Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Czy można skierować nauczyciela na badania psychologiczne
strony: [ 1 ]
józefinaw12-01-2005 19:18:17   [#01]
lub psychiatryczne , jeśli jest cień wątpliwości co do jego stanu?
maeljas12-01-2005 19:19:52   [#02]

?

jakiego stanu???

józefinaw12-01-2005 22:20:30   [#03]

Nie wiem , nie chcę być śmieszna, ale wydaje mi się , że dziewczyna ma jakieś problemy . Kłamie , gdy wychodzi na jaw , to spokojnie mówi , że ona tego nie powiedziała, że sobie nie przypomina , że wogóle o tym z kimś rozmawiała. O tym samym zajściu opowiada 3 wersje, co prawda zasadniczo wychodzi na to samo. Ale co innego znaczy, że było to  w cztery oczy od , że na forum rady pedagogicznej; w ciągu tygodnia a trzech miesięcy.

Trochę się gubię i na najwyższego, nie wiem co o tym myśleć. Pierwsza rzecz , która mi się nasunęła to właśnie badanie u specjalisty.

Czy ktoś z Was miał "cóś" takiego?

Marek Pleśniar12-01-2005 22:47:06   [#04]

że kłamał??

nieee, ja nigdy;-)

a poważniej... miałem i każdy miał. I czeka Cię jeszcze duga przeprawa z tym, bo nikogo na żadne badania tego typu posłać nie może

problemy typu kłamanie, branie pozyczek i nieoddawanie (żyranci są wniebowzieci), oszukiwanie prawie co dzień to typowy syndrom w przypadku niektórych osób z kłopotami.. rodzinnymi że tak powiem

józefinaw12-01-2005 23:33:44   [#05]

jak mam reagować? Konfrontacje nic nie dają , bo ten bardzo spokojnie tłumaczy , że to nie taka interpretacja, albo zła wola. I bardzo asertywnie to robi. A ja? Głupieję! I zaczynam myśleć : potrzebuję privet analityka i w dodatku psycho, albo intensywna grupa wsparcia!

A może dyktafon?

Czy stosujecie zapis rad pedagogicznych na taśmie magnetofonowej?

Gaba13-01-2005 02:56:29   [#06]

nie konfrontuj - to nic nie da, ciebie tylko zagmatwa i uwikła.

do psychologa nie podeślesz, to nic nie da...

przyjmij, że ludzie tak robią bardzo często... każdy prawie ma kogoś kto jakieś idiotyzmy wyprawia...

w sprawach drastycznych - przygotuj dementni publiczne tzw. oświadczenia, ja czasem tak robiłam na radach i sie nie babrałam co kto powiedział (jedna pani, drugiej pani...) - tak było a tak powinno być, albo było inaczej, więc będzie tak czy... tego nie powiedziałam - zawsze grzecznie...

zwolnij legalnie przy najbliższej sposobności - u mnie okazają trwała 4 lata.

Ważniejsza jest szkoła, dobro innych, uczniów, spokój nauczycieli, którzy są wplątywani w afery, źle się czują...

Oszczędź ludziom - koszty emocjonalne ludzi są bardzo ważne.

zgredek13-01-2005 03:02:22   [#07]
kawy się nie napijesz Gabrielo?
Klemens Stróżyński13-01-2005 10:57:09   [#08]

pracowałem ze schizofrenikiem

Byłem wychowawcą klasy, w ktorej wych. fiz. nauczał schizofrenik. paruletnie użeranie nic nie dawało, dopiero oskarżenia rodziców spowodowały, że został przebadany i poszedł na rentę. To były lata osiemdziesiąte (chyba 1983, 4), ale nie znam dokładnej procedury, czy został skieroweany a badania, czy raczej namówiony, czy dostał "propozycję nie do odrzucenia" od nadzoru. Ja byłem wychowawca klasy i w obronie uczniów użeralem się.

Drugi nauczyciel - schizofrenik doczekał emerytury - wszyscy wiedzieli o jego chorobie, ale nie robił krzywdy uczniom, więc nikt nie interweniował (chociaż naprawdę krzywdę im robił - intelektualną i moralną). Pracowałem też w tej samej szkole z dwoma "naturalnymi kłamcami" (mitomanami), którzy nie odrózniali swoich konfabulacji od prawdy. Pewnie opisany przez józefinaw przypadek. obaj po kilkuddziesieciu latach wśród kpinej uczniów doczekali emerytury.

Jest to problem systemowy naszej oświaty, potrzeba badań psychologicznych przed podjęciem pracy, przynajmniej przed mianowaniem, i potem okresowych - tego samego typu. Ale jak dotąd znacznie wygodniej jest chować głowę w piasek. W każdym razie czytajmy literaturę fachową psychologiczną i psychiatryczną - miałem też przypadek dotknięcia schizofrenią ucznia parę miesięcy przed maturą.

Jednak dyrektor za coś tam odpowiada i może warto nie udawać, że się nie widzi tego, co niebezpieczne?

Marek Pleśniar13-01-2005 11:10:13   [#09]

chyba nie uwłaczałyby nam badania lekarskie specyficznie do tej grupy zawodowej dobrane?

Raczej jednak schowamy głowę w piasek.

ola 1313-01-2005 12:28:35   [#10]

No i znowu sie odezwę, bo chorby psychiczne nauczycieli  to mój "konik" :(.
Kierowałam na badania psychiatryczne nauczyciela, bez stawiana diagnozy, chociaż jeden lekarz twierdził, że człowiek z rozpoznaną chorobą może pracować w szkole, a na moje pytanie co zrobić gdy zachowuje się dziwnie no to mam tylko obserwować :). Drugi konkretny podpowiedział co zrobić, no i jest w szkole jest OK i nauczyciel jest OK.

ola 1313-01-2005 12:31:35   [#11]
a co do badań uważam, że są konieczne i o żadnym uwłaczaniu nie może być mowy, tu też bym dopisała dyskusję, że dyslektyk może uczyć polskiego i na ile odstosowywać egzaminy ;)
Leszek13-01-2005 19:02:19   [#12]

Jacek Prusak SJ

Święta schizofrenia?

Dla chorego czy lekarza?



Z inicjatywy krakowskich psychiatrów i psychoterapeutów już po raz trzeci odbyła się w Krakowie, w dniach 15—16 listopada 2002 roku, konferencja z cyklu Schizofrenia: Różne konteksty, różne terapie. Pierwsza taka konferencja miała miejsce w październiku 1998 roku. Zajmowano się na niej przede wszystkim różnymi psychoterapeutycznymi i farmakologicznymi aspektami leczenia zaburzeń schizofrenicznych. Druga konferencja, zorganizowana dwa lata później, poświęcona była zmianom, jakie zaszły w minionym ćwierćwieczu w podejściu do osób chorujących na schizofrenię i podkreślała kontekst społeczny choroby. Owocem obu konferencji było między innymi przyjęcie 10 tez o schizofrenii, które warto tutaj przypomnieć: 1) schizofrenia jest chorobą; 2) schizofrenia jest chorobą o wielu wymiarach; 3) schizofrenia jest nie tylko chorobą; 4) schizofrenia nie jest chorobą dziedziczną; 5) schizofrenia nie jest chorobą nieuleczalną; 6) jest schizofrenia — nie ma „schizofreników”; 7) chory na schizofrenię nie przestaje być człowiekiem, osobą, obywatelem — jak każdy z nas; 8) chorzy na schizofrenię nie zagrażają innym bardziej niż osoby zdrowe; 9) chorzy na schizofrenię oczekują szacunku, zrozumienia i pomocy; 10) schizofrenia rzuca światło na pytania egzystencjalne wspólne chorym i zdrowym.

Na tegorocznej konferencji pytania egzystencjalne wspólne chorym i zdrowym zostały po raz pierwszy otwarte także na nową perspektywę. Do rozważanych w poprzednich latach kontekstów schizofrenii: subiektywnego, biologicznego i społecznego organizatorzy spotkania postanowili bowiem dołączyć kontekst duchowy wielu z nas (na)dający ostateczny sens egzystencji. „Lekarze, pacjenci wraz ze swoimi rodzinami, psychologowie, księża, studenci i terapeuci wsłuchiwali się w prelekcje, brali udział w warsztatach, spierali się i dyskutowali” (tak swoje wrażenia z tej konferencji wyraziła jedna z uczestniczek). Ponieważ byłem jednym z tych księży, którzy „spierali się, dyskutowali i brali udział w warsztatach”, a ponadto cały poprzedni rok spędziłem na praktyce terapeutycznej w jednej z klinik zajmujących się badaniami i leczeniem schizofrenii, chciałbym Czytelnikom „Życia Duchowego” przybliżyć kilka refleksji dotyczących konferencji. Była ona ważna, ponieważ stanowiła tło dla rozważań ogólniejszych — nad rolą i miejscem choroby w rozwoju duchowym jednostki.

Na „kontekst duchowy” tegorocznej konferencji o schizofrenii składał się blok prelekcji i warsztat moderowany przez znanego krakowskiego psychiatrę i psychoterapeutę Bogdana de Barbaro. Wśród prelegentów znaleźli się: Piotr Drozdowski, lekarz (wygłosił referat O urojeniach religijnych w schizofrenii — Pan Bóg, Jezus Chrystus, Matka Boska... czemu nie Duch Święty?), o. Andrzej Kłoczowski, dominikanin, którego referat zatytułowany był Przeżycia psychotyczne a przeżycia mistyczne; oraz Małgorzata Kostecka, psychoterapeutka przedstawiająca Kilka uwag o duchowości osób chorujących psychicznie. Zajęcia warsztatowe inspirowane dylematem Przeżycie mistyczne? Przeżycie psychotyczne? Leczyć? Modlić się? przyciągnęły oprócz wyżej wymienionych także interesujące grono krajowych terapeutów i psychiatrów. Pojawili się na nich również ci wszyscy, dla których choroba i rozwój, dojrzałość i zdrowie, niedojrzałość i patologia wytwarzają tak bogate w napięcia sytuacje, że stają się one „doskonałym tropem” dla refleksji, którą za Viktorem E. Franklem określić można jako „metakliniczną”.

Zainteresowanie problematyką związku (lub jego braku?) między doświadczeniami psychotycznymi a przeżyciami mistycznymi, religijnością jako „narzędziem” radzenia sobie (coping) z chorobą psychiczną lub źródłem jej powstania i podtrzymywania wśród psychiatrów, psychologów i psychoterapeutów było bardzo duże. Odzwierciedla ono, moim zdaniem, „tęsknotę” za programami kształcenia psychiatrycznego i psychologicznego, w ramach których będą omawiane kwestie związane z duchowością, wiarą i religią. Okazuje się bowiem, że mimo znaczącej liczby pacjentów cierpiących z powodu różnych (w tym mających postać urojeniową) problemów religijnych, tylko niewiele programów szkoleniowych dla psychiatrów omawia zagadnienia religijności w życiu pacjenta. Postulowanie istnienia takich programów wydaje się sensowne i konieczne nie tylko na Zachodzie, ale — co widać po przebiegu tej konferencji i dylematach jej uczestników — bardzo potrzebne także w naszym kraju.

Referaty: o urojeniach religijnych oraz o przeżyciach psychotycznych i przeżyciach mistycznych podjęły ważki temat języka psychiatrycznego i religijnego oraz ich hermeneutyk. Pojawia się bowiem problem, kto i na podstawie jakich kryteriów ma prawo rozstrząsać przeżycia wewnętrzne jednostki i ich związek z systemem przekonań religijnych. Wokół tego tematu „grawitował” także referat Małgorzaty Opoczyńskiej i Marii Rostworowskiej, które postulowały, by język psychiatrii nie stał się „monologiem rozumu nad szaleństwem”. Być może właściwa odpowiedź na to pytanie nie wiąże się z uniknięciem redukcjonizmu (jako psychologizacji doświadczeń religijnych lub spirytualizacji przeżyć chorobowych) na korzyść jakiegoś „holizmu”, niemniej ukazuje, że podstawowy wybór (tak w psychologii, jak i religii) rozstrzyga się w obszarze „trzeciej drogi”. Ta „trzecia droga” to pokora trwania w pytaniu1 o „świętą schizofrenię”. „Jeśli się czegoś nie umie pojąć — a bez wątpienia kimś takim nie dającym się pojąć jest Bóg i człowiek — trzeba samym pytaniem się radować, lepiej jest bowiem «znaleźć siebie», choćby się «nie znalazło odpowiedzi», niż «znaleźć odpowiedź», a siebie «nie odnaleźć»”2. Pytanie pozostawmy otwarte. Nie ulega jednak wątpliwości, co sugestywnie przedstawiła Małgorzata Kostecka, że osoby chore psychicznie nie tylko „mają” duchowość, ale może to być bardzo dojrzała duchowość, a nawet świętość — nawet jeśli dla „ucha medycznego czy teologicznego” teza ta brzmieć może obrazoburczo czy wręcz heretycko.

Co robić: modlić się za „świętego schizofrenika” czy leczyć go? To pytanie dręczyło nie tylko jezuickich przełożonych Adama Chmielowskiego, późniejszego św. Brata Alberta, gdy nakazali opuścić mu nowicjat (krakowska diagnoza, potwierdzona także pośmiertnie w związku z procesem kanonizacji, brzmiała „schizofrenia społecznie użyteczna”). Zrodziło się ono także we mnie, po dyskusji w trakcie warsztatu, na którym zostało wymienione jego nazwisko oraz przywołany związany z jego osobą dylemat. „Jak to, odesłaliście chorego zamiast go leczyć? To tak postępujecie wy, chrześcijanie? Nie macie zupełnie serca w tym «pudle»? Otrząsam proch z moich nóg na waszym progu!”3. Tak z oburzeniem dziwił się jeden z przyjaciół Adama Chmielowskiego, który przybył go odwiedzić do starowiejskiego nowicjatu i go tam już nie zastał. Z naszego warsztatu nikt nie wyszedł tak zbulwersowany, co daje nadzieję na fakt, że dychotomia pomiędzy doświadczeniem psychotycznym a głębokim doświadczeniem duchowym może być przezwyciężona. Istnieje bowiem rodzaj pewnego continuum pomiędzy psychotycznym a duchowym (mistycznym) poznaniem rzeczywistości. Podobieństwa mogą się wzajemnie dopełniać, a nie antagonistycznie wykluczać. „Diagnoza patologii psychicznej czy etycznej, a jeszcze bardziej opis «klucza przemiany», zależą w sposób zasadniczy od zaistnienia normy, jaka w analizie stanu patologicznego stanowi punkt odniesienia wszelkich klasyfikacji. Przy braku takiego kryterium można bardzo dowolnie i raczej powierzchownie charakteryzować stany patologiczne, zaliczając do nich często formy normalnego rozwoju, psychicznego czy etycznego”4 — które na terenie psychiatrii mogą być — używając określenia Kazimierza Dąbrowskiego — przejawem „dezintegracji pozytywnej”, a w życiu duchowym „symptomem” ciemnych nocy ducha. Cieszy więc fakt, że „przykłady świętych” stają się zaczątkiem interdyscyplinarnego podejścia do wydarzenia spotkania z drugim człowiekiem w Bogu i wypracowywania wiarygodnych norm jej oceny. Jak powiedział Ronnie D. Laing: „Schizofrenicy i mistycy zanurzeni są w tym samym oceanie, z tym, że ci pierwsi toną, a drudzy płyną”5. Z pewnością nadal będzie trwał spór o głębię „oceanu”, którym jest tajemnica Boga i człowieka w ich wzajemnych spotkaniach, i napięcie między „nowymi” stanami świadomości a granicami szaleństwa.

W ubiegłym roku, 15 września, obchodziliśmy w naszym kraju „Dzień solidarności z osobami chorymi na schizofrenię”, na ekranach naszych kin emitowany był Piękny umysł, a na krakowskiej konferencji mówiono dużo i mądrze o schizofrenii... Można więc powiedzieć, że był to dla niej „udany rok”.

Organizatorom konferencji należą się słowa uznania za dobór tematów i prelegentów oraz sprawną organizację, uczestnikom — za otwartość na nową (duchową) perspektywę w rozumieniu osób ze schizofrenią. Popularność konferencji tego typu daje nadzieję na wzajemne zbliżenie psychiatrii i religii w traktowanej całościowo pomocy człowiekowi — „choremu” z powodu braku Boga.  

pozdrawiam

Gaba13-01-2005 19:34:56   [#13]

mądre i ważne. Ważne i mądre. Problem w tym, że może się zdarzyć nieszczęście - incydent schizofreniczny może się zdarzyć każdemu... - może się nigdy nie powtórzyć, może przychodzić cyklicznie, nie ma identycznych przebiegów.

Nie jestem absolutnie osobą, która ma pojęcie o tej chorobie. Mieliśmy kiedyś jedynie dziewczynkę chorą. Jeżeli się mylę - poprawiajcie i tłumaczcie.

Zmierzam do tego, by powiedzieć, że nigdy nie wiemy, kiedy i czy się atak powtórzy. Nie są to osoby, które rzucają się, gryzą, broczą krwią (taka jakaś hollywoodzka wersja, odrażająca, brudna i zła).

Mnie chodzi jedynie o odpowiedzialność za dzieci - kto poniesie odpowiedzialność za nieszczęście, do którego może dojść np. na kolonii, w nocy, kiedy ktoś z pełnym szacunkiem dla jego człowieczeństwa poddanego takiej dotkliwej próbie, będzie potrzebował sam pomocy.

Dzieci maja mu jej udzielić - a kiedy będzie to na wyjeździe, w górach - no, cokolwiek, co się łączy...

nasza dziewczynka na oczach zszokowanej klasy wyskoczyła przez okno, bo nagle powróciła katalepsja...

- nie mam nic do osób, ale musza mieć wsparcie, nie mogą pełnić samodzielnego stanowiska, a praca nauczyciela wymaga samodzielności, ta choroba czyha... nigdy nie jest w stanie nikt przewiedzieć w 100%, że nastąpi atak...

 myślę, że takich dotkliwych chorób jest więcej - moja znajoma sąsiadka z dzieciństwa nie mogła pełnić funkcji nauczycielki matematyki (była rewelacyjna, pomagała mi), bo miała padaczkę... ataki się powtarzały...

 

A z drugiej strony chętnie bym zatrudniła osobę np. niepełnosprawna na stanowisku nauczyciela, by dzieci panu/czy pani pomagały... - jednak to nauczyciel ma udzielać pomocy, a nie dzieci.

Tak czy nie? Co sądzicie...

Leszek13-01-2005 19:53:19   [#14]

http://www.schizofrenia.info/mity.php

zachęcam do poczytania

pozdrawiam

Mada4513-01-2005 21:33:26   [#15]

i masz gaba rację pisząc jak to nazwałaś "incydent schizofreniczny" może się zdarzyć - co budzi najwieksze zaniepokojenie.

Dziękuję Leszkowi.

Jesli schizofrenię się leczy a dokładniej dopasuje odpowiedni lek to naprawdę jest dobrze. To długa droga. Wymaga niesamowitej dyscypliny chorego albo rodziny.

Jeśli chorym na schizofrenię jest nauczyciel, to bałabym się powierzyć mu dzieciaki a już napewno nie na wyjście poza szkołę.Ale to moje zdanie może być skrzywione, bo

Schizofrenia dotknęła mojego syna w wieku 18 lat. Pierwsze psychozy szokują. Syn siódmy rok bierze codziennie leki. Dwa lata trwało dobieranie leku. Po czterech mogłam powiedzieć, że jest dobrze, ale różnie to bywa. Czasami zależy nawet od pogody, pory roku ...

I

józefinaw13-01-2005 23:21:39   [#16]

chyba nie uwłaczałyby nam badania lekarskie specyficznie do tej grupy zawodowej dobrane?

Badania jw zapewne ułatwiłyby nam życie, myślę nawet, że być powinny, obligatoryjnie. Zobaczcie ile różnych testów muszą rozwikłać kandydaci do pracy w zachodnich firmach? Jak ogromna jest selekcja? A my, nauczyciele coroczne badanie ciśnienia , czasami strun i wystarczy , żeby lekarz wystawił , że nie ma przeciw wskazań do wykonywania zawodu.

Niewielkie mam doświadczenie bycia dyrektorem i na pewno nie jestem psychologiem, ale (kurcze!!!) moja intuicja nie daje mi spokoju.

Czy ktoś z was kierował nauczyciela na takie badania?

Gaba14-01-2005 04:43:36   [#17]

kierowca, maszynista, motorniczy, operator skomplikowanej dorgiej maszyny - testy robi, bo to jest co innego. To powazna praca.

A dzieci... e, tam!

- gdzieś pamiętam, ze robiono magisterkę z psychologii na UJ z uzależnień wśród nauczycieli. Wyniki były zatrważające. Znajomy mi mówił, że najwięcej przychodzi nauczycieli z prośbą o pomoc w uporządkowaniu samego siebie.

Badania psychologiczne co 5 lat - tak jak gardło. Dla mnie sie to układa. Pisałam juz kiedyś, że choroba zawodową u nas są napięcia psuchiczne, a nie tylko gardło. Ale się nie zgodzą, bo nie ma na to pieniędzy - problem jest powazny, zbyt poważny, a wstydliwy.

rzewa14-01-2005 22:38:35   [#18]

dlaczego nie może skierować?

KN art 23 ust 5 Dyrektor szkoły może skierować nauczyciela mianowanego na badanie okresowe lub kontrolne z własnej inicjatywy w każdym czasie. W przypadku dwukrotnego nieusprawiedliwionego niezgłoszenia się nauczyciela na badanie ust. 4 pkt 2 stosuje się odpowiednio.
Małgoś14-01-2005 23:15:49   [#19]

:-))) ale bym sobie pobadała ... ;-)

od pewnego czasu testuję kandydatów na nauczycieli

i wierzcie mi, to nie zawodzi

ale bywa, że mi się kandydaci buntują ;-) (to sie zdarza tylko w tym zawodzie - pracowałam w innych światach - wszedzie się godzili, albo po prostu nie zgłaszali się na testy - nikt sie nie wymądrzał (tak po belfersku)

i tylko w grupie nauczycieli zdarzają się takie kwiatki, jak np. niestosowanie się do instrukcji testu - np.na jedno z zamknietych pytań "Czy sprawia ci przyjemność kupowanie sobie nowych rzeczy?", gdzie nalezy odpowiedzieć albo TAK, albo NIE, albo NIE WIEM n-l pisze drobnym maczkiem:.... "a skąd mam na to wziąć pieniądze - pensji nauczycielskiej??" ;-)

mnie intersują takie cechy jak:

Czy kandydat czerpie z pracy zawodowej satysfakcję, czy potrzebuje bardziej np. pieszczot, uznania lub kolezeńskich układzików?

Czy jest empatyczny, czy woli sztuczki makiawelistyczne?

Czy ulega naciskom zew. i ma zbyt wybujałą potrzebę aprobaty społecznej? 

Czy potrafi ..mysleć logicznie?

Czy jest optymistą czy smutasem?

Czy jest odpowiedzialny tzn. dostrzega związki między swoim działaniem, a jego konsekwencjami ( to budzi zgrozę - bardzo często zdarzają się wyniki poniżej przeciętnej)?

Do tego dorzuciłam tzw.  ...castingi - próbne 2 lekcje

Kosztuje to sporo czasu, ale ..opłaca się

zgredek15-01-2005 00:09:40   [#20]

a może tak mnie byś przetestowała?

nie potrzebujesz matematyka?

Gaba15-01-2005 05:37:53   [#21]
miałam "castingi"... i do tego powrócę, po kilku wyczynach.
Arwena15-01-2005 11:52:37   [#22]

Małgoś,

Okresowe badania nauczycieli przez psychologa są jak najbardziej wskazane. Może, gdyby nauczyciele wiedzieli, że testy opracowała osoba profesjonalna i takaż osoba je interpretuje, nie byłoby zgrzytów.
 
Ja chętnie poddałabym się badaniu u psychologa, natomiast nie zareagowałabym pozytywnie na polecenie dyrka "proszę wypełnić test", bez informacji, co test ma badać i kto interpretuje wyniki.
 
A pamiętacie jeszcze, jak przez lata musieliśmy corocznie robić badanie WR?
RomanG15-01-2005 12:11:18   [#23]

 gdzie nalezy odpowiedzieć albo TAK, albo NIE, albo NIE WIEM n-l pisze drobnym maczkiem:.... "a skąd mam na to wziąć pieniądze - z pensji nauczycielskiej??" ;-)

:-)))

org15-01-2005 12:32:48   [#24]
Napewno na takie badania należy udać sie przed przystapieniem do konkursu na dyrektora. Dla własnej wygody. Ale, ze wynik pewnie byłby pozytywny to trzymać go dla siebie.
Małgoś15-01-2005 19:58:49   [#25]

zgredku

:-)

jesli zahaczysz o Wrocław to mogę Cię koleżeńsko przetestować - samo testowanie to około 2 godz. potem jeszcze liczenie, sprawdzanie  - dość czasochłonne, ale wole to niż ...rozczarowania bo ktos wydawał się fajny, kompetentny i miał super CV

a matematyka właśnie ...wymieniłam (nietestowanego na testowanego)

józefinaw16-01-2005 21:56:52   [#26]

Małgoś

Gdzie można takowe testy znależć?
Małgoś16-01-2005 22:29:28   [#27]

Józefina

wkleję tu moją odpowiedź, wysłaną ostatnio  jednemu z forumowiczów, który chciałby zastosować badania psychologiczne w swojej szkole:

Nie mam pojęcia jak to organizacyjnie ustawić w szkole publicznej – ja kieruje niepubliczną, więc mam większą swobodę.

Ale to nie jeden problem – drugi wiąże się z tym, że jeśli to ma być rzetelne badanie psychologiczne, musi to robić psycholog i wykorzystywać narzędzia (testy) wystandaryzowane, znormalizowane.

Nie można kupić, pożyczyć testów. Są one dostępne tylko dla psychologów i na dodatek trzeba mieć doświadczenie w ich stosowaniu.

Trzeba byłoby nawiązać kontakt z psychologiem lub firmą, która świadczy takie usługi …ale to kosztuje ;-(

Z braku psychologa można ograniczyć się do elementów procesu rekrutacyjnego:

- symulacja sytuacji np. kandydat tworzy plan lekcji na zadany temat, sprawdza i pisze recenzje prac uczniów, konstruuje narzędzie pomiaru

- casting – kandydat przeprowadza przynajmniej 2 lekcje – wg własnego pomysłu, pod okiem dyrektora i doświadczonego nauczyciela przedmiotu

- „niespodzianka” – kandydat nagle dowiaduje się, że ma zastępstwo i w ciągu krótkiego czasu ma za zadanie wymyślić zajęcia dla klasy

Takiego kandydata powinno oceniać więcej osób niż tylko dyrektor.

Potem wspólnie opiniuje się kandydatów i wybiera najlepszego ;-)

To co wyżej zaproponowałam to element metody Assessment Center:

Assessment Center (centrum oceny) jest nowoczesną metodą, na którą składa się wielowymiarowy proces prowadzący do oceny kompetencji istotnych z punktu widzenia wymagań stawianych przez określone stanowisko pracy. Celem metody jest ocena potencjału pracownika w oparciu o obiektywnie zaobserwowane i ocenione zachowania.

Proces rozpoczyna się od zdefiniowania pożądanych kompetencji i opisania ich wskaźników. Uzyskany w ten sposób profil kompetencyjny pozwala bardzo precyzyjnie zaplanować dobór zadań symulacyjnych i problemów, które rozwiązują uczestnicy sesji, tak by w najlepszy sposób pozwalały obserwować i oceniać oczekiwane kompetencje.

Zadania tworzące centrum oceny mogą mieć charakter indywidualny lub grupowy, proponowane są różne formy dyskusji grupowych, prezentacje, analizy przypadków, symulacje rozmów sprzedażowych, negocjacyjnych i problemowych. Zastosowane techniki, są zawsze tak projektowane, aby w najściślejszy sposób odzwierciedlać sytuacje rzeczywiste, czyli takie jakie zdarzają się w pracy na danym stanowisku.

Sesja Assessment Center - przeciętny program bada sześć do ośmiu uczestników w przeciągu jednego lub dwóch dni. Uczestnicy biorą udział w wywiadach, testach i ćwiczeniach zaplanowanych i przygotowanych w taki sposób, aby jak najefektywniej zbadać poziom kryteriów i kompetencji, uznanych wcześniej jako kluczowe dla danego stanowiska pracy. Podczas całej sesji Assessment Centre uczestnicy są obserwowani przez asesorów, którzy gromadzą informacje na temat ich zachowania. Po zakończeniu sesji, asesorzy uczestniczą w dyskusji mającej na celu uzyskanie oceny końcowej będącej syntezą ocen wszystkich oceniających. Ocena ta jest ujęta w formie końcowego raportu, oddzielnie przygotowanego dla firmy i dla poszczególnych uczestników.

Procedura Assessment Centre jest wykorzystywana w następujących obszarach:

Kliknij tutaj prawym przyciskiem, aby pobrać obrazy. Aby pomóc ochronić prywatność, program Outlook uniemożliwił automatyczne pobranie tego obrazu z Internetu.
*                      selekcja i dobór pracowników

Kliknij tutaj prawym przyciskiem, aby pobrać obrazy. Aby pomóc ochronić prywatność, program Outlook uniemożliwił automatyczne pobranie tego obrazu z Internetu.
*                      awanse pracowników: wewnętrzne, poziome, pionowe

Kliknij tutaj prawym przyciskiem, aby pobrać obrazy. Aby pomóc ochronić prywatność, program Outlook uniemożliwił automatyczne pobranie tego obrazu z Internetu.
*                      określenia pracowniczego potencjału zawodowego

Kliknij tutaj prawym przyciskiem, aby pobrać obrazy. Aby pomóc ochronić prywatność, program Outlook uniemożliwił automatyczne pobranie tego obrazu z Internetu.
*                      planowanie ścieżek rozwoju kariery pracowników

Kliknij tutaj prawym przyciskiem, aby pobrać obrazy. Aby pomóc ochronić prywatność, program Outlook uniemożliwił automatyczne pobranie tego obrazu z Internetu.
*                      określanie potrzeb szkoleniowych i treningowych,

Kliknij tutaj prawym przyciskiem, aby pobrać obrazy. Aby pomóc ochronić prywatność, program Outlook uniemożliwił automatyczne pobranie tego obrazu z Internetu.
*                      usprawnienie komunikacji wewnętrznej w firmie (np. relacje: kadra kierownicza – podwładni, relacje wewnątrz zespołów, między działami)

Kliknij tutaj prawym przyciskiem, aby pobrać obrazy. Aby pomóc ochronić prywatność, program Outlook uniemożliwił automatyczne pobranie tego obrazu z Internetu.
*                      wspomaganie procesu zmian organizacyjnych

Kliknij tutaj prawym przyciskiem, aby pobrać obrazy. Aby pomóc ochronić prywatność, program Outlook uniemożliwił automatyczne pobranie tego obrazu z Internetu.
*                      planowanie polityki wynagrodzeń pod kątem zgodności celów stawianych przez firmę do realizacji.

Gaba17-01-2005 05:20:05   [#28]

Małgoś super! Takie właśnie procedury były nam wbijane do glowy na studiach. Moja ocena pracy nauczyciela jest jednym z elementów, a wzbudziła zdziwienie.

Szkoda mi tylko ostatniego zapisu, że nie mam mozliwośći...

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]