Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 45 ][ 46 ][ 47 ] - - [ 241 ][ 242 ]
annah19-06-2007 08:22:14   [#2251]

Ile kosztuje egzamin ustny

Aleksandra Pezda 2007-06-19, ostatnia aktualizacja 2007-06-18 20:31

MEN określił stawki za egzamin ustny na maturze. Według ZNP "urzędnicy okradli nauczycieli".

0-->
- Do czasu pracy MEN wliczył tylko odpytywanie, a czas egzaminu jest niemal dwa razy dłuższy - mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP.

- Płacimy za czynności typowo dydaktyczne - tłumaczyła wczoraj na konferencji prasowej wiceminister Sylwia Sysko-Romańczuk. I dodała: - Ale nie oszczędzamy na nauczycielach. W tym roku dotacja ministerialna na egzaminy maturalne pisemne i ustne to 25 mln zł, w ubiegłym roku było to 13,5 mln zł.

Przez ostatnie dwa lata egzaminatorzy walczyli w sądach pracy o to, żeby w ogóle płacono im za matury ustne. Jedne gminy pracę przy nich traktowały jako obowiązek etatowy i nie płaciły dodatkowo. Inne dawały ekstra pieniądze za matury ustne - około 12 zł za pełną godzinę.

Na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich Sąd Najwyższy w marcu orzekł że za maturę ustną wszystkim nauczycielom trzeba płacić jak za nadgodziny. Stąd wzięła się instrukcja MEN dla samorządów, w której określono minimalne stawki. Według niej w tym roku egzaminatorzy dostaną (w zależności od stopnia awansu zawodowego i wykształcenia) od 12 do 29 zł za 45 min, ale tylko odpytywania. Według przepisów długość odpytywania każdego ucznia z danego przedmiotu jest ściśle określona. Np. z języka obcego na poziomie podstawowym - 10 minut. - Ale przecież nauczyciele są na sali także podczas losowania pytań, przygotowania ucznia, uzgadniają jego ocenę i spisują protokoły. Czy robią to krasnoludki?

- To doraźne działanie, projekt uporządkowania wypłat za egzaminy na przyszłość już powstaje - mówi Sysko-Romańczuk.

Źródło: Gazeta Wyborcza
annah19-06-2007 08:28:50   [#2252]
Gazeta Wyborcza: Rodzicielski bunt antymundurkowy

2007-06-19 06:48


W krakowskiej i warszawskiej szkole rodzice buntują się przeciw obowiązkowym mundurkom - pisze "Gazeta Wyborcza".

Obowiązkowe "jednolite stroje uczniowskie" LPR i minister edukacji Roman Giertych zapisali w ustawie oświatowej. Mundurki mają obowiązywać od września.

W ubiegłym tygodniu rodzice dzieci z krakowskiej podstawówki nr 75 postanowili, że ich pociechy w mundurkach chodzić nie będą.

Rodzice napisali do dyrekcji. Zamiast mundurków proponują "dni elegancji" - raz w tygodniu uczniowie będą chodzić do szkoły w białych bluzkach.

Dyrektor musi wpisać wygląd mundurków do szkolnego statutu i określić kary za ich nienoszenie. Zastępca dyr. Krystyna Brodowicz: - W statut wpiszemy białą bluzkę i granatową spódnicę lub spodnie. Ten strój uczniowie będą nosili w wybrane dni. Przecież nie zmuszę rodziców do niczego.

Przeciw mundurkom zbuntowali się też w SP nr 75 w Warszawie. Rodzice z dwóch klas tej szkoły napisali do dyrektorki petycję, żeby z mundurków zrezygnować. - Mają do mnie pretensje, a to nie moja wina. Obowiązek zapisano w ustawie, której muszę przestrzegać - mówi dyrektorka Małgorzata Furmanek. Twierdzi, że wielu dyrektorów ma ten sam problem. Żeby rodziców udobruchać, rozluźni zasady: - Obowiązkowe będą koszulki z logo szkoły. Spodnie i spódnice - dobrowolne, rodzicom podamy tylko kolory.

aza19-06-2007 08:30:31   [#2253]

z Gazety wyborczej

List otwarty do Romana Giertycha: wyrażamy nauczycielski sprzeciw

Marzanna Pogorzelska I LO, Kędzierzyn-Koźle, Przemysław Paradowski I LO, Namysłów, Tomasz Kalbarczyk PGiLO, Lublin, Agnieszka Bubas Gimnazjum nr 1, Wodzisław Śląski 2007-06-14, ostatnia aktualizacja 2007-06-14 19:55

Z niepokojem stwierdzamy, że działania Ministerstwa pod Pana kierownictwem tworzą klimat, w którym promuje się w szkołach jedynie słuszne poglądy, oparte na pseudonaukowych teoriach, populistycznych opiniach i krzywdzących stereotypach - piszą koordynatorzy Szkolnych Grup Amnesty International

1-->
Nieposłuszeństwo jest prawdziwą podstawą wolności, posłuszni muszą być niewolnicy Henry David Thoreau

Szanowny Panie Ministrze! Wyrażamy sprzeciw wobec działań Ministerstwa Edukacji Narodowej godzących w takie wartości jak wolność sumienia, tolerancja, otwartość i swobodna wymiana myśli - wartości, które powinna szanować nowoczesna europejska szkoła.

Z niepokojem stwierdzamy, że działania Ministerstwa pod Pana kierownictwem tworzą klimat, w którym promuje się w szkołach jedynie słuszne poglądy, oparte na pseudonaukowych teoriach, populistycznych opiniach i krzywdzących stereotypach. Zabrania się prezentowania odmiennego punktu widzenia.

Przykładem zakaz wstępu do szkół niektórych organizacji - pacyfistycznych, ekologicznych, wolnościowych, prawoczłowieczych itp. - choć działają legalnie i w żaden sposób nie głoszą treści sprzecznych z Konstytucją RP. Zakazy wprowadzane są często przez zastraszonych kuratorów i dyrektorów, którzy bezbłędnie wyczuwają oczekiwania ze strony Ministerstwa.

Innym rażącym przykładem takich poczynań był zakaz korzystania z podręcznika "Kompas" i usunięcie szefa CODN Mirosława Sielatyckiego.

Ograniczana jest wolność głoszenia poglądów opartych na idei równych praw i wolności oraz niezbywalnej godności każdego człowieka. Zmiany w kanonie lektur i wliczanie oceny z religii do średniej ocen uważamy za przejaw faworyzowania jednej opcji światopoglądowej.

Sprzeciwiamy się ideologicznemu ujednoliceniu polskiej szkoły. Akceptowaniu uczniów i nauczycieli myślących zgodnie z " nową poprawnością" i pozostawianiu poza nawiasem myślących niezależnie. Przypominamy, że ludzie są różni, wierzą w różne prawdy i nie zmienią tego żadne nakazy i zakazy. Różnijmy się mądrze, różnijmy się pięknie Panie Ministrze!

Sprzeciwiamy się retoryce nienawiści i pogardy wobec odmienności, której nie sposób zakwalifikować inaczej jak agresję słowną - niedopuszczalną zwłaszcza u tych, których zadaniem jest edukacja.

Sprzeciwiamy się pozornym reformom oświaty obliczonym na uzyskanie poklasku i zbicie, kosztem uczniów, kapitału politycznego. Za takie reformy uważamy, m.in. wprowadzenie mundurów szkolnych, amnestię maturalną i obowiązek wybierania podręcznika na trzy lata nauki w szkole.

Sprzeciwiamy się modelowi polskiej szkoły, z której w świat wyjdzie uczeń pełen uprzedzeń wobec inności, bojący się wyrażania własnych poglądów, idący pokornie i bezrefleksyjnie za głosem większości. Nie tak rozumiemy misję szkoły w Europie, na początku XXI wieku.

---
bogna20-06-2007 00:20:42   [#2254]

Nieletni popadający w konflikt z prawem muszą się liczyć z surowymi karami. O tym, że wagarują czy palą papierosy, nauczyciele będą musieli informować organy ścigania - stanowi projekt nowej ustawy

Młodzi ludzie nieprzestrzegający prawa powinni być surowiej karani - uważa Ministerstwo Sprawiedliwości i proponuje nowy kodeks nieletnich. Nowe przepisy, przekazane do uzgodnień międzyresortowych, mają być odpowiedzią na rosnącą wśród nich przestępczość i drastyczne zachowania.

Jako argument autorzy przywołują dane, z których wynika, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat odsetek przestępstw nieletnich sprawców w ogólnej liczbie czynów zabronionych wzrósł z 5 do 6, 6 proc. Surowsze przepisy mają być skuteczniejsze - tak twierdzą. Innego zdania jest Krajowa Rada Sądownictwa. Sędziowie nie kwestionują potrzeby zmian i wśród blisko 300 przepisów znaleźli rozwiązania, które popierają. Pozytywnie oceniają tylko kilka z nich. Uważają, że argumenty przytaczane jako powód zaostrzania odpowiedzialności nieletnich są gołosłowne. I dodają, że rzetelne badania psychologiczne dość jednoznacznie wskazują, że skuteczność karania jest znacznie mniejsza niż efektywność wychowania. - Bez wsparcia rodziny i przywrócenia jej autorytetu walka z przestępczością nieletnich, oparta na represjach, skazana jest na porażkę - twierdzą sędziowie.

Nie podoba im się, że postępowanie wyjaśniające w sprawach nieletnich będzie prowadzić policja. Ich zdaniem powinni się tym zajmować (tak jak dziś) sędzia lub sąd rodzinny. Krytykują przyznanie prokuratorowi prawa do samodzielnej decyzji o pociągnięciu nieletniego do odpowiedzialności na zasadach kodeksu karnego. Są zdecydowanie przeciwni propozycji stosowania środków wychowawczych w latach i miesiącach, gdyż uważają, że trudno przewidzieć, jak dużo czasu potrzeba na wychowanie młodego sprawcy. Negatywnie opiniują też pomysł pozwalający pokrzywdzonemu na zawarcie ugody z nieletnim (po ukończeniu 13 lat), w tym również takiej, która przewiduje roszczenia finansowe.

Rada jest zdecydowanie przeciwna wprowadzeniu przepisu, który mówi o karaniu nauczycieli za nieinformowanie organów uprawnionych do ścigania o popełnieniu przez nieletniego czynu zabronionego (także przygotowania czy usiłowania). Najczęściej może chodzić o wagary, brak postępów w nauce, palenie papierosów, picie alkoholu, arogancki sposób bycia itp. - To mało rozumna propozycja - oceniają sędziowie. Dużo lepszy i szybszy skutek odniosłaby informacja skierowana do sądu rodzinnego, a nie policji.

www.rp.pl/prawo/projekty.

Agata Łukaszewicz

Rządowe propozycje dla nieletnich

¦ Przepisy ustawy stosuje się do osób, które ukończyły dziesięć lat, a nie przekroczyły jeszcze 18. roku życia.
¦ Czas zastosowania środków wychowawczych orzeka się w latach i miesiącach.
¦ Policja może zatrzymać nieletniego tylko wtedy, gdy dopuścił się czynu zabronionego i zachodzi obawa jego ucieczki, ukrycia się, zatarcia śladów lub nie można ustalić jego tożsamości.
¦ Orzeczenie o umieszczeniu w zakładzie poprawczym będzie można warunkowo zawiesić nawet na trzy lata.
¦ Sąd może się zwracać do instytucji państwowych i samorządowych o udzielenie pomocy w poprawie warunków wychowawczych, bytowych lub zdrowotnych nieletniego. Jeśli te nie wywiążą się z obowiązku, zapłacą karę do 10 tys. zł.
¦ Sprawy nieletnich będą prowadzić sądy w składzie jednoosobowym (tylko w wyjątkowo zawiłych sprawach - trzyosobowym).
¦ Nieletni może się domagać obrońcy z urzędu.
¦ Środki zapobiegawcze: poręczenie rodziców lub opiekuna, tymczasowy nadzór kuratora (rodziców, opiekuna), tymczasowe umieszczenie w zakładzie leczniczym, zakaz opuszczania kraju oraz umieszczenie w schronisku dla nieletnich.
¦ Nieletni może skorzystać z instytucji dobrowolnego poddania się karze lub środkom wychowawczym i zawrzeć ugodę z pokrzywdzonym (po ukończeniu 13 lat i za zgodą przedstawiciela ustawowego).
¦ Nieletni będzie mógł wystąpić o odszkodowanie za poniesione szkody i zadośćuczynienie za doznaną krzywdę wynikające z wykonania kary lub osadzenia go w zakładzie lub innej placówce.

annah20-06-2007 09:27:32   [#2255]

Jak w Starachowicach wymusili lustrację w szkole

Joanna Gergont, Kielce 2007-06-20, ostatnia aktualizacja 2007-06-19 20:09

Oświadczeń lustracyjnych zażądała od wszystkich kandydatów na dyrektorów placówek oświatowych w Starachowicach tamtejsza komisja konkursowa. Pisali je na miejscu, treść dyktował członek komisji

0-->
- To było tuż przed rozpoczęciem przesłuchań kandydatów. Z sali wyszła jedna z osób z komisji i poinformowała, że musimy napisać oświadczenia lustracyjne. Rozdano nam czyste kartki i podyktowano treść. Potem kazano włożyć je do kopert z nazwiskami - relacjonuje jedna z kandydatek. Prosi o niepodawanie nazwiska, bo jest pracownikiem jednej ze szkół.

Mówi, że nikt nie zaprotestował. - Każdy był zdenerwowany samym konkursem. Dopiero później uświadomiliśmy sobie, co się zdarzyło. Treść, którą nam podyktowano, była dokładnie taka jak na zakwestionowanym przez Trybunał Konstytucyjny druku. Jedyna różnica polegała na tym, że nie było podanej podstawy prawnej. To jakaś kpina z prawa - tłumaczy.

Konkursy na dyrektorów siedmiu szkół podstawowych i czterech przedszkoli odbywały się w Starachowicach w czwartek i piątek. Skład komisji: trzech przedstawicieli kuratorium, trzech urzędników gminnych, związkowiec z "S" i ZNP. A dodatkowo po dwóch nauczycieli i przedstawicieli rodziców z placówki, do której szukany jest dyrektor. Do konkursu zgłosiło się około 30 osób. W ogłoszeniu nie ma ani słowa o obowiązku dołączenia oświadczenia lustracyjnego. Ich złożenia zażądał już w trakcie konkursu przedstawiciel świętokrzyskiego kuratorium oświaty.

- Pierwszego dnia kandydaci odręcznie napisali je na kartkach, drugiego przygotowaliśmy taki niby-formularz, który skopiowaliśmy. Kandydat miał zakreślić, czy tajnie i świadomie współpracował, czy nie, z organami bezpieczeństwa państwa i się podpisać - informuje Robert Pióro, rzecznik prezydenta Starachowic.

Nikt z komisji nie protestował. - W całym zamieszaniu to umknęło, bo nikt już nie wie, co jest zgodne z prawem, a co nie - komentuje Mariola Gałka, prezes starachowickiego ZNP. - W Pawłowie nie wymagano oświadczenia od kandydatów na dyrektora szkoły, z kolei dziś w Starostwie Powiatowym w Starachowicach po zakończeniu przesłuchań przedstawiciel kuratorium poinformował, że oświadczenia lustracyjne mają złożyć osoby, które wygrały i zostały kandydatami na dyrektorów. Odnoszę wrażenie, że lustracja zależy od widzimisię ludzi z kuratorium, tak być nie może.

Janusz Skibiński, świętokrzyski kurator oświaty, mówi, że jego przedstawiciele mają obowiązek żądać od wszystkich kandydatów oświadczeń lustracyjnych. Pytany, na jakiej podstawie, odpowiada, że to interpretacja wiceministra MEN Mirosława Orzechowskiego.

Zwracamy uwagę, że pochodziła z kwietnia tego roku, czyli zanim jeszcze Trybunał Konstytucyjny zakwestionował niektóre zapisy ustawy. - Trybunał podważył druk oświadczenia, ale nie podważył tego, że dyrektorzy szkół podlegają lustracji - tłumaczy kurator. - Co do osób startujących w konkursach, to ciągle stosujemy interpretacje z kwietnia, bo nie pojawiła się inna wykładnia, a my nie mieliśmy czasu dociekać, czy coś się zmieniło. Mam świadomość, że być może w niektórych miejscach korzysta się z treści druku, który był załącznikiem do ustawy lustracyjnej i jest nieprawny. Ale dla nas nie jest ważne, na jakim formularzu składane jest oświadczenie. Ważne, by zostało złożone - zaznacza kurator Skibiński.

Prof. Marian Filar z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu uważa, że skoro Trybunał uznał za sprzeczne z konstytucją pewne zapisy, to muszą utracić moc wszystkie związane z nimi akty wykonawcze. - Nie może być tak, że dokonuje się jakiejś kryptolustracji na podstawie interpretacji jakiegoś urzędnika niższego szczebla i nie ma znaczenia, czy chodzi tu o urzędnika kuratorium, czy wiceministra. Poza tym nie musi się składać dokumentów, co do których nie ma obowiązku prawnego - wyjaśnia.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Marek Pleśniar20-06-2007 10:15:22   [#2256]

w zasadzie można spróbować unieważnić konkurs po czymś takim

;-)

Majka20-06-2007 16:53:21   [#2257]

Sofia :)

http://wiadomosci.onet.pl/1557072,12,item.html

Nauczyciele w proteście stawiają same szóstki

Nawet ci, którzy w ogóle się nie uczą dostaną najlepsze stopnie. Taki podarunek dostaną bułgarscy uczniowie od swoich nauczycieli.
To protest, który ma zmusić do podniesienia pensji w szkołach. Może być skuteczny, bo wszystkim "prymusom" rząd będzie musiał wypłacać stypendia - informuje serwis dziennik.pl.
Protest będzie przetestowany tylko w jednej z sofijskich szkół. Nauczyciele chcą zobaczyć, jaka będzie reakcja rządu.

Poprzednie formy - np. niewydawanie świadectw - nic nie dawały, a tylko szkodziły uczniom i ich rodzicom. Ten protest - jak przekonują nauczyciele - jest bezpieczny dla młodzieży, a dla rządu bardzo dotkliwy.
Jeśli bunt obejmie cały kraj, rząd będzie musiał wypłacić stypendia naukowe setkom tysięcy uczniów.

Bułgarscy nauczyciele żądają potrojenia pensji.
Resort oświaty proponuje im 25 proc. podwyżki. Jednak we minister finansów Płamen Oreszarski zapowiedział wszystkim, także lekarzom, że na więcej pieniędzy w ogóle nie mają co liczyć - informuje serwis dziennik.pl.
aza20-06-2007 16:57:10   [#2258]

suuuper !!!!

hania20-06-2007 18:15:13   [#2259]
noo, u nas zaraz lotne trójki zrobiłyby kontrolę poprawnego stosowania zasad oceniania itp.........
Majka20-06-2007 23:29:50   [#2260]
Na palcu nosił sygnet SS, z dumą pokazywał zdjęcie dziadka w mundurze Wehrmachtu. O obozach koncentracyjnych mówił, że były to obozy pracy - opowiadają uczniowie. Chodzi o historyka z rzeszowskiego Zespołu Szkół Plastycznych, który przez 17 lat pracował jako nauczyciel. W najbliższy poniedziałek prokuratura zamierza postawić mu zarzuty
ZOBACZ TAKŻE

   * Rozmowa z byłym dyrektorem Zespołu Szkół Plastycznych  (20-06-07, 20:11)



Opowiadają uczennice: - Skarżyliśmy się na tego profesora już w pierwszej klasie, ale wtedy dotyczyło to innych spraw. Kiedy dziewczyna podchodziła do tablicy, taksował ją wzrokiem, wpatrywał się w piersi. Było to bardzo krępujące. Wyjścia chłopców parami do toalety komentował z seksualnymi podtekstami.

Uczniowie obecnej trzeciej klasy gimnazjum w Zespole Szkół Plastycznych na takie zachowanie historyka poskarżyli się wychowawcy. - Starsi koledzy już wtedy nas uprzedzali: poczekajcie do II wojny światowej, to zobaczycie, co się będzie działo na historii - opowiadają.

Polacy po faszystach mają emerytury

W trzeciej klasie od profesora Jerzego Cz. usłyszeli: - Polacy mieli dobrze w Oświęcimiu, bo Żydów zginęło tam więcej.

- Mówił, że Żydzi to podludzie. Choć do końca nie było jasne, czy to on tak uważa, czy przytacza opinię faszystów. Kiedy w programie była lekcja o kampanii wrześniowej, opowiadał nam o wojnie hiszpańskiej - opowiadają gimnazjaliści.

Uczniowie ze skargą zwrócili się do wychowawcy. - Później wszystko opowiedzieliśmy też dyrekcji szkoły, a nasi rodzice na wywiadówce podpisali skargę w tej sprawie - opowiadają. W piśmie podpisanym przez rodziców znalazły się i inne cytaty z wypowiedzi kompromitujących nauczyciela: „Faszyści nie byli tacy źli, bo Polacy po nich mają renty i emerytury”, „ » Medaliony «Nałkowskiej to fikcja literacka”, „Obozy koncentracyjne to tylko obozy pracy”.

Dyrektor zawiesił Jerzego Cz. w wykonywaniu obowiązków. Mimo odwołań zainteresowanego zawieszenie podtrzymały dwie komisje odwoławcze przy wojewodzie i ministrze kultury, któremu podlega szkoła. Sprawą miała się zająć także komisja dyscyplinarna przy wojewodzie, ale w postępowaniu przygotowawczym rzecznik uznał, że nie ma wystarczających dowodów, by wszcząć postępowanie w tej sprawie.
(...)
Maciej Karasiński, podkarpacki kurator, uważa, że to wina dyrektora szkoły: - Nie zgromadził żadnych danych, dowodów potwierdzających lub zaprzeczających temu, co mówią rodzice. Dyrektor powinien był działać, wzmóc nadzór pedagogiczny, częściej odwiedzać nauczyciela na lekcjach, a wygląda na to, że przestraszył się oskarżeń rodziców.

Zenobiusz Kajda, dyrektor Zespołu Szkół Plastycznych, nie chce komentować wypowiedzi kuratora.

Sprawą zajęła się za to prokuratura.(...)

Od 2006 roku Cz. jest nauczycielem dyplomowanym. Koledzy z pracy mówią o nim: - Bardzo inteligentny, z ogromną wiedzą historyczną.

W dokumentach przedstawionych kuratorium były m.in. podziękowania za zaangażowanie się w przygotowanie ucznia do konkursu o kulturze, historii i zagładzie Żydów, organizowanego przez muzeum w Majdanku. Zgodnie z prawem - mimo że jest zawieszony w swoich obowiązkach i nie pracuje - co miesiąc otrzymuje pensję: 2195 zł brutto.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,80269,4240038.html
bogda421-06-2007 06:45:00   [#2261]

o! jak fajnie uczą

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,4239799.html
bogda421-06-2007 06:57:34   [#2262]

i to jeszcze na dzień dobry

http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=49479
grażka21-06-2007 08:08:32   [#2263]
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53662,4227595.html?as=1&ias=2&startsz=x
bogna21-06-2007 19:54:28   [#2264]

pomylili się

Kolejny kuriozum w zamówieniach Ministerstwa Edukacji Narodowej. Któryś urzędnik przez pomyłkę wpisał w dokumencie trzy litery: "tak". I zagroził wielkim przetargom na pracownie internetowe.

1-->
Banalny błąd urzędników Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) spowodował wielkie zamieszanie w wartych 350 mln zł megaprzetargach na pracownie internetowe i centra multimedialne. Urzędnicy popełnili pomyłkę przy wypełnianiu formularza ogłoszeniowego. W warunkach udziału w postępowaniu wpisali jedno słowo "tak" w rubryce, która nie powinna być wypełniana przy tych zamówieniach.

W rezultacie ogłoszenie może mieć poważną wadę prawną. Jak rozwiązać problem, głowią się prawnicy resortu. MEN - mimo choć podkreśla, jak zależy mu na czasie - już trzy tygodnie ślęczy nad wnioskami firm o udział w tym przetargu.

Zagrożone terminy

Problem jest poważny, bo zamówienia za 350 mln zł trzeba zrealizować do końca roku. Jeśli się nie uda, unijne dofinansowanie przepadnie.

Jak błaha pomyłka może wstrzymać wielki przetarg? Diabeł tkwi w szczegółach formularza ofertowego, który inaczej się wypełnia dla różnego rodzaju zamówień: dostaw, robót budowlanych czy usług. W przypadku dostaw - a ich właśnie dotyczy przetarg MEN - zamawiający nie powinien był wypełniać sekcji ogłoszenia zatytułowanej: "Specyficzne warunki dotyczące zamówień na usługI". Dotychczas MEN zawsze tę rubrykę zostawiał niewypełnioną. Tym razem jednak urzędnicy wpisali w niej: "Tak", odpowiadając pozytywnie na pytanie, czy firmy powinny przedstawić nazwiska oraz kwalifikacje osób odpowiedzialnych za wykonanie "usługi" (choć faktycznie chodzi o dostawę).

Prawnicy twierdzą, że MEN w ten sposób postawił nieuzasadniony warunek dopuszczenia do przetargu. Gdyby rzeczywiście była mu potrzebna lista osób z firm, powinno podać szczegółowe kryteria i sposób oceny kwalifikacji.

- Jeśli chce się uzyskać informacje o pracownikach wykonawcy, trzeba to uzasadnić. W przypadku przetargów MEN mógłbym podać, że pracują u mnie pan Zdzisio, Henio i Genio, a o ich kwalifikacjach napisać cokolwiek. I spełniłbym ten warunek MEN - mówi z sarkazmem jeden z oferentów.

- Ponieważ oferenci przyjęli, że to oczywisty błąd, część firm dołączyła listę nazwisk, a część nie. I w tym problem - dodaje inny oferent.

Niejednakowe potraktowania przez firmy tego wymogu może teraz spowodować proceduralną wojnę. Prawnicy są przekonani, że niezadowoleni z wyniku przetargu zaskarżą go pod pretekstem wady prawnej. Wyrok sądu lub arbitraż będzie wtedy wielką zagadką.

Jak naprawić wadę

Wady w postępowaniu mogą się też wcześniej doszukać kontrolerzy Urzędu Zamówień Publicznych (UZP), którzy sprawdzą procedury już pod koniec przetargu. Urząd na szczęście uspokaja, że wada nie jest tak istotna, by przetarg skasować. Głowy jednak nie da.

- Ostateczna decyzja będzie należeć do arbitrów, sędziów lub kontrolerów - mówi jeden z prawników UZP.

Prawnicy uważają, że przetarg trzeba kontynuować. MEN powinno jednak jak najszybciej wezwać wykonawców do uzupełnienia list. No i modlić się o to, by któraś z firm nie zechciała przetargu storpedować.

MEN na pytania "PB" o feralny przetarg nie odpowiedział.

Źródło: Puls Biznesu
zgredek21-06-2007 19:58:34   [#2265]

i oswiadczenie na stronie MEN:

Oświadczenie w sprawie artykułu "Głupi błąd za 350 mln złotych", Puls Biznesu 21.06.07 r. PDF Drukuj
       Ministerstwo
Edukacji Narodowej

Warszawa, 21 czerwca 2007 r.

    

Oświadczenie  

W sprawie artykułu „Głupi błąd za 350 mln złotych” (, opublikowanego w gazecie „Puls Biznesu” dnia 21 czerwca 2007 r., dotyczącego prowadzonych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej postępowań o udzielenie zamówienia publicznego na dostawę, instalację i integrację ok. 5886 pracowni internetowych do szkół oraz na dostawę internetowych centrów informacji multimedialnej (ICIM) do bibliotek szkolnych. Ministerstwo Edukacji Narodowej oświadcza: Ogłoszenia o zamówieniu w przedmiotowych przetargach zostały sporządzone w maju br. W dniu 16.05.2007 r. ogłoszenia zostały przekazane do publikacji do Urzędu Oficjalnych Publikacji Wspólnot Europejskich za pomocą formularza elektronicznego zamieszczonego na portalu zamówień publicznych Wspólnoty Europejskiej simap.europa.eu.W sporządzonych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłoszeniach punkt III.3.2) sekcji III ogłoszenia dotyczący wskazania przez osoby prawne nazwisk i kwalifikacji zawodowych osób odpowiedzialnych za wykonanie usługi nie został wypełniony gdyż jest bezprzedmiotowy w niniejszym postępowaniu. W ogłoszeniu opublikowanym w dniu 19.05.2007 r. przez Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej punkt ten został opublikowany niezgodnie z treścią przekazaną przez MEN. Po otwarciu wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu złożonych w przedmiotowych przetargach komisja stwierdziła niezgodność pomiędzy treścią ogłoszenia przekazaną do publikacji oraz ogłoszeniem opublikowanym w UE. Gdyby niezgodność ta została zauważona wcześniej Ministerstwo Edukacji Narodowej zamieściłoby stosowne sprostowanie. Ponadto należy zauważyć, iż prace komisji przetargowej powołanej do przygotowania i przeprowadzenia przedmiotowych postępowań wciąż trwają i publikacje prasowe sugerujące działania, które miałby podjąć Zamawiający należy uznać za niedopuszczalne próby wpływania na decyzje podejmowane przez Zamawiającego. Niniejszym oświadczamy, że zarzuty postawione MEN przez „Puls Biznesu”, dotyczące popełnienia przez urzędników resortu edukacji pomyłki przy wypełnianiu formularza ogłoszeniowego są nieprawdziwe.

bogna21-06-2007 20:01:47   [#2266]
aha... krasnoludki dopisały ;-)
zgredek21-06-2007 20:02:00   [#2267]

i czyj błąd? na pewno nie MEN = bo MEN się myli

w  ogłoszeniu opublikowanym w dniu 19.05.2007 r.

Gdyby niezgodność ta została zauważona wcześniej Ministerstwo Edukacji Narodowej zamieściłoby stosowne sprostowanie

płacą tam komuś za coś w MENie, czy nie????????

zgredek21-06-2007 20:03:07   [#2268]
te same krasnoludki co to już wielokrotnie, a o których świetnie napisał Jurek Owsiak;-)
grażka23-06-2007 09:19:19   [#2269]
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,4246110.html
ankate23-06-2007 12:56:12   [#2270]
"Będziemy zmieniać oblicze polskiej szkoły, dopóki będziemy przy władzy". - o, Boże, jak długo jeszcze????
Małgoś23-06-2007 18:37:51   [#2271]
Giertych: dla TVP polska szkoła jest nieważna
PAP 16:10

Minister edukacji Roman Giertych
(fot. PAP / Paweł Kula)


Wicepremier, minister edukacji narodowej Roman Giertych w liście do prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego zaprotestował "wobec przemilczenia faktu zakończenia roku szkolnego przez telewizję publiczną".


Giertych przypomniał, że brał udział w uroczystym zakończeniu roku szkolnego w ośrodku szkolno-wychowawczym dla dzieci niewidomych i słabowidzących w Laskach koło Warszawy.
 

"To przemilczenie i brak TVP podczas tych uroczystości wzbudziło oburzenie i smutek, przede wszystkim obecnych tam dzieci, ich rodziców, nauczycieli i wychowawców. Jak to możliwe, że wydarzenie, które dotyczy 7 mln dzieci, 600 tys. nauczycieli i praktycznie każdej polskiej rodziny, zostało uznane przez wydawców programów informacyjnych (...) za nieważne?" - napisał Giertych.

Jak dodał, TVP była zaproszona na uroczystości.

"Po raz kolejny okazuje się, że sprawy polskiej szkoły są dla Telewizji Polskiej, mającej przecież spełniać misję publiczną, tak naprawdę nieważne" - ocenił minister edukacji.

Rzeczniczka TVP Aneta Wrona powiedziała, że komentarza prezesa Telewizji Polskiej Andrzeja Urbańskiego w tej sprawie można się spodziewać dopiero w poniedziałek.

Prezes Urbański przebywa poza Warszawą i nie miał jeszcze możliwości zapoznać się z treścią listu wicepremiera Giertycha - powiedziała rzeczniczka. (ap)

 

Bidulek, a tak sie ładnie ...uczesał na tę okazję ;-)

Nassssy23-06-2007 18:54:59   [#2272]
to chyba wszyscy do mnie przyjechali :))) miałem najazd telewizja miejska, dwie gazety i radio regionalne, bez powiadamiania i zapraszania. Ma się ten urok, ale ja nieuczesany byłem :))))
a poważniej to te działania marketingowe pana mena są po prostu niesmaczne coraz wiekszy wstyd odczuwam za mojego (chm) ministra.
Gaba23-06-2007 19:13:47   [#2273]
a mnie się dziś sniło, że mnie minister osobiście z roboty wyciepał... (poważnie to piszę...)
Maelka23-06-2007 19:29:55   [#2274]

Chciałabyś!

Megalomania, Gaba, megalomania...

;-)

(niepoważnie to piszę)

Adaa23-06-2007 19:47:05   [#2275]

jaka megalomania...śnic o ministrze?

ale w sumie sie nie dziwię...tyle co on ma fotek wszedzie, to nie dziwota,że w podświadomośc zapadł:-)

gaba...splunelas przez prawe ramie po przebudzeniu?

;-)

Marek Pleśniar23-06-2007 20:34:03   [#2276]

mi się wczoraj śniło że jadłem salceson

przepraszam że nic urzędowego :-))

Maelka23-06-2007 20:47:42   [#2277]
:-))))
Maelka23-06-2007 20:49:47   [#2278]

Jak to: "Nic urzędowego?"

Salceson - jak najbardziej polityczny jest. Niektórzy pamiętają, że morale w trudnych czasach podnosił.

Taki kombatant w świecie garmażerii

;-)

Marek Pleśniar23-06-2007 20:56:51   [#2279]
jednakowoż mimo różnicy klasy wolę mój sen od Gabowego;-)
ergo23-06-2007 22:33:39   [#2280]
sennik online podaje:

śnić ministra - SPEłNIENIE MARZENIA :)
Marek Pleśniar23-06-2007 23:24:30   [#2281]
a śnić salceson? bosie zaczynam bać
aza23-06-2007 23:28:23   [#2282]

ze snami to raczej trzeba uważać....

ktoś mi się śnił niedawno....

i też się boję.....

aza24-06-2007 11:40:08   [#2283]

Donos nauczycielski

Beata Łabutin 2007-06-18, ostatnia aktualizacja 2007-06-15 14:54

Szanowny Panie Ministrze, pragnę złożyć donos na samą siebie. Ucząc w liceum, przekazuję moim uczniom informacje i poglądy o równości osób homoseksualnych pod każdym względem. Staram się prostować stereotypy i krzywdzące poglądy dotyczące tych osób. Na swoje nieusprawiedliwienie dodam, że zgadzam się też z teorią Karola Darwina, o czym również informuję swoich uczniów

Zobacz powiekszenie
Fot. Kamil Broszko / AG
Marzanna Pogorzelska - nauczycielka angielskiego, prowadzi koło Amnesty International w liceum w Kędzierzynie-Koźle, w którym jest także rzecznikiem praw ucznia
Zobacz powiekszenie
Fot. Kamil Broszko
Marzanna Pogorzelska przy szkolnej wystawie zrobionej przez uczniów z kółka Amnesty International
var rTeraz = new Date(1182677852152); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
2-->
Giertych to policzek dla polskiej szkoły

Tak w liście do Romana Giertycha napisała Marzanna Pogorzelska, nauczycielka z Kędzierzyna-Koźla. List wysłała do kancelarii wicepremiera i na portal Gazeta.pl.

Jest drobną blondynką, ale rękę ściska jak mężczyzna. Emanuje spokojem, mówi powoli, ważąc słowa.

Dlaczego napisała ten list? Bo kiedy Roman Giertych został ministrem edukacji, przyjęła to jako porażkę. Jako wyraz upadku pewnych zasad moralnych i etycznych.

- Zgadzam się z opinią jednego z dziennikarzy, który powiedział wtedy, że to policzek dla polskiej szkoły i polskiej oświaty. Ktoś, kto ma korzenie wszechpolskie, ksenofobiczne i nietolerancyjne, ma być Pierwszym Nauczycielem? Było to dla mnie niepojęte! - mówi Pogorzelska.

Oczekiwała, że nauczyciele wystąpią w tej sprawie, jakoś się zorganizują, wypowiedzą. Nic takiego się nie wydarzyło. Ale nie wini ich, bo sama też nic nie zrobiła.

Miała jednak nadzieję, że tak ważne stanowisko, jakim jest fotel ministra edukacji, odpowiedzialność, jaką na siebie przyjął, zobliguje Giertycha do przestrzegania pewnych norm, zasad, poszerzenia horyzontów.

- Stało się przeciwnie: nie dość, że wypowiedzi wicepremiera nie odbiegały od tego, co prezentował wcześniej, to było coraz gorzej. Zamiast starać się być ministrem lewicy, prawicy, środka, forsował swoje racje - uważa Pogorzelska.

Jej zdaniem nieuchronnie prowadziło to i doprowadziło do sytuacji, w której pewne grupy zaczęły być dyskryminowane, obrażane, traktowane nierówno. - Mówię to także z pozycji opiekunki szkolnego koła Amnesty International. Mamy tu silną grupę, która zajmuje się prawami kobiet, prawami dzieci, prawami więźniów, uchodźców. Prawami osób homoseksualnych też.

Czara nietolerancji się przelała

Akurat jeśli chodzi o prawa właśnie tej grupy, wypowiedzi ministra były szczególnie dotkliwe.

- Kontrowersyjne tematy zawsze skupiają ludzi wokół ich głosicieli, to sposób na zdobycie popularności - mówi z przekąsem Pogorzelska.

Dla niej było to jednak niedopuszczalne. A zwłaszcza ostatni pomysł ministra - o wprowadzeniu zakazu propagandy homoseksualnej w szkołach.

- I nie chodzi tu o to, że zaatakował właśnie homoseksualistów. Gdyby minister atakował tak zajadle inne mniejszości, np. Romów, ateistów, świadków Jehowy, moja reakcja byłaby taka sama, bo czara nietolerancji się przelała - mówi.

Kiedy wicepremier i jego urzędnicy ze szczególną zaciekłością zaczęli atakować osoby o innej orientacji seksualnej, zaczęli mówić o propagowaniu homoseksualizmu, nie podając żadnej definicji tej propagandy, była zaszokowana. - Bo sprawy seksualności są tak intymne, tak prywatne, że zajmowanie się akurat nią przez ministra edukacji jest co najmniej dziwne - uważa.

Marzanna zaczęła się też zastanawiać, czy aby nie uprawia propagandy homoseksualnej w swojej szkole. Dlatego napisała list, w którym między innymi stwierdziła, że nie wie, co to jest ta homoseksualna propaganda. Bo czy jest nią na przykład głoszenie haseł tolerancji i poszanowania dla inności? Tak by wynikało ze słów ministra...

Donos na siebie samą

- Zaprezentowałam w liście swoje zdanie na temat osób homoseksualnych. I jest to zdanie krańcowo odmienne od poglądów pana Giertycha, Wierzejskiego czy Orzechowskiego. Może więc to, co zrobiłam, co robię, podchodzi pod propagandę homoseksualną? - pyta. - Przecież dyskutujemy z uczniami, organizujemy debaty, mówimy o tolerancji dla wszelkiej inności. I mamy do tego prawo. Jesteśmy nauczycielami i jesteśmy ludźmi.

No i pojawiła się niepewność, czy to jeszcze głoszenie tolerancji, czy już 'propaganda homoseksualna'. - Zaczęłam się zastanawiać, co mi wolno, a czego nie - mówi Pogorzelska. - To nienormalne, bo przecież przekazuję uczniom swoje poglądy, które są przyjęte przez cywilizowaną część świata i mają uzasadnienie naukowe - w przeciwieństwie do poglądów pana Giertycha czy Wierzejskiego!

Był także inny, ważniejszy motyw jej działania. Statystyki mówią, że 5 proc. społeczeństwa to osoby homoseksualne. Jest więc absolutnie pewne, że takie są w każdej szkole. Także w Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Piramowicza w Kędzierzynie-Koźlu.

Źródło: Wysokie Obcasy
Małgoś24-06-2007 22:36:31   [#2284]
Ludzie Rydzyka uczą nauczycieli

Publicyści znani z Radia Maryja i TV Trwam uczyli pedagogów z Chełma, że świadkowie Jehowy to sekta, a największe zagrożenia dla młodzieży to horoskopy i wróżby - informuje "Gazeta Wyborcza".


Konferencja "Złudne uroki, czyli o sektach, subkulturach, wróżbach, horoskopach, magii..." odbyła się w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 6 w Chełmie. Zorganizował ją wojewódzki ośrodek doskonalenia nauczycieli - podległy PiS-owskiemu marszałkowi województwa lubelskiego.
 

if (NJB('srodtekst') && typeof isSrd05=='undefined'){document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';var isSrd05=true;} Siostra Michaela Pawlik występująca w TV Trwam opowiadała nauczycielom m.in. o zgubnych skutkach wiary w reinkarnację. Andrzej Wronka, publicysta znany z mediów o. Rydzyka i prezes stowarzyszenia Effatha, które tropi sekty i zagrożenia dla wiary, dał ostrzegawczy wykład o świadkach Jehowy.

To była żenada, ale musieliśmy pójść. Dyrektorzy nas wysłali, odmowa szefowi nie byłaby mile widziana - mówi dziennikowi nauczycielka, która słuchała wykładów.

Poziom merytoryczny był mizerny - dodaje nauczycielka z Zespołu Szkół Zawodowych w Chełmie (kilka lat temu zmagano się tu z werbunkiem uczniów przez sektę). Padło kilka banalnych stwierdzeń, o których wie każdy średnio rozgarnięty gimnazjalista - twierdzi.

A co sądzą pracownicy ośrodka doskonalenia nauczycieli? Joanna Grochola, dyrektor ośrodka, twierdzi: To sami nauczyciele w ankietach, które otrzymują, zamówili zorganizowanie takiej konferencji.

Organizatorzy tłumaczą: dzieci wyjeżdżają na kolonie, obozy wędrowne i pielgrzymki. Sekty często wykorzystują okres wakacji do werbunku młodych ludzi. Dlatego to świetny moment, żeby na lekcjach wychowawczych uczyć, jak się sekty ustrzec. (PAP)

kasiek25-06-2007 10:26:25   [#2285]

Uczniowie pili, kaca ma cała wieś

PODKARPACIE
25 czerwca 2007 - 0:01  

Uczniowie pili, kaca ma cała wieś

Dyrektor: - Uczniom przyłapanym na pijaństwie obniżono oceny ze sprawowania, a ksiądz odwołał ich bierzmowanie.

Mariusz Zimoński: -
Mariusz Zimoński: - Uczniowie wykazali totalną bezmyślność. Pozostaje pytanie, gdzie byli ich rodzice? (Fot. Roman Kijanka)

To tylko część kar, które spadły na uczniów ostatniej klasy gimnazjum w Ostrowie.

Egzamin końcowy w Gimnazjum w Ostrowie wypadł słabo. Dlatego dyrektor szkoły uznał, że należy zrezygnować z komersu. Uczniowie się zbuntowali i sami zorganizowali zabawę w remizie strażackiej. Impreza była zakrapiana alkoholem.

Ostrzegaliśmy

- Po raz pierwszy spotkałem się z takim podejściem - ocenia postępowanie uczniów Mariusz Zimoński, dyrektor Zespołu Szkół w Ostrowie, do którego dotarły pogłoski o planach gimnazjalistów. - Nakazałem nauczycielom przypomnieć na lekcjach o konsekwencjach spożywania alkoholu przez uczniów. Gimnazjaliści ich jednak nie posłuchali.


* 
Jerzy Cypryś, wicekurator podkarpacki: - Chociaż wydarzenia nie były bezpośrednio związane ze szkołą uważam, że nauczyciele dobrze postąpili zawczasu uświadamiając uczniom ich niewłaściwe zachowanie. Za niepełnoletniego ucznia ktoś odpowiada. W czasie wolnym od zajęć szkolnych ten obowiązek spoczywa na rodzicach.

Połowa klasy piła

Niemal połowa uczestników nielegalnej zabawy przyznała się do picia alkoholu. Obniżono im sprawowanie o jeden stopień. Do zaplanowanego na koniec gimnazjum bierzmowania też nie pójdą. Taką karę wymierzył im proboszcz. Dyrektor powiadomił kuratorium, gminę i policję. Sprawa jest wyjaśniana.

Gdzie byli dorośli

Jak dzieciom udało się wynająć salę?

- Przyszły do mnie dziewczynki i poprosiły o klucz - mówi Zbigniew Michalik, strażak opiekujący się remizą. - Jak mogłem im odmówić przecież to dzieci z naszej wsi.
Również dla innych mieszkańców Ostrowa, większym problemem niż to, że dzieci piły alkohol, jest to, że sprawa wyszła poza wieś.

Rodzice w większości, nie chcą na ten temat rozmawiać.

- A po co pan o tym pisze, tylko wstydu nam pan narobi - mówią.

Niektórzy przyznają jednak, że nie do końca dopytali swoje dzieci, jak ma wyglądać ich zabawa.

Kupienie wódki w Ostrowie nie jest problemem. Jeśli nie w sklepie, to są jeszcze Ukraińcy. Oni o dowód nie pytają.


Roman Kijanka

http://www.gcnowiny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070625/REGION00/70624017
Dorotka N25-06-2007 12:48:32   [#2286]

 zaczyna mi wracać wiara w ludzi...

brawo dla szkoły i dla księdza, mój by niestety nie odwołał...

o imprezach za "cichym" przyzwoleniem wspaniałych skąd inąd strażaków było kiedyś na wątku o wolontariacie

u mnie rodzice klas III przyszli w kilka osób na komers klas III, było bardzo sympatycznie, żadnych "atrakcji" jak powyżej... ale to była konsekwencja ubieglorocznej imprezy, którą po prostu po godzinie odwołałam...

no i społeczność oburzała się nie na swoich dwóch podchmielonych synów, ale na mnie...

nauczka - komersy przed rozdaniem świadectw, tak było w tym roku...

Małgoś25-06-2007 14:59:25   [#2287]

Ponad 100 nauczycieli dołączyło do protestu przed kancelarią

asz, PAP 2007-06-25, ostatnia aktualizacja 2007-06-25 12:50

Ponad 100 nauczycieli ze Związku Nauczycielstwa Polskiego dołączyło do pielęgniarek protestujących przed kancelarią premiera. Jak informuje zarząd Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, obecnie w proteście uczestniczy ponad 1500 osób, które zarejestrowały się w miasteczku namiotowym przed kancelarią.

Zobacz powiekszenie
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Pielęgniarki przed kancelarią premiera
var rTeraz = new Date(1182776312219); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
0-->
Prezes ZNP Sławomir Broniarz powiedział, że nauczyciele doskonale rozumieją pielęgniarki, ponieważ sami są jedną z najmniej zarabiających grup społecznych. - Solidaryzujemy się z protestującymi tu paniami i chcemy wyrazić nasze poparcie. Gdyby rząd wcześniej usiadł do rozmów, nie byłoby tej dramatycznej sytuacji - podkreślił Broniarz.

- Premier Jarosław Kaczyński cały czas może rozwiązać ten problem. Wystarczy wykazać odrobinę dobrej woli i spotkać się z pielęgniarkami przebywającymi w jego kancelarii - dodał prezes ZNP.

Do trwającego od wtorku protestu cały czas dołączają kolejne grupy pielęgniarek i lekarzy z całego kraju. Przed kancelarię premiera przychodzą także mieszkańcy Warszawy, którzy przynoszą im jedzenie, karimaty, śpiwory oraz namioty. Przekazują też w biurze zarządu pieniądze na wsparcie protestu. Od rana w poniedziałek zebrano ponad 650 złotych.

annah26-06-2007 15:53:09   [#2288]

Śmierć małej szkoły

Aleksandra Pezda 2007-06-26, ostatnia aktualizacja 2007-06-22 20:01

We wrześniu miało tu przyjść czworo zerówkowiczów. Nie przyjdą

Zobacz powiekszenie
Fot. Grzegorz Dabrowski
Łaziuki, 22 czerwca. Kacper Ostrowski pokazuje swoje pierwsze świadectwo szkolne. Następne dostanie już w Tykocinie
Zobacz powiekszenie
Fot. Sergiusz Pęczek
Złaków Kościelny. Ostatni dzień. Z tyłu płacze Beata Kołaczyńska, wychowawczyni klasy II i III. Z dziećmi płacze Krystyna Kosiorek, pani z zerówki
Zobacz powiekszenie
Fot. Łukasz Giza
Dębice w woj. dolnośląskim. Po mszy rozdanie świadectw. Od września 44 dzieci będzie dojeżdżać 10 km do Malczyc
Zobacz powiekszenie
Fot. Grzegorz Dąbrowski
Łaziuki, ostatnie wspólne zdjęcie
var rTeraz = new Date(1182865653671); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
ZOBACZ TAKŻE
0-->
We wrześniu szkoła wyprowadzi się ze starego drewnianego dworku w Łaziukach koło Białegostoku. W trzech izbach trzy nauczycielki uczyły tam 30 dzieci, od zerówki do trzeciej klasy. Oddziały łączone - zerówka z pierwszą klasą, druga z trzecią. Czasem na lekcje przychodziło po pięcioro dzieci. Uczniowie dojeżdżali gimbusami albo rowerami z okolicznych pięciu wiosek. Zimą woźna paliła w piecach kaflowych, czasem trzeba było siedzieć na lekcjach w płaszczach. Na przerwach nauczycielki parzyły dzieciom herbatę. Ale musiały kupować wodę mineralną, bo ta w kranie według sanepidu nie nadaje się do picia. Wf. był w przybudówce, tak samo jak lekcje tańca - ulubiony przedmiot dzieciaków z Łaziuk. We wrześniu przybyłoby szkole czworo zerówkowiczów.

Ale samorząd gminy zrezygnował - nie chce wydawać co roku 150 tys. na 30 dzieci, nie będzie już szkoły w Łaziukach. Uczniowie będą dojeżdżać pięć kilometrów do Tykocina.

- Wisiało to nad nami od lat, rodzice nie zawalczyli, więc skończyło się. A było jak w rodzinie. Wszystkie dzieciaczki dobrze się znało - żałuje nauczycielka Wiesław Grądzka. Uczyła w Łaziukach 24 lata, teraz przechodzi do tykocińskiego przedszkola.

Podobny los spotkał szkołę w Dębicach koło Środy Śląskiej. W nadchodzącym roku szkolnym obchodziłaby 50-lecie. Solidny budynek z czerwonej cegły, cztery sale lekcyjne, 44 uczniów - od zerówki do trzeciej klasy.

- Uczyć tu? Luksus! Kilkanaścioro dzieci w klasie. Jak w prywatnej szkole - wzdycha dyrektorka Marzena Łaziuk. Ale utrzymanie tej szkoły i pensje dla 11 nauczycieli kosztowały gminę 230 tys. zł rocznie. We wrześniu szkole przybyłoby tylko siedmioro uczniów. Więc zamiast wielkiego jubileuszu będzie likwidacja. Dzieci dołączą do 370 uczniów w oddalonej o 10 km podstawówce w Malczycach, w Dębicach zostanie biblioteka i wiejska świetlica.

- Rozważaliśmy, żeby powołać stowarzyszenie. Wójt obiecał dopłacać do subwencji po tysiąc złotych na ucznia, ale mógł zagwarantować tylko jeden rok. Rodzice nie podjęli ryzyka - opowiada Łaziuk.

- Moja mama się tu uczyła, ja chodziłam do tej szkoły, mój pierwszy syn skończył tu trzecią klasę. Myślałam, że następnego też za rok przyprowadzę tutaj - mówi Iwona Bilińska z Dębicy. Jej dom stoi sto metrów od szkoły. Chwali, że szkoła mała i bezpieczna. Rozmawiamy tylko kilka minut, dłużej się nie da, bo Iwona zaczyna płakać. - Bo na wsi mieszkamy. Najlepiej wszystko na wsi pozamykać! Bo kogo obchodzi, że mój synek będzie marznąć na przystankach od siódmej rano.

W marcu kuratoria w całej Polsce dostały od samorządów 500 wniosków o likwidację małych szkół.

Czy to się rzeczywiście opłaca? Badała to Najwyższa Izba Kontroli w 2005 roku, po tym jak w roku szkolnym 2003/2004 zlikwidowano aż 2681 szkół w kraju. NIK sprawdziła 23 gminy. Okazało się, że tylko w trzech likwidacja szkół dała oszczędności. Za to wszystkim dzieciom wydłużyła się droga do szkoły.

Źródło: Duży Format
annah26-06-2007 15:55:08   [#2289]

i na temat religii

http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4246178.html?nltxx=1014408&nltdt=2007-06-26-05-06

bogna26-06-2007 19:17:30   [#2290]

Nowelizacja Karty Nauczyciela zapewni podwyżki

ZMIANA PRAWA Jeśli Sejm zmieni Kartę Nauczyciela, to średnie wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli stażystów wzrośnie o 2 proc.

Na rozpoczynającym się jutro posiedzeniu Sejmu ma odbyć się trzecie czytanie nowelizacji Karty Nauczyciela, zgodnie z którą średnie wynagrodzenie stażysty powinno stanowić co najmniej 84 proc., a nie 82 proc. kwoty bazowej określanej dla pracowników sfery budżetowej. Kwota ta jest co roku ustalana w ustawie budżetowej. Dwuprocentowa podwyżka spowoduje, że wszyscy nauczyciele, także kontraktowi, mianowani i dyplomowani, będą zarabiać więcej.

- Ich wynagrodzenie uzależnione jest od wynagrodzenia stażystów - tłumaczy Krystyna Szumilas, poseł sprawozdawca, przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.

Średnie wynagrodzenie nauczyciela kontraktowego wynosi 125 proc. średniego wynagrodzenia stażysty, mianowanego - 175 proc., a dyplomowanego - 225 proc.

Nowelizacja spowoduje również, że pensje nauczycieli będą wzrastać w kolejnych latach. Nie można jednak dokładnie określić, o ile złotych więcej zarobią nauczyciele. W tym roku bowiem wyjątkowo wprowadzono oddzielną kwotę bazową dla nauczycieli, aby mogli dostać obiecaną przez Romana Giertycha, wicepremiera i ministra edukacji, 5­proc. podwyżkę. Kwota ta wynosi 1885,59 zł. Tymczasem kwota bazowa, do której odnosi się nowelizowany art. 30 ust. 3 ustawy z 26 stycznia 1982 r. Karty Nauczyciela (Dz.U. z 2006 r. nr 97, poz. 674 z późn. zm.), to w tym roku 1795,80 zł. Jeśli rząd pozostawi oddzielną kwotę bazową dla nauczycieli, to stażyści w przyszłym roku otrzymają co miesiąc dodatkowo 37 zł brutto.

Karta Nauczyciela wymienia jednak jeszcze drugi wskaźnik mający bezpośredni wpływ na wysokość pensji nauczycieli: wynagrodzenie minimalne. Jego wysokość ustala co roku minister edukacji. Stanowi ono podstawę do określenia wysokości różnych dodatków, np. motywacyjnego, funkcyjnego. O tym, jaki procent wynagrodzenia zasadniczego będą one stanowić, decyduje organ prowadzący szkołę, np. gmina.

Samorządy zatem muszą tak ustalić ich wysokość, aby pensja nauczycieli brutto osiągała gwarantowane w art. 30 ustawy Karta Nauczyciela średnie wynagrodzenie.

JOLANTA GÓRA

bogna26-06-2007 19:35:46   [#2291]

Nauczyciele i górnicy wcale nie żyją krócej GazetaPraca.pl

Nauczyciele walczą o wcześniejsze emerytury. Tymczasem żyją dłużej niż reszta emerytów. Górnicy też nie mają powodów do narzekań, pisze "Puls Biznesu", który dotarł do rządowego raportu, dowodzącego, że obie grupy nie mają racji.

Nauczyciele żyją średnio dłużej niż inni, a górnicy niemal tak samo długo jak przeciętny emeryt. To wg raportu obala mit, że tym grupom, jako szczególnie narażonym, należą się przywileje emerytalne.

Trwa batalia o emerytury pomostowe. Rząd obiecywał projekt ustawy przed wakacjami. Nie zdążył. Miał odchudzić listę uprawnionych do wcześniejszej emerytury. Utrzymanie jej bez skreśleń kosztowałoby budżet 68 mld zł w ciągu 25 lat. Im bliżej końca prac nad ustawą, im więcej protestów, tym bardziej rząd mięknie. Kolejarze, hutnicy i metalowcy - to tylko kilka grup zawodowych, które uważają, że przywilej im się należy.

Wspomniany raport przygotował w 2005 r. Departament Analiz Ekonomicznych i Prognoz Ministerstwa Polityki Społecznej. Na podstawie danych z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych ministerstwo porównało śmiertelność wśród całej populacji emerytów oraz osobno górników i nauczycieli. Konkluzja jest jednoznaczna: "Analiza przeprowadzonych obliczeń wskazuje, że zawód nauczyciela nie wpływa na skrócenie dalszego oczekiwanego trwania życia. Nauczyciele kobiety i nauczyciele mężczyźni po przejściu na emeryturę żyją średnio dłużej niż pozostałe osoby w populacji. Różnice w długości trwania życia po przejściu na emeryturę dla górników i pozostałych ubezpieczonych są na tyle niewielkie, że mogą wynikać z zastosowanych w obliczeniach przybliżeń" - czytamy w raporcie.

Rząd Marka Belki, który sprzeciwiał się wcześniejszym emeryturom dla górników, miał więc mocny argument. Przegrał, bo posłowie wszystkich partii, poza PO, podnieśli rękę za. Liczyli, że wyborcy odwdzięczą się przy urnach. Raport nigdy nie został przedstawiony opinii publicznej. Obecny rząd mógłby z niego skorzystać. Gdyby chciał, podkreśla "Puls Biznesu".
Majka26-06-2007 20:00:09   [#2292]
Młodzi Polacy znaleźli sposób, by bez egzaminów wstępnych i za niewielkie czesne skończyć trudne studia medyczne. Coraz więcej z nich po naukę rusza na Ukrainę.

Zamiast krajowych akademii medycznych, młodzi Polacy coraz częściej wybierają ukraińskie uczelnie medyczne, głównie we Lwowie.

W stolicy zachodniej Ukrainy studiuje już około 500 Polaków, w tym ponad 200 na wydziałach Lekarskim, Stomatologicznych i Farmaceutycznym Narodowego Uniwersytetu Medycznego. To najstarsza, licząca ponad 220 lat, medyczna uczelnia na Ukrainie, która przed laty wyodrębniła się z byłego Uniwersytetu im. Jana Kazimierza.

Konsul generalny RP we Lwowie Wiesław Osuchowski mówi, że na lwowskich uczelniach język polski zaczyna dominować, bo z roku na rok przybywa studentów z Polski. Najwięcej chce studiować na Uniwersytecie Medycznym. Dyplomy tej wyższej szkoły są uznawane na całym świecie. Uczelnia kształci w uznawanym na świecie systemie bolońskim. Najwięcej polskich studentów pochodzi z rejonów przygranicznych, szczególnie z Podkarpackiego i Lubelskiego, ale też z Dolnośląskiego i Zachodniopomorskiego, głównie są to potomkowie kresowiaków.
Bez egzaminów
Na medycynę, stomatologię lub farmację Polacy dostają się bez większych problemów. Wystarczy rozmowa kwalifikacyjna i elementarna wiedza z chemii i biologii (...)

Całość:
http://www.rzeczpospolita.pl/news.rol?newsid=7906
bogda426-06-2007 21:51:48   [#2293]

nam też się poprawi od lipca?

 Prezydent podpisał ustawę
2007-06-26 20:29  Aktualizacja: 2007-06-26 21:05

To już pewne - wszyscy dostaniemy podwyżkę

Lipcowa pensja wszystkich pracujących na etatach Polaków będzie o kilkadziesiąt złotych wyższa. Prezydent podpisał ustawę, która obniża składki rentowe. Dzięki temu każdego miesiąca więcej zostanie nam w kieszeniach.

Czekaj nas dwie podwyżki. Pierwsza od lipca, druga od stycznia 2008 roku. Składka rentowa, którą co miesiąc każdy etatowiec płaci do ZUS, od lipca będzie niższa o 3 punkty procentowe. Teraz wynosi 13 proc. naszej pensji brutto. Płaci ją - po połowie - i pracownik (6,5 proc.), i pracodawca (6,5 proc.). Od lipca składka zmniejszy się - po stronie pracownika z 6,5 proc. do 3,5.

To oznacza, że więcej zostanie nam w kieszeni. O ile? To zależy od wysokości zarobków - im są wyższe, tym więcej. Na przykład jeśli ktoś zarabia 2 tysiące złotych brutto, płaci dziś 130 złotych składki rentowej. Od lipca będzie płacił około 60 złotych. Czyli co miesiąc do kieszeni dostanie 70 złotych więcej.

Kolejna podwyżka pensji czeka nas po 1 stycznia 2008 roku. Za sprawą zmniejszenia tej samej składki rentowej, tym razem o kolejne 4 punkty procentowe. Po Nowym Roku zostaną one jednak sprawiedliwie podzielone między pracodawcę i pracownika - każdy z nich zapłaci po 2 procent mniej do ZUS-u.

Oznacza to zatem, że z naszej pensji - zapisanej w umowie - odprowadzimy dzięki obniżonym podatkom jedynie 1,5 procent. I kolejnych kilkadziesiąt złotych zostanie nam w kieszeni.

bogda426-06-2007 21:51:50   [#2294]

nam też się poprawi od lipca?

 Prezydent podpisał ustawę
2007-06-26 20:29  Aktualizacja: 2007-06-26 21:05

To już pewne - wszyscy dostaniemy podwyżkę

Lipcowa pensja wszystkich pracujących na etatach Polaków będzie o kilkadziesiąt złotych wyższa. Prezydent podpisał ustawę, która obniża składki rentowe. Dzięki temu każdego miesiąca więcej zostanie nam w kieszeniach.

Czekaj nas dwie podwyżki. Pierwsza od lipca, druga od stycznia 2008 roku. Składka rentowa, którą co miesiąc każdy etatowiec płaci do ZUS, od lipca będzie niższa o 3 punkty procentowe. Teraz wynosi 13 proc. naszej pensji brutto. Płaci ją - po połowie - i pracownik (6,5 proc.), i pracodawca (6,5 proc.). Od lipca składka zmniejszy się - po stronie pracownika z 6,5 proc. do 3,5.

To oznacza, że więcej zostanie nam w kieszeni. O ile? To zależy od wysokości zarobków - im są wyższe, tym więcej. Na przykład jeśli ktoś zarabia 2 tysiące złotych brutto, płaci dziś 130 złotych składki rentowej. Od lipca będzie płacił około 60 złotych. Czyli co miesiąc do kieszeni dostanie 70 złotych więcej.

Kolejna podwyżka pensji czeka nas po 1 stycznia 2008 roku. Za sprawą zmniejszenia tej samej składki rentowej, tym razem o kolejne 4 punkty procentowe. Po Nowym Roku zostaną one jednak sprawiedliwie podzielone między pracodawcę i pracownika - każdy z nich zapłaci po 2 procent mniej do ZUS-u.

Oznacza to zatem, że z naszej pensji - zapisanej w umowie - odprowadzimy dzięki obniżonym podatkom jedynie 1,5 procent. I kolejnych kilkadziesiąt złotych zostanie nam w kieszeni.

Majka27-06-2007 08:54:58   [#2295]

co z tą Rzepą?

Alina Kozińska-Bałdyga, prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych:
"Pożądaną formą są także przedszkola społeczne utworzone przez rodziców, którzy postanawiają się stowarzyszyć. Taka forma działalności jest tańsza niż gminne przedszkola, gdyż rodzice wnoszą swoją pracę społeczną i lepiej kontrolują wydatki. Mogą także zatrudniać nauczycieli, omijając Kartę nauczyciela obowiązującą w przedszkolach publicznych, a chroniącą złych i niewykwalifikowanych pedagogów."

http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/druga_strona_070627/druga_strona_a_5.html

KN pozwala zatrudniać niewykwalifikowanych???
grażka27-06-2007 08:58:37   [#2296]
Wiesz, to brzmi ładniej niżby się napisało - większa praca za te same pieniądze (lub mniejsze).
AnJa27-06-2007 08:58:42   [#2297]
zatrudniać to może nie- ale zwlniać trochę przeszkadza (pojęcie praw nabytych)

no i to niewykwalifikowanie to można bardzo szeroko rozumieć, nie tylko formalnie
grażka27-06-2007 09:01:04   [#2298]

AnJa - to się nazywa ładnie i po nowemu "racjonalizacja kosztów". A wierz mi, likwidacja przedszkoli i zwalnienia wtedy podjęte mocno podniosły poziom pracy tych, co zostali. To o czym piszesz to incydentalne przypadki.

Chodzi tylko i wyłącznie o kasę.

aza27-06-2007 09:06:40   [#2299]

racja grażko.

Obserwuję mnóóóstwo okolicznych "prywatnych" przedszkoli. I wierzcie mi - nie mam kompleksów. Szczególnie jeśli chodzi o kadrę.

AnJa27-06-2007 09:11:20   [#2300]
e, tam : człek co drugie słowo wtrąca: może, trochę a te czepiają się, że generalizuję

pewnie, że o kase chodzi- nie mam wątpliwości co do tego i dlatego do meritum nie odnosiłem się

aha- nie zauważyłem , że to o przedszkola chodzi - mm taki talent do wybiórczego czytania;-)
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 45 ][ 46 ][ 47 ] - - [ 241 ][ 242 ]