Forum OSKKO - wątek

TEMAT: tvn ma do nas... sprawę. Poszukujemy odważnych dyrektorów:-)
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
mirek p17-01-2006 23:26:17   [#51]

w szkole muszą być  przestrzegane prawa nauczyciela - powiedział "Gazecie" wiceminister Jarosław Zieliński

nie można też pozwolić, żeby uczniowie dalej się tak zachowywali - uważa burmistrz.

teraz tylko czekać co obaj panowie mieli konkretnego na myśli - powinni to głośno wyartykuować - i to jak najszybciej,  bo jesli nie - takich przypadków będzie coraz wiecej,  / "grzeczni uczniowie znaleźli sposób na niegrzecznych nauczycieli" /

skrzat18-01-2006 00:01:03   [#52]

Żenujaco zabrzmiały słowa pani z kuratorium (ciekawe, czy była ona kiedys nauczycielką gimnazjum?):

> Z naszych ustaleń wynika, że merytorycznie był to bardzo dobry nauczyciel, który jednak nie radził sobie z pracą wychowawczą. Nie potrafił znaleźć wspólnego języka z niektórymi uczniami - wyjaśnia Wiesława Wyszyńska, kujawsko-pomorski kurator oświaty.

Z niektórymi uczniami, Pani Kurator, to i Pani by sobie nie poradziła.

 

 

Natomist minister....nieźle :) Nareszcie ktoś sensowny. Ciekawe, co powie na ten temat jeszcze.

Gaba18-01-2006 01:53:23   [#53]

myślę, że nie trzeba z niektórymi szukać wspólnego języka, bo byłby to język tylko na k... na wypier... (to taka złosliwostka i chwycenie kogoś za język).

 

Jeżeli ta sprawa jest ukartowana przez młodzież, to trzeba zrobić sprawę sądowa o demoralizację. Bo to jest demoralizacja - takie podejście.

Majka18-01-2006 09:06:47   [#54]

Pisał Marek kilka dni temu:

Zwrócił się do nas TVN - program "Uwaga"z prośbą o to, by spytać dyrektorów, którzy zechcą zaprosić do szkoły program, ponieważ w szkole i otoczeniu występują problemy z agresją wśród uczniów, agresją uczniów wobec nauczycieli itpi trudno jest szkole sobie z tym poradzić

I już "Uwaga" ma gdzie pojechać ....

Choć bez zaproszenia.

:(

bogda418-01-2006 09:14:01   [#55]

 Codzienność przynosi tyle tematów, że nie trzeba ich tworzyĆ " na zamówienie".

..........

  Ja podobnie jak Gaba, dała bym wniosek do sądu o demoralizację. Dyrektorzy nie bójcie się informowania sądu.Młodzież czuje się bezkarna.    Dokładnie zaplanowane " scenariusze" lekcyjnych rozrób, wulgarnego zachowania. Jeśli nauczyciel zareaguje-  źle, nie zareaguje - kosz na łbie.Czy ktoś tym się wreszcie zajmie?

Janusz Pawłowski18-01-2006 09:40:20   [#56]
Znaczy ... kto ma się tym zająć, jak nie szkoła?
bogda418-01-2006 09:44:59   [#57]

w wielkiej Brytanii znaleziono lekarstwo-ASBO

Ponieważ nie chce się wkleić link wklejam cały artykuł.

Bat na chamów

 


 

ASBO to nowy wspaniały środek na walkę z  chuliganerią. Opatentowany w Wielkiej Brytanii. Działa, aż strach.

W niedzielne popołudnie w pubie Shiredale jest wesoło. – Debbs! Wstaw no moje szkło do zmywarki! – woła Tommy Massey. Debbs zbiera z baru szklanice po piwie i pochyla swój grubaśny odsłonięty dekolt, by zrobić to, o co prosił Tommy. – Hu, hu, hu, Debbs, ty kusicielko kutasów – ryczy Massey na cały pub, a „bufet” Debbs faluje od śmiechu.
Pub mieści się w Harpurhey, północnym przedmieściu Manchesteru. Tommy ma dobrze po siedemdziesiątce i dobrze w czubie. Jest starym zbereźnikiem i działaczem osiedlowej samopomocy sąsiedzkiej. Ta samopomoc jest tu bardzo potrzebna. Bo wystarczy wyjść z pubu, by przekonać się, że dookoła nie jest za wesoło. Harpurhey – brzmi trochę jak ropucha – to według badań z 2004 roku najgorsza dzielnica w całym Zjednoczonym Królestwie. Brzydko, brudno, biednie. Ogrodzenie pubu wieńczą girlandy drutu kolczastego. Wiaty na przystankach zamiast ze szkła są z blachy. Opuszczone bloki komunalne straszą zza rzędów obskurnych segmentów. Slums.
– Widziałeś tych drani po tamtej stronie ulicy? Za samo postawienie nogi po naszej stronie skunksy pójdą do pierdla. Wystarczy, że zadzwonię po psiarnię. Dzięki ASBO wreszcie ich załatwiliśmy – chwali się Massey.

Prospołeczny entuzjazm

Angielskie gazety, pisząc o ASBO, licytują się w zwariowanych nagłówkach. „Na pięć lat za kratki za szuranie meblami”, „Ciupa za noszenie kaptura”, „Więzienie za granie w piłkę”. Wszystko to prawda. Tommy Massey też nie kłamie – grupa wyrostków z Harpurhey ma sądowy zakaz przechodzenia na wschodnią stronę ulicy Fernclough Road. Jeśli to zrobią, popełnią przestępstwo, za które grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
– Całe życie myślałem, że jestem poważnym prawnikiem. A teraz w Manchesterze musimy bronić ludzi, którzy stają przed sądem za założenie rękawiczek golfowych – mówi Ben Taylor, adwokat z firmy prawniczej Glaysiers. Noszenie rękawiczek do golfa było znakiem rozpoznawczym gangu nastolatków z Longside pod Manchesterem. W ramach ASBO sąd zakazał chłopakom noszenia rękawiczek, spotykania się ze sobą i wchodzenia na główną ulicę dzielnicy. – Może mi pan powie, co jest antyspołecznego w noszeniu rękawiczek? – pyta Taylor.
ASBO to nowe prawo, które w całym cywilizowanym świecie musi budzić zdziwienie. W Anglii i Walii wywołuje społeczny entuzjazm. Według sondażu instytutu MORI z czerwca tego roku 82 procent Anglików popiera ASBO, czyli „Anti-Social Behaviour Orders” – zakaz zachowań antyspołecznych. Autorzy doktryn prawnych przewracają się w grobach, ale angielskich stróżów porządku to nie odstrasza. ASBO wydaje sąd cywilny. Wystarczą zeznania grupy sąsiadów i oświadczenie miejscowej policji, urzędników gminy lub opieki społecznej, by delikwent dostał ASBO – zakaz konkretnych zachowań trwający minimum dwa lata.

Prospołeczny polityka

W ramach tej kwarantanny można zakazać rzucania łodygami rabarbaru (Margaret Porter, lat 50, Northallerton), używania słowa „kapuś” (Paul Marshall, New Moston), a nawet chodzenia po domu w bieliźnie przy odsłoniętych firankach (słynna już w całej Anglii Caroline Shepherd, lat 27). Zakazać można praktycznie wszystkiego, a złamanie ASBO jest przestępstwem, za które bezwzględnie trafia się za kratki. Dotyczy to również nieletnich.
Jako bat na przestępczość młodocianą, wobec której liberalne prawo i policja były bezsilne, ASBO okazało się bezkonkurencyjne. Tony Blair strzelił w dziesiątkę. To jego rząd zapoczątkował w 1999 roku krucjatę przeciwko chuliganerii uprzykrzającej życie na ubogich, komunalnych osiedlach Wielkiej Brytanii. Pełne wdrażanie systemu ASBO trwało pięć lat. Ostatnie zmiany w prawie weszły w życie pod koniec czerwca – zwiększono ochronę świadków i ułatwiono składanie doniesień o łamaniu ASBO. Do tej pory wydano już ponad pięć tysięcy tych kontrowersyjnych zakazów, z czego najwięcej w aglomeracji Manchesteru. Ponad połowa osób z ASBO to dzieci w wieku 10–15 lat. W Manchesterze od ponad roku wydaje się prawie dwa ASBO dziennie. To swego rodzaju program pilotażowy, który ma być wzorem dla reszty kraju.
Rząd Blaira stworzył siatkę „ambasadorów ASBO”, którzy krążą po Wielkiej Brytanii i uczą samorządy, policję i agendy opieki społecznej, jak formować lokalne „szwadrony ASBO”, jak zachęcać osiedlowe wspólnoty do walki z trudnymi sąsiadami, jak przekonywać do składania donosów.
Prospołeczna matka

Lesley Pulman też mieszka w północnym Manchesterze, w New Moston, dzielnicy nieco lepszej niż Harpurhey. Jest najlepiej znaną mieszkanką okolicy, pierwszą „matką ASBO” Manchesteru.
– Jak wzywałam policję, to jej dzieciarnia oblatywała radiowóz dookoła, wrzeszcząc: „Psiarnia, won!”, raz nawet zaczęli nim kołysać. Policjanci pisali notatkę, a ta zdzira ze swoim menelem stali w ogródku i ryczeli ze śmiechu – Lesley jest drobna, wyniszczona przez stwardnienie rozsiane, ale akcent klasy niższej dodaje jej hardości.
Wygrała z „sąsiadami z piekła rodem”, jak mówi o rodzinie, która „zalęgła się” za ścianą. W stereo i w kolorze demonstruje, jak wyglądało zachowanie antyspołeczne rodziny Schofieldów. Na ekranie jej wielkiego telewizora zgraja małolatów biega po samochodzie Lesley, czerwonym vauxhallu astra. Na oko 12-letnia dziewczynka skacze po dachu, widać, że chce, by blacha wreszcie się wgniotła. Zakapturzeni chłopcy łamią lusterko. Dwie kobiety otoczone gromadą dzieci w wieku przedszkolnym razem z nastolatkami wykrzykują przekleństwa i pogróżki w kierunku domu Lesley. Zegar na ekranie pokazuje godzinę. Jest prawie północ.
Takie balangi u Schofieldów odbywały się regularnie, ale po tej sfilmowanej przez sąsiada Lesley, gdy dzieciaki zniszczyły jej samochód, matka wyrostków wreszcie trafiła do sądu. Dostała grzywnę. – 50 pieprzonych funtów. I nawet tego nie zapłaciła – mówi Lesley. – A dzieciaki dalej terroryzowały okolicę.

Prospołeczne kajdanki

Aż Lesley wystąpiła o ASBO. Gmina rozdała sąsiadom dzienniczki. Dzień po dniu mieszkańcy New Moston zapisywali wybryki Schofieldów i zgrai łobuzów, która się z nimi skolegowała. Schofieldowie najpierw otrzymali serię ostrzeżeń i pouczeń, aż któregoś dnia w skrzynkach pocztowych całej dzielnicy pojawiły się ulotki.
„To jest Ryan Schofield” – głosi napis pod zdjęciem. „Ma bezterminowy zakaz wstępu na znaczną część obszaru New Moston. Grozi mu areszt i więzienie, jeśli znajdzie się na terenie zaznaczonym na mapce. Czym sobie na to zasłużył? Z bronią w ręku napadał sąsiadów, obrażał ich słownie, niszczył ich własność, jeździł motocyklem po chodnikach, postępował antyspołecznie. Kradł”. Dalej ulotka wymienia inne zakazy, jakie dostał 14-letni Ryan poza banicją z dzielnicy. „Bezterminowo zakazuje się mu używać obraźliwego języka oraz zbliżać do świadków i ich rodzin”. Chłopakowi zakazano też (bezterminowo!) spotykania się z grupą większą niż trzy osoby w miejscach publicznych, kontaktowania się z wymienionymi z nazwiska osobami, w tym z jednym z jego braci, a także odpalania fajerwerków w jakiejkolwiek postaci.
Dzięki staraniom Lesley takie ASBO dostała trójka z dzieciaków. Wszystkie od razu złamały swoje zakazy, za co wreszcie trafiły do poprawczaków. – Jak policja pozakuwała ich w kajdanki za złamanie ASBO, byli w szoku. Nie wierzyli, że ktoś im się może dobrać do dupy – mówi Lesley.
Dostała od Blaira order i 500 funtów nagrody. Dziś jest społecznym konsultantem dla świadków chcących złożyć wniosek o ASBO. – To nie kara. ASBO to ostrzeżenie. Rób tak dalej, a się doigrasz. I co najważniejsze, dzięki ASBO ludzie wreszcie biorą sprawy w swoje ręce i nie boją się aspołecznych drani – dodaje Lesley, zaciągając się papierosem.

Prospołeczna Pandora

Na forach internetowych Frances Tucker podpisuje się pseudonimem Pandora. Na mojego maila odpowiada po kilku godzinach. „Niestety, nie mogę się z tobą spotkać, bo od pięciu lat mieszkam w Barcelonie. Jestem pierwszą osobą, która w Anglii dostała ASBO. Chcesz pogadać, to zadzwoń”. Odbiera chłopak Frances. Wypytuje, w jakiej sprawie dzwonię. W końcu prosi Frances do telefonu.
– Wiesz, ja jestem dzieckiem lat 60., wolnym człowiekiem. A obok mnie mieszkała policjantka. Były problemy, złożyłam na nią nawet skargę na policji. W zamian, gdy tylko pojawiło się ASBO, wrobiła mnie w to. Dostałam zakaz przeklinania. Wyobrażasz sobie?! Żeby dorosłemu człowiekowi sąd zakazywał mówienia „fuck”? Klęłam po tym jeszcze bardziej, przy okazji zrobiłam dym na policji za to, że dostałam ASBO, bo podpadłam policjantce. W końcu mnie przeproszono, ale ASBO nikt nie wycofał. Ponieważ je złamałam, groziło mi więzienie. Miałam tego dość. Wyniosłam się z tego chorego kraju i nie zamierzam tam wracać – opowiada Frances.
Frances „Pandora” Tucker to prawdopodobnie pierwsza niewinna ofiara ASBO. Takich przypadków jest coraz więcej. – Poznałam kobietę z zespołem Tourette’a, która dostała ASBO, bo wykrzykiwała przekleństwa, a to jeden z niekontrolowanych odruchów typowych dla tej choroby – mówi Ruth Cartwright, przewodnicząca Brytyjskiego Związku Pracowników Społecznych. Kobieta, o której opowiada Cartwright, zawiadomienie o tym, że dostała ASBO zakazujące przeklinania, znalazła w domu po powrocie ze szkolenia dla policjantów. Uczyła ich, jak postępować z turetykami

Prospołeczne wątpliwości

– Znam te wszystkie historie z ASBO dla turetyków. Ale po pierwsze, tych przypadków było jak na razie kilka, a po drugie, prawie wszystkie te schorzenia zostały wykryte już po tym, jak ASBO zostało wydane. W Anglii mamy bardzo dobrych prawników, którzy świetnie wiedzą, jak bronić swoich klientów – mówi Martin Lee, szef manchesterskiego zespołu do walki z uciążliwymi sąsiadami.
Zespół Tourette’a to rzadkie schorzenie, zwykle diagnozowane szybko. – Każde ASBO poprzedzają rozmowy ostrzegawcze, potem odbywamy naradę z policją, pracownikami społecznymi, z psychologami. My zakaz dajemy tym, którzy prześladują niepełnosprawnych, napadają staruszki, wykrzykują homofobiczne obelgi. W Manchesterze mamy już delikwenta z zakazem używania słowa „Paki” (obraźliwie o licznych w Wielkiej Brytanii pakistańskich imigrantach). Proszę mi pokazać przypadek, żebyśmy skrzywdzili kogoś chorego – mówi Martin Lee.
Ruth Cartwirght przyznaje mu rację. – Tak, w Manchesterze wydają ASBO dość rozważnie. Ale gdzie indziej bywa gorzej. A prostytutki i żebracy dostają ASBO nawet w Manchesterze – wylicza Cartwright. W odróżnieniu od skakania po cudzym samochodzie czy strzelania fajerwerkami do środka cudzego mieszkania, ani prostytucja, ani żebranie nie są przecież przestępstwem. Być może wszystkie te zajęcia są antyspołeczne. Tylko co tak naprawdę znaczy „zachowanie antyspołeczne”?
Według ustawy to „postępowanie wywołujące lub mogące wywołać przykrość, niepokój lub obawy osób w gospodarstwach domowych innych niż gospodarstwo sprawcy takiego postępowania”. W ankiecie z 2004 roku Anglicy pytani, czym jest zachowanie antyspołeczne, wymieniali praktycznie wszystkie możliwe uciążliwości, od handlu narkotykami i ataków na tle rasowym po niesprzątanie psich kup i „kręcenie się po okolicy”. – ASBO to kompletny bigos prawny. To ułatwienie dla policji i sądów, które w normalnym procesie karnym nie potrafią udowodnić winy, bo nie chciało im się zrobić porządnego dochodzenia – piekli się Frances Tucker.

Prospołeczni dobrodzieje

Od początku istnienia ASBO władze Manchesteru wydrukowały już ponad trzysta tysięcy ulotek ujawniających nazwiska i zdjęcia „asbowiczów” – takich jak Ryan Schofield. Celem ulotek jest „naming and shaming”, piętnowanie po nazwisku. I kolejny paradoks prawny – w procesie karnym dane personalne oskarżonych i skazanych podlegają ochronie, w procesie cywilnym – nie. Ujawnianie nazwiska, a nawet zdjęcia niepełnoletniego w trakcie procesu to złamanie konwencji ONZ o prawach dziecka.
Trudno się dziwić, że sprzeciw wobec ASBO nabiera siły. Wiosną zawiązała się koalicja 30 organizacji protestujących przeciw nadużywaniu ASBO. – Niech ci dobrodzieje pogadają ze mną. Ja przeszłam przez piekło i wiem, że dzięki ASBO daje się tu wreszcie żyć w świętym spokoju. A prawo do świętego spokoju to podstawowe prawo obywatelskie – mówi Lesley Pulman. Rozżalona wylicza organizacje praw człowieka broniące chuliganów. – Gdy ja tu żyłam jak w więzieniu, nikt nie chciał mi przyjść z pomocą. Nikt nie zapytał, czy aby moje prawa są przestrzegane – dodaje.
Podobne słowa padają w udającym zamczysko neogotyckim ratuszu Manchesteru, nad którym łopocze baner „Make Poverty History” [Sprawmy, by bieda przeszła do historii]. – Ja mam dosyć dyskusji o ASBO z prawnikami, którzy są opłacani przez państwo, by bronić łobuzów terroryzujących nasze osiedla. Jak są tacy mądrzy, to niech sobie pojadą do Harpurhey, żeby im ktoś porysował lakier na ich nowym BMW. Ciekawe, czy powiedzą wtedy komuś takiemu: „Proszę, proszę, porysuj go jeszcze trochę, przecież miałeś takie trudne dzieciństwo”?! – mówi Martin Lee.

Prospołeczne społeczeństwo

Ben Taylor, jeden z tych prawników, wskazuje, gdzie leży źródło problemu. – Blair powinien wydawać pieniądze nie na ulotki, ale na domy kultury, obiekty sportowe dla młodzieży. Żeby nie szlajali się po ulicach. ASBO to jest ośmieszanie prawa. Wśród młodzieży jak ktoś dostanie ASBO, to jest królem. ASBO to powód do dumy.
Rozmowa z Taylorem jest krótka. Jest poumawiany z klientami, ma ważne sprawy. W Harpurhey ludzie mają więcej czasu na rozmowę. Tak się składa, że brat bliźniak Martina Lee – Michael – jest pracownikiem wydziału mieszkaniowego tej gminy. Martin, tak jak Michael, też wierzy w sens ASBO i w sens walki o lepsze życie na biednych przedmieściach.
– Powiem ci, dlaczego małolaty potrafią być dumne z tego, że mają ASBO. Bo żyjemy w społeczeństwie, w którym zniszczono więź społeczną – peroruje. Opowiada o powszechnym przekonaniu, że nic się nie da zrobić. Nawet policja ignoruje przemoc w ubogich dzielnicach. – Kiedyś w Manchesterze chłopaki szły do tych samych fabryk co ich ojcowie. Brali przykład ze starszych robotników. Kiedy było gorzej z pracą, to były związki zawodowe, które uczyły ludzi wspólnej walki o zachowanie miejsc pracy. Wiesz, jak się nazywa ta, która to wszystko rozwaliła? Dzisiejsi chuligani to są dzieci pani Thatcher. Ona tu wprowadziła dziki kapitalizm – nazwisko pani premier w ustach Michaela brzmi jak przekleństwo.
Dziś Anglicy mają najdłuższy tydzień pracy w całej Unii. Są też najbardziej zadłużonym narodem w Europie, bo wszystko kupują na kredyt. Jedyny model życia to być bogatym. – Dzieciaki z Harpurhey pracę znajdą co najwyżej w wypożyczalni DVD. A czego się tam dorobią? Czego się tam nauczą? Ja im się nie dziwię, że kradną i dewastują. Ale tolerować tego też nie potrafię. Kiedy indziej się wychowałem. Dlatego jestem za ASBO – kończy tyradę Michael Lee.
Tommy Massey, staruszek z pubu Shiredale, wychował się w jeszcze innej epoce. ASBO popiera, ale tak naprawdę to by ich wszystkich... Tu składa ręce do strzału.


Marcel Andino Velez, Manchester

bogda418-01-2006 09:47:13   [#58]

znaczy ...

 szkoły....nasze szkoły się zajmują - co widać w relacjach prasowo-telewizyjnych.
bogda418-01-2006 09:49:26   [#59]

Jest ministerialny program

 przeciwdziałania demoralizacji, są procedury...
Janusz Pawłowski18-01-2006 09:56:55   [#60]
Czyli czekamy na Tolka Banana, który je wdroży wraz ze swą bandą.
slos18-01-2006 12:17:33   [#61]
...a pomoże mu Kapitan Żbik!
emeryt18-01-2006 14:19:46   [#62]

a ten nie dokonał opływu ziemi....

Nauczyciel z Nowogardu w Zachodniopomorskiem przyszedł na lekcje pijany. Mimo, że obecność promili we krwi potwierdziła policja, mężczyzna nie stracił posady, ponieważ dyrektorka nie zdecydowała się na zawieszenie go. Tłumaczyła, że pedagog "nie był pijany, a tylko pod wpływem alkoholu".

tylko się ponawydurniał, a dyrektorka??? Ech.....

Majka18-01-2006 17:49:58   [#63]
Michał Kopiński, Marcin Kowalski 18-01-2006, ostatnia aktualizacja 18-01-2006 16:41
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3118805.html

Młodzieży udało się nakłonić nauczycieli do ukarania prowokatorów. Dzisiaj po południu dyrektor ogłosiła: - Uczeń, który został nagrany będzie miał obniżoną do nagannej ocenę ze sprawowania, udzielę mu też publicznej nagany. Takie same kary spotkają ucznia, który nagrywał zajście na kamerę w telefonie, a dodatkowo zostanie on karnie przeniesiony do równoległej klasy.

Rodzice ukaranych uczniów zareagowali natychmiast i już złożyli na ręce pani dyrektor protest. Rada pedagogiczna rozważy go w przyszłym tygodniu.


Ponad czterystu podpisało petycję w obronie nauczyciela. Ale Hanna Elszyn, dyrektor gimnazjum podjęła decyzję: chemik nie może nadal pracować w szkole. Młodzież protestuje i domaga się jego powrotu.

We wtorek setka uczniów w geście sprzeciwu przez kilkanaście minut okupowała szkolne korytarze. Rozeszli się do klas, kiedy otrzymali zapewnienie, że zostaną podjęte z nimi rozmowy. Do negocjacji doszło dzisiaj rano. Stanowisko dyrekcji pozostało jednak niezmienne - dla Zamorowskiego nie ma powrotu.
Gaba18-01-2006 18:00:10   [#64]

publiczna nagana? pani łamie prawo. A może nie umie go stosować.

Nanaga, kara przeniesienia - może.

DYREK18-01-2006 18:50:40   [#65]

Pedagog jest od nauki, a nie wojowania

jwn, Środa, 18 Stycznia 2006

Dzisiejsza szkoła coraz częściej staje się miejscem walki między młodzieżą a wychowawcami. I coraz częściej nauczyciele przegrywają.

Wystarczy wspomnieć głośną przed trzema laty sprawę toruńskiej budowlanki. Uczniowie w poczuciu kompletnej bezkarności pastwili się nad nauczycielem angielskiego.

Co więcej, młodzież nagrała wstrząsający film z lekcji, na której, m.in., założono kosz na śmieci na głowę anglisty. Sprawa odbiła się szerokim echem w całym kraju, winni zostali ukarani, a toruński przykład miał być przestrogą zarówno dla wychowawców, jak i dla młodzieży.

- Już dawno została zachwiana równowaga pomiędzy prawami nauczycieli i uczniów. Prawo zdecydowanie faworyzuje tych drugich - mówi Małgorzata Musiałowska, przewodnicząca oświatowej „Solidarności” w Toruniu. - Nauczycielowi zostawiono wątłe i chyba nieskuteczne w dzisiejszych czasach sposoby na poszanowanie jego godności i autorytetu. Każda bardziej zdecydowana reakcja ze strony wychowawcy wiąże się z ryzykiem oskarżeń i konsekwencji służbowych. Nauczyciel naraża się na nieprzyjemności, kiedy bezkompromisowo zachowa się wobec wulgarnych słów ucznia. Uczniowi nie grozi za to nic poważnego.

Związki zawodowe mają prawo bronić nauczycieli, którzy się do nich o to zwrócą. Członkowie związków zasiadają w komisjach dyscyplinarnych, które decydująo dalszych zawodowych losach wychowawcy.

- Trudno jednoznacznie oceniać tę konkretna sytuację - mówi prof. Aleksander Nalaskowski, dyrektor Instytutu Pedagogiki UMK. - Wiemy tylko, jaki był ostateczny efekt całej sprawy, czyli przygotowane przez uczniów nagranie. Nie mamy natomiast pojęcia, co działo się wcześniej. Moim zdaniem, ten spektakl został w pełni wyreżyserowany,a rozwój techniczny uczniów zdecydowanie przerósł ich dojrzałość społeczną. Młodzież skorzystałaz bezmiaru swoich praw przy zachowaniu zera obowiązków.

Zdaniem prof. Aleksandra Nalaskowskiego, szkoła nie może być wojennym terytorium. Ona ma uczyć i wychowywać w poszanowaniu wzajemnych praw uczniów i pedagogów.

- Nauczyciel ma dobrze uczyć swojego przedmiotu, a nie toczyć z uczniami walki - dodaje Aleksander Nalaskowski. - Do tego jest on przygotowywany przez okres studiów. Nikt go jednak nie przygotowuje na wojnę.

 

Z: http://www.express.bydgoski.pl/look/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=2&NrArticle=19635&NrIssue=199&NrSection=1

Majka18-01-2006 19:00:52   [#66]
(...)Rodzice ukaranych uczniów zareagowali natychmiast i już złożyli na ręce pani dyrektor protest.(...)

I jak tu skutecznie uświadamiać dzieciakom, że tak się nie godzi postępować?
bogda418-01-2006 19:31:14   [#67]

na brak systemu i rzetelnej oceny sytuacji

 Tolek Banan i kapitan Żbik nie pomogą .../#60, 61/

 Presja mediów na natychmiastowe działania / często chaotyczne i bez sensu/ jest przeogromna.Bo telewizja przyjechała.

... Nauczyciel naraża się na nieprzyjemności, kiedy bezkompromisowo zachowa się wobec wulgarnych słów ucznia. Uczniowi nie grozi za to nic poważnego...i rosną w takim poczuciu menele,którym wszystko uchodzi bezkarnie i " się należy".

 Może uaktywnić kuratorów, pracowników socjalnych, streetworkerów, wydziały ds. nieletnich - i wszystkich którzy zajmują się profilaktyką patologii społecznych? Szkołą sama sobie nie poradzi.Ale są instytucje , które powinny współdziałać.Sąd rodzinny powinien wzywać rodziców na rozmowy dyscyplinujące i podejmować zdecydowane działania.Ale obowiązkiem szkoły jest powiadomić sąd- a tego szkoły unikają.Obniżenie  oceny to żadna kara.Zmarnowałeś lekcje - musisz zostac popołudniu i zaliczyć, odrobić.

 Moi znajomi odwiedzali w ramach wizyt edukacyjnych jeden z krajów zach.- klasy jak klasy, może i lepsze wyposażenie ale zdecydowanie inne podejście do nauki- ktos kto odważył się nie pracować na lekcji zostaje i pisze do oporu,ma do pomocy wszystko co potrzeba, ale uczy się sam.I ma się nauczyć.

U nas nie do pomyślenia taki system- a bo się dziecko zmęczy, mamusia się zmartwi że nie dotarło na czas itp, itd...prawo ucznia zostało złamane. A co z prawem tych którzy sie jednak chcą uczyć i im niewychowane dzieci przeszkadzają???

 Nadzór narzeka , że nauczyciele nie radzą sobie z wychowaniem. Mam wrażenie , że w wielu placówkach trzeba już resocjalizacji.

słonko18-01-2006 20:46:52   [#68]

bogna4

mam podobne myśli...

  • uczniowie domagający się przywrócenia n-la do pracy zostali pominięci. Bo nie patologiczni?...
  • pracownicy kuratorium wiedzą o całej sprawie mniej więcej tyle, co czytelnik z prasy...
  • nauczyciel wcześniej miał problem nie z uczniami tej szkoły, a z tą klasą (# 49 - "Z przeprowadzonej kontroli jednoznacznie wynika, że nauczyciel od początku pracy miał problemy z tą klasą.")
syrenka18-01-2006 21:16:33   [#69]

Tak pani dyrektor tańczy, jak jej uczniowie zagrają.

Najpierw swoje bezczelną agresją osiągali chuligani. Potem do głosu doszli inni, którzy strajkiem wymogli chuliganów ukaranie.

Uczeń rządzi.

nalix19-01-2006 10:57:29   [#70]

pokłosie modnego permisywizmu

Tak wzorujemy się na Zachodzie, tylko jakoś nie można skopiować niektórych rozwiązań. Przecież uczeń w USA może zostać zawieszony, a nawet z hukiem wyrzucony. Tylko u nas nic nie da się zrobić. Jeden przykład i atmosfera w szkole od razu by się polepszyła, a chuligani spuściliby nosy na kwintę. Letniość i bylejakość rozwiązań to nasza cecha narodowa od wielu stuleci, co zauważył już niejeden historyk. Dlatego też nie było u nas ani absolutyzmu, a  reformacja doprowadziła tylko do pogłębienia katolicyzmu (przeciwko któremu nie jestem przeciw) w nie najlepszych w XVI-XVIII w. wersjach.
Marek Pleśniar21-01-2006 10:49:05   [#71]

to znakomicie, że w tym państwie ślepców są ludzie którzy wszystko wiedzą co i jak jest w tej szkole, kto w niej rządzi i jakie metody należy zastosować dla zwalczania "permisywizmu" ;-)

pozostanę jednak przy zdaniu profesora Nalaskowskiego, według którego "

- Trudno jednoznacznie oceniać tę konkretna sytuację - mówi prof. Aleksander Nalaskowski, dyrektor Instytutu Pedagogiki UMK. - Wiemy tylko, jaki był ostateczny efekt całej sprawy, czyli przygotowane przez uczniów nagranie. Nie mamy natomiast pojęcia, co działo się wcześniej. Moim zdaniem, ten spektakl został w pełni wyreżyserowany,a rozwój techniczny uczniów zdecydowanie przerósł ich dojrzałość społeczną. Młodzież skorzystałaz bezmiaru swoich praw przy zachowaniu zera obowiązków.

Zdaniem prof. Aleksandra Nalaskowskiego, szkoła nie może być wojennym terytorium. Ona ma uczyć i wychowywać w poszanowaniu wzajemnych praw uczniów i pedagogów."

wzajemnych, to dobre słowo:-)

 

powiedzcie, o Przedmówcy, czy naprawdę taką jest dla Was szkoła w Polsce? Strasznym miejscem, gdzie źle się dzieje a nauczyciele chadzają skuleni pod ścianą?

wyrazy współczucia. To musi być okropne pracować z takim poczuciem w szkole.

Ja znam inną. A niejedną widzę i niejednego dyrektora znam;-)

Nawet trudny obszar - gimnazja - udało się nauczycielom i dyrektorom opanować. Daje się dostrzec wyraźny kształt dzisiejszego gimnazjum - miejsca gdzie profesjonalizm doszedł do głosu a nauczyciele okrzepli, nauczyli się pracować z młodzieżą, co tu kryć w trudnym wieku...

Opisywane zdarzenia naganne, trzeba reagować ale jakoś nie dostrzegam skundlenia polskiego nauczycielstwa, więcej - widać ich profesjonalizację. Profesjonalizują się też ich dyrektorzy.

Wołanie o jakieś nadzwyczajne kary i relegacje to dość modne ostatnio. Dobrze też działa wyborczo jako argument dobry dla mas

Wolę jednak argumenty dobre dla profesorów - bo jest do czego równać w górę. Przeciwny kierunek równania uważam za uwłaczający nauczycielom.

Szkoła ma autonomię. Od tego jest tam dyrektor by zareagował i zaprowadził porządek. Wtrącanie się mu w jego decyzje uwazam za niewłaściwe. Tu z uznaniem muszę się wyrazić o KO i OP tej szkoły. Były wstrzemięźliwe z wtrącaniem się.

" Młodzież powinna zrozumieć, że zrobiła źle, ale decyzja o ewentualnym ukaraniu należy do szkoły - odpiera Tomasiak-Wyszyńska.

Do tego, co dzieje się w gimnazjum, nie zamierza się też wtrącać burmistrz Solca Antoni Nawrocki. - Zgadzam się z tym, jak postąpiła pani dyrektor. Nauczyciel nie powinien dać się sprowokować. Oczywiście nie można też pozwolić, żeby uczniowie dalej się tak zachowywali. Potrzebna jest debata nauczycieli i rodziców - uważa burmistrz.
"

powyższe wypowiedzi kuratora i burmistrza zasługują na najwyższe uznanie. Nie poszli na łatwe i popularne gesty - nie zabawili się w szeryfów.

Choć pojmuję chęć prasy i tv by to wszystko opisywać. Ludzie - ich klienci - uwielbiają wszak sensację oraz kochają wymyslać recepty na ulepszanie życia innych. A profesorowie starej daty uwielbiają pisać listy otwarte;-)

Maelka21-01-2006 12:19:30   [#72]

Przykro mi się przyznać, ale...

... coraz częściej mam wrażenie, że moja ukochana szkoła (pracuję tu od 23 lat i jest to moja pierwsza i jedyna placówka) coraz częściej jest "...strasznym miejscem, gdzie źle się dzieje a nauczyciele chadzają skuleni pod ścianą."

Pewnie, że nie wszyscy. Ale tym "nie wszystkim" jest coraz trudniej. I bardzo wiele za to płacą.

Jeszce trzy lata temu nawet do głowy by mi nie przyszło, że doczekam takich czasów.

Nie chcę stawiać taniej i szybkiej diagnozy, nie chcę szukać winnych, choć swoje zdanie mam. Źle się dzieje. A powodów do optymizmu coraz mniej. Może właśnie to jest wyzwanie dla środków masowego przekazu?

Jest akcja:"Nie daję - nie biorę łapówek. Może pora na akcję: "Nie marnuję szansy. Ani swojej, ani cudzej."

:-(

Gaba21-01-2006 12:38:45   [#73]
niech no tylko spróbuje ktoś się hołocie przeciwstawić... wrzask, odgrażanie się rodziców, szantaż, pogrózki - sa na porządku dziennym i taka ogromna chęć niektórych wizytatorów czy insoektorów do wtrącania się, pouczania, kontrolowania - czy źle rozumianego nadzoru.
słonko21-01-2006 14:22:14   [#74]

Kto stoi, ten się cofa.

Wg mnie pozostawienie szkoły herbartowskiej ciągłemu trwaniu byłoby niewybaczalną pomyłką. Takie oblicze szkoły musiało ulec przeobrażeniu. Nie dziwi mnie też fakt, iż w początki modyfikacji wpisane są pomyłki, błędy, nietrafienia - to normalna kolej rzeczy, w każdej dziedzinie. Istrotne, aby mieć jeszcze dwie kwestie na uwadze: skorzystać z tego, co było dobre w starym systemie i nie upierać się przy wszystkich pojawiających się nowościach tylko dlatego, że są nowatorskie, a osoba oceniająca nie myśłi o sobie: "konserwatysta".

Spojrzenie krytyczne jest tak samo potrzebne, jak pokora.

..........................................................

Gazeta, telewizja, forum - przekaźniki specyficzne.

..........................................................

Obecnie pracuję w gimnazjum. Nie jestem skulonym n-lem chodzącym przy ścianie.

Staram się unikać osądzania, ale ocenianie uważam za właściwe i potrzebne. Nie ma ono nic wspólnego z szafotem.

Koncentrowanie się na uczniu patologicznym jest bezdyskusyjne. Istnieje. Ale na ile koncentrujemy się na uczniu, który jest conajmniej przeciętny dydaktycznie i nie ma z nim problemów wychowawczych? Najczęściej uczeń ten ma oparcie w rodzinie. Ale czy to znaczy, że właściwe jest, aby ten właśnie był pomijany w szkole?

" Młodzież powinna zrozumieć, że zrobiła źle, ale decyzja o ewentualnym ukaraniu należy do szkoły - odpiera Tomasiak-Wyszyńska.

Ukaraniu kogo: nauczyciela czy ucznia (ze szkoły w Solcu)? Jeśli w tej wypowiedzi chodzi o n-la - popieram Marka, jeśli o ucznia - uważam za niezasadne upieranie się przy istnieniu wyznaczonych szeryfów z zewnątrz, którzy wewnętrznej sprawy szkoły nigdy nie będą w stanie rozwiązać.

Szkoda tego n-la ( z przekazu mediów!!), którego ocenili uczniowie. Ci, którzy  tak naprawdę mogli się o nim wypowiedzieć najbardziej obiektywnie. I których nikt nie wziął pod uwagę. Nikt z dorosłych i odpowiedzialnych.

Nie wszystko jest w porządku, skoro taki przebieg ma sprawa w soleckiej szkole. Gdyby problem agresji w naszym szkolnictwie nie istniał, innej treści byłyby chociażby początkowe posty tegoż wątku.

Problem istnieje. Oczywiście, nie należy go dodatkowo demonizować, ale też nie o to chodzi, aby uznać, że nie ma się z czym brać za bary. Najczęściej nie unika się przy tym dotykania naszej - nauczycielskiej, dyrektorskiej...- miłości własnej.

Maelka21-01-2006 21:57:28   [#75]

Jutro...

... w TVN o wydarzeniach z Solca.
beera22-01-2006 08:33:38   [#76]

mnie drażni rozmowa o prawach nauczyciela

Uważam,że tak postawione zaadnienie może jedynie podrywać autorytet nauczycielski i smieszyć społeczeństwo.

W szkole nie jest tak, ze na jednej szali ważą się prawa uczniów, a na drugiej szali prawa nauczycieli

te prawa nie są żadnymi sprzecznymi silami- co niektórzy usiłują z zacięciem godnym lepszej sprawy promować.

W szkole powinny istnieć zasady i w kontekscie lamiania tych zasad powinno się mówić o lamaniu praw ucznia. I ja sobie wyobrażam tylko takie mozliwości lamania praw w szkole ( no jeszcze prawa pracownicze- ale to inna działka)

Niech szkoły stanowią jasne, jednoznaczne zasady i tych zasad przestrzegają i o ich wdażanie niech kruszą kopie, a nie o jakieś prawa nauczycieli.

Dochodzimy do tego, że mowimy o prawie nauczyciela wówczas gdy on zwraca publicznie uczniowi uwagę ( na przyklad na temat jego zachowania), zamiast uznawać takie nauczycielskie postępowanie za proste wykonywanie zadań, dla których został zatrudniony.

I może tu jest problem, że wykonywanie tych zadań jest ostatnio bardzo trudne, przerastają one mozliwości nauczycielskie ( może jakiś brak nowych kompetencji?), w szkołach często występuje nauczycielska nieświadomośc zasad, brak umiejętności wspólnego ( całym gronem) ich przestrzegania, czy w ogóle brak zasad.(to zresztą często wychodzi w telewizjach róznych maści- te konflikty o obecności, o włosy zdają się o tym właśnie zaświadczać)

 

Podoba mi się post słonka- mowiący o problemie w szkole, a nie o lamaniu prawa nauczyciela z Solca do tzw. "nerw" I innych prowokowanych ;-)nauczycieli

DYREK22-01-2006 10:36:21   [#77]

podwójne dno

SZKOŁA

Uczeń zawinił, nauczycielka podpadła


Rzecznik Dyscyplinarny dla Nauczycieli w Bydgoszczy bada sprawę nauczycielki ze szkoły w Złejwsi Wielkiej, która wskaźnikiem uderzyła w głowę gimnazjalistę.

     Do incydentu doszło w połowie grudnia ub.r. podczas lekcji historii w I kl. gimnazjum. Nauczycielka, Elżbieta K. pokazywała uczniom mapę, którą objaśniała za pomocą wskaźnika. Opowiada, że uczeń, siedzący w pierwszej ławce przeszkadzał jej w prowadzeniu zajęć. Tłumaczy, że chciała go tylko zdyscyplinować, jednak chłopiec odchylił się i dostał w głowę. Następnie kazała mu opuścić klasę i pójść do pedagoga. Gimnazjalista twierdził potem, że od uderzenia bolała go głowa i leciała mu krew z nosa, co potwierdza pedagog szkolny.
     Wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec nauczycielki złożyła do kuratorium Maria Białkowska-Walczak, dyrektorka Zespołu Szkół, która potraktowała sprawę jako uchybienie godności zawodu nauczyciela i obowiązkom, o których mowa w Karcie Nauczyciela.
     Tymczasem historyczka nie zaprzecza, że uderzyła ucznia. Twierdzi jednak, że sprawa ma podwójne dno. 
      Beata Korzeniewska http://www.gpmedia.pl/

Leszek22-01-2006 10:59:00   [#78]

oczywiście pytanie się pojawia, czy powinna uderzyć?

pozdrawiam

Gaba22-01-2006 15:16:16   [#79]
nie wiem, ile ma den - nie powinna nikogo tak dysycplinować.
Fakir222-01-2006 15:40:26   [#80]

DEN?!?!

Nie jestem polonistą...

Ale może lepiej: "DNÓW" ???

:))))

- - -

Czytam to i czytam... I chwilami "wymiękam"... Bo tak naprawdę to wszystko odczytuję jako "chore", by nie powiedzieć "dziwne"...

I nie byłbym sobą, gdybym natychmiast nie pomyślał o tzw. "formacji" nauczyciela w obszarze: wychowanie (szerzej: socjalizacja)...

Gdzieś tam krąży w mojej głowie myśl: "praktyka wychowawcza" (a nie tylko dydaktyczna)...

Wracam myślą do systemu monitorialnego, ideałów... Do moich nauczycieli najpierw szkolnych potem akademickich...

- - -

Ile jest w stanie wytrzymać uczeń? Ile musi?

Ile jest w stanie wytrzymać nauczyciel? Ile  musi?

Ile jest w stanie wytrzymać dzisiejszy uczeń z dzisiejszym nauczycielem? I odwrotnie...

Ile MUSZĄ ?!?

Ile może wytrzymać dzisiejszy dyrektor? Ile może, bo MUSI wytrzymać wszystko...

- - -

Przepraszam za tę szczególną "filozofię"... Ale jestem rozbity tym wszystkim.

. . . . . .

Gaba22-01-2006 15:52:06   [#81]

- Zabiłem osiem ćmów - chwali sie kolega koledze.

- Ciem! - rzecze słuchacz.

- Kapciem.

Fakir222-01-2006 16:06:28   [#82]

:)))

Ale rozbicie pozostało...
Adaa22-01-2006 16:12:42   [#83]

róznica wieku pomiedzy moimi córkmi wynosi ponad 8 lat...

pierwsze dziecko,brak doswiadczenia,kumpelowskie raczej stosunki..młoda mama,stuknieta momentami,jeszcze  chyba nie taka znów dorosła, w efekcie lekki chaos,chuchanie i dmuchanie na byle co,przedabrzanie albo zbytnie poblazanie...ale co tam byle do przodu;-)

drugie dziecko...spokój,doswiadczenie,pewien dystans,juz nie kumpelostwo ale pewna hierarchia...juz nie chuchanie i dmuchanie ale spokojne pozwalanie na zdobywanie przez dziecko doświadczenia...nie zabieganie za wszelka cenę o to aby mamusia byla kochana...samo wyszło:-)

z która wieksze problemy?...wiadomo...z tą,na ktorej zdobylam doswiadczenie

nie jest tak samo z nauczycielami i uczniami?

młody nauczyciel :brak doswiadczenia,kumpelowskie raczej stosunki..młoda osoba,stuknieta momentami,jeszcze  chyba nie taka znów dorosła, w efekcie lekki chaos,chuchanie i dmuchanie na byle co,przedabrzanie albo zbytnie poblazanie...ale co tam byle do przodu;-)

doswiadczony nauczyciel:spokój,doswiadczenie,pewien dystans,juz nie kumpelostwo ale pewna hierarchia...juz nie chuchanie i dmuchanie ale spokojne pozwalanie na zdobywanie przez dziecko doświadczenia...nie zabieganie za wszelka cenę o to aby osoba byla kochana...samo wyjdzie...

a moze tak  sprobować pomóc nauczycielowi zdobyc doswiadczenie,taki inny awans ...niech zacznie od poczatku: pierwszy etap edukacyjny,drugi,szkoła gimnazjalna,ponadgimnazjalna...nie rzucać mlodego absolwenta pedagogiki w paszcze lwa;-)

beera22-01-2006 16:15:32   [#84]

szkolenie nauczycieli

dlaczego nie wprowadzic szkolenia nauczycieli w szkolach- jako nauczyciel towarzyszący mlody belfer nauczyłby się wielu waznych rzeczy

Majka22-01-2006 16:27:54   [#85]

adaa :)

W szkole przeszłam taką drogę - bardzo mi to doświadczenie pomogło.
Ale  z synami mam akurat odwrotnie - młodszy kłopotliwszy ;)
Gaba22-01-2006 16:28:56   [#86]

Rozmawialismy o tym na konferencji w październiku - Rycho był, Marek Rzewa - padło, zanim się komuś pozwoli uczyć... pierwszy rok powienien młody spędzić bez uczenia jak druh przyboczny, cień. Nauczyciele mentorzy powinni miec specjalnie płacone.

Proszę o mozliwośc zwalniania nauczycieli w trybie KP całorocznie to unormalni szkoły.

Gaba22-01-2006 16:32:09   [#87]

Podzielam - podzielam wasze zdanie, nie pozwolić nabywac złych nawyków, nie pozwolić uczyc się od zblazowanych i sfrustrowanych, a czasem zdemoralizowanych i rozpuszczonych. Uczyć dać trzeba ludziom twardym, rzetelenym, upartym - niech się robi takie papiery mistrzowskie. Taki mentor mógłby mieć dwóch na głowie - cały czas.

Ja jestem kondycją nauczycielską zasmucona.

BożenaB22-01-2006 16:36:18   [#88]

Mentor...

Pod warunkiem, że mentor mógłby po kilku miesiącach, nie czekając roku, odmówić wspólpracy z niektórymi podopiecznymi.

To na podst doświadczenia z moim ostatnim stażystą i obecną podopieczną koleżanki, która niedawno powiedziała: " wychodzi na to, że ja za NIĄ zrobię ten staż".

Fakir222-01-2006 16:36:48   [#89]

No tak...

To by były takie praktyki towarzyszące... OK...

Ale - jak znam życie - na ile by były one nakierowane na problemy wychowawcze, wychowanie? Czy nie zamknęłyby się na sprawach "jak nauczyć?"...

Nie znam formacji tzw. "normalnych" nauczycieli...

Wiem jak wygląda (tzn. nie wygląda wcale...) formacja specjalnych...

...

Adaa22-01-2006 16:36:57   [#90]

chyba w kazdym zawodzie,oprocz nauczycielskiego jest tak,że "nowy" uczy sie od "starego" pracujac jakis czas przy jego boku...nie od razu wsadza się "nowicjusza" na rozbrykanego konia...no chyba,ze jest w planach aby spadł i potłukł sobie tylek...

w nauczycielstwie jest tak,ze biedaczek spada i albo mowi,że sie do tego nie nadaje...albo bacikiem konika chce uspokoić...no jeszcze istnieje opcja,że bedzie obchodził konika z boku...byle do nastepnego dnia;-)

beera22-01-2006 17:24:09   [#91]

nauczycielski upadek nie obija- niestety- tylko jego pupy...

obija przy okazji i tę uczniowską i szkolną, wiec dlatego tym bardziej warto dbać o to, by belfer nie musiał spadać ze zbyt duzego siodła...

Adaa22-01-2006 17:39:21   [#92]

tak dla odmiany...se polatalam bo uczniowskich realacjach ze studniowek

hm...fajni nauczyciele sa,pili rowno,tanczyli wyzywajaco...nie zwracali uwagi,że w butelkach po mineralnej była wodka,po papieroska przylecieli jak im zabrakło...jednego ucznia to nawet ochrzanili jak zwrócil uwage,ze pegagodzy nie piją...

w inych koszmar uczniom stworzyli;-)..scisla kontrola,zero alkoholu,na sali ich było pełno,przejrzane plecaczki...wezwani rodzice lub sluzby gdy zdarzylo sie,ze ktos zachowywal się nieodpowiednio

ale o dziwo...jedni i drudzy stwierdzili,ze studniowka byla ekstra,bo w pierwszym przypadku mieli ubaw z nauczycieli,w drugim bawili się sami...

co sie potem dziwić,że na nas psy wieszaja...ogólnie..za całoksztalt w ksztalcie pierwszego przypadku...

jak utrzymac dyscypline gdy utraciło sie szacunek uczniow?...

a potem gadnie,tvn-y...środowisko sie broni,ze nie ma narzedzi dyscyplinujacych...a je?..kto zdyscyplinuje?

Naprawde wierze,ze jedynie Tolek Banan...

beera22-01-2006 17:45:38   [#93]

yhm- i to wcale nie jest "obok" adoo.
Nawet bardzo w sednie.
N-l, ktory nie ma autorytetu, bo go sobie nie buduje systematycznie w końcu sam tym brakiem autorytetu oberwie w leb. A to zaboli nie tylko jego...

a swoją droga:

nawoływanie do obrony praw nauczycieli zazwyczaj bardziej się słyszy z tych środowisk, ktore mają małą świadomość prostych zasad, ktore w szkole powinny obowiazywac...

ale jestem optymistką, wierzę, ze nie Tolek Banan ;-)

Gaba22-01-2006 18:23:55   [#94]
chyba Tolek Baran i relatywizm moralny. Nauczyciele są nieodłączną częścią tego dziwnego i pięknego kraju.
beera22-01-2006 19:17:02   [#95]

oglądam wojnę domowa

o skandalicznym zachowaniu uczniow tam jest- ciekawe poogladać o komisji umywalkowej

uczniowie wywalili przez okno w toalecie dwie umywalki

i w dodatku uczniowie palą!!!

straszny skandal

a rodzice jakby tacy sami. jedni bronią dzieci, inni udają, ze sluchaja...

oooo

a teraz o stopniach

NIE UCZĄ SIĘ ci uczniowie

.............

a ta wojna domowa to sto lat temu byla

;-)

zgredek22-01-2006 19:18:55   [#96]
wywiadówka właśnie była;-)
zgredek22-01-2006 19:20:52   [#97]

1,3 dwói ma z matematyki

statystycznie leży;-)

AnJa22-01-2006 19:21:37   [#98]
tak na oko to jej młodzi bohaterowie mają teraz ok. 50

a o parę lat starsi od nich jeszcze gorsi byłi

parę lat temu jakoś moją mamę i ciocię na wspominki szkolne zebrało - wynikało z nich, że tylko porządne przylanie przez nauczyciela i rodzicielska poprawka na działały

czasami nawet na około tydzień
beera22-01-2006 19:22:48   [#99]

:-)))))

okropna ta młodzież była

AnJa22-01-2006 19:24:26   [#100]
zapomniałem

słuchajac tych wspominek dałem sobie złowo, że nigdy sie nie dam sprowokować do takich

licho bowiem nie śpi
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]