Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Moje grzechy dyrektora
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Gaba01-01-2005 15:12:12   [#101]

et, tu Brute, cotra me?

Ja się oburzam na Twoje słowa? ;-)))))))))))))))))))))))))))

- a to tak skąd wnioskujesz? Ja się nawet nie zdążyłam na nikogo oburzyć - więcej, w wielu się sprawach z Tobą zgadzam, mnie się nie podobały niektóre głosy..., które Ciebie - nie mnie - za spowiedź publiczną zaatakowały!

 ... napisałam jedynie, że fazy rozwoju konkretnej placówki są różne.
Wcale nie muszą przebiegać wg jednego modelu. Powiedziałam jedynie/aż, że rozwój niektórych placówek jest już na takim poziomie, że mogą w niej panować stosunki familiarne. I tu - zgoda.

Do stylu zarządzania z delegacją uprawnień - cała placówka musi doróść, nie tylko demokratyczny szef... bo demokracja  źle oddana (w niewłaściwym momencie i nieodpowiednim osobom - motyw worka Eola) to bezhołowie, będące cechą paru szkół, które znałam. Bardzo niebezpieczna faza. Bywa jednak, że szef  musi zacząć od chybotania łódką - to nie moja metafora - a metafora zarządzeniowa. Bywa, że musi chybotanie łódką wprowadzić... jako pewien instrument, bywa, że ludzie wypadają... - i to się dzieje w wielu firmach! Takąze nie ma wyjątku, w szkołach i w piekarni też powinno się dziac, jeżeli sprzedawczyni uporczywie jest nieuprzejma dla klientów.

metafora zabijania - no, wiesz, akurat to wszystko zależy od placówki... ja mam takie gwiazdeczki, które mnie np. rozliczają za podatek od bonów 19%... - gdyby mogły ubić, to by ubiły. Grono zamarło na słowa pani, która mnie oskarżyła o niefortunny przebieg jej osobistego awansu - chorowała 179 dni, a ja jej tylko powiedziałam: Marysiu, nie możesz już chorować, bo przerwiesz staż. Moja  reakcja słowna -  była  jedna - przeanalizuj Marysiu moją odpowiedzialność za Twój awans i swoje słowa. Reakcja  ludzka - osłupienie.

Zabijanie... akurat tu zacytowałam osobę, która mnie przyszła przeprosić za arogancję, która towarzyszy wielu niedojrzałym nauczycielom - gdyby cię mogły zabić za to, ze jesteś, to by Cię zabiły, bo to takie frustratki, a ty cały czas gonisz do pracy, ciebie się swietnie atakuje, a one nie mają żadnego argumentu... - wtedy powiedziałam jedynie, że nie ma to dla znaczenia. Najczęściej się nie odzywam.

Obowiązkiem szefa jest pomóc ludziom zmieniać się i rozwijać. Obowiązkiem szefa jest umieć wydobyć z ludzi wiele energii. To właśnie dlatego szef emocjonalnie nie może być na tym samym poziomie co jego podwładni. Bo ma władzę i odpowiedzialność. Na tej samej zasadzie rodzice nie mogą być emocjonalnie na tym samym poziomie co ich dzieci. - wg Ciebie Jacol, a wg mnie są jeszcze inne aspekty. Nie znoszę matkowania osobom dorosłym, wręcz czuję awersję do matkowania 50-latkom. Konfrontacja umiejętności bywa nieraz śmieszna.

Dla mnie władza i odpowiedzialność to budowanie i kreacja, stymulacja dorosłości tak - wydobywanie tak - ale nie na modelu rodzicielskim, na partnerskim tak, ale nie do końca. Szanuję natomiast to, że Twoje poglądy oscylują wokół dyrektora - rodzica, moje opierają się na szefie doradcy, mentorze, katalizatorze.

Znosimy negatywne emocje naszych podwładnych właśnie dlatego aby lepiej pracowali - a przecież na tym nam zależy.

- no chyba nie. Ale ja absolutnie wierzę, że taki układ może funkcjonować i jest pozytywnie odbierany. Nie znoszę nieeleganckiego zachowania nauczycieli w ogóle, za zachowanie jw. wobec dziecka, rodzica lub obsługi są rozliczani. Stanęłam stanowczo w obronie zruganej księgowej, ktorej nakazała nauczycielka pisać natychmiast jakies podanie...

Jako szef mam swoje prawa ludzkie - pisałam o tym: nie jestem cudotwórcą i nie mogę nastawiać łba, za to, że ktoś np. majstruje w prawku, za to, ze z takim  trudem wprowadzane mechanizmy - przeciwko KN - są jednym ukazem ministerialnym niszczone. To zasada - ja jestem okey, ty jesteś okey.

Co do władzy... nie uważam, że ją dyrektor ma - w szkole rzązi raczej KN niz dyrektor.

Co do kondycji emocjonalnej... w zasadzie masz rację -

Znosimy negatywne emocje naszych podwładnych właśnie dlatego aby lepiej pracowali - a przecież na tym nam zależy.

wg mnie znosimy, bo KN ich nie pozwala zwolnić, wielu szefów poważnych firm (dla mnie szkoły to wylęgarnia niedojrzałości) ani 5 minut, by się nie zastanawiało, co zrobić z pracowniczką/nauczycielką furiatką, która, np. za drzwiami bije dzieciaka.../obsztorwocuje klienta, ale KN wiąże ręce. Znam  wielu dyrektorów, którzy są na początku swojej drogi - znoszą impertynencje za impertynencjami. Mnie samą już to spotyka stosunkowo rzadko.  Wyszliśmy z pieluch. Wiele mechanizmów zadziałalo.  Przychodzą stale dzieci. Napisałam dobrą innowację, jako jedyne w moim mieście zostałą zaakcpetowana przez OP.

 Dla mnie szef ma być przede wszytskim wiarygodny. Musi mówić kulturalnie prawdę, każdą prawdę.

W żadnym urzędzie nie pozwolono by sobie na ogrom arogancji, o którym słyszę nawet od koleżanek, przyjaciółek nauczycielek... z innych szkół - a bo ty bronisz dyrektorów. To częste słowa. Nie bronię nikogo pokazuję skomplikowany układ wielu czynników, które powodują taką czy inna decyzję. To naczynia połączone.

Uważam, że szef nie ma prawa okazywać irytacji lub złości pracownikowi, chociaż pracownik ma prawo złościć się i irytować na szefa . To bardzo trudne, ale przynosi błogosławione skutki.

- ja zaryzykuję inną tezę tytułem eksperymentu:

Uważam, że szef ma prawo okazywać irytację pracownikowi, wtedy pracownik ma prawo złościć się i irytować na swego szefa.

To bardzo trudne, ale przynosi błogosławione skutki - może (= to moja teza, bardzo to odważnie ująłeś).

W tym wypadku dopiero zaczynam  rozumieć, co znaczyła Twoja deklaracja z przepraszaniem i proszeniem o wybaczenie. Model spolegliwego dyrektora mnie np. nie odpowiada, lecz każdy musi szukać sam. Jeżeli człowieku mówisz i działasz - wymagasz tego od dzieciaka - to zachowuj się przynajmniej jak ten dzieciak. Moją dewizą jest - nie rób drugiemu nauczycielu, szefie - co Tobie niemiłe. Przeproś = jeżeli nabroiłeś. Rzadko padają te słowa w strone rodzica, rzadko w strone ucznia.

Nie zezwalam na obrażanie nikogo - nauczyciela, ucznia, rodzica, woźnego - ale parę nauczycielek wychowałam już, jedną za chamskie potraktowanie woźnej, zwolniłam. Umieją już powiedzieć do woźnej słowo - proszę, a nie rzucać jak psu materiały do kserowania. Przykład autentyczny.

Staram się nie okazywać emocji negatywnych, a kiedy trzeba to mówię prawdę, to znacznie lepsze rozwiązanie niż dyrektor - skała i monolit - tak mnie uczono na studiach. Bywa, że mówię, że mnie czyjeś zachowanie irytuje - tak się stało dwa razy (tez nie jestem z tego szczęśliwa), opornym rokującym nadzieję na rozwój mówię prawdę w podpunktach, najczęściej to jednak bywa po jakimś roku pracy nad cierpliwym głaskaniem po główce. Część dalej jednak nie wie o co chodzi.

Wiesz, chyba mam dość babki, po której lekcjach zostaje demolka w sali, w którą ostatnimi czasy włożyłam 15 tys. Dlaczego mam takiego pracownika tolerować? Opiekun pracowni przychodzi  i mówi - zobacz... na nia nie ma rady, ona nie widzi, że dzieciaki demolują...

Życzę nauczycielom jako grupie zawodowej, by jednak dojrzeli i byli samodzielni - modelu rodzicielskiego sama zniosę/uniosę. Partnerski tak - współtworzenie i współodpowiadanie.

Nie ma lepszego pytania - szefowa, co robimy?

Zrobiliśmy u nas kawał mądrej szkoły. Nie wszyscy wiedzą jeszcze, gdzie jest ich miejsce, ale sama coraz częściej deleguję uprawnienia i... - nieraz żałuję, bo ludzie są zbyt jeszcze zaskoczeni, że tego nie wymyśli, nie napisze p. dyrektor. Ja tu tylko uczę... albo dyskusja z wuefistami nt. oceniania tebalkowego... hmmm, zakończyłaa się narazie remisem 1:1.

Teraz mamy akurat fazę odpoczynku, podsumowań - ocena pracy szkoły, seria kontroli, szykuje się właśnie szósta. Sama kończę ważną pracę... tak to potrwa do czerwca 2005r. Jest czas, by zebrac siły na rok 2005/2006 - "ostatnie starcie" - chyba, że wezma KN. No, to co innego.

Wychowuję młodych - tu zgoda, ale starszych sama jednak odpuszczam, nie mam możliwości chyba wpływu na wszystkich. Sama muszę dbać o własny rozwój zawodowy, jestem zbyt młodym i zbyt niedoświdczonym dyrektorem. Zmiany muszę wprowadzać szybko, niektore musza być zakamuflowane. Z bilansu zysków i strat - wiem, że wychowanie starszych jest niezbyt nieopłacalne... (praca K. Polaka nt. karier zawodowych nauczycieli), jestem dla nich szeniakiem - dlatego liczę na rok 2005 i 2006. Nie trzeba inwestować intensywnie w nauczycieli ze stażem 30 lat - albo sami siebie kreują, albo jest to faza spoczynku. I mają do tego prawo.

Kto może, niech się jak najszybciej stanie dorosłym - szefami grup zadaniowych są u mnie najczęściej młodzi.

 

A tak poważniej, bez przekomarzania się, chwytania za słówka - może rzeczywiście model dyrektora rodzica jest rozwiązaniem, zależy to od cech osobowych, jestem przekonana, że może być efektywny. U Ciebie.

Arwena01-01-2005 15:55:26   [#102]

Gabo,napisałaś:

"Nie trzeba inwestować intensywnie w nauczycieli ze stażem 30 lat "
To bardzo przykre słowa, a ja jestem osobą, która doznaje takiego traktowania. Przez ostatnie parę lat włożyłam wiele pracy w dokształcanie się, ale wszystko musiałam robić na własny koszt i w wolnym czasie(weekendy). Udział w zjazdach, spotkaniach i seminariach to "moja prywatna sprawa", jednocześnie młodsze koleżanki dostają delegacje na nie zawsze ważne imprezy i wyjazdy.
Wydaje mi się, że nie można wszystkich starszych nauczycieli wrzucać do jednego worka i czekać z utęsknieniem na ich odejście.
Czy naprawdę nie spotkałaś starszego nauczyciela, który jest twórczy, otwarty i chce dobrze pracować?
brema01-01-2005 15:56:41   [#103]

Ile macie lat stażu dyrektorskiego?? Bo to w pierwszych latach ma się takie pomysły - z takimi spowiedziami. Potem się skromnieje;0)

Gaba01-01-2005 16:36:37   [#104]

Arweno, nie tak od razu i nie tak szybko - napisałam, że pracownik dojrzały, doświadczony i w latach - wie, co ma robić! Sam siebie kreuje, jeżeli uważa, że passe - to passe, bo to jego prawo. Pisałam te słowa, mysląc raczej  o sytuacji, kiedy moja psiapsióła najukochańsza (34 lata pracy) jest przymuszana do studiów podplomowych, a ona uważa, że ma trzy specjalizacje... - na hasło doksztalcanie dostaje gęsiej skórki.

co do do moich przyjaciół  szkolnych - mam wg wieku:

2 x 34 - jedna wie o szkolnictwie wszystko, druga jest największą damą polonistyki, jaką spotkałam, a potem to juz tylko w dół niewielkie...

 

co do pytania o staż dyrektorski - hmm, jak tu odpowiedzieć, wystarczający, by powiedzieć, że dziwniejszej funkcji w szkole niw iedziałam i chciec wrócić pod tablicę - odpowiedizlnośc prawie żadna, a pieniądze większe. Generalizacja użyta w ostatnich slowach  nieprawdziwa - co ma piernik do wiatraka.  Nie widzxę związku spowiedzi w pierwszych latach ze skormnieniem... znam tylu buffonów dyrektorów, wzrost buffoństwa narastał chyba z wiekiem...

Adaa01-01-2005 17:12:40   [#105]

wiesz Gabo

jak czytam Twoje słowa to szczerze Ci zazdroszczę tak wspaniałych układów z pracownikami, takiej ideologii , która daje sie realizować zTwoim udzialem

Twoja szkola pewnie lśni jak diament....

Bufonada...hm...wzrasta z wiekim mowisz? Pozwól,że skwituje to jednym zdaniem.

Mozna byc wyksztalconym ale wcale nie musi iść to w parze z madroscią.

Tak samo jak mądrość i wiek... wcale nie muszą iść w parze.

Pycha...to jeden z grzechów głownych.
(tak przy okazji tytułu watku)

Gaba01-01-2005 17:27:50   [#106]

Droga Adao, może czas zakończyć w Nowym Roku pewne sprawy? Jak sądzisz?

W związku z tym, iż parę razy prosiłam o pozostawienie mnie w spokoju i nidgy nie zaatakowałam, nigdy nie skierowałam oficjalnie wypowiedzi  - ale bez skutku - to proszę ponownie i wyraźnie, pani Iwono, o pozostawienie moich wątków i mojej osoby w spokoju.  

Czy teraz rozumiesz juz wątek o odzywaniu się zawsze w pewnej kolejności pewnych osób... kiedy odezwą się pewni panowie, zawsze odzwasz się Ty.

wyrażam więc ponownie na głos, bo mejle sprzed ok. dwóch lat sa nadal aktualne  - uważam za skandal styl wypowiedzi skierowany do mnie niektórych osób, uważam za skandal sposob komunikowania się z np. Romanem G. Czy to odpowiada, czy jest to trendy, czy nie...

Uważam niektóre Twoje wypowiedzi skierowane przeciwko niektórym osobom za przekraczające miarę.

Jeżli chciałabyś  -  i paru tu innych także "dowcipnych" złośliwców -  ktorzy przydali sobie prawo do siania złośliwości, bym była bufonem. Proszę, mogę być. Satisfation?

Daję sobie więc spokój - ja tutaj nie muszę być.

Wierzę, że mi przejdzie, bo jestem człowiekiem wesołym.

Adaa01-01-2005 17:47:06   [#107]

kiedy odezwą się pewni panowie, zawsze odzwasz się Ty

oj...to ja przepraszam wszystkich Panów, nie chcę aby byli źle kojarzeni, naprawdę..przepraszam;-)

proszę ponownie i wyraźnie, pani Iwono, o pozostawienie moich wątków i mojej osoby w spokoju.  

postaram się...ale nie obiecuję:-)

Satisfation?

Yes! Yes! Yes!;-))

florek01-01-2005 18:38:31   [#108]

 tak jakoś mi wyszło z czytanych wątków, że wsród dyrektorów wiele osób jest przeciwnikiem KN, uważają, że związuje i im ręce, dająć parasol ochronny nauczycielom. SIK, czyli jednak dyrektor to juz nie nauczyciel?

Nadal my i oni?

RomanG01-01-2005 18:54:34   [#109]

Czemu, Gabo, to Ty masz tu nie być? Ty bądź!

Z tego już, co wiem o Twojej szkole, mogę powiedzieć, że niejeden, niejedna mogliby Ci pozadrościć, mimo tego nigdy nie czułem pychy w Twoich postach.

A może to właśnie o zawiść chodzi? Taką zwykłą, babską? Przecież mówi się, że kobiety tylko dlatego się całują, że się ugryźć nie mogą. Niektóre po prostu mają tego w sobie więcej niż przeciętna :-)

Jola01-01-2005 18:55:21   [#110]
No niestety, florek, co pewien czas ktoś tę smutną prawdę (z pewnym niedowierzaniem ;-) odkrywa.
A chyba nie ma szkół bez nauczycieli, jak i nie ma bez dyrektorów ;-)
bogda301-01-2005 18:56:38   [#111]

gdzie te anioły?

  Jeszcze raz dokładnie przeczytałam cały wątek - widzę  to samo co Ty, florku.I dwie czytelnie wybijające się postawy dyrektorskie - spoległiwy opiekun  i autokratycznie zarządzający dyrektor.

 Może jest złoty środek między takimi postawami?

Znam wiele ofiar  tzw. " dynamicznych i twórczych dyrektorów", którzy nadużywają sformułowań typu " jak ci się nie podoba , to....". Znam szkołę w której nauczyciele - doskonale wykształceni,oddani a przede wszystkim kulturalni i nie wykłócający sie o 19% boją się przychodzić do pracy, 4 osoby uciekły na długotrwałe zwolnienia, kilka przechodzi terapię.Boją się, gdyż zarządza nimi osoba która teoretycznie stosuje zasady nowoczesnego kierowania placówką. Jak sama przyznaje , nie interesują ją techniki wygrana- wygrana.Siłą wręcz narzuca swoje zdanie, nie uzgadnia z nauczycielami, miewa eksplozje wybuchów, krzyków, poniżania. Jej też karta nauczyciela przeszkadza.

Marek Pleśniar01-01-2005 18:56:48   [#112]

florku, a dlaczego Twoim zdaniem, stosunek do KN ma przeszkadzać w byciu razem?

To jakiś aksjomat?? "jak nie lubi KN to nie lubi nauczycieli"?

Kiedyś Lem pisał - nie cytuję a tak tam luźno - "jakoś się kojarzy że krytyka socjalizmu to młot na socjalizm" ;-)

Krytyka KN to młot na nauczyciela??? Myslałem, ze tylko na... KN.

Znam tez nauczycieli- niedyrektorów, którzy dostrzegają problemy pochodzące z KN. A przede wszystkim nie zapominajmy o tysiącach nauczycieli, którzy nie pracują w ramach KN.

-------------

ps. adaa... ja nie odczuwam satisfaction tu. Żal mi czegoś i skuczno mi za czymś ot co:-(

bogna01-01-2005 18:58:43   [#113]
a co ty Romanie w nowym roku tak negatywnie jesteś nastawiony do kobiet?
RomanG01-01-2005 19:02:23   [#114]
Tylko do jednej ;-)
Arwena01-01-2005 19:15:19   [#115]
Uważam, że dyrektor musi być czasami stanowczy i wymagający, bo w końcu on odpowiada za wszystko, co się dzieje w szkole. W szkole czasami dochodzi do małych konfliktów między nauczycielami, uczniami a nauczycielami, nauczycielami a pracownikami administracji. Jeżeli dyrektor nie potrafi wtedy tupnąć nogą i powiedzieć:"Ma być tak i tak", to robi się totalny bałagan.
 
Ważne, aby dyrektor starał się zachować obiektywizm (patrz drugi grzech Jacola), a wtedy, po opadnięciu emocji, wszyscy są zadowoleni.
florek01-01-2005 19:16:14   [#116]

było w postach: KN nie pozwala zwolnić, KN wiąże ręce, w szkole rządzi racze KN niż dyrektor....,

 korzyści czerpią nauczyciele, dyrektorowi raczej przeszkadza. Czyli jest w tym sprzeczność interesów.

Marek Pleśniar01-01-2005 19:32:55   [#117]

florku:-)

Ależ zapewniam Cię, że dyrektorzy tez podpadają pod KN. Też mają prawo do urlopu zdrowotnego, socjalnej jałmużny, pensum, nadgodzin, awansu zawodowego... itp itd. Zajrzyj do KN. i Do OSO - gdzie stoi jak byczek - że dyrek to nauczyciel, któremu powierzono" .. i takie tam

To jeden wózek. Tylko spojrzenie rózne.

Arwena01-01-2005 19:39:50   [#118]

Nie jestem dyrektorem,

ale też nie podoba mi się KN.
Chciałabym mieć pewność, że dyrektor zatrudnia mnie dlatego, że jestem dobra, a nie dlatego, że nie może mnie zwolnić.
A poza tym nie wyobrażam sobie pracy z dyrektorem, który chciałby się mnie pozbyć.
Czy spotkaliście się z sytuacją, że sugerujecie pracownikowi odejście, a on się trzyma pazurami? Jak układa się wtedy współpraca, o ile to jeszcze można tak nazwać?
JACOL01-01-2005 20:55:26   [#119]

Arwena napisała:

Uważam, że dyrektor musi być czasami stanowczy i wymagający, bo w końcu on odpowiada za wszystko, co się dzieje w szkole. W szkole czasami dochodzi do małych konfliktów między nauczycielami, uczniami a nauczycielami, nauczycielami a pracownikami administracji. Jeżeli dyrektor nie potrafi wtedy tupnąć nogą i powiedzieć:"Ma być tak i tak", to robi się totalny bałagan.
 

Znam te tęskonty nauczycieli za silną ręką, która zrobi porządek :-)

Ale to chyba nie najlepszy pomysł. Spory w zespole moga twać i miesiące, ale to dobrze. Jeżeli dyrektor na nie pozwoli, nie mieszając się, po jakims czasie pracownicy będą musieli zmądrzeć, albo zwariują. Z mojej wiedzy i doświadczenia wynika, że wolą zmądrzeć. Dyrektor powinien jedynie pilnować reguł, jak sędzia, który nie dopuszcza do ciosów ponizej pasa.

Ważne jest, aby zdanie kucharki było równo szanowane jak zdanie nauczycielki z 20 letnim stażem. Ja nie muszę stawać w obronie woźnej albo kucharki, bo potrafią same odszczekać się nauczycielom i ja na to pozwalam. Zdarzało się, że nauczycieli to zabolało, że nie stanąłem po ich stronie, ale ja starałem się być neutralnym. Pinowałem jedynie aby powiedzieli sobie wszysko w oczy do końca.

Nie jestem zwolennikiem demokracji w szkołach, jestem zwolennikiem swobody emocjonalnej i jasnych regół pilnowanych przez dyrektora. Regóły powinny dotyczyc tego co ludzie robią, a nie tego co czują albo myślą i mówią...

Tara01-01-2005 21:10:58   [#120]

Musze

znależć czas zeby przeczytac tę interesująća dyskusję.
beera01-01-2005 21:53:41   [#121]

swoboda emocjonalna

nauczycieli- ciekawam jak się ma do emocjonalności dzieci...

ale to tylko na marginesie, bo sądząc  z pierwszego postu jest OK w tym zakresie- liczba błędów została  wymieniona tam i nie ma wśrod nich problemow ze zgoda emocjonalną wszystkich, co  to w placowce...

na marginesie, bowiem chcę tylko powiedzieć, ze forum nasze ma świetne narządko " pisownia" warto z niego korzystać, bo wydaje mi się, że warto...

bo... gdy dyrektor wymienia swoje wady w ograniczonym zakresie i pisze jednoczesnie : regół" to jakby hm..

przepraszam- jestem zlosliwa, ale  no jakoś mnie tak coś kręci, by powiedzieć, że chętnie się odetnę się od praktyki pisania takiego samego postu na kilku forach i obserwacji nas na tych forach, jak to my zareagujemy... jak obserwacja zwierzątek, co im się podaje różnorodną karmę

i mnie to linkowanie nie bawi, bo albo rozmawiamy TU poważnie albo bawimy się w wicie netowych sieci...

florek01-01-2005 22:34:29   [#122]

Marku, daruj sobie, to że wykonuję obowiązki wicedyrektora dopiero 2 lata nie znaczy,że im mój staż pracy tyle wynosi i nie zdążyłam poznać KN.

 

Dyskusja z KN miała inny kontekst.

Zeby się nam tylko od tej swobody w głowach nie poprzewracało.

JACOL01-01-2005 23:48:37   [#123]

asia pyta:

swoboda emocjonalna

nauczycieli- ciekawam jak się ma do emocjonalności dzieci...

odpowiadam:

jak najlepiej! jeżeli dorośli rozwiązują swoje problemy emocjonalne między sobą, to nie robią tego z dziećmi :-)

JACOL01-01-2005 23:49:58   [#124]

na marginesie, bowiem chcę tylko powiedzieć, ze forum nasze ma świetne narządko " pisownia" warto z niego korzystać, bo wydaje mi się, że warto...

u mnie nie działa, a szkoda bom dyslektyk...

Magosia02-01-2005 00:01:46   [#125]

Obok tematu, jednak na temat...

Sztuka dyskusji polega na rozmawianiu o problemach , nie o ludziach, którzy je mają...

I jeszcze tak na Nowy Rok luźny cytat z Różewicza:

Nie zagryzajmy się

bo nie zmartwychwstaniemy,

naprawdę.

Marek Pleśniar02-01-2005 00:28:52   [#126]

Jacolu - trzeba doinstalować IE 5.5

(jesli uzywasz Windows)

Tara02-01-2005 13:47:05   [#127]

Widać że dyslektyk

kłucić to z pierwszego #.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]