Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Ale cyrk!
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]
beera20-12-2003 09:01:11   [#101]

mam trzy uwagi

darku:

Powinieneś pisać swój post bezpośrednio na formum, przenoszenie go skądś spowodowało, że jest on niebardzo czytelny

I rzecz natury ogólnej- dotyczacej, ze się tak wyrażę sposobu toczenia dyskusji. Widzisz, w kazdym poście bylam po waszej stronie, odniosleś się zaś do kwestii podnoszonej przeze mnie, a dotyczacej, ze się tak wyrażę   formy nie treści.
Ale pal sześc, ponieważ, generalnie się z Wami ( Tobą) zgadzam nie zamierzam wytaczać tu kopii jakichś na plac boju.

 

Natomiast, co do wypowiedzi janusza.
Potrafisz powiedzieć, to czego ja nie potrafię ubrać w słowa, lub się boję czasem.

maeljas20-12-2003 09:43:45   [#102]

Jean Prieur w książce " Dusza zwierząt" pisze tak:

" Powiedz mi , jak traktujesz zwierzęta, a powiem ci , kim jesteś. Aby ocenić cywilizację, religię, filozofię, człowieka, istnieje pewien punkt odniesienia: ich stosunek wobec zwierząt. Wobec zwierząt nasze działanie jest dobrowolne i bezinteresowne: za dobro, jakie mu czynimy, nie możemy żądać żadne rekompensaty, zło, jakie mu wyrządzimy , pozostaje w zasadzie bezkarne, ze zwierzęciem można sobie pozwolić na wszystko. Działania dotycące zwierzęcia są domeną moralnośći bez zobowiązań i sankcji. (...)

27 wieków temu prorok zawny Zaratustrą wskazał swoim współczesnym obowiązki człowieka wobec takich zywiołów, jak ziemia, woda i ogień, których nie powinno się brukać i ogłosił prawdziwą kartę praw zwierzęcia.

I odwieczni niewolnicy zaczęli mieć nadzieję....jeśli można tu mówić o nadziei w przypadku istot żyących jedynie chwilą obecną...

Lecz jeśli nie mają one wiary i nadziei, posiadają to co najważniejsze, to jest miłość , w najczystszej postaci tego słowa.

Miłość człowieka jest krucha, na łasce niezręcznego słowa, najlżejszego nieporozumienia, zmiany humoru.

Miłość zwierzęcia jest stała. Kiedy daje ono siebie, to na zawsze, aż do śmierci.

W rezultacie na Ziemi można być najzupełniej pewnym tylko trzech rodzajów miłości: zaczynając od góry:

boskiej, matczynej i zwierzęcej'

 

Rok temu, w mieście, w którym mieszkam, spłonęła szopka, a w niej żywcem zwierzęta: osioł, kotne owce, kozy - uratował się tylko królik, który oszalały ze strachu biegał po głównej reprezentacynej ulicy.

W tym roku - szopkę odbudowano - W środku staną figury Świętej Rodziny. Będzie ocalałe z ubiegłorocznego pożaru dzieciątko, które była przewodnicząca Rady Miasta przywiozła z Watykanu.

Zwierzęta: kucyk, osiołek, owieczki i kózki "przyjadą" do szopki prawdopodobnie w pierwszy dzień świąt....

Janusz Pawłowski20-12-2003 12:51:11   [#103]

Asiu - mnie nie nabierzesz.

Wietrzę podstęp i podejrzewam, że pisząc: "Potrafisz powiedzieć, to czego ja nie potrafię ubrać w słowa, lub się boję czasem" miałaś na myśli: "wstrętny na twarzy może i jestem". ;-)))

Marek Pleśniar20-12-2003 13:05:10   [#104]
nabierze nabierze;-)
Adaa20-12-2003 13:40:19   [#105]

Januszu

cytata z Dygasińskiego, zreszta nie wazne jaka cytata, nie ma na celu narzucenia konkretnego toku myslenia , ale zweryfikowania tego co my wiemy, czujemy z tym co inni wiedza , czują.....

zweryfikowałeś, okresliłeś

teraz wiemy...wczesniej mozna było sie domyslać

przyznam szczerze,ze mnie tez zamurowała miejscami jednokierunkowość interpretacji

"Z dwojga złego nie wiadomo, co jest gorsze: okrucieństwo względem zwierząt, czy ckliwy sentymentalizm."

okrucieństwem dla wielu jest uśpienie schorowanego, meczącego się psa

ckliwym sentymentalizmem dla wielu jest utrzymywanie go mimo cierpienia przy zyciu

i co gorsze?

a co lepsze?

No ... niech jeszcze raz zacytuję, bo nie mogę sobie tego odmówić:  "piastować swą ludzką godność w obcowaniu ze zwierzętami"

I co te zwierzęta?
Popatrzą na mnie i powiedzą z podziwem: "Ale on godny jest!"

nie one, ja Ci powiem jaki jesteś, inni być może też...nie upraszczaj zanadto

Janusz Pawłowski20-12-2003 14:12:07   [#106]

Ado

Każde ze przytoczonych przez Ciebie zdań Dygasińskiego, wyrwawszy z kontekstu zdań pozostałych, można interpretować i odczytywać na różne sposoby.
Można więc doszukiwać się w nich rozmaitych treści.

Ja jednak, postąpiłem nieco inaczej - mając na uwadze całość wypowiedzi, odniosłem się każdego ze zdań.

Innymi słowy - nie doszukiwałem się w owych zdaniach znaczeń, które mogłyby zawierać, gdyby były umieszczone wśród innych zdań.
Z każdego z tych zdań wywlokłem to, co ono faktycznie znaczy, bo znałem, dzięki Tobie, kontekst w którym zostały one umieszczone.
Jeszcze innymi słowy: odniosłem się do tego co owe zdania znaczą, a nie do tego co mogłyby znaczyć i jak możnaby je odczytywać

Nie będę więc dywagował nad tym co mogłoby znaczyć to czy inne zdanie - ja wiem co ono znaczy, bo wyczuwam ducha całej wypowiedzi.

Nie wykluczam, że wybrany przez Ciebie cytat jest zanurzony jeszcze głębiej - i gdybym znał ową głębię, to odczytywałbym go inaczej.

Dla mnie cała wypowiedź (cała, a nie konkretne zdania) jest obrzydliwa i w obrzydliwym "sosie" zanurzona.
Czytam w niej: "My! Dumni! Ludzie! Na kolana psy!".

O ile się nie mylę Dygasińki to XiX wiek.
Minęło ponad sto lat od jego śmierci (zmarł chyba na przełomie XIX i XX wieku).
Ado - XIX spojrzenia na istotę człowieczeństwa relacje człowiek-zwierze, miejsce ludzi w życiu ludzi, miejsce zwierząt w życiu ludzi, miejsce ludzi w życiu zwierząt ... XIX wyobrażenia i wiedza o wychowowaniu ...
Ado - to już bardzo przebrzmiale i nie bardzo wpasowujące się w naszą, dziejszą rzeczywistość i odpowiadające dzisiejszej wiedzy na ten temat.

Ado - w XIX wieku dobrze znane były okrucieństwa natury wobec człowieka (zarazy, itp) i wydawały się one niezwykle ... "nieludzkie" i przerażające.
W XIX wieku niewiele jeszcze wiedziano o prawdziwej naturze człowieka i jego "możliwościach"- ta pokazała swoje pazurki dopiero w XX wieku.
"Człowiek" przestał brzmieć dumnie.

 

Inną rzeczą jest natomiast to, że ludzie lubią celebrować swą empatię - wszystko jedno wobec kogo ujawnianą.
No ... na ten temat już Biblia się wypowiadała: "Niech nie wie lewa ręka, co czyni prawa" - nieco to przeformułowałem, żeby uniknąć durnowatych skojarzeń. ;-)))

Marek z Rzeszowa20-12-2003 14:51:45   [#107]

Miło mi, że mój skromny (nie licząc cytatu - dwuzdaniowy) post wzbudził tak wiele emocji.
Ja nie walczę z miłośnikami zwierząt, tylko z niekompetentnymi urzędnikami, z nadużywaniem prawa (nawet dla szczytnych celów!), z przekraczaniem kompetencji przez oświatowe urzędy.

Powiem jeszcze raz: powoływanie się na zapisy Konwencji Praw Dziecka w walce z "rozdawaniem w szkołach i przedszkolach zniżkowych biletów na przedstawienia cyrkowe z udziałem zwierząt (...) stanowiącym rodzaj reklamy działalności cyrku, która ma na celu nakłonienie rodziców lub opiekunów małoletnich dzieci do kupna biletów jest ewidentnym (i niestety śmiesznym) naudużyciem. Czyżby sam udział zwierząt w przedstawieniu cyrkowym był czynem godzącym w rozwijanie w dziecku poszanowania środowiska naturalnego?

Jest tak wiele przejawów nieposzanowania środowiska naturalnego obok, których przechodzimy obojętnie, albo udajemy że ich nie ma. Dlaczego więc cyrk, a nie: rzeźnie, statki rybackie, tartaki?

Odpowiedź jest prosta. W cyrk walić najłatwiej. Nie ma lobby cyrkowego (w przeciwieńsywie do spożywczego, drzewnego itp). Więc wzywam wszystkim miłośników środowiska: mniej hiipokryzji!

Marek

Alfred20-12-2003 15:22:39   [#108]

Adaa cytowała:

"Z dwojga złego nie wiadomo, co jest gorsze: okrucieństwo względem zwierząt, czy ckliwy sentymentalizm . Uczucie oburzenia wywołuje w nas okrucieństwo ludzkie w obcowaniu ze zwierzętami. Ale prawdziwie wstrętnym i naturze przeciwnym jest poświęcanie psom tych uczuć, do których jedni ludzie tylko mają prawo. Człowiek nie może celów swego życia poświęcać dla psów, kotów, itd. On powinien tylko piastować swą ludzką godność w obcowaniu ze zwierzętami"

"Uczucie oburzenia wywołuje w nas(...)" - Dygasiński podziela to uczucie.

"Ale prawdziwie wstrętnym i naturze przeciwnym jest poświęcanie psom tych uczuć, do których jedni ludzie tylko maja prawo."

Komentarz Gzyry: "Nie brzmi to dobrze. Powiedziałbym: wstrętnie".

Wstrętnie dla Twoich uszu Kolego Gzyra.  Dygasiński po prostu zwraca uwagę na odwrócenie, zachwianie, wypaczenie, itd. proporcji w relacji człowiek - zwierzęta. W pewnym sensie oskarża nas (Człowieka) o to, że łatwiej nam zdobyć się na ludzkie uczucia wobec zwierząt niż wobec drugiego człowieka i dlatego są to uczucia "naturze przeciwne".

(Przy okazji przepraszam za jakiekolwiek porównanie Empatii do sekty. Jestem często zbyt prędki w formułowaniu myśli)

Mówiąc o "ludzkiej godności w obcowaniu ze zwierzętami" Dygasiński próbuje powiedzieć tylko tyle, że zwierzę nie może być ważniejsze od Człowieka, co nie oznacza, że nie należy się mu humanitarne traktowanie. Należy się. Bólu nie można zadawać żadnej istocie. Na tym polega godność Człowieka. Wszystko inne to "ckliwy sentymentalizm". I dlatego "nie wiadomo, co jest gorsze: okrucieństwo względem zwierząt czy tkliwy sentymentalizm".

Inna sprawa, że Dygasiński użył niezbyt fortunnych określeń. Jego wypowiedź ująłbym dziś, na początku XXI wieku następująco:"Ale prawdziwie wstrętnym i naturze przeciwnym jest poświęcanie psom tych uczuć, które w pierwszej kolejności należą się ludziom". W stosunku człowieka do przyrody (natury) uwyraźnia się być może coraz bardziej zjawisko "uczłowieczenia zwierzęcia" i "uzwierzęcenia człowieka".

Janusz napisał..

"Dla mnie cała wypowiedź (cała, a nie konkretne zdania) jest obrzydliwa i w obrzydliwym "sosie" zanurzona. Czytam w niej: "My! Dumni! Ludzie! Na kolana psy!".

Nie przesadzaj. Twoja wypowiedź jest bardzo patetyczna. Dałeś upust emocjom.
Zasygnalizowałeś jednak wcześniej, że być może jest głębszy sens wypowiedzi Dygasińskiego. Nawet hermeneutyczna zasada interpretacji pozwala ją dostrzec.
Masz rację, świat jest teraz inny niż na przełomie XIX i XX wieku. Ludzie też są inni. Ale wiesz również, że to właśnie wiek XIX dał początek naszemu nowoczesnemu myśleniu, czyli sposobowi postrzegania rzeczywistości w nowych czasach. I jeśli  Dygasiński już wtedy dostrzegł niepokojące symptomy, to ja osobiście chylę przed nim głowę.

Ale nie kłóćmy się o Dygasińskiego, ani o Empatię Marek z Rz. wyraził dobitnie sens swojego postu..

Ps. Gzyra..., wegetarianinem to ja na pewno nie zostanę..;-))

Leszek20-12-2003 15:37:20   [#109]

Coś do przemyślenia dla gzyry i Empatii:

po reakcjach tutejszych zauważyłeś pewnie jaka jest lepsza droga przekonywania ludzi do pewnych rzeczy:

1/ nakazać - "władza" napisze i roześle, niech robaczki "wykonają"

2/ przekonać - bez udziału "władzy" w formie użytej.

Tak jak Markowi, żal mi papieru wydawanego na mnóstwo pism o sprawach różnych, jeśli (jak sam wspomniałeś) są one żle sformułowane i niewiele wnoszą.

Dziękuję za zauważenie mojej skromnej osoby.

Pozdrawiam

RomanG20-12-2003 15:38:10   [#110]

Darku,

Naprawdę kocham zwierzęta. Pies żył w naszym domu aż 20 lat, na starość mama moja robiła mu masaże, jak człowiekowi, bo cierpiał, miałem też chomika, papugi, byłem opiekunem zwierząt w szkolnej pracowni biologicznej.

Wydaje mi się tym bardziej, że popełniliście jako stowarzyszenie wielki błąd, zwracając się o pomoc do MENiS-u. Ich reakcja nieodparcie kojarzy mi się z fragmentem pewnego wierszyka dla dzieci:
"Weszła krowa, tuż za progiem stłukła szybę lewym rogiem."

Ich kuriozalna wykładnia Konwencji o prawach dziecka oraz kategoryczny i nakazowy ton ustawiły wielu, jeśli nie większość, dyrektorów od razu przeciw Wam i Waszej organizacji.

Piszesz:
"MENiS mówi o niezgodności z konkretnym zapisem Konwencji Praw Dziecka."

Darku, MENiS nie wie, o czym mówi, a pisma nie widział na oczy żaden normalny i praktykujący w sądach prawnik - założę się z Tobą.

Po pierwsze "rozwijanie w dziecku poszanowania środowiska naturalnego" jest zapisanym w Konwencji obowiązkiem _państwa_ , nie zaś ojca, matki, babci, cioci, sąsiadki, czy też nauczyciela. To znacząca różnica pod względem prawnym, bo mówiąc o konkretnych obowiązkach osób sprawującym nad dzieckiem pieczę nie wolno się wobec tego powoływać na ten akurat zapis. To "rozwijanie", jako obowiązek państwa, ma się odbywać na zasadach określonych w przepisach szczegółowych. W przypadku nauczyciela zasady te określa np. art. 4 Ustawy o systemie oświaty, art. 12 ust. 2 Karty nauczyciela, czy też art. 354 Kodeksu cywilnego.

Tu dochodzimy do tego, co po drugie:
Osobie, której rodzice powierzyli pieczę nad swoim dzieckiem, trzeba byłoby udowodnić, że zabranie dziecka do cyrku z udziałem zwierząt, było wykonaniem zobowiązania sprzecznie z zasadami współżycia społecznego lub ustalonymi w społeczeństwie zasadami dotyczącymi sposobów sprawowania opieki nad dzieckiem (art. 354 k.c.), bądź też z dobrem tego dziecka (Konwencja o prawach dziecka przyjmuje to za kryterium nadrzędne).
Przyjmując, że nauczyciel, zabierając dziecko na takie przedstawienie, popełnia czyn sprzeczny z prawem, należałoby za to samo karać babcie, ciocie i rodziców, bo Konwencja ich też przecież jak najbardziej dotyczy.
Podejmujesz się zainicjować taką lawinę procesów sądowych i pewien jesteś wygranej?

Póki cyrki takie działają legalnie, korzystania z ich oferty nie można rozpatrywać pod względem prawnym, co najwyżej można rozmawiać o takiej działalności w kategoriach etycznych.
Przekonujcie zatem dyrektorów szkół do swojego zdania, nagłaśniajcie problem, doprowadzajcie do ścigania cyrkowców, którzy faktycznie dręczą zwierzęta (a paragrafy na to są!), ale - to moja dobra rada - nie proście więcej MENiS-u o pomoc w tym "apelowaniu do dyrektorów".
Bo dyrektorzy to mądrzy ludzie są i nie będą słuchać kogoś, kto zachowuje się z wdziękiem słonia w składzie porcelany i kto co rusz pod względem prawnym daje dowody swojej niekompetencji, stawiając Konwencję o prawach dziecka ponad i poza prawem.
RomanG20-12-2003 15:41:05   [#111]

Nie odświeżyłem,

a tu już Leszek napisał, co trzeba było napisać, w dwóch zgrabnych punktach.
Alfred20-12-2003 15:43:30   [#112]

hipotetycznie..

A tak swoją drogą.. Empatia to Stowarzyszenie i OSKKO to też Stowarzyszenie. Dlaczego w ślad za papierkami rozsyłanymi przez Emaptię do MENiS i Kuratoriów nie miałyby pójść papierki OSKKO z nieco odmiennym stanowiskiem? Jak zachowa się wóczas MENiS?
Marek z Rz. wspomniał coś o "lobby..".;-))
Leszek20-12-2003 15:58:53   [#113]

:-)

pozdrawiam

Alfred20-12-2003 16:00:22   [#114]
Przepraszam Darek, że ja tak z nazwiska.. Majaczyło mi się, że"Gzyra" to pseudonim.
Janusz Pawłowski20-12-2003 16:11:35   [#115]

Istotnie - muszę się zgodzić z tym, że docieranie z takimi szczytnimi akcjami do dyrektorów szkół poprzez zarządzenia MENiSowskie, to trochę tak, jakby na czerwonej płachcie napisać "wyluzuj się i nie denerwuj" i machać nią przed oczami byka.

Empatii tym się nie wzbudzi.

A konkretnie - gdy chcę wciągnąć kogoś do współpracy, uzyskać jego zrozumienie i wciągnąć do współpracy, to raczej staram się unikać straszenia go prawem, konsekwencjami, przełożonymi ...
Po prostu - rozmawiamy o tym i się wzajemnie przekonujemy.

RomanG20-12-2003 16:17:37   [#116]
To hasło na czerwonej płachcie...
:-)))
Marek Pleśniar20-12-2003 16:27:36   [#117]

podobnie machając płachtami i chorągwiami (niejednokroć świętymi) wdrożono reformę - tracąc dobry rok - gdyż nie pozyskano kadry dla tego dzieła. Jak widzę to stała metoda.

 

Co do Alfredowej hipotetycznej propozycji stanowiska - tak, chyba podejrzewam co masz na myśli. Z wewnątrz oświaty żadne stanowisko nie wywoła reakcji tak szybkiej

RomanG20-12-2003 16:43:36   [#118]

Darku, jeszcze jedno

Niedawno w gronie doświadczonych dyrektorów dyskutowaliśmy sobie na temat dziwnych wytycznych MENiS-u kierowanych do szkół, na temat rangi prawnej czegoś takiego jak "komunikat", na temat zaleceń naruszających autonomię decyzyjną dyrektora szkoły, zaleceń w sposób nieuprawniony wkraczających w jego kompetencje.

Jeden z dyrektorów mówi:
- No tak, autonomia autonomią, ale życie sobie. Bo jak tu odmówić, nie wykonać?

Padła żartobliwe pytanie:
- A jak nam MENiS każe palca w g. wsadzić, to też mamy wsadzić?

Pamiętaj, tylko przekonanie dyrektorów gwarantuje Ci osiągnięcie swoich celów.
To mądrzy i niezależni ludzie są, przynajmniej ci z tego forum, a mówię to ja. Niedyrektor.
Alfred20-12-2003 16:50:22   [#119]

Ale pycha..;-)

Przed chwilą moja żona wróciła z pełną michą (tj.dużą misą) świeżo uwędzonych "swoiskich" wyrobów z wieprzowiny.. Polędwiczka - 3 duuuże kawałki, szynki..- chyba z 6 nie mniej duuużych kawałków;-), a jaaaki boczek! - proporcje zachowane, czerwone w harmonii z białym;-)) A wszystko to przepasane jakby wstęgą.., tj. pończochami.;-)), no i ten zaapach jałowców, co pomiędzy gruszami na miedzy siedzą!!..;-))))

Jak zostanie trochę, do Miętnego wezmę;-) Jednym słowem zagrycha będzie.. Kto do stołu?.;-))

Marek Pleśniar20-12-2003 16:52:25   [#120]
no, jak ich znam, parę uzależnień by się im znalazło;-)
Marek Pleśniar20-12-2003 16:55:26   [#121]
swojskie... pończochy Alfred? ;-)
Alfred20-12-2003 16:57:32   [#122]
haha.. A no.. tak tu się wędzi.. A jak na Warmii?;-)
beera20-12-2003 17:02:19   [#123]

uff

Przyznam się, ze czytając ten wątek się lekko przeraziłam, te nasze: "kolego gzyra", "Gzyra, ja wegetarianinem na pewno  nie zostanę"

O co chodzi?

Uwazacie, że Empatia nie ma racji, czy chodzi o wsciekłośc z powodu sformulowania inego zdania i tego, ze to inne zdanie takiego nabralo przez MENIS znaczenia?

ja mam tu tylko dwa odczucia-

1. Zgadzam się z tym, co glosi to stowarzyszenie

2. Nie podoba mi się forma w jakiej MENIS do nas występuje.

Ale przez to, ze nie akceptuję formy menisowej reakcji nie zamierzam negować samej istoty, zamysłu, idei.

W zyciu nie wyobrażam sobie zwrócenia się do menisu z ODMIENNYM stanowiskiem, wyobrażam sobie natomiast zwrocenie sie do MENISU z oceną obrania takiej, nie innej drogi porozumienia się z nami.

A Empatia? Zwrócila się do ministerstwa edukacji- uważacie, ze to błąd? Z punktu widzenie kogoś z zewnątrz, kto nie zna oświatowego balaganu tak jak my?
 Jesli się zamierza osiągnąc skutek dziala się tak, by go osiagnąć. Niezaleznie od naszej oceny sedna, skutek tu na pewno będzie osiagniety. Wiele szkół zrezygnuje z tej dystrybucji z powodu uznawania przez dyrektorów kazdego pisemka z menisu za prawdę jedyną.
Ja także biletow nie rozprowadzam, z innych , co prawda powodów, ale także:-)

....

I na marginesie-

 Roman, trudno Ci odmowić klasy w dyskusjach z osobami, z ktorymi się nie zgadzasz:-)

beera20-12-2003 17:04:20   [#124]

hm...

wstrzelilam się chyba już jakoś nie na temat...

Fred zlagodniał, a ja do niego tu piłam:-)
I teraz nie wiem, czy mnie do stołu przyjmie;-)))

RomanG20-12-2003 17:18:23   [#125]

No widzisz, Darku

Prezeskę już przekonałeś :-))
beera20-12-2003 17:32:19   [#126]

:-(

nie piszę tu postów jako zaden prezes

piszę jako ja, od trzech lat usilowałam byc tu sobą- z wadami i zaletami

od pewnego czasu obserwuję jednak, ze już nie bardzo moge pisać, co myślę, bo  ma to jakiś popieprzony kontekst.

Leszek20-12-2003 17:36:04   [#127]

ja się zgłaszam do stołu jak poczęstujecie...

Asiu, ktoś mi kiedyś tak powiedział

"wszedłeś między wódkę a zakąskę"

:-)

pozdrawiam

Marek Pleśniar20-12-2003 17:42:14   [#128]

nie pijmy więc do Freda lecz z nim;-) święta tuż tuż więc ponad nie dość idylli:-))

a co do cyrku.. dzieci same nie chodzą do niego. Niewiele więcej im powiemy. Cyrk sam jako dość jarmarczna rozrywka upada kochani:-)

Zaś obecnie jak najbardziej ludzie robią z siebie (bez najmniejszej Ludzkiej Godności) telewizyjne cyrki na 24 fajerki.

RomanG20-12-2003 17:51:57   [#129]

Asia!

No co ty?
Źle mnie zrozumiałaś!

Nawet myślałem, pisząc, że fajnie tak do tej pory zabierasz tu głos pod nickiem 'asia', a nie żadnym oficjalnym.

To "prezeska" miało zabrzmieć tak ciepło i z sympatią :-)

Nie wpasowuj mnie więc w jakiś popieprzony kontekst, cokolwiek oboje przez to rozumiemy ;-)
Adaa20-12-2003 18:18:56   [#130]

"prezeska" -ciepło i z sympatią

ale strasznie "matronalnie":-)))))

własciwie to jako złosliwa kobieta mogłabym się cieszyć;-) (wybacz asiu i zwróć uwage na słowo "mogłabym";-)

od pewnego czasu obserwuję jednak, ze już nie bardzo moge pisać, co myślę, bo  ma to jakiś popieprzony kontekst.

no, chyba przesadziłaś, w kazdym razie ja widzę to co zwykle ...z wadami i zaletami

nie tak łatwo przestaje się byc sobą, gdy jest się sobą:-)

RomanG20-12-2003 18:32:45   [#131]
Ja proponuję wątek prywatny przenieść na priva jednak.

Nie mam kłopotów z rozróżnieniem, kiedy Asia zabiera tu głos jako 'asia', a kiedy jako 'Joanna Berdzik'.

Ktoś ma?
RomanG20-12-2003 19:02:02   [#132]
Dopiero teraz skorzystałem z kilku linków podanych przez Darka.

Niby korzystniej świadczy o MENiS-ie, że tak naprawdę argumentację prawną, w tym powołanie się na konkretny przepis Konwencji, pani Halina Cieślak zerżnęła po prostu z pisma stowarzyszenia "Empatia".

Tylko zastanawia mnie łatwość i bezrefleksyjność, z jaką tego dokonała.

:-(


.....................
I jeszcze do Darka:

Kiedy w Waszych pismach przywołujecie także inne przepisy Konwencji, obarczone to jest również błędem prawnym, nieco podobnym jak w przypadku art. 29 ust. 1 lit. e.
Nie będę zanudzał tu już szczegółowym wywodem.

Błądzicie też, powołując się w przypadku cyrku na art. 72 ust. 1 Konstytucji.
Precyzowanie rozumienia Konstytucji należy do ustaw, wykładni konstytucyjnych przepisów należy dokonywać z dużą ostrożnością.

Ani Konwencji, ani Konstytucji nie wolno stawiać poza prawem!

:-)
Marek Pleśniar20-12-2003 19:21:17   [#133]

odwołanie do poczucia przyzwoitości oraz stwierdzenie że wrażliwość nam nakazuje nie promować zachowań wobec zwierząt nieetycznych wystarczy i w zupełności zastępuje okólniki KO. Ale to już tu padało.

hmm.. dyskusja kwitnie, tylko Darka jakby nie było:-)))

AnJa21-12-2003 15:32:56   [#134]

cyrku nigdy nie lubiłem,
moje dziecko już z niego wyrosło,
jak te niby darmowe bilety były, to je dzieciom w gimnazjum rozdawałem i dalej bym tak robił,
zwierzęta lubię(koty zwłaszcza)- choć w domu, ze względu także na moją krańcową nieodpowiedzialność, nie mam,
nigdy nie czytałem Asi w kontekście,
swojska wędlina jest raczej z rajstopy ( kto dzisiaj jeszcze pończochy nosi?). Mniam (i wędlina i ... pończochy)
na miejscu Empatii też bym do MENiSa napisał - bo niby gdzie,

To  prawie  tyle co mnie w temacie tego wątku się skojarzyło.

Prawie, bo ciekaw jestem do kogo Empatia pisze w kestii ogrodów zoologicznych i psów łańcuchowych na wsi - bo zwierzęta cyrkowe to max. kilka tysięcy w całym kraju, a Burków jest co najmniej kilkadziesiąt tysięcy.

Pisze, bo jestem jakoś tak dziwnie przekonany, że poza pisaniem to Empatia niczego innego nie robi.

Aha - zapomniałem napisać, że a'priori nie lubię ekologów ( ich  manifestowanego postrzegania świata znaczy) - choroba taka, bez żadnych przyczyn powstała i niczym nieuzasadnioną niechęcią  w kontakcie z ich zachowaniami się objawiająca .

Marek Pleśniar21-12-2003 15:41:08   [#135]
rozumiem że na myśli masz raczej "ekologów" niż ekologów :-)
AnJa21-12-2003 15:52:19   [#136]

Nie rozróżniam - niestety :-(

To tak, jak z antysemitami, czy innymi anty.

Marek Pleśniar21-12-2003 16:02:34   [#137]
;))))))
beera21-12-2003 16:09:07   [#138]

entuzjaści=fanatycy?

nie lubię zbytnio takze

bo mam wrażenie, ze nastawieni na akcję, na spektakularnośc tracą z oczu taka zwykłą, codzienną, możliwość dzialania.

Nie przepadam za skrajnymi postawami: ekologów, anty, szowinistów, feministek, itp.

Skrajnośc mnie odrzuca zdecydowanie:-)

Nawet w wydawałoby się pozytywnych przypadkach. Zawsze mi się wydaje, ze widząc na bialo lub czarno czlek zubaża swoje widzenie o sto pięćdziesiąt odcieni szarości.

Z drugiej strony skrajne postawy, poglady, mobilizują do myślenia. Mozna się z nimi nie godzić, ale przez ich "wagę" zwracają uwagę tych, co obok.

Marek Pleśniar21-12-2003 16:15:59   [#139]

dobrze powiedziane

i podobamisię że tu jest inaczej

grażka21-12-2003 18:28:28   [#140]
A mi sie podoba, że AnJa lubi koty :-)))
beera21-12-2003 19:18:23   [#141]

z tym lubieniem kotów....

moj pies lubi koty.

koty zaś nie lubią, gdy on je lubi;-))

On je lubi dość...no na swoj sposob je lubi;-)))

nie, zebym siała ziarno zwątpienia;-))))

Marek Pleśniar21-12-2003 19:21:51   [#142]

hmm.. to jak mój pies lubi wszystkich ludzi?

i, mając 35kg - no bo to szczeniak 6-miesięczny na razie;-) rzuca się na ludzi by im wyznać uczucie, tzn liże po twarzy itd

przechodnie to uwielbiają;-) a pies ma kolczatkę przez tę miłość do ludzkości

Mariola21-12-2003 19:47:33   [#143]

35kg???

a cóż to za pies Marku?
Ten ze schroniska?
no no no! :-)
grażka21-12-2003 19:47:51   [#144]
E, musieliście to pisać? A mi sie tak miło zrobiło, że ktoś publicznie lubienie kotów deklaruje - bo na ogół jest odwrotnie ...
Gaba21-12-2003 19:49:23   [#145]

ja też lubię, choć nie mam - no, mam ale takiego innego.

Mam za to psa - 48 kilo miłości!

Majka21-12-2003 19:52:44   [#146]

deklaracja lubienia ;)

Żywe lubię/toleruję wszysko - pod warunkiem, że ma nóżki . Nawet komary mogą być.

Jak się przemieszcza na brzuchu -lubienie odpada ;)

grażka21-12-2003 20:02:59   [#147]

Widzicie, jak miło? :-)))

Kot, który mieszka z nami już w poważnym jest wieku i nieco ma dystansu do ludzi - zawsze przejawia jednak żywy entuzjazm do pełnej miski.
Powinien schudnąć, niestety.

Ale jest czarny i przytulno - mruczący(jak chce).

Konto zapomniane28-12-2003 01:30:59   [#148]

cd zeznan ;-)

Wybaczcie, ze odpowiadam z opoznieniem, ale w moim przypadku to juz tak moze byc, niestety. Uprzedzajac komentarz powiem, ze nie ma to zwiazku z grudniowym nasileniem werbunku narybku do sekty, celem jego destrukcji, otumanienia i ubezwlasnowolnienia. ;-) Po prostu, oprocz zwyklej roboty mam wszystko to, co sobie samodzielnie zgotowalem, zostawiajac na ostatnia chwile lazenie po sklepach w poszukiwaniu prezentow dla dzieciakow. A potem byly swieta.

Do Janusza Paw¸owskiego:

Ja tez wlasciwie nie mialem zamiaru dluzej komentowac tego cytatu z Dygasinskiego, z kilku wzgledow. Nie jestem neofita w tym co robie, naprawde znam argumentacje "drugiej strony". Uwierz, ze niewiele moze mnie zdenerwowac, zaskoczyc czy zdziwic. Oprocz tego, ze problemem stosunku czlowieka do zwierzat zajmuje sie od wielu lat, to jeszcze, o zgrozo, robie to z pasja. Jego slowa to modelowy przyklad pewnego sposobu myslenia, rzeklbym klasyka.

"Z dwojga z¸ego nie wiadomo, co jest gorsze: okrucienstwo wzgledem zwierzat, czy ckliwy sentymentalizm."

To jest glos estetyzujacego kata (chociaz chcialbym wierzyc, ze to tylko taka figura retoryczna). Po pierwsze, przywolywanie pojecia "ckliwego sentymentalizmu" w kontekscie sprawy o ktorej mowimy, to jest kula w plot. To nie sentymentalizm lezy u podloza naszych dzialan. Wiecej powiem: to nie *milosc* do zwierzat nami kieruje. Nie trzeba kochac zwierzecia (czlowieka), zeby powstrzymywac sie od krzywdzenia, probowac pomagac itd. Milosc moze w tym pomoc, ale nie jest konieczna. Wystarczy (nomen omen) empatia, ktora jest umiejetnoscia wczucia sie w sytuacje drugiej istoty. To tytulowe slowo "empatia" jest dla nas (mowie o ludziach dzialajacych w stowarzyszeniu) celem, ku ktoremu zmierzamy. Pisze o tym dlatego, ze sa zarzuty, ze z empatia sie obnosimy, jakbysmy ja w jakiejs absolutnej postaci posiedli. Nie, my sie obnosimy z deklaracja, ze spora czesc zycia poswiecimy na nauke empatii, i na pielegnowanie w sobie jej zalazka. Taki wybor - moze sie podobac lub nie, oczywiscie.

Sentymentalizm to ja sobie wyobrazam tak: siedzi poeta romantyczny pod wierzba, ma polprzymkniete oczy, ledwo swiat widzi, ciarki mu chodza i rozmysla nad dostojnym lotem orla bielika, ktory zaraz mu sie kojarzy z kolowrotem dziejow, losem narodow czy ogolnym przemijaniem. A ten nasz ewentualny sentymentalizm, to ja bym nazwal takim bardziej realistycznym. Sprawa sprzed kilku dni - w jednej ze stadnin zawalila sie konstrukcja. Jeden z koni mial nieszczescie dostac w glowe czyms ciezkim. Ktos nas zaalarmowal, ze lezy od kilku dni i dogorywa, pozbawiony opieki. Nie moze jesc, nie moze wstac, po prostu umiera w meczarniach, z otwarta dziura w glowie. Jesli mozna nazwac sentymentalizmem to, ze inspektor od nas tam pojechal, probowal rozmawiac z ludzmi, ktorzy udawali, ze nic sie nie zawalilo (wrecz odwrotnie, buduje sie!), a kon i tak nie rokuje, po czym stowarzyszenie wystosowalo pilny apel o interwencje do inspekcji weterynaryjnej, to w porzadku. Niech to bedzie nowa tresc pojecia sentymentalizmu.

"Ale prawdziwie wstretnym i naturze przeciwnym jest poswiecanie psom tych uczuc, do ktorych jedni ludzie tylko maja prawo."

To jest cos, co od cwiercwiecza nazywa sie szowinizmem gatunkowym. Jest to wyjatkowo obrzydliwe i pozbawione podstaw przekonanie o wyzszosci wlasnego gatunku nad wszystkimi innymi. Tego typu swiatopoglad jest sprawca takiego morza cierpienia, ze przywolywanie go jest bardzo ryzykownym przedsiewzieciem. Jest to ten sam mechanizm, ktory (niestety) funkcjonuje w przypadku usprawiedliwienia rasizmu, seksizmu czy nacjonalizmu - oto jakas grupe wyrozniamy do tego stopnia, ze w rezultacie "innych" nazywamy niegodnymi naszych uczuc i odmawiamy im praw. Slusznie mowisz Janusz, ze czlek ma (przynajmniej potencjalnie) tak szeroka game uczuc, ze bez problemu moze podolac milosci do jakiegos czlowieka i szacunkowi dla zwierzecia.

"On powinien tylko piastowac swa ludzka godnosc w obcowaniu ze zwierzetami."

Jesli ten czlowiek uwazal, ze powinnoscia czlowieka wobec innych zwierzat jest wylacznie "piastowanie godnosci" poprzez okrutne korzystanie z przywileju, ze jestesmy "jedyni godni uczuc", to ja bym tego autora odstawil na taka polke, zeby dzieci tam nie siegaly. To jest po prostu niebezpieczny sposob myslenia.

Janusz, napisales:

"Nie jestem cz¸onkiem stowarzyszenia "Empatia"."

Potwierdzam. :-)

"Nie wiem co to za stowarzyszenie - nie wiem, czy to sekta, czy nie - i nie chce mi sie tego zg¸ebiac.

Stowarzyszenie, ktorego statut moge przeslac na kazde zadanie (fragmenty na stronie). Kilkadziesiat osob z calej Polski, bardzo rozni ludzie, tzn. rozni wiekiem, profesja. Zwykli ludzie.

"Darku - jakies ho¸dy swinkom morskim oddajecie? ;-)))"

No masz, bez przerwy! ;-)

"Zobaczcie jak ¸atwo przylepic ¸atke i wzbudzic nieufnosc - wystarczy tylko has¸o rzucic, a juz kazdy (w¸acznie ze mna) ostrozny zaczyna byc."

No coz, jesli osrodki zajmujace sie zwalczaniem sekt dokonuja naduzycia, wymieniajac wegetarianizm jako jeden z symptomow odurzenia jakas destrukcyjna idea, to potem jak echo tego typu logika sie odzywa. Mam wrazenie, ze zadne tlumaczenia, moje czy kogokolwiek, nic tu nie pomoga. Moge tylko poddac pod ocene to, co dotychczas zrobilismy, bronic tego, tlumaczyc swoj punkt widzenia itd.

pozdrawiam,
gzyra

PS Sprawa zalecenia MENiS dotarla, jak wiecie, do poziomu wszystkich kuratoriow. Zakonczylismy juz wysylanie pakietow materialow do kuratoriow, zeby stworzyc jakies tlo dla tego listu-zalecenia. Byloby fatalnie, gdyby list skwitowany zostal jedynie grymasem poblazania i ulegla urzednicza reka przekazany dyrekcjom szkol. Byc moze nasze materialy pomoga w uswiadomieniu problemu, bo o to glownie chodzi. Mozna sie roznie do tego problemu ustosunkowac, ale zeby sie jakkolwiek ustosunkowac, trzeba problem rozpoznac. W pakiecie jest sporo artykulow



na temat cyrkow, tresc wszystkich pism w tej sprawie, podstawy prawne ochrony zwierzat w tym zakresie i materialy dotyczace szerzej pojetej reklamy na terenie szkol. Nie mielismy jeszcze odzewu. Natomiast kolejne kuratorium opbublikowalo w sieci swoje stanowisko:
http://www.kuratorium.opole.pl/dat/inne/inform_przedst_z_udz_zwierzat.htm

__

Asiu, napisalas:
"Powinienes pisac swoj post bezposrednio na forum, przenoszenie go skads spowodowa¸o, ze jest on niebardzo czytelny"

Nie moge pisac bezposrednio na forum. Mam modem i malo czasu, pisze odpowiedzi po kawalku, w dodatku dlugie, niewygodnie jest. A co sie popsulo? Polskie znaki w cytatach? Wybaczcie, jesli cos innego, niewiele moge poradzic. Chyba.

pozdrawiam,
gzyra

__

Marek z Rzeszowa, napisales:

"Ja nie walcze z mi¸osnikami zwierzat, tylko z niekompetentnymi urzednikami, z naduzywaniem prawa (nawet dla szczytnych celow!), z przekraczaniem kompetencji przez oswiatowe urzedy."

Nie odczulem, zebys walczyl z "milosnikami zwierzat".

"Powiem jeszcze raz: powo¸ywanie sie na zapisy Konwencji Praw Dziecka (...) jest ewidentnym (i niestety smiesznym) nauduzyciem."

Pozostanmy przy swoich zdaniach.

"Czyzby sam udzia¸ zwierzat w przedstawieniu cyrkowym by¸ czynem godzacym w rozwijanie w dziecku poszanowania srodowiska naturalnego?"

Wykorzystywanie zwierzat w ramach przedstawien cyrkowych nie jest wyrazem poszanowania srodowiska naturalnego, to truizm. Naklanianie (w dosyc perfidny sposob i w nieodpowiednim miejscu) dzieci do kontaktu z tego typu wykorzystywaniem nie jest rozwijaniem w nich poszanowania srodowiska naturalnego (jego czescia sa zwierzeta).

"Jest tak wiele przejawow nieposzanowania srodowiska naturalnego obok, ktorych przechodzimy obojetnie, albo udajemy ze ich nie ma. Dlaczego wiec cyrk, a nie: rzeznie, statki rybackie, tartaki?"

Tak, oczywiscie, wielka racja, ze jest cala masa innych przejawow nieposzanowania srodowiska naturalnego. Racja tez, ze wiele osob przechodzi obok nich obojetnie. Taki mamy model kultury, tradycje i autorytety. Empatia zajmuje sie wieloma aspektami ochrony zwierzat (handel, rozrywka, ubranie, jedzenie, edukacja, nauka i co tam jeszcze chcesz). Doba ma niestety dosyc okreslona liczbe godzin. Ja tez zaluje, ze nie zalatwie wiekszosci spraw, ktore wymagaja zalatwienia.

"Odpowiedz jest prosta. W cyrk walic naj¸atwiej. Nie ma lobby cyrkowego (w przeciwiensywie do spozywczego, drzewnego itp). Wiec wzywam wszystkim mi¸osnikow srodowiska: mniej hiipokryzji!"

Hipokryta moglbys mnie (czy nas jako stowarzyszenie) ewentualnie nazwac, gdybysmy to my wlasnie w jakis wyjatkowy sposob szkodzili srodowisku, zajmujac sie tylko i wylacznie problemem zwierzat w cyrkach. Jak pewnie wiesz (jesli czytales nasze strony) zajmujemy sie wieloma problemami, dzialamy na roznych polach i musisz mi uwierzyc, ze to dzialanie jest trescia naszego zycia. Troche za szybko stawiasz te zarzuty, zupelnie na oslep. Twoja "prosta odpowiedz" jest bledna. Zajmujemy sie cyrkami w kontekscie szkol dlatego, ze to wlasnie cyrki upodobaly sobie szkoly i przedszkola jako przestrzen reklamowa. Przy okazji przypominamy, ze nasz sprzeciw dotyczy szerzej pojetej reklamy tego typu. To jest dobry pretekst, zeby przypomniec o niedawnej sprawie spryciarzy z firmy Danone, ktorzy wyciagali pieniadze od rodzicow, majac za wabiki dzieci.

I powiem Ci jeszcze, ze problem cyrkow wcale nie jest prosty. Nie byloby tej dyskusji, gdyby taki byl. Tak jak pisalem poprzednio, cyrk to sztuka kamuflazu. Ludzie znaja go tylko z tej lukrowanej strony i reaguja dziwnie na proby pokazania zaplecza. Problem jest obsmiewany, bagatelizowany, a zajmujacych sie nim przypina sie latke sekty. Pstryk, bardzo szybko.

pozdrawiam,
gzyra

__

Alfred, napisales:

"Wstretnie dla Twoich uszu Kolego Gzyra."

Dla moich, oczywiscie. Pisze w imieniu moich uszu.

"Dygasinski po prostu zwraca uwage na odwrocenie, zachwianie, wypaczenie, itd. proporcji w relacji cz¸owiek - zwierzeta."

Rozumiem to, ale samego odwrocenia, zachwiania, "wypaczenia" dotychczasowych proporcji nie uwazam za cos zlego. Po prostu to dotychczasowe proporcje byly zle. Wrecz domagaja sie (i juz za Dygasinskiego sie domagaly) zmiany. Oczywiscie mozna je roznie i w roznym stopniu zmienic i to jest chyba sedno problemu. Dla mnie te proporcje staly by sie niebezpieczne, gdyby chec pomocy zwierzetom wywolywala niepohamowana agresje i nienawisc wobec ludzi. Bylby to zaprzeczenie idei, ktora probuje sie wcielac chroniac zwierzeta. W upominaniu sie o zwierzeta w cyrkach, rzezniach i salach wykladowych nie widze nic zlego i nic, co moznaby nazwac wypaczeniem w zlym tego slowa sensie.

"W pewnym sensie oskarza nas (Cz¸owieka) o to, ze ¸atwiej nam zdobyc sie na ludzkie uczucia wobec zwierzat niz wobec drugiego cz¸owieka i dlatego sa to uczucia "naturze przeciwne"."

Ludzkie uczucia, ktorych nie ogranicza sie wylacznie do innych Homo sapiens, to rzecz calkowicie naturalna... Nie wiem czy ludziom latwiej jest darzyc uczuciami zwierzeta, a nie innych ludzi. Byc moze i tak bywa. Jedno wiem, ze znacznie wiecej mozna wymagac, jesli chodzi o zachowania etyczne, od ludzi, niz od innych zwierzat. I majac to na uwadze, ludzka glupota, znieczulica i okrucienstwo, moga sprawiac, ze odczuwa sie do Czlowieka niechec, delikatnie mowiac. Byc moze istnieje taki mechanizm.

"Mowiac o "ludzkiej godnosci w obcowaniu ze zwierzetami" Dygasinski probuje powiedziec tylko tyle, ze zwierze nie moze byc wazniejsze od Cz¸owieka, co nie oznacza, ze nie nalezy sie mu humanitarne traktowanie."

Dlaczego Zwierze *nie moze* byc czasem wazniejsze od Czlowieka?

"Jego wypowiedz uja¸bym dzis, na poczatku XXI wieku nastepujaco:"Ale prawdziwie wstretnym i naturze przeciwnym jest poswiecanie psom tych uczuc, ktore w pierwszej kolejnosci naleza sie ludziom"."

Tak naprawde jest to kosmetyczna zmiana, chociaz dobra i taka.

"W stosunku cz¸owieka do przyrody (natury) uwyraznia sie byc moze coraz bardziej zjawisko "ucz¸owieczenia zwierzecia" i "uzwierzecenia cz¸owieka"."

To "zjawisko" uwyraznia nam sie od dosyc dawna, a juz Karol Darwin to nam je uwyraznil w dosyc przekonujacy sposob. To jest proces analogiczny do takiego, ktory mozna opisac tymi slowy:

"W stosunku bialego europejczyka do reszty (kolorowych), uwyraznia sie coraz bardziej zjawisko "wybielenia kolorowych" i "pokolorowania bialych"" - oznacza to ni mniej ni wiecej rozpoznanie, ze rozni ludzie maja wspolne cechy, a roznice nie powinny stac sie pretekstem do wywyzszania sie i ograniczenia ram etyki do nam podobnych osobnikow.

pozdrawiam,
gzyra

PS Mozesz do mnie mowic per "gzyra", calkowicie sie na to godze, jestem przyzwyczajony i az sie prosilem. ;-) Naprawde. W calej sieci jestem jako gzyra i juz. To moje nazwisko, oczywiscie.

__

Leszek, napisales:

"po reakcjach tutejszych zauwazy¸es pewnie jaka jest lepsza droga przekonywania ludzi do pewnych rzeczy:
1/ nakazac - "w¸adza" napisze i rozesle, niech robaczki "wykonaja"
2/ przekonac - bez udzia¸u "w¸adzy" w formie uzytej."

Zgoda, ze rozkaz wykonany potulnie, acz bez zrozumienia, czy z niechecia, nie jest dobra droga. I ze lepiej jest przekonac, odwolac sie do rozsadku, zdobyc serce itd. Tylko zauwaz, ze tak naprawde ciezko jest zalatwic taka sprawe w szkolach, kuratoriach, nie odwolujac sie do zdania/opinii "wladzy". Jesli ja ide do szkoly jako przedstawiciel stowarzyszenia, proponujac warsztaty, rozmowe, pokazanie problemu, i nie stoi za mna nic oprocz moich szlachetnych intencji, to... no coz, odpowiedz sobie sam. Dodaj do tego skale problemu (cala Polska) i techniczne mozliwosci podolania takiej formie przekonywania. My wybralismy inna droge, wlasciwie polaczenie wielu drog. Poszlismy z problemem do "wladzy", przekonujac o jego wadze i jednoczesnie przekonujac od dolu tzw. narod/opinie publiczna, np. poprzez media. W tej chwili, kiedy mamy zelazny list od "wladzy", mozemy zaczac skuteczne przekonywanie w poszczegolnych szkolach. Tak jak pisalem, przekonujemy teraz wszystkie kuratoria. Potem bedziemy przekonywac dyrekcje. A na koncu nauczycieli. To sporo pracy.

"Tak jak Markowi, zal mi papieru wydawanego na mnostwo pism o sprawach roznych, jesli (jak sam wspomnia¸es) sa one zle sformu¸owane i niewiele wnosza."

No coz, wiem dobrze, ze pismo MENiS mogloby byc lepiej sformulowane, ale nie ja jestem jego autorem. Byloby lepiej, gdyby jego tresc byla z nami konsultowana, oczywiscie. Ale pomimo wszystko ciesze sie, ze zaistnialo. Zauwaz, ze dzieki niemu na forum OSKKO mamy taki "egzotyczny" temat.

pozdrawiam,
gzyra

__

RomanG, napisales:

"(...) pope¸niliscie jako stowarzyszenie wielki b¸ad, zwracajac sie o pomoc do MENiS-u. Ich reakcja nieodparcie kojarzy mi sie z fragmentem pewnego wierszyka dla dzieci: "Wesz¸a krowa, tuz za progiem st¸uk¸a szybe lewym rogiem.""

Bylo troche inaczej: we wrzesniu tego roku wystosowalismy pisma do Rzecznika Praw Dziecka i do Mazowieckiego Kuratorium Oswiaty, *do wiadomosci* rowniez MENiS. RPD uznal za stosowne zwrocic sie z wyjasnieniami do MENiS i wlasciwie nie widze w tym nic zlego. Takze podczas rozmow w kuratorium slyszelismy, ze kuratorium mogloby znacznie wiecej zdzialac (zgadzajac sie z nami), gdyby byla opinia MENiS. Reakcja MENiS na list od RPD byl list do wszystkich kuratoriow. Mysle, ze ministerstwo jest w calym tym lancuchu wlasciwym i kompetentnym urzedem. A czym innym jest forma, w jakiej zwraca sie do podleglych mu urzednikow. O formie moge dyskutowac.

"Ich kuriozalna wyk¸adnia Konwencji o prawach dziecka oraz kategoryczny i nakazowy ton ustawi¸y wielu, jesli nie wiekszosc, dyrektorow od razu przeciw Wam i Waszej organizacji."

Ten ton nie jest przeciez az tak nakazowy, bez przesady. MENiS pisze: "W zwiazku z powyzszym, uprzejmie prosze o zwrocenie uwagi na tego rodzaju niepozadana dzia¸alnosc i uczulenie na ten problem dyrektorow placowek." Gdzie tu kategoryczny ton? Nie ma slow "zakaz", "nakazuje" itd, jest uprzejma prosba o zwrocenie uwagi i uczulenie. I jedno kluczowe slowo, bedace wyrazem opinii - "niepozadna". Jesli czegos mi w tym pismie brakuje, to odwolania do podstaw programowych szkolnictwa i szerszego naswietlenia problemu.

"Po pierwsze "rozwijanie w dziecku poszanowania srodowiska naturalnego" jest zapisanym w Konwencji obowiazkiem _panstwa_ , nie zas ojca, matki, babci, cioci, sasiadki, czy tez nauczyciela. To znaczaca roznica pod wzgledem prawnym, bo mowiac o konkretnych obowiazkach osob sprawujacym nad dzieckiem piecze nie wolno sie wobec tego powo¸ywac na ten akurat zapis. To "rozwijanie", jako obowiazek panstwa, ma sie odbywac na zasadach okreslonych w przepisach szczego¸owych. W przypadku nauczyciela zasady te okresla np. art. 4 Ustawy o systemie oswiaty, art. 12 ust. 2 Karty nauczyciela, czy tez art. 354 Kodeksu cywilnego."

Czym innym jest opieka osob prywatnych nad dziecmi, a czym innym urzednika panstwowego, jakim jest nauczyciel. Tenze nauczyciel, jako czesc panstwowego systemu edukacji, ma obowiazek dzialac w ramach obowiazujacego prawa, w tym Konwencji, nie wspominajac o podstawach programowych szkolnictwa. Trudno jest powolywac sie na Konwencje probujac przywolac do porzadku babcie, ale jest to wskazane, jesli mowimy o urzedniku.

"Tu dochodzimy do tego, co po drugie:
Osobie, ktorej rodzice powierzyli piecze nad swoim dzieckiem, trzeba by¸oby udowodnic, ze zabranie dziecka do cyrku z udzia¸em zwierzat, by¸o wykonaniem zobowiazania sprzecznie z zasadami wspo¸zycia spo¸ecznego lub ustalonymi w spo¸eczenstwie zasadami dotyczacymi sposobow sprawowania opieki nad dzieckiem (art. 354 k.c.), badz tez z dobrem tego dziecka (Konwencja o prawach dziecka przyjmuje to za kryterium nadrzedne).
Przyjmujac, ze nauczyciel, zabierajac dziecko na takie przedstawienie, pope¸nia czyn sprzeczny z prawem, naleza¸oby za to samo karac babcie, ciocie i rodzicow, bo Konwencja ich tez przeciez jak najbardziej dotyczy.
Podejmujesz sie zainicjowac taka lawine procesow sadowych i pewien jestes wygranej?"

Nie podejmuje sie, ograniczajac sie do kwestii reklamy cyrkow ze zwierzetami w szkolach i przedszkolach. Byc moze jest to program minimum. Byc moze tez (w przyplywie zlej woli) mozna nam zarzucic niekonsekwencje, oczekujac od nas *tego typu presji* wobec wszystkich opiekunow dzieci w Polsce, w instytucjach i domach prywatnych. Nie stosujemy *tego typu presji*, jak w przypadku, ktory omawiamy, ale nie oznacza to, ze sie tym nie zajmujemy. Kampania "Cyrk bez zwierzat" jest tak pomyslana, zeby dotrzec do Kowalskich, roznymi kanalami. Nie uwazam powolywania sie na Konwencje za uniwerslanie skuteczny sposob rozmawiania z kazdym.

"Poki cyrki takie dzia¸aja legalnie, korzystania z ich oferty nie mozna rozpatrywac pod wzgledem prawnym, co najwyzej mozna rozmawiac o takiej dzia¸alnosci w kategoriach etycznych."

Dzialaja pol-legalnie. Maja sprawy w prokuraturach, ale nawet nie o to chodzi. Ich dzialanie opiera sie na braku szczegolowych rozporzadzen, na lukach prawnych. Oczywiscie mozna, nawet na podstawie istniejacych zapisow Ustawy o ochronie zwierzat, zastanwiac sie na legalnoscia dzialania cyrkow. Potrzeba do tego nieco dobrej woli, ktorej czesto Inspekcji Weterynaryjnej brak, a to ona jest odpowiedzialna za nadzor na wykonywaniem zapisow.

"Przekonujcie zatem dyrektorow szko¸ do swojego zdania, nag¸asniajcie problem, doprowadzajcie do scigania cyrkowcow, ktorzy faktycznie drecza zwierzeta (a paragrafy na to sa!), ale - to moja dobra rada - nie proscie wiecej MENiS-u o pomoc w tym "apelowaniu do dyrektorow"."

Jesli MENiS ma az tak powszechnie zla opinie, to Twoja uwaga jest cenna.

"Bo dyrektorzy to madrzy ludzie sa i nie beda s¸uchac kogos, kto zachowuje sie z wdziekiem s¸onia w sk¸adzie porcelany i kto co rusz pod wzgledem prawnym daje dowody swojej niekompetencji, stawiajac Konwencje o prawach dziecka ponad i poza prawem."

Obawiam sie, ze madrosc dyrektorow ma wszystkie odcienie szarosci...

uklony,
gzyra

__

AnJa, napisales:

"(...) bo ciekaw jestem do kogo Empatia pisze w kestii ogrodow zoologicznych i psow ¸ancuchowych na wsi - bo zwierzeta cyrkowe to max. kilka tysiecy w ca¸ym kraju, a Burkow jest co najmniej kilkadziesiat tysiecy."

Sprawa ogrodow zoologicznych zajmiemy sie prawdopodobnie w 2004 roku. Poki co robimy dokumentacje i masz racje, ze to co z niej wynika, wola o dziesiatki pism do roznych dziwnych urzedow itd. Jesli chodzi o tzw. biezace interwencje (tzw. Burki na wsi), to robimy to rowniez. Ograniczamy sie z koniecznosci do Warszawy i okolic, ale sluzymy rada na odleglosc.

"Pisze, bo jestem jakos tak dziwnie przekonany, ze poza pisaniem to Empatia niczego innego nie robi."

Widzisz jak latwo? Pstryk i juz! Na jakiej podstawie tak szybko sobie wyrobiles to "dziwne przekonanie"?

"Aha - zapomnia¸em napisac, ze a'priori nie lubie ekologow ( ich  manifestowanego postrzegania swiata
znaczy) (...)"

Nie znasz po prostu ani realiow dzialania takiego stowarzyszenia jak Empatia, ani prawdopodobnie nie miales okazji otrzec sie o konkretnych ludzi, ktorych wrzucasz do worka z napisem "ekologia". Bardzo rozni sa to ludzie i rozne maja metody dzialania. Niektore sa dla mnie nie do przyjecia, inne uwazam za wzor. Ta "manifestacyjnosc" jest w pewnym sensie konieczna, zeby jakakolwiek komunikacja zaistniala. Ja na przyklad nie lubie byc zrzeszony, a stalem sie prezesem stowarzyszenia (skutecznosc!), jestem raczej spokojnym domatorem, a dzialam. Tak to jest. Istniejemy w przestrzeni publicznej dzieki mediom, stad ta "manifestacyjnosc". Moge Cie zapewnic, ze w przypadku Empatii ma to tez taki codzienny, cichy, szary podtekst zwyklego zacia w zgodzie ze swoimi idealami. Zeby bylo smieszniej, ja nie lubie etykiety "ekolog", bo wedlug mnie jest to troche pomieszanie pojec. Empatia jest stowarzyszeniem dzialajacych na rzecz praw zwierzat, a ze czesto laczy sie to z zachowaniami ekologicznymi, to dobrze.

No i nie mam tej "choroby", ze a priori nie lubie jakiejs grupy, o ktorej moge powiedziec z duzym prawdopodobienstwem, ze jest wewnetrznie zroznicowana. Nie moge na przyklad powiedziec: nie lubie uczestniow forum OSKKO, albo nie lubie dyrektorow szkol.

pozdrawiam,
gzyra

__

Asiu, napisalas:

"(...) mam wrazenie, ze nastawieni na akcje, na spektakularnosc traca z oczu taka zwyk¸a, codzienna, mozliwosc dzialania."

Dziala sie na rozne sposoby. Wiekszosci dzialan w ogole nie widac, sa to mozolne i niewdzieczne ruchy podskorne. Sa momenty spektakularne, kiedy wychodzi sie "na zewnatrz", sa dlugie momenty, kiedy uprawia sie siermiezny pozytywizm.

"Skrajnosc mnie odrzuca zdecydowanie:-)"

To calkowicie naturalne! Jestesmy kupka elementow, ktore probujemy trzymac w jakims zestawieniu, mozliwie spojnym i jesli cos nami chwieje, to tego nie lubimy. Nie lubimy zbyt duzego wiatru, zbyt glebokiej wody, zbyt duzej wysokosci, zbyt wysokiej temperatury i zbyt... odmiennego spojrzenia na rzeczywistosc. To nam odbiera poczucie bezpieczenstwa. Na szczescie jest tak, ze to, co dzis wydaje sie skrajne, ma szanse w przyszlosci stac sie norma. Jesli dzis postulowanie nieprzedmiotowego traktowania innych zwierzat (wciaz) wydaje sie radykalizmem, fanatyzmem, skrajnoscia, pamietajmy, ze byla za taka uwazana rowniez postawa abolicjonistow, upominajacych sie o prawa ludzi o innym odcieniu skory. W pewnym okreslonym momencie dziejow postulat praw czlowieka, tak jak one sa dzis sformulowane, byl uwazany za skrajnosc. Ja bym przyjal wobec skrajnosci inna taktyke - dajmy jej zaistniec, wnikliwie sie jej przyjrzyjmy, ale nie zamykajmy sie tylko i wylacznie, ze jest skrajna, bo bardzo inna i nowa. Po prostu ja ocenmy, nie odrzucajmy bez zastanowienia.

"Nawet w wydawa¸oby sie pozytywnych przypadkach. Zawsze mi sie wydaje, ze widzac na bialo lub czarno czlek zubaza swoje widzenie o sto piecdziesiat odcieni szarosci."

Zgoda, ze czarno-biale postrzeganie zubaza. Ale bywa i tak, ze doszukiwanie sie szarosci czy akcentowanie szarosci tam, gdzie jest bardzo bialo (lub czarno) jest czyms niestosownym.

pozdrawiam,
gzyra

__
Janusz Pawłowski28-12-2003 02:49:45   [#149]

Darku

słowa, słowa, słowa ... za dużo ich.

Nie możesz polemizować z każdym, bo tym samym każdy będzie czuł się w obowiązku (lub z grzeczności), kontynuować ową polemikę.

Tym samym stawiasz ludzi, którzy w gruncie rzeczy rozumieją i popierają cele Twojego stowarzyszenia, po przeciwnej stronie barykady.
I zabawnym jest to, ze nie oni tam się postawili, ale to, że Ty sam ich (nas) tam umiejscowiłeś.
A jak już tam staną, to jak przystało na odpowiedzialnych ludzi, będą wypełniać swoją misję rzetelnie.

Zamiast tej, prowadzącej do nikąd polemiki - ograniczającej się jedynie do gromadzenia słów w wielkich ilościach - raczej możnaby szukać jakichś wspólnych płaszczyzn działania.

Ja ich na razie nie dostrzegam - ale ja nie tylko nie jestem członkiem "Empatii" - nie jestem również członkiem "OSKKO" - więc moje spostrzeżenia niewiele są warte. ;-)))
Stojąc więc z boku, mogę sobie wyobrazić, że jedno stowarzyszenie szuka wsparcia drugiego.

Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś przedstawił jakąś konkretną propozycję.
Czy ona będzie przyjęta?
Ba! Kto to wie? Jeśli będzie jakoś sensownie zahaczać o sprawy wychowawcze itp ...

Chodzi mi o to, że OSKKO powstało po to, aby zamienić narzekania i biadolenia na działanie.
Zapewne takie same cele przyświecały Empati.

Jeśli więc chcesz coś w tym kierunku zrobić, to coś zaproponuj - inaczej szkoda czasu na wyrzucanie z siebie słów, które choć padają na żyzną glebę, to nie bardzo wiedzą w co miałyby się przeobrazić.

PS. Pierwszy raz spotykam gościa, który pisze dluższe posty od moich. ;-)))

Marek Pleśniar28-12-2003 09:22:30   [#150]
:-)))))))))
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]