Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Religia w szkołach
strony: [ 1 ][ 2 ]
Ank16-01-2005 20:39:06   [#51]
Przytoczyłam tu przykład Francji nie dlatego, że popieram to co tam się dzieje w kwestii religii ale sam pogląd, że za wychowanie religijne odowiada dom i rodzina. W wielu innych sprawach ciężar problemu też składa się na szkołę - my chyba za bardzo przejmujemy często rolę rodziców i wyręczamy ich w w wielu istotnych sprawach. Nie dziwmy się i nie obrażajmy na późniejsze głosy, że to szkoła źle WYCHOWUJE bo często to wychowuje właśnie tylko szkoła. Wiem, że nie można oddzielić wychowania od nauczania ale nie bieżmy pełnej odpowiedzialności za wychowanie dzieci - one mają też rodziców co to ich na ten świat sprowadzili i są za nich odpowiedzialni. Pomijam tu oczywiście pewne skrajne przypadki. Dodam, że mam dwoje własnych dużych już dzieci i nigdy nie mówiłam, że to szkoła ma je wychować.
RomanG16-01-2005 20:44:04   [#52]

Gaba, ja wiem, że się czepiam, ale...

Jak to jest, że na ósmą rano do szkoły te sześćset Twoich dzieci jakoś dociera pod opieką rodziców (w praktyce idą sami - gimnazjaliści), bez pomocy katechetów nawet i szkoła się w to nie angażuje, a do kościoła katecheci (i nauczyciele na dodatek) muszą prowadzić?

Szkoła może trzymać się od tego z dala. Przepis jest jasny: opiekę sprawują katecheci.

A katecheci - jako że żadne przepisy nie narzucają im szczegółowych zasad sprawowania tej opieki - uzgodnią z rodzicami, że do kościoła uczniowie przychodzą pod ich opieką (czyli w praktyce sami, chyba że rodzice chcą przyprowadzić), jak do szkoły na ósmą rano.

Szkoło! Świata nie zbawisz, niańczyć rodziców nie  musisz, dajże tym dorosłym przecież ludziom decydować samodzielnie, jak mają zapewnić opiekę swoim dzieciom podczas rekolekcji.

Wyjście do kościoła to nie wycieczka szkolna.

Dlatego nauczyciel może się zaangażować - z własnej woli, jeśli wyznaje tę samą wiarę i chce pomóc swojemu Kościołowi. Ale żeby go zmuszać do uczestniczenia w obrzędach, motywując koniecznością zapewnienia opieki uczniom, to już niemająca prawnego uzasadnienia przesada.

Przymuszona ofiara Panu Bogu niemiła.

A ponieważ na koniec odświeżyłem, dodam, że bliskie jest mi zdanie Marka, nie jestem zwolennikiem jakichś konfrontacji z lokalną społecznością tutaj. Pomóc można, ale na zasadzie nauczycielskiej wspólnoty w wierze. Inaczej wierzących nie wolno zmuszać!

Marek Pleśniar16-01-2005 20:49:58   [#53]

ale do czego zmuszać???

Toż to podobna sytuacja jak z choinką. W szkole choinka to też zmuszanie?

RomanG16-01-2005 20:55:01   [#54]
Choinka to nie praktyki religijne.
BożenaB16-01-2005 21:00:19   [#55]
A na początku było przede wszystkim o uczuciach dzieci. O potrzebie delikatności, gdy mamy w szkole dziecko niekatolickie.

Nie o wychodzenie n-li lub nie na rekolekcje.
RomanG16-01-2005 21:03:31   [#56]
Nauczyciele też mają prawo do wolności sumienia i wyznania.
Jan z T16-01-2005 21:10:51   [#57]
Przepraszam Gabo, ale Tych Twoich 600 uczniów, które za chwilę  mają być "przeprowadzone" do kościoła - to pod czyją opieką przyszli do szkoły, gdy ich rodzice pracują???
Nie mądrzej od razu iść tam gdzie już piecza katechetów jest?
Bezpieczeństwo się zwiększa chyba!
Maelka16-01-2005 21:18:53   [#58]

Organizacja rekolekcji w czasie zajęć lekcyjnych jest przywilejem, a nie obowiązkiem.

Bardzo jestem ciekawa szczerych odpowiedzi: Kto najbardziej naciska, aby zorganizować rekolekcje w czasie zajęć lekcyjnych?

Czy na pewno katecheci i księża, którzy zwłaszcza w dużych szkołach i parafiach nie są w stanie (fizycznie) zapewnić właściwego wykorzystania czasu na rekolekcje przeznaczonego?

Ktoś  w trakcie dyskusji o rekolekcjach napisał już, że ksiądz zrezygnował z prawa do zawieszenia zajęć i zorganizował rekolekcje po południu.

Znaczy, że można i tak.

Najbliższe jest mi stanowisko Gaby. Może dlatego, że choć dzielą nas setki kilometrów bardzo podobnie spędzamy te dni. Odprowadzamy i przyprowadzamy dzieci, nauczyciele - ochotnicy pomagają w organizacji zajęć, uczestniczą we mszy, chodzą na drogę krzyżową. I nie prowadzimy większych dyskusji na temat, czy to obowiązek, czy dobra wola.

I oby tak pozostało.

RomanG16-01-2005 21:21:13   [#59]
Nauczyciele ochotnicy. I to chodzi.
BożenaB16-01-2005 21:27:21   [#60]

Jan

nie atakuj Gaby, proszę...

Nie czepiajmy się wyjścia na rekolekcje.

Problem jest w zasadzie taki:
czy wiem o dzieciach innych wyznań w mojej szkole lub ateistach? Czy to, co i jak organizuję w szkole uwzględnia ich uczucia? Biorę je pod uwagę?

Czy organizuję wyłącznie "katolickie tradycje"; czy daję okazję na pokazanie innych? Jeżeli uczniowie w gim przygotowują się do bierzmowania, egzaminy zdają w szkole, szum i przejecie w szkole itd... to czy uczniowie protestanccy mogą o konfirmacji? Czy dyrektor, który idzie do kościoła towarzyszyc uczniom w bierzmowaniu, idzie też do zboru na konfirmację albo inną uroczystośc?
Tera16-01-2005 21:35:05   [#61]

Drażnią mnie trochę te dyskusje.........

Francuskiego modelu nie chcę, bo go dośc dobrze znam............

Miałam w swojej klasie jedną dziewczynę innego  wyznania..................

Nigdy nie była szykanowana, wręcz przeciwnie wszyscy uczniowie darzyli ja wielkim szacunkiem, ja też.

Najciekawsza lekcją wychowawcza była ta, na której uczniowie prezentowali różne religie. Ona oczywiście swoją. szyscy słuchali z rozdziawionymi dziobami. Po tej lekcji nie tylko uczniom było łatwiej. Mnie również.

Zgadzam sie z Gabą, póki co, jest jak jest.

Lepiej byłoby poza szkołą, ale nie do końca od nas to zależy.

A takie dziwolągi jak " Czerwony Kapturek" w imie poprawnosci..........

to juz mnie bardzo drażni.

Zreszta Francuzi ( moi prywatni)  trohęjednak nam zazdroszczą;-)

Tera16-01-2005 21:36:37   [#62]

trochę

org16-01-2005 21:43:04   [#63]

A czy mieliście taką sytuację?

Panie dyrektorze, nie jestem katolikiem i nie świętuję Swiąt Bożego Narodzenia. Proszę przydzielić mi pracę w tych dniach, gdyż nie chcę świętować i być zmuszanym do świętowania. To jest niezgodne z moim wyznaniem.

Myślę, że nie mieliście w 100% takich sytuacji. Tak więc, Ci przeciwnicy religii niech postępują konsekwentnie. Rekolekcji nie chcą a do szkoły w ich czasie nie przyjdą, bo przecież nie ma zajęć. Nieładnie jest wybierać tylko to to co pasuje. Trzeba brać to brzemię pracy w szkole ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Skoro jesteśmy nauczycielami to służymy wszystkim uczniom.

BożenaB16-01-2005 21:45:51   [#64]

I o to chodzi

"Najciekawsza lekcją wychowawcza była ta, na której uczniowie prezentowali różne religie. Ona oczywiście swoją. szyscy słuchali z rozdziawionymi dziobami. Po tej lekcji nie tylko uczniom było łatwiej. Mnie również."

Wszystkim łatwiej ...
Jan z T16-01-2005 21:54:41   [#65]

Bożeno

To nie był atak Osoby!
Gdyby był, Gaba, by dała mi tak popalić, że nie pozwoliłaby się nawet na Zlocie do tańca poprosić, a tym by zrobiła mi niewymowną przykrość.
Gaba - ukłonię sie najładniej do tego tańca prosząc:-)))
Już zamilczę, bo "... zmilczeć można jak poeta..."
Marek Pleśniar16-01-2005 21:56:06   [#66]
organizacja oparta na ochotnikach;-)
Gaba16-01-2005 22:22:58   [#67]

u nas, ci co nie chcą nauczyciele siedzą w szkole, nie zmuszam do chodzenia tych, co im  nie po drodze - bywa najczęściej, że są jakieś próby, zajęcia rozpisane w innej kolejności, praca z olimpijczykami, pracuje sala gimnastyczna... douczanie... przecież całą 40tką tych uczniów nie odprowadzamy...

- część nauczycieli odrabia pilnie jakieś zaległości, posiedzenia są i inne takie szkolenia... ;-), ale jest spora grupa która idzie z dziećmi do środka...

- miewamy kłopoty z naszymi dziećmi, wolimy być przy nich - licho nie śpi, a to się jakieś piwo znajdzie, a to jajkami walili po fasadzie ledwo co odremontowanego zabytku... no dzieciaki, jak dzieciaki - ja tam wolę być i trzymać rękę na pulsie.

- boje się tłumu, tłum jest niebezpieczny... - mam awersję do zgromadzeń, więc... wolę być...

- rozpisane jest dla uczniów pozostających - kto chce może mieć nawet dwie godziny fizyki, matematyki lub siedzieć w pracowni komputerowej...

- szkoda mi tego czasu na rekolekcje, wolałabym popołudniowe, wtedy nie pytalibyśmy, by dzieciakom pomóc, ale lekcje byłyby uratowane...

 

Fajnie org, piszesz - bądźmy konsekwentni, skoro nie chcę świętowania i nie puszczam dzieciaka na rekolekcje, to - puszczam do szkoły. To jednak dość rzadkie.

Doris16-01-2005 23:03:57   [#68]

za Gabą

Całkowicie popieram Gabę. Dziękuję ślicznie za francuski model szkoły, za za dawanie takich samych praw  kochającym inaczej, za uznawanie za normalne heterocośtam i nazywanie Świąt Bożego Narodzenia - Świętami Okazjonalnymi ( tak jest w Wielkiej Brytanii), lub zabrranianie szopek , bo to uraża czyjąś religię. U mnie w szkole na mszę chodzą ci co chcą, jeżeli gdzieś jest inaczej , to należy to zmienieć i tyle.
org16-01-2005 23:12:08   [#69]

Nie wszyscy lubią po francusku.

Jestem z Wami.

pozdrawiam :))))))

Doris16-01-2005 23:59:18   [#70]

po francusku

Zróbmy maturę po francusku, bo inaczej dyskusja staje się polityczna (masoneria liberalizm, itp.)
Gaba17-01-2005 05:15:26   [#71]

zgredek wkleiła fragment prawny - dot. organizacji. Na Śląsku Ciszyńskim tak jest, w szkole jest pastor i ksiądz.  Mam akurat część rodziny ewangelików i pytam się, jak tam to jest u was z religią w szkole - bez problemu odpowiadają dzieci.

Problemem nie jest to, że jest różnorodność, ale fakt, że jest monoreligijność i człowiek nie pomyśli. Z drugiej strony warto uczyc szacunku - do choinki, do szopki, do Gwiazdora zwanego gdzie indziej Św. Mikołajem... Warto umieć świętować. Święta w pracy (byleby nie tylko i stale święta) są czymś co rozbija monotonię.

Kiedy są u nas jasełka - takie nowoczesne (dzięki Klemens, Twoje będą na następny rok) - ostatnie działy się na dyskotece... bo Jezus rodzi się w każdym momencie, najbardziej nieoczekiwanym - to jest to czas laby i przygotowań... był też referat o apokryficzności przedstawień, były wystąpienia o tradycji szopkarskiej w Krakowie, był wreszcie franciszkanizm... skąd te jasła...

Wszystko można sprowadzić do draństwa i obrażać, nawet walcząć ze współczesnymi Biblią, wspominająć dawno przebrzmiałe konflikty.

 

Mam muzułmankę, Safija (=Mądrość) chodzi z moim synem do klasy - była na klasowej Wigilii, opowiadała o swoich zwyczajach, dzieci zachwycone pytały się o tysiące spraw. Połamała sie opłatkiem. Nawet jeżeli dla mojej religii nie ma to znaczenia, to dla moich kolegów, w kraju, gdzie mnie przyjęto, ma to znaczenie i chcę to uszanować - taka jest jej postawa. Oby jak najdłużej.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]