Forum OSKKO - wątek

TEMAT: prawie nienormalni
strony: [ 1 ]
justyn12-01-2005 13:04:16   [#01]
Dorzucam kolejny, chyba ciekawy temat. Jak w "normalnej" szkole mają funkcjonować dzieci lub młodzież o których wszyscy wiedzą, że są chore psychicznie, tylko nie ma na to żadnych papierów. Kontakt z rodzicami zerowy, no i nie wiem...policja, sąd rodzinny czy czekać aż coś się stanie.
bemeb12-01-2005 14:05:20   [#02]
Dorzucę jeszcze matkę psychiczną z pełnią praw - bez jej zgody nic nie zrobisz, a ubezwłasnowolnienie ... . Rozpacz.
Janusz Pawłowski12-01-2005 14:13:52   [#03]

To jeszcze nic!

A co powiecie na psychicznego dyrektora?
2katarzyna12-01-2005 14:21:36   [#04]
Statystyki są nieubłagane. 2% społeczeństwa cierpi na schizofrenię. U mnie w pokoju nauczycielskim jest ponad 50 osób, czyli... Strach mysleć, na kogo wypadnie.
Adaa12-01-2005 14:28:41   [#05]

to nie jest i tak źle:-)

 masz Kasiu przynajmniej w całości delikwenta a jak w pokoju jest 8 osób?

te 0,16 może pozostać niezauwazone:-)

Gaba12-01-2005 16:27:25   [#06]
na mnie, wypadnie - mogę dobrowolnie zostać schizofrenikiem, będzie wesoło i tragicznie.
Leszek12-01-2005 17:34:07   [#07]

schizofrenik może całkiem dobrze pracować będąc odpowiednio prowadzony przez lekarza, farmakologicznie...

nie trzeba się go wtedy bać...

ze 25 lat temu przyglądałem się kuracji dla schizofreników w Ciborzu (dziś chyba lubuskie)...

to już nie to samo podejście...

wyglądało rzeczywiście wesoło... ale było tragicznie...

pozdrawiam

Kristi15-01-2005 20:14:36   [#08]

". Jak w "normalnej" szkole mają funkcjonować dzieci lub młodzież o których wszyscy wiedzą, że są chore psychicznie, tylko nie ma na to żadnych papierów. "

A od kiedy to nauczyciele maja zastępować psychiatrów diagnozowaniou ?

Małgoś15-01-2005 21:43:52   [#09]

;-)

A kto powiedział, że szkoła to miejsce dla normalnych????
Karolina15-01-2005 21:44:35   [#10]
Małgoś!;-)
Kristi16-01-2005 23:15:47   [#11]
Tyle to ja wiem .Szkoła to nie miejsce dla normalnych nauczycieli .Normalni byli przed II wojna światową .Przestali uczyć w latach 70. I od tej pory zaczął się w szkołach zjazd w dół .Współczuje mojemu dziecku .Mnie jeszcze uczyli .Moje dziecko tylko sprawdzają teścikami i kartkóweczkami - jak zwykli mawiać pieszczotliwie .NAuczyciele  teraz koncentruja sie na ocenianiu . Jak dziecko zwariuje i trafi na terapię - najpierw  musi sie nauczyć podstawoej tezy : Nie oceniaj - staraj się zrozumieć.Szkoda ,ze w szkołach nie jest to wiodąca maksyma...
org16-01-2005 23:23:17   [#12]

Ci normalni to jednach chyba nie byli tacy naprawdę normalni skoro wykształcili takich nienormalnych.

To tak jak z naprawą oświaty. O tym, że stary system oświaty był zły stwierdzili ci, którzy uczyli się w czasie gdy on obowiązywał. Tak więc nie był chyba zły, skoro jego złe owoce dochodzą do tak znaminitych wniosków. A jeżeli prawedą jest, że był zły to dowodzi jednak, że był dobry.

Czy kłamca, który mówi, że kłamie mówi prawdę czy kłamie?

Kristi16-01-2005 23:43:29   [#13]

Org, spróbuje ci to objaśnić. Mnie chodzi o metody nauczania . teraz w szkole połowę czasu zżerają teściki i kartkóweczki .Zeby mozna było "obiektywnie " ocenić.Właśnie  przestałam uczęśzczać do szkoły średniej . ( trochę było lepiej , bo była prywatna i przynajmniej mi dziecka nie tłukli ).A co powiesz na rady pani dytrektor ? Biją ją ? No, niech i ona bije !Moj e dziecko miało kłopoty w nauce. Prosiłam o współpracę, o informację co z dzieckiem w domu powtórzyć , o kartke, o list, o telefon . Zero odzewu !Upierdliwa matka i tyle.Mało?mogę więcej przykładów podać.Ja osobiscie odniosłam wrażenie ,że szkoły to przytulisko dla kandydatek na mamusie . W szkole  to etat 18 godzin , wakacje , ferie , mnóstwo wiolnych dni .Pensja skąpa , ale odchowamy dzieci własne oczywiście ,a potem sie zobaczy .Potem się ma 40 lat iżadnych szans na zmiane pracy .Dzieci odchowane, pensja nadal mała a cudze bachory coraz gorsze .No i klimakterium coraz bliżej. Komputer jawi sie jak szczerzące  zęby dzikie zwierze, rodzice jak nadciągająca horda ,może by jaki dłuższy urlop  zdrowotny  z Karty nauczyciela?.Poczucie bezpieczeństwa wysokie, zwolnić można z rocznym wyprzedzeniem no i można użąlać sie nad swoim losem do upojenia . POświęcam własny czas- łkała na zebraniach " Pani ", o proszę , Kazio znów podarł książkę .Z biblioteki ! Tak podarł, widzicie państwo !Ta klasa jest trudna.Nie uważąją , nie słuchają , spóżniają się .Błędy robią .

I tak dalej i tak dalej...

Jaka ja szczęśliwa ,ze juz do szkoły nie musze chodzić i " Paniom " spokoju zakłócać...

Maelka17-01-2005 00:43:38   [#14]

Kristi

Bardzo gorzkie jest to, co napisałaś. Ale bardziej gorzkie jest to, że pewnie masz jakieś podstawy do tak dramatycznych wypowiedzi.

Wiadomo, nauczyciele są tylko ludźmi. Jak w każdej grupie zawodowej są lepsi i gorsi, są artyści i fuszerzy, są wzory i antywzory, są otwarci na nowości i jest nauczycielski beton.

Nikt chyba nie odważy się bronić w ciemno wszystkich nauczycieli. Ale wzdrygałabym się także przed potępieniem w czambuł wszystkich.

Łyżka dziegciu potrafi zepsuć całą beczkę miodu, a grupa ludzi, która trafiła do zawodu przez fatalny (dla wszystkich) przypadek psuje opinię tym, którzy na to nie zasługują.

I sobie, i tobie i nam wszystkim życzę, aby tych ostatnich było coraz więcej.

Marek Pleśniar17-01-2005 00:55:10   [#15]

"POświęcam własny czas"

:-)))))))))))))

skąd ja to znam

Małgoś17-01-2005 07:37:26   [#16]

 zastanawiam sie skąd "w narodzie" tyle goryczy pod adresem szkoły, nauczyciela...

z grubsza oceniając tych dobrych momentów w szkole jest znacznie więcej niz złych, a jednak te złe tak silnie wpływają na ocene ogólną

u nas szkoły się ...nie cierpi, bardziej niz w innych krajach

więc to musi byc przyczyna w systemie, a nie w szczegółach

może zbyt mała możliwośc odwołań od wyroków szkolnych (np.egzamin zew. w gim. ,sprawdzian w SP)

może zbyt mały wpływ na wybór nauczyciela, wychowawcy, ale też i samej szkoły (bo rejonizacja, bo punkty)

może zbyt mały wpływ na wybór programów, podręczników, przedmiotów, grup jęzkowych

za dużo jest w szkole tego "na siłę" - bez sensownego uzasadnienia

za dużo lekceważenia potrzeb,preferencji itp.

za duzo oceniania- za mało pomocy- ale nie tej pseudopsychologicznej (polegającej na babraniu sie w syt. osobistej ucznia), atej profesjonalnej polegającej na stosowaniu skutecznych metod motywujących, naprawiających itd.

za dużo przypadkowych ludzi trafia do szkoły i dostaje potęzną władzę- władze nad dziećmii ich przyszłością

org17-01-2005 16:48:37   [#17]

Niemniej jednak, trzeba przyznać duzo racji Krysti. czytając ją miałem przed oczyma kilka Pań z naszego pokoju nauczycielskiego. Myślę, że w ich zyciu było i jest zbyt mało miłości do siebie, biźniego i świata. czują się pokrzywdzone. Lecz nie robią nic by to zmienić. N i e k o ch a j ą  i są n i e k o ch a n e.

Kiedyś o takich wojskowych mówiło się, że wojsko im zycie uratowało.

RomanG17-01-2005 20:42:51   [#18]

Nie no, w obrazie szkoły roztoczonym przez Kristi nie ma żadnych uproszczeń, uogólnień, jest sama szczera prawda, najprawdziwsza z prawdziwych.

Dlatego na tym forum nikt przeciw takim uproszczeniom nie wystąpi, bo one żadne uproszczenia przecież, tylko wierny obraz dzisiejszej szkoły.

Należy po prostu chwycić podany nam bat do własnej dłoni i biczowanie zastąpić samobiczowaniem.

jaszczurzyca17-01-2005 21:11:16   [#19]

W mojej szkółce jest tak, jak u Kaczmarskiego

Pani nam przypatruje sie,
Pilnuje gdzie zabawy kres,
W przedszkolu naszym nie jest zle,
Kiedy sie grzecznym jest.

Pozdro600

Kristi17-01-2005 23:35:22   [#20]

No nie kochani , nie opowiadajcie mi o beczce miodu , bo miodu to moze ja łyżke spotkalam , zas dziegciu to była cała beka .Jest was na tym forum srednio malo ,ci ktorzy na dodatek posluguja się  Internetem .A wiecie co ja kiedyś usłyszalam od jednej Pani z kuratorium , gdzie zadne komputery nie kalają biurek ? a po co mi internet ,przecież przepisy i tak przychodzą !Wy na tym forum to elita szkół ,ale skoro tak - to proszę,moze pojawi sie ta Pani - bo w komputerach kumata , co z nia odbyłam taka rozmowe, gdy chcialam przenieść dziecko z powodu tego bicia. Ta druga szkola po pierwsze była slawna , po drugie pani Dyrektor też , po trzecie nawet rankingowa ,ale nie stressowa no i 300 metrow od mojego domu .Nie przeladowana ,bo osiedle stare .No i pytam czy takie przeniesienie byłoby możliwe

-a czy dziecko jest dobre ?- pyta pani dyrektor

Bardzo dobre - ucieszylam sie , bo fakt i grzeczne i klopotow wychowaczych nie sprawia

Pani Dyrektor niestety - jak lekarz przy Agparze - liczyla punkty

Dobre - ma dobre stopnie , stopnie slabe - dziecko zle .Bardzo mnie zniecheciła, na szczęście , bo dzieciaki z osiedla tej szkoły nie cierpiał .PAni dyrektor gwiazdorzy w szkole do dzis , od czasu do czasu przyjmie jakieś zaburzone (n ale zdolne oczywiscie dziecko )i selekcje stosuje nadal .I trwa w rankingach na czolowych miejscach . A jak przyjmuje nauczyciela ,to mu od razu wyznacza limit olimpijczykow .I co robi taki nauczyciel - a ciśnie gówniarzy klasówkami non stop ..no bo co ma robić ? Mnie nie chodzi o biczowników - masochistow , ja bym chciala , aby w pokoju nauczycielskim nie był jedyną lektura Teletydzień z Tiną pod pachą i żeby mi się " Pani nie krzywiła , gdy proponowalam na dzień dziecka kupić dzieciakom książki( kolorowe , popularnonaukowe ) ! Książka - to nie prezent dla dziecka , tłumaczyła Pani i 10 - latki dostawaly maskotki ze swiecącym ślipkiem - trzeba było widzieć chłopcow uszczęśliwionych " maskotkami "!

 A kiedys zaproponowalam ,aby tego Prusowego Antka w IV klasie  zastapić jakimś innym kawalkiem Prusa ( zreszta mojego bardzo kochanego autora za Lalke i Kroniki ) , bo żeby kolejne pokolenie czwartoklasistów  piekło Rozalke w piecu - to juz chyba przesada ! Aż sie Pani w obronie Antosia rozpłakała ,ze sie czepiam ...

I tak dostalam zakaz chodzenia na wywiadowki . Zastąpiła mnie Babcia . Zgodniejsza

Maelka17-01-2005 23:52:51   [#21]

Kristi

Wierzę i współczuję. I przykro mi, że takie doświadczenia zyskałaś dzięki moim niekompetentnym kolezankom. Też znam takie przykłady, niestety...

Ale (dla poprawy nastroku i załagodzenia słusznych emocji) napisz o tych, którzy stanowili łyżkę miodu. Naprawdę chętnie o nich usłyszę. Nie po to, aby uspokoić sumienie, ale po to, aby uwierzyć, że to, co robię ma jakiś sens...

:-)

PS. A tę gazetę z programem też kupuję. Przejrzysta jakaś. Ale nie jest to moja jedyna lektura, słowo!

Małgoś17-01-2005 23:58:17   [#22]

Kristi

nie wszyscy są tacy - choć bardziej ich widać i przez to rosną w objętość i liczbę ;-)

rozumiem Cie, bo też musiałąm przestać chodzić do szkoły - dla dobra dziecka. Mąż sobie lepiej radził z emocjamii o dziwo, jemu sie udawało coś czasem przepchnąć

Gdybysmy tu tworzyli listę idiotyzmów w zachowaniach zaburzonych n-li, to ten watek przerósłby Piaskownicę ;-)

Wiesz, co mnie bardziej niz fatalni n-le wkurza... fatalni rodzice, ale nie ci pyskujący, lecz ci ...tchórzliwi, co to uszy po sobie i nie pisną, nie poprą, czasem zostawią pieniacza matke na lodzie, choć po cichu szszszszsz o ty jakie to idiotyzmy i fanaberie wyprawiaja się w szkole

(bicie uczniów w 1-3, zmuszanie do przepisywania 100-200 razy jednego zdania w 2 SP, osmieszanie dziecka, wyłudzanie prezentów, obmacywanie i obcałowywanie,nakłaninaie do ściągania, zmuszanie do jedzenia świństw w Mc"Donaldzie, nakłanianie niepełnoletnich uczniów do kupna i przywozu alkoholu z Czech, okradanie uczniów z pieniędzy,)

PS. A co do Antka masz 200% racji - ja do dziś truchleje wew.na wspomnienie upieczonej Rozalki - śniło mi sie to po nocach,mdliło i gniotło na sercu, podobnie jak zakatowanie Janka Muzykanta - kanon lektur układały osoby o specyficznym guście czytelniczym - rzekłabym, że nawet ...zaburzonym ;-)

matka Basi wkręcona w żelazne koła pociągu

Jurand z wyłupionymi oczami i skatowana Danusia

Hiob odarty z godności i własnej skóry

Kochanowski złamany smiercią dziecka

podziobani przez kruki i wrony

schizofreniczny bohater Dziadów

brrr - więcej nie wymienie,bo przy Józefie K upodlonym przez system i całym mieście zadżumionych trupówmusiałąbym łyknac cos rozkurczowego (na szczękościsk lękowy)

***

ide spac :-)

...nigdy nie jest tak źle, by gorzej byc nie mogło :-)

RomanG18-01-2005 07:37:38   [#23]

Kristi, nie wnikam, czy masz rację.

Jesli jednak pani rozpłakała się w rozmowie z Tobą, to niezły szum tam musiałaś zrobić.

Robienie szumu w szkole swojego dziecka to średnio fajny pomysł moim zdaniem.

Marek Pleśniar18-01-2005 09:13:33   [#24]

Kristi: "żeby kolejne pokolenie czwartoklasistów  piekło Rozalke w piecu - to juz chyba przesada " :-)))))))))))

justyn18-01-2005 17:47:46   [#25]

Ciekawe u kogo, w miejscowości w której mieszka, funkcjonuje psychiatra dzieciecy?

-czy wiecie jak postapic w sytuacjach zagrozenia ze strony dziecka?

- czy istnieje oddzial psychiatryczny na którym można pozostawic dziecko na obserwacji?

Nie liczcie przy tym na policję - zabiorą delikwenta i za chwilę będzimy go mieli w szkole.

Piszę to ponieważ miałem taką sytuacje, że uczeń w jakimś dziwnym amoku groził nauczycielce i pozstałym uczniom, a wobec interweniującym policjantom użył siły fizycznej. Dwóch tęgich chłopów ledwie sobie z nim poradziło.

Karolina18-01-2005 18:34:29   [#26]
myslę, że delikatnie w dyskusji mieszają się różne przypadki dzieci... dzieci  - ba młodzież może nawet jak pisze justyn z problemem w zachowaniu - co może być jakąś chorobą i uczniowie o których pisze kristi - uczniowie z problemami neurologicznymi, problemami w nauce i w zachowaniu z zupełnie innego powodu
Kristi18-01-2005 22:19:55   [#27]

I zdaje się Karolino ,że wiemy obydwie co masz tu na myśli , więc wrzucam prosto z mostu .Po ponad 20 latach hodowli własnego dziecka i obserwacji ludzi - myślę tak : Każde dziecko chce być kochane , mieć sukces  i sprawić  frajdę rodzicom,żeby byli z niego dumni . I to sie  niektórym dzieciom nie udaje , bo nie mają dobrych wyników w nauce .I przylepia im się etykiety : Leń, złośliwy , zdemoralizowany ,no w najlepszym przypadku , tę py , niezdolny ,eufemistycznie ,: nieszczęśliwe ,niewyuczalne dziecko .Nawet u psychologa w PPP dziecko bardzo często nie dostaje dobrego rozpoznania swoich kłopotów w nauce. Próbuje na wszelkie sposoby uzyskać sukces , pochwałę i nic . Beznadziejność tych starań i brak skutecznej pomocy często rodzi agresję ,albo agresje skierowaną do wewnątrz czyli nawet próby samobójcze.Wiem co mi napiszecie - a skąd nauczyciel ma to wiedzieć ?A kto go tego uczył itd itp .I odpowiem - w wielu zawodach dziś nikt nikogo nie uczy .Ludzie sami starają się na wszelkie sposoby być mądrzejsi , lepsi zawodowo , bo jest straszliwa konkurencja i jak się nie dokształcasz , głupiejesz , odstajesz.I robisz to wcale nie po to by dostać podwyżkę , tylko w ogóle utrzymać pracę !Nauczycielom mam czasem  ochotę zrobić to co oni robią dzieciom przynajmniej 5 razy w tygodniu : Kartkówki , teściki i testy ! Wyobrażcie sobie sytuacje - w której wszyscy nauczyciele najpierw( przed dziećmi )  muszą zdać egzamin kończący podstawówke , potem , ten na koniec gimnazjalny oraz na koniec - maturę , najlepiej nową .No i zobaczymy co nam wyjdzie .

 Mam propozycję do szanownej kadry kierowniczej : Zakomunikujcie nauczycielom ,że ich ocena pracy będzie zależała od testu  przeprowadzonego przez psychologów. Testy będą przeprowadzane dwa razy w tygodniu  przez  przynajmniej trzy miesiące. Zeby materiał do ocen był obszerny .I powiedzcie ,ze co piąty niestety  zostanie zwolniony. I właśnie wyniki testu o tym zdecydują .

Jaka będzie reakcja ?

Małgoś18-01-2005 23:50:25   [#28]

Kristi

Nauczyciel, który uzywa określeń typu uczeń:  niewyuczalny, leniwy, tępy itp.to mało że nie jest profesjonalistą, ale to nauczyciel-zabójca

nie mam pomysłu na to jak wyeliminować z naszych szkół takich killerów :-(

miałam nadzieję, że reforma, awans i inne takie rewolucje cos zmienią ...niestety

ja wierze w młodą, nową kadrę i w prawdziwych mistrzów, któych nie wypaczyła komuna, ani nagły atak kapitalizmu w Polsce

a rodzicom krzywdzonych przez szkołę dzieci polecałabym więcej odwagi w egzekwowaniu swoich praw i praw dziecka

Dlaczego obecnie w kraju n-le walczą sami o wykurzenie idiotyzmów z nowej matury, o prawa uczniów z trudnościami? SAMI! Nie słyszałam o protestach rodziców.

To, że czasem szkoła krzywdzi, to bardziej wina systemu, niż poszczególnych n-li - np. Karty Nauczyciela, rozporządzenia MENiS dot. egzaminów i oceniania, bezmyslnych oszczędności realizowanych przez organy prowadzące itd.

Za każdym krzywdzonym dzieckiem w szkole stoi kilka dorosłych osób: rodzice, ciocie, dziadkowie itd. - toz to ogrom ludzi... to ludzie zmieniają rzeczywistość prawna, oświatową itd., a nie odwrotnie

słabiutka jest ta nasza świadomość obywatelska ;-(

jak przychodzi co do czego to się głosuje na bohatera z BigBrothera, awanturników w bocznic kolejowych,jakies kurwiki w oczkach lub malowane lale

...

a póki co, to chociaz na swoim podwórku trzeba pilnowac zasad - tepić niekompetencję, wrednotę a najbardziej ....bezmyslnośc i głupotę

bo jeden zły, głupi i krzywdzący uczniów nauczyciel to setki ofiar, w których narasta niechęć, bunt i agresja

Maelka19-01-2005 10:25:00   [#29]

Kristi

Twoja jednostronna opinia sprawia, że zgadzając się z tobą w kwestiach zasadniczych i rozumiejąc twoje rozgoryczenie, czuję potrzebę zrównoważenia twoich wypowiedzi jakimś pozytywnym przykladem, co może sprawiać wrażenie obrony tych, których bronić za nic bym nie chciała.

Ale...

Kartkówka i teścik kartkówce i teścikowi nierówne. Moi uczniowie często piszą takie króciutkie prace i, może nie uwierzysz, ale o nie (bardzo często) proszą.
Dlaczego?


1. Mają okazję osiągnąć sukces. Kartkówka obejmuje małe partie materiału, łatwe do opanowania nawet dla słabszego ucznia. Część materiału tkwi uczniowi w pamieci, bo niedawno był omawiany. Jeśli lekcja była dobrze przeprowadzona, zadanie domowe wzmacniało wiadomości i umiejetności wyniesione z lekcji, a uczeń koncentrował się na temacie, potrafi on uzyskać dobrą ocenę bez specjalnego wysiłku. Uczniowie często mówią: "Nie uczyłem się, a dobrze napisałem...". Wyjasniamy sobie wtedy, że owszem, uczyłeś się. A ze nawet tego nie zauważyłeś? To chyba dobrze, prawda?

2. Niektórzy uczniowie nie lubią odpowiedzi ustnych. Zżera ich trema, bardziej koncentrują się na tym, j a k  mówię, a nie na tym, c o  mówią. W czasie pisania maja więcej czasu, mogą się zastanowić i uspokoić. Często jest tak, że ci, którzy chcą pisać, piszą, którzy chcą odpowiadać, odpowiadają. Mam nieliczne klasy i mogę sobie na to pozwolić...

3. Systematyczne sprawdzanie i porządkowanie wiadomości sprawia,ze uczniowie mniej czasu poświęcają na przygotowanie się do prac klasowych obejmujących większe partie materiału (to opinia uczniów).

4. Kartkówki i teściki są starannie przygotowane i zawierają różnorodne formy zadań. Są zadania wymagające dłuższej wypowiedzi, ale są też zadania wyboru, zadania krótkiej odpowiedzi. Są krzyżówki, zdania fałszywe, które należy poprawić, itp., itd.

5. Uczniowie bardzo często osobiscie poprawiają błędy w swoich pracach i sami sobie wystawiają ocenę.  Omawiamy po kolei zadania, wspólnie dochodzimy do poprawnej odpowiedzi i każdy sam swoją pracę poprawia. I choc powtarzam im, że nie muszą ujawniać kolegom swoich ewentualnych porażek - przy kazdym zadaniu wybucha albo wrzask radości, albo jęk zawodu...

Owszem, zajmuje nam to sporo czasu, ale wieloletnie doświadczenie pokazuje, że nie jest to strata czasu, przeciwnie.

Sa przedmioty i kartkówki, których uczniowie nie lubią. Są to zwykle zadania typu:"tablica - kartka z zeszytu - długopis". Ale na to już nie mam wpływu...

Pozdrawiam

Marek Pleśniar19-01-2005 11:12:56   [#30]
zawsze szkodzimy swej sprawie będąc jednostronnymi.
Arwena19-01-2005 18:52:37   [#31]

Maelko,

podpisuję się.
 
Kristi, zauważ, że dzieci kończą każdy typ szkoły sprawdzianem pisemnym i naszym zadaniem (jednym z wielu) jest je do tego przygotować, by pisały bez stresu.
Gaba19-01-2005 19:27:22   [#32]
Małgoś, a kal pomóc dzieciom, które chyba w dobrzej wierze chiał przedstawić do medów jeden z rodziców kłamiąc. Dzieci sa zszokowane. wydarzeń przedstawionych przez rodzica nie było.
Małgoś19-01-2005 20:58:42   [#33]
Gaba, nie wiem o co chodzi, ale uważam,że zdzorientowanym  dzieciom trzeba zawsze wszystko dokładnie tłumaczyć - tak by zrozumiały, wyciszyły się - żeby wróciło poczucie bezpieczństwa i zaufania do dorosłych
Kristi19-01-2005 23:42:25   [#34]
Ja was zapytalam bardzo jednoznacznie - jak zareagowalibyscie na taki sposob oceny nauczycieli jak opisalam. Przez trzy miesiace kilka testow w tygodniu i od  wyniku zalezy czy bedziecie pracować.A gdyby to nie było gdybanie lecz rzeczywistość ?
Maelka20-01-2005 10:15:31   [#35]

Kristi

Nie odpowiadasz na prośby, ale żądasz odpowiedzi na swoje pytania. To dosyć chwalebna, choc niezbyt miła (dla pytających) konsekwencja działania. Chcę wierzyć, że to wszystko jedynie skutek emocji, wywołanych postawą moich kolegów po fachu. Chcę także wierzyć, że sam fakt wykonywania zawodu nauczyciela nie lokuje ani mnie, ani nauczycieli wypowiadających się w tym wątku ( w końcu nieznanych ci ludzi) w centrum tarczy strzelniczej...

;-)

Odpowiem ci na pytanie, które nam postawiłaś. Wybacz, ale znów muszę odwołać się do własnych doswiadczeń, bo tylko tak odpowiedzieć umiem.

Jak czułabym się mając przez trzy miesiące klasówki i teściki od których zależałaby moja praca?

Od dwudziestu lat (ani jednego dnia L-4), przez 25/27 godzin w tygodniu mam takie teściki.

Bo jednym wielkim egzaminem jest dla mnie każda lekcja.

Egzaminem przed dziećmi, które oceniaja najrzetelniej, ale i najsurowiej, przed rodzicami, którzy zaglądają do zeszytów, odrabiają  z dziećmi lekcje i (na własnym przykładzie się o tym przekonałaś) widzą, czy lekcja została dobrze wykorzystana, czy zmarnowana.

Każda lekcja jest egzaminem, który zdaję przed koleżankami, które słyszą przez cienką ścianę, co się dzieje w mojej klasie, które czasem proszą o pomysły i pomoce (np. teściki...). Przed paniami woźnymi, które zamiatają pod drzwiami klasy, przed przypadkowymi ludźmi, którzy widzą nas w muzeum, w teatrze, na wycieczce.

Każda lekcja jest egzaminem, który zdaję sama przed sobą. I zapewniam cię, ze wbrew tej samochwałce, do której zostałam przez ciebie sprowokowana, wcale nie jestem dla siebie (ani dla innych) łagodnym egzaminatorem.

W mojej karierze jest wiele lekcji bardzo dobrych, ale są też takie, z których dumna być nie mogę. Pocieszam się, że tych ostatnich nie było zbyt wiele. Przynajmniej w opinii tych z zewnątrz...

Prawdą też jest, że niektórzy z moich kolegów w tych codziennych egzaminach wypadają fatalnie. To troche, jak uczniowie: jeden będzie chciał poprawić czwórkę z klasówki, drugi otrzymując ocenę dopuszczającą najchętniej skakałby do sufitu. Kwestia ambicji i priorytetów.

Uważam (może niesłusznie), że jestem dobrym, odpowiedzialnym rzemieślnikiem. W czasie studiów wpojono mi poczucie odpowiedzialności za każdą spędzoną z dziećmi godzinę.

I pani doktor (wówczas), która zaraziła mnie pasją, i krakowskim nauczycielom, którzy w czasie praktyk nauczyli mnie solidności jestem za to głęboko wdzięczna.

Ale, dla równowagi...

Nie, o tym w następnym poście.

Maelka20-01-2005 10:29:07   [#36]

Prowadziłam kiedyś zajęcia z metodyki dla nauczycieli i dyskutowaliśmy właśnie na temat, który ty poruszyłaś w tym wątku: kazdy z nauczycieli żada, aby dziecko uczyło się j e g o przedmioty, każdy uważa, że j e g o przedmiot jest najważniejszy, że bez j e g o przedmiotu trudno sobie wyobrazic dalszą egzystencję dziecka.

Jeden z wniosków (niezbyt odkrywczy, ale widocznie wymagający zwerbalizowania) wyłaniających się z tej burzliwej dyskusji był taki, że uczeń lepiej i dłużej pamięta notatkę:
1, której treść rozumie,
2. która ma przejrzystą strukturę,
3. która zawiera zrozumiałe dla ucznia słowa.

Jako zadanie domowe (mające potwiedzić lub obalić) te założenia nauczyciele-studenci mieli nauczyc się na pamięć dwóch różnych tekstów(każdy po 150 słów) i sprawdzić, ile czasu zajęła nauka każdego z tych tekstów.

Następnego dnia okazało się, że na 30-osobową grupę "lekcje" odrobiło tylko kilka osób...
I dopiero to wydarzenie zapoczątkowało prawdziwą i rzetelną dyskusję...

Czy więc nauczyciele chcieliby codziennie pisać klasówki (np. z przepisów oświatowych, z BHP, z metodyki)?

Masz rację, że chyba nie.

Ja chyba nie chciałabym. Chociaż, kto wie? Może wyszłoby to  mi na zdrowie?

;-)

Małgosia20-01-2005 10:50:10   [#37]

Maelka...

Przekonanie o tym, że "mój przedmiot najważniejszy nie jest rzadkością". A już na pewno mało kto interesuje się, co uczniowie mają jeszcze oprócz niego... Nie zawsze jest to spowodowane złą wolą, czasem po prostu brakiem refleksji.

Ja też parę lat temu na zajęciach z nauczycielami robiłam takie ćwiczenie "Jeden dzień z życia ósmoklasisty", gdzie punktem wyjścia do dyskusji był skserowany ze szkolnego dziennika zapis tematów jednego dnia nauki - 7 lekcji. (zainspirowała mnie do tego - zdaję się - książka Taraszkiewiczowej "Jak uczyć lepiej...").

Efekt - pewne zdumienie. Wniosek był zgodny - uczniowie nie mają lekko i nikt nie chciał się z nimi zamienić.

Maelka20-01-2005 11:11:25   [#38]

Na naszych zajęciach - dokładnie taka sama reakcja. I wspaniałe pomysły. I życzliwe spojrzenie. I zrozumienie.

Ale widocznie zajęć było za mało. Doswiadczenie nie wyryło trwałych śladów ani w pamięci, ani w zachowaniu niektórych studentów. Dziś (czasami) mam ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy przypominają nasz wspólny, kursowy epizod.

Nie dziwię się, ze wzbudzają emocje, które widać w postach Kristi.

Smutne to...

:-(

PS. Już kilka lat temu postulowałam, aby w naszej szkole zorganizować dla nauczycieli obowiązkowy kurs języka obcego. Dwa pożytki w jednym. Po pierwsze:nauczyciel cały czas pamieta, jak to jest być uczniem, po drugie: nauczyciel zdobywa (doskonali) swe kompetencje językowe.

Niestety, pomysł nie przeszedł ze względów finansowych. Do tej pory tego żałuję.

Bo gdyby się powiódł może mniej byłoby narzekania rodziców i uczniów na nauczycieli, a nauczycieli na wymagania na stopień nauczyciela dyplomowanego?...

;-)

Vincia20-01-2005 14:55:15   [#39]
Świetny pomysł, Maelko, z tym językiem obcym. U nas w szkole n-le uczą się angielskiego (stawia dyrekcja, z funduszy Comeniusa). Też się uczę ! Nie ma lepszego sposobu na zrozumienie ucznia niż znaleźć się na jego miejscu.
Maelka20-01-2005 15:51:12   [#40]

Małgorzato

Ja też sie uczę, ale nie w szkole. Ale czytając twoja wypowiedź zaczynam myśleć, że moze warto jeszcze raz wrócić do tego tematu.

Dzięki za inspirację!

:-)

RomanG20-01-2005 19:49:37   [#41]

poczucie odpowiedzialności za każdą spędzoną z dziećmi godzinę

Tak mi się spodobało, że aż zacytowałem...

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]