Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Wycieczka zagraniczna a segregacja uczniów
strony: [ 1 ][ 2 ]
Beata Z14-04-2005 01:06:49   [#01]

Chciałabym poznać Państwa opinię w kwestii wymienionej w tytule. W mojej szkole nauczycielka chciałaby zorganizować 3.dniową wycieczkę zagraniczną dla uczniów klas IV - VI. Udział w wycieczce rzecz jasna dobrowolny, za zgodą rodziców. Obwaiam się jednak "posądzenia" o segregację uczniów. Wiadomo,że udział w tej wycieczce związany jest z kosztami, na które nie wszystkich "chcących" uczniów (a raczej ich rodziców) jest stać. Na początku bieżącego roku szkolnego w prasie, radio i telewizji poruszany był temat segregacji uczniów. W lokalnej rozgłośni radiowej usłuszałam także opinię (prezentowaną przez władze zwierzchnie), że organizowanie imprez,a zwłaszcza tych finasowanych przez rodziców, w których nie mogą uczestniczyć wszyscy uczniowie jest przejawem segregacji. Bardzo proszę o opinie.

Pozdrawiam

Marek Pleśniar14-04-2005 01:21:31   [#02]

skoro chodzi o opinię - czemu nie, wyrażę ją:-)

Otóż jestem zdecydowanie przeciwny robieniu klasowych wycieczek, w których właśnie nie mogą wszyscy uczestniczyć z powodów finanowo-bytowych - rzecz jasna.

To uczy braku solidarności - a na co jak na co, ale na brak solidarności społecznej narzekamy w naszym kraju. Przykładem jest chociazby postawa pracodawców - właścicieli firm, którzy "nie mają" na wypłaty dla pracowników ale rozbijają się drogimi samochodami i mogą sobie pozwalać na własnie... wakacyjne wycieczki w dalekie kraje;-)

Cóż to za klasa, co planuje wyprawę, na którą częsci z uczniów nie stać. Powinni wspólnie zaplanować coś w zasięgu ich możliwości. Pożyteczniejsza, mądrzejsza i 100X bardziej wychowawcza jest taka wycieczka choćby i na Mazury niż najwspanialsza ekskursja do Paryża, gdzie może pojechac nie każdy.

Jako dyrektor tej szkoły zabroniłbym czegoś takiego. Należałoby przemówić do sumienia nauczycieli i rodziców, którzy tak chcą dzielić dzieci.

Podzieli je świat dorosły, ale szkoła niech do tego ręki nie przykłada.

Zawsze bogaci moga zapisać swe dziecko do szkoły dla podobnych sobie - skoro tak im doskwiera za niski poziom zycia w szkole publicznej.

Rzekłem:-)

krystyna14-04-2005 02:01:19   [#03]

Zgadzam się z Markiem, zwłaszcza, że wycieczka dotyczy małych dzieci, które jeszcze nie za bardzo rozumieją ten dorosły - finansowy świat i właściwie nie wiedzą, czy nie jadą bo ich nie stać, czy je nagle rodzice lub pani w szkole przestali kochać...

Jedyną dopuszczalną formą wyjazdu zagranicznego (i to dla uczniów starszych, gim, LO) jest projekt ściśle edukacyjny (nie mylić z wycieczką klasową !), w którym może uczestniczyć grupa różnych uczniów np. z koła języka obcego lub innego - ale ściśle związanego z programem wyjazdu.

A ponieważ wyjazdy takie do tanich nie należą, a uczestniczy w nim grupa o różnym stopniu zamożności - też nie powinno (u mnie - nie może !) dojść do sytuacji, że ktoś z przyczyn finansowych nie pojedzie !

Do projektów edukacyjnych sporo dopłaca MENIS, szukamy sponsorów (moje dziewczyny - anglistki są w tym bezkonkurencyjne!) i bardzo dyskretnie pobieramy wtedy wpłaty, które są BARDZO zróżnicowane, a w niektórych przypadkach dochodzi do całkowitego pokrycia kosztów wyjazdu ucznia (bez wiedzy pozostałych uczestników...).

A o tym, kto ile zapłaci decyduje pedagog (po rozmowie z rodzicem) + wychowawca + organizatorzy (bo może to być również forma nagrody).

 I to też jest chyba segregacja....

Maryśka214-04-2005 04:05:40   [#04]
No cóż...wypada mi tylko podpisac sie pod zdaniem przedmówców i to nie tylko ze wzgledu na szacunek jakim ich darzę.
To faktycznie jest segregacja.
Marek Pleśniar14-04-2005 07:25:18   [#05]

mam jedynie prośbe;-) Po co to słowo "segregacja". Przede wojną nie było żadnych nowomów a jak dyrektor zobaczył dziecko w mundurku z materiału innego niż wszycy mają to odsyłał je do jedynie słusznego sklepiku z tanim umundurowankiem;-)

Nie lubię słowa "segregacja" bo używa go menis do zaczarowywania rzeczywistości i udawania że mądrze gada.

Maelka14-04-2005 07:33:17   [#06]

Położyłabym raczej nacisk na "zagraniczna". Segregacja (jak rasizm i nietolerancja) to słowo - pręgierz, którego każdy, na wszelki wypadek unika.

Jest tyle pięknych i ciekawych miejsc w kraju (Mazury, ach, Mazury...), które dzieci (zwłaszcza te młodsze) bardzo chętnie poznają. I powinny poznawać. Wszystko w swoim czasie.

Maelka14-04-2005 07:33:55   [#07]

O, proszę!

:-)

Gaba14-04-2005 08:20:02   [#08]

Marku - wpadam w podziw!

jest magia językowa, jest kreowanie rzeczywistości i jej zabagnianie przez gadanie i używanie słów w dowolnych konfiguracjach...

1. Segregacji - nie!

2. Dzieleniu dzieci ze względu na finanse - nie..., choć to się dzieje także ze wględu na sposob finansowania oświaty.

3. wiatrohandkizmowi - nie! (w. to biegłe posługiwanie się żargonem oświatowym w celu ukrycia braku myślenia)

Marek Pleśniar14-04-2005 09:00:24   [#09]

o, proszę:-))

---------------------

wiatrohandkizm???

 nie znałem:-)))))))))))))))))))))

on się już dawno przeobraził niestety w menisuratorium. Koleżanki i Koledzy z KO - nie dawajciesię tym cudom, co potem do szkół przychodzą w postaci kolejnych przeszkadzających w pracy ankiet na temat - czy aby u Was nie ma czegośo dziwnej nazwie

jzzg15-04-2005 18:47:14   [#10]
Segregacja dzieci, dzielenie na tych, które mają i nie mają - krzwdzące i smutne. Ale podzielenie społeczeństwa na tych, którzy mają i na tych, którzy nie mają dokonało się kilkanaście lat temu i daliśmy na to przyzwolenie, głosowaliśmy za tym, to o czym teraz mówić? Zjawisko to możemy w szkole tylko zmniejszyć, ale go nie usuniemy, choćbyśmy strasznie się oburzali. Bo gdzie jest ta granica? Czy stanowi ją wpłata na wycieczkę do Paryża, czy bułka z szynką na śniadanie?
Marek R15-04-2005 21:03:53   [#11]

Nie mogę zgodzić się z przeczytanymi tutaj opiniami. Sam kilkakrotnie wyjeżdżałem ze swoimi uczniami na zagraniczne wycieczki. Od Wielkiej Brytanii, przez Hiszpanię po Włochy. A z jakiej racji uczniowie, których na to stać mają nie jechać? Nie rozumiem. Dlaczego grupka uczniów, powiedzmy 10 osób z danej klasy ma nie jechać? Brak solidarności? Segregacja? Śmieszne. Podział na bogatszych i tych mniej bogatych i tak juz w szkole istnieje i nie zmienicie tego. Co więcej - w warunkach wolnego rynku jest to normalne. To za komuny wszyscy mieli "równe żołądki", hehehe. Jeden ma komputer, drugi nie. Jeden przyjeżdża do szkoły własnym autem (pracuję w LO i zapewniam, że taki widok nie należy do rzadkości), drugi 5 km idzie pieszo. Równość to utopia. I w imię owej równości część uczniów powinna mieć zakaz oglądania Luwru? Albo Watykanu, uniwersytetu w Cambridge, czy koncertu flamenco w Barcelonie? A przecież podróże kształcą. I chcecie tego zabronić? Bo kogoś innego na to nie stać? Oczywiście możecie odpowiedzieć - niech sobie pojadą z rodzicami w wakacje. A może oni właśnie chcą pojechać we własnym, szkolnym gronie. Dlaczego nie? Bardzo dziwię się temu równaniu w dół.

Maelka15-04-2005 21:41:44   [#12]

Dyskusję wywołał post dotyczący n i e d o j r z a ł y c h  osób, bo za takie wolno mi chyba uważać dzieciaki z klas IV - VI podstawówki. Dzieciaki, którym zaproponowano wycieczkę zagraniczną, choć bardzo prawdopodobne jest, że nie znają one jeszcze najbliższej okolicy, nie znają najciekawszych zakątków regionu, o reszcie Polski nie wspominając.

W tej sytuacji wyjazd zagraniczny (o ile uczniowie nie pochodzą z terenów przygranicznych i za granicę mają bliżej niż do miasta powiatowego) pachnie mi (proszę o wybaczenie, jeśli kogoś urażę) snobizmem i brakiem pomysłu na budzenie zainteresowań turystyczych.

A segregacja? Wyraziłam swą opinię na temat słowa i jego popularności. O zjawisku wypowiadać sie nie chcę, ale tak młodym dzieciom zaoszczędziłabym sytuacji, kiedy musiałyby się zacząć zastanawiać, z jakich powodów (bez względu na słuszność tychże) niektórzy muszą z wyjazdu zrezygnować. Choć bardzo by tego pragnęli.

Marek R15-04-2005 22:09:35   [#13]

Snobizm? Dobre sobie. Raczysz żartować. Przypomina mi się takie porównanie:

USA - "Jak mój sąsiad osiągnie sukces, to ja też osiągnę. Skoro jego na to stać, to dlaczego nie mnie?"

Polska - "Jak mój sąsiad osiągnie sukces, to ja będę zły."

Nawiasem mówiąc - jestem przekonany, że niejeden nauczyciel mówiący o segregeacji, sam chętnie chciałby "załapać się" na opiekuna takiej wycieczki. I ja to wiem, bo zawsze miałem chętnych na wyjazd. Niektórzy byli na mnie wręcz źli, że akurat ich nie brałem jako opiekunów.

Przy okazji: proszę nie sądzić, że nie jeżdżę po Polsce. Większość moich wyjazdów z uczniami to krajowe wojaże - np. w maju po raz n-ty zabieram uczniów na 2-dniową wycieczkę do Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Ale uważam, że jedno nie wyklucza drugiego. I takie wstawki o snobiźmie to dość kiepski żart.

Maelka15-04-2005 22:28:11   [#14]

Jeździsz z dzieciakami z klas IV-VI? Kilka razy w roku? Tylko się cieszyć.

Od dwudziestu lat zajmuję się wycieczkami i wyjazdami moich uczniów, jeżdżę z nimi i dlatego nie muszę z nikim rywalizować o miejsce. Co rok jedziemy na tygodniową dłuższą wycieczkę, o krótszych wypadach i biwakach nie wspominam. Osobiście też mam za sobą kilka interesujących, zagranicznych wyjazdów.

Żadnej swojej wypowiedzi nie napisałam z myślą o rozśmieszeniu kogokolwiek. I zdaje się, że nie rozśmieszyłam. Pozostaje mi zatem przeprosić za kiepską jakość mojego poczucia humoru. Niestety, nie obiecuję poprawy.

Marecki15-04-2005 22:30:05   [#15]

Z tą segregacją to jakaś paranoja. Za chwilę każde działanie podjęte przez nauczyciela, dyrektora będzie tak klasyfikowane. Dajmy sobie z tym spokój i róby to, co w naszej ocenie (ocenie uczniów, rodziców) jest słuszne.

Pozdrawiam

Wertykal15-04-2005 23:32:21   [#16]

Nie chodzi o segregacje, tylko o cele wychowawcze, ktore chcesz osiagnac organizujac wycieczke.

Chyba, ze zamieniles szkole w biuro podrozy.

Jesli w wycieczce nie bierze udzial wiekszosc klasy (grupy itp.) t organizowanie jej w ramach systemu klasowo-lekcyjnego traci sens.

Nasze dyskusje o segregacji nie sa implikacja jakichs ideologicznych zapatrywan na edukacje, lecz sporem o sens systemu szkolnego.

poza tym najzwyczajniej w swiecie niepokoi mnie cynizm Twoich postow Marku R.

Marek

Arwena16-04-2005 09:50:00   [#17]
Wyjazd grupy międzyklasowej dezorganizuje pracę w szkole.
Jeżeli z danej klasy wyjeżdża np. 10 osób na tydzień, to właściwie nie wiadomo, co z tą klasą robić.
Realizuję program - rodzice "wycieczkowiczów" z pretensją, że dzieci straciły, a wycieczka przecież szkolna.
Robię powtórzenia i tzw. zajęcia markujące - rodzice dzieci pozostałych z pretensją, że przez mniejszość powstają opóźnienia.
Jestem przeciwko takim wyjazdom, bez związku z tzw. segregacją.
Marek R16-04-2005 23:41:16   [#18]

Do Marka W.

To nie cynizm, tylko realizm. Po prostu nie mogę zrozumieć, co złego widzicie w sytuacji, kiedy z kilku klas pojedzie powiedzmy 10 osób. Reszta klasy ma lekcję a "wycieczkowicze" po powrocie nadrabiają. Zresztą przed wyjazdem mają to zapowiedziane. Bez przesady - nadrobić kilka dni nieobecności w szkole to nie jest wielki wysiłek.

Zarzucacie mi cynizm, snobizm... Kurcze, a ja po prostu jeżdżę z uczniami po Europie i po Polsce. Po Europie, owszem, zawsze z biurem podróży. Ale po Polsce zawsze sam organizuję. Aby było taniej. Jestem geografem, więc nie bawię się w opłacanie przewodników, bo sam się tym zajmuję. A uczniowie dzieki temu mniej płacą za wyjazd.

Biuro podróży? Cóż, jeśli 10 dni poza szkołą w ciągu roku to już biuro podróży, to niech tak będzie... A jeśli część uczniów może dzieki temu poznać świat, to mogę być cynikiem i snobem.

Pozdrawiam!

Maelka17-04-2005 00:02:35   [#19]

Marku

Uroczy przyjaciel Shreka powiedział:"No, jasne: ja ciebie nie znam, ty nie znasz mnie..."

Lubię ten film.

Nie oczekuję, że będziesz darzył szacunkiem nieznane ci osoby, ukrywające się pod nic nie mówiącym nickiem. Ale miałam nadzieję, że może okażesz trochę dobrej chęci czytając posty tychże nieznanych ci osób. Mówiąc o snobizmie zagranicznych wyjazdów mówiłam o małych, nie przygotowanych do takich wyjazdów dzieciach, nie o młodzieży licealnej (na marginesie: zgadzam się z argumentami Arweny, ciekawe, ilu by było chetnych na wycieczkę, gdyby była organizowana w czasie wakacji, albo ferii).

Nie jesteś jedyną osobą, organizującą młodzieży wyjazdy.

Marek W. wspomniał o cynizmie. Przeczytałam kilkakrotnie twój post, aby nie napisać czegoś, co cię niesłusznie urazi. Ale ja też (ku memu żalowi) odebrałam go w ten sposób. Drugi post złagodził nieco moje wrażenia. Nie uwierzysz, ale ucieszyło mnie to...

Marek R17-04-2005 00:34:11   [#20]

Do Maelki

1. A dlaczego piszesz, że nie uwierzę? Wierzę.

2. Wiem, że nie jestem jedynym organizatorem wycieczek - jeszcze by tego brakowało!

3. To nie ja jestem nadawcą epitetów. Raczej adresatem. Trudno.

4. "No, jasne: ja ciebie nie znam, ty nie znasz mnie...". Dobry cytat. Podoba mi się. Nawiasem mówiąc: zbyt szybko oceniamy innych po dość szczątkowych wypowiedziach na forum.

5. Pozdrawiam!

Maelka17-04-2005 00:39:04   [#21]

Marku

Pozdrawiam

:-)

Marek R17-04-2005 00:50:02   [#22]

Maelka...

E, tam. Ja Ciebie bardziej pozdrawiam!!!

Trzymaj się!

:))

Maelka17-04-2005 00:59:19   [#23]
:-)))
Marek R17-04-2005 01:04:17   [#24]

:)))))

Dziękuję.

Maelka17-04-2005 01:13:04   [#25]

Ja też.

:-))

PS. A teraz znikam, bo zauśmiechamy się na amen...

;-)

Marek R17-04-2005 01:16:03   [#26]

Jasne. Na razie.

:)

Marek Pleśniar17-04-2005 08:46:49   [#27]

tak z podróży..

również odebrałęm wypowiedź Marku R - Twoją jako albo cyniczną albo.. nie rozumiemy się gdzieś. Nie chodzi o żadną (i przecież sam pisałem) segregację - straszne i durne słowo z nowomowy menis.

Chodzi o zwykłe spojrzenie wychowawcy.

Klasa w 50% to nie klasa.

I ma to jechać gdzieś w świat takie szczątkowe coś. Bo nie jest to zespół klasowy tylko jego bogatsza "elita"? Nieważne w który świat, czy do Kutna czy do Brukseli.

Czytam właśnie o Korczakowej modlitwie wychowawcy. Daleko od tego odeszliśmy.

Powiedz więc mi Marku (R). Jakie są cele (wychowawcze, integracyjne itp)takiej wycieczki z niepełnym składem klasy?

Bo jak wspomniał Marek |Dawniej z Rz:-) szkoła nie jest biurem turystycznym. Więc poza tym co?

Gaba17-04-2005 09:15:46   [#28]

Marku, problem jest rzeczywiście bardzo złożony, albo bardziej złozony...

- co zrobić więc z Rajdem Szkolnym (u nas tradycyjnie dwa razy do roku, rewelacyjni przewodnicy - nauczyciele... były Gorce, były Pieniny, był Żywiecki, Wyspowy, Niski, Śląski)... z natury te rajdy mają charakter rozerwania//grajdołka kociołka tylko klasowego, ogniska... gitary... spiew...

Sporo w naszej społeczności gimnazjalnej imprez międzyklasowych, z tej klasowości wychodzimy programowo. Bardzo wiele działań jest dla społeczności szkolnej a nie dla klasy. Uczymy wychodzenia poza.

Była też wycieczka śladami naszego patrona... niestety zmieniły się granice i z Polski dawnej zrobiła się zagranica. Czuję się więc okropnie, że pojechałam z dziecmi do Wilna.

Popularne są też wycieczki na Kresy... od lat przymierzamy się do Pragi, ale nam jeszcze nie wyszło...są też pielgrzymki... - ja ubolewam, że nie stać dzieci. Planują nauczyciele wycieczki na maj już z rocznym wyprzedzeniem, wprowadzamy system oszczędzania i systemtycznego zbierania grosza każdego przez rok. Szukamy sponsorów - mimo to wielu ludzi twierdzi, że nie chce.

Generalnie nigdzie bym nie puściła nikogo, nawet nakazała prawem, by robili to rodzice, ale...

Gaba17-04-2005 09:21:03   [#29]

aaa, wycieczka na Słowację do Raju, do ciepłych źródeł do Liptowskiego Mikulasza jest tańsza niż do Warszawy...

A wyjazd do Pragi tańszy niż pare dni na nartach w górskim kurorcie, nie śmiałabym tez pojechać do Gdańska, gdyż Budapeszt jest groszowy...

To bardzo trudny problem. Bardzo. Za każdym razem trzeba podejmować decyzję. Ale nie szkoła ponosi pełną odpowiedzlność za haniebną nędzę naszego społeczeństwa.

Powinna jednak łagodzic, jak się tylko da różnice...

Mielismy parę wolnych miejsc do Wilna i przygotowaliśmy je dla uczniów o skromniejszych dochodach, z każdym prowadzilismy indywidualnie rozmowę, zapraszając ich. Nie chcieli jechać.

Wertykal17-04-2005 09:28:30   [#30]

Nie widze sprzecznosci.

Rajdy turystyczne, przeznaczone dla zainteresowanych pasjonatow, organizowane sa w zasadzie poza czasem nauki szkolnej (weekendy, ferie) i maja, jak najbardziej, wychowawcze i integracyjne uzasadnienie.

Natomiast organizowanie wycieczki, nazwanej "wycieczka klasowa",dla grupy kilku uczniow, nie ma sensu. Sa oczywiscie sytuacje szczegolne - np. wyjazd do miasta patrona, ale wtedy doprawdy nie jest to wycieczka klasowa.

Organizowanie atrakcyjnej wycieczki po kraju, lub zagranicznej dla dowolnie zebranej grupy uczniow, tylko dlatego, ze Pan Profesor ma ochote "sie przewiezc" jest z punktu widzenia celow funkcjonowania szkoly  nie tylko zbyteczne lecz wrecz szkodliwe.

Marek

gigagiga17-04-2005 10:42:37   [#31]

Marku Widurku!!!!

Marku! Cóż Ty napisałeś o tym Panu Profesorze, co chce się przewieźć? Z czterdziestką   dzieciaków? Bez względu na to czy są z jednej klasy, czy nie. Ja wiem, że to miało być ironicznie. Ale niech tu ktoś zajrzy spoza środowiska szkolnego, to już będzie wiedział, po co robi się wycieczki. Nauczyciele się chcą przewieźć. Chyba coś Cię poniosło, bo czytając Twe wypowiedzi forumowe, zawsze je sobie ceniłam. Poza tą jedną - powyższą- właśnie. Ważmy słowa, ludzie!!!

Ja też robię wiele wycieczek, ale jeśli nie jedzie przynajmniej 90% uczniów z mojej klasy, rezygnuję. Zazwyczaj łączymy dwie klasy na jedną wycieczkę. 

Robię też co roku dwie wycieczki rowerowo-biwakowe. Wtedy jadą wszyscy. Bierzemy kiełbachy, grille, robimy ognisko i jest super. W tym roku nigdzie dalej nie jadę, bo tylko połowa klasy wyraziła wolę uczestniczenia w dłuższej wycieczce.

Ponadto myślę, że dziesięciodniowe wycieczki nie powinny mieć miejsca w szkole. To już prawie wczasy. 3-4 dni góra.

Najbardziej lubię wycieczki z dorosłymi. Właśnie w następny weekend na taką wybywam. Pa! ;))) Pozdrowię od Was nasze polskie góry.

Arwena17-04-2005 11:14:34   [#32]
Mnie trzeba w zasadzie zmuszać do każdej wycieczki, za bardzo się przejmuję w trakcie i kosztuje mnie zawsze dużo nerwów.
A "przewieźć się" wolę bez trzydziestki nieobliczalnych osobników, za których wybryki mogę nawet trafić za kratki.
Gaba17-04-2005 11:24:32   [#33]

Myślę, że to nie do końca tak - nie jest prawdą, że marzę, by się przewieść (na siłę i na cudzy koszt), mnie kiełbaski jako główna atrakcja nie cieszą, zawsze kupuję masę ksiązek, przewodników...

- ale jest tak, że także chcę zobaczyć miejsca nowe, ważne dla mnie osobiście, dla mnie polonisty i dla nauczyciela (np. by pokazywac pamiątki późniejszym pokoleniom...)

 

Moim największym marzeniem jest zrobić wypad naukowy do Grecji ponownie, na Itakę. Dorastam do tego, ale nie mam odwagi.

gigagiga17-04-2005 12:43:27   [#34]

Gabo, przecież wiesz, że nie chodzi tu o kiełbaski, jako główną atrakcję! Skąd ta złośliwość?

Ja też kupuję masę ksiażek i przewodników, nie tylko stoję w kolejce u rzeźnika.

Wycieczki tematyczne uwielbiam. W tamtym roku pojechalismy szlakiem Jana Pawła II (Wadowice-Kalwaria-Kraków...), i też sie cieszyłam jako nauczyciel, jako człowiek w ogóle.

Gaba17-04-2005 14:00:32   [#35]

złośliwość...nie było takie, a tym bardziej  do Ciebie.

Zupełnie nie tak - te kiełbaski i ognisko, bywa atrakcją części wycieczek. Widzę karty wycieczek - jadą sobie dzieci na biwak, albo gdzieś w góry, trzy dni - i ognisko. Mnie też w zasadzie trzeba przekonać do wycieczki, lubie nowe.

ale - szczerze podziwiam tych, co potrafią wyłacznie jechać dla Dzieci. Jadę dla dzieci, nie muszę mieć pieniędzy, dyrektorowi nie przysługuje z jakis powodów zapłata za dnie na wycieczce... tak było.

I lubię nowe.

gigagiga17-04-2005 14:27:42   [#36]

:)))))

Nowości też się nie boję.

Ale lubię mieć takie kotwice jak te moje kiełbasiane rowerowe wypady i siedzenie na kocyku. W kraju. Za miedzą.  

A tak w ogóle to wątek zszedł na manowce. Przypominam - to wątek o segregacji uczniów podczas organizowania wycieczek zagranicznych. Zmykam stąd szybko.

Gaba17-04-2005 14:39:50   [#37]

wypad rowerowy z mlekiem u gaździny - a trzy dni wycieczka z kiełbaską jako atrakcja to różnica. Nie?

Uwielbiam kiełbaski z ogniska, ale - nie znoszę, kiedy sie je serwuje dzieciakom jako główną atrakcję za dzieciakowe pieniądze.

gigagiga17-04-2005 15:40:39   [#38]

to i owszem, gabo!

Nareszcie uzgodniłyśmy stanowiska.

Moja rowerowa - nic nie kosztuje. Tylko kiełbaska z domku, albo kupiona w sklepie po drodze

Wertykal17-04-2005 16:32:39   [#39]

GigoGigo

Skoro napisalas:
"Ja też robię wiele wycieczek, ale jeśli nie jedzie przynajmniej 90% uczniów z mojej klasy, rezygnuję. Zazwyczaj łączymy dwie klasy na jedną wycieczkę."
to nie roznimy sie ani troche w pogladach na turystyke szkolna.

A ta przypowiesc o Panu Profesorze wozacym sie...

Przepraszam wszystkich rzetelnych i uczciwych, ktorych tym urazilem.
Ale przez moje kilka...dziesiat lat dyrektorowania spotykalem sie z roznymi motywami i roznymi postawami.

I nie znikaj z tego watku.
Bo bede mial wyrzuty sumienia.

Marek

marg17-04-2005 17:44:56   [#40]
Ale "wszystkie dzieci nasze są" - ja najczęściej organizuję wycieczki międzyklasowe w ramach koła przyrodniczo - turystycznego. A dlaczego integracja ma być tylko w zespole klasowym? I nie twierdzę tu, że w zespole klasowym ma jej nie być! A integracja ogólnoszkolna to coś gorszego?

To jest kapitalne, jak dzieciaki się otwierają, poznają nowych kolegów, zawiązują się przyjaźnie wśród osób, które odkrywają wspólne zainteresowania i pasje - i to dzieje się na naszych oczach. Klasa to jednak zespół przypadkowo dobranych ludzi - super, jeżeli uda się nam wspólnie zintegrować. Ale nie zawsze wszyscy lubią i chcą np "pocić" się w górach. Chociaż jest nieźle jeśli mają przynajmniej okazję się o tym przekonać.

A często te międzyklasowe przyjaźnie, które narodziły się na rowerowych eskapadach albo podczas przemierzania górskich szlaków trwają wiele lat po zakończeniu szkoły: np z naszych szkolnych wypadów narodziło się chyba coś fajnego www.egt.pl
krystyna17-04-2005 19:04:03   [#41]

marg,

"międzyklasowe" - kółkowe, programowe, tematyczne, stowarzyszeniowe, itp..... - TAK !  Nawet bardzo zagraniczne !

"międzyklasowe" - "nibyklasowe", bo jakiejś grupie się nie chce, bo jakiejś grupy nie stać, bo wyjazd dla wyjazdu - NIE !

Marek R17-04-2005 19:24:47   [#42]

OK, pojawiam się znowu. Śpieszę z odpowiedziami.

Najpierw Marek P.

Cele wycieczki? Prosze bardzo: najważniejszym celem jest chęć poznania czegoś nowego. Zwiedzamy zabytki, podziwiamy przyrodę, sprawdzamy swoją umiejętność opanowania języka obcego (na razie nikt nie zwrócił uwagi na to uwagi). I to są decydujące argumenty. Najważniejsze. A cele wychowawcze w przypadku łączenia klas? To uważasz, że nie ma ich? To jest właśnie wyzwanie, jak wychować młodzież, czego ich nauczyć w takiej sytuacji. Dla mnie liczy się uczeń, jako młody człowiek, któremu chcę przekazać rózne wartości. A szufladkowanie klasami jest trochę bez sensu. Dam przykład (choć trochę odbiegnę od tematu) - np. liczymy na koniec semestru średną ocen, średnią frakwencję. Po co? Nie widzę sensu. I potem słyszymy na radach i apelach: ta klasa jest dobra a ta do niczego. A przecież klasa to konkretny uczeń, konkretny przypadek. Czyli tak: w dobrej klasie słaby uczeń może chodzić z podniesioną głową, bo usłyszał na apelu: jesteś w dobrej klasie. A znakomity uczeń, ale ze słabej klasy usłyszy" a, to Ty jesteś w tej grupie nieuków. Bez sensu. Myślmy bardziej o uczniu a mniej o klasie. Zresztą w dorosłym życie bardziej liczą się indywidualne osiągnięcia. W szkole też: to, że uczeń osiąga znakomite wyniki, jest jego zasługą a nie klasy.

Wracając do tematu: nie chcę dopuścić do sytuacji, w której uczeń nie pojedzie na wycieczkę i czegoś nie zobaczy, bo wychowawca lub dyrektor mu na to nie pozwoli mówiąc: klasa nie jedzie, to Ty też nie.

 

A teraz (ale już krótko) do Marka W.

Rozumiem, że z tym "Panem Profesorem" wyskoczyłeś do mnie. Cóż, co by tu powiedzieć na taki tekst? Pewnie nic, bo nie ma z kim dyskutować. To jest żałosne, mój imienniku.

Wertykal17-04-2005 19:49:37   [#43]

Wiec ja tez krotko przypomne jakie figury retoryczna usilujesz tu zastosowac:

31- Ironia
Gdy nie znajdujemy odpowiedzi na pytania przeciwnika możemy z subtelną ironią zgłosić swoją niekompetencję.
"To co Pan mówi, przechodzi moje słabe zdolności pojmowania; być może, że to bardzo słuszne, ale ja tego nie mogę zrozumieć i powstrzymuje się od wydania jakiegokolwiek sądu."

38  ad personam
Jeżeli spostrzega się że przeciwnik jest silniejszy i że w końcu nie będzie się miało racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy i grubiański. Porzuca się przedmiot sporu i atakuje się osobę przeciwnika w jakikolwiek bądź sposób.
Z reguły tej korzysta się chętnie gdyż każdy jest zdolny do jej zastosowania.

Oczywiscie wziete z Schopenchauer'a.

Pzdr.

Marek

Małgosia17-04-2005 20:05:48   [#44]

Panowie!

Dajecie się ponieść emocjom, a myślę sobie, że różnice w Waszych poglądach nie są aż tak przepastne...

To raczej klasyczny przykład zakłóceń w komunikacji, z powodu których interpretacja odbiorcy nie pokrywa się z intencją nadawcy. Nie zła wola, nie złośliwość, nie ataki personalne, tylko "zakłócenia na łączach".

Chcę wierzyć, że właśnie tak z Wami jest :-)))

Marek R17-04-2005 20:32:00   [#45]

Ja też.

:))

gigagiga17-04-2005 21:10:13   [#46]

Pojawiam się dla Marka Widurka!

O rany, ale się tu porobiło!

Marku, cieszę się, że moje pojawienie się może poprawić Ci nastrój, ale martwi mnie, że tak tu się kwaśno zrobiło i całkiem nieforumowo.

Dwa Marki wzięły się za barki?

A tak w ogóle to co szkoła - to różne podejście do wycieczek. Zwłaszcza zagranicznych.

Gaba17-04-2005 21:15:18   [#47]

bo jest bidnie, a chcemy - by było porządnie...

W Austrii zakazali wszelkich wycieczek... może też se nie potrafili poradzić. Ja nie za bardzo jeżdżę, kiedy w okolicach 1993/4 roku wpadł mi w ręce bardzo nieelegancki artykuł z "Przyjaciółki" - jeżeli ja mam robić za naciągaczkę, która się wozi, to nie będę. Uraz pozostał. Nie chcę, by ktoś moje nazwisko poniewierał... tzn. nie moje, ale... ;-)

Wertykal17-04-2005 21:52:34   [#48]

No to spoko.

Jak widac Marki maja temperament. ;-))

Uwazajcie dziewczyny, bo na zlocie to nie slowa lecz czyny...

Marek

Małgosia17-04-2005 21:55:30   [#49]

Marek...

Tere fere! Póki co, to nie widać Cię na liście zlotowej ;-)
Wertykal17-04-2005 22:01:27   [#50]

Bo ja lubie niespodzianki.

Dotychczas bylem na wszystkich listach - a na zlocie zadnym.

Teraz planuje odwrotnie ;-))

Marek

strony: [ 1 ][ 2 ]