Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Tragiczny finał wycieczki szkolnej
strony: [ 1 ][ 2 ]
Małgoś22-10-2004 00:06:12   [#01]

wstrząsające

Tragiczny finał wycieczki szkolnej

Gazeta Wyborcza

Tomasz Ziemba 20-10-2004, ostatnia aktualizacja 21-10-2004 09:42

Na szkolnej wycieczce uczniowie gimnazjum z Borowej Oleśnickiej narkotyzowali się gazem od zapalniczek. Jeden z nich zabawy nie przeżył

1-->Wycieczka szkolna wracała do domu z przedstawienia teatralnego we Wrocławiu. Ktoś nagle podniósł alarm. Jeden z uczniów, 14-letni Mateusz stracił przytomność. Gdy przyjechała karetka, było już za późno.

Tragedia rozegrała się w ubiegłym tygodniu w nocy z wtorku na środę. Druga klasa gimnazjum z Borowej była na spektaklu w Teatrze Kameralnym.

- Zrobiliśmy sobie w autokarze małą imprezkę - przyznają uczniowie, którzy siedzieli w ostatnich rzędach. Co było dalej? Większość pytanych spuszcza głowę i odchodzi.

Wersja Janusza Szczerby, dyrektora Zespołu Szkół w Borowej: - W autokarze jechały trzy nauczycielki. Gdy usłyszały, że jeden z uczniów zasłabł, rozpoczęły reanimację. Przyjechało pogotowie, ale nie udało się go uratować.

Dyrektor nie wie, co się stało chłopakowi. Też był w teatrze, ale wracał z Wrocławia własnym samochodem. - Wyjaśnia to policja - mówi krótko.

Dziennikarzom "Gazety" zabronił rozmów z nauczycielami i uczniami.

Chcieliśmy skontaktować się z psychologiem szkolnym: - Nie powiem, jak się nazywa - odprawił nas krótko.

Grzegorz, uczestnik wycieczki: - To nie nauczycielka, lecz my zaczęliśmy reanimację. Mateusz i jeszcze trzy osoby wdychały gaz od zapalniczek. Kilka osób piło wódkę.

Wśród nauczycieli popłoch. Uczniowie opowiadają nam, że opiekunki wycieczki prosiły, by nikomu nie ujawniać ich nazwisk i nie gadać z dziennikarzami.

Próbowaliśmy dotrzeć do pań, które jechały w autokarze. Jedna z nich rzuciła słuchawką: - Nie będę udzielać żadnych wywiadów.

Druga ma wyłączony telefon.

- Przy autokarze, w rowie, znaleźliśmy puszkę z gazem do zapalniczek - mówi podinspektor Marek Czapluk, komendant komisariatu w Długołęce.

Mateusza pochowano w poniedziałek. Przyszły tłumy ludzi - jego kolegów i mieszkańców okolicznych miejscowości.

Rodzice chłopaka są wstrząśnięci. - Z okien swojego domu widzę cmentarz i grób syna - mówi ojciec Władysław Przybyła. - Biorę środki uspokajające. Nie mogę pracować, nie mogę spać. Całe życie nam się zawaliło.

Pani Barbara, matka Mateusza: - Był spokojnym chłopakiem. Koledzy nazywali go lalusiem, bo nigdy nie chodziły mu po głowie żadne głupoty. Nie rozumiem, jak mogło dojść do tej tragedii.

Rodzice mają pretensje do szkoły: - Gdyby choć jedna z nauczycielek siedziała z tyłu autokaru, nikt z nich nie odważyłby się na takie głupoty.

Przyczynę śmierci Mateusza wykażą wyniki sekcji zwłok. We wrocławskim Zakładzie Medycyny Sądowej dowiedzieliśmy, że wdychanie gazu od zapalniczki bywa śmiertelne: - U nas to pierwszy taki przypadek, ale po sygnałach od kolegów z kraju widać, że jest ich coraz więcej. To nowy sposób narkotyzowania się. Szalenie niebezpieczny - powiedział nam pracownik prosektorium.
OlaM22-10-2004 08:15:03   [#02]

tragedia

i to ogromna dotknęła rodziców. Przeczytałam komentarze do tego artykułu. Też są wstrząsające. Przytoczę tylko jeden z komentarzy - uczestnika wycieczki.

 

•  Re: co prawda o 'młodzieży' to prawda, ale... IP: *.internetdsl.tpnet.pl

   Przeczytaj komentowany artykuł »

   Gość: Kolo   21.10.2004 19:25  + odpowiedz    

Byłem uczestnikiem tej tragicznej wycieczki. i po pierwsze nauczyciel SIEDZIAŁ
z tyłu, mój zmarły kolega siedzial po środku autobusu. Nie wyrużniał sie
negatywnym zachowaniem w śród rówieśnikow. A poza tym jeśli by sprawiał
wcześniej jakieś problemy wychowawcze to nauczyciel z pewnością zwracał by na
niego szczególną uwagę, a takich problemów nie sprawiał. A tak poza tym razem z
innymi uczestnikami "wycieczki" zastanawiamy się z kąd takie dziwne wiadomości
dotarły do gazety. Większość z nich to kłamstawa.
gera22-10-2004 21:14:32   [#03]
Jezu. Przerażające...
RomanG23-10-2004 11:49:15   [#04]
Teraz pewnie rodzice będą na siłę wybielać swoje dzieci ("To takie dobre dziecko!"), a odpowiedzialnością będą próbować obarczyć kierownika wycieczki.
Leszek23-10-2004 18:53:21   [#05]

a co Ty zrobiłbyś Romanie jako rodzic w sytuacji kiedy oddałeś dziecko opiekunowi przed odjazdem i (oby nigdy to nie miało miejsca!!!!) nie zobaczyłeś już dziecka po powrocie z wycieczki...

nie dziw się rodzicom, ich nie było w autokarze...

wysłali dziecko w dobrej wierze, że wróci...

straszne to... także dla rodzica...

pozdrawiam

RomanG24-10-2004 08:16:32   [#06]
Wierzę.

Ale wierzę też w to, że dla nauczycieli jest to wielka tragedia.
Małgoś24-10-2004 10:23:26   [#07]

Romanie,

nie ma porównania w bólu po stracie dziecka a stracie ucznia

Umieściłam te informacje tu, abysmy zadumali sie nad potworną odpowiedzialnością  wszystkich dorosłych za bezmyslnośc, niewiedzę i naiwność ucznia.

Rodzic może nie wiedzieć, że gaz do zapalniczek daje kopa, ale równocześnie może zabić - nauczyciel powinien to wiedzieć, a szkoła uzbrojona po zęby w programy wychowawcze, profilaktyczne, pedagogów, psychologów i nadzór pedagogiczny musi edukować młodzież nie tylko dydaktycznie, ale i wychowawczo.

Takie jest moje zdane - nie po to by oskarżać, ale żeby uświadomić sobie, że sa zadania których inniza nas nie wykonają

bo rodzic może byc niewykształcony, niesprawny wychowawczo, ociężały umysłowo, toksyczny itd. dlatego szkoła bierze na siebie cieżar korekcji nieudolności rodzica

tak jest na całym świecie

i pora przestać oglądac się na dom ucznia, a zacząć robic wszystko co tylko mozna, żeby go przygotowac do zycia

RomanG24-10-2004 10:39:12   [#08]
Czyli uznajesz winę nauczycieli za zdarzenie?
Małgoś24-10-2004 10:41:07   [#09]

a czytać ze zrozumieniem to potrafisz?

ja czuję odpowiedzialność - jako człowiek dorosły, pedagog

od osądzania o winie sa sądy

a ja po ludzku wołam o poczucie odpowiedzialności

RomanG24-10-2004 10:41:58   [#10]
A to się zgadzam :-)
fredi24-10-2004 10:48:49   [#11]

a może winien ten kto nie pozwala nauczycielowi sprawdzić ( przeszukać )

co uczeń zabiera na wycieczkę  (a moze w kieszeni ma jeszce inne świństwa)

Co lepiej?

Naruszyć godność i zabrać zapalniczkę, czy nie naruszać godności i organizować pogrzeby ?

Majka24-10-2004 10:54:20   [#12]

Szkolono nas wielokrotnie - ale nie miałam pojęcia, że gaz też !

Nadążymy za wyobraźnią poszukiwaczy wrażeń? :((

Małgoś24-10-2004 10:57:03   [#13]

wskazanie winnego nie rozwiązuje problemu

gdyby uczeń wiedział, ze gaz zabija....

wina to brak wiedzy, wyobraźni, umiejętności przeiwidywania, bezmyślność, mechanizmy wew.grupowe

Gaba24-10-2004 11:11:27   [#14]

Małgosiu, ja mam okropne poczucie, że nie nadażam za tym, co zabija - że nie jest problem z tym, by byc na bieżąco z tym, co zabija...

-  powietrze też zabija (kiedy sie je wstrzyknie).

Problemem jest nieeksperymentowanie - a nie gadanie w koło, że to naturlane, że młodzież eksperymentuje, to jest nienaturlane, nienaturalne jest... moja jak chce poekpserymentować, to robi dziwczne potrawy, a syn jakieś eksperymenty chemiczne... - ale dlaczego na sobie?

 

Nie chę obrażac tragedii tego dziecka - ale, na Boga, przecież zapalone/wymieszane coś, no nie wiem, co też może zabić, kiedy człowiek jest blisko tego czegoś. To się wie, to się musi wiedzieć.

Flamaster, mąka wdychana do płuc może oblepić coś w środku...

Zola24-10-2004 11:23:17   [#15]
to się wie , to się musi wiedzieć ?
Gaba kto to wie nauczyciel ?, uczeń ?
bo jesli uczeń to nawet jak wie to częśto i tak chce sparwdzić na sobie
ostatnio nasz pierwszoklasista spowodował wywalenie korków, a jak  , po prostu do kontaktu włożył wkład do długopisu, zrobiło się spięcie i pyk prądu niet, a co by było jakby cały wklad był metalowy, a chłopak miał słabsze serce
pomysłowość młodych nie zna granic  i niestety niektóre te pomysły kończą się tragicznie , a my nie jesteśmy przewidzieć wszystkich zachować  dzieci i młodzieży, choćbyśmy sie mocno starali, to zawsze się znajdzie coś co młodzi ludzie zrobia pierwszy raz, to motor postępu, ale czasami kończący się tragicznie
Małgoś24-10-2004 11:28:51   [#16]

pogoń za złudzeniem szcześcia, przyjemności

NAŁOGOWA OSOBOWOŚĆ NASZYCH CZASÓW

 


RODZAJE UZALEŻNIEŃ

 

alkoholizm, narkomania, lekomania, nikotynizm, seksoholizm, pracoholizm, hazard, a także: telewizja, miłość, złość, ryzyko, czekolada, odchudzanie, przemoc, sport, zakupy, kradzieże, Inernet, gry komputerowe

 

TRZY PODSTAWOWE OBJAWY UZALEŻNIENIA

 (bez względu na przedmiot uzależnienia).

 

1. Uporczywe dążenie do zażywania środków lub wykonywania określonego zachowania - przymus wewnętrzny.

2. Uporczywe powtarzanie  tych czynności, mimo szkód przez nie powodowanych - próby uwolnienia się od uzależnienia kończą się niepowodzeniem.

3. Występowanie przykrych stanów psychicznych i  fizycznych wówczas, gdy następuje dłuższa przerwa w zażywaniu substancji lub wykonywaniu nałogowych czynności - powrotowi do tych praktyk towarzyszy uczucie ulgi.

 

DLACZEGO TAK WIELU LUDZI PODDAJE SIĘ UZALEŻNIENIOM?

    

Na przełomie wieków XX i XXI nadrzędnym obowiązkiem człowieka cywilizowanego jest osiągnięcie ... szczęścia (sukcesu, miłości, pozycji, kariery, bogactwa itd.) Tak kreują nasze życie reklamy, media i rózni specjaliści od spraw duszy lub ciała. Potocznie szczęście utożsamiane jest z  dobrostanem (zadowoleniem) - czyli intensywnie przeżywanym uczuciem przyjemności.

    Ludzie boją się i wstydzą się swoich uczuć mniej przyjemnych: smutku, bezradności, cierpienia, samotności, bólu, niepewności itd. Dlatego coraz chętniej sięgają po środki, które szybko i łatwo dostarczają przyjemność (zagłuszają przykrość) - w efekcie wpadają w pułapkę złudzenia szczęśliwości. Dzieje się tak, ponieważ tłumiąc najmniejsze nawet niepokoje, nie uczymy się radzenia sobie z cierpieniami (unikając ich stajemy się wobec nich bezradni). Sztucznie wywołany stan „szczęśliwości” staje się niezbędny do normalnego funkcjonowania, a jego brak odczuwany jest jako cierpienie. Tak rodzi się pogoń za przyjemnością.

    Gdy ktoś pozbawi nałogowca przedmiotu jego uzależnienia, to tak jakby odebrał mu naturalną obronność przed drobnoustrojami - najdrobniejsze nawet lęki, niepowodzenia i kłopoty atakują bezbronną psychikę, niczym bakterie chorobotwórcze organizm pozbawiony układu immunologicznego. Stresy, problemy doświadczane w ciągu całego życia uczą odporności - pod warunkiem, że pozwolimy sobie na ich pełne przeżycie. Borykając się z trudnościami, „zaszczepiamy” naszą psychikę przed poważniejszymi tragediami. Oczywiście pod warunkiem, że nie przekroczą one naszych możliwości psychicznych.

    Zastanawiające jest jednak, to że często trudno jest znaleźć w życiu poważnie uzależnionych osób, takich tragicznych doświadczeń, które uzasadniałyby ich nałóg.

 

SPOSOBY OSIĄGANIA ZŁUDZENIA SZCZĘŚCIA:

 

EKSCYTACJA: seksoholizm, ryzyko, kokaina, amfetamina, pracoholizm, hazard, sport, kradzieże, przemoc

RELAKSACJA: jedzenie, telewizja, alkohol, heroina, leki uspakajające, nikotynizm

FANTAZJOWANIE:  gry komputerowe, medytacje, wschodnie rytuały, LSD, marihuana

MYŚLI, PRZEKONANIA I NASTAWIENIA , SPRZYJAJĄCE ROZWOJOWI UZALEŻNIENIA:

 

nie wiem kim jestem (brak poczucia tożsamości)

czuję wewnętrzną pustkę (brak poczucia sensu)

jestem nikim (niska samoocena)

muszę być przez wszystkich lubiany, akceptowany (nadmierna potrzeba aprobaty)

powinienem - nie powinienem (nadmierna autocenzura)

czuję się winny (głębokie poczucie winy z tego powodu, że nie wszystko dzieje się zgodnie z oczekiwaniami)

wszystko mnie złości (brak umiejętności radzenia sobie z własną złością)

nikt nie dowie się, że jest mi źle (skrywanie smutku i żalu)

nosi mnie (stałe wewnętrzne napięcie)

pragnę niezależności i jednocześnie chcę czyjejś opieki (sprzeczne potrzeby: zależności od innych i wolności)

nie znoszę jak ktoś mną kieruje (nadmierna potrzeba sprzeciwiania się autorytetom np. rodzicom, szefom itp.)

 to ich wina (obwinianie innych za swoje porażki)

nie wytrzymam, jestem słaby (brak umiejętności radzenia sobie ze stresem)

będzie tak, bo tego pragnę (myślenie życzeniowe)

muszę to mieć natychmiast (brak umiejętności odraczania sobie przyjemności)

nie lubię siebie (brak samoakceptacji)

nie lubię bliskich kontaktów z ludźmi (kłopoty z intymnością, otwartością wobec innych ludzi - zażenowanie, wstyd, niepewność w sytuacji bliskiego kontaktu)

nic nie jest dla mnie przyjemnością (brak odczuwania przyjemności z codziennych lub naturalnych zjawisk jak np. muzyka, przyroda, towarzystwo innych itd.)

 

OBRONA SIEBIE I BLISKICH PRZED NAŁOGAMI

   

Mimo ogromnych środków finansowych poświęcanych na liczne programy profilaktyczne, ilość osób uzależnionych nie zmniejsza się, a wręcz odwrotnie - rośnie. Zwiększa się również asortyment przedmiotów uzależniających. Dlatego najwłaściwszą drogą ku wolności od nałogów, wydaje się być wzmocnienie indywidualnej odporności na tego typu zagrożenia poprzez działania prowadzące do rozwoju osobowości.

   Już od najmłodszych lat należy dbać o prawidłowy rozwój emocjonalny i poznawczy dziecka (np. nie unikać tematów tabu, akceptować emocje dziecka i jednocześnie pomagać mu w wypracowaniu bezpiecznych form ekspresji tych emocji, szanować dziecko i jednocześnie wymagać szacunku dla innych, wierzyć w jego możliwości, nie ochraniać go przed stresami, ale wspierać w kłopotach itd.)

    Ktoś kto nie miał w dzieciństwie doświadczeń  sprzyjających optymalnemu rozwojowi osobowości, jest w stanie samodzielnie „nadrobić” te zaległości. Jak? Uruchamiając ogromny potencjał tkwiący w każdym człowieku.:

Naucz się kochać siebie samego - rozpoznać i docenić swoje zalety oraz rozpoznać i akceptować swoje wady

Nie musisz być akceptowany przez wszystkich ludzi - to nie oni decydują o Twojej wartości.

Nie rozdrapuj starych ran i nie bujaj w obłokach przyszłości - staraj się smakować teraźniejszość.

Ufaj sobie samemu - potrafisz podołać każdej trudności, każda przeżyta chwila wzbogaca Cię o nowe doświadczenia.

M.Ś.

OlaM24-10-2004 12:00:07   [#17]

nie chciałam się włączyć

do wątku, ale jestem chyba uzależniona już o forum.

Małgoś masz rację mówiąc o odpowiedzialności, ale czy tylko nauczycieli. Przecież my naszych uczniów nie uczymy odpowiedzialności za swoje czyny. Bo młody usłyszę i ma prawo do błędów. Tak tylko jak daleko posuniętych.

Nauczyciel choćby nie wiem jak się wyedukował to nie przeiwdzi zachowań uczniów.

Więc może nauczymy dzieci to co sama napisałaś:

Naucz się kochać siebie samego - rozpoznać i docenić swoje zalety oraz rozpoznać i akceptować swoje wady

Nie musisz być akceptowany przez wszystkich ludzi - to nie oni decydują o Twojej wartości.

Nie rozdrapuj starych ran i nie bujaj w obłokach przyszłości - staraj się smakować teraźniejszość.

Ufaj sobie samemu - potrafisz podołać każdej trudności, każda przeżyta chwila wzbogaca Cię o nowe doświadczenia

Małgoś24-10-2004 12:09:18   [#18]

nie tylko nauczycieli - ale wszystkich dorosłych

przy jednoczesnym podkreśleniu roli szkoły w wychowaniu ucznia i przygotowaniu go do zycia

OlaM24-10-2004 12:14:11   [#19]

Małgoś wybacz

ale czy Ty przewidzisz wszystkie zachowania uczniów?

Na wychowanie ucznia mają ogromny wpływ rodzice, a szkoła ma tylko wspierać rodziców w ich procesie wychowania.

Małgoś24-10-2004 12:41:17   [#20]

nie potrafię, ale powinnam się o to starać, a nie oglądać na rodziców - tym bardziej że wiele rodzin w Polsce jest patologicznych, dysfunkcyjnych itp.

Na wychowanie ucznia maja wpływ różnme czynniki - szkoła nalezy do tych najpoważniejszych (obok rodziny).

PS. W szkole niemieckiej rodzic słyszy od nauczyciela taki komunikat: "Prosze absolutnie nie wykonywac pracy domowej razem z dzieckiem, to jest obowiązek dziecka. A jeśli nie jest w stanie lub nie chce - to ja się tym zajmę, bo na tym polega moja praca"

W szkole polskiej na wywiadówkę w klasie I SP nauczycielka każe rodzicom przynieść zesztyty, ćwiczenia i podręczniki - żeby wyszkolić ich jak mają ..uczyć swoje dzieci w domu

a potem jest coraz gorzej .... ;-)

i dobrze o tym wszyscy wiemy

Moje rodzone dzieci nauczyły się w szkole:

wulgarnego słownictwa, ściągania na klasówkach, kłamstw typu "zapomniałam zeszytu z zadaniem domowym", braku szacunku dla dorosłych - czasem nawet pogardy, bierności wobec patologii, skłonności do nieangażowania sie w sprawy innych, ukrywania swoich opinii, przeciętności, braku wstydu za niewykonanie swoich obowiązków, lekcewazenia poleceń, które nie sa egzekwowane, spozywania świństw (fastfoodów - gdy na szkolnych wycieczkach pani zywiła dziec np. w McDonaldzie) i duzo więcej nieakceptowanych zjawisk, które rodzina musiała wyrywać z bólem z repertuaru zachowań dziecka

więc nie udawajmy, że szkoła mało może ...bo może bardzo wiele  ;-)

Iwon24-10-2004 12:45:43   [#21]

zamiast komentarza

:-(
RomanG24-10-2004 13:00:24   [#22]
Fredi, wychowawcza kontrola w uzasadnionych przypadkach nie jest naruszeniem godności dziecka i jest zgodna z prawem..
OlaM24-10-2004 13:13:45   [#23]

Małgoś

Też mam dzieci (jedno swoje, dwoje adoptowanych), ale nie obwiniam szkoły za to, że nauczyły się wulgarnego słownictwa (spotyka się z nim na ulicy), kłamstwa (to my dorośli je tego uczymy nawet rodzice okłamując się nawzajem), lekceważenia poleceń dorosłych. Nic z bólem nie wyrywałam dzieciom. Tylko z nimi rozmawiałam czego dziś w rodzinach brak. McDonald to nie wymysł szkoły. Chodziłam z dziećmi do McDonalda, same swteirdziły, że to świństwo.

Przestań winić za zło tego świata nauczycieli i Polską szkołę.

Fakt na zachodzie jest inaczej. Miałam okazję poznać szkolnictwo Niemieckie, Duńskie, Fińskie, Szwedzkie i Angielskie. To nasze prawo jest ułomne. Podnosimy wielkie larum, bo na Śląsku wprowadzono kary za wagarowanie, a na zachodzie jest to norma. Mało tego to Policja na zgłoszenie szkoły przywozi ucznia do szkoły. Wiele rzeczy trafiło do nas z zachodu nawet nasz polski system szkolnictwa, ale wiele rzeczy do nas nie trafiło, a szkoda.

Botka24-10-2004 13:18:33   [#24]

do Małgoś

popieram twoje zdanie. Uważam, że szkoła wiele może, a zwłaszcza ludzie w niej pracujący. Ogromna odpowiedzialność jaką na nas przerzucają rodzice za życie, zdrowie i wychowanie młodych ludzi to mało? Przecież do szkoły przychodzi małe dziecko, już wtedy obarczone jakimiś przeżyciami i to my nauczyciele, wychowawcy musimy postawić właściwą diagnozę i "wychowywać" razem z rodzicami, a często i rodziców. Kolejne etapy nauki - to kolejne problemy. Mamy wiele do zrobienia, ale czy same programy profilaktyczne wystarczą? Czasem wydaje mi się, że my nie nadążamy za pomysłowością i bezmyślnością młodych ludzi.  Walczyć jednak trzeba. Ja szczerze współczuję opiekunom tej tragicznej wycieczki. Oni tam byli, na ich oczach działa się tragedia i byli bezradni wobec śmierci.
Małgoś24-10-2004 13:20:55   [#25]

Ola

przesadzasz...

ja nie kładę granicy między wpływem szkoły i rodziców - bo uażam, że oba środowiska sa b. wazne w kształtowaniu się człowieka

i nie obwiniam szkoły o cało zło na świecie; jak w szkole dzieci nauczyły się tego, co mi się nie podobało, to nie latałam do szkoły na skarge , nie wypłakiwałam sie koleznakom, ale bardziej lub mniej cierpliwie oduczłam ich niepożadanych zachowań

mnie irytują te ciagłe utyskiwania n-li, dyrektorów na rodzinę,

niech kazdy robi swoje, a nie tłumaczy swojej nieefektywności ..plamami na Słońcu

im bardziej dziecko znaiedbane wychowawczo, tym więcej do roboty ma szkoła - i tak to powinno byc postrzegane, a nie kończyc sie opadnięciem rąk i nóg z bezradności ;-)

Małgoś24-10-2004 13:26:09   [#26]

Botka

trudno mi sobie wyobrazić co czują opiekunowie ...bardzo im współczuję

szanuję ich, że chciało im się wlec gimnazjalistów do Wrocławia na spektakl teatralny, że chcieli uczyć młodzież wrażliwości na sztukę

to nie jest sprawiedliwe, że ten chłopiec nie żyje, że tyle osób cierpi, że media oskarżają zanim zbadano przyczyny zdarzenia

OlaM24-10-2004 13:29:03   [#27]

masz rację

może zbyt emocjonalnie podeszłam do problemu.

Wiesz, że Polacy lubią utyskiwać. Tak róbmy swoje, ale czasami nie da się efektywnie pracować. Nie wierzę, że nie masz takich doświadczeń.

Wciąż i niezmiennie będę powtarzać za moim dziadkiem też nauczycielem "Co rodzice zrobią za pierwsze pięć lat życia dziecka to im będzie procentować". W tą dobrą lub złą stronę. Dziś wiem, że to prawda.

Gaba24-10-2004 13:56:10   [#28]

Dlatego najwłaściwszą drogą ku wolności od nałogów, wydaje się być wzmocnienie indywidualnej odporności na tego typu zagrożenia poprzez działania prowadzące do rozwoju osobowości!

OlaM24-10-2004 14:00:32   [#29]
ale wspólnie z rodzicami
RomanG24-10-2004 14:20:15   [#30]
Tylko że jest to proces i to proces długotrwały. A tymczasem faktem jest, że nie sposób cały czas trzymać dziecka za rączkę, nie sposób przewidzieć wszystkiego, co mu może strzelić do młodego łebka.

Rodzice nie potrafią, co dopiero nauczyciele.
Ninaa24-10-2004 14:57:42   [#31]

Wychowywać i co jeszczeeee?

 Wspólnie z rodzicami można podejmować różne działania pod jednym warunkiem - że rodzice sa obecni w kraju. Coraz więcej dzieci jest tylko pod opieką chorych dziadków , ktorzy pozwalają wnukom sobą rządzić. Rodzice zjawiają się raz w roku na dwa dni świąt i znowu jadą w siną dal za pracą. Do szkoły nie przyjdą  by zapytać  o postępy dziecka bo brak im czasu. Zdarza się tak, że zabierają dzieci na wydłużone wakacje i dopiero po interwencji szkoły przypominają sobie że dziecko ma realizować obowiazek szkolny.  Czy my mamy wychowywać tylko dlatego  bo rodzice nie mają czasu a dziadkowie są niewydolni ? Czy my  jesteśmy nie do zdarcia i mamy mieć czas na wszystko? WSPÓŁWYCHOWYWAĆ - TAK ale WYCHOWYWAĆ - NIE.

OlaM24-10-2004 15:09:40   [#32]

Ninaa

i tak naprawdę z prawnego punktu widzenia powinnaś zgłosić do Sądu Rodzinnego, że dzieci pozostają bez opieki.

Tylko nikt z nas tego nie robi. Oczywiście dopóki się coś nie stanie i znowu szkoła będzie odpowiadać.

Arturr24-10-2004 15:54:08   [#33]

Śmierć oczyszczająca.

Z całym współczuciem dla roziców tego chłopca uważam, że takich przypadków będzie jeszcze wiele. Nauczyciel wystarczająco poucza wychowanków. Jednak na totalną głupotę nie ma mocnych. Taka śmierć, choć na pewno przykra, jest naturalną oczyszczalnią społeczeństwa z wypadków skrajnej głupoty.
Małgoś24-10-2004 16:08:56   [#34]

Arturr

to okropne co napisałeś ... i wybacz, ale niemądre

Cwaniak, który jest na tyle zdemoralizowany, że wie ile czego wziąc żeby się zabawić ale nie przesadzić - nie ginie tak łatwo

Umierają częstoj nieuświadomieni, łatwowierni ...dzieciaki, którym w odpowiednim czasie KTOŚ nie poukładał w głowie, bo byc może nie spodziewał się że ..grzecznemu "lalusiowi" cos takiego przyjdzie do głowy

I jeszcze jedno - w kwestii teorii o potrzebie ..plewienia chwastów w społeczeństwie:

ostatni wyrok smierci w Polsce wykonano na człowieku, który własnie mordował złych ludzi (w jego mniemaniu) i tłumaczył swoje czyny "potrzebą wyrywania chwastów ze społeczeństwa"

Arturr24-10-2004 16:26:40   [#35]

Małgoś

szanuję Twoje zdanie. Ja będę stał przy swoim, ok?
Małgoś24-10-2004 16:35:48   [#36]

to nie jest tylko kwestia Twojego zdania w tym wypadku,

to również kwestia obrażania ofiary wyżej opisanej tragedii: ta skrajna Twoim zdaniem głupota, z której naturalna oczyszczalnia czyli smierć oczyściła spoleczenstwo kilka dni temu - miała na imię ...Mateusz

Arturr24-10-2004 16:39:26   [#37]

Małgoś

nadinterpretujesz moja wypowiedź. Jak doszłaś do wniosku, że obrażam ofiarę?
Małgoś24-10-2004 16:45:37   [#38]

Taka śmierć, choć na pewno przykra, jest naturalną oczyszczalnią społeczeństwa z wypadków skrajnej głupoty.

to są przeciez Twoje słowa

Adaa24-10-2004 16:50:32   [#39]

hm...

ja zrozumialam Arturra inaczej niz TY Małgosiu...

dla mnie jego słowa znaczyły tyle samo co..."taka smierć,choć na pewno przykra..pozwala w przyszłości uniknąć takich zdarzeń, uczulająć odpowiedzialnych za młodzież, wyostrzając ich uwagę..."

a może tak chciałam przeczytać....

Arturr24-10-2004 16:51:10   [#40]

Małgoś

a jeśli napiszę tak: taka śmierć, choć na pewno przykra, jest naturalną oczyszczalnią społeczeństwa z wypadków nadużywania wolności-może być?
Małgoś24-10-2004 17:52:55   [#41]

Arturr i Adaa - alescie se dobrali z tymi koncówkami :-)

Arturr:

nie, bo taka śmierć nie oczyszcza nikogo z niczego

bo śmierc zdrowego dziecka jest wbrew naturze

bo gdyby głupota była usprawiedliwieniem dla śmierci, to człek trzy dni szukałaby kogos do pogadania na ziemskim pustkowiu

bo nie mozna utożsamiac nadużywania wolności ze skrajną głupotą

Adaa:

trzeba miec bezkres dobrej woli i wyobraźni, żeby odczytać tyle z zupełnie innych słów ;-)

chyba bezpeczniej dla komunikacji, jest czytać to, co zostało napisane

Gaba24-10-2004 18:02:57   [#42]
a czym się ma chłop z kobitą dobrać?  hę?
Adaa24-10-2004 19:07:55   [#43]

Małgosiu..

skoro podejrzewasz mnie o bezkres dobrej woli i wyobraźni...to własnie to jest bezpieczne dla komunikacji:-)

odpowiem gabie....albo nie....bo mi wychodzi,że tez końcówką:-)))))

Małgoś24-10-2004 19:13:26   [#44]

adaa

muszę się z Tobą nie zgodzić :-)

bo nadmiar dobrej woli w komunikacji sprawia m.in. że gdy na nas plują my uważamy to za deszcz ;-)

a nadmiar wyobraźni powoduje, że gdy ktos na nasza prosbę odpowie "to się zobaczy", my zaczynamy snuć wizje z pewności, że się stanie

tak czy inaczej - tracimy

Adaa24-10-2004 19:26:04   [#45]

Małgosiu..

skoro podejrzewasz mnie;-)
Małgoś24-10-2004 19:49:11   [#46]

nnnnnno ...nie ;-)

raczej  o przekorę :-)

Arturr24-10-2004 21:29:56   [#47]

Małgoś,

śmierć zdrowego dziecka nie jest wbrew naturze, bo takie rzeczy w przyrodzie mają miejsce-to pewne. Poza tym ja uważam, że często skrajną głupotą jest nadużywanie wolności. I na koniec : głupota nie usprawiedliwia śmierci, jednak jest częstą jej przyczyną. Szanuję Twoje zdanie, ja zostaję przy swoim.
Adaa! cieszę się, iż choć my mamy wspólny język. Pozdrawiam.
zgredek24-10-2004 21:35:15   [#48]
tylko dlatego ten wspólny język macie, bo Małgoś nie ma z Wami;-)
Arturr24-10-2004 21:39:36   [#49]

zgredku

jak będzie chciała, to znajdziemy wyjście i dla trójki.
Małgoś24-10-2004 21:48:18   [#50]

Arturr

cielęta dwugłowe tez się zdarzają w naturze, co wcale nie oznacza, że w zgodzie z nią

gdyby podążać za Twoim rozumowaniem, to wszystko jest zgodne z naturą - pedofilia, morderstwa, kanbalizm - bo przecież wynaturzenia występują

a wolności nadużywano w historii wielokrotnie - i przy obalaniu niewolnictwa w USA, i przy walce z rusyfikacją pod zaborami, i przy obalaniu komunizmu

po co więc w kontekscie śmierci z zatrucia gazem z zapalniczki szargać pojęcie wolności?

a tak na marginesie: gdzie gaz, gdzie wolność - i jaki w tym związek???

strony: [ 1 ][ 2 ]