Forum OSKKO - wątek

TEMAT: no i co z tym Solcem Kujawskim??
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ]
rychoo22-01-2006 22:54:52   [#01]
Przeciez to tragedia wychowawczo - pedagogiczna!
A zdarzyć mogła sie wszędzie!!!
zgredek22-01-2006 22:57:47   [#02]
no i co mamy z tym zrobić?
rychoo22-01-2006 23:01:53   [#03]
Mam wrażenie, że nas jako nauczycieli gimnazjów nie wyposażono w odpowiednie narzędzia oddziaływania na uczniów przechodzących przez bardzo złożony okres w swoim życiu. Tego twórcy reformy nie uwzglednili w swoich koncepcjach, niestety.
Ewav22-01-2006 23:03:57   [#04]
Cokolwiek zrobiłaby p. Dyrektor byłoby źle. Jeszcze dojdzie do tego, że dyrektora wybierać i zwalniać będzie ryczący tłum nastolatków.
zgredek22-01-2006 23:05:54   [#05]
matko - nie wyposażono? znaczy kto was - nauczycieli gimnazjów, nie wyposażył?
rychoo22-01-2006 23:09:34   [#06]
Myślę, że to, co o tym wydarzeniu przekazują media, to tylko skutki tego, co dzieje się w tej szkole, cos tam równiez pękło i sie rozlało . . .
Przeraża mnie zachowanie uczniów, którzy nie tyle popieraja "Zamorka" ile staja przeciw dyrekcji . . .
rychoo22-01-2006 23:15:44   [#07]
Nie wyposażyli owi "twórcy reformy oswiatowej", a niby kto?
Organizowano rózne kursy dla informatyków, plastyków, itp. a zapomniano o wychowawcach i skutecznej pracy wychowawczej, której efektem byłoby łagodzenie naturalnych konfliktów," buzowania hormonów", bo to daje się zauważyć w tej soleckiej i nie tylko sytuacji . . .
zgredek22-01-2006 23:47:25   [#08]

a mnie przeraża zachowanie nauczycieli

piszesz - nie wyposażono

otóż wyposażono - w trakcie studiów, wyposażono

a jak się korzysta z tego wyposażenia? ludziom z wyższym wykształceniem trzeba tłumaczyć?

przeraża mnie zachowanie nauczycieli

Marek Pleśniar22-01-2006 23:50:09   [#09]

czyli co? Ty (no bo piszesz "nas" czyli o sobie) nie "zostałeś wyposażony".

A sam nie odczuwasz potrzeby wyposażenia się? Skoro widzisz że sobie nie radzisz (nie radzisz?) to nie masz wtedy odruchu nauczenia się żeby sobie jednak radzić? Czemu "nie zorganizowano Ci kursu???" O ile wiem - to od pop[ytu zależy co za kursy są teraz prowadzone. Wystarczy że dyrektor z nauczycielami wyartykułują taką potrzebę i sobie sprowadzą dowolnego fachowca. Zamiast kursu "kinezjologii edukacuyjnej" albo czegoś równie cennego (przykłady autentyczne -za autentyczne pieniądze z "doskonalenia")

Czy nauczyciele - dorośli ludzie to nieme bydlątka, którym trzeba mówić co mają robić ze swoim warsztatem zawodowym?

Powiem okropne -ale taka mi się nasuwa myśl:

Zanim ją wypowiem, dodam że oczywiscie najłątwiej jest mówić miłe słuchaczom rzeczy. Każdy kto tu zawoła że nauczycielom "nie dają praw", "za mało płacą" albo co tam jeszcze - zyska poklask a uszczęśliwieni napiszą "yes yes";-). No ale jakoś nie do populizmu mi gdy to słyszę co słuszę:-)

No to ta myśl co to "misie" nasuwa:

...za co te dodatki za dyplomowanego dostają nauczyciele skoro mieli owi dyplomowani i mianowani posiadać umiejętność doskonalenia swojego i innych nauczycieli warsztatu???

Gdy dyrektor spisywałlistę potrzeb szkoleniowych by do OP przedstawić plan doskonalenia na kilka lat do przodu - kto z nauczycieli zapragnął by go wysłąć na doskonalenie z umiejętności kontaktowania się z uczniami??

------------

A może są pozytywne przykłady że jednak można i że można nie załamywać rąk i łkać nad dolą belferską? Może kto tu opowie jak ulepsza u siebie sferę wychowaczą i komunikacyjną??

 

a tak na boku - NAPRAWDĘ sobie nie radzisz? ;-)

zgredek22-01-2006 23:51:30   [#10]
o, Marek:-)
rychoo23-01-2006 00:21:04   [#11]
To nie tak!
Ja tych problemów nie mam!
Ale obserwuję wielu nauczycieli, którzy z problemem "gimnazjaliści" najzwyklej w swiecie sobie nie radzą!
A nie radzą sobie dlatego, ze zatrzymali sie mentalnie na poziomie podstawówek w których jeszcze tak niedawno pracowali. Raptem spotkali sie z dzieciakami, które przyszły z róznych szkół, z różnych innych niz dotąd mieli srodowisk, no i zaczęły sie schody!!
W podstawówkach było tak, ze prowadzili ucznia od pierwszej klasy i niejako "po drodze" w mniej czy bardziej zasłużony sposób, ale wyrabiali sobie jakieś posłuszeństwo zwane "autorytetem".
Wielu z nas kombinuje tymi kategoriami nadal i myśli sobie, ze przez jedną lub dwie lekcje ustawi sobie klase na całe trzy lata . . . a "tu se ne vrati" . . .
Mało tego!
Nie zauważają, ze w gimnazjum od samego początku trwa wśród uczniów "walka o miejsce w stadzie" . . .
Do tego dochodza jeszcze młodzi absolwenci różnych studiów, nie zawsze pedagogicznych, którzy biora przykład z często nie zawsze sobie radzących starszych kolegów i koleżanek, no i mamy "model solecki" . . .
A gdy na to nałozy sie jeszcze młody absolwent po studiach technicznych, przyuczony do zawodu na jakims  pedagogizującym "galop schulle" to mamy dramat!
Oczywiscie, i mnie zdarza sie "dołek" podczas zajęć, ale staram sie to kontrolować i skutecznie opanować w przypadku odmiennego zachowania sie uczniów, szybko wtedy zastanawiam sie nad sobą, gdzie chwile wcześniej dałem tyłów, że jest inaczej niż oczekuję . . . no i wszystko wraca do normy, bo tak jak my oceniamy uczniów, tak oni oceniaja nas, równiez swoim zachowaniem.
Marek Pleśniar23-01-2006 00:35:12   [#12]

tak podejrzewałęm że sobie jednak radzisz;-)

Więc po co gadasz "nie wyposażono nas"

ICH nie wyposażono - w bardzo prosty sposób - pozwalając pracować w szkole

ktoś, kto nie ma refleksji takiej, że sobie z czymś nie radzi i powinien wzbogacać warsztat nie może pracować w szkole - miejscu dla pedagogów,*

ludzi o kwalifikacjach i zdolnościach współodczuwania z młodzieżą, zmysłem krytycznym, chęcią poszukiwania dróg do ucznia

 

(jak nazwać kogoś kto nie potrafi wyciągać wniosków???)

-----------

ps - podzielam pogląd przedmówcy, że z gimnazjami jest taki kłopot - przerwania pewnej ciągłości

nauczyciele dostają na trzy marne lata uczniów, którzy nie znają ich od dziecka - pierwszaczka

zdumiewa mnie w tym wszystkim to, że generalnie po tych kilku latach gimnazjalni nauczyciele i dyrektorzy nauczyli się z tym jednak żyć

ja na gimnazjum mojego syna pod omawianymi tu względami nie narzekam

(narzekam za to na tego lenia - mojego syna;-)

-----

*żeby było jasne - wiem, że najlepsi nawet pedagogowie zginą gdy szkoła nie ma jednolitego frontu, wzajemnego wsparcia grona i dyrektora

wtedy nie ma mowy o porządku i właściwym klimacie w szkole

zgredek23-01-2006 00:36:05   [#13]

no to doszliśmy do:

Mam wrażenie, że nauczycieli gimnazjów nie wyposażono w odpowiednie narzędzia oddziaływania na uczniów przechodzących przez bardzo złożony okres w swoim życiu. Tego twórcy reformy nie uwzglednili w swoich koncepcjach, niestety.

BożenaB23-01-2006 00:39:05   [#14]

A ja widzę, że nauczyciele, który przyszli z SP lepiej sobie radzą w gim od tych, co przyszli z LO, techników itp; też takich trochę jest.

Co do szkoleń.... Ja już gdzieś pisałam o szkoleniu, jakie ok 10 lat temu prowadzili w ówczesnej SP fachowcy z uczelni nt radzenia sobie z trudną młodzieżą. Miały to być zajecia "pogladowe" z młodzieżą. Wybrano najgorszą klasę...

Panie prowadzące po ok 5 min podniosły głos, po 10 - zaczęły prawie krzyczeć, a jeszcze po następnych paru minutach stwierdziły, że z taką grupą uczniów nie mogą pokazać, jak pracować z trudną młodzieżą ...i tak się skończyło szkolenie ;-(

A wykład teoretyczny gdyby miał być, to wolę lekturę tematyczną...

zgredek23-01-2006 00:39:25   [#15]

a ja narzekam - narzekam na gimnazjum mojego syna-lenia

bo niby dlaczego nauczyciele nie mogą go zmobilizować do nauki?

;-)))))))))

Marek Pleśniar23-01-2006 00:44:11   [#16]

a co za problem żeby się wyposażyć??

Widzę pewien;-) Aby zmienić sposób rozmowy z uczniem trzeba zmienić SIEBIE

np polubić młodzeż - także tę trudną. A tego trzeba chcieć.

a jak ma to zrobić gotowy dorosły - taki rodem sprzed 20 lat gdy w szkole było zupełnie inaczej??

To trudne i to pojmuję

Ale nie pojmuję jednego - i winię za to konkretne osoby - ludzi którzy kształcą nowych nauczycieli

Bo nowi TEŻ sobie nie radzą. Są słabi i niedouczeni.

A to już wina wyższych uczelni. któe nie zmieniają kadry. Ciągle uczą studentów ci sami pedagodzy starej daty

(szczerze mówiąc nauczycieli często uczy się w ramach "chałtury" - na boku)

Marek Pleśniar23-01-2006 00:46:23   [#17]

"o szkoleniu, jakie ok 10 lat temu prowadzili w ówczesnej SP fachowcy z uczelni nt radzenia sobie z trudną młodzieżą"

to właśnie ci "fachowcy" którzy uczą studentów teraz

i nie uczyli dość dawno w szkole

i ich zmianę postuluję;-)

zgredek23-01-2006 01:01:56   [#18]

miałam szczęście?

a może nie tak do końca - bo gdybym była inna to szczęście by nie pomogło

dopóki w szkołach będą ludzie przypadkowi - to i najlepsi fachowcy nie pomogą

kończyłam dobrą nauczycielską uczelnię - WSP opolskie - miałam wspaniałego metodyka, dydaktyka - wcześniej w LO - nauczyciela matematyki

uczyłam się - no może się uczyłam, gdy trzeba było

uczę trudną młodzież - czy nie mam problemów? - mam - ale, na litość, nikt mi kosza ma łeb nie założy! - jestem tego pewna!

nie krzyczę

podnoszę głos - rzadko i jestem zła na siebie za to:-(

i patrzę na nauczycieli w mojej szkole przez moje okulary - i wcale się nie zdziwię, gdy trafimy do mediów i rychoo zawoła: co z tym...

---------------------

dopóki w szkołach będą ludzie przypadkowi - to i najlepsi fachowcy nie pomogą

Marek Pleśniar23-01-2006 01:56:34   [#19]

to znany i powtarzany cytat

z Napoleona

"armia baranów dowodzona przez lwa jest bardziej groźna niż armia lwów dowodzona przez barana"

zdecydowanie za dobór kadry nalezy winić dyrektora

:-)

Gaba23-01-2006 04:58:05   [#20]

no to teraz dałeś do pieca... ;-)

dlaczego chcesz obwiniać dyrektorkę za dobór kadry? A może w chwytach i kruczkach, które jej pozostały, pozbyła sie już części nauczycieli słabszych, proces wymiany kadry może następować bardzo powoli i to raz na rok. Inne przypadki są bardzo rzadkie, a i nadjeście młodego, nowego nie gwarantuje, że to będzie ten właściwy. Gdy się pojawi wakat i niewłaściwy młody - to nieszczęście, bo sie prawie nie uwolnisz.

beera23-01-2006 08:09:17   [#21]

rany

po pierwsze- nie zgadzam się z tym:
Przeciez to tragedia wychowawczo - pedagogiczna!
zadna tam tragedia- dla mnie raczej totalna obsuwa ;-)

po drugie nie zgadzam się z tym:

zdecydowanie za dobór kadry nalezy winić dyrektora

dobor kadry, to nie tylko zatrudnienie jednego n-la na cała kadencję (to chyba taka średnia przeciętna". Dobor kadry to także mozliwość jej zmiany, ruchu wewnątrz, itp. A na to  wpływu dyrektor nie ma.

Zresztą- moim zdaniem- ta patologiczna jak na zaklad pracy sytuacja ma wplyw na całośc pracy szkoły.

Józefina23-01-2006 08:46:35   [#22]

zgadzam się z Markiem i głośno podkreślam : młodzież trzeba lubić! dodam jeszcze szanować!!!! To też ludzie , z większymi problemami na życie niż my , nauczyciele! Zycie to walka o przetrwanie, o pozycje , itp. Dzieciakom jest trudniej, niż nam!

 

Na wielu frontach zawodu na pewno brak mi tego i owego, a to nie jestem dyplomatką, a to jestem uparta, a to zbyt ..... i jeszcze takich tam.

Bycia polonistką uczę się ciągle, w końcu to dziedzina rzeka, ale spokojnie i nieskromnie mogę powiedzieć , że ja po prostu i po ludzku ich lubię, dzieciaki czy młodzież !miewałam problemy wychwawcze, ale jeśli kiedykolwiek podniosłam w klasie głos to nie dlatego , że puściły mi nerwy , tylko uznałam , że w tym momencie to dobry sposób. Bywało różnie , raz bez sztuczek z mojej strony aby coś tam ogarnąć , a czasami cała lekcja pod pełną kontrolą aby nie odpuścić , dopuścić do samowali uczniów.

Teraż uczę w sp, wcześniej jednocześnie w gimnazjum, i nie pamiętam aby kiedykolwiek zdarzyło się , żebym musiała się bronić agresją.

Ale pamiętam kolegę nauczyciela, który wyraził swoje ubolewanie nade mną nowicjuszem w zawodzie, że nigdy nie będę szanowana przez uczniów , jeśli pierwsza będę im się kłaniać i mówić dzień dobry. ( Robiłam tak za każdym razem kiedy wchodziłam do budynku szkoły)

I co ? Otóż to nie ja miałam problemy wychowawcze , i to mnie uczeń opluł, i to nie mnie nazywano....

Pozdrawiam!

Aha dodam , że jestem bardzo wymagająca, konsekwentna , sama o sobie powiedziałabym , że jestem HETERa!

dhausner23-01-2006 09:04:16   [#23]

Oglądając ten spektakl uważam, że występ w telewizji nakręcił dzieciaki, nauczyciele, dyrekcja, organ nadzorujący i prowadzący, a także ministerstwo - dorośli nie zdali egzaminu.

Obserwowałam uczniów jak wybuchła w mojej szkole afera medialna po Toruniu - to jest szkoła ponadgimnazjalna, te w gimnzajum są młodsze niedojrzałe emocjonalnie do takich sytuacji. Oj pedagog w tej szkole będzie miał teraz sporo roboty. Dla młodzieży to atrakcja robią za gwiazdy telewizyjne, a dorośli ich kosztem załatwiają swoje problemy.

Ten problem powinien być rozwiązany w szkole jak już zaistniał, widać Dyrektor sobie nie radzi.

Telewizja była przydatna dla Oskara z opolskiego liceum bo pomogła chłopakowi, a ale w tym wypadku afera medialna przyniesie więcej szkody niż pożytku.

beera23-01-2006 09:08:56   [#24]

zgadzam się

często mam wrażenie, ze sami nakrecamy spręzynę...

Ot- chocby to z tym patronem w postaci Borów Tucholskich

Widziałam reportaż ze szkoły gdzie dzieciak ogolił pół lba i nakazano mu pod groźba wyrzutki natychmiast -alternatywnie obrosnąć na drugiej polowie bądź zgolić pozostawioną...

żalosne- zwlaszcza, ze w obronie tego dzieciaka wypowiadali sie lysi, z dredami, ze szpicem pankowskim i dlugowlosi. Ci mogli miec, to, co mieli na łbie, ale ten jeden nie :-)

Że co- że pół glowy mieć ogolone to gorzej niz całość? to dość subiektywne...

Majka23-01-2006 09:22:02   [#25]
Ja zacytuję post rychoo:
"W podstawówkach było tak, ze prowadzili ucznia od pierwszej klasy i niejako "po drodze" w mniej czy bardziej zasłużony sposób, ale wyrabiali sobie jakieś posłuszeństwo zwane "autorytetem"..
Nie zauważają, ze w gimnazjum od samego początku trwa wśród uczniów "walka o miejsce w stadzie" . . . "

Wrócę do tej mysli, bo wg mnie ten problem dotyczy wszystkich etapów.  Nie ma wzorców, jak prowadzc wychowawczo dzieciaki w takim skróconym, rozbitym cyklu -niespełna trzyletnim- kiedy pierwszy rok zawsze jest walką o miejsce w stadzie, w drugim roku pora na kryzys "oswojenia terenu" (luz, konflikt grup klasowych i wagary) , a w trzecim już bieg do egzaminu :(
Co trzy lata zmiana wychowawców, nauczycieli uczących, pedagogów szkolnych, co trzy lata "biała karta" ...

Starzy profesorowie na starych uczelniach nie wiedzą, bo i skąd?
Jedyny znany model dwuletniego spacyfikowania grupy (nie do wprowadzenia w szkole) to wojsko ;))))

Z zazdrościa słuchałam opowieści koleżanki z W-wy , która jest w trakcie dwuletnich studiów podyplomowych, dotyczących własnie roli wychowawcy. Warsztaty, dyskusje w grupach, omawianie przypadków, filmowanie zajęć i omawianie nauczycielskich błędów ...
Ile jest takich szkoleń w Polsce ? Dominują te, o których pisze Bożena: pani, której zawsze się udawało, wygłasza referat, w którym teoretycznie wszystko działa;)

Większość z nas radzi sobie dobrze, ale smiem twierdzic, że intuicyjnie wybiera własciwe metody.
To nie z wyszkolenia (!) płyną dobre rozwiązania. Na zajęciach z psychologii nadal króluje budowa oka i ucha :) Z przerażeniem słucham opowieści praktykantów, którzy po pierwszych zajęciach w szkole trwają w szoku. Oni juz wiedzą, co to ewaluacja, poptrafią konstruowac testy, ale żywy uczeń ich przeraża, bo nikt im nie powiedział, że może być TAK.
I jak tu mówić o doborze kadr?
beera23-01-2006 09:30:51   [#26]

Wklejam ten artukuł, bo moim zdaniem jest bardzo celny

http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=kraj&name=2771

 

 

 

 


 

 

 

 

 

Moim zdaniem to wydarzenie w Solcu może byc przelomem - bo jest niejednoznaczne

 

 

Złapany na komórkę

Jak w trzy dni pozbyć się nauczyciela – pokazali uczniowie gimnazjum w Solcu Kujawskim
Małgorzata Szczepańska-Piszcz
Tej sfilmowanej lekcji chemii Mariusz Zamorowski, 27-letni nauczyciel gimnazjum z Solca Kujawskiego, będzie się wstydził do końca życia. Na krótkim, 18-sekundowym filmie, zrobionym aparatem wbudowanym w telefon komórkowy, widać wyraźnie, że chemik jest wzburzony. Nagle chwyta za ramiona siedzącego ucznia. Unosi do góry. A potem popycha w kierunku tablicy. Z pewnością nie tak powinien się zachować pedagog w stosunku do krnąbrnego ucznia.
A że dzieciak był krnąbrny, nie ma wątpliwości. Bo na filmie widać również, że wszyscy uczniowie stoją, a Hubert z uśmiechem siedzi w ławce i niemrawo szuka czegoś w swojej torbie. Jakby chciał sprowokować nauczyciela.
Na filmie widać dużo więcej. Gdy Zamorowski dopada ucznia, reszta przygląda się scenie z rozbawieniem. Tam nie ma atmosfery strachu, zagrożenia. Oni nie boją się chemika. Mało tego, gdy popchnięty Hubert z nauczycielem idą do tablicy, uczniowie III f wcale na nich nie patrzą. Uśmiechają się nadal do kamery. Jakby wiedzieli, że są filmowani.
Mariusz Zamorowski: – Wiem, że postąpiłem źle, nagannie. Bardzo tego żałuję. Nie powinienem dać się sprowokować. Bo że to była prowokacja, nie mam wątpliwości. Gdy patrzę z perspektywy czasu, widzę wyraźnie, że oni próbowali mnie podejść już od poniedziałku. Nie udało im się w poniedziałek ani we wtorek. Nerwy mi puściły dopiero w środę...

Czarna środa

Miał gorszy dzień? Być może. Na pewno był bardziej nerwowy, bo musiał krążyć między III f, z którą miał w zastępstwie lekcję chemii, a pokojem, gdzie siedział rodzic jednego z uczniów z II c – jego klasy wychowawczej.
– Gdy wszedłem do III f, siedzieli już w klasie od dobrych kilku minut – wspomina feralną środę Zamorowski, nauczyciel z trzyipółletnim stażem zawodowym. – Ponieważ był hałas, poprosiłem, żeby wstali. Chciałem przywitać się z klasą, co od razu wyciszyłoby uczniów. Wstali wszyscy oprócz Huberta. Jak zwykle uśmiechał się bezczelnie i kpiąco patrzył mi w oczy. Zwróciłem mu uwagę. Raz, drugi, trzeci... W końcu wyciągnąłem go siłą z ławki. I pchnąłem go, żeby zaprowadzić do wychowawcy. Ale szybko zmieniłem zamiar, bo to nic by nie dało. Przecież nie tylko moje skargi na Huberta wychowawczyni zbywała wzruszeniem ramion i odpowiedzią: „Nic nowego to pan nie wymyślił”.
Nauczyciel nie zorientował się, że całe zajście zostało sfilmowane.
Nazajutrz, czyli w czwartek, chłopcy pobiegli z filmem do dyrektorki gimnazjum, Hanny Elszyn. A w piątek Zamorowski dowiedział się, że to ostatni dzień jego pracy.
– Poinformowałam go, że jego postawa wobec uczniów sprawia, że nie chciałabym z nim dalej współpracować. Wybór sposobu, w jaki się rozejdziemy, pozostawiłam jednak jemu – mówi dyr. Elszyn. Zamorowski napisał więc prośbę o zwolnienie.

W gimnazjum wrze

W weekend film z „wyczynem Zamora” obiegł 15-tysięczny Solec Kujawski. W poniedziałek w szkole zawrzało. Najbardziej żałowała chemika II c, której był wychowawcą. Dla nich to najlepszy nauczyciel: mądry, sprawiedliwy, z poczuciem humoru. Za darmo douczał po lekcjach. W trudnych sprawach mogli do niego iść jak w dym.
Ale i uczniowie innych klas zaczęli kwestionować decyzję dyrektorki. Większość zna go z lekcji. Bo Zamorowski tylko w zeszłym roku uczył 23 klasy. Notabene dlatego, że zwolniono drugiego nauczyciela chemii – delikatną kobietę, z którą uczniowie na lekcjach robili, co chcieli.
Kasia z II b: – Szarpnął ucznia, a nie powinien. Więc niech dostanie naganę. Ale dlaczego od razu go wyrzucać? Wszyscy mogą potwierdzić, że on tłumaczy chemię jak nikt inny.
– Dlaczego się przypięli akurat do Zamorka? Gdyby sfilmować wszystkich nauczycieli z naszego gimnazjum, połowa musiałaby wylecieć – mówi Jola z III h.
– Przecież były gorsze incydenty – potwierdza Zosia. I chętnie opowiada, jak nauczyciel szarpnął ucznia za kurtkę tak, że mu ją rozdarł, a nauczycielka uderzyła w twarz.

Uczniowie chcą Zamorka

W poniedziałek po południu uczniowie zorganizowali pierwszą pikietę. Pod drzwiami pokoju nauczycielskiego, gdzie obradowała rada pedagogiczna, skandowali: „My chcemy Zamorka, my chcemy Zamorka!”. Dyrektorka nie chciała z nimi rozmawiać.
Nazajutrz do szkoły przyszli w białych koszulkach z napisami „Zamorek wróć”, „My chcemy Zamorka”, „Pan Zamorowski musi wrócić”. U wejścia do gimnazjum nalepili kartki z podobnymi hasłami.
Dyr. Elszyn narzeka, że niespodziewanie została szkolną Babą Jagą. – A przecież pan Zamorowski odszedł z naszego gimnazjum nie tylko z powodu tego filmu. Nie miałam wprawdzie do niego żadnych zastrzeżeń dydaktycznych, bo przekazywał wiedzę z zakresu chemii bardzo dobrze, ale od początku miał problemy w relacjach z uczniami. W sytuacjach trudnych stosował niedozwolone metody wychowawcze. Nazwałabym je przemocą słowną. A teraz – jak wykazał film – dołożył do tego przemoc fizyczną. I dlatego postanowiłam, że nasza współpraca musi się skończyć.
Z opowiadania dyrektorki wynika, że od lat uczniowie skarżyli się na nauczyciela chemii. Że bez przerwy ich obrażał, poniżał i ośmieszał. Jak wobec tego wytłumaczyć fakt, że w ubiegłym roku w ankiecie przeprowadzonej przez wizytator Joannę Nadolską z kujawsko-pomorskiego kuratorium oświaty Zamorowski został uznany przez uczniów za jednego z trzech najbardziej lubianych nauczycieli gimnazjum?
– Być może wśród ankietowanych znaleźli się sami miłośnicy pana Zamorowskiego – odpowiada dyr. Elszyn.

Ponad 400 podpisów

Właśnie zaczyna się duża przerwa. Gimnazjaliści wychodzą na boisko i zaczynają skandować: „ZA-MO-REK, ZA-MO-REK!” i wspólnie śpiewają na popularną melodię: „Nie ma lepszego, od Zamorka naszego”.
Na boisku jest już ponad sto osób. Kilku chłopców zbiera podpisy pod uczniowską prośbą do dyrekcji: „Uprzejmie prosimy o przywrócenie p. Mariusza Zamorowskiego do pracy w naszej szkole. (...) Zachowanie naszych kolegów (...) uważamy za naganne i nie akceptujemy go (...)”, piszą gimnazjaliści.
– Zebraliśmy już ponad 400 podpisów, czyli mamy większość, bo w gimnazjum jest ok. 700 uczniów – cieszy się jeden ze zbierających podpisy.
W oknach szkoły widać zaniepokojonych pedagogów. Oni już w poniedziałek poparli swojego kolegę. – Uważamy, że zrobił źle, ale spotkała go zbyt ostra kara – twierdzą. Dlatego poprosili o ponowne rozpatrzenie sprawy chemika. Jednak dyr. Elszyn nie uległa ich prośbie, choć list podpisało ok. 50 z 70 nauczycieli gimnazjum.
– To wspaniały nauczyciel. Nie damy go! – mówią pikietujący uczniowie. – Ale ponoć ośmieszał i obrażał uczniów – powtarzam za dyrektorką. – Owszem, miał takie głupie odzywki typu: „To są zadania dla blondynek”. Ale to takie gadanie. Kto by to brał na serio? – broni go Iwona z II c. – Ogólnie był w porządku – podkreśla.
– Wolę słyszeć, że to są zadania dla blondynek niż „Ty debilu”. A jest w naszej szkole nauczycielka, która od lat w rozmowie z uczniami odmienia tego debila przez wszystkie przypadki – twierdzi Basia z III h.

Dzieci się nie skarżyły

– Czy dzieci kiedykolwiek skarżyły się pani na zachowanie nauczyciela chemii – pytam Joannę Szklarską, psycholog, która dyżuruje w szkole trzy razy w tygodniu. – Dzieci – nigdy. Jedyne sygnały, że są jakieś problemy, dostałam od dyrekcji na początku tego roku szkolnego, gdy III g napisała pismo, że czują się ośmieszani i obrażani przez chemika. Natomiast wiem, że generalnie uczniowie lubili go, cenili jego wiedzę i poczucie humoru.
Mariusz Zamorowski: – Petycja III g była dla mnie dobrą lekcją. Wcześniej nie przyszło mi do głowy, że kogoś może obrazić sformułowanie: „Te zadania są tylko dla głupich blondynek”.
Pana Mariusza niemal jednogłośnie poparli rodzice uczniów z II c. Na czwartkowym spotkaniu oświadczyli dyrekcji, że nie wyobrażają sobie innego wychowawcy swoich dzieci i proszą o przyjęcie go z powrotem do pracy. Jak wszyscy inni usłyszeli twarde „nie”.
Decyzja dyrektorki nie podoba się też wielu nauczycielom z powodu III f. – Ta trudna wychowawczo klasa jeszcze bardziej zhardziała. Bo oni wyrzucenie naszego kolegi potraktowali jako osobisty sukces. Chodzą po szkole i chwalą się, że „załatwili chemika” – mówi jeden z pedagogów. – Hubert i jego koledzy sprawiają kłopoty od trzech lat. Nic nie pomaga. Ani skargi, ani próba uzdrowienia klasy, którą wspólnie podjęli nauczyciele i rodzice. A przecież to nie są uczniowie opóźnieni w rozwoju. Przeciwnie: inteligentni, ale krnąbrni. Choćby taki Hubert. Nie wiem, czy była taka lekcja, na którą ten chłopak by się nie spóźnił, nie jadł w jej trakcie czy nie dzwonił z komórki – zastanawia się nauczyciel.
W końcu dyrekcja zdecydowała się ukarać uczniów, którzy zastawili filmową pułapkę. Kary są jednak mało dotkliwe. Hubertowi obniżono stopień z zachowania, a jego kolegę, który nakręcił film, przeniesiono do sąsiedniej klasy.

Bez happy endu

Mariusz Zamorowski cieszy się, że wstawili się za nim nie tylko nauczyciele, lecz także rodzice i dzieci. Ale to nie zmienia jego trudnej sytuacji. W małym Solcu na pracę w zawodzie nie może liczyć. A nad nim nadal wiszą niespłacone kredyty oraz rozgrzebane studia podyplomowe. – I jak tu utrzymać trzyosobową rodzinę tylko z pensji żony nauczycielki – od tygodnia pyta sam siebie.
Dziś już nie ma wątpliwości, że amatorski filmik z lekcji chemii powinien zostać zatytułowany: „Jak się pozbyć nauczyciela w trzy dni”. Bo wszystko na to wskazuje, że tysiące polskich uczniów potraktuje go jako materiał instruktażowy. Nauczycielom można tylko współczuć.

Od autorki: Personalia uczniów zostały zmienione

Wiesława Wyszyńska, kujawsko-pomorski kurator:
– Dyrektorka soleckiego gimnazjum podjęła męską decyzję, bo ten nauczyciel nie tylko poniżał, ośmieszał i uwłaczał, ale również zastosował przemoc fizyczną. A pedagog nie może być agresywnym partnerem w grze zwanej wychowaniem. Rozstali się. I uważam, że to była dobra decyzja.
Jednocześnie nie przekreślam pana Zamorowskiego. Jeśli nadrobi braki, które prowadzą do jego agresywnych zachowań, to – wszystko na to wskazuje – może być kiedyś niezłym nauczycielem.

beera23-01-2006 09:31:51   [#27]

to ciekawa konkluzja:

– Dlaczego się przypięli akurat do Zamorka? Gdyby sfilmować wszystkich nauczycieli z naszego gimnazjum, połowa musiałaby wylecieć – mówi Jola z III h.
– Przecież były gorsze incydenty – potwierdza Zosia. I chętnie opowiada, jak nauczyciel szarpnął ucznia za kurtkę tak, że mu ją rozdarł, a nauczycielka uderzyła w twarz.

Marek Pleśniar23-01-2006 09:57:01   [#28]

czemu do zamorka?

bo na pochyłe drzewo kozy skaczą

a "Zamorek" był najsłabszy - o czym świadczy łagodna i lekko pobłażliwo-pogardliwa "ksywa"

;-)

dałem do pieca?

 Oczywiscie. I jak mnie znacie (a znacie) wiecie, że wiedziałem że daję:-)

czy ktokolwiek tu z czystym sumieniem uważa że nieprawdziwym jest twierdzenie: "za dobór kadry odpowiada dyrektor"?

a jak już odpowie sobie ten ktoś to mu dodam

"jak nie odpowiadasz za dobór kadr to nie jesteś dyrektorem"

;-)

powie wtedy dyrektor:

"ale ja ich dostałem w spadku" itp

ja to kurcze przecież WIEM (dlatego piszę powyżej "o ile mnie znacie - a znacie")

a jednak dyrektor MUSI brać na siebie odpowiedzialność nawet za kadrę którą dostał w spadku

bo inaczej to d..obry człek a nie dyrektor;-) Musi być jak prawdziwy Jedi;-) "A prawdziwy Jedi to ktoś kto czuje się zobowiązanym"

i przypominam to Napoleońskie o baranach i lwie... oraz taki mój wnioseczek. Wniosulek;-)

masz do przywodzenia im  stado baranów? - trudno - musisz być lwem;-)

 

 

i nie żal się bo to Ci uwłacza:-) Żalą się twoje baranki. Tym się od nich różnisz. Po to startowałeś do konkursu - by znaleźć okazję do wykazania się jako lew:-)

beera23-01-2006 10:01:47   [#29]

e tam

guzik prawda

tzn- to, ze bierze na siebie odpowiedzialnośc to prawda, ale to odpowiedzialnośc bez praw zadnych- ani ukrać nazbyt nie mozna, ani nagrodzić, ani awansować, ani zwolnić. Ma ten dyrektor rzeczywiście pole do popisu w obszare "kadra" ;-)

..........

a zamorek, bo się zamorowski nazywał- poszli mlodzi na latwizne z ksywką

I ten facet mi się podoba:

Mariusz Zamorowski: – Petycja III g była dla mnie dobrą lekcją. Wcześniej nie przyszło mi do głowy, że kogoś może obrazić sformułowanie: „Te zadania są tylko dla głupich blondynek”.

To nietypowe by nauczyciel w takiej sytuacji potrafił się wykazac refleksją w miejsce obronnej agresji.

Marek Pleśniar23-01-2006 10:04:48   [#30]

pouczające (to "etam";-)

beera23-01-2006 10:06:58   [#31]

;-)))

no ten

przępraszam

AnJa23-01-2006 10:09:09   [#32]
"Zamorek" był, zdaje się kontraktowy.

I to znacząco na jego pochyłośc ułatwiającą  (wróć: umożliwiająca powinno być) kozom skakanie wpłynęło.

Dobór kadry przez dyrektora gimnazjum:
W gminie X w 1999 roku postawiono w stan likwidacji 3 podstawówki (na 5).
WSładzxe gminy jako swój sukces przedstawiły faskt zapewnienia wszystkim nauczycielom z likwidowanych placówek pracy.
Jak myśliocie- gdzie?
syrenka23-01-2006 10:24:12   [#33]

Z pewnością nie tak powinien się zachować pedagog w stosunku do krnąbrnego ucznia.
A że dzieciak był krnąbrny, nie ma wątpliwości. Bo na filmie widać również, że wszyscy uczniowie stoją, a Hubert z uśmiechem siedzi w ławce i niemrawo szuka czegoś w swojej torbie. Jakby chciał sprowokować nauczyciela.

Więc jak powinien się zachować pedagog w stosunku do tak krnąbrnego ucznia?

Ta trudna wychowawczo klasa jeszcze bardziej zhardziała.

Więc jak pracowalibyście z hardą klasą?

Hubert i jego koledzy sprawiają kłopoty od trzech lat. Nic nie pomaga. Ani skargi, ani próba uzdrowienia klasy, którą wspólnie podjęli nauczyciele i rodzice. A przecież to nie są uczniowie opóźnieni w rozwoju. Przeciwnie: inteligentni, ale krnąbrni. Choćby taki Hubert. Nie wiem, czy była taka lekcja, na którą ten chłopak by się nie spóźnił, nie jadł w jej trakcie czy nie dzwonił z komórki

...z hardymi uczniami? Jak?

Nie poprzestaniemy chyba na "Ja to sobie świetnie radzę", czy też "Na moich lekcjach to..."
No i może niech się przede wszystkim kadra z gimnazjów wypowie, bo nie sądzę, żeby w podstawówce się przed takimi problemami stawało.

PS. Działam w radzie szkoły podstawowej i z przerażeniem myślę, co będzie dalej.

beera23-01-2006 10:25:24   [#34]

Anja- nie mow, ze u Ciebie m.in?

;-))

AnJa23-01-2006 10:31:59   [#35]
Przykłąd z sąsiedztwa - a właściwie sąsiedztw.

Do naszego gimnazjum przechodzili chętni z podstawówek - choć wyrażenie chęci przejścia obligowało mnie do przyjęcia na zasadzie przeniesienia.

W pierweszym roku chętnych nie było (2 osoby zaledwie zaryzykowały), w 2 miałem kłopot z wyborem wynikający z nadpodażą, w 3 sam szukałem pracy:-)
rychoo23-01-2006 10:47:48   [#36]

Markowi . . .

Świadomie napisałem "nie wyposażono nas" ponieważ czuję sie odpowiedzialny za młodszych stażem. Widzę /i Ty też/ z jakim nastawieniem przychodzą i jaka wiedzą dysponują nie zdając sobie sprawy z tego, że na pozycję wśród uczniów trzeba sobie zapracować.

Często jest tak, iż uważają, że krzykiem, czy właśnie popychaniem, zmienią postawę ucznia . . . no i dają się w śmieszny sposób sprowokować.

Masz rację, ucznia kimkolwiek on jest, jakim on jest, musimy rozumieć, jego probemy, kłopoty w domu, czy w grupie rówieśniczej, które swoją postawą wyraża na naszej lekcji, Maslov sie kłania i nie ma rady!!!

A odpowiadając zgredkowej powiem tak: podniosłem sprawę solecką żeby upewnić się w tym, że to co robię, to nie robię w osamotnieniu, co do reszty masz rację.

Majka! Tobie też dzięki!

GMR23-01-2006 11:51:02   [#37]

głos uczniów

Zamorek odniósł sukces - uczniowie Go popierają, a o to niełatwo. Gdyby był niedobry, to nie miałby szans.

Z opowiadania dyrektorki wynika, że od lat uczniowie skarżyli się na nauczyciela chemii. Że bez przerwy ich obrażał, poniżał i ośmieszał. Jak wobec tego wytłumaczyć fakt, że w ubiegłym roku w ankiecie przeprowadzonej przez wizytator Joannę Nadolską z kujawsko-pomorskiego kuratorium oświaty Zamorowski został uznany przez uczniów za jednego z trzech najbardziej lubianych nauczycieli gimnazjum?

Jak widać - większość uczniów chce spokojnie się uczyć i liczy na to, że nauczyciel poskromi rozwydrzonych chuliganów.

Jego działanie było "nieprofesjonalne", ale przeciez jest tylko człowiekiem. Ja bym go z pracy nie zwolnił.

Marek Pleśniar25-01-2006 17:49:12   [#38]
podjęto już wreszcie działąnia dla poprawy wizerunku n-la;-) Panie na wywiadówce zakazały przynoszenia komórek:-)
Magosia25-01-2006 19:51:34   [#39]

Potwierdzam

u mojego licealisty też zakaz.

Wizerunek bez zmian. ;-)

Marek Pleśniar25-01-2006 19:52:08   [#40]
;-)
beera25-01-2006 19:53:31   [#41]

ja wiem?

jak mloda pani bedzie rewidować komorkowego 18latka, to się może i ten wizerunek poprawi?

Agnieszek25-01-2006 20:51:07   [#42]

Jako wywołana do tablicy powiem,

że puszczały mi nerwy. Rzadko, ale jednak. Podziwiam nadludzi, którzy mają je zawsze na postronku, ale jakoś im nie wierzę. Nie wierzę, że wszyscy od razu byli doskonalymi pedagogami, radzili sobie bez popełniania błędów, nie mają sobie nic do zarzucenia.

Co do lubienia uczniów - oni czują, czy ich lubię (dlaczego mam nie lubić?), a mimo to czasem sa nieposłuszni, bezczelni i wulgarni.
Zazdroszczę Wam, że w Waszych szkołach to sie nie zdarza.
Marek Pleśniar25-01-2006 20:59:25   [#43]

każdemu się TO zdarza

mi się zdarzało że ponosiły nerwy w pierwszym roku pracy

no może w drugim też

i potem nigdy więcej

W tym zawodzie albo zdobędziesz jakiś tam autorytet albo nie

można brak wpływu na młodzież wybaczyć nowemu, młodemu nauczycielowi

po to ma kolegów i dyrektora by pomogli

znacznie mniej (ale nie całkowicie nic) można wybaczyć nauczycielowi z kilkoma latami stażu

jak mu nerwy puszczają - niech idzie na zdrowotny

od tego jest ten urlop:-)

 

ale... bywa że każdego sytuacja zapędzi w kozi róg

i od tego są koledzy w pracy by widzieli, pomogli

Dorsto25-01-2006 21:03:41   [#44]

Ja już gdzieś pisałam o szkoleniu, jakie ok 10 lat temu prowadzili w ówczesnej SP fachowcy z uczelni nt radzenia sobie z trudną młodzieżą. Miały to być zajecia "pogladowe" z młodzieżą. Wybrano najgorszą klasę...

Bardzo chętnie poszłabym na takie szkolenie. Może gdzieś jeszcze są takie prowadzone????

Marek Pleśniar25-01-2006 22:00:09   [#45]

Dorsto:-))

To na KAŻDYCH studiach nauczycielskich NIE UCZĄ TEGO???

;-)

---------------

kurcze

a w dawnych LO pedagogicznych i SN budowano sale lekcyjne z wnękami dla studentów - do obserwacji lekcji. Widziałem takie gdy już właśnie SN i LO-P zdechły

by mogli wielokrotnie obserwować jak to jest naprawdę

migotka25-01-2006 22:03:32   [#46]

Marek

 Nie mogę się z Tobą zgodzić #43 - co ma autorytet do wpływu na młodzież. Wydaje mi się, że mam autorytet i do tej pory nie miałam problemów, chociaż niezależnie od swojego autorytetu starałam się być czasem kumplem (co nie zmnieszało mojego autorytetu). Ale w obecnej pierwszej klasie jest "wybitny" chłopak, z którym tak naprawdę nie da się dogadać.  Oprócz tego, że  zaczepia innych, często nie pisze sprawdzianów (i przeszkadza), nie chce odpowiadać, specjalnie szuka zaczepki. Ani wychowawca, ani rodzice nie mają na niego żadnego wpływu. A według opinii nauczycieli z gimnazjim (obok) "trzeba go przetrzymać, to mu przejdzie"

Wszyscy nauczyciele próbują go w szkole ignorować, ale jestem pewna, że kiedyś ktoś nie wytrzyma - jesteśmy ludźmi, mamy swoje problemy i czasem nam też puszczą nerwy. I co muszę iść wtedy na zdrowotny albo być wyrzucona ze szkoły?

Wiele lat juz pracuję w szkole ponadgimnazjalnej (wcześniej średniej) i tego co się teraz dzieje naprawdę nie da zrozumieć. Skąd ta obecna młodzież się bierze, może to wychowanie bezstresowe, brak kontroli, opieki, brak jakichkolwiek ideałów?

"ale... bywa że każdego sytuacja zapędzi w kozi róg

i od tego są koledzy w pracy by widzieli, pomogli"

A jeżeli nikt w szkole nie pomaga, a i dyrekcja nie potrafi zapanować nad sytuacją?

Raz zaprowadziłam go do dyrekcji - lepiej nie opowiadać co tam się wydarzyło. Dużo z nim rozmawiałam i przynajmniej u mnie stara się normalnie zachowywać, ale na innych lekcjach jest tak jak dawniej.

Marek Pleśniar25-01-2006 22:07:18   [#47]

migotko:-)

nieporozumienie:-) nie mamy różnych zdań

przecież napisałem:

"

ale... bywa że każdego sytuacja zapędzi w kozi róg

i od tego są koledzy w pracy by widzieli, pomogli"

nawet i po 40 latach pracy COŚ może człowieka zdziwić i przemóc

to zawód szczególny - z pracą na żywym człowieku

a co jak co ale człęk człeka niejednym zaskoczyć umie

wiem to no cośty:-)

migotka25-01-2006 22:10:28   [#48]

Marek

Cieszę się, że tym razem się ze mną zgadzasz.

Maelka25-01-2006 22:18:06   [#49]

Migotko

Gdyby nie twój nick myślałabym, że sama to napisałam. Znaczy, ogólnopolski problem. Ale to żadna pociecha, przeciwnie...

Marek Pleśniar25-01-2006 22:19:14   [#50]

to nie ogólnopolski

to ogólnonauczycielski

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ][ 5 ]