Forum OSKKO - wątek

TEMAT: oświatowy przegląd prasy
strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 29 ][ 30 ][ 31 ] - - [ 241 ][ 242 ]
Leszek13-02-2007 10:50:13   [#1451]
wogóle urzędnik oswiatowy mógłby zrozumieć, ze "informacja" dla zainterersowanego ucznia to niezwykle cenna rzecz...
wiele informacji z wyprzedzeniem to jak profilaktyka na "zero tolerancji"...
:-)))
pozdrawiam
AnJa13-02-2007 11:00:58   [#1452]
tak przy okazji to ciekw jestem jak te listy szły - z sekretariatu szkoły czy indywidualnie)może być i zbiorowo, ale podpisane imionami i nazwiskami)

jeśli pierwsze - cóż, forma jak forma, ale na drogę służbowa powołac się mogła
jeśli to drugie -to Pani Urzednik chyba nie za bardzo zna swoje obowiązki dotyczące kontaktów obywatel -urząd
jatoja13-02-2007 12:41:05   [#1453]

a mnie się tam podoba ;)

...bo list jako forma wypowiedzi jest w szkole podstawowej, w liceum powinien być esej! . Maturzyści powinni pisywać eseje o ministrze ( może być analiza i interpretacja ministrowego Słowa), listy wysyłać trzeba z podstawówek. Zresztą i tak pisywać raczej na Berdyczów
zgredek13-02-2007 15:39:44   [#1454]

Oświadczenie Rzecznika Prasowego MEN w sprawie artykułu w gazecie lubuskiej z dnia 13.02.2007 r.



MINISTERSTWO EDUKACJI NARODOWEJ
               RZECZNIK PRASOWY
 
 
Warszawa, 13 lutego 2007 r.
 
 
 
 
OŚWIADCZENIE
 
 
W związku z doniesieniami „Gazety Lubuskiej” z dnia 13 lutego br. w sprawie listów skierowanych przez uczniów II Liceum Ogólnokształcącego w Gorzowie Wielkopolskim, Ministerstwo Edukacji Narodowej informuje, że przyspieszony zostanie tryb odpowiedzi na pytania wpływające do resortu od uczniów, nauczycieli i rodziców. Zapewniamy, że każdy może zwrócić się z pytaniami lub spostrzeżeniami dotyczącymi edukacji i wychowania. Każdy list jest wnikliwie czytany i będzie udzielana odpowiedź w możliwie szybkim terminie.
Wicepremier, Minister Edukacji Narodowej Roman Giertych udzielił upomnienia dyrektor Departamentu Kształcenia Ogólnego i Specjalnego w związku z odpowiedzią, jakiej udzieliła na pytania licealistów z Gorzowa. Zdaniem Ministra urzędnicy mają za zadanie służyć wszystkim obywatelom, a jednym z podstawowych wymogów tej służby jest właściwe traktowanie korespondencji.
W dniu dzisiejszym Minister osobiście odpowie na skierowany do niego list.
 
.
 
 
Aneta Woźniak
Rzecznik Prasowy MEN
 
 
jerzyk13-02-2007 16:34:58   [#1455]
Wycofać komórki ze szkół?
Jak się bije w liceum...

   JAK postąpić z pięcioma licealistami z Nowogardu, którzy nagrali telefonem komórkowym sfingowaną bójkę w szkole i umieścili ją w internecie? Od kilku dni głowi się nad tym dyrekcja szkoły i policja. Na filmie widać, jak uczniowie – dla zabawy – biją siebie nawzajem, kopią i poniżają. O sprawie wie już kuratorium, nagranie trafi również do Sądu dla Nieletnich.
Kopnięcia w klatkę piersiową, uderzanie głową o ścianę na szkolnym korytarzu i udawane bójki przed liceum – takie sceny można było zobaczyć na filmie z udziałem pięciu pierwszoklasistów LO Nr 1 w Nowogardzie. Ich wychowawca wiedział o nagraniu, bo powiedzieli mu sami uczniowie. Film mieli skasować, jednak trafił do internetu. Gdy sprawą zainteresowały się media, nagranie zniknęło.
– Zapoznaliśmy się z tym materiałem i wygląda na to, że to była głupia zabawa – mówi nadkomisarz Wiesław Ziemba, rzecznik goleniowskiej policji. – Ostatecznie decyzję podejmie jednak sąd dla nieletnich, któremu przekażemy nagranie.
W czwartek goleniowskie starostwo wydało w tej sprawie specjalne oświadczenie. Dyrektorka liceum podkreśla, że uczniowie nie sprawiali dotąd kłopotów wychowawczych. Szkoła będzie próbowała dojść, kto umieścił film w internecie.
– To nie była faktyczna bójka, tylko czysta głupota – uważa Irena Stasiewicz, dyrektor LO Nr 1 w Nowogardzie. – Na tej stronie są dużo gorsze filmy, pokazujące rzeczywiste akty agresji i nikt nie reaguje. W naszym liceum naprawdę nie ma przemocy, co potwierdzają uczniowie, rodzice i policja.
Dyrektorka zapowiada, że po feriach przeprowadzi z uczniami i ich rodzicami rozmowy wyjaśniające. Pedagog szkolny rozważy możliwość skierowania licealistów do Specjalistycznej Poradni Terapeutycznej w Nowogardzie. W planach są również warsztaty dla nauczycieli, poświęcone rozpoznawaniu symptomów agresji u uczniów.
Przypadek Nowogardu nie jest odosobniony. Tak naprawdę komórka w szkole rzadko służy uczniom do kontaktu z rodzicami, częściej staje się przenośną konsolą gier, odtwarzaczem muzyki, albo bywa używana do nagrywania chuligańskich wybryków.
– W dzisiejszym świecie młodzież szuka stymulantów, silniejszych bodźców. Do złych zachowań dochodzi najczęściej pod wpływem prowokacji grupy – uważa Irena Adamczyk, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Goleniowie.
Jest ona zwolenniczką wprowadzenia zakazu używania telefonów komórkowych w szkołach (w pilnych sprawach zawsze mógłby go użyczyć dyrektor lub pedagog). Dyr. I. Stasiewicz twierdzi jednak, że w jej szkole taki pomysł nie zdałby egzaminu. (żan)

 (Żaneta Zięcina)

http://www.kurier.szczecin.pl/?d=wiadomosci1&id=102336

jerzyk13-02-2007 16:36:01   [#1456]

szybka reakcja

Oświadczenie Rzecznika Prasowego MEN w sprawie doniesień prasowych o bulwersujących zachowaniach uczniów I LO w Nowogardzie



MINISTERSTWO EDUKACJI NARODOWEJ
               RZECZNIK PRASOWY
 
Warszawa, 13 lutego 2007 r.
 
 
 
 
 
OŚWIADCZENIE
 
 
 
 
W związku z dzisiejszymi doniesieniami prasowymi na temat bulwersujących zachowań uczniów I Liceum Ogólnokształcącego w Nowogardzie, Minister Edukacji Narodowej Roman Giertych zwrócił się do Zachodniopomorskiego Kuratora Oświaty z prośbą o wyjaśnienia okoliczności opisywanych zdarzeń w trybie nadzoru pedagogicznego oraz o informacje o dokonanych ustaleniach i podjętych działaniach.
 
 
Aneta Woźniak
Rzecznik Prasowy MEN
Ewa 1313-02-2007 20:04:43   [#1457]

czarna lista szkół

Powstanie czarna lista szkół

Marcin Górka 2007-02-13, ostatnia aktualizacja 2007-02-13 19:35

Listę "złych szkół" ma, na polecenie ministra Romana Giertycha, przygotować zachodniopomorski kurator oświaty. Ich dyrektorzy albo poradzą sobie z problemami wychowawczymi, albo zostaną zwolnieni.

0-->
Giertych wpadł na pomysł stworzenia "czarnej listy", gdy otrzymał od wojewodów wstępne raporty tzw. trójek. To komisje powoływane przez wojewodów (pracownik urzędu wojewódzkiego, wizytator z kuratorium i policjant), które na podstawie ankiet, przeprowadzonych w ubiegłym roku w szkołach, wystawiały im ocenę skali występowania problemów wychowawczych, takich jak: przemoc, agresja słowna, narkotyki, palenie papierosów i picie alkoholu. W piątek, podczas spotkania z kuratorami Roman Giertych stwierdził na tej podstawie, że "99 proc. szkół w Polsce ma problemy wychowawcze". Dyrektorzy szkół "z niepokojącymi zjawiskami" mają opracować programy naprawcze. Listę tych szkół mają stworzyć kuratorzy.

- Jeśli taki dyrektor nie zastosuje się, nie przygotuje programu naprawczego lub nie będzie go realizował, mam wtedy prawo wystąpić do organu prowadzącego o jego zwolnienie - mówi zachodniopomorski kurator oświaty Maciej Kopeć.

Kiedy powstanie "czarna lista" i kto się na niej znajdzie? - Najpierw muszę dowiedzieć się od urzędu wojewody, na ile mogę korzystać z raportu "trójek" - mówi kurator. - Zjawiska, o których mowa w raporcie, występują w wielu szkołach, ale w różnym natężeniu. Muszę wiedzieć, jaka skala jest już "niepokojąca".

Dlatego kurator zamierza jeszcze zweryfikować informacje "trójek". - Żeby mieć pełną wiedzę, będę rozmawiał z komendantem policji, przedstawicielami samorządów i wreszcie z samymi dyrektorami - mówi Maciej Kopeć.

Pierwsze takie spotkania kurator planuje przeprowadzić w najbliższych dniach. Kiedy powstanie lista, kurator nie wie. Gdy już powstanie: - Dyrektorzy tych szkół będą zobligowani do napisania programów naprawczych - zapowiada kurator. - Potem moi wizytatorzy będą sprawdzali, czy te programy są w szkole realizowane, czy nie. Jeśli kontrola wypadnie negatywnie, mam występować do organów prowadzących o zwolnienie takiego dyrektora.

- Programy naprawcze realizujemy od dawna, mój pedagog szkolny stale rozmawia z uczniami, rodzicami, są efekty, ale pewnie nie takie, jakich by chciał od razu pan minister - mówi nam dyrektor jednego z zespołu szkół zawodowych w Szczecinie (nie chce, by podawać nazwiska, bo: "po co mają mnie wołać na dywanik za krytykę ministra"). - To prawda, młodzież pali, słyszę przekleństwa, wiem o narkotykach. I pracujemy nad tym. Ale czy lekarstwem ma być produkcja kolejnych papierów pt. "program naprawczy"? Potrzebna jest rzetelna praca z rodziną, bo ta młodzież wywodzi się przecież z określonych środowisk.

- Najłatwiej znaleźć winnego i zwolnić dyrektora - dodaje dyrektorka jednego z gimnazjów w Szczecinie (też prosi o anonimowość). - Tylko czy to załatwi sprawę, bo wychowanie to proces długotrwały i złożony, nie zależy tylko od jednej osoby w szkole.
Małgoś13-02-2007 21:35:21   [#1458]

;-)

a może tak też ...czarną listę polityków?
Ewa 1313-02-2007 21:43:01   [#1459]

Małgoś... ja już wiem jakie szkoły i placówki znajdą się na liście czarnych szkół... to wynika ze specyfiki tych placówek... choćby OREW-y, MOS-y, MOW-y itd. .... bo zjawiska nepożądane są w tych placówkach "normą"... i i mają nieco inne podłoże niż w szkołach masowych... ale statystyka jest statystyką....

zastanawiam się również na czyj koszt będą "umundurowane" dzieci w tych placówkach...

Może sędziowie wydając postanowienie do np.MOW-u będą też wskazywali źródło finansowe, które będzie wykorzystane na mundurek....

Miejmy nadzieję, że mądrość nie opuści władz oświatowych... i wszystko będzie robione z rozsądkiem...

Marek Pleśniar13-02-2007 22:25:30   [#1460]

pobór sie zmniejsza - do wojska

moża wykorzystać wolne mundury:-)

Ewa 1313-02-2007 22:30:26   [#1461]
ale kolor nie ten... trzeba przemalować, a za darmo tego tez się nie da... chyba, że wykorzysta się sposoby babek... ziółka i inne...
cynamonowa14-02-2007 00:21:58   [#1462]



Maturalny ranking szkół 2006 - matematyka, biologia i chemia
Popularna biologia okazała się bardzo trudna, maturzyści boją się także, jak się okazuje, słusznie, egzaminu z matematyki. Na chemię zdecydowało się niewielu, ale poradzili sobie z egzaminem dobrze (06-02-2007 15:25) »

Sprawdzian szóstoklasistów 2006
Szkoły niepubliczne osiągnęły najlepsze wyniki ubiegłorocznego sprawdzianu w szkołach podstawowych. Najsłabiej wypadły podstawówki w małych miejscowościach. (29-01-2007 13:16) »

Egzamin gimnazjalny 2006. Część matematyczno-przyrodnicza
Największe kłopoty gimnazjaliści mają wciąż z matematyką. Najsłabiej wypadły gimnazja w małych gminach, najlepiej - gimnazja przy renomowanych ogólniakach i szkołach niepublicznych (29-01-2007 13:13) »

Egzamin gimnazjalny 2006. Część humanistyczna
Gimnazja przy renomowanych szczecińskich ogólniakach osiągnęły najwyższe wyniki na ubiegłorocznym egzaminie gimnazjalnym. Równie dobrze wypadły szkoły niepubliczne. (29-01-2007 13:10) »

Matura 2006. Geografia, fizyka, informatyka
Geografia była najchętniej wybieranym przedmiotem obowiązkowym na maturze w ubiegłym roku. W naszym województwie wybrało ją 7 tys. uczniów. Fizykę zdawało ponad tysiąc, a informatykę tylko 115 uczniów (19-01-2007 11:55) »

Maturalny ranking z języków obcych
Nowa matura z języków obcych wypadła w naszym województwie lepiej niż z przedmiotów humanistycznych. Renomowane ogólniaki napisały egzamin niemal bezbłędnie (18-01-2007 14:59) »

Wyniki matur z polskiego, historii i WOS
Prezentujemy wyniki szkół, które w 2006 roku pisały nową maturę - licea ogólnokształcące, licea profilowane i technika  (17-01-2007 18:15) »




AnJa14-02-2007 10:13:54   [#1463]
za Onetem:
"Dziennik": Ludwik Dorn zrezygnuje z funkcji wicepremiera i chce zamienić swoje stanowisko na fotel przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS. Taką informację podały wczoraj "Fakty" TVN.
Rano premier Jarosław Kaczyński zapewniał, że chce nadal współpracować z Dornem. Wieczorem, goszcząc na posiedzeniu klubu PiS, mówił już, że rozważy tę dymisję. Dementował jednak pogłoski o odejściu wicepremiera z PiS - dodaje "Dziennik".

Zdaniem prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości, plotki te rozsiewał Roman Giertych. "Drogo za to zapłaci" - mówili wieczorem "Dziennikowi".
...
e, tam - nie wierzę, jakoś Pan Premier mientki wobec koalicjantów
jxg14-02-2007 11:47:45   [#1464]
skoro trybunał nic nie dał, to co tam takie plotki?

ja taż nie wierzę...
beera14-02-2007 12:00:13   [#1465]

"Drogo za to zapłaci" - mówili wieczorem "Dziennikowi".

matko, bedzie musiał przysiąc się na "tartą cegłę", że już nigdy więcej?

;))))))

AnJa14-02-2007 12:38:47   [#1466]
akurat tutaj - jesli to nie wymysł dziennikarzy, obietnica osób z otoczenia Pana Premiera może być skuteczniejsza

bo sady sądami, a sprawiedliwość...
Kropka14-02-2007 13:56:44   [#1467]

Nie chcę zaśmiecać tego wątku ale i tworzyć nowego się nie opłaca, bo każdy ma dosyć tematu "trójek"; dlatego "podwieszam się" pod #1457 i napiszę co sobie pomyślałam.

Nie jestem fachowcem od badań ale uważam, że wirygodne dane można uzyskać wtedy, gdy są spełnione pewne warunki, np.: solidne, takie same dla wszystkich badanych narzędzie; sposób badania; dobór próby; przygotowanie osób prowadzących badanie itd.

Śledziłam "trójkowe" wątki na forum i wiem, że w różnych szkołach odbyło się to bardzo różnie, np.:

- aniekta pisemna wypełniania przez uczniów lub rozmowy z uczniami;

- spotkania z uczniami w grupach kilku, kilkunasto i kilkudziesięcioosobowych;

- wykorzystanie opinii rodziców lub nie;

- rozmowa z dyrektorem; przegląd dokumentacji; spacer po szkole - obserwacja zachowań uczniów.... i jeszcze inaczej. Czy tak zebrane dane są rzeczywiście rzetelne ?    ...i tutaj sobie zakończę.

kizik14-02-2007 17:50:53   [#1468]

GAZETA OLSZTYŃSKA

Charytatywny bal z promilami w szkole
2007-02-14
Uczestnicy balu w Szkole Podstawowej w Dąbrównie pili alkohol - napisał w liście do naszej redakcji Czytelnik. Sprawę bada teraz ostródzka policja, a dyrektor szkoły nie da sobie ręki uciąć, że pod stołem "nie polewano".


Oto fragment listu, który Czytelnik wysłał do naszej redakcji i ministra edukacji Romana Giertycha: "W sobotę 3 lutego na hali sportowej w Szkole Podstawowej w Dąbrównie, bawiono się charytatywnym balu. Niedawno w Internecie znalazłem list Pana Ministra, który zakazuje jakichkolwiek imprez w szkole. Pani Dyrektor Szkoły Podstawowej rzadko widać zagląda do Internetu skoro organizuje bal karnawałowy suto zakrapiany alkoholem.

Na przywitanie poinformowała (dyrektorka - red.) gości, że jest to zabawa bezalkoholowa. Mój sąsiad wziął sobie słowa Pani Dyrektor do serca i widząc jak wszyscy otwierają butelki, jedna po drugiej, poinformował policję. Policjanci z Ostródy przyjechali, jednak napotkali mała przeszkodę w postaci również policjanta z Dąbrówna, któremu alkohol nie przeszkadzał. Sam go chętnie spożywał. Nagle ktoś rzucił hasło: chować butelki ze stołów. Policjant z balu wyszedł przed budynek szkolny, by powstrzymać interwencję kolegów po fachu. No i uciszył sprawę".
SONDA


Z treścią listu zapoznał się już Tomasz Klimek, komendant Komendy Powiatowej Policji w Ostródzie: - Sprawę właśnie dogłębnie badamy, choć w tym liście są pewne nieścisłości. Rzeczywiście, 3 lutego o godz. 23 w Szkole Podstawowej Dąbrównie interweniował patrol policjantów z Dąbrówna i Stębarka. Czytałem już notatkę służbową z tej interwencji. Policjanci nie stwierdzili, żeby ktoś pił alkohol. Wśród uczestników było dwóch policjantów z Dąbrówna. Swojego przełożonego zapewnili, że alkoholu tam nie było.

Kiedy zadzwoniliśmy na posterunek w Dąrównie z pytaniem, czy policjanci pili alkohol na balu, odesłano nas do komendy powiatowej w Ostródzie.

Małgorzata Malimon, dyrektor Szkoły Podstawowej w Dąbrównie: - To podłość pisać takie donosy. Przecież to był bal, dzięki któremu szkoła zarobiła 5 tysięcy złotych. Na tym zyskają tylko dzieci. Ja ze swojej strony zrobiłam wszystko co powinnam. Oświadczyłam, że podczas imprezy organizowanej na terenie szkoły nie może być alkoholu. Nie widziałam, nikogo kto by pił. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że gdzieś tam pod stołem ktoś mógł polewać.

Odkurzenie przez ministra Giertycha zapomnianego przepisu z ustawy o wychowaniu w trzeźwości nie podoba się niektórym samorządowcom. - Na wsiach szkoły są jedynym miejscem, gdzie można zorganizować imprezę - uważa Piotr Jakubowski, burmistrz gminy Mikołajki.
Czy dorośli na zabawach organizowanych w szkołach powinni pić alkohol?
 glosuj  Tak
 glosuj  Nie
 glosuj  Nie mam zdania
 zobacz wyniki >Czy dorośli na zabawach organizowanych w szkołach powinni pić alkohol?
Tak
 51.8 %

Nie
 44.6 %

Nie mam zdania
 3.6 %
Adam Pietrzak/www.gazetaolsztynska.pl

Dodaj komentarz
210641
aaa, Utworzony: 2007-02-14, 15:18:48

nie rozumiem co ma ustawa do imprez dla dorosłych tam chyba dzieci i młodzieży nie było mieszkam niedaleko tej miejscowości to są tereny popegeerowskie nie potrafią żyć ze sobą w zgodzie człowiek człowiekowi wilkiem, a jak się jeden czegoś dorobi to drugi zrobi wszystko by to stracił wieśniaki tylko do roboty nie chętni najlepiej ciągnąć z państwa i z opieki a na lewo pracować olsztynianka
210582
DZIADEK, Utworzony: 2007-02-14, 14:01:20

Jeśli walili gorzałę, to przegięcie i jeśli na balu charytatywnym, to podwójne. I nie ma tu nic do rzeczy sytuacja finansowa szkół.Wniosek z tego,że dorośli piją na hali sportowej a małolaty w szatni.Szkoła to nie knajpa!!!
210531
art, Utworzony: 2007-02-14, 13:24:25

piszącemu ten donos pewnie nie chodziło o młodzież szkolną i ich "demoralizację", pewnie wcześniej ktoś mu podpadł z grona pedagogicznego i to był jedyny sposób wyrównania rachunku. Teraz będzie pewnie odwet i donosiciel popełni gdzieś jakiś błąd i tak dalej.....
210451
Gość, Utworzony: 2007-02-14, 12:37:09

to jakaś bzdura - ten pan który wysłał ten list niech opowie co dobrego zrobił dla szkoły lub dla lokalnej społeczności,bo na razie niepotrzebnie zajmuje czas wielu zapracowanym ludziom
AnJa14-02-2007 18:03:53   [#1469]
cóż - Pan wziął na serio to, co usłyszał od dyrektora

może więc lepiej durnot nie mówić?
Gaba14-02-2007 21:58:25   [#1470]

do konkursu nowy wymóg?

Prezydent podpisał przygotowaną przez siebie nowelizację ustawy lustracyjnej. W Sejmie posłowie zakończyli prace nad poprawkami, jakie do prezydenckiej nowelizacji wniósł Senat. Zaraz potem ustawa trafiła do Lecha Kaczyńskiego.

Posłowie zgodzili się na propozycję Senatu, by zmienić definicję współpracy z peerelowskimi służbami. Współpraca ma być tajna i świadoma, wykonywana w zamiarze naruszenia wolności praw człowieka i obywatela.


REKLAMA Czytaj dalej

NPB("005");


if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} Sejm zgodził się też na propozycję Senatu, by do katalogu osób objętych obowiązkiem lustracji wpisać pracowników Narodowego Banku Polskiego. Inna przyjęta poprawka to taka, by osoba pełniąca kilka funkcji objętych lustracją składała tylko jedno oświadczenie lustracyjne. Dotyczy to na przykład parlamentarzystów, którzy jednocześnie wykonują zawód adwokata.

Dane wrażliwe osób publicznych nie będą ujawniane. Chodzi o informacje dotyczące stanu zdrowia, pochodzenia etnicznego, wyznania i preferencji seksualnych. To również przyjęta przez posłów poprawka Senatu.

Nie została natomiast przyjęta poprawka, by oświadczenia lustracyjne składali członkowie zarządów organizacji młodzieżowych i stowarzyszeń, które mają wpływ na wychowanie młodzieży. Akceptacji Sejmu nie zyskała też poprawka Senatu, aby dyrektor Biura Lustracyjnego IPN był jednym z zastępców Prokuratora Generalnego.

Sejm zgodził się na zmianę sposobu wybierania członków Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Do 11-osobowego Kolegium 7 członków będzie wskazywał Sejm, a po dwóch Senat i prezydent.

Ustawa ma wejść w życie 28 lutego.

W uchwalonej 26 stycznia ustawie prezydent przywrócił oświadczenia lustracyjne i procedurę karną w sprawach lustracyjnych. Ma zostać utrzymana zasada domniemania niewinności.

Postępowania lustracyjne będą w całej Polsce prowadzić sądy okręgowe. Mają być jawne. (aka)
Adaa15-02-2007 11:43:35   [#1471]

nie męczyć uczniów!

Szkodliwe lekcje domowe

Na zachodzie wybuchły dyskusje wokół kontrowersyjnej książki "The Homework myth" (Mit o odrabianiu lekcji w domu), której autor, amerykanski naukowiec Alfie Kohn udowadnia przy pomocy wyników badań, że zbyt duza ilośc lekcji domowych wywołuje napiecia w rodzinie."Zaskakuje nie tyle liczba minusów pracy domowej, co brak jakichkolwiek jej zalet – twierdzi Kohn. – Nie ma takiego opracowania naukowego, które pokazałoby korzyści płynące z zadawania prac domowych w podstawówkach". Autor zamierza wygłosić w tym roku kilkadziesiąt wykładów mających przekonać rodziców do buntu przeciwko pracom domowym. "Trzeba dać dzieciakom szansę wypoczynku po całym dniu szkoły" – mówi Kohn. Jego zdaniem po powrocie do domu uczniowie podstawówek powinni najwyżej czytać dla przyjemności.


Kohl proponuje, aby zamiast odrabiania lekcji rodzice spędzali więcej czasu ze swoim dzieckiem wspólnie wykonując prace domowe - czyli pieczenie, gotowanie i inne, a także wychodzenie z domu na wystawy, do teatru czy do kina. Większość amerykańskich szkół zastosowało się do jego porad ograniczając lub eliminując całkowicie uciązliwe lekcje domowe. Autor głośnego proadnika proponuje również domowe nauczanie, czyli lekcje algebry przy liczeniu krojonych słupków warzyw itp.


Dyrektorka jednej ze szkół w północnym Londynie zastąpiła znaczną część tradycyjnych zadań tak zwanym "domowym nauczaniem". Ograniczyła słupki, gramatykę i ortografię na rzecz gotowania, wycieczek do muzeów czy zadań artystycznych. Ostatnio w ramach pracy domowej rodzice mieli zabrać swoje pociechy do pobliskiego Alexandra Palace, gdzie dzieci mogły popatrzeć przez teleskop. Innym razem trzeba było wspólnie upiec chleb. Odrabianie lekcji obejmowało także rodzinny spacer po okolicy. "Robimy to z tych samych powodów, przez które w Stanach Zjednoczonych trwa zażarta dyskusja – mówi Boffey. – Zorientowaliśmy się, że tradycyjne prace domowe nie spełniają swego zadania. Chcieliśmy, żeby dzieci polubiły naukę, a nie traktowały ją jak przykry obowiązek".


Żródło: kiosk Onet.pl

Małgoś15-02-2007 12:12:14   [#1472]
PiS wściekli na Giertycha za plotki asz 2007-02-15, ostatnia aktualizacja 2007-02-15 10:12

Lider LPR podpadł politykom PiS rozpuszczaniem plotek o dymisji Ludwika Dorna z rządu. Wtorkowe "Fakty" TVN poinformowały, że na posiedzeniu rządowym premier miał powiedzieć, iż Ludwik Dorn już nie wróci do rządu. Posłowie PiS uważają, że TVN nieprawdziwe informacje przekazał telewizji Roman Giertych - podaje "Dziennik".

 
Fot. Bartosz Bobkowski / AG
Niedyskrecja Giertycha zdenerwowała polityków PiS
0-->
Pogłoski o odejściu Dorna bardzo zdenerwowały premiera Jarosława Kaczyńskiego. - Premier się wkurzył. Po pierwsze dlatego, że wyciekło coś z posiedzenia rządu, a po drugie dlatego, że informacja ta była całkowicie nieprawdziwa - powiedział gazecie jeden z ministrów. Kaczyński nakazał sprawdzić kto był źródłem przecieku. Śledztwo miało wykazać, że winny jest Roman Giertych.

Teraz politycy PiS planują odwet, z koalicji jednak nie zrezygnują. - Zemsta jest prosta: w najbliższym czasie media dowiedzą się o czymś, z czego będzie musiał tłumaczyć się wicepremier Giertych - powiedział "Dziennikowi" prominentny członek partii.

"Dziennik" twierdzi, że minister edukacji bardzo przestraszył się kary. - Nie rozpuszczałem takich plotek. To jakieś nieporozumienie - od rana tłumaczył sejmowym dziennikarzom.
jatoja15-02-2007 12:12:39   [#1473]

Coś w tym jest...(do#1471)

,...ale mówię jako rodzic,  nie jako nauczyciel. Większość moich domowych awanturek dotyczy odmiennego definiowania i rozumienia szkolno-domowych zadań.  
Ale że...powinni najwyżej czytać dla przyjemności i kroić warzywa w słupki w celach ćwiczebnych? Hmmm...."pokój szczęśliwość, ale bojowanie byt nasz..."
Agnieszek15-02-2007 12:54:58   [#1474]

Łyżka miodu albo łyżka dziegciu

Co kto woli:
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=31733
Bardziej podoba mi się tytuł z papierowego wydania :" Nasze dzieci są zdolne i ambitne" :)
Ewa 1317-02-2007 12:54:36   [#1475]

Czy marszałek weźmie dwie szkoły specjalne w Szczecinie?

marc - 2007-02-16, ostatnia aktualizacja 2007-02-16 19:33

Przejęcie szkół specjalnych od miasta zaproponował marszałkowi województwa zachodniopomorski kurator oświaty Maciej Kopeć.

0-->
Chodzi o te szkoły, które miasto zamierza połączyć zgodnie z planem restrukturyzacji: Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Słabo Słyszących przy ul. Grzymińskiej i Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niesłyszących przy ul. Szpitalnej. Połączeniu tych szkół sprzeciwiają się jednak ich dyrektorzy, którzy podkreślają, że nie można razem kształcić dzieci niesłyszących ze słabosłyszącymi, bo te drugie uczą się wtedy "migać" i cała praca terapeutyczna wychowawców idzie na marne.

Kurator wpadł więc na pomysł, by koszty utrzymania tych placówek przerzucić na Urząd Marszałkowski. Dlaczego?

- Spośród 121 wychowanków ośrodka przy Grzymińskiej aż 82 pochodzi z różnych powiatów województwa, a jej koszty ponosi Szczecin - uważa kurator Maciej Kopeć. - Tymczasem szkołę należałoby uznać za regionalną, której organem prowadzącym jest Urząd Marszałkowski.

Podobna sytuacja jest w ośrodku przy ul. Szpitalnej. Spośród 85 wychowanków aż 65 jest spoza Szczecina. - Nie ma możliwości przeniesienia wszystkich dzieci do jednej placówki, bo spowodowałoby to drastyczne zmniejszenie liczby miejsc w ośrodkach - dodaje kurator. - 141 dzieci niepełnosprawnych z różnych powiatów województwa zachodniopomorskiego straci możliwość kształcenia w specjalistycznych placówkach.

Pismo kuratora trafiło do Urzędu Marszałkowskiego wczoraj. - Przekazałem je do zaopiniowania naszemu Departamentowi Edukacji i Sportu - mówi członek Zarządu Województwa Witold Jabłoński. - Nie wiem, co postanowi w tej sprawie marszałek, nie rozmawialiśmy o tej sprawie. Decyzję podejmiemy po zasięgnięciu opinii departamentu.

Ewentualna zgoda marszałka Norberta Obryckiego byłaby na rękę miastu, które zaoszczędziłoby na finansowaniu dwóch szkół z dziećmi spoza miasta.
Majka17-02-2007 16:06:27   [#1476]
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3926603.html

Wicepremier, minister edukacji narodowej Roman Giertych skierował do prezesa TVP protest, bo telewizja nie poinformowania o jego propozycji dot. kształcenia młodzieży polonijnej. Propozycję tę minister przedstawił wczoraj w Brukseli. - Ten fakt przyjmujemy z oburzeniem - napisała w oświadczeniu Kaja Małecka, rzeczniczka MEN.

Giertych ujawnił w piątek w Brukseli pomysł na przyciągnięcie z powrotem do kraju młodzieży polonijnej - chce, by w soboty kształcili się u siebie w polskim systemie edukacyjnym - tak, by po zdaniu matury podjęli darmowe studia w Polsce.
"Gdyby udało się ten system wprowadzić w całej Europie, to mielibyśmy szansę odzyskać część polskiej młodzieży" - przekonywał Giertych w rozmowie z dziennikarzami po posiedzeniu unijnych ministrów oświaty.(...)

Kto ich będzie w te soboty kształcił?
malmar1518-02-2007 19:19:05   [#1477]

Czy w poznańskich liceach źle się dzieje?

Aleksandra Przybylska
2007-02-16, ostatnia aktualizacja 2007-02-16 14:02

Zapraszamy do dyskusji
Natalia: - Są cudowni nauczyciele, ale są też tacy, którzy nienawidzą swojej pracy. Na ich twarzach jest wymalowane, że codziennie przychodzą do szkoły, żeby użerać się z nami za marne pieniądze.

Natalia uczy się w I klasie poznańskiego ogólniaka. Elitarnego, renomowanego, z tradycjami. Niech będzie to liceum A. W jednej klasie z Natalią jest Ania. To od jej mamy wszystko się zaczęło.

Początek lutego. Na ogólnopolskich stronach "Gazety" rusza akcja "Smutni nastoletni". Młodzi i dorośli, psycholodzy i pedagodzy - wszyscy dyskutują o narastającej depresji u dzieci. Mama Ani, nauczycielka: - A może to jest tak, że młodych dołuje szkoła? Moja córka chodzi do świetnego ogólniaka. Tylko z dnia na dzień coraz trudniej wysłać ją do szkoły. Ma dość, bo uczniów traktuje się tam okropnie. Myślę, że to nie jest problem jednego liceum, ale większości tych renomowanych szkół, które śrubują wyniki.

Ania: - Przed Bożym Narodzeniem wychowawczyni składała nam życzenia. Usłyszałam "Zdrowych, spokojnych świąt. I żebyś była mniej krnąbrna i już nie podskakiwała. I życz tego samego swojej mamusi".

Nie okazałeś szacunku

Ewa (kolczyk w nosie, ostry makijaż) uczy się w II klasie poznańskiego ogólniaka B, o średnim poziomie. "Wymięka" na myśl o wychowawczyni: - Jesteśmy klasą humanistyczną. A nasza pani to wybitna polonistka. Jej ulubiony program - "Taniec z gwiazdami", książka - "Samotność w sieci", a ulubiony serial - "Magda M.".

W listopadzie Ewa wybrała się na Marsz Równości. Pech chciał, że była na zdjęciach w gazecie, internecie, mignęła nawet w jakiejś telewizji. No i się zaczęło. - Chemiczka na lekcji z inną klasą zrobiła raban, że jak śmiałam iść, jak ja reprezentuję szkołę... A potem zapytała "Czy ona się zalicza do gejów, czy do lesbijek?". I to nie mnie zapytała, tylko tę klasę, z którą miała lekcję - opowiada Ewa. Na swoją chemię szła cała w nerwach. Nie żeby się bała, po prostu była wkurzona na nauczycielkę. I nic się nie wydarzyło na lekcji. Ewa opowiedziała jednak o wszystkim mamie: - Długo gadałyśmy. I mama w końcu powiedziała, że albo siedzę cicho, albo ona będzie interweniować. Tylko że w tym drugim wypadku muszę się liczyć z tym, że wszystko odbije się na mnie.

Odpuściły. Dziś, gdy Ewa opowiada o szkole, najczęściej zaczyna od "nie": nie liczą się z naszym zdaniem; nie wolno malować paznokci; nie wolno nosić rękawiczek bez palców; nie można mieć majtek, które wystają spod spodni; nie poznają nas; nie potrafią powiązać z klasą. - Jesteśmy dla nich szarą masą - wzdycha Ewa. - Będą kolejni - dorzuca Kamil, kolega z klasy.

Kamil coraz częściej omija swój ogólniak szerokim łukiem. - Jest mi w tej szkole tak duszno, tak nudno. Wolę iść na wagary - mówi. Ostatnio w sprawie nieusprawiedliwionych godzin był u dyrektora: - Miał mi wpisać naganę. A zaczął o coś pytać, np. czy sobie wyliczyłem ile razy mogę nie przyjść, żeby nie mieć obniżonego zachowania. Powiedziałem, że nie, że to wyszło spontanicznie. A on na to, że "spontanicznie można podejść do matury i spontanicznie jej nie zdać". Zabolało mnie to, bo było niegrzeczne.

- Niegrzeczne?! - Ania prawie krzyczy. - A odpowiedź, że "spontanicznie" nie było cię na lekcjach, jest grzeczna? Nie poprowadziłeś dobrze tej rozmowy, nie okazałeś dyrektorowi szacunku.

Widzieliśmy chorego człowieka

Ania i Natalia - z I klasy renomowanego ogólniaka A - na początku roku szkolnego dowiedziały się od nauczycieli, że "są elitą, śmietanką wybraną z tych najlepszych". Ale usłyszały też, że "nie będzie łatwo, bo to jedno z najlepszych liceów". Ania: - Nauczycielka tłumaczyła nam spokojnie: "Na początku nie będzie żadnych innych ocen, jak jedynki, bo to elitarna szkoła. W pierwszym semestrze napiszecie referat, z którego nie liczcie, że dostaniecie coś więcej niż jedynki. Ale nie martwcie się, pod koniec roku będziecie mogli poprawić". Patrzyliśmy na tę kobietę i widzieliśmy chorego człowieka. Bo inaczej chyba się tego nie da nazwać. Jaki to ma sens? To im chyba tylko daje dziką satysfakcję - denerwuje się Ania.

A jednak za pracę, z której wszyscy mieli dostać jedynki, Natalia złapała czwórkę. I dziś mówi: - Nauczycielka tylko nas straszyła. Ale po co? Jest mi przykro jak nauczyciel traktuje mnie w taki sposób. Czuję się poniżona. Czy to źle, że poszłam do takiej dobrej szkoły? Mam go za to przepraszać?

Ania: - Niektórzy próbują podbudować swoje ego stawianiem jedynek, jak leci. Musimy wysłuchiwać, jak długo są nauczycielami, jaką mają wprawę. Niektórzy potrafią mówić, że ktoś od kogoś coś odpisał i podrzeć ostentacyjnie czyjś zeszyt przed całą klasą. Za coś takiego są dwie jedynki: jedna za odpisanie zadania, druga za brak szacunku, bo jak ktoś odpisywał, to uważa nauczyciela za głupka. Wydaje mi się, że oni tu nieraz przychodzą tylko po to, żeby się na nas powyżywać. Jesteśmy tak traktowani, bo chodzimy do renomowanej szkoły. Co chwilę słyszymy, że jak nam się coś nie podoba, możemy sobie iść, bo na nasze miejsce jest wielu chętnych.

- Ci nauczyciele nie są z gruntu źli - mówi Kamil. - Mam kolegę w elitarnym ogólniaku C. Mówi, że nauczyciele czują się lepsi, bo pracują w renomowanej szkole, więc muszą pokazać, co to nie oni.

Natalia: - Jest jeszcze coś, co ja potrafię, a Ania nie. Jedyny sposób, by tę szkołę przetrwać to podlizywanie się. Jak się to robi? Trzeba się tak uśmiechać "prosto z serca" [Natalia prezentuje kilka wystudiowanych grymasów - przyp.red.]. Ja mam do tego talent. Nauczycielowi wydaje się, że go lubisz. I OK! Jeśli mi to pomoże w zdobyciu dobrej oceny, dlaczego nie? Nie widzę nic złego w podlizywaniu się. A co sobie myślę w środku, to zupełnie inna sprawa. Każdy dzień w szkole to kolejny dzień walki, by nie stracić szacunku do samego siebie.

Kartkówka z wagą sprawdzianu

W regulaminie renomowanego ogólniaka A jest napisane, że w tygodniu żadna klasa nie może mieć więcej niż trzy sprawdziany. Raz nauczyciel w klasie Ani i Natalii chciał zrobić sprawdzian, choć trzy były już wpisane do dziennika. - Powiedzieliśmy, że nie może być sprawdzianu. I usłyszeliśmy: "No dobrze, będzie duża kartkówka" - opowiada Ania. Kamil parska śmiechem. Ewa potakuje: - U nas jest tak samo. Tylko nazywa się "kartkówka z wagą sprawdzianu".

Ania: - Po paru takich ekscesach zastanawiasz się, co z tym zrobić. Mamy w szkole rzecznika praw ucznia, mamy samorząd. Usiadłyśmy raz z Natalią z przewodniczącym tego samorządu. I on nam szczerze powiedział, że parę razy ktoś się nauczycielom postawił. Była taka dziewczyna. No i opuściła szkołę, nauczyciele się postarali, żeby nie skończyła roku. Poza tym, jeśli walczyć, to całą klasę trzeba mieć za sobą. A to nie jest już możliwe, bo niektórzy dają się zastraszyć, na ocenach zależy im bardziej niż na własnej godności.

Natalia, gdy już nie wytrzymuje, potrafi długo płakać po lekcjach. Od jednej z nauczycielek usłyszała kiedyś, że ma problemy i dobrze zrobi jej wizyta u psychologa.

- Jak nauczycielka złapała mnie na papierosie w babskiej toalecie, też powiedziała, że mam problemy z osobowością i żebym poszedł do psychologa. Nie wiem po co była ta złośliwość. Przecież wiedziała, że poszedłem tam tylko zapalić! - opowiada Kamil. Na to Natalia: - Ja tego w ogóle nie rozumiem! U nas nie ma możliwości, żeby zapalić papierosy. Nie ma picia na wycieczkach, nie ma pisania po ławkach. Nauczyciele nie mają się czego czepiać...

Ania: - U nas wszystko jest tak wzorowe, tak idealne, że...

- Nasze problemy wynikają tylko z naszego zachowania - przyznaje Ewa.

Kamil: - To okropne, o czym te dziewczyny mówią. Wydawało mi się, że u nas jest ciężko, ale... Nie wiem, jak one to wytrzymują.

Wejdę na biurko i zacznę krzyczeć

Idealna szkoła? Albo chociaż taka, do której da się chodzić?

Ania: - Sprawiedliwa. Jeżeli jest coś napisane w statucie, wszyscy muszą tego przestrzegać.

Ewa: - Żeby można było wyrażać własne poglądy.

Kamil: - Idealna szkoła to jakaś utopia. Przecież szkołę tworzą ludzie, wszystko zależy od nich.

Może być i tak, jak opowiedział Ani kolega z gimnazjum, który poszedł do słabszego poznańskiego ogólniaka D: „Nauczyciel wziął go do odpowiedzi, posadził z jedynką. Chłopak powiedział »głupi kutas «. Wszyscy to słyszeli, nauczyciel też, ale udał, że nie słyszy. Nauczyciele udają tam, że nie słyszą, że nie widzą. Bo inaczej mieliby problemy z uczniami. Kolega mówi, że tam się po prostu ustawia nauczycieli”.

Czy do takiej szkoły chciałaby chodzić Ania? Nie. - Jeszcze widzę w normalnych kolorach - mówi. - Ale zaczynam odczuwać fizyczny ból na myśl, że muszę iść do szkoły i znosić poniżanie ze strony nauczycieli. Starsi uczniowie opowiadają "No, no, ja też miałam taki kryzys na początku, ale potem się przyzwyczaiłam". A mnie to przeraża. Że przyzwyczaję się do tego poniżania. I wyjdę ze szkoły, pójdę do pracy i będzie mi wszystko jedno, czy szef mnie poniża czy nie. Bo będę zaciskać zęby i robić swoje, żeby osiągnąć cel. Nie chcę tak. Boję się, że się zmienię. Mówiłam już rodzicom, że któregoś dnia pójdę na lekcje, wejdę na biurko nauczyciela i zacznę krzyczeć. Zmiana szkoły? A co to da? We wszystkich elitarnych szkołach tak jest. W renomowanym liceum E nauczyciele podobno strasznie dokręcili teraz śrubę. Żeby szkoła była najlepsza w Poznaniu.

Imiona wszystkich bohaterów zmieniliśmy.

Porozmawiajmy o szkole

Czy w poznańskich liceach dzieje się coś niedobrego? A może ogólniaki są takie, jak były zawsze, tylko uczniowie nie potrafią albo nie chcą dostosować się do zasad panujących w szkołach? Czekamy na listy nauczycieli, rodziców, uczniów - e-mail: czytelnicy@poznan.agora.pl
malmar1518-02-2007 19:22:34   [#1478]

Ile zarobią nauczyciele?

2007-02-16, ostatnia aktualizacja 2007-02-15 19:30

Wczoraj minister edukacji Roman Giertych zapowiedział, że wkrótce podpisze rozporządzenie z nową siatką płac nauczycieli.
Zakłada ona podwyżkę wynagrodzenia zasadniczego - średnio - o 5 proc. To znaczy, że nauczyciel stażysta (najsłabiej opłacany) zarobi 1218 zł brutto (o 58 zł więcej), nauczyciel kontraktowy - 1444 zł, (o 69 zł więcej), nauczyciel mianowany - 1829 zł (o 87 zł więcej), a nauczyciel dyplomowany - 2195 zł (105 zł podwyżki). Do tej podstawy nauczycielom dolicza się jeszcze dodatki, m.in. funkcyjne i motywacyjne. Nowe pensje samorządy będą musiały nauczycielom wyliczyć od stycznia 2007 r.

Z podwyżkami nie zgadzają się nauczycielskie związki zawodowe: ZNP chce 7-proc. podwyżki, a "Solidarność" postuluje "trochę" więcej niż 5 proc. W styczniu związki zerwały negocjacje z MEN, który formalnie powinien skonsultować z nimi podwyżki. Jednak resort już więcej się ze związkami nie spotkał. - Brak opinii nie jest żadną przeszkodą - powiedział wczoraj Giertych na konferencji prasowej.

- Jeśli bez naszych opinii minister wprowadzi podwyżki, będą one nielegalne. Zaskarżymy to do Trybunału Konstytucyjnego - mówi rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis.
malmar1518-02-2007 19:30:11   [#1479]

Uczniowie oceniają belfrów pod nadzorem rodziców

Piotr Żytnicki
2007-02-16, ostatnia aktualizacja 2007-02-16 13:38

Rodzice uczniów gorzowskiego I LO chcą wiedzieć się, jak nauczyciele uczą ich dzieci. Wymyślili ankietę, którą podsuną licealistom, a ci wystawią nauczycielom cenzurki
Zebranie rodziców z dyrekcją. Trójki klasowe postanowiły we wtorek wieczorem przeprowadzić ankietę
O ankietach dyskutowali już rodzice z trójek klasowych. Propozycja wyszła od Rady Rodziców. - Pomysł jest nasz, ale pytania ułożyliśmy wspólnie z uczniami. Chcemy się dowiedzieć, jak nasze dzieci oceniają swoich nauczycieli - mówi Sławomir Klusek, przewodniczący Rady Rodziców, na co dzień strażak i ojciec drugoklasistki.

Rodziców interesuje stosunek nauczycieli do uczniów. W ankiecie padają pytają: "Jaka atmosfera panuje na lekcji?", "Czy lekcje spełniają Twoje oczekiwania?", "Czy uważasz, że nauczyciel sumiennie wykonuje swoje obowiązki (dobrze przygotowuje do matury, ma czas dla uczniów, aby coś im wyjaśnić)?"

Każda klasa oceniać ma prowadzących najważniejsze przedmioty maturalne m.in. polonistów, biologów i chemików. Zebraniem i opracowaniem wyników zajmie się komisja uczniów i rodziców. Rezultaty mają być znane do końca roku szkolnego.

Kornelia Krakowska, przewodnicząca Samorządu Uczniowskiego: - Są przypadki, że między uczniami i nauczycielami pojawiają się napięcia, wręcz konflikty. Wiemy, że ankieta zaniepokoiła nauczycieli i teraz na pewno będą chcieli wypaść jak najlepiej, będą się starać. To dobrze, że stoją za tym rodzice, bo sami uczniowie baliby się zabrać głos.

Dyrekcja szkoły pozwoliła na ankietę. - Dotychczas, gdy powtarzały się problemy z jakimś nauczycielem, to dyrekor podsuwał ankietę za jego plecami. Potem wyniki przedstawiał nauczycielowi. Oczekiwał zmian, to skutkowało - mówi Teresa Kostyszak, wicedyrektor I LO ds. wychowawczych. - Zobaczymy, jakie wyniki przyniesie ankieta rodziców. Jeśli ktoś zbierze dużo negatywnych głosów, na pewno z nim porozmawiam - zapewnia Kostyszak.

Sławomir Klusek tłumaczy, że nie chodzi o polowania na czarownice. - To dobra szkoła, a problemy mogą zdarzyć się wszędzie. Wiadomo, że na niektóre zajęcia uczniowie chodzą rzadziej niż na inne i to nie dlatego, że są one nudne, lecz po prostu są źle traktowani przez nauczycieli - tłumaczy Klusek.

Sami uczniowie opowiadają, że niektórzy profesorowie lubią szukać w klasie "kozłów ofiarnych", najsłabszych uczniów, których można pytać co lekcję i stawiać za wzór nieuctwa. Mają jednak też inne zastrzeżenia. - Jest połowa lutego, a my stoimy z materiałem z grudnia. Chcemy się więcej uczyć, a nauczycielka nie ma dla nas czasu na dodatkowe zajęcia - opowiada jeden z drugoklasistów.

Klusek liczy na wydźwięk psychologiczny akcji. - Uczniowie zobaczą, że ich zdanie się liczy, a niektórym nauczycielom może zapali się czerwona lampka z napisem: "Nie jestem bezkarny, nie mogę robić z uczniem, co mi się podoba" - tłumaczy.

Tomek z drugiej klasy: - Nasi rodzice mocno się zaangażowali. Czasem nawet wydaje mi się, że to oni chodzą do tej szkoły, a nie my, bo chcą, żeby ich zdanie było ważniejsze. No ale to pozytywne.

Akcje popiera pedagog szkolny Elżbieta Niekrasz: - Nasi rodzice to nowa jakość. Spotykają się z uczniami, wspierają finansowo ich wyjazdy na olimpiady, kupują książki do biblioteki. Są otwarci. Mają masę pomysłów. Wiedzą, że choć szkoła jest publiczna, to przecież uczą się tu ich dzieci, więc mają prawo zabierać głos. Dawniej tak nie było - podkreśla Niekrasz.

- Patrzymy dyrekcji na ręce? To źle brzmi, ale to prawda, że chcemy mieć wpływ na to, co się tu dzieje - mówi Izabela Siwiec, mama licealistki Magdy.
Gaba18-02-2007 19:44:21   [#1480]

Rodzice nie chcą chodzić na szkolne wywiadówki

 Olga Szpunar 2007-02-16, ostatnia aktualizacja 2007-02-17 07:46:30.0

Tylko nieco ponad połowa rodziców pojawia się regularnie na szkolnych wywiadówkach. Reszta przychodzi na nie sporadycznie lub wcale. Rodzice lekceważą wychowawców, a wychowawcy szkolenia jak nawiązywać kontakt z rodzicami.

1-->
Badania frekwencji na szkolnych wywiadówkach przeprowadzono w ramach kampanii "Szkoła bez przemocy". Wynika z nich, że zaledwie 55 proc. rodziców chodzi na nie regularnie, 16 proc. nie pojawia się w ogóle, a reszta nieregularnie.

Albo wstyd, albo nuda

Najgorzej jest w liceach. - Zdarzało się, że przychodziło nas tylko kilkoro - opowiada o wywiadówkach w XX LO w Krakowie pani Barbara, mama byłej już uczennicy.

Z rozmów przeprowadzonych z rodzicami wynika, że rodziców, których dzieci mają kłopoty z nauką i dobrym zachowaniem, zatrzymuje w domach strach przed stresem i nieprzyjemnościami ze strony wychowawców, którzy - w relacji rodziców - zamiast zastanowić się, jak rozwiązać problemy uczniów, moralizują i krytykują. - Oczekuję, że dom sam naprawi dziecko i naprawione zwróci szkole. Zero zrozumienia, że problem trzeba rozwiązać wspólnie - mówi pani Dorota, mama gimnazjalistki.

Ci, których dzieci nie sprawiają w szkole problemów, nie chodzą na wywiadówki, bo to... strata czasu.

- Bywa bardzo nudno - przyznaje pan Jarosław, ojciec Oli, która nie ma żadnych kłopotów w szkole. Pani Anna, mama ośmioletniej Aleksandry, przyznaje, że jest obecna na wywiadówkach głównie dlatego, że córka chodzi do bardzo małej szkoły w Balicach. - Nieobecność zostałaby natychmiast zauważona. Tam nikt nie jest anonimowy. Gdyby szkoła była większa, pewnie nie byłabym taka pilna - uważa.

Stres nauczycielski

Na forum internetowym Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty wychowawcy nie kryją, że spotkania z rodzicami to dla nich nic przyjemnego. "Wiem z doświadczenia, że prowadzenie wywiadówki, zebrania z rodzicami to stres" - żali się tam "Antośka". O stresie mówi też Dorota Norska, wychowawca nauczania zintegrowanego w Szkole Podstawowej nr 85 w Krakowie. - A im człowiek starszy, tym większe zdenerwowanie. Zawsze martwię się, czy przekażę wszystko rodzicom jasno i czytelnie - przyznaje.

Jej obawy podziela wielu wychowawców. Dlatego Centrum Edukacji Obywatelskiej w grudniu ubiegłego roku wystąpiło do nauczycieli z ofertą szkoleń doskonalących umiejętności kontaktu z rodzicami. Przede wszystkim chodziło o organizację wywiadówek. Przekonanie nauczycieli, aby przestali traktować rodziców jak wrogów i dostrzegli w nich sojuszników, odejście od masowych zebrań i sadzania rodziców w ławkach na rzecz 15-minutowych spotkań przy kawie - to główne założenia programu. Do tej pory na szkolenie zdecydowała się tylko jedna szkoła w Tomaszowie Lubelskim. Całodniowe spotkanie to dla szkoły koszt od 825 zł do 1 tys. zł.

Organizatorzy są przekonani, że to nie cena odstrasza. - W ubiegłym roku mieliśmy 57 ofert znacznie droższych szkoleń, wszystkie cieszyły się powodzeniem. W tym przypadku po prostu widać, że nauczyciele nie są tematem zainteresowani - uważa Anna Dojer z CEO.

Bez dialogu

Według małopolskiego kuratora oświaty Jerzego Rostworowskiego brak kontaktu na linii szkoła-dom to jeden z największych problemów polskiej oświaty. - Rodzice coraz bardziej oddalają się od szkoły. Są zabiegani, nie mają czasu. Opiekę nad dzieckiem całkowicie powierzają szkole. To bardzo groźne. Tymczasem wiem z doświadczenia, że każdy trudny przypadek ucznia w szkole ma genezę w domu rodzinnym - komentuje kurator. Teraz kuratorium będzie się zastanawiać, jak obie strony do takiej współpracy zachęcić. Ministerstwo Edukacji już zapowiedziało wzmocnienie roli rad rodziców w szkołach.

Olga Szpunar
Ewa 1319-02-2007 22:24:36   [#1481]

Więcej przedszkoli na wsiach

Więcej przedszkoli na wsiach

ma- 2007-02-19, ostatnia aktualizacja 2007-02-19 19:05

W 41 zachodniopomorskich wioskach powstają przedszkola. Trwają poszukiwania nauczycieli i zapisy maluchów.

1-->
- Tylko 7 proc. dzieci wiejskich w wieku 3-5 lat w naszym województwie korzysta z nauki w przedszkolu, podczas gdy średnia krajowa to około 17 proc. A są województwa, jak np. opolskie, gdzie chodzi aż 44 proc. - mówi Zygmunt Pyszkowski, prezes zachodniopomorskiego TPD. - Jak widać sytuacja dzieci wiejskich jest dramatyczna. Teraz dzięki pieniądzom z Europejskiego Funduszu Społecznego tworzymy przedszkola na naszych wsiach.

41 nowych placówek wystartuje od 5 marca. Uczyć się w nich będzie 500 dzieci. TPD właśnie kompletuje obsadę nauczycielską.

- Na terenie okręgu szczecińskiego brakuje nam nauczycieli do przedszkoli w wioskach: Storkowo, Ścienne, Gardno i Dołgie - twierdzi Pyszkowski. - Szukamy osób po studiach pedagogicznych o specjalności wychowanie przedszkolne lub nauczanie w klasach I-III, które mieszkają w okolicy lub będą w stanie dojeżdżać do pracy.

Przedszkola będą miały tylko jedną grupę liczącą 10-15 dzieci w wieku 3-5. Aby poradzić sobie z dziećmi w różnym wieku, wychowawca przejdzie wcześniej 80-godzinny kurs metodyczny.

Nauczyciel będzie prowadził grupę: organizował zajęcia dzieci, a także dla rodziców, pomagał w przygotowaniu posiłków (maluchy będą jadły tylko drugie śniadanie). Nauczyciel nie będzie zatrudniony z Karty nauczyciela, ale na zwykłą umowie o pracę. Wynagrodzenie wynosi 1450 zł brutto. W miejscowościach, w których będzie więcej chętnych, TPD będzie zabiegać o zatrudnienie dodatkowej osoby poprzez urzędy pracy.

Tam, gdzie są już nauczyciele (przedszkola powstają przy ogniskach lub świetlicach TPD), rodzice już mogą zapisywać dzieci. Za przedszkole nie będą musieli płacić.

Raz w tygodniu do placówek dojeżdżał będzie logopeda, który zdiagnozuje dzieci, a w razie problemów pomoże i nauczy rodziców, jak w domu pomagać dzieciom.
http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34939,3930813.html
grażka19-02-2007 23:10:54   [#1482]
Nauczyciel musi przejść kurs? To żart chyba? A po co?
zgredek19-02-2007 23:17:47   [#1483]

Aby poradzić sobie z dziećmi w różnym wieku

;-)

grażka19-02-2007 23:20:50   [#1484]
A ile pieniędzy w EFS-u te kursy pochłoną?
jatoja19-02-2007 23:39:46   [#1485]

ad #1480

Lubię takie skróty. :))))

cytuję:

Dlatego Centrum Edukacji Obywatelskiej w grudniu ubiegłego roku wystąpiło do nauczycieli z ofertą szkoleń doskonalących umiejętności kontaktu z rodzicami. Przede wszystkim chodziło o organizację wywiadówek. Przekonanie nauczycieli, aby przestali traktować rodziców jak wrogów i dostrzegli w nich sojuszników, odejście od masowych zebrań i sadzania rodziców w ławkach

na rzecz 15-minutowych spotkań przy kawie - to główne założenia programu. (!!!!! - wykrzykniki w dużej ilości moje)

Do tej pory na szkolenie zdecydowała się tylko jedna szkoła w Tomaszowie Lubelskim. Całodniowe spotkanie to dla szkoły koszt od 825 zł do 1 tys. zł.

koniec cytowania.
(skąd macie te różne tłustości i kolory?

Rozumiem:  warto się szkolić - zawsze i w każdym zakresie - ale żebym musiała przechodzić kurs picia kawy????
grażka19-02-2007 23:44:47   [#1486]

jatoja - masz u góry takie różne przyciski, jak w Wordzie :)

A z boku pasek z kolorami.

jatoja20-02-2007 00:02:47   [#1487]
Nie mam :(((
rzewa20-02-2007 00:05:13   [#1488]
to zmień przeglądarkę na IE - będziesz miała

:-)
Dżoana20-02-2007 00:05:19   [#1489]
Pewnie masz "złą" przeglądarkę. Spróbuj w Explorerze.
jatoja20-02-2007 00:22:20   [#1490]

dzięki :)))

( szkoda, że nie da się zmienić "przeglądarki" w łazience :) )
jatoja20-02-2007 00:29:01   [#1491]
Pozdrawiam z IE. Mogę być tłusta, kolorowa i pochylona
Jolanta Szuchta20-02-2007 06:53:41   [#1492]

Przykład przyjdzie z Krakowa?

Pamiętam że raz w mojej karierze dyrektorskiej zwróciłam nauczycielce uwagę na niestosowny ubiór.Czy macie takie przypadki w swoich szkołach?Co o tym sądzicie?

 

Mundurki dla nauczycieli?

Dyrektorzy z kilku krakowskich szkół pilnują, aby nauczyciele "ubierali się schludnie" - pisze "Gazeta Krakowska".

Dyrektor XXIX Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie zamierza zabronić swoim podwładnym noszenia krótkich spódnic, niechlujnych swetrów i odkrywania brzuchów. Zapis określający czego nauczycielom nie wolno nosić znajdzie się w statucie szkoły.



NPB("005");


if (NJB('srodtekst')) { document.getElementById('rekSrd05').style.display='block';} Nauczyciela, podobnie jak ucznia, obowiązuje strój skromny. Jeśli licealiści mają zakładać mundurki, trzeba się zastanowić nad tym, czy i nauczyciele nie powinni ich nosić - mówi dyrektor XXIX LO Marian Krampus.

Dyrektorzy szkół przypominają, że ministerstwo edukacji planuje nadać nauczycielom status funkcjonariuszy publicznych. Bycie funkcjonariuszem zobowiązuje - mówi dyrektorka IX LO w Krakowie Anna Urbańska. Sprawę ubioru swoich podwładnych traktuje poważnie. Nie myśli jeszcze o mundurkach, ale w statucie jej szkoły jest zapis, że nauczyciel powinien chodzić ubrany tak, "by swoim wyglądem nie gorszyć". Urbańska pogroziła już palcem kilku młodym nauczycielkom, które na lekcje przychodziły w glanach i nosiły skąpe bluzki - czytamy w dzienniku. (PAP)
annah20-02-2007 08:01:23   [#1493]

Będzie strajk nauczycieli?

ape, gjb, Łódź 2007-02-20, ostatnia aktualizacja 2007-02-19 19:53

Kilka dni temu zakończyło się referendum w tej sprawie organizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego.

0-->
Związkowcy pytali nauczycieli, czy będą walczyć o 7-proc. podwyżkę płac (MEN daje średnio 5 proc. podwyżki wynagrodzeń zasadniczych) i czy uważają politykę ministra edukacji Romana Giertycha za szkodliwą.

Pierwsze wyniki referendów z niektórych regionów wskazują, że strajk będzie. W Łodzi wzięło w nim udział około dwóch trzecich pracowników oświaty - ponad 80 proc. opowiedziało się za strajkiem. Podobnie dane spłynęły z Tarnobrzega, Lublina i całego województwa lubuskiego. - Nie mamy od szefa MEN żadnych przemyślanych działań dotyczących polityki edukacyjnej, jego propozycje sprowadzają się do kwestii "mundurki a sprawa polska" - mówi prezes ZNP Sławomir Broniarz.

Jeśli strajk się odbędzie, to najprawdopodobniej w kwietniu. Potrwa jeden dzień. Nauczyciele przyjdą do szkoły, ale nie poprowadzą lekcji.
 
annah20-02-2007 08:04:36   [#1494]

MEN górą, Florek przegrała

Marcin Markowski, Łódź 2007-02-20, ostatnia aktualizacja 2007-02-19 19:52

Czwarty konkurs na łódzkiego kuratora wygrał kandydat popierany przez MEN. Jednak rzecznik praw obywatelskich chce wyjaśnień, co ze zwyciężczynią poprzednich - bezpartyjną nauczycielką Beatą Florek.

1-->
Ostatnie konkursy na kuratora w Łodzi to historia zwycięstw Beaty Florek i niepowoływania jej na to stanowisko. Pierwszy konkurs w kwietniu 2006 r. przerwano z przyczyn proceduralnych. Drugi, czerwcowy, wygrała już Florek, bezpartyjna dyrektorka łódzkiej podstawówki.

Unieważniła go wojewoda Helena Pietraszkiewicz (PiS). Niedopuszczalne jej zdaniem było zachowanie przedstawicielki min. Romana Giertycha w komisji konkursowej - najpierw zarzuciła kilku kandydatom plagiat prac (nie chodziło o Florek), potem ogłosiła, że Giertych i tak nie zaakceptuje zwycięzcy.

Trzeci konkurs we wrześniu znów wygrała Florek, ale szef MEN nie podpisał nominacji. - Aktywnie zaangażowała się w działalność publiczną - uzasadniał wiceminister Mirosław Orzechowski (LPR). Chodziło o to, że wystartowała w listopadowych wyborach samorządowych z komitetu związanego z prezydentem Łodzi Jerzym Kropiwnickim (bez powodzenia).

Czwarty konkurs zakończył się wczoraj. Najwięcej - siedem głosów - zdobyła popierana przez MEN Barbara Kochanowska. Florek dostała cztery głosy.

Kuratora wybierała - w tajnym głosowaniu - 11-osobowa komisja (pod dwóch przedstawicieli MEN, wojewody i sejmiku oraz po jednym z oświatowych związków). Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na Kochanowską głosowali przedstawiciele ministra, wojewody, sejmiku i "Solidarności". Języczkiem u wagi były głosy sejmiku, którzy wcześniej popierali Florek (przed wyborami byli to działacze SLD i PSL). Teraz sejmik reprezentowali politycy związani z PO i PSL.

- Zwyciężył układ polityczny. LPR dogadała się z PO i PSL - mówi Jadwiga Tomaszewska z ZNP.

Stanisław Olas (w sejmiku z ramienia PSL) powiedział nam tylko, że Kochanowska wypadła świetnie. Drugi przedstawiciel sejmiku Marek Trzciński (klub PO) głosował na nią, bo "w jej programie uczeń jest podmiotem".

- Pani Kochanowska zwyciężyła, choć jej wystąpienie było takie jak w poprzednich konkursach. Te same trzy kartki - denerwowała się Helena Dratwa ze związku zawodowego psychologów i pedagogów.

Kochanowska ma 47 lat, jest nauczycielką nauczania początkowego, od trzech lat dyrektorka Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w podłódzkich Poddębicach. - Jestem bezpartyjna. Skłaniam się ku prawicy, ale najbardziej zależy mi, aby w Polsce żyło się zgodnie z prawem - mówiła.

W trzech poprzednich konkursach nie zdobyła żadnego głosu. W grudniu Poddębice odwiedził wiceminister Orzechowski. - To było spotkanie z nauczycielami, o konkursie nie rozmawialiśmy - zapewnia Kochanowska. Wojewoda przedstawi teraz kandydaturę Kochanowskiej do zaakceptowania Giertychowi.

Tymczasem rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski w styczniu zapytał ministra, dlaczego nie powołał Florek na kuratora po trzecim konkursie. - Wyjaśnienie nie usatysfakcjonowało rzecznika. Wysłał drugie pismo. Pyta, czy brak aktywności publicznej jest wymagany od wszystkich kuratorów i jak to się ma do art. 60 konstytucji, który gwarantuje równy dostęp do urzędów publicznych - mówi "Gazecie" Stanisław Wileński z biura RPO. Odpowiedź jeszcze nie nadeszła. Podobnie jak odpowiedź od premiera, do którego w styczniu obronie Florek napisało 3 tys. nauczycieli i pracowników łódzkich szkół.

http://www.gazetawyborcza.pl/1,75478,3930911.html?nltxx=1721542&nltdt=2007-02-20-04-06
bogna20-02-2007 17:52:05   [#1495]

Wybór podręczników szkolnych raz na cztery lata

Warszawa (PAP) - Raz na cztery lata rady pedagogiczne szkół będą wybierały jeden podręcznik i jeden program nauczania do danego przedmiotu na danym poziomie edukacyjnym - taki zapis w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o systemie oświaty poparła sejmowa Komisja Nadzwyczajna ds. "Solidarnego Państwa", która rozpatrywała projekt. Poparty przez komisję zapis jest zgodny z przedłożeniem rządowym.

Podczas wtorkowego posiedzenia Komisja "Solidarne Państwo" poparła prawie wszystkie proponowane w projekcie zmiany; pozostałymi ma zająć się w środę. Wprowadziła niewiele zmian do projektu nowelizacji.

Komisja odrzuciła poprawkę zgłoszoną przez posłankę Marię Nowak (PiS), która proponowała by zestaw podręczników był wybierany "na cały etap edukacyjny w danej klasie w danym typie szkoły". Nowak przypomniała, że etapy edukacyjne w polskiej szkole są trzyletnie w szkole podstawowej (klasy: I-III i IV-VI), w gimnazjum (I-III), w liceum (I-III); czteroletni tylko w technikum, jednocześnie tylko dwuletni w szkołach zawodowych. Przeciw poprawce posłanki PiS był resort edukacji.

Z kolei przedstawiciele Izby Księgarstwa Polskiego, Polskiej Izby Książki i Forum Związków Zawodowych byli przeciw wyborowi podręczników co cztery lata, proponowali wybór co trzy lata.

Prezes Polskiej Izby Książki (PIK), przewodniczący Sekcji Wydawców Edukacyjnych PIK, Piotr Marciszuk, mówił, że proponowane przez rząd zmiany doprowadzą do deregulacji rynku podręczników i upadku wydawnictw.

Skrytykował zaproponowany w projekcie zapis by w tym roku szkoły wybierałyby podręcznik na nowy rok szkolny do 31 maja. Według niego, jeśli po tym terminie na podstawie wyborów szkół podręczniki miałyby być drukowane w określonych nakładach, to trafiłyby one do uczniów dopiero w październiku lub listopadzie.

Wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński wypowiedział się w ogóle przeciwko ograniczeniu wyboru podręczników. "Dzieci są różne, zespoły klasowe są różne, a państwo chcecie wszystko unifikować" - mówił do przedstawicieli rządu.

Wiceminister edukacji Sławomir Kłosowski tłumaczył, że proponowane przez rząd zmiany mają doprowadzić do ograniczenia "nadmiaru" podręczników na rynku, uporządkować nieład na nim oraz umożliwić zorganizowanie rynku wtórnego, czyli sprzedaży podręczników używanych.

Wydawcy i Księgarze oraz ZNP skrytykowali także zapis, zgodnie z którym "szkoła podejmie działania organizacyjne ułatwiające uczniom zaopatrzenie w podręczniki, w szczególności działania ułatwiające obrót używanymi podręcznikami między uczniami lub rodzicami uczniów". Według nich, zapis ten jest na tyle niejasny, że w efekcie nauczyciele będą musieli nie tylko organizować kiermasze używanych książek, ale też sprzedawać nowe. Zdaniem wiceprezes Izby Księgarstwa Polskiego Teresa Włochyńska, w efekcie podręczniki w ogóle przestaną być dostępne w księgarniach.

Choć posłanka Anna Paluch (PiS) również zwracała uwagę na konieczność oddzielenia obrotu pierwotnego podręcznikami od wtórnego, komisja przyjęła zapis zgodnie z przedłożeniem rządowym.

Komisja sejmowa poparła również proponowaną przez rząd zmianę składu komisji przeprowadzającej konkurs na stanowisko kuratora oświaty, by wzmocnić głos administracji rządowej - ma być więcej przedstawicieli ministra edukacji i wojewody. Zdaniem Tadeusza Pisarka z Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Pracowników Schronisk dla Nieletnich i Zakładów Poprawczych, zapis ten podważa w ogóle idee konkursu. "Zdecydowana przewaga administracji rządowej w komisji powoduje, że wygra ona każdy mecz" - zauważył.

Komisja "Solidarne Państwo" poparła m.in. zapisy dające możliwość zobligowania szkół do instalowania i aktualizowania w komputerach szkolnych filtrów zabezpieczających przed dostępem w internecie "do treści, które mogą stanowić zagrożenie dla prawidłowego rozwoju psychicznego uczniów". Opowiedziała się - tak jak rząd - za zagwarantowaniem nauczycielom ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych. Była także za przekazaniem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej oraz okręgowym komisjom egzaminacyjnym przygotowania i przeprowadzania egzaminów eksternistycznych.

bogna20-02-2007 18:01:47   [#1496]

750 tys. dzieci nie chodzi do przedszkola

Miejsce zamieszkania, wykształcenie rodziców oraz płeć powoduje nierówny dostęp do edukacji dla dzieci w wieku od trzech do dziesięciu lat.


 

Tylko 38,2 proc. młodych Polaków w wieku od trzech do pięciu lat uczęszcza do przedszkola – wynika z raportu o sytuacji edukacji elementarnej – Małe dziecko w Polsce, przygotowanego przez Fundację Komeńskiego. 750 tys. dzieci w tym wieku w ogóle nie chodzi do przedszkola. To jeden z najgorszych wyników w całej Unii Europejskiej (np. we Francji do przedszkoli uczęszcza niemalże 100 proc. dzieci, a w Czechach – 86 proc.). Choć dostępność do edukacji przedszkolnej w Polsce jest zła, to samorządy wydają na jej utrzymanie ok. 0,4 proc. PKB. Są to wydatki porównywalne z innymi krajami OECD.

– Dobra wczesna edukacja to inwestycja w kapitał ludzki. A trzeba pamiętać, że wraz z rozwojem gospodarki opartej na wiedzy, dbałość o jakość kształcenia staje się najważniejszym czynnikiem warunkującym jej rozwój – tłumaczy Teresa Ogrodzińska, prezes Fundacji Komeńskiego.

Na przykład w Holandii, podobnie jak w Polsce, odpowiedzialność za usługi edukacyjne podzielona jest między rząd centralny oraz samorządy prowincji i gmin. Jednak opieka przedszkolna została całkowicie przekazana w ręce prywatne (zarówno przedsiębiorcom jak i organizacjom non profit). Rząd dofinansowuje ich działalność.

Z raportu FK wynika także, że polskie dzieci są wciąż dyskryminowane w dostępie do edukacji elementarnej. Jedynie co czwarte dziecko niepełnosprawne uczęszcza do przedszkola integracyjnego. W ponad 1/3 gmin wiejskich w ogóle nie ma przedszkoli lub uczęszcza do nich mniej niż 10 proc. wszystkich maluchów. Oprócz niepełnosprawności i miejsca zamieszkania czynnikiem najsilniej dyskryminującym w dostępie do edukacji elementarnej jest także płeć, przynależność do mniejszości narodowej oraz wykształcenie rodziców. W opinii ekspertów w Polsce warto tworzyć programy edukacyjne oparte o współpracę z rodzicami oraz przeciwdziałające biedzie (np. fundusze stypendialne), usprawnić system przepływu informacji między resortem edukacji a samorządami (92 proc. gmin uważa, że informacje o planowanych zmianach w oświacie są przesyłane przez MEN bez odpowiedniego wyprzedzenia) oraz zmienić zasady kształcenia akademickiego na kierunkach pedagogicznych.

– Wczesna edukacja to inwestycja w lepiej wykształcone, a co za tym idzie w zamożniejsze społeczeństwo – uważa Monika Rościszewska-Woźniak, specjalista ds. wczesnej edukacji.

 /Łukasz Guza/

rzewa20-02-2007 18:10:48   [#1497]
[Komisja "Solidarne Państwo" ] Opowiedziała się - tak jak rząd - za zagwarantowaniem nauczycielom ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych.

Przecież prawnie juz korzystamy z tej ochrony - gwarantuje to art 63 KN

Więc albo ktoś czegoś nie doczytał (w co watpię), albo znowu się robi zasłonę dymna jak w przpadku ankiety "ciążowej" -> rząd po prostu chce mieć nauczycieli "w cuglach"
Jolanta Szuchta20-02-2007 18:13:39   [#1498]

ewo

a może i nas w "kamasze" jak lekarzy?
hania20-02-2007 18:15:03   [#1499]
rzewa - funkcjonariusz publiczny strajkować podobno nie może......
annah21-02-2007 15:59:09   [#1500]

ZNP: mundurki dla nauczycieli to absurd
PAP 13:10

Absurdem prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz nazwał pomysł posłanki PiS Marii Nowak, by w ustawie Karta Nauczyciela zapisać obowiązek "by nauczyciele chodzili w mundurkach".

We wtorek na posiedzeniu sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. "Solidarnego Państwa" Nowak zapowiedziała, że w środę zgłosi poprawkę do rządowego projektu nowelizacji prawa oświatowego nakazującą nauczycielom schludny ubiór.

 
Nowak tłumaczyła, że podyktowane jest to niewłaściwym strojem, w jakim niektórzy nauczyciele przechodzą do szkoły. Wspomniała o nauczycielkach, które przychodzą "z gołym brzuchem".

Sądziliśmy, że poziom absurdu w edukacji wyczerpał się. Okazuje się, że rzeczywistość jest bogatsza od naszej wyobraźni - powiedział Broniarz na konferencji prasowej w Warszawie.

Zaprezentował dziennikarzom t-shirty, w jakie - jego zdaniem - można by ubrać nauczycieli. Jak mówił, białe byłyby dla członków ZNP, by z daleka można było ich rozpoznać, zielone dla nauczycieli stażystów - jak powiedział - nawiązujące do "zielonych listków" dla początkujących kierowców, i granatowe dla pozostałych; dla nauczycieli kontraktowych z jedną gwiazdką, mianowanych z dwoma i dla dyplomowanych z wężykiem generalskim.

Pytał także, czy w związku z pomysłem ubrania nauczycieli w mundurki w przyszłości będą mogli oni skorzystać z tzw. emerytur mundurowych. Broniarz także pytał również, kto za ewentualne mundurki dla nauczycieli miałby zapłacić. Zauważył, że przy jednostkowym koszcie mundurku wynoszącym 100 zł (na tyle resort edukacji szacuje koszt jednego mundurka dla ucznia - PAP), w skali kraju mundurki kosztowałyby 52 mln zł. (ap)

http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1342&wid=8741496&rfbawp=1172069307.652&ticaid=13430

strony: [ 1 ][ 2 ] - - [ 29 ][ 30 ][ 31 ] - - [ 241 ][ 242 ]