Forum OSKKO - wątek

TEMAT: nauczycielki przed sądem
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Maelka10-02-2009 22:15:26   [#51]

Małgoś - za bardzo cię lubię, żeby nie wierzyć, że wiesz doskonale, co mam na myśli.

Powtarzam po raz trzeci: Mam wrażenie, że to nie była sprawa dla sądu.

Ciekawe, kto zgłosił to do prokuratury?

Prawdę mówiąc, wspólczuję dziewczynom. Podobno wykonywały polecenia dyrektora. Mogły w krytycznym momencie stracić nie tylko odwagę, ale i jasność oceny sytuacji.

Nie chcę też dociekać, czyje dobro było brane pod uwagę. 

Ale, tak sobie myślę...

Dobrymi chęciami piekło wybrukowane.

Nie wiem, czy z pełnym zaufaniem oddałabym dziecko do tej szkoły.

Małgoś10-02-2009 22:15:44   [#52]
raczej kłamstwo lub niedopowiedzenie - ale to są terminy spoza kk :-)
Roman K10-02-2009 22:17:56   [#53]

Hmmmm

A może wystąpić do CKE o wpisanie jasno w procedurach....Można czytać ili nie można???

A niech się władza wykonawcza z sądowniczą zmaga.

Gaba10-02-2009 22:18:33   [#54]

a kłamstwo to poświadczenie nieprawdy?

Andrzej ma rację- znikoma szkodliwość... powala,dlatego chyba ta II instancja się szykuje. A nie jest tak, że KO musie z urzędu zgłosić?

Małgoś10-02-2009 22:22:08   [#55]
Maelka,
do prokuratury zgłosiło KO
i to jest tez hmmm.....
przecież KO jest dysponentem narzędzi dyscyplinujących ;-)

Jestem skłonna nawet uwierzyć w to tak "subiektywnie pojęte" dobro dziecka - szkoła pewnie nieduża, wszyscy zżyci ze sobą, płacz i jęki uczniów, poczucie winy za nieprzerobienie lektur no i panie.... wzięły sprawę w swoje ręce (głupio bo pod dużą presją)

AnJa - jazda po pijaku to jednak dużo większa szkodliwość społeczna ;-)
Maelka10-02-2009 22:28:22   [#56]

Małgoś???

Naprawdę wierzysz w "dobro dziecka"?????

Małgoś10-02-2009 22:30:20   [#57]
Gaba, pogadaj z jakimś karnistą lepiej ;-)

poświadczenie nieprawdy dotyczy wydawania dokumentów urzędowych (wszelkiego rodzaju np. świadectw, zaświadczeń); musi być jednoznacznie udowodniona intencjonalność czynu
jeśli kobitki działały w przeświadczeniu, że nie wiedziały, że łamią prawo to nie ma przestępstwa (to oczywiście skrót laika)

a z tą znikomością szkodliwości społecznej to już potężny sęk
http://pl.wikipedia.org/wiki/Spo%C5%82eczna_szkodliwo%C5%9B%C4%87
Społeczna szkodliwość
Z Wikipedii

Materialna cecha przestępstwa, materialna bezprawność czynu. Niezbędny element przestępstwa (Art. 1 § 2 Kodeksu karnego stanowi, że nie jest przestępstwem czyn, którego społeczna szkodliwość jest znikoma). Obecnie wyrażona w zasadzie kodeksowej nullum crimen sine damno sociali magis quam minimo. Zastąpiła występujące w kodeksie karnym z 1969 roku pojęcie społecznego niebezpieczeństwa.

Przy ocenie stopnia szkodliwości społecznej bierzemy pod uwagę następujące przesłanki przedmiotowo - podmiotowe:

* rodzaj i charakter naruszonego dobra
* rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody
* sposób i okoliczności popełnienia czynu
* wagę naruszanych przez sprawcę obowiązków
* motywację sprawcy
* zamiar

Społeczna szkodliwość jest pojęciem ilościowym. Ustawodawca nie dekretuje społecznej szkodliwości. Ma za zadanie rozpoznać i ocenić czyny społecznie szkodliwe, a także odpowiedzieć na pytanie czy można je zwalczać za pomocą sankcji karnych. Obowiązujący Kodeks karny nie podaje definicji pojęcia społecznej szkodliwości. Na stopień społecznej szkodliwości mają wpływ oceniane całościowo (nie każda z osobna) przesłanki zarówno przedmiotowe jak i podmiotowe ujęte w art. 115 § 2 kodeksu karnego. Warunkiem umorzenia postępowania jest wymaganie aby stopień społecznej szkodliwości był znikomy, zgodnie z art. 17 § 1 pkt. 3 K.P.K. Wpływ stopnia społecznej szkodliwości ma znaczenie nie tylko w przypadku instytucji warunkowego zawieszenia postępowania, ale także podczas orzekania zastosowania środka karnego zamiast kary (wymagane jest aby stopień społecznej szkodliwości nie był "znaczny")-art.53 § 1, 59, 66 kodeksu karnego. Społeczna szkodliwość czynu jest pojęciem ilościowym i podlega kwantyfikacji. W ustawie występuje z przymiotnikiem (kwantyfikatorem).
Małgoś10-02-2009 22:33:44   [#58]
Maelka, wierze, ze n-lki mogly w nie wierzyc ;-)
Maelka10-02-2009 22:33:54   [#59]

Nie, Małgoś - nie wzięły w swoje rece.

Bo nie opowiedziały im lektury.

Przeczytały.

Nie mów, że miały przez przypadek w torebce książkę ze streszczeniem obu książek.

Ktoś im te książki dostarczył.

Ktoś, kto jeszcze prze zakończeniem egzaminu wiedział, co zawirają arkusze.

Procedury, które miały wyrównać szanse w s z y s t k i c h uczniów zostały złamane wielokrotnie.

Nie muszę być lojalna wobec ludzi wymyślających głupie procedury. Nie muszę wierzyć w procedury jak w Biblię.

Ale powinnam byc lojalna wobec innych, którzy tym procedurom podlegają.

Kurczę.

Powtórzę się: Pora umierać.

:-(

Małgoś10-02-2009 22:36:36   [#60]
a nie mogly wziac ich z biblioteki szkolnej?!!!
zarzutu o wczesniejszym poznaniu arkuszy nikt im nie postawil!
...
klawiatura mi zastrajkowala :-( nie chce polskich znaczkow klepac
AnJa10-02-2009 22:39:14   [#61]
w tych rtkulikach jest, ze nauczycielki z komisji załamały rece, pobiegły do dyrektorki, ta z naru ściągnęla streszczenia i dała do przeczytania

o zadzwonieniu do OKE jakoś nie pomyślała?

2 nauczycielki były spoza szkoły- obserwatorki pewnie?
AnJa10-02-2009 22:39:32   [#62]
z netu- nie naru
Małgoś10-02-2009 22:41:08   [#63]
AnJa, przeciez wiesz jak trudno sie dodzwonic do OKE, gdy cos nie gra w egzaminie ;-)
AnJa10-02-2009 22:44:09   [#64]
okoo 15 minut zazwyczaj

są też maile

ale to już niepotrzebne znęcanie się- wieczorem charakter mi się generalnie polepsza:-)
Małgoś10-02-2009 22:49:54   [#65]
a propos procedur OKE
egzamin zawodowy w czerwcu
upaly zazwyczaj koszmarne
egzaminy trwaja: 120, 180 a nawet 240 minut ciurkiem

jedno OKE nakazauje zabezpieczyc wode (do picia)dla zdajacych
a drugie absolutnie zakazuje, bo ...procedury nie przewiduja wody na stole

a ja jestem i tu i tu kierownikiem/przewodniczacym
Pytanie:
co lamie sobie na tych egzaminach?
bez wzgledu na to jak zadecyduje
procedury?
AnJa10-02-2009 22:54:36   [#66]
mnie tam procedury umiarkowanie ruszają- trzymam się rozporządzenia

woda jest zawsze- choć w czasie matur to raczej herbata gorąca ostatnio potrzebna:-)
Małgoś10-02-2009 22:57:49   [#67]
a co bys zrobil AnJa, jak obserwator z OKE wyraznie przed rozpoczeciem egzaminu mowi Ci, ze wody byc nie moze?
Zostawiasz, czy wynosisz? ;-)
AnJa10-02-2009 23:04:52   [#68]
nigdy nie powiedział- a mam corocznie

i nie powie- bo go szef ZN nie wypuści z sali- bo u nas tylko nauczyciel wyznaczony przez szefa ZN moze wyjść z sali i tylko celem doprowadzeni zdającego do toalety lub przekaznia ważnej informcji mnie

a w protokałach to nie pamiętam, czy zapisali, że była - chyba z raz tak
Małgoś10-02-2009 23:29:40   [#69]
:-)
u nas to było przed wejściem uczniów do sal;

myślę, że w czerwcu woda u nas też będzie, ale na stole obok
a jak ktoś będzie mdlał z gorąca to uruchomimy procedurę awaryjną i będziemy go dopajac komisyjnie ;-)
krystyna110-02-2009 23:45:28   [#70]

W skali kraju procedury będą więc umiarkowanie przestrzegane - z taką pewną nieśmiałością:))

Sądy niechcący przyszykowały sobie klientelę, pokazały, że  tak do końca nie wiedzą co począć i można grać  im na nosie.

Misterna konstrukcja egzaminów zewnętrznych może się rozjechać.

Małgoś10-02-2009 23:49:04   [#71]
a ja uważam, że teraz członkowie zespołów nadzorujących będą więcej się zastanawiać zanim uruchomia swoją ..."kreatywność" w traktowaniu procedur egzaminacyjnych
Marek Pleśniar10-02-2009 23:51:13   [#72]

to na pewno

(hm, na pewno?)

;-)

Małgoś10-02-2009 23:54:22   [#73]
nnno... chyba :-)
sam fakt stawania w sądzie w roli oskarżonego to już trauma przecież ....
Marek Pleśniar11-02-2009 00:10:51   [#74]
ja raczej o wyuczalności ludności na przykładach innych ludzi
Małgoś11-02-2009 00:12:40   [#75]
no ci z empatią się załapią
Marek Pleśniar11-02-2009 00:16:59   [#76]
raczej z sym-patią do zdrowego rozsądku, a to w edukacji towar deficytowy i cenny przez to tak;-)
Małgoś11-02-2009 00:19:27   [#77]
sympatyczni zdroworozsądkowcy są z definicji wyuczeni ;-)
jatoja11-02-2009 00:23:08   [#78]
Ja sądzę, że to wydarzenie nie ma żadnych projekcji na losy przyszłych egzaminów
jest swoiste i jednostkowe

ot, ujawnia jakoś głupotę serdecznych odruchów (w co wierzę umiarkowanie) i lęku o swój imidż nauczycielek i dyrekcji ( w co wierzę święcie)
jatoja11-02-2009 00:29:32   [#79]
i ironiczny dystans do kompetencji OKE, na który to dystans OKE sobie zasłużyło zasłużenie
hanabi11-02-2009 08:08:28   [#80]
qrczę, Małgoś, Ty naprawde wierzysz w to co piszesz, czy tylko prowokujesz, by dyskusja na forum nie padła?!
Małgoś11-02-2009 08:57:36   [#81]
generalnie hanabi nie kłamię ;-)
i raczej wierzę, że człowiek jest bardziej dobry niż bardziej zły,
no i że czasem postępuje głupio
i że życie dostarcza nam tylu zgryzot, że nie warto eksploatować sądu, swoich emocji i "świętego oburzenia" na czyny o ...niskiej szkodliwości społecznej

tam gdzie wystarczy konsekwencja dyscyplinarna - wynikająca z kodeksu pracy, KN lub innych przepisów, szukanie rozwiązań w prokuraturze i sądzie siła rzeczy skazuje na ...śmieszność

ten wyrok sądu w odczuciu wielu osób jest NIESPRAWIEDLIWY, zbyt pobłażliwy, obniżający wartość pracy n-la itd.
a przecież, gdyby te panie poniosły wyraźne konsekwencje "niższej instancji" (z rąk OP, KO, OKE - służbowe, wynikające z naruszenia regulaminów), to zainteresowane społeczeństwo miałoby jasny komunikat, że jest kara za nieprawidłowe postępowanie

i to jest w/g mnie bardzo niekorzystny moralnie efekt tej sprawy :-(

a tak na marginesie przypomina mi to nieskuteczną wychowawczo sytuację, gdy dziecko nabroi, a mama mu na to zapowiada, że jak wróci tata z delegacji to się z nim rozprawi; po paru dniach tata wraca, stęskniony, z prezentami, zdystansowany do domowych kłopotów itd.i nie widzi sensu w karaniu dziecka, które tydzień temu np. wróciło do domu o 24.00 zamiast 21.00 o a mama jest rozżalona, że jej mąż nie wspiera wychowawczo i nie przyłożył dziecku pasem
w sumie dziecko nie ponosi żadnej konsekwencji ;-)
a ile nerwów "organy nadzorujące" straciły ;-)
Maelka11-02-2009 09:12:26   [#82]
I tu się, Małgoś, z tobą zgadzam.
walkiria5711-02-2009 09:19:42   [#83]

Wydaje mi się jednak, że za mało jest mowy o samej sytuacji "przestępstwa".

O ile wiem, jest kwiecień. O ile na wiadomo, nauka kończy się w czerwcu. Jeżeli polonistki miały zaplanowane omówienie lektur na maj lub czerwiec, to nie ma takiej siły prawnej, żeby dzieciaki rozliczać z tego w kwietniu.

W związku z powyższym zadziałały tak, jak wobec nich zadziałano.

98% zapytanych znajomych odpowiedziało tak, jak piszę. Są wśród nich prawnicy. Psycholog znajomy powiedział zaś, że nauczycielki wykazały się umiejętnoscią przystosowania do niespodziewanie zmieniających warunków, co jest oznaką inteligencji.

I znowu się chachali nad oświatą, a mnie było przykro.

 

 

Maelka11-02-2009 09:51:04   [#84]

Moim zdaniem zadzałaly nieuczciwie i nielojalnie. Wysłały uczniom komunikat, że dla doraźnych zysków można łamać zasady (uczciwość i prawdomówność) oraz przepisy (i te mądre, i te głupie).

Nie podobają mi się takie komunikaty.

Gdyby wszyscy trzymali język za zębami, nikt o ich wyjątkowych umiejętnościach przystosowania się nie wiedział, a uczniowie, nauczyciele i rodzice cieszyliby się z dobrych wyników. I to byłoby nieuczciwe i nielojalne wobec innych nauczycieli, uczniów i ich rodziców.

Matematyk też pewnie by znalazł coś, czego nie zrealizował, i biolog, i geograf. Błąd twórcy arkusza (o ile to można uznać za błąd) czy pomysłodawców, aby egzamin robić w kwietniu, nie może być usprawiedliwieniem dla innego nieuczciwego działania.

Gdyby chodziło o dobro dziecka, uczciwość i przekonanie o słuszności podjętych decyzji, zespól nadzorujący na czerowono i drukowanymi literami wpisałby fakt przeczytania streszczenia do protokołu, poinformowałby OKE dołączając miażdżące uzasadnienie, nagłośniłby sprawę na całą Polskę (media tylko na cos takiego czekają), po czym broniłby do krwi ostatniej swego działania.

I wtedy byłabym po ich stronie duszą i ciałem.

Wszystko mi mówi, że ja tak zrobiłabym, ale gwarancji nie mam żadnych. Nie znam osobiście nikogo z forum, ale cztery osoby (których nie wymienię, bo nie chcę stawiać ich po jakiejkolwiek stronie barykady) postąpiłyby jakoś tak właśnie. 

Bo walka z durnymi przepisami nie może polegać na cichym ich omijaniu.

Nie, nie jestem ucieleśnieniem cnót wszelakich. Przeciwnie, miewam sobie bardzo dużo do zarzucenia.

Znajomi twierdzą (z ogromną przesadą), że nie brakuje mi jedynie odwagi cywilnej.

Ale nie wiedzą, ile to kosztuje. I nie wiedzą, jak bardzo boli pamięć wydarzeń, kiedy tej odwagi zabrakło.

walkiria5711-02-2009 10:17:08   [#85]

"Gdyby chodziło o dobro dziecka, uczciwość i przekonanie o słuszności podjętych decyzji, zespól nadzorujący na czerowono i drukowanymi literami wpisałby fakt przeczytania streszczenia do protokołu, poinformowałby OKE dołączając miażdżące uzasadnienie, nagłośniłby sprawę na całą Polskę (media tylko na cos takiego czekają), po czym broniłby do krwi ostatniej swego działania".

Faktem jest. Ale to nie nauczycielki zaczęły. Zaczął ktoś totalnie niekompetentny.

Z całą Twoją odwagą i uczciwoscią, pobiegniesz do prezydenta i wepchniesz mu w kieszeń chybione ustawy?

Pamiętam taki sprawdzian po tytułem: "Chleb'. Dużo tam było zawirowań, ale najbardziej dziwnym i przyprawiajacym o mdłosci było pytanie o przesłanie moralne wiersza. Jedna z proponowanychodpowiedzi była: "Nie należy pokazywać obcym swojego bogactwa", czy jakoś tak.

Tymczasem w kluczu należało zakreślić pobożne życzenie, czyli, że należy się dzielić z potrzebującymi.

Ten sprawdzian to co sprawdzał? Kompetencje, wiedzę , umiejętności?!

Bo jeden z moich uczniów  był uczniem właściciela sporego przedsiębiorstwa i dodatkowo - radnego. I twierdził, ze nie wolno pokazywać...

Ale on nie skończy jako nauczyciel z dylematami, mimo że miał punkt mniej. A może dzięki temu.

 

hanabi11-02-2009 10:20:04   [#86]

Małgoś i właśnie o tę  niską szkodliwość społeczną chodzi mi najbardziej i to "dobro dzieci", wiem oczywiście, ze "wszystkie dzieci są nasze", ale co z tymi uczniami których nauczyciele nie wpadli na pomysł przeczytania streszczenia ? może nie dostali się do szkoły, bo zabrakło kilku punktów za to pytanie? a może , co gorsza,  ich miejsca zajęli ci o których nauczycielki w Wolowa zadbały w mysl źle pojętej troski o dobro dziecka?


 

Maelka11-02-2009 10:24:26   [#87]

Walkirio, dzięki za odzew, ale chyba mówimy zupełnie o czymś innym, co sugeruje brak szans na consensus.

Ulubiony sposób obrony ucznia, który uderzył innego:
-On pierwszy zaczął...


post został zmieniony: 11-02-2009 10:24:59
walkiria5711-02-2009 17:13:55   [#88]
Pewnie masz rację, jednak moim zdaniem - powinnością nauczyciela - wychowawcy jest także obrona młodych przed głupotą starych.
Maelka11-02-2009 19:10:02   [#89]

Zgadzam się, co do zasady, nie zgadzam się, co do metody.

;-)

jatoja11-02-2009 21:05:40   [#90]
I ja się zgadzam...z Maelka sie zgadzam
Uważam, że w ogóle stawianie tej sprawy w kategoriach martyrologii polskiego nauczyciela jest nadużyciem

ale brzmi jak poezja, nie? "powinnością nauczyciela - wychowawcy jest także obrona młodych przed głupotą starych" albo na dnie z honorem lec ...;-)
Marek Pleśniar11-02-2009 21:16:00   [#91]

nauczyciel nie może być po stronie "młodych" przeciw przywarom "starych" bo on jest najstarszy;-)

a martyrologia PL n-la jest rzeczą piękną i podniosłą częstokroć

kiedyś w trójce był reportaż z małego miasteczka o tym jak jednej nauczycielce burmistrz czy inny wójt nie chciał przydzielić mieszania

I ona opowiadała o kolejnych podłościach tego burmistrza oraz swych cierpieniach ilustrując to fragmentami romantycznej oraz Dwudziestoleciowej poezji polskiej

słuchałem z otwartą gębą, podgłośniwszy radio by nic nie uronić;-)

Małgoś11-02-2009 22:35:36   [#92]
hanabi
sprawiedliwość...hmmm?
a co z tymi dziećmi, którzy mają marnych n-li, bo ich KN chroni, a oni wcale ani lektur, ani nawet charakterystyki nie przerabiają?
a co z tymi dziećmi, którzy nie są tak bystre jak inne?
a co z tymi dziećmi, co są głodne i burczenie w brzuchu uniemożliwia im myślenie nad testem?
hanabi - tak można w nieskończoność
a ja przecież nie o tym, ale o wyrokach, nieefektywnym dyscyplinowaniu itd.
i o tym, że sąd nie zajmuje się uchybieniom regulaminów pracy i procedur
czy bronię tych n-lek?
dyskusja na ten temat już się przetoczyła na tym i innych forach;

Ciekawa jestem co by było, gdyby dyrektorzy paru szkół przerwali egzamin i napisali w protokole o powodach swojej decyzji np. "że pytania egzaminacyjne nie przystają do programu nauczania, standardów egzaminacyjnych itp."?
Szkoda, że nikt nie wpadł na taki pomysł ;-)
Dopiero byłaby dyskusja :-)
hanabi12-02-2009 08:18:05   [#93]

Małgoś, ja nic o sprawiedliwości nie wspominałam:)

przyznasz jednak , że taki wyrok to niebezpieczny precedens

alexw13-02-2009 15:18:00   [#94]
a nawiasem mowiąć, to skąd nauczyciele w trakcie sprawdzianu, czy egzaminu gimnazjalnego znają pytania bez łamania procedur. Chyba tylko w sali dla dyslektyków, gdzie pytania czyta się głośno...
AnJa13-02-2009 16:46:17   [#95]
pytanie z gatunku kluczowych :-)

faktycznie- skad?
Małgoś13-02-2009 17:06:12   [#96]
pewnie od uczniów
AnJa13-02-2009 17:09:01   [#97]
czyli uczniowie gadając zakłocali pisanie innym?
dyrlo13-02-2009 17:17:04   [#98]

A skąd pilnujący (bo chyba to nie powinni być poloniści) wiedzieli, że Ci inni nie zrealizowali tych lektur?

Czy w gimnazjum jest tak jak u nas, że na matematyce nie może byC matematyki itd. ?

No chyba, że tam polonistą jest dyrektorka no to ona mogła sobie na salę wejść.

malgala13-02-2009 19:24:09   [#99]
dyrlo, w gimnazjum polonista nie może być na części humanistycznej i podobnie jest z matematyczno przyrodniczą

nawet jak dyrektorka na salę weszła to skąd znała pytania?

jest zestaw rezerwowy, ale jego otworzyć nie można i odsyła się go razem z testami

więc skąd?
Roman K13-02-2009 19:30:49   [#100]

Wiem skąd

wiem!!!!!

Z troski o dziecko!!!! ;););)

 

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]