Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 11 ][ 12 ][ 13 ] - - [ 242 ][ 243 ]
Gaba13-09-2006 00:59:35   [#551]
Raport OECD: Nauczyciele w Polsce źle opłacani
Polska ma nieźle wykształconych obywateli i najgorzej opłacanych nauczycieli wśród krajów OECD. Takie wnioski płyną z ogłoszonego w Paryżu raportu, poświęconego oświacie w krajach członkowskich organizacji.
Opracowanie powstało na podstawie danych z 2004 roku.

Z raportu dowiadujemy się, że przeciętny dorosły mieszkaniec kraju członkowskiego Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju ma wykształcenie odpowiadające prawie 12 latom nauczania. Przeciętne wykształcenie Polaków jest identyczne z tą średnią.

Polska znajduje się również na średnim poziomie krajów OECD jeśli chodzi o liczbę uczniów w klasach. W rankingu tym jesteśmy na równym poziomie z Niemcami i Stanami Zjednoczonymi.

Według raportu, nauczyciel z 15-letnim stażem zarabia w Polsce 10 tysięcy dolarów rocznie. Nasz kraj zajmuje w tej dziedzinie ostatnią pozycję spośród 30 państw OECD.

Dwukrotnie wyższe są zarobki nauczycieli w Czechach i prawie pięciokrotnie wyższe w Niemczech. Najwięcej, bo ponad 80 tysięcy dolarów rocznie, zarabiają nauczyciele w Luksemburgu.
Gaba13-09-2006 15:10:04   [#552]

wysoko wyspecjalizowani... nie po takich studiach jak wy...

Telewizyjna debata o zamieszaniu z maturami

Aneta Zadroga 2006-09-13, ostatnia aktualizacja 2006-09-13 12:07

Maturzyści skarżą się w tym roku na wiele rzeczy. Nie podobają im się utrudnienia w dostępie do sprawdzonych prac, niejasne i niepodane do publicznej wiadomości kryteria oceniania matur i zamieszanie wywołane amnestią

0-->
Anna z II LO w Krakowie ze swoimi kolegami zastanawia się, dlaczego były tak ogromne rozbieżności między ocenami matur na poziomie podstawowym i rozszerzonym. Zapytany o to Piotr Ludwikowski z okręgowej komisji egzaminacyjnej stwierdził, że wszystkie prace oceniane były przez dwóch egzaminatorów właśnie po to, żeby uniknąć niejasności bądź stronniczości, i że dobra ocena z danego przedmiotu na świadectwie nie jest wcale gwarancją dobrego wyniku matury.

- Dlaczego kuratorium nie opublikowało kluczy rozwiązań do zadań maturalnych? - spytała obecna wśród widzów w studiu pani Grażyna, nauczycielka.

- Bo jest to materiał dla wysoko wykwalifikowanych specjalistów - odpowiedział Piotr Ludwikowski.

Poruszono również kwestię doradztwa zawodowego dla uczniów szkół średnich. - Potrzebna jest rozmowa i poznanie predyspozycji każdego ucznia, gdyż decyzja o przedmiotach zdawanych na maturze może zaważyć na jego dalszej edukacji - mówił Marian Piekarski, doradca zawodowy ZS Łączności w Krakowie. Dodał, że w Krakowie nie jest trudno o takie doradztwo, gorzej z mniejszymi miejscowościami w regionie.

Nie mogło się obyć bez pytań o tegoroczną amnestię dla maturzystów. - Od kilku dni próbuję się dowiedzieć w OKE, kiedy będę mogła odebrać swoje świadectwo. Chcę rozpocząć dalsza naukę, a nikt nie umie mi powiedzieć, kiedy świadectwa będą gotowe - żaliła się maturzystka, która skorzysta na decyzji ministra Romana Giertycha.

Piotr Ludwikowski przyznał, że świadectwa pojawią się nieprędko, prawdopodobnie za około dwa tygodnie, gdyż minister rozporządzenie w sprawie amnestii podpisał dopiero w ubiegły piątek. Inna zgłoszona wątpliwość: czy amnestia rzeczywiście pomoże w podjęciu dalszej nauki tym, którzy zostali nią objęci? - Większość dobrych uczelni zakończyła już rekrutację, więc ci młodzi ludzie nie mają praktycznie szans na podjęcie studiów w dobrej szkole - dowodził prof. Antoni Tajduś, rektor AGH. I zaraz podsumował: - Za rok zresztą też będą mieć problemy z dostaniem się na studia, lepiej więc, by znów zdawali maturę.
beera13-09-2006 18:21:37   [#553]

W szkole jak w wojsku

Sieć szkół ze specjalnym nadzorem pedagogicznym, rozumianym jako "quasiwojskowy dryl" dla uczniów sprawiających poważne kłopoty wychowawcze, powstanie za dwa lata - zapowiedział dziś w Kielcach wicepremier, minister edukacji narodowej Roman Giertych.

Według Giertycha, 14 września ukaże się rozporządzenie w sprawie nowych zasad oceniania zachowania ucznia. Zgodnie z tym dokumentem, dwukrotna ocena naganna z zachowania może skutkować brakiem promocji do następnej klasy.

- Na podstawie nowego systemu oceniania społecznych postaw ucznia, w ciągu najbliższych dwóch lat można będzie określić, jak duża powinna być sieć szkół ze specjalnym nadzorem pedagogicznym, w których chcemy wprowadzić quasi-wojskowy dryl - wyjaśnił minister na konferencji prasowej.

- W tych szkołach będzie miejsce dla uczniów, którzy z powodów nieprzestępczych, natomiast m.in. z powodu wykazywanej przez nich agresji oraz drastycznego łamania dyscypliny, negatywnie wpływają na środowisko szkolne i utrudniają życie rówieśnikom - dodał Giertych.

Plany stworzenia tego typu szkół wicepremier przedstawił po raz pierwszy pod koniec sierpnia.

Według wicepremiera, decyzja o skierowaniu ucznia do szkoły o szczególnym nadzorze pedagogicznym będzie podejmowana przez dyrektora szkoły, kuratora oświaty i ministra, a w drodze odwoławczej - przez sąd administracyjny.

Giertych nie ujawnił, jakim rygorom będą podlegać uczniowie w placówkach pod specjalnym nadzorem. Oznajmił jedynie, że będą to placówki otwarte.

- Dość przemocy w szkołach, dość bezradności wobec brutalnych aktów uczniowskiej agresji, dość "fali". Musimy stanowczo temu wszystkiemu położyć tamę. Jestem zdeterminowany to uczynić, bo podnoszenie poziomu wykształcenia społeczeństwa trzeba rozpocząć od poprawy systemu wychowania dzieci - podkreślił minister edukacji.

Jego zdaniem, funkcjonujące obecnie szkoły, do których kierują uczniów z trudnościami wychowawczymi sądy rodzinne, nie spełniają swej roli, a ponadto brakuje w nich miejsca dla 1400 oczekujących.

Szef resortu edukacji spotkał się w Kielcach z dyrektorami szkół woj. świętokrzyskiego, by ich zapoznać z programem reform, nazwanym skrótowo "4p" - porządek, prestiż, prawda, patriotyzm.

-->
beera13-09-2006 19:05:31   [#554]

ZNP chce pozwać posła Wierzejskiego
 
Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) nie wyklucza złożenia pozwu do sądu przeciwko posłowi LPR Wojciechowi Wierzejskiemu "w związku z lawiną pomówień i oszczerstw, za pomocą których Liga Polskich Rodzin sprawuje władzę".
Wierzejski powiedział PAP, że wszelkie wyjaśnienia złoży przed sądem.

Jak czytamy w oświadczeniu prezesa ZNP Sławomira Broniarza, Związek jest oburzony środową wypowiedzią Wierzejskiego. Poseł Ligi w radiowych "Sygnałach Dnia" powiedział, że "Związek Nauczycielstwa Polskiego jest to organizacja, która za »komuny« robiła majątek, która teraz ma 250 ośrodków wczasowych, która jest jedna z najbogatszych w Polsce, a uprawia politykierstwo, partyjnictwo najwyższej próby".REKLAMA Czytaj dalej 
 
 
Według Broniarza, "pan poseł nie tylko obraził nauczycieli, ale także wprowadził w błąd opinię publiczną, informując, że ZNP dysponuje majątkiem »robionym za komuny«". "Otóż ośrodki wypoczynkowe oraz baza, którą dysponuje ZNP, nie jest darem ani »komuny« - jak twierdzi pan poseł - ani II czy też III PR. Majątek stuletniej organizacji, jaką jest ZNP, powstawał ze składek członków związku" - napisał w oświadczeniu.

Prezes ZNP chce od Wierzejskiego ujawnienia źródeł, na podstawie których przypisał związkowi 250 ośrodków. "Majątek związku nie jest bowiem tak imponujący, jak wyliczył działacz LPR" - czytamy w oświadczeniu.

Broniarz poinformował PAP, że ZNP posiada: 3 sanatoria, 5 ośrodków wypoczynkowych sezonowych i 12 domów wczasowych całorocznych.

Wierzejski powiedział PAP, że wszelkie wyjaśnienia w sprawie swojej środowej wypowiedzi złoży przed sądem. Jego zdaniem, ZNP powinna zostać zdelegalizowana w 1989 roku "jako formacja postkomunistyczna, a jej majątek zlicytowany".

Zdaniem Broniarza, nie mniej oburzająca jest wygłoszona w "Sygnałach Dnia" przez Wierzejskiego opinia, że do tej pory nauczyciele przekazywali uczniom "patriotyzm podręcznikowy zawarty w programach i narzucany przez państwo", patriotyzm "bolszewicki, socjalistyczny, miłości do Związku Radzieckiego". "Aż trudno uwierzyć, że zarówno Wojciech Wierzejski, jak i wicepremier Roman Giertych, którzy przecież kończyli szkoły w mrocznych czasach przed IV RP, wyrośli na »wielkich patriotów«" - napisał prezes ZNP.

http://wiadomosci.onet.pl/1402574,11,item.html

annah14-09-2006 08:28:19   [#555]

Plany lekcji nieprzyjazne uczniom

Sylwia Śmigiel 2006-09-13, ostatnia aktualizacja 2006-09-13 20:30

W co czwartej klasie plan lekcji jest źle układany - wynika z kontroli sanepidu. Zdarza się, że jednego dnia uczeń ma trzy lekcje a drugiego siedem

0-->
Inspektorzy sanepidu sprawdzają, jak są układane plany lekcji w klasach 4-6 i gimnazjum. Problem z tym jest od lat. Dwa lata temu 27,5 proc. skontrolowanych oddziałów szkolnych miało nieprawidłowo ułożony plan lekcji. W ubiegłym roku było niewiele lepiej, bo 26 proc.

- W szkołach są coraz lepsze warunki pracy ucznia, ale z poprawnymi planami zajęć jest cały czas kłopot. Dyrektorzy tłumaczą to brakiem odpowiedniej kadry, problemami lokalowymi, dojazdem uczniów i nauczycieli - mówi Krystyna Michalska z działu higieny dzieci i młodzieży Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie.

Jak wygląda właściwy plan lekcji•  Zajęcia powinny być równomiernie rozłożone przez cały tydzień. - Nie może być taki, że jednego dnia uczeń ma dwie-trzy lekcje, a w innego siedem - mówi Michalska. Uczniowie klas 4-6 mogą mieć maksymalnie sześć godzin zajęć dziennie, a w gimnazjum siedem. Zajęcia każdego dnia powinny zaczynać się o stałej porze. W poniedziałek i piątek uczeń powinien mieć zaplanowane przedmioty lżejsze, ponieważ na początku tygodnia jego uwaga jest osłabiona, podobnie jest pod koniec tygodnia. „Trudne”, ścisłe przedmioty również nie powinny kończyć ani zaczynać dnia, powinny się one przeplatać z łatwiejszymi i mniej stresującymi, np. z muzyką czy wf-em.

Z przestrzeganiem tych wszystkich zasad w wielu szkołach podkarpackich są trudności. Dotyczą one także przerw międzylekcyjnych. Każdy uczeń ma prawo do jednej dłuższej 20-minutowej przerwy i pozostałych 10-minutowych. - I ta zasada nie jest przestrzegana, bo dyrektorzy, zwłaszcza w małych miejscowościach w Bieszczadach, skracają przerwy, tłumacząc się problemami z dojazdem do szkoły zarówno uczniów, jak i nauczycieli - mówi Michalska. - Ważne jest to, by uczeń miał możliwość raz dziennie zjeść posiłek, wypić herbatę czy mleko w szkole.

Dyrektorzy szkół przyznają, że ciężko jest sprostać tym wymaganiom. - Do naszej szkoły dzieci dojeżdżają z 19 miejscowości. Część jeździ autobusami kursowymi, część szkolnymi. Również nauczyciele dojeżdżają z wielu miejscowości i to stanowi poważny problem. Staramy się go rozwiązać, choć rzadko udaje się to w 100 procentach - mówi Agnieszka Magda-Pyzocha, wicedyrektor Zespołu Szkół w Lutowiskach. - Czas trwania przerw u nas jest zgodny z wymaganiami, ale nie zawsze udaje się na przykład zorganizować pierwsze godziny luźniejsze. Kontrolował nas sanepid i wielkich zarzutów do tej pory nie było.

Powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne wydają dyrektorom szkół, w których uczniowie mają niewłaściwe plany lekcji, zalecenia ich zmiany. Występują także do kuratorium i wójtów, żeby zwrócili uwagę na tę sprawę.

Źródło: ?
-->
ankate14-09-2006 08:35:28   [#556]
Próbowałam, ale po prostu nie da się ułożyć planu zgodnie z zaleceniami sanepidu. Dyskutowaliśmy o tym w ubiegłym roku chyba :-(
AnJa14-09-2006 09:15:36   [#557]
zalecenia sanepidu w tej kwesti nie mają żadnego znaczenia (poza informacyjnym) ze względu na brak jakiejkolwiek podstawy prawnej

a ich interpretacje pojęcia "przedmiot łatwy" powalają na kolana
Gaba14-09-2006 09:25:51   [#558]
lub też "ruchowy"
zgredek14-09-2006 21:56:23   [#559]

myślę, że oświatowe;-)

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,wid,8506462,wiadomosc.html?serwis=poczta&element=rss&rssname=wp-polska&url=http%3A%2F%2Fwiadomosci.wp.pl%2Fkat%2C1342%2Cwid%2C8506462%2Cwiadomosc.html
Marek Pleśniar14-09-2006 22:17:36   [#560]

Olsztyn bez prądu
IAR 19:10

Awaria prądu w Olsztynie. Energii elektrycznej nie ma niemal połowa miasta.

jak najbardziej oświatowe

prąd mi wyłączli i szlag trafił list konferecnyjny co go do Was piszę;-) A w liście o oświacie;-)

Word na szczęście odzyskał.

Od pisku zaś UPSa co poległ był przy tej okazji pies mój Miśka samą będąc i bez pana wpadła w panikę i tuo drży u nóg:-)

Marek Pleśniar15-09-2006 22:20:23   [#561]
Gaba16-09-2006 14:42:25   [#562]
Kiosk
Religia
ks. Tadeusz Miłek/12.09.2006 11:50
Katecheza w szkole - nadzieje i obawy
Cisza nad katechezą
Początek roku szkolnego niesie z sobą ożywienie zainteresowań sprawami wykształcenia i wychowania młodego pokolenia. W nurcie wielkich dyskusji i ważnych problemów oświaty jakby w cieniu pozostaje problem katechezy w szkole. A to już 16 lat, jak katecheza  wróciła do polskiej szkoły.
Szesnaście lat - to niewiele w historii Narodu i Kościoła. W historii wychowania oznacza to jednak, że w szkolnej rzeczywistości katechezy wyrosło już nowe pokolenie katechizowanych. Ucichły obawy o rzekome zagrożenia jakie miała przynieść katecheza w dziedzinie wolności przekonań, nie ma już też entuzjazmu, że katecheza rozwiąże wszystkie problemy wychowania religijnego.

Cisza nad katechezą.

Odnosi się wrażenie, że wszyscy związani z katechezą żyją w błogim spokoju.

Księża Biskupi cieszą się wysokimi danymi statystycznymi, które wykazują jak bardzo wysoki procent dzieci i młodzieży uczęszcza na katechezę i że ten procent jest wyższy niż w czasach, gdy katechizowano w salkach parafialnych. Księża proboszczowie mają rozwiązany problem utrzymania salek katechetycznych i katechetów. Katecheci mają zapewnione zatrudnienie i godziwe wynagrodzenie. Rodzice są spokojni o wychowanie religijne dzieci, bo one uczęszczają na lekcje religii. Wreszcie katechizowani wyrastają w przekonaniu, że uczęszczając na lekcje religii, wypełniają wszystko, czego Kościół i rodzice od nich oczekują w dziedzinie religijnej.

Odnosi się wrażenie, że powrót katechezy do szkoły rozwiązał wszystkie istniejące problemy i nie stworzył nowych.

Przekonanie, że stała się sprawiedliwość dziejowa przywracająca religię do szkół, że uszanowano prawo katolickiego Narodu, uspokoiło chyba wszystkich odpowiedzialnych za katechezę. Tymczasem jak jest naprawdę?

Nie jest różowo

Rzeczywistość, widziana oczyma katechizujących i duszpasterzy, nie jest wcale malowana różowymi barwami:

- Katecheci sygnalizują, że w wielu szkołach, zwłaszcza wielkomiejskich spotykają się z niechęcią czy nawet wrogością ze strony uczniów;

- Wzrasta liczba uczniów praktycznie nieuczestniczących w katechizacji, chociaż formalnie są na nią zapisani. W niektórych szkołach, zwłaszcza zawodowych, nie uczestniczą całe klasy;

-W wielu wypadkach religia w szkole nie ma ona nic wspólnego z katechezą. W szkole uprawia się jakiś rodzaj religioznawstwa. Mimo wysiłków katechetów nie udało się obronić katechezy przed sprowadzeniem jej tylko do lekcji religii, czy nawet lekcji o religii. Nie ma już nawet oficjalnej nazwy "katecheza" tylko "religia". Zanika ewangelizacyjny charakter katechezy;

- Usytuowanie katechezy w kategorii szkolnych przedmiotów nadobowiązkowych, w powszechnej świadomości uczniów obniżyło jej prestiż, pojawiły się tendencje lekceważenia katechety i katechezy ze strony uczniów, a poczucie frustracji u katechetów;

- Zmniejsza się liczba dzieci i młodzieży biorących udział w niedzielnej Mszy świętej i w życiu sakramentalnym. Rozluźnia się więź dzieci i młodzieży z własną parafią;
,,Zagubił się” problem katechezy młodzieży pozaszkolnej i pracującej;

- W ogromnej większości nie udało się wypracować właściwej formuły szkolnych rekolekcji wielkopostnych, zniszczone natomiast zostały tradycje parafialnych rekolekcji dla dzieci i młodzieży;

- Pojawiają się głosy, katechetów i duszpasterzy że katecheza w swej dotychczasowej formie przeżywa kryzys. Celem katechizacji nie może być tylko objęcie za wszelką cenę jak największej liczby młodzieży, w przekonaniu, że zawsze „coś tam im zostanie”, gdyż towarzyszy temu najczęściej obniżanie się poziomu wiedzy religijnej.

Krytyczne głosy katechizowanych

Bardzo wiele zarzutów słychać szczególnie pod adresem katechetów świeckich, ale również i duchownych.

Katechizowani mówią o nieprzygotowanych katechetach, nieporadnych, niepotrafiących wypełnić czasu katechezy, unikających pytań i dyskusji, nierzadko manifestująch poglądy różne od nauki Kościoła.

Niestety, doświadczenie uczy że wielu katechetów nie dorasta do powierzonych im zadań, co więcej nie brak katechetów, którzy przez swoją nieudolność ośmieszają katechezę i wiarę.

Katechizowani mówią o katechezach dalekich od problemów ludzi młodych.

A rodzice? Myślę, że bardzo wymownym są obrazki z wywiadówek. Po spotkaniu z wychowawcą jest możliwość spotkania z nauczycielami przedmiotów. Ustawiają się kolejki do "pani od polskiego, do pana od matematyki" - do katechety z reguły nie idzie nikt.

Dlaczego tak jest?

Problem współczesnej katechezy trzeba rozpatrywać w kontekście szkoły jako takiej, która znajduje się w kryzysowej sytuacji, tak jak wiele innych sytuacji społecznych.

Katecheza w szkole zetknęła się z wszystkimi problemami „natury szkolnej”, także z tymi negatywnymi, jak chociażby z tendencjami do zniesienia dyscypliny i ograniczeń, szerzącymi się wśród młodzieży nałogami, obniżenie autorytetu nauczyciela i szkoły, agresywne postawy wielu rodziców wobec szkoły i nauczycieli, zwłaszcza w sytuacji uczniów trudnych. Te postawy rodziców i uczniów wobec szkoły i nauczycieli nie ominęły również katechezy i katechetów.

Błędem wydaje się to, że katechezę przeniesiono „żywcem” z salek katechetycznych do sal szkolnych, bez uwzględnienia nowej rzeczywistości szkolnej i społecznej, bez dostosowania programów i treści katechetycznych do nowej sytuacji. Aktualnie wprowadza sie nowe programy i podręczniki.

Nowa rzeczywistość społeczna, jaka rodzi się w Polsce, jest także nową rzeczywistością Kościoła - również katechetyczną.

W naszych czasach pozycja Kościoła w praktycznym wymiarze zmieniła się radykalnie. Dzisiaj różne idee i ideologie, różne religie a także ateizm wzmocniły swoją siłę oddziaływania, docierając do szerokich kręgów, także do ludzi młodych i znajdują u nich posłuch. Również na terenie szkoły propagowane są często poglądy różnych sekt i stowarzyszeń, proponujące w atrakcyjnej formie różne złudne wizje i znajdują swoich zwolenników. Co więcej, te idee i wizje, prezentowane z dużym wyczuciem potrzeb rozczarowanego młodego człowieka, stwarzają złudzenie, że są bardziej atrakcyjne i konkurencyjne z zasadami religii chrześcijańskiej, zwłaszcza, gdy te ostatnie są nieudolnie przekazywane. Nic pozostają też bez echa liczne ataki na Kościół w środkach masowego przekazu i skuteczne niejednokrotnie próby deprecjonowania jego autorytetu. Nie bez znaczenia jest toż wyraźnie odczuwalne obniżenie poziomu życia religijnego w rodzinach.

Wszystko to sprawia, że w świadomości wielu ludzi, także młodych, Kościół i religia przestały być wartością i autorytetem.

Drogi wyjścia

Dotychczasowe programy katechetyczne zakładały postawę wiary ucznia, jego zakorzenienie w wierze domu rodzinnego, jako fundamentu, na którym można budować dalszy rozwój wiary na katechezie. Z takim przekonaniem katechizuje dzisiaj wielu katechetów, a różne formy kwestionowania prawd wiary na katechezie są skłonni uważać za przejawy młodzieńczej przekory.

Tymczasem jest to przekonanie złudne. Coraz częściej na katechezę przychodzą ludzie praktycznie niewierzący, bez oparcia religijnego w domu rodzinnym.

Katecheza dla tych ludzi, prowadzona w oparciu o dotychczasowe programy, jest niezrozumiała, jest budowaniem ewangelicznego domu na piasku, bez fundamentu. Dla takich ludzi nie są argumentem prawdy Pisma świętego czy dogmaty wiary. Chyba dzisiaj w katechezie, zwłaszcza młodzieżowej, powinna znaleźć miejsce Nowa Ewangelizacja.

Pospiesznie wprowadzana katecheza do szkół stwarzała konieczność zatrudnienia dużej liczby świeckich katechetów. Nie było dużej możliwości wyboru i wielu katechetów zostało zatrudnionych na zasadzie przypadku. Tymczasem katechizowanie oprócz wiedzy i upoważnienia wymaga szczególnych uzdolnień, dużej wrażliwości i umiejętności wnikania w problemy drugiego człowieka. Jakiegoś zapału, aby wyznawaną wiarą zachwycić i pociągnąć innych, a nade wszystko poczucia odpowiedzialności za katechizację.

Katecheta ma być nie tyle nauczycielem, ile świadkiem wiary, świadkiem głoszonych prawd. Bez kształtowania nowej świadomości katechetów, bez ciągłego podnoszenia ich umiejętności i formacji nie będzie właściwych owoców katechizacji.

Potrzeba dyskusji

Mamy za sobą czas burzliwych polemik związanych z powrotem katechezy do szkół. Teraz wokół katechezy zapadła cisza. Ta cisza jest niepokojąca. Tymczasem potrzeba szerokiej dyskusji - Pasterzy Kościoła i wiernych, katechetów i katechizowanych, teoretyków i praktyków katechezy.

Dzieci i młodzież są Kościołem jutra, a obecna katecheza jest w pewnej mierze fundamentem rozwoju społecznego i religijnego. Mądre decyzje teraz mogą nas uchronić przed bolesnym rozczarowaniem w przyszłości.
« 1/1 »
Marek Pleśniar17-09-2006 20:01:25   [#563]

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3622249.html

Pierwszoklasiści dźwigają 9-kilowe tornistry

Joanna Jałowiec 2006-09-15, ostatnia aktualizacja 2006-09-15 22:26

Szkolne plecaki są wciąż za ciężkie - alarmuje sanepid. Rekordziści dźwigają tornistry ważące dziewięć kilo, a powinni najwyżej trzy.

Zobacz powiekszenie
Fot. Grażyna Makara / AG
Klaudia - to tornistra przyczepiła laleczkę
0-->
Godzina 11.40, Szkoła Podstawowa nr 1 w Krakowie. Drugoklasista Piotrek Bałazy niesie na plecach ogromny plecak. W środku ma podręczniki i ćwiczenia do języka polskiego, matematyki i francuskiego, śniadanie i termos na herbatę. Oprócz tego raz w tygodniu nosi do szkoły łyżwy i kask. - Wprawdzie kredki, blok, farby może zostawiać w klasie, ale resztę codziennie przynosi do domu, bo nie miałby z czego się uczyć. Kupienie drugiego kompletu podręczników nie wchodzi w grę, bo to wydatek rzędu ponad 200 zł - narzeka pani Renata, mama chłopca.

Problemy z podniesieniem plecaka ma także Klaudia Drozd z Ib. Julię Fudali ledwo widać zza różowego plecaka. - Napiszcie o tym, że trudno kupić coś lekkiego - mówi babcia dziewczynki.

Ostatni raz zawartość i wagę plecaka przeciętnego Jasia Kowalskiego krakowski sanepid zbadał trzy lata temu. Ponieważ nie ma obowiązującej normy, przyjęto wartość orientacyjną - trzy kilogramy dla uczniów młodszych klas podstawówek. - Zdarzało się, że sama miałam problemy z podniesieniem plecaka, w którym były książki z całego tygodnia - mówi Lucyna Wójcik z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.

Dyrektorzy wskazują, że za ten stan rzeczy po części odpowiadają rodzice, którzy nie kontrolują tego, co ich pociechy wkładają do plecaków.

- Sprawdzaliśmy plecaki naszych uczniów. Okazało się, że co innego uczeń powinien mieć w plecaku, a co innego ma w rzeczywistości. Dla klas pierwszych wprowadziliśmy podręczniki składające się z pięciu części, każda o gabarytach 60-kartkowego zeszytu. Uczniowie, zamiast nosić tylko jedną część, zupełnie niepotrzebnie pakowali wszystkie - opowiada Ryszard Sikora, dyrektor SP nr 36 w Krakowie.

- Rodzice powinni częściej zaglądać do tornistrów dzieci - wtóruje Marcin Miłkowski z kuratorium oświaty w Krakowie. - Oprócz książek dzieci wkładają do plecaków samochodziki, lalki, albumy z naklejkami, klasery, butelki z napojami. To wszystko sporo waży - dodaje.

Dobrym patentem na lekkie plecaki są ustawiane w klasach szafki. Takie rozwiązanie jest stosowane w kilku krakowskich szkołach. Dzieci zostawiają w nich książki, a do domu biorą jedynie ćwiczenia. Jednak na to, by pojawiło się odgórne zalecenie wyposażenia sal w półki na szkolne książki, nie ma co liczyć.

- Po pierwsze nie ma na to pieniędzy, po drugie nie wszystkie szkoły mają ku temu odpowiednie warunki lokalowe. Szkoły radzą sobie inaczej. W kilku placówkach uczniowie jeden komplet książek wypożyczają z biblioteki, a drugi, zakupiony przez rodziców, służy do nauki w domach. Zwracamy też uwagę dyrektorom, aby dobór programów i podręczników pozwalał wykorzystywać je przez rodzeństwo, aby dzieci nie musiały dużo dźwigać - podkreśla Miłkowski.
Marek Pleśniar17-09-2006 22:06:59   [#564]

;-)

http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1342&wid=8509554&rfbawp=1158522830.466&ticaid=1257d

Majka17-09-2006 23:02:48   [#565]
A na zdjęciu okulary i sygnet....
Ech, tęsknoty arystokratyczne?
Marek Pleśniar17-09-2006 23:28:11   [#566]

okulary - plusy do czytania

sygnet - tęsknoty:-)

dyrlo18-09-2006 07:57:36   [#567]
No co Wy toż to ślubna obrączka a nie sygnet. Nie żebym broniła ale co prawda to prawda.
annah18-09-2006 10:01:46   [#568]

Zawody przyszłości - dla kogo będzie praca za 10 lat

Jacek Kowalski, Bydgoszcz

2006-09-11, ostatnia aktualizacja 2006-09-11 15:32

Umberto Eco pisał w 1997 roku, że noszenie różnych rozmiarów telefonu komórkowego oznacza większe wydatki na kaletnika. - No dobrze, ale kto to jest kaletnik? - zapytał mój dziesięcioletni syn. Chciałem wyjaśnić - i tu pojawił się problem, bo kto z nas tak naprawdę pamięta, czym zajmuje się przedstawiciel tej profesji? O nowych zawodach pisze Jacek Kowalski

Co to znaczy "zawód przyszłości"? Z jednej strony to ten, który - według prognoz - pojawi się wkrótce na rynku lub już powoli nań wchodzi, ale nie będzie miał dominującej pozycji. Ot, taka ciekawostka - nowe zajęcie, nisza. Z drugiej - jest to profesja, w którą można zainwestować, bo wkrótce - za pięć, dziesięć czy piętnaście lat - będzie rozchwytywaną (patrz: ramka obok). - Tak już jest, że jedne zawody znikają, inne się pojawiają - mówi Anna Buczyńska, PR & Business Development Manager w firmie Jobpilot.pl. - W ciągu ostatnich pięciu lat w Polsce pojawiło się kilkanaście nowych profesji, które mogą pretendować do tytułu wschodzących gwiazd na rynku pracy:

Mechatronik, czyli skrzyżowanie kilku zawodów

Listę nowych zawodów z dużą przyszłością otwiera mechatronik. To skrzyżowanie mechanika, elektronika i informatyka. Mechatronika znajduje zastosowanie wszędzie tam, gdzie pojawia się skomplikowana aparatura - np. medyczna, obrabiarki sterowane numerycznie itp. - Dziś wszędzie mamy mechatronikę - mówi Artur Grochowski, mechatronik w firmie FESTO, obsługujący obrabiarkę numeryczną.

Długo musiałem czekać na spotkanie. - Artur jest okropnie zajęty - dzisiaj w Zielonej Górze, jutro we Wrocławiu, a pojutrze w Warszawie - ostrzegali jego współpracownicy. - Rzeczywiście, mam sporo roboty - śmieje się Grochowski. - Ale teraz już tak będzie - będzie jej przybywało z roku na rok. W końcu mechatronika nas otacza coraz szczelniej. Mechanik, który w warsztacie podchodzi do pańskiego samochodu, podchodzi już z laptopem, a nie z kluczem francuskim. I jest właśnie mechatronikiem!

Tajemniczość wpisana w zadania

Inny nowy zawód z przyszłością: "mystery client" lub "mystery shopper". Czyli "tajemniczy klient" - osoba bez twarzy, bez nazwiska, którą wynajmują korporacje, aby sprawdziła na własnej skórze jakość obsługi w oddziałach firmy. Z Joanną spotykam się na stacji benzynowej w podbydgoskim Świeciu. - To ta sama stacja, na której kilka miesięcy temu urządziłam dziką awanturę, bo zabrakło mojej ulubionej gumy do żucia - śmieje się dziewczyna. Wygląda niepozornie - nikt nie uwierzyłby, że jest pracownicą jednej z dużych firm wysyłających "tajemniczych" na misje specjalne. - To ciężki kawałek chleba. Wchodzisz do hotelu, na stację, do sklepu dużej sieci i musisz sprawdzić, jak obsługa traktuje "zwykłego" klienta. Wszystkie chwyty dozwolone. Możesz więc kląć, możesz domagać się czegoś, czego akurat nie ma - i pilnie zapamiętujesz reakcje personelu. Jeżeli traktują cię po grubiańsku, musi się to znaleźć w raporcie. Po moich "akcjach" paru kierowników stacji i hoteli straciło już posady.

Czy firmom opłaca się zatrudniać "szpiegów"? Tak. Bowiem pozyskanie nowego klienta - jak szacują koncerny - kosztuje pięć razy więcej niż utrzymanie dotychczasowego, a zadowolony klient ma moc dziesięciu przeciętnych. Zadowoleni wracają i przekazują swoje spostrzeżenia innym. Klient może jednak nie mieć okazji do przekonania się o dobrej jakości towaru lub usługi, jeśli zrazi go nieprofesjonalna obsługa. - Klient rzadko narzeka na złą obsługę. Dziewięciu na dziesięciu niezadowolonych klientów nie wnosi skarg, jednak siedmiu z nich już nigdy nie powraca. Typowy niezadowolony konsument podzieli się doświadczeniami z ośmioma znajomymi, którzy przekażą tę informację kolejnym. Zajmij się relacjami ze swoimi klientami. Ich jakość ma kluczowy wpływ na efekty osiągane przez Twoją firmę - przekonują na swojej stronie internetowej pracownicy firmy Secret Client, wypożyczającej koncernom "tajemniczych".

Tele...co?

Tak zazwyczaj reagują znajomi teletutora, gdy ten opowie, jaki zawód wykonuje. Trudno im się dziwić.

Dzwonię do telewizji Edusat - potentata w telewizyjnym kształceniu. - Czy mogę rozmawiać z którymś z teletutorów? - pytam. - A co to za cholera? - odpowiada mi mężczyzna w sekretariacie rektora. Dopiero po wyjaśnieniu okazuje się, że sprawa jest banalna: teletutor to po prostu wykładowca telewizyjny.

Nie wie o tym nawet prof. Wojciech Pomykało, rektor Wyższej Szkoły Społeczno-Ekonomicznej w Warszawie i jednocześnie animator i szef EduSatu. - Mówi pan, że kim jestem? Tutorem? Ciekawe, zapamiętam sobie.

Ilu jest teletutorów w Polsce - trudno powiedzieć. Wiadomo jednak, że to elita. - Wykładać nie może byle kto, to oczywiste. Nawet w telewizji. Praca na uniwersytecie różni się jednak od pracy w TV. Dlatego my zatrudniamy sztab reżyserów, scenarzystów, piszemy scenariusze wykładów - wszystko musi być zrobione profesjonalnie. Ludzie mają coraz mniej czasu na naukę, wolą uczyć się z telewizorem. I w tym sensie rzeczywiście ten zawód ma ogromną przyszłość - mówi Pomykało.

Pielęgniarz alpinista

Krzywiń to pierwsza w Polsce gmina, w której wkrótce będzie można szkolić pielęgniarzy drzew. - Pielęgniarz to skrzyżowanie alpinisty z przyrodnikiem. Alpinisty, bo korzysta z podobnego sprzętu podczas pracy. Przyrodnik - wiadomo, drzewa - mówi Andrzej Kuźmiński z Urzędu Gminy w Krzywiniu. Krótko mówiąc: osoba taka wspina się na drzewa i obcina stare gałęzie.

W krzywińskiej zawodówce być może już w przyszłym roku ruszy specjalny kierunek dla osób chcących pracować w ten sposób. Niedawno w gminie byli pielęgniarze z Francji. - Ale dali szoł! - entuzjazmuje się Andrzej Kuźmiński. I od razu wzdycha: - Gdyby tak któryś z warszawskich decydentów zobaczył, może łatwiej byłoby przepchnąć pomysł z kształceniem ich u nas.

Z groomerskim zacięciem

Groomer to osoba, która dba o urodę psa. Strzyże sierść, przycina pazurki, modeluje, dezynfekuje, perfumuje. - Jestem psią fryzjerką. Od dwóch lat nie robię niczego innego i bardzo sobie chwalę - opowiada Katarzyna Zbroja z Krakowa.

Dlaczego groomer to zawód z przyszłością? Zbroja: - Żyjemy w coraz bardziej sterylnym świecie. Kąpiemy się dwa razy dziennie, zużywamy masę kosmetyków. tworzymy wokół siebie sterylne otoczenie. Co w takim otoczeniu robi niehigieniczny pies? Trzeba go dostosować - mówiąc wprost. A więc umyć porządnie, wystrzyc, przystrzyc, dostrzyc, aby był prawdziwym psem XXI wieku. Stąd coraz więcej psich salonów piękności i internetowych serwisów groomerskich, na których można kupić akcesoria do pielęgnacji zwierzaków.

Zawody z (najbliższą) przyszłością - tu będzie robota w okolicach 2010 r.

* agenci biur pomagających w prowadzeniu działalności gospodarczej i pośrednicy handlowi * techniczny personel obsługi komputerów * operatorzy sprzętu optycznego i elektronicznego * fizycy, chemicy i pokrewni * gospodarze budynków, zmywacze szyb i podobni * operatorzy linii produkcyjnych i robotów przemysłowych w przemyśle * informatycy * sekretarki i operatorzy maszyn biurowych * specjaliści nauk społecznych * robotnicy produkcji wyrobów precyzyjnych z metali * pracownicy ochrony * pracownicy do spraw finansowych i statystycznych * specjaliści do spraw biznesu * pozostali specjaliści szkolnictwa i wychowawcy * pracownicy działalności artystycznej, rozrywki i sportu * architekci, inżynierowie i pokrewni * ładowacze nieczystości i pokrewni * pracownicy obsługi biurowej * pracownicy opieki osobistej * operatorzy maszyn do produkcji wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych

 

W tych zawodach nie szukaj pracy ok. 2010 r.

* robotnik obróbki skóry * górnik i robotnik obróbki kamienia * rolnik upraw polowych * rolnik produkcji roślinnej i ogrodnicy * pracownik żeglugi i lotnictwa * rybak pracujący na własne potrzeby * operator maszyn hutniczych * robotnik produkcji wyrobów włókienniczych, odzieży i pokrewni * kowal, ślusarz i pokrewni * operator maszyn i urządzeń wydobywczych i pokrewni * operator maszyn poligraficznych i papierniczo-przetwórczych * robotnik transportu i tragarz * robotnik przy pracach prostych * robotnik pomocniczy w rolnictwie, rybołówstwie i pokrewni * nauczyciel nauczania początkowego * robotnik poligrafii i pokrewni * robotnik pomocniczy w górnictwie i budownictwie * operator maszyn do produkcji wyrobów przemysłu lekkiego * robotnik obróbki drewna, stolarz

Źródło: Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, 2003 r.

IZawody nowe, które zdobywają (lub zdobędą) popularność:

•  groomer - zarobki: od. 2200 zł na rękę

•  „tajemniczy klient" - zarobki powyżej średniej krajowej

•  mechatronik - zarobki: od 1500 do 5000 na rękę

•  teletutor - zarobki: ok. 2000 na rękę

•  pompista - zarobki: ok. 1500-2200 na rękę

•  pracownik ochrony elektronicznych kanałów dystrybucji produktów finansowych, czyli antyhaker - zarobki: od 2000 wzwyż

Niedawno włoscy futurolodzy przedstawili listę nowych zawodów. Fizycznie jeszcze ich nie ma, ale prawdopodobnie powstaną. Te nowe zawody to m.in.:

•  biotechnolog zajmujący się inżynierią genetyczną stosowaną w hodowli roślin i bakterii

•  odkażacz usuwający skutki katastrof, likwidujący hałas, dymy fabryk, czyszczący skażone wody

•  biorolnik przekształcający rolnictwo chemiczne w naturalne

•  neuroprogramator zajmujący się budową „sztucznych mózgów"

 

http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,75055,3610602.html?as=2&ias=2&startsz=x

ola 1318-09-2006 10:13:28   [#569]
A kto to jest pompista? bo zarabia więcej niż dyrektor :)
syrenka18-09-2006 10:27:49   [#570]
pompista - technolog kardiochirurgiczny
ola 1318-09-2006 10:45:29   [#571]
Ten od baloników w żyłach i tętnicach? Bo niby je pompuje?
annah18-09-2006 10:46:01   [#572]

Z trudniejszą maturą mniejsze szanse na studia

Aleksandra Pezda 2006-09-18, ostatnia aktualizacja 2006-09-17 23:26

Jeśli będziesz zdawał trudniejszą maturę, możesz mieć mniejsze szanse na studia - wynika z nowych przepisów przygotowanych przez MEN

 
1-->
Dotąd maturzyści musieli najpierw zdawać egzaminy maturalne na poziomie podstawowym (łatwiejszym). Kto chciał, mógł dodatkowo zdawać poziom rozszerzony (trudniejszy). Uczelnie ustalały zasady rekrutacji różnie: czasem wymagały tylko zaliczonego łatwiejszego poziomu, ale na kierunkach bardzo obleganych często wymagały zdanych egzaminów na obu poziomach.

Minister edukacji Roman Giertych ostatnio zmienił zasady. Od 2007 r. maturzysta musi wybrać: albo zdaje poziom podstawowy, albo rozszerzony. Ma być taniej i szybciej, bo będzie około miliona prac do sprawdzenia mniej.

Uczelnie i MEN zdały sobie jednak sprawę, że będzie kłopot. Bo jak potraktować maturzystę, który zdawał maturę trudniejszą, jeśli na kierunku, który sobie wybrał, będzie wystarczała matura z poziomu łatwiejszego?

MEN zaproponował więc przelicznik ocen z matury rozszerzonej na podstawową. Niestety, z tabeli wynika, że ryzyko zdawania poziomu rozszerzonego nie opłaca się, np. 70 proc. punktów z poziomu trudniejszego (to wysoki wynik) przeliczone zostanie na 74 proc. poziomu podstawowego (wynik średni), a 80 proc. z rozszerzonego (bardzo wysoko) na 83 proc. podstawowego (nadal średnio).

Robert z Gorzowa dostał się na prawo na Uniwersytecie Szczecińskim. Na tegorocznej maturze z polskiego podstawowego dostał 67 proc. punktów. Z polskiego rozszerzonego 49 proc. punktów. Według nowych reguł MEN, gdyby Robert zdawał tylko trudniejszy poziom polskiego, to jego 49 proc. punktów przeliczono by (na podstawie tabelki) na zaledwie 56 proc. na poziomie podstawowym. - Z takim wynikiem pewnie nie dostałbym się na te studia! - mówi.

- Ta punktacja nie zaszkodzi wybitnym, ale przeszkodzi średnio dobrym, za to ambitnym, bo zdecydują się na poziom trudniejszy - ocenia Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich.

Co na to maturzyści? Na internetowym forum Gazeta.pl oburzenie.

- Bardziej opłaca się zdawać podstawową maturę - napisała forumowiczka el.

Elżbieta z Krakowa, matka tegorocznego maturzysty: - Mój syn zdawać będzie egzaminy trudniejsze, bo chce się dostać na oblegane prawo. Jak mu się nie uda, pójdzie na geografię, a tam wystarczy podstawowy poziom. Więc na przeliczeniu punktów straci i może się nie dostać i na ten drugi kierunek.

- Egzamin na poziomie rozszerzonym zostanie zmieniony i będzie zawierał treści z poziomu podstawowego, a więc będzie łatwiejszy. Czyli przelicznik nie będzie krzywdzący - uspokaja kierownik wydziału matur w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Barbara Czarnecka-Cicha. Jednak przyznaje: - Porównywanie obu egzaminów przypomina trochę porównywania skoku wzwyż ze skokiem w dal.

- Niestety, nowy system prawdopodobnie sprowokuje uczelnie do uzupełniania rekrutacji o dodatkowe sprawdziany - mówi Woźnicki.

Grzegorz Gołębiewski, rzecznik Uniwersytetu Szczecińskiego:- Zmienimy system rekrutacji. Tak, żeby preferować tych ambitnych kandydatów.
 
grażka18-09-2006 17:48:29   [#573]

Teraz dobry wątek znalazłam ;)

Szkoła w Siedlimowie do prokuratury

Ministerstwo Edukacji złożyło doniesienie do prokuratury przeciw wójtowi gminy Jeziora Wielkie. Resort przekonuje, że bezprawnie zamknął małą szkołę w Siedlimowie (Kujawsko-Pomorskie). O jej zamknięciu zdecydowała gmina, ratując zadłużony budżet Jezior Wielkich. Dzieci miały zostać przeniesione do pobliskiej szkoły w Wójcinie. Zaprotestowali rodzice siedlimowskich uczniów. Zaprosili ministra edukacji Romana Giertycha. Po rozmowach z wójtem Giertych ogłosił, że podstawówka będzie istnieć: ministerstwo ją dofinansuje, a gmina będzie dowozić dzieci. Gmina jednak gimbusów nie dała. Według MEN wójt naruszył przepisy Karty Nauczyciela.

mku
beera18-09-2006 17:57:17   [#574]

majn got

czy się nasze ministerstwo aby nie ośmiesza?

AnJa18-09-2006 18:15:05   [#575]
Wielce Szanowna Koleżanko!

Pyta Koleżanka czy Nasze Ministerstwo się aby nie osmiesza.
Niniejszym  więc odpowiadam - oczywiście, że się nie ośmiesza.
Tak jak nie osmiesza się "Koń Polski"," łowcy.b", "Kabaret Moralnego Niepokoju" i wiele jeszcze innych instytucji i osób.

Zastanawiające jest więc dlaczego oceniając dokonania w/w instytucji Kolezanka nie sugeruje  ich ośmieszania się, a w przypadku , Naszego wszak, Ministerstwa Koleżanka  niedwuznacznie wskazuje, że pytanie ma wyłacznie charakter retoryczny, a jedynie poprawna , zdaniem Koleżanki, odpowiedź brzmi: tak?
Gaba18-09-2006 19:25:19   [#576]
Jednorazowe podręczniki to nabijanie kieszeni wydawnictw

PAP 00:10


Wielu gimnazjalistów i licealistów nie może kupować podręczników od starszych kolegów, bo w książkach są wypełnione ćwiczenia i wpisane oceny. Dlaczego? Bo wydawcy drukują w jednej książce podręcznik i zeszyt do ćwiczeń. Rodzice uczniów zmuszeni są słono płacić za połączone egzemplarze - pisze "Dziennik Łódzki".

Tymczasem z podręczników łączonych z zeszytami, z takich wydawnictw, jak Żak, WSiP, Longman czy Art-Szkol, korzysta większość szkół w województwie łódzkim.


REKLAMA Czytaj dalej

NPB("005");


if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} Książki do angielskiego, niemieckiego i techniki są łączone z ćwiczeniami, uczniowie muszą je wypełniać długopisem, a nauczyciele stawiają w nich oceny - mówi Iwona Gładkiewicz, matka pierwszoklasisty z Gimnazjum nr 5 w Zduńskiej Woli. Na trzy nowe książki, których syn za rok już nie odsprzeda, musiałam wydać prawie 100 złotych - dodaje. To zwykłe nabijanie kieszeni wydawnictw i księgarzy, bo tyle samo kosztowało mnie kilkanaście pozostałych, używanych podręczników...

Problem dotyczy też licealistów. Komplet książek do I klasy liceum kosztuje ponad 400 zł. Używane, bez ćwiczeń, można byłoby kupić za jedną czwartą ceny.

Podręczniki razem z ćwiczeniami stanowią w sprzedaży zdecydowaną większość - potwierdza Iwona Piaseczna ze skierniewickiej księgarni. Rodzice płaczą i płacą, a nas pytają, dlaczego tak jest i czemu nie działa program "Tani podręcznik". Ale to chyba nie do księgarzy pytanie - dodaje.

Kaja Małecka z biura prasowego Ministerstwa Edukacji Narodowej wyjaśnia, że resort, biorąc pod uwagę niezadowolenie rodziców i wysokie koszty zakupu książek, przygotowuje założenia programu "Tani podręcznik". Zdaniem rzeczniczki, w programie, o którym jeszcze przed wakacjami mówił minister Roman Giertych, znajdą się wytyczne dla wydawców, aby nie tylko podręczniki były tańsze, ale także, by w jednym grzbiecie nie drukowano podręcznika wraz z ćwiczeniami.

Kiedy minister podpisze rozporządzenie w sprawie "Taniego podręcznika"? Kaja Małecka nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie... (PAP)
Gaba18-09-2006 21:39:02   [#577]

Jak radzić sobie z tymi, którzy chcą za wszelką cenę wygrać walkę na słowa

Aneta Zadroga 2006-09-18, ostatnia aktualizacja 2006-09-18 20:40

Jesteśmy kłótliwi. Uwielbiamy się spierać i stawiać na swoim. Mówimy zawile i pokrętnie, często stosując chwyty poniżej pasa. Można zaryzykować tezę, że Polacy przodują w erystyce, czyli sztuce doprowadzania sporów do korzystnego rozwiązania bez względu na prawdę. Co poradziłby żyjący blisko dwa wieki temu filozof Artur Schopenhauer tym, którzy stosują nie do końca czyste reguły dyskusyjnej gry.

1-->
Jesteśmy kłótliwi. Uwielbiamy się spierać i stawiać na swoim. Mówimy zawile i pokrętnie, często stosując chwyty poniżej pasa. Można zaryzykować tezę, że Polacy przodują w erystyce, czyli sztuce doprowadzania sporów do korzystnego rozwiązania bez względu na prawdę. Co poradziłby żyjący blisko dwa wieki temu filozof Artur Schopenhauer tym, którzy stosują nie do końca czyste reguły dyskusyjnej gry

Aneta Zadroga: Najważniejsze jest chyba przekonanie wszystkich, że to my mamy rację w rozmowie, a nie nasz przeciwnik. Jak to zrobić?

Artur Schopenhauer: - Na przykład swoją wypowiedź podpieramy ogólnie uznanym autorytetem. Wykorzystanie argumentu naukowego, którego przeciwnik nie może sprawdzić, bo nie ma dość wiedzy, też jest dobrym chwytem.

A co dalej? Co zrobić, żeby utrzymać przewagę nad rozmówcą?

- Pytać wiele i szczegółowo, nie zawsze o to, co nas interesuje, pytać o różne rzeczy nie po kolei, jakby chaotycznie.

Jak przekonać słuchających, że to my mamy rację?

- Jeśli przeciwnik zgadza się z naszym rozumowaniem, to nie należy go pytać, czy zgadza się z wynikającymi z niego wnioskami, ale przyjąć to za pewnik. Nawet jeśli rozmówca nie zgadzał się z nami cały czas, bezczelnie ogłaszamy wspólny, zgodny wniosek. Jeśli zrobimy to głośno, a przeciwnik jest skromny, osiągniemy sukces.

Jak argumentować?

- Teza i antyteza - dajemy przeciwnikowi wybór, np. "Czy należy rodzicom być we wszystkim posłusznym, czy nieposłusznym?". A odpierając jeden z jego argumentów, powinniśmy upierać się, że obaliliśmy tym samym całą tezę, i atakować słaby punkt argumentacji przeciwnika.

A kiedy widzimy, że rozmowa idzie nie po naszej myśli?

- Dywersja - gdy przegrywamy, zaczynamy mówić o czymś innym. Możemy zadziwić i oszołomić przeciwnika potokiem często nic nieznaczących słów.

Co, jeśli przeciwnik jest mądrzejszy od nas?

- Z subtelną ironią można zgłosić swoją niekompetencję - ale tylko wówczas, kiedy nikt w to nie uwierzy. Można np. powiedzieć: "Jestem za głupi, by to pojąć".

Jak najlepiej pogrążyć kogoś, kto jest dobrym rozmówcą?

- Doprowadzić przeciwnika do złości - wówczas nie jest w stanie prawidłowo rozumować i bronić swych racji.

W jaki sposób?

- Akcentować ten argument, przy którym przeciwnik szczególnie się złości i stosować dwuznaczności - to samo słowo może opisywać różne rzeczy.

A jeśli wszystkie chwyty zawiodą i nasz przeciwnik będzie nadal opanowany i pewny swego? Co nam wtedy zostaje?

- Atak personalny - odejść od przedmiotu sporu koncentrując się na adwersarzu. Kiedy ktoś broni np. służby wojskowej, pytamy: "To dlaczego sam się jeszcze nie zaciągnąłeś?".



Wypowiedzi Artura Schopenhauera pochodzą z jego książki "Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów", wyd. Almapress, Warszawa 1983.
grażka19-09-2006 08:10:28   [#578]

http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060919/kraj/kraj_a_11.html

 

EDUKACJA Sukces polskich licealistów w międzynarodowych konkursach
Wygrywają, ale czy zostaną w Polsce


 

Nasi licealiści w międzynarodowych olimpiadach przedmiotowych zdobyli w tym roku aż dziesięć złotych medali. Czy z takim sukcesem na koncie będą chcieli pracować i studiować w kraju?


Jacek Próchniak już myśli o emigracji z Polski
(c) KAROL ZIENKIEWICZ/DZIENNIK WSCHODNI

W międzynarodowych konkursach przedmiotowych startują najzdolniejsi licealiści z 90 krajów świata. Poszczególne państwa wysyłają na olimpiadę z każdego przedmiotu po czterech uczniów z najwyższymi wynikami w krajowych konkursach. Najlepsi otrzymują złote, srebrne i brązowe medale. Na podstawie osiągnięć narodowych drużyn uczniów powstaje międzynarodowy ranking. Polska w tym roku zajęła 6. miejsce.

Rz: Gratuluję złota na olimpiadzie geograficznej w Australii. Ile czasu trwały przygotowania?

Jacek Próchniak, maturzysta z II LO im. Hetmana Jana Zamoyskiego w Lublinie: - W olimpiadzie geograficznej zacząłem startować już w II klasie liceum. Przeszedłem wszystkie szczeble konkursu, aż do olimpiady ogólnopolskiej. Co dwa lata cztery osoby z najwyższym wynikiem w kraju mają prawo udziału w olimpiadzie międzynarodowej. Właśnie tak po ponad dwóch latach przygotowań pojechałem do Australii. I wygrałem. Ale moje zainteresowania geograficzne zaczęły się wcześniej - od podróży, programów naukowych w telewizji, od książek.

Czy polskie szkoły są w stanie przygotować młodych ludzi do takich konkursów?

Tak, ale świetnych szkół jest w Polsce najwyżej kilka. To licea elitarne, trudno się do nich dostać. Zdolni uczniowie z pozostałych szkół muszą pracować indywidualnie, poza lekcjami. Ważne, żeby trafili na dobrego nauczyciela. Ja miałem to szczęście. Szkoła pomogła mi dotrzeć do różnych materiałów i książek. Ale tak naprawdę większość czasu pracowałem sam, szkolny program geografii to za mało.

W międzynarodowych konkursach nie ma mowy o sukcesie bez świetnej znajomości języka angielskiego. Uczyłem się go od dziecka - ale głównie poza szkołą. Bez prywatnych lekcji nie miałbym szans.

To jak powinny się zmienić polskie szkoły?

Ministerstwo Edukacji co roku zmienia zasady nowej matury. Właśnie minister ogłosił kolejne rozporządzenie. Jest już takie zamieszanie, że nie bardzo wiadomo, jak ta matura będzie wyglądać i jakie będą wymagania. Uczniowie powinni myśleć o nauce, a nie o tym, jak opanować ten chaos. Minister edukacji Roman Giertych ogłasza kolejne pomysły dotyczące bezpieczeństwa w szkołach - instalowanie kamer, mundurki. A mnie się wydaje, że ministerstwo powinno się raczej skupić na podnoszeniu jakości edukacji. Bo z tym szkoły mają prawdziwy problem.

Z takim międzynarodowym sukcesem na koncie możesz wybierać studia w najbardziej prestiżowych uczelniach na świecie.

Za tydzień zaczynam studia na warszawskiej SGH. Specjalność wybiera się tam po półtora roku, myślę o ekonomii międzynarodowej. Ale będę próbował przenieść się na studia za granicę. Być może uda się zdobyć jakieś stypendium.

Czy po studiach wyjedziesz za granicę do pracy, tak jak zrobiły to już tysiące młodych Polaków?

Pewnie tak. Nie ma co ukrywać, że za granicą młodzi mają lepsze perspektywy, większe możliwości - nie tylko jeśli chodzi o zarobki, ale także o rozwój zawodowy. Byłem w Stanach Zjednoczonych, wydaje mi się, że tam miałbym wiele ciekawych propozycji. Kiedyś chciałem pracować w dyplomacji, ale teraz myślę, że polska dyplomacja jest zbyt upolityczniona. Co cztery lata, po kolejnych wyborach, można stracić pracę. Międzynarodowy biznes chyba będzie bezpieczniejszy, więc właśnie takiej pracy będę szukać - może w USA, może w którymś z krajów zachodniej Europy.

rozmawiała Magdalena Kula
Majka19-09-2006 14:02:31   [#579]
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/warszawa_060919/warszawa_a_1.html

Przez ostatnie dwa lata patrole szkolne (w ich skład wchodzą strażnicy miejscy i policjanci) zatrzymały ok. 1,2 tys. osób posiadających narkotyki i dilerów. Większość z nich wpadała w okolicach szkół.

Od lutego Straż Miejska ma dwa psy wyszkolone do szukania narkotyków: Szila i Labi. Tylko do końca roku szkolnego sprawdziły one 150 szkół. Narkotyki znalazły w 23.
stan19-09-2006 14:39:01   [#580]
Większość z nich wpadała w okolicach szkół. ...
i wracała jak bumerang ...
:-(
Maelka19-09-2006 17:08:52   [#581]

Pośredni, bo pośrednio, ale...

... na temat.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60153,3628476.html

Szklane domy z powodu skrzeczącej rzeczywistości przekształciły się w domy poprawcze...

Ale wiadomość sympatyczna. I nieszkodliwa dla szkoły.

;-)

Majka20-09-2006 10:05:26   [#582]
http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34939,3629476.html

Stan zachodniopomorskiej oświaty referuje Albert Łukaszewicz z OKE

Uczniowie nie umieją pisać ani rozwiązywać zadań problemowych, a na maturze często wybierają przedmioty, które "łatwo zdać". Nierzadko nie posiadają podstawowej wiedzy - mówią o tym wyniki tegorocznych egzaminów zewnętrznych przeprowadzonych w zachodniopomorskich szkołach.


To wnioski z tegorocznych egzaminów zewnętrznych w zachodniopomorskich szkołach.


- Najsłabsi uczniowie kończący podstawówki praktycznie czytają i rozumieją co trzecie słowo, a pozostałe umiejętności sprawdzane w szóstej klasie mają opanowane w 10 proc. - mówiła podczas spotkania z dyrektorami szkół Anna Przybył-Prange z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Na spotkaniu omawiano wyniki tegorocznych egzaminów zewnętrznych.

- Jeśli chodzi o gimnazjalistów, to zaledwie 11 proc. posiadło wszystkie sześć ocenianych umiejętności w stopniu zadowalającym.
Natomiast aż 23 proc. nie ma praktycznie żadnych wiadomości i zupełnie nie potrafi rozwiązywać zadań problemowych - informuje Przybył-Prange.

Jak wynika z analiz z OKE, te same problemy ciągną się za uczniami przez cały cykl kształcenia.
Majka20-09-2006 10:28:09   [#583]

ile wiedzą o Polsce?

http://www.wprost.pl/ar/?O=94798

Tygodnik "Wprost" sprawdził, czego o Polsce dowiadują się z podręczników do szkół średnich uczniowie w Rosji, Niemczech, Francji, Szwecji oraz na Litwie i Ukrainie.

W "Historii Rosji, koniec XVI-XVIII w." (autorzy A. Damiłow, L.G. Kosulina) Polska występuje wyraziście jedynie jako współtwórca wielkiej polsko-litewskiej Rzeczypospolitej, wykorzystującej osłabienie Rosji walkami z Tatarami, by zagarniać ziemie białoruskie i ukraińskie. Kulminacją polskiej agresji jest najazd na Rosję w 1610 r., który kończy się "ojczyźnianym" powstaniem i "wypędzeniem" interwentów. Rosyjski podręcznik zajmuje się Polską jeszcze przy okazji rozbiorów, ale zaznacza, że ich inicjatywa wyszła od Prus i Austrii. Katarzyna II uległa im z niechęcią, w obliczu groźby sojuszu Berlina i Wiednia przeciw Rosji.
Z rosyjskich podręczników nie można się niczego dowiedzieć o pakcie Ribbentrop - Mołotow, a II wojna światowa zaczyna się z chwilą agresji Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r.

Jeśli jednak chodzi o generalną obecność Polski na kartach niemieckich podręczników, to oprócz okresu II wojny światowej nasz kraj jest rzadko wzmiankowany. Przykładowo, książka "Przestrzeń ziemi - życie i historia", z której korzystają uczniowie szkół w Nadrenii Północnej-Westfalii, zawiera jedynie encyklopedyczne, jednozdaniowe informacje o bitwie pod Grunwaldem, wojnie polsko-rosyjskiej w 1920 r., powstaniu w Poznaniu w 1956 r., krwawych ekscesach na Wybrzeżu w 1970 r. oraz narodzinach "Solidarności" w 1980 r. W podręczniku "Europa i świat w XIV-XVI wieku" o naszym kraju nie ma ani słowa.
Bawarscy uczniowie najwięcej dowiadują się - w polskim i czeskim kontekście - o "wypędzeniach Niemców".

Niezwykle ważny dla Polaków epizod potopu szwedzkiego jest w szwedzkich podręcznikach opisywany jako jedna z wielu faz walk Szwecji o dominację w basenie Morza Bałtyckiego. Postacie, z których jesteśmy tak dumni - jak Kopernik czy Chopin - jeśli się pojawiają, to zazwyczaj w celu opisania prądów intelektualnych i artystycznych danej epoki, bez określenia ich narodowości.
Nieco danych o Polsce można znaleźć we francuskich podręcznikach przy okazji wiadomości o ruchach rewolucyjnych i narodowych. Nawet uważny francuski uczeń może jednak łatwo przeoczyć informację o rozbiorach, tłumaczącą, dlaczego w ogóle Polacy musieli organizować powstania.

Przy okazji warto wspomnieć o odkryciu dokonanym przez badacza europejskich podręczników Adama Suchońskiego. Zauważa on, że w wielu podręcznikach - niemieckich, czeskich, słowackich i litewskich - reprodukowany jest sztych pokazujący rozbiory Polski jako układ zawierany w przyjaznej atmosferze przez europejskich władców.(...)

A ile nasi uczniowie wiedzą o Rosji, Szwecji czy Francji? Mam wrażenie, że tyle samo :))))
Marek Pleśniar20-09-2006 13:36:54   [#584]

to uczy proporcji;-)

widocznie nie jesteśmy tak niezwykle ważnym dla świata krajem:-)

Gaba20-09-2006 18:22:29   [#585]

można i tak -

Uczniowski happening - "więźniowie" w MEN
Kilku uczniów z warszawskich szkół zorganizowało w środę pod Ministerstwem Edukacji Narodowej happening. Młodzi odegrali scenkę przyprowadzania ministrowi niepokornych uczniów przez wojskowych strażników.
W ten sposób działacze Inicjatywy Uczniowskiej chcieli zaprotestować przeciw propozycji wicepremiera ministra edukacji Romana Giertycha, który w ubiegłym tygodniu zapowiedział powstanie za dwa lata sieci szkół ze specjalnym nadzorem pedagogicznym, rozumianym jako "quasi-wojskowy dryl", dla uczniów sprawiających poważne kłopoty wychowawcze.

Część z uczniów była zamaskowana i w paramilitarnych przebraniach odgrywała role wojskowych "strażników", reszta, ze związanymi rękami udawała więźniów. Wszyscy uczestnicy happeningu weszli do budynku ministerstwa gdzie "strażnicy" zwrócili się do pracowników MEN o odebranie od nich "więźniów". "Nie chodzili na religię. Trzeba się nimi zająć" - powiedział jeden z uczniów, odgrywający strażnika. Po krótkim czasie wszyscy protestujący wyszli z budynku. Do wymiany zdań z pracownikami resortu nie doszło.

Po zakończeniu happeningu przedstawiciele Inicjatywy Uczniowskiej powiedzieli dziennikarzom, że planują zorganizować w piątek, w pobliżu siedziby MEN otwarty wykład na temat nauczania w szkołach przysposobienia do życia w rodzinie. Wygłosi go "ich ekspert w dziedzinie edukacji seksualnej".
Marek Pleśniar20-09-2006 19:48:11   [#586]
w ten sposób przyjemniej będzie po coś jeździć do MEN. Stanie się on miejscem atrakcyjnym, otoczonym a to happeningami a to teatrzykami;-)
Małgoś20-09-2006 21:43:21   [#587]

no i młodzież się uczy na własnych błędach :-)

od rozróby po aluzję, spektakl, kabaret

jestem ZA :-)

Marek Pleśniar21-09-2006 00:01:48   [#588]

do nożyc!

Dziennik Łódzki: Komu stres najbardziej daje w kość?
2006-09-20 06:49


Policjanci, listonosze i operatorzy urządzeń precyzyjnych są najbardziej zestresowanymi pracownikami - wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez Pracownię Stresu Zawodowego Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. Wyniki tych badań publikuje "Dziennik Łódzki".


Badaniom poddano ponad 2,5 tys. Polaków wykonujących 47 zawodów. Były to osoby zatrudnione przede wszystkim w przemyśle i służbach mundurowych. Nie było w tej grupie menedżerów, lekarzy ani dziennikarzy.

- Badania nad stresem w miejscu pracy są w Polsce nowością - wyjaśnia kierowniczka Pracowni Stresu Zawodowego IMP w Łodzi dr Dorota Merecz-Kot.

Okazuje się, że ściganie przestępców z użyciem broni nie stresuje policjantów; najbardziej stresującą w swojej pracy uważają oni biurokrację, która wymusza na nich pisanie raportów i sprawozdań (fakt ten najbardziej zaskoczył analizujących wyniki badań naukowców).

Papierkowa robota równie mocno stresuje nauczycieli. Pedagodzy - jak wskazują badania - mają dodatkowo zszargane nerwy konfliktami w gronie nauczycielskim. Najmniej stresuje ich odpowiedzialność za uczniów.

Biorący udział w badaniu informatycy, księgowi i pracownicy poczty przyznali, że w ich przypadku stres związany jest z monotonią wykonywanej pracy. Poza tym listonoszy odczuwają lęk przed napadem i kradzieżą pieniędzy, które dostarczają adresatom.

Osoby obsługujące urządzenia precyzyjne nie są popędzane przez szefów, ale i tak pracują w permanentnym stresie, bo cały czas skupiają uwagę na wskazaniach maszyny. Prawie żadnych zawodowych stresów nie mają krawcy i kreślarze, a najmniej stresującym zajęciem okazała się praca w laboratorium - wylicza "Dziennik Łódzki".

(PAP)
Marek Pleśniar21-09-2006 00:44:52   [#589]
Minister Edukacji Narodowej Roman Giertych:
Mam nadzieję, że ci ludzie będą do Polski wracać również po to, aby ich dzieci były wychowywane w polskim systemie oświaty…
Głos z sali: Przez Młodzież Wszechpolską.


Minister Edukacji Narodowej Roman Giertych:
Zmiany zostaną wprowadzone w polskim szkolnictwie wbrew temu atakowi, tej wściekłej nienawiści, tej furii, tej pianie, która się wylewa w związku z tymi atakami, wbrew temu wszystkiemu, spokojnie, z kulturą, z uśmiechem, przeprowadzimy wszystkie zmiany…
Poseł Grzegorz Dolniak: Ale my pana ministra kochamy. To jest nadużycie.


Poseł Artur Ostrowski:
Dziś jest dzień dobrych wiadomości. Przekażę Polakom dobrą nowinę: minister Giertych odszedł.

Poseł Stanisław Łyżwiński:
Pan poseł powiedział przed chwilą, że dzisiaj dobra wiadomość, bo minister Giertych odchodzi. Wprowadził społeczeństwo w błąd. To nieprawda.
Głos z sali: Ale Mojzesowicz odszedł.


Poseł Stanisław Łyżwiński:
Według danych przeważającą większość osób, które nie zdały, stanowią osoby z tzw. liceów zawodowych, a twórcą ich kto był? Sojusz Lewicy Demokratycznej, czyli liberałowie.

Minister Edukacji Narodowej Roman Giertych:
4 września było kilkadziesiąt osób, może 150. Zwolenników polityki ministerstwa było znacznie więcej. Obydwie grupy zostały zaproszone na ciastka, ale tak się złożyło, że zanim przyszli ci od was, to już nasi wszystko zjedli. Za to przepraszam.

Wicemarszałek Genowefa Wiśniowska:
Na tym kończymy 24. posiedzenie Sejmu Rzeczypospolitej
Polskiej. Zamykam posiedzenie.
Poseł Jarosław Wałęsa: Dobranoc, pani marszałek.
malmar1521-09-2006 07:19:52   [#590]
Minister edukacji narodowej Roman Giertych zapowiedział, że w ciągu dwóch tygodni podpisze rozporządzenie znoszące obowiązek corocznej oceny pracy szkoły przez dyrektora placówki.

Procedura tzw. wewnętrznego mierzenia jakości szkoły jest bardzo praco- i czasochłonna więc decyzję ministra przyjęto bardzo entuzjastycznie.

Źródło: PAP
Marek Pleśniar21-09-2006 22:18:32   [#591]

zdąży?

beera22-09-2006 06:47:21   [#592]

sądząc po wczorajszym dniu- moze nie ;)))

a ktos oglądał program Lisa " co z Ta Polską" niby nie oswiatowy, ale ile sie można bylo dowiedzieć;)))

AnJa22-09-2006 08:52:46   [#593]
wyjątkowo oglądałem

usłyszenie, jak gwiazda Polsatu 3 razy wspomina konkurencyjną stacje utwierdziło mnie w przekonaniu, że pieniadze wyrzucone na abonament pewnej platformy satelitarnej nie są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto

fajnie tez wyglądało porównywnie newsu w TVN24 i TVP3 - chyba sobie kupie 2 telewizory, coby mięc wirtuale  równoległe

aha - mimo różnic Wildstein musi odejść - nie po to partia go postawiła na posterunku by teraz na taką politykę informacyjną  pozwalał;-)
beera22-09-2006 08:59:05   [#594]

TV1 BARDZO atakuje Pis- więc to tez powód ;)

czekam na Łódź i  na obgadanie wydarzeń
( pamiętam, ze pierwszy przedzotowy dzień tez byl poświecony wydarzeniom politycznym w Polsce ;)

grażka22-09-2006 09:24:27   [#595]

patriotyczny wiatr

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,3632290.html
AnJa22-09-2006 09:43:59   [#596]
"( pamiętam, ze pierwszy przedzotowy dzień tez byl poświecony wydarzeniom politycznym w Polsce ;)"

o!!!   jak zwykle nie zauważyłem;-)
grażka22-09-2006 09:47:57   [#597]

Stypendia od premiera

http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060922/kraj/kraj_a_14.html

Stypendia od premiera

Ponad cztery tysiące najzdolniejszych uczniów z całego kraju otrzyma stypendia prezesa Rady Ministrów. To 258 zł miesięcznie, wypłacane od września do czerwca. Najwięcej stypendystów mają województwa: mazowieckie i śląskie. Każda szkoła mogła wytypować do stypendium tylko jednego ucznia, który zdobył świadectwo z wyróżnieniem i ma wybitne osiągnięcia przynajmniej w jednej dziedzinie wiedzy.

mku
Marek Pleśniar23-09-2006 01:51:47   [#598]
J. Przybora napisał:

Trudna rada – jeśli chodzi o karierę,
To nie będzie – już nie będzie się premierem.
Ale z drugiej strony weźmy – co tu kryć-
Jak to długo tym premierem trzeba być.
Małgosia23-09-2006 08:38:15   [#599]
Tylko że teraz już się tak długo nie bywa, jak Cyrankiewicz...
Majka24-09-2006 08:25:21   [#600]

wybór bardziej słuszny

O pozostanie w kraju zaapelował do licealistów - laureatów międzynarodowych olimpiad premier Jarosław Kaczyński.

Spotkanie najlepszych polskich olimpijczyków z premierem i władzami szkolnictwa wyższego odbyło się w Warszawie 21 września.
J.Kaczyński zaznaczył, że pozostanie w Polsce w obecnej sytuacji wiąże się z wyrzeczeniami, ale taki wybór jest bardziej słuszny moralnie.

Źródło: Rzeczpospolita
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 11 ][ 12 ][ 13 ] - - [ 242 ][ 243 ]