Forum OSKKO - wątek

TEMAT: młode pokolenie w pracy
strony: [ 1 ][ 2 ]
Konto zapomniane22-10-2007 21:46:21   [#01]
od 1 wrześninia zatrudnilam młodą dziewczynę (1 roku studiów pedagogicznych- lat 21) na stanowisko pomocy nauczyciela w przedszkolu. zrobiła na mnie dobre wrażenie a poza tym kierunek pedagogiczny - myślałam, że dzieci i ta osoba będą miał obopólną korzyść. jednak już po miesiącu okazało się, że ta dobrze zapowiadająca się osoba pracowała dokładnie od ... do...,odmówiła wyjazdu na wycieczkę jako opiekun a gwoździem do trumny było domaganie sie zapłaty lub dnia wolnego za kurs BHP po godzinach pracy. chociaż już niedługo się rozstaniemy to jednak jestem zbulwersowana jej postawą. Za moich czasów....
Joannka22-10-2007 21:52:50   [#02]
Ha ha ha...
Młode są asertywne do bólu. Zapominają o 40 godzinnym tygodniu pracy i wychodzą ze stoperem w ręku do domu nie licząc się z nagłymi sytuacjami, które wymagałyby zatrzymania się i dokończenia pracy.
Lizzy122-10-2007 21:58:39   [#03]

ewa450

Taka postawa pewnie nie zależy od wieku.:) Choć moja jedna stażystka przysłała mi maila, w którym życzyła mi, abym umiała oddzielić czas pracy od czasu wypoczynku, a niedzielę spedzała zgodnie z jej przeznaczeniem - na relaksie. Ona jest dostępna pod nr telefonu, który mi podała od 8 do 16. Odpowiada za stronę internetową i dlatego czasami wysyłam jej komuniakty do umieszczenia po mojeje i jej pracy. Normalnie się wkurzyłam. Co ją obchodzi jak JA spędzam czas wolny? Zatrudniając się wiedziała, że będzie odpowiadać za stronę, więc czasami i po lekcjach cos trzeba będzie zrobić...Nie rozumie, że praca w szkole nie kończy się równo z dzwonkiem, ale się nauczy :))))

zgredek22-10-2007 22:01:25   [#04]

;-)

a może znają prawo trochę lepiej niż my kiedyś?

np. KN

albo KP:

Art. 237[3]. § 1. Nie wolno dopuścić pracownika do pracy, do której wykonywania nie posiada on wymaganych kwalifikacji lub potrzebnych umiejętności, a także dostatecznej znajomości przepisów oraz zasad bezpieczeństwa i higieny pracy.

§ 2. Pracodawca jest obowiązany zapewnić przeszkolenie pracownika w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy przed dopuszczeniem go do pracy oraz prowadzenie okresowych szkoleń w tym zakresie. Szkolenie pracownika przed dopuszczeniem do pracy nie jest wymagane w przypadku podjęcia przez niego pracy na tym samym stanowisku pracy, które zajmował u danego pracodawcy bezpośrednio przed nawiązaniem z tym pracodawcą kolejnej umowy o pracę.

§ 2[1]. Pracodawca jest obowiązany odbyć szkolenie w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy w zakresie niezbędnym do wykonywania ciążących na nim obowiązków. Szkolenie to powinno być okresowo powtarzane.

§ 3. Szkolenia, o których mowa w § 2, odbywają się w czasie pracy i na koszt pracodawcy.

elkap22-10-2007 22:10:37   [#05]
Znają prawo i domagają się jego respektowania - to tylko wypada się cieszyć
zgredek22-10-2007 22:13:43   [#06]
i że potrafią szanować swój prywatny czas - też
Konto zapomniane22-10-2007 22:38:22   [#07]

czy rzeczywiscie chodzi o szacunek dla własnego czasu? i czy znajomość prawa usprawiedliwia takie postępowanie?!

wszystkie wymienione systuacje nie zdarzają się             codziennie np. BHP co 5 lat. dbanie o swoje dobro - a nie ma to nic wspólnego z obroną przed wykorzystywaniem i krzywdą - przeradza sie w zwyczajne cha.... Pedagogiem  nie bedzie na pewno dobrym!!!!

eny22-10-2007 22:46:49   [#08]

;-)

A tak dużą wagę  przywiązuje się się do  kształtowania postawy asertywnej na lekcjach z podstaw przedsiębiorczości...
Dżoana22-10-2007 22:49:10   [#09]
Pedagog to też ktoś, kto szanuje swój własny czas i ma na uwadze dobro swojej rodziny. Pedagog to nie tylko Stasia Bozowska.
akam22-10-2007 23:09:08   [#10]

a nie wydaje się Wam, że ta młoda dziewczyna z postu 3 ma rację.... przecież jest do dyspozycji dyrekcji od 8 do 16. Od samego początku stara się odzielić pracę od domu, czy jej się to uda? pewnie nie....

Wiele naszych  frustracji wynika z tego, że nie umiemy rozsądnie gospodarować czasem.   By pracować efektywnie trzeba mieć udane życie osobiste i umieć odpoczywać. Nie można być w pracy 24h, bo ucierpi na tym mąż, dzieci czy pies, a pośrednio i nasi uczniowie....   Wygodna jest poza Siłaczek, bośmy tacy zapracowani i  pełni poświęcenia... Nie dajmy się zwariować i bądźmy ludzcy -"bo z ludźmi wciąż nam żyć przystało"

Majka22-10-2007 23:19:50   [#11]
Znają prawo lepiej. respektują je i wymagają tego od innych.
Bardzo to zdrowe. Szczerze.
Nie dadzą się wmontować w coś między siłaczką a nawiedzeniem , a jeśli polubią to, co robią, poświęcą wiele prywatnego czasu- ale z dobrej woli, bez poczucia, że tak musi (!) być i że całodobowość jest przymusowo wpisana w zawód.
zgredek22-10-2007 23:32:04   [#12]
tak ładnie napisałyście to, co myślę ale mi się  nie udało napisać;-)
Teodozja7523-10-2007 09:17:08   [#13]
Zgadzam się ... doceniam osoby, które potrafią cenić swój czas, w końcu życie to nie wolontariat ... A z braku chętnych do pracy na stanowisku nauczyciela i przy takich wypłatach nie co się dziwić, że ludzie stawiają warunki. Gratuluję asertywności tej Pani :-)
frigg23-10-2007 14:07:51   [#14]

tak

#10 wyraża i moją opinię. Jestem bardzo zaangażowana w swoją pracę, ale dlaczego ma cierpieć moja rodzina. Jak mi się rozleci, bo nie będę miała dla niej czasu - to co? Muszę i chcę odpoczywać w niedzielę oczywiście rozumiejąc sytuacje wyjątkowe, terminowe... Szanujmy się - będą nas inni szanować.
Adaa23-10-2007 15:25:47   [#15]

to coraz popularniejsze jest- owo szanowanie swego czasu

wiele razy spotkalam sie z informacja róznych usługodawców, że w weekendy zero kontaktu

maja oni swoje telefony słuzbowe, które na weekend się po prostu wyłacza...to jest zdrowe

Mirosław Slowikowski napisala bardzo ciekawa pozycję "Powiedz stop!"

Doskonale pokazuje mechanizmy powstawania depresji,chandry, emocjonalnych hustawek spowodowanych zła hierarchia wartości, w której praca zajmuje najwazniejsze miejsce

Sam jest ofiarą zatracenia sie w pracy...zdolnym młodym wilkiem, który "wysiadł" calkowicie w najmniej spodziewanym momencie

Masa pieniedzy, luksusowe samochody, a partamenty...a w konsekwencji depresja
 Teraz profesjonalnie pomaga innym wyjść z tego zakletego kregu...normalne zycie, problemy finansowe umiarkowane- ale bywają...i jest facet szczesliwy

Ostatnio czytałam,że w grupie neurotyków jest najwiecej nauczycieli, dyrektorów szkół z depresja tez od groma

Sie od mlodycz czasami warto uczyć:-)

Anna Domańska23-10-2007 18:26:31   [#16]

mówcie co chcecie ale coś młodzi u mnie w przedszkolu się nie spisują. Nie chodzi tu nawet o asertywność - bo to pozytywna cecha.

Chodzi o jakiś taki luzacko - olewający stosunek do obowiązków. Wiele zadań kwitowanych jest wzruszeniem ramion i zdziwioną miną.

Jak coś robili to tak minimalnie- odtąd dotąd, broń Boże nic więcej. Jak zostali przyciśnięci - odeszli, z poczuciem krzywdy, rzecz jasna.

Od razu zaznaczam, że piszę o młodych - rzędu 20 - 25 lat. Natomiast super spisują sią ludzie tak ok. 30 - zaangażowani, odpowiedzialni, kreatywni.

Jest więc nadzieja, że i tamci dojrzeją. Pozdrawiam

Marek Pleśniar23-10-2007 19:52:30   [#17]
jak to - ja jestem młody i się bardzo spisuje w przedszkolach
AnJa23-10-2007 19:55:31   [#18]
zboczeniec
Marek Pleśniar23-10-2007 19:58:36   [#19]

rozumiem że Kolega (niedokładnie) cytuje prof Bartoszewskiego o dewiantach

bardzo przyjemny symbol - powrót do autorytetów, nespa?

Teodozja7523-10-2007 21:24:49   [#20]
ja bym powiedziała raczej ... ZWYROL :-) ładniej brzmi
Teodozja7523-10-2007 21:37:54   [#21]
nawiązując jeszcze do niedojrzałości ludzi młodych., wydaje mi sie, że wynika to również z faktu, iż w obecnych czasach nie ma juz tak wielkiego problemu ze znalezieniem pracy, dlatego ludzie zakładają jeżeli nie tutaj to gdzie indziej też znajdę pracę. Jakiś czas temu słyszało się tylko jak Ci się nie podoba to znajdź sobie inna pracę, na twoje miejsce jest 5 innych :-) Czasy się zmieniły i zmieniają .... wszystko się zmienia.A swoją drogą nowy rząd-  policjanci, strażacy, lekarze, pielęgniarki, listonosze, nauczyciele ... idźmy strajkować, może uda nam się coś uszczknąć ;-)
Maelka24-10-2007 04:01:32   [#22]

Zgadzam się, że potrzebna jest umiejętność gospodarowania czasem i umiejętność odzielania pracy od życia prywatnego. Sama tego nie umiem (i wiem, że nie ma się czym chwalić), więc moze nie powinnam zabierać głosu, ale...

No właśnie.

Gospodarowanie czasem nie oznacza jedynie bezwzględnego respektowania wskazań zegarka.

Przykład:
a) występ dzieci z okazji DEN - kilka (?) godzin na przygotowanie scenariusza i kilka godzin na próby (nie liczę zajęć kółka tanecznego, na którym inny nauczyciel przygotował elementy występu),
b) pasowanie uczniów kl. I, ślubowanie gimnazjalistów - kilka godzin prób,
c) wybory do samorządu - kilka godzin (jako opiekun) pomocy w zorganizowaniu tego ważnego dnia.

O dekoracjach nie wspomnę.

To wszystko we wrześniu i październiku. Dzieci same sobie nie poradzą, potrzebują pomocy i wsparcia.

Jestem nauczycielem i nie wyobrażam sobie, abym mogła wykorzystywać do tego czas przeznaczony na lekcje. Zajęcia dydaktyczne to świętość, której nie pozwalam sobie tknąć, chyba, że uda mi się jakieś działania wkomponować w plan wynikowy i wychowawczy, albo zbliża się trzęsienie ziemi i innego wyboru nie mam.

Wszystko trzeba robić po lekcjach.

I z perspektywy doświadczeń bardzo aktywnego, bezzegarkowego nauczyciela widzę, że jeśli w te działania włączają się inni koledzy (w różnym stopniu bezzegarkowi), jeśli powstaje spontanicznie zespół dzielący się zadaniami, zdąży się i uroczystość przygotować i wszyscy mogą odpowiednia ilość czasu rodzinie poświecić.

Jeśli zadanie spada na barki jednej, dwóch osób, zdąży się uroczystość przygotować, ale życie rodzinne wali się w gruzy.

Dlatego z dystansem podchodzę do ludzi dosłownie interpretujących literę prawa.

Zgodnie z przepisami, dziecko ma prawo do 45 minut nauki. Nie widzę powodów, aby dziecka tego prawa pozbawiać przez wykorzystywanie tego czasu na prace potrzebne (i wartościowe wychowawczo), ale niezgodne z przeznaczeniem.

Uczeń ma prawo, nauczyciel ma prawo.

Kazdej z uroczystości wymienionych przeze mnie mogło nie być. Nie ma musu. Ale...

Właśnie. Czuję, że jest jakieś "ale".

Dlatego szanując swój czas na prywatność, asertywnie odmawiam wykonania niektórych zadań. Ale są też takie, które realizuję. I wtedy czasu nie liczę. Podobnie niektórzy moi szkolni koledzy.

Ale my jesteśmy szkolnymi mamutami.

A młodzi - różnie. Zachęceni i poproszeni o pomoc raczej nie odmawiają, własnej inicjatywy nie przejawiają, ale może to wina mamutów.

;-)

Marek Pleśniar24-10-2007 04:14:16   [#23]

zawsze prawie wina lezy po 2 stronach

z wyjątkiem sytuacji gdy po 3,4 lub więcej;-)

wina polega najczęściej na niedookreśleniu zasad - wtedy wiadomo czy się do nich stosować czy odejść jak nie pasują

Marek Pleśniar24-10-2007 04:18:27   [#24]

co do kursu w godzinach pracy - jak wykazałzgredek - pracownik ma rację

niestosowne jest również oczekiwanie że pracownik po południu na telefon będzie robił coś dla zakładu - to już powinien wiedzieć pracodawca i nie robić tak

to lepiej sobie zostawić na BARDZo nadzwyczajne okazje gdy naprawdę trzeba

--------

a zarazem żal jakoś:-) Bo też wyznaję zasadę że trzeba czasem i w nocy i po południu popracować

to chyba jednak chore - ale widocznie tak mamy

Maelka24-10-2007 05:12:22   [#25]

Kurs - zgoda.

Czas prywatny - zgoda.

Odmowa wykonania polecenia, gdy nauczyciel nie był z odpowiednim wyprzedzeniem poinformowany - zgoda.

Uzgadnianie zamiast narzucania - zgoda.

Falandyzacja przepisów (z obu stron) - brak zgody.

bratek24-10-2007 06:17:44   [#26]

a u mnie jest inaczej...

Zanim przyjmuję nauczyciela do pracy, przy dłuuuugiej rozmowie kwalifikacyjnej zaznaczam mu, że i owszem pensum 18 ale popracuje 50 tygodniowo i ja to wyegzekwuję. Że jest mi generalnie wszystko jedno czy prace dodatkowe obowiązkowe (tu wymieniam długą listę) wykona na terenie pracy czy siedząc w wannie o 3 rano, byleby było zrobione. I wiecie co- przez statnich 8 lat, 1 raz tylko nauczyciel mi się wyłamał i zaczął poważnie zawalac... Przypadkiem był dyplomowany. I przypadkiem już u mnie nie pracuje:)) 

Możecie mnie zjeśc:)) Ale ja uważam, że do tej roboty trzeba pasji. I żeby ją dobrze wykonywac trzeba czasu i zaangażowania. Więc chyba lepiej to sobie jasno powiedziec od pierwszej chwili.

Maelka24-10-2007 06:38:31   [#27]

Bratku

Ja cię nie zjem, bo takie rozwiązanie mi sie podoba.

Marek też chyba nie, bo pisał: wina polega najczęściej na niedookreśleniu zasad - wtedy wiadomo czy się do nich stosować czy odejść jak nie pasują.

Inni też pewnie nie, bo są po śniadaniu.

;-)

bratek24-10-2007 06:42:20   [#28]

:))

Cieszę się, że w zapracowanym dniu znajdują czas na śniadanie:))
Maelka24-10-2007 06:45:35   [#29]

Rozumiem, że cieszysz się ze względu na dobro jedzących śniadanie, a nie ze względu na własne bezpieczeństwo?

;-)

bratek24-10-2007 07:03:40   [#30]
Ależ oczywiście! :))
gawel2224-10-2007 18:13:43   [#31]

Bratku

Bratku, ten jeden (dyplomowany) wiosny u Ciebie zapewne jeszcze nie uczynił , ale znajdą się kolejni (oby), którzy zreformują ten folwark jakim ( w moim odczuciu, na podstawie Twojego postu) uczyniłeś "Twoją" szkołę.
To Twoje 50 godzin to łamanie prawa, łamanie, do którego jawnie się przyznajesz.



Pozdrawiam
(zdrowie może okazać sie potrzebne kiedy zrozumiesz anachroniczność swojego myślenia)
Marcin
Adaa24-10-2007 18:35:11   [#32]

a takie fajne wpadło mi w ręcę...o postrzeganiu czyjegośc sukcesu i motywacji do pracy :

Farmer amerykański orał swoje pole. Nagle, pobliską drogą przemknął jego sąsiad swoim nowiutkim cadillackiem . „Kiedys też będę miał taki piękny samochód i z ulgą odstawię swego przerdzewiałego pickupa na złomowisko”- pomyslał, po czym radosniej niż dotychczas  powrócił do swoich zajęć.

 

Farmer rosyjski orał swoje pole. Nagle, pobliską drogą przemknął jego sąsiad swoim nowiutkim samochodem . „Kiedys też jego samochód zeżre rdza!!, po czym ze złością strzelił swego konia batem.

;-)

my słowianie.....trarararara

Ala24-10-2007 18:38:48   [#33]

modlitwa amerykańskiego biednego farmera:

Panie Boże spraw abym miał tyle krów co mój bogaty sąsiad

modlitwa polskiego biednego rolnika:

Panie Boże spraw aby mojemu bogatemu sąsiadowi krowy wyzdychały żeby nie miał ich więcej ode mnie

eny24-10-2007 19:56:02   [#34]

Szok!!!

owszem pensum 18 ale popracuje 50 tygodniowo i ja to wyegzekwuję

 Nie miałaś jeszcze PIP -u czy innego organu na głowie?

Gdzieś Ty się uchował (a)???

eny24-10-2007 20:07:21   [#35]
bratek 29.08.2007 17:02 [#06]

Tak mi się skojarzyła z tytułem wątku historia, którtą opowiadał mi znajomy kadrowy.

Pomagał wypełniać kwestionariusz osobowy pewnemu mężczyźnie. I odbył z nim taki dialog:

- Gdzie Pan dotychczas pracował?

- U ojca na roli

- W jakim okresie

- Od świtu do nocy

:)))

bratek24-10-2007 20:08:36   [#36]

a mówiłam,że mnie zjecie....

ja tylko realnie oceniam, ile trzeba się przygotowywac do pracy, by dobrze ją wykonywac....

Na dodatek dodam, że moi nauczyciele, uważają tak samo jak ja- mam na każde dodatkowe zajęcie uchwałę rady pedagogicznej:)) A po radzie idziemy razem na piwo:))

Wystarczy szukac entuzjastów. Inni i tak nie będą dobrze uczyc....

some24-10-2007 20:17:32   [#37]
Na piwo?
Rycho24-10-2007 20:23:36   [#38]
uchwałą zmieniliście ustawę???
 
no, no, duuuuża rzecz.
some24-10-2007 20:24:23   [#39]
to po piwie !
eny24-10-2007 20:26:26   [#40]

Nie chcę Cię zjeść;)

Być może motywujesz (poczytalam o specyfice Twej placówki) ale... forma w jakiej to robisz ( a przynajmniej opisałaś ) jest dla mnie nie do przyjęcia.

grażka24-10-2007 20:29:33   [#41]

A Marek po powrocie z Anglii (chyba?) pisał o dyrektorach nie dopuszczających do pracy przepracowanych nauczycieli - jaki to był wątek?

Bratku - duże uznanie za to,co robisz. Ale jakoś mi to nie bardzo zabrzmiało.

beera24-10-2007 20:35:12   [#42]

Na dodatek dodam, że moi nauczyciele, uważają tak samo jak ja

dawno sie tak nie uśmialam

:))))))))))))))))))))))))

( wybacz, bratku, ale to no... zabawne jest:))

AnJa24-10-2007 20:41:10   [#43]
nio

tyle, że ja nie śmieję się

ot- my - dziadygi stare, grube  i stłamszone przez systemy autorytarne- dupy dajemy a potem narzekamy, że boli
zgredek24-10-2007 20:43:32   [#44]
grube niekoniecznie - puszyste?
Magosia24-10-2007 20:46:05   [#45]

Andrzej :-) - Coś w tym jest...

dziadygi stare, grube  i stłamszone przez systemy autorytarne- dupy dajemy a potem narzekamy, że boli

Ale jeszcze nie wiem co ;-)

Maelka24-10-2007 20:47:00   [#46]

Bratku

Mnie byś miała.

Dla polonisty czytanie lektur nie jest pracą w pocie czoła, a (będę modna) oczywista oczywistością, dla informatyka śledzenie nowinek to nie strata czasu, a przyjemność, dla krawcowej przeglądanie żurnala to chwila usprawiedliwionego relaksu, dla dyrektora ślęczenie na forum i jeźdźenie na kongresy to męcząca przyjemność.

Dla nauczyciela od "innych dzieci" żmudne przygotowanie się do zajęć, w czasie których dzieciak po raz pierwszy nawiąże kontakt wzrokowy z nauczycielem, wyda po raz pierwszy głos z siebie, usmiechnie się - to nie uciązliwy obowiązek, a wyzwanie, niekiedy zakończone klęską.

Dlatego zdarza się 50 godzin, których nikt w karcie rozliczeń nie pisze, ani dzieciom i ich rodzicom nie wypomina.

Jeśli kandydat na nauczyciela nie godzi sie na taką sytuację (i słusznie) - szuka dla siebie innego miejsca.

Nikt nikogo do siłaczkowania nie zmusza. Z niewolnika nie ma robotnika. Ale jesli się znało uwarunkowania i potrzeby, zgodziło sie na niewygodne warunki, trzeba ponosić konsekwencje własnych decyzji.

Jesteśmy dorośli.

A już ocenianie postaw siłaczkowych wydaje mi się sporą niezręcznością.

:-)

PS. Proszę mnie nie zjadać. Staram i ( w marzeniach) łykowata...

;-)

zgredek24-10-2007 20:47:14   [#47]
puszystość
zgredek24-10-2007 20:48:21   [#48]

Magosi podpowiadałam co w tym jest;-)

a sie wcięła Maelka;-)

Magosia24-10-2007 20:49:44   [#49]

:-)))

Nikt nikogo do siłaczkowania nie zmusza. Z niewolnika nie ma robotnika. Ale jesli się znało uwarunkowania i potrzeby, zgodziło sie na niewygodne warunki, trzeba ponosić konsekwencje własnych decyzji.

Jesteśmy dorośli.

A tak w ogóle to 90 % moich Młodych to BARDZO DOROŚLI nAUCZYCIELE  w przeciwieństwie do kilku starszych wiekiem , ale o tym nie będe publicznie....

Maelka24-10-2007 20:50:14   [#50]

O???

Kiedy zaczęlam pisać, ostatni był wpis Bratka. A teraz widzę, że w trakcie pisania wątek zaczął przypominać deptak w Ciechocinku.

Znaczy - powoli pisałam.

Ale uprzedzałam: staram.

;-)

strony: [ 1 ][ 2 ]