Forum OSKKO - wątek

TEMAT: czego nauczyliście się...
strony: [ 1 ]
beera20-01-2005 10:51:23   [#01]

Rozbawiona do rozpuku piszę

Lekcja matematyki.
O obwodach prostokąta 45 minut...
Różnie- tak, śmiak i owak...

Liczenie, mierzenie jakieś, ot takie tam

i na koniec Pani pyta:
czegoście się nauczyły dziś drogie dziatki?

A jeden na to:
-Że trzeba umieć obliczać obwód prostokąta

Nieostrożna nauczycielka pyta:
- A ty się nauczyłes obliczać ten obwód?

-prawdomówny dzieciak:
"NIE"

Czy to nie symtomatyczne jakoś?
;-)))

AnJa20-01-2005 10:58:16   [#02]
No i jakim narzedziem taki sukces zmierzyć?

A może sukcesem systemu będzie to, ze już za 2-9 lata dziecię na pytanie, czy zrozumiało istotę przewrotu przymierzy w XVIII wieku bez zmrużenia oka odpowie: :tak?
beera20-01-2005 11:01:07   [#03]
:-))))))))))))))))))))))
Marek Pleśniar20-01-2005 11:09:27   [#04]

tu już ktoś opowiadał ze szkoły coś podobnego: "czy umiesz zrobić  to i to?" - dziecię pisze w testach - zgodnie z prawdą: "tak" ;-)

to na hospitacji takie zobaczyłas? hę?

 

A swoją drogą..

to fajnie jak usłyszy nauczyciel taki głos. Spyta, dostanie szczerą i nieleniwą odpowiedź "NIE". I spróbuje zrobić by za tydzień było "TAK" :-)

Wiem że jestem idealista tu;-) Nauczony zostanie zapewne uczeń by na drugi raz głupio się nie odzywał bo go pani weźmie na dokształt (oczywiście pani zostanie z nim chętnie po lekcji i pouczy;-)

Ajcila20-01-2005 11:12:53   [#05]

douczy albo i nie

mógł uważać to by zrozumiał

Tak powtarza jedna z nauczycielek w klasie mojej córki, kiedy dzieci po lekcji zadają pytania

Arwena20-01-2005 11:20:55   [#06]
Mam koleżankę, która oduczyła dzieci zadawania pytań w bardzo prosty sposób - uczeń pyta, idzie do tablicy, dostaje pytanie z tego, o co pyta, i siadaj, jedynka. Nota bene pani dostała dyplomowanego, a to nie jest jej jedyny grzeszek. To świadczy, ile wart jest ten awans.
Ajcila20-01-2005 11:24:40   [#07]

i to jest metoda

:-))))))))))))))

Marek Pleśniar20-01-2005 11:30:35   [#08]

dostała dyplomowanego, a to nie jest jej jedyny grzeszek

:-)))))))))))))))))))))))))))

AnJa20-01-2005 11:32:17   [#09]
A co do tej Pani - tez kiedyś tak robiłem.

Teraz ograniczam się do tego, ze nie daję czasu na zadawanie pytań.
Arwena20-01-2005 11:41:02   [#10]
A ja, jak ta gupia, odpowiadam na pytania. Często na przerwie, bo delikwent wstydził się zapytać przy klasie, choć zachęcam.
Ajcila20-01-2005 11:59:57   [#11]

AnJa

widzę że powinieneś na jakiś czas przyjść do przedszkola:-)))

Nasze maluszki pokazałyby czy można nie odpowiadać na pytania:-)

AnJa20-01-2005 12:08:51   [#12]
Czemu nie?
....
Nawet podbudowę metodyczna posiadam- "Gliniarza w przedszkolu" mianowicie obejrzałem.
Ajcila20-01-2005 12:26:52   [#13]

Czyli......

Mam przygotować etat???

Arwena20-01-2005 12:29:11   [#14]

An Ja

A pupę podcierać dziecięciu potrafisz? A małe łapiny i buzię tak umyć, żeby mydło nie trafiło do oczka?
Gaba20-01-2005 12:30:59   [#15]

tendzieciak jest bardziej kompetentny od tych, co tweirdzą, że się nauczyli - ja bym mu dała zachowanie wzorowe

wie, że nie wie...

a tamci niewiedza, co wiedzą... no tak skrótowo

 

gdy byłam na pewnej lekcji jako studentka...

pani robiła częsci mowy, trenowała rozpoznawanie, rozróżnianie, i tak i siak, przyniosła nawet wierszyki od higienistki szkolnej: - warzywa - jarzyny to zdrowia witaminy.

 

Na koniec pani pyta - jaki jest wniosek z lekcji?

odpowiedź - jedz warzywa i owoce!

Ajcila20-01-2005 12:32:54   [#16]

Arewna

Jeśli AnJa się zdecyduje to mu zrobię szkolenie indywidualne:-)))))

No chyba, ze pójdzie do maluszków tam pomoc jest więc może z wycierania pupki go zwolnimy:-)))

stan20-01-2005 14:06:54   [#17]
... dziś ja zadałem takie pytanie...
Po rozwiązaniu po raz trzeci przykładowego zadania z mechaniki przez ucznia na tablicy...
zapytałem "Kto tego jeszcze nie umie zrobić?"
Ja - pada odpowiedź z pierwszej ławki.
Zapytałem "i co zamierzasz z tym zrobić?"
Nic - pada odpowiedź ....
Arwena20-01-2005 14:56:35   [#18]

stan

I słusznie dzieciątko rozumuje - zgodnie z powszechnym przekonaniem to Ty masz go nauczyć i Ty będziesz odpowiadał za to, że nie umie.
margocha20-01-2005 17:36:24   [#19]

A wiecie, jaki wniosek wypływa z "dziejów Tristana i Izoldy"?

Cytuję, ucznia klasy maturalnej jakby co:" Nie pij, jak nie wiesz, co to jest". Jakie życiowe :-)))

bogna20-01-2005 19:20:28   [#20]

stan

szczęśliwy jesteś,

jeden ci się tylko odezwał ;-)

A zadania z mechaniki - jeśli nawet już coś pojmą to i tak obliczenia zrąbią,

bo sin i cos to dla nich bez różnicy, przenoszenie z jednej strony równania na drugą przerasta ich siły.....

a ja jestem już bliska załamania - chyba se szczele w łeb ;(

Doris20-01-2005 19:31:11   [#21]

do Arweny

Jeżeli uczeń całą lekcję nie uważał a na koniec gdy wreszcie przyszła mu ochota zainteresować się lekcją, lub też z czystą premedytacją stwierdził, że on tego nie rozumie, to pani nauczyciel miała rację stawiając Mu jedynkę. Osobiści nie znam nauczyciela, który widząc, że uczeń stara się, uważa na lekcji a jednak ma jakieś wątpliwości , żeby nauczyciel nike wytłumaczył jeszcze raz.
Doris20-01-2005 19:35:17   [#22]

podsaumowanie

Pytanie nauczyciela na koniec lekcji czego nauczyliście się jest wbrew pozorom b. trudne. Lepiej konkretnie zadawać pytania podsumowujące lekcję, np. jak oblicza się pole prostokąta czy jak pyta się o rzeczownik a jak o przymiotnik, itp.

Małgosia20-01-2005 19:42:11   [#23]

Doris...

Zgadzam się całkowicie z Tobą - to naprawdę trudne pytanie. Zbyt ogólnie sformułowane i ...ryzykowne. Nie zawsze się usłyszy oczekiwaną odpowiedź.

Zresztą, jak kiedyś się zaczęłam wczytywać w tekst o prawidłowym formułowaniu pytań przez nauczycieli, to z pokorą stwierdziłam, że jeszcze dużo się muszę uczyć...

Gaba20-01-2005 20:30:43   [#24]

ja dodam jeszcze jedno - nie zadaj nigdy pytań, czy wszystko wiecie albo czy zrozumieliście... (chór kiwaczy kiwnie głową, że tak, byś się tylko nauczycielu odczepił). Nie bądź naiwny.

stan20-01-2005 22:03:00   [#25]
Bogna
Ja myślałem, że problemy z sin, cos i znakiem +/- mają tylko moi uczniowie. Nawet się nie przyznawałem do tego.
Ale widzę, że problem jest również i gdzie indziej
Z moich obserwacji wynika że są to problemy absolwentów gimnazjum
Nie chcę tu nikogo dyskredytować, może to tak musi być i oni nie powinni tego umieć?
Może to wogóle nie jest potrzebne?
Może już jestem za stary?
Może mechaniki trzeba uczyć na jakichś kolorowych obrazkach?
albo nie uczyć?
Bo po co ludziom mechanika?
Gaba20-01-2005 22:08:13   [#26]

nie umiem powiedzieć stan, czy sin//cosin to moi rozrózniają, wiem, że uczymy dodawać, nieraz w obrębie 100, ja uczę w kl. I gimanzjum czytać - mogę odpowiedzieć za siebie, co robię, podejrzewam, że dzieje się coś nie tak...

Małgosia20-01-2005 22:19:28   [#27]

stan...

Bardzo ważny dla mnie jest fragment Twojej wypowiedzi: może to tak musi być i oni nie powinni tego umieć?

To potrzebna refleksja. Wszyscy powinnismy się zinteresować dwoma dokumentami: podstawą programową i standardami egazminacyjnymi w zakresie interesujących nas przedmiotów szkoły niższego szczebla. Wówczas mamy rozeznanie co uczniowie powinni, a czego nie muszą i nie wytrząsamy się na temat "czego to ich uczą w tej podstawówce (gimnazjum)?".

Wkrótce organizuję spotkanie metodyczne historyków - nauczycieli gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych w tej właśnie sprawie. Porozmawiamy o wzajemnych oczekiwaniach, pretensjach, wyobrażeniach, przeanalizujemy podstawę programową, standardy i wyjaśnimy sobie, co uczniwie powinni "na progu". Pewnie wiele się wyjaśni.

bogna20-01-2005 22:22:20   [#28]

stan

mechanika jest taka fajna :-)

ale może nie uczyć, bo i tak efekt tej nauki żałosny :-(((

pewnie to nie jest powód do radości, że to nie tylko moi uczniowie tacy kiepscy :-(

ale podniosło mnie trochę na duchu, że u ciebie podobnie

zgredek20-01-2005 23:06:37   [#29]
no cóż - też się podniosłam, więc was też podniosę

dołączam do podobnych;-)
beera21-01-2005 08:36:53   [#30]

z pytań ryzykownych

poza " Czego się nauczyciliscie" uwielbiam jeszcze " co dzisiaj robiliśmy"

Takie pytanie dopierio wyzwala twórczośc dzieci- czasem zupełnie nieoczekiwaną :-))

ReniaB21-01-2005 08:50:38   [#31]
dodam coś jako rodzic: na zebraniu z rodzicami uczniów klasy piątej szkoły podstawowej wychowawczyni oświadcza, że nauczycielka historii chciała dzieciom zrobić zajęcia dodatkowe, ale one nie wyraziły chęci. Na co jedna z mam tłumaczy, że ta nauczycielka nie zdobyła ich sympatii i to dlatego. Dech mi zaparło z wrażenia. Dodam, że jako rodzic poprosiłam o takie lekcje i żeby nie pytac w takiej sprawie tylko dzieci , ale rodziców. Szkoła to nie towarzystwo wzajemnej adoracji, mają Panią sznować i się uczyć. Jasne, że lepiej jek się lubią, ale sytuacje, że się nie lubia też są potrzebne. Dzieci muszą uczyć się życia, a w życiu nie zawsze lubimy szefa czy nawet kolegów.
Marek Pleśniar21-01-2005 08:56:37   [#32]

"ta nauczycielka nie zdobyła ich sympatii " - znam i ja taką rozmowę.

Niestety współczesni rodzice - ci co to już kiedyś pisaliśmy;-) nie widzą nic dziwnego w tym że "pani jest głupia", "nie lubią jej dzieci" itp

Jak najbardziej uznają to za normalne i sami podsycają a na pewno nie gaszą.

Nie mam na myśli przypadków gdy naprawdę pani jest głupia a dzieci jej nie lubią;-) Tylko te masowo spotykane ze znaczkami "..."

Udało mi się rzutem na taśmę nie być rodzicem z negatywnej selekcji;-) czyli tym, co to mama miała za dużo czasu na "wychowanie" go na urlopie. Co nie znaczy że świetny ze mnie rodzic. Średniak taki;-)

 

Czyli jak zwykle: "na wychowanie tego dziecka jest o 30 lat za późno"

Gaba23-01-2005 04:51:03   [#33]

jest to dla mnie bardzo ciekawe, myslę o tym od dawna

"ta nauczycielka nie zdobyła ich sympatii " - znam i ja taką rozmowę.

- czasem chciałoby się powiedzieć - dziecko, nie dziwię się...

Niestety współczesni rodzice - ci co to już kiedyś pisaliśmy;-) nie widzą nic dziwnego w tym że "pani jest głupia", "nie lubią jej dzieci" itp

Jak najbardziej uznają to za normalne i sami podsycają a na pewno nie gaszą.

- jak z tym walczyć, nie wiem, czy samo "walczyć" jest odpowiednie...

- czy to jakaś narodowa tendencja do etykietkowania...

Myślę, że to samo mają nauczyciele -...

Nula23-01-2005 09:28:16   [#34]

a nasz fizyk

rzuca takie hasło: Nauczyciel nie jest od lubienia, jest od nauczenia". Pozostawię bez komentarza. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli, Ania
Gaba23-01-2005 10:00:02   [#35]

a mnie, Nula, mówił pewien rodzic - stale powtarzam moim córkom (dwie uczyłam równocześne), nauczyciela nie trzeba lubić, trzeba go szanować.

ciekawe to podjście. Myślę, że w każdym jest coś, oprócz teo, że to generalizacje.

Marek Pleśniar23-01-2005 10:51:40   [#36]

oczywiście że nauczyciel nie jest od lubienia

ale nie ma prawa być od nielubienia

ma być od szanowania

nie od nieszanowania

ale nie ma być od bania

bo to szacunek dla słabych w główce dorosłych, którzy nie mają argumentów w postaci własnego autorytetu

itditd

Nula23-01-2005 11:43:26   [#37]

Gabo

myślę, że Twoja pouczenie córek celniejsze od hasła pana z fizyki, choć ten jest ogólnie lubiany nie tylko przez dzieci i współpracowników, jednak takiej tezy się trzyma. Trudno mi ganić i trudno do końca dać mu wiarę... Prawda pewnikiem tkwi gdzieś pośrodku:)

A za oknem tak pięknie , ale zaraz po pieknie... czy dzieci jutro szcześliwie przyjadą do szkoły, jak nie odśnieżą...

Arwena23-01-2005 11:46:31   [#38]
Ale przyznacie, że lepiej się pracuje i nam, i uczniom, kiedy lubimy się nawzajem.
 
Tylko niektórzy nauczyciele, szczególnie młodzi, usiłują pozyskać sympatię uczniów obniżając wymagania i rozluźniając dyscyplinę ponad miarę.
Jeżeli do tego są wychowawcami klasy, mają zwyczaj bronić uczniów za wszelką cenę, często wbrew szkolnemu systemowi wychowawczemu.
 
Potem okazuje się, że uczniowie zaczynają traktować ich lekceważąco, przestają się liczyć z ich zdaniem i następuje wielkie rozczarowanie.
Gaba23-01-2005 11:50:56   [#39]

Nula, ale zobacz - jakich pokładów Marek dotknął, ja zamilkłam. Tak nie potrafię sama, za mała jestem.

 

Powiem tak - wniosek formalny... (na zupełnie powaznie)

- są myśli - złote strzały, aforyzmy... celne, głębokie, poruszjące - może by tak nasz Anioł Stróż, Ewa, załozyła taki wątek - Myśli... taką księgę myśli, może nie koniecznie złotych, ale myśli. Niektóre są takie piękne.

Nula23-01-2005 11:53:37   [#40]

Gabo,

tak... teraz doczytałam...

Moze jest tak, że w takich złotych myślach tkwi złoty środek na życie...

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]