Forum OSKKO - wątek

TEMAT: O Boże...
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]
JuTro25-10-2006 22:00:37   [#101]

adaa masz rację

zacytowany przez Ciebie paragrafy zaraz we wtorek przedstawię na GddW
Janusz Pawłowski25-10-2006 22:11:28   [#102]

Przyznaję się do winy.

Byłem ogromnym entuzjastą utworzenia gimnazjów ... no byłem ...
No głupi prawda?
Ano głupi.

Ale wtedy - zupełnie nie brałem pod uwagę aspektów wychowawczych - wpływu na rozwój młodego człowieka tego typu zmian.
Jedno tylko, w mojej ciasnej główce było - rozwój intelektualny dziecka.

Oczywiście ... jako doskonały nauczyciel dzieci doskonale zdolnych ... jako doskonały wychowawca dzieci doskonale wychowanych - wszystkie te zagadnienia inne - jakieś problemy ... dla mnie nie istniały.

I mógłbym i ja dziś mówić o tym jak wspaniale potrafiłem wychować swoich wychowanków. No normalnie ... mucha nie siada. Taki jestem super gość ...
A fakt, że ich wcale nie trzeba było wychowywać - bo byli już wychowani przez swoich rodziców i poprzednich nauczycieli - chętnie bym pominął.
Osioł jestem, że się do tego przyznaję? No ... osioł.
Se, kurna, mógłbym troszku aury dodać w końcu kiedyś ... :-)))

Czemu o tym piszę?
A mianowicie, jako uzupełnienie do mojej wypowiedzi z postu któregoś tam i komentarza PawłaR - że szkoły Giertychowskie nie wystarczą.

Odpowiadam więc - fakt - nie wystarczą. Nie wystaczą do tego, aby pomóc tym "biednym dzieciom". Ale pomoc tym biedny, dzieciom, akurat mnie mało interesuje . Dla mnie - mogą zostać w tych szkołach, a potem we własciwych dla nich miejscach do końca życia.
Ganc mi. A nawet nie ganc - bardzo bym tego sobie życzył - ze względu na moją córkę, któa za rok pójdzie do gminazjum.
Pomaganiem tym dzieciom niech się zajmują na swych łonach psychologowie. Ze wszelkimi skutami dla owych łon.

Ja twierdzę, tylko, że gdyby Ci uczniowie byli w czas umieszczeni w szkole Giertychowskiej - to w zupełności wystarczyłoby to do tego, aby pewna nastolatka dzisiaj żyła.
Mnie interesuje pomoc owej nastolatce - ochrona jej.

Wiem wiem ... bardzo to niepoprawne politycznie ... czy psychologicznie ...
Wiem jednak też co innego - w czasach, gdy owa poprawność nie była tak w modzie - takie rzeczy się nie wydarzaly.
Ale ja już stary trochę jestem ... może nie pamiętam ...

słonko25-10-2006 22:22:19   [#103]

brak norm

brak granic

brak konsekwencji

przecież do tej sali w każdej chwili mógł ktoś wejść - jak dalece zdeprawowani byli ci "zwyczajni chłopcy", dlaczego nie czuli lęku przed ewentualną obecnością osoby dorosłej?

dopóki dorośli (nie tylko w szkole) będą zachowywać się jak nastolatki, doputy nastolatki będą dorosłymi z krzywego zwierciadła

Magosia25-10-2006 22:25:08   [#104]

Kiedy słyszę:

- a co z tymi "biednymi" - odpowiadam :nie potrafię zbawiać calego świata, może nawet nie chcę.

Nie czuję się odpowiedzialna za wszystko.

Czuję się odpowiedzialna za 800 uczniow- i jeśli dla  780  20 muszę traktować represyjnie- to nie ma we mnie poczucia winy, że nie jestem w stanie im pomóc skutecznie.
Po wykorzystaniu wszystkich dostępnych mi środków- dążę do odizolowania.

Może to złe porównanie..ale alkoholik musi dosięgnąc dna ,żeby sie podnieść - tak mowi teoria. Draniowi trzeba dac czasem kopniaka,żeby poczuł- co to ból.

Janusz - też jestem niepoprawna....

iwoncia25-10-2006 22:26:18   [#105]
Gdy dostawałam ucznia w 4 klasie był jeszcze na tyle niezdemoralizowany, że szybko potrafiłam zdobyć jego zaufanie i wychowanie nie przebiegało przy negatywnym nastawieniu ucznia do nauczyciela. Obecnie uczeń przychodzący do gimnazjum z założenia jest zbuntowany i zanim do niego dotrzemy to mija przynajmniej rok, w czasie którego on zdąży już nieźle "nabroić". Poszatkowana edukacja na trzyletnie okresy nie daje nam szans na wychowywanie z prawdziwego zdażenia, a nasz uczeń dosłownie "prześlizguje się" przez kolejne etapy i umyka jakiejkowlwiek próbie pozytywnej zmiany.
Janusz Pawłowski25-10-2006 22:31:12   [#106]

"brak norm
brak granic"
Nie bardzo jarzę ... normy i granice są wyraźnie określone.
Co więcej - są one doskonale znane również tym nastolatkom.

"brak konsekwencji"
O - no właśnie - o to raczej chodzi - o brak konsekwencji.
O to, że dorośli bardzo lubią dawać robić się w głupa - i strasznie lubią epatować własnym zrozumieniem złożoności problematyki ... - tym bardziej lubią, im mniej ją rozumieją.

Jacek25-10-2006 22:32:49   [#107]
a i ja sie podpisuję pod magosią, adą i Januszem... bo zrobic moge tyle ile jestem w stanie na swoim podwórku i krzyczeć ewentualnie żeby inni robili tak samo...zło trza złem nazywać, kradzież kradzieżą etc, etc.... a nie wybrykiem czy małą szkodliwością społeczną...
Marek Pleśniar25-10-2006 22:46:29   [#108]

a kto nie nazywa??

----------

ale co to ja miełem

w kwestii niepoprawności

no chyba raczej to teraz poprawne;-)

Vincia25-10-2006 22:48:48   [#109]

A ja uparcie wracam do obrazu z TV, gdy ojcowie chłopców bagatelizują sprawę.

Za wychowanie dziecka przede wszystkim odpowiada dom. Inni tylko pomagają. Dawniej było to jasne jak słońce.

Teraz rodzice często szukają winnych na zewnątrz. Media bardzo im w tym pomagają. Moim zdaniem to spychanie i droga donikąd.

Jacek25-10-2006 22:54:39   [#110]
łogólnie o społecznym nienazywaniu po imieniu rzeczy pisałem a nie że my tu nie :-)
Małgoś25-10-2006 22:55:25   [#111]

naturalny odruch w obliczu takiej tragedii to szukanie przyczyn, odpowiedzialności, winnych;

najprostsze wnioskowanie to szukanie przyczyn w konkretnych osobach: chłopcach, nauczycielce, dyrektorze;

przyskrzynić winnego, ukarać i ...uspokoić niepokój wew.

to nie tak... to nic nie zmieni...

dopóki z powodów kretyńskich decyzji oszczędnościowych będzie się wtłaczać gimnazjalistów do molochów (1000 uczniów i więcej w szkole i 30 w klasie to b. częsta liczebność w gimnazjum); dopóki prawdziwie skuteczne wychowywanie (czyli przez "świecenie autorytetu przykładem" i aktywną, zdecydowaną  postawę całej społeczności szkolnej wobec przemocy, nieuczciwości, nieszanowania ludzi i ich własności, nietolerancji) zastępować będa papierowe "programy wychowawcze", do których przekonanie mają jedynie ich autorzy - dopóty przerażać nas będą skutki poczucia bezkarności, anonimowości i braku wrażliwości u nastolatków

już dziesiątki lat temu przy pomocy pomysłowych eksperymentów udowodniono, że praktycznie każdego człowieka w specjalnie wyreżyserowanej sytuacji można nakłonić do czynów wręcz ...odrażających

do czynników wyzwalających zachowania naganne, agresywne, aspołeczne nalezą: liczebność grupy, poczucie anonimowości, niejasność obowiązujących reguł, konformizm i brak pozytywnych autorytetów (gdy nie ma pozytywnych błyskawicznie znaczenia nabierają te negatywne)

badania pedagogów i psychologów dowodzą, ze jeśli zwiększy się liczebnośc grupy (klasy) ponad 27-29 osób, to skutecznośc realizowanych programów wychowawczych spada do ...zera 

to wszystko wiadomo od dawna i co z tego...

polskie gimnazja w obecnym kształcie to wylęgarnia patologii - szkoda, ze są obowiązkowe, bo w wielu przypadkach ich szkodliwość przewyższa ...pożyteczność

PS. Oświadczam, że sa to moje opinie na podstawie literatury psych. i pedag. oraz własnych doświadczeń jako 8-letniego dyrektora szkół od podstawówki po szk. policealne dla dorosłych. Naprawdę,  od dawna uważam, ze wielu dzieciakom obowiązek szkolny przyniósł więcej szkód niż pożytku :-(

słonko25-10-2006 23:01:18   [#112]

Januszu,

już wyjaśniam, co miałam na myśli:

brak norm i granic w postępowaniu tych ( i innych ) nastolatków

co z tego, że są określone, co z tego, że je, prawdopodobnie, znają - nikt od nich tak naprawdę nie wymaga ich przestrzegania

rodzice, bo...?!

nauczyciele, ponieważ mają ograniczoną możliwość (myślę np. o przypadku, gdy uczeń trafia na policję, potem do sądu, a następnie...znów do szkoły).

Brak konsekwencji w codziennym prowadzeniu dziecka, to jeszcze coś innego. Trudne to, a jakie istotne...

Maelka25-10-2006 23:25:46   [#113]

Brak norm?

Każdy ma jakieś normy: czasem sa to normy świętego, czasem Kalego. Problem polega chyba na tym, że normy, które uznaje młodzież, nie mieszczą się w systemie wartości większości dorosłych (tak, tak... tych pogrobowcach wychowania czasów określanych dziś jako:fe!).

Przykłady każdy z nas widzi co dzień, ale na wszelki wypadek:

Uczeń bez żadnych zahamowań tłucze i obmacuje na przerwie swą koleżankę. Kiedy nauczyciel wkracza - dziewczyna mówi ze śmiechem:"To tylko zabawa..."

Rozmowy niektórych rówieśników, gdyby pominąć przekleństwa i wyrazy niecenzuralne, byłyby jednym wielkim milczeniem.

Dziewczyna chwali się koleżankom tak, że cały autobus słyszy, ile i czego wypiła na imprezie u Ziutka i jak, gdzie i czym po tym ... mhm..chorowała.

Wiem, że jest też i inna młodzież. Ale o nich się nie mówi, albo mówi się za mało. Albo nieumiejetnie.

Źle się dzieje, jeśli w odpowiednim czasie nie pokaże się młodym ludziom powszechnie uznawanych autorytetów. Przyroda nie znosi pustki - znajdą sobie je sami. Najchętniej te, które niewiele od nich wymagają.

UlazIb25-10-2006 23:31:28   [#114]

Do dziś i myslałam, że moja szkoła jest fajna - ano jako budynek to tak- i uzniowie nie są źli. Ale to było do dziś. Siedzę sobie i piszę ...piszę m.in. rozliczam se godziny ponadwymiarowe i słucham radia i słyszę ten nieszczęsny komunikat.W mojej głowie powstaje zamęt. Złóść, gniew, żal. smutek. Nie upływa paręminut, jka wpada do gabinetu młoda, / nowa nauczycielka i mówi, że Ona już nie może w tej klasie dłużej wytrzymać. No i tu puściły jej nerwy i rozpłakała się biedaczka. Ja pod wrażeniem wiadomości radiowych wściekła wpadam do klasy /N-lka została w gabinecie, aby doszła do siebie / i co?.. Ano zaczynam mówić podniesionym głosem w myślach się upominam i starm sie opanować i wyjaśnić co sie stało.Uczniowie wyjaśniają kto i co i jak to zrobił/ a była świetna zabawa z wkładami do długopisu, bo pstrykali, zrzucali no i mazali sie tuszem nawzajem przy tym krzycząc , zachowywali sie jakby to była przerwa, Na liczne uwagi upominania n-lki nie reragowali. To byli znowu ci sami uczniowie co zawsze/ tak jest od września, z tą klasą , która dała popalić również w podstawówce/

Co robię? Wzywam natychmiast rodziców uczniów co rozrabiali . Na wezwania stawili sie rodzice 1 ucznia, a pozostałych maja być jutro / zobaczymy/.

I co wynikło z rozmowy? Mamuśka wzięła stronę synka, zawierzyła mu, że to nie on itd..... Na to ja jej , że to wierudne kłamstwo, że nie dziwię sie , że syn tak świetnie kłamie, oszukuje i tak sie zachowuje, jak ma taki przykład od rodzica...... Itd. i to, że Ja , n-le oraz uczniowie nie życzą sobie takiego skandalicznego zachowania ze strony jej syna i jemu podobnym uczniom, że w szkole musi panować ład, porządek, żę na  lekcji ma być cicho, itp......i jak sie nie podoba niech idzie do innej szkoły. Mamuśka jeszcze se pogadała, ale już pokorniej.

A my z n-lką daliśmy uczniom zadanie aby na następną lekcje przygotowali iomówili- po prostu ja poprowadzili na ocene. Zobaczymy.

 A ponadto maja przygotować na najbliższy apel scenkę nt. złego i dobrego zachowania.

Dodam, że od 4.09. dużo poświęcam tej specyficznej klasie i wspolnie z wychoawca pracujemy nad nią. !!!!!.  j

Jacek25-10-2006 23:38:33   [#115]

UlazIb

ja tam sie może nie znam ale co osiągnęłas tym co opisujesz?

bo ja to widze tak...matka moze i spokorniała ale w domu powie, żeś durna i to może jeszcze przy dziecku, klasa odwali robote moze ze strachu może dla świetego spokoju i co dalej???

aaa no jutro jeszcze z pozostałymi rodzicami se "pogadasz"

ale jakoś nie widzę rozwiązania problemu

ankate25-10-2006 23:49:44   [#116]
Na miejscu rodziców Ani nie zniosłabym, gdyby ktokolwiek z tej szkoły (uczniowie czy n-le)  uczestniczył w pogrzebie dziewczynki... :-(
Dorsto25-10-2006 23:55:14   [#117]

[i]

Współczuję rodzinie dziewczyny.

Składam kondolencje............

słonko25-10-2006 23:59:41   [#118]

Maelko,

myślę, że nie każdy ma "jakieś" normy

widać to po zachowaniu

zachowuje się normalnie albo nienormalnie

Maelka26-10-2006 00:15:40   [#119]

Słonko

Wybacz, że się będę upierać: każdy ma jakieś normy. Dla jednego normą jest ustąpienie miejsca kobiecie w autobusie, dla innego napaść i rabunek. Łamanie norm, w jakich jesteśmy wychowaniu jest niezwykle trudne i nie uwierzę, że ktoś sam sobie taki dyskomfort sprawia.

Dla tych  młodzianów normą było dokuczanie słabszym, chwalenie się tym, imponowało im czynienie zła łamanie norm, które ważne są dla innych. Ale nie wiem, czy przekroczyli oni s w o j e  normy.

Mało tego. Obawiam się, że w opinii ludzi wyznających podobne normy, mogą uchodzić za bohaterów.

Pytanie raczej brzmi: kto, kiedy i jak wpoił im te normy. Albo kto i dlaczego temu wpajaniu nie przeszkodził...

:-(

słonko26-10-2006 00:29:59   [#120]

Maelko,

to tylko kwestia spojrzenia na sprawę z dwóch punktów... nie ma o co kopii kruszyć...

zdarzenie w gdańskim gimnazjum, które poruszyło nas wszystkich, jest autentycznym problemem - tragedią... :(

Maelka26-10-2006 00:35:43   [#121]

Słonko

Tak, to tragedia, która dotknęła (z różnym natężeniem) tak wielu ludzi. Ani dyrektor, ani nauczycielka, ani wychowawca na pewno nie będą już tymi samymi ludźmi.

O zrozpaczonych rodzicach Ani i dręczonych przez wyrzuty sumienia kolegach nie wspomnę...

:-(

Roman K26-10-2006 07:35:03   [#122]

kawałek dzisiejszego Superekspresu

Rodzice Ani na pewno nie spodziewali się takiej reakcji rodziny głównego dręczyciela ich córki. Rodzice Łukasza P. (14 l.) to daleka rodzina zmarłej dziewczynki. - Policja nie ma chyba co robić, żeby zamykać dzieci - oburzali się wczoraj na wieść o tym, że ich syn spędzi noc w policyjnej izbie dziecka. - Tak, Łukasz brał udział w dręczeniu Ani, ale to tylko szkolne wygłupy. Dzieci mają prawo wygłupiać się w szkole. Nic by nie było, gdyby koleżanki Ani nie rozpętały afery - twierdzą oboje.

- Czterech policjantów przyjechało dziś rano i zgarnęło Łukasza z domu - dziwił się jego 26-letni brat. - A przecież to dziecko. Jest przestraszony. To zwykłe żarty były, szkolne wygłupy. Wątpię, żeby dlatego Ania się zabiła

Do tych rodziców nie dotarło. Do ilu dotarło?

Małgoś26-10-2006 08:56:19   [#123]

na codzień wygłupy, przemoc ...to powszednieje;

w jednej ze szkół, gdzie pracowałam (krótko i w poczuciu beznadziejności walki z wiatrakami) gimnazjalista wagi ponad 100 kg złapał pod pachy dzieciaka z 5 SP i z całej siły kręcił nim wokół, aż mu nózki fruwały i tłukły inne dzieciak po głowach; osiłek dostał naganę

innym razem grupa gimnazjalistów rzucała dziećmi z SP jak workami  i układała z nich ..pryzme w końcu korytarza - znowu nagany pisemne

trzecioklasista do pierwszoklasistki wysyłał obsceniczne maile z pogróżkami - tez nagana

i pare innych jeszcze zdarzeń

OP po pewnym czasie wezwał mnie na rozmowę, z poleceniem "abym zrobiła cos bo w ankietach z paru klas znalazły się bardzo krytyczne uwagi" no i rodzice się burzą, ze przesadzam z ta walką z przmocą "przeciez to tylko szkolne wygłupy"

a to, że wezwałam gimnazjaliste i wręczając mu naganę porozmawialismy sobie o tym co jet a co nie jest zabawą, to zdaniem matki "nękanie psychiczne dziecka"

na dodatek szkołę miał zamiar opuścić chłopak, który nazywając mnie k... itp. groził mojemu dziecku, a ten fakt zmniejszy przeciez liczebność uczniów w szkole

zwątpiłam w sens angazowania się w proces wychowywania obcych dzieciaków.... nigdy więcej rodziców, wywiadówek, programów wychowawczych - dla osobistego zdrowia i równowagi

teraz pracuję z dorosłymi - to jak wczasy na Hawajach :-)

ale poczucie klęski wew. doskwiera

Kiedyś miałam więcej pewności siebie i wiary w moc wychowawczych działań.

Teraz, w obliczu bezradności dorosłych (rodziców, nauczycieli) wobec dzieci chyba też oczekuję cudów po konsekwentnym izolowaniu dewiantów od normy...

ale to też niesie poczucie wew. klęski... :-(

...

A tragedia Ani...

pieciu spraców zapewne poniesie dotkliwe konsekwencje - może ich to uratuje przed totalna demoralizacją, a może wręcz ją przyspieszy;

ale co tą całą resztą - to jest najbardziej szokujące - co ich spralizowało? dlaczego nie reagowali skutecznie? jak ich zmusić do pomocy w takich sytuacjach w przysżłości, jak nauczyć odpowiedzialności wobec aktu krzywdy?

ReniaB26-10-2006 10:01:44   [#124]

Czuję taka

zagubiona gdy to wszystko czytam.  Bo może i moi wychowankowie byliby zdolni do takiego wyczynu; jak można nazwać to wygłupami??? Zasady, troska, codzienna praca - gdzie popełniamy błąd; dlaczego te dzieciaki nie rozumieją podstawowych spraw? Dlaczego dla zabawy krzywdzą innych i jeszcze się tym chwalą? Ważne jest by nauczyciel był na lekcji, ale dużo większy problem to ich system wartości i postawa

djb26-10-2006 10:02:02   [#125]
Trudno jest uogólniać , że wszyscy gimnazjaliści to chuligani, narkomanii, dziwki i złodzieje.
Trudno zgodzić się z tezą, że szkoła psuje uczniów. Najważniejsze postawy kształtuje dom.
Dlaczego nikt z klasy liczącej (jak sądzę) ponad 20 uczniów nie przeszkodził tym chłopcom? Dlaczego klasa tak długo pozostawała bez nauczyciela? Dlaczego, jeżeli rodzina dziewczynki normalnie funkcjonowała ona od razu nie powiedziała rodzicom o zbrodni jakiej na niej dokonano w klasie (wówczas natychmiastowe zgłoszenie przez rodziców na policje)? Dlaczego chłopcy, ponoć z tzw. dobrych domów, nie powiedzieli po powrocie ze szkoły rodzicom, jak haniebnie się zachowali (problem odpowiedzialności prawnej zapewne jest im znany)?Chyba dane na temat sytuacji tych rodzin nie są prawdziwe.Dlaczego szkoła mając informację od przyjaciólki dziewczynki natychmiast nie zawiadomiła policji o zajśćiu (zatajanie takiej wiedzy przez nauczycieli jest karalne)? Tych dlaczego jest jeszcze mnóstwo. Jako nauczycielka czuję się winna postawy zarówno uczniów, ich rodziców jak i nauczycieli . Co do odwagi dyrektora, który stwierdził,że to on kazał nauczycielce zostawić samych uczniów i udać się w inne miejsce- to sorry, cóż to za odwaga? Zlecając nauczycielce takie rozwiązanie naruszył prawo, ona słuchając go - również.
Kieruję dużym gimnazjum. Problemy wychowawcze, z frekwencją, z wynikami - jak wszędzie. Pracownicy czasami postrzegają mnie jako dziwadło, gdy gnębię ich koniecznością przestrzegania prawa zwłaszcza w dziedzinie opiekuńczej i egzekwuję to w sposób zasadniczy.Różne kwestie, czasami dla niektórych błahe, zgłaszać polecam na policję, do sądu. Nie twierdzę,że w ten sposób zawsze ja i moi współpracownicy będziemy korekt wobec prawa, uczniów, rodziców, ale nie chcę mieć poczucia zaniechania. Dlatego gdy o  różnych zdarzeniach,informację pozyskuję np. w późnych godzinach, dniach wolnych to natychmiast telefonicznie i faksem ja lub pedagodzy zawiadamiamy policję, docieramy do rodziców ( parę razy zapobiegliśmy tragedii).Fakt, pracujemy bardzo dużo, nie zawsze spotyka się to z aprobatą różnych gremiów, ale trudno.
Moi nauczyciele wiedzą, że gdyby  zostawili uczniów bez opieki lub wyrzucili ich z klasy podczas lekcji, to właściwie mogą się pakować.
Nie sądzę, że pomimo tego uda nam się ochronić wszystkich i przed wszystkim, ale trochę więcej wyobraźni i zaangażowania  u nauczycieli wszystkim dobrze zrobi.
hanabi26-10-2006 10:04:22   [#126]

brak słów

tragedia rodziców, tragedia dziecka, które nie znalazło oparcia ani w koleżankach i kolegach ani co gorsza dorosłych:( ale to co wygadują przedstawiciele kuratorium i referatu oświaty w Gdańsku woła o pomstę do nieba!teksty "to mogło się zdarzyć na podwórku, przeciez to dzieci z tej samej dzielnicy" i usmiechnięte twarze świadczą o kompletnym braku taktu, empatii i totalnym wypaleniu tych ludzi!  a dyrektora po ludzku mi żal choć potępiam za taka a nie inn ą decyzję, która doprowadziła do tragedii
Marek Pleśniar26-10-2006 10:04:32   [#127]

podzielam ww pogląd

nie dajmy się zwariować. w tej pracy to zawsze się zdarzało. Nalezy wyciągać wnioski i iśc dalej. Troszkę bym nie chciał by dyrektorzy miast się zastanowić, poprawić coś w swej praktyce, lamentowali i załamywali ręce. Trzeba być przygotowanym na takie wypadki.

AnJa26-10-2006 10:04:58   [#128]
"Moi nauczyciele wiedzą, że gdyby  zostawili uczniów bez opieki lub wyrzucili ich z klasy podczas lekcji, to właściwie mogą się pakować."

psuje mi tu najbardzie słowo: "właściwie"
Marek Pleśniar26-10-2006 10:06:29   [#129]
można jeszcze "w zasadzie", "symbolicznie", dobrze by było" ;-)))
Andrzej z G26-10-2006 10:30:22   [#130]
Byłem i jestem wielkim przerciwnikiem gim. Trzy "najgorsze roczniki" wychowawcze tworzą obecnie "małpie gaje". W dawnych SP uczniowie zaczynali podskakiwać w koncówce kl VII. W VIII kl można było ich "przycisnąć" egzaminami do LO, lepszą wpólpracą z rodzicami bo koniec SP i trzeba zadbać o dziecko, a w I kl LO byli w różnych szkołach i zanim sie dogadali to ten ich wiek buntu, wchodzenia w dorasłość przeleciał. Dochodzi jeszcze to, że Ci trudni wychowawczo byli znani w SP od I kl i rozproszeni, bo SP było więcej. Teraz są zebrani w jednym gim. w dzielnicy. Na forum były pytania o resztę klasy, że nic nie robiła, a kiedy dorośli w autobusie czy na ulicy pomagają bitemu czy "zbluzganemu" przez chuliganów. Potrzeba chyba więcej rzeczników praw ucznia, regulaminów, przepisów. A zdrowy rozum? Co odstrasza od popełnienia przestępstwa - nieuchronność kary i jej natychmiastowe zastosowanie. Po wybryku ucznia z LO jego przeniesienie do innej szkoły było na 2 - 3 lata uspokojeniem innych. To bardzo boli co się stało, ale będzie jeszcze więcej bo wystarczy popatrzeć na "elity".
Małgoś26-10-2006 10:53:30   [#131]

od popełnienia przestępstwa najskuteczniej "odstraszają" ...uczucia wyższe: wstyd, szacunek, współczucie, troska, wdzięczność, poczucie godności oraz empatia

straszenie karą jest metodą dla tych pozbawionych uczuć wyższych;

od dziecka nalezy uczyć wrażliwości na drugiego człowieka, wzmacniać poczucie godności w jednostce

Podstawowa zasada stosunków międzyludzkich w szkole - 0 od zerówki powinna brzmieć "Nie dotykaj! Ani drugiego człowieka ani jego własności - jesli ktos sobie tego nie życzy" Bo to jest łatwe, a potem coraz bardziej skomplikowanie w kierunku "Poczuj to co czuje drugi człowiek. Nie naruszaj jego praw. Szanuj siebie i innych"

Dobrze byłoby objąć polskich nauczycieli treningiem umiejętności wychowawczych, żeby potrafili zdecydowanie interweniowac w sytuacjach tego wymagających i skutecznie rozwijać w uczniach wrażliwość interpersonalną.

A kary, odosobnienia, groźby - to działania post factum. Wtedy mozna wspóldziałać i z policją.

Najwazniejsze jest ...zapobieganie

Nie jestesmy w stanie nawet wyobrazić sobie, co jeszcze może zdarzyć się w grupie nastolatków, jakie granice można przekraczać.

Nie zgadzam się z kuratorką, która woła o wyciszanie - to szkodliwa i wręcz  głupie :-(

Za mało rozmawiamy z naszymi i cudzymi dziećmi o tym, co może się zdarzyć

a teraz wręcz trzeba o tym mówić

Marek Pleśniar26-10-2006 11:09:12   [#132]

Małgoś i inni Dyskutanci

jak zwykle grozi nam i nawet chyba jak zwykle skutecznie:-) typowy błąd dyskusji

Rację ma i ten co pisze: od popełnienia przestępstwa najskuteczniej "odstraszają" ...uczucia wyższe: wstyd, szacunek, współczucie, troska, wdzięczność, poczucie godności oraz empatia

i ten co pisze: kara musi być

Bo musi być i to. I uczucia wyższe wpajane przez wychowawców i rodziców i kara - gdy kto się uczuciom wyższym nie da ponieść;-)

Nie stawajmy w takich dyskusjach po 2 stronach barykad i biurek;-)

Racja jest wspólna

tylko wystarczy usunąć z wypowiedzi słowa "lepiej", "skuteczniej"

a zastąpić słowami "dobrze", "skutecznie"

i wtedy miast kłócić się z kimś, a nie jego racjami przytakujemy mu: "zgadzam się z Tobą, ale nie uwzględniłaś/łeś aspektu...."

:-)

przepraszam za pouczający ton. Nie ma taki być.

taką mam często refleksję po prostu - że wyważamy otwarte drzwi gdzieś w nas samych czekające:-) Wręcz je wtedy zamykamy.

słonko26-10-2006 11:09:49   [#133]
wyeliminowanie kar z wychowania (pozostawienie jedynie nagród) to jak obcięcie jednej nogi - wychowanie zawsze będzie utykać...
Marek Pleśniar26-10-2006 11:10:06   [#134]
:-)
słonko26-10-2006 11:11:46   [#135]

zgadza się, Marku

powyżej napisałam o wychowaniu w ogóle...

Małgoś26-10-2006 11:14:15   [#136]

a kto ma zamiar wyeliminowac kary?

nie ja...

Marek Pleśniar26-10-2006 11:15:18   [#137]

ale Małgoś nie piszę że masz zamiar:-)

dość pojednawczy ton mojego tekstu miał być:-)

słonko26-10-2006 11:16:40   [#138]

mój też

refleksyjny raczej :)

marzea26-10-2006 11:18:41   [#139]

Sama nie wiem co o tym wszystkim sądzić, pracuję w małej podstawówce, gdzie wszyscy się znają z imienia i nazwiska, też są problemy wychowawcze, ale gdy dzieje się komuś krzywda, reakcja dzieci jest natychmiastowa, pędzą do pani, w tym moja córka. Zaczyna się nowy rok szkolny i moja córka idzie do I gimnazjum (molocha). Idę na pierwsze zebranie, gdzie dyra mówi, że nie problemu narkomanii, wychowawczyni mówi, że nie ma problemu fali bo uczniowie jej nic nie mówili. A moja córa i na pewno wiele innych dzieci po przyjściu do domu mówi jak faktycznie jest, cieszy się, że w tym dniu nikt nie kazał jej wyciągać zapałki. No i pytam czemu nie mówicie wychowawczyni, a ona na to - mama oszalałaś.

Więc zastanawiam się jako rodzic co jest nie tak - może źle robię, że nie idę do wychowawcy i nie mówię o swoich bolączkach, może wychowawca powinien jakoś dotrzeć do wychowanków, ale szczerze mówiąc nie wiem w jaki sposób. Jak przełamać tę zmowę milczenia?

Małgoś26-10-2006 12:25:10   [#140]

a może ...

a może to zdarzenie (mnie np. b. trudno jest sobie wyobrazić że czegoś takiego mogłabym byc swiadkiem) sparaliżowało tych pozostałych, ich bierność (czy bezsilność) jakby utwierdziła ofiarę, że ona sama jest ...winna ; nikt nie pobiegł do n-li, bo przecież donoszenie jest niezgodne z normą

a o gwałcie mało kto potrafi rozmawiać;

w przeświadczeniu wielu osób ofiara przemocy seks. jest sama sobie winna - taki stereotyp sprzyja zmowie milczenia i bierności

PS. ja się nie kłócę, ja naprawde to strasznie przezywam i nie toleruję poczucia bezradności, a kompletnie nie wiem, co mogę zrobić, żeby zmienić świat :-(

w którym czołowi politycy potrafią chichotac się nad faktem przemocy seks (patrz - przypadek europosła)

Marek Pleśniar26-10-2006 12:30:04   [#141]

ależ nie ma tu żadnych nowych demonów. Trzeba robić swoje a nie naprawiać świat.

Robienie swojego daje skutki - nie w jednym to w 10 innych przypadkach. A tych w miarę sensownych dzieciakó jest więcej.

Bo inaczej mielibyśmy takich paskudztw kilka milionów zamiast jednego miesięcznie.

Naprawianie świata to gadanie. A robota to konkret.

Róbmy swoje i uczmy się na błędach innych.

Janusz Pawłowski26-10-2006 13:02:28   [#142]

Skąd się wzięła bierność innych uczniów?
Skąd się w ogóle wzięło to wydarzenie?

Samo wydarzenie mogło w ogóle zaistnieć, dzięki bierności innych - to chyba dość oczywiste (choć może słowo "dość" ma tu kluczowe znacznie).

Jak zatem mogła sie wytworzyć taka atmosfera niemal przyzwolenia wśród pozostalych uczniów?
A jeśli już nie przyzwolenia, to praktycznie żadnej reakcji sprzeciwu?

No to puśmy trochę wodze fantazji.
Wyobraźmy sobie gimnazjum - powiedzmy ... 7 oddziałów tego samego poziomu.
Wyobraźmy sobie, że w owym gimnazjum tworzone są oddziały trochę jakby ... sprofilowane - na matematykę, na biologię, na geografię, historię, ...
I tworzy się odpowiednie klasy - na podstawie wyników ze szkoły podstawowej.

Wiadomo - do tych klas "lekko sprofilowanych" - wybierani są spośród kandydatów uczniowie dobrzy z matematyki, biologii, geografii, historii, ...
W tem sposób - mamy swietne zespołu uczniowskie, z którymi można realizować sensowniej odpowiedni "materiał".

No dobrze - zpełniliśmy w ten sposób 6 klas.
Zostaje ta ostatnia ... uczniowie ani dobrzy z matematyki, ani z bilogii, ani z geografii, ani z historii, ...
Jednym słowem ... mamy klasę będącą wynikiem negatywnej selekcji.

I kto się znajduje w tej klasie?
Ano tak ... uczniowie słabi - wśród nich jakieś 75% stanowią uczniowie, ktorych słabość wynika z ich postaw "(anty)prospołecznych" - czyli ... hm ... no ... sami wiecie.
A 25% to uczniowie porządni - ale po prostu mający kłopoty z nauką z powodów rozmaitych, często od nich niezależnych.

Łatwo się domyśleć, że owe 25% uczniów porządnych dość szybko stanie się ofiarami czołowej grupy przywódczej w tej klasie.
A kto staję się wzorcem w takiej klasie - w grupie uczniów mających świadomość w jaki sposób zostali skompletowani - jest chyba dość oczywiste (choć może słowo "dość" ma tu kluczowe znacznie).

Czy taką jest ta szkołą, w któej się to wydarzyło?
Czy w ten sposób został "dobrany" ten oddział?
Tego nie wiem.
Moze nie.
Może tu zadziałał zupełnie inny mechanizm.

Ja puściłem tylko wodze fantazji.
Nawet nie wiem jak duże jest to gimnazjum.

Małgoś26-10-2006 13:10:57   [#143]

nie zgadzam się, absolutnie :-(

robienie swoje to w przypadku dyrektorów szkół, pedagogów i nauczycieli i wielu innych ludzi zawdowo zajmujących się dydaktyka, opieka  i wychowaniem, m.in. własnie zmienianie świata - szukanie przyczyn tego co złe i tego co super, a następnie eliminowanie lub wzmacnianie tych czynników, które służą pozytywnym przemianom;

Gdy w latach 70-tych w centrum jednego z miast w USA, na oczach biernych gapiów bestialsko zamordowano młoda kobietę - nikt nie zadzwonił nawet po policję, tak długo drążono temat, aż w końcu odkryto demona - w postaci zjawiska rozproszenia odpowiedzialności pod wpływem obecności innych biernych osób. Dzis wiadomo, że w tłumie nie można liczyć na interwencję, pomoc, że trzeba robić wszystko, aby jednostka w tłumie czuła się indywidualnościa, bo to gwarantuje jej gotowośc do aktywnej pomocy

Sądzę, że w Gdańsku tez wydarzyło się COŚ, co zmusza do drążenia tematu - warto wiedzieć jak dalece niebezpiecznie może być w szkole i jak temu przeciwdziałać.

Janusz Pawłowski26-10-2006 13:14:23   [#144]
Z którym(i) postem(ami) się nie zgadzasz Małgoś absolutnie?
Marek Pleśniar26-10-2006 13:23:15   [#145]

czy Ty aby małgoś nie przesadzasz? Przy okazji egzaltacją skłócając nas jak zwykle;-) Bo znamy sie jak łyse konie przecież. 100 takich było dyskusji ze wsopinaniem się na wyzyny kosmiczne

 

Ty się wespniesz na koturny o naprawianiu świata a my, ja mwóiąc zwyczajnie o pracy u podstaw staniemy/stanę się oczywiście nierozumiejącemy wyższych spraw ślepymi na tak ważne kwestie dla ludzkości jakimiś takimi kretami

Tytułęm wątku pojadę: O Boże!! Jak my możemy nie rozumieć że przecież ludzkość i zmienianie świata??

Ty zmieniasz świat jakoś bardziej niż ja? ;-)

hę?

beera26-10-2006 13:23:38   [#146]

Januszu- a ten podział powstaje już nawet wcześniej:

Wyobraźmy sobie gimnazjum - powiedzmy ... 7 oddziałów tego samego poziomu.
Wyobraźmy sobie, że w owym gimnazjum tworzone są oddziały trochę jakby ... sprofilowane - na matematykę, na biologię
, na geografię, historię, ...

A wyobraźmy sobie 3 gimnazja w pewnym miescie- jedno z nich jest lepsze- dobry rejon ma.
Wiec z innych rejonow co lepsi ( czyt. bogatsi, mający "uklad") idą do tego gimnazjum, ktore staje się dzięki temu lepsze i coraz lepsze ( ma "lepszych" uczniow)

a inne? Te pozostale gimnazja?
stają się gorsze i coraz gorsze

i dalej- dalej jest kolejna selekcja.

także z takich przemysleń moj post przeciwko gimnazjom...

beera26-10-2006 13:25:46   [#147]

konkluzja-

pomagamy tym dzieciom stać się takimi jakimi są

Małgoś26-10-2006 13:32:59   [#148]

Janusz - chodziło mi o #141

Marku...

to nie moja wina jeslii czujesz się ...kretem (nikt inny takich odczuć nie sygnalizuje)

Nie rozumiem Twoich uwag - tzn. nie rozumiem ich intencji, i nie wiem kogo masz na mysli pisząc MY - bo z nikim sie nie kłócę, nie obrażam i nie naduzywam słow o wydźwięku pejoratywnym jak np. ...egzaltacja

a z resztą ...

nie czas i nie miejsce na takie prywaty - przynajmniej nie w tym wątku

Pozwól innym być bardziej emocjonalnymi niż sam jesteś - to ani grzech, ani niegrzeczność, ani nie nieetykieta - po prostu inność  w granicach normy.

i skończmy ten podwątek - niczemu pożytecznemu to nie służy :-(

przykro mi....

Janusz Pawłowski26-10-2006 13:40:43   [#149]

Asiu masz rację wychodząc w swym myslenia poza szołę - jakby piętro wyżej.
Tu jednak - potrzebne sa rozwiązania bardziej systemowe - na które dyrektor moze mieć jedynie taki wpływ, że może o to apelować, naciskać, gadać, ...
Ale sam tego zmienić nie może.
Niewielki mamy wpływ na to, ktorzy uczniowie do nas przychodzą.
Znaczy ... mamy ... kształtując wizerunek szkoły i takie tam - ale to działanie i długofalowe i niekoniecznie pewne jest zakończenie go sukcesem.

Ja zaś pisalem o tym co jest w gestii konkretnego dyrektora szkoły.
O tym co może zrobić juz - teraz - od jutra niemal.
I na co ma 100% wpływu.
Bo to on(a) - dyrektor szkoły decyduje o tym w jaki sposób zostaną stworzone zespoły klasowe.
I czy stworzy sobie taką "wylęgarnię zła", czy nie.
I jakich tam przydzieli nauczycieli.

beera26-10-2006 13:45:23   [#150]

tak

ale:

gimnazja są rejonowe- obowodowe, mamy wplyw na to, czy ta rejonizacja funkcjonuje dobrze- na poziomie samorządow choćby.

Ale- powiedzmy sobie szczerze- NIKT nie jest zainteresowany egzekwowaniem ich.
Burmistrz- bo chce dogodzić " dobrym rodzicom", dyrektor szkoły- nie, bo chce miec "lepsze dzieci"

Dyrektora "gorszej szkoły" nikt nie słucha- stoja za nim " nieważni" rodzice

Tworzymy giertychowskie szkoły sami- niepostrzezenie. A w giertychowskich szkołach wyodrebniamy jeszcze w dodatku " giertychowskie klasy"

strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ][ 4 ]