Forum OSKKO - wątek

TEMAT: konsultujemy projekt rozp. o awansie - cz 5, dyplomowany
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Marek Pleśniar22-06-2004 01:32:07   [#01]

Konsultacja OSKKO:

Wstępna koncepcja Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu  w sprawie uzyskiwania stopni awansu zawodowego przez nauczycieli

to pilne. Otrzymaliśmy ten projekt dzięki współpracy z MENiS podczas naszej konferecnji w Miętnem. Przedstawiciele MENiS przyjadą też do Olsztyna.

Zapraszam do 5 części konsultacji (z 6) :

Wymagania na stopień nauczyciela dyplomowanego (§8)

Gaba22-06-2004 03:23:50   [#02]

- opracowanie co najmniej dwóch publikacji związanych z wykonywaną pracą lub referatów dotyczących przykładów własnej dobrej praktyki i opublikowanie ich w czasopiśmie oświatowym o zasięgu ogólnokrajowym lub regionalnym; w przypadku nauczycieli szkół artystycznych za spełnienie tego zadania uznaje się także prowadzenie aktywnej działalności artystycznej,

- masło maślane, "dwóch publikacji" - przecież tą publikacją może być opublikowany referat, nie trzeba go tu wymieniać ekstra. Bardzo dobrze, że te czytane referaciki zniknęły  z bibliotek oraz to określenie "lub w innej formie upowszechnione".

- mam jednak zastrzeżenia - publikacja nie tylko w czasopiśmie oświatowym, ale także w czasopiśmie naukowym, znam nauczycieli prowadzących poważne badania naukowe, a będzie problem ze zdefiniowaniem tego czasopisma oświatowego - może lepiej czasopismo metodyczne oraz czasopismo naukowe. Każde czasopismo ma, jakby się przypatrzeć, funkcję oświatową, można uczyć się na nim czytać... a jak nazwać np. takie, które zajmują się zarządzaniem w szkole?

Gaba22-06-2004 03:28:08   [#03]

Jest!

Brawo!!!

h)      uzyskanie umiejętności posługiwania się językiem obcym na poziomie zaawansowanym (w stosunku do swojej pierwotnej specjalizacji) - no, ale przecież rusycysta ma jak znalazł, czy inny germanista.

może tak -

h) uzyskanie umiejętności posługiwania się językiem obcym na poziomie zaawansowanym, a nauczyciele języków obcych dodatkowym, innym niż język specjalizacji podstawowej.

Gaba22-06-2004 03:30:41   [#04]
poszerzenie zakresu działań edukacyjnych, wychowawczych, opiekuńczych lub innych związanych z zadaniami szkoły, w wyniku uzyskania dodatkowych kompetencji zawodowych, - bardzo niebepieczne sformułowanie, przy całym szacunku do intencji
Gaba22-06-2004 03:34:11   [#05]

wykonywanie samodzielnie lub we współpracy z zespołem innych zadań na rzecz edukacji, pomocy społecznej lub postępowania w sprawach nieletnich lub uzyskanie znaczących osiągnięć w pracy zawodowej - co to znaczy? pamiętam nasze namiętne dyskusje sprzed kilku lat

 

wykonywanie samodzielnie lub we współpracy z zespołem innych zadań na rzecz edukacji - co to znaczy, dziś jak się okazuje bywają to bardzo dziwne i skormne rzeczy, "za moich czasów" - była to praca nad podstawą programową, praca nad programem studiów, prowadzenie zajęć w szkole wyższej (nie ze studentami dwoma na krzyż)...

Gaba22-06-2004 04:38:01   [#06]

i jeszcze jedno, bo własnie piszę oceny dorobku

- dla naaczyciela, powtarzam, dla nauczyciela najważniejszym sukcesem zawdowym są nie medale, krzyże i inne nagrody kuratora (przy absolutnie całym szacunku), najwazniejsze dla niego są i będą rozwój, sukcesy jego uczniów - szkoda, że tego ten awans nie.

Znaczący dorobek ucznia - to znaczący dorobek nauczyciela.

Joanna Berdzik22-06-2004 07:58:57   [#07]

gaba, kurcze- bez przesady

udowodnij znaczący dorobek ucznia- czasem jest nim po prostu nauczenie sie pisania w wieku 14 lat

co do reszty- czytam te paragrafy dopiero

Gaba22-06-2004 08:10:40   [#08]
- jasne, że tak, nawe moja P., która się nauczyła czytać w kl. III, by móc przeczytać gazetę - dla mnie jednak więcej niż nie jeden krzyż, poświdczający dorobek nauczyciela są jego sukcesy w pracy z uczniami, to jest znaczący dorobek.
TereKlo22-06-2004 09:19:52   [#09]

2)      stosowanie w pracy dydaktyczno – wychowawczej technologii komputerowej i informacyjnej,

A jak się do tego ma nauczyciel uczący przedmiotów informatycznych (tylko!)?? - czy automatycznie ma to zaliczone? Jak piszę poniżej w związku z językiem- jawne preferencje specjalności. Posługiwanie się sprzętem komputerowym powinno być standardem przygotowania nauczyciela a żeby wykorzystywać go na lekcji to zafundujmy szkołom więcej pracowni (oprogramowanych adekwatnie do wykorzystania na poszczególnych przedmiotach) i etat pracownika do konserwacji i naprawy tegoż sprzętu.

 

4 d)      aktywna i systematyczna współpraca ze strukturami samorządowymi lub innymi organizacjami działającymi na rzecz edukacji, pomocy społecznej lub postępowania w sprawach nieletnich,

Nie podoba mi się ten punkt - co on właściwie ma obejmować? Dlaczego ma dotyczyć awansu na stopień dyplomowany? Wydaje mi się, że stosownie do potrzeb wynikających ze specyfiki środowiska punkt ten dotyczy wszystkich nauczycieli, bez względu na stpopień awansu.

 

4 h)      uzyskanie umiejętności posługiwania się językiem obcym na poziomie zaawansowanym.

To chyba oczywiste nieporozumienie - czy naprawdę większość naszego społeczeństwa musi umieć biegle język obcy? Pewne specjalności w zawodzie nauczyciela (filolodzy) są tu jawnie preferowane.

Rycho22-06-2004 09:48:10   [#10]

h) uzyskanie umiejętności posługiwania się językiem obcym na poziomie zaawansowanym, a nauczyciele języków obcych dodatkowym, innym niż język specjalizacji podstawowej.

to jest dobry pomysł, popieram. A odpowiadając na pytanie czy naprawdę większość naszego społeczeństwa musi umieć biegle język obcy? Oczywiście, że nie musi. Tak samo jak nauczyciel nie musi ubiegać się o stopień dyplomowanego. No i czy nauczyciele, to większość naszego społeczeństwa? Z doświadczenia wiem, że umiejętność posługiwania się obcym językiem jest w szkole bardzo pożądana. Jeśli oczywiście szkoła nie chce zamknąć się tylko w swoim światku.

poszerzenie zakresu działań edukacyjnych, wychowawczych, opiekuńczych lub innych związanych z zadaniami szkoły, w wyniku uzyskania dodatkowych kompetencji zawodowych, - bardzo niebepieczne sformułowanie, przy całym szacunku do intencji

a dlaczego gaba uważasz to za niebezpieczne sformułowanie? Ja osobiście bardzo się cieszę, gdy nauczyciele nabywają dodatkowych kompetencji zawodowych. Zwłaszcza tych, które dają im dodatkowe kwalifikacje. Mnie łatwiej robić arkusz, im nie stracić ewentualnie pracy. Moim zdaniem ten punk należy zostawić tak jak jest.

wykonywanie samodzielnie lub we współpracy z zespołem innych zadań na rzecz edukacji, pomocy społecznej lub postępowania w sprawach nieletnich lub uzyskanie znaczących osiągnięć w pracy zawodowej - co to znaczy? pamiętam nasze namiętne dyskusje sprzed kilku lat

tu rzeczywiście należałoby jednoznacznie określic co to znaczy, bo potem każda komisja będzie uznawać po swojemu. Na razie nie mam pomysłu jak to zapisać. Ale pomyślę.

Marek Pleśniar22-06-2004 11:03:06   [#11]

o, rychu:-)

No to już nie muszę rozwijać ja nic:-) W pełni się podpisuję:

języki - za

dodatkowe kwalifikacje - za

Ponadto popieram honorowanie działalności, współpracy z instytucjami wspierającymi oświatę, (4d), choćby OSKKO

TereKlo22-06-2004 11:05:30   [#12]

Będę upierać się z tym językiem, bo

Po pierwsze: w praktyce nie mamy możliwości ciągłego porozumiewania się w języku obcym (chyba, że szkoły dwujęzyczne...) więc biegłość będzie nietrwała (a może zaproponować systematyczne egzaminy sprawdzające??)

Po drugie: na Boga! Jak jestem specjalistą w swojej i pokrewnej dziedzinie to dlaczego nie miałabym prawa starać się o dyplomowanego tylko dlatego, że jestem antytalentem jezykowym albo dlatego, że używam języka tylko specjalistycznego (jestem informatyko-matematykiem)?

Po trzecie: a może to jest kolejny sposób na wyciągnięcie niemałych pieniędzy z zasobnej kieszeni nauczyciela na kursy, studia itp językowe? Bo ambitnych nauczycieli jest niemało....

Kto umie robić wszystko to tak właściwie nie umie robić nic!!!!

Marek Pleśniar22-06-2004 11:08:21   [#13]

hmm

znajomość języków jako wada nauczyciela?

czyli jak już posiiądę ten język w stopniu pozadanym przeze mnie - zacznę podpadać pod "nie umie robić nic" ?

Gaba22-06-2004 11:15:44   [#14]

Rycho, post 10 - niedobre, bo nie ma jednoznacznej definicji kompetencji, ale  kwalifikacje - tak, jak najbardziej. Ja się obawiam sformułowania i ew. nieporozumień z "kompetencjami"!

 

kompetencje  to nie to samo co kwalifikacja -

 

język obcy - jeszcze raz podkreślam, jest standardem europejskim w nauczaniu nauczyciela, wypada bywać na konferencjach międzynarodowych, wyjeżdżać z dzieciakami, pisać wnioski, czytać literaturę zagraniczną - ot, takie to i może naiwne, ale postawa nauczyciela, który kozie spod ogona nie wypadł może imponować dzieciakom, dziś, to bywa różnie, bośmy inaczej kształceni.

TereKlo22-06-2004 11:34:41   [#15]

język obcy - (...) jest standardem europejskim w nauczaniu nauczyciela, wypada bywać na konferencjach międzynarodowych, wyjeżdżać z dzieciakami, pisać wnioski, czytać literaturę zagraniczną

Nie rozśmieszajcie mnie, bo wcale mi nie do śmiechu. Tak, zgadzam się: wypada bywać, wypada wyjeżdżać.... za jakie i za czyje pieniądze? Znam dosyć dobrze środowisko jednej ze szkół w Londynie - bywam, mam kontakty, znam język ale oni tam nie koniecznie posługują się innym językiem. Znajomość języka jest zaletą ale nie może być przymusem!!! Dodam, że każdy nauczyciel ma do dyspozycji laptopa, a w salach lekcyjnych są tablice interaktywne no i na początku roku szkolnego każdy uczeń dostaje wszystko co mu w szkole niezbędne i nie musi tego nosić do domu, bo ma w szkole bezpieczną szafkę....

A jak się mają standardy wyposażenia polskich szkół do standardów europejskich???????

Czuję, że przepaść między wsią a miastem rośnie, znów zamyka się drogę kształcenia młodzieży ze środowisk wiejskich i małych miasteczek.

Marku - znajomość języka nie wada, lecz zaleta nauczyciela, ale nie można tego wymuszać, bo czuję, że niedługo do podobnych kryteriów oceny pracy nauczyciela wejdą kryteria dotyczące wymiarów biustu, talii i bioder, koloru włosów (bo brunetki są bardziej impulsywne a blondynki bardziej inteligentne.....). Powiedz, czy gorzej nauczę dzieci matematyki nie znając języka obcego? Buntowaliście się przeciwko obowiązkowej matematyce na maturze - to jest ten sam problem co język obcy dla nauczyciela.

JarTul22-06-2004 11:56:20   [#16]

Co oznacza?

...uzyskanie umiejętności posługiwania się językiem obcym na poziomie zaawansowanym...
Zdawałem ładnych parę lat ;-) temu egzamin dojarzałości z języka angielskiego, lektoraty na studiach - posługiwałem się językiem w miarę dobrze zarówno pisząc, jak i czytając oraz w rozmowie. Dzisiaj czytam, ale pisanie i rozmowa z racji niewykorzystywania tych umiejęctności na codzień delikatnie mówiąc podupadły.

Zatem dla awansu na kolejne kursy. Już się cieszę.

Marek Pleśniar22-06-2004 12:07:49   [#17]

dlaczego "zmuszać"?

Nie trzeba spełnić WSZYSTKICH warunków z rozporządzenia by być dyplomowanym. No i nie ma musu by być nim w ogóle.

No dobrze. Tak czy owak jestem za uwzględnieniem znajomości języków obcych w awansie. Może i inni mają wiele racji gdy nie są za tym. Nie wiem czemu, widać nie potrafię pojąć. I tak niech pozostanie. Po co się przekonywać do tych racji skoro mamy dwa odmienne poglądy na to.

Po prostu nie pojmuję dlaczego taka obrona nieznajomości języków. Przecież to fatalne mówić "polski nauczyciel ma trudno to niech nie musi znać języków".

Nie przeszkadza to w naszych dyskusjach - no bo i na wiele innych spraw wielu z nas ma rózne poglądy:-)

Iwona122-06-2004 12:16:32   [#18]

doprecyzować

to ostatnie "...uzyskanie umiejętności posługiwania się językiem obcym na poziomie zaawansowanym..."

Zdałam kiedyś egzamin FC na ocenę C-nauczać angielskiego nie mogę, ale np we współpracy Comenius sobie radzę-to co mam czy nie?
A w ogóle to jak komuś przyjdzie do głowy spełnienie tej literki h) to w komisji obowiązkowo językowiec do sprawdzenia stopnia zaawansowania  (no i w jaki sposób?, bo chyba nie sam papier-jaki?)?  To trzeba by jeszcze ten fragment rozporządzenia dotyczący składu komisji zmienić

JarTul22-06-2004 12:22:35   [#19]

Sądzę, że jedank powinno zostać

doprecyzowane pojęcie zawansowany, aby później czyjś "widzimiś" nie decydował o tym w trakcie awansu.
Oprócz tego, jeżeli postanie ten zapis w tym brzmieniu:
h)      uzyskanie umiejętności posługiwania się językiem obcym na poziomie zaawansowanym
to nie wiem czy nie będzie można tego punktu zaskarżyć w związku z nierównym traktowaniem nauczycieli.

Ten zapis chyba rzeczywiście jest lepszy:

h) uzyskanie umiejętności posługiwania się językiem obcym na poziomie zaawansowanym, a nauczyciele języków obcych dodatkowym, innym niż język specjalizacji podstawowej.

TereKlo22-06-2004 12:25:32   [#20]

OK nie będę się wypowiadać więcej na temat znajomości języka. Mam pojęcie zdobywania wiedzy dla faktu jej posiadania i wykorzystania, a nie z powodu przymusu lub etykiety. Stąd moja gwałtowna reakcja. Jeślim kogoś uraziła - przepraszam.

Popieram Iwonę i przedmówców co do sprecyzowania sposobu potwierdzenia umiejętnoci.

I żeby ktoś se coś nie pomyślał - jestem "dyplomowana" od trzech lat i znam 2 języki obce (jeden biegle a drugi mniej biegle).

Gaba22-06-2004 12:26:51   [#21]

no, tośmy się pośmiali z "bywania", ale teraz do roboty - AWANS MA WYMUSZAĆ ZMIANY - i oto chodzi!

- równanie w dół - nie zgadzam się, równajmy do góry, chętnie się włączę, ale ku lepszym, mocniejszym

Marek Pleśniar22-06-2004 13:43:06   [#22]

nie wiem jak inni ale o nic się nie obrażam tereklo:-)

tylko bronię tego zapisu o języku.

natomiast fakt - ni cholery nie wiem co to "zaawansowany"

Jendakowoż można to zostawić urzędnikom MENIS - do zbadania:-)

Sylwia Ledwig22-06-2004 14:39:08   [#23]

"Po pierwsze: w praktyce nie mamy możliwości ciągłego porozumiewania się w języku obcym (chyba, że szkoły dwujęzyczne...) więc biegłość będzie nietrwała (a może zaproponować systematyczne egzaminy sprawdzające??)"

A dlaczego nie ? możesz przecież wejść na strony internetowe Anglii, Niemiec lub dowolnego innego kraju i podyskutować z ludźmi na różne tematy (w tym i naukowe). Możesz czytać literaturę obcojęzyczną (tematycznie związaną z twoim przedmiotem lub dydaktyką nauczania tegoż przedmiotu, jak i na tematy bardziej rozrywkowe). Możesz korespondować z kimś z zagranicy. Możesz postarać się o wyjazd na dalsze kształcenie lub kurs językowy na poziomie średnio- lub zaawansowanym (szanse dostania dofinansowania są wtedy o wiele większe), a na takim kursie możesz poznać ludzi z którymi będziesz miała kontakt przez wiele lat ... etc.

 

"Po drugie: na Boga! Jak jestem specjalistą w swojej i pokrewnej dziedzinie to dlaczego nie miałabym prawa starać się o dyplomowanego tylko dlatego, że jestem antytalentem jezykowym albo dlatego, że używam języka tylko specjalistycznego (jestem informatyko-matematykiem)?"

Bo Ty jako dyplomowany masz prezentować sobą "dyplomowany" poziom, co między innymi oznacza, że oprócz krajowych czytasz również obcojęzyczne czasopisma naukowe (a przez to dokształcasz się na bieżąco no i przekazujesz zaktualizowaną wiedzę swoim uczniom). Jak wiadomo z powodów finansowych systematyczny rozwój wielu dziedzin nauki odbywa się przeważnie za granicą, o czym możesz się dowiedzieć znając jeden ze "standardowych" języków jakimi komunikują środowiska naukowe (angielski, niemiecki, francuski).

Poza tym pisząc owe dwie publikacje możesz powoływać się na obcojęzyczne źródła prezentując w ten sposób to co w świecie już osiągnięto (czyli inaczej - trochę, bardziej populistycznie uzupełniając prezentujesz nowości, za które ktoś gdzieś na świecie wydał miliony, a Ty tego wszystkiego możesz się dowiedzieć prawie "za darmo", nie musząc czekać na to, by ktoś kiedyś w Polsce to przetłumaczył.

 

"Po trzecie: a może to jest kolejny sposób na wyciągnięcie niemałych pieniędzy z zasobnej kieszeni nauczyciela na kursy, studia itp językowe? Bo ambitnych nauczycieli jest niemało...."

No ale jak zrobisz dyplomowanego to dostaniesz ze "dwie, trzy steki" więcej, to się zwróci, a umiejętności pozostaną! a i może swoimi umiejętnościami "zarazisz" również Twych uczniów i w ten sposób przygotujesz ich na nowe realia, na "nową przyszłość" (?)

 

"Kto umie robić wszystko to tak właściwie nie umie robić nic!!!!"

Tereklo, a jak to zdanie ma się do Twojej dalszej wypowiedzi?

I żeby ktoś se coś nie pomyślał - jestem "dyplomowana" od trzech lat i znam 2 języki obce (jeden biegle a drugi mniej biegle).

 

No i może na koniec zacytuję Gabę:

AWANS MA WYMUSZAĆ ZMIANY - i oto chodzi!

- równanie w dół - nie zgadzam się, równajmy do góry, chętnie się włączę, ale ku lepszym, mocniejszym

 Pozdrowienia

Sylwia

Sylwia Ledwig22-06-2004 15:01:39   [#24]

... a poza tym sprawa języków obcych wyjaśni się w ciągu przyszłych 5-10 lat z całą pewnością w ramach standaryzacji szkolnictwa wyższego w "zjednoczonej" Europie. W Niemczech n.p. już podejmując studia na Uniwersytecie należy wykazać znajomość j. obcego na poziomie zaawansowanym, tzn. każdy kandydat pisze tzw. Klausur z języka obcego, w postaci tłumaczenia tekstu fachowego z danego języka obcego na j. niemiecki (można korzystać ze słownika). Zdanie owej "klausur" jest podstawą do rozpoczęcia uczęszczania na seminaria z wybranego kierunku.

Daltego może w przyszłości nie będzie trzeba w Polsce znajomości j. obcego egzekwować od kandydata na nauczyciela dyplomowanego. Ale kiedyś z takimi "innowacjami" trzeba zacząć i może to jest ten początek, naturalnie trudny dla nauczycieli, którzy w innych warunkach studiowali i swoje studia kończyli.

TereKlo22-06-2004 15:34:44   [#25]
Miałam nie dyskutować już na temat języków, więc tylko do Sylwii - przeczytaj jeszcze raz co napisałaś (raz nie wystarczy) i odpowiedz sobie na pytanie: jak to się ma do realiów i gdzie nam umykają zadania nauczycieli języków obcych? A mój awans - widać można wiele, bez motywacji kilkomasetkami....
A do Gaby: wymuszać zmiany - TAK, ale zadbajmy o zmiany w obrębie własnej dziedziny, a nie róbmy grochu z kapustą.
Gaba22-06-2004 16:56:03   [#26]

Nie widzę związku

- grochu z kapustą... a zmiany się wymusza - to jest jeden ze sposobów stymulacji, rzadko zachodzą same z siebie, sa rózne metody wymuszania zmina np. prawna.

 

Jest jeszcze opór przed zmianą - po prostu mozna nie robić zadania z jezykiem, tak jak uważam, ze za dużo jest dyplomowanych, ale to juz osbna pra kaloszy!.

 

;-)

Sylwia Ledwig22-06-2004 17:03:25   [#27]

Tereklo, ja pytałam jak Twoje, jak widać rozszerzone kwalifikacje, mają się do - cytuję Twoją wypowiedź odnośnie poszerzenia repertuaru fachowca o języki obce: "Kto umie robić wszystko to tak właściwie nie umie robić nic!!!!". Ty przecież jesteś specjalistką od matematyki, informatyki i zasz 2 języki obce, w tym jeden biegle. ?!?  Jaki to "groch z kapustą"? Nie jesteś z tego dumna? gdzie Twój entuzjazm w zachęcaniu innych do Tego?

Może i Ty jeszcze raz (albo i nie raz) przeczytaj moje wypowiedzi, a może zauważysz, że o "kilku setkach" jako motywacji do nauki języka obcego nigdzie nie wspominałam! Pisałaś wcześniej, że kursy językowe kosztują, to logiczne -wiedza kosztuje, ale posiadanie wiedzy, czy jej poszerzanie też jest wynagradzane, więc jeżeli wspomniałaś o owych wydatkach, to ja wspomniałam o wynagradzaniu poniesionych wydatków. Te "setki" odnoszą się więc do wydatków, nie do motywacji, dlaczego zdobywamy wiedzę (jak poniektórzy przynajmniej ...).

Nie wiem co masz na myśli mówiąc o realiach? chętnie się nad problemem zastanowię, jak mi nakreślone terytorium nieco zawęzisz.

Sylwia Ledwig22-06-2004 17:49:19   [#28]

"... a zmiany się wymusza - to jest jeden ze sposobów stymulacji, rzadko zachodzą same z siebie, sa różne metody wymuszania zminan np. prawna."

Myślę podobnie. A prawne "wymuszanie" (regulowanie, wdrażanie zmian), rozpoczyna pewien proces zmiany myślenia w pewnych grupach społeczeństwa, tak, że np. coś co musiało bać wymuszone (jak w tym przypadku znajomość j. obcego), staje się w przyszłości czymś naturalnym, czego nie trzeba więcej wymuszać, zaczyna bowiem należeć do repertuaru, do "warsztatu" pracy danej grupy. A szczególnie jak wspomniane grupy poznają dobrodziejstwo płynących zmian.

Przecież znajomość j. obcych należy do standardów elit intelektualnyh w Europie, na świecie, dlaczego i ma nie mamy się tym szczycić. Uważam punkt o językach w projekcie rozp. o awansie na dyplomowanego za rozsądny, szczególnie dla tych generacji, które są w drodze do stania się studentem, nauczycielem stażystą,  ... itd. nie wiem jak to się ma do obecnych mianowanych, szczególnie tych żyjących gdzieś na wsiach, mających rodziny, albo do tych już nieco starszych ... tzn. tych, którzy czasowo nie mogą sobie na taki wysiłek pozwolić ... Ale wprowadzić warto, i obserwować jak się sytuacja rozwija. Jak wspomniał Marek nie wszystkie punkty muszą być spełnione, więc może dla tej ostatnio wspomnianej grupy nie będzie to warunkiem, dla przyszłych "pokoleń" można by to jeszcze przemyśleć i zmienić.

Dorsto22-06-2004 18:12:56   [#29]

itd. nie wiem jak to się ma do obecnych mianowanych, szczególnie tych żyjących gdzieś na wsiach, mających rodziny, albo do tych już nieco starszych ... tzn. tych, którzy czasowo nie mogą sobie na taki wysiłek pozwolić ...

Dwie "gołe" nauczycielskie pensje, dwa studia podyplomowe (bez refundacji), dwoje dzieci, dwie spłaty rat za zakup kawalerki. Wybacz, ale w najbliższych dwudziestu latach nie planujemy więcej takich wydatków. I takich młodych-starych małżeństw nauczycielskich jak my jest cała masa. Wydaje mi się, że niewielu z decydentów wie, jak się żyje rodzinom z dwóch nauczycielskich pensji (ba, czasem z jednej). Każde więc mówienie o następnych wydatkach związanych z wymaganiami stawianymi nauczycielom jest dla nas bardzo przykre. 

Oczywiście, że nie musimy robić dyplomowanego. ;-)

Sylwia Ledwig22-06-2004 18:33:13   [#30]

No dlatego spróbowałam ostrożnie spytać, jak to jest ze wspomnianą grupą ... Ale dyplomowanego i tak możecie zrobić, jak macie jeszcze na to siłę i ochotę, bo przecież "Nie trzeba spełnić WSZYSTKICH warunków z rozporządzenia by być dyplomowanym." Marek (post 17).

Ale dla tych co po Was, niech się trochę przyłożą na studiach, gdzie jeszcze się ma możliwości, tyle może się ukształtować i gdzie jeszcze człowiek tyle ma "okienek". No myślę, że to było by do zrealizowania, tylko to w porę prawnie określić ("wymusić"), to już wtedy się będzie wiedziało, co kogo czeka.

Dorsto22-06-2004 18:38:56   [#31]

Więc może lepiej by było "wsadzić" znajomość języka na poziomie zaawansowanym jako standard na studiach, a nie do awansu. ;-)

Sylwia Ledwig22-06-2004 18:50:01   [#32]
O tym pisałam w poście 24, myślę, że to doskonały pomysł. Jak już się raz było zaawansowanym, to zaplecze się ma jak należy. Tylko systematycznie podczytywać, żeby tych "gruch w popiele nie zasypiać " i nie problem, żeby kiedyś po latach (na dyplomowanego)jakiś aktualny tekst fachowy przetłumaczyć i poczuć na nowo swoje zaawansowanie.
Maryna22-06-2004 19:01:43   [#33]
A ja uwazam, że to bardzo dobry pomysł (ten wymóg o zanajomości j.obcych). Z pewnością spowoduje to, że więcej nauczycieli zdecyduje się na doskonalenie języka obcego (dodatkowa motywacja). Sprzyda się im to nie tylko w pracy zawodowej np. kontakt z innymi szkołami, wymiany, korespondencja, programy i projekty miedzynarodowe, korzystanie z funduszy unijnych, wycieczki itp. itd., ale również jest to bardzo przydatne prywatnie, w szczegolności teraz przy otwartych granicach. Nawet na ulicy w moim miescie, w TV, na str. internetowej potrzebna jest mi znajomość języka.  Jestem juz nauczycielem dyplomowanym, nie jestem już najmłodsza (20 lat, ale pracy zawodowej) i nie znając projektu rozp. i tak postanowiłam na własny użytek podjąć naukę j.obcego. Na wyjazdach czuję się jak niepełnosprawna, mało tego nieznajomośc języka obcego ogranicza mnie, rezygnuję z wielu rzeczy. Żyjemy w takich czasach, że tego problemu nie przeskoczymy. ...Gdybym była młodsza i gdyby do głowy wchodziło tak jak za dawnych lat... Uczcie sie jezyków obcych przede wszystkim dla siebie, potem dla awansu zawodowego, zwłaszcza Wy młodzi pedagodzy, bo to do Was świat należy !!! Koszty??? Z pewnością niemałe, jak wszystko, ale przy dobrym pomyśle organizacyjnym mozna je znacznie obniżyć. Pozdrawiam .
jeannette22-06-2004 19:15:21   [#34]
Niedługo się okaże , że awans jest dla tych, co mają kasę, to tak zwane równouprawnienie. Za studia płać, za certyfikaty płać, za kursy płać, za publikacje teraz dopiero się będzie nieźle płaciło, żeby opublikowali w odpowiednich pismach naukowych... Jasne, że niech robi kto chce tego dyplomowanego, nie ma przymusu. Tylko może ktoś się w końcu zastanowi, dlaczego napędza się innym kasę? Ile ludzi po drodze zarabia na tym awansie oprócz samego awansującego się? Nie mam nic przeciwko nauce języków i dokształtów. No cóż, młode nauczycielki, szukajcie bogatych mężów, bo bez tego zapomnicie o awansie...
Gaba22-06-2004 19:29:14   [#35]

do mojego postu nr 2 - nie tylko powinno się publikować w prasie metodycznej, są też publikacje samodzielne, w postaci książek, zeszytów...

 

- być może lepiej byłoby tak -

opublikowanie  czasopiśmach naukowych lub o charakterze oświatowym o zasięgu ogólnokrajowym lub regionalnym co najmniej dwóch pozycji związanych z wykonywaną pracą w szkolnictwie, w tym pracą naukową, dotyczących przykładów dobrej praktyki nauczycielskiej, dyrektorskiej, badawczej (w przypadku nauczycieli szkół artystycznych za spełnienie tego zadania uznaje się także prowadzenie aktywnej działalności artystycznej  - koncertowanie, nagrywanie, wystawy, itp.).

Gaba22-06-2004 19:31:48   [#36]

do postu 34

- wszedł nowy przedmiot obowiązkowy na studiach nauczycielskich - prawo oświatowe, prawo związane z awansem, bhp - będę mówić moim studentom, że warto uczyć się języków obcych, bo szybciej i pewniej awansują, - tak jak przez 10 lat, zanim jeszcze powstał awans - mówiłam o warsztacie plonisty, w którym niezbędny jest komputer...

jeannette22-06-2004 19:40:13   [#37]
 gaba, jasne, wszystko się zgadza, tylko zobaczymy ilu tych młodych , zdolnych, wykształconych językowo , komputerowo itd przyjdzie za te nędzne grosze z takimi umiejętnościami do szkoły. Bo ja wykształcona językowo i komputerowo wiekowo ;) nie mam już zbytnio perspektyw. Ale oni na pewno będą mieli lepsze perspektywy...
Majka22-06-2004 19:48:57   [#38]

Jeśli dobrze pamiętam, to była opublikowana wizja absolwenta kierunku nauczycielskiego za kilka lat. I tam były języki obce, i komputerowe prawo jazdy, i dwa kierunki ....

Ten projekt jest robiony dla nowych :)  A starsi mogą inne punkty :)

Ja bym się zgodziła z Gabą - prócz jednego :) (zacytuję)

wykonywanie samodzielnie lub we współpracy z zespołem innych zadań na rzecz edukacji - co to znaczy, dziś jak się okazuje bywają to bardzo dziwne i skormne rzeczy, "za moich czasów" - była to praca nad podstawą programową, praca nad programem studiów, prowadzenie zajęć w szkole wyższej (nie ze studentami dwoma na krzyż)...

Bo nie wszędzie są uczelnie wyższe, z którymi nauczyciel może współpracować :(

Gaba22-06-2004 20:06:46   [#39]
ale się nie zgadzaj, rzecz nie polega na zgadzaniu, a na dyskusji - tych szkół wyższych jest nie za dużo, to był jedynie skrajny przykład - przede wszytskim jest samorząd lokalny, on powinin być priorytetem, a jest potraktowany po macoszemu - nawet nagrody burmistrza traktowane są nie jako potwierdzenie szczególnego dorobku, przecież tam gdzieś na miejscu widac najlepiej, jakich się ma nauczycieli...
Sylwia Ledwig22-06-2004 20:16:48   [#40]

"Tylko może ktoś się w końcu zastanowi, dlaczego napędza się innym kasę? Ile ludzi po drodze zarabia na tym awansie oprócz samego awansującego się?"

... bo to napędza koniunkturę. Ty zapłacisz językowcowi za kurs, a on sobie kupi dodatkowe dwie książki w księgarni Twojej sąsiadki, albo wyda publikację na temat naukowy w wydawnictwie pana X i pójdzie do restauracji należącej do Twojego kuzyna. Albo pojedzie na wycieczkę zagraniczną, którą pilotować będzie Twoja córka. Nauczyciel nauczy się języka, też coś mądrego opublikuje, a z dodatku jaki dostanie na dyplomowanego opłaci kursy językowe, albo korepetycje z j.angielskiego dla swojego dziecka, które kiedyś otworzy kancelarię prawną, albo doskonałą piekarnię ...

Sylwia Ledwig22-06-2004 20:24:22   [#41]

 Punkt 2. 3).     umiejętność dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi nauczycielami,

     też uważam za ważny. Dla wielu może być nielada wyzwaniem i trudną sprawą, ale myślę, że wartą zachodu.

jeannette22-06-2004 20:26:30   [#42]

a z dodatku jaki dostanie na dyplomowanego opłaci kursy językowe, albo korepetycje z j.angielskiego dla swojego dziecka

no, opłaca się ten awans ;) jak już będzie znać te języki , to jeszcze zaoszczędzi i sam dziecko nauczy i certyfikat wystawi;)

a jeszcze biorąc pod uwagę "równe szanse" nauczyciela szkoły wiejskiej i szkoły wielkiej aglomeracji...zaoszczędzi na biletach...

grażka22-06-2004 20:32:39   [#43]

Wiecie, a ja mam akurat do tego punktu wątpliwości. Bo gdzie jest granica tego dzielenia? Pisałam już kiedyś o mechanizmach typu - pójdzie pani na kurs i przeszkoli nam potem radę pedagogiczną - taki spec po warsztacie 20 godzinnym - i nauczyciel ochoczo sobie potem takie dzielenie w awans wpisuje - a WDN w takiej postaci mocno się trzyma.

Albo funkcjonowanie zespołów metodycznych - liderzy ochoczo się dzielą, a uczestnicy - często zapisani do zespołu, do którego najbliżej - traktują je jak darmowe kursy, dając zero własnego wkładu, w oczekiwaniach wpisując "chcę jak najwięcej poznać nowych metod, scenariuszy, pomysłów". Na koniec każdy dostaje kwit, wszystkie strony zadowolone.

Dorsto22-06-2004 20:44:36   [#44]
Grażka, w ten sposób można wszystko obalić. Byłam na xx kursów i szkoleń, studiach podyplomowych , warsztatach i Bóg wie gdzie jeszcze (za wszystko płacąc z własnej , czasem szkolnej kieszeni). Poza jednym - nie wyniosłam z nich nic prócz papiera. Ale któraż komisja uwierzyłaby mi na słowo, że Umiem posługiwać się komputerem itd. - bez zaświadczenia? Do awansu liczy się papier, a nie to, czy faktycznie na kursie skorzystałaś . Mnie osobiście więcej daje podpatrzenie prowadzenia lekcji przez "starego" (wybaczcie, autorytety ;-) moje) , doświadczonego nauczyciela i dyskusja z nim (zwłaszcza dotycząca pracy z tzw. trudną młodzieżą) niż 20=godzinne warsztaty. Ale "staremu" nie płacę, a i kwitka mi nie wystawi ;-) - więc trzeba na szkolenia uderzać.
Sylwia Ledwig22-06-2004 20:58:00   [#45]

A ja myślałam, że to dzielenie się swoją wiedzą odbywało by się na zasadzie spotkań nauczycieli danego przedmiotu, na których dzieliliby się swoimi doświadczeniami pedagogicznymi na określony wcześniej temat, prezentowaliby zagadnienia i nowości metodyczno-dydaktyczne wyczytane w literaturze fachowej przedmiotu (krajowej i zagranicznej), w czasopismach przedmiotowych, informacji czy publikacji udostępnionych w internecie (można by było również polecać wartościowe strony internetowe, itd.). Na podstawie aktualnych osiągnięć w zakresie metodyki i dydaktyki można byłoby się pokusić o wspólne (np. w 2 osobowych grupach) pisanie konspektu lekcji na określony temat, z czasem może i cyklu lekcji ...).

Częstotliwość takich spotkań naturalnie była by przez zainteresowane strony do określenia (np. raz w miesiącu 2-3 godziny, albo co dwa miesiące 1 sobota 5 godzin: 9-12 : sprawozdanie z przeczytanych artykułów, omówienie przemyśleń na określony wcześniej temat, etc.,  (12-13 wspólny "piknik" plus kawusia), 14-16 : część praktyczna, pisanie konspektów z uwzględnieniem nowości dydaktycznych, "burza umysłów na temat: współpraca uczniów i nauczyciela podczas lekcji, aktywne przygotowanie ucznia do lekcji: tj. co mogło by ucznia dodatkowo przygotować do przyszłego tematu, co mógłby interesującego przygotować i sam zaprezentować jako wprowadzenie do tematu itp.). Myślę, że jakby coś takiego dobrze zorganizować, wielu nauczycielom spodobałyby się taki spotkania. Co wy na to? zbyt dużo pofantazjowałam? czy mogłoby to czymś wskazanym zaowocować?

Sylwia Ledwig22-06-2004 21:07:20   [#46]

"Ale "staremu" nie płacę, a i kwitka mi nie wystawi ;-) - więc trzeba na szkolenia uderzać."

... a papierek ? no jakby dyrektor szkoły potwierdził istnienie "grupy dydaktycznej historyków" albo germanistów, albo jakiś innych fachowców. A wy przygotowalibyście program, albo po roku na podstawie spisywanych protokołów opisalibyście, co sie na waszych spotkaniach działo i jakie tematy, problemy i zagadnienia zostały omawiane i opracowywane, to było by to więcej warte niż te oficjalne papiery z ukończonych drogich kursów, bo było by to waszą inicjatywą!

grażka22-06-2004 21:27:48   [#47]

Byłam rok liderką takiego zespołu - pod auspicjami doradcy metodycznego. Funkcjonowało ich kilkanaście - zespołów - przy każdym doradcy. Armia ludzi objęta beznakładowym podnoszeniem jakości w edukacji. Inwestycja w funkcjonowanie systemu ze strony instytucji doradczej sprowadziła się do dwóch kwitów na lidera (powierzenie + podziękowanie) i kawę/herbatę na uroczystościach wręczania onych kwitów.
Co miesiąc spotkania grupy liderów, funkcjonujące jako "grupa wsparcia" psychicznego ;)

Nauczycielek w zespole ponad 20, wśród nich kilka perełek, reszta "zainspirowana" do udziału w zespole przez dyrektorów placówek. I tak miałam szczęście - nie trafiły mi się otwarcie roszczeniowe jednostki, choć oczekiwania grupy "rozpoznane" ankietą (jak więc widzisz, z wszelkimi szykanami) opisałam w poście 43. 

Ale to, o czym piszesz, może funkcjonować. Przed awansem miałam okazję niemal trzy lata uczestniczyć w spotkaniach sekcji tematycznej KLANZY. Trzy razy w roku na weekand zjeżdżała się z całej Polski grupka entuzjastów. Działanie tak jak opisałaś - dziś już sekcji nie ma, pozostały przyjaźnie i rzadsze kontakty osobiste i mailowe. I cała masa pozytywnych doświadczeń od specjalistów-praktyków. Ale tego nikt nie robił dla awnasu - choć potem było jak znalazł ;)

jeannette22-06-2004 21:29:28   [#48]
Sylwio, chyba nie pofantazjowałaś, takie grupy istnieją i naprawdę dużo się w nich dzieje. I myślę, że akurat dzielenie się wiedzą wynikające z rozporządzenia na rzecz awansu nauczyło nauczycieli podejmowania takich działań bardzo dobrze. Tylko nie wiem, czy tak wysoce cenią to sobie eksperci...
Dorsto22-06-2004 21:31:48   [#49]

Nasze spotkania nie są oficjalne, a na oficjalne, protokołowane itd. by się z pewnością nie zgodzili, a i mnie głupio o to prosić. Po prostu - jak mam problem, idę i proszę o radę, podobnie - gdy mam czas - "podglądam" lekcję (za zgodą n-la, oczywiście). Mam to szczęście,że pracuję z wspaniałymi pedagogami. Awans i wszystko, co zbieram, robię dla większych pieniędzy (mam nadzieję, ze będą :-), to , czego się naprawdę uczę - robię dla swoich przyszłych uczniów i dla siebie.

Dorsto22-06-2004 21:44:33   [#50]

Jeszcze o publikacjach.

Nie wiem,czy zauważyliście potop książek, zeszytów, broszur itd. (że o publikacjach w internecie nie wspomnę) - trudno się przebić przez te wydawnictwa. Brak weryfikacji tekstów spowodował , że praktycznie każdy tekst mógł być uznany za "publikację". O wartości wielu z nich nie wypada mi tu mówić ... Kto miał trochę pieniędzy do zainwestowania, znajdował najtańsze wydawnictwo, płacił i liczył że sprzeda kilkadziesiąt egzemplarzy, by się koszta zwróciły :-). Dla mnie osobiście ten punkt zupełnie nie ma sensu - "publikować każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej... ;-)"

Pomijam tu oczywiścię kwestie opisu prowadzonych badań naukowych itd.

Zgadzam się z Gabą :o6 - osiągnięcia ucznia (dla jednych finalista wojewódzki, dla innych uczeń z Adhd, który umie skupić uwagę przez pół godziny ) - to powinno być docenione. A potwierdzać powinien dyrektor, który najlepiej zna sytuację w szkole.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]