Forum OSKKO - wątek

TEMAT: uderzyć ucznia?
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]
Małgoś29-09-2004 14:21:51   [#51]
w/g mnie tak
i nie czuję sie w takich sytuacjach oprawcą
bo nie jest moim zadaniem wychowywanie pracowników, ale ogólnie rzecz biorąc dbałośc o sprawne funkcjonowanie organizacji (firmy)
Jola29-09-2004 14:26:51   [#52]
A zastanawiałaś się nad tym, czy nauczycielowi to Twoje "utulenie" jest wtedy potrzebne?
Małgoś29-09-2004 15:37:22   [#53]
zwyczajnie poczuwam sie do obowiązku opanowania sytuacji - wyciszenia emocji
Mioże to nie jest jasne, ale:
1) jako człowiek ludzki rozumiem i współczuję i nie potępiam - tłumaczę, wyjasniam, uspokajam
2) jako szef odpowiedzialny z firmę podejmuję decyzje mające na celu podnoszenie jakości usług - wyciagam konsekwencje, zapobiegam, zmieniam, usprawniam, kontroluje, eliminuję, pozyskuję itd.
...nie widzę sprzeczności miedzy tymi działaniami
Janusz Pawłowski29-09-2004 15:51:40   [#54]

Jak się ma?

  • jako człowiek ludzki rozumiem i współczuję i nie potępiam

do:

  • jednak n-l zniżający się do takich metod jak agresja fizyczna
  • fatalny nawyk stosowania przemocy
  • uważam,że nic jej nie usprawiedliwia
  • reakcja bicia jest reakcją niską (prymitywną) z punktu widzenia rozwoju norm - a więc ktos kto bije, schodzi na poziom prymitywny (niski, zniża się więc)
  • pokazała, że jest nieobliczalna
  • w całej okazałosci paskudna i niedopuszczalna!
maryśka29-09-2004 19:53:30   [#55]

nowy dzień przynosi rozwiązanie

Tak się to skończyło. Wiem już, że n-lka więcej tego nie zrobi. Zbyt wiele ją to kosztowało.Nas też. Matka ucznia wybaczyła (nie od razu - były groźby). Dopiero dokładna relacja z ust świadków przekonała ją , iż syn nie zawsze wszystko jej opowiadał. N-lka przyznała się do błędu. Okazało się ,że zaistniała sytuacja to nie tylko sprawa chwili, lecz i dawniejszych żalów (mieszkają blisko). Ja nie byłam stroną w rozmowie,(nauczycielka pracuje także w naszej szkole), a zdarzyło się to w sąsiednim gimnazjum, z którym dzielimy budynek i bibliotekę. A chciałam jej pomóc bo na to zasługuje i może moje rady ( a w zasadzie Wasze, bo nimi się posiłkowałam) trochę pomogły. Jedno jest pewne taka sytuacja zawsze czegoś uczy, może brak odpowiednich procedur (i wcale nie myślę  tylko o takich na papierze), tylko czy wszystko i "wszystkich" można przewidzieć. Zawsze może spotkać nas coś czego wcześniej nie zaplanujemy. Bardzo wszystkim dziękuję za pomoc, za dyskusję. Nawet za te uwagi "skreślające" n-la, choć się z nimi nie zgadzam. Czegoś mnie to nauczyło. Maryśka
Marek Pleśniar29-09-2004 19:58:40   [#56]

no to teraz tego nie zmarnujcie - a szczególnie (skoro z nauczycielką ok)nie pozwólcie by uczeń pomyslał że coś wygrał i jest bezkarny. Tak sądzę.

Tu nie może być wygranych ale powinny być nauczki;-)

Gaba29-09-2004 20:01:43   [#57]
Tu nie może być wygranych - każdy po nosie za swoje, choćby była to tylko dyskusja, bo tak naprawdę jest to tylko... Twoja decyzja. I za nią Twoja odpowiedzialność, obyście wszyscy zyskali moc i pomoc, każdy kanał może uczyć wszystkich.
bogda329-09-2004 20:22:59   [#58]
  To był dzisiaj jeden z ciekawszych wątków.
józefinaw29-09-2004 21:56:52   [#59]

W poprzednim roku miałam młodą nauczycielkę , która nie wytrzymała zachowania ucznia na lekcji w-f ( nie chciał ćwiczyć , robił głupie miny itp.-sa to zgodne relacje uczniów świadków zdarzenia i nauczycielki), nauczycielka nie potrafiła poradzić sobie z nieposłusznym uczniem i  ostro przeklęła, takie tam na h, k , i sp.., i kilka inwektyw. W sposób dla mnie oczywisty do wyobrażenia emocje rosły i później uczeń użył steku wyzwisk. Nauczycielka oczekiwała,  że ją poprę i ukaram ucznia. Nie zrobiłam tego gdyż uznałam , że to była przede wszystkim jej wina.

Może sytuacja nie do końca jest podobna , a ja nie jestem psychologiem jak Małgoś, ale z cała stanowczością uważam , że to my musimy, nauczyciele,  panować nad emocjami i uczyć tego naszych uczniów . Przepraszam , wszystkich , którzy uważają , że dyrektor powinien dbać o nauczyciela i go bronić. My nauczyciele uczymy bo chcemy, tak wybraliśmy. Uczeń przychodzi do szkoły bo musi, nie ma wolności wyboru. Dla niego szkoła to ogromny wysiłek, stres , z którym niełatwo żyje się dorosłym a co dopiero dziecku. Jeśli ktoś nie radzi sobie z emocjami i własnymi odruchami , to może niech sprawdza się gdzieś  z dala od niegrzecznych "padalców".

A czasami nie trzeba być psychologiem aby umieć CWANIE podejść do dzieciaka. I nie patrzeć na niego jak zło konieczne , tylko na kogoś komu na pewno jest trudniej przejść pzrez obowiązek nauczania niż nam go uczącym.

Pozdrawiam Małgoś i podpisuję się pod jej przekonaniami i poglądami.

Maelka29-09-2004 21:59:55   [#60]

Bardzo cieszę się

że sprawa została załawiona ku obopólnej korzyści.

Bardzo trudną lekcję odebrała nauczyciela, bardzo trudna odebrała matka, która przy swiadkach okazałą sie Matka Oszukiwaną. I dla jednej, i dla drugiej było to bardzo przykre doświadczenie.

Nie czuję potrzeby bronienia Małgoś, aczkolwiek z własnego doświadczenia wiem, jak trudno w lapidarnym poście wyjaśnić i uargumentować kontrowersyjne przekonania. Małgoś czyni to sama i bez niczyjej pomocy daje sobie radę.

Mnie też burzą jej poglądy. Też wolałabym, aby w swej stanowczości i radykalizmie pozwoliła mi, nauczycielce, na większy margines ekspresji.

A mimo to, w dzisiejszym konflikcie, jaki miałam z uczniem, chcąc nie chcąc (bardziej to ostatnie!!!!!) pamiętałam o jej słowach i rozważyłam swoją reakcję. Uczeń przeprosil (sam z siebie!!!), omówiliśmy wszystko, co omówić się dało.

Nie jestem aniołem. Lwom to przychodzi bardzo trudno. Niewygodne słowa Małgoś były dla mnie jak ziarnko w oku. Nie zgadzam się na nie. Ale są.

Gdyby to ode mnie zależało - prędzej zwolniłabym nauczyciela, który zachowawczo nie zareagował na chamstwo i naganne społecznie zachowanie, niż tego, który zareagował. Nawet jeśli zareagował agresywnie.

I choć na uwagi Małgoś moje emocje buntują się (choć zgadza się z nimi mój rozum) cieszę się, że zechciała je w tym wątku wyrazić.

:-)

Magosia29-09-2004 22:12:49   [#61]

Cenię

odwagę i konsekwencję w głoszeniu własnych poglądów, nawet jeśli wielu myśli inaczej. Małgoś dziękuję:-)))
Może w szczegółach myślę inaczej, ale idea i sens naszego zawodu kryją się w Twoich słowach.
I cieszę się,że w mojej szkole pracuje mądra pani psycholog - dużo sfrustrowanych ludzi: uczniów, nauczycieli i rodzicow prostuje u Niej swoje życie.
Dobrej nocy wszystkim:-)
Ewa z Rz29-09-2004 22:15:21   [#62]

jedno małe ale...

Nie zareagować agresja fizyczną (w sytuacji obrony przed agresją obojętnie jaką) można jedynie wówczas, gdy nie zaznało się takiej agresji w dzieciństwie.

My jesteśmy pokoleniem przejściowym - byliśmy jeszcze bici za karę przez rodziców (była to uznana metoda wychowawcza) wobec tego takie zachowania zostały nam "wszczepione". Owszem trening, doświadczenie, siła woli może je stłumić prawie zupełnie... Ale w sytuacji baardzo silnych emocji mogą one, zupełnie nieoczekiwanie, ujawnić się.

W stosunku do cudzych dzieci (szkolnych) łatwiej o opanowanie (choć i to ma swoje granice), ale w stosunku do własnych o wiele trudniej... Wiem coś o tym, nieraz mocno świerzbiała mi ręka... Ale jakoś udało mi się opanować (choć zdarzyło mi się klapsa dać)

Dopiero nasze dzieci nie będą miały takich wzorów - będzie im o wiele łatwiej, bo taka reakcja nie będzie dla nich naturalna, tak jak była dla naszych rodziców...

Iwon29-09-2004 22:47:25   [#63]

"Fakt bycia nauczycielką nie wybiela czynu agresywnego - ale go podkreśla."

Według mnie to najważniejsze słowa, jakie padły na tym wątku.   Chociaż miało nie być wyroków, powiem tak: jeśli po fakcie pojawił się wstyd i poczucie winy, to pewnie warto dać szansę; jeśli tylko strach przed sądem i usprawiedliwienia - to Małgoś może mieć z czasem rację.

Adaa29-09-2004 23:04:40   [#64]

Ewo

Nasze dzieci nie będa miały takich wzorców?..a dlaczego tak lawinowo wzrasta fala agresji?

Wzorce są dosyc istotne...to fakt...ale chyba głowna rolę odgrywa tu przede wszystkim model funkcjonowania swiata oparty na władzy nad innymi..

Zjawisko agresji jest stare jak swiat, zarówno dla osobistych, kulturowych i globalnych problemów. Istniało i będzie istnieć.

Mówimy o agresji fizycznej..tą łatwo zidentyfikować, ale bardziej destrukcyjna,jest agresja słowna, w rozpoznawaniu której wiele osób ma ogromne problemy.

Taka "nieleczona" agresja słowna prowadzi bardzo czesto do agresji fizycznej. Myslę,że pokolenie naszych rodziców bardzo zwracało uwagę na przejawy agresji słownej, reagując na nią agresja fizyczną. To trzymało na wodzy buzie wielu agresorów...Dobre i to:-)

Teraz..no cóż...nie karcimy fizycznie naszych dzieci, za to one bardzo czesto posluguja sie w stosunku do nas agresja słowną...ale co tam..kto uzna,że czterolatek mówiący.."jestes niedobra!" stosuje agresje słowną?:-)

Dziecięce "Ty niedobra!" i wyzwiska starszych, dorosłych "Ty k...!" mają poczatek na tym samym poziomie rozwoju emocjonalnego.

Więc nie mam zadnych złudzeń co do tego,że nie bedzie tak cudownie z powodu tego,że:Dopiero nasze dzieci nie będą miały takich wzorów - będzie im o wiele łatwiej, bo taka reakcja nie będzie dla nich naturalna, tak jak była dla naszych rodziców...

Będą inne wzorce ,tolerancyjne :-)

A w ogole to.."Złego Kosciol nie naprawi , a dobrego karczma nie zepsuje":-)

migotka29-09-2004 23:07:59   [#65]
Proszę o szczerą odpowiedź - Czy nigdy nie mieliście ochoty stłuc ucznia albo powiedzieć coś mało kulturalnego? Agresja rodzi agresję - czy nauczyciel nie jest człowiekiem i nie może mieć chwili słabości? Czasami jest naprawdę trudno zapanować nad swoimi uczuciami.
BożenaB29-09-2004 23:30:44   [#66]

A bo to raz?

I nawet nie pomaga magnez codziennie brany :-)

No, w mojej historii zawodowej miałam jeden miesiąc anielskiej wprost cierpliwości; sama się sobie dziwiłam, ze żaden dzieciak mnie nie denerwuje... Moja anielskość jakoś tak wpływała na uczniów, ze i oni trochę się wyciszali :-)

Po miesiącu mi przeszło i zaś byłam cokolwiek nerwowa ...

Od razu się wytłumaczę, skąd ta cierpliwość. Zamiast jechać na urlop, przejadłam z rodziną podwójną pensję. Dietetyk byłby zachwycony :-) W ciągu tego pamiętnego sierpnia tak organizm był "zrównoważony", że jeszcze na cały wrzesień wystarczyło. Od października zaczęło zgrzytać ...

Teraz wiecie, dlaczego nauczyciel powinien zarabiać 2 razy więcej?

BożenaB29-09-2004 23:33:22   [#67]

No, i....

... nikt z rodziny wtedy nie przytył!
Małgoś30-09-2004 08:27:14   [#68]

Janusz :-)

miałam okazje poznać techniki makiawelistyczne i "Erystykę..." Schopenhauera, dlatego po prostu nie odpowiem na pytanie  z postu #54, bo nie o racje mi chodzi, a o problem - nie mam czasu na udowadanianie, "co autor miał na mysli",

natomiast iinteresują mnie zagadnienia związane z zarządzaniem - za swoje koncepcję i  decyzje biorę odpowiedzialność, zwłaszcza za te ...kontrowersyjne, a jesli ktos zrozumieć nie chce, tego co staram sie wyrazić, to nie jest mój, ale ...jego problem
niech więc trwa w racji swej,
jesli mu z tym jest ok :-)
Małgoś30-09-2004 08:51:55   [#69]

Migotka

szczerze, bez hipokryzji i ..taktu ;-)

Nigdy nie miałam ochoty uderzyć ucznia, ani na agresywne wyrażenie swojego NIE
(owszem, zdarzało mi sie to wobec własnych dzieci),
natomiast wielokrotnie hamowałam "żądze mordu" wobec ...n-la (i jako uczennica i jako dyr.) - za brak wyobrażni, za głupotę, za nieudolność, za niekompetencje, za kompromitację

Uczen nie może być dla n-la, dyrektora partnerem do tak intensywnej, osobistej wymniany emocjonalnej - jesli irytuje mnie jego zachowanie, to jednoczesnie wzbudza się motywacja zadaniowa - jak wyjśc z tej sytuacji, jak zadziałac, żeby wpłynac na ucznia w celu zmiany jego zachowania (na pożądane). Poza tym zawsze interesują mnie przyczyny zachowań, a to tez hamuje agresję
amrek30-09-2004 12:09:04   [#70]

Małgoś:-)

Chyba rozumiem, co Ty, Małgoś, chcesz powiedzieć, lecz kiedy się tak gapię na Januszowe zestawienie, to w żaden sposób nie dostrzegam Makiawela i Schopehauera wziętych pod rączkę, za to widzę rzeczowe wyliczenie kontrastów. :" Nie potępiam" w żaden sposób się nie ma do określeń "zniża się", "fatalny", "prymitywny" itd. Zwyczajnie i jaskrawie te słowa pozostają w sprzeczności. Zatem gdzie tu sztuczki erystyczne?

Z całym szacunkiem dla Twoich racji wygląda to - gdy sobie uważnie obserwuję rozwijanie Twojego wątku - tak, jakby komunikowało się: Człowiekiem jestem po godzinach...Zarządzania, eliminowania, usprawniania, decydowania, podnoszenia jakości, czyli atrybutów nie człowieka, a menadżera.

Oczywiście przy założeniu, że z kolei człowiek, a nie menadżer: współczuje, współodczuwa, utula, nie potępia.

Uspokajanie i wyciszanie to czynności, które pozornie łączą człowieka czującego i menadżera, lecz intencje wiążą się z zarządzaniem: Ot, uciszam, żeby wrzaski nie skalały instytucji, której szefuję.

Człowiek czuje - wynika z postów - a menadżer wykonuje szereg neutralnych czynności w celu oliwienia maszynerii firmy. I to nie pozostaje w świetle Twoich postów w sprzeczności jedynie przy założeniu, że każda rola społeczna staje się rodzajem przybrania: wchodzi się w nią w garderobie, a wówczas inne role tracą znaczenie. Człowiek zarządzający (bez emocji) ma inny zestaw cech niż człowiek prywatny czujący. Obydwa gatunki są wobec siebie osobne, toteż nie przeszkadzają sobie nawzajem w odgrywaniu roli. Gdyby jeden wpływał na drugiego, powstałby bigos z oksymoronów i z dziesiątkami grzybków w barszczu. Odrębność, nieprzenikanie gwarantują zachowanie komfortu psychicznego.

Ale człowiek prywatny ludzki potępia przecież mówiąc: fatalny, prymitywny, zniża się, nieobliczalny, paskudny. To są przecież wartościujące słowa. I raczej nie chwalą, lecz osądzają surowo. Czy nie?

Tak ładnie widać w tym wątku, jak dziś role społeczne istnieją szczelnie odgrodzone od siebie...z tak impregnowaną granicą, że nie zauważa się sprzeczności i w pewnym sensie - słusznie, bo role tworzą jakby odrębnych ludzi w jednym człowieku, a oni się nie spierają, głownie dlatego, że nie mają czasu na komunikowanie się między sobą w ogóle lub dlatego, że gdyby się próbowali porozumieć, racjonalny umysł by tego nie zdzierżył bez szwanku.

Gdzie te słodkie czasy, kiedy jaskiniowiec mógł bez zamętu w głowie oświadczyć: Jako samiec, jako ojciec, jako członek plemienia, jako wódz, jako ja (dajmy na to) UrnaburnaWielki, chcę jednego: - Chcę mamuta!!!! Jakakolwiek byłaby jego rola społeczna, wszystkie one mogą bez uraz wzajemnych łaknąć mamuta:) Co za spójność osobowości, prawda:)?

Dzisiaj często z równą konsekwencją wygłaszamy sądy pozostające z punktu widzenia logiki w niedyskutowalnej niezgodzie, ale wolno nam, bo jedno mówimy jako rodzic, drugie jako nauczyciel, trzecie jako dziecko, czwarte jako szef, piąte jako zbieracz motyli, szóste jako radny, siódme jako...itd...ech. Gdyby wszystkie te postacie zgromadziły się przy jednym stole, powyrywały sobie prymitywnie włosy z głowy;)

Pozdrawiam

Agnieszka

amrek30-09-2004 12:13:06   [#71]

errata

...powyrywałyby...miało być.
Małgoś30-09-2004 14:53:13   [#72]
z całym szacunkiem, ale nieuczciwość argumentacji polega m.in. na tendencyjnym zestawianiu (wyrywają z kontekstu) a przede wszystkim na pomijaniu słów;
ja napisałam:

"Czy agresja pani była ...ładniejsza, lżejsza, delikatniejsza, mniej dotkliwa, sympatyczniejsza?
NIE!
w całej okazałości paskudna i niedopuszczalna!"

a Janusz dokonuje skrótu cytując jedynie ostatni wers - jaki osiąga efekt? oczywiście "potępienia"

mnie nie odpowiada ten styl dyskusji, bo trąca erystycznymi sztuczkami typu  "niby prawda, ale nie do końca" ;-)

I jeszcze jedno - okreslenie prymitywny odności się do form zachowania - w kazdym podręczniku psychologii, pedagogiki w ten sposób okresla się reakcje charakterystyczne dla niższego stopnia rozwoju moralnego jak np. relakcje agresywne. Nie pani jest prymitywna, ale jej zachowanie - a to chyba znaczna różnica. Ja przynajmniej ja dostrzegam, a za percepcję i interpretację  innych nie czuję się odpowiedzialna ;-)

Nie wiem z jakich przesłanek mozna wywnioskowac, że bywam człowiekiem w okreslonych porach. Menadżer jest przecież człowiekiem, a wśród zwierzat, roslin i mikroorganizmów nie spotyka się takich funkcji :-)

Rozumiem i szanuję poglądy osób, które czują powinnośc zaopiekowania się nauczycielką (wyszkolenia jej, dawania szans itp). W koncu kazdy dyr. odpowiada za swoje decyzje, a te powinny byc zgodne z jego sumieniem. Nie ma recept jedynie słusznych i obowiązujących wszystkich. Mnie odpowiadają zasady, które opisałam.
Marek Pleśniar30-09-2004 15:22:58   [#73]

Amrek

Pisz normalnymi literami bo oślepnę!

Janusz Pawłowski30-09-2004 19:33:27   [#74]
"miałam okazje poznać techniki makiawelistyczne i "Erystykę..." Schopenhauera"
Taaa ... teraz rozumiem ...
RomanG30-09-2004 19:42:26   [#75]

kk

Czyn ucznia:

Art. 216. § 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
(...)
§ 3. Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
§ 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.
§ 5. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Czyn nauczycielki:

Art. 217. § 1. Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 2. Jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
§ 3. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Małgoś30-09-2004 19:53:32   [#76]

Januszu... pliiiiiiiiiiiiz

 Najwyższy czas wpaść TU na jednego ;-)
Adaa30-09-2004 21:59:55   [#77]

kh

§ 202: Jeśli obywatel uderzy; w twarz obywatela, godniejszego niż on, zostanie na zgromadzeniu uderzony 60 razy bykowcem. (mysle ,że ze wszystkich postów nazbiera sie 60 razy)

§ 203: Jeśli obywatel uderzył w twarz obywatela równego sobie, zapłaci l minę srebra. (tu akurat brak równości miedzy obywatelami)

§ 205: Jeśli niewolnik obywatela uderzy w twarz jednego z obywateli, należy obciąć jego ucho. (to kara adekwatna...ale Roman znów mi powie,że ..no..zew krwi)

§ 206: Jeśli obywatel uderzył podczas bójki obywatela i zadał mu ranę, obywatel ten przysięgnie: „Umyślnie go nie uderzyłem" i opłaci lekarza. (to rozwiazanie jest najbardziej "oszczedzajace":-))
........................

No co?...moge byc przeciez prymitywna...;-))

Maelka30-09-2004 22:08:45   [#78]

Czasami

najprostsze rozwiązania są najlepsze.

;-)

No i ten niewolnik, jeśli nie był zbytnio przywiązany do swoich uszu od drugiego razu mógł chyba bić bezkarnie kogo popadnie?

:-)))

Basia D30-09-2004 22:22:56   [#79]
ludzie !!! ratunku tylo spokojnie , rozwagi trochę
Małgoś30-09-2004 22:25:42   [#80]
toż mówię - chodźmy na jednego :-)
Basia D30-09-2004 22:31:45   [#81]
Robala?
amrek30-09-2004 22:35:31   [#82]

dyrektor winniczek

Ależ, Małgoś, a gdzie ja mówiłam, że w menadżerze nie ma człowieka;)?

Człowiek naturalnie wpisuje się w menadżera, skoro jak dotąd nie ma w biologii dyrektora winniczka ani szefowej dzikiej róży nadających się do zasobnika fabrykanta bajek (prawdziwy bajarz  chyba by im tak nie dogodził).

To jak z delfinem. Delfin odnosi się ogólnie do rodzaju ssaka. Jednak wśród delfinów jest choćby delfin butlonosy, zwany butlonosem (wtedy znika delfin z nazwy, lecz wraz z nim nie ulatnia się przecież zespół cech delfinich) oraz morświn (czyli delfin z Bałtyku). I tak jak istnieje  delfin butlonosy, tak istnieje człowiek zarządzający, a jak morświn - menadżer;)

Wątek jest nader pouczający, więc prześledźmy rzecz spokojnie z punktu widzenia, który przedstawiasz:). Cytuję w całosci, żeby mi Schopenhauer bokiem nie wylazł;) Spójrz, sama skrupulatnie odgraniczyłaś role, uwyraźniasz granice numerując, Małgoś.

1) jako człowiek ludzki rozumiem i współczuję i nie potępiam - tłumaczę, wyjasniam, uspokajam
2) jako szef odpowiedzialny z firmę podejmuję decyzje mające na celu podnoszenie jakości usług - wyciagam konsekwencje, zapobiegam, zmieniam, usprawniam, kontroluje, eliminuję, pozyskuję itd.
...nie widzę sprzeczności miedzy tymi działaniami

(no właśnie, bo między nimi nie ma sprzeczności tylko wtedy, gdy na siebie nie wpływają, są nieprzenikliwe. Choć mogą działać we wspólnym celu...)

Alors, spójrzmy:
A)Do gabinetu szefa odpowiedzialnego(numer dwa) wpada zapłakana nauczycielka (powiedzmy) Pelagia. Szef decyduje, że w tej sytuacji sensowniej powierzyć panią Pelagię człowiekowi ludzkiemu (numer jeden). Człowiek ludzki mówi: - Och, pani Pelasiu, pani taka roztrzęsiona, jakie to straszne, jak żałuję, że się zdarzyło, proszę usiąść. Może herbatki, może chusteczkę? ...itd, itd

B)Szef odpowiedzialny(2) przygląda się rozwojowi wypadków i sarka do siebie: - No dobra, dość tych czułości, bo Pelagia gotowa pomyśleć, że jej się upiecze!. Wyłącza z akcji człowieka odpowiedzialnego i wkracza sam: - Wprawdzie mi przykro, pani Pelagio, ale sama pani rozumie, że jako szef odpowiedzialny muszę panią zwolnić. ("Przykro mi" szefa(2) jest konwencjonalne w porównaniu z troskliwym "przykro mi" człowieka ludzkiego(1)

C)Nauczycielka Pelagia durnieje. Nie rozumie. - Zwolnić? - pyta głupio. - A taki był słodki na początku - jęczy w duchu. - Herbatkę parzył, chusteczką powiewał, drań. A teraz...zwalnia??? 
- Potwór - myśli Pelagia i znów wybucha płaczem. - Bez histerii - mówi szef(2). - Przykro mi - dodaje człowiek ludzki(1).
Właściwie Pelagia ma o tyle rację, że - wypruta z psychologii - widzi szefa nie jako wiązkę ról, działających na przemian, lecz jako człowieka ogólnie, więc na jej oczach w gabinecie powstaje chimera: człowiekodżer;).
Człowiekodżer, jeśli go się nie rozsupła na role, sprawia wrażenie niekonsekwentnego w reakcjach: Pani Pelagia widzi najpierw przyjaciela, później wroga, w sumie - monstrum, mieszańca, niepojęte jakieś dziwo i Pelagia odchodzi z pracy z przeświadczeniem, że "ludzie są okrutni";)

Człowiek ludzki wprawdzie zjawia się tutaj, w czasie służbowym, lecz epizodycznie - i nie ma wiele do gadania. Przywołuje się go niczym rekwizyt, który osusza łzy, żeby nie kapały na wymówienie. Strategiczne decyzje podejmuje szef(2). Jedynka może sobie komentować po godzinach właśnie;) lub robić to, co nie leży w zakresie cech szefa, a co jest potrzebne, żeby zachować porządek w firmie, najmita taki;)

O tym, że "nie ma recept jedynie słusznych i obowiązujących wszystkich" - wiadomo. I całe szczęście, że nie ma:) 

Natomiast o ile zgadza się, że "prymitywny" może służyć za określenie fazy rozwojowej, o tyle "paskudny" - już nie. Nigdzie w podręczniku akademickim nie wypatrzy się rozdziału: Paskudne fazy socjopatii nieobliczalnego łapserdaka. Najwyżej powie się w nim o głębokiej dysfunkcji...
Zatem nie upieram się, że oceniasz osobę, lecz upieram się, że potępiasz;)

Rozgadałam się, pewnie dla równowagi, z przekory wobec zwięzłości postów Janusza.

A Twoje kontrowersje, Małgoś, są pobudzające;)

Kolorowych snów:)

amrek30-09-2004 22:40:13   [#83]

Marku

Ok. Dałoby mi forum popalić, gdybym mu oślepiła szefa...;)
Małgoś30-09-2004 23:10:21   [#84]

Potepiam

tak potępiam, z całą stanowczością i jednoznacznie i kategorycznie!

potępiam AGRESJĘ!!!

która jest paskudna i niedopuszczalna

Ja rozumiem kobietę, jestem w stanie wczuć się w jej bezradność wobec chamstwa i desperację, która uniosła jej dłoń na ucznia. Ja jej współczuje tego poczucia winy, zaskoczenia własną reakcją - jest mi jej żal. I mogę jej to wyrazić słowem, gestem - nawet wręczając wymówienie. Z przykroscią tracę zaufanie do jej kompetencji zawodowych - nie dot. wiedzy,technik itp.ale ...osobowosciowych.

Czy to nie da się pogodzić? Moim zdaniem ...bez problemu.

Bo zeby kogos zwolnic z pracy nie muszę wzbudzać w sobie nienawiści, moge czuć doń nawet sympatię. Ale liczą się przede wszystkim kompetencje.

Tego mnie nauczyła praca w prywatnych firmach (nie tylko w szkołach), gdzie wyraźnie widac związek między stabilnością zatrudnienia, płynnoscia finasową i perspektywami na przyszłość, a kompetencjami pracowników.

Niekompetencja nauczycieli obniża wartośc usług, a to zniechęca klientów (rodziców i uczniów). Odchodzą. Zminiejsza się ilośc godzin, klas, etatów. W rezultacie tracą wszyscy - nawet ci najlepsi fachowcy. I firma zdycha - bo zamiast dbac o jakośc usług lituje sie nad najsłabszymi ogniwami.

Dlatego na łzy Pelagi jednoczesne reaguję jak człowiek - wspólczuciem, ale to uczucie nie zakłóca mi oceny sytuacji i konsekwencji oraz konsekwencjami mającycmi na celu ochrone interesów firmy.

 A jesli Pelagia nie zrozumie dlaczego skutki jej zachowania sa bolesne, to ...jej problem (niestety). W ten sposób potwierdza tylko, że sie nie nadaje (bo brak jej opanowania i na dodatek ..refleksyjności i samokrytycyzmu)

Małgoś30-09-2004 23:11:26   [#85]

Basia

czy chodzi o tego robala, co lubi pływać w czyms egzotycznym?
RomanG30-09-2004 23:17:57   [#86]
Małgoś, pytasz:

A co zrobi, jeśli uczeń ją np.popchnie, potrąci, opluje, wyśmieje itd.?

Może by najpierw tak wychowywać ucznia, by do głowy mu nie przyszło potraktować nauczyciela w ten sposób?

Małgoś30-09-2004 23:25:16   [#87]

tak Romanie, jak najbardziej TAK, ale nie przy pomocy nauczycieli, którzy stosują przemoc

bo uczeń nie pluje i nie popycha z szacunku, a nie ze ...strachu

a w ogóle, to chciałoby się, żeby świat był zdrowy, grzeczny i przyjazny...

nie mam nic przeciw ;-)

Janusz Pawłowski30-09-2004 23:27:58   [#88]

To co? Wprowadzamy erratę?

Jest: "jako człowiek ludzki rozumiem i współczuję i nie potępiam"
Ma być: "jako człowiek ludzki rozumiem i współczuję i potępiam"

Czy też zastosujemy makiawelistyczną erystykę Schopenhauera i uda nam się jednak oddzielić potępienie czynu, od potępienia sprawcy owego czynu?

Mogę zacząć ... co by tu ... o! - na przykład: "Potępiam kradzież, ale nie potępiam złodzieja, który z głodu kradnie."

Ino ... zastanawiam się ... jak można potępić czynność, która sama z siebie nie może się wykonać, bo potrzebuje do swej realizacji czynność ową wykonującego?
To trochę tak, jakby potępić samochód prowadzony przez pijanego kierowcę, który zabił dziecko idące poboczem, lub potępić alkohol, który jemu odebrał panowanie na kierownicę, nie potępiając kierowcy, bo wszak pijany był, to jak mógł zapanować nad kierownicą?

Powiem tak - nie można potępić czynności w oderwaniu od jej sprawcy i motywów nim powodujących. Chyba, że nie zważając na osobę sprawcy i na motywy - potępia się w czambuł. Ale wtedy - potępia się, albo nie - nie można wówczas potępiać nie potępiając.

To jak wprowadzamy tę erratę, czy nie?
EwaKa30-09-2004 23:30:15   [#89]

Małgosiu

W 100% podpisuję sie pod Twoimi wypowiedziami . Uważam,że nauczycielowi ( a tym bardziej młodemu, choć żadnego to nie usprawiedliwia) jeśli puszczają nerwy na początku roku szkolnego , to co to będzie dalej?.

Swojej R P potarzam zawsze; Otrzymując dyplom nauczyciela nikt nam nie obiecał, ze będziemy uczyć tylko grzeczne i zdolne dzieci. Dlatego tak pracujmy, by nie obrażać ani słowem , ani czynem, zresztą czy warto jest na szalę kłaść swoje dobre imię i poniżać się do metod ucznia chama?

Zawód nauczyciela jest zawodem TYLKO DLA WYBRAŃCÓW. Jestem za ostrą selekcją w tym zawodzie.  Nie nadajesz sie musisz odejść!

Nauczyciel "z powołania"  zawsze sobie poradzi. Stawiajmy na jakosć naszej pracy, podnieśmy rangę naszego zawodu. To,że  ktoś skończył studia pedagogiczne , nie oznacza ,że musi pracować w szkole, może niech zostanie na Uczelni , lub w bibliotece - tylko nie w szkolnej , bo tam też moze przyjść jakiś .....

Jakość kształcenia zależy także od naszych postaw.

Pozdrawiam.

A tak na marginesie, miałam także taką nauczycielkę w ubiegłym roku szkolnym - nerwy puściły jej w grudniu .  Z następnym dniem była rozwiązana umowa o pracę , uczeń takze poniosł karę.

Janusz Pawłowski30-09-2004 23:38:51   [#90]

Jednak sobie wezmę jeszcze na tapetę tę deklarację:

potępiam AGRESJĘ!!!
która jest paskudna i niedopuszczalna

Ostatnio głośno było o pewnej sprawie.
Kilkunastu łobuzów z bejsbolami w rękasz weszło do knajpy.
Zaczęli rozbijać stoły, krzesła, okna, ...
Podejrzewam, że były to chłopaki, które chciały na właścicielu wymusić haracz.
Właściciel wyszedł ze strzelbą i kazał im się wynosić.
Kilku z nich zaczęło iśc w jego kierunku wymachując bejsbolami i grożąc, że go zatłuką.
Właściciel wystrzelił w powietrze.
Nie zatrzymało to ich.
Więc zaczął do nich strzelać.
Zabił.

Hm ... zachował się agresywnie bez wątpienia, bo ... strzelanie do ludzi wydaje mi się być dosyć agresywną czynnością.
Hm ... ja go nie potępiam ... - a konkretnie nie potępiam tej konkretnej agresji.
Ale potępiam agresję tych łobuzów.

Małgoś jednak pewnie potępia - bo miałaby na nich sposób - usiąść z bandziorami przy stoliku i zacząć z nimi rozmawiać ...
A nie ... możnaby jeszcze pozwolić im wszystko rozwalić.

Hm ... obrona konieczna zwykle wiąże się z agresją ... potępiamy ją - tę agresję, czy nie?

Małgoś30-09-2004 23:59:31   [#91]

J.P.

Januszu, wybacz ale nie odpowiada mi ten styl rozmowy.

Poświęcasz sporo czasu, żeby doszukac się niekonsekwencji w tym, co piszę.

Nie chodzi Ci o problem, ale o osobę. 

Mnie to nie kręci - szkoda mi czasu.

Szyderstwo jest narzędziem ludzi .................

dopisz sobie co chcesz, to Ci nieźle wychodzi ...nadinterpretacje i retoryka  ;-)

miłej zabawy w zgadywanie, co ktos chciał wyrazić, ale nie wyraził ;-)

Małgoś01-10-2004 00:04:38   [#92]

Ewa :-)

idzie nowe :-)

szkoła nie może być przytuliskiem dla tych, co to chcą, ale im nie wychodzi

za duże koszty...

za iles tam lat, ci których teraz nieudolnie wychowujemy i uczymy, będą sie nami opiekowac, leczyć i decydowac o naszych rentach i emeryturach

brrrrrrrrr ....chrońmy sie więc przed niekompetencją wychowawców i nauczycieli ;-)

Janusz Pawłowski01-10-2004 00:06:39   [#93]

To mówisz, Małgoś, że nie odpowiada Ci styl rozmowy, w której adwersarz wykazuje w Twoim rozumowaniu niekonsekwencje?

PS. Dziękuję za troskę, ale nie czyń sobie wyrzutów - nie poświęcam wcale sporo czasu, żeby doszukać się niekonsekwencji w tym co piszesz - wystarcza mi rzut oka.

Małgoś01-10-2004 00:23:41   [#94]

cóż jesli taka jest  Twoja logika...

żadna tam troska ;-)

tylko  prośba o zaniechanie złosliwości

ale cóż...

pozostaje mi więc otrzepać kurz z sandałów  ...

amrek01-10-2004 00:33:03   [#95]

Małgoś

potępiam AGRESJĘ!!!

która jest paskudna i niedopuszczalna

Manifesty strzeliste...Powabnie się prezentują. Mają tę wadę, że stają się kwadratowe, gdy mowa o konkretach.

A pytanie w poście 90, postawione na końcu, jest przecież przejrzyste. To jak powinna brzmieć odpowiedź? "Potępiam". To gdzie ona?

Manifesty nie pozostawiają pola do rozważań osobliwości czy wyjątków. No to potępiasz, Małgoś, taką agresję w obronie własnej w sytuacji skrajnego zagrożenia tak, jak każdą inną? Czy nie?

Basia D01-10-2004 05:14:37   [#96]

Małgoś

tak to ten sam robal, trochę "jego  historii" poznałam w Olsztynie
Małgoś01-10-2004 07:26:07   [#97]

DEFINICJA AGRESJI

    Zachowanie polegające na  nieprzestrzeganiu praw,  swobody drugiego człowieka, wskutek stosowania siły  psychicznej i fizycznej.  Efektem są szkody psychiczne i  fizyczne oraz naruszenie  reguł obowiązujących w danej grupie społecznej.

O ile obrona konieczna nie narusza reguł obowiązujących w grupie, a wynika z biologicznie uwarunkowanej adaptacji organizmu ....nie jest agresją w tym rozumieniu. Wiec nie potępiam czegoś, co nie jest w/g mnie agresją.

Ale  definicji jest byc może więcej - może od definicji pojec należało zacząć tę rozmowę

Małgoś01-10-2004 07:29:41   [#98]
a tak na marginesie - wole swoje "strzeliste manifesty", które zdecydowanie ułatwiaja oreintację w gąszczu relatywności etycznych, niż wyuczoną bezradnośc wobec patologii życia społecznego takiej np., która pozwala oceniać łagodniej agresję fizyczną dorosłego nauczyciela, niz słowna nieopierzonego nastolatka ;-)
Janusz Pawłowski01-10-2004 07:57:06   [#99]

No ... faktycznie trzeba było zacząć od definicji agresji ...

Ja znalazłem na przykład taki tekst z jakiegoś psychologiczno-pedagogiczno-czegoś tam: "W najczęściej przyjmowanej definicji agresji rozumie się ją jako zachowanie ukierunkowane na zadanie cierpienia innemu człowiekowi, który jest motywowany do uniknięcia tego cierpienia."

I tak dobrze, że nie przytoczyłaś definicji za Kopalińskim: "zbrojna napaść jednego państwa na drugie", bo zupełnie zapędziłabyś nas w kozi róg.

2katarzyna01-10-2004 10:14:52   [#100]

Małgoś, chyba już się zapędziłaś

Doszliśmy do roli dyrektora

szkoła nie może być przytuliskiem dla tych, co to chcą, ale im nie wychodzi  Czy jako dyrektor nigdy nie popełniłaś żadnego błędu?

brrrrrrrrr ....chrońmy sie więc przed niekompetencją wychowawców i nauczycieli ;-) - brońmy się też przed dyrektorami, którzy uznają tylko swoją rację.

Ukarz nauczycielkę, wyrzuć ją z pracy, a od jutra ten sam uczeń do Ciebie zacznie się zwracać "Ty ..." Ciekawa jestem, na jak długi starczy Ci tolerancji i kultury. Dla mnie taka postawa jest niekompetencją wychowawców.

Nie chciałam byc zbyt napastliwa, samo wyszło

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]