hmmm, no to nieładnie. - prawo oświatowe trzeba znać, jest to obowiązek nauczyciela mianowanego, warunek nawet, by ten stopień otrzymać... - wymagam od wszytskich mianowanych, najgorzej idzie z tymi, co to dostali mianowanie w prezencie, ale ci przynajmniej u mnie nie przeszkadzają. - mamy dobry zwyczaj, kiedy jest problem - szukamy podstawy prawnej, dyskutujemy, proszę nauczycieli o bezwględny szacunek wobec prawa, nawet (przede wszytskim?) naszego szkolnego... - odezwał się... nie bardzo, nie wypada. Jak sobie mruczę, że kogoś wywalę... wczoraj mruczałam, widząc sposób poprawienia ćwiczeń... nie dziwię się zdumionemu rodzicowi... to sobie mruczę, nie gadam takich głupot do nauczyciela. - by go zwolnić... duzo trzeba - zawsze rozmawiam, podaję błąd w zachowaniu, dyskutujemy, naprawiamy... jeżeli się da. Nie toleruję jednak błędów uporczywych... chodzenie do szkoły w stanie wskazującym... (kilkanaście razy), stałe obrażanie woźnej przez stażystkę, nieprzychodzenie na rady oraz na spotkania z rodzicami..., wyrzucanie mebli przez okno... - to nieelegancka zagrywka. - a może był zły, nie dostał dotacji z OP? |