Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Tragedia małego dziecka
strony: [ 1 ]
Ajcila12-01-2005 17:55:10   [#01]

Już nie wiem gdzie mam szukać rady, więc może wy mi coś poradzicie.

Mam w przedszkolu 4 letniego chłopca, którego rodzice są w trakcie rozwodu i walczą ze sobą o prawa do opieki.

W chwili obecnej dziecko mieszka z matką natomiast ojciec ma ustalone przez sąd dni spotkań, nie jest jednak pozbawiony praw rodzicielskich.

Kiedy chłopiec przyszedł do przedszkola matka przyniosła oświadczenie, że odbierać go może konkubin i zaznaczyła, że nie możemy go wydawać ojcu. Ojciec dziecka pojawił się po miesiącu. Przyszedł któregoś popołudnia do ogrodu, aby porozmawiać z synem.

I od tego dnia rozpoczął się nasz przedszkolny koszmar. Ojciec zaczął się pojawiać w przedszkolu - dziecko widząc go biegło do niego i było naprawdę szczęśliwe, on w rozmowie twierdził, że matka utrudnia widzenia wywozi dziecko z domu. Po 2 wizytach ojca otrzymałam list polecony od matki, w którym poinformowała mnie że pójdzie na skargę do Kuratorium i żąda abyśmy nie umożliwiali spotkań ojca z synem.

Po otrzymaniu listu poprosiłam ojca żeby nie przychodził on w odpowiedzi przyniósł mi decyzję sądu, której wynika, że ma pełne prawa rodzicielskie.

Poprosiłam, zatem matkę o rozmowę wcześniej jednak zasięgnęłam opinii kuratora sądowego, od którego usłyszałam, że ojciec ma rację, ale to od nas zależy czy umożliwimy mu spotkania z dzieckiem.

Wezwana matka początkowo była bardzo niemiła twierdząc, że ja popieram ojca dopiero, kiedy jej uświadomiłam, że chodzi mi wyłącznie o dobro dziecko, które z moich obserwacji jest naprawdę szczęśliwe przebywając z ojcem. Wyraziła chęć współpracy i zgodziła się, aby pod naszym nadzorem te spotkania się odbywały.

Po tygodniu zgłosiła się do mnie zresztą jak się dowiedziałam po wizycie u psychologa sądowego i poinformowała, że ustalili w obecności kuratora, iż ojciec będzie odbierał syna 2 razy w tygodniu.

Przez 3 tygodnie było super dzieciak był szczęśliwy wszystkim opowiadał, co robili razem z tatą.

I nagle któregoś dnia, kiedy przyszedł ojciec zaczął płakać, krzyczeć że z tatą nie pójdzie - po usilnych namowach ojciec dzieciaka zabrał.

Następna wizyta i "dramat" - chłopiec na widok ojca krzyczy ucieka chowa się. Na nic nasze rozmowy przekonywania.

Zabieram chłopca do siebie i pytam, „dlaczego nie chcesz iść z tatą?" - słyszę odpowiedź "bo tata mnie zbił"

Wracam do sali i mówię ojcu ze nie dam mu dziecka, wtedy on mnie wręcz błaga żebym mu dała 10 minut. Przysięga, że go nie zbił tylko dzień wcześniej on mu się wyrwał i o mało nie wbiegł na ulicę, dlatego na niego nakrzyczał i mocniej go szarpnął.

Zgadzam się i daję mężczyźnie 10 min jednak chłopiec dalej krzyczy, więc wychodzę by zadzwonić po matkę w tym czasie na sali zostaje nauczycielka.

Telefonując słyszę przeraźliwy krzyk wybiegam i widzę jak ojciec trzymając dziecko ucieka z przedszkola. Nie udaje mi się go dogonić

Nauczycielka informuje mnie, że ojciec na siłę wyciągnął dziecko a ja odepchnął.

Dzwonię do matki i zgłaszam zaistniałą sytuację.

Na drugi dzień chłopiec przychodzi uśmiechnięty jak gdyby nic się nie stało a na pytanie, dlaczego nie chciał iść z tatą odpowiada, że chciał iść z Andrzejem /konkubinem/ na budowę.

Kolejny dzień w przedszkolu pojawia się Pani kurator sądowy chłopiec znów nie chce pójść z ojcem natomiast chętnie wychodzi z kuratorką i ojcem.

Ojciec podczas rozmowy twierdzi, że matka straszy syna tym, że jak pójdzie z tatą już więcej ją nie zobaczy i dlatego on musiał wziąć go na siłę by udowodnić mu kłamstwo matki.

Miesiąc jest spokój chłopiec się przełamał wychodzi bez problemów z ojcem.

I nadchodzi obecny tydzień - poniedziałek chłopczyk w szatni płacze, że nie chce iść do przedszkola, wprowadzony na salę rzuca się sinieje nauczycielka mówi do matki, że ona nie będzie go brać na siłę wtedy ona zabiera dziecko do domu. Zaznaczam, że poniedziałek to dzień, w którym ojciec go odbiera.

Wtorek chłopiec przychodzi uśmiechnięty.

Dziś sytuacja się powtarza dziecko płacze nie chce wejść na salę matka usiłuje go przekonać jednak ten kurczowo trzyma ją za szyję. Zostawiony na siłę kopie nauczycielkę i ucieka za matką do szatni ona zaczyna krzyczeć "puść mnie, bo ci przyleję' - i odrywa ręce dziecka, ten rzuca się na podłogę kiedy próbuję go podnieść ona zaczyna wrzeszczeć "puśćcie mi moje dziecko" chwyta go i wybiega po drodze wołając "to  wszystko przez was"

Po pół godziny do przedszkola przyprowadza chłopca "konkubin" - wysyła go na salę / chłopiec jest zupełnie spokojny/

O 14 konkubin przychodzi zabiera chłopca z przedszkola, natomiast o 15 pojawia się ojciec, który informuje, że, w pięątek mają sprawę rozwodową i matka celowo nastawia dziecko przeciwko niemu.

Mało tego w poniedziałek ja i nauczycielka dostajemy wezwanie na policję w charakterze świadków. Powołani przez matkę dziecka

 

Poradźcie mi, co robić w takiej sytuacji widzę, bowiem że dziecku dzieje się krzywda. Chłopiec jest znerwicowany stał się agresywny.

Ja tkwię w tym w środku może wy patrząc bardziej obiektywnie znajdziecie jakąś radę

Gaba12-01-2005 20:03:32   [#02]

tak - placówka oświatowa nie jest miejscem do takich spraw.

Sprawę nalezy opisać z detalami i kategorycznie zażądac od sądu rodzinnego uporządkowania spraw dziecka bez mieszania w jakikolwiek sposób przedszkola.

 Kategorycznie!

herbatka12-01-2005 20:03:55   [#03]

Nie zazdroszczę. Nie bardzo wierzę w możliwość współnej rozmowy matki, ojca, konkubenta, psychologa sądowego i nauczycieli z celem wyjaśnienia sprawy, sugerowania postaw i zachowań. Nie wiem czy rodzice nie powinni ustalić innego miejsca kontaktowego - to tak dla Waszego dobra, bo bycie stroną w sprawie sądowej - a takie będą - nie służy spokojnej pracy ani innym dzieciom. Przypadki rozgrywania osoby dziecka w sprawach rozwodowych są wstrętne z naszego , ludzkiego punktu widzenia ale bardzo częste. Oboje rodzice będą mieli do placówki żale i uwagi.

Ajcila13-01-2005 09:07:02   [#04]

gaba

Dzięki myślę ze Twoja rada jest bardzo rozsądna

Najgorsze jest to, że rodzice są ludźmi wykształconymi matka lekarz ojciec architekt

herbatka - masz rację co do tego, że nie ma szans no konfrontację od Kurator wiem, że oni nie są w stanie ze sobą normalnie rozmawiać.

Wytaczają kolejne sprawy cywilne przeciwko sobie.

Ostatnio ojciec przyszedł do mnie z żądaniem pisma, w którym miałam napisać, że dziecko nie chciało iść do przedszkola, oczywiście odmówiłam i wręcz zaznaczyłam, że nie życzę sobie mieszania przedszkola w ich rozgrywki

Maryśka213-01-2005 09:13:57   [#05]

Tym rodzicom już chyba nie o dziecko samo chodzi... :-(

Szalenie przykra sprawa...

Ajcila13-01-2005 09:41:06   [#06]

Maryśka2

Ja już ostatnio powiedziałam ojcu, że moim zdaniem on domaga się tylko swoich praw a nie myśli o dziecku

Tylko do nich nic nie dociera, a ja się wykańczam nerwowo:-(((

Macia13-01-2005 10:36:50   [#07]

współczuję

miałam niedawdo podobną sytuację ale o wiele mniej skomplikowaną bo dotyczyła dziecka którego matka(alkoholiczka)miała ograniazone prawa a opiekunami p[rawnymi byli dziadkowie. Też odwiedzała dziecko w p-lu ale coraz rzadziej az w końcu przestała . I dobrze bo rozmawiawiac z nim obiecywała mu gruszki na wierzbie a potem znikała na nie wiadomo ile. Po takiej wizycie chłopiec był agresywny, nie do opanowania i trudno było sie z nim porozumieć. Odgrywał się na wszystkich wokół czekając bezskutecznie aż matka wypełni obietnice. Teraz nie czeka i wreszcie jego sytuacja jest stabilna.
Ajcila13-01-2005 13:32:43   [#08]

macia

Nasz chłopiec jest coraz bardziej nerwowy stał się wręcz agresywny
Macia13-01-2005 14:01:43   [#09]

niestety

to są skutki głupoty rodziców. Zawsze jest tak gdy nie potrafia rozstać się w kulturalny sposób, a dziecko jest taryfa przetargową.Myslę że gaba ma rację z tym sądem bo inaczej to problem będzie się pogłębiał.
Ajcila14-01-2005 17:10:39   [#10]

wrrrrrr

Dziś znów mały przyszedł z płaczem

Jak bym mogła to bym ich obydwu zlinczowała, za to co robią temu dzieciakowi

Jan z T14-01-2005 17:35:50   [#11]
Czyżbym ja miał być pierwszym mężczyzną, który tu zabierze głos?
Strasznie emocjonalnie to czytałem.
Nie wyobrażam sobie po protsu...
Dziecko jest w jednakowym stopniu dzieckiem matki i ojca.
Do kogo z nich jest mu bliżej uczuciem, to zależy od tak wielu uwarunkowań, że każdy przypadek jest inny.
W każdym jednak dziecko chce, by mama i tata byli dla niego "do przytulenia" i udzielenia każdej pomocy, gdy daje sygnał, że taka mu potrzebna.
Tak myślę.
Od strony zaś przedszkolnych problemów - to o tym wątek przecież - nie mogę się podjąć rad, choć podzielam pogląd Gaby, że musi tu wkroczyć sąd i coś zakazać, na coś pozwolić i konsekwentnie wkraczać, gdy nie będzie przestrzegania.
Ala - MUSI SIĘ UŁOŻYĆ, MUSI!
Adaa14-01-2005 18:21:03   [#12]

Smutna rzeczywistość ale bardzo powszechna.

Gdy partnerzy, rozstając się nie są w stanie dotrzymać swoich obietnic dotyczacych stawiania dobra dziecka na pierwszym miejscu-chociaż  głosno nawet wysuwaja takie deklaracje, posługuja sie dzieckiem aby kontrolowac zycie byłego partnera, upokorzyć go itd.

Dziecko staje sie tu narzedziem w walce.W takiej sytacji watpie aby rodzice szybko sie opamietali.W takiej sytuacji najwazniejsze jest dziecko...potrzebne jest mu poczucie bezpieczenstwa, cos co go upewni w tym,ze nie zdarzy sie coś złego,ze ono nie jest zle itd.

Chlopczyk ma 4 latka, widzi swiat z naiwnościa dziecka  czteroletniego, wszystko mozna mu wmówić. Mozna też prostymi slowami zaszczepić w nim troszke spokoju. Nauczyciel..Ty Ajcilo mozesz mu w tym pomoc.

Porozmawiaj z chłopczykiem, mowiąć mu,że:

- mozna kochac mamę i tatę, nawet gdy nie mieszkaja razem, to,że nie mieszkaja razem nie znaczy,że ktores z nich go nie kocha.

-jesli tata bedzie wypytywał o mamę, lub mama o tatę mozesz powiedzieć,ze nie chcesz o tym rozmawiać

-wazne jest abys mówił mamie, tacie lub innemu dorosłemu o tym czego się boisz,co sprawia Ci przykrość, nawet jesli to oznacza,że musisz powiedziec cos zlego o mamie lub tacie

Moze wydawac sie komus,ze to za trudne zdania dla czterolatka, ale dzieci sa doskonałymi obserwatorami , czasami rozumieja wiecej niz nam sie wydaje.

I daj mu Ajcilo kamień szczescia do kieszeni..wymyslisz coś:-)

Arwena14-01-2005 19:49:11   [#13]
Ja bym się tak nie pchała do rozmów z dzieckiem na ten temat. Rodzice, wnosząc z ich zachowania, gotowi są oskarżyć Ajcilę o podszczuwanie przeciw nim. Sąd rodzinny powinien wyznaczyć psychologa ( na zdrowy rozum, nie wiem, jak przepisy stanowią).
Maryśka214-01-2005 21:49:06   [#14]

A dlaczego nie?

Arweno mysle, że adaa ma rację. Potrzeba jest temu dziecku rozmowa z kimś do kogo ma zaufanie, a nie jest żadną ze stron. Tylko, ze bedzie to rozmowa trudna i musi byc przemyslana. Dziecko musi odczuć, że jest bezpieczne i rzeczywiście niczego złego na temat mamy i taty nie można powiedzieć. To wymaga mądrości nie lada.

A ten kamień szczęścia? Coś w tym jest...

Ktos musi z nim porozmawiac mądrze, a jesli Ajcila czuje, że nie może tego dziecka tak z tym problemem zostawić, to powinna porozmawiać. Taka czasem rola nauczyciela...

Ajcila15-01-2005 20:55:29   [#15]

Dzięki za wszystkie rady

Chłopiec z tego co wiem chodzi do psychologa, był badany przez psychologa medycyny sądowej, najgorsze jest to, że matka nawet mimo opinia psychologa robi wszystko by nastawić dziecko przeciw ojcu, by te kontakty uniemożliwiać.

adaa, Maryśka - ja jestem dyrektorem więc aż tak bliskich kontaktów z dzieckiem nie mam:-(

Nauczycielki otaczają go szczególną opieką, robią wszystko by dziecko czuło się w przedszkolu bezpieczne.

Kurcze a jutro idę na policję :-(

Arwena16-01-2005 10:36:56   [#16]

Marysiu,

Nie twierdzę, że dziecku nie jest potrzebna rozmowa z ciepłą, przyjazną osobą. Podejrzewm tylko, że przy tak bojowo nastawionych rodzicach tę osobę może trafić jakiś rykoszet. Oczywiście, można zaryzykować dla dobra dziecka.
Ajcila16-01-2005 13:54:13   [#17]

Arwena

Poniekąd masz rację. To, że dziecko ma jakikolwiek kontakt a ojcem to nasza zasługa, bo to ja namawiałam matkę znając opinię psychologa żeby na to pozwoliła. Ostatnio jednak wykrzyczała, że to nasza wina iż dziecko jest znerwicowane.

A to że podała nas na policję jako świadków to chyba też jej zagrywka:-(

Arwena16-01-2005 15:38:12   [#18]

Ajcila

Współczuję. Nie daj się, trzymam kciuki.
Ajcila17-01-2005 10:58:10   [#19]

Dzięki Arwena

Jestem po wizycie na policji, jak się domyślałam matka oskarża ojca o znęcanie się nad dzieckiem. Na szczęscie trafiłam na mądrego prowadzącego dochodzenie i do sądu nas za świadków powoływał nie będzie.

Dziś znów dziecko płacze od rana a matka mu podobno przylała w szatni

Wiesz czasem się zastanawim czy nie lepiej by było im to dziecko zabrać

Arwena17-01-2005 18:03:52   [#20]
Myślę, że biedny dzieciak jest już stracony, bo rodzice wyglądają na takich, co do porozumienia nie dojdą. Nawet, jak sąd coś ustali, będą sobie nawzajem utrudniać życie używając dziecka. Rośnie klient poradni psychiatrycznej - zgroza, jak można tak własnemu dziecku.
Ajcila17-01-2005 18:07:04   [#21]

Masz 100% rację, oni mają tylko jeden cel robić sobie na złość

Zresztą dziś usłyszałam na policji, że oni za pomocą policji załatwiają swoje sprawy tzn. : on jej...ona jemu wciąż wytacza sprawy

Koszmar poprostu koszmar

herbatka17-01-2005 18:21:51   [#22]
Między rodzicami nie dojdzie szybko do porozumienia a dziecko będzie żyło w narastającym stresie. Zwracam uwagę na jeden aspekt formalnoprawny. Przedszkole powinno mieć jakieś notaki z poszczególnych trudnych dni czy razów, wezwań na policję czy do sądu - za jakiś czas kolejność zdarzeń, powodów, tego kto jak zareagował zatrze się w Waszej pamięci, wydarzenia sie poblokują a rodzice do sądu będą chodzić często i wyłapywać wzajemnie nieścisłości. Dlatego warto poświęcić trochę czasu na np. notatkę służbową. Za 3 lata możecie być oskażani o krzywdzenie dziecka i buntowanie go przeciw rodzicowi - niestety w mojej szkole taka sytuacja była już trenowana.
Ajcila17-01-2005 18:36:26   [#23]

herbatka

Dlatego też z dzieckiem na temat rodziców staramy się nie rozmawiać, nawet jeśli on zapytany przez nauczycielkę o szramę odpowiedział, że mama go zbiła nie komentujemy tego przy nim.

A teczkę tej rodziny sobie założyłam bo mam przecież pisma od nich, zresz radziłam się w tej sprawie kuratora sądowego

Chcę jak najdłużej o ile to możliwe uchronić przedszkole a szczególnie nauczycielki przed wizytami w sądzie, dlatego też staramy się być obiektywne i nie trzymać niczyjej strony

I oczywiście dbać o spokój dziecka

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]