Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
oświatowy przegląd prasy |
Adaa | 16-01-2010 16:33:01 [#5501] |
---|
Twoja nieufnośc trzeba by monitorować
ale to nie jest mozliwe bez pomocy fachowca;-)
|
AnJa | 16-01-2010 16:35:51 [#5502] |
---|
problem w tym, ze ja nie ufam fachowom...
post został zmieniony: 16-01-2010 16:37:20 |
Gaba | 16-01-2010 17:11:17 [#5503] |
---|
Myślę, że babka, która zażywa morfinę, jest bardzo poważnie chora, bo to nie jest witamina C. Wiedząc, co zażywa, zwaliła na uczniów... - nieładnie. A skoro zwaliła - to jest nie w porządku, a po drugie ładne zwyczaje - dostęp do morfiny uczniów jest powszechny i tak sobie dosypują. Nie ma co fajna ta nauczycielka.
|
malmar15 | 24-01-2010 19:53:39 [#5508] |
---|
Nowy pomysł MEN: specjalna karta dla specjalnych uczniów
Ministerstwo Edukacji Narodowej chce mocniej wspierać uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. MEN
chce, aby nauczyciele, psychologowie i rodzice dokonywali analizy
ucznia i określali jego zadania w Karcie Potrzeb i Świadczeń. Minister
Katarzyna Hall tłumaczy, że ten pomysł skierowany jest do uczniów
zarówno wybitnych, jaki słabszych.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1347,title,Nowy-pomysl-MEN-specjalna-karta-dla-specjalnych-uczniow,wid,11887993,wiadomosc.html?ticaid=19854
|
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 25-01-2010 11:33:29 [#5509] |
---|
pomysł wprawdzie nie jest ich tylko w "świecie" takie coś funkcjonuje, ale popieram - jeśli z sensem |
bosia | 25-01-2010 19:00:27 [#5511] |
---|
tak, to prawda
ale dotyczy głównie policealnych szkół niepublicznych (nie wszystkich)
własciwie nie podlegaja wielu kontrolom, które mają miejsce w publicznych
oczywiscie pisze tylko na podstawie mojego podwórka |
Gaba | 25-01-2010 21:02:27 [#5512] |
---|
010-01-25 20:12:37, aktualizacja: 2010-01-25 20:12:37
Wadowicki Maspex, który produkuje tabletki musujące, będzie zwracać studentom pieniądze za zakup produktów firmy, jeśli żacy obleją egzamin na uczelni. Tak przynajmniej brzmi ich oferta reklamowa.
"Gazeta Krakowska" sprawdziła jednak dokładnie, czy pieniądze można aż tak łatwo odzyskać.
Okazało się, że nietypowa akcja ma kilka haczyków. Jak czytamy w
regulaminie promocji, żeby reklamacja została uznana, trzeba kupić
minimum 3 opakowania tabletek za 45 zł (łącznie).
Na dodatek firma chce wglądu do indeksu studentów,
którym miałaby wypłacić pieniądze. W indeksie musi być wpisana dwója, a
paragon z zakupu tabletek musi mieć datę sprzed egzaminu. Studentowi będzie przysługiwała tylko jedna reklamacja, przesłana w formie listu poleconego do 15 marca tego roku.
- To dla nich dobry sposób na reklamę, ale można pomyśleć, że
zachęca do nieuctwa - mówi Piotr Pałka z Wadowic, który studiuje
zaocznie na UJ w Krakowie. "Krakowska" życzy studentom zdania wszystkich egzaminów - i to bez pigułek.
|
bosia | 25-01-2010 21:06:43 [#5513] |
---|
co te tabletki robią?
uczą się za studentów? |
Gaba | 26-01-2010 07:50:48 [#5514] |
---|
właśnie... co one robią? no, musują. |
EwaBe | 26-01-2010 20:32:05 [#5515] |
---|
To i ten rzecznik?. Cieszę się. Także z tego, że byliśmy o krok, może parę ? - wcześniej.
Wyjątkowe wyróżnienie dla Owsiaka
Jurek Owsiak
prezentuje odznakę honorową "Za Zasługi dla Ochrony Praw Człowieka"
Rzecznik
praw obywatelskich Janusz Kochanowski odznaczył założyciela Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka honorową odznaką "Za zasługi dla ochrony
praw człowieka". Odznaka została przyznana po raz pierwszy.
- O randze
odznaczenia nie decyduje jego nazwa, lecz wielkość i znaczenie osób, które je
otrzymują. Z tego punktu widzenia jest pan osobą najbardziej do niego
predestynowaną - powiedział Kochanowski. - Należy pan bez wątpienia do
najwybitniejszych postaci życia publicznego. Nie sposób przecenić pana dorobku
i zaangażowania w budowanie solidarności społecznej oraz rozwój kultury
obywatelskiej. A co najważniejsze, jest pan człowiekiem czynu, mającym nie
tylko wspaniałe idee i pomysły, ale potrafiącym wprowadzić je w życie i porwać
za sobą innych - dodał.
Kochanowski zaznaczył, że WOŚP prowadzi aktywną działalność na rzecz ratowania
życia osób chorych, w szczególności dzieci, akcje profilaktyczne i edukacyjne,
a od 1992 r. zbiórkę społeczną, która jest przeznaczana głównie na zakup
specjalistycznego sprzętu dla placówek medycznych.
Dziękując za wyróżnienie, Owsiak powiedział, że traktuje to jako odznaczenie
"na wyrost". Żartował, że zostało mu ono przyznane tak, jak Nagroda
Nobla prezydentowi USA. Dodał, że przyszedł na wręczenie nagrody w specjalnej
marynarce, w której jest już wiele śladów po szpilkach od odznaczeń. Ale to
odznaczenie będzie go zobowiązywać do hamowania jego wrodzonej gwałtowności i
ciętego języka.
Odznaka "Za zasługi dla ochrony praw człowieka" została ustanowiona rozporządzeniem
prezydenta z listopada ub.r. Nadawana jest osobom, organizacjom lub instytucjom
w Polsce i poza granicami kraju za szczególne osiągnięcia w dziedzinie ochrony
praw człowieka. Na odznace znajduje się łacińska sentencja "Iustitias
vestras iudicabo" (Sprawiedliwość waszą sądzić będę).
Nazwiska osób i nazwy organizacji wyróżnionych odznaką, RPO ogłosił na początku
grudnia, podczas polskich obchodów Dnia Praw Człowieka. Odznaki zostały
przyznane także założycielowi i prezesowi Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji
Piotrowi Pawłowskiemu oraz Caritas Polska; wręczone zostaną w późniejszym
terminie.
|
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 27-01-2010 14:25:13 [#5516] |
---|
tak jest - my byliśmy pierwsi:-)
(swoją droga wzburzając rodzimy resort przymiarką koszulki "Roman, jestem patriotą" )
http://oskko.edu.pl/kongres1/index.html
Wyróżnienie
dla pana Jerzego Owsiaka i Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy.
Za edukację dzieci i młodzieży w zakresie pierwszej pomocy.
post został zmieniony: 27-01-2010 14:29:19 |
katarzyna30 | 28-01-2010 11:59:56 [#5519] |
---|
Poniedziałek, 18 Styczeń 2010 20:11
|
My,
polscy nauczyciele zdecydowanie protestujemy przeciwko bezzasadnemu
zwiększaniu naszego pensum i zmuszaniu nas do wykonywania pracy bez
dodatkowego wynagrodzenia. …
więcej na :
http://www.polskaedukacja.pl/
|
|
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 28-01-2010 13:09:05 [#5520] |
---|
Nie da się podrobić. Napisane wyraźnie przez nauczycieli polskich:-))) |
AnJa | 28-01-2010 13:23:29 [#5521] |
---|
ufff
myślałem, ze to tylko moje wrażenie...
dla jasności- wg mojej obserwacji polski nauczyciel tak nie pisze
tak piszą nauczyciele w grupie- po nakręceniu się
to sie nazywa zbiorowa madrosć
|
AsiaJ | 28-01-2010 17:51:10 [#5523] |
---|
że niby pospolite ruszenie? ;-) |
Gaba | 29-01-2010 11:02:33 [#5524] |
---|
Znalezione w sieci, na jakimś blogu, piękna historia (gdyby ktoś szukał patronów szkoły, to i maharadża i... Ordonka i jeszcze kilka osób)...
POLSKIE DZIECI MAHARADŻY
Zastanawialiście się kiedyś co się stało z dziećmi, które w
1940 roku zostały wywiezione razem ze swoimi rodzicami z terenów wschodniej
Polski do Związku Radzieckiego? Część z nich nie przeżyła nawet transportu -
kilkutygodniowej gehenny w bydlęcych wagonach w drodze do Kazachstanu, czy na
Syberię. Te, które przeżyły transport zostały zdziesiątkowane przez głód i
liczne choroby. Inne zmarły w sowieckich sierocińcach, które swoim podopiecznym
oferowały warunki niewiele lepsze od łagrowych baraków.
Niewielka garstka zdołała jednak przeżyć. Co się z nimi stało?
Otóż te dzieci trafiły do raju.
Nie, nie tego w niebie. Do jak najbardziej realnego raju, świata jakby żywcem
wziętego z bajek Szeherezady.
Ale zacznijmy od początku...
Siedemnastego września 1939 roku armia sowiecka wkracza na wschodnie tereny
Rzeczypospolitej. W roku następnym rozpoczynają się masowe deportacje ludności
wgłąb Związku Radzieckiego. Kilkadziesiąt tysięcy polskich rodzin trafia do
Kazachstanu, na Syberię i jeszcze dalej. Dorośli idą do łagrów i kołchozów, a
dzieci do koszmarnych sowieckich dietskich domów.
W lipcu 1941 roku generał Sikorski podpisuje w Londynie z sowieckim ambasadorem
Iwanem Majskim układ przywracający polsko-radzieckie stosunki dyplomatyczne i
zapowiadający utworzenie polskiej armii w ZSRR. Polskich zesłańców obejmuje
amnestia i masowo zaczynają zgłaszać się do punktów werbunkowych armii Andersa.
Potem świeżo sformowana armia opuszcza nieludzką ziemię.
Dopiero niemal pół roku później, 24 grudnia 1941 roku Stalin wydał zgodę, by ze
Związku Sowieckiego wyjechały także osierocone polskie dzieci. Do sierocińców
ruszyli polscy ochotnicy w poszukiwaniu małych rodaków. W Aszchabadzie tuż przy
granicy z Iranem zorganizowano polski sierociniec, do którego trafiały dzieci z
całego Związku Radzieckiego. Olbrzymią rolę w jego utworzeniu odegrała słynna
przedwojenna piosenkarka Hanka Ordonówna i jej mąż hrabia Michał Tyszkiewicz.
Ordonka z poświęceniem przemierzała Związek Radziecki wyciągając z dietskich
domów polskie sieroty i wysyłając je do Aszchabadu.
O gehennie polskich dzieci dowiedział się maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji,
dziedzic księstwa Navanagar (Dobra Ziemia) w zachodnich Indiach. Był to
człowiek wykształcony w Europie, przewodniczący Rady Książąt Indyjskich oraz
jeden z dwóch hinduskich delegatów w gabinecie wojennym Wielkiej Brytanii,
gdzie poznał generała Sikorskiego. Jego związki z Polską zaczęły się jednak
znacznie wcześniej. W latach 20-tych mieszkał ze swoim ojcem w Szwajcarii,
gdzie obydwaj bardzo zaprzyjaźnili się ze swoim sąsiadem - Ignacym Paderewskim.
Maharadża postanowił udzielić schronienia polskim sierotom i w pobliżu swojej
letniej rezydencji w Balachadi (obecnie stan Gujarat) wybudował Polish Children
Camp. Kiedy po długiej podróży w ciężarówkach, przez Iran i Pakistan polskie
dzieci (a właściwie obleczone w skórę szkielety ledwo powłóczące nogami)
stanęły na ziemi indyjskiej przywitał je widok sześćdziesięciu nowych domków
krytych czerwoną dachówką i masztu, na którym powiewała biało-czerwona flaga.
W ich nowym domu powitał ich sam maharadża. „Głęboko wzruszony, przejęty cierpieniami polskiego
narodu, a szczególnie losem tych, których dzieciństwo i młodość upływa w
tragicznych warunkach najokropniejszej z wojen, pragnąłem w jakiś sposób
przyczynić się do polepszenia ich losu. Zaofiarowałem im więc gościnę na
ziemiach położonych z dala od zawieruchy wojennej. Może tam w pięknych górach
położonych nad brzegami morza dzieci te będą mogły powrócić do zdrowia, może
tam uda im się zapomnieć o wszystkim co przeszły i nabrać sił do przyszłej
pracy jako obywatele wolnego kraju (...) Jestem niezmiernie rad, że mam
możliwość choć w części przyczynić się do ulżenia doli polskich dzieci...”
- mówił w 1942 roku.
Następnie poprosił dzieci, by zwracały się do niego per "Babu", co
znaczy "Ojciec".
Maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji 1895-1966
Po piekle sowieckich dietskich domów dzieci znalazły
się więc w bajkowej rzeczywistości - w doskonałym klimacie, wśród palm, słoni,
fakirów i pawi. Gdzie nie brakowało jedzenia i gdzie opiekował się nimi
najprawdziwszy maharadża.
Komendantem obozu został ksiądz Franciszek Pluta. Zorganizował go na wzór
harcerski - poranna gimnastyka, potem apel w szeregach zwróconych w stronę
Polski. Dla starszych dzieci zorganizowano szkołę. W role nauczycielek wcieliło
się kilka cudem ocalonych z sowieckich łagrów kobiet, które wraz z dziećmi
przybyły do Indii. Była wśród nich także Hanka Ordonówna. Nagrodą za dobre
wyniki w nauce były wycieczki do pałacu maharadży, skąd dzieci wracały
obładowane słodyczami. Sam maharadża także często odwiedzał swoich gości,
chodził uliczkami osiedla, zagadując dzieci i wysłuchując ich problemów i
radości. Zapamiętały go jako bardzo dużego człowieka z olbrzymią, wiecznie uśmiechniętą
twarzą. Byli mieszkańcy obozu wspominają, że często czytał "Chłopów"
Reymonta w angielskim tłumaczeniu. Bardzo lubił tą powieść, tak samo jak
polskie ludowe tańce. Był na wszystkich przedstawieniach zorganizowanych przez
polskie dzieci. Szczególnie podobały mu się jasełka, podczas których na scenie
oprócz tradycyjnych postaci wystepowali Hitler, Stalin i zniewolona Polska. Po
spektaklach zapraszał aktorów na podwieczorek i częstował słodyczami. "Zawsze będę sympatyzował z przyszłością Waszego kraju. Jestem pewny,
że Polska będzie wolna, że Wy powrócicie do waszych szczęśliwych domów, do
kraju wolnego od ucisku…” – mówił w czasie uroczystego poświęcenia
sztandaru hufca harcerskiego w obozie.
Na piąte urodziny syna maharadży mieszkańcy polskiego osiedla sprezentowali mu
strój krakowski z indyjskim - jak zauważył zachwycony ojciec solenizanta -
motywem pawiego pióra.
Za przykładem Jama Saheba poszli inni maharadżowie i ogółem wojenną zawieruchę
przetrwało w Indiach około pięciu tysięcy polskich dzieci.
Pod koniec wojny w Polish Children Camp zostało około dwustu najmłodszych
mieszkańców. Wkrótce potem komuniści zażądali ich powrotu do Polski. Aby je od
tego uchronić dzieci zostały hurtowo adoptowane przez maharadżę, brytyjskiego
oficera łącznikowego Jeffreya Clarka oraz księdza Franciszka Plutę (który był
potem ścigany przez komunistów listem gończym jako "international
kidnapper").
Polski obóz został zlikwidowany w 1946 roku, a jego mieszkańcy przeniesieni do
Valivade - polskiego miasteczka w Indiach. Zanim to jednak nastąpiło, na dworcu
kolejowym rozegrała się wzruszająca scena. Maharadża żegnał się osobiście ze
wszystkimi dorosłymi i dziećmi. Ze starszymi rozmawiał, młodsze głaskał lub
przytulał do swego potężnego torsu. Widać było, że rozstanie sprawiało mu
wielką przykrość. Bardzo wzruszony, co chwila wycierał zwilgotniałe oczy. Taki
był ten polsko-indyjski maharadża...
W Valivade uchodźcy musieli zdecydować co dalej. Niektóre dzieci za
pośrednictwem Czerwonego Krzyża odnalazły jedno lub oboje rodziców. Ojcowie
wielu z nich walczyli w armii Andersa i teraz będąc w Wielkiej Brytanii
rozpaczliwie szukali swoich żon i dzieci. Inni, osiągnąwszy w Indiach
pełnoletność decydowali się na wyjazd do Kanady, Stanów Zjednoczonych, czy
Australii. Niewielu zdecydowało się na powrót do Polski rządzonej przez
komunistów.
Maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji rządził w Navanagar do 15 lutego 1948 roku.
Po uzyskaniu przez Indie niepodległości pełnił różne funkcje publiczne. Był
m.in. przedstawicielem Indii w ONZ. Zmarł w 1966 roku.
Do dzisiaj żyje około stu "dzieci maharadży" (albo "polskich
Indian" jak sami siebie żartobliwie nazywają), z czego około dwudziestu w
Polsce.
Pod koniec lat osiemdziesiątych delegacja "dzieci maharadży"
pojechała jeszcze raz do Indii. Spotkali się z synem swojego wybawiciela (tym,
który dostał od nich na urodziny strój krakowski) i odsłonili tablicę
pamiątkową na miejscu Polskiego Obozu.
Imię maharadży Jama Saheba Digvijay Sinhji nosi Zespół Społecznych Szkół
Ogólnokształcących "Bednarska" w Warszawie. |
Jacek![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_55.jpg) | 31-01-2010 19:44:10 [#5527] |
---|
mi nic nie wyjaśnia tym bardziej że nie podlinkowałeś :-) |
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 31-01-2010 21:11:48 [#5529] |
---|
już katarzyna chyba wklajała
[#5519]
|
JarTul | 31-01-2010 22:18:49 [#5530] |
---|
Katarzyna dała link do stanowiska nauczyciel [#5519]
... a w [#5528] link do "głosu mediów" w tej sprawie.
|
JarTul | 01-02-2010 22:38:19 [#5532] |
---|
Znów ekstra tytuł... Dziennikarzu polski ty nad poziomy wylatuj... post został zmieniony: 01-02-2010 22:39:42 |
AsiaJ | 03-02-2010 08:42:31 [#5535] |
---|
Dla mnie to całkiem niegłupi pomysł;-) |
krasnoludek zadyszek | 03-02-2010 10:39:10 [#5536] |
---|
Ja, w imieniu nielicznych zapewne skowronków, niespecjalnie bym chciała pracować od 9 w klasach, które mają 7, 8 lekcji - wtedy siedzielibyśmy w szkole do 16, a to dla mnie zło. I w Wawie większość firm pracuje od 9, więc korki przed 8 są dużo mniejsze. Ergo - póki dotyczy klas I-III i w dalekim CKMieście, może być:) |
malmar15 | 03-02-2010 18:17:37 [#5537] |
---|
100-letnia nauczycielka zdobyła dyplom licencjata
100-letniej
staruszce udało się tuż przed śmiercią zrealizować marzenie życia -
zdobycie dyplomu wyższej uczelni. Pani Richardson Amsen, nauczycielce i
wieloletniej dyrektorce szkoły nie udało się tego zrobić wcześniej z
powodu pogorszenia wzroku.
Harriet
Richardson Ames w 1931 roku ukończyła dwuletni kurs nauczycielski na
uczelni w Keene. Najpierw uczyła w jednoklasowej szkole w South Newbury
w stanie New Hampshire, a później przez 20 lat była dyrektorem szkoły w
Pittsfield. Tam też uczyła pierwsze klasy.
Przez
te wszystkie lata - jak podaje portal deser.pl - uczęszczała na zajęcia
na Uniwersytecie New Hampshire, college'u nauczycielskim w Plymouth i
college'u stanowym. Wszystko żeby zdobyć wyższe wykształcenie.
Niestety
w 1971 roku musiała przejść na emeryturę z powodu pogorszenia wzroku i
przerwała naukę. Dyplom licencjata udało jej się zdobyć dopiero po
kilkudziesięciu latach, po tym jak władze college stanowego doceniły
jej starania i uznały, że należy jej się dyplomu. Dzień po uroczystości
staruszka zmarła.
A tu wywiad: http://deser.pl/deser/1,97052,7502609,100_latka_zdobyla_dyplom_uczelni__Nastepnego_dnia.html
|
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 03-02-2010 18:27:06 [#5538] |
---|
Trzeba się poważnie zastanowić czy warto studiowac
"Dzień po uroczystości
staruszka zmarła" |
bosia | 03-02-2010 19:05:07 [#5539] |
---|
ciekawy sposób na odejscie
|
beera | 03-02-2010 19:24:18 [#5540] |
---|
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/395170,szkola_sama_przygotuje_wzor_swiadectwa_ukonczenia_klasy.html
i fragment:
– To bardzo dobre zmiany. Będzie można na nim umieścić elementy charakterystyczne dla danej szkoły, np. logo. Dzięki temu również uczniowie będą czuli się bardziej związani ze swoją szkołą – uważa Jacek Rudnik, dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 3 w Puławach.
Świadectwo promocyjne nie ma znaczenia formalnego, bo nie jest wykorzystywane w obiegu szkolnym. Jeśli uczeń zmienia szkołę przed jej ukończeniem, dyrektor do nowej placówki przesyła jego arkusz ocen. To on formalnie potwierdza osiągnięcia ucznia. Dlatego część dyrektorów uważa, że obowiązek wydawania świadectw na zakończenie roku może być w ogóle zniesiony.
Joanna Berdzik, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, zauważa jednak, że skoro nawet uczestnicy jednodniowych kursów otrzymują certyfikaty, to tym bardziej uczniów nie można pozbawić świadectw. Podkreśla, że każdy uczeń na zakończenie roku szkolnego powinien dostać coś, co będzie zwieńczeniem jego całorocznej pracy.
|
AnJa | 04-02-2010 03:25:56 [#5542] |
---|
u mnie ja
dzieciaki licealne mądre już są- umieja przewidzieć co będzie jak wygrają
albo jak otworzą dziób czy bezczelnie uśmiechną się, kiedy w gambicie poświęcę króla jednoczesnie laufra regentem mianując |
Gaba | 04-02-2010 06:31:31 [#5543] |
---|
"każdy kto już wie, co jest najlepsze w edukacji, gotów jest je narzucić innym, a to prowadzić do totalitaryzmu" k. Popper.
A ja chciałabym obowiązkowego brydża dla wszystkich gimnazjalistów, u nas mogę uczyć ja... wist odwrotny z dubletu w młodszym kolorze... zamiast dzień dobry.
|
Marek Pleśniar![](http://oskko.edu.pl/forum/myimg/z_10.jpg) | 04-02-2010 09:48:47 [#5544] |
---|
ja uważam że obowiązkowo powinny być w szkole lekcje kajakarstwa i grania na gitarze
w każdej szkole w kraju żądam
|
AnJa | 04-02-2010 21:32:35 [#5546] |
---|
nie wiem, o co chodzi- ale wolałby jednak jakieś bardziej miarodajne źródło informacji |
bosia | 04-02-2010 21:42:56 [#5547] |
---|
u nas grają w szachy
mamy nawet zawody powiatowe
ma też kto uczyć i nawet chce |
AnJa | 04-02-2010 22:34:27 [#5549] |
---|
no- informacja jakby podobna
znaczy- nie wiem o co chodzi
wiem co nas czekać bedzie za niedługo w ponadgimnazjalnych - bloku humanistycznego historyk da raczej radę uczyć - choć pewnie bedzie mózliwośc w dużych szkolach i przy kilku grupach róznego zestawiania modułow
wg nauczycieli przyrody jednak jednoprzedmiotowiec może nie dac rady - wiec jakieś przygotowanie przydaloby się- chyba, że rózni nauczyciele będa uczyć róznych modułow w ramach jednego bloku
inna kwestia to przygotowanie nauczycieli do pracy z uczniem nietypowym - i tu na pewno sporo nam brakuje
pewnie- po rocznej podyplomówce fachowcami nie będziemy - ale na razie wydaje mi się jest niedobrze z tym
jeśli więc jakas kasa na podyplomóki będzie - to dobrze
między bajki (te o żelaznym wilku) proponuję jednak włożyć informacje, że MEN wprowadzi regulacje, które beda skutkowac wyrzucaniem z pracy nauczyciela mającego kwalifikacje kierunkowe bo nie podjąl próby zdobycia drugiej kwalifikacji |
|