Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 34 ][ 35 ][ 36 ] - - [ 241 ][ 242 ]
Adams13518-03-2007 22:35:59   [#1701]

zaklinanie sprzeczności - se movere ad absurdum

"

Konarski: Konwencja PiS była w dużej mierze demonstracją życzeń

Według prof. Wawrzyńca Konarskiego z katedry europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego, dzisiejsza konwencja PiS była w dużej mierze demonstracją życzeń, które nie zostały poparte prezentacją sposobu realizacji przedstawionych celów.

0-->
- Podczas konwencji stosowano złą tradycję, którą znamy jeszcze z czasów (Kazimierza) Marcinkiewicza - czyli używanie metody zwanej zaklinaniem rzeczywistości - powiedział prof. Wawrzyniec Konarski.

Jego zdaniem niektóre postulaty zgłaszane przez PiS (m.in. reforma finansów) "wydają się potrzebne i sensowne". Jednak według profesora, istnieje sprzeczność między głoszonymi postulatami a ich realizacją.

- PiS do tej pory nie za bardzo przejmowało się realnymi oczekiwaniami społecznymi, m.in. fatalnie działającą służbą zdrowia, źle działającą oświatą, sferą podatkową oraz polityką mieszkaniową. Zastępowanie tych istotnych kwestii sprawami lustracji, likwidacją WSI powoduje, że partia rządząca opiera się głównie na tym co nie jest zgodne z oczekiwaniami społecznymi - powiedział prof. Konarski.

Dodał też, że bieżąca ocena działań rządu nie służy w żaden sposób wizji IV RP. - Instrumenty, które są stosowane przez rządzących, podważają tę wizję. Prowadzą do tworzenia się innej wizji, pod którą się PiS nie podpisuje, czyli Polski nie solidarnej, tylko Polski wewnętrznie zatomizowanej - podkreślił profesor.
asz, PAP 2007-03-18, ostatnia aktualizacja 2007-03-18 19:50 "

http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34308,3996112.html?skad=rss

Majka18-03-2007 22:40:45   [#1702]
(...)
Podkreślił, że rząd przywiązuje wielką wagę do dialogu społecznego.

- Dzięki temu, że potrafimy rozmawiać (...) mamy w Polsce społeczny spokój. To po raz pierwszy się zdarza, by rządziła prawica, a w kraju był spokój - powiedział premier.

http://wiadomosci.onet.pl/1504778,11,item.html
jatoja18-03-2007 22:44:22   [#1703]
Jako polonista  w i e m , ze wiedza historyczna maturzystów jest mglista - ( żeby sie i we własne "przedmiotowe" piersi walnąć i sprawności polonistyczne też nie najlepsze). To źle, gdy z maturzystą spoceni jak myszy ustalamy, co to Polska Walcząca albo Grudzień'70.

T y l k o - jakoś nie umiem uwierzyć, że w tej trosce o poziom historycznej świadomości są szlachetne intencje.

Bezpieczeństwo już było - rozdmuchane, wypaczone karykaturalnie - efekty wiadome
Adams13518-03-2007 23:24:56   [#1704]

;-(

Czyli dalej w stylu kampanii wyborczej ... . Chyba ten statek Polska ma za duży tonaż jak na możliwości kapitańskie. Może jednak trzeba było przećwiczyć na jakiś mniejszym sfatygowanym kutrze... ? Chyba załoga zbyt liczna bo mimo braku sztormu statek jeszcze kołysze się na boki z ciągłą zmianą kursu.
Majka18-03-2007 23:35:40   [#1705]
(...) Nie pytamy, co uczeń wie, ale skąd wie (!!!) , czym się interesuje, jaki ma stosunek do wydarzenia, postaci.
Poddane ocenom nazwiska to m.in.: prof. Władysław Bartoszewski, ks. Henryk Jankowski, ks. Jerzy Popiełuszko, Lech Wałęsa, Jan Paweł II, Adam Michnik, Jacek Kuroń, Władysław Gomułka, Bolesław Bierut, Anna Walentynowicz, gen. Wojciech Jaruzelski.(...)

Pytamy, SKąD WIE...
I jesli teraz okaże się, że świadomośc historyczna młodzieży jest "niewłaściwa", bo oceny padną inne niż politycznie poprawne?

Nie sądziłam, że dotknie mnie to znowu. A już opowiadałam uczniom jako anegdotę  scenę z noszeniem do cenzury scenariuszy akademii szkolnych :(
jatoja19-03-2007 00:03:00   [#1706]
Cały czas o tym myślę... jak mnie przeczołgali na początku pracy, lata osiemdziesiąte...wtedy miałam w sobie więcej "ostrego", dziś więcej goryczy...
annah19-03-2007 10:01:57   [#1707]

Minister Orzechowski jak chiński cesarz

Rozmawiał Marcin Wojciechowski 2007-03-19, ostatnia aktualizacja 2007-03-18 20:59

Nie wyciągano Romualdowi Trauguttowi, że przed powstaniem styczniowym był carskim oficerem walczącym na Kaukazie

Zobacz powiekszenie
Fot. Piotr Wójcik / AG
prof. Henryk Samsonowicz
var rTeraz = new Date(1174294611912); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
ZOBACZ TAKŻE
1-->
Marcin Wojciechowski: Wiceminister edukacji ogłosił, że jeśli nauczyciele "nie odetną się od komunistycznego dziedzictwa Związku Nauczycielstwa Polskiego", nie będą powoływani na stanowiska dyrektorów szkół.

Prof. Henryk Samsonowicz*: Ta wypowiedź jest skandaliczna. ZNP działał w II Rzeczypospolitej, jego historia wywodzi się z lat przedwojennych. Korzeni Sejmu Rzeczypospolitej trzeba szukać w średniowieczu. Przez kilkaset lat historii miał on karty piękne i mniej chwalebne. Czy to znaczy, że Sejm ma się odcinać od swojej historii? Czy minister Orzechowski zlikwiduje również Polską Akademię Umiejętności, bo powstała w zaborze austriackim pod patronatem najjaśniejszego Franciszka Józefa?

Zamiary Orzechowskiego przypominają pewnego chińskiego cesarza, który polecił spalić wszystkie księgi napisane przed jego panowaniem. Skutki tej decyzji są odczuwane w Chinach do dziś. Czy do tego dążymy? Sposób myślenia ministra Orzechowskiego jest aberracyjny, a konsekwencje mogą być opłakane.

Jak powinni się zachować nauczyciele?

- Zachować godność. Dać sobie spokój z polemiką, bo wypowiedź Orzechowskiego wymyka się wszelkim ocenom prawnym, etycznym i jakimkolwiek innym. To tak jakbym w tej chwili żądał, by Liga Polski Rodzin, z której wywodzi się minister Orzechowski, odcięła się od pogromów antysemickich w okresie międzywojennym. Jeśli minister Orzechowski chce, to niech wydaje takie oświadczenie, ale zmuszanie go do tego byłoby śmieszne.

Polskie instytucje powstawały w różnych okresach: złych, dobrych, bardzo dobrych, bardzo złych. Nie ma powodu, żeby w tej chwili to oceniać. ZNP, który notabene dwa razy uchwalał wobec mnie wotum nieufności, gdy byłem ministrem edukacji, jest zasłużoną organizacją w walce o prawa nauczycieli. A od tego zawodu zależy przecież rzeczywisty postęp i rozwój naszego kraju.

Wypowiedź Orzechowskiego jest być może prowokacją, która ma sprawdzić siłę charakteru ciała nauczycielskiego.

Czy część nauczycieli ugnie się wobec gróźb ministra?

- Trudno mi brać odpowiedzialność za wszystkich. Pewnie będą i tacy, i tacy. Nauczyciele obawiają się stracić pracę i mizerne pensje, więc pewnie część się ugnie. Ale na dłuższą metę nic to nie da, tak samo jak PRL nic nie dało, że niektórzy młodzi ludzie wyrzekali się w latach 50. swoich rodziców. Pan Orzechowski jest za młody, by to pamiętać, ale radziłbym mu przypomnieć sobie polską historię.

Wielu ekspertów podkreśla, że wypowiedź Orzechowskiego jest bezprawna. Że to tylko element pyskówki między ministrem a nauczycielami. Czy to jednak realne, by takie pomysły stały się prawem?

- W Polsce nie ma rzeczy niemożliwych. Możliwe są także najgorsze scenariusze. Wierzę jednak w zdrowy instynkt polskiego społeczeństwa. W II Rzeczypospolitej nie odcinano się od zaborów. Nie potępiano pruskich oficerów, którzy po I wojnie światowej stworzyli marynarkę wojenną niepodległej Polski. Nie wyciągano Romualdowi Trauguttowi, że przed powstaniem styczniowym był carskim oficerem walczącym na Kaukazie. Nie przypominano, że gen. Dowbór-Muśnicki także służył w armii rosyjskiej.

Ludzie o przeróżnych biografiach i doświadczeniach z sukcesem budowali II RP, zapisując piękne karty historii. Pochodzenie nie ma znaczenia dla ich oceny. Tak samo powinno się oceniać następne pokolenia.

*prof. Henryk Samsonowicz jest wybitnym historykiem, był ministrem edukacji w rządzie Tadeusza Mazowieckiego; rektor Uniwersytetu Warszawskiego w latach 1980-82
 
annah19-03-2007 10:03:13   [#1708]

Orzechowski zwalcza, dzieci się uczą

Ewa Milewicz 2007-03-19, ostatnia aktualizacja 2007-03-18 20:36

Może i polityka jest prorodzinna, ale to, co mówią i robią politycy i osoby im towarzyszące, nie jest prorodzinne. Trudno zasiąść rodzinie wielodzietnej przed telewizorem i zjeść kolację w trakcie telewizyjnego programu informacyjnego.

Zobacz powiekszenie
0-->
W nich bowiem politycy LPR uporczywie promują albo homoseksualizm, albo zabijanie dzieci. Liga w MEN od miesięcy zwalcza promowanie homoseksualizmu w szkołach, co powoduje, że bez przerwy trąbi się o tym w telewizorach. Wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski ostatnio zwalczał homoseksualizm już nie tylko słownie, lecz także plastycznie. Pokazywał rysunki przedstawiające ludziki robiące to, czego minister nie chce promować. Przy okazji zaznajamiał wszystkich uczestników kolacji w Polsce z szczegółową terminologią homoseksualną. Więc chociaż taki z tego pożytek, że każdy pierwszoklasista dowiedział się, czego to minister nie chce widzieć w szkole.

Wiedza wpajana przez wiceministra Orzechowskiego padła na podatny grunt. Przecież kilka tygodni temu sam Andrzej Lepper wprowadził dzieci w rozróżnienie między ludźmi zboczonymi i normalnymi. Powiedział bowiem o pewnej kobiecie, że jest zboczona. Można nawet powiedzieć, że wicepremier plastycznie uzmysłowił młodzieży, co to jest wina i kara. Za winę - czyli zboczenie polegające na kontaktach seksualnych z członkami Samoobrony - zaproponował od razu karę - przejście po grochu z Gdańska do Częstochowy. Czyli łagodnie, bez ukamienowania.

Jeśli kolacja była długa, uczeń miał szanse dalej się rozwinąć w tematyce teoretycznie wykorzenianej przez koalicję. Mógł mianowicie w tym tygodniu przepytać rodziców, co to takiego prostytutka i prezerwatywa. Bo co to gwałt - uczniowie już wiedzą, śledząc perypetie rozmaitych członków Samoobrony.

W ostatnim odcinku dowiadywaliśmy się o starym gwałcie wyeksportowanym przez europosła Samoobrony do Brukseli. W trakcie miłej rodzinnej kolacji każdy młodzieniaszek mógł się dowiedzieć, że ów poseł nie używał prezerwatywy. I że to w Brukseli dziwi wymiar sprawiedliwości. To musiało dać dzieciakowi do myślenia, bo LPR nie przewiduje w szkole udostępniania wiedzy, co to prezerwatywa.

Błędne by było wyobrażenie, że tematyka seksualna dominowała w trakcie polskiej kolacji w gronie rodzinnym. Skądże! Na pewno trafiały się tematy bardziej rodzinne. Np. dzieci się dopytywały, dlaczego ich dziadków premier nazwał hołotą, twierdząc, że socjalizm był ustrojem hołoty - dla hołoty. Mogły się też na kanwie wymiany poglądów politycy - o. Tadeusz Rydzyk zapoznać z kanonami dobrego wychowania. W dobrym tonie jest nazwać czyjś dom i przyjmowanych tam gości - szambem. Wiedza, że gość w dom, Bóg w dom, jest już nieaktualna. Upowszechniała ją socjalistyczna hołota. Teraz jest inaczej. Ktoś w ciebie szambem, a ty milczysz, bo jak się sprzeciwisz, to elektorat stracisz.
Marek Pleśniar19-03-2007 11:32:55   [#1709]

MEN grozi nauczycielom

Aleksandra Pezda, Marcin Markowski 2007-03-19, ostatnia aktualizacja 2007-03-18 20:24

Około 12 tys. nauczycieli, rodziców i samorządowców protestowało w sobotę w Warszawie przeciw polityce ministra edukacji z LPR Romana Giertycha.

Kiedy nauczyciele dowiedzieli się o słowach wiceministra Orzechowskiego z LPR, krzyczeli: - Nie jesteśmy komuchami!
var rTeraz = new Date(1174297582156); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
Manifestacja organizowana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego ruszyła o godz. 11. Tak licznego protestu w stolicy nie było już dawno.

W tym samym momencie wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski (LPR) zaczynał w Łodzi konferencję prasową. Ogłosił, że nauczyciele, którzy "nie odetną się od komunistycznego dziedzictwa ZNP, nie będą powoływani na stanowiska dyrektorów szkół". Dla Orzechowskiego to dziedzictwo to m.in. "popieranie Stalina czy interwencji w Czechosłowacji".

- Chodzi o to, żeby kandydat na dyrektora powiedział publicznie, że nie ma nic wspólnego z organizacją, która jest w Polsce nielegalna i przestępcza. Przeszłość ZNP jest niestety mroczna i dotyczy każdego okresu politycznego i historycznego powojennej Polski - mówił Orzechowski.

PiS: słowa Orzechowskiego to bzdura i bezprawie

W jaki sposób trzeba się będzie odciąć od "komunistycznego dziedzictwa" ZNP? Na piśmie, czy wystarczy złożyć ustną deklarację? Nie wiadomo, instrukcje mają dostać w najbliższych dniach kuratorzy.

Maria Nowak, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji edukacji: - Żądanie wiceministra Orzechowskiego jest bzdurą i bezprawiem. W żadnej ustawie nie jest napisane, że kandydaci na dyrektorów szkół mają składać deklarację światopoglądową.

Marek Pleśniar, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, pomysł LPR nazywa skandalem. - Swoboda działania w związkach zawodowych jest zdobyczą Polski po transformacji. ZNP jest legalnie działającą organizacją, urzędnik państwowy nie może się wypowiadać tak jak minister Orzechowski.

Wiceminister mówił jednak w sobotę, że ma prawo pytać kandydata na stanowisko w oświacie zarówno o to, "czy był agentem tajnych służb totalitarnego państwa, jak i czy popiera organizację o korzeniach takich, jak ZNP".

Dzień wcześniej na konferencji w Warszawie mówił, że ZNP działa nielegalnie, bo "zgodnie z konstytucją RP istnienie organizacji komunistycznych lub szerzących ideologię marksistowską jest zakazane, a nigdzie nie istnieje dokument, w którym ta jedna z nielicznych komunistycznych dziś chyba niesłusznie nazywana postkomunistyczną organizacją odcięłaby się od swoich korzeni".

Konstytucjonalista prof. Wiktor Osiatyński: - To manipulatorska, skandaliczna i kompromitująca wypowiedź. Wnoszę z niej, że minister Orzechowski nie potrzebuje rady konstytucjonalisty, ale psychiatry. Nasza konstytucja zakazuje działalności organizacjom "odwołującym się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu" [art. 13 konstytucji], a ZNP do takich nie należy.

Rozliczanie kandydatów na dyrektorów szkół z poglądów na przeszłość ZNP to już kolejny pomysł LPR na "dekomunizację" oświaty. Kilka tygodni temu Liga zapowiedziała projekt ustawy o wywłaszczeniu m.in. ZNP jako "organizacji propagującej w Polsce marksizm i komunizm w latach 1944-89" [w projekcie mowa jest także m.in. o SLD jako spadkobiercy PZPR oraz OPZZ]. Ten projekt Liga złożyła w sobotę w Sejmie już drugi raz.

Giertych się z nami nie liczy

Tymczasem manifestacja przebiegła spokojnie. Przeszła m.in. przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów i MEN (tu nikt do nauczycieli nie wyszedł) aż pod Sejm.

Domagali się dymisji ministra edukacji. Szli z transparentami "Giertych kagańcem oświaty", "Zero tolerancji dla psucia edukacji", "Zamiast ligowca chcemy fachowca". - Giertych z nikim się nie liczy, tylko narzuca swoją wolę - mówił Janusz Klocek, pracownik przedszkola w Mysłowicach.

ZNP żąda także 7 proc. podwyżki (ministerstwo daje 5 proc.), emerytur pomostowych, wyższych zarobków dla stażystów i egzaminatorów. O niskich zarobkach mówił właściwie każdy zapytany nauczyciel.

Ilona, przedszkolanka ze Skoczowa - 15 lat pracy, 840 zł na rękę. Grażyna, nauczanie zintegrowane w skoczowskiej podstawówce - 23 lata pracy, 1,2 tys. zł na rękę. - Minister Giertych obiecywał większe podwyżki, niż dał. Nie bierze odpowiedzialności za swoje słowa. Co to za przykład dla dzieci? - mówiły.

Kiedy przez megafon podano informację o zapowiedziach Orzechowskiego, nauczyciele krzyczeli: - Nie jesteśmy komuchami.

- Mama mi nie czytała do poduszki Lenina. Nie zgadzam się, żeby na mnie mówić "komunista"! - krzyczała do megafonu pod MEN 30-letnia nauczycielka. - Pracuję od trzech lat, co ja mam wspólnego z jakąś komunistyczną przeszłością ZNP?
cynamonowa19-03-2007 13:40:26   [#1710]
Co myślimy o programie "Zero tolerancji"
Inf. wł./jp / 2007-03-16
Zapytaliśmy użytkowników portalu Onet.pl co myślą o programie "Zero tolerancji" i wprowadzeniu mundurków do szkół.
Niedawno Sejm znowelizował prawo oświatowe co pozwala na wprowadzenie programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkole".

Program "zero tolerancji dla przemocy w szkole" przewiduje m.in. utworzenie ośrodków wsparcia wychowawczego dla uczniów uniemożliwiających normalną, spokojną naukę innym, rozszerzenie pomocy psychologiczno-pedagogicznej, organizowanie specjalnych szkoleń dla rodziców, monitoring w szkołach i nałożenie na szkoły obowiązku korzystania z oprogramowania blokującego dostęp uczniów do niewłaściwych treści w Internecie. Dyrektor szkoły, po zasięgnięciu opinii rady rodziców, będzie mógł też wprowadzić obowiązek noszenia przez uczniów na terenie szkoły jednolitego stroju. O tym, jak strój jednolity ma wyglądać oraz kiedy ma być noszony, dyrektor i rada rodziców mają zdecydować wspólnie.

Rada rodziców, która zgodnie z projektem ma działać w każdej szkole, będzie też opiniowała program wychowawczy, realizowany w placówce.

Oto opinie internautów o programie.

Ola, 16 lat, uczennica 3 klasy gimnazjum

Pragnę wyrazić swoją negatywną opinię na temat nowego programu "Zero tolerancji', który już wszedł w życie w Polsce.
Mam 16 lat i chodzę do 3 klasy gimnazjum. Nie jestem chuliganem ani lalką barbie, po prostu zwykła dziewczyna. Mam bardzo dobre zachowanie, więc nie jest ze mną najgorzej ;) Ale nie zgadzam się z panem ministrem w sprawie szkolnych mundurków. Ponoć wprowadzenie ich ma poprawić stan bezpieczeństwa w polskich szkołach. Pan Giertych nie uczęszcza do dzisiejszej szkoły i nie wie, jak zareagują na to uczniowie. Ja, patrząc na wielu znajomych, nie widzę tego najlepiej. Jeżeli uczniowie będą musieli założyć mundurki, jeszcze bardziej się zbuntują i staną się bardziej niegrzeczni. Dziewczęta, by podkreślić swoją urodę, nie założą już krótkiego swetra, ale krótką bluzkę pod marynarkę z wystającym pępkiem i głębokim dekoltem, zrobią ostrzejszy makijaż i założą więcej biżuterii. Chłopcy również znajdą jakiś sposób na przypodobanie się dziewczynom. Powtarzam: to i tak nic nie da!!
Chuligani, którzy na co dzień chodzą w dresach (nie mam nic do dresiarzy, podaję tu przykład) na pewno nie założą marynarki i spodni na kant. Specjalnie ubiorą się w dresy, sportowe buty itp, staną się bardziej bezczelni, wulgarni i aroganccy, gdy zobaczą, że ich strój denerwuje nauczycieli.

Pomijając, że taki mundurek zniszczy się po ok. miesiącu. Jeżeli codziennie miałabym go nosić, muszę go prać co najmiej co 2-3 dni, przecież my, uczniowie, nie będziemy chodzili w brudnych ubraniach. A więc mundurek szybko się zniszczy w praniu, młodzież będzie źle wyglądała i jeszcze bardziej się zdenerwuje, a szkolne korytarze zmienią się w wystawę towaru z tzw. lumpeksów.

Podsumowując - cieszę się, że w tym roku kończę gimnazjum, przynajmniej nie będę musiała się męczyć z tymi mundurkami i patrzeć na zdenerwowaną i agresywną młodzież. No, chyba, że do liceum pan minister również kupi nam mundurki i każe nam w nich chodzić.

Arkanash

Trafia mnie jak słyszę o słynnych prawach ucznia ... Mam swoje lata i sporo dni spędzonych w szkołach - może nie za wysokich ale dosyć dla mnie ważnych. Miałam różnych nauczycieli - dobrych i tych złych, na których się mówiło że się "uparli " na mnie - ale mimo tego "uparcia " musiałam mieć do nich szacunek bo tak nakazywali mi moi rodzice. Do tej pory twierdzę że ostrego nauczyciela pamięta się najbardziej a po latach ceni się jego naukę.
Niestety nadeszły lata dla naszej edukacji bardzo kiepskie i według mnie dziwne. Pamiętam jak stałam w kącie lub dostałam po łapach drewnianym piórnikiem i jakoś nie leciałam do mamy, wrzeszcząc że nauczyciel jest BE! bo wiedziałam ze mama mi jeszcze dołoży, wiedząc że za darmo się nie dostaje. Teraz nagle mamy erę najmądrzejszych dzieci, które jak zostają "niesłusznie"skarcone w odwecie zakładają nauczycielowi śmietnik na głowę .
A może by tak mamusi lub tatusiowi to samo zafundowały te mądre pociechy ? Moim zdaniem winę za to najpierw ponoszą rodzice którzy nie wpoili w swe pociechy szacunku do innych
1 - piaskownica - Nie bij kolegi bo się zmęczysz
2 - autobus - Usiądź dziecko -babcia postoi
3 - szkoła - Głupi nauczyciel 1 ci postawił - zaraz mamusia pójdzie nakrzyczeć na niego..
Wiele innych przykładów z dzieciństwa zajęło by całą stronę.
Minister Giertych zajmuje się liczeniem uczennic w ciąży, a nie zajmie się zmianą słynnych praw ucznia, które wg mnie powinny mówić tylko tyle, że uczeń ma prawo się uczyć
ma prawo słuchać nauczyciela
ma prawo chodzić do szkoły.
Inne prawa powinien nabywać po skończeniu paru ważnych szkół z dobrym wynikiem...
Przykro mi, ale do momentu kiedy sami rodzice nie zdadzą sobie sprawy z tego że ich dziecko nie należy do grona "aniołków" oraz nie wpoją w dziecko szacunku do nauczycieli nasze szkolnictwo zejdzie całkiem na psy.
Druga sprawa - rygor zawsze jest wskazany, a jak komuś to nie odpowiada to są szkoły specjalne - tam syn czy córka przynajmniej gotować się nauczy - a nie liczyć tylko na to, że przepchną ich do następnej klasy z papierami dyslektyka.
 1 2 3 ...  Następne
« 1/6 »
bogna19-03-2007 18:30:29   [#1711]

Rodzice nie zapłacą mniej za podręczniki szkolne

• ZMIANA PRAWA Nowela ustawy oświatowej zmienia zasady wyboru podręczników
• Wydawcy: z powodu zmian w przepisach ceny książek mogą wzrosnąć
• Zagrożone jest wdrożenie programu dopłat do zakupu podręczników ze środków UE


 

Od września 2007 roku uczniowie będą kształcić się, korzystając z jednego zestawu podręczników wybranego przez szkoły. Wtedy ruszy też program Tani Podręcznik, dzięki któremu 1,6 mln uczniów z najuboższych rodzin otrzyma bezpłatne pomoce naukowe. Wydawcy podręczników zapowiadają jednak, że w wyniku zmian w ustawie o systemie oświaty mogą nie zdążyć z drukiem odpowiedniej liczby książek dla uczniów. Od września 2007 r. książki wcale nie muszą być tańsze.

– Realna jest groźba wzrostu cen podręczników, bo zmiany wprowadzone w prawie wymuszą konsolidację na rynku wydawniczym – tłumaczy Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki.


Nowe zasady

Zgodnie z nowelą ustawy oświatowej, którą na ostatnim posiedzeniu przyjął Sejm, rada pedagogiczna szkoły ma raz na trzy lata wybierać w porozumieniu z rodzicami tzw. szkolny zestaw podręczników. Do każdego poziomu nauczania może w danej szkole obowiązywać tylko jeden podręcznik, czyli np. wszystkie klasy drugie w danym gimnazjum będą korzystać z tych samych podręczników do wszystkich przedmiotów. Szkoła, według projektu, ma wybierać podręczniki na następny rok szkolny do końca maja. Ma to ułatwiać grupowe zakupy i uzyskiwanie rabatów. W opinii rządu rozwiązania te mają zapewnić możliwość wymiany podręczników pomiędzy poszczególnymi rocznikami klas w danej szkole, a w rezultacie – zmniejszyć koszty zakupu książek.

– Nie wierzę, że podręczniki będą tańsze, bo duże firmy wydawnicze na pewno znajdą sposoby na rady pedagogiczne i rady rodziców – komentuje prof. Tadeusz Zgółka, rzeczoznawca MEN ds. oceny podręczników szkolnych.

Z opinią rządu nie zgadzają się jednak przede wszystkim przedstawiciele wydawnictw oświatowych.

Będzie drożej

– Żaden wydawca nie zaryzykuje druku bez konkretnych zamówień, a nikt nie wie, kiedy je otrzyma, skoro szkoły mają decydować o wyborze książek w maju. Dodatkowo resortowi brakuje systemu informatycznego, który zebrałby zamówienia z 30 tys. szkół – tłumaczy Piotr Marciszuk.

W jego opinii wydawcy nie zdążą z drukiem ponad 50 mln podręczników w ciągu np. dwóch miesięcy. Dodatkowo według wydawców wprowadzane zmiany w zasadach tworzenia zestawu podręczników oznaczają bankructwa wielu małych wydawnictw. Ujednolicenie podręczników w szkołach spowoduje bowiem spadek zainteresowania nowymi książkami, bo uczniowie różnych roczników coraz częściej będą się nimi wymieniać.

– A spadek liczby konkurentów na rynku wydawniczym zaowocuje wzrostem cen podręczników – mówi Piotr Marciszuk.

Wydawcy już teraz mają problemy ze sprzedażą podręczników z powodu niżu demograficznego, a co za tym idzie coraz mniejszą liczbą uczniów. Z badań firmy Biblioteka Analiz wynika, że co roku liczba uczniów w szkołach podstawowych i gimnazjach spada o około 3–4 proc. MEN wielokrotnie podkreślało jednak, że ich celem nie jest dbanie o interes wydawców.

– Chcemy więcej pieniędzy zachować rodzicom w kieszeni, a mniej wydawcom – mówił w Sejmie minister Roman Giertych.

W jego opinii, skoro istnieje obowiązek szkolny, a więc także obowiązek zakupu pomocy naukowych, to rząd może ograniczyć zyski wydawców, które zdaniem wicepremiera w ostatnich latach były wysokie. Nie uda się tego jednak osiągnąć za pomocą tzw. kiermaszy książek, które miały ułatwiać wymianę podręczników przez uczniów. Sejm odrzucił poprawkę do noweli, która nakładała na szkoły obowiązek ich organizacji.

Te same książki

Do nowych zasad ustalania obowiązujących podręczników sceptycznie nastawieni są także niektórzy eksperci. Szczególne kontrowersje budzi rozwiązanie, zgodnie z którym do każdego poziomu nauczania może w danej szkole obowiązywać tylko jeden podręcznik. Oznacza to, że np. uczniowie pierwszych klas gimnazjów będą mieli ten sam podręcznik do nauki języka angielskiego bez względu na stan przygotowania do nauki. Podręczniki nie będą także dostosowane do tego, czy uczniowie uczyli się już wcześniej danego języka obcego.

– To tak jakby lekarzowi nakazać leczenie wszystkich chorób za pomocą jednego antybiotyku – tłumaczy Jacek Popko z Wydawnictwa Oxford.

Na inne zagrożenia wskazują posłowie. W opinii Krystyny Szumilas, przewodniczącej sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży podręczniki będą dodatkowo – przynajmniej w tym roku – droższe niż w latach poprzednich.

– Jeśli np. w czterech klasach tego samego rocznika szkoły obowiązują obecnie różne zestawy podręczników, to uczniowie przynajmniej trzech klas we wrześniu będą musieli zakupić inny zestaw książek. We wszystkich klasach szkoły podręczniki mają być przecież takie same – mówiła w Sejmie Krystyna Szumilas.
Takie rozwiązanie może także oznaczać większy wpływ polityki na krajowy system oświaty.

– Wprowadzenie jednego podręcznika w szkołach oznacza przecież łatwiejszą kontrolę nad ich treścią – uważa poseł Tomasz Iwiński.

Unia sfinansuje

Zmiany w ustawie o systemie oświaty to nie jedyny pomysł MEN na obniżenie kosztów zakupu książek dla uczniów. Roman Giertych, minister edukacji narodowej, zapowiadał, że 1,6 mln uczniów pochodzących z biednych rodzin otrzyma we wrześniu 2007 roku książki dzięki uruchomieniu programu Tani Podręcznik. Zakup tanich książek ma być realizowany w ramach ósmego priorytetu: Rozwój wykształcenia i kompetencji w regionach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, który w 80 proc. finansowany jest z Europejskiego Funduszu Społecznego. Za jego realizację będą odpowiadały m.in. urzędy marszałkowskie. To one będą musiały wypracować szczegółowe zasady wdrażania programu z samorządami oraz MEN. W opinii ekspertów udzielenie pomocy najuboższym już od 2007 roku jest niemożliwe. Należy bowiem najpierw przygotować szczegółowe zasady realizacji programu, w tym przeprowadzić przetargi, a to może potrwać znacznie dłużej niż sześć miesięcy.

– Sama procedura przetargowa trwa pół roku. Aby książki trafiły do szkół już we wrześniu, przetargi powinny być ogłoszone w marcu – uważa Stanisław Szelewa, dyrektor wydziału oświaty i wychowania Starostwa Powiatowego w Świdnicy.

Zasady wdrożenia programu Tani Podręcznik resort edukacji ma opracować w ciągu najbliższych kilku tygodni.

/Łukasz Guza/

bogna19-03-2007 19:15:49   [#1712]
Strategia po lekcjach
http://www.samorzad.pap.pl/?d=703161434410640

Ministerstwo Edukacji Narodowej opracowało kryteria strategiczne, według których wyłonione zostaną projekty dotyczące organizacji zajęć pozalekcyjnych dofinansowanych ze środków unijnych. Wnioski napisane przez szkoły mają składać w kuratoriach samorządy.

Jednym z elementów programu „Zero tolerancji dla przemocy w szkole” jest organizowanie dla uczniów dodatkowych zajęć sportowych i artystycznych. Otwierane będą także świetlice środowiskowe, w których dzieci i młodzież mają znaleźć alternatywę wobec negatywnych subkultur. Propozycje działań mogą składać kuratoriom oświaty szkoły jak również organizacje pożytku publicznego. Pracownicy kuratoriów są szkoleni w tym zakresie.

Organizowanie zajęć pozalekcyjnych będzie realizowane w ramach projektów współfinansowanych ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Na ten cel w latach 2007-2013 do wykorzystania będzie ponad 700 mln euro. Jak poinformowano nas w ministerstwie edukacji „programy powinny być ukierunkowane na rozszerzenie oferty edukacyjnej poza obowiązkowe programy nauczania i wychowania”. Chodzi głównie o wdrożenie nowych, innowacyjnych form i metod pracy pedagogicznej.

Podczas zajęć pozalekcyjnych powinny być wykorzystane elementy kultury, dziedzictwa kulturowego w procesie kształtowania systemu wartości. Na zajęciach pozalekcyjnych uczniowie powinni rozwijać umiejętności w zakresie posługiwania się sprzętem komputerowym oraz w zakresie znajomości języków obcych. Promowane będą też pomysły na zajęcia, podczas których uczniowie zdobywać będą wiedzę z przedsiębiorczości.

Jednym z kryteriów opracowanych przez MEN jest również przygotowanie uczniów do funkcjonowania w państwie demokratycznym oraz współdziałania w strukturach międzynarodowych (UE, RE, ONZ itd.).

/Anna Mikołajczyk-Kłębek/

-------------------

Projekt rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie szczegółowych warunków dofinansowania programów wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży w 2007 r., warunków, jakie muszą spełniać te programy, podmiotów dokonujących oceny programów oraz sposobu i trybu wyboru programów, którym zostanie udzielone dofinansowanie

projekt_rozporzadzenia_150307.pdf - 69 KB

 

Projekt uchwały Rady Ministrów w sprawie Rządowego programu wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży w 2007 r. „Aktywizacja jednostek samorządu terytorialnego i organizacji pozarządowych”

projekt_uchwaly_150307.pdf - 94 KB


Gaba20-03-2007 03:29:10   [#1713]

mam powyżej uszu zajęc sportowych - otwarta sala, sobota, niedziela, ferie... - my nie mamy pieniędzy na języki!!!!!!

 

znowu wie ktos lepiej, czego mi potrzeba. gdhrm!

annah20-03-2007 08:14:09   [#1714]

Wujkowska ma chronić życie w szkołach

Aleksandra Pezda 2007-03-20, ostatnia aktualizacja 2007-03-19 20:29

Hanna Wujkowska, przeciwniczka aborcji, antykoncepcji i zapłodnienia in vitro, została doradcą ministra edukacji Romana Giertycha. Ma zająć się promocją ochrony życia w polskiej szkole

1-->
Wujkowska jest etatowym pracownikiem gabinetu politycznego MEN jako doradca ds. promocji ochrony życia w szkole. Zapytaliśmy Wujkowską, o jaką promocję dokładnie chodzi? Odpowiedziała: - Życie człowieka toczy się od poczęcia do naturalnej śmierci, w zdrowiu, ale też w niepełnosprawności i chorobie. I to ma być promocja życia w takim szerokim zakresie.

Szczegóły obiecała zdradzić na konferencji prasowej za kilka dni.

Wujkowska znana jest ze skrajnie konserwatywnych poglądów. Działa w Polskim Związku Kobiet Katolickich i tzw. ruchu pro-life, była też współzałożycielką w marcu 2006 r. Polskiego Forum Rodziny, które uznaje wyłącznie naturalne metody planowania rodziny.

Jako osoba związana z Radiem Maryja, Wujkowska ma teraz dla LPR znaczenie strategiczne - może przysporzyć partii poparcia z najbardziej konserwatywnych kręgów kościelnych.

W styczniu 2006 r. Wujkowska została pełnomocniczką ds. rodziny i kobiet premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Protestowała wówczas feministyczna Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, jako argument podając to, że Wujkowska "nie ma zrozumienia dla sytuacji kobiet". Już w lipcu Wujkowska wypadła z kręgów rządowych, bo nowy premier Jarosław Kaczyński pominął ją w nominacjach i postawił na bardziej liberalną Joannę Kluzik- Rostkowską.

W grudniu Wujkowska podpisała list do premiera o odwołanie Kluzik-Rostkowskiej za opieszałość w pracach nad rządowym programem prorodzinnym. Czy Wujkowska w rządzie zagrozi minister Kluzik?

Jan Dziedziczak, rzecznik rządu: - Nie widzimy kolizji. Premier Roman Giertych ma prawo dobierać współpracowników takich, jakich chce.

Kluzik-Rostkowska: - Nie boję się, to nie jest dla mnie konkurencja. Mój program prorodzinny jest powszechnie akceptowany. A odwołać mnie może premier, nie doradca jednego z ministrów.

Co będzie, jeśli MEN zacznie promować w szkołach tylko naturalne metody regulacji poczęć? - Nie byłoby dobrze, bo uczniowie muszą znać też inne metody - odpowiada Kluzik-Rostkowska. - Na szczęście mamy internet: nie da się więc przed młodzieżą ukryć, że istnieje prezerwatywa i antykoncepcja farmakologiczna.

Co Wujkowska ma robić w MEN? - Jako partia staramy się o wprowadzenie do konstytucji poprawki o ochronie życia poczętego, musimy więc też myśleć o obecności tych treści w programach szkolnych - tłumaczy Krzysztof Bosak, rzecznik LPR. - Chodzi m.in. o obecności w programie szkolnym wątków ochrony życia poczętego, metody naturalnego planowania poczęć.

Andrzej Fedorowicz (LPR), jeden z odpowiedzialnych w partii za politykę prorodzinną: - Po to minister Giertych robił badania, ile uczennic jest w ciąży, po to ta szeroka akcja, żeby dzieci nie były krzywdzone. Żeby te dzieci były urodzone i donoszone i żeby były pod opieką państwa - komentuje.

Hanna Wujkowska jest lekarzem chorób wewnętrznych i bioetykiem, ma 43 lata, troje dzieci, mieszka w podwarszawskiej Zielonce. W 2004 r. straciła tam posadę dyrektora ZOZ-u, oficjalnie z powodu m.in. pracy na dwóch etatach w tym samym czasie.

- To bardzo trudny człowiek, ma dziwolągowy pogląd na świat i poglądy nie z tej epoki - mówi skarbniczka miasta Zielonka Bożenna Gruszczyńska. - Jak spotka człowieka, z każdego tematu zbacza w kierunku swojej obsesji, czyli antykoncepcji i in vitro. Kobietom mówi, że same są winne swojej niepłodności, bo brały tabletki antykoncepcyjne. Wiele osób na to w przychodni narzekało, tylko starsze pacjentki były zadowolone.
grażka20-03-2007 08:54:40   [#1715]
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34314,3996013.html?as=1&ias=2&startsz=x
Yxmo20-03-2007 09:12:55   [#1716]
"troche śmieszno, troche straszno"
andre20-03-2007 11:11:35   [#1717]

Kukułcze jajo Romana Giertycha

Kukułcze jajo Romana Giertycha

Olga Sobolewska 2007-03-20, ostatnia aktualizacja 2007-03-19 22:07

Minister edukacji odtrąbił sukces: nauczyciele dostaną podwyżkę. Tyle że nie ma na nią pieniędzy. Co na to wicepremier Giertych? - Niech dopłacą samorządy

Zobacz powiekszenie
Fot. Wojciech Olkuśnik / AG
var rTeraz = new Date(1174385008441); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
ZOBACZ TAKŻE
0-->
Do końca maja nauczyciele mają dostać podwyżki - MEN chce, żeby płace wzrosły o 5 proc. Roman Giertych wywalczył - strasząc nawet rozpadem koalicji - ekstra środki na oświatę w tegorocznym budżecie. W sumie 1,5 mld zł. - To zdecydowanie za mało! Aby płace wzrosły o 5 proc., potrzebujemy minimum 2,5 mld - alarmują samorządowcy.

Skąd taka różnica? Obliczając koszty podwyżek, ministerstwo zaniżyło płace nauczycieli, uwzględniając tylko podstawową pensję. MEN zapomniał o różnych dodatkach do wynagrodzenia, m.in. za awans zawodowy i staż pracy, a to zwiększa koszty planowanej podwyżki.

Oto rezultaty: - Na podwyżki dostaniemy 900 tys. zł, a musimy na nie wydać 1 mln 600 tys. zł - szacuje Renata Szczepańska, wójt gminy Cisna, zasiadająca w zespole edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. - Zabraknie 3 mln zł - oblicza Katarzyna Hall, zastępca prezydenta Gdańska. W innych miastach jest podobnie. Według Unii Metropolii Polskich np. Białystok będzie musiał dołożyć nauczycielom ponad 10 mln do podwyżek, Katowice ok. 4 mln, a Warszawa aż 35 mln!

Samorządy szukają pieniędzy, cięć we własnych budżetach, tylko minister Giertych problemu nie widzi. - Nie ma nic złego ani nieprawidłowego w tym, że samorządy dokładają do oświaty - stwierdził na posiedzeniu wspomnianej Komisji. I dodał - jako argument - że według NIK aż jedna trzecia gmin nie wykorzystuje wszystkich środków, jakie dostaje na oświatę.

W ten sposób hucznie obwieszczone podwyżki de facto będą musiały zagwarantować samorządy. W dużych miastach - jak się dowiedzieliśmy - na pensję pójdą pieniądze głównie z remontów szkół. W małych gminach, jak rzeczona Cisna, skutki ministerialnych obietnic odczują wszyscy mieszkańcy: - Obcinamy z inwestycji. Nie będziemy mogli stworzyć planowanych ścieżek rowerowych, chcieliśmy też wybudować korty tenisowe... - wymienia Renata Szczepańska.
Marek Pleśniar20-03-2007 13:14:23   [#1718]

ee, to jak takie to proste...

to myślę że minister powinien jeszcze dorzucić nauczycielom po 10 stówek na twarz

co za problem? samorządy zapłacą;-)

zniknąłby odsiew negatywny do zawodu, mielibyśmy oświatę jak w Szwajcarii. Nawet o stanowiska w nauczaniu początkowym biją się faceci:-)

annah20-03-2007 16:05:52   [#1719]

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wtorek, 20 marca 2007

Historyk nie oglądał pornoli, chemiczka nie molestowała
PAP - dodane 1 godzinę i 13 minut temu

Prokuratura Rejonowa w Słupsku uznała, że nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa w sprawie molestowania seksualnego i prezentowania nieletnim treści pornograficznych przez nauczycieli gimnazjum w Dębnicy Kaszubskiej. Śledztwo wszczęto w styczniu z zawiadomienia policjanta z tzw. trójki giertychowskiej, która wizytowała gimnazjum.


W przekazanej prokuraturze służbowej notatce policjant napisał, że według uczniów niektóre zachowania nauczycielki chemii mogą nosić znamiona molestowania seksualnego, natomiast historyk miał na lekcjach oglądać na laptopie pornograficzne filmy.

 
if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} Prokurator Paweł Wnuk powiedział, że zebrany w toku śledztwa materiał nie potwierdził żadnego z tych zarzutów.

W przypadku nauczycielki doszło do nadinterpretacji pocałowania przez nią w policzek obchodzącej imienny uczennicy w czasie, gdy częstowała cukierkami resztę klasy. W przypadku nauczyciela biegli wykluczyli, by przechowywał on w laptopie treści pornograficzne, zaś przesłuchiwani przez sąd uczniowie nie potwierdzili, by wykładowcy pokazywał im takie materiały. Zeznali jedynie, że po szkole krążyły plotki na ten temat. Również na plotkach o preferencjach seksualnych nauczycielki zbudowano opowieść o rzekomym molestowaniu przez nią uczennic - wyjaśnił prokurator Wnuk.

Dodał, że w toku śledztwa ustalono, iż informacje o nieobyczajnym zachowaniu obojga nauczycieli przekazali trójce uczniowie, którzy mieli problemy z chemią i historią.

Mimo takich ustaleń śledczych dyrektor gimnazjum w Dębnicy Kaszubskiej nie zamierza wyciągać wobec tych uczniów żadnych konsekwencji. Od stycznia razem z psychologami intensywnie pracujemy nad poprawieniem mocno zachwianych relacji między uczniami a nauczycielami. Karanie uczniów za to, co powiedzieli trójce, w takiej sytuacji absolutnie nie służyłoby temu procesowi - powiedział dyrektor Sławomir Miluski.

Zaraz po ujawnieniu sprawy przez media szkoła została objęta specjalnym programem pomocy psychologicznej. Jak wyjaśnił dyrektor Miluski, chodzi w nim głównie o to, by uczniowie zaczęli zdawać sobie sprawę z wagi opinii wygłaszanych na temat innych osób. Psychologowie próbują uświadomić im, że ich słowa mogą zdziałać zarówno wiele dobrego, jak i wiele złego - dodał Miluski.

Psychologicznymi warsztatami z zakresu rozwiązania konfliktów i komunikacji objęto również nauczycieli gimnazjum oraz rodziców uczących się w tej szkole dzieci. Program ma trwać do końca roku szkolnego. Ta sytuacja wykopała głębokie doły, które jeszcze długo będziemy zasypywać. Nauczycieli boją się dzisiaj uczniów, a uczniowie skarżą się, że przystępni dotychczas pedagodzy stali się bardzo oschli - stwierdził Sławomir Miluski.

Po rzuconych przez uczniów oskarżeniach nauczycielka chemii przez kilka miesięcy była na zwolnieniu lekarskim z powodu depresji. Historyk przez jakiś czas pracował, ale silny stres doprowadził u niego do stanu przedzawałowego. Oboje wrócili już do pracy.

Mam nadzieję, że dzięki pomocy psychologów szybko wrócą do równowagi i zaczną normalnie uczyć. Na razie nie mam sygnałów, by po powrocie do pracy spotkały ich jakieś nieprzyjemności - powiedział dyrektor Miluski.
bogna20-03-2007 19:07:52   [#1720]

Kurator wyda świadectwo

ZMIANA PRAWA Na świadectwach szkolnych znajdą się adnotacje o szczególnych osiągnięciach uczniów, ale tylko tych zdobytych w szkole.


 

Kuratorzy oświaty będą mogli wydawać świadectwa dojrzałości absolwentom szkół ponadpodstawowych dla dorosłych po egzaminie przeprowadzonym przez specjalne komisje – wynika z projektu rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie ministra edukacji narodowej i sportu w sprawie zasad wydawania oraz wzorów świadectw, dyplomów państwowych oraz innych druków szkolnych. Obecnie świadectwo dojrzałości może wydać tym osobom tylko dyrektor szkoły ponadpodstawowej. Tymczasem coraz więcej tego typu placówek ulega likwidacji i w przyszłości może zdarzyć się sytuacja, że na terenie jednego z kuratoriów oświaty nie będzie ani jednej takiej szkoły.

– Przeprowadziliśmy symulację, z której wynika, że na naszym terenie do 2009 roku egzamin dojrzałości będzie zdawać około 300 absolwentów szkół ponadpodstawowych dla dorosłych. Na pewno poradzimy sobie z nowym zadaniem – mówi Krzysztof Nowak z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.

Rozporządzenie zmieni także zasady wypisywania na świadectwach szczególnych osiągnięć uczniów. W ostatnich latach wielu rodziców występowało do dyrektorów szkół ze skargą, że nie wszystkie osiągnięcia ich dzieci, zdobywane poza placówkami edukacyjnymi, są odnotowywane na świadectwie szkolnym. Zgodnie z nowym rozporządzeniem na świadectwie znajdą się tylko te osiągnięcia, które uczeń zdobył w placówce edukacyjnej (np. udział w konkursach szkolnych lub olimpiadach przedmiotowych).

 /Łukasz Guza/

Gaba20-03-2007 19:12:21   [#1721]

Brawo, dawno to zauwazyliśmy, że cwaniactwo kwitło.

Rozporządzenie zmieni także zasady wypisywania na świadectwach szczególnych osiągnięć uczniów. W ostatnich latach wielu rodziców występowało do dyrektorów szkół ze skargą, że nie wszystkie osiągnięcia ich dzieci, zdobywane poza placówkami edukacyjnymi, są odnotowywane na świadectwie szkolnym. Zgodnie z nowym rozporządzeniem na świadectwie znajdą się tylko te osiągnięcia, które uczeń zdobył w placówce edukacyjnej (np. udział w konkursach szkolnych lub olimpiadach przedmiotowych)
Małgoś20-03-2007 19:17:22   [#1722]

tępiąc cwaniactwo niszczy się wiele pożytecznych inicjatyw :-(

Gaba20-03-2007 19:19:15   [#1723]

Czego się uczyć, żeby potem mieć pracę?

12:50 20.03.2007
wtorek

Konfederacja Pracodawców Polskich uważa, że trzeba dopasować kierunki studiów do potrzeb gospodarki.

Według danych KPP, zdecydowana większość młodzieży w Polsce studiuje na kierunkach bardzo odległych od potrzeb gospodarki i przemysłu. Wielu z nich - dodaje Konfederacja - po uzyskaniu dyplomu, zasila szeregi bezrobotnych. Jednocześnie zbyt mało jest studentów szkół politechnicznych i medycznych. Sytuację pogarszają wyjazdy polskich specjalistów do krajów Unii Europejskiej.


REKLAMA Czytaj dalej

NPB("005");


if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} Widać wyraźnie, że potrzeba zmiany priorytetów kształceniowych na uczelniach lub nawet reforma szkolnictwa wyższego stała się zadaniem bardzo pilnym - podkreśla KPP.

Zdaniem ekspertów organizacji zawody, które w najbliższych latach mogą liczyć na największe zainteresowanie, to między innymi informatycy, inżynierowie produkcji w zakresie chemii, przemysłu motoryzacyjnego, specjalności budowlanych i od rynku nieruchomości, technolodzy, konstruktorzy.
Gaba20-03-2007 19:20:29   [#1724]

Małgoś...

i tak, ale raczej nie... - kto wew.sterowny ten będzie dla siebie robic - wielu uczniów robi dlatego, bo otrzyma punity, to chwilowe i nawine i bardzo irytujące - zrobię, ale co będę z tego miał...
Adams13520-03-2007 20:08:16   [#1725]
"(...)Zgodnie z nowym rozporządzeniem na świadectwie znajdą się tylko te osiągnięcia, które uczeń zdobył w placówce edukacyjnej (np. udział w konkursach szkolnych lub olimpiadach przedmiotowych). "

Co wcale nie znaczy, że szkoła ma nie dostrzegać w czym realizuje się jej wychowanek poza nią. Mało tego, już od gimnazjum uczeń powinien być nauczony prowadzenia portfolio własnych osiągnięć, które jak później "znalazł" wykorzysta do CV i na rozmowach kwalifikacyjnych. Pamięć ulotna jest, a czasami drobny szczegół np.  z harcerstwa zaważy o przyjęciu do pracy czy na ciekawy staż.  

Mierzi mnie nadmiar przepisowego ministerialnego instruktarzu ;-( . Czyżby tam  wyżej byli przeświadczeni, ze w szkołach to same przygłupy co ani własnej mądrości ani myśleć nie potrafią?
Marek Pleśniar21-03-2007 06:50:24   [#1726]

a jednak ktoś popiera wiceministra;-)

http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,3998909.html
dyrlo21-03-2007 07:08:59   [#1727]

Rozporządzenie zmieni także zasady wypisywania na świadectwach szczególnych osiągnięć uczniów. W ostatnich latach wielu rodziców występowało do dyrektorów szkół ze skargą, że nie wszystkie osiągnięcia ich dzieci, zdobywane poza placówkami edukacyjnymi, są odnotowywane na świadectwie szkolnym. Zgodnie z nowym rozporządzeniem na świadectwie znajdą się tylko te osiągnięcia, które uczeń zdobył w placówce edukacyjnej (np. udział w konkursach szkolnych lub olimpiadach przedmiotowych)

My w Wielkopolsce od lat mamy decyzje wydawane przez Kuratora z załącznikiem, które konkursy i zawody (osiągnięcia ucznia) brane są do punktacji w przyjęciu do szkoły ponadgimnazjalnej. Dodatkowo gimnazjalista musi mieć dane osiągnięcie (wyszczególnione w załączniku)  wpisane na świadectwie. Bardzo to pomaga i upraszcza proces rekrutacji. Nie jesteśmy zasypywani dyplomami, zaświadczeniami i różnymi innymi "flepami".

Renata21-03-2007 11:53:49   [#1728]

Strach przed nieznanym czy strach przed górą to?

Kurator Adamska: Grupy religijne więcej do szkół nie wejdą!

Tydzień buddyzmu Diamentowej Drogi  a "wojewoda obawia się, że to sekta. Z kuratorium oświaty do dyrektorów szkół poszedł apel, żeby uważali."


Dyskryminacja mniejszości wyznaniowych - komunikat prasowy

Publiczne wypowiedzi kurator oświaty Bożeny Adamskiej oraz wojewody Zbigniewa Hoffmana są sprzeczne z podstawowymi zasadami demokratycznego państwa prawa gwarantującego swobodę religii i wyznania oraz naruszają dobra osobiste największego związku buddyjskiego w Polsce.

"Katolicy nazwaliby to "słuszny gniew""... i słusznie.

Marek Pleśniar21-03-2007 23:39:49   [#1729]

MEN ściga Orkiestrę Owsiaka

Agnieszka Czajkowska 2007-03-20, ostatnia aktualizacja 2007-03-21 20:09

Ministerstwo Edukacji Narodowej nakazało kuratorom oświaty, żeby sprawdzili, czy uczniowie, nauczyciele i rodzice są zmuszani do udziału w akcjach Jerzego Owsiaka. Przypadki wywierania takiej presji dyrektorzy szkół mają zgłaszać w kuratorium do końca tygodnia.

Zobacz powiekszenie
Ponaglane przez MEN Kuratorium Oświaty we Wrocławiu pyta dyrektorów szkół, czy nie mają problemów z WOŚP
var rTeraz = new Date(1174516700427); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
ZOBACZ TAKŻE
0-->
- Już mnie śmieszą te polecenia: najpierw wykryć w szkole ciąże, potem się lustrować, a teraz sprawdzić, czy ktoś zmusza dzieci, żeby się angażowały w akcje charytatywne. Jeszcze dwa lata temu kuratorzy prosili, żeby po Orkiestrze Świątecznej Pomocy nie pytać uczniów, bo to taka zbożna akcja - mówi wzburzona dyrektorka jednej z wrocławskich szkół, która powiadomiła nas o pomyśle ministerstwa.

Dolnośląskie kuratorium maile z poleceniem ministerstwa rozesłało do szkół w poniedziałek: "W związku z pismem MEN-u w sprawie napływających sygnałów na temat wywierania presji na uczniów, nauczycieli i rodziców, aby uczestniczyli w różnego typu akcjach charytatywnych, w tym również w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, uprzejmie proszę o przekazanie informacji, czy w Państwa placówkach wystąpiły sytuacje wskazujące nieprawidłowości w tym zakresie" - czytamy w piśmie.

Kto i jak miałby wywierać presję, nie wiadomo. - Polecenie wykonujemy, a o jego interpretację proszę mnie nie pytać. Resort w swoim piśmie tego nie wyjaśnia. Prosi jedynie, żeby sprawdzić, czy takie przypadki miały miejsce - mówi Janina Jakubowska z dolnośląskiego kuratorium.

Jakubowska zapewnia, że do tej pory o presji żadnych sygnałów nie było. Dyrektorzy szkół też o nich nie słyszeli. Nie kryją zdziwienia. - To same dzieci się między sobą umawiają i bardzo chcą to robić - zapewnia Jadwiga Żakowska, dyrektorka gimnazjum nr 23 we Wrocławiu. - To przecież dobrowolna akcja. Nikogo nie zmuszamy, nie namawiamy. Do tej pory, to był plus dla ucznia, że angażuje się w działalność społeczną.

Danuty Serafinowicz, wicedyrektorka gimnazjum nr 2, uważa, że udział w WOŚP to prywatna sprawa uczniów i ich rodziców: - Jaka presja? Orkiestra jest w niedzielę, a wtedy dzieci są pod opieką rodziców. Szkoła nie ma tu nic do gadania.

Anna Żdan z biura prasowego MEN-u długo szukała departamentu odpowiedzialnego za polecenie. W końcu ustaliła, że wyszło ono z Departamentu Młodzieży i Wychowania. - Dostajemy listy od rodziców, od nauczycieli, a nawet od samych dzieci, że byli zmuszani do udziału w Orkiestrze - wyjaśnia Żdan. - Kuratorzy w ramach nadzoru pedagogicznego mają zbadać, czy uczniowie są werbowani.

- Przez kogo? - pytamy.

- Nie znam szczegółów, ale chyba przez organizacje pozarządowe.

Jurek Owsiak zapewnia, że wszystkie akcje związane z WOŚP są organizowane na zasadach pełnej dobrowolności. - Fundacja dostaje zgłoszenia od chętnych do zorganizowania Finału Orkiestry. Zapraszamy też szkoły do udziału w programie "Ratujemy i Uczymy Ratować". Przeszkoliliśmy już prawie pięć tysięcy nauczycieli. I nigdy dotąd nie spotkaliśmy się z zarzutami ze strony szkół, rodziców czy uczniów, że wywieramy presję.
Gaba22-03-2007 03:21:50   [#1730]
czy ma ktoś ankietę, którą mogłabym zbadac rodziców i uczniów, czy zostali i przez kogo przymuszeni do WOŚP... to się w głwie nie mieści, by takie rzeczy wyprawiać... muszę się zająć przymuszaniem.
annah22-03-2007 08:05:52   [#1731]

Szkoła chce informacji o wybrykach uczniów

agata kulczycka 2007-03-21, ostatnia aktualizacja 2007-03-21 18:32

Dyrektorzy szkół nic nie wiedzą o uczniach, którzy weszli w konflikt z prawem, bo takich informacji nie przesyła im ani policja, ani sąd. Czy uda się to zmienić?

0-->
W połowie lutego do Gimnazjum nr 1 w Rzeszowie wtargnęło kilku pseudokibiców Stali. Ze szkoły wyciągnęli siłą jednego z uczniów i pobili na pobliskim boisku. Chłopak ze złamanym nosem i podejrzeniem wstrząśnienia mózgu trafił do szpitala.

Wśród napastników byli uczniowie Gimnazum nr 6. Dyrektor tej szkoły o wybryku swoich uczniów dowiedział się od nas. Co więcej, ci którzy narozrabiali, wcale nie należeli do grupy uczniów sprawiających największe problemy w szkole. - Do tej pory nie mam żadnych oficjalnych informacji w tej sprawie - mówi Stanisław Filarowski, dyrektor rzeszowskiego Gimnazjum nr 6. Przyznaje, że to nic nadzwyczajnego. - Jeśli otrzymujemy tego typu informacje, to tylko z sądu rodzinnego i wtedy kiedy to ja wnioskowałem o zajęcie się daną sprawą - mówi Filarowski i dodaje: - Chcielibyśmy otrzymywać informacje o naszych uczniach, by objąć ich szczególną opieką, ale też by wiedzieć z kim mamy do czynienia.

Tuż po tym incydencie zgodnie z obietnicą złożoną "Gazecie" Henryk Wolicki, zastępca prezydenta Rzeszowa, zorganizował w ratuszu spotkanie na temat bezpieczeństwa dla dyrektorów rzeszowskich gimnazjów. Jednym z jego efektów było wystosowanie do policji i sądu rejonowego pisma z prośbą o informowanie dyrektorów szkół o prowadzonych sprawach rzeszowskich uczniów.

"Zawiadomienie dyrektora szkoły o toczącym się postępowaniu pozwoli na większe zaangażowanie się szkoły w proce pomocy uczniowi w powrocie do prawidłowego funkcjonowania społecznego, przyczyni się do przeciwdzialania wykluczenia takiego nieletniego ze środowiska uczniowskiego oraz poprawy skuteczności wychowawczej i profilaktycznej szkoły" - takich argumnetów używa w swoim piśmie do policji i sądu miasto.

Odpowiedź z komendy miejskiej policji w Rzeszowie już przyszła. Niestety, nie jest taka jakiej się spodziewano. Policja zasłaniając się przepisami odsyła po informacje do sądu rodzinnego, właściwego w sprawach dotyczących nieletnich. - Z sądu jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówi Stanisław Sienko, dyrektor wydziału edukacji.

Za trafiony uważa ten pomysł podkarpacki kurator oświaty. - Dobrze by było, żeby takie informacje trafiały do szkoły. Bo jeśli ich nie ma szkoła działa po omacku - przyznaje Maciej Karasiński, kurator oświaty. - Niekoniecznie wszyscy powinni mieć do nich dostęp. Mogły by być poufne: tylko dla dyrektora, pedagoga, czy wychowawcy klasy - mówi kurator. Ma jednak wątpliwości, czy obecne przepisy pozwalają na przekazywanie takich informacji. - Być może potrzebne byłyby zmiany przepisów. Na spotkaniu z ministrem edukacji na pewno będę o tym rozmawiał - zapowiada Maciej Karasiński.
Marek Pleśniar22-03-2007 08:58:18   [#1732]
 
05:27, 22.03.2007 /PAP

Wylecieli za nagranie w komórce

UWIECZNILI DEMOLKĘ KLASy
TVN24
Dwaj krakowscy uczniowie zostali wyrzuceni ze szkoły, bo na ich komórkach znaleziono filmy, na których nagrywali demolowanie klasy lekcyjnej.

Kilkuminutową akcję wandale przeprowadzili podczas przerwy. Połamali i zniszczyli sprzęt za ok. 700 zł. Na ich nieszczęście film trafił do dyrekcji szkoły, a ta szybko zdecydowała o skreśleniu z listy uczniów 17 i 18-letnich winowajców. Nagranie przekazano też policjantom. Katarzyna Cisło z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie poinformowała, że postępowanie w tej sprawie rozpocznie się lada dzień.

To pierwsza taka sprawa w Małopolsce, którą zajęli się policjanci. Bezwzględna decyzja dyrekcji ma odstraszyć naśladowców podobnych zabaw. Kolejnym krokiem ma być zakaz wnoszenia komórek do szkoły.

Ekstremalne filmy z korytarzy, szatni i sal to ostatnio towar niezwykle popularny w internecie. - Zrobisz świetne ujęcie pani od matematyki, masz szansę, by podziwiali cię i oceniali koledzy z całej Polski. To ich nakręca. Wymyślają coraz to głupsze rzeczy, by zostać bohaterami. Mają swoje strony w internecie, przyznają sobie punkty. Nie można na to zezwalać - przekonuje Mariusz Ostrowski, psycholog w Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego w Krakowie, gdzie nakręcono film.

ŁCz

Magosia22-03-2007 17:32:24   [#1733]

Wiosna , miłość :-)

MAGAZYN
22 marca 2007 - 15:18  

Gimnazjalista: osoba prozaicznie kochliwa

ROZMOWA z dr Magdaleną Marzec z Wydziału Nauk Humanistycznych KUL


Magdalena Marzec jest doktorem w Katedrze Dydaktyki Literatury i Języka Polskiego KUL. Ankietę przeprowadziła w ramach zbierania materiału do doktoratu „Miłość jako kategoria nadrzędna w kształtowaniu świata wartości gimnazjalistów na lekcjach języka polskiego”.

• Miłość sprawia, że nawet kiedy masz najgorszego doła, widok ukochanej osoby przywraca chęć do życia. Tak o uczuciu napisał jeden z ankietowanych przez panią gimnazjalistów. A inny że wiersze analizowane na lekcjach polskiego są mało ciekawe i powinno w nich być więcej o miłości. Poszła pani do szkoły i rozmawiała z nastoletnimi dziećmi o miłości. Po co?
- Pytałam w anonimowej ankiecie. Chciałam się dowiedzieć jak ważna jest dla nich miłość, jak wysoko w hierarchii ich wartości znajduje się to uczucie. I czy w ogóle jest jakąś wartością.
• Jest?
- Co trzeci mój respondent miłość stawia najwyżej. Miłość jest wartością, która powinna stać na pierwszym miejscu w życiu człowieka. Bez niej człowiek nie może się rozwijać... Ona jest najważniejsza. To pragnienie szczęścia i dobra dla tego, kogo kochamy - tak pisały nastolatki w ankietach. Później na ich liście jest dom, przyjaźń, zdrowie, a na równi ze zdrowiem wolność.
• No to sielanka. A media znów donoszą o kolejnej zaszczutej gimnazjalistce, która chciała popełnić samobójstwo.
- Bo gimnazjaliści to ludzie w najtrudniejszym momencie życiowym. Dorastają, zmieniają się fizycznie i psychicznie. A szkoła zamiast umiejętnie wydobywać pozytywne emocje, zachowania - wyciąga te złe. Dlatego gimnazjaliści w szkole i poza nią są dla mnie tacy interesujący. Dlatego chciała poznać czym kierują się w życiu. Z moich badań wynika, że dobrem.
• Bo myślą, że miłość jest najważniejsza? Fakt, w każdym młodzieżowym pisemku jest tekst o poderwaniu chłopaka lub dziewczyny.
- W zaledwie kilku ankietach były sugestie, że nastolatek odpowiadający na pytanie czym według niego jest miłość myślał o seksie i seksualności. Reszta pisała o uczuciowej stronie. W wielu wypadkach utożsamiając miłość z przyjaźnią.
• Szkoły pozwalały na naukowe rozmowy o miłości z uczniami?
- W ankiecie nie pytałam jedynie o miłość. Interesowałam się poglądami młodych ludzi na to, co dla nich ważne. Jak się czują w szkole, w domu. Co ich interesuje. Czy czytają i lubią wiersze. Ale fakt, miałam problemy. W niektórych szkołach dyrekcja nie zgodziła się by uczniowie odpowiadali na pytanie "czy cieszysz się, ze żyjesz”.
• Dlaczego?
- Może bali się, że wyjdą depresyjne skłonności uczniów gnębionych przez szkołę. A to by znaczyło problemy.
• Ale można mimo to z pani badań wynika idylliczny obraz rozmiłowanej w poezji młodzieży.
- Tego bym nie powiedziała. Blisko 60 procent ankietowanych w ogóle nie poświęca czasu na rozumną lekturę utworów lirycznych. Pytani o ulubionych poetów wymieniali nazwiska znane z lekcji: Kochanowski, Mickiewicz, Słowacki. Wątpię by uczniowie, którzy statystycznie czytają trzy książki rocznie z własnej woli i dla przyjemności sięgali po Mickiewicza. Bardziej prawdopodobne, że robią to osoby przyznające się do Haliny Poświatowskiej czy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Ale wśród poetów wymienianych przez gimnazjalistów miałam też Katarzynę Grocholę, Henryka Sienkiewicza i... Joan Rowling, autorkę Harry'ego Pottera.
• Oprócz tego coś panią zadziwiło?
- To, że 64 procent ankietowanych - a przepytałam 600 gimnazjalistów z wielu szkół naszego regionu - chce by na lekcjach polskiego czytać i omawiać utwory młodych ludzi, ich rówieśników. "Warto dowiedzieć się co siedzi w głowach takich ludzi, jak ja”, "wiersze młodych ludzi są świeże i je rozumiem” - to cytaty z ich wypowiedzi.
• Chce pani zagonić gimnazjalistów do czytania wierszy i ulepszać ich poezją? Chyba więcej rodziców poprze jednak pomysły ministra Giertycha z cyklu "Zero tolerancji”.
- Uczę nauczycieli jak pracować z młodymi ludźmi. Od zawsze sama chciałam i nadal chce być nauczycielką, moja mama jest polonistką. Uważam, że trzeba tylko chcieć. Rozmowy o wierszu Jonasza Kofty "Co to jest miłość”, "Inwokacja” Jeremiego Przybory czy piosenka Paktofoniki to dobry początek rozmowy o tym, co w życiu jest ważne.
• Czyli o miłości?
- Miłość jest dla nich ważna, ale im więcej rozmów o pozytywnych uczuciach i pokazywania, dlaczego nimi trzeba się kierować w życiu, tym lepiej. W gimnazjum to ważne, bo właśnie gimnazjaliści powoli krystalizują charaktery, zastanawiają się nad przyszłością, poszukują partnerów i przyjaciół...
• Z pani badań wynika, że większość gimnazjalistów utożsamia miłość z przyjaźnią.
- Ponad 90 procent ankietowanych uczniów czuje się "bombowo”, "super” i "spoko” ze względu na to, że są akceptowani, rozumiani i mają przyjaciół. A w ich rozumieniu przyjaciel to ktoś szczery, pomocny, godny zaufania, dyskretny. Na końcu tej charakterystyki jest bezinteresowność przyjaciela i jego obiektywizm.
• Chciała by pani być współczesnym gimnazjalistą?
- Tak, ale takim, któremu ktoś poświęci czas i uwagę.
Rozmawiała Agnieszka Dybek

zgredek22-03-2007 23:17:23   [#1734]

ministrów dwóch;-) na stronie MEN - może jeden to za mało?

Należy przywrócić należną rangę matematyce i fizyce
Ze względu na stosunkowo niskie zainteresowanie wśród dzieci i młodzieży szkolnej przedmiotami ścisłymi Ministerstwo Edukacji Narodowej dąży do podniesienia wśród uczniów prestiżu fizyki i matematyki. Konferencja „Matematyka, fizyka i prestiż nauczyciela” zorganizowana przez MEN, która odbyła się 22 marca 2007 roku w siedzibie Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Warszawie, była poświęcona promocji tych przedmiotów wśród uczniów.
 
Należy przywrócić należną rangę matematyce i fizyce
Ze względu na stosunkowo niskie zainteresowanie wśród dzieci i młodzieży szkolnej przedmiotami ścisłymi Ministerstwo Edukacji Narodowej dąży do podniesienia wśród uczniów prestiżu fizyki i matematyki. Konferencja „Matematyka, fizyka i prestiż nauczyciela” zorganizowana przez MEN, która odbyła się 22 marca 2007 roku w siedzibie Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Warszawie, była poświęcona promocji tych przedmiotów wśród uczniów.
 
Gaba23-03-2007 04:22:19   [#1735]

to się nazwya reduplikacja D N A...

albo kochanego ciała nigdy za wiele...

Małgoś23-03-2007 06:45:06   [#1736]

multiplikacja

takie numery to juz Warhol z Marylin Monroe wyczyniał :-)

Gaba23-03-2007 10:48:41   [#1737]
czyzbyś coś sugeriowała Warholowi, że mu jakieś dzieło zginęlo w stylu maj żeger polskiej polityki
andre23-03-2007 12:01:57   [#1738]

MEN o przyborach dla nauczyciela

(23.03) MEN o przyborach dla nauczyciela
O tym, jakie pomoce naukowe i przybory powinien otrzymać
nieodpłatnie nauczyciel, zadecyduje dyrektor szkoły - wynika z
projektu rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie
określania podstawowych warunków niezbędnych do realizacji
przez szkoły i nauczycieli zadań dydaktycznych, wychowawczych i
opiekuńczych.

Zgodnie z nowymi przepisami, pedagogom będzie przysługiwał
nieodpłatny zestaw przyborów, komplet programów nauczania
podręczniki, pakiety dydaktyczne i czasopisma medyczne. Inne
wyposażenie otrzyma nauczyciel chemii, a inne matematyki.
Właścicielem pomocy ma być szkoła. Ich szczegółowy wykaz
określi dyrektor szkoły w porozumieniu z organem prowadzącym.

Rozporządzenie wprowadza także zmiany w wyposażeniu technicznym
szkół. Każda placówka będzie zobowiązana m.in. do posiadania
urządzeń audiowizualnych. (mk,GN)
hania23-03-2007 12:20:48   [#1739]
faaaajnie:-)
bym chciała doczekać:-)
BożenaB23-03-2007 14:32:48   [#1740]

?

"jakie pomoce naukowe i przybory powinien otrzymać
nieodpłatnie nauczyciel"

Znaczy, co? Otrzymam nieodpłatnie np maszynę elektrostatyczną? Potrzebna właśnie, ale czy mnie, czy szkole? Bo moja prywatna maszyna elektrostatyczna (to nie pomyłka - prywatna jest) pada całkowicie...

A te czasopisma metodyczne, to otrzymam nieodpłatnie? Będą moją własnością? Zawsze dotąd były na stanie biblioteki szkolnej.

Dziwne... nie rozumiem tego tekstu o przyborach dla nauczyciela :-(

BożenaB23-03-2007 14:38:13   [#1741]

Acha...

"Właścicielem pomocy ma być szkoła."

No to nie wiem, kto w końcu ma być właścicielem;-).

W ednym akapicie nauczycielowi przysługuje nieodpłatnie, a w drugim jednak nie przysługuje, bo to nie jego.

Dawno temu pisano, że nauczyciel ma mieć do pracy wyposażoną pracownię i podany był wykaz podstawowych pomocy. To było jasne wtedy...

Jersz23-03-2007 15:12:05   [#1742]

!

Ale jakie czasopisma wg. żurnalistów maja otrzymać nauczyciele? medyczne??!!

Zgodnie z nowymi przepisami, pedagogom będzie przysługiwał
nieodpłatny zestaw przyborów, komplet programów nauczania
podręczniki, pakiety dydaktyczne i czasopisma medyczne.

dyrlo23-03-2007 15:18:21   [#1743]
metodyczne
Adams13523-03-2007 15:22:47   [#1744]

tania siła ... robocza

Ministerstwo od lat przywykło, że nauczyciel to jeszcze nie właściciel kapitału intelektualnego a makówki, w której zobowiązany jest zapełniać, za własne pieniądze, stosowne jej bufory. A dlaczego? Ano po to by spełnić przemyślne rozporządzenie o kwalifikacjach w oświacie, które ma się tak do praktyki i życia jak wróżenie z fusów / w co wierzymy to mamy/. A narzędzia do pracy? Przecież to nie firma i zysku nie wypracowuje. Więc po co laptop, telefon, samochód służbowy i inne niezbędne drobiazgi. Ma wirtualne 40 godzin do zagospodarowania według uznania pracodawcy, bez konieczności zapewnienia stałego stanowiska pracy. Szerokie pole manewru zarówno dobrą jak i złą stronę. Na szacunek za noszony w głowie kapitał intelektualny zasłuży nauczyciel dopiero na dostatniej i spokojnej emeryturze ;-)
Jersz23-03-2007 15:29:04   [#1745]

;-)

Wiem dyrlo, że metodyczne. Ciekawi mnie w jakiej gazecie "wyszła im" taka smieszna literówka ;-)

Jersz

andre23-03-2007 15:34:29   [#1746]
Głos Nauczycielski :)
dyrlo23-03-2007 16:51:33   [#1747]

Jersz

;-)
bogna23-03-2007 19:14:37   [#1748]

Profesorowie i artyści chcą odwołania władz MEN

mar, PAP 2007-03-23, ostatnia aktualizacja 2007-03-23 18:43

Blisko 800 osób - w tym nauczyciele, wykładowcy akademiccy, studenci, nauczyciele i twórcy kultury - podpisało się pod listem otwartym do premiera Jarosława Kaczyńskiego, w którym apelują o natychmiastowe zdymisjonowanie wicepremiera, ministra edukacji Romana Giertycha i jego zastępcy w MEN Mirosława Orzechowskiego.

1-->
List to reakcja na wypowiedzi Orzechowskiego na temat homoseksualistów. Został w piątek przekazany Kancelarii Premiera.

Sygnatariusze listu podkreślają, że działania kierownictwa resortu edukacji dążące do penalizacji tzw. propagandy homoseksualnej oraz ograniczenia dostępu do zawodu nauczyciela osobom o orientacji homoseksualnej, stoją w sprzeczności z europejskim i polskim prawem, w tym z Konstytucją.

Nazywanie homoseksualizmu zboczeniem to mowa nienawiści"

"Określenia homoseksualizmu jako 'zboczenia', 'słabości' porównywalnej do nałogu, 'przypadłości', która wywołuje obrzydzenie, a którą trzeba leczyć lub karać, to nic innego niż nawoływanie do dyskryminacji i posługiwanie się mową nienawiści" - czytamy w liście. Sygnatariusze apelu - jak napisali - są przekonani, że celem Giertycha i Orzechowskiego jest "poniżanie osób homoseksualnych".

"Wyrażamy zażenowanie, iż pan premier dopuścił osoby krzewiące nienawiść i ostentacyjnie ignorujące stan wiedzy naukowej do pełnienia tak zaszczytnych i ważnych funkcji w państwie. Państwie, które, przypomnijmy, jest 'dobrem wszystkich obywateli'" - zaznaczyli autorzy listu.

Sygnatariusze to m.in. Holland, Cywińska, Bugajski, Sasnal

Pod listem podpisali się m.in. Agnieszka Holland, Izabela Cywińska, Ryszard Bugajski, Krystian Lupa, Magdalena i Piotr Łazarkiewiczowie, Andrzej Titkow, Mirosław Chojecki, Józef Hen, Ryszard Przybylski, Anna Bojarska, Andrzej Dudziński i Wilhelm Sasnal.

W połowie marca Orzechowski zapowiedział, że w ciągu miesiąca powinien być przygotowany projekt specjalnej ustawy, która wprowadzi zakaz propagowania homoseksualizmu na terenie szkół i placówek oświatowych. Mówił także, że osoby, które złamią ten zakaz, będą podlegały karze ograniczenia wolności lub grzywny. W przygotowywanej ustawie ma znaleźć się także zapis dotyczący zwalniania z pracy nauczycieli promujących homoseksualizm.

Orzechowski: Homoseksualistami będą zwalniani z pracy

Wiceminister zastrzegł, że nie ma jeszcze definicji, jakie działania można uznać za promocję homoseksualizmu i że zostanie to precyzyjnie sformułowane w ustawie. Według niego, pracę powinni stracić ci nauczyciele, którzy będą przedstawiać homoseksualizm "jako wzór do naśladowania".

Dwa dni radio TOK FM podało, że Orzechowski powiedział w rozmowie z dziennikarzem radia, iż nauczyciele, którzy ujawnią, że są homoseksualistami, będą zwalniani z pracy. - Taka osoba nie może pracować z dziećmi - miał powiedzieć wiceminister.

Orzechowski tłumaczył potem, że nie takie było znaczenie jego wypowiedzi. Podkreślił, że w ustawie nie będzie przepisu zakazującego wykonywania zawodu nauczyciela osobom o orientacji homoseksualnej. - Nikt nie pyta o preferencje seksualne osoby, rozpoczynającej pracę w zawodzie nauczyciela - zaznaczył.
bogna23-03-2007 22:30:02   [#1749]

Pieniądze po lekcjach

http://www.samorzad.pap.pl/?d=703221355273205

Wkrótce kuratoria oświaty powinny ogłosić konkursy dla samorządów na organizację zajęć pozalekcyjnych i pozaszkolnych. W 2007 r. z budżetu państwa jest do wykorzystania 75 mln zł na ten cel. Publikujemy projekt rządowego programu aktywizacji samorządów w wyrównywaniu szans edukacyjnych dzieci i młodzieży.

Rząd przygotował program wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży w 2007 r. pod nazwą „Aktywizacja jednostek samorządu terytorialnego i organizacji pozarządowych”. Jego celem jest stworzenie warunków do rozwoju zajęć pozalekcyjnych i pozaszkolnych dla uczniów wszystkich typów szkół.

Mniej środków własnych
Program będzie realizowany po raz drugi. W zeszłym roku w ramach pilotażu rząd przeznaczył 75 mln zł na organizowanie zajęć pozalekcyjnych i pozaszkolnych. Tyle samo środków miały wygospodarować samorządy i organizacje. W tym roku na realizację programu również przewidziano 75 mln zł z budżetu państwa. Jednak wkład samorządów i organizacji może być mniejszy. Program zakłada, że zaangażują one środki własne o łącznej wysokości ponad 32 mln zł. Za środki własne uważany będzie wkład finansowy, wkład osobowy (np. praca wolontariuszy) oraz wkład rzeczowy.

Jak czytamy w rządowym programie, „do każdych 30 gr. przeznaczonych ze środków własnych przez jednostkę samorządu terytorialnego lub organizację na realizację przyjętego programu dokładane będzie 70 gr. z budżetu państwa”. Do końca kwietnia resort edukacji, który jest koordynatorem programu podzieli środki dla województw, proporcjonalnie do liczby uczniów.

Konkursy wojewódzkie
Po przyjęciu programu przez rząd kuratorzy oświaty ogłoszą konkursy na lokalne programy wyrównujące szanse edukacyjne uczniów. Pierwsze konkursy wystartują prawdopodobnie już w kwietniu. Z planu programu wynika, że powinny zostać rozstrzygnięte do końca maja.

Zgodnie z programem,dodatkowe zajęcia mają rozwijać wiedzę i zainteresowania uczniów oraz m.in. kształtować postawy przedsiębiorczości. Na zajęciach pozalekcyjnych uczniowie mogą rozwijać umiejętności w zakresie posługiwania się sprzętem komputerowym oraz uczyć się języków obcych. Program nie przewiduje pomocy materialnej w formie stypendiów dla uczniów.

Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w roku szkolnym 2005/2006 najwięcej uczniów (35,1%) brało udział w zajęciach pozalekcyjnych związanych z wiedzą ogólną w zakresie szkolnych przedmiotów. Dużą popularnością cieszą się także koła i kluby sportowe (23,1%) oraz artystyczne (19,5%).

/Anna Mikołajczyk-Kłębek/

Poniżej publikujemy projekt rządowego programu wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży w 2007 r. „Aktywizacja jednostek samorządu terytorialnego i organizacji pozarządowych”.
projekt programu

projekt rozprzadzenia

grażka24-03-2007 08:16:25   [#1750]
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,4009537.html
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 34 ][ 35 ][ 36 ] - - [ 241 ][ 242 ]