Forum OSKKO - wątek

TEMAT: hosptacja zebrania z rodzicami
strony: [ 1 ]
Gratka28-02-2005 18:58:00   [#01]
Czy ktoś dysponuje może arkuszem hosptacji zebrania z rodzicami? Byłabym bardzo wdzięczna, ponieważ taka hosptacja wisi nade mną. Oczywiście to ja będę hospitować wychowawcę , a przy okazji bedzie to dobry powód do rozmowy na temat klasy i pracy wychowawczej w tym zespole. Liczę na Waszą pomoc.
Grażyna28-02-2005 19:07:33   [#02]
Mam takowe, ale niestety nie w domu, przyślę Ci jutro ze szkoły.
Gratka28-02-2005 19:12:51   [#03]
Będę bardzo , bardzo wdzięczna ... Mój adres neta12@wp.pl
Kasia6628-02-2005 19:13:10   [#04]
Tez jutro ze szkoły.
Grażyna28-02-2005 19:15:28   [#05]
Kasia, to podeślij i mnie, porównam moje z Twoim - jesli chcesz, to podeślę Ci moje
Arwena28-02-2005 19:17:51   [#06]
Czy też mogłabym prosić?
Kasia6628-02-2005 19:18:45   [#07]
Pewnie, że chcę. Wyslę.
Basia L28-02-2005 23:31:49   [#08]
Ja tez bardzo proszę. Pozdrawiam. Basia
IlDa01-03-2005 07:45:06   [#09]

jeśli to możliwe

bardzo proszę prześlij mnie również.
camelot01-03-2005 09:28:09   [#10]
Jak słysze słowo hospitacja to wstrząsają mnie drgawki. Zawsze twierdziłem i będę twierdzil, że lekcje hospitowane i wizytowane są lekcjami nienormalnymi tylko przygotowanymi pokazówkami. Byłem nauczycielem, wizytatorem i dyrektorem i zawsze takie miałem zdanie na ten temat i zawsze niechętnie chodziliśmy na hopitacje czy wizytacje (wizytatorzy). A hospitacja zebrania z rodzicami to juz kompletna paranoja. Niedługo dojdzie do paradoksu, że nauczyciel będzie hospitowany w domu jak przygotowuje się do lekcji. Czy lekarz robiący operację pisze jej konspekt i jest hospitowany na niej?????
Kasia6601-03-2005 09:32:52   [#11]
A szkoda..., może nie zostawialiby w człowieku skalpela czy innego dłuta :-)
ola 1301-03-2005 09:52:24   [#12]

camelot

Ale chirurg nie jest sam ma asystę.
Grażyna01-03-2005 12:03:16   [#13]
a jak inaczej pomożesz młodemu nauczycielowi? Opowiadając jak wspaniale sam prowadzisz zebrania z rodzicami (na sucho). To jest hospitacja doskonaląco-doradcza i jako taka ma swoje wartości. Tu nie chodzi o "ubicie", czy "dobicie" nauczyciela, ale udzielenie mu fachowego wsparcia, poinstruowania, pokierowania itp.
Grażyna01-03-2005 12:06:46   [#14]

a apropos chirurga, to przy jego pracy efekt może być natychmiastowy, nie potrzebuje hospitacji (ale ma obserwatorów, asystentów i wcale się przed tym nie broni, że patrzą mu na ręce), np. pacjent zmarł - naturalna weryfikacja umiejetności chirurga, a w szkolnictwie na efekty czeka się latami.

Przepraszam wszystkich za ten czarny humor.

Marek R01-03-2005 12:46:40   [#15]

Lepiej idź na hospitację lekcji a nie zebrania z rodzicami. Lekcja - OK, trzeba chodzić, sczególnie do młodych nauczycieli i to bez zapowiedzi. Z zapowiedzianymi lekcjami jest tak jak napisał camelot. A chodzenie na zebranie z rodzicami jest bez sensu. Grażyna ma rację - trzeba doradzać nauczycielom, ale czy naprawdę trzeba chodzić na zebranie rodzców? Mam wątpliwości. I jeszcze jedno...

WSZYSCY DYREKTORZY! JEŻELI CHCECIE HOSPITOWAĆ NAUCZYCIELI I DORADZAĆ IM, NALEPIEJ SAMI PRZEPROWADZCIE LEKCJĘ KOLEŻEŃSKĄ, ZAPRASZAJĄC NA NIĄ RADĘ PEDAGOGICZNĄ. ZAMIAST MÓWIĆ JAK TO SIĘ ROBI, PO PROSTU POKAŻCIE TO...

To nie jest żadna złośliwość. Podejrzewam, że po świetnie przeprowadzonej lekcji, Wasz autorytet wzrośnie, nieprawdaż?

Kasia6601-03-2005 13:43:22   [#16]
Dlaczego hospitowanie zebrań z rodzicami jest bez sensu?? Szkolimy się na temat efektywnej współpracy z rodzicami, wciąz mówimy o tym, jak powinny, a jak nie powinny wyglądać zebrania. Daczego nie możemy tego sprawdzać?? A zajęcia otwarte dyrektor też u nas prowadzi.
Grażyna01-03-2005 16:55:41   [#17]
czasami trzeba,bywają problemy, które przerastają młodego nauczyciela, mnie się tak zdarzyło w tym roku i dyrektor jest wtedy dla niego podporą duchową, mentalną itp. Bywają tż nauczyciel (młodzi, którzy opowiadają rodzicom głupstwa na zebraniach), dlatego z doświadczenia wybieram raz w roku młodego nauczyciela i hospoituję spotkanie z rodzicami.
Grażyna01-03-2005 16:58:12   [#18]
A propos "niby złośliwości": robię lekcje pokazowe dla moich nauczycieli, robię szkolenia rady pedagogicznej i zespołów samoksztłceniowych z dziezin, w których uważam, że wiem więcej i mam się czym dzielić, robię fachowe spotkania ogóle z rodzicami, które dla moich nauczycieli stanowić mogą lub nie wzor i wcale się nie boję komentarzy, weryfikacji itp.
skrzat01-03-2005 17:13:17   [#19]
Hospitujacy dyrektor nie będzie "podporą duchową i mentalną" - będzie autorem stresu. Darowałabym to młodemu nauczycielowi, sorry.
Grażyna01-03-2005 17:19:44   [#20]

jestem innego zdania, no chyba, że dyrektor jest codziennie pzyczyną stresu dla nauczyciela, ale wtedy współczuję wszystkim, a dyrektora jest mi żal...To kwestia stylu

Skąd tren mit o postrachu dyrektora? Ja tego w mojej szkole nie obserwuję, a stażystka sama się prosi, żebym do niej przyszła, bo chce mi coś fajnego poazać, pochwalić się itp.

skrzat01-03-2005 17:39:21   [#21]

Grażynko, zdecyduj się: idziesz na hospitacje po to, aby byc podporą dla stażystki, czy tez obejrzeć coś ciekawego na jej prośbę? A może dziewczyna podpadła i chcesz to zobaczyć na własne oczy?

Te trzy powody wymieniasz - przynajmniej w jednym przypadku hospitacja nie będzie przyjemnością. Dlaczego więc sie dziwisz, że może dyr być postrachem dla młodego nauczyciela?

Majka01-03-2005 17:58:31   [#22]
To niech się nie stresuje i dalej źle robi?
Dyrektor ma prawo zobaczyć, jak sobie w każdej szkolnej sytuacji radzi jego pracownik.
Nawet na wycieczce :)) (miałam taką hospitację:)
skrzat01-03-2005 18:11:08   [#23]

Majko

Oczywiście, że ma prawo - a nawet obowiązek. Ja tylko odniosłam sie do postu Grazyny, która twierdzi, że dyrektor jako wyzwalacz stresu to mit.
zgredek01-03-2005 18:15:36   [#24]
będąc młodym nauczycielem stosowałam takie coś:

każdego roku w okolicach października przeprowadzałam lekcję otwartą

i miałam rok z głowy;-) a i jeszcze nikt nic złego na temat lekcji nie mówił, bo nie wypadało

gdy zmieniłam szkołę - zaczęłam od tego samego i ...:-))))))))))))))))))))))))))
Marek R01-03-2005 18:16:56   [#25]

Grazynko - ile razy za czasow urzędowania "na stołku" przeprowadziłaś lekcji koleżeńskich dla nauczycieli?

Wracając do hospitacji zebrania z rodzicami: Czy naprawdę dyrektor szkoły nie ma innych poważniejszych zadań? Choćby hospitacja lekcji u młodego nauczyciela. Osobiście pierwszy raz słyszę o tym, aby dyr chciał to hospitować. Czy nie uważasz z kolei, że Twoja obecnosć wpłynie deprymująco na rodziców i nie bardzo będą chcieli o wszystkim mówić? Znam przypadek, kiedy dyrektor zażądał od wychowawców, aby zebrania rodziców były protokołowane. No i rodzice nie bardzo byli rozmowni. A przynajmniej mniej niż przed owymi protokółami.

zgredek01-03-2005 18:17:43   [#26]
natomiast jeśli chodzi o hospitowanie mnie teraz, to...

myślę, że często nauczyciele mnie hospitują zza ściany (zaplecze):-))))))))))))
Marek Pleśniar01-03-2005 18:18:43   [#27]
Marku R - a Ty ile razy rocznie robisz takie lekcjie???
Marek Pleśniar01-03-2005 18:18:58   [#28]
kcje? ;-))
Marek R01-03-2005 18:45:31   [#29]

Będąc 2 lata dyrem przeprowadziłem 4 lekcje otwarte. I wiem, że jeżeli chce się czegoś nauczyć, to najlepiej czynem a nie słowem.

A wielu dyrektorów gada od rzeczy i na tym się kończy. Teraz nie jestem dyrem, bo za bardzo lubie uczyć młodzież a nienawidzę zakłamania w oświacie i robienia tego, z czym fundamentalnie sie nie zgadzam. Rezygnacja sprawiła, że nareszcie jestem sobą. A w ferie mogłem wyjechać na narty a nie siedzieć w szkole i bawić się jakimiś idiotycznymi papierami z których nic, lub niewiele wynika.

Jeszcze może coś powiem: hospitowałem nauczycieli i nie mogłem pogodzić się z tym, że niektórzy potrafili odpicować lekcję na wizytację, ale na co dzień to szmira. Dlatego postulowałem hospitacje niezapowiedziane (post nr 15). A robienie hopitacji wywiadówki to nadgorliwość. To wszystko.

Arwena01-03-2005 22:58:58   [#30]
Mnie się wydaje, że taka hospitacja może być odebrana przez rodziców jako brak zaufania do wychowawcy, co podważy jego autorytet.
Może jakoś tak zorganizować to zebranie, żeby rodzice odnieśli wrażenie, że dyrektor przyszedł dla nich, a nie na kontrolę.
Może jako główny temat wybrać coś ogólnoszkolnego i po wypowiedziach rodziców poprosić dyrektora o komentarz.
Jednocześnie wychowawca będzie musiał pozałatwiać wszystkie sprawy bieżące pod okiem dyrektora, czyli będzie to jakaś forma hospitacji.
Jeżeli dyrektor bez słowa wyjaśnienia usiądzie z tyłu, to na 100% położy każde zebranie(#25)
Marek Pleśniar01-03-2005 23:01:19   [#31]

masz 100% racji. Dyrektor na żadnej hospitacji u rodziców nigdy nie jest.

Przychodzi do rodziców i nauczyciela.

Słowo "hospitacja" to moim zdaniem błąd.

Grażyna02-03-2005 17:10:01   [#32]

każda sytuacja jest inna i nie ma szablonu postępowania, szablonu motywów hospitowania zajęć, każde zajęcia są inne, każdy nauczyciel jest inny

to co my tu robimy, to nic innego jak bicie piany.

Uważam, że każda hospitacja zrobiona z głową (czy lekcji, czy zebrania z rodzicami) jest uzasadniona. Ja też hospitowałam dwa lata temu nauczycielkę bez zapowiedzi, ale robiłam to po to, aby mieć spokojne sumienie (wlasne), że moja decyzja o nieprzedłużeniu jej umowy jest słuszna. Dziewczyna robiła błędy merytoryczne na lekcjach. Zawsze jednak była dobrze przygotowana do lekcji (full wypas: karty pracy-własne, pomoce dydaktyczne, dobry kontakt z dzieciakami). Co z tego, skoro popełniała błędy wynikające z braków w jej własnej edukacji (uczyła w np.), nie znała kolejności wykonywania działań matematycznych, zamiast liścia kasztanowca przynosiła tylko jego jeden "palec" na lekcję itp.

Inny przykład

Hospitowałam omawiane już spotkanie z rodzicami, temat był bardzo trudny (dotyczył dręczenia psychicznego dziewczynki przez grupę chłopców z klasy). Rodzice przyjęli mnie na zebraniu ze spokojem. Zaprosili mnie do wspólnej kawy (taki zwyczaj w szkole- kawka, ciastko, ławeczki w podkowę). Matka dziewczynki opowiedziała o problemie, rozpoczęła się dyskusja, wiele gorzkich żalów wyszło z ust innych rodziów, były łzy matki największego winowajcy. I jak z takim fantem ma poradzić sobie dziwczyna, która pracuje z tą klasą i w zkole 2 miesiące? Poradziła sobie świetnie! Ale widziałam jej spojrzenia w moją stronę, szukła akcptacji, wsparcia, aprobaty, że idzie w dobrym kierunku. Wzięłam udzaił  dyskusji, o oczekiwali tego ode mnie rodzice i ona. Sprawa ma swój optymstyczny finał. Rodzice są zadowoleni z nowej wychowawczyni, zadowoleni,że drekcja wykazła zainteresowanie i sprawność działania.

Scenariusz mógł być inny: rodzice mogli się nie chcieć wypowiadać w mojej obecności, nauczycielka mogła być tak zestresowana, że nie nawiązałaby kontaktu z rodzicami, mogła spanikować. Ale też wynik tej hospitacji byłby inny, bo moje informacje na temat tego jak młody nauczyciel radzi sobie w sytuaji tudnej byłby innym.

Nie ma szablonu. I nigdy nie będziemy na 100% wiedzieć kto w danej sytuacji ma rację. Bo te racje są za każdym razem inne.

Marek Pleśniar02-03-2005 20:34:47   [#33]

a ja nadal proszę: nie hospitujcie zebrań na miłość Boską:-) Po prostu na nie idźcie - by odwiedzić i posłuchac rodziców. Nie ma obowiązku hospitowania zebrań - po co go sobie wymyślacie?

Nie lepiej pójść po to by się dowiedzieć co ludzie mają do powiedzenia? Trzeba to zaraz nazywać hospitacją?

Wszak to kolejny dowód na to że zbieramy podkładki by mieć ich więcej w teczce: "dyrektor jak idzie na zebranie to on nie idzie na zebranie tylko ma hospitację" ;-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]