Forum OSKKO - wątek

TEMAT: I są medialne odgłosy
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
amrek08-01-2005 22:07:42   [#101]

asia...

mamy watek na ktorym niekoniecznie nalezy mówić na temat, co więcej nie można chciec mowić na temat.

Jeśli takie są prawa forum, to zdaje się, ze rację mają Ci mówiacy o tym, ze forum nalezy podzielić na dwie części- rozrywkową i merytoryczną...(#92)

jestem nadpobudliwym dorosłym dysfunktem, więc liczę na wyrozumiałość, mimo, że wracam do wątku i nie spełniłam obietnicy, której nie mogłam dotrzymać

asia, naprawdę takie rozrywkowe i nie związane z tematem wydaje Ci się to, co mówię o różnicy pomiędzy światem dziecka, w którym łagodzi się wymagania, a światem dorosłych, w którym nikt już sobie tym nie zawraca głowy i trudnościach, które stąd płyną?

zanim nie przeczytałam tego, co napisałaś, nie zdawałam sobie sprawy, jak dalece jestem rozrywkowa lub - jak powiedziałaby Małgoś - niepoważna

Janusz Pawłowski08-01-2005 22:10:32   [#102]

Marku -zrób to co zawsze robiłeś w takich sytuacjach - nie zauważam tu żadnego innego toku spraw niż ongiś.

Po takim gadaniach różnych - zwykle wklejałeś w nowym wątku już niemal dopracowane stanowisko - na bazie włąśnie takich odbiegająco-powracających postów.
Wtedy czytelnicy dopowidali coś tam jeszcze - co zauważyli - i było OK.

Chyba to naturalna kolej rzeczy - długotrwałych rozmów - przeplatanych powagą i żartami.

Renata08-01-2005 22:22:47   [#103]

Mada, zdecydowanie tak, też krążę myślami wokół tego.

Poza tym - głos krytycznej prasy - jaki jest, taki jest i bardzo dobrze. :)

Musimy się liczyć z tym, że OSKKO chcąc przebić się ze swoimi inicjatywami z krytyką spotka się jeszcze wielokrotnie. Musimy się na nie odpornić, także na manipulacje naszych słów i intencji.

Jestem za pismem wystosowanym do OKE i CMPP, w takiej formie jak przedstawiona w #38. Do tego nagłośnienie sprawy w innych czasopismach. :)

Pismo w nowym wątku, a tu... czyta Was się z przyjemnością.:)

Renata

Marek Pleśniar08-01-2005 22:32:14   [#104]
no i znakomicie:-)
Fred08-01-2005 22:34:55   [#105]

Nie znoszę długich wątków a w nich długich postów, ale tym razem przeczytałem całość. Na ile uważnie, nie wiem.

OSKKO jako Stowarzyszenie ma prawo wyrażania swojego stanowiska. Ma swojego prezesa, dyrektora biura, zarząd. Janusza spostrzeżenie zawarte w #102;-) uwzględnia realia funkcjonowania wszelkich statutowych "ciał". Ktoś musi zebrać do kupy i przelać na papier. Nie oznacza to jednak, że stanowisko OSKKO jest jedynie słusznym stanowiskiem, a stanowisko CPPP i OKE do kitu.

Marek Pleśniar08-01-2005 22:42:18   [#106]

oczywiście że są świetne te stanowiska;-)

Bardziej to:

Innego zdania są psycholodzy z Centrum Metodycznego Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej w Warszawie, którzy na prośbę RPO opiniowali tę sprawę. Uważają oni, że dyrektorom szkół zależy na osiąganiu jak najlepszych wyników, dlatego chcą zepchnąć na margines dzieci, które mogą ten wynik zaniżyć.

czy to?

O pozycji szkoły w popularnych rankingach decyduje wynik osiągnięty przez uczniów rozwiązujących arkusze standardowe. - Dlatego nie wierzę w szczere intencje dyrektorów z OSKKO. Z pewnością nie kierują się oni wyłącznie dobrem dzieci - dodaje Krystyna Traple. - Jeżeli rzecznik praw obywatelskich poprze tę inicjatywę, będzie to przejaw dyskryminacji.

amrek08-01-2005 22:43:52   [#107]

nie jest ani odrobinę rozrywkowe, w najmniejszym stopniu nie jest to, co trzeba w sobie przepracować, żeby wreszcie odnaleźć miejsce dla siebie, kiedy wyleziesz z krainy łagodności i przekonujesz się, że dużo wiesz, ale jakby nie to, co potrzebne, żeby przetrwać bez szwanku. Dlatego ważne jest, a nie rozrywkowe - czy się to komuś podoba, czy nie - co dalej, po szkole, dzieje się z takim wychuchańcem, na którego los mają wpływ rozporządzenia. Sorry.

a wątek nie miał tytułu "o stosowaniu rozporządzenia...", lecz całkiem inny, dlatego nie miałam wrażenia, że piszę nie na temat

Vincia08-01-2005 22:51:10   [#108]

Ja, Amrek, z uwagą czytam co piszesz i merytorycznie się zgadzam.

Rozumiem też, że Asia, Marek i inni zmierzają do wypracowania reakcji w rozpoczętej i uzgodnionej wcześniej sprawie.

Jakoś nie gubię się w śledzeniu obu tych wątków. Różne motywy, spojrzenia z różnych stron... Samo życie. Bogate.

Adaa08-01-2005 22:53:06   [#109]

kurcze Agnieszko...

masz takie samo prawo wyrażąć swoje mysli i poglady jak inni..niby czemu nie miałabys tego robić....rozrywkowa?..widzisz...jak latwo Ci co grzmią zmieniaja innych...zasiewaja jakies idiotyczne poczucie winy

to jest forum dyskusyjne...a nie blog dla wybranych

zaśmiecanie, złażenie z tematu...meritum..meritum...

matko...ale Ci pogromcy  tych zbaczajacych z tematu maja moc...i dobre samopoczucie tez:-)

pisz dziewczyno...nie tłumacz się

Fred08-01-2005 22:55:58   [#110]

Nie napisałem, że są to "świetne stanowiska", tylko, że są to "stanowiska". Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do CPPP o wyrażenie opinii .

RPO nie pragnie zająć "świetnego stanowiska", lecz stanowisko obiektywne.

Marek Pleśniar08-01-2005 23:01:38   [#111]

Napisałeś: Nie oznacza to jednak, że stanowisko OSKKO jest jedynie słusznym stanowiskiem, a stanowisko CPPP i OKE do kitu.

z pierwszą częścią zdania trzeba się oczywiście zgodzić.

a z drugą?

Fakt, trza przeformułować:

Oczywiście że niedokitowe są te stanowiska. Bardziej które jest niedokitowe?

to:

Innego zdania są psycholodzy z Centrum Metodycznego Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej w Warszawie, którzy na prośbę RPO opiniowali tę sprawę. Uważają oni, że dyrektorom szkół zależy na osiąganiu jak najlepszych wyników, dlatego chcą zepchnąć na margines dzieci, które mogą ten wynik zaniżyć.

czy to?

O pozycji szkoły w popularnych rankingach decyduje wynik osiągnięty przez uczniów rozwiązujących arkusze standardowe. - Dlatego nie wierzę w szczere intencje dyrektorów z OSKKO. Z pewnością nie kierują się oni wyłącznie dobrem dzieci - dodaje Krystyna Traple. - Jeżeli rzecznik praw obywatelskich poprze tę inicjatywę, będzie to przejaw dyskryminacji.

Tylko pytam:-)

Mada4508-01-2005 23:03:05   [#112]

to dlaczego CPPP nie wyraziło jasno swej opini w kontekście nam się to nie podoba, uwazamy, że..

tylko zarzucili nam a wręcz oskarżyli, że to jakaś maipulacja z naszej strony.

Gdy sie nie zgadzam z czyimś stanowisjiem to mówię, że się z tym nie zgadzam a nie, że jesteś .( i tu dowolne osczerstwo)

Fred08-01-2005 23:12:09   [#113]
Mniej kitu jest w stanowisku nr 1;-)) Stanowisko nr 2 jest do kitu. Ale dla RPO opinia CPPP bez względu na konsystencję "kitu" pozostaje opinią:-)
Marek Pleśniar08-01-2005 23:14:25   [#114]
dlatego pierwsze co uczynię to interwencja u RPO w poniedziałek rano. Nawet na pisma nie ma czasu. Ale dostanie je bo wycyganiłem skuteczny faks;-)
Fred08-01-2005 23:17:03   [#115]

Szerokiej drogi życzymy. :-)

I.. świetlistej;-)))

Spayk09-01-2005 00:04:08   [#116]

Czuję się troszeczkę winny zamieszania na tym wątku i powinienem zabrać głos. Ale Janusz i Amrek  mnie wyręczyli, całkowicie się z nimi zgadzam.

Dziwne, ale zgadzam się prawie ze wszystkimi, którzy tu zabierali głos.

Małgoś #33

Zgadzam się z Tobą, że dziecko z pewnymi dysfunkcjami np. dysleksją może być olimpijczykiem, studentem... . Mam to przećwiczone na "własnym organizmie". Że mam większość cech dyslektycznych dowiedziałem się stosunkowo niedawno, świadomość że jest to normalne a nie zwykła "tempota" bardzo poprawiła mi samopoczucie, ale nie jestem przekonany że wiedza na ten temat w czasach gdy byłem uczniem ułatwiła by mi start życiowy. Dzieci z pewnymi dysfunkcjami mogą "odnieść sukces" nawet bez szczególnej pomocy, jest im dużo trudniej, ale to bardzo 'utwardza". - To moje osobiste przemyślenia i może nie mam racji.

I jeszcze jedna refleksja, jak cała ta dyskusja ma się do świętego (i słusznego) oburzenia na nauczycieli (i innych) popełniających błędy?

amrek09-01-2005 00:41:18   [#117]

Uważamy, że jeżeli uczeń ma wymagania dostosowane do swoich możliwości przez cały etap edukacyjny, to nie powinien na sprawdzianie, czy egzaminie być traktowany tak samo jak inni uczniowie, czyli inaczej niż podczas pobierania nauki. Inne traktowanie jest dyskryminujące. ( z tekstu interwencji OSKKO) I to jest jak najbardziej logiczne. Lecz

jak cała ta dyskusja ma się do świętego (i słusznego) oburzenia na nauczycieli (i innych) popełniających błędy? (#116)?  

No właśnie, wychodzi na to, że ma się - rozrywkowo

Konsekwencja w obniżaniu wymagań działa tylko do czasu "pobierania nauki". Później już czarodziejsko - nie działa. Owocuje za to czasem polonistą dyslektykiem, z którym (słusznie) zastanawia się, co ma począć  - józefinaw, stroskany dyrektor.  I jak się wkurzy, to zacznie - dyskryminować, czyli wywali na zbity...

Jak się ma obniżanie wymagań, dostosowywanie...etc. do wymagań i wyobrażeń na temat sukcesu w życiu dorosłym? - zapytam upiornie maniacko.

Marek Pleśniar09-01-2005 00:56:42   [#118]

no dość upiornie i maniacko;-)

świat jest mściwy, kradną w nim i zabijają. Czasem się wygrywa milion na loterii. Można na ulicy dostac w mordę.

Tego wszystkiego szkoła nie uczy. Bo to szkoła. Miejsce, które coś daje, a nie odbiera. Proponuję pozostawić ją wyspą przychylności dla dzieci. Bo Korczak miałby do nas żal.

Można filozofować bez końca o szkole. A nią trzeba po prostu być.

amrek09-01-2005 01:16:32   [#119]

świat jest mściwy, kradną w nim i zabijają. Czasem się wygrywa milion na loterii. Można na ulicy dostac w mordę.

Tego wszystkiego szkoła nie uczy. Bo to szkoła. Miejsce, które coś daje, a nie odbiera.

e tam, nigdzie nie zgrzytam, że świat jest do bani, Marku, nieżyczliwy, czy paskudny ani że szkoła ma być miejscem survivalu drapieżników

Jest, jaki jest, ale załatwianie - nawet upiora - szybkostrzelnym cosiem nie musi mnie porywać, prawda?

że coś daje szkoła, to wiadomo

tylko co, komu, po co i co z cosia wynika dla przyszłości dziecka

i nie chcę zaciemniać meritum takiego, jakim je tutaj wyeksplikowano,

niemniej dla mnie to żadna filozofia...to, o czym próbuję mówić. Co ma do tego morda świata? Ja nie o mordzie, tylko o twarzy. Samo życie, gdzie tu filozofia, nie widzę, ale pewnie to znowu słowiańsko męczybulskie kiksanie, to: co dalej z tobą, maturzysto konsekwentnie niedyskryminowany w czasie pobierania nauki? 

dobranoc:-)

Majka09-01-2005 10:16:31   [#120]
Dla mnie meritum jest fakt, że OSKKo i  dyrektorom przypisano wredną intencję: dbałość o rankingi. Ponieważ jest to nieprawda i wypaczenie myśli interwencji - trzeba odpisać.
Nie jest w porządku, gdy ktoś zapytany o problem  -nie odpowiada merytorycznie, tylko kombinuje "co autor miał na myśl i po co pisał", a tak odebrałam komentarze wklejane przez Marka.

(Akurat rankingi szkół są w tym gronie mocno nielubiane i nie z dbałości o nie była interwencja :))
Marek Pleśniar09-01-2005 10:45:25   [#121]
ino bo tak:-)))
Gaba09-01-2005 11:34:45   [#122]

1. Dwa razy pisałam - o tych rankingach, ale mi wcieno!

- dla mnie także ten fragment jest najbardziej dotkliwy. Jest nieprawdziwy. Piszę to jako dyrektor, którego szkoła wikła się w rankingach - gdy nie brałam udziału w nich, przychodzili rodzice do szkoły z gazetą, wiadomą, i rzucali mi na stół z pytaniem, czy jesteśmy tak słabi, że dla nas tu miejsca nie ma... oni chcą wiedzieć itp.

2. Jako szkoła rankingująca się, znająca od środka pewne mechanizmy - stwierdzam, że nie ma instrumentu, który by wykrywał, że dziecko pisało inny arkusz... no bo jaki to ma być niby ten dokument, z krzyżykiem czy co... - przepraszam, że ironizuję.

To jest nieprawda - czyli kłamstwo, wpieranie nam intencji nieczystych.

- na serwer prac z kl. VI w OKE - nie wejdę, bo nie mam kodów, prac jest od groma... koleżnanki z podstawówek nie prezesyłają takich informacji..., a jak to niby miały robić..

To jest dokładnie potwarz, że się boimy przyjmować dzieci wymagające wsparcia. Ja przyjmuję - ze względów społecznych. Ale boje się, że i ta możliwośc mi odpadnie.

Ale nie jestem w stanie przeskoczyć - mechanizmu naboru, który mam na razie, bo nad tym myślę, (może się uda).

 Dziecko potrzebujące pisało arkusz tradycyjny, a nie poradzi sobie z egzaminem dobrze, ma słabe wyniki, jeżeli jest nie z naszego rejonu, to nie będę mogła go przyjąć. Tu jest mechanizm selekcji!

Walkę z takimi dziećmi, dziećmi potrzebującym prowadzą także nadambitni rodzice dzieci, mam co roku kilku takich aktywistów. Ich dzieci są dobre, ale nasza szkoła nie jest z gumy i chwytają się różnych strategii w tym publiczne zarzucanie mi, że różnych głupków przyjmuję innymi drogami. (to ostatnie cyt. z pewnego pana profesora, który życzył sobie oglądnięcia punktacji z całego naboru jako czynnik społeczny). Jego dziecku brakło punktu i musiał trochę poczekać, aż się zwolni miejsce, np. osoba z rejonu się nie zgłosi.

Selekcja jest przy równym traktowaniu ludzi o nierównych potrzebach i możliwościach. Jeden arkusz dla wszytskich te mechanizmy wyzwala.

czyli -

1. jestem rankingująca się (choć mnie krew zalewa).

2. Nie widzę możliwości technicznych, by zaistniał podląd w to, jakie pisano arkusze, chyba że istnieje, a ja w sej naiwności nie widzę...

- na świdcetwie sie nie pisze, wzór zaświdczenia z OKE jest jeden dla wszystkcih z dysfunkcjami, olimpijhczyka to się możesz tylko domyślać po 50 z "egzaminu", którego nie pisał. <---- tu sie dało dopsaowac do potrzeb, a gdzie indziej się nie da.

Jak ja nie lubie smerfów.

Fred, przepraszam, znowu walnęłam długiego posta. Idę do roboty, mam sztab w szkole i moja pisaninę.

Siema!

Fred09-01-2005 12:40:16   [#123]

Około 14 proc. uczniów ma inteligencję niższą niż przeciętna. Dyrektorzy szkół chcą wywalczyć dla nich specjalne przywileje.

Tak, chcą wywalczyć.

Psycholodzy są jednak temu przeciwni;

Mają prawo wyrażać przeciwne stanowisko do stanowiska wyrażonego przez dyrektorów szkół, tj. OSKKO, kierując się wiedzą psychologiczną i jak najlepiej rozumianym z tego punktu widzenia dobrem dziecka.

Dyrektorzy szkół zrzeszeni w OSKKO, "stawiający za cel wszelkich działań dobro oraz rozwój uczniów" (§1. "Kodeksu etycznego"), mają obowiązek wyrażać własne stanowisko, kierując się doświadczeniem i jak najlepiej rozumianym z tegu punktu widzenia dobrem dziecka.

OSKKO (zgodnie z §2 "Kodeksu etycznego") buduje stosunki międzyludzkie oparte na zaufaniu, życzliwości i współpracy. Oznacza to, że pragnie obdarzać zaufaniem wszystkich, którym jest bliskie dobro dziecka, a więc też psychologów z CPPP.

Zaufanie to zostało poddane próbie nieładną wypowiedzią pani z CPPP: "dyrektorom nie chodzi o dobro dzieci, ale o lepszą pozycję ich szkół w rankingach".

Zaufanie rodzi się tam, gdzie jest życzliwość i współpraca. Ważnym elementem jest wzajemne poznanie się, wymiana doświadczeń, dialog.

Wygląda na to, że miernikiem wzajemnego zaufania, życzliwości i współpracy stało się pismo (interwencja) skierowane do RPO i RPD. Nie śledzę uważnie działań Zarządu OSKKO, więc nie wiem, jak układała się dotychczasowa współpraca pomiędzy OSKKO a np. CPPP.

"...psycholodzy z Centrum Metodycznego Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej w Warszawie, (...) uważają, że dyrektorom szkół zależy na osiąganiu jak najlepszych wyników, dlatego chcą zepchnąć na margines dzieci, które mogą ten wynik zaniżyć.

Jestem dyrektorem szkoły i zależy mi na tym, by uczniowie mojej szkoły osiągali jak najlepsze wyniki na miarę swoich możliwości psychofizycznych i intelektualnych.

Czy obecna forma arkuszy egzaminacyjnych i ich zawartość merytoryczna uniemożliwiają osiągnięcie przez uczniów jak najlepszych wyników na miarę swoich możliwości psychofizycznych i intelektualnych? Nie czuję się kompetentny, by odpowiedzieć na to pytanie. Wiem tylko tyle, że potrzebna jest głęboko humanitarna dyskusja, szacunek dla wiedzy psychologicznej oraz szacunek dla doświadczenia nauczycieli, które zostało wyrażone w stanowisku przedstawionym przez OSKKO.

Nie będę się rozwodził. Najcenniejsze wypowiedzi zostały przedstawione  w tym wątku przez wiele osób.

Tęsknimy po prostu za innym obliczem oświaty.

Miarą człowieczeństwa są nasze tęsknoty.

Renata09-01-2005 16:36:21   [#124]

Samo życie, gdzie tu filozofia, nie widzę, ale pewnie to znowu słowiańsko męczybulskie kiksanie, to: co dalej z tobą, maturzysto konsekwentnie niedyskryminowany w czasie pobierania nauki? 

Miałam nie pisać o tym, ale jednak spróbuję...

Mam swojego bardzo prywatnego maturzystę w tym roku...

Moja ubiegłoroczna dziś studiuje psychologię i zaczyna pierwszą swoją sesję egzaminacyjną.

A co z moim dzisiejszym maturzystą? Przeszedł bardzo długą drogę... Bardzo długą, bo ze swoim dys...

Przez lata podstawówki, gimnazjum, pierwszą i drugą klasę szkoły średniej przebijał się do przodu, ciągnął... Trzeci rok powalił go na ziemię. Nie wytrzymał presji i wymagań szkoły. Zaczął mi wagarować, wpadać w totalną depresję szkolną. Moje spotkania z wychowawcą powielały tylko informacje, które słyszałam już od dawna - wczoraj nie było go znowu w szkole... Zaledwie dwa pierwsze miesiące klasy maturalnej, a same problemy...

W listopadzie syn poprosił tylko o jedno - mamo, przenieś mnie do innej szkoły. Zależało mu bardzo, sam poszedł do tej wybranej szkoły na rozmowę z dyrektorką, sam umówił mnie na spotkanie z nią. Prosił - zaufaj mi... Kiedy tam pojawiłam się, właściwie wszystkie informacje były już jej znane od syna...

Mamy styczeń. Od listopada mija zaledwie trzeci miesiąc, a chłopak zmienia mi się w oczach... Zaczyna się uśmiechać, mówić o planach na przyszłość, dzieli się tym co spotkało go w szkole, z czego odpowiadał, jaką otrzymał ocenę, etc. W czwartek, piątek i sobotę próbował swych sił na próbnej maturze...

Co dalej? Nie wiem, ale wiem - rzuciłam mu wiadro do studni bez dna - trzyma je. Wiem, że dziś ma plany i te plany w miarę swoich możliwości będzie realizował konsekwentnie.

Oprócz zrozumienia w domu, wystarczyła zmiana liceum profilowanego w jednej szkole na zmianę na takie samo liceum, o tym samym kierunku, tylko w innym miejscu tego samego miasta. Różnica taka, że w końcu ktoś zaczyna dostrzegać jego inne predyspozycje.

Amrek, naprawdę, bardzo jest potrzebne dostrzeganie indywidualnych potrzeb, możliwości i predyspozycji uczniów i uwzględnianie ich w codziennej pracy nauczyciela, traktowanie ich po Korczakowsku, jak tu Marek wspomniał.

Bez względu na to co czeka ich w przyszłości, w dorosłym życiu, teraz są to osoby, których psychika dopiero się kształtuje.

Jeśli w szkole dostaną to co jest im potrzebne, później, bez względu na progi i bariery, zaowocuje siłą drzemiącego w nich potencjału własnej indywidualności.

Wybaczcie prywatę...

Marek Pleśniar09-01-2005 16:43:28   [#125]

To ci dopiero prywata:-))

Małgoś09-01-2005 16:54:31   [#126]

warto byłoby zapożyczyć od lekarzy fundamentalną zasadę "Po pierwsze NIE SZKODZIĆ"

gdy szkoła nie jest i nigdy nie będzie instytucją idealnie realizującą swoje funkcje, nie możemy zadufanie upierać się, że MY wiemy kogo na co stać i jaka droga jest dlań najwłaściwsza. Nie mamy takiego prawa i nie powinniśmy mieć. Nasza rolą jest nauczenie ucznia jak najwięcej, jak najwyżej, jak najmocniej - wszystkiego, co może mu byc przydatne w przyszłości. Podcinając mu trzykrotnie skrzydła  w wieku 12, 15 czy 19 lat (poprzez utrudnianie zamiast ułatwianie przebrnięcia przez sytuacje egzaminacyjne i nieuwzględnianie ich potrzeb indywidualnych) naprodukujemy rzesze frustratów, niepewnych siebie, z obniżoną samooceną

wysokie IQ i szybkie tempo pracy nie są gwarantem sukcesów w życiu - ani zawodowych, ani osobistych, ani nawet naukowych

i dlatego nie dziwi mnie cudowna przemiana takich uczniów jak syn Renaty - to zjawisko jest b. częste, a dla niektórych szkół staje się więc ...normą ;-)

Marek Pleśniar09-01-2005 17:03:01   [#127]

tak na boku - znakomitą renomę wśród kandydatów do LO ma w moim mieście pewna szkoła znana z ludzkich stosunków międzyuczniowskich i międzynauczycielskich, dająca oddech i wybór. Ucząca ale nie kosztem wyscigu szczurów.

Mam nadzieję, że opinia to oddająca rzeczywistość.

Karolina09-01-2005 18:33:15   [#128]

Cieszę się ,ze to napisałaś Renata... to ważne ;-)

Moje myśli często tu przedstawiane zebrała cudnie Małgoś.. nie mogę napisać nic więcej, niż ją zacytować ponownie ;-) 

gdy szkoła nie jest i nigdy nie będzie instytucją idealnie realizującą swoje funkcje, nie możemy zadufanie upierać się, że MY wiemy kogo na co stać i jaka droga jest dlań najwłaściwsza. Nie mamy takiego prawa i nie powinniśmy mieć. Nasza rolą jest nauczenie ucznia jak najwięcej, jak najwyżej, jak najmocniej - wszystkiego, co może mu byc przydatne w przyszłości. Podcinając mu trzykrotnie skrzydła  w wieku 12, 15 czy 19 lat (poprzez utrudnianie zamiast ułatwianie przebrnięcia przez sytuacje egzaminacyjne i nieuwzględnianie ich potrzeb indywidualnych) naprodukujemy rzesze frustratów, niepewnych siebie, z obniżoną samooceną

wysokie IQ i szybkie tempo pracy nie są gwarantem sukcesów w życiu - ani zawodowych, ani osobistych, ani nawet naukowych

amrek09-01-2005 19:41:59   [#129]

Renato

pozostaje mi się tylko cieszyć :-)

pozdrawiam

Ag

Magosia09-01-2005 23:57:07   [#130]

Uff, dobrnęłam do końca wątku

Nie było mnie dwa dni na forum, a tu takie dyskusje. Odniosę się tylko do wypowiedzi Asi z początku:

1. Przeszliśmy jako Stowarzyszenie długą drogę- staliśmy się partnerami do sporów

nazwłabym to "do konstruktywnych dyskusji" ;-)

2. Przed nami długa droga by te spory w większosci przypadków wygrywać.

Problem jest po to, aby go rozwiązać. Wyzwanie- by go podjąć.

3. Potrzebne nam zaplecze, czyli jak największa liczba czlonkow i sympatyków, by zrealizować to drugie

I dlatego musiemy być widoczni i słyszalni nie jako dyskutanci i spierający się tylko , a jako mądrzy, silni w prawie i pochyleni nad dzieckiem (taka troszkę emfatyczna przenośnia) ale wiecie o co mi chodzi - prawda?

4. Potrzebna nam własna prasa

Popieram obiema rekami - myślę,że mogłabym w tym pomóc.

O problemie tu dyskutowanym pisałam trochę na łamach Gazety Szkolnej, dawno, dawno temu- po pierwszych egzaminach. Wrócę do tematu, mam okazję -egzaminy próbne, myślę, że na początku lutego artykuł się ukaże, jak napiszę,  zamieszczę w plikach.

Marek Pleśniar10-01-2005 00:52:05   [#131]
:-)
amrek10-01-2005 16:20:50   [#132]

Podcinając mu trzykrotnie skrzydła  w wieku 12, 15 czy 19 lat (poprzez utrudnianie zamiast ułatwianie przebrnięcia przez sytuacje egzaminacyjne i nieuwzględnianie ich potrzeb indywidualnych) naprodukujemy rzesze frustratów, niepewnych siebie, z obniżoną samooceną

I będzie jak w bajce, do trzech razy sztuka. Skrzydła podetnie mu pracodawca dyskwalifikując kompetencje zawodowe, np. szef szkoły zatrudniający nauczyciela lub bibliotekarkę, ktora "się nie nadaje". Od tego samoocena z pewnością poszybuje pod obłoki.

Ale to dopiero przy czwartym podejściu. Czwarte mniej boli? Albo może już szczęśliwie nie musi mieścić się w szkolnej bajce. Cięcie skrzydeł to już wszak andragogika :-), na której nie ma przymusu się znać

Marek Pleśniar10-01-2005 17:02:35   [#133]

coraz to więcej chętnych do profilaktycznego podcinania cudzym dzieciom tych skrzydeł:-)

Se sami podcinajta;-)

maeljas10-01-2005 17:16:16   [#134]

Marku

:-)))))
Karolina10-01-2005 17:50:10   [#135]

Życie jest podłe... wstrętne, pełne niepowodzeń i kłod pod nogami. Uczcie sie tego od samej młodości....my szkoła pomożemy wam w tym, kochani nie musicie czekać aż pracodawca was wywali z roboty za 20 lat...my pokazemy wam juz teraz jak to może być!! przyzwyczajjajcie się za młodu - teraz mniej boli

jak długo trzeba jeszcze będzie tego słuchać??!!! wrrr - przekazujcie tę pałeczkę frustracji i niepowodzeń dalej, powodzenia ;-)

amrek10-01-2005 18:14:28   [#136]

i coraz to więcej chętnych do pielęgnowania cudzym dzieciom skrzydeł o anielskiej i orlej rozpiętości - w wiwarium...bez względu na konsekwencje

ale dobra, Marku, pasuję

Najwyraźniej nie potrafiłam umiejętnie wytłumaczyć,na czym polega moje patrzenie. Że jego sens nie zawiera się w uzurpatorskiej masakrze niewiniątek ani złośliwej gorączce latania z sekatorem za plecami dojrzewających aniołów i takichtam...ani sztafecie niepowodzeń, jakby chciała to widzieć Karolina ani przekazie, że życie jest wstrętne i tego trzeba uczyć. Nigdzie tu na forum nie forsowałam tezy, że życie jest fuj i tak nie myślę. I do głowy by mi nie przyszło, że tak mogę zostać odczytana :-)  

Ale to info, że być może niezdarnie dobieram słowa:-) lub zwyczajnie tu na moje meritum nie miejsce. Ale miałam prawo spróbować;-)

Powiadasz, Marku, my nie podetniemy...i ok. Za mało tu miejsca, żebym jałowo tłumaczyła, że nie myślałam o podcinaniu. To chyba nie takie proste: albo podcinać albo nie podcinać. Ale mogę się mylić.

Niechta se będzie szkoła - hodowla mitów w doniczkach, skoro wszystko inne wydaje się zło - wrogim ujadaniem frustratów, którzy na pewno innym źle życzą i stąd ich chore teksty, z niezdrowej chęci bezinteresownego szkodzenia bliźniemu. Hm. Pierwszy raz poczułam, jak się czuje potwór :-)

Korczak sam się później nieraz zastanawiał, jak jego wrażliwcy radzą sobie na srogich Nalewkach. A oni radzili sobie kiepsko. Stary Doktor myślał, jak da się wychować człowieka wrażliwego, który nie byłby życiowym safandułą. Miał wątpliwości, czy nie wyrządził wychowankom krzywdy, a nie tylko zapał do wychowywania skrzydlatych ludzi. Nie wiem więc, czy by się znowu tak obraził czy rozgniewał widząc tę rozmowę.
To na marginesie.

O rodzicach, którzy mówili tak pięknie o swoich dzieciach, myślę jak umiem najpiękniej, ciepło i o ich dzieciach też

pozdrawiam

Agnieszka

Marek Pleśniar10-01-2005 18:23:21   [#137]

kurcze, nie o to chodzi by z kogoś zrobić durnia. Nikt go tu z nikogo nie chce. Naprawdę.

amreku, to jest tak z tymi skrzydłami.

Owszem działa - to niecackanie się za młodu. Puszczanie na głęboką wodę. Jest to wszystko dobre w rezultacie dla dziecka.

Ale swojego. Że tak powiem.. własnego.

Zasada jest ok. Ale wychowujmy tak sobie nie cudze. Ja swoje. Ktoś swoje.

Ale nie w szkole. Możecie/możemy jak lubimy nawet im te pępowiny nie tylko odcinać ale i przegryzać;-)

I tyle.

Zilustrować to może zdrowa zasada: kto może dać klapsa dziecku?? (Tylko błagam o niewszczynanie dyskusji nad biciem i przemocą;-)

Odpowiedź jest prosta: ten kto je kocha. Tylko i wyłącznie rodzic.

A nauczyciel ma nie kochać lecz szanować uczniów. No i klapsa dać nie może.

Podobnie chyba z tą głęboką wodą.

Jest wiele takich przykładów.

  • Kto może puścić samo dziecko po zakupy? Rodzic. A czy nauczycioel może?  Odpowiedzcie sobie sami.
  • Kto może dziecko zostawić na godzinę samo. I pójśc po te zakupy samemu? Rodzic może. A nauczyciel - może? Czy nie?

Przecież samotność, zakupy to głęboka woda? Znakomita na wychowanie:-)

Ale nie w szkole.

Fred10-01-2005 18:50:08   [#138]

Mylisz się Agnieszka.. Rozumiem sens Twojej wypowiedzi, jakkolwiek bliższy mi jest sposób widzenia zaprezentowany m.in. przez Małgoś i Karolinę (#126 i 128). Chciałabyś ustrzec młodego człowieka przed dramatycznymi rozczarowaniami i doświadczeniami.. jakie mogą nastąpic w późniejszym życiu. I stąd Twoja bardzo uzasadniona troska.

Karolina chciałaby natomiast ustrzec młodego czlowieka przed szeroko rozumianym niedorozwojem (duchowym i umysłowym), a nas samych przed odpowiedzialnością za ów niedorozwój...

Chyba jakoś tak:-)

Renata10-01-2005 19:56:57   [#139]

Hm...

Wychowanie korczakowskie zakłada, że szkoła ma służyć dziecku i jak najbardziej indywidualnie podchodzić do niego.

Dla potrzeb przyszłego życia ucznia, dla jego dobra dziś, by nie zginął w warunkach wolnego rynku najlepiej nauczyć go rywalizacji już teraz, w szkole, by nikt mu nie podcinał skrzydeł.

Potem tak wyuczony, stanie twardo na nogach, będzie przebijał się do przodu, zostanie wybrańcem z wybrańców, stanie się super agresywnym przedsiębiorcom, który będzie piął się na wyżyny zawodowej kariery. Wszak teraz taki czas, prawda? 

Taki wrażliwiec, szanujący i ufający innym, jak się przepchnie w dorosłym życiu?
Rywalizacji się nie nauczy, hardy nie będzie... No zostanie tym, no... nauczycielem, bibliotekarzem.

Aj, a jak zostanie niedouczonym lekarzem, niech lepiej już nie!

A jak wyrośnie z niego kolejny: T.A.Edison, A.Einstein, W.Churchil, albo A.Christie, o zgrozo!

No mam wyrzuty już teraz.., chyba wyrządzam krzywdę swojemu synowi i tym wszystkim uczniom z problemami, których spotykam na swej drodze i robię wszystko by im pomóc, także tu zabierając głos w dyskusji.

A tam...

Miłego wieczoru

Fred10-01-2005 20:07:48   [#140]

Cii.. Jesteś Kochana dziewczyna:-) To, co napisałaś w #124 jest Piękne. Po co żale?..

Zacytuję Ci coś za prof. Prokopiukiem. Ok?

"Otóż — odpowiadając na pytanie, w co wierzę — stwierdzam, że wierzę we własne doświadczenie-poznanie Bóstwa, które jawi mi się zarazem immanentnie jako Boski Przyjaciel i transcendentnie jako Źródło, Nicość- i -Pełnia, Drzewo Życia i Poznania, z którego bije Siedem Promieni Wolności, Miłości, Mądrości, Dobra, Piękna, Mocy i Twórczości. W takie Bóstwo wierzę i je poznaję — i tylko takie Bóstwo mogę kochać. Ono wskazuje mi drogę do Siebie i do wszystkich istot, do każdego człowieka. Droga ta prowadzi poprzez siedem mostów — boskich promieni, które żyją także we mnie. Wiedzie mnie ona wprawdzie poprzez świat stworzony przez Demiurga, ale na niej świat ten mam przezwyciężyć, wyzwalając się spod władzy jego Kreatora. A przewodnikiem na tej Drodze jest mi Chrystus Jezus, Ten, który już „przezwyciężył świat”."

Małgoś10-01-2005 20:11:37   [#141]

świat jest okropny ..ok

ale człowiek pewny siebie, ufający w dobro, mający za sobą doświadczenia sukcesów, spotykający na swojej drodze życzliwych ludzi itd. sam, jako dorosły tworzy lepsze relacje z ludźmi, a co najważniejsze lepiej sobie radzi z porażką

natomiast podcinany za młodu i w dzieciństwie nic dobrego nie tworzy - jest słaby, wyhamowany, bierny

stres?

są więcej niż 2 skrajne sposoby wychowania: totalna ochrona lub wrzucanie na głeboka wodę - te prowadzą do nienormalności w zyciu dorosłym

najlepiej stosować ...stres kontrolowany w wychowaniu - tak jak to sugeruje Marek P - kochając karać i pomagac w tym cierpieniu (wywołanym kara, porażka, rozczarowaniem itp)

stres w dzieciństwie czy młodości będzie miał działanie jak szczepionka pod jednym warunkiem... że nie zabije ;-)

ale pozwoli sie ujarzmić, zwycięzyć, opanować

dlatego bezsensem jest wiara w przygotowanie do zycia dorosłego dzięki fiasku na egzaminie gimnazjalnym czy maturze

przeciez tych porażek  nie da się naprawić

bo dyslektyk maturzysta na kolejnych poprawkach wciąż bvdzie miał podobnie beznadziejne warunki

a egzaminu gimnazjalnego poprawiać wcale nie można

w ten sposób szkoła ...zabija wiarę

nie daje możliwości zamiany klęski w zwycięstwo

I niech mi ktoś znajdzie równie beznadziejne przykłady w niby tak fatalnym zyciu dorosłego człowieka....

Adaa10-01-2005 20:30:38   [#142]

Szkoła szkołą...

nie jest ona w dzisiejszych czasach podstawowym źródlem szczęscia ani madrości, jest najczęsciej koniecznym i trudnym etapem dorastania do samodzielnego zycia.

Niezaleznie od kłopotów z nia związanych nie wolno tracic z oczu dzieciaka i sprowadzać go do wymiaru dobrego lub złego ucznia.

A podcinanie skrzydeł..hm....jesli dziecko ma wsparcie w rodzinie to nie jest tak łatwo mu je podciąć

Jestem zdania,że to nie szkoła decyduje przede wszystkim o zabijaniu czy dodawaniu wiary.

To często rodzice, uznając szkołe za najwazniejsza rzecz na swiecie, wazniejsza od samego dziecka powoduję,że dzieci wszelkie niepowodzenia szkolne traktuja jak osobistą tragedię.

Chyba przecenia się rolę szkoły... a w szczególności jej ogromny wpływ na wychowanie dziecka.

To rodzina jest tu najwazniejsza.

Renata10-01-2005 20:33:15   [#143]

Fred..:)

A na dachu świata cisza trwa...

amrek10-01-2005 22:20:07   [#144]

uff...

albo ja sobie sama przyprawiłam gębę, albo tu mi się ją przyprawia: z jednej strony jestem osobą od dzielenia włosa na czworo i nazbyt humanizujących subtelnostek o niczym, z drugiej - jak się wydało wreszcie w tym wątku - nosorożcem Amrekiem, wrogiem skrzydeł, cichych bibliotekarek, poetów, Agaty Christie, Einsteina oraz niepełnosprawnych i dysfunktów, a przyjacielem łokci. Pozwolę sobie nie polemizować, bo mam wrażenie matrixa:-)

Renato, o bibliotekarce wspomniałam a propos dawniejszego wątku uderzyć ucznia, w którym Małgoś niegdyś stanowczo odmówiła kompetencji pedagoga osobie nadwrażliwej, nie radzącej sobie z niezdyscyplinowanymi emocjami. Nie napadam też na Korczaka, a jedynie odnotowuję, że miewał chwile wahania.

Szanowna Małgoś, nigdzie nie twierdzę, że świat jest okropny, a nawet starałam się dementować i odwielbłądzić, ale jak widać - z marnym skutkiem. Wprawdzie napisałam, że "świat nie jest słodki", ale dla mnie to oznacza coś bez sensów naddanych, czyli dokładnie to, co napisałam, że nie jest z lukrem, a nie że jest okropny. Pijam od dwudziestu lat herbatę i kawę bez cukru i to nie oznacza dla mnie, że płyny są okropne, tylko, że są bez cukru. Za interpretacje nie mogę odpowiadać. Wolałabym się też nie wdawać w dyskusję, pomna naszych dysput ciągutek. Stresy kontrolowane, jak świadoma dzikość to temat rzeka, ale nie na rzekę postów.

Nigdzie też nie głosiłam, że np. dziecko z porażeniem dziecięcym lub obniżoną inteligencją należy pozbawić rehabilitacji, korekcji, zajęć indywidualnych, które przydają mu sprawności, bo "świat jest okropny". Musiałabym być niezdrowa na umyśle. Ale chyba zajęcia, o których mowa, do czegoś służą? Nie służą takiemu wyrównaniu poziomu, aby dziecko było zdolne do znalezienia się w świecie samodzielnie, bez szczególnych ułatwień? Choćby i na dopuszczający, który w jego sytuacji jest sukcesem? I to bez cudzysłowu? Zawsze wydawało mi się, że taki jest cel.

Ale ilu z tutaj czytających natychmiast przytaknęłoby, że dopuszczający to znowu taki sukces?  

Fredzie:-) (#138) - a czy te dwa sposoby widzenia się wykluczają?... 

Jest w filmie Jeana Jacquesa Annauda "Niedźwiadek" piękna scena na końcu: Niedźwiadek ucieka przed pumą, walczy o życie w spienionej rzece, rwącym nurcie. Sam. Kiedy puma zbliża się do niego i już, już ma zatopić zęby w maluchu, niedźwiadek ryczy, jak wielki niedźwiedź. I wtedy puma czmycha. I dopiero po chwili kamera pokazuje, że z tyłu, za niedźwiadkiem, ryczy też naprawdę ogromny niedźwiedź, który był jego przyjacielem. Ale ryczy, u licha, a nie śpiewa czastuszki. Ech...

Polecam film serdecznie :-)

Tym, którzy zechcieli jednak zauważyć coś więcej niż szarżę frustrata nosorożca z pałeczką na antyindywidualistycznym rogu, dziękuję ;-), to mnie jednak choć ździebko odmatrixia

puchatej nocy

Agnieszka

amrek10-01-2005 22:55:07   [#145]

a bez rzeki

to zupełnie nie wiem, dlaczego pożyteczniejszym życiowo ma być uczenie dziecka, że ktoś będzie kontrolował za nie sytuację stresową, aby go nie przerosła, niż stopniowe, wieloletnie, systematyczne uczenie, jak ono samo ma kontrolować stres, aby nie stał się niekontrolowany

dżiz, idę uczyć się kontrolowania obecności na forum :P

Małgoś10-01-2005 23:05:47   [#146]

a'propos interpretowania ;-)

ciekawam jakim  to cudem  bibliotekarka za uderzenie ucznia otrzymuje ...etykietkę "osoby nadwrażliwej, nie radzącej sobie z niezdyscyplinowanymi emocjami"

cud-eufemizm?

i ...pomroczność jasna ;-)

Amrek, ja naprawdę bez złych intencji .... nawet o tym okropnym świecie pisałam nieściśle wiążąc odpowiedź z Twoimi słowami :-)

PS. A znasz może bajkę o "Puchatym i Miłym"?

Małgoś10-01-2005 23:07:48   [#147]

nie za nie, ale ...obok, razem

...to tak jak z nauką jazdy na rowerku dwukołowym: niby ojciec trzyma za kijek, ale puszcza co chwilę i dzieciak sam nie wie kiedy sam pomyka po dróżce w parku ;-)

amrek10-01-2005 23:08:34   [#148]
znam
Gaba11-01-2005 00:05:04   [#149]
z dyskretnym wycofaniem się... takie emacypowanie rodzica, dziecka... - jak z ątku o dziwnych rodzicach...
RomanG11-01-2005 20:10:27   [#150]
  • Kto może puścić samo dziecko po zakupy? Rodzic. A czy nauczyciel może? 

Porównywanie nauczyciela do rodzica dla mnie ma jakieś tam uzasadnienie, ale jednak zaciemnia stan prawny (choć sam tak niegdyś robiłem, przyznaję). Dzisiaj uważam, że sens ma porównywanie nauczyciela do innych osób sprawujących zakładową pieczę wychowawczą, tzw. bieżącą pieczę nad osobą małoletniego (w rozumieniu prawa administracyjnego).

Weźmy takiego druha na obozie harcerskim lub na kolonii zuchowej. Może puścić dziecko (lub grupę dzieci - na warunkach dostosowanych do ich wieku oczywiście) do lasu po chrust albo do sklepu na zakupy (nie jego prywatne, lecz uzasadnione celami placówki)?

Nauczyciel na wycieczce może do sklepu? Wieczorem ognisko, a strażnicy ognia mają załatwić i drewno, i zapałki (czemu nie ze sklepu?)...

Nauczyciel w szkole może? Gdy pracuje na przykład metodą zwiadu lub projektu i jest to jakiś element tego?

  • Kto może dziecko zostawić na godzinę samo.

A druh na obozie może w lesie samo?

Przecież samotność, zakupy to głęboka woda? Znakomita na wychowanie:-)
Ale nie w szkole.

Nie ma zakazu, aby nauczyciel pracował metodami harcerskimi.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]