Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Wycieczka zagraniczna a segregacja uczniów
strony: [ 1 ][ 2 ]
Magosia17-04-2005 22:57:28   [#51]

Trzymamy za słowo

-kiedyś też byłam (prawie) z Rzeszowa :-)
gigagiga17-04-2005 22:58:42   [#52]
Czyli to będzie nalot!!!! A potem odlot :))))) Ale się zapowiada zlot!
Małgosia17-04-2005 23:13:51   [#53]
No to mamy komplet, Magosiu (bo ja doskonale wiem, gdzie ten Twój Haczów ;-))) Mocno jestem zakorzeniona w rzeszowskich (szeroko pojętych) okolicach. Pogadamy na zlocie!
Marek Pleśniar18-04-2005 01:02:59   [#54]

no to się przypieprzę;-)

Ale sam Autor chciał. To ma:-)

"Cele wycieczki? Prosze bardzo: najważniejszym celem jest chęć poznania czegoś nowego. Zwiedzamy zabytki, podziwiamy przyrodę, sprawdzamy swoją umiejętność opanowania języka obcego (na razie nikt nie zwrócił uwagi na to uwagi)."

Hmmm..

Odpowiem tak.

JA zwrócę uwagę chętnie.

I PO wycieczce klasa się spotka i cóż powiedzą wycieczkowicze swym kolegom co nie pojechali??

że zwiedzili a tamci nie?

że języki szlifowali a reszta klasy nie?

że..

itd itd

Nie Marku.

 Klasa niczego nie zwiedziła, nie poznała ani nie szlifowała. Tylko wybrani.

I to mnie głeboko porusza - że szkoła do tego doprowadza ot tak radośnie.

Jola18-04-2005 08:21:50   [#55]
I moje trzy grosze.

Argument, że nie wszyscy, do mnie nie przemawia - nigdy tak nie było.
Ale prawdą jest, że teraz coraz mniejszą grupę stać na wycieczki.
Ubolewam nad tym, że kiedyś, gdy mówiłam na lekcji, np. o Biskupinie, następnie jechałam z dziećmi na ciekawy festyn w osadzie,
a teraz pokazuję tylko zdjęcia z tych wycieczek :-((((
Niektórzy, oglądając, szczerze zazdroszczą starszym kolegom.

Są też uczniowie, którzy reprezentując szkołę w różnych dziedzinach, np. sportowcy, wyjeżdżają i coś tam zwiedzają przy okazji.
Podwójna zazdrość, bo mogli wyjechać za darmo, a jeszcze uzdolnieni.

Podziwiam też nauczycieli :-), którzy mimo wszystko jeżdżą z młodzieżą,
bo jest coraz trudniej z dyscypliną, a i wielu czeka na potknięcia.
Magosia18-04-2005 08:34:07   [#56]

Uczniowie są mądrzejsi- czasem

Dorzucę z innej strony.

Szkoła ponadgimnazjalna - w ulotce reklamowej jednym z wabików są tradycyjne wycieczki do Włoch- zwiedzanie kolebki kultury europejskiej ...-integracyjne wyjazdy dla klas pierwszych...

Nie powiem, spodobało mi się, zwłaszcza,że sama w kolebce nie byłam - jeszcze ;-)

Na wywiadowce oczywiście zgłosiłam dziecię, że pojedzie, wydatek oficjalnie rzędu 1000 zł, ale co tam , inwestycja w potomka.

I co ? I -syn zaprotestował- nie pojedzie. Argument: Mama, nikt fajny z klasy nie jedzie, sama zbieranina z różnych klas. Miałam w pierwszym odruchu pretencsję- że się rozwijać kulturalnie nie chce;-)

Tak sobie po czasie myślę,że dziecko mądrzejsze od matki.

A w mojej szkole zdecydowanie zwalczam próby organizowania wyjazdów międzyklasowych.

Marek Pleśniar18-04-2005 09:09:03   [#57]

"Argument, że nie wszyscy, do mnie nie przemawia " ...

czytam to i czytam...

piszę i kasuję;-)

----------------

W zasadzie mam ochotę rzec, że w takim razie tracę zainteresowanie taką rozmową. Bo jak "nie przemawia".. No to i nie przemówi.

Ale tak nie można. Promować takiej postawy wśród nauczycieli moim zdaniem nie wolno.

Jakoś gdzieś nauczyciel zgubił złoty róg?

W jakim świetle ustawia to te tak liczne żale i roszczenia tej grupy zawodowej?

Chyba teraz je pojmuję.

-

Powiedzcie mi naiwnemu.

Gdzieś się mylę?

To dobrze gdy tak mówi nauczyciel?

Że niech nie wszyscy jadą na wycieczkę?

To  wycieczka jest dobrem nadrzędnym czy jeden choć zapomniany, nie zabrany uczeń???

Robicie to wszystko bo ważniejsza wycieczka niż jeden choć Jaś co nie pojedzie?????

Niech mnie ktoś oświeci. Już dawno nic mnie na Forum tak nie wzburzyło, szczerze mówiąc:-)

grażka18-04-2005 09:19:27   [#58]
I ja nie napiszę nic - jestem matką takiej "zapomnianej" uczennicy. Niby już 3 lata, ale emocje nadal silne.
Wertykal18-04-2005 09:22:19   [#59]

Mowilem, ze Marki maja temperament ;-))

Argumenty za urzadzaniem wycieczek miedzyklasowych sa. I niewatpliwie w roznch okolicznosciach bedaorganizowane. Pewnie coraz czesciej.

Ale klasyczne "wycieczki klasowe" nie maja najmniejszego sensu gdy nie uczestniczy w nich ponad 80% stanu.

Wychowawczego - integruja tylko czesc klasy, wiec tak na prawde nie integruja.

Dydaktycznego, poznawczego - co z tego, ze czesc uczniow pzna cos noweg, dowie sie czegos. Jesli pozostali tego nie zobacza to pozostanie im tylko zal i zazdrosc, nie wiedza.

Organizacyjnego uczniowie, ktorzy pozostaja w szkole nie ucestniczac w wycieczce stanowia powazny problem organizacyjny (i finansowy). Trzeba ichgdzies umiescic (nie wyobrazam sobie, ze maja wolne) albo zorganizaowac zastepstwa.

Ale to juz bylo...

Marek

Marek Pleśniar18-04-2005 09:33:54   [#60]

nic przeciw "wycieczkom międzyklasowym" nie mam, ale gdy są celowe. Np wycieczka uczniów co gdzieś działają - w jakimś kole czy drużynie. Albo w nagrodę - najlepsi uczniowie.

Albo wycieczka 2 klas, które np trzeba zintegrować by się lepiej znały i nie kłóciły, nie rywalizowały niezdrowo.

Ale wtedy znów..

jadą całe klasy a nie jakieś ogryzki;-)

"wycieczka międzyklasowa" ogłoszona metodą "kto chce??" jest oszustwem. Bo wiadomo "kto chce". Ci, co chcą i mogą sobie na to pozwolić. Jak dla mnie znika wtedy kryterium "kto chce"

Bo to już raczej "kto może" i "kogo stać"

Jeśli tak chcemy uczyć solidarności społecznej, współbycia w społeczności to gratulacje.

Jola18-04-2005 10:53:59   [#61]

Nie jestem bezduszną istotą, Marku, ale trzeba mnie lepiej znać, aby o tym wiedzieć ;-)
Nie mam zamiaru tu nikogo o tym przekonywać.

Wielkie słowa ...zgubiłam złoty róg...
Mnie też Twoja wypowiedź wzburzyła.
Nie chcę jednak być niegrzeczna.

Szkoła jednak jest nie od dziś, i nie od dziś dzieci mają nierówno - na wielu płaszczyznach. Niestety ;-(((
Niedostrzeganie tego jest zwykłą hipokryzją.

marg18-04-2005 16:33:58   [#62]
Hm, nie wiem, czy uda mi się napisać dokładnie to, co myślę tak, aby być do końca dobrze zrozumiana. Pewnie nie, ale co tam, spróbuję.

Czy my przypadkiem tych wycieczek i związnej z nimi "segregacji" (to skrót myslowy, bo wiem, że segregacja to nie najwłaściwsze słowo) za bardzo nie demonizujemy.  

Nasze społeczeństwo rozwarstwia się pod względem jakości życia coraz bardziej - to fakt.
Zmieniaja się wartości i potrzeby - to też fakt.

Istnieją skrajności - ci, których stać na wszystko (mało) i ci, których nie stać na nic, czy na b. mało (tych jest z pewnościa wiecej).

I wreszcie, najwięcej chyba (choć to jest różnie w róznych regionach, środowiskach) tych, którzy wciąż jeszcze walczą, usiłują utrzymać się na określonym poziomie (z różnym skutkiem oczywiście), a przede wszystkim muszą dokonywać wyborów. I to jest sednem sprawy.

Wycieczka, która kosztuje 60 zł, na dwa dni - "strasznie drogo, nie stać mnie". Ale jest w domu nowe DVD, dwuletnie niezłe auto, firmowe ciuchy.  Nie chcę krytykować niczyich wyborów - wszyscy mamy do nich prawo.

Ale nie mówcie mi, że jeśli młody człowiek nie pojedzie na wycieczkę (z reguły właśnie nie on sam, ale i innych paru kolegów), to odbierze to jako coś strasznego. Mój syn też nie pojechał na wycieczkę do Londynu. Chciał, ale to za mało. I co, przeżył. Tak jak przeżył, że jego koledzy jeżdżą na narty w Alpy, że kupują sobie rower, który on może mieć tylko w katalogu....

Ale wiem, że gdy to obserwuje, spręża się, dorabia, składa grosz do grosza, planuje i w końcu po sezonie kupuje super wymarzone narty za 1/4 ceny....

Trochę uciekł mi główny temat - cały czas chodzi mi o przewartościowanie naszego społeczeństwa. A może cząść dzieciaków naprawdę nie jedzie, bo... dokonuje innego wyboru. Kiedyś frajdą był sam wyjazd. Teraz często, zauważcie, "zwykły" wyjazd to nic takiego - potrzebne są dodatkowe atrakcje.

Często słyszę, eee wolę nową grę komputerowa, nowe spodnie.... Inny świat, inne wybory
Marek Pleśniar18-04-2005 17:11:58   [#63]

Mój Boże

niech jedzie młody człek nawet i do Londynu. Nic w tym złego i nikt mu nie musi zazdrościć. Skąd w ogóle tu o zazdrości mowa? To znakomicie ze ktoś młody uskłada pieniędzy i pojedzie.

ale co ma do tego szkoła??

MUSI szkoła go do Londynu wyekspediować? I musi dzielić uczniów właśnie szkoła. Nie dość że dzieli ich swiat, ekonomia itp?

"Zmieniaja się wartości i potrzeby..."

Owszem

. nawet nam - nauczycielom jak widać.

beera18-04-2005 17:30:35   [#64]

ja to zdumiona jestem

Dostrzeganie lub niedostrzeganie finansowego rozwarstwienia społeczeństwa to pewne fakty

zgoda bądż niezgoda na to rozwarstwienie nie ma nic wspólnego z obecnością tychże faktów.

Swiadomośc tego rozwarstwienia ma każdy- a zwłaszcza chyba ten, kto nie organizuje wycieczek nieosiągalnych dla częsci dzieci.

Widzenie tego rozwarstwienia i wspieranie go, wzmacnianie, poprzez organizowanie drogich wyjazdów z jednoczesnym wygłaszaniem treści z zakresu " Posłannictwo", "Misja" itp., jest dla mnie nie do przyjęcia.

Wiem, ze można się spokojnie pogodzic z tym, ze nie wyjeżdża się do Londynu- można to przeżyć, tylko  nie wiem, czy szkoła- wychowująca szkoła ma naprawdę za zadanie uczyć właśnie tego, czy nie powinno być trochę inaczej- właśnie tu w " środowisku wychowującym

......
I jeszcze jako rodzic chcialabym:

Nie ma we mnie zgody na takie wychowanie mojego syna, w wyniku którego wyrzuca się poza nawias określonych, z zalożenia wspólnych dzialań, wartościowych kolegów tylko dlatego, ze mają mniej pieniędzy.

Jako rodzic wolalabym,żeby mój syn popracował tydzień popołudniami zarabiając na wspólny wyjazd calego zespołu gdziekolwiek- nawet trzy kilometry obok- nad jezioro.

Może nie zobaczył by Statui Wolności i nie pogadał  w innym języku, ale nauczyłby się czegoś dużo bardziej ważnego z mojego punktu widzenia

Jola18-04-2005 21:28:15   [#65]
Złoty róg, posłannictwo, misja - czy ja się aby nie przeniosłam w czasie?
Magosia18-04-2005 23:21:25   [#66]

Jolu - nie

to są po prostu pewne wartości, które akceptowaliśmy- tak myślę- wybierając nasz Zawód :-) i który- oby- nam nie zginęły...po drodze do ?

Ale Ty chyba też z tych, co zawód świadomie wybrali :-)

A swoją drogą do słowa misja skutecznie mnie zniechęcono, podobnie jak do wizji... -ale to juz inna dyskusja.

Jola18-04-2005 23:26:18   [#67]
Świadomie i bez wielkich słów :-)))
Magosia18-04-2005 23:29:09   [#68]

I tego trzymać się trzeba...

Spokojnej nocy -bez SIO, matury, segregacji, arkuszy, rekrutacji ..

Spokojnej nocy :-)

Jola18-04-2005 23:31:15   [#69]
:-))
Ganges19-04-2005 07:07:13   [#70]

Wszystko , co mogę napisać, zostało już napisane wcześniej, ale nie potrafię się powstrzymać, żeby nie wziąć udziału w tej dyskusji.

Sądzę , że uczniowie , których stać na wyjazdy zagraniczne mają wiele okazji, żeby zwiedzać inne kraje. Szanowni zwolennicy wojaży zagranicznych-mamy ferie, i dwa miesiące wakacjii! Ogłaszajmy wtedy wycieczki międzyklasowe jakie chcemy i dokąd chcemy. Nikt nie zarzuci nam wtedy segregacji ani też tego ,że dezorganizujemy pracę całej szkoly.

Jako rodzica szlag mnie trafia, gdy patrzę na kolejne przepadajace lekcje, które często gęsto moje dziecię musi nadrabiać samodzielnie. Przykład?  4 godziny geografii- pani była na zielonej szkole ze swoją klasą a zastępstwo miała pani ze świetlicy,  to samo z matematyką , którą teraz klasa nadrabia na ósmej godzinie lekcyjnej bo egzamin tuż, a jeszcze nie wszystko przerobione, a biologia, a polski?. Jak by tak ktoś sie pokusił i obliczył ile tracą uczniowie całej szkoły dzięki wycieczkom klasowym ,to pewnie by sie za głowę złapał.

Dlatego zarówno jako rodzic jak i nauczyciel jestem zdania , że wycieczki -tak, oczywiście , ale tylko w dniach wolnych. Nikt wtedy nie zarzuci segregacji.

beera19-04-2005 08:35:16   [#71]

Widzenie tego rozwarstwienia i wspieranie go, wzmacnianie, poprzez organizowanie drogich wyjazdów z jednoczesnym wygłaszaniem treści z zakresu " Posłannictwo", "Misja" itp., jest dla mnie nie do przyjęcia.

Jest dla mnie nie do przyjęcia wyglaszanie wielkich słów z jednoczesnym zaprzeczaniem im w dzialaniu, co staje się normą.

A jesli chodzi o powrót autentycznego znaczenia ich własnie, to jak to już ( zdaje się ;-) mam w zwyczaju- zgadzam się z magosią. Nie trzeba ich używać by były obecne w szkole.

......

I do gaby:

gabo- zawsze z Tobą polemizowałam gdy przeciwstawiałaś się wycieczkom w szkole w ogóle. Zaczynam rozumieć powody. I zaczynam miec uraz do wycieczek, do swojego rodzaju myślenia o wycieczkach.

Marek Pleśniar19-04-2005 09:25:19   [#72]

powiem jak nie ja. Tzn rzadko tak mówię;-)

tu.. w ogóle jakby dwa swiaty różne się spotkały

dlatego... w szkole powinien być dyrektor by po prostu antypedagogicznym zachowaniom zapobiec a działania "turystyczne" zablokować. Skoro nauczyciele nie chcą pojąć.

Smutne.

Gaba19-04-2005 10:34:30   [#73]

Asiu i asiu - jak ja nie lubię wycieczek... brrr! Nie lubię, bo nie potrafię sprostać - organizującx je... krzywdzę, nie organizując... też krzywdzę...

Adam Mickiewicz... Fredro, czy Konopbnicka, czy twierdze polskie, czy... - to już zagranica, choć jesteśmy w UE, więc... choc partnerstwo dla pokoju... choc programy Sokratesy, gdzie także nie jeżdżą wszyscy.

Od tego się głupieje i milknie. Ja

w latach, kiedy byliśmy "potęgą" światowej gospodarki, kiedy żyło się na kredyt, nic nie mając, otrzymywało się "darmowy" autobus z firmy. Jedyną osobą w klasie, ba, podejrzewam w szkole, która nie jeździła na wszystkie wycieczki, byłam ja. Nawet kiedy, wygrałam obóz w konkursie literackim, nie miałam za co pojechać.

Co mi to dało... nauczyło mnie zaciskać zęby, nie  obnosić się z biedą, kazało się uczyć - targac do przodu i nie lamentować. Nie schylać się po łaskę, nie atakowac tych, co mają. Nauczyło to mnie nastolatkę nikogo nie obwiniać o swóju los. Sama swoje szanse wyrównywałam - szanowałam nuaczycieli, na lekcje chodziłam. Gdy mi mówiono, bym poszła do zawodówki - moja matka nie pisała głupot do kuratora na nauczyciela, a powiedziała twardo - ucz się, bo tam skończysz...

beera19-04-2005 10:43:49   [#74]

dzięki za ten post

Beczkę soli trzeba ....

Do zjedzenia kolejnej porcji- czyli do zlotu!

Jola19-04-2005 15:09:01   [#75]
Zablokować, zamknąć usta. Dyrektor ma monopol. Smutne.
Chyba jednak przeniosłam się w czasie...
Marek Pleśniar19-04-2005 15:13:23   [#76]

jest Jolu bardzo dobry sposób złamania tego "monopolu"

Nie postępować tak by dyrektor musiał go używać. Nie robi on tego dla zabawy, tylko gdy jest konieczność ograniczenia niewłaściwości. To nie prywatna zabawa.

Powiedz..

czy na pewno, na 100% uważasz że to uczciwe wychowawczo - nie jechać z cała swoją klasą (nie mam na myśli przypadków jednostkowych, chorób, niechęci do wyjazdów tylko kryterium ekonomiczne oraz ilościowe  - powiedzmy 80% stanu klasy)

Jako wychowawca (czyli nie przedstawiciel biura podróży) zostawiłabyś powiedzmy 10 dzieci??? I pojechała na wycieczkę?

Jola19-04-2005 15:38:08   [#77]
Nie umiem tego rozpatrywać w kategoriach uczciwości, bo otaczający świat mi na to nie pozwala.
Trzeba dokonywać bardzo trudnych wyborów. O czym wyżej mądrze pisze gaba.
Powiem tylko, że ze stanem ok. 80% jeździłam i nie mam sobie nic do zarzucenia z tego powodu. Przeciwnie. Myślę, że wykonałam kawał dobrej roboty.
Teraz jest znacznie gorzej, więc od dwóch lat nie jeżdżę, nad czym ubolewam, z powodu dzieci, które mogłyby jechać, ale tylko właśnie z klasą. Bo na jakikolwiek wyjazd z rodziną ich nie stać!
Powiem więcej, są rodziny, w których ustala się grafik, w którym roku, które dziecko będzie mogło jechać na wycieczkę - jedno, dwudniową (w najbliższą okolicę), bo wakacje całe w domu ;-(
Czy dla takich dzieci nie warto?
maeljas19-04-2005 16:06:29   [#78]

Marek w #72 napisał:

tu.. w ogóle jakby dwa swiaty różne się spotkały

dlatego... w szkole powinien być dyrektor by po prostu antypedagogicznym zachowaniom zapobiec a działania "turystyczne" zablokować. Skoro nauczyciele nie chcą pojąć.

nie tylko dwa światy....

I nie tylko nauczyciele chcą pojąć...

1. Czym szkoły przyciągają klientów? Nie mieliście pytań od rodziców o wycieczki? No to przejrzyjcie oferty szkół - rzadko która nie uwzględnia tej formy "edukacji"

Z własnego podwórka:

- matka przyszła zapisać dziecko do szkoły - i pyta się właśnie o wycieczki ": bo w poprzedniej szkole obiecywano wyjazdy a przez cały rok nigdzie nie pojechali"

- w ubiegłym roku szkolnym rodzice IV klasy liceum mało na odchodne nie zlinczowli wychowawczyni za to, że klasa nie miała wycieczek ( miała - tyle że jednodniowe - takie, na które wszystkich było stać. O tym nie pamiętali - te były nieważne - a bynajmniej nie mamimy rodziców wyjazdami ). Nie przyjmowali do wiadomości informacji, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić na drogą wycieczkę : " to że kogoś nie stać - to nie powód, żeby moje dziecko nie jechało"

 

Wychowawcom mówię , by tonowali takich rodziców propozycją zasponsorowania jakiegoś ucznia - skoro "pieniądze" nie są ważne - wtedy wreszcie jest spokój...

Marek Pleśniar19-04-2005 17:55:53   [#79]

ja wiem, że tu łatwo przedobrzyć. Może jakoś niepotrzebnie przykro piszę...

Jednak to co tu czytam - jest dla mnie i w moim sumieniu niewłasciwe, nieuczciwe w szensie - wobec czegoś co wychowawca powinien robić i czuć.

Nie chcesz być drogi Nauczycielu wychowawcą (nie mówię o funkcji i marnym dodatku lecz obowiązkach, wychowywaniu)? Odrzucasz to?

Bo dla mnie niezabranie kilkorga dzieci razem z innymi to rezygnacja z tej sfery wobec nich - tych kilkorga.

---

Od wychowawcy mojej klasy i owszem - chciałbym by zrobił(a) wycieczkę. Ale jakąkolwiek gdzie dzieciaki byłyby razem. Albo niechby ich zabrała do parku i porozmawiałą o czymś. O życiu, czymkolwiek ważnym i niezwiązanym z przedmiotem nauczania.

Wycieczki są fajne:-)

------------

...gdy chcę pogadać z wychowawczynią syna..

Znajduję ją w gwarze, zajętą rozmową z kimś innym (to nie zarzut - rozmawiała akurat też z rodzicem). Spotkałem zmęczoną kobietę, mało znającą moje dziecko. Właściwie wcale. Tylko jakieś ogólne obserwacje - z zachowania na lekcji. Ale ani skąd to zachowanie takie a nie inne, ani nic - nic nie wie ta, obca przecież, kobieta o moim synu..

I.. szansą na lepsze się poznanie są ,,, kto wie - wycieczki.

Ale co z nich gdy ten mój syn nie pojedzie? Skąd ta moja wychowawczyni będzie wiedziała jaki jest? Nie było go przecież podczas tej próby.

Wycieczka byłaby świetna. Ale tak bym chciał żeby był na niej mój dzieciak:-)

Potrafię jakoś sobie wyobrazić, że nie ja jeden mam dziecko. Więc może i ja poślę, namówię, trafię na chwilę gdy nie jest chory albo ja będę miał wolne parę groszy. Zresztą dla tej wycieczki chętnie zrezygnuję z jakiegoś zakupu..

Ale ktoś w opisywanej sytuacji z tego wątku nie pojedzie. Czyjeś, inne dziecko. A przeciez to też czyjś syn/córka co warto być może by go poznała ta pani o zmęczonym spojrzeniu:-)

Bo widzicie, na mojej ulicy (fakt - wyjątkowo nędznej;-) ponad połowa ludzi nie ma pracy. Od czwartej rano budzi mnie zgrzyt deptanych puszek co je okoliczni młodzi i starzy wyciągają ze smietników i zbierają. To biedna dzielnica. Gdy tu trafiłem, byłem przerażony nią.. Sceny jak z Les Miserables, pełno lezących na ziemi pijaczków.

Oni nie o wycieczkach marzą. Wiem, bo gdy po 18:00 w okolicznej piekarni sprzedają stary chleb za pół ceny - kolejka jest jak za mięsem kiedyś bywało. Za to w dzień mam luźno gdy idę po bułki:-)

A te wycieczki.. to własnie chyba tym najbiedniejszym i przez to najbardziej wychowawczo zaniedbanym by pozwoliły dac się poznać

 By nauczyciel ich znał

Gdy więc ten nauczyciel jedzie do odległego miasta by zwiedzac zabytki a nie staje mu wiedzy o tym, że tak zyją ludzie tuż obok, być może jego uczniowie..

To sobie myślę, że w tych naszych szkołach zyjemy jak w wieży z kości.

I ni cholery nie wiemy o swiecie który nas otacza.

Czy "świat pozwala" na to??

jeśli więc wychowawca wie na pewno, może we własnym sumieniu na 100% powiedzieć że wszyscy w jego klasie to tacy, których stać na tę wycieczkę

to to nadal za mało. Poczytać wtedy warto gaby opowieść o tym jak można "zaciskać zęby, nie  obnosić się z biedą"

Nie wie nauczyciel kto jak żyje. Nie wierzę ze wie jak zyje 30 wychowanków.

Jeśłi ma ich wszystkich jak na widelcu. jesli był/była w każdym domu i wie bez oszustw z ich strony ze ich stac na te wycieczki.. to przepraszam Go/Ją za ostre słowa z tego wątku.

:-)

Marek R19-04-2005 23:16:26   [#80]

A ja i tak będę jeździł na wycieczki. I już!:))

A tak na poważnie, to wyłączyłem się z tej rozmowy, bo nie ma ona już sensu. I tak zostaniemy przy swoim zdaniu, więc zajmę się czymś pożyteczniejszym. Jutro kolejne spotkanie z maturzystami. To jest teraz najważniejsze.

PS. Ale już niedługo nastepny wyjazd!

:))

Marek Pleśniar19-04-2005 23:41:22   [#81]

no jasne - pożyteczniej się zajmij Marku niż gadaniem z nami

ps. wiesz to na 100%? Że każdego Twojego wychowanka który nie pojechał było stać na to pojechanie?

Ponieważ szkoda czasu, rozważ to już sobie sam. Albo nie rozważaj bo szkoda czasu;-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]