Forum OSKKO - wątek

TEMAT: nieudana lekcja
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Małgoś12-12-2007 20:49:23   [#101]
najbardziej podoba mi się wniosek frigg :-)))
elrym12-12-2007 20:52:01   [#102]

frigg

znaczy -  sami nie widzieli, więc  o OSKKO powiedzieli??? ;-)))

Magosia12-12-2007 20:56:06   [#103]

Fajne to - czasem nie wiesz jakim pytaniem pobudzisz do myślenia , refleksji i dyskusji:-)

A może i zmiany ??

frigg12-12-2007 21:11:57   [#104]
Zmienię na pewno swoje podejście do hospitacji jako takiej.
eny12-12-2007 21:43:21   [#105]

Marek zgadzam się z twoimi wnioskiami z #97 w 100%! O pracy nauczyciela decydują efekty potwierdzone np. wynikami egzaminu. Jak to robi , czy zgodnie z "wytycznymi", wizjami zwierzchników etc.  czy też w inny sposób to już ...

Nie znaczy to oczywiście, że nie należy pomagać, wskazać,  szczególnie młodym nauczycielom, jak te efekty osiągać. 

 

Marek Pleśniar12-12-2007 21:47:03   [#106]

ja upraszczałem troszkę bo mam skłonnośc taką;-)

nie sam egzamin lecz wiele wyników

bosia12-12-2007 22:08:10   [#107]

O pracy nauczyciela decydują efekty, ale to nie zawsze są wyniki mierzalne egzaminem.

Nie lubie tych wszystkich rankingów i statystyki, bo nie widać tam człowieka. To jest szufladkowanie.

I szczególnie w szkołach z trudną młodzieżą porównywanie wyników może być frustrujące dla ucznia i nauczyciela.

Tutaj efekty to co innego, np. uczeń który skończył szkołę, znalazł sens w tym co robi, wie co chce robić, znalazł kogoś komu może zaufać. Tutaj liczy się każdy oddzielnie i każdy osobno jest ważny.

dyrlo12-12-2007 22:17:33   [#108]

Mam ochotę na zmianę tego wątku na "Udana lekcja".

Poradźcie co zrobić, młode dziewczę zatrudniłam na czas określony (1 rok) na 7/18 przedmiotu: 4 w klasie i 2 + 1 indywidualnego.

Była hospitacja, zapowiedziana ale tylko 1 dzień przed. Lekcja poprawna, udana, ciekawie przeprowadzona, trochę język nauczycielki mnie drażnił taki nie...  nie potrafię tego sprecyzować, ale udana.

Tylko, że dzieciaki narzekają, rodzice narzekają, wychowawca narzeka, stawiają ostre zarzuty, których chyba nie dam rady odeprzeć (ponad 30 osób + ich rodzice mówią jednym głosem) i twierdzą, że ta lekcja pod moim okiem to była jedyna taka lekcja. Odbyłam rozmowę, jutro bez zapowiedzi idę na lekcję....

Ale czy jest możliwość rozwiązania umowy? Lub pozostawienie jej tylko NI? Tak pytam na zapas, żeby wiedzieć jak jutro rozmawiać.

Idę poczytać mądre książki bo takiej sytuacji jeszcze nie miałam... Piszcie co Wam przyjdzie do głowy a ja jutro tu zaglądnę ....

no cóż ciężko ehhh

frigg12-12-2007 22:23:03   [#109]
dyrlo - "chyba nie ma dymu bez ognia", skoro wszyscy mówią jednym głosem... Na pewno po lej lotniczej lekcji bedziesz wiedzieć co w trawie piszczy. Wspołczuję tej nauczycielce no i Tobie. Bo to nie zapowiada sie wesoło, jeśli ta druga lekcja będzie taka jak mówią wszyscy zainteresowani.
dyrlo12-12-2007 22:25:59   [#110]

Wiem, że łatwo nie będzie, ale radźcie, pomysły podsuwajcie ....

Znikam na dziś :-)

bosia12-12-2007 22:27:30   [#111]

Po takich zarzutach do katechetki poprosiłam ją  i porozmawiałyśmy sobie od serca.

Powiedziałam wszystko co wiem i myslę o tym i że oczekuję tego i tego i w takim i takim czasie.

Jak ona to widzi, z czym ma problem i że dla mnie to uczeń najważniejszy. Poprawa jest zdecydowana.

Ja bym porozmawiała i powiedziała o zarzutach bez podawania od kogo.

Jeśli nic nie zmieni, umowa się skończy i już.

AsiaJ12-12-2007 22:36:34   [#112]

Słowo klucz; nadzór=kontrola,pilnowanie

Kto lubi nadzorcę  i kontrolera zarazem? Czy  nie z tego wynikają wszystkie opisane powyżej problemy i niezręczności nieudanej lekcji?

Prof. Blikle twierdzi jednak,że pracowników trzeba kontrolowac i oceniac.

I bądź tu człowieku mądry.

rzewa13-12-2007 10:45:49   [#113]
dyrlo, możesz zwolnić (za dwutygodniowym wypowiedzeniem), jeśli taką możliwość przewidziałaś w umowie

natomiast jeśli nie, to niestety (lub stety :-)), pracuje do końca trwania umowy, chyba że sama zechce odejść za porozumieniem stron...

.................................................
co do hospitacji, to miałam różne fazy, ale obecnie najbliżej mi do Małgoś, ale chyba dlatego, że ja też niepubliczna :-)

a tu nie ma wyproś, jak trzeba to reaguje się natychmiast - lepiej zwolnić nauczyciela niżby miała ucierpieć opinia o szkole, zajęcia mają byc ciekawe i kropka

a taże najlepiej jak to możliwe maja przygotowac do egzaminu - od tego zależy czasem być lub nie być szkoły
dyrlo13-12-2007 11:02:06   [#114]

Dziękuję rzewa ... obczytałam się, parę pomysłów na dzisiaj mam, dogadałam się też z jednym z nauczycieli, że "przygarnie", otoczy opieką, zaprosi na lekcje ...

popróbuję za radą jednego z naszych na forum (na priva) mimo, że mam w umowie możliwość dwutygodniowego okresu wypowiedzenia.

Wczoraj w domu nie pamiętałam, teraz sprawdziłam - jest punkt o możliwości rozwiazania umowy.

jatoja13-12-2007 13:40:31   [#115]

Może to na coś się przyda...

Taka moja teoria praktyki.

Do problemu  pracy nauczycieli podeszłam z bagażem metodyki żeglarstwa ( jako że pierwsze kroki w nauczaniu zaliczałam jako instruktor żeglarstwa):

po pierwsze:  rola i zadania kapitana ( od jednoosobowej odpowiedzialności po "schodzi ostatni"), teza -  dobrze płyniesz, jak masz załogę i możesz na nią liczyć

po drugie: każdy manewr powinien być wykonany bezpiecznie, skutecznie, prawidłowo, elegancko ( w tej hierarchii)

I teraz problem hospitacji:

1. Wiem, jakie każdy ma  zadanie i kontroluję stale efektywność  pracy ( liczy się zadanie ), moim zadaniem jest załogę przygotować do realizowania zadań, dać odpowiedni sprzęt, czas i motywację. Im mniej wyszkolona załoga, tym więcej wspomagam, asekuruję...to nie hospitacja, ale szkolenie przed samodzielnym przejęciem sterów przez "młodego", wysyłam na inne "stanowiska", żeby zorientował się, co i jak robią inni, zorientował się w strukturze załogi, poznał innych i ich sposób pracy.

2. Określam zasady tego bezpiecznie, skutecznie, prawidłowo, elegancko. Bezpiecznie i skutecznie to priorytet. Rutyna daje dużą skuteczność, ale bywa, że prowokuje do brawury i rozleniwia. Hospitacja jest bodźcem. Nie zapowiadam...nadchodzę jak biały szkwał :-)

 

AnJa13-12-2007 13:44:59   [#116]
dla rytyniarza łatwy do zauważenia- i wtedy wystarczy schowac sie do najbliższej zatoczki z szuwarami
Marek Pleśniar13-12-2007 14:04:13   [#117]

ino dyrektor nie ma zatoczki, a jak utopi łódkę to nie może wsiąść do samochodu i wrócić z ekscytujących wakacji do Warszawy;-)

dlatego zachowania szefów są nieco inne - mniej wyważone. Czasem pazurami się trzymają, a łodka tonie, czasem boją się buntu załogi, czasem nie mają odwagi wypłynąć na otwarte wody i takie tam

malgala13-12-2007 14:43:53   [#118]

A nie buntują się u was przeciwko tym niezapowiedzianym hospitacjom.

U nas czasami ktoś próbuje przełożyć nawet termin zapowiedzianej.

hania13-12-2007 15:10:12   [#119]
przepraszam, ale muszę....
ja tylko - zainspirowana waszą dyskusją , sięgnęłam ponownie ( mam nadzieję, że to nie reklama:-) do książki A. Faber i E Mazlish (jednej z 4 które mam i - słowo - uczyłam się na nich, eksperymentując najpierw na własnych dzieciach (niektórzy je znają) potem na tych szkolnych....
ale szukałam w czwartej jednego rozdziału....
tytuł książki: "Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole"
a rozdział którego szukałam to: 5. "pochwała, która nie wprawia w zakłopotanie; krytyka, która nie rani" ..
odniesienie i do hospitacji i do relacji nauczyciel uczeń.....
dla mnie pouczające było..
frigg13-12-2007 17:41:02   [#120]
Dzisiaj ta moja pani z #1 przyszła z przemyśleniami, że ona uważa iz lekcja może

skończyć się w połowie, że może nie być podsumowania, a uczniowie w tej klasie tak

"mają", że wychodzą z dzwonkiem... bez "pocałuj mnie". Brak planu wychowawczego

wymaganego w naszej szkole skwitowała, że padł jej dysk. Nie, kochani, nie musicie

tego komentować, tylko dla jasności obrazu piszę cd mojej opowieści (mój kolega,

który był świadkiem naszej rozmowy z uznaniem podsumował: nawet ją pochwaliłaś...).

Nie chciałabym, żeby ktoś taki uczył moje własne dzieci. Tyle.
haltanek13-12-2007 19:43:50   [#121]
czyli to już "stare drzewo"..
bo co innego, gdy się próbuje i nie wychodzi z róznych względów - ma prawo, bo nikt nie jest nieomylny i idealny: ani nauczyciel, ani dzieci, ani dyrektor ani nikt inny, a co innego jak ktoś WSZYSTKO zrzuca na cos/kogoś innego..

są ludzi, któzy na błędach uczyć się niestety nie potrafia.. :(

ale z jednego przypadku narodziła sie rozmowa o hospitacjach generalnie i - jak zwykle zresztą - trudno o złoty środek.. a najtrudniej jest postawić sie w sytuacji "tego drugiego"

Mazlish i Faber.. genialna ksiażka.. :)
bogda413-12-2007 20:01:36   [#122]

muszę to napisać

.....

wyobraźcie sobie młodzi dyrektorzy kadrę pedagogiczną taką bliską 60 albo i więcej, bo przecież będziemy pracować chyba do 70 ;-)

pewne zachowania wynikają z wieku, przepracowania, wypalenia, niechęci...itp. itd.

 i takich " nieudanych lekcji" będzie coraz więcej, starych drzew czy chcecie czy nie też przybędzie...

..........

frigg, zrób coś dobrego dla swojej starszej koleżanki - namów ja na urlop zdrowotny   / choć to pewnie nic nie zmieni w podejściu do zawodu, ale chociaż sobie kobieta odpocznie/

 

 

 

mamma13-12-2007 20:09:13   [#123]
gorzej jak ma sie nauczycieli, którym juz urlop nie przysługuje , a na emeryture, mimo zmęczenia i braku sił oraz entuzjazmu , nie chca isc.
anpk13-12-2007 20:22:30   [#124]

Trochę mnie drażni to ciągłe narzekanie na "dostępność" awansu dla każdego. Jak nauczyciel pracuje kiepsko lub przeciętnie, to po co zatwierdzać "byle jaki" plan, a potem dawać mu pozytywną ocenę pracy. Przez takie parzenie "przez palce" sukces tych naprawdę zasłużonych staje się ...maluuuuutki...

I tak sobie myślę o dzisiejszym kształceniu kandydatów na nauczycieli... Może ja jestem zarozumiała, ale swoją pracę bezpośrednio po studiach oceniam wysoko. Piszę to dziś, z perspektywy doświadczenia i minionego czasu. Zanim podjęłam pracę, przeprowadziłam wiele zajęć w szkole ćwiczeń, przeszłam praktyki, obserwowałam lekcje nauczycieli i kolegów z roku. Czułam się przygotowana, byłam na pewno zaangażowana i ... miałam jeszcze coś, czego brak boleśnie odczuwam dziś - CZAS (nie miałam rodziny:))

Jestem za lekcjami otwartymi, prowadzonymi w obecności metodyka i kolegów po fachu. Ale z bólem przyznam, że na 17 lat mojej pracy przez 2 lata tylko działał w moim okręgu metodyk (w pierwszym roku mojej pracy i jeszcze pewnie ze 13 lat temu). Brakuje mi tego bardzo, zwłaszcza, że wyrosłam w domu nauczycielki, która pracowała w czasach, gdy takie życie zawodowe kwitło.

 

frigg13-12-2007 23:20:31   [#125]
no Ona nie jest TAKA na emeryturę - jest młodsza wiekiem ode mnie , ale mentalnie nnnnie wiem, w domu nauczono mnie, żeby nie zadzierać nosa, jednak kalendarz tu nie ma nic do rzeczy. Tu chdzi o tą iskrę bożą, którą nauczyciel musi mieć, żeby został w sercach i umyslach. Ja tam kocham swój zawód i chociaż z tego się dzisiaj cieszę, bo na stare drzewo nic już nie poradzę.
frigg13-12-2007 23:23:23   [#126]
acha, jest po urlopie, i stale narzeka, a ja tego tak nie lubię.
frigg13-12-2007 23:44:43   [#127]
Czy widzicie moja godzinę z poprzedniego postu????? 23,23,23
Maelka13-12-2007 23:55:06   [#128]

Nic, tylko skreślaj totolotka.

Liczby obstaw jeszcze dziś!

:-)

frigg14-12-2007 00:05:52   [#129]
Dziś, to ja wypiłam pół butelki wina z moim mężem i idę tylko jeszcze spać, i to chyba jest ten mój TOTOLOTEK...
Maelka14-12-2007 00:08:12   [#130]

:-)

Marek Pleśniar14-12-2007 00:23:47   [#131]
PÓŁ na 2?? I ma być w oświacie dobrze?
frigg14-12-2007 00:47:20   [#132]
jak to pół, PO PÓŁ!!! Wspominamy stare czasy i mój Mareczek mnie podziwia, że jeszcze nie zasnęłam (zwykle dzieje się to po drodze do sypialni...).
Marek Pleśniar14-12-2007 00:48:09   [#133]

aa, to co innego

to co ty tu jeszcze robisz?

frigg14-12-2007 11:32:36   [#134]
oj już się wyspałam i znów znowu z Wami ...

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]