Forum OSKKO - wątek

TEMAT: wredni rodzice
strony: [ 1 ][ 2 ]
iwonka14-10-2004 23:47:57   [#01]
Zastanawiam się, czy jest jakis paragraf, na podstawie którego można oskarżyć rodzica za hm... ciągłe podważanie autorytetu przy dzieciach, podważanie kompetencji, bezpodstawne oskarżanie, "dyktowanie" co nauczyciel powinien robić, napastliwy sposób bycia i rozmowy. Taka sytuacja powoduje ogromny stres u mojej koleżanki, utrudnia pracę, wykańcza psychicznie.
(Dziecko jest w 2 kl SP, czyli kontakty praktycznie codzienne.)
Marek Pleśniar15-10-2004 00:01:04   [#02]

nie nazwałbym tego paragrafem - lecz sztuką komuniukacji w trudnych warunkach - a takie są w szkole, To są kompetencje zawodowe - a mimo to czasem najwyższe nie wystarczają by było miło.

chyba potrzeba pomocy dyrektora na bieżąco z takimi trudnymi w kontakcie klientami

kelner też się uśmiecha do Ciebie za długo marudzącej o nie takim ale innym mleczku do kawy - prawda? A zarazem - jesli fachowy i asertywny - nie wygląda tu na słabszą stronę.

Podkreślam raz jeszcze - ogromna tu rola dyrektora popierającego nauczyciela i podkreślającego jego kompetencje - jesli je naprawdę ma.

Są rodzice zmieniający szkoły kilkakrotnie w swej rodzicielskiej karierze. Zapominają jednak - że zmieniając szkoły zmieniają je tez dziecku. A te wyrywania z korzeniami co i rusz nie są obojętne dla ich wychowania. Szkoda - ale tak już jest. To wyjątkowo niefrasobliwy typ egoizmu - kosztem dzieci a nie dla ich zysku.

Całe zycie nie można szukać "lepszego towarzystwa".

OlaM15-10-2004 00:03:18   [#03]
Marku, czy Ty sypiasz:-))))))
iwonka15-10-2004 00:24:48   [#04]
Tak, ale rodzice z tego co słyszałam ścieżki też już mają wydeptane do dyrekcji, szkoły zmienić nie chcą i się nie dziwię, bo nasza jest dobra, nauczyciela też innego nie chcą.

Chodzą, skarżą o byle bzdurę. A nauczycielce mówią np., że ona nie ma prawa się pomylić, bo jest nauczycielką, albo żądają, żeby była do ich dyspozycji (czytaj: opierniczenia) przed i po lekcjach. Zadania w książce też są nielogiczne wg nich. No nauczycielka oczywiście  bierna nie jest, przedstawia swoje racje, ale...

Mają też starszą córkę w naszej szkole (już w  gimnazjum). Z tego co wiem wychowawczynie z podstawówki też swoje przeżyły. Na szczęście nie dostałam tej klasy. Ale tak sobie myślę, czy jest coś na takich rodziców co poskutkuje. Dzieci, nie wiem jak to młodsze, ale starsza córka jest b. sympatyczną, dobrą uczennicą.
Marek Pleśniar15-10-2004 00:34:11   [#05]

Bym Olu sypiał - ale muszę coś tam pisać do witryny;-)

Iwona - pokaż im ten wątek - tym rodzicom;-)

Nie wychowa się tych ludzi - a więc trzeba nieść swój krzyż:-)

OlaM15-10-2004 00:34:18   [#06]

Nasze prawo naprawdę jeszcze trochę a doprowadzi do tego, że jako nauczyciel będę się pytała dzieci, czy możemy dziś przeprowadzić lekcję?

Tu tylko może pomóc dyrektor szkoły, który jasno i wyraźnie pokaże rodzicom dokąd sięga ich władza.

Na takie zachowanie rodziców nie ma pragrafów!

iwonka15-10-2004 00:42:12   [#07]
Dziękuję i dobranoc.
jolado15-10-2004 06:15:54   [#08]

rodzice

to takze my. A na takich "rozrabiaczy" jest paragraf: u nas zaskarżyli placówkę do rzecznika praw ucznia, a ten przyznał przedszkolu (nie rodzicom!) rację w całej rozciągłości stwierdzajac, ze nauczyciele zrobili dla tego dziecka więcej, niż do nich należało. przykład budujacy, prawda? Więc i podstawówka odetchnęła z ulgą: nie trzeba się bać rodzica, trzeba go mądrze wychowywać.
RomanG15-10-2004 07:04:31   [#09]
Czasem dyrektor powinien postawić sprawę na ostrzu noża: Państwo tak często mają jakiś zarzuty, że zaczyna to paraliżować tej pani normalną pracę. Badałem, jak wykonuje swoje czynności, oceniam, że to dobra nauczycielka i nie widzę podstaw do zmiany osoby. Więc albo się umawiamy, że mają Państwo na tyle te minimum zaufania do naszej szkoły, do niej i do jej pracy, że przestają Państwo przy każdej czynności patrzeć jej na ręce, albo trzeba przyjąć, że nasza placówka nie spełnia Państwa oczekiwań i przepiszą Państwo Kasię/Basię/Zosię do innej [tu parę pozytywnych zdań z opinii nauczycielki o dziecku].
RomanG15-10-2004 07:07:29   [#10]
A na przyszłość jasne zasady: żadnego wchodzenia na lekcje, żadnego zasypywania nauczycielki coraz to nowymi ustnymi dołującymi uwagami, jeżeli mają jakieś zastrzeżenia, spostrzeżenia, to składają je oficjalnie jako skargę lub wniosek do dyrektora, a ten załatwia sprawę zgodnie z kpa.
OlaM15-10-2004 07:09:49   [#11]

RomanG

Odebrałeś pocztę?  :-)
Małgoś15-10-2004 07:41:51   [#12]

Złota zasada najdroższych amerykańskich negocjatorów - 3 Kroki w Stronę Ukojenia Upierdliwego Klienta:

1) bardzo mi przykro, że Panią(Pana) cos niepokoi (denerwuje, lęka itp.)

2) prosze mi dokładnie opowiedziedziec o swoich zastrzeżeniach

3) zrobię wszystko,co tylko mozna, żeby rozwiązać ten problem

- nie ma takiego, którego by to nie zadowoliło ;-)

polecam - wypróbowane

Marek Pleśniar15-10-2004 08:11:41   [#13]

dyrektor "powinien"

a co dyrektor powinien.. hmm

Roman znasz ten obrzydliwy kawał? Jak żyrafa zachwala swoją długa szyję jaka to ona piekna i praktyczna? A zajączek pyta (złośliwie) - ty, Żyrafa? A rzygałaś kiedyś?

Roman - Ty byłeś kiedyś dyrektorem kiedyś, co? Spróbuj praktycznie swych rad - sam - a wtedy autorytatywnie radź.

------------

Małgoś - To co mówisz znam i ja - ale wiesz.. to chyba rady dobre dla dyrektora. Nauczyciel nie ma takiej pozycji by to powiedzieć rodzicowi.

Ale jedno się sprawdza na pewno - z zaangażowaniem wysłuchac, zbadać sprawę.

Znam jednak (i Wy znacie) sytuacje gdy taka cierpliwość ma granice. Kiedyś nachodził mnie człowiek - 3 lata i ciągle miał takie sprawy. A dyrektor ma też co innego do roboty i półtora tysiąca innych rodziców do marudzenia.

Wytrzymałem z nim i nie pękłem - a w końcu nawet nadzór się zorientował co to za typ;-) Ale teraz nie wiem czy bym zdzierżył. No i zostałoby owo ostrze noża.

Małgoś15-10-2004 09:40:28   [#14]

Marku,

wierz mi - nauczyciele stosują to z takim samym powodzeniem jak dyrektor
Ptrzeciez wiadomo (z praktyki), że 99,9% tych wiecznie doszukujących sie dziry w całym osób, to ludzie, którzy chca zwócic na siebie uwage, a nie zmieniac świat i oświatę. Oni maja wielka potrzebę bycia zauwazanym, wysłuchanym i traktowanym powaznie. Jesli damy im ten komfort zyskamy swięty spokój i ...sprzymierzeńców ;-)
Przyznam się, że smucą i smieszą mnie te bojowe rady nafaszerowane niechęcią, atakiem i ...agresywna obroną. Jaki sens jest ustawiac się z naszymi klientami po przciwnych stronach barykady?
Przeciez nasze pensje, perspektywy pracy zależą od satysfakcji dobrze obsłuzonych klientów szkoły - rodziców i uczniów.
Dobrze to nie znaczy ...na klęczkach, ale profesjonalnie, bez biadolenia, użalania się nad swoja bezradnością, oglądania sie na pomoc dyrektora, ZZ, KO i rzecznika praw nauczycielskich i oczywiście bez niechęci, agresji i niegrzeczności.
A hasła typu "powinien..." to można sobie powiesic w gabinecie i dzień w dzień popadac w coraz głębsza depresję, że jednak "nie wychodzi nic, tak jak wychodzic powionno"
Ja mam takie hasło, z którego nic nie wynika:
"Świat powinien byc przyjazny, a ludzie zyczliwi. I kazdy powinien przestrzegać 10 przykazań i innych praw ludzkich i w ogóle POWINNO BYC FAJNIE!"
Marek Pleśniar15-10-2004 10:02:35   [#15]
generalnie to nam życzę jak mi życzy mój piotrek jak przynosi uwagę w dzienniczku - "tata, popatrz na to ze słonecznej strony" ;-)
Małgoś15-10-2004 10:12:57   [#16]
jak fajnie :-))))
uczmy sie więc od Piotrka
Maelka15-10-2004 10:47:44   [#17]

Małgoś

Między drugim, a trzecim punktem dodawałam i dodaję zawsze:

Cieszę się, że .....(przyszli państwo z tym do mnie, zwrócili mi na to uwagę, nie czekaliście na pogłebienie się problemu itp.)

I to nie są tylko czcze słowa. Faktycznie, wolałabym, że rodzice nawet z niemiłymi dla mnie sprawami, zwracali sie bezpośrednio do mnie, niż gdyby mieli mieszać w nasze nieporozumienia osoby postronne.

Rodzice mają prawo do niepokoju, lęku, obaw i wątpliwości. A my musimy jakoś im pomóc sobie z tym stanem radzić.

Pewna pani przez trzy lata paraliżowała pracę nauczycielki siedzeniem na lekcji, zakłócaniem toku lekcji, podpowiadaniem, uspokajaniem uczniów itp. Koleżanka nie mogła sobie z nią poradzić.

Kiedy dziewczynka przeszła do kl. IV wychowawcą została inna pani. Matka, przyzwyczajona do swego udziału na lekcji też się rozsiadła w klasie i próbowała być nauczycielem wspomagającym. Koleżanka grzecznie, ale stanowczo zaproponowała jej alternatywę: albo bedzie siedziała bez słowa i bez ruchu, albo poczeka na dziecko na korytarzu. Matka pozostała w klasie, ale to była jej ostatnia wizytacja. Od tej pory czeka na dziecko na korytarzu, wchodzi porozmawiać o dziecku po lekcjach, a o wychowawczyni swej córki mówi: "O, pani X. to dopiero dobry nauczyciel! Potrafi tę klasę utrzymać w ryzach...

Konkludując: Tak tańczysz, jak ci grają. Pewnie, że czasami to się nie sprawdza. Ale warto próbować...

PS. Jeśli się czegoś nie da zwalczyć, warto polubić. Rodzice zwracają się do mnie po imieniu ("Pani Maelko...), ja także pamietam ich imiona. Takie zachowanie jest nie tylko zgodne z etykietą, ale buduje pozytywne więzi...

Małgoś15-10-2004 12:16:19   [#18]
Dokładnie w zyciu jest tak jak opisuje to Maelka.
Wszystkie na sze relacje międzyludzkie toczą się zgodnie z zasadą wzajemności:
agresja budzi agresję, chamstwo wywołuje chamstwo, a zyczliwość życzliwość,  no i jeszcze jedno - profesjonalizm budzi szacunek :-0
Jola15-10-2004 12:52:36   [#19]
Stawiałabym głównie na to: profesjonalizm budzi szacunek.

Bywa jednak, że niektórzy rodzice nie potrafią go dostrzec.
Bywa, że nie pomagają też pełne prawdziwej życzliwości i troski o dobro dziecka rady i prośby nauczyciela,
że nie satysfakcjonują rodziców jego prawdziwe starania.
I wtedy dobrze byłoby się mieć mądrego (jak proponuje Roman - [#09], [#10]) dyrektora :-)
Magosia15-10-2004 12:58:12   [#20]

profesjonalizm

=zdecydowanie, życzliwość i sztuka pomocy. U mnie sie sprawdza.
Mada4515-10-2004 16:05:29   [#21]
"wredni", to chyba nadużycie słowne.Kultura słowa to dobry początek relacji..zwlaszcza z rodzicami.
Gaba15-10-2004 19:06:49   [#22]

dobrze Mada 45, że Ty to napisałaś, będzie trochę na Ciebie, ale i ja się podpisuję. Miewam, oj często, trudnych, wymagających, bywa naprawde przykrych rodziców, ale nie wrednych. Są też złośliwi, niesprawiedliwi, doszukałby się ktos nawet i chyba sensatów, oj zwykła ludzka menażeria.

Wredny nie, to nie uchodzi. Nie lubię tez i drugiego bardziej popularnego określenia roszczeniowi, no jasen, że tak, bo tacy maja być, a niby jacy, jak nie mają miec roszczeń.

 

;-)

iwonka15-10-2004 19:18:12   [#23]
Wredni - to po lekturze "Wredni ludzie" Jay Carter'a. Może tak powinnam zatytuować: "wredni ludzie", bo rodzicami może są kochanymi.
Marek Pleśniar15-10-2004 19:59:01   [#24]

jestem za tym tytułem - takim jaki on jest

poprawność polityczna nic nie przynosi dobrego a pomysł wzięcia tytyułu z lektury jest fajny i zawstydza nas - co nie doczytali;-)

Gaba15-10-2004 20:30:17   [#25]

nie jestem poprawna politycznie, bywam niegrzeczna nawet

mnie zawstydza, bo nie nazywam ludzi wrednymi, sama bywam przez ludzi nazywana wredna tylkod latefgo, że dałam chleb, zapewniłam przyszłość i wymagam,!
bogda315-10-2004 20:46:02   [#26]

nowa minister ds. szkoły nowoczesnej i mądrej

  Stwórzmy obywatelski projekt parlamentarny - gaba na ministra!!!! edukacji oczywiście. Niech się wpiszą ci co są za.

  Daję 10000 głosów.

Gaba15-10-2004 21:12:44   [#27]
ja wiem, że kiedyś będę tym ministrem, ale jestem przeciw, bo musiałabym zwolnić 300tys. nauczycieli, zwłaszcza tyhc, co zostali uwłaszczeni mianowaniem oraz zrobiłabym weryfikację dyplomowań oraz... ustrzeliłby mnie jakiś Bond Polskiej OSwiaty, szkoda na mnie śrutu!
Adaa15-10-2004 21:15:10   [#28]

no to niech się szybko wpisuje..

te 300 tysięcy i Ci uwlaszczeni:-)))))
bogda315-10-2004 21:38:53   [#29]

gaba na ministra

  Jak zwolnisz 3000000 to ilu nas zapaleńców zostanie. Bedę  wtedy jeździła do Twojego Krakowa..... 4 godziny w jedną  stronę dzień w dzień.... na dwie godziny zajęć wychowawczych.

Pamiętam z 15 lat temu zdawałam u znanego profesora egzamin z dydaktyki i on mnie pytał wtedy z "Niemierki" / sorry profesorze B.Niemierko/ dostałam wtedy jako jedyna w grupie 97 słuchaczy 5 - z kropką.Już wtedy zastanawialiśmy się nad przyszłościa polskiej edukacji,mierzeniem jakości...itp.

Profesor powiedział że nadejdą takie czasy że nauczyciel będzie "zarabiał" godziwie, ale niewykluczone że będzie dojeżdżał do pracy 100 km dziennie. To było 15 lat temu .

Adaa15-10-2004 21:52:22   [#30]

powiało optymizmem;-)

 ilu nas zapaleńców zostanie

dostałam wtedy jako jedyna w grupie 97 słuchaczy 5 - z kropką

Już wtedy zastanawialiśmy się nad przyszłościa polskiej edukacji,mierzeniem jakości...itp.(15 lat temu)

Jaki dla mnie wniosek?
Na zastanawianiu i gadaniu zawsze się kończy:-))

brema15-10-2004 22:00:20   [#31]

czytam i jestem zażenowana. Są granice ośmieszania się.

Jersz15-10-2004 22:04:10   [#32]

No, no

NO no ... brema, zaistnialaś ;-)
RomanG15-10-2004 22:08:34   [#33]

Co napisałem, to nie autorytatywne rady, ale moje zdanie.

Co zaś do odpowiedzi na Marka pytanie: tak, bywałem i bywam zwierzchnikiem w placówce oświatowej. Nie raz i nie dwa przyszło mi bronić dobrej decyzji i dobrego wychowawcy przed rodzicami, którzy są różni.
Uważam jednak, że mało to ma tutaj do rzeczy. Zdanie może mieć każdy.

brema15-10-2004 22:09:29   [#34]
A dlaczego? Nie znam zasad?
Janusz Pawłowski15-10-2004 22:17:36   [#35]

Romanie

"bywałem i bywam zwierzchnikiem w placówce oświatowej".

Opowiedz nam o tym dokładniej, jeśli możesz - to bywanie - dokładnie co masz na myśli, jakie funkcje pełnisz(łeś), w jakim charakterze?

Marek Pleśniar15-10-2004 22:17:44   [#36]

byłeś Roman dyrem???? Nigdy nie mówiłeś.

Żeby było jasne.  Każdy może mieć zdanie ale Ty chłopie radzisz, udzielasz rad. Stąd reakcja - wybacz jesli arogancka. Jednak nie cofam samej treści - ludzie tu czytają i nie daj Boże ktoś uwierzy ... bo

sorry

krzewisz nieprofesjonalną zaciekłość we wrogości szkoły wobec rodziców,

Marek Pleśniar15-10-2004 22:18:42   [#37]
o Janusz, ups
Adaa15-10-2004 22:19:02   [#38]

Co zaś do odpowiedzi na Marka pytanie: tak, bywałem i bywam zwierzchnikiem w placówce oświatowej

:-)))))))

zwierzchnik w placówce oswiatowej...Roman?..Tobie sie chyba cos pomyliło:-)))))

Rany!!

se bywaj...ja tam nie mam nic do Twoich marzeń:-)))))

bogda315-10-2004 22:19:11   [#39]
  Witamy naszego Szefa.
Adaa15-10-2004 22:21:17   [#40]

ups....nie przeczytałam Was chłopaki

ideał siegnął bruku:-)))))))
Małgoś15-10-2004 22:24:37   [#41]

:-(

czy to jakies zawody, nagonka?

jakoś tak niefajnie ...przy piątku, sobocie  i po święcie nauczycielskim:-(

RomanG15-10-2004 22:24:53   [#42]

krzewisz nieprofesjonalną zaciekłość we wrogości szkoły wobec rodziców

Przeczytałem jeszcze raz #09 i #10.
Ja się z zarzutem nie zgadzam, ale oczywiście możesz mieć inne zdanie.

RomanG15-10-2004 22:25:33   [#43]

Oczywiście, Małgoś, że nagonka.

Jak zwykle ostatnio.

Marek Pleśniar15-10-2004 22:26:24   [#44]
jakieś się tu dziwne porobiło, hm
RomanG15-10-2004 22:27:02   [#45]
Ano hm.
Małgoś15-10-2004 22:29:05   [#46]

Romanie, uwazam że tu tzn. w tym wątku wrogości nie krzewisz :-)

miłości tez nie ;-)

Ale bez Twoich punktów, płaszczyzn, stron widzenia sporo wątków zdychałoby przed wyczerpaniem tematu ;-)

Janusz Pawłowski15-10-2004 22:33:49   [#47]

Kurcze ...

Nie bardzo rozumiem - o jakiej nagonce mowa?
RomanG mówi, że był i bywa zwierzchnikiem w placówce oświatowej.
Kilka lat na tym forum pisze.
Pierwszy raz o tym mówi.

Co jest dziwnego w pytaniu o to - co to znaczy?
Zbyt osobiste pytanie?
Przecież nie pytam o to ile zarabia, ale czym się zajmuje.

RomanG15-10-2004 22:35:09   [#48]
Być celem czasem bardzo niewybrednych ataków to oczywiście mało komfortowa sytuacja. No ale jak w każdej - jakoś trzeba się będzie w tym znaleźć, choć nie sądziłem, że na tym forum będą potrzebne tego typu umiejętności.
Małgoś15-10-2004 22:36:10   [#49]
Romanie, co nas nie zabije, to nas wzmocni :-)
RomanG15-10-2004 22:36:56   [#50]
No właśnie. Każde doświadczenie się w życiu przyda.
strony: [ 1 ][ 2 ]