Forum OSKKO - wątek

TEMAT: niekorzystne_umowy_o_pracę
strony: [ 1 ]
nalix25-03-2005 09:10:53   [#01]

Przed chwilą na www. profesor.pl czytałem wątek, w którym kontraktowi mają problemy z umowami o pracę. Zatrudnia się ich w lwiej części tylko na umowach okresowych. Jest to moim zdaniem skutek karygodnej postawy dyrektorów szkół.Tacy dyrektorzy ułatwiają sobie życie i po prostu łamią KN, gdzie jest wyraźnie napisane, że z nauczycielem kontraktowym umowę podpisuje się na czas nieokreślony. Tylko jeśli nie będzie po roku etatu, można podpisać na czas określony. Ale zazwyczaj jest. Spotkałem się już z kurozialną sytuacją, że wszyscy kontraktowi mają umowy na czas określony.   Dlaczego PIP I OP są ślepe.
Takie postępowanie świadczy tylko  o lekceważeniu pracowników. Jeśli dyrektorowi nie podoba się pracownik, to przecież umowę można wypowiedzieć albo tak mu dokuczać,że nauczyciel sam zrezygnuje. Pamiętajcie o tym wszystkim, gdy będzie konkurs na stanowisku dyrektora. Ludzie walczcie o swoje, bo będą wami pomiatać.

Proszę o opinie w tej sprawie.

Rycho25-03-2005 09:31:58   [#02]

nalix

prosisz dyrektorów o opinię w tej  sprawie?
beera25-03-2005 09:38:48   [#03]

bardzo chcialabym

moc zatrudniać tak, by  moc wypowiedzieć pracownikowi umowę o pracę- jesli się do tej pracy nie nadaje.

Takie "kuriozalne";-) prawo mają wszyscy pracodawcy świata- bowiem rolą pracodawcy jest dbać przede wszystkim o dobro zakladu pracy- w tym przypadku szczególnego, bo szkoły, a w niej dzieci.

Oczywiście nie wynika z tego mojego zdanie, że n-l jest w tej szkole nieważny- od jego samopoczucia zalezy przeciez samopoczucie uczniów. Jednak hierarchię mam tu ustaloną od lat i jasną.

Nalix- protestujesz przeciwko zdaniu:
Jeśli dyrektorowi nie podoba się pracownik, to przecież umowę można wypowiedzieć
jesli uznajemy, ze dyrektorowi nie podoba się pracownik nie z przyczyn osobistych, a z innych- wynikających z potrzeb szkoły ( np- n-l nie daje sobie rady z dyscypliną, źle uczy, nie potrafi wychowywać, itp), to, co zlego w tej ewentualności zwolnienia?

To jest jedna strona medalu- chcialabym móc mieć swobodę postępowania w obszarze " kadra szkoły"

Nie mam, niestety, tej swobody dzięki bzdurnym w tym zakresie zapisom KN.

Nie stosowanie się do tych przepisow jest dzialaniem wbrew prawu- to jasne.

Jednak raczej mam ochotę protestować przeciwko źle ustanowionemu prawu, niż nawoływać do przestrzegania prawa źle stanowionego.

beera25-03-2005 09:40:13   [#04]

:-))

o Rycho

ja się pokusiłam- choć święta i atmosfera  świąteczna pewnie powinna panować wokól;-))

Boga25-03-2005 09:43:45   [#05]

umowa-zlecenie !!!

A ja od dwóch lat pracuję w szkole, w której kilku nauczycieli z sąsiedniej szkoły dorabia sobie u nas na umowę-zlecenie !!! Dyrektor nie zatrudnia "młodych", nie daje nadgodzin "starym", oszczędza na kosztach podpisując umowy-zlecenia z "obcymi". OP chyba wie, PIP nie zna zapisow Karty Nauczyciela i twierdzi, że Kodeks Pracy tego nie zabrania !!! Nikt nie chce "rozróby", a szkoły karleją...

Pozdrawiam świątecznie.

HalinaSz25-03-2005 10:10:28   [#06]

są też i inni dyrektorzy

A moja pani dyrektorka podpisała w 2000 roku umowę z kontraktowym na czas nieokreślony, kiedy z KN wynikało (tak było wtedy - przejściowo), że może zatrudnić co najwyżej na 3 lata. Po za tym, wiedziała, że za 2 lata nie będzie już dla nowozatrudnionej etatu. Ale to jest "dobry" dyrektor. Zwolniła mnie, po 18 latach pracy, a pozostawiła nowozatrudnioną.

A co ja mam powiedzieć? Po co mi było w ogóle zatrudniać się w szkole, skoro dyrektor złamał prawo, kuratorium wypięło się na mnie, a wójt w ogóle nie chciał ze mną rozmawiać. Sąd rejonowy przywrócił mnie do pracy, bo dyrektorka dokonała w sposób nierzetelny wyboru nauczyciela do zwolnienia - konsekwencja zamiaru powziętego przy zatrudnianiu nowej nauczycielki w 2000 r. Niestety, są okręgowy oddalił mój pozew stwierdzając, że skoro dyrektor wybrał powódkę, to niech będzie powódka, czyli na kogo wypadło na tego benc.

Halina

Gaba25-03-2005 10:18:20   [#07]

po tysiąc razy TAK!

bardzo chcialabym

moc zatrudniać tak, by  moc wypowiedzieć pracownikowi umowę o pracę- jesli się do tej pracy nie nadaje.

Takie "kuriozalne";-) prawo mają wszyscy pracodawcy świata- bowiem rolą pracodawcy jest dbać przede wszystkim o dobro zakladu pracy- w tym przypadku szczególnego, bo szkoły, a w niej dzieci.

Oczywiście nie wynika z tego mojego zdanie, że n-l jest w tej szkole nieważny- od jego samopoczucia zalezy przeciez samopoczucie uczniów. Jednak hierarchię mam tu ustaloną od lat i jasną.

Nalix- protestujesz przeciwko zdaniu:
Jeśli dyrektorowi nie podoba się pracownik, to przecież umowę można wypowiedzieć
jesli uznajemy, ze dyrektorowi nie podoba się pracownik nie z przyczyn osobistych, a z innych- wynikających z potrzeb szkoły ( np- n-l nie daje sobie rady z dyscypliną, źle uczy, nie potrafi wychowywać, itp), to, co zlego w tej ewentualności zwolnienia?

To jest jedna strona medalu- chcialabym móc mieć swobodę postępowania w obszarze " kadra szkoły"

Nie mam, niestety, tej swobody dzięki bzdurnym w tym zakresie zapisom KN.

Nie stosowanie się do tych przepisow jest dzialaniem wbrew prawu- to jasne.

Jednak raczej mam ochotę protestować przeciwko źle ustanowionemu prawu, niż nawoływać do przestrzegania prawa źle stanowionego.

AnJa25-03-2005 10:31:24   [#08]
sugerujesz wklejenie 1000 razy?:-)

Nie bardzo rozumiem skąd obawa przed zatrudnianiem na czas nieokreślony - przecież taka umowę każdy normalny pracodawca ( a tutaj wyjtkowy nawet dyrektor szkoły) może rozwiązać zachowując termin wypowiedzenia.

A taka umowa pomaga pracownikowi poza szkoła, np. kredyt.
grażka25-03-2005 10:39:58   [#09]
To prawda, może kredytu nie dostać :(
Marek Pleśniar25-03-2005 10:49:18   [#10]

"Jest to moim zdaniem skutek karygodnej postawy dyrektorów szkół."

jest to moim zdaniem skutek tej cholernej karty nauczyciela - bo jak nie można zwolnić słabego a mianowanego to blokuje się dostep do pracy młodym i zdolnym (oraz starym i zdolnym co też nie mają pracy;-)

HalinaSz25-03-2005 10:55:14   [#11]

szkoła (państwowa) nie powinna być prywatnym folwarkiem

Szkoła nie powinna być prywatnym folwarkiem tego, czy innego dyrektorka. Taka swoboda w rozwiązywaniu i nawiązywaniu stosunków pracy, o której marzą co nie którzy, to zablokowanie szansy na pracę właśnie tych, którzy by się do tej pracy jak najbardziej nadawali. To też zagrożenie tych, którzy już pracują - mój przypadek. Myślę, że jest tylko, jakiś procent, ale tylko procent wyrażony jedną cyfrą, a może nawet promil takich dyrektorów, którzy nie zatrudniali by znajomych, krewnych, itp.

Właśnie KN jest tym aktem, który chroni SZKOŁĘ przed despotyzmem dyrektorów. Jaka ta KN jest, taka jest, ale powinna chronić n-la. Niestety, bywa inaczej.

KN określa przecież drogę awansu zawodowego n-la. Na każdym etapie można złego n-la wyeliminować. Dyrektorzy mają też prawo dokononywać oceny pracy n-li. Mogą pracę n-la ocenić negannie, a wtedy nie problemu z rozwiązaniem umowy.

Czego jeszcze chcą Ci dyrektorzy??? Władzy absolutnej? Przecież ją mają. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Co z tego, że dyrektor złamał prawo, zatrudnił nieprawidłowo. Nikogo (PIP, KO, OP) to nie obchodzi, nawet sąd.

Kto chciałby wylecieć z pracy po 18 latach mając ocenę pracy wyróżniającą, w momencie wypowiedzenia najwyższe kwalifikacje (pozostali nie byli nawet magistrami), 7 nagród za osiągnięcia, żadnych nagan upomnień? Ale to się zdarzyło. Czego Wam dyrektorom jeszcze potrzeba???  I tak możecie wszystko.

Halina

bogna25-03-2005 11:34:02   [#12]

Jaka ta KN jest, taka jest, ale powinna chronić n-la

Czy nauczyciele to jakiś gatunek na wyginięciu, który wymaga specjalnej ochrony?

Marek Pleśniar25-03-2005 11:40:40   [#13]

to KN zrobiono po to by chronić szkołę przed dyrekorami?

noo Halino;-)

"dyrektorek" - jakoś zamyka dyskusję. Ja nie piszę np o Tobie "nauczycielina", prawda? W ogóle mi to do głowy nie przyszło. I żadnemu chyba rozmówcy też.

Opisujesz sytuację okropną i pojmuję żal tudzież gniew.

Ale co to ma do rzeczy w dyskusji o jakości zatrudnienia, trosce o skuteczność działania, którą tu wykazują dyskutanci?

stwierdzenie "Myślę, że jest tylko, jakiś procent, ale tylko procent wyrażony jedną cyfrą, a może nawet promil takich dyrektorów, którzy nie zatrudniali by znajomych, krewnych, itp."

pozostawiam jakim jest. Myśl sobie:-)

------------

z Twoim zdaniem "Dyrektorzy mają też prawo dokononywać oceny pracy n-li. Mogą pracę n-la ocenić negannie, a wtedy nie problemu z rozwiązaniem umowy."

zgadzam się w 100%. Uważam że dyrektorzy mogliby to czynić częściej.

Ale problem nie tkwi w istnieniu nauczycieli kwalifikujących się do oceny najniższej

Tych jest własnie jakiś 1% albo mniej;-) Albo promil jeden.

Problem w tym, że nie ma jak się pozbyć nauczycieli notorycznie i w recydywie;-) miernych, słabych

Nie zbójów co biją dzieci itp

tylko tylko słabych i leniwych.

Takiego nie ruszysz ani nie ocenisz nagannie bo nikt takiej oceny nie uzna.

I nadal knoci on edukację całych mas dzieci.

Bo w rozmowach o szkole jakościć nauczyciele często zapominają o uczniach;-)

KN chroni nauczyciela. A co ochroni ucznia przed tym pewnym swego nauczycielem?

Marek Pleśniar25-03-2005 11:43:55   [#14]

żeby było jasne;-)

1. Wielu, większość nauczycieli uczy nieźle. Nic do nich nie mam. Powinni się oni i ich dyrektorzy wspólnie doskonalić, zmieniać i pracować dalej.

2. Nie spotka się na tym forum zbyt wielu fanów spojrzenia na sprawę rodem z ZZ

i za to je lubię:-)

HalinaSz25-03-2005 11:47:18   [#15]

gatunek szczególnie wrażliwy

Na wyginięciu nie jest, ale prace może stracić, bo takie jest np. widzimisie dyrektora.

Halina

HalinaSz25-03-2005 12:43:35   [#16]

od wyładowywania frustracji wolę sprawiedliwe wyroki

Przykro mi bardzo, ale nie będę grzeczna i pokorna za to co mi władze oświatowe i samorządowe zrobiły.

Pozbawiono mnie pracy, mojego źródła utrzymania, perspektywy na własne mieszkanie, itp. Szkole oddałam 18 lat. Ukończyłam studia podyplomowe jedne, drugi. Jak się okazało - niepotrzebnie, bo do pracy w szkole potrzebne są minimalne kwalifikacje, takie, które uprawniają do pracy w szkole. Takie stanowisko zajęła moja przeciwniczka (Jaśnie Pani Dyrektor) w sądzie.

Szanowny Panie Marku, mnie nazwano "pracownicą". Pani Dyrektor (niech będzie z dużej litery) "zwolniła jedną z pracownic" - tak się wyrażała. Nawet nie zasłużyłam na miano nauczyciela :-(

Dlaczego na szacunek zasługują tylko DYREKTORZY? Czy DYREKTORZY to mają monopol na szacunek tylko dla siebie?

Ja dostałam wypowiedzenie na lekcji! Powtarzam, na lekcji! Dyrektor wyrwała mnie z zajęć, zakłóciła tok zajęć, bo miał mi ważną informację przekazać - wypowiedzenie. Uczyniła to w obecności (w ramach swoich kompetencji oczywiście) młodego n-la kontraktowego. Poniżyła i zdeptała. I ja mam się cieszyć? Z czego? W sądzie stawiała mi zarzuty (niczym nieudokumentowane) częstego wychodzenia z klasy.

Kuratorium odpowiedziało mi że, w tym czasie, gdy dyrektor wezwała mnie po wypowiedzenie, moją klasą opiekowała się nauczycielka, która miała zajęcia ze swoją klasą. Na wszystko można mieć odpowiedź.

Ja w dyskusji nie odbiegam od jej tematu. Pokazałam, na swoim przykładzie, że DYREKTORZY mogą wszystko. Nalix zaczął od tego, że zawierają umowy niezgodne z KN. Oczywiście, ja to potwierdzam. Zawierają jak im się żywnie podoba. Teraz powinno się zawierać na czas nieokreślony, to zawierają na określony, w 2000 na czas określony, to zawierali (mój przykład) na nieokreślony. Zawsze jedno i to samo: bezprawie.

Troska o ucznia o mało nie pozbawiła życia mojego nienarodzonego dziecka. Miałam w klasie dziecko niepełnosprawne - wtedy jeszcze nie miało wózka. Nie patrząc na to, że jestem w ciąży wynosiłam na własnych rękach na przerwę i do ubikacji. Spędziłam w szpitalu 6 tygodni... Pani Dyrektor uważała, że moja klasa nie miała cech klasy integracyjnej. Oczywiście, że z punktu formalnego nie była klasą integracyjną, ale przecież cechy miała.

Moja Pani Dyrektor za okoliczność przemawiającą za wyborem mojej osoby do zwolnienia wzięła fakt obecności w mojej klasie ucznia, który używał wulgarnych słów. Czy to wina nauczyciel, że do jego klasy trafiają się uczniowie zaniedbani środowiskowo? Do końca blisko 1,5 rocznego procesu utrzymaywała, że powinnam skierować ucznia do PP, zapominając, że przecież sama taki wniosek podpisała. Musiałam fatygować się do PP po zaświadczenie, aby udowodnić, że powzięłam właściwe kroki wychowawcze.

To mamy prawo mieć ochronę naszych stanowisk pracy czy nie? Czy te wyższe cele, o których szlachetni obrońcy DYREKTORÓW tak się rozpisują, nie są tylko przykrywką do zwyczjnych nadużyć, nepotyzmu, itp.?

Wy DYREKTORZY chcecie windować poziom nauczania na niebywale wysoki poziom. Jest to WASZA wręcz obsesja. KN WAS krępuje, bo chcielibyście przecież jak najlepiej dla dzieci. A to ja nieśmiało zapytam, a co szkoła takiego daje wzamian dla nas nauczycieli? Frustracje, kosz na głowę? Pan, Pani sobie nie radzi, proszę poszukać sobie innej pracy?

Mój przypadek jest skrajnym przypadkiem i nie można go uogólniać. Ale jest przykładem co może DYREKTOR.

Napewno dałam wyraz swojej frustracji, ale proszę mi wybaczyć, bo ja nie jestem z kamienia.

Halina

HalinaSz25-03-2005 12:52:40   [#17]

I żeby było jasne...

...to w kontekscie podnoszenia jakości pracy szkoły przez DYREKTORÓW - przykład.

 

Wesołych Świąt Życzę

Halina

P.S.

Jeszcze mogłabym trochę poopowiadać np. o wynikach sprawdzianu zrobionego na tydzień przed wypowiedzeniem, jako dowodu na "szczególnie naganną ocenę wyników nauczania". Moje dzieci, ani też rodzice, a ni ja nie mogłam się z nim zapoznać. To wszystko przecież w ramach podnoszenia jakości pracy szkoły.

Marek Pleśniar25-03-2005 13:19:18   [#18]

kurcze halina..

to co piszesz jest okropne i szczerze Ci współczuję

rzeczywiście brzmi to jakby bardzo brzydko się tam to wszystko odbyło.

ale w kontekście tego podnoszenia jakości bym tego nie stawiał...

racze jest to obszar tego co ludzie sobie nawzajem robią - niezaleznie od jakości

rzewa25-03-2005 18:34:40   [#19]

jak również niezaleznie od szkoły...

vide Biedronka - gdzie łamano, i to na wielką skalę, prawo  postaci KP.

Nam, dyrektorom, a sądzę ze i sporej liczbie nauczycieli, nie chodzi o usunięcie KN i zostawienie wszystkiego "na żywioł".

Jak najbardziej potrzeba paru uregulowań rangi ustawy dotyczących zawodu nauczyciela, gdyż jest to szczególny zawód, taki jak i zawód np. lekarza czy prawnika.

Ale zdecydowanie nie jest potrzebne specjalne regulowanie nauczycielskiego stosunku pracy - tu wystarczy zdecydowanie KP.

A łamiący prawo dyrektorzy czy pracodawcy powinni być skutecznie i szybko powstrzymywani przez PIP i sądy - wtedy takie rzeczy nie będą się zdarzały. Chętnych do obchodzenia prawa bokiem bądx nawet łamania zawsze będzie jakaś liczba - ważbne by ją ograniczać i skutecznie niwelować jej aspołeczne działania i ich skutki.

Halino, proszę zapoznaj się z wypracowanym przez OSKKO kodeksem etycznym dyrektora i wiedz, że dyrektorzy piszący tutaj zobowiązali się go przestrzegać. Nie możemy odpowiadać za błedy wszystkich dyrektorów (a także KO, OP i in).

Sądzę, że na tym forum jest wielu nauczycieli, którzy uzyskali tutaj pomoc (na forum i na priva) i nie powiedzą o nas, dyrektorach, że łamiemy prawo.

Owszem, jak pisała asia, walczymy z tymi prawnymi przepisami, które w naszym pojęciu nie spełniają swego zadania, a czasem generują wprost przeciwne efekty niz zamierzone... Ale ta walka w żadnym razie nie polega na łamaniu prawa (bo głupie)!

Dura lex set lex

Nieodopwiednie prawo należy zmieniać, a nie łamać! Natomiast póki takie jest należy je bezwzględnie stosować.

Nieraz tu, na forum pisaliśmy o przypadkach bezwzględnego wykorzystywania wszystkich luk i sprzeczności KN przez nauczycieli. Ale nie przeczytasz tu w tym wypadku słów oburzenia na n-li, bo ich rozumiem i uważam, że mają prawo wykorzystywać niedoskonałości przepisów prawnych :-)

Oburzam, się wówczas na przepisy, a nie na korzystających z nich ludzi. Sama nieraz wskazywałam n-lom te luki wychodząc z założenia, że jak są to należy je wykorzystywać. Uważam nawet, że jak najbardziej należy to robić! Jak zaczniemy, wszyscy, literalnie i do końca stosować się do istniejącego prawa to błyskawicznie okaże się, że jest ono chore i wymaga natychmiastowego leczenia szpitelnego i rozległych operacji plastycznych, bo liftingi już niczego nie są w stanie poprawić.

:-)

wladyslaw25-03-2005 21:12:31   [#20]
to co  [#19],
jzzg27-03-2005 20:13:30   [#21]
Padło tu określenie "cholerna Karta nauczyciela". Tymczasem uważam, że niech ona tylko będzie właściwie interpretowana i stosowana. Może wypowiedzą się tu ci nauczyciele, którzy są zatrudniani na podstawie KP, a nie KN. Biorąc pod uwagę specyfikę pracy szkoły, ten ogrom zajęć i obowiązków, które grubo wykraczają poza godziny dydaktyczne, nauczycielem można orać w kółko 24 godziny na dobę. Nie jest to przesadą, bo jeśli się każe mu uczyć te 26 lub więcej godzin, a tak się dzieje w szkołach prowadzonych przez różne fundacje, gdy jeszcze musi brać udział w przygotowanych przez siebie wcześniej środowiskowych imprezach, które sobie wymyślają różne miejscowe VIPy, przypilnować dzieci na nabożeństwach (nie przesadzam!) itp, itd, itp, a potem normalnie przygotować się do lekcji, poprawić zeszyty, wymyślić jakiś teścik i jeszcze parę podobnych rzeczy, toż to sytuacja, że niech się schowają ci w Biedronkach. Karta chroni nauczyciela i nauczyciela na kierowniczym stanowisku. A chroni go (a właściwie ją - bo w szkole to przecież przeważnie znerwicowane, wystraszone baby) przed zakusami wójtów i burmistrzów, które są coraz częstsze i bezczelniejsze. A chroni nauczycieli/lki, bo wiemy wszyscy przecież, że same się nie potrafią obronić, nie potrafią zorganizować się, by zbiorowo w razie potrzeby zaprotestować.
rzewa27-03-2005 22:33:45   [#22]

to niech...

niech, w końcu potrafią!

Może właśnie wtedy zmobilizują się, a zz-ty będą miały co robić...

beera28-03-2005 15:00:07   [#23]

Jeśli chodzi o KN - od lat mowimy o konieczności jej likwidacji. Taka teza padła jako wniosek pokonferencyjny KOnferencji olsztyńskiej
W tej chwilibowiem KN  przypomina  kołacz- takie ciasto, co składa się z kilku naciekających na siebie kolejno
warstw.

Ciasto jest nawet niezle, jednak taka technika podczas stanowienia prawa powoduje, że jest ono pełne nielogiczności i niespójnosci.

Dzięki ZZ broniącym zapisów KN jak twierdzy, mamy konsekwencje w postaci "omijania" KN w rozporządzeniach MENISOWYCH ( Art 64) , oraz rozlicznym interpretacjom- chodxby artykulu 42.

Więc tak: chcę by szkoła była zakladem pracy. Ten zakład pracy ma  jakies okreslone cele i zadania. I one są dla mnie najważniejsze.

Co więcej- one są także najwazniejsze dla mądrych i dobrych nauczycieli.

W sytuacji niżu, który mamy, jeden zły nauczyciel w szkole może spowodowac odpływ dzieci z placowki do innej. Ten odpływ to utrata pracy. Dla nauczycieli - zazwyczaj tych dobrych, kiepscy jakoś potrafią się " ustawić".

Walka o dobro nauczycieli odbywana kosztem dobra dzieci spowoduje, że  dzieci te odejdą do placowki, gdzie walczy się o ich dobro .

Zamiast powtarzania zwiazkowych frazesów  radze dokonac realnej oceny sytuacji. Także konsekwencji takich, czy innych posunięć.

......

i radzę przeczytać wątek marka- a w nim opinia matki oddającej dziecko do I klasy szkoły podstawowej

............

i NA KONIEC:

 jeśli w  szkolach jest gorzej niż w biedronkach pozostaje mi trzymać za  tych, co tak myślą i tych, co myslą podobnie kciuki podczas spraw sadowych.

......

Jeśli ktoś stawia zarzut:
Jest to WASZA wręcz obsesja. KN WAS krępuje, bo chcielibyście przecież jak najlepiej dla dzieci.
To ja dziękuję- bo dla mnie komplementem jest taki zarzut. BO CHCEMY JAK NAJLEPIEJ DLA DZIECI.

Marek Pleśniar28-03-2005 16:28:10   [#24]

A, to co innego - zawsze byłem za tym by w szkole były sobie bezpiecznie "przeważnie znerwicowane, wystraszone baby" ;-)

to bardzo dobrze robi dzieciom;-)

AnJa28-03-2005 17:06:21   [#25]
Ja tak tylko  tytułem sprostowania:

To ciasto, o którym Asia,  z naciekających na siebie kikudziesięciu zresztą warstw to sękacz.

Kołacz to zwykła drożdżówa, tyle, że czasami nadziewana oraz polukrowana i róznymi ozdobami (to na weselu)
beera28-03-2005 17:25:31   [#26]

:-))))

napisałam " sękacz" pomyślalam, zmazalam, napisalam " kołacz", zmazalam, napisałam " sękacz", zmazalam...

;-))))

AndrzejK29-03-2005 16:52:50   [#27]

a może zamienić się miejscami

Czasmi dziwne wydają się nasze wywody, patrzę na pracę jako dyrektor ale i nauczyciel, obserwuję moi drodzy w innych zawodach zwłaszcza w zakladach prywatnych pracownikow, którzy muszą być dyspozycyjnymi w innym przypadku pracodawca mówi żegnaj. Nie namawiam do łamania prawa, ale szanowania go. Otóż jak dyrektor powiem tak każdemy dyrektorowi zależy na dobrym pracowniku (nauczycielu). Dobry nauczyciel zawsze się obroni....Twierdzę, że straszenie konkursem dyrektora jest dalece nie na miejscu. Pieniądz niestety decyduje o wielu sprawach, często o istnieniu albo nie szkoły. Otóż przykre jest ale KN chroni często słabych nauczycieli. Nie chcę się rozwodzić ale mógłbym z pozycji dyrektora przytaczać przykład wiele przykładów głupoty w  oświacie bzdurnych zmianzbyt częstych w oświacie.Pisanie bzdurnych papierzysków, które są w efekcie nikomu niepotrzebne np. procedura stypendiów unijmych..........pozostawiam to bez komentarza, gdyż to jest mały ale przyklad niegospodarności państwa. zmiany świadectw arkuszy itp. Naklady finansowe dotyczące nowej matury to juz moim zdaniem jest przejaw głupoty przekraczającej wyobrażenie decydentów finansowych. Najłatwiej dzielić cudze pieniądz i nie odpowiadać za nie.......... Pozdrawiam jeszcze świątecznie..........

nalix31-03-2005 10:10:21   [#28]

nie dyskryminować kontraktowych

Wyrazy współczucia dla Pani HalinySz. z powodu tego jak ją po chamsku potraktowano. Trzeba może było zaangażować związki albo prasę. Niech się stanie w myśl zasady: Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Rozumiem, że na prowincji znalezienie teraz pracy graniczy z niemożliwością, ale może w powiecie. Rozpoczynając dyskusję chciałem wziąć w obronę nauczycieli kontraktowych. Rozumiem, że dyrektorzy też potrzebują czasu, żeby przekonać się do nowych pracowników i sprawdzić ich umiejętności. Ale chyba rok wystarczy i jeśli nauczyciel się sprawdził, to czemu nie zamienić mu umowy na czas określony na kolejną na czas nieokreślony. Myślę, że takie docenienie nauczyciela spowoduje, że jeszcze bardziej się będzie przykładał do swojej pracy i widział swoją przyszłość w tej szkole. Czasem mam wrażenie, że dyrektorzy uważają że płace(nadal niewysokie) to wystarczą, a pracownik powinien się cieszyć, że nadal pracuje. Taki pracownik prędzej czy później zacznie rozglądać się za innym miejscem pracy. Niektórzy dobrzy nauczyciele tylko dlatego pracują w danych szkołach, że nie mają szans z powodu marnego rynku pracy zmienić swojej szkoły.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]