Forum OSKKO - wątek

TEMAT: dobra praktyka dyrektorska
strony: [ 1 ]
Gaba08-03-2005 08:09:56   [#01]

DPD - do niedawna wiedziałbym, co zrobić, ale wszechogarniający permisywizm, szantażowanie np. mediami powoduje mój dystans do roli dyrektora. Artykuł o potrzebie mądrego elitaryzmu (w odniesieniu do wyników PISA i tzw. 4 ćwiartki) jest tylko delikatnym pocieszeniem.

Mam konkretny (typowy) przypadek:

Dwaj chłopcy wybili szybę, szklarz oszklił, cena 160zł.

Chłopcy nie niewiele reagują, a na pewno nie na słowa nauczyciela, dyrektora, itp. Mogą dowolnie przepraszać i dowolna ilośc razy sie zobowiązywac do poprawy.

Chcę skutecznie rodziców zobowiązać do naprawy szkody i solidarnego oddania pieniędzy za szybę. Tych pieniędzy mi będzie bardzo brak... 160zł to komplet foliogramów do geografii, o które prosiły nauczycielki.

Mogę spodziewać się bardzo różnych reakcji, najgorszych także, a na pewno nie tego, że oddadzą, byłabym szczerze zdumiona.

Pozostawienie tej sprawy bez naprawy szkody, jest dalszym aktem demoralizacji i rozbestwienia młodzieńców.

Dotychczasowe próby kontaktu z domami rodzinnymi są jak najgorsze.

 

Co robicie w takich razach, jak wygląda DPD?

Bardzo potrzebuje dozyskać 160zł zmarnowane przez tych chłopców.

Elusia08-03-2005 08:18:04   [#02]
Kiedyś po południu wybili szybę w szkole - grali na boisku; nie moi uczniowie. Wezwałam policję, byli świadkowie. Sąd. Wprawdzie nie zwrócono pieniędzy (kiepska sytuacja finasowa), ale chłopak był zobowiązany do 20 godzin prac na rzecz szkoły. Pod  okiem konserwatora malował płot itp.
S Wlazło08-03-2005 12:55:05   [#03]
Odpowiada materialnie Skarb Państwa. Tak przynajmniej było, może teraz jest zmiana, ale nie było wolno obciążać rodziców materialnie za szkody wyrządzone w majątku materialnym szkoły w trakcie sprawowanej nad uczniem opieki.To fatalne, ale takie obowiązywało mnie prawo jako dyrektora a później  inspektora oświaty
sarna08-03-2005 13:57:14   [#04]

Kilka lat temu - a nie tak dawno- uczeń po południu wytłukł

klika szyb . Rozmowa z rodzicem nie dała żadnych rezultatów . Prosiłam o jakąś rekompensatę . Nic. Śmiech.

Podałam sprawę na policję , a potem trafiła od sądu. Byli świadkowie czynu, wyceniono szkody , odbyły się rozprawy. I finał był taki, że sąd sprawę umorzył  , a rodzic........... przysłał mi przekazem pocztowym 1gr (słownie 1 grosz) .

 Potem  stosowałam: jeśli zniszczyleś musisz to jakoś odpracować i wtedy zlecaliśmy coś co uczeń był w stanie  wykonać .

I to było niezłe rozwiązanie.

Gaba08-03-2005 15:27:09   [#05]
dlaczego nie obowiązuje zasada, że za szkody wyrządzone przez dzieci odpowiadają rodzice?
Ank08-03-2005 15:33:31   [#06]
Nam jako rodzicom w szkole mojego dziecka podsunięto do podpisania taką informację
jzzg08-03-2005 16:59:42   [#07]
Z czego wynika, że za szkody wyrządzone przez dziecko nie odpowiadają rodzice? Jak pies pogryzie sąsiada, odpowiada za to właściciel, a za dziecko nie? Czy nie jest to przypadkiem jakaś nadinterpretacja modna zresztą na razie, póki ktoś się nie obudzi, że wychowanie to nie to samo co totalne pobłażanie.
beera08-03-2005 17:11:55   [#08]

zależy

ile lat ma dziecko -jzzg, bo:

Kodeks cywilny:

Art. 426. Małoletni, który nie ukończył lat trzynastu, nie ponosi odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę.

Art. 427. Kto na mocy ustawy lub umowy jest zobowiązany do nadzoru nad osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy poczytać nie można, ten obowiązany jest do naprawienia szkody wyrządzonej przez tę osobę, chyba że uczynił zadość obowiązkowi nadzoru albo że szkoda byłaby powstała także przy starannym wykonywaniu nadzoru. Przepis ten stosuje się również do osób wykonywających bez obowiązku ustawowego ani umownego stałą pieczę nad osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy poczytać nie można.
Magosia08-03-2005 18:08:53   [#09]

Dwa rozwiązania, z trzecim w zapasie

1. Płaci sprawca-jeśli wiem , kto zepsuł, zbił, rozwalił- zapraszam rodzica razem ze sprawcą, rozmawiam bardzo grzecznie z rodzicem, mówię,że mi przykro.... ale ze względów wychowawczych, współpracy ze szkołą, uczenia odpowiedzialności- zdecydowanie uważam, że powinien zapłacić sprawca-sugeruję, że z kieszonkowego -jeśli ma. W 90%  rozmowa skutkuje- zdarzenie sprzed tygodnia - uczeń płaci za rozbrojoną "niechcący " gaśnicę. Takie rozwiązanie wymaga jednak szczypty zrozumienia ze strony rodzica , no i jego możliwości finansowych.

2. Wiem, że rodzice niewydolni zupełnie- dziecko ma zleconą naprawę, albo odpracowanie szkody w innej formie- na przykład "czyszczenie" książek w bibliotece z niecenzuralnych napisów, pod okiem pani z biblioteki -np.10 godz . po 2 godz. za wykręcone 2 klamki do okien -sprawca III gim.

3. Ubezpieczam szkołę rozszerzając o wersję "szyby" -każde stłuczenie mam pokrywane przez ubezpieczyciela do wyczerpania limitu- jeszcze nigdy go nie przekroczyłam.

Pozdrawiam :-)

jzzg08-03-2005 18:11:16   [#10]
Muszę przyjąć tłumaczenie do wiadomości z uwagi na przytoczoną podstawę prawną. Ale tylko muszę. Właściwie to mnie trafia. Nie chcę w Dzień Kobiet pisać - co. Co do mnie, to robię zwykle taką aferę, że winowajcy dla świętego spokoju wolą wyrównać szkodę, żebym się tylko wreszcie odczepił.
Gaba08-03-2005 21:34:20   [#11]

Dziecko jedno i drugie ma wyjątkowo pokrętne pojęcie o odpowiedzlności...

to są niedoszli drugoklasiści, a więc tak 14,5 roku mają...

ReniaB09-03-2005 20:04:22   [#12]
może to nieprawne, ale u mnie winowajcy pokrywają przynajmniej część kosztów w pieniądzu lub odkupują i zawsze robię aferę, bo uważam że jest o co. To nasze być albo nie być - zawsze jest coś za coś.
Gaba10-03-2005 03:41:00   [#13]

ja nie rozumie, dlaczego domaganie się od szkodnika naprawienia szkody jest nieprawne.

Za szkody wyrządzone przez dzieci odpowiadają rodzice.

 

Miałam już dwa lata temu pewną panienkę, która przyszła do klasy, świeżutko wymalowanej i klejem biurowym postanowiła pochlapać wszystko... taż sama panna w ubogiej szatence na wf, wykonanej własnym sumptem (ścianka działowa z regipsu), wywaliła sobie dla fantazji dziury, kopiąc po ścianie niemiłosiernie.

Prosiłam raz, drugi i trzeci. Grzecznie. Potem grzecznie wezwałam rodziców pisemnie do naprawienia szkody. A potem zgłosiłam na policje zniszczenie mienia. Policjantki z komórki ds. patologii młodzieży rozmawiały z rodzicami i naprawiono szkodę.

Przestrzeżono, iż każdy następny raz będzie zgłoszony do sądu... jakaś podstawa prawna jest.

 

Moim dwaj panowie - zwyczajowo bawili się jak dwa niedźwiedzie w popychanki przepychanki, niektóre młode tak mają, np. u niedźwiedzi. Nie przestawali tak baraszkować mimo ostrzeżeń nauczyciela, który prosił, by przestali.

Dziś młodzieńcy tydzień po zdarzeniu się śmieją, że kto im co zrobi. I tak nie zapłacimy - obawiam się, że trafili na mnie, zawodnika wagi cięższej i bardziej dożartego. Mogę więc robić za rotweillera. To wyjątkowo mądre stworzenia, zawsze dają szansę, do pewnego momentu. ;-)

Myślę, że to zachowanie jest jasnym sygnałem - arogancji, buty i poczucia bezkarności. Będę pytać więc dziś policjantów w sekcji ds. młodzieży, co mi radzą.

 

160zł - dla mojej szkoły to są foliogramy, z foliogramów skorzystaliby inni, w mojej opinii powinnam chronić mienie mi powierzone. W mojej opinii jest to działanie wychowawcze: domagac sie grzecznie naprawy.

A nie tak... że TO BIEDNE PANSTWO zwalnia z odpowiedzialności 14,5-latków, którzy mają dowcipne gry i zabawy...

to nie sa chłpcy zdemoralizowani, ale cwani. Cwaniaćwta uczy ich postawa dorosłych - premisywizmu.

 

I jest mi gorzko i niemiło...

Żaczek10-03-2005 04:38:21   [#14]

Zgadzam się.

Efektem pobłażania jest dalsze rozwydrzenie. Dochodzimy do tego, że przechodzimy na drugą stronę ulicy przed maszerującą grupą "rozbawionej" młodzieży. Sami jesteśmy winni jeśli pozwalamy bezkarnie na eskalację brutalności, chamstwa i arogancji. Teraz to już nawet policja się boi. Dwukrotnie wzywałem policję do szkoły i muszę stwierdzić, z dobrym skutkiem. Sięgajmy  nawet po drastyczne środki, jeśli jest taka potrzeba. A teraz przykład skuteczności od sąsiadów zza zachodniej miedzy. Grupa naszych uczniów kwaterowała w hotelu w czasie praktyk zawodowych. Po drugiej stronie ulicy była kawiarnia, w której pewnego dnia doszło do awantury. W ciągu 5 minut przyjechały trzy radiowozy i panowie policjanci dali popis skuteczności. To wydarzenie zapisało się w pamięci naszych młodych i  przez długi czas było szeroko komentowane.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]