Forum OSKKO - wątek

TEMAT: TVN 19.45 to pestka! Ledwie kosz na głowie? Co za szczęście!
strony: [ 1 ][ 2 ]
RomanG01-12-2003 09:48:22   [#01]
Gimnazjaliści próbowali otruć nauczycielkę
 
 Małgorzata Skowrońska, Olga Szpunar, Kraków 30-11-2003, ostatnia aktualizacja 30-11-2003 17:40

Środek do czyszczenia rur Kret i leki psychotropowe dosypała matematyczce do kawy czwórka uczniów z Gimnazjum nr 24 w Krakowie. Kawy spróbowała dyrektorka szkoły

1-->Janina Z., matematyczka pracująca 20 lat w szkole, jak co dzień podczas przerwy zaparzyła sobie kawę w pracowni matematycznej. Kiedy dosypała do niej cukru, zobaczyła dziwną pianę. Podejrzewała uczniowski kawał i zaniosła napój do dyrektor gimnazjum. Ta zanurzyła palec w podejrzanej kawie i spróbowała. Kawa smakowała dziwnie i zdecydowały się ją wylać. Ale po kilku godzinach dyrektorce spuchł język i dziąsła, a wargi zaczęły piec. Lekarz stwierdził poparzenie kwasem. Kilka dni później sparaliżowało jej pół twarzy.

Do wypadku doszło 4 listopada. Sprawą od razu zajęła się policja, a dyrekcja ogłosiła, że jeśli winni się nie znajdą, zastosuje wobec uczniów odpowiedzialność zbiorową. Wtedy zgłosili się sprawcy - dwie dziewczyny i dwóch chłopców z drugiej klasy - Natalia, Joanna, Tomasz i Krzysztof. Jak wynika z naszych informacji, od dawna planowali otrucie nauczycielki. Rozważali, w jakich proporcjach do cukru dosypać Kreta i środków psychotropowych. Kiedy jeden z chłopców zauważył, że "matematyczka może się przekręcić", reszta ponoć odpowiedziała: "I dobrze". W swój plan wtajemniczyli kilku kolegów, ale powiedzieli im, że do kawy dosypują tylko kredę.

Co kierowało gimnazjalistami? Podczas przesłuchania mieli twierdzić, że "zrobili to dla kawału". Wicedyrektorce szkoły Urszuli Grudzień trudno zrozumieć ich motywację: - Nie mieli kłopotów z nauką, byli z tak zwanych dobrych rodzin. Na pewno nie chodziło o zemstę, bo nauczycielka była surowa, ale sprawiedliwa.

Jednak gimnazjaliści, z którymi rozmawialiśmy poza szkołą, mówią, że matematyczka była bardzo nielubiana. - Dziewczyna z tej grupy przeniosła się do innej klasy, bo nie dawała już rady. Matematyczka ją gnoiła.

Z nauczycielką nie udało nam się porozmawiać, jest na zwolnieniu.

Rada pedagogiczna zadecydowała, że czwórka sprawców zostanie usunięta ze szkoły. Według policji uczniom grozi też poprawczak.

Małopolska kurator Elżbieta Lęcznarowicz o wypadku w gimnazjum dowiedziała się dopiero w piątek od dziennikarzy "Gazety". Była wstrząśnięta:- Tego nie da się potraktować inaczej jak w kategoriach usiłowania zabójstwa.



Dla Gazety

Krystyna Rostocka, psycholog, pedagog szkolny:

Ta historia jest wstrząsająca. Bez względu na to, co stanie się z czwórką winowajców, trzeba zająć się całą szkołą. Większość uczniów na pewno przeżywa ten "wypadek", ale pewnie są wśród nich i tacy, którzy traktują to jako niezły kabaret. Wszystkim należy dokładnie wyjaśnić, co się stało i co mogło się stać. Także rodziców należy poinformować o próbie otrucia nauczycielki. Najgorsze, co w tej sytuacji może się stać, to ukrywanie całej sprawy i bazowanie na plotkach.
...........................................................
 
My tu gadu-gadu o wstrętnym zawieszaniu w prawach ucznia, o rzekomym naruszaniu prawa do nauki "udręczonym" łobuziaczkom, a młodzież patrzy i się uczy.
Dorośli zapewniają bezkarność? Świetnie! Idźmy krok dalej!
 
Moja babcia była nieuczoną wiejską babą. Miała 9 dzieci, kochała wszystkie.
Ale jak słyszała o jakimś rozpuszczonym dzieciuchu, mawiała:
- Dać chleba z mąki i wygonić z dupy bąki!
 
Niech wszyscy rzecznicy praw ucznia przełożą sobie to na swój inteligencki język, niech przepuszczą przez filtr pedagogiki, ale niech całkiem nie negują, do licha, tej prostej ludowej prawdy!
beera01-12-2003 09:51:28   [#02]

no...

pisałam o tym na wątku "jestem w szoku" i Gaba na jakims :-))

I ja tego nie rozpatruję jako kawału.

Dla mnie sprawa jest jasna. 16 latek wie, co może się stać gdy...

Bezkarnośc rodzi jeszcze większą bezkarność

beera01-12-2003 09:55:04   [#03]

i jeszcze..

To o bezkarności nie dotyczy tylko dzieci.

Przepraszam, ze obrazoburczo, ale dotyczy także nauczycieli.

Gdy czyta się o eksperymentach Aronsona, to pewne mechanizmy staja się, choć przerażające, zrozumiale bardziej.
Nie chcę nikogo usprawiedliwiać- NAPRAWDĘ!!!!

Uważam, ze stała się okropna rzecz, ktora powinna znaleźć konsekwencje w sądzie.

ale, warto i o drugiej stronie medalu przy okazji porozmawiać...PRZY OKAZJI- nie zamiast:-)

RomanG01-12-2003 10:21:14   [#04]

Jeden z komentarzy na forum GW:

A dlaczego parzyła kawę w pracowni. Czy to zgodne z BHP ??

Maryśka201-12-2003 10:23:03   [#05]

Tak, moglibyśmy huknąć i z góry potępić czyn uczniów, ale masz rację Asiu, każdy medal ma dwie strony. Musiało nastąpić coś, co do tegoż czynu doprowadziło.

Tzn potępić musimy to, co się stało. Tylko dlaczego to miało miejsce? Tu chyba jest duży problem: "Jednak gimnazjaliści, z którymi rozmawialiśmy poza szkołą, mówią, że matematyczka była bardzo nielubiana. - Dziewczyna z tej grupy przeniosła się do innej klasy, bo nie dawała już rady. Matematyczka ją gnoiła."

Dzieci czasami dramatyzują sytuację, nie lubią zbyt wymagających nauczycieli, ale w tym wypadku chyba nie ma mowy o dramatyzowaniu, doszło przecież do czynu karalnego, więc...

beera01-12-2003 10:40:04   [#06]

kurcze..

żeby bylo jasne- ja potępiam ten czyn. Myslę, że i Ty, Marysiu.

Uważam, ze rzecz nadaje się  po prostu do sądu. Jest to dla mnie usiłowanie zabójstwa- jak najbardziej.

Może źle się wyraziłam, warto porozmawiać o tle nie po to, by usprawiedliwić te dzieci, lecz po to by poznać zasady dzialania ludzi:-)

Nic nie usprawiedliwia takiego czynu.

Ale choć zabijamy psa, ktory pogryzł właściciela, zastanawiamy sie, jak ten pies był wychowywany, jak tresowany, jak traktowany.

Przepraszam, ze tu porównuj drastycznie tak, przejaskrawiam na poczet dyskusji, myślę, że kto zechce, zrozumie moje intencje...

RomanG01-12-2003 10:47:19   [#07]
•  ZDANIE UCZENNICY Z GIMN. 24 IP: *.internetdsl.tpnet.pl
   Gość: SS   30.11.2003 20:20 odpowiedz na list  odpowiedz cytując

Aha i jeszcze jedno. Co do nauczycielki - uważam że ona jest
świetna. Bardzo ją lubie. Może faktycznie przegina czasami z
tymi hamskimi tekstami, ale ogólem jest spoko.
Maryśka201-12-2003 11:18:31   [#08]

Może wobec niektórych uczniów "przegięła" jednak z tymi tekstami?

I zaznaczam , że ja także nie zamierzam tego usprawiedliwiać, ale gdzieś jest przyczyna. Czyn jest jak najbardziej potworny i winowajcy muszą ponieść karę do niego adekwatną.

Gdzieś jednak tym uczniom system wartości się zatracił. To oczywiście nie tylko szkoła,  to dom, w którym rodzice pełnią funkcję najczęściej "zarabiaczy", dostawców towarów....., telewizja z bajeczkami, w których leje się strumieniami krew, to gry komputerowe, o treściach których mówić już nawet nie ma sensu, ....  Oj długa by to była lista....

Gdzieś po drodze te dzieciaki się gubią, nie mają drogowskazu i dochodzi do tragedii.

Rycho01-12-2003 12:16:06   [#09]

podobnie jak wy

żeby bylo jasne- ja potępiam ten czyn

ale... (podkreślenia moje)

dyrekcja ogłosiła, że jeśli winni się nie znajdą, zastosuje wobec uczniów odpowiedzialność zbiorową.

Na spotkanie z dziennikarzami wicedyrektor poprosiła do gabinetu tylko kilku uczniów z samorządu, by potwierdzili jej opinię o nauczycielce matematyki. Poza szkołą gimnazjaliści mówią jednak co innego. Ich zdaniem nauczycielka była zdecydowanie nielubiana.

Z klas poznikały jednak czajniki elektryczne, z których korzystali nauczyciele, pochowano kawę i herbatę. Uczniów z innych klas poinformowano oficjalnie o wszystkim dopiero wtedy, gdy nauczyciele kazali im podpisać oświadczenia, że potępiają czyn kolegów.

Rada pedagogiczna zadecydowała, że czwórka sprawców zostanie usunięta ze szkoły.

Małopolska kurator Elżbieta Lęcznarowicz o wypadku w gimnazjum dowiedziała się dopiero wczoraj od "Gazety". (Do wypadku doszło 4 listopada.)

czy to nie daje nic do myślenia?

czy tak traktowani uczniowie i takie stosunki w szkole nie mogą wyzwolić zachowań o których tu mowa?

Małgoś01-12-2003 12:19:24   [#10]

złe dzieci

- one nie wiedzą co złe, co dobre - to pół biedy, bo tego możemy ich nauczyć
ale problem jest w tym, że one NIE CZUJĄ i nie starają się poczuć, co przezywa ktos inny - to mnie najbardziej przeraża, bo pamiętam z zajeć psychiatrii, jak młody przstępca (b. brutalny) mówił do lekarza "co z tego, że ja wiem, że kopać cżłowieka jest źle, ale ja tego ŹLE nie czuję"

przed byciem okrutnym wobec innych hamują nas nie strach przed karą (bo przeciez psychopata wie, co go czeka za bestialstwo), ale tzw. uczucia wyższe: wstyd, szacunek, empatia, poczucie odpowiedzialności itd.

Dlatego nie zgadzam się z głosami nawołującymi do zaostrzenia systemów kar, oddania większych uprawnień w ręce nauczycieli itd - to działania nieskuteczne, a  na dłuższą metę wręcz szkodliwe (niebezpieczne)

wierzę w programy wychoawcze, które UWRAŻLIWIAJĄ dzieci, młodziez na ból, krzywdę, piękno, - ...drugiego człowieka

myślę, że to najlesza droga do ratowania się przed okrucieństwem i bezmyślnością naszych dzieci (teraz i w przyszłości)
Małgoś01-12-2003 12:21:32   [#11]
Romanie, jesli to co podkreśliłeś uważasz za skandaliczną nieporadność pedagogiczna - to ja sie zgadzam ;-)
Marek Pleśniar01-12-2003 12:22:22   [#12]

miałem podobne odczucia rychu co do błędów szkoły - były znamiona małego profesjonalizmu szkoły  - czytając tekst ale nie czepiałem się. Jestem zmęczony trochę ostatnimi sporami na podobne tematy.

(nic tu nie mówię chwilowo o czynie uczniów - po namysle i rozmowach dopiero i ja dostrzegam iż czyn był bardzo niebezpieczny i karalny; zlekceważyłem go początkowo)

Małgoś01-12-2003 12:23:30   [#13]

oj! to niżej było do Rycha, a nie do Romana

;-)
Marek Pleśniar01-12-2003 12:26:07   [#14]

podobnie jak fred w innym wątku dziś - gdy znów czytam o programach wychowawczych i kolejnych naprawczych to tez bym o ten kant....

Znów szkoła ma leczyć chorobę której nie spowodowała i której nie uleczy....

Powiedzcie ale szczerze - wierzycie że wychowamy?

Małgoś01-12-2003 12:31:29   [#15]
wierzę!!!
ale to praca organiczna i u podstaw
Maryśka201-12-2003 12:36:00   [#16]
Sami na pewno nie wychowamy. to zbyt długi proces i zbyt złożony. Pamiętać musimy, że rodzice decydują o wychowaniu dziecka, a szkoła ma im tylko w tym pomóc. Natomiast to całe zwalanie całej winy na szkołę jest zupełnie poronione, ale niestety bardzo popularne.
hania01-12-2003 12:36:42   [#17]

 

Małgoś - napisałaś: przed byciem okrutnym wobec innych hamują nas nie strach przed karą (bo przeciez psychopata wie, co go czeka za bestialstwo), ale tzw. uczucia wyższe: wstyd, szacunek, empatia, poczucie odpowiedzialności itd.

a w końcówce artykułu czytam:

Kilku gimnazjalistom w obecności wicedyrektor zadaliśmy pytanie: - Wiecie, czym grozi dosypanie Kreta do kawy? Odpowiedzieli: - Wydaleniem ze szkoły.

świadomość kary to uczniowie tej szkoły mają, ale jak słusznie zauważyłaś - ona nie wystarcza....

Strasznie dużo energii wkładam w uczenie dzieci empatii..... na osobistych - widzę sukces, na "cudzych" - nie zawsze. Może dlatego, że czuję się nieco osamotniona w tej czynności..... rodzice wolą często tylko karać, a rozmowę z dzieckiem traktują jako jednostronny monolog....

daganka01-12-2003 12:44:02   [#18]
Miałam okazję już raz na tym forum to powiedzieć SZKOŁA NIE WYCHOWUJE, MOŻE TYLKO WSPIERAĆ I POMAGAĆ,rodzice jeszcze nie chcą dojść do siebie po poprzednim systemie, nadal oczekują ,że to my nauczymy odróżniać dzieci dobro od zła.Zastanówcie się nie jako nauczyciele lecz jako rodzice ,czy siedmiolatek nie powinnien już czuć, nie rozumieć ,ale właśnie czuć co jest dobre , a co złe?
RomanG01-12-2003 12:45:43   [#19]

Rycho :-)

Tak, masz rację, to daje dużo do myślenia.
Maryśka201-12-2003 12:52:39   [#20]

Powinien, ale kto go ma tego nauczyć. Sama napisałaś świetną rzecz: rodzice jeszcze nie chcą dojść do siebie po poprzednim systemie, nadal oczekują ,że to my nauczymy odróżniać dzieci dobro od zła.

Jeśli większość dzieci spędza czas na ogłądaniu wspomnianych bajek, to zabijanie, krzywdzenie drugiego człowieka staje się dla nich normą, czymś normalnym. Brzmi potwornie? A pamiętacie historię dwóch dziewczynek, jeszcze wówczas z ósmej bodajże klasy, które zamordowały koleżankę z klasy ze zwykłej ciekawości, bo chciały zobaczyc jak wygląda śmierć naprawdę, a nie tylko w filmach.

Dzieciaki pozostawione, przez rodziców podkreślam, w młodszym  wieku nie będą  wiedziały co jest dobre, a co jest złe. Wtedy jeszcze szkoła nie zdąży zawinić.

RomanG01-12-2003 12:54:25   [#21]

Tylko które programy wychowawcze tak naprawdę stawiają na dotarcie do emocji, a nie do intelektu ucznia?

Tłumaczymy, że palić jest brzydko, że bić jest brzydko, że pić jest brzydko, że narkotyki niszczą zdrowie... I co? apelujemy do intelektu, nie do emocji!
A jakie skutki? Mniej tych zjawisk, czy więcej?

Fakt, wszystkie te działania o kant rozbić!

Rycho01-12-2003 13:10:38   [#22]

Najpierw za encyklopedią: (nie po to żeby pouczać, ale, aby sobie przypomnieć)

Wychowanie - całokształt wpływów i oddziaływań środowiska społecznego oraz przyrodniczego na człowieka, kształtujących jego rozwój i osobowość oraz przygotowujących go do życia w społeczeństwie.

We współczesnej pedagogice używa się terminu wychowanie w węższym znaczeniu tego słowa - jako świadome, zamierzone i specyficzne działania osób (wychowawców), których celem jest osiągnięcie względnie trwałych zmian w osobowości jednostki (wychowanka). Zmiany te obejmują zarówno sferę poznawczo-instrumentalną, pozwalającą na poznanie i przekształcanie rzeczywistości, jak i stronę aksjologiczną, kształtującą stosunek człowieka do świata i ludzi, jego przekonania, system wartości itp. W pedagogice używa się pojęcia wychowanie w trzech znaczeniach:

1) jako proces - rodzaj działalności ludzkiej, polegającej na wywoływaniu zmian w osobowości człowieka,

2) jako stan - ogół zjawisk określających przebieg, cele, metody, środki i warunki wychowania,

3) jako wynik - suma następstw wyrażająca się w zmianie osobowości człowieka i w stopniu przygotowania go do życia społecznego.

Traktując szkołę, jako część środowiska wychowującego ucznia uważam, ze można jej (szkole) przypisać wszystkie trzy znaczenia tego pojęcia.

I jeśli uważnie i dokładnie przeczytać powyższą definicję, to chyba można wysnuc tezę, że właśnie od naszych działań w tej materii zależy również (przynajmniej w części) sposób kształtowania stosunku młodego człowieka do świata i ludzi, jego przekonań, systemu wartości?

Usłyszałem kiedyś zdanie, ze pani woźna jako pracownik niepedagogiczny nie wychowuje(sic!!) I powiedział to nauczyciel, dyrektor szkoły!

Tak więc Marku, jeśli ktoś tak rozumie wychowanie, to nie wierzę, że wychowa (w sposób przyjęty w naszej kulturze za dobry). Bo wychowa - tylko źle. Podobnie rzecz się ma z tym co popdkreslałem w poprzednim poście. I wcale nie chciałem się czepiać. Nie czuje się dobrze z tym, że instutucja, która powinna raczej dbac o przekazywanie dobrych wzorców dla uczniów - robi wręcz odwrotnie. I moim zdaniem (mając na uwadze powyższe) był to tez jakis przyczynek do wyzwolenia zachowań złych (w tym przypadku kryminalnych).

Jeśli natomiast dążymy do tego, aby wszyscy w szkole starali sie przekazywać dobre wzorce swoim uczniom, to wierzę, że wychowamy. W każdym razie ograniczymy znacznie zachowania patologiczne.

I najwazniejsze. Muszą to być działania rzeczywiste w tym kierunku. Nie spisane w dokumencie pt program wychowaczy, profilaktyczny, czy jakikolwiek inny. W tym przypadku uważam, tracimy za dużo energii na tworzenie papierów kosztem rezczywistego myslenia o tym jak to zrobic możliwie najlepiej.

Głeboko wierzę, że szkoła może wychowywać. Jak przestane w to wierzyć - zmienię zawód.

bea6601-12-2003 13:22:06   [#23]

Małgoś

Małgoś, brawo!
Trzymam kciuki;
daganka01-12-2003 13:27:06   [#24]
Wychowanie poprzez naśladownictwo, dobre wzorce,ale czy przez realizację programów wychowawczych i profilaktycznych? Z uporem będę odnosiła się do rodziny, czy planujecie to sobie ,wyznaczacie zadania ,odpowiedzialnych?Jasno określony cel -i wszystko staje się proste.A poza tym zgadzam się ,że w szkole wzorcem i przykładem są wszyscy dorośli od pani porządkowej do dyrektora.
Jacek01-12-2003 13:36:55   [#25]

Roman ...

to chyba nie tak.

Takie myślenie to prosta droga do rezygnacji ze wszystkich działań a przecież nie o to chodzi. Wszyscy się zgodzą, że szkoła jest często osamotniona w swoich działaniach, a czasem zbiera po głowie bo komuś tak prościej i na skróty. Nie znaczy to wcale że wszystkie działania, które prowadzimy nie mają sensu.

U nas od 1997 r. cyklicznie co dwa lata organ prowadzący zleca niezależnej instytucji przprowadzenie badań i przedstawienie kompleksowego raportu dotyczącego zjawisk patologicznych wśród dzieci i młodzieży (narkomania, alkoholizm, papierosy, przemoc, wagary, struktura wartości, okreslenie wyznaczników szczęścia itp). Badania te są zakrojone na szeroką skalę i obejmują duża grupę respondentów począwszy od szkoły podstawowej a na średnich kończąć. Jednym z czynników podlegających badaniom jest również ocena i rezultaty prowadzonych na terenie gminy zajęć profilaktycznych i alternatywnych, kóre odbywają sie w szkołach. Ostatnie wyniki z tego roku potwierdzają sens prowadzenia takich działań przez szkoły również w odniesieniu do poprzednich lat sukcesem jest podnoszenie wieku inicjacji alkoholowej, narkotykowej, tytoniowej seksualnej itp.. Równiez wprowadzenie i realizacja programów profilaktycznych i zajęć alternatywnych obniżż istotnie patologie wśród uczniów biorących udział w zajęciach w stosunku do nieuczestniczących. Trudno mi tu przytaczać wszystkie dana bo raport gruby :)) ale jednoznacznie można wyciągnąć wnioski , że działania szkół w zakresie przeciwdziałania patologiom dają pozytywne efekty a zauważone trendy idą na plus a nie minus. To bardzo cieszy (szkołę i rodziców - że warto to robić i daje pozytywne efekty, radnych- że kasa na zajęcia nie idzie na marne).

Nie możemy popadać oczywiście w euforię bo do zrobienia jest dużo ale cieszy fakt, że to co robimy jest pożyteczne

stan01-12-2003 13:44:15   [#26]

Usłyszałem wczoraj zdanie-skrót myślowy wygłoszone przez pedagoga, które pozwolę sobie zacytować.
"W rodzinie można rozwiązać wszystkie problemy szkolne młodzieży; szkoła nie rozwiąże żadnego problemu rodziny"

Pozdrawiam
stan

daganka01-12-2003 13:46:21   [#27]
stan-czy ten cytat był za czy przeciw?
Małgoś01-12-2003 16:24:06   [#28]

wierzę, że szkoła może wychować i wciąż wychowuje

przeciez nawet dorosłych sie uwrażliwia w ramach treningów interpersonalnych np.

wspólczesna szkoła ...(zaraz to napiszę... to co mi się kołacze po głowie od pewnego czasu i nie daje spokoju)...szkodzi (boję sie !), ale nie dlatego, że uczą w niej źli nauczyciele

dlatego, że jest: przeładowana, zbiurokratyzowana, niepewna w podejmowaniu decyzji (zwłaszcza wychowawczych), niespójna wychowawczo wewnętrznie (wśród n-li zanika idea kooperacji - awans zawodowy, niż demograficzny wyzwoliły zabójcza wew. konkurencję), nadmiernie obciążona niepotrzebnymi zadaniami(narzucone scieżki, akcje, programy, przygotowanie do egzaminów), działa w chaosie prawnym (tzw. "biegunka legislacyjna"), w dziedzonie wychowania nie jest wspomagana przez media (media nastawiają ucznia negatywnie wobec szkoły), i oczywiście jest niedofinansowana (trudno by goniący za dodatkowymi zarobkami  w piętkę, w rozklekotanym maluchu n-l był autorytetem dla młodych ludzi)

z tej góry niemożności rodzi się BIERNOŚĆ, obojetność, syndrom "opadłych rąk" (koledzy córki jednej z moich krewnych zostali zabrani erką z lekcji fizyki w II kl. gimn., bo przycpali jakieś świństwo, a inni popijają piwko na religii - szkoła moloch, wszyscy wiedzą o koszmarnej IIx, ale nikt nic nie robi ...no bo co?)

ta koszmarna bierność to jak przyzwolenie dla demoralizacji - i choc poczatkowo w klasie (szkole) grasuje jeden bandzior, to wkótce wokół niego tworzy sie gwardia, a reszta "trzyma" sztamę lub przynajmniej jest lojalna, bo... "z nimi nikt nie wygra, nawet nauczyciele i dyrekcja")

RomanG01-12-2003 16:29:55   [#29]
Odpowiadając na postulat AnJa'i z innego wątku o zgodę z Gosią w sprawach tych i owych:

Zgadzam się w pełni z tym, co napisałaś w ostatnim poście.
:-))

A Jacek dał mi do myślenia. Dobrze, że te programy skutkują.
Tylko co należy do nich dołożyć, żeby efekty były widoczne bardziej jakby, bez specjalnych badań?
AnJa01-12-2003 16:37:01   [#30]

Mam złe przeczucia !!!!

Ktoś poznał hasło Małgosi i się pod nią podszywa, nawet ze 2 razy na czarno napisał, teraz już zorientował się i niebieską czcionką się kamufluje:-)

Małgosiu, nie obrażaj się :-))))))))

A za tą "AnJa'i"ę to już nie wiem.....

Małgoś01-12-2003 16:54:34   [#31]

AnJa

to wciąż JA Małgoś!!!

tylko mnie rzeczywistość przerasta, bo sam spójrz:

dopiero co bulwersowała nas Toruńska lekcja ang.

potem jakis wuefista poturbował tatusia ucznia na oczach innych dzieciaków

następnie dyrektorka szkoły w obliczu smierci ucznia wygłaszała metafory o szkole jako statku na fali zyczliwości

a już czwórka gimnazjalistów próbuje skrzywdzić nauczycielkę, tylko dlatego, że jej nie lubią, a rezultacie dyrektorka trafia do szpitala

wczoraj mała Ania z IIx opowiadała o tym, co sie wyprawia w jej gimnazjum (a w jej głosie wyczuwałam niejaką ...dumę)

a ja dzisiaj pionowałam uczniów (tez z II kl) za wulgarne zabawy w ramach lekcji WOSu - wszystko odbyło się na temat i zgodnie z poleceniami n-la: formułowali program nowej partii zgodnie z zasadmi, ale powychodziły im partie o nazwie ANAL, ORAL oraz (a to było szczególnie ohydne) zbeszcześcli hymn panstwowy przerabiajac jego słowa tak by pasowały do ich "kontekstu" - teraz czekają na wyrok - RP zadecyduje czy będzie to nagana pisemna z wpisaniem do akt

***

tylko, że mnie to nie utwardza w kierunku restrykcji i kar, ale WKURZA, że brak jest jakiejś ogólnonarodowej odpowiedzialności za postawy i zachowanie naszych maluczkich - brak wspólpracy między szkołą, rodziną, mediami, Kosciołem, organizacjami społecznymi i ..władzą

"Takie Rzeczpospolite będą,

jakie młodzieży chowanie"

beera01-12-2003 17:22:46   [#32]

Stan- brawo:-)
"W rodzinie można rozwiązać wszystkie problemy szkolne młodzieży; szkoła nie rozwiąże żadnego problemu rodziny"

JA wychowuję moje dziecko!

ale powtorzę za Rychem:
Wychowanie - całokształt wpływów i oddziaływań środowiska społecznego oraz przyrodniczego na człowieka, kształtujących jego rozwój i osobowość oraz przygotowujących go do życia w społeczeństwie.

Więc moja zgoda dotyczy tylko włączenia  szkoły w ten proces.

Nie dam się wrobić jako szkoła w całość odpowiedzialności , a jako rodzic nie oddam tej odpowiedzialności szkole!

AnJa01-12-2003 17:25:33   [#33]

"WKURZA, że brak jest jakiejś ogólnonarodowej odpowiedzialności za postawy i zachowanie naszych maluczkich - brak wspólpracy między szkołą, rodziną, mediami, Kosciołem, organizacjami społecznymi i ..władzą"

A mnie to niby co wkurza??? Bo przecież nie te dzieciaki, zostawione same, wychowane przez blokowiska i pegieery i skonfrontowane z bezradną ( z różnych powodów) szkołą!

A dzieciaki z IIx były zwyczajnie kreatywne, to myśmy im przez parę lat nie umieli wpoić, że są rzeczy ważne, a niektóre nawet święte.

A co do WOSu, z którego mam zajęcia od zawsze, więc i branża mi bliska: strasznie paskudnym zjawiskiem jest wrzucanie tego przedmiotu przypadkowemu historykowi czy poloniście, którego wyśle się na parę kursów z metod aktywnych i edukacji obywatelskiej w przeświadczeniu, że to da mu wystarczjące kompetencje do kształtowania postaw obywatelskich.

I rada (choć nie prosiłaś): nic im nie wpisuj, spróbujcie wytłumaczyć co to jest hymn, godło,Jasna Góra. ... - jest szansa, że ponad połowa zacznie się wstydzić swego "twórczego dorobku".

Tu była zwyczajna głupota, a gdyby wszystkich karać za głupotę ...

beera01-12-2003 17:32:07   [#34]

matko...

jedynie sluszne postawy i zachowanie wypracowane dzięki konsensusowi pomiedzy kosciolem, rodziną, szkołą, państwem...

widzi mi się orwell
.......

Brak motywacji, brak wzorow, degrengolada, pijaństwo i bezrobocie rodzicow, brak perspektyw, cholerna bieda- to jeden z wielu elementow wychowawczych:-(

Idee a zycie- warto się zastanowić nad związkami pomiedzy tymi rzeczami

Małgoś01-12-2003 17:57:14   [#35]

Asiu

alez skąd - żadne takie!

chodzi mi o wartości ogólnoludzkie i niepodkopywanie wzajemne autorytetów - o szacunek i świadomość, że wszyscy mamy udział w tym, jakie te dzieciaki są obecnie

...ale to utopia

RomanG01-12-2003 18:07:06   [#36]

Po aferze w łódzkim pogotowiu

prof. Hanna Świda-Ziemba udzieliła wywiadu GW.

Zauważam coraz częściej, że cnotą staje się usprawiedliwianie zła (...)
W ostatnich latach nastąpił wręcz kult tłumaczenia wszystkich za wszystko. Nastała nowa moda.
(...)pomieszanie tolerancji z przyzwoleniem na zło jest dla nas prawdziwym niebezpieczeństwem. Dawniej wiele czynów budziło grozę. Kiedyś śmierć otoczona była pewnym nimbem, wiadomo było, co to znaczy świętość prochów. Cmentarz był nienaruszalny. A teraz kiedy grupa wyrostków profanuje cmentarz, to się zastanawiamy, co ci chłopcy w takim momencie czują, dlaczego tak postąpili. Staramy się zrozumieć ich motywację, czyli automatycznie usprawiedliwiamy.
Dawniej pewne czyny były po prostu nie do pomyślenia, w związku z tym zdarzały się rzadziej. skoro coś jest nie do pomyślenia i hańbi innych, to mogłoby zhańbić i mnie. Teraz wszystko jest do pomyślenia.
(...)znacznie większą demoralizację powodują rozmowy tłumaczące innych, a więc i mnie. Skoro każdego człowieka można jakoś usprawiedliwić, to znika poczucie przekraczania bariery. Ogólna pobłażliwość staje się cnotą.

GW 26-27 stycznia 2002 r.

Uśka01-12-2003 19:18:59   [#37]

Kolejny raz jest dyskusja na forum i co z tego wynika?Nie zrozumcie mnie źle,potępiam zachowanie młodych ludzi , ale już ręce opadają od bezsilności nas dorosłych.

Piękne programy wychowawcze , jeszcze ciekawsze profilaktyczne itd. no i co z tego?. Nic. Moim zdaniem nie ma właściwego mechanizmu              (i  prawa) , który spowodowałby  wyciągnięcie  w szkole konsekwencji ale takich co byłyby odpowiednie do popełnionego czynu.

Zacytuję rodzica ucznia, którego pobił inny uczeń:" Czy wy nauczyciele uważacie, że kary wymienione w Statucie powodują reakcję uczniów , rodziców?! A cóż to jest upomnienie, nagana, nawet obniżona ocena, bo przecież nie wyrzucicie bo szkołę podstawową musi skończyć. Oni ( czyt.) uczniowie nic z tego sobie nie robią tu trzeba coś znacznie radykalniejszego"

RomanG01-12-2003 19:46:05   [#38]

W rodzinie można rozwiązać wszystkie problemy szkolne młodzieży; szkoła nie rozwiąże żadnego problemu rodziny.

Na mój gust wielu szkołom służy to jako wygodna wymówka do nicnierobienia.
W razie czego - ale cóż szkoła może, szkoła tylko wspomaga przecież?!

Przeczytajcie ten post:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=14486&w=9408086

Poruszyły mnie słowa tej mamy:
Tym bardziej boli, kiedy słyszę ciągle od nauczycieli, że wszystkie problemy z młodzieżą wynikają z winy domu - szkoła nie ma na nic wpływu.

beera01-12-2003 19:58:43   [#39]

chcesz, czy nie

szkoła bierze udział w pewnym procesie. Nie jest jedynym tego procesu udzialowcem

I tyle

nawet gdybys twierdził, ze to zachowawcze- to i tak TAK jest.

czy to wymowka dla nicnierobienia?
Moim zdaniem nie, to raczej zdanie sobie sprawy z realiow. Znajac realia możesz byc bardziej skutecznym, bo dzialasz na polu realnie ocenionym.

 

I jeszcze do Małgoś- zrozumialam :-)
Utopia nie jest taka zla. Chcenie "więcej" powoduje, ze dostaje sie wiecej. Taki dziwny mechanizm:-))

AnJa01-12-2003 21:57:49   [#40]

Refleks spóźniony

bo do postu 34 Asi nawiązać chciałem, ale mnie władze naszły to i pogadać(pożytecznie!) musiałem i chciałem (kolor nie jest przypadkowy):

Odpowiedzialność i współpraca to nie to samo co jedynie słuszne postawy i zachowania.

Konsensus co do systemu wartości nie wyklucza pluralizmu w kwestii proporcji wartości w tym systemie - o metodach i środkach zbliżania sie doń nie wspominając.

A co do reszty:jesli obecni tu zgadzają się co do pryncypiów, jeśli prof.Świda -Zięba pisze ( z innej przecież okazji) to pod czym ja ( Wy chyba też, bo protestów nie zauważyłem) się gotów jestem, nawet po przeczytaniu ze zrozumieniem, podpisać - to o co k... chodzi?

I jeszcze do "koleżeństwa" z okolic Bydgoszczy: Kto jest u Was od paru dni Kuratorem Oświaty? Bo jeśli wg MENiS zawieszać nie można, a KO dzieciątka z Torunia zawiesić kazało, a dyrekcje budowlanki z pracy za niezawieszenie pogoniło, to: dyrekcje przywrócono a kuratora pogoniono!!!

Bo jak nie to tęsknię za Stalinem i jego logiką!!!!!

AnJa01-12-2003 22:00:41   [#41]

Oczywiście

'koleżeństwo" bez zadnych podtekstów, nie wiedziałem jak Was tytularnie ująć, stąd cudzysłów:-))))
Ewa z Rz02-12-2003 07:35:29   [#42]

A mnie poraziło zdanie:

Kilku gimnazjalistom w obecności wicedyrektor zadaliśmy pytanie: - Wiecie, czym grozi dosypanie Kreta do kawy? Odpowiedzieli: - Wydaleniem ze szkoły.

Mnie sie na tak postawione pytanie nasuwa odpowiedź: ciężka choroba tego co kawę wypije, a nawet śmierć itp.

Dlaczego? Bo myślę o tym KTO wypije te kawę, stawiam sie w sytuacji tego, który ją wypije... Zatem, zupełnie odruchowo i podświadomie, potwierdzam to, że nawet nie pomyślałabym o zrobieniu czegoś takiego.

A co mówią gimnazjaliści (i to NIE ci co tak zrobili!)? Mówią o karze jaka ICH za to może spotkać! I abstrahując od rodzaju tej kary jest to BARDZO niepokojące. Oznacza, że jest możliwe wykonanie przez nich takiego czynu, tylko ew. kara ich powstrzymuje. A jak dojdą do wniosku (a w każdej chwili mogą!), że ta kara im "wisi" to NIC ich nie postrzyma przed dokonaniem czegos podobnego. Oni nie biorą tego do siebie, bo...

Tak jak mówi Małgoś, nie są nauczeni empatii, są skrajnie egocentryczni... I to trzeba i należy zmienić.

Tylko jak?......

Moim zdaniem zjawisko to się nasila właśnie z powodu utworzenia gimnazjów - zbyt wcześnie zrywa się więzi z domem i środowiskiem wychowawczym. Dzieciak jest jak ta za wcześnie wyrwana sadzonka, ciężko się przyjmuje, bo jeszcze jest zbyt słaba, a jak troszkę okrzepnie to ją znowu będą przesadzać - ma tę świadomość. Jest to świadomośc tymczasowości, która powoduje pewną nierealność rzeczywistości, wrażenie zawieszenia, przesiadki w podróży - czyli jednocześnie istnienia wszystkich możliwości i wypróbowywania ich, wszystkie kierunki są równoprawne...

Rycho02-12-2003 09:07:04   [#43]

Kilka cytatów

głownie z wypowiedzi Asi (bo wiem ,że się nie obrazi ;-))

"JA wychowuję moje dziecko!" Generalnie tak. Ale czy tylko TY?

"moja zgoda dotyczy tylko włączenia  szkoły w ten proces" Bo Asia jest rodzicem świadomym, że tam ten proces tez się dzieje. A co z innymi elementami środowiska? Gdzie zgoda na wpływ podwórka czy tzw "ulicy", mediów, rówieśników, bliższych i dalszych znajomych i krewnych, itp. ? Stąd chyba w innym poście Asia napisała:

"szkoła bierze udział w pewnym procesie. Nie jest jedynym tego procesu udzialowcem

I tyle" Moim zdaniem aż tyle. Bo właśnie jako jedyny udziałowiec tego procesu może uzyskac zgodę rodziców swoich uczniów na włączenie się w ten proces. A zgoda będzie wtedy gdy szkoła będzie z rodzicami w tej materii współpracować, a nie narzucać własne, jedynie słuszne rozwiązania. Szkoła może tu tez nic nie robić, albo wręcz odwrotnie pokazywac swoim uczniom negatywne wzorce zachowań typu: brak szacunku dla godności ucznia, stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, mówienie nieprawdy i zmuszanie uczniów do poświadczania jej, itp....

Tu własnie widzę rolę szkoły w wychowaniu młodego człowieka. I w tym zakresie twierdzę i wierzę, że szkoła może wychowywać. Ale tylko w tym. Bo tylko w tym zakresie można mówic o jej (szkoły) odpowiedzialności za to. Wynika z tego wprost następny cytat z Asi:

"Nie dam się wrobić jako szkoła w całość odpowiedzialności , a jako rodzic nie oddam tej odpowiedzialności szkole!" Uwaga jak najbardziej słuszna. Ja podpisuję sie pod tym oboma rękami.

"Brak motywacji, brak wzorow, degrengolada, pijaństwo i bezrobocie rodzicow, brak perspektyw, cholerna bieda- to jeden z wielu elementow wychowawczych" (podkreślenie moje) to tylko potwierdza powyższe.

"chodzi mi o wartości ogólnoludzkie i niepodkopywanie wzajemne autorytetów - o szacunek i świadomość, że wszyscy mamy udział w tym, jakie te dzieciaki są obecnie" (Małgoś)

Utopia? Moim zdaniem nie. To po prostu PRAWDA.

Skupmy się na tym, co do nas nalezy. Na swoim udziale w procesie wychowania. Zastanówmy się jak to robimy? Czy wartości, które chcemy wpoić naszym uczniom są naprawdę wartościami przez nas przestrzeganymi i cenionymi? Czy też odwrotnie - wymagamy czegos od uczniów, a sami tego nie respektujemy?

Moim zdaniem, to jest droga do wychowania w szkole.

RomanG02-12-2003 09:32:14   [#44]

Mnie poraziło dokładnie to, co Rzewę. Też chciałem o tym napisać.

Pokolenie wychowane na grach komputerowych, zabijające wirtualnie innych bez zmrużenia powiek, pozbawione jest empatii.
Może należy wrócić do książek na temat rozwoju dwulatków i zacząć naszych uczniów na powrót od podstaw tej empatii uczyć?

Może programy wychowawcze w większym niż dotychczas stopniu oprzeć na obowiązkowych mediacjach pomiędzy sprawcą, a ofiarą w przypadkach przemocy, na obowiązkowym zadośćuczynieniu poszkodowanemu, na obowiązkowym doprowadzeniu sprawcy do zrozumienia uczuć pokrzywdzonego?

Może - jak anonimowych alkoholików dających świadectwo - zacząć zapraszać do szkół poszkodowanych w rozbojach, okradzione z ostatnich groszy staruszki, matki, których dzieci zabili nastoletni przestępcy?
Niech, płacząc rzewnymi łzami, opowiadają dzieciom o swojej tragedii.

Czy to pomoże? Sam nie wiem...

dorota02-12-2003 09:58:58   [#45]

Ja uważam, że wychowanie - to podstawowe działanie RODZINY!

Szkoła już wychowywała - ba, nawet wdrażała sprzeczne wartości niż chciała tego rodzina, np. ośmieszanie i utrudnianie praktyk religijnych. Zamiast do kościoła - na czyn społeczny! Efekt- brak szacunku do kogokolwiek. Współczesne dzieciaki nie mają szacunku do rodziców, nie mają szacunku dla nauczyciel - nie mają się szacunku dla kogokolwiek.

Współczesne dzieciaczki przychodzą do szkoły niewychowane. Przeraża mnie fakt, że zamiast matki, ja nauczycielka, muszę uczyć dziecko, że trzeba myć ręce przed jedzeniem, że nie wypada dłubać w nosie, że w takich, a takich sytuacjach należy zachować się tak, czy siak, że należy się kłaniać i grzecznie witać. Dalej, kiedy moje działanie nie są tak owocne, jakbym sobie tego życzyła, a siedmioletni uczeń trzaska drzwiami, rzuca zeszytem, krzyczy, że on nie będzie robił tego co wszyscy (np. pisał), a furię wyładowuje w szkolnej toalecie na koledze, bo go wkurzył - zwracam się o pomoc do rodziców (wykształconych) OTRZYMUJĘ ODPOWIEDŹ - ON TAKI JEST!

A zatem radź sobie nauczycielu, radź sobie szkoło - jednakże nie wróżę powodzenia, bowiem szkoła mająca nawet rewelacyjne programy wychowawcze nie zrobi nic bez współudziału rodziny.

Dlatego uważam, że  programami wychowawczymi najpierw trzeba objąć rodziców!

beera02-12-2003 10:10:09   [#46]

zgadzając się z rychem:-))

odchodze na lekcję- bo dzwonek:-))
hania02-12-2003 10:28:21   [#47]

cytuję Rycha i podpisuję się rękami a nawet nogami!

Skupmy się na tym, co do nas nalezy. Na swoim udziale w procesie wychowania. Zastanówmy się jak to robimy? Czy wartości, które chcemy wpoić naszym uczniom są naprawdę wartościami przez nas przestrzeganymi i cenionymi? Czy też odwrotnie - wymagamy czegos od uczniów, a sami tego nie respektujemy?

Moim zdaniem, to jest droga do wychowania w szkole.

Marek Pleśniar02-12-2003 11:55:12   [#48]

skoro już tak cytujemy asię:-) (z tym obrażaniem to ja bym rychu nie był taki pewien - a jak oberwiemy w łeb?) to i ja to uczynię, z żalem bo racja tu:

Brak motywacji, brak wzorow, degrengolada, pijaństwo i bezrobocie rodzicow, brak perspektyw, cholerna bieda- to jeden z wielu elementow wychowawczych:-(

Idee a zycie- warto się zastanowić nad związkami pomiedzy tymi rzeczami

Powiedzcie jak niby wychowywać uczniów tego technikum od koszykówki nauczycielskiej gdy to szkoła sfrustrowanych i skazanych od razu na bezrobocie młodzieńców i panien?

Powiemy im "bądźcie grzeczni a dobrze na tym wyjdziecie", gdy oni wiedzą że nijak nie wyjdą - gdy tylko skończą się lekcje wylądują w tym samym beznadziejnym czymś z którego rano przyszli?

Oczywiście zgadzam się z rycha wypowiedzią bo przecież to prawda. Ale rozjeżdżają mi się idee z praktyką kurcze.

Ale no jasne - róbmy swoje. Popieram.

beera02-12-2003 12:21:01   [#49]

ej..

ja troche przesadzałam na poczet dyskusji;-) Wiesz, w ten sposób to można w zasadzie nic nie robic, bo nic nie ma sensu:-)

Róbmy swoje- tu się zgodzę, ale do tego "róbmy swoje" musimy bardzo dobrze wiedzieć jakie mamy prawa, jakie obowiązki, jakie narzędzia nam w tym mogą pomóc, w jaką wiedzę i jakie umiejętności musimy być wyposażeni.
i to temat do dyskusji i tu i podczas konferencji zjazdowej. W końcu z jakiegoś powodu jeden z tematów na niej brzmi: Możliwości i ograniczenia dyrektora w realizowaniu wychowaczej funkcji szkoły.

Dyskusja , ktorą tu toczymy może być jedną z tych, ktore doprowadzą do sensownych wniosków- jak widzę wszyscy już tęsknimy za efektem dyskusji, nie chodzi nam tylko o jej tok.

Marek Pleśniar02-12-2003 12:56:51   [#50]

no tak, nawet ulubieni klasycy do cytowania już nie są pewni;-)

Temat - o szkole i jej uprawnieniach wychowawczych jest nośny i na czasie. Bardzo na niego liczę.

Bedzie poruszany w znakomitym czasie - po opadnieciu pierwszych - tych potoruńskich emocji, a więc konstruktywnie

strony: [ 1 ][ 2 ]