Forum OSKKO - wątek

TEMAT: no i co z tym Solcem Kujawskim??
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ]
AnJa28-01-2006 22:57:14   [#101]
1. moim zdaniem, to puszczanie mimo uszu stosujemy wcale często - i to dlatego, że tak POSTANOWILIŚMY

a pewien spór, który w swojej szkole zauważam, tyczy właśnie tego: puszczać, czy reagować

puszczanie jest karą pewnie dla każdego - tylko, co potem?

bo chyba wiadomość o tej karze powinna do kogoś instytucjonalnego dotrzeć - kogoś, kto umiałby ją wzmocnić (w tym np. wyjaśnić motyw akurat takiego zachowania karzącego)

2. podpisuję się pod wpisem asi (#96)

3. chciałby też podpisac się pod wpisem majki - nie mogę jednak. bo moim zdaniem, nie jest tak źle. można wyrazić -nawet przy tych ludziach!
bo system nie jest tylko zły - rzecz w atmosferze nieomylności budowanych przez namaszczonych na autorytety układaczy pytań, kluczy odpowiedzi z CKE i OKE (ja tylko o historii i wos)
i rzecz w niezrozumiałym dla mnie automatyzmie egzaminatorów sprawdzających prace wg klucza, z którym nie zgadzaja się
powtórzę się: gdyby niezgodną z kluczem odpowiedzi, a zgodną z moja wiedzą i moim mniemaniem o prawidłowości myślenia egzaminowanego ktoś zakwestionował - zrobiłbym aferę na całą medialną Polskę (mimo niechęci do skandalożernych mediów)
Marek Pleśniar28-01-2006 23:11:23   [#102]

anjoo;-) nie pasuje mi "puściłem mimo uszu" z "postanowiłem"

to dwie różne parafie

ps byłem w średniej szkole jedynym ananasem w grupie u księdza (oszywiśśie w salce katechetycznej przy kościele) który napisał pracę dość... jak na lekcję religii kontrowersyją i niezgodną z tym co ojczulek móił

ale się postarałem:-)

zacny ten człek mi spostawił 5 i go za to szanuję

AnJa28-01-2006 23:19:57   [#103]
mnie też

stąd świadome nawiązanie przez wielkie litery

i problem: postanawiać puszczać czy tylko puszczać

bo, z oczywistych względów, zauważam różnicę

a zuważam, bo zauwazyłem, że chyba wcale niedawno za często właśnie puszczałem
JACOL29-01-2006 17:30:29   [#104]

W zacytowanym przeze mnie podręczniku Gallowaya zaintrygowały mnie jeszcze i te słowa:

„Na dłuższą metę, to czy przetrwasz, czy nie, zależeć będzie od twojego nauczania. (........) Zapytał mnie czy znam „Taksonomię” Blooma i Krathwohla.

To pytanie z zakresu tzw. technologii kształcenia. Zastanawiam się, czy nasi nauczyciele mają na ten temat jakąś wiedzę...
Wątpię, szczerze mówiąc. Całe nasze srodowisko cierpii na deficyt tego typu wiedzy:

Gallowej w swojej książce stawia sobie cele, które chce zrealizować pisząc poszczególne rozdziały oto jedno z nich:

Rozpatrując sytuację, w której silnik samochodu "nie zapala" uczący (czyli nauczyciel, czytelnik książki - dop. J. ) potrafi wyjaśnić, dlaczego nie jest prawdopodobne, by zwymyslanie samochodu spowodowało uruchomienie silnika."

Ciekawy jestem ilu nauczycieli potrafiłoby rozwinąć zdanie Galloweya (moje ulubione). "Nauczanie to coś więcej niż prezentacja materiału i obarczenie uczniów odpowiedzialnością za jego przyswojenie" (t. I s.282)

Czy w naszym środowisku nauczycielskim jesteśmy w stanie rzeczowo rozmawiać o tym "coś więcej". O czym byłaby to rozmowa? Ile książek trzeba ze zrozumieniem przeczytać, aby rozmawiać np. o zaletach i wadach np. metody "opanowywania" w porównaniu z metodą powiedzmy "recepcyjną".

Kogo w ogóle to interesuje? Kto rozumie praktyczne znaczenie takich rozmów?

Jeszcze jedno zdanie z Galloweya:

"... nauczyciele, aby stac się jak najbardziej pomocni, muszą być jak najbardziej ścisli, mieć jasno określone cele, umiejętnie posługiwac się stosowanymi przez siebie metodami, a jednocześnie byc otwarci, uczciwi i opiekuńczy" (t.I s. 22)

Ja jakoś nie widzę, aby nauczyciele byli ściśli i świadomie posługiwali się jakimiś metodami... Jeżeli posługują sie metodami to najczęściej niestety nieświadomie, a  to co robią to właśnie prezentują materiał i obarczają uczniów odpowiedzialnościa za jego przyswojenie....

Janusz Pawłowski29-01-2006 17:42:40   [#105]

Rozpatrując sytuację, w której silnik samochodu "nie zapala" uczący potrafi wyjaśnić, dlaczego nie jest prawdopodobne, by zwymyslanie samochodu spowodowało uruchomienie silnika

No nie wiem ...
Wiele lat temu, jak mi nie chciał zapalić stary polonez, to mówiłem do niego: "No k... zapalaj kupo złomu!" - zwykle skutkowało.
Wracając zaś do tematu - Solca Kujawskiego - jak ta metoda zawiodła, zawsze skutkowało popchnięcie go.

JACOL29-01-2006 18:45:07   [#106]

AnJa pyta:

spór, który w swojej szkole zauważam, tyczy właśnie tego: puszczać, czy reagować

puszczanie jest karą pewnie dla każdego - tylko, co potem?

Z każdej kary trzeba umieć sie wycofać i zastąpić ją dobrym nauczaniem. Bez porządnego nauczania ignorowanie doprowadzi w klasie do anarchii myślę...

 

Janusz, na prawdę myślisz, ze w Solcu Kujawskim popchnięcie poskutkowało?

Janusz Pawłowski29-01-2006 18:48:34   [#107]
Jacol, naprawdę myślisz, że ja tak myślę?
JACOL29-01-2006 19:27:56   [#108]

sorry Janusz

Ale ja też klnę i walę pięścią w kompa jak nie chodzi, i pomaga....!

:-)

Doris29-01-2006 20:03:32   [#109]

pani dyrektor

Pani dyrektor z Solca Kujawskiego, która tak "doskonale" poradziła sobie z problemem powinna rządzić,  ale w szkole gdzie nie ma nauczycieli i uczniów. Nie ma to jak sprawne  wyrzucanie!!! Ciekawe, że nikt się nie przypatrzył Jej kompetencjom i sposobom zarządzania. A przecież to prawdziwy maczo! Ciekawa jestem co zrobiła wcześniej, aby wpłynąć na zachowanie tych chłopców?
Gaba29-01-2006 20:13:11   [#110]
Doris, Ty wiesz, co powinna zrobić - napisz... tak spod serca, udziel rad.
Doris29-01-2006 20:26:00   [#111]

Przede wszystkim wyobrażam sobie radę na której w demokratyczny sposób wyrażają swoje opinie nauczyciele, samorząd uczniowski. Byłaby jedyna okazja do wspólnego ozwiązania tej sprawy. Najlepiej jakby taką radę prowadziła nie pani dyrektor, tylko Jej głos byłby na równi z innymi .Może wizyta jakiegoś psychologa , który poprowadziłby taką radę byłaby najwłaściwsza.

Doris29-01-2006 20:27:50   [#112]

Zapomniałam o radzie rodziców.

Oczywiście na takiej radzie powinni być też przedstawiciele rodziców
rzewa29-01-2006 20:31:16   [#113]

to nie byłaby wtedy rada

a zebranie i to nie tylko nauczycieli...

I takie wspólne gadanie rowiązałoby problem?

To czemu zawalił się poprzedni system? Tam stosowano takie postępowanie nagminnie...

Doris29-01-2006 20:37:33   [#114]

To co zrobiła telewizja publicznie, mozna było sobie na spokojnie zafundować bez niej. Czasami (a nawet często) dobrze jest usłyszeć co inni sądzą na dany temat.

Nie przypominam sobie,żeby poprzedni system coś takiego robił, ale może jestem za młoda.

Doris29-01-2006 20:42:41   [#115]

poprzedni system

Krótko pracowałam w poprzednim systemie ( za Mazowieckiego?) i pamiętam jedno: więcej uczyłam a mniej sprawdzałam "przyrost wiedzy" w niekończącej się liczbie durnych sprawozdań. Kiedyś mówiło sie o uczniu, teraz kiedy mamy się spotkać, żeby opracować jakąś "ankietę".
Janusz Pawłowski29-01-2006 20:50:41   [#116]

To mówisz, Doris, że trochę uczyłaś w poprzednim systemie - za Mazowieckiego?
Hm ... Krzysztof Kolumb ... prawie polski uczony ... taaa ...

Adams13529-01-2006 20:51:28   [#117]

Jacol

To o czym wyżej piszesz jest sporą  przypadłością licznej grupy nauczycieli polskich szkół. Ogólne rozprężenie w wychowaniu dotarło również do Polski. Reformatorskie pomysły, fachowców na jedną kadencję z gimnazjami, robią swoje. Zaściankowo - totalitarny system zarządzania oświatą, kształcenie nauczycieli systemem powielaczowym z nikłym uwzględnianiem realiów współczesnych czasów, pauperyzacja zawodu i z tym związany spadek jego prestiżu, to niektóre z wielu przyczyn. Nie żyjemy w społeczeństwie typu rolniczego gdzie pozyskana wiedza starczała do końca życia. Ani w społeczeństwie typu przemyslowego, gdzie cykl życia produktu liczony był w latach. Teraz produkt jest nieaktualny po kilku tygodniach , miesiącach. Szkoła jednak uczy po staremu jakby życie było wieczne a wiedza nie przyrastała. Uczeń nie może być odkurzaczem do jej wchłaniania lecz bacznym obserwatorem dokonującym skutecznej selekcji w gąszczu danych i informacji. Kto ma go tego nauczyć? Mało refleksyjny nisko opłacony nauczyciel, który nasiąknął tym jak jego uczyli? Posłuszny wykonywacz jedynie słusznej linii okazyjnych pseudoreformatorów... Dlaczego pasjonaci, innowatorzy w polskiej oświacie mieli i mają taką niełatwą drogę, mimo polepywania ich po plecach a cichcem podkładania im nogi? Można znaleźć nauczycieli, którzy idą wlasną dobrą drogą i takich trzeba wspierać ale nie litościwie jako Judymów czy siłaczki, lecz jako wzorowych fachowców od kształcenia w czasach gdzie liczy się wiedza, a także należycie za to opłaconych. Płacowe widełki oświatowe wzięte z sufitu pachną bardziej starym dobrym systemem, gdzie wszystkim po równo, niż rozsądną zapłatą za posiadane kompetencje i efekty pracy. Wypalają się najszybciej ci, którzy muszą się poruszać w zawistnym nieraz tłumie nijakich - BMW. Bądźmy jednak dobrej myśli. OSKKO wybrało dobry kierunek :) .
JACOL29-01-2006 20:54:52   [#118]

DORIS NAPISAŁA:

Ciekawe, że nikt się nie przypatrzył Jej kompetencjom i sposobom zarządzania.

Doris czy mogłabyś przedstwić jakie wydług Ciebie kompetencje (umiejętności) w zakresie zarzadzania powinien miec dyrektor i jaki sposób zarządzania uważasz za najlepszy? Jakie sposoby zarządzania wyróżniasz?

Janusz Pawłowski29-01-2006 20:57:26   [#119]
To mówisz, Jacol, że jesteś tego ciekaw? :-)))
JACOL29-01-2006 21:00:42   [#120]
Nawet bardzo! Od kilku lat się sam nad tym zastanawiam. Czasem myslę, że jestem sam.... A tu Doris o tym też myśli....
DYREK29-01-2006 21:02:44   [#121]

dla uściślenia

Pani dyrektor po wydarzeniach poprosiła RP o wyrażenie wotum zaufania (lub nieufności). RP większością głosów postanowiła dalej zaufać dyrektorce.
Gaba29-01-2006 21:13:12   [#122]

Doris, nie wiem, co powinna zrobić dyrektroka spod Solca, wiem, co bym zrobiła sama. Za szarpanie ucznia oddałabym sprawę do Komisji Dysc., unikałabym mediów (jakos mi zadra zapadła - media nie są od spraw szkolnych, ferują łatwe, szybkie wyroki), problemem jest jednak i to, że to uczniowie nakręcili nauczyciela, sprowokowali i wypuścili - po powzięciu tej informacji prosiłabym mediatora, gdyby był.

 

Do tej pory zaś nie wiem, czy się p. zwolnił, czy go zwolniono - taki oto szum powstał i mętlik w mej głowie.

Narady plemienne... chyba nie są za dobre, natomiast namysł, przeprcowanie emocji... chyba tak. Tu powinien paść impuls do dalszej pracy.

- dziś pan wraca do szkoły, przyjęła go ta sama pani dyrektor, mądrzejsza o doświadczenie, nauczyciel jest dojrzalszy zanim podniesie ręce na smarkacza to... się dobrze zastanowi... - potrzeba jest dyskusja w kilku kręgach:

a) zainteresowanych, dyrektorka i nauczyciel (relacje i oczekiwania wobec zachowań nauczyciela), dzieci, którzy wypyściły i nauczyciel, który dał sie wypuścić,

b) mediów... nad ich rolą (w kontekście np. słów Ojca Św. o roli mediów)

c) oświaty...

syrenka29-01-2006 21:18:20   [#123]
Gaba, co w Twojej szkole ma zrobić nauczyciel w obliczu takiego zachowania ucznia?
rychoo29-01-2006 21:19:56   [#124]

szkolenia !

GN pisze:
"Spora grupa nauczycieli z długim stażem pracy zwyczajnie nie bierze udziału w szkoleniach, bo uznajeje że to jest im niepotrzebne. Może rzeczywiście niektórzy mają rację."
Zgadzam sie z Twoim spostrzeżeniem!!!
Spójrzmy wpierw, kto te szkolenia prowadzi?
Najczęściej, są to panie, mocno trafione "pazurem czasu", które kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat temu przestały czynnie uprawiać rolę nauczycielsko - wychowawczą. Zabunkrowały sie w różnychWOM-ach, ODN-ach i innych tam CKN-ach, przepisują lub wymyślają swoje często nieprzystające do życia teorie i to w bardzo nudny sposób!!!
Przypomnijcie sobie te śmieszne kursy, warsztaty, szkolenia związane z naszym "owczym pędem" . . . do teczek . . .
Kto, co z tych "studni wiedzy" wyjął oprócz często durnowatego zaświadczenia?
Co komu z tych "teorii" sie dzis przydaje albo przydało!?
Dlatego doświadczeni nauczyciele, z dużym stażem wychowawcy, wolą surfować po Internecie i wyszukiwać tego czego najbardziej poszukują, co jest im najbardziej potrzebne. Siedzą wreszcie na forum OSKO . . .
Moze to zabrzmi jak anegdota, ale oparte jest na fakcie.
Zostałem wręcz zobligowany do udziału w szkoleniu n/t nowych koncepcji wychowawczych.
Ponieważ interesuje mnie to od dawna i miałem pościaganych w pdf-ie troche opracowań, to przejrzałem je raz jeszcze i pojechałem na . . . dokształt.
Wyobraźcie sobie, ze pani głosiła "słowo boże" ani razu nie wspominając skad to wszystko wie. Co więcej dawała do zrozumienia, że to sa jej przemyślenia, obserwacje i wręcz wyniki badań . . .
Ludzie słuchali tego jak "łowce grzmotów".
Zadawali mnóstwo pytań, pani rosła, i rosła aż zwróciła uwagę na mnie /bo sie głupio usmiechałem/ i odpytała "A pan nie ma do mnie pytań?"
Odpowiedziałem: "Nie mam pytań ale mam dla pani "cenną" radę, przechodza szanownej pani obok nosa wielkie pieniadze, bo bez pani wiedzy, jacyś amerykańscy i niemieccy pedagodzy już od lat 40-tych wszystko od pani przepisują . . ."
Pani ogłosiła "komniec zajęć"
Ale ten szkoleniowy taniec niestety trwa . . .
JACOL29-01-2006 21:21:22   [#125]

gaba,

może się mylę, ale myślę, że podstawowym problemem tej szkoły była nieumiejetność prowadzenia dyskusji... Myślę, że o najważniejszych problemach wychowawczych tam nie dyskutowano. Stąd gwałtowna reakcja pani dyrektor, zapewne nie była wczesniej świadoma jak mogą zachowywać się uczniowie. Zwykle słyszała z ust nauczycieli, że nie ma problemów, że jak są, to pod kontrolą, że nauczyciele doskonale dają sobie radę....

Jak nauczyć grona pedagogiczne rozmawiania o tym co się nie udaje, z czym nie dajemy sobie rady?

DYREK29-01-2006 21:27:32   [#126]

syrenka

Można było zignorować. Po zakończonych zajęciach zaprosić na rozmowę do dyrektorki. Jeżeli by odmówił, iść samemu i poprosić o wezwanie ucznia. Dalej rozmowa z uczniem w obecności dyrektorki. Na następnych zajęciach poinformować pozostałych uczniów.
syrenka29-01-2006 21:28:31   [#127]
I jaka kara?
rzewa29-01-2006 21:34:01   [#128]

zignorowanie

byłoby własnie najdotkliwszą karą - przeciez oni zrobili to dla poklasku gawiedzi i pokazania na co to ich stać i... odnieśli sukces w 100%! A nawet więcej, bo taki o którym im się nawet nie śniło...
syrenka29-01-2006 21:36:01   [#129]
Czyli uczeń rozbija lekcję, a jedyna rada dla nauczyciela: zignorować?
Gaba29-01-2006 21:36:39   [#130]

co ma zrobić i co robi... - przyjść do mnie, problem dzielony na pół jest zawsze mniejszym problemem lub trzeba iść do pedagoga (my mamy szkolnego negocjatora, babka chodzi na treningi - nie mamy rzecznika praw uczniowskich, mamy uniwersalnego negocjatora), parę razy próbowali coś nauczyciele załatwić z różnym skutkiem, bywało, że mi się bardzo rozwiązania nauczycielskie nie podobały, bardzo. W tamtym roku ja spartoliłam jedną sprawę przez dziewczynke, która po rozmowach ze mna kłamała klasie i przekazywała inne infomacje, az mi nerwy puściły. 10 razy tłumaczyłam a dziewczynka co innego.

Jeżeli nauczyciel upiera się załatwiac po swojemu, załatwia. Bywa, że się nie podpisuję - sama bym zrobiła inaczej.

Czy rozmawiam... z nauczycielami - w zasadzie tak, ten, kto chce zawsze mnie znajdzie, bywa, że to nauczyciel ukrywa wstydliwie problem, bywa, ze juz jest tak spartaczony, że się nie da prawie nic odkręcić. Stale się coś dzieje. Te umiejętności są za słabe na potrzeby.

 

Mówicie słabe szkolenia, oj, to prawda - zamówilismy treningi, zgodnie z potzremai, wg wskazań nauczycieli na jedno przyszłó aż 6 osób, opadły mi ręce.

Mamy też takich, którym... chyba powieniem, by sobie zmienili zawód - bo z tej mąki chleba nie będzie. Nie każdy musi być byc nauczycielem, myślę, że będą szczęśliwsi, gdy odejdą, choć jeszcze o tym, nie wiedzą.

Marek Pleśniar29-01-2006 21:39:05   [#131]

Dlatego doświadczeni nauczyciele, z dużym stażem wychowawcy, wolą surfować po Internecie i wyszukiwać tego czego najbardziej poszukują?

 

:-)

bo to fajny sposób

syrenka29-01-2006 21:43:41   [#132]
Jaka kara dla takiego gimnazjalisty?
JACOL29-01-2006 21:56:17   [#133]

Jaka kara dla takiego gimnazjalisty?

To chyba nie jest takie istotne, jak myślę...
Gaba29-01-2006 22:00:18   [#134]

kara nie jest istotna, a dlaczego?

choć byłoby dziwnie, ukarać jednego... - a może juz nie trzeba, bo się wszyscy ukarali, juz sama nie wiem.

Idę spać.

DYREK29-01-2006 22:12:55   [#135]

Często u podłoża aroganckiego zachowania leży następujący mechanizm: udowodnienie sobie i innym, że jest się odważnym, zwrócenie na siebie uwagi otoczenia. Kary nie likwidują tego typu wykroczeń. Wręcz przeciwnie, działają często jako wzmocnienie dodatnie. Uczeń osiągnął cel, zyskał podziw rówieśników, zwrócił na siebie uwagę.

Z: http://www.vulcan.edu.pl/eid/archiwum/2001/09-10/miejsce.html

maeljas29-01-2006 22:27:03   [#136]

prowadzimy w szkole

nauczanie równoległe - czyli takie prowadzenia lekcji, która łączy w sobie nauczanie, wychowanie i kontrolę zachowania - wszystko to w oparciu o techniki behwioralne.

Generalną zasadą nauczania równoległego jest wzmacnianie uczniów  - jakże trudno nauczycielom przychodzi udzielenie pochwały: "za co mam go chwalić - jego obowiązkiem jest się zachowywać porządnie" - takie komentarze towarzyszyły nam na początku -  przecież my - nauczyciele głównie koncentrujemy się na złym zachowaniu.

Integralną częścią nauczania równoległego jest interwencja :

określenie "interwencja" dotyczy wszystkiego, co się robi i mówi aby zwrócić lub skupić uwagę uczniów

Jedną z form interwencji jest przywołane przez Jacola " ignorowanie"  - wyczucie, intuicja nauczyciela (dobrego nuczyciela) powinna podpowiedzieć czy tym razem " udam, że nie słyszłam"  "nie widziałam" - dzięki czemu nie wzmocnię złego zachowania słowem. ( Są i inne formy interwencji)

Gdy nie zadziała ignorownie stosujemy strategię ustanawiania granic.

I tu zaczynają się schody : bo skuteczna konsekwencja musi spełniać dwa warunki: 

-   powinna być realna do wykonania, (raczej zaraz ) (ciężko wprowadzać przy 30 osobowej klasie)

 - powinna być uciążliwa dla ucznia, w stosunku do którego chcemy ją zastosować oraz jej uciążliwość powinna być proporcjonalna do wagi wykroczenia.

A jakie konsekwencje stosujemy?

- pozbawiamy  przywilejów (które stosowane są jako wzmocnienia)

- zostawiamy ucznia w klasie na przerwie ( pod opieką nauczyciela) i każemy mu wykonywać proste, nudnei co tu dużo mówić  bezużyteczne zadanie - np. rysowanie przekątnych w kwadratach

- zostawiamy po lekcjach - tyle czasu, ile trwało zakłócające zachowanie

-zostawiamy po lekcjch, by przeprowadzić hiperkorekcję zachowania ( jeżeli nie można tego od razu przeprowadzić na lekcji) - czyli przećwiczyć zachowanie pożądane

 -zostawiamy po lekcjach, by uczeń odrobił pracę domową, której nie miał na lekcji

- itp.

Rodzice wyrazili zgodę....

Czasu zajmuje to dużo, bo jednak trzeba zostać z uczniem po lekcji...

Nie wszyscy  nauczyciele akceptują ten model  - bo prościej nakrzyczeć, wpisać uwagę i poskarżyć do wychowawcy...i pójść do domu.

Pewnie według niektórych łamiemy prawa ucznia...

beera29-01-2006 22:34:19   [#137]

http://oskko.vulcan.pl/konferencjaoskko03-2005/Jak%20zbudować%20systemBliżejDziecka.zip 

ten materiał z naszej poprzedniej konferencji ( wklejam jego fragment) dotyczy zachowań "przemocowych" u uczniow.

Jednak- moim zdaniem, bardzo jest czytelny do przelozenia na inne sytuacje w szkole.

Wobec tej sytuacji w Solcu tez- na pewno mieliśmy tam do czynienia ze wszystkimi tu opisanymi czynnikami

 

 

CZYNNIKI PRZYCZYNIAJĄCE SIĘ DO WZROSTU AGRESJI I PRZEMOCY WŚRÓD UCZNIÓW

 

 

Tolerancja dla zachowań przemocowych uczniów. Nauczyciele (i rodzice) tolerują "niegroźne" formy przemocy takie jak wyśmiewanie, przezywanie. Jest to sygnał dla wielu uczniów, że można tak postępować, a dla poszkodowanych, że nie mają co liczyć na pomoc.

 

 

"Samotność wychowawców". Wychowawca musi radzić sobie sam z problemem przemocy w swojej klasie. Często słyszy zdania typu "A twój Zbyszek znowu mnie obraził...", "Zrób coś z tą Beatą, ona jest niemożliwa". Brakuje zespołowego rozwiązywania problemów. Brakuje wsparcia ze strony innych nauczycieli. Skuteczne poradzenie sobie z trudnymi przypadkami wymaga pracy konkretnego zespołu (np. uczących w danej klasie) nauczycieli.

 

 

Niespójne metody. Każdy nauczyciel ma inne metody rozwiązywania problemu. Metody te różnią się czasem w istotny sposób. Mogą wprowadzać chaos i przekazywać uczniom sprzeczne komunikaty.

Brakuje komunikacji pomiędzy nauczycielami i uzgodnienia jednolitej strategii postępowania.

 

 

Przemoc nauczycieli. Nauczyciele używają przemocy jako metody wychowawczej. Czasem uważają, że jest to dobry sposób na  przeciwdziałanie agresji (np. wyśmiewają sprawcę, upokarzają go publicznie itp.) Często robią to "w dobrej wierze". Używanie jakiejkolwiek przemocy wobec dzieci jest niestety przyzwoleniem na jej stosowanie. Przemoc rodzi przemoc.

 

 

Sporadyczne interwencje. Interwencje wobec sprawców odbywają się sporadycznie. Brakuje konsekwencji w działaniach

nauczycieli. Brak nadzorowania zachowania sprawców. Sprawcy chodzą po szkole często bezkarni.

 

 

Stosowanie nieskutecznych, stereotypowych kar. Zamiast indywidualizacji kar, stosuje się przede wszystkim kary wpisane w szkolne dokumenty (np. uwagi, nagany, obniżanie stopnia, rozmowy z rodzicami itp.). Po pewnym czasie kary te przestają odnosić zamierzony skutek, uczeń przyzwyczaja się do nich.

 

 

Brak działań profilaktyczno-edukacyjnych wśród uczniów i rodziców.

 

 

Brak długofalowych działań wobec dzieci-sprawców uczących ich zastępowania agresji konstruktywnymi zachowaniami.

 

 

Lęk i bezradność nauczycieli wobec przemocowych zachowań dzieci.

 

Arwena29-01-2006 22:39:17   [#138]
Syrenka dopytuje się o kary za wybryki ucznia.
 
Powiedzmy sobie szczerze - we współczesnym systemie nie ma dla ucznia żadnej kary.
Mówię o praktyce, a nie o tym, co pięknie napisano w statutach.
Obniżenie oceny, nagana, przeniesienie do równoległej klasy?
Uczeń, który pozwala sobie na takie rzeczy, jak wsadzenie kosza na głowę nauczycielowi, statutowe kary ma ...
 
Musimy po prostu przyjąć to do wiadomości i z tą świadomością pracować dalej(albo zmienić zawód).
 
Muszę stwierdzić, że taka świadomość bardzo rozwinęła moje umiejętności wychowawcze.
Po prostu wiem, że muszę sobie poradzić tak, żeby nie dać się wyprowadzić z równowagi i jeszcze skłonić delikwentów do pracy. Wiem, że w przypadku ucznia, któremu raz coś "się zdarzyło" wystarczy rozmówka od serca, a w przypadku niektórych żadne statutowe kary nie zadziałają.
Marek Pleśniar29-01-2006 22:46:02   [#139]

znam całkiem sporo nauczycieli, przed którymi uczniowie czują... respekt. Mimo że ci nauczyciele nie szarpią ich  za rękaw

znam i Wy znacie taKICH

i nie sądzę by takiemu nauczycielowi przychodziło z jakimś trudem nakazanie czegoś uczniowi

Arwena29-01-2006 23:54:53   [#140]
Ja tam za szarpanie się nigdy nie brałam, bo mam metr pięćdziesiąt w kapeluszu i baba jestem.
Różne metody testowałam, ale z wyłączeniem siłowych.
Kiedyś np. stwierdziłam, że uczniowie o hm...niewysokim IQ i skłonności do agresji zaczynają się gubić, gdy się do nich mówi cicho, spokojnie i bardzo wyrafinowanym językiem, naszpikowanym wyrazami obcego pochodzenia.
 
A szkolenia różniste też odbywałam, ale były takie, jak opisuje Rychoo, czasami się tylko narażałam zadając nieodpowiednie pytania.
 
Ale ja mam chyba dużo szczęścia, bo przez wiele lat pracy nie spotkałam się z naprawdę chamskim i agresywnym zachowaniem ucznia, chociaż młodzież uczyłam różną (pamiętacie przyzakładowe zasadnicze szkoły zawodowe?)
JACOL30-01-2006 08:21:19   [#141]

gaba pyta: kara nie jest istotna, a dlaczego?

Po pierwsze: Jeżeli kara to, jak mówi mi moja wiedza, najmniejsza która będzie skuteczna. Lepiej dać karę za małą niż za dużą. Skuteczna, czyli taka, która zmniejszy prawdopodobieństwo wytapienia tego typu zachowań w przyszłości.

Ale nie o tym chciałem mówić....

Jak człowiek się zmienia? Ja myślę, że wtedy, gdy spotyka w swoim życiu DOBREGO człowieka. Zmiana zawsze dokonuje się w trakcie spotkania z innym człowiekiem (innymi ludźmi).

My sami zmieniamy sie na lepsze (dojrzewamy) właśnie wtedy, gdy inni widzą nasze wady (i wiemy o tym), muszą znosić je, jednak nas akceptują i potrafią dostrzec w nas jakieś dobro.

Wychowanie polega na asymetrii postępowania.

Rodzice jeżeli chcą dobrze wychować swoje dzieci powinni być ZAWSZE wobec nich OK - a zwłaszcza wtedy gdy dzieci nie są wobec nich OK.

Dyrektor powinien być zawsze OK wobec pracowników, a nie tylko wtedy gdy i oni są wobec niego OK - oczywiście gdy dyrektor chce mieć dobry zespół.

Tak samo nauczyciel wobec ucznia. Powinien być OK (akceptowac go) zwłaszcza wtedy, gdy uczeń nie jest wobec niego OK.

W tym wypadku myślę stuacja wymknęła się spod kontroli uczniom i naturalna KARA jaką dostali w postaci skutków swojego zachowania (np. dezapropada innych uczniów) moim zdaniem jest wystarczająca KARĄ.

Nauczyciel może pozytywnie wpłynąć na tych uczniów właśnie teraz, gdy będzie traktował ich OK - czyli tak samo jak innych.

To tak w skrócie.... Nie oznacza to, że nie uznaję KAR. Uważam jednak, że to narzędzie bardzo trudne do stosowania i powinno byc wyciągane w ostateczności.

Marek Pleśniar30-01-2006 09:03:34   [#142]

a najlepiej adekwatnie:-)

to narzędzie jak każde i podobnie jeśli nawet uwielbiamy nasz piękny młotek, to tylko osioł z tej miłości doń  wbija nim wkręty ;-)

to zetpetowskie porównanie pasuje zresztą do sytuacji, ponieważ jak już raz wbijemy te wkręty to tylko gwoździe pozostaje nam potem stosować

a jakie są dziury po gwoździach - to zdaje się kiedyś ktoś nam na forum wkleił - "opowieść o dziurach po gwoździach"*:-)

mimo to jednak znalazłoby się paru miłośników młotka uber alles w wychowaniu. Czasem powoduje to gniew a czasem łatwizna.

 

------------
*(macie ją gdzieś jeszcze? Bo nie mogę znaleźć a niezłą była:-)

syrenka30-01-2006 10:11:45   [#143]

Nie negując Jacola uważam, że doktrynerstwo w tego typu podejściu jest błędem i zaprzecza sprawiedliwosci społecznej. Mnie bardziej przekonuje Marek z Rzeszowa:
http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=1770&st=29

Dyrek cytuje:
Często u podłoża aroganckiego zachowania leży następujący mechanizm: udowodnienie sobie i innym, że jest się odważnym, zwrócenie na siebie uwagi otoczenia. Kary nie likwidują tego typu wykroczeń. Wręcz przeciwnie, działają często jako wzmocnienie dodatnie. Uczeń osiągnął cel, zyskał podziw rówieśników, zwrócił na siebie uwagę.

Nie zgadzam się z wymową tekstu. Może kary i nie likwidują, nie mogą być środkiem jedynym, ale wystąpić moim zdaniem muszą.

Maeljas:
Zaproponuję niektóre Twoje metody w mojej szkole.

Marek Pleśniar30-01-2006 10:25:22   [#144]
to Ty w końcu pracujesz czy nie pracujesz w szkole??
syrenka30-01-2006 10:32:19   [#145]
Odruchowo identyfikuję się ze szkołą, działając w RS :)
Marek Pleśniar30-01-2006 10:44:50   [#146]

baaaardzo pięknie:-)

dość trudno przyjmowany w Polsce postulat udziału rodziców w szkole. Ale pomału się to będzie zmieniać w miarę jak będzie postępowałą wymiana doświadczeń z innymi krajami Unii. Tak mniemam.

syrenka30-01-2006 11:09:29   [#147]
Nasze grono jest pod tym względem bardzo do przodu :)
JACOL30-01-2006 12:41:40   [#148]

SYRENKA NAPISAŁA:

Nie negując Jacola uważam, że doktrynerstwo w tego typu podejściu jest błędem i zaprzecza sprawiedliwosci społecznej.

Ja uważam, że wychowanie nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością społeczną. :-)

Kara nie uczy bycia lepszym. Kara hamuje negatywne zachowanie i jest suteczna jeżeli cały czas wisi nad uczniem. Czasami warto ją stosować, aby kontrolowac zachowanie ucznia, właśnie po to, aby się z niej wycofać ucząc ucznia zachowania właściwego. Uczenie to wyraża się głównie (choć nie wyłącznie) w dawaniu przykładu w dotrzymywaniu wierności zasadom.  Jak można uczyć dzieci nie palenia tytoniu samemu paląc? itp...

Kara, która ma na celu wyrównanie rachunków (sprawiedliwość) jest w moim przekonaniu antywychowawcza. Uczy, że kto ma władzę, ten może wymierzać sprawiedliwość, a kto jej nie ma dostaje po tyłku.

Nauczyciel musi mieć władzę, właśnie po to aby nie wymierzać sprawiedliwości. Gdy nauczyciel nie posiada władzy i nie ma możliwości jej egekwowania jest po prostu bezradny. Tylko silny nauczyciel może pozwolić sobie na ignorowanie negatywnych zachowan uczniów i będzie to wychowawcze....

Piszę chaotycznie, ale się spieszę strasznie....

Marek Pleśniar30-01-2006 13:00:42   [#149]

no fakt, nie doczytałem tego co syrenka

ej? a co to takiego "sprawiedliwość społeczna"?????

potwierdzam: "Kara nie uczy bycia lepszym"

na przykładzie;-) Boję się kar (punkty i strata  prawka - czyli chleba) ale jestem zapracowany dość i nie mam czasu jechać 90km/h

więc przed radarami zwalniam - bo się boję kary

ale zaraz potem przyśpieszam;-)

syrenka30-01-2006 13:17:06   [#150]

Kara nie uczy bycia lepszym, ale po pierwsze pomaga dorosłym uczyć dzieci bycia lepszymi, po drugie zło musi zostać ukarane, to już nawet w bajkach się dzieciom pokazuje i w życiu nie można temu zaprzeczać.

Oczywiście jest kwestia stopnia winy, okoliczności łagodzących (albo obciążających), wymiaru kary, zawieszenia jej na okres próby, czy nawet odstąpienia od jej wymierzenia, wszystko to powinno mieć jednak rzetelne uzasadnienie. Bezkarność mimo winy i braku rzeczywistej skruchy demoralizuje i dziecko, które zawiniło, i pozostałych również.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ]