Forum OSKKO - wątek

TEMAT: W obronie "bandziora"
strony: [ 1 ][ 2 ]
beera21-01-2005 10:17:57   [#51]

powtórzę za Tomaszem

Rzecz w skuteczności prawa (jego przestrzeganiu i stosowniu przez tzw.organy), a nie w rygorystyczności. Nieuchronność dobrym lekarstwem.

Zgadzam się i podpisuję pod tym obiema rękoma( lewą mniej zręcznie;-)

Marek Pleśniar21-01-2005 10:19:49   [#52]
ja czterema łapami - zadnimi najniezręczniej;-)
RomanG21-01-2005 10:43:40   [#53]

Maeljas, wszystko ok, jak zwykle przemawia do mnie, co napisałaś (ciśnie mi się: napisałaś jak zwykle mądrze, ale wytykają mi tu skłonności do oceniania). Problem dla mnie leży w tym, że niewypełnianie przez rodziców ich obowiązków powinno być - wzorem innych krajów - zagrożone skuteczną sankcją. Dziecko wagaruje kilka dni, rodzice dostają grzywnę - i od razu nabierają ochoty na współpracę ze szkołą w rozwiązaniu tego problemu. Szkoła wystawia kwit, że rodzice zgłosili się do programu walki z wagarami i egzekucja grzywny jest zawieszana. Rodzice guzik robią - szkoła cofa swój kwit i rodzice spijają miody swojej niechęci do pracy dla dobra własnego dziecka.

Co do policji, która nie jest od wychowywania, to moje zdanie oczywiście i je podtrzymuję. Od wychowywania są wychowawcy: rodzice i inne osoby sprawujące bieżącą pieczę nad dzieckiem, w sensie cywilnoprawnym działające in loco parentis. Nauczyciele również.
Policja nie działa in loco parentis.

Na szczęście to naprawdę nie ma szkoła moich ojcowskich praw wobec mojego dziecka

Wszystkich wynikających z władzy rodzicielskiej nie, ale ponieważ zastępuje rodziców przez ten czas, ma każde z tych ojcowskich praw, które jej są potrzebne do skutecznego sprawowania tej bieżącej pieczy i do przyjęcia odpowiedzialności za małoletniego. Jak pracownicy rodzinnego domu dziecka.
Jako ojciec dajesz szkole te uprawnienia, zapisując do niej dziecko.

Podstawy prawne stosowanych procedur:
1. Ustawa z dnia 26 października 1982 r. o postępowaniu w sprawach nieletnich
2. Ustawa z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi
3. Ustawa z dnia 24 kwietnia 1997 r. o przeciwdziałaniu narkomanii
4. Ustawa z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji

Najdziwniejsze jest to, że autorzy procedur nie przywołują aktów prawnych, które przede wszystkim, przed innymi są podstawą prawną działania szkół i nauczycieli: Ustawy o systemie oświaty, ustawy Karta nauczyciela i ustawy Kodeks cywilny. Z tych ustaw przede wszystkim wynika, jakie działania szkoła ma obowiązek podjąć, do jakich działań szkoła ma uprawnienia. A już Ustawa o Policji nie jest żadną podstawą prawną dla działań zakładów oświatowych.

RomanG21-01-2005 10:52:22   [#54]
I dopóki o bandytach, którzy bijają kolegów do utraty nerki, pisać będziemy per łobuziaki, to tak będzie. To tzw. program ukryty polskiej szkoły.
ewa21-01-2005 11:05:42   [#55]

Roman

przedsadziłeś
ewa21-01-2005 11:06:37   [#56]

literówka sorry

przesadziłeś
RomanG21-01-2005 11:06:50   [#57]
Koryguję: to tzw. program ukryty wielu polskich szkół.
Marek Pleśniar21-01-2005 11:10:06   [#58]

nadal przesadziłeś;-) Bop jestem jeszcze ja - prawdziwy, żywy człowiek, którego słowa wykorzystałeś.

Powiem tak:-)

Roman, a Ty dziś coś zjadłeś nieświeżego? ;-) Trochę dystansu.

Zawsze mawiam żartobliwie o wszystkich dzieciach łobuziaki, dzieciaki itp. Lubię je. Dlatego zostałem nauczycielem a potem dyrektorem, wreszcie działam tu.

Przypisywanie mi nazywania bandytów jakowychś łobuziakami jest nieuczciwe, nieusprawiedliwione.

Jak zacznę o dzieciach mówić na poważnie i coraz częściej "bandyci", itp to nalezy pomyśleć o pomocy psychologicznej dla mnie i specjalistach od wypalenia.

Poczytaj trochę o Korczaku i innych pedagogach, co? Tak po koleżeńsku i zaniepokojony proszę. Nie o Ciebie zaniepokojony - nie pomyśl o poufałości jakiejś.

RomanG21-01-2005 11:11:30   [#59]
Korczak, to się w grobie przewraca, gdy widzi, na co się dzisaj bandytom w szkołach pozwala.
Adaa21-01-2005 11:16:08   [#60]

program ukryty polskiej szkoly!!??

zarzucasz dyrektorom, nauczycielom tolerowanie agresji, brak dzialań zmierzajacych do jej ograniczenia?
Ktos juz CIe pytal, czy dobrze sie czujesz...to nie bede sie powtarzać.

I możesz sie odcinać od sugestii, to niczego nie zmieni.

Dlaczego uważąsz, że jedynie twoja ścieżka jest słuszna..bo co?..bo kiedys tak było i się sprawdziło?

Kiedys to było kiedyś...inna rzeczywistość, inne uwarunkowania..kiedys zakraplano noworodkom do oczu roztwór azotanu srebra, teraz jest to zakazane, bo istnieje związek pomiedzy tym dzialaniem a mnogością wad wzroku.
Życie zweryfikowało teorie.

Piszesz,że dziwi Cie to,że Dyrektorzy, nauczyciele nie krzycza głosno na temat problemu...czy przypadkiem nie stosujesz wybiórczego słuchania.
Co ty wiesz co robi sie w szkołach....
Znasz zycie szkoly z pozycji gościa, jednostkowego rodzica.

Napisze to...

Nie zycze sobie a obywatel Roman G. przedstawial polskie szkoły(więc i moją) w takim świetle.

Nie zycze sobie szkodliwego populizmu uprawianego, przez Romana G.

Nie zycze sobie zamazywania rzeczywistości dla jakis prywatnych ambicji Romana G

Nie zycze sobie aby teoretyk i szczątkowy praktyk podsumowywal kilkanascie lat mojej pracy.

RomanG21-01-2005 11:18:41   [#61]
Czy ja coś o tobie pisałem?
rzewa21-01-2005 11:19:01   [#62]

a wracając do rodziców...

jest tu cos na rzeczy...

Patrzcie, jeden z najważniejszych zawodów nie wymaga żadnego przygotowania...

Od rodziców zależy niemal wszystko - cała kondycja społeczeństaw, siła narodu i cała reszta... A oni często swojech "fachu" ucza się dopiero w trakcie i to często bez żadnej pomocy.

Do niedawna funkcjonowały jeszcze rodziny wielopokoleniowe - wówczas rodzice nie byli sami - terminowali pod okiem doświadczonych rodziców, którzy jeszcz cieszyli sie u nich autorytetem.

A teraz? Młodzi odcinaja się od "starych", a starzy od mlodych - chca sobie nareszcie pożyć, a rezultat jest taki, że współczesni rodzice zabierają się za pracę, o której mają blade pojęcie i zostają z nią sami...

O to powód częstych "ucieczek" rodziców - jestem zajęty pracą, muszę zarobić na coraz to nowe dobra, muszę odpocząć (od dzieci), jak ma co jeśc i w czym chodzić, to o co chodzi itp.

A ci co nie uciekają tez nie mogą się nieraz żadnego wsparcia doprosić... I dobrze jest, gdy taki rodzic uświadamia sobie swoją bezradność i brak wiedzy. A co z takim, który "w dobrej wierze" robi krzywdę własnemu dziecku?

RomanG21-01-2005 11:21:03   [#63]

Rzewa, rodzice zawsze byli różni. Tylko szkoła była silniejsza.

I do tego należy wrócić.

rzewa21-01-2005 11:22:45   [#64]

nie,

nie szkoła, rodzina była silniejsza. Swoją tradycją i doświadczeniem.
RomanG21-01-2005 11:23:37   [#65]
Też prawda...
maeljas21-01-2005 11:25:50   [#66]

Ewo

dziekuję Ci za tę wypowiedź

RomanG21-01-2005 11:26:45   [#67]

Kurczę, awans ;-)

Z teoretyka awansowałem na teoretyka i szczątkowego praktyka.

:-D

Adaa21-01-2005 11:30:49   [#68]

bez komentarza...

po prostu szok...
RomanG21-01-2005 11:47:24   [#69]

ad. #01

Uczeń "bandzior" jest szykanowany przez nauczycieli na każdym kroku.

Szykanowany czyli co? 

Nie czyta się jego nazwiska przy sprawdzaniu obecności.
Nie przydziela do zespołu na lekcji wf

Pedagogicznie wobec tak okropnego czynu można by to nazwać wzmocnieniem negatywnym, okazaniem społecznej dezaprobaty dla tak drastycznego czynu, komunikatem, że dla takich zachowań nie ma miejsca w przestrzeni społecznej, że zrobienie czegoś takiego to własnoręczne naznaczenie siebie piętnem trędowatego.
Oczywiście z trędowatymi też trzeba pracować. Ale najpierw trzeba się otrząsnąć z szoku, że ma się do czynienia z trędowatym, trzeba się nauczyć metod walki z trądem. To wymaga trochę czasu, opiekun ma do niego prawo. 

Publicznie nakłania wszystkich uczniów z klasy do jego dyskryminacji.

Dyskryminacja znaczy na czym ma polegać?

Tłumaczę, że Sąd jest od wymierzania sprawiedliwości - nic.

Sąd w rozumieniu prawa karnego tylko. W sferze wychowawczej sprawiedliwość wymierza opiekun.

Odwołuję się do sumienia, przecież to piętnastolatek - nic.
Tłumaczę, że naszym zadaniem jest wychować go na porządnego obywatela

A Twoje sumienie co mówi? Że jak mu obniżysz ocenę zachowania i obejmiesz klasę programem profilaktycznym, to wystarczy, żeby odczuł obrzydliwość swojego czynu? Wystarczy, aby wychować go na porządnego obywatela?

beera21-01-2005 12:10:25   [#70]

Od rodziców zależy niemal wszystko - cała kondycja społeczeństaw, siła narodu i cała reszta... A oni często swojech "fachu" ucza się dopiero w trakcie i to często bez żadnej pomocy.

W tym, co maeljas zaczęła i rzewa dopowiedziala, jest wiele racji.

Powiedzcie czemu NIE CHCE rodzina pomocy ze strony szkoły? Może jest cos w tym, o czym małgoś tu pisała jakiś czas temu- brak zaufania, niewiara w dobre intencje...
Powiedzcie czemu szkoła NIE CHCE pomocy rodziny w pracy nad ich dzieckiem ( nie chce tak na rzeczywisty sposob- nie chodzi mi o tresci z programów). Może strach przed utratą autorytetów, niewiara w dobre intencje...

Brak zrozumienie, porozumienia, wiedzy jakie prawa i obowiązki ma każda ze stron nie pomagają...

Arwena21-01-2005 12:14:01   [#71]
Brakuje u nas społecznego potępienia czynów nagannych. Jest to wada całego społeczeństwa, nie tylko szkoły.
 
Sąsiad tłucze żonę i dzieci, a my: "Co słychać, panie Heniu?"
 
Uczeń tłucze kolegów, a my traktujemy go miło, co jest sygnałem dla reszty, że właściwie nic się nie stało.
 
Narzekamy, że politycy, którym postawiono poważne oskarżenia, dalej działają publicznie bez cienia wstydu. To się skądś wzięło..

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]