Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Dyskusja kongresowa - szkoły podstawowe i gimnazja
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]
Marek Pleśniar15-09-2007 22:58:44   [#01]

otwieram kolejny wątek na rzecz kongresu w Poznaniu.

Ma on podjąć pracę nad problemami szkolnictwa w tej grupie placówek

W Twoje ręce Rycho.

Prowadzi Ryszard Sikora - szef KR OSKKO

Rycho15-09-2007 23:05:40   [#02]
to ja się też melduję w gotowości i oczekuję na wasze głosy. :-)
 
co nas boli, z czym mamy problemy?
 
piszcie tu o tym.
jerzyk15-09-2007 23:21:16   [#03]

obowiązek szkolny

Jak mamy walczyć z wagarami, to po jakim czasie nieobecności należy uznać że uczeń nie realizuje obowiązku szkolnego?
Dorsto16-09-2007 00:32:55   [#04]
Miał byc rozdział - Sp osobno, Gim - osobno. W Polsce D = z braku środków podstawówki łaczone są z gimnazjami - zamiast 8 jest 9 lat i to dzieci z różnycyh środowisk trafiają. jGdzie sens, gdzie logika?
ankate16-09-2007 10:01:08   [#05]
Zapis w UoSO  o realizacji obowiąku szkolnego /miejsce zamieszkania/ wprowadza to dużo bałaganu/ nie można by zmienić, że decyduje miejsce zameldowania na podstawie dowodu osobistego rodziców i wykazów z gminy i byłoby wszystko jasne. Gubię się w tym wszystkim.
AnJa16-09-2007 12:22:38   [#06]
z perspektywy liceum:

podstawa programowa i programy nauczania oraz stopień ich realizacji (bo podobno w tej siatce się nie da) z biologii, chemii i ZWŁASZCZA- fizyki

to co dostajemy po gimnazjum, zwłaszcza z ostatniego przedmiotu woła o pomstę do nieba
Rycho16-09-2007 12:46:38   [#07]

AnJa

sądzisz, że jest to wynik podstawy programowej, czy może raczej lokalnej jej realizacji?

jesli podstawy, to czego byś oczekiwał w tym teamcie?

AnJa16-09-2007 12:55:01   [#08]
moim zdaniem podstawy, a bardziej nawet programów i podręczników

ze wszystkich rozmów z dyrektormi liceów, które mi się zdarzyły- wychodzi to samo- zanim zacznie się uczyć fizyki w lo trzeba min semestr poświęcić na nauczenie tego, co absolwent starej podstawówki umiał ( jesli nie umiał, to dlatego tylko, że sie nie nauczył) - a dziś dzieci oczy otwierają wszystkie w klasie- czyli nie miały z tym kontaktu

myśle, ze rola tu ekspertów od fizyki- i to z obi poziomów- bo ja natym nie znam się prawie, by cokolwiek podpowiadać

znani mi nauczyciele fizyki z gimnazjum twierdzą z kilei, ze to wina przyrody w SP- ale to opinia lokalna, więc tylko tytułem ciekawostki
KajRo16-09-2007 14:17:22   [#09]

Kiedyś wpadła mi w ręce książeczka (niech mi autor wybaczy, to określenie, ale odnosi się do objętości, nie treści) S. Bratkowskiego pt. "Dla tych, którzy nie wierzą, że nic się nie da zrobić". No więc zadanie wyjścia z tego galimatiasu jaki nam zgotowała tzw. reforma chyba już tylko dla takich właśnie. Ja już wymiękam. Zbyt blisko koniec kariery zawodowej. Chociaż myślę, że Kongres jest właściwym forum, ale by nie być posądzonym o partykularyzm trzeba szukać wsparcia w innych środowiskach.

P.S. Ten tytuł to z pamięci, więc może nie do końca taki, ale sens zachowany.

Dorotka N16-09-2007 14:29:54   [#10]

 AnJa poruszył bardzo wazny problem - ale to zdecydowanie do rozwiązywania na poziomie lokalnym: mnie bardzo brakuje spotykania się z przedmiotowcami Liceum i gimnazjum, by dogadac się co do pewnych niuansów programowych, jedni na drugich zwalają... nauczyciele z gimnazjum denerwują sie, że to co oni zrobili powtarza sie w gimanzjum, nauczyciele z liceum, że gimnazjalista tego nie umie i twierdzi, że sie nie uczył...

to chyba nie jest rozwiązanie systemowe wyższego rzędu, tylko własnie lokalne - tak myślę...

no i od nas zależy, żeby to zmienić...

Dorotka N16-09-2007 14:31:25   [#11]
 powtarza się w liceum, sorry - przejęzyczenie
AnJa16-09-2007 16:41:26   [#12]
to byłby problem lokalny, gdyby dotyczył mego miasteczka - tak zreszta jest np. przy matematyce

ale skala jest szersza niestety
jatoja16-09-2007 17:07:13   [#13]

AnJA poruszył...ja chciałam poruszyć to samo, a że poruszone,  to już poruszać nie ma potrzeby...

Dotyka ten problem wszystkich poziomów edukacji ( myśmy nie przerabiali - tu: wpisz dowolne zagadnienie z dowolnego predmiotu). "Urawniłowka" zabiera nieraz i pół semestru albo lepiej. Po reformie dwukrotnie podczas dzieckowej edukacji.

Sobie myślałam: skupienie ( zwielokrotnienie?) nadzoru pedagogicznego na minimach i ich realizacji ?? Wyławianie treści powszechnie niedopracowywanych,  częstsze diagnozowanie efektów??

Rycho16-09-2007 17:10:32   [#14]
ok, też się na tym za bardzo nie znam, stąd pytam.
 
czy to czasem nie jest tak, że jest tu konflikt z powodu niedoprecyzowania podstawy programowej dla poszczególnych poziomów nauczania? Stąd jednni czegoś nie robią, a drudzy tego wymagają.
 
a może wynika to z tego, że nauczyciele ze szkół ponadgimnazjalnych zostali z wymaganiami z dawnej szkoły? I wymagają czegoś, czego nie powinni? Skąd inąd znane mi są również takie postawy nauczycieli :-)
 
A może rzeczywiście z godzin ramówki gimnazjum nie da się zrobić wszystkiego w takim zakresie, by zadowolić ponadgimnazjalistów?
 
Zrzucanie winy na poprzedników (my tez mamy przeciez przedszkola, a one żłobki ;-)) jest zjawiskiem dość znanym w naszej rzeczywistości. Może zamiast tego przyjrzyjmy się temu i spróbujmy znaleźć faktyczną przyczynę problemu, jeśli jest on rzeczywisty.
Dorotka N16-09-2007 17:21:27   [#15]

 ja się zgadzam z Rychem  - myślę, że bardzo często niektóre treści z zakresu podstawy jednej szkoły są przerabiane po raz drugi na kolejnym etapie...

my mamy dość dobre relacje z "naszymi podstwówkami" - przedmiotowcy rozmawiają ze sobą, więc generalnie problemu szerszego nie ma, ale już na poziomie gimnazjum - liceum ten problem jest niestety

upatruję winę w nas samych: można się spotkać w gronie przedmiotowców ( podstawowka, gimnazjum i liceum ) albo nie wiem tylko po dwie grupy i porozmawiać - no ale to widze na poziomie lokalnym

jak to szerzej ogarnąć? na razie nie mam zdania...

Rycho16-09-2007 17:22:14   [#16]

obowiązek szkolny

a w zasadzie kontrola jego spełniania, to rzeczywiście dość poważny problem.
 
Duża mobilność społeczeństwa, wyjazdy na saksy, itp powodują, że pozostawienie tego w dotychczasowym stanie spowoduje (w zasadzie już spowodowało), że kontrola ta jest fikcją. Coraz łatwiej jest w mojej ocenie "zgubić" dziecko. I może się zdarzyć, że znów jakieś znajdą w beczce.
 
Wciąż jest nie wyjaśnione pojęcie "dziecka zamieszkałego w obwodzie szkoły", to które funkcjonuje nie przystaje do rzeczywistości.
 
Problem poruszony przez jerzyka, to kolejny kwiatek w tym temacie.
 
Z tym wiążą się procedury postępowania w sytuacjach problemowych. Niby wiadomo co robić i się to robi, tylko skutek jest często mizerny. Rodzic np płaci (albo nie) kilkadziesiąt złotych kary, a dzieciak dalej nnie chodzi do szkoły.
 
Jak byście chcieli rozwiązać, te i inne jeśli się pojawią, problemy?
AnJa16-09-2007 17:22:56   [#17]
"a może wynika to z tego, że nauczyciele ze szkół ponadgimnazjalnych zostali z wymaganiami z dawnej szkoły? I wymagają czegoś, czego nie powinni? Skąd inąd znane mi są również takie postawy nauczycieli :-)"

a myslisz, ze co ja pomyslałem?
ba, nie wierzyłem nawet, jak zapewniali, że uczą tego co muszą, ale nie bardzo moga to robic, bo dzieci nie maja podstaw

tylko, że mamy za sobą juz 3 matury -i one kazały mi wierzyć, że muszą

a co do postawy , o której piszesz- jest komunikat na CKE o zmianach w arkuszch z matematyki
i rozmowa: co? nie ma analizy? nie ma przebiegu zmienności? to co oni będa umieć?nic!
pytam: a jakie masz oceny dotychczas, kiedy tych zmiennoci uczyłeś? no, normalne- średnia w klasie 2,85
jerzyk16-09-2007 17:24:11   [#18]

normy zatrudnienia

dla pedagogów, psychologów i bibliotekarzy, czyli na ile uczniów, oddziałow czy czego tam jeszcze, powinien przypadać cały etat. Pozostawienie tej sprawy organom prowadzacym powoduje że w jednych szkołach pedagog jest, w innych go nie ma, a o psychologu szkolnym to se pomarzyc można. Widoczne sa zakusy na likwidację szkolnych bibliotek, bądź radykalne ograniczanie zatrudniania bibliotekarzy.
Rycho16-09-2007 17:26:19   [#19]
być może masz rację Dorota.
 
Ja najpierw chciałbym się dowiedzieć, czy to nie jest tak, że gimnazjum czegoś nie robi, albo robi w zakresie jaki ma do zrobienia, a licea wymagaja czegoś, co im się wydaje, że powinni wymagać? Bo np dotąd nie zapoznali sie z nową podstawą programową do liceum.
 
A w ogóle jest nowa???? Bo Łybacka tak namieszała z ponadgimnazjalnymi, że ja w pewnym momencie zupełnie straciłem orientację w tym temacie. ;-)
AnJa16-09-2007 17:26:23   [#20]
zgoda- co do tych norm- choć pewnie u mnie np. może to oznaczac zwolnienia

co do obowiazku i sankcji: wg mnie nie karac a nagradzać- ulga podatkowa na uczące się dziecko (ja najzupełniej poważnie)
Dorotka N16-09-2007 17:27:04   [#21]

 nie wiem, czy to nie jest włożenie kija w mrowisko, ale patrząc na skalę zjawiska chyba przydałoby się ( nie wiem jak???) porozmawianie o:

- mundurki: co zrobić, kiedy rodzice się buntują i nie kupują

jak do końca wyglądają sankcje karne nałozone na ucznia ( ja osobiście buntuję się, że to ucznia mamy karać!)

- telefony i inne urządzenia elektroniczne...

może to co robiliśmy - czyli zebranie naszych głosów tu na forum, jakie mieliśmy i mamy watpliwości

Dorotka N16-09-2007 17:28:29   [#22]
 no jest nowa... zupełnie świeżutka z matematyki :-)))) warto wiedzieć, czego nie nalezy się spodziewac na maturze
AnJa16-09-2007 17:31:48   [#23]
to nie ten watek- ale najogólniej- w liceum znani mi dobrzy nauczyciele olewają podsstawę i programy- czytają standardy maturalne i informatory

i dlatego uważania są za dobrych

i chyba myslenie o nauczaniu powinno podporządkowac się właśnie finałowi edukcji- czyli maturze

problem pojawia sie jednak metodologiczny:

czy przeanalizowac standardy maturalne i do nich zrobic harmonogram realizacji rozpisany a poszczególne etapy?

czy przeanalizowac podstawy, poprzesuwać treści adekwatnie do siatki i napisac standardy

oczywiście bez względu na rozwizanie- standardy powinny byc napisane z udzialem wyższych uczelni
Rycho16-09-2007 17:32:37   [#24]
Andrzej, Dorota i inni, mam prośbę, bo inaczej będziemy się przerzucać ogólnikami.
 
Pogadajcie jutro z nauczycielami. Niech dadzą konkrety. CZego konkretnie nie wiedzą, nie potrafią uczniowie po gimnazjum, a podstawa do liceum wymaga już tej wiedzy czy umiejętności. Wtedy gimnazjaliści będą mogli się do tego odnieść w porównaniu ze swoją podstawą.
 
Zobaczymy, czy tu jest ten problem, czy nie.
 
Jeśli tak, to będzie podstawa do wystąpienia do MENu "zgranie" tych podstaw.
bogda416-09-2007 17:34:52   [#25]

czy w kwestii

 opieki medycznej w szkole da się jeszcze coś zrobić? czy temat już całkiem odłożony?
Rycho16-09-2007 17:45:02   [#26]

bogda

a tak konkretnie?
Dorotka N16-09-2007 17:45:09   [#27]
 tak jest!:-)
bogda416-09-2007 17:50:25   [#28]

codzienna opieka pielęgniarska

 1-2 razy w tygodniu lekarz, systematyczne przeglądy,badania profilaktyczne, nawet mogą pomagać studenci ostatnich lat medycyny w ramach wolontariatu.

 co za promocja zdrowia w szkole jeśli dzieci zaniedbane, z ukrytymi wadami organizmu?

bogda416-09-2007 17:59:39   [#29]

 kilkunastogodzinny kurs pomocy przedmedycznej dla n-li nie załatwia sprawy, pomoc w nagłych przypadkach musi byc udzielana szybko i fachowo

 / program tv z piątku - dziewczynka sparaliżowana bo zbyt późno udzielono jej pomocy,nauczyciele reanimowali ale  powodem tragedii ukryta wada serca ./

Adaa16-09-2007 18:34:43   [#30]

dziecko 6 letnie z orzeczeniem

wiadomo- przedszkola to zadanie własne OP...jest problem z dziecmi z orzeczeniem na teranach pozamiejskich - pojedyńcze przypadki, które nie pozwalaja na tworzenie oddziałów specjalnych, badź integracyjnych

przedszkola integracyjne w miastach przepelnione, dziecko z terenów wiejskich nie ma szans- poza tym miasto mówi : "to zadanie waszego OP, zapraszamy gdy dziecko wejdzie w obowiązek szkolny, wtedy na mocy uoso starosta musi zapewnic takiemu dziecku odpowiednia placówkę"

oddziały zerowe specjalne , przy szkołach specjalnych sa rzadko tworzone, bo szkoła specjalna podlega pod staroste, a oddział zerowy to nie działka starosty...i znów slyszymy: "to zadanie waszego OP, zapraszamy gdy dziecko wejdzie w obowiązek szkolny, wtedy na mocy uoso starosta musi zapewnic takiemu dziecku odpowiednia placówkę"

jest pewne niedoprecyzowanie bo :


 Art. 5.1

5. Zakładanie i prowadzenie publicznych przedszkoli, w tym z oddziałami integracyjnymi oraz przedszkoli specjalnych, szkół podstawowych oraz gimnazjów, w tym z oddziałami integracyjnymi, z wyjątkiem szkół podstawowych specjalnych i gimnazjów specjalnych, szkół artystycznych oraz szkół przy zakładach karnych, zakładach poprawczych i schroniskach dla nieletnich, należy do zadań własnych gmin. 

Art. 71.b

5. Starosta właściwy ze względu na miejsce zamieszkania dziecka posiadającego orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, na wniosek rodziców, zapewnia mu odpowiednią formę kształcenia, uwzględniając rodzaj niepełnosprawności, w tym stopień upośledzenia umysłowego, z zastrzeżeniem ust. 5a.

5a. Jeżeli orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego zaleca kształcenie dziecka odpowiednio w przedszkolu specjalnym albo w przedszkolu, szkole podstawowej lub gimnazjum, ogólnodostępnych lub integracyjnych, odpowiednią formę kształcenia, na wniosek rodziców, zapewnia jednostka samorządu terytorialnego właściwa ze względu na miejsce zamieszkania dziecka, do której zadań własnych należy prowadzenie przedszkoli lub szkół.

5b. Jeżeli powiat właściwy ze względu na miejsce zamieszkania dziecka nie prowadzi szkoły specjalnej lub ośrodka, o którym mowa w art. 2 pkt 5, odpowiednich ze względu na rodzaj niepełnosprawności, w tym stopień upośledzenia umysłowego, starosta tego powiatu kieruje dziecko do najbliższego powiatu prowadzącego taką szkołę lub ośrodek. Starosta najbliższego powiatu prowadzącego taką szkołę lub ośrodek nie może odmówić przyjęcia dziecka do szkoły lub ośrodka.


uważam,że cos powinno sie w uoso zmienić

prowadzenie przedszkoli specjalnych nie powinno byc w tym szczególnym przypadku zadaniem wlasnym gminy, lecz powinno podlegac pod starostwo wchodząc w strukture szkoły specjalnej

w chwili obecnej zapisy uoso wyłaczają dzieci 6 letnie z mozliwosci skorzystania z oferty szkolnictwa specjalnego...dzieci te "przechowuje" sie czesto w oddzialach zerowych, a dopiero od I klasy starosta zapewnia im miejsce w szkole specjalnej...

wiem, wiem...wczesne wspomaganie...ale to tez kolejny problem

rzadko, tak jak w duzych aglomeracjach miejskich powołuje sie placowki odpowiedzialne za realizacje wczesnego wspomagania...

moim zdaniem specjalistyczna opieka nad dzieckiem, w tym zakresie, powinna byc scentralizowana w palcówkach zapewniajacych wysoko kwalifikowana kadrę...

bylo mi naprawde trudno powolac zespół wczesnego wspomagania...polegalo to na tym,ze wydzwanialam i prosilam specjalistów z PPP o prace w zespole ww...naprawdę trudno jest uzyskać deklaracje pracy...w konsekwencji sie rozpadło ( jescze z innych powodów też)

Nie wiem czy dostatecznie jasno wyłuszczylam problem, ale jest on bardzo obszerny,ale Ci co sie z nim zetkneli wiedza o co chodzi

Adaa16-09-2007 18:40:15   [#31]

teraz napisałabym to prosciej:-)

Poniewasz istnieje obowiazek odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego, szkolnictwo specjalne powinno obowiązkowo tworzyc odziały zerowe, które wyłaczonoby w tym przypadku z zadań wlasnych gmin, umieszczając ten szczególny przypadek w zadaniach starostwa.

Małgosia16-09-2007 19:12:36   [#32]
Gdyby była mowa o podstawie programowej, to postulat dla gimnazjum: wywalić wdżr z wos-u, bo to poroniony pomysł. Zarówno chore połączenie pod względem merytorycznym, jak i potężny kłopot organizacyjno-kadrowo-kwalifikacyjny dla dyrektorów i nauczycieli.
Dorotka N16-09-2007 19:22:21   [#33]

o właśnie, Małgosia poruszyła ważną kwestię - też dyskutowaliśmy na forum i poza nim jak w szkołach rozwiązujemy ten problem

wydaje się, że ten postulat można by przedstawić MEN-owi w formie wniosku pokonferencyjnego ( jeśli takowy uda się skonkretyzować)

Małgosia16-09-2007 19:38:29   [#34]

Ooooo, dzięki, Dorotko! Sformułujcie taki wniosek, koniecznie!!! Niech wos będzie wos-em i ma swoją rangę, bo każdy z naszych uczniów będzie w przyszłości obywatelem.

A co do wdżr - trzeba pomyśleć nad jego formułą, doprecyzować to jakoś, bo teraz jest wolna amerykanka i wygląda to w szkołach bardzo różnie w skali kraju. Ale niech wdżr nie zżera połowy godzin wos-u w gimnazjum (bo tak w praktyce jest, gdyby chcieć to realizować zgodnie z przepisami)

iwoncia16-09-2007 19:49:05   [#35]

Jeszcze raz o podstawie programowej:

Mój mąż uczy wosu w szkole ponadgimnazjalnej. I oczywiście co roku ta sama śpiewka : "Tego nie było!" na każde pytanie o to, co wiedzą z gimnazjum. Od roku mąż uczy również w gimnazjum i stwierdził,że oczy mu się otworzyły, jak do tej pory uczniowie "czarowali". Wszystko co powtarzał , a właściwie przerabiał jeszcze raz uczniowie powinni wiedzieć z poprzedniego etapu.

Może więc ścisła współpraca z nauczycielami gimnazjum i uszczegółowienie wymagań  wystarczyłoby do tego, aby uczniowie nami nie manipulowali (w większości przypadków)?

AsiaJ16-09-2007 19:50:29   [#36]

Popieram wniosek o wdż-ecie w gim., bo to kombinacja wyższego rzędu jak wosowiec nie ma przygotowania do tegoż. Najlepiej byłoby Wos przez 2 lata, wdż przez rok.

Kolejny problem dość mocno zarysowany to relacje podstawówka-gimnazjum.

Mam takie wrażenie że podstawówki nie pałają sympatią do gimnazjów, szczególnie tych, które wyrosły na ich bazie, zajmują wspólne budynki, budynek został podzielony lub nauczyciele przeszli z sp do nowopowstającego gimnazjum.

Słyszę takie opinie;gimnazjum to zło, gimnazjum psuje nasze dzieci. Gdy ta ostatni wypowiadana jest 1 miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego to chyba coś tu nie gra. Często też tworzone są nieprzychylne i nieprawdziwe opinie o gimnazjum, niestety wypływające  ze środowisk podstawówkowych. 

Nie chcę nikogo urazić, ale tylko wywołać problem. Z tego co wiem nie tylko lokalny. Niech na ten temat wypowiedzą sie obydwie strony.

Czy szkoły podstawowe tak naprawdę nie lubią gimnazjów? 
A jeśli tak to dlaczego?

Znalezienie odpowiedzi na te pytania w wielu przypadkach pozwoli uzdrowić sytuację a o to powinno chodzić obydwu stronom. :-)

AnJa16-09-2007 20:02:20   [#37]
zgodnie z sugestia Rycha poproszę swoich przedmiotowców o opinię szczegółową

co do historii i wos- tu podstawy się zazębiają- aż za mocno chyba zresztą (zwłaszcza jeśli o treści chodzi, które się tk zazębiają, że az nakładają)

co do męża iwonci- z wos wiele zalezy od programu nauczania- jesli gimnazjum idzie kossem, dzieciaki się dobrze bawią i łapią sporo umiejętności społecznych,ale wiedzy to za dużo nie mają

przy brdziej tradycyjnych programach- odwrotnie: wiedzy wystarczajaco, umiejętności społecznych zero, szkolnych trochę i nuuuuuuda
....
przepraszam za śmiecenie - choć to kretyństwo z wosem gdyby udao się załatwić to byłby to sukces może drobny, ale zauwazalny

tak jak zatrudnianie w zespołach:-)
Marek Pleśniar16-09-2007 20:14:00   [#38]

yhm

jedna konkretna rzecz

Małgosia16-09-2007 20:28:45   [#39]

AnJa napisał: choć to kretyństwo z wosem gdyby udao się załatwić to byłby to sukces może drobny, ale zauwazalny

Kretyństwo z wos-em (wos razem z wdżr) spędza sen z powiek niejednego dyrektora i byłoby wspaniale, gdyby to rozwiązać wreszcie.

A podstawy z historii się tak nakładają, że powtarzanie 3-krotne pewnych treści (SP, gim., ponadgim.) skutkuje często nierealizowaniem historii najnowszej, bo zwyczajnie brakuje już na nią czasu. Ubolewam nad tym bardzo.

Rycho17-09-2007 08:27:13   [#40]
no to na razie mamy tak:
 
- obowiązek szkolny
 
- podstawa programowa gimnazjum - ponadgimnazjalne --> korelacja treści i wymagań,
 
- opieka medyczna w szkole,
 
- dziecko 6 - letnie z orzeczeniem,
 
- wos z wdż
 
tylko tyle? :-)
AsiaJ17-09-2007 08:48:12   [#41]

Pragnę nieśmiało przypomnieć, że

pisałam o relacjach między szkołami/ nauczycielami szkół podstawowych i gimnazjów, które mogą zarówno bardzo ułatwić jak i utrudnić pracę obydwu typów szkół..
emila17-09-2007 09:27:53   [#42]

relacje między nauczycielami

szkół podstawowych i gimnazjów to w/g mnie bardzo ważny problem.

Wyłuszczyli to między innymi: asiaj, jatoja i AnJa (#6 i #17). Mam podobne obserwacje do AnJi dotyczące matematyki.

Ma rację iwoncia, która mówi o "czarowaniu" nas przez uczniów, ale na wspólnych spotkaniach nauczycieli szkół podstawowych i gimnazjów można by ten problem wyjaśnić.
Równie ważne są spotkania nauczycieli gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, lokalnie można byłoby zapobiegać "czarowaniu" nas przez uczniów i przypomnieć "nauczycielom ze szkół ponadgimnazjalnych, żeby nie zostawali z wymaganiami z dawnej szkoły".

Jak to wykonać ? Początkowo będzie trudno, ale z czasem może pokonamy tę "barierę", która dzieli nauczycieli z poszczególnych typów szkół.

Starałam się i obserwacje moje są następujące: nauczyciele z SP i gimnazjum, to mogą się spotkać, ale profesorostwu z ponadgimnazjalnych szkół jakoś zawsze nie "po drodze".

Cieszę się, że nie tylko ja widzę ten problem.
Rycho17-09-2007 09:34:24   [#43]
Powiem tak. 
 
W mojej ocenie tego typu historie jak wzajemne animozje pomiędzy nauczycielami różnych typów szkół były zawsze. I zawsze moim zdaniem wynikały raczej z indywidualnych postaw niż ogólnej polityki szkoły w tym zakresie.
 
Znam wiele przypadków, gdzie szkoły funkcjonują bez tego typu historii. I jest dobrze. Znam też oczywiście takie gdzie tak nie jest.
 
Ale moim zdaniem nie jest to wina systemu oświaty (a o tym chcemy tu dyskutować), tylko ludzi. I oni, tram gdzie ten problem występuje, powinni podejmować próby jego rozwiązania.
Małgosia17-09-2007 09:36:14   [#44]
No oczywiście, dobrych relacji nie da się zadekretować. Trzeba je budować - po prostu.
emila17-09-2007 09:48:46   [#45]

wagary

jerzyk w #03 zwrócił uwagę na wagary.

Może poruszę problem z mojego podwórka - gimnazjum trzecia klasa drugie półrocze.
Moje obserwacje - bardzo niepopularne w środowisku, nawet media nie są "zainteresowane" :-)
Po prostu na razie temat "tabu", tak jak kiedyś alkoholizm czy narkotyki wśród młodzieży.
Część młodzieży zwłaszcza męskiej, zwłaszcza w klasie trzeciej gimnazjum zwyczajnie pracuje zarobkowo
na czarno, za wiedzą rodziców, bo pomagają finansowo w utrzymaniu rodziny.
Za nic się do tego nie chcą przyznać uczniowie, wolą mieć godziny nieusprawiedliwione,
zachowanie obniżone, egzaminy poprawkowe itp. Co gorsza rodzice, też nie chcą się przyznać.
Wolą, by ich dzieci ponosiły konsekwencje zatrudniania
w czasie lekcji, byle nie doszło do zwolnienia z pracy.
Nie wyssałam tego z palca. Znałam przynajmniej 5 takich przypadków.
W jednym pierwszym przypadku chciałam pomóc, poszłam do pracodawcy, efekt zwolnienie z pracy.
Od tej pory żaden uczeń ani rodzic nie chce się przyznać. Rozumiem ich, ale jak pomóc ?
Zaczynałam z tym walczyć, bezskutecznie. Co zrobić, żeby pracodawcy zatrudniali po lekcjach ?
Jak ugryźć ten problem ?

Czy ktoś ma podobne obserwacje ?
dota c17-09-2007 10:07:26   [#46]

Ja może taki mniej potrzebny w tym gronie problem, ale mnie dotyka.

Chodzi o jasne dekretowanie przez organy państwa wydające przepisy (oczywiście głównie MEN), które przepisy dotyczą placówek niepublicznych.

Wiele spraw opiera się na interpretacji. Chociażby ostatnio zestawy podręczników. Moje ko twierdzi, że nas nie dotyczy, w interpretacji p. Dziezgowskiej - dotyczy. (trzymam się oczywiście ko)

Czy to jest sprawa do tego wątku?

Rycho17-09-2007 10:10:01   [#47]
dota c
 
a to jest szkoła podstawowa albo gimnazjum? ;-)
dota c17-09-2007 10:10:56   [#48]
Yes. Podstawowa
dota c17-09-2007 10:15:15   [#49]
A! Żeby było jaśniej w #46: trzymam sie ko i staram się trzymać zdrowego rozsądku (który mi tu niejednokrotnie uzdrawiacie, dzięki :)
Konto zapomniane17-09-2007 10:42:18   [#50]

Egzamin dla uczniów Gimnazjum dla Dorosłych.

Może warto uzmysłowić 'władzy", że czas na inny /łatwiejszy/ egzamin dla dzieci /podkreślam - dzieci -17,18lat/ w Gimnazjach dla Dorosłych. Inny program, mniej zajęć a testy egzaminacyjne takie same. Od lat o tym mówie, może teraz ....... Później rozpaczają wszyscy, że takie marne wyniki /zwłaszcza - matematyczno-przyrodniczy/.
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]