Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Sześciolatki do szkół
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
grażka03-01-2008 21:42:12   [#51]

Asiu - mogę mówić tylko za siebie - bo nie jestem przez nikogo upoważniona do reprezentowania jego zdania. Ale godziny przegadane z innymi nauczycielami na ten temat - także z nauczycielami szkół, KZ właśnie - oraz doświadczenia z rodzicami -utwierdzają mnie w zaprezentowanym stanowisku. Ale skoro kolejny raz jednostkowe zdanie w tej sprawie nie jest istotne... znikam.

elkap03-01-2008 22:41:09   [#52]
Uważam, że dopóki nie mamy zróżnicowanych programów dla uczniów 6-letnich i mielibyśmy ich przyjmować razem z 7-latkami, to nie można decyzji o ich wcześniejszym przyjęciu do szkoły pozostawić wyłącznie rodzicom. Może statystycznie 90% rodziców zdecyduje kierując się rzeczywistym dobrem i możliwościami dziecka. Ale zawsze jest ta część, która pokieruje się swoimi ambicjami, tym, że sąsiedzi swoje posyłają wcześniej itd.(Przerabiałam takie sytuacje kilka razy, gdy chodziło o propozycje PPP dotyczące odroczenia obowiązku szkolnego, czy powtórzenia klasy I - ej.) Dlatego sadzę, że rodzice powinni zdecydować, ale np. po diagnozie zrobionej przez poradnie psychologiczno - pedagogiczne. a najszczęśliwiej byłoby, gdyby została przygotowana reforma programowa i przyjęlibyśmy dzieciaki całym rocznikiem.
jolakam03-01-2008 23:26:09   [#53]
Zastanawiam się, jakim cudem poradnia będzie ewentualnie prowadzić badania gotowości szkolnej wszystkich dzieci, których rodzice zdecydują się na posłanie ich do szkoły.
beera04-01-2008 07:48:55   [#54]

wiesz co Grażko?

Wkurza mnie takie gadanie, powiem Ci szczerze. Jakies kreowanie się na męczeństwo pod tytułem "Ale skoro kolejny raz jednostkowe zdanie w tej sprawie nie jest istotne... znikam.
Nie wiem, o co Ci chodzi z tym- naprawdę?

A swoją drogą-gdybym napisała, na podstawie rozmów z nauczycielami KZ i innymi nauczycielami szkoły, ze nauczyciele przedszkoli kiepsko przygotowują dzieci do pracy w szkole, dużo gorzej niż nauczyciele OP w szkole, zażądałabys chyba jakiś badań na poparcie tej tezy?
A i ja sama nie ośmieliłabym się czegos takiego powiedzieć tylko na podstawie "motyli w brzuchu"

=====

Szkoła musi się zmienić w związku z przyjęciem do niej dzieci sześcioletnich.
Na pewno jednak nie jest to zadanie niemożliwe do wykonania. Świat sobie z tym poradził, poradzimy sobie i my. A warto, a nawet trzeba.

 

 

beera04-01-2008 08:09:18   [#55]

dodam może:)

Każdy ma prawo do swojego osądu sprawy. I do swojego stanowiska. "Nauczyciele KZ nie potrafią pracowac z młodszymi dziećmi", "nauczyciele przedszkoli źle przygotowuja dzieci do szkoły", "nauczyciele matematyki źle uczą matematyki", itp, itd.

Ale nawet jesli te stanowiska maja poparcie w realiach, to czy nie warto starać się tego zmienić?
Nalezy zmieniać rzeczywistość:)

A wygląda na to, ze niektórzy chcą by dostosowywać się do niej. W efekcie mamy tak: "nauczyciele KZ źle uczą młodsze dzieci, więc szesciolatki nie pójdą nigdy do szkoły"

grażka04-01-2008 08:32:15   [#56]

Napisałam i źle kliknęłam, więc jeszcze raz - może spokojniej.

Wkurza mnie stawianie sprawy - że kim ty jesteś, aby zgłaszać wątpliwości - a ponieważ tak się złożyło, że po raz kolejny ostatnio tak czytam, napisałam irracjonalnie. Zapewne, może.

Chyba po to piszemy tu, aby zawczasu zgłosić wątpliwości, jeśli są. Chcę wiedzieć coś więcej, bo pytają też o to rodzice - niektórzy, oczywiście. I to szkoły, dyrektorzy i nauczyciele zostaną z realizacją tej koncepcji na końcu - i chyba dobrze, aby wiedzieli, na co mogą liczyć.

Tezę, która zapisałaś - tę o kiepskim przedszkolu - postawiła w pierwszej wypowiedzi prasowej pani minister - że w klasie pierwszej trzeba wszystko jeszcze raz powtarzać, więc zerówka nie ma sensu. A o znaczeniu każdego miesiąca życia dla rozwoju dziecka w tym wieku mówiła na pierwszej oskkokowej konferencji prof. Gruszczyk-Kolczyńska - ale to także każdy nauczyciel miał w ramach psychologii rozwojowej chyba?

Badania mam - analizy pracy, badania przesiewowe prowadzone przz poradnię pp, analizy osiagnięć szkolnych absolwentów w klasie pierwszej - od kilku lat przez przedszkole prowadzone.

Nie neguję zmian - szkoły sobie poradzą, dzieci też i nauczyciele. Jeśli to światowa tendencja - to może poza wiekiem - bo tylko to laikom się podaje - powiedzieć też o warunkach i programie, jakie te przedszkolne klasy w USA i innych krajach mają.

 

beera04-01-2008 08:35:24   [#57]

Wkurza mnie stawianie sprawy - że kim ty jesteś, aby zgłaszać wątpliwości - a ponieważ tak się złożyło, że po raz kolejny ostatnio tak czytam, napisałam irracjonalnie. Zapewne, może.
tego nie rozumiem, bo jest chyba bardziej w Tobie niż na zewnątrz.

Co do wątpliwości- oczywiście, że możesz je mieć.
Ja tez mogę -  po prostu mamy inne.

 

Marek Pleśniar04-01-2008 10:59:48   [#58]

miałem napisać ale zrezygnowałem. Widzę, że jednak nie ja jeden mam podobne spostrzeżenie. Ma je też asia. Nie wiem czy identyczne ale moje było takie:

szkoła nie umie ot tak uczyć dzieci młodszych o rok? Jaki wniosek? Prosty - szkoła musi to zmienić. Musi się przygotować na przyjęcie zupełnie innych uczniów,

 dlatego dobrze że potrwa to wieloetapowo. Moim zdaniem nie ma mowy o nagłym wdrożeniu tego dla pełnych roczników.

Aby przedszkolom nie było nudno;-) trzeba dodać, że obniżanie wiku szkolnego w końcu spowoduje koniecznośc przygotowania sie przedszkoli do innej pracy z dziećmi...

bo wcześniej pójdą one do szkół. KTOŚ je musi przygotować.

ktoś, kto sam jest przygotowany. I oto w nieoczekiwany sposób reforma dotarła do przedszkola

dodaję: a to oznacza też, że trzeba... więcej przedszkoli.

moim zdaniem


post został zmieniony: 04-01-2008 11:00:32
aza04-01-2008 11:01:26   [#59]
bo tu powinna się zacząć
aza04-01-2008 11:09:09   [#60]

i jeszcze jedno - wczoraj jak czytałam ten wątek i dziś rano-

chyba naprawdę te emocje nie sa potrzebne.

Tak naprawdę doskonale wiemy , o co nam razem chodzi.

Dużo mi dało to, że rozmawiam od pewnego czasu na różne tematy z

dyrektorami nie tylko przedszkoli - naprawdę - chcemy tego samego i o to samo się martwimy.

 

i tu znowu to, co zawsze doprowadza mnie do nerwowej wysypki:

nie ma tylko super przedszkoli i beznadziejnego NZ i odwrotnie. Jest różnie, jak zwykle.

Nie ma co uogólniać.

aza04-01-2008 11:13:27   [#61]

miałam się nie odzywać, bo nie lubię takich dyskusji.

Ale mi się zebrało. To się odezwałam.

Macia04-01-2008 19:46:02   [#62]
No i dobrze że sie odezwałaś, bo przecież nie o to chodzi żeby podważać kompetencje kogokolwiek. Też nie lubie narzekań nauczycieli na inny (przewaznie nizszy) niz ich szczebel edukacji. Myslę ze kazdy ma swoje obawy wynikające czesto z własnych doswiadczeń i tutaj je przedstawia. I po to m.in. jest to forum. Na bazie tych dyskusji rodzi się przeciez później  wiele akcji OSKKO  np. konsultacje aktów prawnych, stanowiska, pyt. do MEN
Marek Pleśniar04-01-2008 20:09:03   [#63]
zgadza się:-)
anpk05-01-2008 18:56:04   [#64]

Jestem absolutnym zwolennikiem edukacji elementarnej, która łączy wiek przedszkolny z wczesnoszkolnym. Prezentując takie stanowisko i znajdując się pod ogromnym wpływem autorytetu jakim jest dla mnie prof. E.Gruszczyk-Kolczyńska, uzupełniłam swoje kwalifikacje zawodowe, aby móc pracować z daną grupą dzieci jak najdłużej.

 W pewnym sensie zgadzam się z Panią minister, że w I klasie jest powtórka treści z zerówki...ale w przypadku, gdy prowadzi się dzieci np. w szkole od zerówki, ten problem znika, bo klasa I staje się naturalną kontynuacją rozpoczętej już pracy z sześciolatkami. Jest to więc dobre rozwiązanie i jak pisze Marek należy doprowadzić właśnie do takiej zmiany w szkołach, aby z tym problemem sobie poradzić.

Wątek ten nie dał jednak odpowiedzi na (moim zdaniem) ważne pytania - ile będzie trwać I etap edukacji? I jak wyglądać będzie owa podstawa programowa. Mam głęboką nadzieję, że uwzględni możliwości psychofizyczne sześciolatków i praca z dziećmi najpierw będzie przypominać bardziej przedszkole, aby stopniowo przechodzić do panującego w naszej szkole systemu klasowo-lekcyjnego.

Chciałam jeszcze dodać, że stanowisko Grażki w sprawie wiary w rodziców jest mi niestety bliskie. W ciągu mojej wieloletniej pracy duża grupa dzieci otrzymywała promocje w klasach I-III mimo wyraźnego stanowiska psychologów o wydłużeniu etapu edukacyjnego, ponieważ rodzce nie życzyli sobie takiego rozwiązania. I co by tu pisać o prawach rodziców i odpowiedzialności za własne dzieci - zawsze czułam, że w takich przypadkach nauczyciel, Rada Pedagogiczna stają się odpowiedzialni za późniejsze często nieszczęśliwe życie szkolne i dalsze tychże dzieciaków. Dla mnie osobiście to nic innego jak Piłatowskie "mycie rąk".

Taki jest mój (i Grażki) pogląd na tę sprawę i bardzo chciałabym, abym mogła za pewien czas dokonać jego weryfikacji i stać się taką entuzjastką jak np. Asia.

beera05-01-2008 19:44:38   [#65]

możesz mi wykazać jaki fragment moich wypowiedzi wskazuje na to, że jestem "entuzjastką"?

 

ankate05-01-2008 19:47:28   [#66]
Dla mnie byłoby to logiczne, gdyby 6-latki tworzyły osobny oddział  kalasy I, ale przemieszanie ich z siedmiolatkami jest pozbawione sensu...
mamma05-01-2008 19:52:54   [#67]
zakompleksieni rodzice beda na siłę ,,uszcześliwiac ''dzieci, a przy okazji n-li
beera05-01-2008 19:54:28   [#68]

mnie się wydaje, że powinno się generalnie odebrac prawa rodzicielskiem rodzicom i oddac je nauczycielom;))

dziewczynki- nie przesadzajcie.

Jesteście rodzicami?
Głupszymi od nauczycieli, którzy uczą wasze dzieci?

ankate05-01-2008 19:54:36   [#69]
To będzie w zasadzie coś takiego jak klasy łączone np V z VI, po co ?
Marek Pleśniar05-01-2008 20:06:04   [#70]

ponieważ dyskutujemy o czymś czego nie ma, o czym nikt, włącznie z MEN, nie wie jakie będzie to przypomnę:

Jak już tu:  http://www.oskko.edu.pl/konferencje/kenim18-12-2007/index.htm  pisaliśmy plany są tylko zarysowane w czasie:

I. Główne zamierzenia służące przede wszystkim celowi dokończenia reformy systemu edukacji i terminy działań:

  • Upowszechnienie edukacji małych dzieci, w tym doprowadzenie do objęcia obowiązkową edukacją przedszkolną wszystkich dzieci w wieku 5 lat - zrealizowane stopniowo od 2009 do 2011 roku
  • Obniżenie wieku obowiązku szkolnego do 6 lat. połączone z umożliwiającą to reformą programową oraz reformą systemu doradztwa metodycznego - zrealizowane stopniowo od 2009 do 2011 roku
  • Reforma programowa szkoły podstawowej - w tym dostosowanie programów do wieku uczniów, wchodzące do poszczególnych klas począwszy od klasy I od września 2009 roku
  • Reforma programowa kształcenia ogólnego w gimnazjum i w szkole pogimnazjalnej -zakładająca spójność treści i wchodząca kolejno do klas począwszy od klasy 1 gimnazjum od września 2009 roku
  • Zaplanowanie zmian programowych i organizacyjnych na poziomie pogimnazjalnym. dotyczących kształcenia zawodowego i ustawicznego, wchodzących do szkół począwszy od września 2012 roku
  • Wprowadzenie korekt dotyczących sposobu zorganizowania poradnictwa psychologiczno-pedagogicznego oraz kształcenia specjalnego - realizowane od 2009 roku

ale jednocześnie minister, komentując dodatkowo, mówiła o potrzebie dopracowania tego wszystkiego. No i o konsultowaniu - chociażby z nami.

Czyli sami nie wiedzą też jak będzie.

Zauważmy, że samo przekazanie sześciolatków szkołom nie wystarczy - łączyć sie tu musi wiele elementów.

ps, z tego co wiem, to asia jest entuzjastką nieentuzjazmowania się tak od razu byle czym;-)

anpk05-01-2008 20:30:13   [#71]

Asiu, przecież w wielu postach wyrażasz swą wiarę w mądrość i rozsądek rodziców... I ja chciałabym ją podzielać. Naprawdę! Uwierz mi! I moja krytyka nie dotyczy wszystkich rodziców, jak leci. Większość z nich to ludzie dojrzali i odpowiedzialni.

Jednak uważam, że są sytuacje, w których decyzje należy podejmować w oparciu o wiele przesłanek: i opinię psychologa, i wyniki uzyskane przez dziecko w szkole, i wreszcie o położenie które nazwę tu ogólnie rodzinnym. Tak jak w przypadku leczenia - tu rzadko sam rodzic decyduje jaki podać lek - zasięga opinii specjalisty.

 Ja bardzo chciałabym, aby nie było takich sytuacji, w których rodzic nie zgadza się (mimo zaleceń psychologów) na odroczenie obowiązku szkolnego i na podjęcie pracy reedukacyjnej, dziecko idzie do szkoły i kończy III klasę czytając słowa typu "dom" "kot". W końcu, matka po kolejnych badanich psychologiczno-pedagogicznych w klasie III przenosi dziecko do szkoły z internatem dla dyslektyków. Można powiedzieć "lepiej późno niż wcale" ale po co fundować dziecku 3 lata cierpień. Bo tak uważam, "nie umiem, więc szkoły nie lubię, nie umiem, więc jestem do niczego"... Podobnych przykładów mogłabym przytoczyć sporo.

Czy w Twojej pracy udało Ci się uniknąć takich przypadków? Jeśli -tak - to jak tego dokonałaś? To nie jest złośliwe pytanie, ja po prostu cierpię, gdy widzę coś takiego.

Karolina05-01-2008 20:43:24   [#72]

Mogłabym tu zezłośliwiać i dopisać coś do propozycji Asi ;)))) ale powiem tak...

Jestem entuzjastką roli rodzica, zapewnie wiedzą o tym ci, którzy pamiętają moje długawe posty na ten temat. Rodzic nie jest głupi, nie jest też niedouczony w pedagogice (czy innej dziedzinie) a swoją intuicje i mądrość ma. On wie często lepiej a ja nie wie - to wina to tych specjalistów, których napotkał na drodze a oni nie potrafili mu wytłumaczyć, przekazać itd.... to co powienien wiedzieć więcej.

Różni są rodzice, różni i nauczyciele... ludzie są różni ;) Omdlewam w momentach czytania jak to specjaliści narzekają na złych rodziców, którzy źle decydują. Generalizuje..? Może, ale czytając różne fora - mało kiedy pedagodzy/psycholodzy/lekarze//// - mają podobne opinie do opinii rodziców to dziwne - jak trudno znaleźć wspólną nic porozumienia jeśli wszak wszystkim chodzi o to samo - dobro dziecka.

Pomijam sytuacje patologiczne, to chyba jasne.

Wracając do nauki 6 latkow. Kwestia naprawdę dobrej organizacji, przemyślanej, mądrej podstawy, podejścia do nauki, bezstresowego nauczania, małych grup, otwartych nauczycieli i dyrektorów, ojej.... radości po prostu potrzeba.

Dzieci

·         Małe dzieci mają pasję do uczenia się.

·         Małe dzieci raczej będą uczyły się niż jadły.

·         Małe dzieci chcą się uczyć o wszystkim i chcą się uczyć od zaraz.

·         Dzieci o wiele bardziej chcą uczyć się niż grać w gry.

·         Wszystkie gry wymyślone zostały przez dorosłych, którzy chcieli się pozbyć dzieci.

·         Wszystkie zabawki wymyślone zostały przez dorosłych, którzy chcieli się pozbyć dzieci.

·         Dorośli (nawet ci, którzy kochają dzieci) są krańcowo aroganccy w przekonaniu, że dorośli ludzie pod każdym względem przewyższają dzieci.

·         Dorośli są przekonani, że małe dzieci są stworzonkami kochającymi przyjemności, które przedkładają proste gry i zabawy nad wszystkie inne rzeczy.

·         Mając do dyspozycji jakikolwiek wybór, dzieci zawsze wybiorą temat o największej komplikacji, jaką mogą ogarnąć.

·         Czego dziecko chce poza wszystkim, to dorosłego, który zwraca na nie uwagę.

·         Dzieci rodzą się z przekonaniem, że uczenie się jest umiejętnością niezbędną do przetrwania.

·         Małe dzieci chcą być dorosłe JUŻ TERAZ.

·         Łatwiej jest nauczyć dziecko jednoroczne czytać niż dziecko siedmioletnie.

·         Małe dzieci uczą się CAŁEGO języka obcego pomiędzy urodzeniem a 36 miesiącem.

·         Małe dzieci używają takie samej metody poznawczej jak naukowcy.

·         Wysoka ciekawość charakteryzuje zarówno wszystkich prawdziwych naukowców, oraz małe dzieci.

·         "Uczenie się" nie jest synonimem "uczenia się w szkole".

·         Dzieci są wspaniałymi uczniami. Są ograniczone wyłącznie tym, ile materiału muszą się nauczyć i jak jest on prezentowany.

·         Jest łatwo wychować z małego dziecka geniusza przed szóstym rokiem życia.

·         Jest niezwykle trudno wychować z małego dziecka geniusza po szóstym roku życia.

·         Pierwsze sześć lat życia jest skarbem nie do zmierzenia.

GLENN DOMAN

Karolina05-01-2008 20:47:46   [#73]

A co tam , wkleję do końca bo to jest po prostu piękne i powinniście znać ;) Dodam, że Glenn pisząc matki - ma na myśli również ojców...;) rodziców razem.

Mózg

·         Mózg jest jedynym pojemnikiem, który ma tą własność, że im więcej doń włożymy, tym więcej będzie w stanie przechować.

·         Jeśli poprawiasz jedną funkcję mózgu, poprawiasz wszystkie funkcje mózgu, do jakiegoś stopnia.

·         Inteligencja jest skutkiem myślenia.

·         Człowiek jest inteligentny, ponieważ używa mózgu.

·         Mózgi naszych dzieci wzrastają w takim stopniu, w jakim my dajemy im możliwości wzrastania.

·         Nasze dzieci są w takim stopniu inteligentne, w jakim my dajemy im możliwości do bycia inteligentnymi.

Matki

·         Matkowanie, a nie żadna inna, jest najstarszą profesją świata.

·         Matki nie są dla dzieci problemem, one są rozwiązaniem.

·         Matki są najlepszymi nauczycielami.

·         Niektóre matki są leniwe, samolubne, lub zwariowane.

·         Brane jako grupa, matek leniwych, samolubnych lub zwariowanych jest mniej niż leniwych, samolubnych lub zwariowanych lekarzy, prawników, wodzów Indiańskich, piekarzy, sprzedawców, czy przedstawicieli jakiegokolwiek innego zawodu.

Geniusze

·         Wiele mitów, które zniesławiały geniuszy ma ze sobą jedną cechę wspólną - żaden z nich nie był stworzony przez geniusza.

·         Musimy postawić pytanie: kto ma kłopoty, geniusze, czy głupcy?

·         Mit, że istnieje cienka linia pomiędzy geniuszem a szaleńcem ... jest mitem.

·         Jest prawdą, że geniusze (jak wszyscy z nas) są sfrustrowani - i możemy za to podziękować Bogu.

·         Możesz zmierzyć geniusza nie po stopniu frustracji, lecz po wielkości problemu, w stosunku, do którego odczuwa frustrację.

·         Geniusze nie kończą w rynsztoku, kończą robiąc świat lepszym.

·         Geniusz roztrzepany, nieopatrzny, partaczący, nieefektywny, o którym wszyscy mówią, nie jest geniuszem, jest błędem w pomiarze.

·         Prawdziwi geniusze są najzdrowszymi, najprzyjaźniejszymi, najbardziej umiejętnymi, najbardziej efektywnymi ludźmi w okolicy. Oto, dlaczego wiemy, że są geniuszami.

·         Wyobrażenie "Zły geniusz" jest sprzecznością w samym pojęciu.

·         To dobrze - nie źle - być geniuszem.

·         Świat nie ma zbyt dużo geniuszy, lecz zbyt mało.

·         ... w każdym z nas jest małe dziecko.

 

 

anpk06-01-2008 09:59:27   [#74]

W takim razie zapytam trochę przewrotnie. Czy decyzję o promocji albo jej braku oddalibyście rodzicom również od klasy IV wzwyż (przez resztę podstawówki, gimnazjum, liceum itp)?

No bo jak wiara...to wiara...

beera06-01-2008 10:14:10   [#75]

a na jaki temat to pytanie, bo ja nie rozumiem?

 

Power406-01-2008 10:25:56   [#76]
A mnie martwi tylko baza, która nie jest dostosowana do przyjęcia 6-latków.
Pewnie, że damy radę jeśli trzeba.Tylko po co. W okolicy mamy kilka świetnie wyposażonych przedszkoli-warunki dzieci mają świetne. My je będziemy musieli dopiero tworzyć. Wejdziemy znowu na dwie zmiany nauki w maluchach, trzeba zakupić niższe stoliki i krzesła....
DYREK06-01-2008 10:40:45   [#77]

powtórzę # 48

4-latki muszą chodzić do szkoły w Irlandii Północnej.

W wieku 5 lat rozpoczynają naukę w szkole dzieci w Holandii i Zjednoczonym Królestwie: Anglii, Walii i Szkocji .

W większości państw (starej) Europy obowiązek szkolny rozpoczyna się w wieku 6 lat.

W Polsce spełnianie obowiązku szkolnego rozpoczyna się w wieku 7 lat.

Problem nie w wieku dziecka, ale w tym, czy nasza szkoła jest organizacyjnie i programowo przygotowana do przyjęcia dziecka sześcioletniego.

 

Zastanawia mnie też, dlaczego większość przeciwników to nauczyciele przedszkola.

Czyżby obawa przed utratą pracy?

Przecież odejście dzieci 6-letnich z przedszkola spowoduje możliwość przyjęcia większej liczby dzieci 3-5 letnich. 


post został zmieniony: 06-01-2008 10:52:17
grażka06-01-2008 10:47:27   [#78]

Dyrku - masz rację. Wczoraj rozmawiałam o tym z mieszkającą w Angli mamą. Tam nie ma przedszkoli. Rodzic ma prawo wysłać dziecko płatnie na np. 2 razy w tygodniu po 3 godziny do czegoś w rodzaju - bawialni-przechowalni - nie jest to odpowiednik polskiego przedszkola.

Wiekowo dzieci w Polsce są chyba "zaopiekowane" i "uczone" tak samo jak wszędzie na świecie - tylko placówka jest inna - właśnie przedszkole.

Power406-01-2008 10:52:12   [#79]
Większość 6-latków korzysta w przedszkolu z całodziennego wyżywienia.
W szkole u nas wydawane mleko od 8.45-10.45 i obiad od 12-14 na kilka tur.
Pewnie i to się da zmienić tylko warunki lokalowe, kadrowe w szkołach nie zawsze na to pozwalają. W dużych szkołach spożywanie śniadania na przerwie na stołówce szkolnej o 8.45( mam na myśli przygotowanego przez kuchnię) takiego tłumu jest prawie niemożliwe(a pierwsze śniadanie o 10.30 to trochę bez sensu).
Przedszkola pracują od 6.00, a świetlice w szkołach z reguły od 7.00, 7.30
To się da zmienić tylko koszty szkół będą wyższe, a przedszkole i tak je już ponosi, po zmianach ponosić je będzie nadal.
To są maluszki, które trzeba otoczyć szczególną opieką, wzrośnie liczba opiekunów świetlicy, kucharek, może etatów intendentów. Rodzice pracujący mają prawo o takie warunki się starać, a ja je stworzyć- jeśli maluch musi być w szkole od 6.00-16.00
O nauczycieli się nie martwię, Ci przyzwyczajenie są do zmian, a KZ mam doświadczone i pomysłowe więć z 6 latkami na pewno świetnie sobie poradzą.
Jeśli tylko MEN się liczy z kosztami to OK.
Power406-01-2008 11:03:39   [#80]
I wcale nie dziwię się nauczycielkom przedszkola. Przy niżu dem. mogą nie znależć zatrudnienia w szkole, a bum 5 latków może być niższy niż odchodząca ilość 6 latków.
W szkołach wiele pań z KZ zrobiło kwalifikacje do II przedmiotu i są np w IV-VI-
a tu jest niż i walka o etaty. Mogą zejść do I-III jeśli byłyby miejsca.
I takie właśnie jest ich myślenie. Dziwicie się ?
Anna Domańska06-01-2008 11:08:24   [#81]
Witam, gmina Wrocław rozpoczęła akcję przekazywania zerówek szkołom niezależnie od MEN. Po prostu brak miejsc w przedszkolach dla młodszych dzieci.
Rozpoznanie środowiska rodziców w naszym przedszkolu ( 85 przyszłych zerówkowiczów ) świadczy o tym, że przy warunkach przedstawionych przez szkołę wolą zdecydowanie przedszkole.
Nie chodzi im o wiek, o miejsce, o nauczycieli - chodzi o warunki.
Gdyby stworzono przyjazne, wydzielone sale, wyposażono w zabawki, pomoce, itp. to każdy rodzic, wg mnie, wybrałby szkołę. Zwłaszcza, że jest bezpłatna, a przedszkole coraz droższe.

Nam w przedszkolu trochę szkoda, bo z sześciolatkami można wspaniałe rzeczy robić, takie, które nie udają się jeszcze pięciolatkom.
Ale jak popracujemy, to i z młodszych wykrzeszemy więcej:)))

Pozdrawiam
Power406-01-2008 11:17:27   [#82]
I jako rodzic też wybrałabym przedszkole-ze względu na warunki organizacyjne.
DYREK06-01-2008 11:25:01   [#83]

U nas od pewnego czasu obowiązuje taka struktura:

- szkoła podstawowa + oddziały rocznego przygotowania przedszkolnego (sale odpowiednio przygotowane + nauczyciele z pełnymi kwalifikacjami)

- gimnazja samodzielne lub w zespole ze szkołami ponadgimnazjalnymi

W przedszkolach są pojedyńcze grupy dzieci 6 - letnich. Brakuje miejsc dla dzieci (likwidacja przedszkoli - początek lat 90 - tych).

Odejście dzieci 6-letnich z przedszkola spowoduje możliwość przyjęcia większej liczby dzieci 3-5 letnich.

balbina06-01-2008 11:28:04   [#84]

Kiedyś powstał projekt opracowania podstawy programowej kształcenia elementarnego obejmującego dzieci od 3 lat do 10. Dopiero po wprowadzeniu takiej podstawy można dokonywać tych zmian.

Nie sądzę, że w przedszkolach zabraknie pracy dla n-li, byle były chętne nowe osoby do pracy w tym zawodzie. Specyfika pracy w przedszkolu jest różna od pracy w KZ. W przeciwieństwie do tego, jak zinterpretowano moją wypowiedź na początku- nie uważam, że dziewczyny sobie nie poradzą. Tylko wiem, że na początku będzie to wymagało od nich dużego nakładu pracy.

I jeśli coś takiego się zaczyna, to trzeba by było to robić od podstawy, a nie od dawania rodzicom wyboru, czy w szkole, czy w przedszkolu.

Ps.
Problem nie w wieku dziecka, ale w tym, czy nasza szkoła jest organizacyjnie i programowo przygotowana do przyjęcia dziecka sześcioletniego. - Dyrku to zdanie z twojej wypowiedzi popieram.

Aniu, to święta prawda, w sześciolatkach masz już ogromną satysfakcję z efektów oraz osiągnięć dzieci.


post został zmieniony: 06-01-2008 11:31:24
anpk06-01-2008 12:27:05   [#85]

Do postu #75

Asiu! No przecież w trakcie tejże dyskusji został poruszony problem odroczeń i wydłużania I etapu edukacyjnego oraz  podejmowania ostatecznej decyzji w tej sprawie przez rodziców. Na te uwagi było kilka odpowiedzi wyrażających absolutną pewność w mądrość i rozsądek rodziców w tej kwestii.

Stąd moje pytanie... Nie wiem, czyżbym wyrażała się tak zawile?

ankate06-01-2008 12:56:09   [#86]
Moje największe wątpliwości budzi fakt dwóch roczników dzieci w jednym oddziale, przynajmniej na początku w pierwszym etapie wprowadzania reformy,  7-latki przygotowane do rozpoczęcia nauki i sześciolatki,co tu dużo mówić jeszcze nie za bardzo, a z uwagi na ambicje rodziców, będzie ich przynajmniej u mnie w szkole dużo, myślę, że 100%. Jak wyobrażacie sobie pracę w takim oddziale?
Power406-01-2008 13:03:10   [#87]
A ja zrobiłabym z nich oddzielny oddział. No ale mam pewnie duży obwód. Nie wszędzie się może tak da.
ankate06-01-2008 13:04:01   [#88]

W naszej szkole od zawsze był oddział sześciolatków,

pod koniec badania dojrzałości szkolnej,

zdarzały się dzieci, które jej nie osiągnęły, 

ale nie pamiętam faktu, żeby rodzicom można było wytłumaczyć, że powtórzenie zerówki jest dla dobra dziecka.

Z reguły traktowali to jak osobistą porażkę i nigdy nie wyrażali zgody na to.

Co było potem wiadomo, droga przez mękę dziecka w klasach I-III, dalej brak zgody na powtórzenie klasy.

 Pierwsze powtórzenie w klasie IV, ale to już z reguły było za późno i nie mogło przynieść odpowiednich rezultatów, dziecko skazane na niepowodzenia...

Power406-01-2008 13:04:29   [#89]
może nawet dwa lub trzy
Marek Pleśniar06-01-2008 13:22:10   [#90]

się znam na szkole bo moje dziecko chodziło do szkoły;-)

i z tej wiedzy wynika mi, że żadna szkoła nie jest przygotowana tak jak bym chciał ani do przyjęcia 6-latka, ani 15-latka, ani nikogo;-)

grażka06-01-2008 13:26:54   [#91]

Zapytam może bywających tu dyrektorów przedszkoli i szkół, gdzie realizowany jest obowiązek "zerówkowy"

Kto z was dostał materiały z tego badania? Miały być dystrybuowane do wszystkich placówek w kraju.

  • "Grudzień 2006
    Od połowy grudnia rozpoczyna się dystrybucja materiałów metodycznych "Doradca Nauczyciela Sześciolatków" do poradni psychologiczno-pedagogicznych, do bibliotek pedagogicznych oraz do wszystkich oddziałów w Polsce prowadzących obowiązkowe roczne przygotowanie przedszkolne. Dystrybucję prowadzą Toruńskie Zakłady Graficzne "Zapolex" Sp. z o. o.
  • Zakończono druk materiałów metodycznych w nakładzie 20.000 egz."

http://www.cmppp.edu.pl/szesciolatki/default.asp

ankate06-01-2008 13:28:05   [#92]
malkontent się zrobiłeś, Marku, moja dwójka chodziła i jakoś takich spostrzeżeń nie miałam,... może, co do tych 15- latków...
Karolina06-01-2008 14:20:40   [#93]
ankate ;) ja powtarzałam zerówke - jak bum cyk, cyk.. co wywołuje u mnie wesołośc do dziś. zdolna bestia byłam czytałam już ale zachciało mi się lewą ręką pisać. panie z ppp powiedziały, że lepiej jak powtórze - znały się, skutecznie mnie oduczono pisać lewą, za to moja mama nauczycielak miała ze mną utrapienie bo wałęsałam się jak kot po szkole bo wiecznie mi się nudziło ;))
anpk06-01-2008 14:34:23   [#94]

I ja niestety zgodzę się z ankate. I jakby nie patrzeć na tę sprawę , chyba nie można ucinać dyskusji stwierdzeniami, że kieruje zwolennikami tego poglądu jedynie pesymizm albo dążenie do tego, że "tylko nauczyciel wie, co dziecku jest potrzebne".

Skoro taki pogląd istnieje, to chyba należy jednak wziąć go pod uwagę, zastanowić się skąd się wziął, jak ewentualnie rozwiązać ten problem.

Dla mnie jest to problem i nie będę tego ukrywać. Nie tylko ja jestem zwolennikiem odraczania obowiązku szkolnego, gdy zaistnieje taka potrzeba. Poprę się chociażby autorytetem prof. E. Gruszczyk-Kolczyńskiej. Przecież da się określić sferę najbliższego rozwoju dziecka, a ono może funkcjonować tylko w jej obrębie. Przeskoczenie takiej sfery i zafundowanie dziecku "czegoś z wyższej półki" jest niewybaczalnym błędem dorosłych. I nie sądzę, aby jakikolwiek nauczyciel chciał podejmować tak poważną decyzję sam. Ale jeśli on skłania się do tego i psycholog również...to chyba coś w tym jest! W moim środowisku tylko bardzo znikomą liczbę rodziców udaje się wówczas skłonić do odroczenia obowiązku szkolnego (czy wydłużania I etapu w latach późniejszych).

Jeśli u Was jest inaczej to pozostaje mi pozazdrościć...Jeśli portaficie przekonać rodzica, że to nie jest zła decyzja - to również zazdroszczę siły perswazji. 

anpk06-01-2008 14:37:36   [#95]
Karolino! Mam nadzieję, że to już troszkę temu było :) i dziś na temat lateralizaji  i laicy coś wiedzą.  
Karolina06-01-2008 14:46:07   [#96]

To było dawno temu ;) Piszę to ponieważ poszłam rok wcześniej do tej zerówki i mama się nie upierała..mimo tak prozaicznego powodu.

Przy okazji... co za np 20 lat nie będzie dziwić psychologów a czego dziś nie potrafią sobie wyobrazić? ;)

Ank06-01-2008 15:01:10   [#97]
Grażka ja dostałam te materiały:-)
anpk06-01-2008 15:02:59   [#98]

Gdy ja zaczynałam szkołę nie było jeszcze zerówek :)

 Poszłam do II klasy jako sześciolatka - taką opinię wydał psycholog. Byłam jednak bardzo drobna i koledzy z klasy przerastali mnie ... co najmniej dużo, więc rodzice pogmatwali sprawę i przetrzymali mnie w tej II klasie jeszcze rok, tak aby przyśpieszenie było tylko jednoroczne...

Nigdy nie zapomnę swoich łez i poczucia klęski i porażki, że znów będę się uczyć tych samych nudnych rzeczy....a mała pozostałam do dziś...i chyba rówieśników już nie dogonię :)

grażka06-01-2008 15:33:15   [#99]

Ank - dzięki za odpowiedź, tzn, że w Twoim mieście dystrybucja była sprawna.

Badanie dało nauczycielom - w momencie wprowadzenia obowiązkowej zerówki - wstandaryzowane narzędzie - "obserwacyjną metodę dla nauczycieli o nazwie Skala Gotowości Szkolnej (SGS)." Reszta cytatu tutaj:

http://oskko.edu.pl/przedszkola2007/index.html#pt

Powinna ona {SGS} zafunkcjonować w tym roku - i dać mierzalny efekt rocznego obowiązkowego przygotowania przedszkolnego. Najbardziej wartościowy - moim zdaniem - po co najmniej 3 latach nauki tych dzieci w szkole - czyli wejściu do klasu IV.

I ewentualny asumpt do twierdzenia, czy zerówka jest czasem straconym, czy jest właśnie narzędziem "wyrównywania szans edukacyjnych dzieci, zapobiegania niepowodzeniom i budowania postaw sprzyjających uczeniu się w ciągu całego życia."

Wyniki możnaby wtedy traktować jako główną przesłankę projektowanej zmiany.

Ale rozumiem, że jest za późno, trzeba być cierpliwym, zaufać - daję słowo, ostatni raz wyżej czepiam się słów pani minister - i konsultować, jak już będzie wiadomo co.

Moje ograniczone zaufanie do rodziców jest moją ochroną psychiczną, taką "higieną pracy". Jak mogłabym dawać sobie radę, gdybym każdą nieracjonalną - po wyczerpaniu wszelkich możliwości pomocy dziecku i rodzicom - decyzję rodziców - niustannie przeżywała jako osobistą zawodową porażkę? I tak zawsze pozstaje niepokój - coś może mogłam zrobić lepiej.

Daję prawo rodzicom do wszelkich decyzji o dziecku - ale to ONI muszą ponosić związana z tym odpowiedzialność. Nawet jeśli nie są tego świadomi, jako swój mechanizm obronny do końca życia będą mieć do mnie pretensje - jest to nieistotne dla mnie, gdy skądinąd wiem, że przynajmniej w szkole zgodzili się na terapię, chodzą do poradni, przyjmują na wyższym etapie edukacji pomoc.

I to też ostatnia osobista dygresja.

Będę teraz wyłacznie merytorycznie - ale najpierw doczytam jeszcze, bo jak na co dzień pewne sprawy nie były potrzebne, to ich zwyczajnie się nie wie.

beera06-01-2008 15:47:58   [#100]

a ja nie będę już w ogóle

to przykra dyskusja i dostrzegam- niestety - jej polaryzację zależną od tego, kto w jakim miejscu pracuje.

 

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]