, w Naszej Klasie - w pokojach są puste ściany. Stoi TV plazmowy, u starszych do tego szkło w gablotce:-)
ani jednej książki
no chyba że "Co robić jak boli wątroba" oraz "poradnik wędkarski", książka telefoniczna - bo darmowa - i ewentualnie jakaś pojedyncza "literatura" do czytania w kuchni Danielle Steel
Pamiętam jak na tak już poważnie odkryłem czytanie:-) Miałem 6 lat i w szafie, na kupie innych książek mi się napatoczył Ostatni Mohikanin:-)
|
ankate![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_5500.jpg) | 19-02-2011 14:22:04 [#6145] |
---|
13,5? |
AnJa | 19-02-2011 14:31:17 [#6146] |
---|
jeśłi przyjmiemy, ze nauczyciel bibliotekarz czy pedagog szkolny nie są tablicowcami to tabliowiec-nauczyciel historii ma pensum 13,5 godz
jakaś logika w tym jest- nie? |
marmar49 | 19-02-2011 14:41:48 [#6147] |
---|
te 13,5 godziny zegarowej to min. z wyliczeń Balcerowicza
AnJa ma racje
|
bosia | 19-02-2011 14:54:29 [#6148] |
---|
Oprócz nauczycieli, w polskich szkołach pracuje ok. 100 tys. osób posiadających status nauczyciela (są objęci pensum), a nie zajmujących się bezpośrednio dydaktyką (np. bibliotekarze, pedagodzy). Tutaj możliwości podniesienia pensum są jeszcze większe niż w przypadku nauczycieli-dydaktyków.
Szkoda, ze nie podano pensum tych nauczycieli-z artykułu wynika, ze też maja 18
ciekawe jak ta srednia została wyliczona, bo w szkołach pracuje również spora grupa nauczycieli z pensum 22 godz. i najcześciej jest to 22x55min (nie 45)
do tego również 30 i 20 pensum w godzinach zegarowych
mam wrażenie, że wyliczenia prof. są wyjątkowo tendencyjne-skupił się tylko na nauczycielach z pensum 18
a średnie trochę inaczej się liczy
biorąc pod uwagę różne pensa w szkole, jakby się ktoś pokusił o dokładne policzenie, to pewnie nie odbieglibyśmy od innych krajów
w Finlandii 14,5, czyli 1 godz. różnicy - tylko pewnie kto inny im tą srednia policzył;-) nie pan profesor
no to na tyle, w kwestii rachunków, ta nierzetelność mnie rusza
bo jakoś nie emocjonuje mnie kolejne szczucie społeczeństwa na nauczycieli
ah, do średnich należałoby równiez doliczyć czas pracy dyrektorów-nauczycieli
albo moze lepiej nie....bo wyjedzie, że pracuję 5x45min tygodniowo;-) , to zaniżymy srednią
post został zmieniony: 19-02-2011 14:59:42 |
Power4 | 19-02-2011 18:03:45 [#6149] |
---|
czy zna ktoś/może zamieścić tutaj wyniki badań Stanisława Szelewy i
Małgorzaty Misiaczek na temat minimalnej liczby uczniów w
poszczególnych typach szkół pozwalającej na pokrycie kosztów z subwencji
oświatowej?
|
Power4 | 19-02-2011 18:11:38 [#6150] |
---|
do #6144
A dlaczego nie czytać forum?
Bardzo ciekawa wypowiedź męża nauczycielki.
To tez ciekawe: jak rodziny nauczycieli postrzegają pracę w szkole .
|
|