Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Dyrektor chce mnie zwolnić.
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]
AnJa06-06-2008 14:21:03   [#151]
troszkę się spóźniłem- zerwał mi się net, więc wpis troszkę nie w kursie dieła
zgredek06-06-2008 14:27:38   [#153]
będą z Ciebie ludzie Sylwio:-)
ewa06-06-2008 14:28:00   [#154]
zaraźliwe jakieś toto
;-)
Marek Pleśniar06-06-2008 14:30:46   [#155]
Kolega AnJa nader udatnie, sciśle i jednoznacznie ujał to co ja myslę o omawianym zagadnieniu
Marek Pleśniar06-06-2008 14:32:27   [#156]
w zasadzie załuję że nie potrafiłem własnie tak tego ując;-)
hania06-06-2008 14:43:48   [#157]
moje dziecię na "misjach "było
i robiło z powołaniem to co robiło
i robi dalej choć chwilowo tu
a misyjnie leci 1 VII do peru:-) spowrotem znaczy się
znaczy - misja zaraźliwa jakaś jest;-)
hania06-06-2008 14:46:10   [#158]
zaśmieciłam prywatnością - sorry
rozumiem jej "misję" coraz lepiej
i podziwiam zapał (młoda jest było nie było)

osobiście na mój zawód patrzę coraz częściej jak na zawód a nie li tylko misję
chociaż, patrząc na pensję....;-)
beera06-06-2008 14:47:21   [#159]

Andrzej dotknął w pewien sposób tego, co jest problemem.
Ośmieszamy pojęcia - patriotyzm, szacunek, misyjność, potem, by w kursie dzieła być musimy zachowywać dystans pełen pobłażania lub w ogóle dystans.

I to jest pierwsza racja

Druga to jest ta, która nagle zauważyłam w poście Marka, po jego "suplemencie" - tak, misja  dotycząca organizacji to jest co innego niż "misja osobista"

Ta dotycząca organizacji jest wspólna - wydyskutowana i co istotne posiada zgodę organizacji na siebie. Ona w części polega na wspólnych wartościach i jest czymś w rodzaju

Misja indywidualna, to rzeczywiście coś innego -i chyba i  dla mnie jakby mniej "strawialna"

Czy lubię "ludzi z misją"? Chyba mnie wkurzają;)

ewa06-06-2008 14:49:11   [#160]
najprawdziwsza prawda asiu :-))
hania06-06-2008 14:55:49   [#161]
prawda asiu
misja mojej eli- to misja jej organizacji, którą przyjęła jak swoją....

ewa - chwilę przerwy mam :-)
AnJa06-06-2008 15:05:56   [#162]
Hania - to co robi Twoje dziecko to najzwyklejsze w świecie zaspokajanie jej potrzeby bycia potrzebnym - nietypowa, bo mocno wysoko w maslowowskiej hierarchii jest ta potrzeba umiejscowiona- ale to nie misja.

Bo jakos nie wierze by dziecko takich rodziców jechało do "dzikich" by dźwigając kiplingowskie "brzemię białego człowieka" nieść im dobrodziejstwa europejskiej cywilizacji.

Co do ośmieszania- mam wrażenie, że jakoś na szczęście od jakiegoś czasu przestajemy to ośmieszać - nawet zaczynam z pewnym zainteresowaniem zmierzającym do szacunku patrzeć na tych małolatów rozwieszających przed meczem flagi, zakładających czapeczki, malujących się w barwy narodowe

Że mi do do piwa nie pasuje? Cóż...
hania06-06-2008 15:10:29   [#163]
znaczy- że inne potrzeby ma zaspokojone:-)
chwała ci panie:-)
AnJa06-06-2008 15:14:20   [#164]
akurat

owszem- Maslow uważal. ze te potrzeby sie rodza w miarę zaspokojenia niższych

ale już dawno uznano, że nieprawda to - ot, mamy i te wyższe od zawsze, tyle, że u większości te niższe wytłumiły je

więc się nie ciesz za bardzo:-)
hania06-06-2008 15:17:33   [#165]
no,rację masz, kasy jej zawsze brakuje:-)
czasu też....
i snu ostatnio jakby.....
sesja za pasem a tu inne rzeczy pochłaniają
tegie06-06-2008 17:03:43   [#166]
No i z przyziemnego tytułu wątku zrobił się osobliwy "oeskakowski" aeropag z niebanalnymi wnioskami:-)Poszerzę więc ich zakres i ja.Najpierw ad personam.Marku - a propos #143. Owo określenie - moim zdaniem - jest zbędne, bo musiałby je umieszczać każdy(prawie) wypowiadający się na forum.Natomiast jako ciekawostkę dodam, że w późniejszych wypowiedziach dokonała się - moim zdaniem:-) owa synteza wymieniona w #148.Szanuję twoją awersję do słowa misja, choć zauważam dość ciekawe zróżnicowanie jego definicji w późniejszych wątkach.Każdy - moim zdaniem:-)ma prawo przyjąć jej szersze lub węższe znaczenie, pragmatyczne lub duchowe, byleby nie zaciemnić efektu końcowego do którego uparcie będę wracał - służenie z profesjonalizmem i sercem drugiemu człowiekowi.
Power406-06-2008 17:54:51   [#167]
Postanowiłam nie zaciemniać efektu końcowego wątku.
Jestem pod wrażeniem.
tegie06-06-2008 17:56:05   [#168]
:-)
Adaa06-06-2008 21:27:54   [#169]

generalnie licza sie czyny nie słowa...

i czesto tak jest,że mamy do czynienie ze wspaniałym człowiekiem, który wiele dobrego zrobił dla innych ludzi/organizacji...i on zielonego pojecia nie ma, ze jakąs misje ma:-)

ot tak naturalnie to mu wychodzi

bez tej kolorystyki i egzotyki ideologiczno- frazeologicznej jest znacznie czytelniej:-)

ot - robi ktos naprawde dobra robotę - to chyba rozumieją wszyscy

a swoja drogą jesli juz o misje chodzi, to zauwazyłam,że czeste jest : jak komus cos wyjdzie to i misje zaraz ma ( ta kolejność)

;-)

sorry, ale jestem raczej praktyczna niż ideologiczna

jatoja06-06-2008 22:00:10   [#170]
Ja bym polemizowała: częściej jak komuś coś NIE wychodzi, to i zaraz misję ma na usprawiedliwienie. Po ekstremach misja, znaczy, chadza ....
Adaa06-06-2008 22:04:04   [#171]
to też, ale juz nie chciałam komplikować:-)
Adaa13-06-2008 22:33:27   [#172]

podobny przypadek jak Gochy ...

poniewaz zatrudniam polonistę zgłosiła sie dzis do mnie nauczycielka...

kontraktowy, w poprzedniej szkole zatrudniona na czas okreslony do 31.08.2008 (nie zastepstwo, nie organizacja) przez dwa lata z rzędu - ba nawet staz na mianowanego jej tam otwarto

wczoraj powiedziano jej,ze nie bedzie dla niej zatrudnienia - szkoła dała ogłoszenie o naborze ( na jej miejsce):-) 

i załamana szuka pracy, bo stazu jej zostało 9 miesiecy...i chcialaby chociaz na ro gdzieś by ten staz dokończyć

dyrektorka po prostu zatrudnia wszystkich tylko na rok - i mianowanych i kontraktowych, nawet umowy maja tak zrobione, ze podpisuja nauczyciele,ze sami tego chcą- inaczej nie ma zatrudnienia;-)

i ta skołowana nauczycielka oczy wywaliła gdy jej powiedziałam, że została zatrudniona niezgodnie z prawem...i w skutkach prawnych ta jej umowa jest na czas nieokreslony...

chyba poszla z tym do swej dyrektorki bo po rozmowie telefonicznej od tejże usłyszałam (złośc w głosie), że robię koleżance dyrektorce niedźwiedzią przysługę

tak...zawód - dyrektor ( od zawodzi)

no...taki podobny przypadek podałam, bo gdzies na tym watku powstały watpliwosci co do tego czy Gocha przedstawia cała prawdę...

jak widac nie tylko Gocha ma/ miała problem

i z drugiej strony...naprawdę smutne jest to,ze nauczyciele tak kiepsko znaja prawo

 

 

 

 

AnJa13-06-2008 22:38:53   [#173]
a dyrektorki znają niekiepsko?

świadomie formę żeńską stosuję- bo wiem,ze samce znajom!
Adaa13-06-2008 22:41:24   [#174]

ale dyrektorka zna !...tylko "skorzystała" z nieznajomosci nauczycielskiej

samce niech pomyslom:-)

jerzyk13-06-2008 22:45:16   [#175]

nad czem niech samce niech pomyslom?

Adaa13-06-2008 22:48:47   [#176]
niech pomyslom o mnie na ten przyklad;-))
jerzyk13-06-2008 22:53:22   [#178]
a co komu do jemu, jak jemu do komu nic? :-)
eny13-06-2008 23:00:04   [#180]
ha! a jak już się nie zna prawa to przynajmniej forum OSKKO trza czytać. Zawsze to mówiem i przez tom mondrzejsza;-))
Magosia14-06-2008 13:34:36   [#181]

Nie było mnie przez wieczorów parę - stąd dopiero teraz...

I dygresyjnie będzie , ale muszę ..:-)

Najukochańszy moj wiersz, mój od młodości :

Jasnorzewskiej  "Kto chce bym go kochała..." (#141)

- w życiu bym nie pomyślała, że w takim watku, na takim Forum, cytowany przez Faceta..tak bardzo pasuje...

Dziękuję Marku:-)

A misji, posłannictwa i wizji..też nie lubię;-)

Na szczęście lubię to co robię, i robię to, co lubię ( to za Kotarbińskiem ) i czuję się za to odpowiedzialna.

POzdrawiam :-)

tegie14-06-2008 14:22:22   [#182]
"Misja życiowa
Napisała: joanna
poniedziałek, 09 czerwiec 2008

O tym jak ważna jest misja, wizja i dobrze opracowana strategia, wie chyba każda poważna firma. Pisze się o tym w wielu podręcznikach o zarządzaniu, uczą o tym w szkole i na studiach.

Tylko dlaczego przez kilkanaście lat szkolnej edukacji nikt nie mówi nam jak ważne jest uświadomienie sobie własnej misji życiowej?

Misja to..

Misja to inaczej nasze życiowe posłannictwo, coś co nadaje sens i kierunek naszym działaniom, dążeniom i celom.

Jak bardzo może zmienić życie jasne i precyzyjne określenie misji życiowej, wie tylko ten, kto ją określił!

Problem w tym, że czasem nie do końca wiemy, co jest naszym życiowym posłannictwem i jak je odkryć. Szukamy, błądzimy, czasem wydaje nam się, że wiemy co chcemy robić, a czasem oszukujemy siebie, że już odnaleźliśmy sens życia. To jednak rozwiązanie na krótką metę. Działa jak lek przeciwbólowy – usuwa objawy i na chwilę daję ukojenie, po pewnym czasie przestaje jednak działać, a wtedy boli jeszcze bardziej…



Życiowe role

Aby poznać i zrozumieć swoją misję , trzeba zajrzeć w głąb siebie, przestudiować swoje pragnienia, marzenia i cele. S. Covey proponuje, aby przyjrzeć się swoim rolom społecznym. Każdym z nas odgrywa wiele takich ról: żona, mąż, rodzic, pracownik, szef, chrześcijanin… Kiedy dokładnie się im przyjrzymy, wyodrębnimy i opiszemy poszczególne role, będzie nam łatwiej określić życiowe posłannictwo. Ponadto da nam to odbicie naszego własnego życia, tego jak wygląda teraz i jak chcemy, aby wyglądało.

Spisana deklaracja

Ważne jest to, aby swoją misję zapisać i pracować nad nią. Nie da się ustalić życiowego posłannictwa w ciągu godziny, ani nawet jednego dnia. Czasem trzeba wielu dni, a nawet tygodni pracy nad sobą i odpowiedzi na wiele pytań . Gra jest jednak warta świeczki, gdyż misja będzie naszym życiowym drogowskazem. O wiele łatwiej jest pokonać wszelkie problemy, gdy mamy jasny obraz tego jak ma wyglądać nasze życie, jakie wartości nami kierują. Łatwiej jest wtedy rozwiązać wszelkie problemy, ustalić priorytety i realizować cele.

Cele

Tylko jasno wyrażona misja pozwoli nam określić cele, które będą wynikały z misji oraz przyjętych przez nas ról. Takie cele będą spójne z systemem wartości i przekonań, a co najważniejsze będą to cele każdego z nas - nie narzucone, nie skopiowane od kogoś - ale własne, świadomie wybrane cele."

Nie moje to, ale warte przemyślenia...może bardziej niż polemiki...Wiem, ze to górnolotne słowa, ale jest w nich sens.(Marku - moim zdaniem:-) Dlaczego koloryt naszemu słownictwu mają nadawać gazety i ten okrutny styl komunikatorów internetowych czy język nowomowy telefonów komórkowych???
Pozdrawiam serdecznie
Gocha130-08-2008 19:47:19   [#183]
Dziękuję za zainteresowanie moim wątkiem . W sądzie wygrałam i wcale nie było tak strasznie. Generalnie od września wracam do pracy na cały etat i umowę na czas nieokreślony.
AnJa30-08-2008 20:05:04   [#184]
co było do przewidzenia:-)

ciekawe tylko, po co dyrektorowi ta żaba była?
beera30-08-2008 20:35:28   [#185]
musiało byc niestrasznie, bo sprawa była pewniakiem:)
joljol30-08-2008 20:40:52   [#186]
Sprawa się wyjaśniła, ale wątek był przedni
dyrlo30-08-2008 20:42:18   [#187]
I ciekawość mnie zżera, czy będzie chłopiec czy dziewczynka? Gocha1 - co będzie, pochwal się.
hanabi31-08-2008 12:23:07   [#188]
trzymam kciuki żeby sprawa nie miała dalszego ciągu;), gratulacje dla Gochy
AnJa31-08-2008 12:40:30   [#189]
a dlaczego ma nie mieć dalszego ciągu?

niech ma

nawet niech to bliźniaki różnopłciowe będą- a co?

wtedy macierzyński dłuższy:-)

no bo dalszej pracy z tym dyrektorem to ja sobie nie wyobrażam- i to nie z winy Gochy
eny31-08-2008 13:33:20   [#190]
Ja podobnie jak AnJa.
Gocha fajnie, że masz pracę ale... nasunęła mi się od razu wątpliwość co do jakości tej współpracy. Z twego postu wynika, że będzie bardzo trudno i to właśnie z drugiej strony. Tego na dłuższą metę na pewno nie da się wytrzymać. Masz czas - szukaj czegoś na przyszłość
Maelka31-08-2008 13:49:23   [#191]

Proszę nie siać pesymizmu i nie straszyć Gochy. Zobaczycie, że współpraca będzie bardzo dobra, choc początki mogą być trudne.

I tej wersji, Gosiu, się trzymaj.

Powodzenia!

:-)

AnJa31-08-2008 13:53:34   [#192]
Żadne straszenie Gochy.

Teraz to dyrektor sie jej boi.

A bojący się i hmmmm... nie wiemjak to nazwać... małoroztropny? dyrektor to nadzwyczaj trudny partner
Marek Pleśniar31-08-2008 13:55:14   [#193]

nikt nie lubi mieć nieprzyjemnie w pracy bo potem te tam wrzody na żoładku itp

stąd warto sobie nawzajem dać szansę - pokazać że chce się normalności i jej się także spodziewać

Maelka31-08-2008 13:58:22   [#194]

Mam nadzieję, ze teraz to wszyscy marzą o świętym spokoju. Oboje do grudnia wytrzymaja, a potem czas zagoi rany.

Jeszcze jej kiedyś stołek wice zaproponuje, zobaczysz! Może ze złośliwości albo z braku rozsądku? A może...

;-)

Marek Pleśniar31-08-2008 14:21:54   [#195]

na wicedyrektora?

stawiam na złosliwośc:-)

Maelka31-08-2008 14:23:22   [#196]
;-))
Gocha103-09-2008 19:57:42   [#197]
Dziękuję Wszystkim!!! Będzie córka...albo synek (nie chciałam wiedzieć:)) A na dzień 3 września stosunki z dyrektorem są poprawne. Aby do grudnia, potem macierzyński, a w kwietniu zacznę szukać pracy na nowy rok szkolny. Pozdrawiam.
Maelka03-09-2008 20:03:15   [#198]

Się uśmiechaj i bądź miła (jeśli sie da). Kobieta w stanie błogosławionym moc wielka ma (szczury na nieprzyjazny dom zesłać może), więc z dobrych relacji korzystaj.

A z szukaniem pracy poczekaj.

Czuję, że za dwa, trzy lata zgłosisz się na forum jako wicedyrektor.

Wszystkiego dobrego do tego czasu!

:-)

momag03-09-2008 22:52:39   [#199]
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam cały watek...gratuluje Ci uporu i silnej woli. Przede mna teraz podobne historie. Pozdrawiam.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]