Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Kto ma prawo być na lekcji?
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Magik05-06-2009 00:35:43   [#101]

Nie wiem kto ma prawo sobie obserwować ( ja jestem nauczycielem, jakbyś nie wiedziała) ja Ci tylko radzę mieć to gdzieś i robić swoje, tak jak robiłaś do tej pory.

 

halwol205-06-2009 00:52:13   [#102]
Znalazłam już odpowiedź; czasem się pomoc uzyskuje znienacka.

Tak, będę robiła swoje, ale jak byś się czuła, gdybyś nigdy nie wiedziała, kiedy Twoja Teściowa przyjdzie oglądać, jak robisz niedzielny obiad?

Podczas gdy Ty wiesz, że dobrze dobrze ten rosół się uwarzył, ale nie masz pewności, że teściowa znalazła dla syna lepszą, jej zdaniem, żonę?

A dodatkowo nie wiesz, kiedy teściowa dzień uzna za niedzielę? I nigdy nie czeka na zaproszenie?
Magik05-06-2009 00:58:38   [#103]

Też się teściwą nie przejmować i robić swoje, aż się teściowej znudzi.

Przecież nieraz dzieciom doradzamy - przestań zwracać uwagę, udaj, że nie słyszysz, to Cię przestaną przezywać..

halwol205-06-2009 01:21:55   [#104]
Z tym, że ta "teściowa" ma moc sprawczą.

Nie chcę rozgrzebywać wątku. Dziękuję za okazaną pomoc i wsparcie, jakkolwiek koniec sprawy nie jest przesądzony.
magda005-06-2009 10:05:42   [#105]

Kochani,

przykra sprawa z tym dyrektorem i goscmi.... Ja wiele razy byłam na zajeciach otwartych, choc w szkole mojego dziecka na prosbe o mozliwosc bycia na lekcji dostalam odmowe i musze napisac ze mi sie to nie podobalo, nie chcialam nigogo oceniac, chcialam zobaczyc jak sie ucza (bo pracuja dosc oryginalnym programem). A zamkniecie drzwi przed rodzicami uwazam zabrak otwartosci na wspolprace. Oczywiscie wizyta ma byc ustalona w dogodnym terminie i dla nauczyciela i klasy. 

lucynabroza05-06-2009 22:29:34   [#106]

halwol2.

stawiasz się w roli męczennika i ofiary, a może są przesłanki, że w przeszłości dałaś jakieś powody rodzicom, że chcą cię opserwować. Nic nie dzieje sie bez przyczyny.

Adaa05-06-2009 22:38:56   [#107]

lucyno, naprawde widzisz tu meczeństwo i syndrom ofiary? bo ja nie

halwol opisała swoje perypetie bez w/w cech, momentami odwaznie

a może są przesłanki, że w przeszłości dałaś jakieś powody rodzicom, że chcą cię opserwować.

hm... :-))

na mnie jeden z rodziców zlozyl dwie skargi do KO, przesłankami z przeszlosci było to, że nie zaliczyłam mu praktyk pedagogicznych (uwazał, ze jak przebywa z dzieckiem w oddziale (opieka) to zdobył kwalifikacje pedagogiczne, czego potwierdzenia zażądał na pismie);-)

i w dodatku, nie realizowałam jego polityki oswiatowej w szkole

.......

halwol, bijesz dzieci dziennikiem po głowie?;-)

 

Adaa05-06-2009 22:40:24   [#108]
lucynko? - jestes związana ze szkoła halwol?
malgala05-06-2009 23:03:50   [#109]
W #70 halwol2 napisała "Był to pierwszy dzień pracy po moim powrocie z urlopu dla poratowania zdrowia" i bez względu na to czym kierował się dyrektor, było to moim zdaniem zachowanie niedopuszczalne.
Pierwsza lekcja po dłuższej nieobecności nauczyciela różni się jednak od tych zwykłych i wejście dyrektora na taką lekcję na dodatek z obcymi osobami, to nie tylko nietakt, ale przede wszystkim zakłócenie normalnego procesu rozpoznania sytuacji, które na tej lekcji nauczyciel musi przeprowadzić.
Nawet najbardziej szczegółowe wyjaśnienia nauczyciela zastępującego nie oddadzą rzeczywistego stanu. Nauczyciel musi sam się zorientować w stanie wiedzy i umiejętności uczniów, uczniowie muszą ponownie dostosować się do wymagań nauczyciela, bo przecież przez rok uczył ich ktoś inny i mógł na inne elementy ich zachowań zwracać większą uwagę, stawiać większe lub mniejsze wymagania, wprowadzić w klasie nadmierną dyscyplinę lub zbytnie rozluźnienie.
Obecność osób postronnych w takiej sytuacji tylko przeszkadza.
Marek Pleśniar05-06-2009 23:07:01   [#110]

ad #106

skąd się biora ludzie, którzy dają sobie prawo wygłaszania ocen o innych

zawsze mnie to zadziwia - bo zazwyczaj dyskutujemy o sprawie a nie o zgłaszającym nam sprawę

Magik05-06-2009 23:10:05   [#111]

...W #70 halwol2 napisała "Był to pierwszy dzień pracy po moim powrocie z urlopu dla poratowania zdrowia" i bez względu na to czym kierował się dyrektor, było to moim zdaniem zachowanie niedopuszczalne...

Z tym stwierdzenien zgadzam się jak najbardziej.

Małgorzata06-06-2009 08:23:29   [#112]
a ja myślę, że to półtoraroczna przerwa sprawiła, że halwol reaguje niewspółmiernie do przyczyny...zmienia się postrzeganie rzeczywistości, gdy przez długi okres tkwimy w bezpiecznym zaciszu domowym
a tak naprawdę nie jest to wydarzenie, z powodu którego powinniśmy poruszać niebo i ziemię - życzę więc nabrania dystansu i spokojnej rozmowy - czasami warto uświadomić - również dyrektora, a jaki sposób odbieramy pewne zachowania
Marek Pleśniar06-06-2009 08:37:53   [#113]

nijak nie mam dystansu do postępowania dyrektora, polegającego na wprowadzeniu obcych ludzi na lekcję nauczyciela, zwłaszcza że dyrektor sam podaje cel tej wizyty - o charakterze nadzorczym; zgadza się na obserwację jakości pracy nauczyciela przez rodziców, nawet niebędacych rodzicami tych konkretnych dzieci w dodatku

według relacji autorki watku, mężczyzna obecny na lekcji nie był nawet rodzicem któregokolwiek z uczniów tej klasy

dopuszczalne a nawet poządane jest prowadzenie lekcji otwartych, odwiedzin na lekcjach ale w porozumieniu z nauczycielem

swoją drogą..

zabawne, że w dyskusji dyrektorzy pisują iż uważają takie postępowanie dyrektora za niewłasciwe ("nie wyobrażam sobie, że jako dyrek idę z rodzicami na lekcję nie uzgadniając tego z nauczycielem")a niedyrektorzy za właściwe;-)

 

Niezaleznie od przyczyny wizyty, pierwszy u nauczyciela powinien się pojawić dyrektor. Bez adwokatów czy "wsparcia" rodziców. No może za drugim razem, a na pewno po uprzedzeniu.

sam się boi czy jak?

Pisze co "powinien" dyrektor, bo nie ma wprawdzie zakazu by goście się zjawili ale sam nadzór dyrektorajest dość wyraźnie opisany w prawie. I do innych osób sprawujących taki nadzór nie należą rodzice, zwłaszcza w ogóle nie z klasy o którą chodzi

Dni otwarte robi się zazwyczaj we wrześniu/sierpniu.

 

Są rzeczy które da się zrobić, znajdzie się wykręt albo poprawne uzasadnienie na nie, ale są też rzeczy których nie wypada robić.

krajek06-06-2009 11:19:05   [#114]
A mnie się wydaje, że choć nigdzie w prawie nie jest napisane, że rodzice mogą uczestniczyć w zajęciach, to też nigdzie nie jest napisane, że nie mogą. Przez dziesięć lat pracowałam w szkole specjalnej. tam rodzice na lekcji ( oczywiście po uzgodnieniu z nauczycielem) bywali częstymi gośćmi. Miało to na celu pomoc w adaptacji dzieci, obserwację zachowań, które nie występowały w domu, a również były to dla rodziców swoiste warsztaty pracy z dzieckiem. Byliśmy otwarci na klienta. Nikt dla nikogo nie był wrogiem i nikt nie nadużywał gościnności. Proszę się nie gniewać, ale od dwóch lat dyrektoruję w masowej szkole i czasami postawa nauczycieli mnie przeraża. Jest niż demograficzny. O ucznia trzeba walczyć i dbać. jeśli nie robię nic złego, to czemu tak się buntuję przed kontaktem z rodzicem?
ewa06-06-2009 11:25:51   [#115]
a gdzie tu bunt przed kontaktem z rodzicem, bo nie widzę
widzę natomiast:
"Przez dziesięć lat pracowałam w szkole specjalnej. tam rodzice na lekcji ( oczywiście po uzgodnieniu z nauczycielem)..."

no i właśnie w tym nawiasie jest ambaras ;-)
halwol206-06-2009 11:39:11   [#116]
"Są rzeczy które da się zrobić, znajdzie się wykręt albo poprawne uzasadnienie na nie, ale są też rzeczy których nie wypada robić."

Każdy pracownik ma obowiązek wykonywać polecenia swojego przełożonego, jeśli są zgodne z prawem. A bywa, że i niezgodne z prawem dla tak zwanego dobra wyższej rangi.

Żeby wszystko szło do przodu, musi być więź między najpodlejszym nawet podwładnym, a jego przełożonym. Więź ta to wzajemny szacunek. Inne więzi, jak na przykład podziw, mogą być, ale niekoniecznie.

Bez szacunku dochodzi do lekceważenia. Każdy z nas poczuł się kiedyś przynajmniej raz w życiu zlekceważony, więc nie ma co tu roztaczać opisu uczuć temu towarzyszących.

Skoro w oczach mojego dyrektora nie zasługuję na szacunek, to tak, czy owak zasługuję na traktowanie zgodne z prawem.

To nie była pierwsza wolta dyrektora w moją stronę. Quousque tandem abutere?

W związku z powyższym chciałabym jeszcze zapytać (bo już chyba nie jestem pewna), czy nadal istnieje obowiązek rozmowy pohospitacyjnej?

Co prawda w ustawie tak, ale uzus społeczny to inna bajka...
halwol206-06-2009 11:43:19   [#117]
I jeszcze odnośnie do obecności Rodziców na moich lekcjach: powtarzam: SERDECZNIE ZAPRASZAM!!!
Elżbieta St06-06-2009 11:58:57   [#118]

Przypuszczałam, że to jakaś kontynuacja...

Dyrektor powinien uzgodnić wcześniej z nauczycielem obecność rodziców na lekcji i rozmowa pohospitacyjna jak najbardziej powinna się odbyć.

Z jakichś (nam raczej nieznanych powodów) postawił na zwarcie, a może "tylko" chciał dotknąć nauczyciela?

To przykre, ale trudno znaleźć radę, w jaki sposób sytuacja mogłaby być rozwiązana. Udowadnianie kto - komu będzie pogłębiać konflikt, odpuszczenie - frustrację.

Może mimo wszystko jakoś się ułoży? 

halwol206-06-2009 12:03:58   [#119]
Elżbieto, bardzo bym chciała, nawet nie wiesz, jak bardzo.

Wracałam do pracy z zapasem sił i naprawdę po to, żeby uczyć.

Ale jestem żywym człowiekiem. Jeżeli już nie ma innych powodów, to najważniejszy jednak jest ten, że dzieci obserwują. I jeśli widzą nauczyciela lekceważonego przez dyrektora, same będą go lekceważyć.
lucynabroza06-06-2009 12:21:14   [#120]

halwol2

wydaje się, że jestem w stanie zrozumiec dwie strony.

a może warto zadać pytanie, czy Ty nigdy nie zlekceważyłaś swoim zachowaniem uczniów. Być może stąd obserwacja Twojej pracy przez rodziców. Myslę. że wszystko się ułoży i dwie strony będą zadowolone. zawsze jestem zdania, że prawda leży po środku.

halwol206-06-2009 12:25:41   [#121]
Jeszcze raz TAK!

Tu chodzi nie o obecność Rodziców, a o nalot.

Wyobrażasz sobie, że podczas "wizyty" rodziców popełnię jakiś błąd?

Marzą mi się kamery we wszystkich salach. Wówczas można by porozmawiać o uczniach z Rodzicami, mając poparcie w postaci dokumentu...
Małgorzata06-06-2009 14:13:00   [#122]
Marku, to nie były obce osoby - jedna przewodniczący RR, druga matka uczennicy z tej klasy...a dystans polega na tym, by nie ulegać emocjom, bo trudno wtedy o obiektywizm
dla każdego oczywiste jest, że dyrektor powinien uzgodnić to z nauczycielem, ja jednak nie robiłabym z tego ogólnonarodowej debaty, nie angażowałabym całej rodziny i nie tworzyła pism, by wyrazić swoje oburzenie...
ale to moje subiektywne odczucia, ja jestem skażona, bo od kilku lat mam do czynienia z toksycznym dyrektorem i wielokrotnie byłam świadkiem chamstwa i arogancji...
muszę więc to powiedzieć: halwol, co Ty wiesz o braku szacunku ;)
halwol206-06-2009 18:39:13   [#123]
To jest kwestia widzenia sprawy. Jeżeli dajesz, Małgorzato, przyzwolenie na chamstwo i arogancję, nic mi do tego.

Uważam jednak, że nie wolno z tego robić normy.

Nic nie wiem o o braku szacunku i nie chcę wiedzieć.

W niektórych rodzinach normą jest, że mąż bije żonę i gwałci ją, jeśli ma na to ochotę, więc może powinnam być szczęśliwa, że mój tylko czasem każe mi wejść pod stół i szczekać?
Małgorzata06-06-2009 19:25:47   [#124]
Nic nie wiem o o braku szacunku i nie chcę wiedzieć...

zdumiewająca niekonsekwencja, skoro w ten sposób określasz zachowanie dyrektora...

skąd wiesz, że daję przyzwolenie - napisałam,że byłam świadkiem, a to nie oznacza, że mnie to bezpośrednio dotyczyło
halwol206-06-2009 19:45:30   [#125]
Oj, dajmy już spokój...

Pytałam na tym forum, bo moja sytuacja wymyka się spod jednoznacznych ocen.

Otrzymałam pomoc, za którą szczerze dziękuję, w tym za Twoje uwagi. Warto nabrać dystansu i wysłuchać różnych zdań.

Pisząc o swojej niewiedzy co do braku szacunku - miałam na myśli to, ze staram się zachowywać tak, żeby nikt nie poczuł się upokorzony, co nie wyklucza ostrej wymiany zdań niekiedy.

Nigdy, na przykład, nie pozwoliłabym sobie na to, żeby do młodszych koleżanek mówić po imieniu, podczas gdy one do mnie mówią przez "pani". Takie praktyki tykania są na porządku dziennym wśród nauczycieli; doświadczałam tego dwadzieścia pięć lat temu i nie podobało mi się to.

Może jestem przewrażliwiona, ale wynika to z obrony mojego terytorium...
Marek Pleśniar06-06-2009 20:20:19   [#126]

rzecz jasna, że "chamstwo" to przesada. Raczej można mówić o sztuce zawodowej (skoro jest sztuka murarska to jest i dyrektorska) i błedach w niej popełnianych, nietaktach itp. Dyrektor nie popełnił zbrodni, ale chyba nietakt to i owszem :-)

(oczywiście nie znamy wersji dyrektora, a wiecie jak to jest z "prawdą")

poprawki:-)


post został zmieniony: 06-06-2009 20:21:59
briga07-06-2009 08:35:07   [#127]
Tak, obserwuję te rozmowy dotyczące tego wątku, nigdy nie komentowałam, tylko zawsze czytałam, staram sie zrozumieć wszystkich, ale mi jakoś nie wychodzi. Tak się składa, że uczyłam w tejże szkole. Tak naprawdę nie ma tutaj racji osoba, która rozpoczęła wątek. Zbyt wiele zachowąń nieetycznych, których powinien wystrzegać się nauczyciel leży po twojej stronie, halwol2. Nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym, dlatego nie powinien dopuszczać się do zachowań, które mogą go skompromitować. czasami należy się "pogłaskać" po swoim sercu. Marku czytam Cię od dawna i z szacunkiem dla Twojej osoby o tym wspominam.
ewa07-06-2009 08:57:18   [#128]

nauczyciel nie jest funkcjonariuszem publicznym, ale...

jest NAUCZYCIELEM więc co do zachowań jak najbardziej zgoda :-)

Magik07-06-2009 09:12:02   [#129]

Od początku ta wizyta dyrektora wydawała mi się nie bezpodstawna.

Nie robi się takich wizyt bez powodu.

A jeśli dyrek byłby do takiej wizyty bezpodstawnej zdolny to nie wydaje mi się, żeby udało mu się tak łatwo wciągnąć w to rodziców.

Ciekawa jestem jaki to typ szkoly, w ktorej halwol2 pracuje.


post został zmieniony: 07-06-2009 09:23:20
skrzat07-06-2009 11:29:16   [#130]
niesmacznie się zrobiło...

brigo, cokolwiek było powodem - dyrektor i tak zachował się niezgodnie ze "sztuką dyrektorską".

halwol wróciła z urlopu - coś go spowodowało. Mógł dać jej czas...porozmawiać właśnie z sercem, zaoferować pomoc.

..tak se myślę...
krystyna107-06-2009 11:46:33   [#131]

Bardzo niesmacznie.

W tym kontekście i z pp to idzie w kierunku mobbingu.

Marek Pleśniar07-06-2009 12:19:33   [#132]

jak wspomniałem, rozmawiamy o rzeczy, której nie znamy;-) Nie znamy wersji dyrektora itd. Pojawia się np. inny nauczyciel z tej szkoły. Każdy z nich zna trochę tej prawdy, której ani trochę nie znamy my:-)

 

nie ma co osądzac postaci dramatu - nauczycielki, dyrektora - tak teraz myslę sobie

można przedyskutować opisywane postępowanie osób - i to już się stało. Osoby i ich prawdziwe motywy postepowania są poza naszym zasiegiem i nic nam do nich:-)

Niesmaczności żadnej nie dostrzegam - wszyscy starają się zachować przywoicie, nieagresywnie.

Co dosztuki:-) Sam rto napisałem, ale trzebamieć świadomość, że żadnej skodyfikowanej "sztuki" nie ma.

Sami stworzyliśmy kodeks etyczny dyrektora. Nie jest on jednak tak blisko praktyki kierowniczej, by regulować ze szczegółami np postepowanie w kwestii hospitacji:-)

halwol207-06-2009 17:30:43   [#133]
Cóż, nagle pojawia się briga (nie będę wyręczać frediego)i twierdzi, że uczyŁA w tej samej szkole.

I ma wiadomości, co się w niej dzieje, Bez pudła rozpoznaje miasto, szkołę, mnie...A ja tymczasem z wyjątkiem męża nie zwierzałam się nikomu...
beera07-06-2009 17:33:37   [#134]

myślisz, że zwierzyłaś się tylko mężowi? To nieprawda

tysiąc osób przeczytało ten watek i podało jego treść kolejnemu tysiącowi

 

===

a co do pisania - takie samo prawo napisania postu Twoje, jak i jej. Nie ma znaczenia, czy ktoś zalogowany dzień, czy tydzień, czy rok.

rację ma ten, kto ma rację, a nie ten, kto pierwszy napisze o swoim widzeniu faktów.


post został zmieniony: 07-06-2009 17:35:28
Magik07-06-2009 17:35:15   [#135]
Halwol pisałaś, że zostałaś rozpoznana, to może wiesz kto Cię rozpoznał no i może ten właśnie napisał # 127
halwol207-06-2009 17:37:18   [#136]
No - to niesprawiedliwie jest ; może i ja miałabym coś do powiedzenia na temat etyki innych?

Tymczasem nie wiem, kto zacz.
Magik07-06-2009 17:37:18   [#137]
A skoro z nikim na ten temat nie rozmawiałaś to skąd wiesz, że Cię ktoś rozpoznał - musiałaś rozmawiać o forum..
jatoja07-06-2009 17:37:44   [#138]
Magiel
slos07-06-2009 17:41:44   [#139]
Czas zakończyć ten kolejny wielce mnie zdumiewający wątek.
Adaa07-06-2009 17:43:56   [#140]

racje ma slos

tak na marginesie, to juz kolejny raz, gdy zapomina sie o tym,że jest to publiczne forum

zbyt wiele detali sprawia, ze potem problemy są

tak ku przestrodze

halwol207-06-2009 17:45:16   [#141]
Racja.

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie wypowiedzi.
Marek Pleśniar07-06-2009 18:17:53   [#142]
regularnie ktoś się dziwi że rozpoznano go po jego własnym opisie sprawy. Forum czyta bardzo wiele osób z OP, KO, urzędów centralnych, co sobie zresztą chwalimy:-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]