Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Czy sześciolatki powinny trafić do szkoły?
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ] - - [ 10 ][ 11 ]
Marek Pleśniar03-10-2008 00:14:05   [#101]

robi sie uroczo

Gosiewski broni sześciolatków przed szkołą

"MALUCHY SĄ NA PRZEGRANEJ POZYCJI"

Gosiewski broni sześciolatków przed szkołą
Gosiewski broni maluchy przed szkołą
PAP
Przemysław Gosiewski wsparł rodziców w walce o pozostawienie sześciolatków w zerówkach. Według szefa klubu PiS polskie szkoły nie są przygotowane do właściwego zajęcia się maluchami, a samorządów nie stać na wprowadzenie standardów unijnych.

Gosiewski wysłał w tej sprawie list do premiera Donalda Tuska. Zapewniał w nim, że "PiS nie jest przeciwny dyskusji nad obniżeniem wieku szkolnego w Polsce", ale nie chce, by ta decyzja była podejmowana "pochopnie i gdy polskie szkoły nie są przygotowane do stworzenia warunków zapewniających tak małym dzieciom odpowiednich warunków rozwoju".

Gosiewski: szkoły są nieprzygotowane

      Ostatnie doniesienia prasowe są ze wszech miar zatrważające. Nawet warszawskie placówki nie będą w stanie podołać przyjęciu nowych uczniów. Dla małych i biednych szkół na prowincji oznacza to niemożność wykonywania powierzonych im obowiązków      
Przemysław Gosiewski, PiS

Szef klubu PiS zarzucił szefowej MEN Katarzynie Hall, że nie określiła standardów bazy i wyposażenia obiektów szkolnych dla potrzeb dzieci sześcioletnich i nie zna potrzeb finansowych samorządów. - Ostatnie doniesienia prasowe są ze wszech miar zatrważające. Nawet warszawskie placówki nie będą w stanie podołać przyjęciu nowych uczniów. Dla małych i biednych szkół na prowincji oznacza to niemożność wykonywania powierzonych im obowiązków - argumentuje Gosiewski.

Ponadto, jego zdaniem, nauczyciele ze szkół podstawowych "pracując w systemie klasowo–lekcyjnym nie mają żadnego doświadczenia w pracy z dzieckiem sześcioletnim", a "posłanie sześciolatków do szkoły razem z siedmiolatkami stawia je na przegranej pozycji". Gosiewski wzywa też do wysłuchania w tej sprawie głosu rodziców.

Rodzice: nie wyślemy maluchów do szkół

      posłanie sześciolatków do szkoły razem z siedmiolatkami stawia je na przegranej pozycji      
Przemysław Gosiewski, PiS

Część rodziców już się wypowiedziała, zdecydowanie protestując przeciw wcześniejszemu posyłaniu ich dzieci do szkół. Według nich dziś placówki nie są na to przygotowane. Ławki są za duże, brakuje miejsc, gdzie dzieci mogłyby się bawić, a przede wszystkim brakuje nauczycieli, którzy mają doświadczenie w pracy z małymi dziećmi. Ponadto w przepełnionych szkołach sześcioletnie maluchy trafiłyby na przerwie na ten sam korytarz z trzynastolatkami, a w podstawówkach łączonych z gimnazjami - z szesnastolatkami.

Tara03-10-2008 07:13:14   [#102]
Chyba najmniej bym sie tu obawiala o te kwalifikacje nauczycieli.Uważam że są dobrze praygotowani.
grażka03-10-2008 07:23:01   [#103]

Tak, istotnie...

http://www.forumrodzicow.pl/zarzuty-zamiast-argumentow/

Być może trudno to zrozumieć politykom i urzędnikom, że centrum świata rodziców i dzieci nie stanowi żadna gra polityczna. W kwestii bezpieczeństwa i dobra dzieci, a także spraw, które bezpośrednio przekładają się na organizację życia codziennego całej rodziny, każdym rozsądnym człowiekiem kieruje logika, doświadczenie i ocena najbliższej mu rzeczywistości (sytuacja w przedszkolach i szkołach w pobliżu, zaradność i możliwości lokalnego samorządu a przede wszystkim wiedza o własnym dziecku i jego potrzebach).

Konstytucja RP i Karta Praw Dziecka zobowiązują nas, rodziców do dbania o bezpieczeństwo i dobro dziecka, a także dają prawo do decydowania o edukacji dziecka uznając, że rodzic właśnie potrafi najlepiej ocenić, na co dziecko jest gotowe, co dla niego będzie dobre, co pomoże mu - a nie zaszkodzi- w rozwoju. Zastanawiamy się dlaczego rząd zamierza ograniczać nasze swobody obywatelskie? W imię czego- bo z pewnością nie dobra dziecka.

Ponownie więc wzywamy twórców projektu reformy oświaty do merytorycznej debaty społecznej na ten temat. Na odpowiedzi na składane w tej sprawie pisma nadal czekają na nią Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka, rodzice, eksperci, Instytut Globalizacji, Polskie Towarzystwo Dysleksji, Stowarzyszenie Nauczycieli Polonistów, Polskie Centrum Origami i inni. Oczekujemy także rzetelnej argumentacji i przedstawienia raportów o stanie szkół we wszystkich gminach w Polsce i ich potrzebach wobec konieczności dostosowania obiektów do potrzeb 6-latków.

Marek Pleśniar03-10-2008 10:38:03   [#104]

raz rodzice piszą o merytorycznym a raz tak - na ratujmaluchy;-)

"CO GROZI NASZYM DZIECIOM:
I Z przedszkola do przechowalni.

Przeciętna polska szkoła to miejsce gdzie dzieci uczą się w przepełnionych klasach, nauczyciele nie radzą sobie z agresją starszych uczniów, są sfrustrowani niskimi pensjami i często odchodzą z zawodu. Brakuje pieniędzy na podstawowe rzeczy, jak choćby papier toaletowy czy mydło"

grażka03-10-2008 10:56:13   [#105]

Marku - nie spotkałam szkoły, w której byłby w łazience uczniowskiej papier toaletowy lub mydło.

Czy świetlica, gdzie codziennie inny nauczyciel dopełnia godziny ponad pensum opieką nad maluchami, będzie robić cokolwiek poza dopilnowaniem dzieci do momentu odebrania przez rodziców?

- Pomysł wiąże się też z planowanym przez rząd obniżeniem wieku rozpoczynania obowiązkowej edukacji w szkole do sześciu lat. Najmłodsze dzieci trafiające do szkół będą wymagały dodatkowej opieki po zajęciach, np. w świetlicach - mówi Krystyna Szumilas.

http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/39655,nauczyciele_beda_musieli_prowadzic_dodatkowe_zajecia.html

Przeciętny rodzic na temat przemocy w przeciętnej szkole ma także wiedzę z przeciętnej polskiej gazety :)

rzewa03-10-2008 11:02:02   [#106]
grażka, w mojej szkole (ale nie tylko w mojej, bo we wszystkich szkołach w gminie) jak i w szkołach moich synów zawsze był w łazience papier toaletowy i mydło

a świetlica prowadziła różnorodne zajęcia (w tym origami też :-))
rzewa03-10-2008 11:03:04   [#107]
.
post został zmieniony: 03-10-2008 11:09:23
pio03-10-2008 12:00:11   [#108]
PiS znalazł sposób na załapanie kilku punktów. Będzie bił w jednego z mniej lubianych ministrów. Sprawa słuszna, ale sojusznik mi nie pasuje.

Przykro mi, że pani minister, która zapewnia o dialogu tak oporna jest do prawdziwej rozmowy. Przecież można by wspólnie opracować kompromisowe standardy.

Rodzice nie wzbraniają się przed wcześniejszą edukacją swoich dzieci, ale przed warunkami w jakich tym dzieciom przyjdzie rozpocząć tą edukację. Przy okazji jest to doskonały pretekst by podnieść w ogóle problem niedoinwestowania szkolnictwa.
hana03-10-2008 12:08:34   [#109]
w mojej szkole papier i mydło jest w kl. I-III dzięki temu, ze przynoszą rodzice i maluchy mają oddzielne toalety, osobne piętro, duże sale - tu sześciolatkom byłoby dobrze.....świetlica (o odrębne zajęcia walka rodziców nic nie dała) niestety połączona z gimnazjalistami, - przy ciasnym pomieszczeniu i słabym wyposażeniu jest tylko przechowalnią...w gminie jesteśmy chyba jedyna szkołą, gdzie sześciolatki miałyby dobre warunki do nauki i zabawy, pod warunkiem osobnej świetlicy (tak, jak zakłada reforma)...w innych szkołach - miejskich, zajęcia na dwie zmiany, trudne warunki lokalowe...... najlepsze warunki lokalowe mają szkoły wiejskie, będące dawniej ośmioklasowymi..
Tara03-10-2008 18:05:58   [#110]

grażka przyjedż do mnie.Rzeczywiście kiedyś tak było że artykuły do utrzymanai higieny zbieraliśmy od rodziców.Teraz nie mamy tego problemu.Nie ma ręczników jednorazowych w toaletach to fakt,ale papier i mydlo bez problemu.Nie bardzo rozumiem o co w tej chwili rodzice toczą boje i Pan Gosiewski także.Będą chcieli wyslą dzieci,nie bedą chcieli nie wyślą.Ich zbójeckie prawo.

 

Malkontent03-10-2008 18:52:21   [#111]
A ilu rodziców Taro wyśle ze zwykłej oszczędośći, by nie płacić za przedszkole?I to napewno nie bęą dzieci, które poziomem dorosną do 7-latków.Wydaje mi się, rozmawiając z rodzicami, że do szkoły nie trafią dzieci ludzi świadomych, nauczycieli, lekarzy.Trafi za to patologia, której rodzice pozbędą się z domu.Bo tak lepiej i oszczedniej.Znam szkoły gdzie w toaletach, nie tylko nie ma mydła i papieru, ale nie ma kranów, o brudzie i smrodzi nie mówiąć.Nie wszystkie dzieci mają rodziców, którzy myślą o ich dobrze, nie wszyscy mają świadomość co czeka ich dzieci za progiem szkoły. Powiem szczerze, jako rodzic nie poslę dziecka do szkoły w której nie ma świetlicy czynnej w ludzkich godzinach i warunkach, do przepełnionej szkoły.
jatoja03-10-2008 19:34:54   [#112]
Jestem za edukacją sześciolatków. (generalnie tak jak jestem za tym, żeby było lepiej a nie gorzej ;-) )
Nie wiem, czy ma to być szkoła, czy "przed-szkoła". Jestem za poporzedzającymi zagarnanie obowiązkim 6-latków:

- opracowaniem konkretnych wymagań kadrowych i lokalowych, opracowaniem programów, etc.
- inwentaryzacją szkół i kadry pod kontem możliwości przyjęcia maluchów do palcówek
- obliczeniem kosztów przystosowania i zmian
- przeprowadzeniem remontów i modernizacji szkół
- wysłaniem do rodziców zawiadomień, ze mają obowiązek przysłać dziecko od września do szkoły ( nie wiem w którym roku)

Bo tu znowu króluje nasze nieśmiertelne "jakoś to będzie"

..........

pewnie napisałam oczywistości. Trudno
beera03-10-2008 19:51:51   [#113]

Malkontent przesadzasz, dla mnie w sposób nie do przyjęcia
 ilu rodziców Taro wyśle ze zwykłej oszczędośći, by nie płacić za przedszkole?I to napewno nie bęą dzieci, które poziomem dorosną do 7-latków.Wydaje mi się, rozmawiając z rodzicami, że do szkoły nie trafią dzieci ludzi świadomych, nauczycieli, lekarzy.Trafi za to patologia, której rodzice pozbędą się z domu.

pisanie, że wczesniej do szkół trafi patologia, to poniżej pisaniny nauczyciela

===

Zgadzam się z jatoją.

jatoja03-10-2008 19:53:04   [#114]
a zauważ, że miłosiernie zapomniałam o zdobyciu kasy...ech...
beera03-10-2008 19:58:40   [#115]
ja jakoś zaczynam kiepsko widzieć przyszłośc tej zmiany. I nie wiem, czy problem tylko w pieniądzach...
jatoja03-10-2008 20:02:02   [#116]
bo to nie jest zmiana to jest w i z j a

Np. zarządzę w domu, ze od jutra jemy obiady w patio, blisko natury, bo w patio egzotyczna roślinność jest.

( nie mam patio, ale chciałabym)
Marek Pleśniar03-10-2008 20:03:07   [#117]

skomentuję  to zdanie bo przeczy mojemu pojmowaniu postaci nauczyciela i roli nauczycielstwa

"Wydaje mi się, rozmawiając z rodzicami, że do szkoły nie trafią dzieci ludzi świadomych, nauczycieli, lekarzy.Trafi za to patologia, której rodzice pozbędą się z domu"

własnie

właśnie o te dzieci chodzi - by trafiły do szkoły lub przedszkola

gdziekolwiek gdzie jest inaczej niż w domu, gdzie wreszcie zyskamy szansę poprawy osiągnięć dzieci z tej najsłabszej grupy - charakterystycznej dla Polski

jesli tak się uda sprawić - będę usatysfakcjonowany

(i na pohybel szkole która woli dzieci "ludzi świadomych, nauczycieli, lekarzy"; takiej  szkoły nie chcę znać)

hana03-10-2008 20:14:06   [#118]
ja tez takiej szkoły nie chce znać, mimo że w takiej szkole, w której większość to dzieci "ludzi świadomych, nauczycieli , lekarzy" łatwiej o lepsze tzw."efekty kształcenia" bez większego wysiłku ze strony nauczycieli....
Marek Pleśniar03-10-2008 20:16:36   [#119]

ładnie o tym trzej panowie mówili na kongresie

o tym że EWD nie wychodzi takim szkołom duża

wręcz przeciwnie

Adaa03-10-2008 20:17:44   [#120]

- opracowaniem konkretnych wymagań kadrowych i lokalowych, opracowaniem programów, etc.

kadrowe już sprawy masz zalatwione, najnowszy projekt rozporzadzenie o kwalifikacjach pozwali na nauczanie sześciolatków przez nauczycieli nauczania zintegrowanego niemal z marszu - prasa podaje, ze tym minister Hall przekupiła nauczycieli:-)

jesli chodzi o wymagania lokalowe to tylko Warszawa pokusiła sie o jakies badania, chyba wczoraj upubliczniono raport, który był juz gotowy od dawna:-)
wg raportu ( zrobili go pracownicy naukowi UW) połowa ze 172 zbadanych szkół warszawskich bedzie uczyła 6 latki na dwie zmiany, w niewielkiej ilosci da się zapewnic warunki dla malego dziecka - trzy posiłki granicza z cudem itd. itp.
natomiast ratusz twierdzi, że tylko 20 szkół bedzie uczyc na dwie zmiany ( wie to bez przegladu i badań:-)


- inwentaryzacją szkół i kadry pod kontem możliwości przyjęcia maluchów do palcówek

żadne miasto tego nie zrobiło do tej pory, jedynie Warszawa, ale i tak nie bierze sie pod uwage tego co zbadali eksperci z UW podważając ich wnioski

- obliczeniem kosztów przystosowania i zmian

obliczyli 350 mln, w tym lwia częśc przypadnie na koszty utrzymania sześciolatków, natomiast na przystosowanie szkoł do ich przyjecia przygotowano 50 mln, czyli po 3,5 tys na każda polska szkołę:-)

- przeprowadzeniem remontów i modernizacji szkół

- no problem, przeciez szkoły sa doskonale wyposazone- (bo powinno wystarczyc 3,5 tys.):-), tylko Poznań pazernie wyliczył, że mu potrzeba 35 tys na jedna klasę)



 - wysłaniem do rodziców zawiadomień, ze mają obowiązek przysłać dziecko od września do szkoły ( nie wiem w którym roku)

 rodzice prawo znac powinni sami z siebie, a ogłoszenie na słupie telefonicznym powinno rozwiązac problem - nie takie rzeczy ministerstwo ogłaszało
;-)

...............................

a tu artykuł, bo całego raportu nie opublikowano :

 Alarm dla Warszawy

"Gazeta" dotarła do nieopublikowanego jeszcze raportu zamówionego przez stołeczne biuro edukacji. Jego autorzy - wykładowcy pedagogiki z Uniwersytetu Warszawskiego: prof. Elżbieta Putkiewicz, dr Barbara Murawska i dr Marek Piotrowski - biją na alarm.

Wyliczyli, że dwie trzecie ze 172 warszawskich podstawówek nie ma dość sal, żeby przyjąć sześciolatków (tak małe dzieci nie mogą siedzieć w szkolnych ławkach, muszą mieć miejsce do zabawy, kącik rekreacyjny, toalety niżej zamontowane itp.). Dyrektorzy 52 szkół zgłosili, że muszą się rozbudować. Połowa szkół nie ma świetlic, żeby zatrzymać dzieci do powrotu rodziców z pracy (jak w przedszkolu). W co czwartej nie ma stołówki, a w co trzeciej placu zabaw.

Gdzie znaleźć tysiąc klas?

Rząd PO-PSL chce obniżyć wiek szkolny. Pierwsze sześciolatki mają iść do szkoły we wrześniu 2009 r. Ale nie wszystkie od razu. Reforma ma trwać trzy lata, w tym czasie do pierwszej klasy będą szły dzieci 7-letnie po zerówkach (jak dotąd) oraz część rocznika sześciolatków. Rodzice będą mogli nie zgodzić się na wcześniejsze wysłanie dziecka do szkoły. Dopiero w roku szkolnym 2012/13 wszystkie sześciolatki mają się uczyć obowiązkowo.

Ale według autorów raportu tak szybkie tempo reformy może się odbić negatywnie na jakości edukacji, szczególnie najmłodszych. - Musimy rozwiązać dwa problemy: jak objąć edukacją dzieci w różnym wieku, o różnych możliwościach edukacyjnych oraz jak wprowadzić do pierwszej klasy większą liczbę dzieci niż jeden rocznik - mówi prof. Putkiewicz.

Z raportu wynika, że jeśli operacja "Sześciolatki do szkół" ruszy za rok, to na 18 dzielnic Warszawy w ośmiu wszystkie szkoły musiałyby wprowadzić nauczanie na dwie zmiany. W pozostałych dzielnicach w takim systemie będzie pracowała połowa szkół.

Minister edukacji Katarzyna Hall przekonuje, że reformę trzeba rozpocząć natychmiast, bo rocznik 2003 kończy niż demograficzny. - Potem idzie wyż, reforma będzie dużo trudniejsza - mówi minister.

Ale w Warszawie nie ma niżu. - Co roku do szkół idzie ok. tysiąca dzieci więcej niż rok wcześniej - przyznaje Jolanta Lipszyc, dyrektorka stołecznego biura edukacji.

- Dzisiaj w klasach 0-3 uczy się w Warszawie 48 tys. dzieci. U szczytu reformy trzeba będzie w nauczaniu początkowym znaleźć do 25 tys. miejsc więcej. Stolica będzie musiała zorganizować jeszcze co najmniej tysiąc klas - wylicza współautor raportu Marek Piotrowski. - A to dane z biura meldunkowego. Nie wiadomo, ilu przyjezdnych w Warszawie się nie melduje.

Problem jest zwłaszcza w dzielnicach, w których buduje się osiedla, wprowadzają się młode rodziny. Wiceburmistrz Białołęki Andrzej Opolski: - W zerówkach mamy teraz ok. 800 sześciolatków, za trzy lata będzie ich ponad 2,5 tys. Planujemy budowę co najmniej dwóch szkół, każdej na kilkuset uczniów.

Sześciolatki przez sześć lat?

Autorzy raportu mają inne wyjście. - Trzeba rozciągnąć reformę co najmniej na sześć lat - mówi prof. Putkiewicz. Jak? Przez sześć lat do pierwszych klas mogą iść siedmiolatki i dzieci 6-letnie, ale tylko o dwa miesiące młodsze. Tak żeby rozpiętość wieku w każdym roczniku nie przekraczała 14 miesięcy (MEN dopuszcza 16 miesięcy).

- Wówczas rozbieżności rozwojowe między dziećmi w jednej klasie nie będą znaczące. I tylko nieznacznie zwiększy się liczebność klas - mówi Putkiewicz.

Ale stawia jeszcze jeden warunek. - Do obowiązku szkolnego trzeba bezwzględnie przygotować pięciolatków w przedszkolach. Jeśli rząd naprawdę chce zacząć reformę już w 2009 r., to musi zagwarantować takie zajęcia dla pięciolatków co najmniej od stycznia. Inaczej te dzieci nie poradzą sobie w szkole, a jeszcze zakłócą pracę z dziećmi po zerówkach.

Niech inne miasta mierzą siły

Co o raporcie mówią władze Warszawy? - Przecież reforma potrwa trzy lata, miasto się przygotuje. Tam gdzie trzeba, dobudujemy szkoły. Stawiamy na tańsze i łatwe w montażu konstrukcje, pierwsze już postawiliśmy - mówi Ligia Krajewska, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Warszawy i dyrektorka biura politycznego w MEN.

Czy wiadomo, ile szkół trzeba będzie rozbudować i ile to będzie kosztować? - To na razie jest liczone - mówi Krajewska.

A może rozciągnąć reformę na sześć lat? Krajewska: - Nie można zmieniać reguł z powodu Warszawy. W mniejszych miastach samorządy czekają na reformę. Tam jest niż, a za uczniami przeniesionymi z przedszkoli do szkół popłyną do gminnych kas pieniądze z budżetu centralnego.

- Nie wiadomo, czy to problem tylko stolicy. Czas, żeby i inne miasta policzyły, co dla nich oznacza reforma - mówi Piotrowski.

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

elkap03-10-2008 20:41:55   [#121]

Marku

"(i na pohybel szkole która woli dzieci "ludzi świadomych, nauczycieli, lekarzy"; takiej  szkoły nie chcę znać)"

Zgodzę się z Tobą, ale wydaje mi się, że Twojemu przedmówcy Malkontentowi, chodziło o to, że dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, które nie chodziły do przedszkola, a ze względów "oszczędnościowych" jako 6-latki trafią do szkół ( na wsiach do jednej klasy z 7-latkami, które odbyły roczne przygotowanie przedszkolne) będą w trudnej sytuacji. Pewnie, że dla nich dobrze jeśli wyrwą się z nieciekawego domu, ale do tej pory najpierw było to przedszkole, czy "zerówka" w szkole, bo przecież podlegały obowiązkowi przygotoania przedszkolnego.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby MEN najpierw zaczęło od obowiązku przygotowania przedszkolnego 5-latków, a potem wprowadziło obowiązek szkolny dla 6-latków.

Tara03-10-2008 20:52:35   [#122]

Pozwolę sobie w tym momencie...wogóle nie uzywam słowa patologia i szczerze mówiąc dziwię się że jeszcze nauczyciele takich słów uzywają w stosunku do dzieci.To nie ich wina że urodziły się w rodzinach dysfunkcyjnych(to słowo stosuję).

Też jestem zdania że te dzieci mogą choć nie muszą sprawiać nam wiele kłopotów,ale nie powinniśmy w ten sposób reagować że tych nie chcemy bo są BE.Nie sztuka uczyc dzieci z dużym ilorazem inteligencji,sztuka przekonać do zdobywania wiedzy tych właśnie trudnych.

Szkoda tylko że często wolimy te z dobrych środowisk,bo przez pryzmat zdobytych na srawdzianach zewnetrznych punktów patrza na nas KO i media nie spojrzywszy w cały kontekst sprawy.

Adaa03-10-2008 21:00:24   [#123]

chyba malkontent nie napisał, ze nie chce tych dzieci

przedstawił jeden z mozliwych (moim zdaniem bardzo mozliwych) wariantów

co do :Nie sztuka uczyc dzieci z dużym ilorazem inteligencji

to bym powiedziała, że to dopiero jest sztuka:-)

 

Tara03-10-2008 21:04:29   [#124]
No nie w tym sensie myślałam:-)
Marek Pleśniar03-10-2008 21:17:32   [#125]

adwokaci za dyche;-)

ogladałem dziś o królu Maciusiu I. Film ten:-)

I co mnie w nim zachwyciło - to kompletny brak tzw poprawnosci politycznej, udawania że coś jest czymś innym:-)

Adaa03-10-2008 21:29:12   [#126]
i postanowiłes stosować?;-))
Marek Pleśniar03-10-2008 21:41:57   [#127]
aż tak dalece to nie
jatoja03-10-2008 22:15:04   [#128]
Korzystając z Ady wiedzy o kosztach:

łomatkobosko, jestże jakakolwiek firma, która dostałaby choćby dziesiątą część z takim biznesplanem?

................

SWOT z Malkontetem w tle

hajda na Soplićę
jatoja03-10-2008 22:23:02   [#129]
i jeszcze a propos Markowego "wreszcie zyskamy szansę poprawy osiągnięć dzieci z tej najsłabszej grupy - charakterystycznej dla Polski"

można by zbudować program z mniejszym hukiem,mniejszym kosztem i lepszym rezultatem
Malkontent03-10-2008 22:45:38   [#130]
Dziękuję ElkoP za prawidłowe odczytanie moich intencji.Jestem ostatnią osobą, która chciałaby dyskryminować dzieci ze względu na ich pochodzenie.Ale bez przygotowania przedszkolnego, bez choćby roku w którym nadrobią zaległości w stosunku do swoich rówieśników, zyskamy rzeszę dzieci, które nie będą nawet potrafiły prawidłowo trzymać nożyczek i ołówka.Bo nie raz takowe widziałam.Jak te dzieci poradzą sobie w gronie dzieci z przygotowaniem przedszkolnym i o rok starszymi?Może kraczę, ale tacy rodzice o jakich mówiłam naprawdę istnieją.Szkoda mi ich dzieci, bo w domu nikt im w lekcjach pomagać nie będzie, a zostaną rzucone na bardzo głęboką wodę....
grażka04-10-2008 07:41:18   [#131]

I w sprawie merytorycznych dyskusji, gdy rząd ma kłopoty :/

Stocznie to niejedyny kłopot, z jakim [premier] musi się zmierzyć. Inne to m.in. protesty rodziców, którym nie podobają się pomysły minister edukacji Katarzyny Hall, by sześciolatki uczyły się w szkołach, niepokoje społeczne wokół reformy emerytalnej.

– To są małe kryzysy, które przy sprawnym PR dość łatwo przekuć w sukces – uważa dr Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista od marketingu politycznego.

http://www.rp.pl/artykul/16,199941_Jak_kryzysy_przekuc__w_sukces_.html

Marek Pleśniar04-10-2008 07:48:35   [#132]

uważam podobnie jak ten pan profesor

i się dziwię mało sprawnemu piarowi tej sprawy

grażka04-10-2008 08:27:41   [#133]

Czyli ten sam produkt, ale popracujmy nad opakowaniem. Ciekawe...

:)

Marek Pleśniar04-10-2008 08:34:43   [#134]

grażko, myślałem że jako osoba nie tylko chodzaca do pracy i z pracy, i na tym koniec;-)  wiesz, że "piar" jest wazny i szczególnie źle gdy nie robimy go rzeczom na których nam zalezy, ważnym

to poważne zaniedbanie natury zawodowej

"piar" nie jest ani dobry ani zły, tak jak kombinerki czy walec drogowy złe nie są. To jakieś narzędzia do jakiejś pracy i tyle

wolałbym rozmowę bez takich tam;-)

Errata 1 - po namiśle zmieniłem jedno słówko:-]

Errata 2  - piar mozna uznać za "to samo w środku tylko opakowania rózne", tylko ze jednak wiele zalezy od tego co chcemy wesprzeć budowaniem własciwego klimatu

Innymi słowy nie podjąłbym się "zapiarowania" sprawie wpuszczenia Młodzieńców i Młódek Wszechpolskich do szkół jakby to harcerze mili byli ale podjąłbym się "zapiarowania "sprawie likwidacji aktualnie działającego "systemu awansu zawodowego"

oczywiście krytyk spyta podchwytliwie "a 6-lakom w szkole też byś zapiarował?"

wiadomo:-) No wijec odpowiem: "zapiarowałbym, gdyby ten ktoś kto mnie by o to poprosił obiecał że "piarowanie" z mej strony oznaczałoby konsultację z dyrektorami i z OSKKO; pokazanie im że się ich naprawdę słucha - i musiałbym mieć dowód na to że to nie bujda


post został zmieniony: 04-10-2008 08:54:13
beera04-10-2008 09:37:14   [#135]

piar to kiepskie słówo w tych okolicznościach

zyskał strasznie pejoratywne zanczenie -i chyba nawet słusznie.

Nie sądzę, że profesor z 3131 miał na mysli to właśnie.

====

Wiele  mozna przekuc w sukces - a sześciolatki na pewno.

Wystarczy się wstrzymac z rygorystycznbym posyłaniem dzieci do szkól i w tym czasie przygotowanie tych szkół. Sukces murowany.

Marek Pleśniar04-10-2008 09:54:50   [#136]

bez dobrej opinii tej zmiany, przekonania ludzi nic się nie uda

ps. myślę że profesor od marketingu politycznego podszedł jednak do sprawy zimniej niż go oceniasz:-) Nie wiedzieć czemu w oświacie czego sie człowiek nie tknie to zaraz ktoś  widzi w tym pejoratywne znaczenie: marketing nalezy do tej kategorii bardzo:-)

AnJa04-10-2008 09:59:32   [#137]
rzecz chyba w tym, że mamy ogromne zaapotrzebowanie na czarny pr

a sam pr kojarzy nam sie z propagandą sukcesu - czyli pakowaniem g.. w pozłotko

zwróćcie uwagę, że nawet jak PIS robił czarnego (choćby w Kancelarii Prezydenta) to budziło to zainteresowanie

jak zaczyna pozytywnie- psa z kulawą nogą to nie rusza
...
wprawdzie przy obu rodzajach sondaże leciały- ale to już nie ten temat;-)
beera04-10-2008 10:08:37   [#138]

bez dobrej opinii tej zmiany, przekonania ludzi nic się nie uda

to prawda, ale to się nie uda, jesli nie będzie śladowych choc podstaw do posiadania dobrej opinii tej zmiany.

A jak ją miec, skoro sześciolatki mają iśc do szkoły we wrzesniu, a przygotowywania szkoły nie widać?

 


post został zmieniony: 04-10-2008 10:09:04
AnJa04-10-2008 10:10:56   [#139]
co do przygotowania- nie jestem aż takim pesymistą- z tym, że to pewnie lokalne uwarunkowania decydują
beera04-10-2008 10:11:38   [#140]
stąd - znaczy z ciekawości założę nowy watek:)
Power404-10-2008 10:28:00   [#141]
Miałam wiele obaw we wrześniu i byłam na nie dla 6-latków w szkole właśnie ze względu na bazę i parę "drobiazgów"
oczekuję od swych pracowników otwartości na zmiany więc zaczęłam myśleć poważnie i pozytywnie nad reformą
"parę" przemyśleń (głównie organizacyjnych), spacerów po korytarzu, rozmów z pracownikami i ....

już w głowie"zaplanowałam reformę" we własnej placówce na nowy rok szkolny
Jedyny mankament to druga zmiana-piętra kolejnego nie dam rady dobudować(?)
resztę da się zrobić ale czas zaczynać działać
nie ukrywam, że trochę pieniędzy by mi się przydało ale one przydałyby się tak i tak (czy 6-latki wejdą czy nie )


Jednak to czego się boję to brak możliwości rozpoczęcia działań już dziś, bo nadal nie jest pewne czy na 100% wejdą 6 latki, ilu z rodziców się zdecyduje od przyszłego roku szkolnego
Nie znoszę bałaganu i robienia czegoś na prędce, na ostatni moment
Chciałabym móc już rozpocząć działanie
-zapoznać kadrę i pracowników AiO z planami
-nie przedstawiać na RP projektów tylko ustawę,rozporządzenie, podstawę ....
-posłuchać ich pomysłów na przyjęcie maluchów w naszej placówce(pewnie nie wszystko wzięłam pod uwagę i przyda mi się inne spojrzenie na tę samą sprawę)
-ując niezbędne koszty w planie
-pozyskać sponsora na konkretny cel
-spotkać się z dyrektorami okolicznych przeszkoli
-wspólnie z nimi zaplanować spotkanie z rodzicami w tej sprawie
-zrobić rozeznanie w przedszkolach ilu z rodziców chciałoby skorzystać z tego prawa i zapoznać się z ich oczekiwaniami przedstawiając im naszą koncepcję i proponowane rozwiązania w naszej placówce celem podjęcia decyzji w tej sprawie
-zaplanowac właściwą liczbę oddziałów
-rozważyć na tej podstawie możliwosć otworzenia oddzielnych oddziałów/oddziału dla 6-latków(myślę, że u mnie to jest możliwe)
-przeanalizować kwalifikacje nauczycieli pod kątem szczególnej przydatności do pracy z 6 latkami(mam paru z doświadczeniami w pracy z dzieckiem 6-letnim)
-dokonać szczegółowych planów reorganizacji pomieszczeń, przydziałów czynności i godzin pracy AiO
-przemyśleć ilość pracowników stołówki i innych możliwości w zakresie organizacji posiłków(może wystąpienie o dodatkowy etat na kuchnię)
-poinformować przd wakacjami rodziców obecnych uczniów i nauczycieli o drugiej zmianie konkretnych oddziałów, zbadać potrzeby na zajęcia opiekuńcze
-utworzyć i wyposażyć dodatkowe pomieszczenie świetlicy
-zlecić konserwatorom właściwe prace do wykonania już teraz, zrezygnowć z prac które w tym momencie okażą się nieprzydatne
i szereg inych rzeczy, które chcę zacząć robić
To wymaga planowania co najmniej kilkumiesięcznego, zmiany w postawach nauczycieli!!!!
i tylko wtedy nie będzie bałaganu w wakacje, niedoinformownia, a nauczyciele nie przeżyją stresów związanych z niepewnością co przyniesie jutro
Chyba jako dyrektor-jestem prawie gotowa
Tylko niech już zapadną decyzje konkretne.Przygotować się, czy nie i dać podstawy prawne , co pozwoli na właściwe przygotowanie reformy i dopracowanie szczegółów.
jatoja04-10-2008 11:55:09   [#142]
Zgadzam się z Markiem w sprawie piaru i marketingu w oświacie.

Na przykład: omijałam szerokim łukiem ten wątek, bo jakoś w małej mej egzystencji nie dotyczy mnie bezpośrednio. Nie mam szkoły, którą musiałabym/chciałabym na sześciolatki przygotować.

Rzeczowa dyskusja jest "dobrym"piarem? - nawet jeżeli nie, wzięło mnie.

Z reguły tak bywa, że reformy oświaty w tym kształcie, jakim docierają do mnie to konglomerat idei i dupereli. Mamy sztandar z hasłami i muł przyzwyczajeń i niemożności tzw.obiektywnych. Nie tworzy się jakoś algorytmu, planu działań ( nie chodzi o program, daty i koszty). Algorytm pozwala usytuować się i określić praktycznie w procesie.

Pomiędzy projektem ministerstwa ( sztandar) a konkretną szkołą jest próżnia wypełniana przez bezpostaciowy chaos polityki, publicystyki i opinii społecznej jakkolwiek ją rozumieć.

praktyczne wnioski( na tutaj, na już): "dajcie mi punkt podparcia a ruszę Ziemię"
1. ogólnokrajowy program (porządny) edukacyjny dla pięciolatków ( piar i marketing reformy ?)
2. "trójki" samorządowo-kuratoryjne dla inwentaryzacji szkół ( opracowanie potrzeb modernizacji w skali "tu i teraz" nie jako sztandarowego hasła)



( se proeformuję ;-) )
jatoja04-10-2008 12:02:52   [#143]
skojarzenie z literówki ( nie mogę poprawiać) - "proeformuję reformę"
pro - najsamprzód
e - wirtualnie
formuję - twaorzę ( natchnienie)
;-)
beera04-10-2008 13:20:15   [#144]
ta literówka jest także symboliczna:
muł przyzwyczajeń
beera04-10-2008 13:28:19   [#145]

2. "trójki" samorządowo-kuratoryjne dla inwentaryzacji szkół ( opracowanie potrzeb modernizacji w skali "tu i teraz" nie jako sztandarowego hasła)

Ministerstwo mówi o szesciolatkach w szkole tyle już czasu - można było zrobić to bardzo dawno temu

grażka04-10-2008 17:23:43   [#146]

Że wrócę na moment do #134

Marku, tak, piar jest ważny, wiem o tym :) Ta sprawa od początku ma piar fatalny, lepiej chyba byłoby, aby nie miała żadnego.

Co do reszty zgoda :)

jatoja04-10-2008 21:25:29   [#147]
( asiu... muł był celowy)
grażka05-10-2008 20:51:35   [#148]

http://wyborcza.pl/1,76498,5766716,Szesc_lat_i_do_szkoly__Jestem_za__a_nawet_przeciw.html

 

beera05-10-2008 21:19:52   [#149]

chciałabym wkleić tu tekst Danusi Sterny - przesłała mi go przed chwilą.

Bardzo zaciekawił mnie zwłaszcza fragment dotyczący testu dla sześciolatka:

Jestem całkowicie przeciwna pójściu sześciolatków do tak nieprzygotowanej polskiej szkoły. Nie mam zamiaru się wymądrzać i podawać naukowych powodów. Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. Ale mogę coś dodać z punktu widzenia nauczycielki z 30 letnim stażem (co prawda z doświadczeniem akademickim, licealnym i gimnazjalnym), prowadzącej od kilku lat szkolenia dla nauczycieli oraz osoby, która przeszła wiele lat temu doświadczenie sześcioletniego dziecka w szkole. Zapewniam Państwa, że to ostatnie doświadczenie nie było dobre i odbiło się na całym moim życiu. Do szkoły chodziła już moja starsza siostra i pani nauczycielka zaproponowała moim rodzicom, aby przysłali mnie na próbę. Po 3 miesiącach powiedziała do rodziców: Nie jest głupsza od innych, nada się. Decyzja nie była więc pochopna. Wcześniej chodziłam do przedszkola, które uwielbiałam. Pamiętam jak w niedzielę domagałam się odprowadzenia do przedszkola. Szkołę znienawidziłam od pierwszego dnia. Urodziłam się w czerwcu., byłam najmłodsza i najmniejsza w klasie. Nie potrafiłam czytać, nie znałam literek, nie umiałam liczyć, nie rozumiałam dlaczego mam siedzieć kilka godzin w jednym miejscu. Inne dzieci miały już „dorosłe” zainteresowania, nie chciały się ze mną bawić w dziecinne zabawy. Nauczyciele po krótkim czasie zakwalifikowali mnie jako mniej zdolną – Taka mała, nie ma co na nią liczyć.

Nawet, gdy się starałam, nikt tego nie zauważał, inni byli lepsi. Nigdy w szkole nie dogoniłam rówieśników. Szkołę podstawową przeżyłam wykorzystując uczucie litości nauczycieli, wyrobiłam sobie taką strategię. Wykorzystywałam ją również w liceum. Udało mi się przetrwać do matury. Dużo zawdzięczam wychowawczyni w liceum, która dużo z nami rozmawiała i każdego rozumiała. Maturę zrobiłam mając 17 lat. Miałam całkowicie zaniedbane poczucie własnej wartości i przeświadczenie, że niczego potrzebnego w szkole się nie nauczyłam. Myślę, że konsekwencje tej pochopnej decyzji ponoszę do dziś. Dlatego tak ważne są dla mnie te sześciolatki, które zamiast uczyć się przez zabawę w bezpiecznych warunkach z rówieśnikami trafią do nieprzygotowanych sal, do szkół ze starszymi dziećmi, do klas z pomieszanymi siedmio i sześciu latkami, do nauczycieli, którzy potrafią uczyć tylko dzieci siedzące spokojnie w ławkach z programów dostosowanych dla dzieci siedmioletnich.

Czy na pewno musimy tę reformę wprowadzać TAK SZYBKO? Może decydenci pomyśleliby o własnych dzieciach i wnukach? A gdyby to one były te mniejsze, głubsze i bez pomocy ze strony nauczycieli?

Może można dać szansę następnemu rządowi, może on poprowadzi dalej zmiany, a obecny przygotuje wszystkie szkoły na przyjęcie sześciolatków?

 

Do tej wypowiedzi zachęcił mnie artykuł w Gazecie Wyborczej z dnia 2 października 2008 - Sprawdź, czy twój sześciolatek nadaje się do szkoły.

Zadania zaprezentowane z testu badającego dojrzałość szkolną wzbudziły mój sprzeciw prawie w całości. Powiedziane jest, że nie można zmieniać poleceń do zadań, a one nie są logiczne. Jeśli dziecko ma odpowiedzieć na nie prawidłowo, to musi odpowiedzieć tak, jak układający test założył – schematycznie.

Weźmy przykład:

Zadanie 2.
Masz łódeczkę, a pod spodem wiele części. Znajdź wśród nich i skreśl te części, które są potrzebne do wykonania łódeczki.

 Pierwsze co przychodzi do głowy, to pytanie, czy do tej łódeczki co jest na rysunku, czy może do innej, bo np. pod spodem są dwie chorągiewki, jedna większa, druga mniejsza i mnie się podoba ta większa, a na rysunku jest mniejsza.

W części „pod spodem” jest tez narysowana tylko jedna część kadłuba, więc nie wiem czy ona pasuje, czy musi być cała. Muszę się domyślić, co też autor miał na myśli. Może to jest nawet dobry test na dojrzałość szkolną, do szkoły, która uczy jednej właściwej odpowiedzi i domyślania się prawidłowych odpowiedzi. Ale potem się dziwimy, że nasi uczniowie nie myślą twórczo!

Zadanie 3 część pierwsza.
Masz tu kwiatek. Skreśl taki sam jak ten na rysunku.

Dalej są narysowane cztery kwiaty konwalii, ale tylko jeden w takiej samej pozycji jak wybrany. Ale dlaczego mam wybrać właśnie ten, jeśli wszystkie są kwiatami konwalii?

Zadanie 4. Na rysunku masz czapeczki i misie. Przyjrzyj się uważnie rysunkowi. Zastanów się, czy starczy czapeczek dla misiów. Jeśli nie wystarczy, skreśl te misie, które nie dostaną czapeczek.

Faktycznie misiów jest o 3 więcej, ale jak tu podjąć decyzję, który nie dostanie, skąd mam to wiedzieć?

 

Zadanie 5.
Na rysunku masz jabłuszka. Chcesz się nimi podzielić z kolegą lub koleżanką tak, żeby każde z was miało tyle samo (po równo, jednakowo). Zamaluj czerwoną kredką, tyle jabłek, ile zostawisz sobie, a zieloną tyle, ile dasz koleżance.

Na początku jest powiedziane, że mam się dzielić z koleżanką lub kolegą, a na końcu, że mam zostawić koleżance. To wzbudza mój niepokój. Na początku powiedziano, że mam na rysunku jabłuszka, a potem mam malować jabłka. To wreszcie z iloma kolegami mam się podzielić i czym?

 

Zadanie 6.
Przyjrzyj się dokładnie rysunkowi i powiedz, czy nie brakuje czegoś w narysowanym zwierzęciu.

Ciekawe dlaczego polecają się przyjrzeć dokładnie?

Na rysunku zając (chyba) nie ma narysowanych oczu i to jest na pewno dobra odpowiedź, ale nie ma też pazurków, sierści, małżowiny usznej i innych takich tam. Jeśli jestem twórczym dzieckiem to wskażę coś innego niż oczy.

 

Zadanie 7.
Dam ci teraz rysunki przedstawiające historyjkę o misiu. Ułóż te rysunki według kolejności wskazującej na to, co było przedtem, a co było potem.

Pod spodem są 4 rysunki. Dorosły wie, że pewnie zając przyniósł paczkę misiowi, ten ją rozpakował i zjadł co tam było. Ale przecież mogło być inaczej. Miś rozpakował paczkę i pustą oddał zającowi.

 

Co tu dużo mówić, nie dopuścili by mnie chyba do szkoły w wieku ponad pięćdziesięciu lat.

I może miałabym szczęście.

Kochani rodzice kierujcie się własnym rozsądkiem i dobrem swoich dzieci, a nie testami i ogólnym dobrem narodowym.

Czująca nadal skutki złej decyzji

Danuta Sterna

 

 

Marek Pleśniar07-10-2008 10:49:33   [#150]

Hall: to szkoły dostosują się do sześciolatków

MINISTER EDUKACJI BRONI SWOJEJ REFORMY

 

Sześciolatki pójdą do szkoły. Reforma w tej sprawie została przygotowana bardzo starannie. Przedyskutowaliśmy ją z rodzicami i samorządami - przekonywała w TVN24 minister edukacji Katarzyna Hall. Jej zdaniem szkoły sprostają nauczaniu najmłodszych.

Minister edukacji podkreśliła, że reforma została rozłożona na trzy lata. W tym czasie to rodzic będzie decydował, czy puścić sześciolatka do szkoły.

– Chcemy rodzić mógł ocenić, czy lepiej dla dziecka będzie, jeśli później pójdzie do szkoły. By ocenił, czy szkoła jest dobrze przygotowana. Rodzic ma prawo się jej przyjrzeć i oczekiwać, by była przyjazna i bezpieczna dla jego dziecka. To szkoły bowiem mają się przystosować do młodszych dzieci, a nie nagle dzieci sztucznie dojrzeć – powiedziała Hall. – Trzeba m.in. przygotować nowe programy nauczania i sale – dodała.

Domowe przedszkole

Minister odpierała zarzuty o tym, że szkoły nie są przygotowane do nauczania najmłodszych. - Sześciolatki są obecne w warszawskich szkołach, które są całkiem dobrze wyposażone pod kątem ich nauczania. W niektórych dzielnicach szkół brakuje np. na Białołęce, ale stolica ma już plany rozbudowy palcówek oświatowych - powiedziała Hall. I dodała: - W całym kraju w 8 tys. szkół uczą się obecnie sześciolatkowie.

Według Hall reformie niewątpliwie pomoże upowszechnianie edukacji przedszkolnej dla 5-latków tam, gdzie tego brakuje.

– Uelastyczniliśmy przepisy. I dzięki temu oddziały przedszkole będą mogły powstawać tam, gdzie obecnie nie można było wyrazić na to zgody ze względu na bardzo restrykcyjne wymagania. I tak np. przedszkole można założyć w prywatnym domu i otrzymywać dotacje z budżetu gminy – tłumaczyła minister edukacji. - Za rok, dwa przedszkoli powinno już być znacznie więcej - dodała.

Jak podkreśliła zależy jej, żeby sześciolatki szły do szkoły po zakończeniu edukacji przedszkolnej. Jednocześnie zachęcała rodziców, by pozwalały swoim dzieciom rozpocząć naukę wcześniej, jeśli dobrze radziły sobie w przedszkolu.

Pytana, czy szkoły poradzą sobie z opieką nad sześciolatkami, odpowiedziała: - Szkoła będzie miała obowiązek zapewnić atrakcyjną opiekę. Tak będzie już od września 2009 r. Aby tak się stało przyznaliśmy uprawienia do sprawowania opieki nad dzieci w szkołach podstawowych dla nauczycieli, którzy mają uprawnienia do nauki. A nauczyciel będzie miał obowiązek cztery godziny zajęć opiekuńczych w tygodniu.

mac//mat

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ] - - [ 10 ][ 11 ]