Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Łódzkie kuratorium gasi bunt rodziców
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Karolina01-06-2006 20:30:35   [#51]

Syrenko - w kwestii co zrobić z "agresywnym" dzieckiem zaprazam na szkolenie 16-18 czerwca, szczegóły na www.nadzwyczajne-dzieci.org.pl

W sytuacji kiedy mamy konkretne dziecko, konkretnego rodzica, konkretną sytuację - pomogę zawsze - w obecnej chwili nie widzę gotowej recepty i chyba nie sądzisz, że ktokolwiek ci ją da.

Marek..... rozmarzyłam się ;-)

syrenka01-06-2006 20:36:01   [#52]
Ciekawa stronka, poczytam.
achaa01-06-2006 20:42:13   [#53]

Marek Pleśniar napisal:

Brakuje nam szkół potrafiących sobie z problemem radzić. Raczej powinny to być małe szkoły nastawione na trudniejsze przypadki.

(...) TO NIE WINA rodziców - często nie ich wina.

Nie mamy - system - dla ich dzieci miejsca (...)

Nikt na to nie da pieniędzy a tymczasem w każdym mieście jest tyle przypadków, że wystarczy na niedużą szkołę. (...)

Tymczasem problem nabrzmiał i nie poradzi sobie z nim SZKOŁA MASOWA. Bo to nie szkoła dla tych dzieci.

Tu potrzeba systemy fajnych szkół dla dzieci z zaburzeniami zachowania.

Mam problem... Nie chcialabym byc zle zrozumiana... Z jednej strony sie z Toba zgadzam, z drugiej nie. Dlaczego...

1) Uwazam, ze DOBRE jest łączenie dzieci w grupy homogeniczne pod wzgledem poziomu, problemow w koncu "zaburzen". Przeciwstawiam sie na przyklad opinii, ze dziecko z autyzmem (to moja "dzialka") MUSI byc albo nauczane indywidualnie albo w pelnej integracji, bo w grupach dla dzieci z autyzmem nie rozwija sie spolecznie. MOja praktyka mowi co innego. Dlatego z jednej strony sie zgadzam. Uwazam, ze fajnym pomyslem sa klasy, szkoly terapeutyczne - ale to musi miec rece i nogi! A czesto nie ma. I tworza sie GETTA dla tych "zlych" i dlatego z drugiej strony sie nie zgadzam.

2) CO to sa zaburzenia zachowania? TO jest jakas strasznie szeroka kategoria! Mozna w to wrzucic wszystko i sie przestac przejmowac - pozostac sobie na opisie - agresywny, pobudliwy, impulsywny, przeklina itd. itd A tymczasem zaburzenia zachowania to EFEKT. Zawsze tylko i wylacznie efekt. Czego??? Po to konczymy studia, drodzy pedagodzy, psycholodzy itp. aby potrafic jezeli nie zdiagnozowac (to powinny zawsze robic zespoly interdyscyplinarne) to chociaz postawic wstepne hipotezy i wskazac droge do miejsca, gdzie dziecko moze byc zdiagnozowane. Nie ma co leczyc SKUTKOW, OBJAWOW. Trzeba znac przyczyne.

Co Wy na to? Czy taka diagnoza jest choć trochę prawdziwa? Waszym zdaniem?

Marku. Ja pracuje w szkole typowo terapeutycznej. W zespole placowek dla dzieci tak trudnych, ze trudno to sobie wyobrazic. Z takimi zaburzeniami zachowania, ze nikt nigdzie ich nie chcial. Ale wiesz jak nasza szkola przeszkadza wielu osobom? Ze niby jakas konkurencja (placowka z 13 osob, a od przyszlego wrzesnia z 20 - w wieku od 4 - 25 lat). Wladze staja na rzesach zeby nam zycie utrudnic. A tych dzieci na prawde nigdzie na dluzsza mete nie chca.

 Tyle psioczymy na poradnie;-) No jak drodzy poradniowcy? Może Was przekształcić w szkoły dla uczniów z zaburzeniami zachowania;-)

hahahahaha. Przepraszam. Nie chce generalizowac. Znam i swietnych poradniowcow. Ale wiekszosc nie powinna w zyciu pracowac tam gdzie pracuje, a co dopiero w szkolach terapeutycznych!!! Niestety - z mojego doswiadczenia 1 świetny "poradniowiec" przypada na 50 fatalnych. Nie wypowiadam sie o poradniach niepublicznych. Ale mam codziennie kontakt z "produkcja" poradni publicznych.

"Szkoła psychologiczno - pedagogiczna" 20 uczniów.

Najpierw moze intensywna EDUKACJA pedagogow, nauczycieli. Dzieci, ktore w masowkach stwarzaja czesto bardzo duze problemy to dzieci z zespolem Aspergera. Najczesciej albo wogole niezdiagnozowane, albo ew. dostaja latke ADHD. Wiesz ile tych dzieci jest??? Od 7-20 na 1000 - zaleznie od "opcji" diagnostycznej. NAwet 7 na 1000 - to średnio dwóch w przecietnej, wiekszej podstawowce! Ile takich 20 osobowych szkol musialoby powstac w kazdym miescie? A co robic z dziecmi ze wsi? One i tak w swoim otoczeniu maja "latke" wariatow, niegrzecznych itp. Jak je zaczniemy wozic do miasta do najblizszej szkoly terapeutycznej to jeszcze sie okaze ze sa "uposledzone" no bo wiadomo do szkoly specjalnej jezdza.

A tymczasem szkoly masowe moga i powinny sobie z nimi radzic. To sie da, tylko trzeba chciec sie dowiedziec czegos na ten temat.

 

Marek Pleśniar01-06-2006 20:48:14   [#54]

fajnie odpisałaś:-) Jeszcze czytam

jedno zwraca moją uwagę - piszesz że szkoły masowe podołają

NIE

nie podołają bo jest jak piszesz - Najpierw moze intensywna EDUKACJA pedagogow, nauczycieli

otóż nie licz na to. Nie będzie intensywnej edukacji pół miliona nauczycieli.

Dlatego pisałęm o szkołąch jak Twoja. Że trzeba je wspierać i stworzyć więcej.

Bo szkołą masowa nie podoła. Po prostu nikt jej nie zmieni tak jak postulujesz. A czas ucieka.

Dlatego na przyszłośc to dobry cel - zmienić polską szkołę całą. Ale wtedy bezcenne będą doświadczednia szkół jak Twoja:-) Więc jednak je twórzmy.

Bo jest pilna potrzeba

Piszesz" Ja pracuje w szkole typowo terapeutycznej. W zespole placowek dla dzieci tak trudnych, ze trudno to sobie wyobrazic. Z takimi zaburzeniami zachowania, ze nikt nigdzie ich nie chcial. Ale wiesz jak nasza szkola przeszkadza wielu osobom? "

uważam sytuację z opisu za skandal - jestescie potrzebni. Tyle że w większej jeszcze liczbie:-)

achaa01-06-2006 20:52:21   [#55]

Syrenko - w kwestii co zrobić z "agresywnym" dzieckiem

To tak, Karolino w ramach zahaczenia...

Odnosnie takze wczesniejszych wpisow dot. "interwencji" przy agresji.

Tak, bez cudzyslowu. Mozna swietnie radzic sobie bez dzialania w stanie wyzszej koniecznosci, ale nie zawsze. Sa niestety sytuacje, gdzie agresja pojawia sie w takiej formie, ze COS trzeba szybko zrobic. Jednak to jest w 90% wina opiekunow, nauczycieli ze do tego doszlo. Albo "wina" tego, ze sie jeszcze z dzieckiem nie znamy. Mam takie dziecko (14 lat) - zaczelam z nim prace w sierpniu ub. r. Przez 2 miesiace chodzilam w krwiakach. Mimo, ze stosowalam przytrzymanie, bo gdyby nie to chlopak zrobilby krzywde nie tylko mi, ale tez sobie. Ale nie dzieki przytrzymaniu przestal sie tak zachowywac - tylko dzieki wiedzy o tym DALCZEGO tak sie zachowuje. Dwa miesiace dochodzilismy wspolnie z nim do tej wiedzy. Teraz czasem sie tez zdarzy, ale nie z takim nasileniem i nie tak ostro. I teraz to jest w 90% nasza, nauczycieli wina.

Stosujac TYLKO przytrzymanie nie uczymy dziecka niczego zupelnie. Ba, doprowadzamy do tego, ze agresja bedzie eskalowac. Bo to my na siebie bierzemy obowiazek zapanowania nad dzieckiem. Ono sie od tego zwalnia. I co dalej? prochy? kaftan?

W marcu przyszedl do nas do szkoly chlopiec. W styczniu byl w psychuszce. W wypisie przeczytalam "wymagal krepowania pasami przez wiekszosc dnia". Jak to jest ze w tej chwili nie wymaga???? Ba, nie wymaga nawet lekow? NAWET PRZYTRZYMANIA - poza przytrzymaniem mu delikatnym czola, zeby sobie glowy nie rozwalil. Oczywiscie nie jest rozowo - chlopiec jest w szkole od 3 miesiecy (pierwsze 3 miesiace w jego 13 letnim zyciu!) ale jest coraz lepiej!

Ludzie. DIAGNOZA. Zanim zapytamy co zrobic z danym dzieckiem, zapytajmy dlaczego ono tak sie zachowuje. I wyciagnijmy wnioski a stanie sie znacznie jasniejsza odpowiedz na pytanie co zrobic z dzieckiem.

syrenka01-06-2006 20:54:31   [#56]

Czytam, achaa, czytam...

I dziękuję :-)

achaa01-06-2006 20:59:19   [#57]

Syrenka pyta:

Jakie metody stosowaliście, że w chłopcu zaszła taka zmiana?

Nie napisze. A wiesz dlaczego? Bo to nie ma sensu. Co z ta wiedza zrobisz? Nie da sie tego zastosowac do zadnego innego dziecka, do zadnej innej sytuacji. Niestety. Kazda sytuacja jest inna, kazde dziecko jest inne, kazda rodzina i placowka jest inna. I nie wolno nigdy probowac myslec w kategoriach "gotowcow". Bo ich nie ma, a jezeli ktos probuje takich rzeczy - niech sie nie dziwi, gdy poniesie totalna porazke. TYlko szeroka wiedza o dziecku, jego srodowisku i umiejetnosc zastosowania znanego sobie warsztatu postepowania w tej konkretnej sytuacji moze dac jakikolwiek efekt. Powiem tylko tyle - takimi problemami powinny zajmowac sie zaspoly - pedagog, najlepiej specjalny; psycholog (najlepiej kliniczny); dobrze jezeli na podoredziu jest lekarz psychiatra (niezbedny przy diagnostyce) i logopeda (polecam raczej neurologopedow); przydaje sie czesto pracownik socjalny, albo chociaz jedna z w/w osob powinna sie dobrze w miare w zagadnieniach z tej branzy orientowac.

Karolina01-06-2006 21:01:36   [#58]

Ciekawie zaczęło się robić.

RÓWNIEZ MAM WIZJĘ SZKOŁY - ŚNIĘ O NIEJ WRĘCZ ;-)

Naprawdę one nie musiałyby istniec w odizolowaniu - jeśli coś jest oderwane od reszty jest dziwnie postrzegane. Nie wracam do dyskusji o obecnych szkołach specjalnych ale to by to przypominało. Są odizolowane...

Marku, piszesz, że to potrwa....ze to cel na przyszłość. Chciałabym aby już zaczęto o tym mówić głósno bo mam poczucie, że tracimy czas.

Obecnie trwa konferencja pedagogów specjalnych w Olsztynie, wiedziałeś? Jest tam Bozena dlatego zdaje mi relacje.... nie mogłam uwierzyć ale on mówi, że spotkała wiele osób mówiących jednym głosem o tym, że tak dalej nie moze byc, ze trzeba coś zmieniac. Nie masz wtyczek tam..?;)

syrenka01-06-2006 21:02:15   [#59]
Uważam, że stworzeniem takiego zespołu, pomagającego szkołom w podobnych sytuacjach mógłby, powinien zająć się kurator oświaty.
maeljas01-06-2006 21:05:54   [#60]

chora jestem

i kie licho mnie podkusiło wstać z łóżka -

przeczytałam cały wątek i początkowo nie miałam zamiaru włączać się...

"Tu potrzeba systemy fajnych szkół dla dzieci z zaburzeniami zachowania"

O matko - czyli  to samo, co Pani Dyrektor z Łodzi

I w takiej szkole nauczą się zachowań społecznych?

Od kogo?

 Fachowa pomoc:" Z psychologami, terapeutami. " - doraźnie pomogą -

 ale te zaburzenia zachowania nie wzięły się z powietrza - czyli leczymy objawy a nie przyczynę

"TO NIE WINA rodziców - często nie ich wina."

- Marek to niestety "ich czyli - nas rodziców" wina

Fajnie usprawiedliwiasz:

"a co więcej rodzice mają począć? Muszą kiedyś iść do pracy. Oni nawet bardziej muszą bo trzeba w takiej sytuacji pieniędzy."

Coś jak Pijak z Małego Księcia, który pił, ponieważ wstyd mu było, że pije?

Tym wszystkim dzieciom z zaburzeniami zachowania  brak poczucia bezpieczeństwa - widzą, że my dorośli jesteśmy słabi, że uprawiamy realtywizm moralny -  stąd ich agresja , szukanie autorytetów w subkulturach ( mały tłucze kolegów, duży...)

Nie mają tego poczucia - bo dorośli nie dają im tego wsparcia - przede wszystkim dom.

A tu "szkoła" nie pomoże

Marek, czy myślisz, że rodzice dobrowolnie oddadzą dziecko do takiej szkoły, żeby nie wiem, jaka była "fajna?"

Karolina01-06-2006 21:09:04   [#61]

Syrenko - ale po co czekać aż zajmie się tym kurator... co on zrobi?

Marek mówi, że wszystkich nauczycieli nie przekoli się.... ok..ale może choć kilkunastu w każdej szkole?? Nauczyciele powinni mieć wenętrzną potrzebę szkolenia się w temacie.

maeljas01-06-2006 21:09:59   [#62]

oooooooo

tak długo pisałam, że nie zdązyłam przeczytac postów achaa

Achaa - ja też ze szkoły  terapeutycznej

syrenka01-06-2006 21:17:27   [#63]

Karolino, gdyby u nas w szkole powstał taki problem, szczerze mówiąc nie wiedzielibyśmy, gdzie szukać tych specjalistów -  a trzeba najlepszych z najlepszych - i kto ma im zapłacić. Nie wiedzielibyśmy ani my rodzice, ani nauczyciele, ani pani dyrektor. Grono wspaniałe, ale po prostu nie są przygotowani na takie sytuacje, w szkole brak jakichkolwiek informacji nt. możliwych dróg postępowania w takich przypadkach. Szkoła nie jest duża i nigdy nie było potrzeby szukać aż tak specjalistycznej pomocy.

Dlatego sądzę, że większość spraw w tym zakresie powinna być zorganizowana z ramienia kuratorium.

bogda402-06-2006 06:19:26   [#64]

i już na koniec

http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,3388743.html
achaa02-06-2006 08:46:47   [#65]

Syrenka pisze:

Dlatego sądzę, że większość spraw w tym zakresie powinna być zorganizowana z ramienia kuratorium.

Nie. Dobry nauczyciel, nie mowiac o dyrektorze powinien umiec nie tylko pisac konspekty i plany dydaktyczne. Dobry nauczyciel powinien umiec przewidywac i myslec. Przewidywac, ze i w jego szkole moze sie trafic dziecko z "zaburzeniami zachowania" czyli z ADHD, z ADD,z ZA, z głęboką dysleksja (tak tak - to tez moze byc przyczyna zab. zachownaia), z rodziny wychowawczo niewydolnej, z zaburzeniami nerwicowymi itd itd. Powinein zalozyc, ze moze mu sie trafic uczen narkoman (takze w podstawowkach - kiedys pracowalam w swietlicy na oddziale psychiatrii dzieciecej - byli narkomani 9letni), uczen zlodziej itd.

I powinien myslec. Od pierwszego dnia swojej pracy - gdzie moge przygotowac sie na taka ewentualnosc, co moge zrobic, zebym nie bym bezradny. A kto powinien placic? Nauczyciel. Przykro mi, ale tylko wtedy gdy sam zaplaci bedzie gwarancja, ze cos z tego wyniesie.

A ze w szkole brak jakichkolwiek informacji nt. możliwych dróg postępowania w takich przypadkach to wina tylko i wylacznie dyrektora ktory o to nie zadbal.

Marek Pleśniar02-06-2006 09:06:08   [#66]

czyli stało się jak zwykle "ty weźmiesz mojego łobuza, ja kiedyś wezmę twojego" (lub (pan weźmie od nich łobuza a my pomożemy jak pan będzie chciał upchnąć łobuza komuś")

a może już wzięli;-)

i o co tyle zamieszania:-)

nalix02-06-2006 09:14:05   [#67]

rozwiązanie

Dawniej starsi uczniowie  sami spuśliby łobuzowi raz czy drugi manto i byłby spokój.
syrenka02-06-2006 09:55:07   [#68]

Większość dyrektorów jest również przekonana, że kuratorium nie może umieścić w ich szkole ucznia spoza rejonu bez ich zgody. - Są w błędzie - informuje Jadwiga Jakóbczyk z kuratorium. - Decyzja kuratora o przeniesieniu ucznia jest decyzją administracyjną. Dyrektor szkoły musi się z nią pogodzić.
Taka decyzja jeszcze nie zapadła. - Ale my nie będziemy pytać szkół o zgodę, tylko wskażemy konkretną podstawówkę, w której uczeń z ul. Rajdowej będzie kontynuować naukę - dodała Jakóbczyk.

Może czytają forum?

syrenka02-06-2006 09:59:12   [#69]
Zamieszanie się raczej nie skończy. Ono się przeniesie do innej szkoły, bo nie słychać w Łodzi o kimś, kto przedstawiłby sensowny plan pracy z tym dzieckiem.
Marek Pleśniar02-06-2006 10:32:20   [#70]

"my nie będziemy pytać szkół o zgodę, tylko wskażemy konkretną podstawówkę, w której uczeń z ul. Rajdowej będzie kontynuować naukę - dodała Jakóbczyk."

no...proszę czytające nas kuratorium o bardziej kooperacyjny ton wobec swoich przecież dyrektorów.

A fuj - taki ton w naszych czasach?

slos02-06-2006 14:39:10   [#71]
Otóż, w wielu szkołach sa fachowo prowadzone działania terapeutyczne, nauczyciele są przeszkoleni, ale w momencie, gdy rodzice nie przyjmują pomocy, gdy są po prostu przekonani o swych racjach i żyją w świecie wirtualnym amerykańskich i polskich sit comów, nie poradzi nawet geniusz pedagogiczny. Można skutecznie pomóc nawet słabym psychicznie i nieptrzystosowanym do życia, jeśli idą chociaż na 1% współpracy. Owszem zawsze trzeba chronić dziecko , ale w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa czy bandytyzmu, trzeba działać ostro i konsekwentnie w granicach prawa. Wtedy takie sytuacje jak Łodzi będą rzadsze. Jeśli pozwoli się na źle i prostacko rozumianą polityczną poprawność (z czym walczę od lat jako publicysta) i o młodocianym psychopacie, ale i fatalnym, nieudolnym nauczycielu, czy nienadającym się do tej funkcji rodzicu, będziemy mówić, że oni "biedni, wymagający pomocy (w momencie gdy wszystkie próby takowej zawiodły)i litości", to zdemoralizujemy i siebie i tych, którzy zobaczą bezkarność inkryminowanych indywiduów. Amen. Działań organu nie skomentuję, bo są rzeczywiście do organu (ale innego) niepodobne.
achaa03-06-2006 12:06:40   [#72]

slos pisze:

Otóż, w wielu szkołach sa fachowo prowadzone działania terapeutyczne, nauczyciele są przeszkoleni,

Nie wiem co to znaczy w wielu. Moje obserwacje wskazuja, ze wiekszosc szkol nie potrafi sobie radzic ze skrajnie trudnymi zachowaniami uczniow, a zasadnicza wiekszosc pedagogow i nauczycieli jest w niedostatecznym stopniu wyksztalcona. Studia pedagogiczne sa kiepskie, a nauczyciele sie doksztalcaja ale w kwestiach prawie wylacznie metodycznych. A przepraszam jakie tak na prawde przygotowanie PEDAGOGICZNE maja "przedmiotowcy"? Kierunek polonistyka i "sciezka pedagogiczna". Czyli jak napisac konspekt z polskiego. Nie czarujmy sie.

Jeśli pozwoli się na źle i prostacko rozumianą polityczną poprawność (z czym walczę od lat jako publicysta) i o młodocianym psychopacie, ale i fatalnym, nieudolnym nauczycielu, czy nienadającym się do tej funkcji rodzicu, będziemy mówić, że oni "biedni, wymagający pomocy

Ja tez nie lubie politycznej porprawnosci i tez z nia walcze. Nie zmienia to faktu, ze nie kazdy agresywny dzieciak to mlodociany psychopata. Choc i tak moze byc i nie mozna z kolei twierdzic, ze kazdy agresywny dzieciak jest chory (ale to juz elementarne zadanie z logiki). Z drugiej strony fatalny nauczyciel to fatalny nauczyciel i tu nie ma ZADNEGO wytlumaczenia! Fatalny nauczyciel nie powinien wogole rozpoczac pracy. NIe powinien wogole skonczyc studiow. Ale studia pedagogiczne to przechowalnia dla głupków i nieuków. I wychodza z nich glupki i nieuki (nie bede politycznie poprawna). Niestety widzialam to na studiach (niedawno skonczonych, a wiec obserwacja swieza) i widze to przy naborze pracownikow do naszej placowki. GLUPOTA i brak wiedzy.

A rodzice? Coz, to juz niestety bardziej skomplikowana sprawa, na osobny watek. Bo rodzic, to niestety nie tylko "funkcja".

Marek Pleśniar03-06-2006 12:49:04   [#73]

takich spraw są setki i sprawa jest zwykła, codzienna. media sobie tylko z nas zrobiły publiczność

Kto z Was już tak miał? Rączka do góry:-)

W pierwszym roku dyrektorowania miałem takie chłopię

Bił koleżanki i kolegów krzesełkiem po łebkach - jak miał zły humor;-) Mnie ugryzłw rękę gdy starałem się go zatrzymać ;-) (to dedykuję namawiającym do przytrzymywania cudzych dzieci - a macie szczepienia od odpowiednich chorób?

i to samo

interwencje, bunt rodziców, kuratorium

(KO nie zgodziło się na przeniesienie gdzie indziej - z racjonalnego powodu - a "gdzie indziej" to co? Inne dzieci i inni ludzie? )

Ponieważ chłopiec BARDZo już stał się agresywny - zakazałem przyprowadzać go do szkoły aż nie zrobią jakichś badań;-)

I nazajutrz zadzwonił kurator pytając czemu go wyręczam we wstrzymywaniu obowiązku szkolnego dziecka;-)

Po 2 latach przepychanek zabrano dziecko do innej szkoły. Kilka takich dwuletnich okresów i dzieciak szczęścliwie skończy szkoły:-)

Odszedł i zapisano do nas.. drugiego. I od początku:-)

Taki był  eksperyment z wilkami - gdy wilki stłoczono na małej wyseopce - zaczęły się zagryzać...

(dlatego te luźne myśli tu piszę)

Szedłem dziś koło gimnazjum syna

Betonowy klocek - nieduży,. A wśrodku jak śledzie w beczce kilkuset trzynasto-czternasto-piętnastolatków

Ile procent tego nie znosi? I ilu procentom z tych iluś procent "pomogła" mama czy tata z niewłaściwą lub chorą wręcz atmosferą wychowawczą w domu?

I tak ręka w rękę szkoła i dom - "wychowały " dziecko

(Aha - wszystkie - daję słowo - przypadki dzieci z powaznymi zaburzeniami zachowania jakie miałem w pracy to były dzieci ludzi wykształconych i z dobrą pracą)

psycholożka, biznesmeni itp

ankate03-06-2006 14:02:00   [#74]

Nie można tak uogólniać, Marku, te dzieciaki są z najróżniejszych rodzin, ale jedno jest pewne - są w każdej szkole... i trzeba jakoś sobie z nimi radzić. Ja przyjęłam takiego na własne żądanie i to spoza obwodu, bo mama rozpaczała i płakała, a teraz mamy nie uświadczysz nawet raz do roku w szkole i lepiej nie mówić...:-(

syrenka03-06-2006 14:20:56   [#75]

zakazałem przyprowadzać go do szkoły aż nie zrobią jakichś badań

Czyli tylko na forum jesteś owieczka, a w działaniu - wilk.

Marek Pleśniar03-06-2006 14:26:09   [#76]

byłęm niedoświadczonym dyrektorem a to było wbrew prawu

teraz bym tak nie zrobił:-)

UlazIb04-06-2006 00:10:16   [#77]

Czytając te wszystkie wypowiedzi stwierdzam, że każdy z Was ma po trochu racji.Achaa mówei b. słusznie.Popieram. Mama za sobą ...lat pracy i bywało z młodzieżą tzw. trudną. Nie chwaląc sie odnosiłam sukcesy, ale też zdażały sie porażki- no może nie porażki co sprawdzał sie niestety mój czarny scenariusz co do dalaszych losów niektórych moich uczniów.

Potwierdzam podane juz wcześniej opinie, że niestety spora część n-li nie powinna nimi być!!!. Ja z wieloletnm staże ciągle sie dokształcam, szukam nowych rozwiązań, rad, wskazówek , które pomoga mi być pomocną swoim uczniom i ich rodzicom. Niestety moje koleżanki tak nie uważają. Ani zachęty, ani nawet nacisk dyrekcji nie mogą wyzwolić w nich chęci wzięcia udziału w jakimś szkoleniu, które ne jest związane z dydaktyką. Ale narzekać i  biadolić to potrafią, a ponadto nie radzą zobie z trudnym uczniem, nie mówiąc już o jego poniżaniu, ubliżaniu.

Opowiem wam historyjkę jeszcze z czsaów szkoły podst. 8-klasowej.

. Otóż ktoś wpadł na pomysł utworzenia w szkole masowej  klasy tzw. wyrównawczej . I powstała, tylko po drodze zagubił sie jej charakter, ale uczniowie jej - to zlepek najgorszych uczniów w szkole siejących postrach i terror wśród uczniów i nauczycieli / poziomu tej samej klasy/zarówno pod względem wychowawczym jak i nauki / większość z nich miała problemy z czytaniem /, a i również pochodzacych z rodzin w 80% tzw. patalogicznych i z alkoholowym problemem nie wyłączając używanie wulgaryzmów Okazało sie, że są postrachem całęj szkoły, . i nie jest to 1 uczeń a jest ich w klasie 16.

W październiku VII klasy ich wychowawczyni u kresu wyczerpania nerwowego idzie na urlop zdrowotny. I problem, bo nikt nie chce objąć wychowawstwa w tej klasie, ba nawet mężczyźni. A jeden z nich rzecze do dyrka, że nawet gdy mu dopłacił nawet pół pensji jeszcze, to i tak nie weźmie tej klasy.

Ja nowy n-el w tej szkole , bo od września tegoz roku pracujący, biorę wychowawstwo tej klasy i j. polski , historię. Ciekawi jesteście co z tego wyszło?.  Otóż w efekcie końcowym VIII klasę skończyło 13 uczniów,z tego poszło do szkół :  1 do LO, 1 do techn. a pozostali ukończyli zawodówki a niektórzy ipo zaodówce poszli dalej do technikum.

Te dwa lata pracy z ta klasa były b.trudne a zarazem b. ciekawe, fajne. Nie raz słyszałam, Ulka szkoda twojej pracy bo to jest orka na ugorze, a oni i tak zostana tumanami.

Ja tak nie uważałam i słusznie. Natomiast mam żal i pretensje do niektórych koleżanek za niegodziwe traktowane moich uczniów, obrażanie ich , nazywanie idiotami, głupkami, bandziorami itp. Ile to mnie kosztowało zdrowia, dochodzenia prawdy, bronienia uczniów, wykłócania się o nie obrażanie uczniów, bo to też ludzie mający uczucia, szukania sprawiedliwości, wininnych różnych przewinien, bo co ktoś zmalował, to zaraz bylo na moich uczniów.

Wiem, że nie ma złych dzieci. Są tylko źli rodzice. W każdym dziecku jest coś dobrego, coś co jest jego atutem, umiejetnością, i to należy wykorzystać, wyeksponować, zająć nim go., zrobić za coś odpowiedzialnym.A przede wszystkim trzeba mieć czas dla ucznia jak i swojego dziecka.

Wiem, że jak się dziecku okaże serce, zrozumienie, nie krzyczy na nie, nie wyzywa, obraża,stworzy sie miłą, przyjazną atmosferę na terenie szkoły - to efekty pracy z trudnym uczniem będa pozytywne. O ile ten uczeń nie jest psychicznie chory.A niestety często zdarzaja sie tacy . Wtedy n-el nic nie może zrobić, tu wkroczyć powinien psychiatra, i zajęcia terapeutyczne dla niego i całęj jego rodziny i klasy .

Kiedyś było tak, że klasa mająca 1 dziecko z orzeczeniem mogła być już klasa integracyjnnną i w takiej klasie mniej licznej - bo do 16 uczniów, był jeszcze jeden wspomagjący nauczyciel, Obecnie o ile mnie pamięc nie myli takich uczniów musi być min, 3. A jak to się ma do szkół na wsi???????gdzie klasy nie są tak liczne . W tej materii musi być zmiana na lepsze , to powinno uleć zmianie, jeśli chcemy aby takie dzieciali z orzeczeniami i niesprawności różnej chodziły do szkoły masowej.

Kończę te moje wywody, bo oczy same się zamykaja i pisze już głupoty i z błędami, za przepraszam i pozdrawiam!!!

Marek Pleśniar04-06-2006 00:35:49   [#78]

żadne tam głupoty:-) Nauczycielska praktyka.

Miałem i ja dwie klasy wyrównawcze

matematyczkę jeden ugryzł w łydę;-)

Marek Pleśniar04-06-2006 00:38:55   [#79]

a ponieważ życie samo układa scenariusze, jak wywołane tym wątkiem zdarzyło mise dziś spotkanie

idę nad jeziorem z pieskiem a tu na ławeczce kilku mpodpitych młodych panów

i jeden wołą

ooo, coś takiego, pan P. z pieskiem

były uczeń sprzed lat;-)

Drugi ławeczkowiec mu na to

"e! cicho i mitu nie rób na osiedlu niekul klymatu"

Małgosia04-06-2006 10:55:42   [#80]

jakby w tym klymacie...

Pamiętam komisję egzaminacyjną w jednej z pobliskich gmin, sprzed 3 lat chyba. Koleżanka ekspert zapytała dziewczynę - kandydatkę na mianowanego - o jej największy sukces wychowawczy.

Odpowiedź: za swój największy sukces wychowawczy uważam to, że byli uczniowie mówią mi na ulicy "dzień dobry".

Magik04-06-2006 12:55:38   [#81]

to

sukces....))))))))))
achaa04-06-2006 12:59:43   [#82]

Osobiscie szkole (na poziomie podstawowym i srednim na gimnzjum juz sie nie "zalapalam") wspominam jako koszmar. Tak, totalny koszmar. Nie wiem jakim cudem zostalam nauczycielem, doprawdy. Prawdopodobnie nalezalam do trudnych uczniow - to bardzo trudne pracowac z dzieciakiem, ktory czesto wie wiecej niz nauczyciel. Osma klase skonczylam cudem - mialam "zostac" z dwoch przedmiotow - biologi i... ZPT;) Zdalam tylko dlatego, ze nim zdazyl sie skonczyc rok szkolny odbyly sie egzaminy do "eksperymentalnej" klasy w lokalnym liceum (5 osob na jedno miejsce) do ktorej to mnie przyjeto. Coz nauczyciele z podstawowki nie mieli na tyle zimnej krwi, zeby mnie jednak zostawic na drugi rok. Srednia na swiadectwie - 3,2.

Liceum koszmar nr 2. POdziwiam moja wychowawczynie - mimo wielu skarg, mojego fatalnego zachowania (w 3 kl. LO wiecej wagarow niz obecnoscii na zajeciach) nigdy we mnie nie zwatpila, zawsze mnie bronila i dzieki niej skonczylam to liceum (choc tez walczylam z nia ile sie dalo) ze srednia... 3,4. Potem byly studia. Pierwsze choc wymarzone, potem porzucone - nie znalazlam sie w tym zawodzie. Na kolejne studia poszlam w wieku 23 lat. Nie przygotowywalam sie do egzaminow. POszlam z ulicy. Zdalam na pierwszym miejscu - 198 pkt/200pkt. Studia skonczylam w 4 lata z ocena celujaca za prace magisterska i srednia 4,7. Takie jest przelozenie miedzy "osiagnieciami" z liceum a wiedza czlowieka. Dlatego wspolczuje mojemu bratu -  w przysszlym roku zdaje mature - i jego kumplom. Obecny system wyrownuje szanse... w dół.

To tak na marginesie tematu. Nauczyciele wyzywali mnie od "debili, nieukow, wariatow, kretynek co to do dwóch nie potrafią zliczyc itp." POza nielicznymi niszczyli mnie regularnie. Bo zupelnie nie przystawalam do "wizerunku" ucznia. Teraz wiem dlaczego, wtedy powinni to byli wiedziec nauczyciele. PO to sie cale lata uczyli, po to konczyli studia. Ale nie wiedzieli. A mnie uratowalo szczescie, wychowawczyni, rodzice i moja osobista determinacja. Dlatego teraz jako nauczyciel praktycznie ZAWSZE stane po stronie ucznia. Jezeli cos "idzie zle" to jest to wina tylko i wylacznie nauczyciela.

UlazIb pisze:

O ile ten uczeń nie jest psychicznie chory.A niestety często zdarzaja sie tacy . Wtedy n-el nic nie może zrobić, tu wkroczyć powinien psychiatra

Co rozumiesz pod terminem "choroba psychiczna"? Jezeli chodzi o psychiatrow to spora czesc potrafi jedynie faszerowac dzieciaki lekami. Efekt - poglebienie zaburzen, brak kontaktu z otoczeniem, ślinienie się, w skrajnych sytuacjach moczenie sie nocne (bywa ze i w dzien). Nie wiem  o jakie "choroby psychiczne" Ci chodzi. Moimzdaniem nauczyciel faktycznie nic nie moze zrobic TYLKO w wypadku psychoz (wcale nie sa czeste!). MOze miec trudnosci w wypadku osobowosci border-line (ale to juz nie choroba psych.). Lecz juz nawet przy przewleklej, ciezkiej depresji moze i powinien sporo.

Wiem, że jak się dziecku okaże serce, zrozumienie, nie krzyczy na nie, nie wyzywa, obraża,stworzy sie miłą, przyjazną atmosferę na terenie szkoły - to efekty pracy z trudnym uczniem będa pozytywne.

Prawodopodobnie tak.

W tej materii musi być zmiana na lepsze , to powinno uleć zmianie, jeśli chcemy aby takie dzieciali z orzeczeniami i niesprawności różnej chodziły do szkoły masowej.

Mam pod opieka dzieci z Zespolem Aspergera chodzace do placowek masowych. Wspolpraca szkol i nas, terpapeutow pozwala tym dzieciom odnosic sukcesy, bez koniecznosci przenoszenia do klas integracyjnych. My zawsze proponujemy szkole wspolprace. Ale szkoly czesto nie chca - nauczyciele czuja sie bardzo kompetentni i nie potrzebuja pomocy od jakis tam pedagogow z wariatkowa. Pani wychowawczyni jednego z moich podopiecznych przez dwa lata (dzieciak jest w 2 klasie) mowila mamie: "pani wie, ze ma dziwne to dziecko". Jak matka w koncu do nas trafila (a NIKT jej w tym nie pomogl!), dziecko dostalo diagnoze i wskazowki do terapii nauczycielka stwierdzila, ze "ma doswiadczenie w pracy z dziecmi autystycznymi" i ona sobie poradzi sama. Ostatnio mlody przyjechal na konsultacje i pierwsze co wypalil: "prosze pani, a moja wychowawczyni zachowala sie wobec mnie skandalicznie, tak uwazam." pytam dlaczego. "Bo nakrzyczala na mnie ze sie zglaszam do odpowiedzi". Faktycznie, chlopiec zglasza sie non stop bo wiedza wyprzedza rówiesnikow o wiorste. Pani z doswiadczeniem uznala, ze nalezy w zwiazku z tym "nakrzyczec" i potem jeszcze postrofowac matke.

Malgosia napisala:

za swój największy sukces wychowawczy uważam to, że byli uczniowie mówią mi na ulicy "dzień dobry".

Swietna odpowiedz! Na szczescie nie mam watpliwej przyjemnosci spotykania moich bylych nauczycieli. Prawdopodobnie w wiekszosci wypadkow przeszlabym na druga strone ulicy.

ankate04-06-2006 13:54:53   [#83]

aacha

Nno nie wiem. Z postu domniemywam, że pracujesz w poradni. Nie mogę się zgodzić ze wszystkim, o czym piszesz. Mamy trudnego ucznia i znikąd pomocy, ani z poradni, ani z ko, ani nawet od sądu rodzinnego. Jesteśmy pozostawieni sami sobie, uczymy się i próbujemy, próbujemy, próbujemy, ale niektórzy już nie dają rady są psychicznie wykończeni, boję się, co będzie dalej, jak się wypalimy w naszych chęciach...???

syrenka04-06-2006 18:35:30   [#84]
Adam zmieni szkołę

 Anna Kołakowska, Marcin Markowski 02-06-2006 , ostatnia aktualizacja 02-06-2006 20:49

Agresywny uczeń z ul. Rajdowej będzie chodzić do innej podstawówki - zdecydował wczoraj kurator.

1-->
- Podjąłem taką decyzję dla jego dobra - mówi "Gazecie" kurator Marian Przybylski. - Są szanse, że w nowym środowisku chłopiec nawiąże prawidłowe relacje z rówieśnikami.

Rodzice dziewięcioletniego Adama nie chcą komentować decyzji. Czekają na oficjalne pismo od kuratora.

- To dobra decyzja dla moich uczniów, którzy wreszcie będą mogli czuć się w szkole bezpiecznie. Nie rozwiązuje jednak problemu Adama - uważa Marzanna Topolska, dyrektorka SP nr 41 przy ul. Rajdowej.

Chłopiec ma chodzić do nowej szkoły od 1 września. Kurator twierdzi, że jeszcze nie zdecydował, która to będzie placówka. Mówi tylko, że w Łodzi jest wiele szkół "ze wspaniałymi programami profilaktycznymi". Jedną z nich wskaże do końca czerwca, a wyznaczona podstawówka będzie musiała przyjąć ucznia. - Takie jest prawo - twierdzi kurator.

Od poniedziałku w Szkole Podstawowej nr 41 trwa protest. Rodzice trzecioklasistów nie pozwalają swoim dzieciom chodzić na lekcje ze strachu przed Adamem, który je wyzywa, szarpie, bije.

We wtorek kuratorium zdecydowało, że agresywny dziewięciolatek będzie się uczyć w oddzielnej klasie, bez kontaktu z innymi uczniami. - To rozwiązanie doraźne, do wakacji - przekonywała protestujących rodziców wizytatorka Maria Szulc, ale nie przekonała.

- Boimy się, że jeśli teraz odpuścimy, rozwiązanie tymczasowe okaże się ostatecznym - mówiły matki, żądając konsekwentnie przeniesienia Adama do innej szkoły lub skierowania go na nauczanie indywidualne, czyli lekcje w domu. Na to nie zgadzają się jednak rodzice chłopca.

Czy teraz protestujący pozwolą dzieciom wrócić do szkoły? Zdecydują w poniedziałek po spotkaniu z kuratorem.

Od początku tygodnia do szkoły nie chodzi również Adam. Jego matka tłumaczyła wczoraj, że nie podoba jej się pomysł izolacji syna w oddzielnej klasie. - Szkoła to nie więzienie - mówiła. Dodała, że nie wie, kiedy Adam wróci do szkoły, ale bardzo za nią tęskni.

Bunt rodziców z SP nr 41 jest szeroko komentowany w innych mediach. Wczoraj na antenie Radia Łódź profesor pedagogiki z Uniwersytetu Łódzkiego Bogusław Śliwerski przekonywał, że Adam powinien być przeniesiony do innej szkoły "anonimowo, bez wilczego biletu. To jedyna szansa, aby uwierzył, że można się rozwijać, uczyć bez odwoływania do zachowań szkodzących innym".

Według opinii psychologa, Adam "w bardzo dobrym stopniu opanował zasady i normy współżycia społecznego, ma jednak duży problem z przestrzeganiem tychże. Przejawia zaburzenia emocjonalne, ma skłonność do reakcji wybuchowych".

Terapeuci uważają, że przeniesienie ucznia odniesie skutek tylko wtedy, gdy jego rodzice zaczną współpracować z nową szkołą. Dotąd współpracy nie było. Ojciec Adama twierdził, że to szkoła z Rajdowej wszystkiemu winna. - Trafił do klasy łobuzów, od nich nauczył się bić i wyzywać, a nauczyciele nie potrafili łagodzić konfliktów - przekonywał nas dzień przed wybuchem protestu. Wczoraj jego matka zapewniła, że syn jest pod opieką psychologa.

Imię ucznia zostało zmienione
slos05-06-2006 10:12:34   [#85]
Achaa - ciekawe na ile Twe złe wspomnienia ze szkoły mają wpływ na dzisiejsze, niezbyt sprawiedliwe sądy. Są bowiem absolwenci studiów ped. dobrzy i źli - tacy też nauczyciele. Ważne, żeby ci dobrzy trafili do szkoły, a nato ma wpływ dobry dyrektor... A'propos, ja tam swe szkoły wspominam dobrze, choć różni byli pedagodzy, a i w ucho można było dostać... A z wieloma absolwentami moich szkół mam po dziś dzień kontakt, choć już niektórzy to mocno dorośli ludzie. Natomiast trzeba widzieć granice, gdzie zaczyna się bandytyzm, psychopatia i trzeba korzystać wtedy z pomocy fachowców... Niestety, nie wszędzie są... :)
slos05-06-2006 10:16:03   [#86]
PS Podejście, że "wina jest zawsze po stronie nauczyciela" dyskwalifikuje dalszą dyskusją; nie można zakładać takich pewników - każda sprawa jest inna; Jeżeli, droga(i) achaa pracujesz w poradni lub organie i przekazujesz takie tezy, szkodzisz wszystkim :(
achaa05-06-2006 19:04:23   [#87]

slos pyta

ciekawe na ile Twe złe wspomnienia ze szkoły mają wpływ na dzisiejsze, niezbyt sprawiedliwe sądy.

Oczywiscie, ze maja. Lecz zwroc uwage, ze nigdzie nie pisze, ze WSZYSCY nauczyciele sa be. Jak rowniez wpominam dobra nauczycielke. Gwoli sprawiedliwosci w podstawowce tez jedna byla.

Są bowiem absolwenci studiów ped. dobrzy i źli - tacy też nauczyciele. Ważne, żeby ci dobrzy trafili do szkoły, a nato ma wpływ dobry dyrektor

Nie wiem, czy jestes dyrektorem - ale zapytam - po czym poznasz "dobrego" absolwenta? Dodam, ze niestety z moich obserwacji (skonczylam ped. spec na UAM wiec nie mozna mowic aby to byl alaby wydzial na slabej uczelni) około 80% to "fatalni" absolwenci, 15% to "przyzwoici rzemieslnicy" (bardzo potrzebni) ,4% ma szanse STAC SIE "dobrymi" pedagogami a 1% specjalistami. Stac sie, bo trudno byc dobrym pedagogiem zaraz po studiach. Ja na przyklad dopiero pracuje nad tym aby ten status "dobrego pedagoga" osiagnac. A wiesz jak powinien wg mnie wygladac rozklad? Tak jak krzywa normalna. Czyli najwiecej "przyzwoitych rzemieslnikow". Tymczasem wyglada jak kopniety w łeb żółw.

choć różni byli pedagodzy, a i w ucho można było dostać

Osobiscie uwazam, choc to poglad niemodny w czasach "rownania szans" i "partnerstwa" w szkolach, ze nie zaszkodziloby czasem dac uczniowi w ucho.

Natomiast trzeba widzieć granice, gdzie zaczyna się bandytyzm, psychopatia i trzeba korzystać wtedy z pomocy fachowców... Niestety, nie wszędzie są... :)

Nie wszystko "rozbija sie" o psychopatie i bandytyzm. I o to mi wlasnie chodzi. A, ze nie ma specjalistow - jak moga byc wszedzie, skoro ich tak malo??? Poza tym.. specjalisci od bandytow, to rozumiem klawisze w wiezieniach?;)

achaa05-06-2006 19:26:21   [#88]

slos dodaje:

PS Podejście, że "wina jest zawsze po stronie nauczyciela" dyskwalifikuje dalszą dyskusją; nie można zakładać takich pewników - każda sprawa jest inna;

ALEZ to wlasnie pisalam!!! Prosze czytac, a nie czytac fragmenty wyrwane z kontekstu! Tak, kazda "sprawa" ("przypadek" jak mowia lekarze) jest inna. A rola nauczyciela/pedagoga jest DIAGNOZOWAC! (gr. diágnōsis rozpoznanie) czyli poznac przyczyne. Jezeli nie potrafi tego zrobic sam - powinien POSZUKAC pomocy (nie zaslaniac sie tym, ze pomoc sama nie przyszla) i dopiero po postawieniu diagnozy dzialac. Jezeli diagnoza wyklucza dzialanie w obrebie szkoly - szybko, nim problemy sie utrwala - skierowac dziecko gdzie indziej - do placowki specjalistycznej, a nie sasiedniej podstawowki w miescie. Jezeli dzieciak kilka lat "sprawia problemy" i "sprawa" osiaga pułap mediów, dzieciak jak mebel jest przerzucany do innej szkoly przez,powiedzmy sobie to szczerze - rodzicow swoich kolegow, to jest to niestety wina nauczycieli. Nie poradzili sobie z problemem. Dodam, ze problem z uczniem to nie tylko Adas i Marysia - to caly system w ktorym sie obracaja a zatem rodzice, rodzenstwo, grupa rowiesnicza, organizacje do ktorych nalezy lub nie i  nauczyciel. I to wszystko na siebie wplywa, zazebia sie, powoduje ze "sprawa" robi sie nie do rozwiazania.

Wiesz... Troche mi sie nasuwa analogia do lekarzy ponownie... Taka "anegdotka"... Kilka lat temu mialam "przyjemnosc" goscic z moja corka na OIOM w Centrum Zdrowia Dziecka. Moje dziecko mialo szczescie - lekarze z Poznania szybko postawili diagnoze, uznali ze w ich szpitalu nie pomoga dziecku i "przekazali" je w trybie natychmiastowym do Mieszylesia. Obok mojej corki lezal chlopiec. Mial mniej szczescia. Lekarka w ich miescie co prawda tez postawila diagnoze, ale mimo licznych watpliwosci uznala, ze "da sobie rade" i "powalczy o dziecko". Gdy dziecko zaczelo umierac - poprosila RODZICOW o zabranie go do Miedzylesia (w miedzyczasie zrozpaczeni rodzice szukali wlasnych "dojsc" do CZD i znalezli). Pani doktor w akcie wspanialomyslnosci dala im... karetke. Do przewiezienia umierajacego dziecka 300 km. W CZD uratowali chlopcu zycie. A rodzice jeszcze wiele lat beda walczyli o sprawnosc swojego syna. I probowac go "wyciagnac" z funkcjonowania na poziomie glebokiego uposledzenia umyslowego. W czym z pewnoscia pomoze im system wczesnego wspomagania (inny watek;))

Acha. Prosze nie rozumiec słowa "wina" w kategoriach kryminalnych (winny=będacy czegoś sprawcą) lecz raczej w kategoriach obywatelskich (winny - będący odpowiedzialnym za cos). Moze byc wspolodpowiedzialny, ale jednak...

 

 Jeżeli, droga(i) achaa pracujesz w poradni lub organie i przekazujesz takie tezy, szkodzisz wszystkim :(

Nie wiem skad sie wziela teza, jakobym pracowala w poradni - kilka wpisow wczesniej pisalam, gdzie pracuje - w szkole, oraz punkcie diagnostyczno konsultacyjnym przy szkole. www.cetd.republika.pl

A tez nie glosze. To sa moje prywatne zasadniczo poglady. Nawet gdybym "glosila" to i tak nie mialoby to sensu. A szkodzic nikomu nie chce.

syrenka05-06-2006 19:36:11   [#89]

dzieciak jak mebel jest przerzucany do innej szkoly przez,powiedzmy sobie to szczerze - rodzicow swoich kolegow, to jest to niestety wina nauczycieli. Nie poradzili sobie z problemem

Uważam, że nauczyciel bez rzeczywistej współpracy ze strony rodziców nie osiągnie nic. To rodzice muszą tak umiejscowić dziecko w systemie oświaty, żeby ono się w nim odnalazło. Kiedy dziecko trafia do placówki, której norm nie potrafi zaakceptować i zagraża innym dzieciom, kiedy nie skutkują żadne metody, wysiki nauczycieli nie przynoszą efektów, a rodzice nie robią zupełnie nic, trzeba go z tej placówki przenieść administracyjnie.

Należy wyważyć proporcje. To wina rodziców, że do tej sytuacji doszło. Nauczyciele powinni się oczywiście starać, ale - przepraszam za wyrażenie - wyżej tyłka nie podskoczą.

Adaa05-06-2006 20:18:16   [#90]

Kiedy dziecko trafia do placówki, której norm nie potrafi zaakceptować i zagraża innym dzieciom, kiedy nie skutkują żadne metody, wysiki nauczycieli nie przynoszą efektów, a rodzice nie robią zupełnie nic, trzeba go z tej placówki przenieść administracyjnie.

i pewnie wtedy szok,w związku z przeniesieniem administracyjnym ,spowoduje,ze dziecko zaakceptuje nowa rzeczywistość,nie trzeba bedzie zadnych metod bo i po co,wysiłki nauczycieli przyniosa efekty,ba!...wysiłków nie trzeba bedzie,bo rodzice zroba wszystko w ramach współpracy ze szkołą:-)))

dobre..naprawde dobre:-)

syrenka05-06-2006 20:27:05   [#91]
Nie napisałam, że nie trzeba będzie żadnych metod. Dopowiadasz.
Adaa05-06-2006 20:30:59   [#92]

hm..droga syrenko

wszystko co napisalam to byla moja dopowiedź:-))

a tak poza tym,jak to jest byc kobietą?

;-))

Iwona206-06-2006 16:01:52   [#93]

Bunt uczniów przeciwko brutalnemu 9-latkowi

• Agresywny uczeń zmieni szkołę (02-06-06, 20:48)


TOK FM 06-06-2006, ostatnia aktualizacja 06-06-2006 14:13

Koniec buntu uczniów ze jednej z łódzkich szkół. Uczniowie, którzy protestowali przeciwko obecności w klasie niezwykle agresywnego 9-latka wrócili dziś do szkoły.

Rodzice dzieci postawili jednak warunek : dzieci wracają do szkoły, a kuratorium do końca tygodnia wyda pisemną decyzję o przeniesieniu małego "terrorysty" do innej placówki.

Do tego czasu 9-latek będzie uczył się pod nadzorem, będzie miał też zapewniony indywidualny tok nauczania.

Rodzice uczniów z III klasy rozpoczęli protest tydzień temu, w obawie o życie swoich dzieci, przestali je posyłać do szkoły. Chłopiec od kilku miesięcy bił i kopał nie tylko swoich kolegów, ale także nauczycieli oraz dyrekcję.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3397990.html

Marek Pleśniar06-06-2006 17:57:56   [#94]

i już. Wszystko dobrze;-)

W innej szkole agresywny uczeń już nikomu nie przeszkadza;-) Znaczy do czasu.

Ale wtedy można go przenieść do innej szkoły.

maeljas06-06-2006 18:05:09   [#95]
tylko żeby szkół starczyło...
Marek Pleśniar06-06-2006 18:27:00   [#96]

starczy

do twojej szkoły przenosi kolega swojego agresywnego

a ty dajesz swojego agresywnego do jego szkoły

niekoniecznie bezpośrednio ale mogą iść np koniem szachowym po gminie;-)

roszady,  itp

gorzej jak się zrobi pat;-)

maeljas06-06-2006 18:50:11   [#97]

aj - na mnie się kończy chocholi taniec

do mnie to przychodzą, jak już wszystkie szkoły "oblecą" - bom ja ta terapeutyczna - ja nie mam już gdzie wysyłać
syrenka06-06-2006 19:07:56   [#98]
W życiu często nie ma idealnych rozwiązań, ale mały chuligan nie może w nieskończoność terroryzować całej szkoły. Nawet jeżeli wybrano pomiędzy interesem chuligana, a interesem pozostałych uczniow, uważam, że dokonano dobrego wyboru.
AnJa06-06-2006 22:06:22   [#99]
jeśli  On jest chuligan - dam se radę

jeśli chory - powinna dać se radę Maelka

zdiagnozowac - chuligan czy chory powinien fachowiec z PPP

gdzie jest miękkie podbrzusze systemu?
syrenka07-06-2006 00:00:08   [#100]
W fakcie, że szkoła jako organ administracji nie ma prawa zmusić rodziców do zdiagnozowania dziecka.
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]