Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Nierespektowanie przepisów dotyczących integracji
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
jogo10-02-2009 09:05:30   [#51]

Jeśli boli mnie ząb-idę do dentysty, jeśli serce - do kardiologa.To lekarz i to lekarz.A może jednak do lekarza pierwszego kontaktu ? Przecież to taki "integracyjny " specjalista. Nieprawdaż ?
Przepraszam za taki trywialny przykład.


Jestem surdopedagogiem i pracuję w szkole specjalnej w internacie.We wrześniu trafiają rokrocznie do nas dzieci ,które uczyły się w szkole integracyjnej lub masowej.
Każdy orędownik integracji powinien sam doświadczyć pierwszych kontaktów z takimi dzieciakami.Zestresowane,niepewne, z wielkimi przestraszonymi oczami.
A rodzice ? - zmęczeni !!! jak sami mówią 'walką" o zaakceptowanie ich dziecka przez inne dzieci ,mało tego - również przez nauczycieli !, walką o oceny dziecka ,odrabianiem lekcji z dziećmi ( lub za dzieci ).

Dzieci ,które potrzebują specjalistycznej potrzeby, nauczyciela specjalisty - powinny trafić do specjalisty - do szkoły specjalnej.Może ktoś powinnien zastanowić się i zmienić nazwy szkół specjalnych na SPECJALISTYCZNE, aby rodzice !!! przestali mieć kłopot z pogodzeniem się ,że ich dziecko jest uczniem szkoły specjalnej. Niestety wiem co mówię, bo współprowadziłam grupę wsparcia dla rodziców.

Aha - oczywiscie nasi słabo słyszący uczniowie  są w normie."Głuchy" to głupi - to stereotyp.

Mamanauczycielka10-02-2009 09:46:09   [#52]

Piszę o swoich problemach między innymi, by zwrócić uwagę na pewien problem.Nieprzygotowanie polskiej szkoły do integracji i odejscie w wielu szkołach specjalnych od uczenia dzieci niepełnosprawnych,ale z normą intelektualną, albo uposledzeniem lekkim.Sama mam problem i trudny wybór między żle pojętą integracj.ą i szkołą , która uczy dzieci głębiej upośledzone.Mamy 21 wiek i tak rozwinięte szkolnictwo podyplomowe, że zrobienie specjalizacji czy oligofrenopedagogiki nie jest żadnym , problemem.Ten ostatni kierunek powinien mieć ukończony każdy nauczyciel.Dziwi mnie jeszcze, że w jednym kraju są takie różnice w podejściu do integracji.W dolnosląskim nauczyciel wspierający jest na wszystkich lekcjach, w mojej miejscowości w każdej szkole ma inną ilość godzin, średnio od 10 do 14.Czy dzieci w dolnośląskim bardziej potrzebują pomocy?Dlaczego nie ma przepisów nakładających na dyrektora obowiązku zatrudniania nauczyciela wspierającego na wszystkie godziny dydaktyczne ?Dlaczego dopuszcza się do tworzenia integracji w szkołach, gdzie nie ma specjalistów?Dlaczego nikt nie ma dozorunad takimi szkołami .Na Boga, wojna skończyła się 50 lat temu, a my ciągle mamy o coś walczyć.Dlaczego mam  tłumazyć dyrektorowi szkoły i OP, że muszę pracować zawodowo i potrzebna mi jest świetlica dla dziecka.Jak tworząc klasy integracyjne, o tym nie pomyslano.Dlaczego mając do wyboru specjalistę, dyrektor do pracy z niepełnosprawnymi dziećmi, zatrudnia nauczyciela stażystę po bylejakich studiach i bez doświadczenia?

 

jogo10-02-2009 10:04:31   [#53]

Jako matka  rozumiem Twój żal.


Integracja w naszych polskich warunkach to wciąż eksperymentowanie na dzieciach.
Moda na integrację = powierzchowne podejście do potrzeb dzieci potrzebujących specjalistycznej pomocy ,dodatkowe subwencje dla szkoły na dziecko i często brak profesjonalizmu.

Slogan "dla dobra dziecka" juz mi sie przejadł.

Karolina10-02-2009 20:13:33   [#54]

Podaję stronę forum - tam mnóstwo podobnych problemów, to są - a nie powinny - problemy dnia powszedniego rodziców dzieci niepełnosprawnych. Mamonauczycielko - zparaszam!

http://www.dzieci.org.pl/forum/

Tyle, że tam wiele rodziców szuka, wymienia doświadczenia - nagłaśniać trzeba i tu, ponieważ tu piszą decydenci.


post został zmieniony: 10-02-2009 20:13:57
joljol10-02-2009 22:06:12   [#55]
mamonauczycielko, starałaś się o wwr?
Mamanauczycielka10-02-2009 23:01:19   [#56]

Mój synuś ma wwr od trzech lat.Ma wszystko, co tylko mogłam załatwić i za co zapłacić.Naprawdę dużo godzin zajęć.Turnusy rehabillitacyjne co jakiś czas w bardzo dobrym ośrodku, gdzie jest logopeda, integracja sensoryczna, pedagog.Powiem nieskromnie jestem zaradna, pyskata i jak mnie drzwiami wygonią to wejdę oknem.Ale ta walka to stres.Po 4 latach użerania się, łaknę normalności i spokoju.Zaczynam sama poważnie chorować, a nie chcę z dziecka zrobić sierotki.Rędce mi opadają, jak spotykam swoich kolegów nauczycieli, którzy wygłaszają herezje i którym się zwyczajnie nie chce.Po latach  uczestnictwa w zajęciach , mam wiedzę lepszą od niejednego oligofrenopedagoga i jestem drażliwa na mówienie głupot.Stąd zastanawiam się nad edukacją domową, ale z czego będę żyć?Bo nie sądzę, że rodzicom za edukowanie swego dziecka się płaci....

 

Karolina11-02-2009 09:59:50   [#57]

Mamonauczycielko - jakbym siebie słyszała kilka lat temu. Powiem ci co zrobiłam - tyle, że to było 9 lat temu i nie było takich ceregieli z kwalifikacjami jak teraz. Miałam tez mądrą pania dyrektor  - ja zostałam nauczycielką Michała w klasach I-III na NI. Miałam w etacie, reszte dopełniałam w szkole, bywało, że to były i nadgodziny.

Są plusy i minusy tego rozwiązania, moj syn poza tym jest niepełnosprawny ruchowo - ty masz lekko inaczej. Walcz... choć to słowo wytarte i pewnie masz go dość jak i ja.

Czy szkoła o której mówisz to również szkoła w której pracujesz? Kompletnie odbijaj od siebie jak piłeczkę tych co ci "lepiej radzą" - jestem pewna, że wiesz najlepiej. Trzymaj się

AnJa11-02-2009 11:27:47   [#58]
Takie odbijnie to fajna rzecz.Zwłaszcza w relacjach szkola-rodzic. Z tym, że to obustronna czynnośc.

Niezmiennie stoję na stanowisku, że niepowinno się zkoły masowej, nieprzystosowanej do pracy z uczniem z dysfunkcjami zmuszajć do pracy z num- bo zawsze będzie to ze szkodą dla dziecka.

Problem jednak w czym innym- bo wydaje mi się się, ze zaczęło się od tego, że w klasie intercyjnejdo której chodzi dziecki inicjatorki tego wątku rzadko pojawia się nauczyciel wspomagający- bo wysyłany jest na zastepstw do innych klas.

I żeby to zmienić to akurat armat wytaczć nie trzeba- ten nauczyciel tm ma być i to wszystko.

Jeśli nie pomoże OP, KO interesuje coś innego niz meritum - to pozotaje MEN albo ...prokurtura. Bo OP i szkoła wyłudzają od panstwa pieniądze z subwencji wykazujc istnenie klasy integrcyjnej, któr formalnie jest, ale de facto jedynie bywa.

I sie powinno zmienić- bo mało jest instytucji które tak nie lubią kontroli jak szkoła.

A co do samej mamynauczycielki - głowa do góra, jeszcze parę razy dostaniesz równo od zycia, szkoły, państwa , samorządu i albo się uodpornisz i zauważać, ze nie wszyscy chcą Ci dzieciaka krzywdić, albo nie uodpornisz i ... no, wspólczuję...

bo że nie dostaniesz wszystkiego tego co uważasz, ze Ci się należy to pewne
bzyczek11-02-2009 12:26:32   [#59]
Wiecie, tak sobie czytam ten wątek i staram się zrozumieć wszystkie argumenty zrówno tych, którzy są za nauczaniem specjalnym w szkołach specjalnych jak i w klasach integracyjnych.
Sądzę, że problem nie leży w tym, GDZIE ma się to nauczanie specjalne odbywać, ale czy są na to środki.
Pokażcie mi dyrektora, który nie zgodziłby się na zatrudnienie i dziesięciu specjalistów w szkole ogólnodostępnej, jeśli tylko miałby na to przyzwolenie OP i środki finansowe.
Przy odpowiedniej ilości pieniędzy zatrudnienie specjalisty i zorganizowanie odpowiedniego wspomagania dla dzieci z orzeczeniami o KS nie jest żadną przeszkodą.
A co ma zrobić dyrektor, który nie dostał nawet środków na zastępstwa doraźne?
Więc nie zawsze to tylko brak dobrych chęci dyrektora powoduje, że rodzice dzieci niepełnosprawnych muszą się zmagać z tyloma problemami.
Ja sama musiałam targować się z OP, żeby dostać jak najwięcej godzin NI dla mojego ucznia po porażeniu mózgowym i ze znacznym upośledzeniem- i tak dostałam tylko 6 godzin, co uważam za wysoce niewystarczające. Ale takie właśnie są REALIA- po prostu brak pieniędzy. Samo naliczenie wyższej subwencji na ucznia niepełnosprawnego to nie wszystko- może ktoś z OP się wypowie, jak to wygląda, bo nie mam takiej dokładnej wiedzy na ten temat.
Zatem może, drodzy Rodzice dzieci niepełnosprawnych, nie rozstrząsajmy, gdzie i w jaki sposób Wasze dziecko powinno być nauczane, tylko co zrobić, aby znalazły sie na to wystarczające środki. Wówczas, czego jestem pewna, znajdzie się optymalne miejsce dla Waszych dzieci.
PS. Sama przez kilka lat zmagałam się z takimi problemami, gdy chciałam coś załatwić dla moich niepełnosprawnych uczniów- kasa,kasa i jeszcze raz kasa...niestety
Maelka11-02-2009 12:43:50   [#60]

Kasa i przepisy, wynikające pewnie z braku kasy.

Dotyczy to też szkól specjanych (czy specjalistycznych, jak ktoś wyżej zaproponował).

Koło się zamyka.

slos11-02-2009 19:35:21   [#61]
Tam gdzie prawo nakazuje - nie ma targowania. Mądre OP to wiedzą. Jeśli jakiś tego nie wie - to procedury wskazane przez AnJę. Ot, co! Tam gdzie nie ma obowiazku - decyduje zwykle kasa... Rzeczywistość skrzeczy.
zgredek11-02-2009 19:45:41   [#62]
jogo 10-02-2009 09:05:30   [#51]

Dzieci ,które potrzebują specjalistycznej potrzeby, nauczyciela specjalisty - powinny trafić do specjalisty - do szkoły specjalnej.Może ktoś powinnien zastanowić się i zmienić nazwy szkół specjalnych na SPECJALISTYCZNE, aby rodzice !!! przestali mieć kłopot z pogodzeniem się ,że ich dziecko jest uczniem szkoły specjalnej. Niestety wiem co mówię, bo współprowadziłam grupę wsparcia dla rodziców.

 

-----------------

pozwoliłam sobie zacytować jogo i jeszcze powtórzę:

Może ktoś powinnien zastanowić się i zmienić nazwy szkół specjalnych na SPECJALISTYCZNE

bo uważam, że to bardzo ważne jest!

czy nie warto spróbować zmiany?

Karolina11-02-2009 20:10:48   [#63]

zgredku ale to tylko kosmetyczne byłoby - nie wiem czy dobrze pamiętam ale chyba już nie fukcjonuje określenie "specjalna" na pieczęciach, świadectwach (chyba) w nazwach.

u nas zamieniono nazwę specjalna dodając numer - kolejny po wczesniej istniejacych masowych

specjalna i tak tkwi w świadomości i potocznie jest używana, ile lat zajęłoby zmienianie jej na specjalityczna - i jaką widzisz różnice - to i tak ten sam jedne worek miliona problemow

 

zgredek11-02-2009 20:17:17   [#64]

to właśnie kosmetycznie już było - specjalna a nie specjalna - niby jest a nie piszemy

może wraz ze zmianą nazwy zmieniłoby się myslenie?

może ta "specjalizacja" ukazałaby kształcenie specjalistyczne w innym świetle?

nie wiem

(w dalszym ciągu marzy mi się szkoła dla wszystkich dzieci - każda szkoła - ale te marzenia chyba jeszcze odleglejsze niż specjalizacja szkół)

Maelka11-02-2009 20:34:59   [#65]

Jestem ze szkoły specjalnej i się tego  nie wstydzę. Mało tego, protestowałam głośno, gdy kosmetycznie próbowano usunąć problem.

Nie ma słowa na tablicy, nie ma problemu.

Słowo "specjalistyczna" podoba mi się. Sądzę, że lepiej by się przysłużyła (upokorzonym nazwą "specjalna" dzieciom i ich rodzicom) niż poprzedni zabieg.

Specjalistyczna Placówka Kształcenia Dzieci (z Wadą Wzroku, Słuchu).

Podoba mi się. 

Mamanauczycielka11-02-2009 20:45:25   [#66]
Bzyczku, ale coraz częściej w szkołach specjalnych nie zatrudnia się specjalistów, tylko nauczycieli po podyplomowej oligofrenopedagogice.A do specjalistów takiemu nauczycielowi daleko.Wiem,  sama kończyłam ten kierunek i nie powiem, ze czuję się na siłach pracować w szkole specjalnej.Mnie marzy się to samo co Zgredkowi - szkoły dla wszystkich dzieci.Dla mnie szkoły specjalne to segregacja, to eliminowanie jednostek z problemami edukacyjnymi, zaburzonych społecznie, uposledzonych, ale i często zwyczajnie zaniedbanych.To stygmatyzacja takiego ucznia, to wykluczenie go z  grupy "zdrowych " rówieśników.Stworzenie sztucznej enklawy, z której kiedyś dziecko trafi do społeczeństwa wybitnie nietolerującego inności.Zresztą,szkól specjalistycznych jest mało, a nie każdy rodzic chce oddać dziecko do internatu.Uważam, ze jako grupa ucząca się przez całe życie powinniśmy zdobywać i takie umiejetnosci.dobry logopeda, psycholog, terapeuta zajęciowy przyda się w każdej szkole, przynajmniej podstawowej.Rodzi się coraz więcej dzieci z rozmaitymi dysfunkcjami i brak specjalistów i wczesnej pomocy pedagogicznej zaowocuje rzeszą bezrobotnych , zle wykształconych i zagubionych osób. Bierzmy przykład z innych krajów Europy, tam od szkolnictwa specjalnego odeszło się juz dawno.
Mamanauczycielka11-02-2009 20:49:46   [#67]
Do AnJa.Uodporniona już jestem, fajnych ludzi też spotkałam.Twój pomysł  z prokuraturą bardzo mi się podoba.Zacznę jednak od OP.Spróbuję je przekonać, że 10 godzin wspomagania to trochę mało...
Maelka11-02-2009 21:07:03   [#68]

Mamanauczycielko - szanuję twoje zdanie i respektuję twoje prawo do wybrania dla syna najlepszej dla niego placówki.

Ale mając mglistą orientację o placówkach specjalistycznych, spróbuj nie stawiać tak radykalnych tez.

Moja szkolna koleżanka jedno dziecko (niesłyszące) przwalczyła w szkole masowej i od trzech lat chłopak nosi tytuł inżyniera. Drugiego syna (u.u.) powierzyła specjalistom w szkole specjalnej i oboje są szczęśliwi: Chłopiec, bo uwielbia szkołe, kolegów i swoje panie, kolezanka, bo jej syn jest szczęśliwy.

Pięciu absolwentów szkoły, która (twoim zdaniem) stygmatyzuje, wróciło do swej (naszej)placówki w roli nauczycieli, a jeden z nich jest w trakcie stażu na dyplomowanego.

Dlaczego o tym piszę?

Bo mamamichasia, mamakasi, mamaewy, mamaprzemka poczułyby się niefajnie po przeczytaniu o segregacji i eliminowaniu jednostek.

Mogłyby pomyśleć, że są złymi matkami.

A nie są.

Wybacz, jeśli napisałam zbyt emocjonalnie, ale tak się czuję.

I tobie, i twojemu synkowi życzę samych radosnych chwil!

:-)

Mamanauczycielka11-02-2009 22:25:53   [#69]
Pisałam głównie w odniesieniu do szkół dla dzieci upośledzonych umysłowo.I nie twierdziłam nigdy, że dzieciki niedowidzące czy niesłyszące nie mogą osiągać wybitnych wyników, zostać nauczycielami.Ale ile dzieci  Maelko do Lasek, Bydgoszczy, Okonin, Sławna  nie trafia z różnnych względów i musi przejść przez piekło niedostosowanych szkół masowych?Sama nie zdecydowałabym się oddać dziecka do internatu, a nie wyobrażam sobie wożenia go 150 km codziennie.Istnienie takich szkół daje jednak pretekst do  odsyłania rodziców dzieci niedowidzących czy niedosłyszących, którym spokojnie przy minimalnych dobrych chęciach można pomóc na miejscu czy w najbliższym większym mieście.Tak duzo mówi się o wyrównywaniu szans edukacyjnych.Zresztą to nie tylko kwestia szkół, to brak odpowiednich przedszkoli, specjalistów w PPP bo terapii nie powinno się zaczynać gdy dziecko skończy 7 lat.Jest tyle pieniędzy z EFS do wykorzystania na nauczanie specjalne.A u nas się je marnotrawi.Jedynie Uniwersytet Lubelski zorganizował podyplomowe studia z pedagogik specjalnych.A ile osób byłoby chętnych by ukończyć takie kierunki i pomóc dzieciom, które i tak trafiają do szkół masowych. 
cynamonowa11-02-2009 22:47:21   [#70]
Polski Zwiazek Niewidomych ( Szczecin)"podarował " nam w ramach EFS dwie darmowe podyplomówki z tyflopedagogiki.
rzewa11-02-2009 23:00:46   [#71]
jeszcze można... zapakować rodzinę i przenieść się te 150 - 300 km, to się naprawdę da zrobić...

Polska nie jest przecież taka duża - da się ją przejechać całą w niespełna dobę i to pkp-ą :-))

a z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że te 300 km, które się kiedyś wyniosłam bardzo się przez te lata skróciły, więc podobną decyzję dzisiaj byłoby mi podjąć o wiele łatwiej
Mamanauczycielka11-02-2009 23:10:31   [#72]
Rzewo, a praca, mieszkanie, dalsza rodzina?Jest nas dwoje, zwyczajnie nie stać mnie na robienie rewolucji w swoim życiu.Jeśli nie będę pracować (a z pracą w mojej specjalności krucho) to nie będziemy mieli z czego żyć.Mieszkania raczej też mi nikt nie da, a mam spóldzielcze, nie stać mnie było na wykup.Żeby podjąć taką decyzję trzeba mieć pieniądze i wsparcie współmałżonka.Nie wyobrażam sobie samotnego startu na drugim końcu Polski, bez rodziny, przyjaciół, znajomych.Samo zapewnienie dziecku opieki to już byłby dramat.Violu, bliższe namiary proszę.Na stronie PZN nic nie ma.
cynamonowa11-02-2009 23:12:26   [#73]
namiary podam jutro......wszystko mam w szkole
rzewa11-02-2009 23:13:28   [#74]
hmm...
Maelka11-02-2009 23:55:57   [#75]

Mamonauczycielko - proszę, nie traktuj tej wypowiedzi jak atak. Pełna emocji jestem, więc trudno dobrać odpowiednie słowa.

Poza tym, widocznie Bozia poskąpiła mi talentu w jasnym klarowaniu tego, co w prostym przecież umyśle mi się rodzi.

Mamonauczycielko - pisałaś o szkole specjalnej. Lekko uogólniłaś. Być może tak samo uogólniają ci, którzy mogliby pomóc dziecku, informując go o istnieniu specjalistycznej placówki.

Nie namawiam cię na nią i nie polecam. Walcz o dobro dziecka. Ale wiedz też, że o tym, co było dla niego dobrem, wszyscy rodzice przekonują się dopiero po latach.

Nie mam żadnej gwarancji, że rodzice moich uczniów (i same dzieci) za kilkanascie lat nie powiedzą:"To była zła decyzja!"

Ale ty też takiej gwarancji nie masz.

Najśmieszniejsze jest to, że nie dalej jak w grudniu prowadziłam ognistą dyskusję z dorosłym człowiekiem (ukończył dwa fakultety, z czego jeden w Wielkiej Brytanii). Chłopak (bądźmy szczere - wyjątkowo zdolny) uczył się w szkole specjalnej. Opowiadał mi o swych kolegach, z którymi rywalizował w szkole podstawowej, a którzy (za namową psychologów, logopedów) przenieśli się do szkół masowych.

Chłopak twierdził, że gdy w ubiegłym roku spotkali sie na zjeździe, był zdumiony, jak bardzo zostali w tyle, ale jeszcze bardzie był zdumiony, jak bardzo rzucały się w oczy niepewność, nieśmiałość, nadmierna powaga.

Chłopak postawił tezę, że integracja szkodzi i stwierdził, że błogosławi swoich rodziców, którzy go w specjalnej szkole zostawili.

Nie zgadzałam się z nim i broniłam integracji jak lwica.

Mądrej integracji. Prawdziwej integracji.

Kolezanka o której pisałam wyżej, dla jednego dziecka wybrała integrację, dla drugiego szkołę specjalną. Jest świadomą i walczącą matką.

Z obu wyborów jest zadowolona.

Czego wszystkim rodzicom życzę!

PS. Miałaś niesłyszącego w klasie? Nie osobę niedosłyszącą, ale prawdziwego głuchego, z dziada pradziada? Jeśli tak - rozumiem, dlaczego napisałaś, że "spokojnie przy minimalnych dobrych chęciach można pomóc na miejscu". Jeśli nie, to pozwól, że zapytam: Umiałabyś mu pomóc? 

Marek Pleśniar12-02-2009 00:01:04   [#76]

nie ma "jedynie słusznej integracji"

kazdy potrzebuje innej - albo czasem prawie zadnej

Mamanauczycielka12-02-2009 10:36:00   [#77]

Maelko, mówiłam o dzieciach niedosłyszących i niedowidzących.Z rodzinami z dziedziczoną niepełnosprawnoscią też jest inaczej, one mają trochę przetarte szlaki.Ostatnio pomagałam rodzinie gimnazjalisty, który z dnia na dzień tracił wzrok.Chłopak dostał nauczanie indywidualne i nauczycieli, którzy o uczeniu takiego ucznia nie mieli pojęcia.Nie dość, że dziecko przeżywało dramat, to jeszcze nikt nie potrafił pomóc mu się odnaleźć w nowej sytuacji.Nikt tej rodzinie nie pomógł, nie pokierował , nie powiedział, że przysługuje im sprzęt komputerowuy, pomoce duydaktyczne, że szkoła powinna zapewnić tylfopedagoga.Szkoła, pedagog nie zrobili nic.A miasto jest 50 tysięczne.Wysłać chłopaka w takim stanie do Bydgoszczy do internatu?Pozbawić kontaktuu z rodziną?

Jedyna szkoła dla afatyków, prowadzona przez zakonnice znajduje się w Krakowie, jak pisałam nie dam rady przenieść się na drugi koniec Polski, by mój syn miał szkołę dla siebie.Bo znając psychikę mego dziecka, zrobiłabym mu ogromną krzywdę oddając do internatu.Chodzi mi tylko o zatrudnienie odpowiednich fachowców i pomoc ze strony nauczyciela wspierającego na lekcji.Na kazdej lekcji.

babol12-02-2009 11:02:33   [#78]

Pełne  uznanie dla Mamynauczycielki. Pomóc nijak nie potrafię, ani nawet podpowiedzieć, bom człek prosty i bez doświadczenia.

Oby więcej takich Mam. Powodzenia i... oby się udało.

Maelka12-02-2009 11:34:51   [#79]

Wycofuję się z dyskusji, gdyż chcac ją kontynuować, musiałabym nawiązywać do twoich postów, co wcześniej czy później zaczęloby wyglądać na czepianie się.

A nie o to mi chodzi.

Poza tym myślę, że w wielu sprawach zgadzamy się.

Moim zdaniem:
1. Wybór integracyjnej drogi edukacyjnej dziecka nie może być wyborem negatywnym ( "Nie chcę oddać do specjalnej", "Nie mam specjalnej pod ręką.").


2. Aby pozwolić rodzicom na wybór pozytywny, trzeba uczciwie pokazać im organizację nauczania, plusy, minusy, spodziewane efekty. Rodzice nie muszą być tak świadomi, jak ty. Są tacy, którzy wybierają szkołę rejonową, bo zrozumieli, że po jej ukończeniu dziecko "będzie normalne".


3.System kształcenia nauczycieli powinien problem integracji wreszcie uwzględnić i przygotować nauczycieli do takich niespodzianek. Gdyby każdy nauczyciel miał w ramach studiów pedagogikę specjalną + odrobinę metodyki wybranej niepełnosprawności, w szkołach nie byłoby osoby wpadającej w panike na myśl o dziecku nniepełnosprawnym.


4. Podyplomówki powinny być więc studiami doskonalącymi, a nie kwalifikacyjnymi. Sama napisałaś, ze po takiej podyplomówce nie czujesz się na siłach pracować w szkole specjalnej (gdzie jest łatwiej, bo wszystkie dzieci mają porównywalne wymagania i realizujesz porównywalne treści w porównywalnym tempie) a czułabyś się na siłach pomóc dziecku niepełnosprawnemu, uczącemu się w klasie masowej?


5. Należy poznać szkoły specjalne, pokazać uczciwie ich wady (bo mają) i zalety (bo mają). Wysłuchać głosów pracujących tam ludzi, zobaczyć, co powoduje, że wyniki są, jakie są. Uwierzesz? OP ustami Bardzo Ważnej Osoby badał kiedyś wykorzystanie sal lekcyjnych. Gdy usłyszał, że na siódmej lekcji w siedmiu salach odbywają się zajęcia logopedyczne albo rewalidacyjne, szczerze ucieszony zawołał:
- W siedmiu salach??? A dlaczego? Przecież wszyscy zmieściliby się w jednej...

Poznać, a dopiero potem oceniać i od czci odsądzać.

Sama zachęcałam niektórych rodziców do rozważenia kształcenai integracyjnego. Ale sama tez pokazywałam niktórym (którzy przychodzili obejrzeć szkołę) wady i zalety pobytu dziecka u nas.

Nigdy do niczego nie zachęcałam ani nie odradzałam.

Zgadzam się z tobą i z Karoliną - to decyzja rodziców. Zbyt poważna i odpowiedzialna, abym chciała za nią brać jakąkolwiek odpowiedzialność.

PS. Jak na wycofanie się z dyskusji, całkiem sporo napisałam. Przepraszam za gadulstwo!

;-)

 

Maelka12-02-2009 11:39:31   [#80]

Babol mi o czymś przypomniała!

Chciałabym, aby wszyscy rodzice moich uczniów byli tak świadomi, tak aktywni i tak współpracujący, jak mamanauczycielka.

Dla nauczyciela to prawdziwe wsparcie (mam nadzieję, że wzajemne).

A dla dziecka prawdziwe szczęście i skarb!

A o to nam wszystkim przeciez chodzi.

:-)


post został zmieniony: 12-02-2009 11:40:10
Mamanauczycielka12-02-2009 13:08:07   [#81]
Dziękuje zate miłe słowa.Bardzo poważnie myślę o wzięciu dziecka do mojej szkoły, gdzie też jest integracja.Niestety ,brakuje nam dzieci z orzeczeniami, bo szkoła jest w malutkiej miejscowości.Tu rzeczywiście mogłabym wspomóc proces dydaktyczny syna, swoją wiedzą i bogatymi pomocami.Niestety, pracuję w innej miejscowości niż mieszkam.I nie byłabym w stanie spotykać się z nauczycielem uczącym moje dziecko, bo wracam z pracy o 16.Stąd ta świetlica.
sonata4312-02-2009 13:09:11   [#82]
To o czym w ostatnim poście napisała Maelka jest bardzo ważne - współpracujący rodzic.
Dodam do tego - współpracujący a nie przeszkadzający, nie utrudniający, rodzic który zaufa nauczycielowi.
Nie można z góry zakładać, że jeżeli nauczyciel skończył tylko podyplomówkę z jakiejś dziedziny to nie jest wystarczająco przygotowany. Życie pokazuje, że podyplomówki często robimy nie dla wiedzy (bo ją mamy pracując wiele lat z określonymi dziećmi) a dla "papierka" bo takie są wymogi.
ewa12-02-2009 14:00:42   [#83]
często się zastanawiam kiedy  w opinii n-li jestem współpracującym, a kiedy przeszkadzająco-utrudniającym rodzicem, czy tylko kiedy ufam, bo jakoś tak mam, że często nie ufam, ale czy wtedy już przeszkadzam ;-)
Karolina12-02-2009 14:17:26   [#84]
ewo - dobre pytanie ;)
Maelka12-02-2009 17:54:33   [#85]

Dla mnie dobry rodzic to rodzic mobilizujący mnie. Do pracy, do poszukiwania nowych rozwiązań, do autorefleksji.

Wcale nie twierdzę, że taka wspólpraca usłana jest różami, bo cholerykiem jestem, więc nie lubię, gdy ktoś mi się przeciwstawia.

Nie lubię, co nie znaczy, że wcześniej czy później nie biorę ich opinii pod uwagę.Co nie znaczy, że rodzice nie biorą pod uwagę mojej opinii.

Zwykle dochodzimy porozumienia. I zwykle i ja, i rodzice jesteśmy zgodni, że warto było.

Mamanauczycielka12-02-2009 18:03:58   [#86]

Ja nie tylko w mniemaniu niektórych pań jestem przeszkadazjącym, ale toksycznym.Jak napisałam wcześniej mam alergię na głupotę, na fikcje oświatowe, na nieuctwo i niechciejstwo.Matka, która wie co mówi, matka świadoma, matka nauczycielka to bicz i dopust Boży.Nie mam zaufania do nauczycieli, które traktują rodzica z pozycji wszechwiedzącego  guru i które nie potrafią się przyznać do swojej niewiedzy.Sonato43, zaprawdę wiele osób , które o nauczaniu specjalnym nie ma pojęcia, kończy oligofrenopedagogikę.Widziałam takich podczas własnych studiów... I wiedza, której nabywają nie daje im podstaw do pracy z takimi dziećmi.Studia kwalifikacyjne to dla mnie zdobycie papierka.Są osoby, które się douczą, ale znajdą się i zupełnie na wiedzę odporne.A na studiach podyplomowych zdają wszyscy, również osoby, które się do takiej pracy nie nadają.Znam z autopsji fatalnych nauczycieli wspierających, którzy dzieci niepełnosprawne uważają za przygłupów z których nic nie będzie.Których przejawy fizjologi u dzieci głęboko upośledzonych brzydzą i odstręczają.Z takim nauczycielem o współpracy nie może być mowy.

AnJa12-02-2009 18:25:25   [#87]
Ciekaw jestem, cobyś cytuję "toksyczny" rodzicu powiedziała w przypadku kontaktu ze mną.
I gdybym Ci odpowiedził: Proszę Pani, nie znam sie zupełnie na pracy z dzieckiem z takimi potrzebami, nikt z nauczycieli naszej szkoły też nie zna się. Być może ktoś zechce iść na podyplomówkę , ale kwlifikacje będzie miał za jakiś czas, a zresztą oboje wiemy, ze czesto takie podyplomówki nieiele dają. Nie mam też szansy na znalezienie specjalisty wspomagającego Pani dziecko, gdyby nawet taki się znalzł miałby tylko minimlną liczbę godzin- czyli nie mógłby być z Pani dzieckiem cały czas. Potrzeby zorganizownia świetlicy w szkole nie mamy- dla jednego dziecka też jej nie zorganizuję przecież. Współczuję Pani bardzo, dziecko może być uczniem naszej szkoły, ale jedyne, co mogę zaproponować to to, że oprocz chodzenia na lekcje w typowj, masowej klasie, może mieć godziny nauczania indywidualnego- ale realizowane przez nauczycieli bez kwalifikacji, czyli tych, których mam".?
Mamanauczycielka12-02-2009 18:42:32   [#88]
Szukałabym innej szkoły.Ale byłaby Ci wdzięczna za szczerość i jasne postawienie sprawy.Wielu dyrektorów nie stać na to i  przyjmą dziecko.Mimo tego, ze doskonale zdają sobie sprawę, że nie mają specjalistów, ani warunków.Ile takich pseudo integracyjnych klas powstaje, bo ktoś połakomił się na kasę?Właśnie o stworzenie takiej papierowej integracji mam pretensje.Gdzie nauczyciel wspierający lata na zastępstwa, logopeda ma 5 godzin na 20 uczniów z orzeczeniami (o 7 latkach z wadą wymowy nie mówię).Gdzie o godziny rewalidacji indywidualnej trzeba się dobijać.Trudno mieć pretensje do dyrektora masowej szkoły, że nie ma specjalistów.To samo w przypadku szkoły intgracyjnej jest oburzające.
Maelka12-02-2009 18:42:34   [#89]

AnJa, toksyczny dyrektorze - patrz #1.

;-)

AnJa12-02-2009 18:59:36   [#90]
o- no to dziękuję- spodziewałem się czegoś innego:-)

co do opinii o integracyjnych jakoś się zgadzam- dla mnie to takie liceum profilowane jest- chciano coś między zawodówką a lo stworzyć i wymyślono cudo

albo między technikum a lo- bo róznicy zasadniczej miedzy zawodówką a technikum nie dostrzegam
...
no- teraz to zmoczyłem już na pewno

spadam do pracy

i wyjaśniam, ze mam wysoką gorączkę!
bosia12-02-2009 19:11:49   [#91]

no rzeczywiscie

bo w malignie jakiejś gadasz

bratek12-02-2009 20:51:54   [#92]

 OOOOOO! Jak ciekawa dyskusja! Nie było mnie tu kilka dni, bo siedziałam nad korektami czegoś mocno tematycznego:))

Nie odpuszczę sobie- muszę się odezwać

Do dyskutujących nad orzeczeniami!

Absurdem jest jakoby dzieci afatyczne (czy afatyczne z normą czy bez niej) nie mogły otrzymywać orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego!!!! Najlepszym dowodem na to, że mam rację, jest to, ze w Krakowie (tu żyję i pracuję, nie wiem jak winnych miastach się to rozkłada) są aż 2 szkoły specjalne dla dzieci afatycznych (w tym jedno SOSW)!!!

Po drugie nie jest prawdą, że afatyk z normą nie może dostać orzeczenia kierującego go do integracji. Może i dostaje- nagminnie zresztą,  o czym z niejakim żalem informowali mnie nauczyciele tegoż SOSW u których coraz mniej jest dzieci z normą, dlatego właśnie, że odchodzą do integracji.

Jeżeli ktoś to kwestionuje- to polecam szczerze konsultacje w Ministerstwie. W każdym razie nie utrzymywanie nadal aktualnego przekonania(szczególnie w wypadku pracy w orzecznictwie) bo to mało ok. wobec dzieci i ich rodziców.

Tyle.

WIem, że w naszej fantastycznej polskiej machinie orzeczniczej wiele poradni dzieci niemówiące wysuwa za margines. WIem, bo wielokrotnie o tym dyskutowałam prowadząc np. szkolenia z wczesnego wspomagania. W rozporządzeniu o wczesnym mamy określenie:  "niepełnosprawność lub potwierdzenione zagrożenie niepełnosprawnością". Widziałam jak bywa to interpretowane i włos mi się jeżył. W Polsce północnej np. zdarzyło mi się spotkać interpretację, że opóźnienie psychoruchowe nie kwalifikuje dzieckka do ww.... musi być niepełnosprawność ruchowa autyzm lub upośledzenie i tyle (!!!) Analogicznie dzieci mutystyczne również w wielu województwach nie są traktowane jako podlegające WW. Mówię im: "cóż.. jak ma 2 lata i nie mówi to rozumiem... ale jak ma 6 lat?! To raczej nie świadczy o normie rozwojowej- prawda?".

Ps. Karolina! Jak pisałaś, że CIę korci wkleić rozdział, to nie wiedziałam czemu. Teraz już rozumiem:)))

 

Karolina12-02-2009 21:23:56   [#93]
;)
sonata4312-02-2009 22:56:39   [#94]
Mamonauczycielko rozumiem, że masz złe doświadczenia w kontaktach z nauczycielami. Rozumiem, że nie spełniają Twoich oczekiwań. Nie są należycie przygotowani do pracy.
Może rzeczywiście najlepiej by było, gdyby Twój syn był nauczany indywidualnie przez Ciebie. Najlepiej znasz swoje dziecko i jego potrzeby.
bratek12-02-2009 23:15:43   [#95]
przykre...
Mamanauczycielka13-02-2009 11:16:54   [#96]
Jeśli nawet zacznę go nauczać w domu to pojawi się bardzo powaźny problem pt. "Z czego żyć", ewentualnie z kim ma zostać dziecko, jak mama pójdzie pracować dalej.Syn nie ma przyznanej niezdolności do samodzielnej egzystencji i nie pracując , albo pracując 8 godzin tygodniowo  (o ile dostanę to nauczanie, bo to też może być problem) zostanę bez dochodu i z perspektywą supergłodowej emerytury.Jestem również zdania, że rodzic może pracować z dzieckiem w domu, ale nie być jego nauczycielem i rehabilitantem.To się poprostu nie sprawdza w przypadku mojego syna również.Z obcą osobą pracuje lepiej, wydajniej i dłużej.Są nauczyciele, którzy cudownie pracują z dzieckiem, ale nie są zatrudnieni w szkole.A nie mogę dyrektorowi nakazać zatrudnienia takiej osoby, nawet na nauczanie indywidualne.A co do północnej Polski, szczególnie zachodniopomorskiego to jest to zadupie rehabilitacji, edukacji i respektowania przepisów.Przepraszam za mocne słowa, ale tak jest.Bratek, o SOW dla autystyków nie słyszałam.Ogólnie nie ma w Polsce szkół dla dzieciaków z zaburzeniami mowy, a jest ich coraz więcej.I dziecko niemówiące traktuje się jak uposledzone umysłowo, choć wcale tak nie musi być.Jakieś bliższe namiary na tą szkołe poproszę.
sonata4313-02-2009 11:21:59   [#97]
"A co do północnej Polski, szczególnie zachodniopomorskiego to jest to zadupie rehabilitacji, edukacji i respektowania przepisów."

Mocne oskarżenie......
bogda413-02-2009 13:05:15   [#98]
Pani mamonauczycielko, dużo w pani postach goryczy , oskarżeń innych, zarzutów dot.systemu edukacji dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych
....
niech pani zbierze w jednym liście wszystkie swoje niepokoje, obserwacje dot. kształcenia, oczekiwania rodziców i wyśle ten list do odpowiednich urzędników w MEN

tu na forum otrzymała pani odpowiedzi dyrektorów szkół, nauczycieli szkół specjalnych, odpowiedzi te pani nie satysfakcjonują - pani prawo.Tu jest pani anonimowa ale może jako konkretnej osobie , z konkretnym problemem urzędnicy doradzą więcej?

niech pani walczy, pani dziecko tylko na tym skorzysta
..
wierzę w pani determinację
bratek13-02-2009 14:15:24   [#99]

Mamonauczycielko!

Pisałam o SOSW dla afatyków, a nie dla autystyków, chociaż i owszem te drugie również funkcjonują.  Więc nie wiem o które pytasz.... Doprecyzuj, to wyślę Ci namiary na priv.

Bogda, Sonata, inni!

2 miesiące temu była w Krakowie Konferencja "Czas na dialog". Pisałam tu o tym. Na sali było 430 osób- samych specjalistów od specjalnej. Doszliśmy do bardzo zbliżonych konkluzji jak Mamanauczycielka. Więc w sumie moze ta jej gorycz i mocne słowa, nie są znowu takie bezpodstawne, bądź w opozycji do stanowiska środowiska oświatowego....   

 

bratek13-02-2009 14:37:34   [#100]

Aaaaa.. żeby była jasność! JA sama jestem przeciwniczką integracji zarówno upośledzonych jak i nie mówiących. Uważam to rozwiązanie za zazwyczaj niekorzystne dla dziecka.

Tyle, że czasem po prostu jest to zło konieczne. Lub jak kto woli - najlepsze z możliwych rozwiązanie.

I tak jest zdaje się w przypadku nad którym tu dyskutujemy.

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]