Co powiecie na to, że uczniowie z byle czym lecą na skargę do dyrekcji -nawet potrafią wyjść w czasie lekcji (oczywiście to oni są święci, a nauczyciel ich źle traktuje)??? Oczywiście straszą też skargami.Należą niestety do takich, którzy za jedyny swój obowiązek uważają tylko samo pojawienie się na zajęciach, ale już nie pracę(zamiast tego jest ustawiczne gadanie). Oczywiście dyrekcja ich skwapliwie wysłuchuje i na końcu winien jest nauczyciel. W tej szkole rządzi tak jak w wielu "bożek naboru".

Ja powiem na to

Trzeba ustanowić w szkole schemat zgłaszania pretensji i uwag przez uczniów. U mnie kolejność jest następująca: wychowawca, pedagog, zastępca dyrektora, dyrektor. Początki będą trudne bo przyzwyczajenia pozostają, ale poźniej jaka ulga.

Życzę powodzenia.

na pewno warto informowac uczniów o drogach zgłaszania pytań i wątpliwości. Uczy to pewnych zasad współistnienia i może pomniejszy szeregi pieniaczy w dorosłości.

to "donoszenie" jednak mi się źle kojarzy

obywatel ma prawo spytać czemu go źle traktują (lub jego zdaniem źle) w biurze, szkole, szpitalu

i żadne to donoszenie lecz naturalne prawo dla jakości

jedyne więc "ale" widzę w sposobie traktowania takich skarg - czy robi się z tego panikę czy też bada sprawę i jak jest szansa poprawy jakości pracy szkoły - wykorzystuje, a jak jest to bezpodstawne - odpowiada uprzejmie o tym fakcie zgłaszającemu zastrzeżenia

jesteście Naliksie zakładem pracy - i jego pracownikami. Można się na Was skarżyć bo wykonywanie pracy może podlegać takiemu społecznemu nadzorowi

stety:-)